9. Starzenie się nie będzie mnie już martwiło

Autorstwa Lu Yan, Chiny

Po przyjęciu Bożego dzieła w dniach ostatecznych zaczęłam pełnić obowiązek w kościele. Mając pięćdziesiąt kilka lat, zaczęłam pracować z tekstami i okazało się, że moja pamięć oraz szybkość reakcji nie były dużo gorsze w porównaniu z młodszymi braćmi i siostrami, a skuteczność i efektywność mojej pracy były praktycznie takie same jak u nich. Byłam naprawdę zadowolona i bardzo zmotywowana do pracy. Jednak w miarę jak się starzałam, moje ciało zaczęło podupadać i pojawiło się też u mnie nadciśnienie. Miałam coraz mniej energii i sił fizycznych, a mój umysł też spowolnił. Czasami, gdy jadłam i piłam słowa Boże w trochę szybszym tempie, mój umysł nie nadążał, a czasami zapominałam, co właśnie przeczytałam i musiałam wracać i czytać to ponownie. Moja pamięć pogorszyła się i zaczęłam dużo zapominać. Często miałam słowa na końcu języka, ale nie mogłam przypomnieć sobie, co chciałam powiedzieć. Wtedy patrzyłam na swoją partnerkę, siostrę po trzydziestce, pełną energii i o żywym umyśle. Pracowała szybko i wydajnie. Była też bystra i robiła w pół godziny to, co mnie zajmowało półtorej. Często zazdrościłam jej młodości i energii i jednocześnie martwiłam się o siebie, rozmyślając: „Co będzie, jeśli za kilka lat mój umysł stanie się jeszcze wolniejszy? Obawiam się, że wtedy nie będę w stanie wykonywać żadnych obowiązków i stanę się naprawdę bezużyteczna. Jak w takim przypadku uzyskam zbawienie?”. Czasami nawet żaliłam się w sercu: „Dlaczego przyjęłam Boże dzieło w dniach ostatecznych dopiero w tak zaawansowanym wieku? Jakie byłoby to wspaniałe, gdybym była 20 lat młodsza! Teraz jestem stara i całkowicie bezużyteczna”. Prawda była taka, że chciałam wykonywać swoje obowiązki najlepiej, jak potrafiłam, ale miałam już 60 lat. Mój umysł i wzrok nie były już takie jak kiedyś i cierpiałam na nadciśnienie. Gdy pracowałam trochę dłużej wieczorem, byłam bardzo zmęczona i musiałam wcześnie udawać się na odpoczynek. Świadomość ogromnej dysproporcji wydajności w pracy między mną a młodszymi osobami przygnębiała mnie i sprawiała, że czułam się gorsza, przez co popadałam w zniechęcenie. Nie chciałam już płacić ceny w ramach moich obowiązków ani koncentrować się na poprawie swoich umiejętności. Nie chciałam nawet myśleć o swoich odstępstwach, aby poprawić wyniki, jakie uzyskiwałam w pracy. Myślałam sobie: „Jestem stara i bezużyteczna. Nieważne jak bardzo będę się starała, nie będę w stanie dobrze wykonywać swoich obowiązków. Być może pewnego dnia zacznę tak bardzo zawadzać, że zostanę wyeliminowana”.

Zmartwiona i niespokojna, przeczytałam słowa Boże: „Są wśród braci i sióstr ludzie starsi, w wieku od 60 do 80 lub 90 lat, którzy ze względu na swój zaawansowany wiek również doświadczają trudności. Pomimo dojrzałego wieku ich myślenie niekoniecznie jest prawidłowe i racjonalne, a ich mniemania i opinie niekoniecznie pozostają w zgodzie z prawdą. Ci starsi ludzie mają problemy tak samo jak inni i stale się zamartwiają: »Nie cieszę się już tak dobrym zdrowiem jak kiedyś i podlegam ograniczeniom, jeśli chodzi o obowiązki, jakie jestem w stanie wykonywać. Jeśli wykonuję tylko te drobne obowiązki, to czy Bóg mnie zapamięta? Czasem choruję i ktoś musi się mną opiekować. Jeśli nie ma takiej osoby, nie jestem w stanie wykonywać obowiązków, więc co mam począć? Jestem w podeszłym wieku i nie zapamiętuję Bożych słów, gdy je czytam, a także trudno mi zrozumieć prawdę. Gdy omawiam prawdę, moje słowa są zagmatwane i nielogiczne, nie mam doświadczeń, którymi warto byłoby się podzielić. Mam już swój wiek i brak mi energii, wzrok mi się pogorszył i siły mam nadwątlone. Wszystko jest dla mnie trudne. Nie jestem w stanie wypełniać obowiązków, a do tego łatwo zapominam i opacznie rozumiem różne rzeczy. Czasem mam mętlik w głowie, przez co przysparzam problemów kościołowi oraz braciom i siostrom. Chcę dostąpić zbawienia i dążyć do prawdy, ale to bardzo trudne. Co na to poradzę?«. Gdy myślą o tych sprawach, zaczynają się zadręczać: »Czemu zacząłem wierzyć w Boga dopiero w tym wieku? Czemu nie mam teraz dwudziestu albo trzydziestu lat, a choćby nawet czterdziestu lub pięćdziesięciu lat? Czemu poznałem dzieło Boga w tak podeszłym wieku? Nie przypadł mi w udziale zły los; w każdym razie dane mi było poznać dzieło Boga. Mój los jest dobry i Bóg okazał mi łaskawość! Jedna tylko rzecz psuje mi radość – jestem już za stary. Pamięć mi szwankuje, zdrowie mam nie najlepsze, ale w sercu odczuwam wewnętrzną siłę. Chodzi tylko o to, że moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, na zgromadzeniach szybko robię się śpiący. Czasem zamykam oczy, by się pomodlić, i zasypiam, moje myśli błądzą, gdy czytam słowa Boga, dopada mnie senność i odpływam, a słowa Boga nie docierają do mnie. Co mam począć? Czy doświadczając takich praktycznych trudności jestem w stanie dążyć do prawdy i zrozumieć prawdę? Jeśli nie, jeżeli nie potrafię praktykować zgodnie z prawdozasadami, to czy moja wiara nie okaże się daremna? Czy nie dostąpię zbawienia? Co mam począć? Tak bardzo się martwię! (…)« (…) Ci starsi ludzie pogrążają się w udręce, niepokoju i zmartwieniu z powodu swojego wieku. Ilekroć napotykają jakąś trudność, niepowodzenie lub przeszkodę, obwiniają swój wiek, a nawet nie lubią samych siebie i czują do siebie nienawiść. Ale tak czy owak to wszystko na próżno, nie ma rozwiązania, są w sytuacji bez wyjścia. Czy jednak faktycznie są w sytuacji bez wyjścia? Czy istnieje jakieś rozwiązanie? (Starsi ludzie powinni wykonywać obowiązki w miarę swoich możliwości). Jest to akceptowalne, żeby starsi ludzie wykonywali obowiązki w miarę swoich możliwości, czyż nie? Czy starsi ludzie nie są w stanie dążyć do prawdy z powodu swojego wieku? Czy nie potrafią zrozumieć prawdy? (Potrafią). Czy starsi ludzie są w stanie pojmować prawdę? Mogą pojąć jej część, a przecież nawet młodzi ludzie nie są w stanie pojąć całości prawdy. Starsi ludzie są błędnie przekonani, że mają zmącony umysł i że szwankuje im pamięć, a przez to nie są zdolni zrozumieć prawdy. Czy mają słuszność? (Nie). Choć młodzi ludzie mają znacznie więcej energii i są fizycznie silniejsi od starszych, to ich zdolności rozumienia, pojmowania i poznawania są takie same jak u ludzi starszych. Czy starsi ludzie nie byli kiedyś młodzi? Nie urodzili się przecież starzy, a młodzi ludzie też się kiedyś zestarzeją. Starsi ludzie nie powinni myśleć, że ponieważ są starzy, fizycznie słabi, schorowani i mają kiepską pamięć, to różnią się od młodych ludzi. Tak naprawdę nie ma żadnej różnicy. (…) to nie jest tak, że starsi ludzie nie mają nic do roboty, że nie są w stanie wykonywać obowiązków, nie mówiąc już o tym, że nie są w stanie dążyć do prawdy – mogą oni wiele rzeczy robić. Różne herezje i niedorzeczności, które sobie przyswoiłeś w ciągu całego życia, a także rozmaite tradycyjne idee i pojęcia, rzeczy uporczywe i ignoranckie, konserwatywne, irracjonalne i wypaczone, które się w tobie nagromadziły, zalegają w twoim sercu i powinieneś spędzić więcej czasu niż młodzi ludzie, aby się do nich dokopać, szczegółowo je przeanalizować i nauczyć się je rozpoznawać. Nie jest prawdą, że nie masz nic do roboty albo że powinieneś czuć udrękę, niepokój i zmartwienie, gdy nie wiesz, co ze sobą począć – to nie jest twoje zadanie ani twoja odpowiedzialność. Po pierwsze, starsi ludzie powinni mieć odpowiednie nastawienie. Choć posuwasz się w latach i twój wiek wpływa na kondycję fizyczną, powinieneś mieć nastawienie osoby młodej. Choć się starzejesz, twoja myśl nie jest już tak lotna jak kiedyś i pamięć ci szwankuje, to jeśli wciąż jesteś w stanie poznać siebie, rozumieć słowa, które wypowiadam, i rozumieć prawdę, to dowodzi, że wcale nie jesteś stary i nie brakuje ci potencjału(Jak dążyć do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boże dokładnie ujawniły mój stan. Widziałam, że siostra, z którą byłam w parze, jest młodsza i wydajnie wykonuje swoje obowiązki, ale ja byłam starsza, miałam nadciśnienie, mój umysł pracował wolniej i byłam znacznie mniej wydajna w pracy niż ona. Myślałam, że ponieważ jestem stara i bezużyteczna, Bóg mnie z pewnością odrzuci i nie zbawi. Żyłam w stanie błędnego rozumienia Boga. Martwiłam się, że za kilka lat moje ciało jeszcze bardziej podupadnie i że wtedy mogę nie być w stanie wykonywać swoich obowiązków i zostanę wyeliminowana. Myślenie o tym napawało mnie smutkiem. Ale po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że Bóg tak samo traktuje młodych, jak i starych ludzi. Gdy Bóg wyraża prawdę, nie kieruje jej tylko do młodych ani tylko do starych. Bóg nigdy nie dzieli swoich wybrańców na różne kategorie w oparciu o wiek ani nigdy nie mówi, że należy usunąć starszych ludzi z kościoła. Bóg nie faworyzuje i bez względu na wiek, każdego można podlewać oraz karmić słowami Bożymi. Bóg daje każdemu taką samą szansę na zbawienie. Jeśli jakaś osoba nie dąży do prawdy i czuje do niej niechęć, nie może zostać zbawiona, a jej wiek nie ma tu nic do rzeczy. Wskazując wynik i przeznaczenie danej osoby, Bóg nie opiera się na jej wieku, lecz głównie na tym, czy ta osoba uzyskała prawdę. Bez względu na jej wiek, o ile jest ona w stanie rozumieć słowa Boże i praktykować prawdę, to może osiągnąć zmianę usposobienia i otrzymać Boże zbawienie. Mimo że miałam już sześćdziesiąt lat i wolno nabywałam nowe umiejętności, mój umysł wciąż był jasny i nadal rozumiałam słowa Boże, gdy je jadłam i piłam. Dzięki nim byłam również w stanie dostrzegać swoje wady oraz skażone usposobienie. Bóg nie przestał mnie oświecać ani prowadzić tylko dlatego, że jestem stara. Ma On nadzieję, że będę mogła dłużej jeść i pić Jego słowa. Bóg chce, abym zyskała rozeznanie w szatańskich truciznach, prawach przetrwania oraz w tradycyjnej kulturze. Chce, abym odrzuciła te negatywne rzeczy i zachowywała się oraz działała, opierając się na prawdzie. Właśnie to Bóg ma nadzieję zobaczyć. Mój umysł jest teraz nadal sprawny i pozwala mi myśleć racjonalnie. Nadal mogę też wykonywać swoje obowiązki, więc powinnam troszczyć się o czas, który mam teraz, dawać z siebie wszystko w pracy oraz dążyć do zmiany mojego usposobienia. Nie mogę już usprawiedliwiać tego, że nie dążę do prawdy, swoim wiekiem. Jeśli będę wciąż się martwić i niepokoić, bez poczucia odpowiedzialności za swój obowiązek i nie będę dążyła do zmiany swojego usposobienia, naprawdę stanę się bezużyteczna i ostatecznie Bóg mnie wyeliminuje.

Później przeczytałam dalsze słowa Boże: „Antychryści wierzą w Boga wyłącznie w celu osiągnięcia zysku i zdobycia błogosławieństw. Nawet jeśli znoszą trochę cierpienia lub płacą pewną cenę, wszystko to ma na celu dobicie targu z Bogiem. Ich zamiar i pragnienie zyskania błogosławieństw i nagród jest przemożne, a oni mocno przy nim obstają. Nie przyjmują żadnej spośród wielu wyrażonych przez Boga prawd, w głębi serca zawsze myślą, że w wierze w Boga chodzi wyłącznie o zyskanie błogosławieństw i zapewnienie sobie dobrego przeznaczenia, że to właśnie jest najważniejsza zasada i nic nie jest w stanie jej przewyższyć. Uważają, że ludzie nie powinni wierzyć w Boga, chyba że w celu zyskania błogosławieństw, i że gdyby nie chodziło o błogosławieństwa, wiara w Boga nie miałaby żadnego znaczenia ani wartości; że straciłaby swoje znaczenie i wartość. Czy te idee zostały zaszczepione antychrystom przez kogoś innego? Czy są skutkiem czyjejś edukacji lub wpływu? Nie, ich istnienie determinuje wrodzona naturoistota antychrystów, której nikt nie jest w stanie zmienić. Mimo że Bóg wcielony wypowiada dziś tak wiele słów, antychryści nie przyjmują żadnego z nich, a zamiast tego opierają się im i potępiają je. Natura ich niechęci i nienawiści do prawdy nigdy się nie zmieni. Jeśli zaś antychryści nie są w stanie się zmienić, cóż to oznacza? Oznacza to, że ich natura jest niegodziwa. Nie jest to kwestia tego, czy się dąży do prawdy, czy nie. Jest to niegodziwe usposobienie, jest to bezczelne podnoszenie krzyku przeciwko Bogu i sprzeciwianie się Mu. To właśnie jest naturoistota antychrystów; to jest ich prawdziwe oblicze(Punkt siódmy: Oni są niegodziwi, podstępni i kłamliwi (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg ujawnia, że antychryści, bez względu na to, jakich cierpień doznają lub jaką cenę płacą za swoją wiarę w Boga, zawsze starają się dobić z Nim targu, aby zyskać błogosławieństwa. Błogosławieństwa są dla nich cenniejsze niż dążenie do prawdy w celu uzyskania zbawienia. Gdy nie mogą zyskać błogosławieństw, nie chce im się podejmować żadnych obowiązków ani płacić żadnej ceny. Potrafią nawet sprzeciwiać się Bogu i żalić się, że jest On niesprawiedliwy. Na tym właśnie polega niegodziwe usposobienie antychrysta. Gdy zastanawiałam się nad sobą po tym, jak przyjęłam dzieło Boga w dniach ostatecznych, dostrzegłam, że wiara w Boga przynosi błogosławieństwa oraz szansę na zbawienie i wejście do królestwa niebieskiego, co mnie uradowało, więc wykonywałam swoje obowiązki bez względu na wszystko. Gdy widziałam, że moja praca daje przyzwoite wyniki, czułam, że wnoszę swój wkład w kościół, więc sądziłam, że Bóg z pewnością wyśle mnie do dobrego miejsca przeznaczenia. Ale teraz, gdy jestem stara i mam problemy ze zdrowiem, moja wydajność i wyniki mojej pracy nie mogą być już takie jak u młodszych ludzi, więc się martwiłam, że w miarę starzenia utracę zdolność do wykonywania jakichkolwiek obowiązków i że wtedy Bóg mnie wyeliminuje. Czując, że nie mam już żadnej nadziei na otrzymanie błogosławieństw, pogrążyłam się w negatywnych uczuciach, żyłam w bólu, zmartwieniach i w negatywnym oporze. Twierdziłam, że dokładam starań i wysiłków na rzecz moich obowiązków, jednak w głębi duszy zawsze kalkulowałam, co będzie dobre dla mojego wyniku i przeznaczenia. Starałam się wykorzystywać swoje obowiązki, aby dobić targu z Bogiem. W skrócie próbowałam zmanipulować i oszukać Boga. Dostrzegłam, jaką byłam podłą egoistką! Myślałam o tym, że Bóg wypowiedział miliony słów, aby zbawić ludzkość oraz jakie mam szczęście, że trafiłam przed Jego oblicze i mogłam w tak dużym stopniu cieszyć się pokarmem słowa Bożego oraz zyskać rozeznanie co do negatywnych rzeczy. Zrozumiałam wartość i znaczenie życia istoty stworzonej oraz zyskałam możliwość zbawienia. W moim życiu nie było już pustki spowodowanej dążeniem do zysków i pobłażaniem sobie w przyjemnościach, jak u niewierzących. Moje obowiązki pozwalają mi żyć przed obliczem Boga, a to oszczędza mi tak wielu krzywd wyrządzanych przez szatana. Mimo że teraz jestem starsza i mam nadciśnienie, nie mam żadnych poważnych objawów i jeśli utrzymuję regularny tryb życia, nie potrzebuję leków, aby normalnie wykonywać swoje obowiązki. Czy to nie łaska od Boga? A jednak, chociaż cieszyłam się miłością Boga, nie odpłaciłam za nią, lecz wykorzystywałam swoje obowiązki, aby dobić z Nim targu. Naprawdę brakowało mi sumienia i rozumu! Stanęłam przed Bogiem i okazałam skruchę, mówiąc: „Boże, wykonując swoje obowiązki, zawsze starałam się dobić z Tobą targu, dążąc do otrzymania błogosławieństw i zasługując sobie na pogardę i niechęć z Twojej strony. Chcę okazać Ci szczerą skruchę”.

Później przeczytałam kolejny fragment słów Bożych i znalazłam ścieżkę, która pozwoliła mi praktykować. Bóg Wszechmogący mówi: „Poza możliwością wykonywania obowiązków najlepiej, jak potrafią, jest wiele innych rzeczy, które starsi ludzie mogą robić. Jeśli nie jesteś głupi, nie cierpisz na demencję, potrafisz pojąć prawdę i zatroszczyć się o siebie, to jest wiele rzeczy, za które powinieneś się zabrać. Tak samo jak młodzi ludzie możesz dążyć do prawdy, możesz poszukiwać prawdy, a także powinieneś często stawać przed Bogiem w modlitwie, poszukiwać prawdozasad, starać się patrzeć na ludzi i sprawy, a także zachowywać się i działać w pełni zgodnie ze słowami Boga, mając prawdę za swe kryterium. To jest ścieżka, którą powinieneś kroczyć, i nie powinieneś czuć udręki, niepokoju czy zmartwienia z powodu swojego podeszłego wieku, z powodu swoich wielu dolegliwości i z powodu starzejącego się ciała. Odczuwanie udręki, niepokoju i zmartwienia nie jest czymś dobrym – są to irracjonalne przejawy(Jak dążyć do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Dzięki słowom Bożym zrozumiałam, że oprócz prawidłowego podejścia do naturalnych praw starzenia się, chorowania i śmierci, ustanowionych przez Boga, starsi ludzie powinni często stawać przed Jego obliczem, aby się modlić i Go szukać, traktując pojawiających się ludzi, wydarzenia i sprawy w oparciu o prawdozasady i koncentrując się na praktykowaniu prawdy, aby zadowolić Boga. Nie powinni czuć się gorsi dlatego, że są starsi i mniej sprawni niż osoby młodsze, ani też czuć, że wiek ich ogranicza. Powinni wykonywać swoje obowiązki na miarę swoich możliwości, biorąc pod uwagę swój stan fizyczny oraz poziom energii. Właśnie takie nastawienie powinni mieć starsi ludzie. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, udało mi się też właściwie podejść do mojego wieku i wad. Mając na względzie fakt, że jestem starsza i często zapominam różne rzeczy, zapisywałam zawczasu, co muszę zrobić, aby nie spóźniać się z pracą. Jeśli chodzi o specjalistyczne umiejętności, młodsi ludzie zapamiętują różne rzeczy za pierwszym razem, natomiast ja mam słabą pamięć i rozumuję wolniej. Dlatego wkładam w to więcej wysiłku i jeśli nie nauczę się czegoś za pierwszym razem, podchodzę do tego jeszcze trzy razy. Nie powinnam wciąż się porównywać z młodszymi ludźmi, lecz zamiast tego powinnam szukać prawdy i starać się wykonywać swoje obowiązki najlepiej, jak potrafię. Następnie zastanowiłam się nad słowami Bożymi: „Decyduję o przeznaczeniu każdej osoby nie na podstawie jej wieku, rangi, głębi cierpienia, a najmniej na podstawie stopnia, w jakim prosi się ona o litość, ale wedle tego, czy posiada prawdę. Nie ma innego wyjścia niż to. Musicie zrozumieć, że wszyscy ci, którzy nie podążają za wolą Boga, także zostaną ukarani. Jest to coś, czego żaden człowiek nie może zmienić(Przygotuj dostatecznie wiele dobrych uczynków, by zasłużyć na swoje przeznaczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Dzięki słowom Bożym zrozumiałam, że Bóg nie wyznacza wyniku i przeznaczenia żadnej osoby na podstawie jej wieku ani cierpienia, jakiego ona doznaje, lecz na podstawie tego, czy udało jej się zdobyć prawdę oraz zmienić swoje usposobienie. Jeśli nie będę dążyła do prawdy i nie zrezygnuję z pragnienia błogosławieństw, a moje skażone usposobienie nie zmieni się, i tak zostanę wyeliminowana, choćbym była dwadzieścia lat młodsza. Nie chcę już trzymać się swoich niedorzecznych przekonań i zamierzam tylko podporządkować się suwerennej władzy oraz ustaleniom Boga, dobrze wykonywać swoje obowiązki do końca życia i dążyć do zmiany swojego usposobienia, a na końcu, nawet jeśli mój wynik nie będzie dobry, powinnam nadal wykonywać swoje obowiązki. Należy mieć takie sumienie i rozum i w takim kierunku powinnam zmierzać.

Pamiętam, jak pewnego razu zebraliśmy się, aby zastanowić się nad umiejętnościami związanymi z pracą w odniesieniu do problemów, z jakimi mieliśmy do czynienia, ale jeszcze nie rozumiałam pewnych kwestii. Gdy moja partnerka zaczęła omawiać swoje spostrzeżenia i robiła to dość dobrze, ponownie pojawiły się we mnie negatywne uczucia i pomyślałam: „Teraz jestem starsza i potrzebuję dużo czasu, aby zrozumieć różne rzeczy. A jeśli za dwa lata jeszcze bardziej otępieję, w ogóle nie będę w stanie wykonywać swoich obowiązków”. Przez te myśli czułam się niekomfortowo. Ale w tym momencie przypomniałam sobie słowa Boże: „Bez względu na to, czy jesteś fizycznie zdolny wykonywać obowiązki, bez względu na to, czy jesteś w stanie podjąć się jakiejkolwiek pracy, i bez względu na to, czy twój stan zdrowia pozwala ci wykonywać obowiązki, twoje serce nie może oddalać się od Boga i w głębi serca nie możesz porzucać obowiązków. W ten sposób wypełnisz swoje obowiązki i powinności – w takiej wierności powinieneś trwać(Jak dążyć do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boże od razu rozwiały moje obawy. Jeśli w przyszłości, gdy się zestarzeję, nie będę w stanie szybko zrozumieć różnych rzeczy i wykonywać swojej pracy z tekstami, nadal będę mogła zajmować się innymi obowiązkami odpowiednimi do moich możliwości. Nawet jeśli pewnego dnia mój stan fizyczny uniemożliwi mi wykonywanie swoich obowiązków, o ile moje serce nie oddali się od Boga i będę w stanie wołać do Niego oraz jeść i pić Jego słowa, a także zastanawiać się nad sobą, Bóg mnie nie odrzuci. Bóg gardzi tym, że brakuje mi prawdziwej wiary w Niego, ponieważ zawsze dążę do otrzymywania błogosławieństw. Gdy się nad tym zastanawiałam, poczułam w sercu wyzwolenie, a uczucie bierności i zniechęcenia zniknęło. Zamiast tego zaczęłam dogłębnie rozmyślać nad różnymi rzeczami oraz uczyć się, odnotowując pewne postępy w nauce różnych umiejętności. Podziękowałam Bogu z całego serca za to, że mnie poprowadził. Bez względu na mój stan fizyczny oraz wynik lub przeznaczenie, jakie mam przed sobą, chcę się podporządkować suwerennej władzy i ustaleniom Boga oraz dobrze wykonywać swoje obowiązki.

Wstecz: 8. Nigdy nie będę żałować tego wyboru

Dalej: 11. Aresztowanie mojej córki zdemaskowało mnie

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

32. Mój duch został wyzwolony

Autorstwa Mibu, Hiszpania„Jeśli człowiek w swoim życiu pragnie być oczyszczony i osiągnąć zmiany w swoim usposobieniu, jeśli pragnie...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Wprowadź szukaną frazę w okienku wyszukiwania.

Połącz się z nami w Messengerze
Spis treści
Ustawienia
Książki
Szukaj
Filmy