37. Doświadczenia kobiety po osiemdziesiatce, która straciła słuch

Autorstwa Liang Xin, Chiny

W 2005 roku skończyłam sześćdziesiąt osiem lat. Pewnego dnia na początku października tamtego roku przyjaciel głosił mi ewangelię Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Jedząc i pijąc słowa Boże, nabrałam pewności, że Bóg Wszechmogący jest jedynym prawdziwym Bogiem, który zbawia ludzkość, i przyjęłam Boże dzieło w dniach ostatecznych. Niecały rok po tym, jak zaczęłam wierzyć w Boga, przywódczyni zleciła mi zarządzanie kościelnymi księgami słów Bożych. Pomyślałam sobie: „Skoro podjęłam się tego obowiązku, muszę być sumienna i odpowiedzialna. Nie wolno mi popełniać błędów. Tylko wykonując swój obowiązek dobrze mogę zyskać Boże zbawienie”. Następnie aktywnie wykonywałam swój obowiązek, organizując i numerując wszystkie księgi oraz zapisując wszystko w przejrzysty sposób. Pomyślałam: „Dopóki w pełni poświęcam się wykonywaniu swojego obowiązku, nie tylko przywódczyni, bracia i siostry będą zadowoleni, ale także Bóg z pewnością będzie usatysfakcjonowany i mnie pobłogosławi”. Myśl o błogosławieństwie i zbawieniu w przyszłości bardzo mnie uszczęśliwiła. Dwa lata później przywódczyni zleciła mi dostarczenie ksiąg i listów do dwóch pobliskich kościołów. Chociaż ten obowiązek był nieco uciążliwy dla kogoś w moim wieku, gdy tylko pomyślałam, że wykonywanie go pozwoli mi zadowolić Boga i zasłużyć na Jego błogosławieństwo, a zwłaszcza gdy pomyślałam o pięknie królestwa w przyszłości, czułam się szczególnie radosna, i nawet gdy byłam zmęczona, nie narzekałam.

Lata mijały, nadszedł rok 2024, a ja byłam już w zaawansowanym wieku osiemdziesięciu siedmiu lat. Moje zdrowie pogarszało się z roku na rok i cierpiałam na kilka chorób, takich jak ekstrasystolia, hiperlipidemia, nadciśnienie i cukrzyca. Trzy lata wcześniej rozwinęła się u mnie choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa lędźwiowego. Kiedy się poważnie nasiliła, dolna część pleców bolała mnie tak bardzo, że nie mogłam wstać, a każdy ruch przynosił potworny ból. Ale szczerze mówiąc, te choroby nie miały większego wpływu na mój nastrój, ponieważ nie przeszkadzały mi w wykonywaniu mojego obowiązku i nie wpływały na moje dążenie do zbawienia poprzez wiarę w Boga. Najbardziej bolało mnie to, że straciłam słuch w obu uszach. W ogóle nie słyszałam normalnych rozmów moich krewnych i musieli krzyczeć mi do ucha, abym cokolwiek usłyszała. Rodzina kupiła mi kilka różnych aparatów słuchowych, ale żaden nie działał długo. Poszłam do szpitala i zdiagnozowano u mnie nieuleczalną utratę słuchu związaną z wiekiem. Zaczęłam się czuć, jakbym żyła w cichym świecie. Nie słyszałam Bożych kazań ani omówień, nie mogłam też wyraźnie usłyszeć hymnów z Bożymi słowami. Na zgromadzeniach nie mogłam nadążyć za tym, co inni opowiadali o swoich doświadczeniach lub zrozumieniu prawdy słów Bożych, a nawet gdy próbowałam czytać z ruchu warg, nie mogłam zrozumieć, co mówią. Ze względu na mój stan fizyczny, kościół przestał przydzielać mi obowiązki. Czułam głęboki smutek i płakałam niezliczoną ilość razy, gdy byłam sama. Myślałam: „To naprawdę koniec. Czy nadal mogę mieć nadzieję na błogosławieństwa lub dobre przeznaczenie jeśli nie będę wykonywać owiązków? Czy to wszystko stało się iluzją? Czy Bóg mnie opuścił? Czy teraz, gdy jestem głucha, nie jestem tylko ozdobą, bezużyteczną osobą? Jakie obowiązki mogę jeszcze wykonywać? Niektórzy starsi ludzie w niewierzącym świecie dożywają ponad stu lat i nadal mają dobry słuch i wzrok. Podążam za Bogiem od osiemnastu lat; i przez te wszystkie lata z zapałem poświęcałam się i aktywnie wykonywałam swoje obowiązki. Bez względu na to, jakie obowiązki wyznaczał mi kościół, zawsze wykonywałam je gorliwie i odpowiedzialnie, i nigdy nie pozwoliłam, by mój wiek mi w tym przeszkadzał. Tak więc Bóg powinien był mnie błogosławić, strzec i uchronić przed głuchotą. Jak mogłam ogłuchnąć? Teraz nie słyszę głosu Boga i nie mogę wykonywać obowiązków. Jak mogę w ten sposób dążyć do prawdy? Nie mam nadziei na zbawienie, a piękno królestwa jest poza moim zasięgiem. Wszystko się skończyło. Wygląda na to, że Bóg już mnie nie chce. Tak czy inaczej, mam prawie dziewięćdziesiąt lat i nie wiem, ile dni mi zostało. Jakoś sobie poradzę i będę żyła z dnia na dzień”. Żyłam narzekając i niezrozumiejąc Boga, czułam się naprawdę zniechęcona i niespokojna. Zaczęłam spędzać czas przy telefonie, aby zabić czas, i nie chciałam się już modlić ani czytać słów Bożych. Moja córka, widząc mój zły stan, często krzyczała mi do ucha: „Czy ty nadal wierzysz w Boga? Czy nie powinniśmy akceptować sytuacji, które przychodzą do nas od Boga? To, czy możemy zyskać Boże zbawienie, zależy od tego, czy dążymy do prawdy. Bóg wypowiedział tak wiele słów i wyraził tak wiele prawdy, a w słowach Bożych jest ścieżka rozwiązania dla każdego problemu. Twoje oczy są zdrowe, więc możesz czytać więcej słów Bożych. Przeczytaj, o co Bóg prosi starszych ludzi i jakie są Jego intencje, gdy przychodzi na nas choroba. Tylko wyposażając się w więcej prawdy, możemy rozwiązać nasze problemy. Co dobrego może przynieść takie negatywne nastawienie i niepokój?”. Słowa mojej córki obudziły mnie. Moje serce oddaliło się od Boga, mniej się modliłam. Nie byłam skupiona, czytając słowa Boże i siedziałam w telefonie dla zabicia czasu. Pogrążyłam się w zniechęceniu i nie mogłam się z tego wyzwolić. Wiedziałam, że moja choroba podlega Bożej suwerennej władzy, ale nie potrafiłam się jej poddać. Wtedy przypomniałam sobie werset ze słów Bożych: „Najprostszą regułą w dążeniu do prawdy jest to, że musisz przyjmować wszystko jako pochodzące od Boga i we wszystkim Mu się podporządkowywać. To jeden aspekt tej reguły(Dlaczego człowiek musi dążyć do prawdy, w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Zrozumiałam, że Bożą intencją jest, abyśmy przyjmowali od Niego wszystko, co nam się przytrafia, i że musimy być Mu całkowicie poddani. Fakty ujawniły, że nie byłam poddana Bogu i nie byłam kimś, kto dąży do prawdy. Uklękłam przed Bogiem i modliłam się: „Boże, odkąd straciłam słuch, mój stan jest okropny. Czuję, że z moją głuchotą nie mogę już uzyskać zbawienia ani błogosławieństw i żyję w bólu. Bezzasadnie stawiam Ci żądania i narzekam na Ciebie. Naprawdę brakuje mi sumienia i rozumu! Boże, proszę, oświeć mnie i wyprowadź z tego złego stanu”.

Później zastanowiłam się, zadając sobie pytanie: „Dlaczego moja głuchota sprawiała mi taki ból? Dlaczego nie mogę mieć serca podporządkowanego Bogu?”. Przeczytałam fragment słów Bożych: „W swojej wierze w Boga ludzie dążą do tego, by w przyszłości uzyskać błogosławieństwa: taki jest cel ich wiary. Wszyscy ludzie mają taki zamiar i taką nadzieję. Jednakże zepsucia w ludzkiej naturze trzeba pozbyć się poprzez próby i uszlachetnianie. Musisz zostać uszlachetniony we wszystkich tych aspektach, w których nie jesteś oczyszczony i w których ujawniasz skażenie – takie jest Boże ustalenie. Bóg stwarza ci otoczenie, zmuszając cię, byś został uszlachetniony, tak abyś mógł poznać własne zepsucie. W końcu osiągasz ten moment, kiedy gotów byłbyś oddać życie za to, aby porzucić swoje zamiary i pragnienia i podporządkować się suwerennej władzy Boga i Jego ustaleniom. Dlatego też, jeśli ludzie nie przejdą kilku lat uszlachetniania i nie zaznają ani trochę cierpienia, nie będą w stanie uwolnić się w myślach i w sercach z ograniczeń cielesnego zepsucia. Wszelkie aspekty, w których ludzie nadal są poddani ograniczeniom swojej szatańskiej natury bądź w których mają wciąż swoje własne pragnienia i wymagania, są zarazem tymi aspektami, w których powinni cierpieć. Jedynie poprzez cierpienie ludzie mogą się czegoś nauczyć, czyli zyskać prawdę i zrozumieć intencje Boga. Tak naprawdę wiele prawd pojmuje się przez doświadczanie cierpienia i prób. Nikt nie może zrozumieć Bożych intencji, poznać wszechmocy i mądrości Boga czy zrozumieć Jego sprawiedliwego usposobienia, kiedy pozostaje w wygodnym i bezproblemowym otoczeniu lub gdy okoliczności są dlań sprzyjające. Byłoby to doprawdy niemożliwe!(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki oświeceniu i wskazówkom zawartym w słowach Bożych zdałam sobie sprawę z tego, że zawsze wierzyłam w Boga ze względu na błogosławieństwa. Wierzyłam, że o ile będę właściwie wykonywała swoje obowiązki, będę miała nadzieję na zbawienie. By mieć dobre przeznaczenie i otrzymać błogosławieństwa, przyjmowałam każdy obowiązek, jaki kościół mi wyznaczył, podporządkowywałam się mu i sumiennie go wykonywałam. Chociaż byłam stara i zarządzanie księgami było wyzwaniem, nigdy nie narzekałam na trudności ani nie pozwalałam, by mój wiek wpływał na wykonywanie moich obowiązków. Ale potem ogłuchłam, nie mogłam już słuchać Bożych kazań, omówień ani uczyć się hymnów słowa Bożego, a kiedy uczestniczyłam w zgromadzeniach z braćmi i siostrami, nie słyszałam ich omówień dotyczących zrozumienia słów Bożych. Czułam więc, że kiedy zaakceptowałam ten etap pracy, byłam już stara, a teraz kiedy ogłuchłam, zyskałabym jeszcze mniej prawdy. Zwłaszcza gdy kościół przestał organizować dla mnie obowiązki, zaczęłam się martwić, że nie otrzymam już błogosławieństw, i poczułam się naprawdę dotknięta. Przestałam się modlić i szukać prawdy, i spędzałam czas przy telefonie. Przyjęłam zniechęconą, oporną postawę, starając się przetrwać. Gdybym nie została zdemaskowana, nie zastanowiłabym się nad sobą i nie poznałabym siebie, i nadal uważałabym, że dobrze wykonuję swoje obowiązki. Teraz dostrzegłam, że wszystko, co robiłam, było dla błogosławieństw i dobrego przeznaczenia, a wcale nie po to, by zadowolić Boga. Dzięki tej refleksji zdałam sobie sprawę, jak ohydna i nikczemna była moja natura. Jak mogłam uważać się za istotę ludzką? Jak mogłam mieć czelność powiedzieć: „Wierzę w Boga od osiemnastu lat, więc On powinien mnie błogosławić i chronić”? Czułam się bardzo zawstydzona. Byłam naprawdę bezwstydna! Moje usposobienie w ogóle się nie zmieniło; nieważne, że wierzyłam przez osiemnaście lat. Nawet gdybym wierzyła przez dwadzieścia osiem czy trzydzieści osiem lat, i tak byłoby to bezużyteczne.

Podczas ćwiczeń duchowych przeczytałam ten fragment słów Bożych: „Na jakiej podstawie ty – istota stworzona – stawiasz żądania Bogu? Ludzie nie mają prawa niczego żądać od Boga. Nic nie jest bardziej nierozsądne niż stawianie Bogu żądań. Bóg zrobi to, co powinien, a Jego usposobienie jest sprawiedliwe. Sprawiedliwość nie oznacza bynajmniej bezstronności czy racjonalności; nie polega na egalitarnym dawaniu każdemu według zasług czy osiągnięć, nie jest to też zapłata za wykonaną pracę czy też za włożony wysiłek. Nie jest to sprawiedliwość, lecz tylko uczciwe i rozsądne postępowanie. Bardzo niewielu ludzi jest w stanie poznać sprawiedliwe usposobienie Boga. Gdyby Bóg zniszczył Hioba po tym, jak Hiob niósł o Nim świadectwo, czy to byłoby sprawiedliwe? W gruncie rzeczy tak. Czemu nazywamy to sprawiedliwością? Co ludzie uważają za sprawiedliwość? Jeśli coś jest zgodne z pojęciami ludzi, wówczas bardzo łatwo jest im powiedzieć, że Bóg jest sprawiedliwy; gdy jednak nie dostrzegają owej zgodności z ich pojęciami – jeśli nie są w stanie tego zrozumieć – wówczas jest im niezwykle trudno powiedzieć, że Bóg jest sprawiedliwy. Gdyby Bóg zniszczył wtedy Hioba, ludzie nie powiedzieliby, że jest sprawiedliwy. Tak naprawdę jednak – czy ludzie zostali zepsuci, czy nie, i czy zostali zepsuci dogłębnie, czy też nie – czy Bóg musi się usprawiedliwiać, gdy ich niszczy? Czy musi wyjaśniać im, na jakiej podstawie to robi? Czy Bóg musi mówić ludziom o regułach, które wprowadził? Nie ma takiej potrzeby. Według Boga człowiek zepsuty, skłonny do sprzeciwiania się Mu, nie ma żadnej wartości; cokolwiek Bóg z nim uczyni, będzie właściwe, a wszystko to są ustalenia Boże. Gdybyś był w oczach Boga niezadowalający i gdyby On powiedział, że nie ma z ciebie pożytku po twoim świadectwie i gdyby dlatego cię zniszczył, czy to też byłoby Jego sprawiedliwością? Tak. Możesz nie być w stanie tego teraz rozpoznać na podstawie faktów, ale musisz zrozumieć doktrynę. (…) Wszystko, co Bóg czyni, jest sprawiedliwe. Chociaż być może ludzie nie potrafią pojąć Bożej sprawiedliwości, nie powinni wydawać arbitralnych osądów. Jeśli coś, co Bóg czyni, nie wydaje się ludziom rozsądne lub jeśli mają jakiekolwiek pojęcia na ten temat, które każą im mówić, że Bóg nie jest sprawiedliwy, to oni sami są najbardziej nierozsądni. Widzisz, że Piotr nie mógł pojąć pewnych rzeczy, lecz był pewien, że jest w nich obecna Boża mądrość i dobra wola. Ludzie nie są w stanie pojąć wszystkiego; istnieje wiele rzeczy, których nie potrafią zrozumieć. Tak więc poznanie Bożego usposobienia naprawdę nie jest rzeczą łatwą(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Rozważając słowa Boże, zdałam sobie sprawę, że nie rozumiem sprawiedliwego usposobienia Boga. Kiedy Boże czyny zgadzały się z moimi wyobrażeniami, potrafiłam je zaakceptować i nazywać Boga sprawiedliwym, ale kiedy tak nie było, nie byłam w stanie zaakceptować tego, że Bóg jest sprawiedliwy. Zawsze uważałam, że odkąd odnalazłam Boga, potrafię się podporządkować, bez względu na to, jakie obowiązki wyznacza mi kościół. Sądziłam, że wykonuję swoje obowiązki sumiennie i nigdy nie pozwalam, by opóźnił je mój podeszły wiek, więc myślałam, że Bóg powinien mi błogosławić i nie powinien dopuścić do mojej głuchoty, i że tylko przez takie działanie byłby sprawiedliwy. Teraz, gdy nie mogłam już wykonywać swoich obowiązków z powodu głuchoty i nie mogłam osiągnąć celu, jakim było otrzymanie błogosławieństw, czułam, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Ale po przeczytaniu słów Bożych zdałam sobie sprawę, że te przekonania to tylko moje pojęcia i wyobrażenia, które nie są zgodne z prawdą. Kierowałam się światowym punktem widzenia: „Im więcej pracujesz, tym więcej dostajesz; im mniej pracujesz, tym mniej dostajesz; bez pracy nie ma nagrody”, mierząc sprawiedliwe uposobienie Boga. Mój punkt widzenia był błędny. Niezależnie od tego, czy działania Boga są zgodne z ludzkimi wyobrażeniami, czy też nie, zawsze towarzyszą im Jego dobre intencje. Cokolwiek Bóg czyni w odniesieniu do jakiejkolwiek istoty stworzonej, jest sprawiedliwe, ponieważ istotą Boga jest sprawiedliwość i nie powinnam tego oceniać przez pryzmat swoich wyobrażeń. Bóg mówi: „Według Boga człowiek zepsuty, skłonny do sprzeciwiania się Mu, nie ma żadnej wartości; cokolwiek Bóg z nim uczyni, będzie właściwe, a wszystko to są ustalenia Boże”. Jestem tylko zwykłą istotą stworzoną, jakie miałam prawo do stawiania Bogu żądań? Kiedy pomyślałam o swoich nierozsądnych żądaniach wobec Boga, poczułam głęboki smutek i żal, a łzy popłynęły mi po twarzy. Miałam 87 lat i wciąż mogłam czytać słowa Boże. To już była Boża ochrona i łaska. Od tego momentu nie mogłam już stawiać Bogu wymagań i musiałam poddać się Jego planom i ustaleniom.

Przeczytałam więcej słów Bożych: „Decyduję o przeznaczeniu każdej osoby nie na podstawie jej wieku, rangi, głębi cierpienia, a najmniej na podstawie stopnia, w jakim prosi się ona o litość, ale wedle tego, czy posiada prawdę. Nie ma innego wyjścia niż to(Przygotuj dostatecznie wiele dobrych uczynków, by zasłużyć na swoje przeznaczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Z Bożych słów zrozumiałam, że Bóg nie osądza czyjegoś przeznaczenia na podstawie tego, jak wiele cierpienia dany człowiek zniósł lub jak wiele robił, ale na podstawie tego, czy zmieniło się jego usposobienie. Chociaż przez te wszystkie lata zawsze wykonywałam swoje obowiązki i znosiłam pewne cierpienia, nie wiedziałam zbyt wiele o swoim zepsutym usposobieniu. A kiedy dzieło Boże nie zgadzało się z moimi wyobrażeniami, wciąż narzekałam na Boga i sprzeciwiałam się Mu. Zobaczyłam, że po tylu latach wiary w Boga moje usposobienie wciąż się nie zmieniło, ale wciąż miałam nadzieję na zbawienie i dobre przeznaczenie, co było niczym więcej jak myśleniem życzeniowym. Chociaż ogłuchłam, moje oczy wciąż były sprawne i nadal mogłam czytać słowa Boże, więc w przyszłości musiałam bardziej skupić się na Bożych słowach, bardziej poszukiwać prawdy, by zrozumieć i rozwiązać kwestię mojego zepsutego usposobienia oraz doprowadzić do jego zmiany.

Później, gdy pewna siostra wysłuchała mojego doświadczenia, wskazała, że nie rozumiałam korelacji między wykonywaniem obowiązków a doświadczaniem błogosławieństw lub nieszczęść. Podzieliła się też ze mną fragmentem słów Bożych do przeczytania. Bóg Wszechmogący mówi: „Nie ma żadnej korelacji między obowiązkiem człowieka a tym, czy otrzyma on błogosławieństwa, czy też doświadczy nieszczęścia. Obowiązek to coś, co człowiek powinien wypełnić; jest to jego powołanie zesłane mu z nieba, a jego wykonywanie nie powinno zależeć od rekompensaty czy rozmaitych warunków bądź przyczyn. Tylko wtedy bowiem jest to wykonywanie swojego obowiązku. Otrzymanie błogosławieństw oznacza zostanie udoskonalonym i cieszenie się Bożymi błogosławieństwami, doświadczywszy sądu. Doświadczenie nieszczęścia oznacza, że usposobienie danej osoby nie ulega zmianie po tym, jak doświadczyła ona karcenia i sądu, nie doświadcza ona również doskonalenia, lecz otrzymuje karę. Jednakże bez względu na to, czy otrzymają błogosławieństwa, czy doświadczą nieszczęścia, istoty stworzone winny wypełniać swój obowiązek, robiąc to, co do nich należy i to, co są w stanie zrobić. Każda osoba, – osoba, która podąża za Bogiem – winna zrobić przynajmniej tyle. Nie powinieneś spełniać swojego obowiązku tylko dla otrzymania błogosławieństw i nie powinieneś odmawiać działania z obawy przed tym, że doświadczysz nieszczęścia. Pozwólcie, że coś wam powiem: wypełnianie swego obowiązku przez człowieka oznacza, że robi on to, co należy. Jeśli zaś nie jest w stanie swego obowiązku wypełnić, wówczas jest to jego buntowniczość(Różnica pomiędzy służbą Boga wcielonego a obowiązkiem człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Kiedy to czytałam i rozważałam, zrozumiałam, że obowiązek jest zadaniem wyznaczonym przez Boga i że związana z obowiązkiem odpowiedzialność spoczywająca na człowieku nie ma nic wspólnego z doświadczaniem błogosławieństw lub nieszczęść. To, że miałam możliwość wykonywania obowiązków jako osoba wierząca, było dla mnie błogosławieństwem i zaszczytem i tylko poprzez dążenie do prawdy i zmianę usposobienia podczas wykonywania obowiązków mogłam zyskać Bożą aprobatę. Gdyby moje usposobienie się nie zmieniło i gdybym nie dążyła do prawdy, to bez względu na to, ile obowiązków wykonywałam i ile dróg przebyłam, wszystko poszłoby na marne i nie osiągnęłabym zbawienia. Paweł wykonywał więcej pracy niż ktokolwiek inny, ale jego usposobienie się nie zmieniło. Jego poświęcenie i wysiłki w pracy nie miały na celu zadowolenia Boga, tylko zdobywanie koron i nagród. Było to sprzeczne z Bożymi wymaganiami i Paweł kroczył ścieżką sprzeciwu wobec Boga. W rezultacie został ukarany i trafił do piekła. Musiałam porzucić intencję dążenia do błogosławieństw i niezależnie od tego, czy miałam osiągnąć dobre przeznaczenie, czy nie, musiałam dążyć do prawdy. Chociaż ogłuchłam i chwilowo nie byłam w stanie wykonywać swojego obowiązku, wciąż mogłam praktykować pisanie świadectw opartych na doświadczeniu, by świadczyć o Bogu. Przeczytałam te słowa Boże: „Skoro bycie błogosławionym nie jest odpowiednim celem, do którego ludzie mają dążyć, jaki cel jest odpowiedni? Dążenie do prawdy, dążenie do zmian w usposobieniu i zdolność poddania się wszystkim Bożym zarządzeniom i ustaleniom: oto cele, do których ludzie powinni dążyć(Tylko praktykowanie prawdy prowadzi do wejścia w życie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych stanęłam przed Bogiem i się modliłam: „Boże! Przez wiele lat wykonywałam swoje obowiązki tylko po to, by uzyskać błogosławieństwa, krocząc ścieżką, która Ci się sprzeciwia. Jestem gotowa okazać Ci skruchę, porzucić pragnienie błogosławieństw i skupić się na dążeniu do prawdy. Będę dążyć do zmiany usposobienia i poddam się Twoim rozporządzeniom i ustaleniom”. Potem codziennie jadłam i piłam słowa Boże, i zapisywałam to, co zrozumiałam na temat swojego zepsutego usposobienia. Oglądałam też filmy ze świadectwami, by zobaczyć, jak bracia i siostry doświadczają Bożego dzieła. Czasami rozmawiałam z moją córką i czułam, że każdy dzień jest satysfakcjonujący i znaczący. Teraz mój stan i kondycja są bardzo dobre, i nie żyję już w bólu z powodu mojej głuchoty. Dzięki niech będą Bogu!

Wstecz: 36. Prowadzenie uczciwego biznesu nie jest już trudne

Dalej: 40. W obliczu nagłej choroby oczu

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

70. Koniec z popisami

Autorstwa Mo Wen, HiszpaniaPamiętam, jak w 2018 r. ewangelizowałem w kościele, a później odpowiadałem za ten obowiązek. Dostrzegałem...

45. Żyć przed Bogiem

Autorstwa Yongsui, Korea PołudniowaBóg Wszechmogący mówi: „Aby wejść w rzeczywistość, należy najpierw zwrócić się całym sobą ku prawdziwemu...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Wprowadź szukaną frazę w okienku wyszukiwania.

Połącz się z nami w Messengerze
Spis treści
Ustawienia
Książki
Szukaj
Filmy