Poznanie Boga II
Słowo Boże na każdy dzień fragment 31
Zaraz po stworzeniu ludzkości Bóg zaczął obcować z człowiekiem i z nim rozmawiać, a Jego usposobienie zaczęło być przedstawiane człowiekowi. Innymi słowy od kiedy Bóg pierwszy raz wszedł w kontakt z ludzkością, zaczął nieprzerwanie ukazywać człowiekowi publicznie swoją istotę oraz to, co On ma i czym jest. Niezależnie od tego, czy ludzie z przeszłości lub ludzie współcześni są w stanie to dostrzec i zrozumieć, Bóg mówi do człowieka i działapośród ludzi, ujawniając swoje usposobienie i wyrażając swoją istotę – jest to fakt, któremu nikt nie może zaprzeczyć. Oznacza to także, że usposobienie Boga, Jego istota oraz to, co ma i czym jest, są ciągle przekazywane i objawiane, gdy Bóg pracuje i wchodzi w kontakt z człowiekiem. Nigdy niczego nie ukrywał przed człowiekiem, zamiast tego publicznie ujawnia i wyswobadza swoje usposobienie bez utrzymywania czegokolwiek w tajemnicy. Dlatego Bóg ma nadzieję, że człowiek może Go poznać i zrozumieć Jego usposobienie oraz istotę. Nie chce, aby człowiek traktował Jego usposobienie i istotę jako odwieczne tajemnice ani nie chce, aby ludzkość postrzegała Go jako łamigłówkę, której nigdy nie można rozwiązać. Ludzkość może iść naprzód i zaakceptować wskazówki Boga tylko jeśli Go zna i tylko taka ludzkość może naprawdę żyć pod Bożym panowaniem, w świetle, wśród Bożych błogosławieństw.
Słowa i usposobienie przekazywane oraz objawiane przez Boga reprezentują Jego wolę, a także Jego istotę. Gdy Bóg wchodzi w kontakt z człowiekiem, niezależnie od tego, co mówi, robi lub jakie usposobienie objawia; niezależnie od tego, ile istoty Boga człowiek widzi oraz tego, co Bóg ma i czym jest, każdy z tych elementów reprezentuje Bożą wolę dla człowieka. Niezależnie od tego, ile człowiek jest w stanie uświadomić sobie, pojąć lub zrozumieć, wszystko to reprezentuje wolę Boga – wolę Boga dotyczącą człowieka. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości! Poprzez swoją wolę dla ludzkości Bóg pokazuje, jacy mają być ludzie, co mają robić, w jaki sposób żyć oraz w jaki sposób mają być w stanie osiągać wypełnienie Jego woli. Czy te rzeczy są nierozerwalnie połączone z istotą Boga? Innymi słowy, Bóg przekazuje swoje usposobienie oraz wszystko to, co ma i czym jest, a jednocześnie stawia człowiekowi wymagania. Nie ma tu miejsca na fałsz, pretensje, ukrywanie czy upiększanie. Dlaczego więc człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć i dlaczego nigdy do końca nie mógł dostrzec usposobienia Boga? Dlaczego człowiek nigdy nie pojął woli Boga? To, co jest ujawniane i przekazywane przez Boga, jest tym, co Bóg we własnej osobie ma i czym jest; jest to każdy ułamek i każdy aspekt Jego prawdziwego usposobienia – dlaczego więc człowiek nie może tego dostrzec? Dlaczego człowiek nie może posiąść dogłębnej wiedzy? Istnieje ku temu ważny powód. Zatem co to za powód? Od momentu stworzenia człowiek nigdy nie traktował Boga jak Boga. Na samym początku, niezależnie od tego, co Bóg robił w stosunku do człowieka – człowieka, który dopiero co został stworzony – człowiek traktował Boga jedynie jako towarzysza, kogoś, na kim można polegać, i człowiek nie znał ani nie rozumiał Boga. Chcę powiedzieć, że człowiek nie wiedział, co ta Istota przekazywała – Istota, na której człowiek polegał i postrzegał jako swojego towarzysza, stanowiła przejaw istoty Boga. Człowiek nie wiedział także, że ta Istota była Tym, który rządzi całym stworzeniem. Mówiąc prosto, w tamtych czasach ludzie w ogóle nie byli w stanie rozpoznać Boga. Nie wiedzieli, że niebo, ziemia i wszystko dookoła zostało przez Niego stworzone i nie mieli świadomości, skąd On pochodzi oraz, co ważniejsze, świadomości tego, czym On był. Oczywiście w tamtych czasach Bóg nie wymagał od człowieka, aby Go znał, pojmował czy rozumiał wszystko, co On robi, ani aby znał Jego wolę, ponieważ działo się to zaraz po stworzeniu ludzkości, w najdawniejszych czasach. Gdy Bóg rozpoczął przygotowania do dzieła Wieku Prawa, uczynił coś dla człowieka i zaczął stawiać przed nim pewne wymagania, informując człowieka o sposobie składania ofiar i wielbienia Go. Dopiero wtedy człowiek poznał kilka prostych idei na temat Boga i dopiero wtedy poznał różnicę między człowiekiem oraz Bogiem, a także dowiedział się, że to On stworzył ludzkość. Gdy człowiek dowiedział się, że Bóg jest Bogiem, a człowiek człowiekiem, między nim a Bogiem powstał pewien dystans, ale mimo to Bóg nie wymagał od człowieka, aby miał na Jego temat ogromną wiedzę lub dokładnie Go rozumiał. Zatem Bóg stawia przed człowiekiem różne wymagania w zależności od etapów i okoliczności Jego dzieła. Jaką naukę w tym dostrzegacie? Który aspekt usposobienia Boga? Czy Bóg jest prawdziwy? Czy Boże wymagania w stosunku do człowieka są słuszne? Na samym początku, po stworzeniu ludzkości, gdy Bóg jeszcze musiał przeprowadzić dzieło podboju i udoskonalenia człowieka, gdy nie wypowiedział do niego zbyt wielu słów, nie stawiał przed człowiekiem dużych wymagań. Niezależnie od tego, co człowiek robił i jak się zachowywał, nawet gdy jego czyny obrażały Boga, Bóg mu wybaczał i przymykał na to oko. Było tak, ponieważ Bóg wiedział, co dał ludzkości i co kryje się w człowieku, dlatego wiedział także, jaki poziom wymagania powinien przed nim stawiać. Nawet jeśli w tym czasie poziom Jego wymagań wobec człowieka nie był duży, nie oznacza to, że Jego usposobienie nie było wielkoduszne, lub że Jego wiedza i wszechmoc były jedynie pustymi słowami. Istnieje tylko jeden sposób, aby człowiek poznał usposobienie Boga oraz Jego samego: postępując zgodnie z Bożym zarządzaniem i zbawieniem człowieka, a także akceptując słowa, którymi Bóg przemawia do ludzkości. Gdy już człowiek się dowie, co Bóg ma i czym jest, i pozna Boże usposobienie, to czy nadal będzie prosił Boga, aby ukazał mu swoją prawdziwą postać? Nie, człowiek tego nie zrobi i nawet nie ośmieli się o to prosić, ponieważ rozumiejąc usposobienie Boga oraz to, co On ma i czym jest, dostrzegł prawdziwego Samego Boga oraz Jego rzeczywistą postać. Jest to nieunikniony wynik.
W trakcie nieustannej realizacji Bożego dzieła i planu oraz po tym, jak Bóg ustanowił przymierze tęczy z człowiekiem na znak, że nigdy więcej nie zniszczy świata poprzez potop, Bóg coraz bardziej pragnął zyskać tych, którzy byliby z Nim zgodni. Dlatego też miał On coraz bardziej naglące pragnienie pozyskania ludzi, którzy byli w stanie wykonywać Jego wolę na ziemi, a ponadto chciał pozyskać grupę ludzi, która mogłaby uwolnić się od mocy ciemności i nie byłaby zniewolona przez szatana, grupę, która mogłaby składać świadectwo Bogu na ziemi. Pozyskanie takiej grupy ludzi od dawna było życzeniem Boga. Właśnie na to czekał od momentu stworzenia. Dlatego, niezależnie od Bożego wykorzystania potopu w celu zniszczenia świata lub od przymierza z człowiekiem, wola Boga, stan Jego umysłu, plan i nadzieje pozostały niezmienne. Tak naprawdę Bóg chciał – i tęsknił do tego jeszcze długo przed momentem stworzenia – pozyskać tych spośród ludzi, których zapragnął: grupę ludzi która byłaby w stanie pojąć i poznać Jego usposobienie oraz zrozumieć Jego wolę; grupę, która byłaby w stanie Go wielbić. Taka grupa ludzi prawdziwie mogłaby dawać Mu świadectwo i można powiedzieć, że byliby to Jego powiernicy.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 32
Bóg obiecuje, że da Abrahamowi syna
Rdz 17:15-17 Potem Bóg powiedział do Abrahama: Twojej żony Saraj nie będziesz już nazywał imieniem Saraj, ale jej imię będzie Sara. I będę jej błogosławił, i dam ci z niej syna. Będę jej błogosławił i będzie matką narodów, i od niej będą pochodzić królowie narodów. Wtedy Abraham upadł na twarz i roześmiał się, i mówił w swoim sercu: Czy stuletniemu człowiekowi urodzi się syn? I czy Sara w wieku dziewięćdziesięciu lat urodzi?
Rdz 17:21-22 Ale moje przymierze utwierdzę z Izaakiem, którego Sara urodzi ci za rok o tej porze. Gdy skończył z nim rozmowę, Bóg wzniósł się nad Abrahama.
Nikt nie może przeszkodzić Bogu w realizacji dzieła, które postanowił uczynić
Właśnie wszyscy wysłuchaliście historii Abrahama, prawda? Został wybrany przez Boga po zniszczeniu świata przez potop; miał na imię Abraham i miał sto lat, a jego żona Sara miała ich dziewięćdziesiąt, gdy Bóg złożył mu obietnicę. Co takiego obiecał mu Bóg? Obietnica Boga zawarta jest w Piśmie Świętym: „I będę jej błogosławił, i dam ci z niej syna”. Jaki był kontekst obietnicy danej Abrahamowi przez Boga o urodzeniu syna? Pismo Święte zawiera następującą historię: „Wtedy Abraham upadł na twarz i roześmiał się, i mówił w swoim sercu: Czy stuletniemu człowiekowi urodzi się syn? I czy Sara w wieku dziewięćdziesięciu lat urodzi?”. Innymi słowy ta para była zbyt stara na posiadanie dzieci. Co zrobił Abraham, gdy Bóg złożył mu obietnicę? Upadł na twarz i zaczął się śmiać, i powiedział sobie: „Czy stuletniemu człowiekowi urodzi się syn?”. Abraham myślał, że to niemożliwe, zatem według niego obietnica Boga była jedynie żartem. Z ludzkiej perspektywy jest to coś nieosiągalnego dla człowieka, a także nieosiągalnego i niemożliwego dla Boga. Dla Abrahama być może stanowiło to powód do śmiechu: „Bóg stworzył człowieka, a jednak wydaje się nie wiedzieć, że ktoś tak stary nie może spłodzić dzieci. Bóg sądzi, że może pozwolić mi na spłodzenie dziecka, mówi, że da mi syna – przecież to niemożliwe!”. Toteż Abraham padł twarzą na ziemię i zaczął się śmiać, myśląc sobie: „Niemożliwe. Bóg sobie ze mnie żartuje. To nie może być prawda!”. Nie wziął słów Boga na poważnie. Zatem jakim człowiekiem był Abraham w Bożych oczach? (Sprawiedliwym). Gdzie powiedziano, że był sprawiedliwy? Myślicie, że każdy człowiek powołany przez Boga jest sprawiedliwy, idealny i że są to bez wyjątku ludzie kroczący Jego ścieżką. Przestrzegacie doktryny! Musicie dostrzegać, że gdy Bóg kogoś definiuje, nie robi tego przypadkowo. Tutaj Bóg nie powiedział, że Abraham jest sprawiedliwy. W swoim sercu Bóg ma standard według którego ocenia każdego człowieka. Mimo iż Bóg nie powiedział, jakim człowiekiem był Abraham, w swoim postępowaniu, to jaką wiarę w Boga miał Abraham? Czy było to nieco abstrakcyjne? Czy był mocno wierzący? Nie! Jego śmiech i myśli ujawniły prawdziwą naturę, dlatego wasze przekonanie, że był sprawiedliwy, jest jedynie przejawem wyobraźni, ślepym podążaniem za doktryną i nieodpowiedzialną oceną. Czy Bóg słyszał śmiech Abrahama i dostrzegł jego subtelne wyrazy twarzy? Czy o nich wiedział? Oczywiście. Ale czy Bóg zmieniłby swoje postanowienie? Nie! Kiedy Bóg sporządził plan i podjął decyzję o wybraniu tego człowieka, rzecz była już przesądzona. Żadna myśl lub czyn człowieka w żaden sposób nie wpłynie na Boga ani Mu nie przeszkodzi. Bóg nie zmieniłby dowolnie swojego planu, nie zmieniłby go pod wpływem impulsu ani nie naruszyłby z powodu postępowania człowieka, nawet gdyby to postępowanie wynikało z ignorancji. Co zatem napisano w Księdze Rodzaju 17:21-22? „Ale moje przymierze utwierdzę z Izaakiem, którego Sara urodzi ci za rok o tej porze. Gdy skończył z nim rozmowę, Bóg wzniósł się nad Abrahama”. Bóg nie przykładał żadnej wagi do tego, co myślał lub mówił Abraham. Jaka była przyczyna jego obojętności? Wynikała z faktu, że w tamtych czasach Bóg nie wymagał od ludzi ogromnej wiary, dogłębnego zrozumienia Boga, a tym bardziej pojmowania Jego czynów i słów. Dlatego nie prosił o pełne zrozumienie swoich decyzji, ludzi, których postanowił wybrać ani zasad swego działania, ponieważ postawa ludzka była zwyczajnie niewystarczająca. W tym czasie Bóg postrzegał czyny i postępowanie Abrahama jako coś normalnego. Nie potępił go i nie upomniał. Powiedział tylko: „Za rok o tej porze Sara urodzi Izaaka”. Po wypowiedzeniu tych słów wszystko dla Boga stało się prawdziwe, krok po kroku. W Jego oczach wszystko, co zamierzył w swoim planie, zostało już osiągnięte. Po poczynieniu odpowiednich przygotowań ku temu Bóg odszedł. Co człowiek robi lub myśli, co rozumie, jakie są plany człowieka – to wszystko nie ma żadnego związku z Bogiem. Wszystko dzieje się zgodnie z Bożym planem, według terminów i etapów ustalonych przez Boga. Taka jest zasada Bożego dzieła. Bóg nie ingeruje w to, co człowiek myśli lub wie, a także nie porzuca swojego planu lub dzieła tylko dlatego, że człowiek nie wierzy lub nie rozumie. Fakty stają się faktami zgodnie z planem i myślami Boga. Dokładnie to widzimy w Biblii: Bóg sprawił, że Izaak urodził się w wyznaczonym przez Niego czasie. Czy fakty dowodzą, że postępowanie i zachowanie człowieka przeszkodziły w dziele Bożym? Nie, nie przeszkodziły! Czy mała wiara człowieka oraz jego pojęcia i wyobrażenia na temat Boga wpływają na Boże dzieło? Nie! Nawet w najmniejszym stopniu! Na Boży plan zarządzania nie ma wpływu żaden człowiek, żadna kwestia lub otoczenie. Każda decyzja podjęta przez Boga zostanie dokończona oraz zrealizowana o czasie i zgodnie z Jego planem, a Jego dzieła nie może zakłócić żaden człowiek. Bóg nie zwraca uwagi na pewne aspekty ludzkiej głupoty i ignorancji, a nawet ignoruje pewne aspekty ludzkiego oporu, a także pojęcia na Jego temat, i mimo wszystko wykonuje swoje dzieło. Takie jest usposobienie Boga i jest to odzwierciedlenie Jego wszechmocy.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 33
Abraham składa Izaaka w ofierze
Rdz 22:2-3 I Bóg powiedział: Weź teraz swego syna, twego jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do ziemi Moria i tam złóż go na ofiarę całopalną na jednej górze, o której ci powiem. Abraham wstał więc wcześnie rano, osiodłał swego osła i wziął ze sobą dwóch służących i swego syna Izaaka, narąbał drew na ofiarę całopalną, wstał i poszedł na miejsce, o którym mu Bóg powiedział.
Rdz 22:9-10 A gdy przyszli na miejsce, o którym mu Bóg powiedział, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa, związał swego syna Izaaka i położył go na ołtarzu na drwach. Potem Abraham wyciągnął rękę i wziął nóż, aby zabić swego syna.
Dzieło Bożego zarządzania i zbawienia ludzkości zaczyna się od poświęcenia ofiarowania Izaaka przez Abrahama
Gdy Bóg dał Abrahamowi syna, wypełniły się Jego słowa, które do niego wypowiedział. Nie oznacza to, że plan Boga na tym się zakończył. Wręcz przeciwnie. Wspaniały plan zarządzania i zbawienia ludzkości dopiero się rozpoczął, a Jego błogosławieństwo syna dla Abrahama było jedynie wstępem do całości planu zarządzania. Kto w tym momencie wiedział, że w chwili gdy Abraham ofiarował Izaaka, po cichu zaczęła się wojna między Bogiem i szatanem?
Boga nie obchodzi, że człowiek jest niemądry – prosi człowieka wyłącznie o autentyczność
Zobaczmy następnie, co Bóg zrobił Abrahamowi. W Księdze Rodzaju 22:2 Bóg nakazał Abrahamowi, co następuje: „Weź teraz swego syna, twego jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do ziemi Moria i tam złóż go na ofiarę całopalną na jednej górze, o której ci powiem”. Zamysł Boga był jasny: nakazał Abrahamowi, aby ten oddał Mu swojego jedynego i ukochanego syna Izaaka, składając go w ofierze całopalnej. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, czy polecenie Boga nadal wydaje się być w sprzeczności z pojęciami człowieka? Tak! Wszystko, co Bóg zrobił w tamtym okresie, jest w sprzeczności z pojęciami człowieka; jest dla niego niepojęte. W swoich pojęciach ludzie wierzą w ten sposób: kiedy człowiek nie wierzył i myślał, że to nieosiągalne, Bóg dał mu syna, a następnie, po zyskaniu syna, Bóg kazał złożyć go w ofierze. Czy to nie jest całkowicie niewiarygodne? Jaki był prawdziwy zamysł Boga? Jaki był Jego zamiar? Bezwarunkowo dał Abrahamowi syna, a mimo to nakazał Abrahamowi złożenie bezwarunkowej ofiary. Czy to nie było zbyt wiele? Z punktu widzenia osoby trzeciej było to nie tylko zbyt wiele, lecz także był to przykład „robienia problemów bez powodu”. Ale sam Abraham nie uważał, że Bóg oczekuje za dużo. Mimo że miał parę własnych, nieznaczących opinii na ten temat i mimo niewielkich podejrzeń w stosunku do Boga, wciąż był gotowy na złożenie ofiary. W tym momencie, co według was świadczy o tym, że Abraham był gotowy na poświęcenie syna? O czym mowa w tych zdaniach? Oryginalny tekst Pisma mówi, co następuje: „Abraham wstał więc wcześnie rano, osiodłał swego osła i wziął ze sobą dwóch służących i swego syna Izaaka, narąbał drew na ofiarę całopalną, wstał i poszedł na miejsce, o którym mu Bóg powiedział” (Rdz 22:3). „A gdy przyszli na miejsce, o którym mu Bóg powiedział, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa, związał swego syna Izaaka i położył go na ołtarzu na drwach. Potem Abraham wyciągnął rękę i wziął nóż, aby zabić swego syna” (Rdz 22:9-10). Czy Bóg widział postępowanie Abrahama, gdy ten sięgnął po sztylet, aby zabić syna? Tak. Cały proces, od samego początku, gdy Bóg nakazał Abrahamowi poświęcić Izaaka, aż do momentu, gdy Abraham uniósł sztylet, aby zabić syna, ukazał Bogu serce Abrahama i niezależnie od jego wcześniejszej głupoty, ignorancji oraz niezrozumienia Boga – w tym momencie serce Abrahama było dla Niego prawdziwe i szczere; naprawdę zamierzał oddać z powrotem Bogu Izaaka, syna danego mu przez Boga. W Abrahamie Bóg dostrzegł posłuszeństwo, właśnie to posłuszeństwo, którego pragnął.
Człowiekowi wydaje się, że Bóg często postępuje w sposób niepojęty czy nawet niewiarygodny. Gdy Bóg chce kogoś zaaranżować, ta aranżacja często jest niezgodna z pojęciami człowieka i dla niego niepojęta, ale to właśnie ten dysonans i zagadkowość stanowią Bożą próbę i test dla człowieka. Tymczasem Abraham był w stanie wykazać posłuszeństwo wobec Boga, co stanowiło najważniejszy warunek przy spełnianiu Bożych wymagań. Dopiero gdy Abraham był w stanie postępować zgodnie z wymaganiem Boga, gdy złożył Izaaka w ofierze, Bóg poczuł pewność i aprobatę w stosunku do ludzkości, do Abrahama, którego wybrał. Dopiero wtedy Bóg miał pewność, że wybrana osoba jest niezastąpionym przywódcą, który może wypełnić Jego obietnicę i wprowadzić w życie Jego dalszy plan zarządzania. Mimo iż było to niczym innym jak próbą i badaniem, Bóg poczuł zadowolenie, poczuł miłość człowieka do siebie i poczuł się pocieszony przez człowieka jak nigdy wcześniej. Czy Bóg powstrzymał Abrahama, gdy ten uniósł sztylet, aby zabić syna? Bóg nie pozwolił Abrahamowi złożyć Izaaka w ofierze, bo nie miał w zamiarze doprowadzić do jego śmierci. Dlatego Bóg zatrzymał Abrahama w odpowiednim momencie. Dla Boga posłuszeństwo Abrahama już przeszło próbę, a jego czyny były wystarczające i Bóg już dostrzegł wynik tego, co zaplanował. Czy wynik ów był dla Boga zadowalający? Można powiedzieć, że był zadowalający, był tym, czego Bóg chciał, i na co od dawna czekał. Czy to prawda? Choć w różnych kontekstach Bóg używa rożnych sposobów na testowanie każdego człowieka, w Abrahamie Bóg dostrzegł to, czego pragnął. Dostrzegł, że serce Abrahama jest szczere, że jego posłuszeństwo jest bezwarunkowe. Właśnie tej „bezwarunkowości” pragnął Bóg. Ludzie często mówią: „Poświęciłem już wiele, zrezygnowałem z wielu rzeczy – dlaczego Bóg nadal nie jest ze mnie zadowolony? Dlaczego Bóg ciągle poddaje mnie próbom? Dlaczego wciąż mnie testuje?”. Stanowi to o jednym: Bóg nie zobaczył twego serca i nie pozyskał go. Oznacza to, że nie dostrzegł w tobie tej samej szczerości, którą wykazał się Abraham, gdy uniósł sztylet, aby własnoręcznie zabić syna i ofiarować go Bogu. Nie dostrzegł bezwarunkowego posłuszeństwa i nie został przez ciebie pocieszony. Dlatego też naturalnym jest, że Bóg wciąż poddaje cię próbom. Czy to nie jest prawda?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 34
Obietnica Boga dla Abrahama (Wybrane fragmenty)
Rdz 22:16-18 Przysiągłem na samego siebie, rzekł Jahwe, dlatego, że to uczyniłeś, a nie oszczędziłeś swego syna, swego jedynego syna: że w błogosławieństwie będę ci błogosławił, a w rozmnożeniu pomnożę twoje potomstwo jako gwiazdy nieba i jako piasek, który jest na brzegu morza, a twoje potomstwo zdobędzie bramę jego nieprzyjaciół; a w twoim potomstwie będą błogosławione wszystkie narody ziemi, ponieważ posłuchałeś mojego głosu.
Jest to pełna relacja błogosławieństwa Boga dla Abrahama. Mimo iż krótka, jej treść jest bogata: uwzględnia przyczynę i kontekst daru Boga dla Abrahama, jak również opisuje, co Abraham otrzymał od Boga. Pokazuje także, z jaką radością i ekscytacją Bóg wypowiedział te słowa, jak również pilność, z jaką pragnął pozyskać tych, którzy mogą Jego słuchać. Widać w tym umiłowanie i delikatność w stosunku do ludzi, którzy przestrzegają Jego słów i idą za Jego przykazaniami. Widzimy także cenę, którą płaci za pozyskanie ludzi, oraz troskę i dbałość w Jego staraniach. Ponadto część zawierająca słowa „Przysiągłem na samego siebie” wyraźnie pokazuje gorycz i ból, których Bóg i tylko Bóg doświadcza za kulisami dzieła planu zarządzania. Ten fragment skłania do myślenia; miał on wyjątkowe znaczenie, a także wielki wpływ na tych, którzy przyszli później.
Człowiek zyskuje Boże błogosławieństwa dzięki swojej szczerości i posłuszeństwu
Czy błogosławieństwo, którego Bóg udzielił Abrahamowi i o którym czytaliśmy wcześniej, było wspaniałe? Jak bardzo wspaniałe? W tym fragmencie jest kluczowe zdanie: „a w twoim potomstwie będą błogosławione wszystkie narody ziemi”. To zdanie dowodzi, że Abraham otrzymał błogosławieństwa, których nie otrzymał nikt wcześniej lub później. Gdy Abraham postanowił oddać swojego jedynego syna – ukochanego jedynaka – Bogu (Nie możemy użyć słowa „ofiarował”; należy powiedzieć, że oddał syna Bogu), Bóg nie tylko nie pozwolił Abrahamowi na złożenie ofiary z Izaaka, lecz także pobłogosławił Abrahama. Jaką obietnicą Bóg pobłogosławił Abrahama? Pobłogosławił go obietnicą, że pomnoży jego potomstwo. Jak bardzo? Pismo Święte mówi rzecz następującą: „jako gwiazdy nieba i jako piasek, który jest na brzegu morza, a twoje potomstwo zdobędzie bramę jego nieprzyjaciół; a w twoim potomstwie będą błogosławione wszystkie narody ziemi”. W jakim kontekście Bóg wypowiedział te słowa? Inaczej mówiąc, w jaki sposób Abraham otrzymał Boże błogosławieństwo? Dokładnie tak, jak opisano to w Piśmie Świętym: „ponieważ posłuchałeś mojego głosu”. Bóg złożył mu obietnicę, ponieważ Abraham postąpił zgodnie z Jego nakazem, zrobił wszystko, o czym Bóg mówił, o co prosił i czego żądał bez najmniejszej skargi. W obietnicy pojawia się jedno kluczowe zdanie, które stanowi o myślach Boga w owym czasie. Czy udało się wam je zobaczyć? Mogliście nie zwrócić większej uwagi na słowa Boga: „Przysiągłem na samego siebie”. Oznaczają one, że Bóg przysięga na samego siebie. Na co przysięgają ludzie, gdy składają obietnicę? Na Niebo, czyli innymi słowy składają przysięgę Bogu i przysięgają na Boga. Ludzie mogą nie rozumieć fenomenu, polegającego na tym, iż Bóg przysięga na samego siebie, ale wy zrozumiecie, gdy przedstawię wam prawidłowe wyjaśnienie. Mając przed sobą człowieka, który mógł tylko usłyszeć Jego słowa, lecz nie mógł zrozumieć Jego serca, Bóg raz jeszcze poczuł się samotny i zagubiony. W desperacji i, jeśli można tak powiedzieć, podświadomie Bóg zrobił coś bardzo naturalnego: położył rękę na swoim sercu i powołał się na siebie, składając obietnicę Abrahamowi. Człowiek zaś z tego usłyszał „Przysiągłem na samego siebie”. Możesz pomyśleć o sobie w kontekście postępowania Boga. Gdy kładziesz rękę na sercu i mówisz do siebie, czy masz jasne pojęcie, o czym mówisz? Czy twoje postępowanie jest szczere? Czy mówisz prawdę, prosto z serca? Zatem widzimy, że gdy Bóg przemówił do Abrahama, mówił z powagą i szczerze. Rozmawiając z Abrahamem i dając mu błogosławieństwo, Bóg w tym samym czasie mówił także do siebie. Mówił sobie: pobłogosławię Abrahama i dam mu potomstwo liczne niczym gwiazdy na niebie, niczym ziarnka piasku nad brzegiem morza, ponieważ posłuchał się Moich słów i to jego wybrałem. Gdy Bóg powiedział: „Przysiągłem na samego siebie”, postanowił, że poprzez Abrahama stworzy wybrany lud Izraela, po czym poprowadzi ich, aby wykonywali Jego dzieło. Zatem potomkowie Abrahama będą wykonywać pracę Bożego zarządzania oraz dzieło Boże, które, wyrażone przez Boga, rozpocznie się wraz z Abrahamem i będzie trwało poprzez jego potomków, jednocześnie wypełniając Boży zamiar zbawienia człowieka. Czy według was nie jest to rzecz błogosławiona? Dla człowieka nie ma większego błogosławieństwa. Można powiedzieć, że jest to największe możliwe błogosławieństwo. Błogosławieństwo otrzymane przez Abrahama nie polegało na pomnożeniu potomstwa, lecz na osiągnięciu Boga zarządzania, na Jego posłannictwie oraz wykonywaniu Jego dzieła poprzez potomków Abrahama. Oznacza to, że błogosławieństwa otrzymane przez Abrahama nie były tymczasowe, lecz trwały wraz z postępem Bożego planu zarządzania. Gdy Bóg przemówił, gdy przysiągł na samego siebie, już podjął decyzję. Czy ta decyzja była prawdziwa? Czy była rzeczywista? Bóg zdecydował, że od tej pory Jego wysiłki, cena, którą zapłacił, to, co ma i czym jest, Jego cała istota, a nawet Jego życie zostaną przekazane Abrahamowi i jego potomkom. Bóg zdecydował więc także, że, poczynając od tej grupy ludzi, będzie przejawiał swoje czyny i pozwoli człowiekowi dostrzec swoją mądrość, autorytet oraz moc.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 35
Obietnica Boga dla Abrahama (Wybrane fragmenty)
Rdz 22:16-18 Przysiągłem na samego siebie, rzekł Jahwe, dlatego, że to uczyniłeś, a nie oszczędziłeś swego syna, swego jedynego syna: że w błogosławieństwie będę ci błogosławił, a w rozmnożeniu pomnożę twoje potomstwo jako gwiazdy nieba i jako piasek, który jest na brzegu morza, a twoje potomstwo zdobędzie bramę jego nieprzyjaciół; a w twoim potomstwie będą błogosławione wszystkie narody ziemi, ponieważ posłuchałeś mojego głosu.
Niezmiennym życzeniem Boga jest pozyskiwanie tych, którzy Go znają i są w stanie składać Jego świadectwo
Mówiąc do siebie, Bóg mówił także do Abrahama, ale czy Abraham był wtedy w stanie dokładnie zrozumieć wszystkie prawdziwe pragnienia Boga we wszystkich Jego słowach poza wysłuchaniem błogosławieństw, które Bóg mu dał? Nie! Toteż w chwili, gdy Bóg przyrzekł na samego siebie, Jego serce wciąż było samotne i przepełnione smutkiem. Wciąż nie było nikogo, kto mógłby zrozumieć lub pojąć Jego zamiary i plany. W tamtym momencie nikt, nawet Abraham, nie mógł rozmawiać z Bogiem dyskretnie. Tym bardziej nikt nie mógł współpracować z Bogiem, aby wykonywać dzieło, które musiał wykonać. Wydawałoby się, że Bóg pozyskał Abrahama, kogoś, kto będzie przestrzegać Jego słów. Ale w rzeczywistości wiedza tego człowieka na temat Boga była zaledwie czymś więcej niż niczym. Nawet gdy Bóg pobłogosławił Abrahama, Jego serce wciąż nie było spełnione. Co to znaczy, że Bóg nie był zadowolony? Oznacza to, że Jego zarządzanie dopiero się rozpoczęło, że ludzie, których chciał pozyskać, których chciał ujrzeć, których kochał, wciąż byli od Niego oddaleni. Potrzebował On czasu, musiał czekać, musiał być cierpliwy. Ponieważ w tym czasie poza Samym Bogiem nie istniał nikt, kto wiedziałby, czego On potrzebuje, co chce zyskać i czego pragnie. Dlatego, mimo wielkiej ekscytacji, Bóg jednocześnie miał zbolałe serce. Nie zatrzymał jednak swoich kroków i kontynuował planowanie kolejnego kroku.
Co dostrzegacie w obietnicy Boga dla Abrahama? Bóg dał Abrahamowi wspaniałe błogosławieństwa tylko dlatego, że ten okazał posłuszeństwo wobec Jego słów. Mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się to normalne i zwyczajne, dostrzegamy w tym serce Boga: Bóg wyjątkowo wysoko ceni posłuszeństwo człowieka, zrozumienie Go oraz szczerość wobec Niego. Jak bardzo Bóg ceni szczerość? Możecie tego nie rozumieć i może być tak, że nie istnieje nikt, kto to rozumie. Bóg dał Abrahamowi syna, a gdy ten dorósł, Bóg poprosił Abrahama, aby złożył go w ofierze. Abraham co do joty wypełnił Boże polecenie, przestrzegał Jego słowa, a jego szczerość poruszyła Boga i była dla Niego cenna. Jak bardzo cenna? I dlaczego cenna? W czasie, gdy nikt nie pojmował słów Boga i nie rozumiał Jego serca, Abraham zrobił coś, co poruszyło niebiosa i od czego zadrżała ziemia. Dzięki temu Boga ogarnęło nieznane wcześniej poczucie zadowolenia i ucieszył się, że zyskał kogoś, kto jest w stanie przestrzegać Jego słów. To zadowolenie i radość pochodziły od istoty stworzonej ręką samego Boga. Była to pierwsza „ofiara”, którą człowiek zaoferował Bogu i najcenniejsza dla Boga od czasu stworzenia człowieka. Bóg od dawna czekał na takie poświęcenie i potraktował je jako pierwszy najważniejszy dar od człowieka, którego stworzył. To wydarzenie ukazało Bogu pierwsze owoce Jego wysiłku oraz ceny, którą zapłacił, a także pozwoliło Mu z nadzieją spojrzeć na ludzkość. Następnie Bóg odczuwał jeszcze większe pragnienie posiadania grupy ludzi będących Jego towarzyszami, którzy ze szczerością będą Go traktować i szczerze się o Niego troszczyć. Bóg miał nawet nadzieję, że Abraham będzie dalej żyć, ponieważ chciał, aby człowiek o takim sercu jak Abraham był Jego towarzyszem w trakcie dalszego zarządzania. Niezależnie od tego, czego Bóg chciał, to było tylko pragnienie, idea, ponieważ Abraham był ledwie człowiekiem, który był w stanie być Mu posłuszny i nie posiadał najmniejszego zrozumienia lub wiedzy na temat Boga. Abraham nie dorastał do standardów Bożych wymagań wobec człowieka, jakimi są: poznanie Boga, możność składania o Nim świadectwa oraz bycie z Nim zgodnym. Dlatego Abraham nie mógł kroczyć wraz z Bogiem. W ofiarowaniu Izaaka, Bóg dostrzegł szczerość oraz posłuszeństwo Abrahama i zobaczył On także, że Abraham pomyślnie przeszedł próbę. Mimo iż Bóg przyjął szczerość i posłuszeństwo Abrahama, nadal był on niegodny stania się Jego powiernikiem, kimś, kto zna i rozumie, kimś, kto zna Jego usposobienie. Daleko mu było do kogoś, kto był zgodny z Bogiem i mógł wykonywać Jego wolę. Toteż w swoim sercu Bóg nadal był samotny i zaniepokojony. Im większą była samotność i zaniepokojenie, tym bardziej Bóg musiał kontynuować swoje zarządzanie, musiał być w stanie wybrać i pozyskać grupę ludzi, która ukończy Jego plan zarządzania i jak najszybciej wypełni Jego wolę. Takie było gorliwe pragnienie Boga i nie uległo ono zmianie aż do dziś. Od momentu stworzenia człowieka na początku Bóg pragnął grupy zwycięzców, grupy, która będzie z Nim kroczyć i zrozumie, pojmie oraz pozna Jego usposobienie. To Boże pragnienie nigdy się nie zmieniło. Niezależnie od tego, ile jeszcze musi czekać, niezależnie od tego, jak trudna może być dalsza droga i niezależnie od tego, jak bardzo oddalony może być cel, którego Bóg pragnie, On nigdy nie zmienił i nie zrezygnował ze swoich oczekiwań w stosunku do człowieka. Czy teraz chociaż trochę rozumiecie pragnienie Boga? Możliwe, że wasze zrozumienie nie jest bardzo głębokie, ale to przyjdzie stopniowo!
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 36
Bóg musi zniszczyć Sodomę (Wybrane fragmenty)
Rdz 18:26 I Jahwe powiedział: Jeśli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych w mieście, to oszczędzę całe to miejsce ze względu na nich.
Rdz 18:29 Odezwał się ponownie do niego i powiedział: A gdyby znalazło się tam czterdziestu? I odpowiedział: Nie uczynię tego.
Rdz 18:30 I Abraham powiedział: A gdyby znalazło się tam trzydziestu? Odpowiedział: Nie uczynię tego.
Rdz 18:31 Rzekł jeszcze: A gdyby znalazło się tam dwudziestu? Odpowiedział: Nie zniszczę go.
Rdz 18:32 Powiedział: A gdyby znalazło się tam dziesięciu? Odpowiedział: Nie zniszczę go.
Bóg dba tylko o tych, którzy potrafią być posłuszni Jego słowom i umieją słuchać Jego nakazów
Powyższe fragmenty zawierają kilka kluczowych słów: są nimi liczby. Najpierw Jahwe powiedział, że jeśli znajdzie pięćdziesięciu sprawiedliwych w mieście, oszczędzi to miejsce. Innymi słowy, nie zniszczy miasta. Czy w Sodomie rzeczywiście było zatem pięćdziesięciu sprawiedliwych? Nie. Co chwilę potem Abraham powiedział Bogu? Zapytał, co się stanie, jeśli znajdzie się czterdziestu sprawiedliwych. Bóg odrzekł, że wtedy nie zniszczy miasta. Abraham zapytał, co się stanie, jeśli znajdzie się trzydziestu sprawiedliwych. Bóg odrzekł, że wtedy nie zniszczy miasta. A gdyby znalazło się dwudziestu sprawiedliwych? Bóg odrzekł, że wtedy nie zniszczy miasta. Dziesięciu? Bóg odrzekł, że wtedy nie zniszczy miasta. Czy w mieście rzeczywiście znalazło się dziesięciu sprawiedliwych? Nie, ale był jeden. A kim był ten człowiek? Nazywał się Lot. W tym czasie w całej Sodomie był jeden sprawiedliwy, ale czy Bóg był bardzo surowy albo dokładny, jeśli chodzi o tę liczbę? Nie! Dlatego, gdy Abraham dalej pytał o czterdziestu, trzydziestu i dziesięciu sprawiedliwych, Bóg odrzekł: „Nawet gdyby było zaledwie dziesięciu sprawiedliwych, nie zniszczę tego miasta; oszczędzę je i ofiaruję pozostałym mieszkańcom przebaczenie”. Gdyby w mieście znalazło się tylko dziesięciu sprawiedliwych, byłoby to już wystarczająco żałosne, ale okazało się, że w Sodomie nie było ich nawet tylu. Widzisz zatem, że w oczach Boga grzech i zło mieszkańców miasta były tak wielkie, że nie miał wyboru i musiał ich zniszczyć. Co miał na myśli, gdy powiedział, że nie zniszczy miasta, gdyby znalazło się w nim pięćdziesięciu sprawiedliwych? Te liczby nie były dla Niego ważne. Ważne było, czy w mieście byli sprawiedliwi, których pragnął widzieć. Gdyby w Sodomie znalazł się chociażby jeden sprawiedliwy, Bóg nie pozwoliłby, aby stała mu się krzywda podczas niszczenia miasta. Oznacza to, że niezależnie od tego, czy Bóg by je zniszczył, czy też nie, i niezależnie od liczby sprawiedliwych, to grzeszne miasto było dla Boga przeklęte i budziło w Nim obrzydzenie, a zatem musiało zostać zniszczone i musiało zniknąć sprzed Jego oczu, ale sprawiedliwi mieli jednak ocaleć. Niezależnie od epoki, niezależnie od tego, na jakim etapie rozwoju znajduje się ludzkość, postawa Boga pozostaje niezmienna: nienawidzi On zła i dba o tych, którzy są sprawiedliwymi w Jego oczach. Ta jednoznaczna postawa Boga jest także prawdziwym objawieniem Jego istoty. Ponieważ w mieście był tylko jeden sprawiedliwy, Bóg już więcej się nie wahał. Zniszczenie Sodomy było nieuniknione. Jaką naukę w tym dostrzegacie? W tamtym wieku Bóg nie zniszczyłby miasta, gdyby było w nim pięćdziesięciu lub nawet tylko dziesięciu sprawiedliwych; oznacza to, że zdecydowałby się wybaczyć ludziom i byłby wobec nich pobłażliwy lub poprowadziłby ich ze względu na tych niewielu, którzy potrafili Go czcić i wielbić. Bóg przykłada wielką wagę do sprawiedliwych czynów człowieka, pokłada wielką nadzieję w tych, którzy potrafią Go czcić oraz w tych, którzy umieją spełniać dobre uczynki przed Jego obliczem.
Czy, od najdawniejszych czasów aż do dziś, czytaliście kiedykolwiek w Biblii o tym, jak Bóg przekazuje komuś prawdę lub mówi mu o drodze Boga? Nie, nigdy. Słowa Boga skierowane do człowieka – o których czytamy – zawsze tylko mówią ludziom, co mają robić. Niektórzy je wypełniali, a inni nie. Jedni wierzyli, inni nie. To wszystko. Dlatego sprawiedliwymi tamtego wieku – sprawiedliwymi w oczach Boga – byli jedynie ci, którzy słyszeli Jego słowa i postępowali zgodnie z Jego nakazami. Byli sługami, którzy nieśli słowa Boga między innych. Czy można powiedzieć, że znali Boga? Czy można powiedzieć, że zostali przez Boga udoskonaleni? Nie. Toteż, niezależnie od ich liczby, czy w oczach Boga ci sprawiedliwi ludzie byli godni, by nazwać ich Jego powiernikami? Czy mogli być nazwani świadkami Boga? Oczywiście, że nie! Z pewnością nie byli godni, by nazywać ich powiernikami lub świadkami Boga. Jak zatem Bóg nazwał tych ludzi? W Biblii w Starym Testamencie jest wiele przykładów, gdy Bóg nazywa ich swoimi „sługami”. Inaczej mówiąc, że w tamtym czasie ci sprawiedliwi byli w oczach Boga Jego sługami, ludźmi, którzy służyli Mu na ziemi. Co Bóg myślał o takim określeniu? Dlaczego ich tak nazywał? Czy Bóg ma w sercu standardy dotyczące tego, jak nazywa ludzi? Oczywiście. Bóg ma standardy, niezależnie od tego, czy nazywa ludzi sprawiedliwymi, udoskonalonymi, prawymi czy sługami. Gdy nazywa kogoś sługą, głęboko wierzy, że osoba ta jest w stanie przyjąć Jego posłańców, postępować zgodnie z Bożymi nakazami i wykonać to, co oni nakazują. Co zatem wykonuje taka osoba? Wykonuje to, co Bóg każe człowiekowi zrobić i przeprowadzić na ziemi. Czy w tamtym czasie drogą Boga można nazwać to, co nakazał Bóg człowiekowi uczynić i przeprowadzić na ziemi? Nie. W tamtym bowiem czasie Bóg prosił człowieka tylko o kilka prostych rzeczy. Dał mu kilka prostych nakazów, polecając człowiekowi zrobić tylko to czy tamto. Nic więcej. Bóg działał według swojego planu. Ponieważ w tamtym czasie wiele warunków było nadal niespełnionych i czas nie był jeszcze odpowiedni, ludziom ciężko było znieść drogę Boga. Miała ona dopiero zacząć wydobywać się z serca Bożego. Bóg postrzegał sprawiedliwych, o których mówił, a których tu widzimy – niezależnie od tego, czy było ich trzydziestu czy dwudziestu – jako swoje sługi. Gdy posłańcy Boga przychodzili do tych sług, ci potrafili ich przyjąć, słuchać ich nakazów i działać zgodnie z tym, co im mówili. Właśnie to miało zostać osiągnięte i wykonane przez tych, którzy w oczach Boga byli Jego sługami. Bóg jest roztropny w swojej ocenie ludzi. Nie nazywał ich swoimi sługami, ponieważ byli tacy jak wy teraz – nie dlatego, że słyszeli wiele kazań, znali zamysł Boga, rozumieli wiele z Jego woli oraz pojmowali Jego plan zarządzania – ale ponieważ byli uczciwi w swoim człowieczeństwie i umieli wypełniać Jego słowa. Gdy Bóg dał im nakaz, potrafili odłożyć na bok wszystko, co akurat robili i wykonać to, co im nakazał. Toteż dla Boga dodatkowym znaczeniem słowa „sługa” jest współpraca z Jego dziełem na ziemi; i chociaż nie byli oni posłańcami Boga, wykonywali i wdrażali Boże słowa na ziemi. Teraz widzicie zatem, że ci słudzy lub sprawiedliwi mieli specjalne miejsce w sercu Boga. Dzieło, którego Bóg miał się podjąć na ziemi, nie mogłoby się obyć bez współpracy z tymi ludźmi, a rola, jakiej podjęli się słudzy Boży, nie mogła zostać odegrana przez posłańców. Każde zadanie powierzone tym sługom miało dla Boga ogromne znaczenie, dlatego nie mógł ich stracić. Bez ich współpracy Jego dzieło wśród ludzi stanęłoby w miejscu, w rezultacie czego Boży plan zarządzania i Boże nadzieje spełzłyby na niczym.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 37
Bóg musi zniszczyć Sodomę (Wybrane fragmenty)
Rdz 18:26 I Jahwe powiedział: Jeśli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych w mieście, to oszczędzę całe to miejsce ze względu na nich.
Rdz 18:29 Odezwał się ponownie do niego i powiedział: A gdyby znalazło się tam czterdziestu? I odpowiedział: Nie uczynię tego.
Rdz 18:30 I Abraham powiedział: A gdyby znalazło się tam trzydziestu? Odpowiedział: Nie uczynię tego.
Rdz 18:31 Rzekł jeszcze: A gdyby znalazło się tam dwudziestu? Odpowiedział: Nie zniszczę go.
Rdz 18:32 Powiedział: A gdyby znalazło się tam dziesięciu? Odpowiedział: Nie zniszczę go.
Bóg jest nieskończenie miłosierny względem tych, o których się troszczy, i wyjątkowo gniewny wobec tych, których nienawidzi
Czy Biblia w swoich historiach mówi o tym, że w Sodomie było dziesięć sług Boga? Nie było! Czy miasto to było warte oszczędzenia przez Boga? Tylko jeden człowiek w mieście – Lot – przyjął Bożych posłańców. Implikacja jest tu taka, że w mieście był tylko jeden sługa Boga i dlatego Bóg nie miał innego wyboru jak ocalić Lota i zniszczyć Sodomę. Cytowane wyżej rozmowy Abrahama z Bogiem mogą zdawać się proste, lecz przedstawiają coś bardzo głębokiego: istnieją zasady dla działań Boga, a przed podjęciem decyzji spędzi On długi czas, obserwując i roztrząsając; z pewnością nie podejmie żadnych decyzji ani nie wyciągnie pochopnych wniosków, dopóki nie nadejdzie odpowiednia chwila. Te wymiany zdań między Abrahamem a Bogiem pokazują nam, że Jego decyzja o zniszczeniu Sodomy nie była w żadnej mierze błędna, ponieważ Bóg wiedział już, że w mieście nie było ani czterdzieścioro, ani trzydzieścioro, ani dwadzieścioro sprawiedliwych. Nie było ich nawet dziesięcioro. Jedynym sprawiedliwym w mieście był Lot. Bóg obserwował wszystko to, co wydarzyło się w Sodomie, i wszelkie okoliczności tych zdarzeń były Mu znane jak Jego własna dłoń. Dlatego Jego decyzja nie mogła być błędna. W przeciwieństwie do boskiej wszechmocy jakże odrętwiały, głupi, ignorancki i krótkowzroczny jest człowiek. To możemy ujrzeć w wymianie zdań między Abrahamem a Bogiem. Bóg okazuje swe usposobienie od momentu stworzenia aż po dzisiejsze czasy. W tym zdarzeniu również tkwi boskie usposobienie, które powinniśmy dostrzec. Liczby są proste i nie wykazują niczego, lecz w tej sytuacji istnieje bardzo ważne wyrażenie boskiego usposobienia. Bóg nie zniszczyłby miasta z powodu pięćdziesięciorga sprawiedliwych. Czy jest to skutek Bożego miłosierdzia? Czy to z powodu Jego miłości i tolerancji? Czy dostrzegliście tę stronę boskiego usposobienia? Nawet gdyby było tylko dziesięcioro sprawiedliwych, Bóg nie zniszczyłby miasta z powodu tych dziesięciorga sprawiedliwych ludzi. Czy jest to Boża tolerancja i miłość, czy też nie? Jako że jest miłosierny, tolerancyjny i zważa na tych sprawiedliwych ludzi, nie zniszczyłby miasta. Oto jest boska tolerancja. A na końcu jaki skutek widzimy? Gdy Abraham rzekł: „A gdyby znalazło się tam dziesięciu?”. Bóg powiedział: „Nie zniszczę go”. Następnie Abraham nie rzekł już nic więcej – ponieważ w Sodomie nie było dziesięciorga sprawiedliwych, o których mówił, i nie miał nic więcej do powiedzenia, a w tym momencie pojął, dlaczego Bóg postanowił zniszczyć Sodomę. Jakie boskie usposobienie potraficie w tym dostrzec? Jaki rodzaj postanowienia podjął Bóg? Bóg postanowił, że jeśli w mieście nie znajdzie się dziesięciu sprawiedliwych, On nie pozwoli na jego istnienie i nieuchronnie je zniszczy. Czyż nie jest to gniew Boży? Czy ten gniew odzwierciedla Boskie usposobienie? Czy to usposobienie jest objawieniem świętej istoty Boga? Czy jest to objawienie sprawiedliwej istoty Boga, której człowiekowi nie wolno obrażać? Potwierdziwszy, że w Sodomie nie było dziesięciorga sprawiedliwych, Bóg miał zniszczyć miasto i surowo ukarać ludzi w nim mieszkających, ponieważ sprzeciwiali się Mu i byli tak plugawi i zepsuci.
Dlaczego w ten sposób przeanalizowaliśmy te fragmenty? Dlatego, że tych kilka prostych zdań wyraża w pełni boskie usposobienie, na które składają się nieprzebrane miłosierdzie i przemożny gniew. Jednocześnie, dbając o sprawiedliwych i wykazując wobec nich miłosierdzie, tolerancję i opiekę, Bóg czuł w swym sercu głęboką niechęć do tych wszystkich w Sodomie, którzy ulegli zepsuciu. Czyż było to nieprzebrane miłosierdzie i przemożny gniew, czy nie? Za pomocą czego Bóg zniszczył to miasto? Za pomocą ognia. A dlaczego zniszczył je ogniem? Gdy widzicie coś płonącego lub macie zamiar coś spalić, jakie są wasze uczucia wobec tej rzeczy? Dlaczego chcecie to spalić? Czy czujecie, że już dłużej tego nie potrzebujecie, że już nie chcecie na to patrzeć? Czy chcecie to porzucić? Użycie przez Boga ognia oznacza opuszczenie, nienawiść i to, że On nie chciał już dłużej patrzeć na Sodomę. Oto było uczucie, które sprawiło, że Bóg starł Sodomę z powierzchni ziemi za pomocą ognia. Użycie ognia symbolizuje skalę boskiego gniewu. Boskie miłosierdzie i tolerancja zaprawdę istnieją, lecz Jego świętość i sprawiedliwość, gdy spuszcza swój gniew, również pokazują człowiekowi to oblicze Boga, które nie toleruje żadnej obrazy. Gdy człowiek jest w pełni zdolny usłuchać Bożych poleceń i działa zgodnie z Jego wymaganiami, boskie miłosierdzie wobec człowieka jest nieprzebrane; gdy człowiek jest pełny zepsucia, toczy go nienawiść i wrogość wobec Niego, Bóg wpada w przemożną złość. Jak daleko sięga Jego przemożna złość? Jego gniew będzie trwał, aż Bóg zobaczy, że człowiek zaprzestał oporu i złych uczynków i one nie będą już przed Jego oczami. Tylko wtedy zniknie boski gniew. Innymi słowy, nie ma znaczenia, kim się jest, jeżeli serce tej osoby oddaliło się od Boga i odwróciło się od Boga, nigdy nie powracając; wtedy niezależnie od tego, jak we wszystkich postawach lub względem swoich subiektywnych pragnień chcą wielbić Boga i podążać za Nim oraz być Mu posłusznym, ciałem lub myślą, gniew Boży będzie spuszczony i nie ustanie. Będzie to taki gniew, że dawszy człowiekowi wiele szans, gdy głęboki gniew Boży zostanie spuszczony, to nie będzie od niego odwrotu, a On już nigdy nie będzie na powrót miłosierny i tolerancyjny względem takiej ludzkości. Oto jedno oblicze boskiego usposobienia, które nie toleruje żadnej obrazy. Ludziom wydaje się normalne, że Bóg zniszczył miasto, ponieważ w Jego oczach miasto pełne grzechu nie mogło dalej istnieć oraz takim pozostawać i rozsądnym byłoby zniszczenie go przez Boga. W tym, co się wydarzyło przed i po tym, jak zniszczył On Sodomę, widzimy jednakże całość boskiego usposobienia. On jest tolerancyjny i miłosierny względem rzeczy łagodnych i pięknych, i dobrych; względem rzeczy złych, grzesznych i niegodziwych wybucha On przemożnym gniewem, który nie ma końca. Są dwa główne i najbardziej znaczące aspekty boskiego usposobienia i, co więcej, Bóg ukazał je w swej całej rozciągłości: obfite miłosierdzie i przemożny gniew. Większość z was doświadczyła w jakimś stopniu boskiego miłosierdzia, lecz bardzo niewielu docenia Boży gniew. Boskie miłosierdzie i łaskawość można dostrzec w każdym człowieku, co znaczy, że Bóg jest nieskończenie miłosierny wobec każdego. Jednakże, bardzo rzadko – lub można wręcz powiedzieć, że nigdy żadna osoba lub część waszej grupy nie doświadczyła boskiego przemożnego gniewu. Odetchnijcie! Prędzej czy później każdy ujrzy boski gniew i doświadczy go, lecz czas jeszcze nie nadszedł. A dlaczego? Dlatego, że gdy Bóg stale się na kogoś gniewa, czyli spuszcza w stosunku do niego swój przemożny gniew, oznacza to, że od dawna nienawidzi i odrzuca taką osobę, że gardzi jej istnieniem i że On nie może znieść jej istnienia; gdy Jego gniew na nią spadnie, ona przepadnie. Dziś boskie dzieło jeszcze nie osiągnęło tego punktu. Nikt z was nie będzie w stanie tego znieść, gdy Bóg wpadnie w przemożny gniew. Widzicie zatem, że obecnie Bóg jest wobec was wszystkich jedynie nieskończenie miłosierny, a nie widzieliście jeszcze Jego przemożnego gniewu. Jeżeli niektórzy ludzie wciąż pozostają nieprzekonani, możecie poprosić Boga, by spuścił na was swój gniew, abyście mogli doświadczyć, czy Boży gniew i Jego usposobienie, które nie toleruje obrazy przez człowieka, naprawdę istnieją. Czy się ośmielicie?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 38
Ludzie dni ostatecznych widzą Boży gniew tylko w Jego słowach i nie doświadczają go prawdziwie
Od momentu stworzenia aż do dzisiaj, żadna grupa nie doświadczyła tak wiele boskiej łaski lub miłosierdzia i łaskawości jak ta ostatnia. Chociaż podczas końcowego etapu Bóg dokonał dzieła sądu i karcenia, a dokonał go w majestacie oraz w gniewie, z reguły, by dokonać swojego dzieła, Bóg używa jedynie słów; On używa słów, by nauczać, napoić, zaopatrzyć i nakarmić. Z kolei Boży gniew był zawsze ukryty i prócz doświadczenia boskiego gniewnego usposobienia obecnego tylko w Jego słowach, bardzo niewielu ludzi doświadczyło Jego gniewu osobiście. Oznacza to, że podczas gdy Bóg wykonuje dzieło osądu i karcenia, to pomimo że gniew ujawniony w słowach Boga umożliwia ludziom doświadczenie boskiego majestatu i Jego nietolerancji wobec obrazy, ten gniew nie wychodzi poza Jego słowa. Innymi słowy, Bóg wykorzystuje słowa, by zganić człowieka, zdemaskować go, osądzić go, karcić go a nawet go potępić – lecz Bóg jeszcze nie ukazał człowiekowi swego przemożnego gniewu i prawie w ogóle nie spuścił go na człowieka, uczynił to jedynie w słowach. Dlatego boskie miłosierdzie i łaskawość doświadczana przez człowieka w obecnym wieku są objawieniem prawdziwego boskiego usposobienia, podczas gdy Boży gniew doświadczany przez człowieka to zaledwie skutek tonu i odczuć Jego wypowiedzi. Wielu ludzi błędnie uznaje ten skutek za prawdziwe doświadczenie i prawdziwe poznanie boskiego gniewu. W rezultacie większość ludzi wierzy, że ujrzeli w Jego słowach boskie miłosierdzie i łaskawość, że dostrzegli również boską nietolerancję obrazy ze strony człowieka i większość z nich zaczęła nawet doceniać boskie miłosierdzie i tolerancję względem człowieka. Jednakże Bóg zawsze znosi człowieka, bez względu na to, jak złe jest jego postępowanie lub jak zepsute jest jego usposobienie. W tym znoszeniu Jego celem jest oczekiwanie aż wypowiedziane przez Niego słowa, wysiłki, których się podjął i cena, którą On zapłacił, osiągną skutek w tych, których On pragnie pozyskać. Oczekiwanie na tego typu skutek zabiera trochę czasu i wymaga stworzenia różnych okoliczności dla człowieka, tak samo jak ludzie nie stają się dorośli z chwilą narodzin; trwa to osiemnaście lub dziewiętnaście lat, a niektórzy potrzebują nawet lat dwudziestu lub trzydziestu, zanim dojrzeją do prawdziwej dorosłości. Bóg oczekuje na ukończenie tego procesu, On oczekuje nadejścia takiego czasu i On oczekuje tego wyniku. Przez cały czas swego oczekiwania Bóg jest nieskończenie miłosierny. Jednakże podczas okresu wykonywania boskiego dzieła niezwykle znikoma liczba ludzi zostaje strącona, a niektórzy zostają ukarani ze względu na poważny opór, jaki stawiają Bogu. Takie przykłady są jeszcze większym dowodem na boskie usposobienie, które nie znosi obrazy przez człowieka i które w pełni potwierdza istnienie boskiej tolerancji oraz wytrwałości względem wybranych. Oczywiście w tych typowych przykładach objawienie części boskiego usposobienia w tych ludziach nie wpływa na ogólny Boży plan zarządzania. W rzeczywistości na końcowym etapie Bożego dzieła przetrwał On czas swego oczekiwania i wymienił swą wytrzymałość i swe życie na zbawienie tych, którzy za Nim podążają. Czy to widzicie? Bóg nie zmienia swego planu bez przyczyny. Może spuścić swój gniew i może być również miłosierny; oto objawienie dwóch głównych stron boskiego usposobienia. Czy jest to bardzo jasne, czy nie? Innymi słowy, jeżeli chodzi o Boga, to wszystko – dobre i złe, sprawiedliwe i niesprawiedliwe, pozytywne i negatywne – zostaje jasno ukazane człowiekowi. To, co On uczyni, co Mu się podoba, czego nienawidzi – to wszystko można bezpośrednio ujrzeć w Jego usposobieniu. Takie rzeczy mogą być również w bardzo oczywisty i czytelny sposób widoczne w Bożym dziele, a nie są one mętne lub uogólnione; zamiast tego, umożliwiają wszystkim ludziom dostrzeżenie boskiego usposobienia i tego, co ma i czym jest, w bardzo specjalny, konkretny, prawdziwy i praktyczny sposób. Oto jest prawdziwy Bóg we Własnej Osobie.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 39
Boskie usposobienie nigdy nie było ukryte przed człowiekiem – serce człowieka oddaliło się od Boga
Od czasu stworzenia boskie usposobienie dotrzymuje kroku Jego dziełu. Ono nigdy nie było ukryte przed człowiekiem, lecz w pełni mu ukazane i objaśnione. Jednakże wraz z upływem czasu serce człowieka jeszcze bardziej oddaliło się od Boga, a gdy zepsucie człowieka pogłębiło się, człowiek i Bóg stawali się coraz bardziej od siebie oddaleni. Z wolna, lecz niechybnie, człowiek zniknął Bogu z oczu. Człowiek stał się niezdolny do „ujrzenia” Boga i nie miał o Nim żadnych „nowych wiadomości”; dlatego nie wie, czy Bóg istnieje, a nawet posuwa się do kompletnego odrzucenia boskiego istnienia. W rezultacie niezrozumienie przez człowieka boskiego usposobienia i tego, co On ma i czym On jest, nie wynika z ukrycia się Boga przed człowiekiem, lecz z faktu, że jego serce odwróciło się od Boga. Pomimo że człowiek wierzy w Boga, w jego sercu Boga nie ma i nie wie on, jak Boga kochać, ani nie pragnie Go kochać, ponieważ jego serce nigdy do Boga się nie zbliża i zawsze Go unika. W rezultacie serce człowieka jest od Boga oddalone. A więc gdzie jest jego serce? W rzeczywistości serce człowieka nigdzie nie zniknęło: zamiast oddać je Bogu lub je przed Nim odkryć, człowiek zatrzymał je dla siebie. Jest tak mimo tego, że niektórzy ludzie często modlą się do Boga i mówią: „O, Boże, wejrzyj w me serce – znasz wszystkie me myśli”, a niektórzy nawet przysięgają, że pozwolą Bogu, by na nich spojrzał, aby zostali ukarani, jeżeli złamią swą przysięgę. Chociaż człowiek pozwala Bogu, by Ten wejrzał w jego serce, nie oznacza to, że człowiek jest zdolny do posłuszeństwa względem planowych działań i zamysłów Boga ani że złożył swój los i perspektywy w całości w Jego ręce. Dlatego niezależnie od przysiąg, jakie składasz Bogu, lub tego, co przed Nim deklarujesz, w oczach Boga twoje serce jest nadal przed Nim zamknięte, ponieważ zezwalasz Mu tylko na to, by wejrzał w twe serce, lecz nie pozwalasz Mu go kontrolować. Innymi słowy w ogóle nie oddałeś Bogu swego serca i przemawiasz do Niego wyłącznie pięknymi słowami, a jednocześnie ukrywasz przed Bogiem różne przewrotne zamysły, jak również intrygi, knowania i plany, kurczowo uciskasz w rękach swe perspektywy i los, głęboko obawiając się, że Bóg ci je odbierze. Dlatego Bóg nigdy nie widzi w człowieku szczerości względem siebie. Chociaż Bóg naprawdę obserwuje głębię ludzkiego serca i może ujrzeć, co człowiek myśli i pragnie w swym sercu uczynić, jak również rzeczy, które człowiek w swym sercu przechowuje, jego serce nie należy do Boga i nie oddał go Bogu we władanie. Oznacza to, że Bóg ma prawo obserwować, lecz nie ma prawa władać. W subiektywnej świadomości człowieka ten nie pragnie ani nie zamierza zdać się na Boże ustalenia. Człowiek nie tylko zamknął się na Boga, lecz są nawet ludzie, którzy myślą o sposobach ładnego zapakowania swych serc, będąc gołosłownymi i pochlebnymi, by stworzyć fałszywe wrażenie i zyskać zaufanie Boga, ukrywając swą prawdziwą twarz przed Jego wzrokiem. Ich celem jest niedopuszczenie, by Bóg zobaczył i dostrzegł, jacy są naprawdę. Nie chcą oddać Bogu swych serc, lecz chcą zachować je dla siebie. Podtekstem tego jest, że to, co człowiek czyni i czego pragnie, jest w całości zaplanowane, wyliczone i postanowione przez samego człowieka; nie pragnie on udziału lub interwencji Boga, o wiele mniej potrzebuje on boskich planowanych działań i zamysłów. Dlatego, czy to względem boskich przykazań, Jego posłannictwa czy wymogów, jakie Ten stawia człowiekowi, decyzje człowieka opierają się na jego własnych intencjach i interesach, zależnie od aktualnego stanu i okoliczności w danym momencie. Człowiek zawsze korzysta z wiedzy i rozeznania, które są mu znane, oraz swego intelektu, by ocenić i wybrać ścieżkę, którą powinien podążać i nie godzi się na Bożą interwencję lub kontrolę. Oto jest serce człowieka, które widzi Bóg.
Od początku aż po czasy obecne tylko człowiek ma zdolność rozmowy z Bogiem. Oznacza to, że spośród wszystkich żywych istot i stworzeń Boga żadna prócz człowieka nie potrafi z Nim rozmawiać. Człowiek ma uszy do słuchania i oczy do patrzenia, ma język, własne idee i wolną wolę. Posiada wszystko to, co potrzebne, by usłyszeć przemawiającego Boga i zrozumieć Jego wolę, i przyjąć Jego posłannictwo, i tak Bóg oznajmia człowiekowi wszystkie swe życzenia, pragnąc uczynić z niego swego towarzysza, który myśli jak On i wraz z Nim chodzi. Odkąd zaczął zarządzać, Bóg czeka, aż człowiek powierzy Mu swe serce, by On mógł je oczyścić i wyposażyć, aby człowiek podobał się Bogu i by On go kochał, by człowiek Boga szanował oraz unikał zła. Bóg zawsze patrzył w przyszłość i oczekiwał takiego skutku.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 40
Ocena Hioba przez Boga zapisana w Biblii
Hi 1:1 Był w ziemi Uz człowiek imieniem Hiob; ten człowiek był doskonały i prawy, i bojący się Boga, a stroniący od zła.
Hi 1:5 A gdy minęły dni uczty, Hiob posyłał i poświęcał ich. Potem wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenia stosownie do ich liczby. Mówił bowiem Hiob: Może moi synowie zgrzeszyli i złorzeczyli Bogu w swoich sercach. Tak Hiob czynił zawsze.
Hi 1:8 I Jahwe powiedział do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła?
Co według was jest najważniejsze w tych trzech wersetach? Te trzy krótkie fragmenty Pisma dotyczą Hioba. Choć krótkie, wyraźnie określają, jakim był człowiekiem. Poprzez opis codziennych zachowań Hioba i jego postępowania, mówią wszystkim, że ocena Hioba przez Boga nie była bezpodstawna, lecz dobrze uzasadniona. Mówią nam, że niezależnie, czy była to ocena Hioba przez ludzi (Hi 1:1) czy ocena Boża (Hi 1:8), obie są wynikiem uczynków Hioba przed Bogiem i ludźmi (Hi 1:5).
Odczytajmy najpierw pierwszy fragment: „Był w ziemi Uz człowiek imieniem Hiob; ten człowiek był doskonały i prawy, i bojący się Boga, a stroniący od zła”. Oto jest pierwsza ocena Hioba w Biblii – to zdanie jest oceną wyrażoną przez autora księgi. Oczywiście przedstawia ono również ludzką opinię o Hiobie, czyli „ten człowiek był doskonały i prawy, i bojący się Boga, a stroniący od zła”. Następnie przeczytajmy Bożą opinię o Hiobie: „Nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła”. Z tych dwóch ocen jedna pochodziła od człowieka, a druga od Boga. Obie oceny brzmiały tak samo. Widać więc, że zachowanie i postępowanie Hioba było znane ludziom, chwalił je również Bóg. Innymi słowy, postępowanie Hioba przed człowiekiem i jego postępowanie przed Bogiem było takie samo; składał on swoje zachowanie i motywację przed Bogiem w każdym czasie, tak, aby Bóg mógł je obserwować, i był on jednym z tych, którzy bali się Boga i unikali zła. Dlatego w oczach Boga oraz ludzi na ziemi tylko Hiob był doskonały i uczciwy, był tym, który boi się Boga oraz unika zła.
Konkretne przejawy bojaźni Bożej i stronienia od zła w codziennym życiu Hioba
Przyjrzyjmy się następnie konkretnym przejawom bojaźni Bożej Hioba i jego stronienia od zła. Oprócz wcześniejszych oraz późniejszych fragmentów, przeczytajmy również werset Hioba 1:5, wskazujący jeden z konkretnych przejawów bojaźni Bożej Hioba i jego stronienia od zła. Wskazuje on, jak Hiob okazywał bojaźń Bożą i stronił od zła w codziennym życiu; co najważniejsze, nie tylko robił to, co powinien, ze względu na własną bojaźń Bożą i unikanie zła, lecz również regularnie składał Bogu ofiary całopalne za swoich synów. Obawiał się, że oni często „grzeszyli i złorzeczyli Bogu w swych sercach”, gdy ucztowali. Jak ta bojaźń przejawiała się w Hiobie? Tekst źródłowy tak to opisuje: „A gdy minęły dni uczty, Hiob posyłał i poświęcał ich. Potem wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenia stosownie do ich liczby”. Postępowanie Hioba pokazuje nam, że zamiast przejawiać się tylko zewnętrznie, jego bojaźń przed Bogiem pochodziła z serca i że bojaźń przed Bogiem można było znaleźć w każdym aspekcie jego codziennego życia przez cały czas, ponieważ nie tylko sam unikał zła, ale często składał ofiary całopalne za swoich synów. Innymi słowy, Hiob nie tylko głęboko bał się grzechu przeciwko Bogu i wyrzeczenia się Boga we własnym sercu, ale także obawiał się, że jego synowie mogli zgrzeszyć przeciwko Bogu i wyrzec się Go w swoich sercach. Z tego widać, że prawda o bojaźni Hioba przed Bogiem broni się przy dokładnym zbadaniu i nie budzi wątpliwości u żadnego człowieka. Czy robił to sporadycznie czy często? W ostatnim zdaniu wersetu czytamy: „Tak Hiob czynił zawsze”. Znaczenie tych słów jest takie, że Hiob doglądał swoich synów nie tylko okazjonalnie lub gdy miał na to ochotę, podobnie też traktował modlitwę. Zamiast tego regularnie posyłał swoich synów, by zostali uświęceni, i składał za nich ofiary całopalne. Użyte tu słowo „zawsze” nie oznacza, że robił tak przez jeden lub dwa dni, lub przez chwilę. Oznacza, że przejaw bojaźni Hioba przed Bogiem nie był tymczasowy i nie zatrzymał się na wiedzy ani na wypowiadanych słowach, lecz zamiast tego droga bojaźni Bożej oraz stronienia od zła kierowała jego sercem, dyktowała jego zachowanie i była w jego sercu podstawą jego istnienia. To, że czynił tak zawsze, pokazuje, że w swoim sercu często obawiał się, że on sam będzie grzeszyć przeciwko Bogu i bał się również, że jego synowie oraz córki mogą zgrzeszyć przeciwko Bogu. Wskazuje to, jak wielką wagę droga bojaźni Bożej i unikania zła miała w jego sercu. Czynił tak zawsze, ponieważ w swoim sercu żywił bojaźń i obawę, obawę, że popełnił zło oraz zgrzeszył przeciwko Bogu i że zboczył z drogi Bożej, a więc nie był w stanie zadowolić Boga. Jednocześnie martwił się również o swoich synów i córki, obawiając się, że urazili Boga. Takie było normalne postępowanie Hioba w codziennym życiu. To właśnie to normalne postępowanie dowodzi, że bojaźń Hioba przed Bogiem i unikanie przez niego zła nie są pustymi słowami, że Hiob naprawdę urzeczywistniał to swoim życiem. „Tak Hiob czynił zawsze”: te słowa mówią nam o codziennych uczynkach Hioba przed Bogiem. Skoro tak czynił zawsze, czy jego serce i jego zachowanie docierało przed Boga? Innymi słowy, czy Bóg często był zadowolony z jego serca i jego zachowania? W jakim zatem stanie oraz w jakim kontekście Hiob czynił tak zawsze? Niektórzy mówią: „Hiob postępował tak dlatego, że Bóg często ukazywał się Hiobowi”; inni mówią: „czynił tak zawsze, ponieważ miał wolę, by wystrzegać się zła”. A jeszcze inni mówią: „być może myślał, że jego majątek nie przyszedł łatwo oraz wiedział, że to Bóg go nim obdarzył, i dlatego bardzo bał się, że straci swój majątek w wyniku grzechu przeciw Bogu lub obrażenia Go”. Czy którekolwiek z tych twierdzeń jest prawdziwe? Oczywiście, że nie. Ponieważ w oczach Bożych tym, co Bóg przyjął i cenił najbardziej w Hiobie, było nie tylko to, że ciągle tak czynił; co więcej, chodziło o jego postępowanie przed Bogiem, człowiekiem oraz szatanem, kiedy został przekazany szatanowi i kuszony.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 41
Szatan po raz pierwszy wystawia Hioba na próbę (jego stada zostają skradzione, a na jego dzieci spadają kataklizmy) (Wybrane fragmenty)
A. Słowa wypowiedziane przez Boga
Hi 1:8 I Jahwe powiedział do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła?
Hi 1:12 I Jahwe powiedział do szatana: Oto wszystko, co on ma, jest w twojej mocy; tylko jego samego nie dotykaj. Szatan oddalił się więc od Jahwe.
B. Odpowiedź szatana
Hi 1:9-11 Następnie szatan odpowiedział Jahwe i rzekł: Czy Hiob boi się Boga za nic? Czy nie zrobiłeś żywopłotu wokół niego, jego domu i wszystkiego, co ma po każdej stronie? Pobłogosławiłeś pracę jego rąk, a na ziemi mnoży się jego majątek. Ale wyciągnij teraz rękę i dotknij wszystkiego, co ma, a będzie cię przeklinać w twarz.
Bóg zezwala szatanowi na wypróbowanie Hioba, aby udoskonalić wiarę Hioba
Werset z Hioba 1:8 jest pierwszym w całej Biblii zapisem rozmowy między Bogiem Jahwe i szatanem. Co zatem powiedział Bóg? Tekst źródłowy zawiera następującą relację: „I Jahwe powiedział do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła?”. To była Boża ocena Hioba wobec szatana; Bóg powiedział, że Hiob był człowiekiem doskonałym i prawym, takim, który bał się Boga oraz unikał zła. Przed tą rozmową między Bogiem i szatanem Bóg postanowił, że użyje szatana, aby wypróbować Hioba, że przekaże Hioba szatanowi. Z jednej strony to dowiodłoby, że spostrzeżenie i ocena Hioba przez Boga jest dokładna oraz bezbłędna i spowodowałoby, że szatan zostałby zawstydzony przez świadectwo Hioba, a z drugiej strony, to udoskonaliłoby wiarę Hioba w Boga oraz jego bojaźń Bożą. Dlatego gdy szatan przyszedł przed Boga, Bóg nie mówił niejasno. Przeszedł prosto do sedna sprawy i zapytał szatana: „Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła?”. W Bożym pytaniu jest następujące znaczenie: Bóg wiedział, że szatan przemierzał wszystkie miejsca i często szpiegował Hioba, który był sługą Bożym. Często kusił oraz atakował Hioba, próbując znaleźć sposób, by go zrujnować i przez to udowodnić, że wiara Hioba w Boga i bojaźń przed Bogiem nie mogą się ostać. Szatan również chętnie szukał okazji, aby zniszczyć Hioba, aby Hiob wyrzekł się Boga i by szatan mógł go wyrwać z rąk Boga. Jednak Bóg wejrzał w serce Hioba i zobaczył, że był on doskonały i prawy oraz że bał się Boga i stronił od zła. Bóg użył pytania, aby powiedzieć szatanowi, że Hiob jest doskonałym i prawym człowiekiem, który boi się Boga oraz unika zła i że Hiob nigdy nie wyrzekłby się Boga ani nie poszedłby za szatanem. Po wysłuchaniu Bożej oceny Hioba w szatanie wezbrała wściekłość zrodzona z upokorzenia i stał się bardziej zły oraz bardziej niecierpliwy, aby wykraść Hioba, bo szatan nie wierzył, że ktoś może być doskonały i prawy lub że ktoś może się bać Boga i unikać zła. Jednocześnie szatan również gardził doskonałością i prawością w człowieku, a także nienawidził ludzi, którzy mogli się bać Boga i unikać zła. Jest więc napisane w Hioba 1:9-11, że: „Następnie szatan odpowiedział Jahwe i rzekł: Czy Hiob boi się Boga za nic? Czy nie zrobiłeś żywopłotu wokół niego, jego domu i wszystkiego, co ma po każdej stronie? Pobłogosławiłeś pracę jego rąk, a na ziemi mnoży się jego majątek. Ale wyciągnij teraz rękę i dotknij wszystkiego, co ma, a będzie cię przeklinać w twarz”. Bóg bardzo dobrze znał złośliwą naturę szatana i wiedział dobrze, że szatan od dawna planował sprowadzić ruinę na Hioba, a tak, mówiąc szatanowi jeszcze raz, że Hiob jest doskonały i prawy oraz że boi się Boga i unika zła, Bóg chciał przez to przywołać szatana do porządku, aby szatan ujawnił swoje prawdziwe oblicze, aby zaatakować i kusić Hioba. Innymi słowy, Bóg celowo podkreślił, że Hiob jest doskonały i uczciwy, że boi się Boga oraz unika zła i w ten sposób sprawił, że szatan zaatakował Hioba z powodu nienawiści i gniewu w stosunku do tego, jaki Hiob jest doskonały oraz prawy, bojąc się Boga i unikając zła. W rezultacie Bóg zawstydziłby szatana przez fakt, że Hiob jest człowiekiem doskonałym i prawym, takim, który boi się Boga oraz unika zła, a szatan zostałby całkowicie upokorzony i pokonany. Po tym szatan nie mógłby już wątpić lub wysuwać oskarżeń o doskonałość Hioba, jego uczciwość, bojaźń Bożą lub unikanie zła. W ten sposób próba od Boga i pokusa szatana była właściwie nieunikniona. Jedynym, który był w stanie wytrwać w próbie od Boga i pokusie szatana, był Hiob. Po tej rozmowie szatan otrzymał pozwolenie na kuszenie Hioba. Tak rozpoczęła się pierwsza runda ataków szatana. Celem tych ataków był majątek Hioba, ponieważ szatan wysunął następujące oskarżenie przeciwko Hiobowi: „Czy Hiob boi się Boga za nic? (…) Pobłogosławiłeś pracę jego rąk, a na ziemi mnoży się jego majątek”. W związku z tym Bóg zezwolił szatanowi, aby zabrał wszystko, co Hiob miał – to właśnie był cel, dla którego Bóg rozmawiał z szatanem. Niemniej jednak Bóg postawił szatanowi jeden warunek: „Wszystko, co on ma, jest w twojej mocy; tylko jego samego nie dotykaj” (Hi 1:12). Był to warunek, który Bóg postawił po tym, gdy pozwolił szatanowi kusić Hioba oraz przekazał Hioba w ręce szatana i była to granica ustanowiona dla szatana: Bóg rozkazał szatanowi, aby nie krzywdził samego Hioba. Ponieważ Bóg uznał, że Hiob był doskonały i sprawiedliwy i ponieważ miał wiarę, że doskonałość i prawość Hioba przed Nim nie pozostawiają wątpliwości są w stanie przetrwać próbę – Bóg pozwolił szatanowi kusić Hioba, ale nałożył na szatana ograniczenie: szatanowi wolno było pozbawić Hioba całego majątku, ale nie mógł dotknąć jego samego. Co to znaczy? Oznacza to, że Bóg w tamtej chwili nie oddał Hioba całkowicie szatanowi. Szatan mógł kusić Hioba w dowolny sposób, ale nie mógł ranić jego samego – nie mógł nawet tknąć jednego włosa na jego głowie – ponieważ wszystko, co się tyczy człowieka, jest kontrolowane przez Boga i ponieważ to Bóg decyduje, czy człowiek żyje, czy umiera. Szatan nie ma do tego prawa. Po tym, jak Bóg powiedział te słowa do szatana, szatan nie mógł się doczekać, aby zacząć. Używał wszelkich środków, aby skusić Hioba, a wkrótce potem Hiob stracił mnóstwo owiec i wołów oraz cały majątek dany mu przez Boga… Tak przyszły na niego próby od Boga.
Chociaż Biblia mówi nam o źródle kuszenia Hioba, to czy sam Hiob, poddawany kuszeniu, był świadomy tego, co się dzieje? Hiob był tylko śmiertelnikiem; oczywiście nie wiedział nic o tym, co się dzieje wokół niego. Niemniej jednak jego bojaźń przed Bogiem, jego doskonałość i prawość uświadomiły mu, że przyszły na niego próby Boże. Nie wiedział, co się wydarzyło w sferze duchowej, ani jakie intencje Boże stały za tymi próbami. Ale wiedział, że niezależnie od tego, co się z nim stało, powinien trzymać się swojej doskonałości i prawości oraz powinien trwać na drodze bojaźni Bożej i unikania zła. Postawa i reakcja Hioba na te sprawy zostały wyraźnie dostrzeżone przez Boga. Co zobaczył Bóg? Widział bogobojne serce Hioba, ponieważ od samego początku aż do momentu, gdy Hiob został poddany próbie, serce Hioba pozostawało otwarte dla Boga, było obnażone przed Bogiem a Hiob nie wyrzekł się swojej doskonałości ani prawości i nie odrzucił też ani nie odwrócił się od drogi bojaźni Bożej oraz unikania zła – nic nie było bardziej zadowalające dla Boga niż to.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 42
Szatan po raz pierwszy wystawia Hioba na próbę (jego stada zostają skradzione, a na jego dzieci spadają kataklizmy) (Wybrane fragmenty)
Reakcja Hioba
Hi 1:20-21 Wtedy powstał Hiob i rozdarł swój płaszcz, i ogolił głowę, i upadł na ziemię, i oddał cześć, i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki mojej, i nagi tam wrócę: Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe.
Fakt, że Hiob przyjmuje na siebie ciężar oddania wszystkiego, co posiada, wynikał z jego bojaźni Bożej
Po tym, jak Bóg rzekł do szatana: „Wszystko, co on ma, jest w twojej mocy; tylko jego samego nie dotykaj” szatan odszedł, a wkrótce potem Hiob stał się celem nagłych i zaciekłych ataków: Najpierw jego woły i osły zostały splądrowane, a część jego sług zabita, następnie jego owce i jeszcze kilku sług zostało pochłoniętych przez pożar, po czym zabrano mu wielbłądy i zamordowano jeszcze więcej jego sług, wreszcie jego synowie i córki zostali pozbawieni życia. Ta seria ataków był męką, jakiej doznał Hiob, podczas pierwszego kuszenia. Zgodnie z rozkazem Boga w czasie tych ataków szatan brał na cel tylko majątek Hioba i jego dzieci, ale nie uderzył samego Hioba. Niemniej jednak Hiob w jednej chwili z człowieka posiadającego wielkie bogactwo zamienił się w kogoś, kto nie miał nic. Nikt nie mógłby wytrzymać tego zdumiewającego ciosu zadanego z zaskoczenia lub właściwie na niego zareagować, jednak Hiob dał się poznać z niezwykłej strony. Biblia przedstawia następującą relację: „Wtedy powstał Hiob i rozdarł swój płaszcz, i ogolił głowę, i upadł na ziemię, i oddał cześć”. Była to pierwsza reakcja Hioba po tym, jak usłyszał, że stracił swoje dzieci i cały majątek. Przede wszystkim nie wydawał się zdziwiony, nie wpadł w panikę, tym bardziej nie wyrażał gniewu czy nienawiści. Widzicie więc, że w swoim sercu uznał już, że te katastrofy nie były wypadkiem ani nie przyszły z ręki człowieka, tym bardziej nie stanowiły one odpłaty lub kary. Zamiast tego przyszły na niego próby od Jahwe, to właśnie Jahwe chciał mu odebrać majątek i dzieci. Hiob zachował wtedy spokój oraz rozsądek. Jego doskonałe i prawe człowieczeństwo pozwoliło mu racjonalnie oraz naturalnie wydawać trafne osądy i decyzje o katastrofach, które go spotkały, a w konsekwencji zachowywał się z niezwykłym spokojem: „Wtedy powstał Hiob i rozdarł swój płaszcz, i ogolił głowę, i upadł na ziemię, i oddał cześć”. „Rozdarł swój płaszcz” oznacza, że był nieodziany i nie miał niczego; „ogolił głowę” oznacza, że powrócił przed Boga jak nowo narodzone dziecko; „upadł na ziemię, i oddał cześć” oznacza, że przyszedł na świat nagi, a dziś, nadal nic nie mając, powrócił przed Boga niczym nowo narodzone dziecko. Stosunek Hioba do wszystkiego, co go spotkało, nie mógł być osiągnięty przez żadne stworzenie Boże. Jego wiara w Jahwe wykroczyła poza sferę wiary, była to jego bojaźń przed Bogiem, jego posłuszeństwo Bogu: potrafił nie tylko dziękować Bogu za to, że mu dał, ale także za to, że od niego wziął. Co więcej, był w stanie ponieść ciężar oddania Bogu wszystkiego, co posiadał, w tym swojego życia.
Bojaźń i posłuszeństwo Hioba wobec Boga jest przykładem dla ludzkości, a jego doskonałość i prawość były szczytem człowieczeństwa, które człowiek powinien posiadać. Chociaż nie widział Boga, to jednak zdawał sobie sprawę, że Bóg naprawdę istnieje i z tego powodu okazywał bojaźń Bożą, a z powodu tej bojaźni potrafił być posłuszny Bogu. Pozwolił Bogu odebrać sobie wszystko, co miał, wcale się przy tym nie skarżąc. Upadł przed Bogiem i powiedział Mu, że w tej właśnie chwili, nawet gdyby Bóg chciał odebrać mu ciało, chętnie pozwoliłby Mu to uczynić, bez jednego słowa skargi. Całe swoje postępowanie zawdzięczał Hiob doskonałemu i prawemu człowieczeństwu. Oznacza to, że na skutek swej niewinności, uczciwości i dobroci, Hiob był niezachwiany w swojej świadomości i doświadczeniu istnienia Boga. Na tym fundamencie postawił sobie wymagania i ustandaryzował swoje myślenie, zachowanie, postępowanie oraz zasady działania przed Bogiem zgodnie z Jego przewodnictwem i uczynkami Boga, które widział pomiędzy wszystkimi rzeczami. Z czasem jego doświadczenia wywołały w nim prawdziwą i rzeczywistą bojaźń Bożą oraz sprawiły, że wystrzegał się zła. To było źródłem prawości, przy której Hiob niezachwianie trwał. Hiob posiadał uczciwe, niewinne i życzliwe człowieczeństwo oraz miał rzeczywiste doświadczenie bojaźni Bożej, posłuszeństwa wobec Boga i unikania zła, jak również świadomość, że „Jahwe dał, i Jahwe zabrał”. Tylko dzięki tym rzeczom był w stanie wytrwać w swoim świadectwie pośród tak okrutnych ataków szatana i tylko dzięki nim mógł nie zawieść Boga oraz udzielić Mu zadowalającej odpowiedzi, gdy przyszły na niego próby Boże. Chociaż zachowanie Hioba podczas pierwszego kuszenia było bardzo prostolinijne, późniejsze pokolenia nie były pewne, czy osiągną taką prostolinijność, nawet dokładając starań przez całe życie, i niekoniecznie prezentowały opisaną wcześniej postawę Hioba. Czy dziś, w obliczu prostolinijnego postępowania Hioba, nie czujecie się głęboko zawstydzeni, porównując je z okrzykami determinacji co do „bezwzględnego posłuszeństwa i wierności aż do śmierci”, wznoszonymi przed Bogiem przez tych, którzy twierdzą, że w Niego wierzą i podążają za Nim?
Kiedy czytasz w Biblii o wszystkich cierpieniach, jakich doznał Hiob i jego rodzina, jaka jest twoja reakcja? Czy gubisz się w swoich myślach? Czy jesteś zdumiony? Czy próby, które spotkały Hioba, można określić jako „przerażające”? Innymi słowy, samo czytanie o próbach Hioba opisanych w Biblii jest przerażające, nie wspominając już o tym, jakie musiały one być w rzeczywistości. Widzisz więc, że to, co przytrafiło się Hiobowi, nie było „manewrami”, ale prawdziwą „bitwą”, z prawdziwymi „działami” i „pociskami”. Ale czyją ręką został poddany tym próbom? Były one, oczywiście, dziełem szatana, który wykonał te rzeczy osobiście. Mimo to, zostały one zaaprobowane przez Boga. Czy Bóg powiedział szatanowi, w jaki sposób ma kusić Hioba? Nie. Bóg postawił mu tylko jeden warunek, który szatan musiał spełnić, po czym na Hioba przyszło kuszenie. Gdy zaś na Hioba przyszło kuszenie, dało ono ludziom poczucie niegodziwości i obrzydliwości szatana, jego złośliwości oraz nienawiści względem człowieka i jego wrogości wobec Boga. Widzimy na podstawie tego, że nie sposób opisać słowami, jak okrutne było to kuszenie. Można powiedzieć, że złośliwa natura, z którą szatan zaatakował człowieka, oraz jego obrzydliwe oblicze zostało w tym momencie w pełni ujawnione. Szatan skorzystał z tej okazji, uzyskanej za Bożym przyzwoleniem, aby poddać Hioba gorączkowemu i bezlitosnemu maltretowaniu, którego metody oraz poziom okrucieństwa są zarówno niewyobrażalne, jak i całkowicie nie do zniesienia dla współczesnych nam ludzi. Zamiast mówić, że Hiob był kuszony przez szatana i że stał stanowczo przy swoim świadectwie podczas tego kuszenia, lepiej jest powiedzieć, że w próbach przeznaczonych mu przez Boga Hiob stanął do pojedynku z szatanem, aby chronić swoją doskonałość oraz prawość i bronić drogi bojaźni Bożej oraz unikania zła. W tym pojedynku Hiob stracił mnóstwo owiec i bydła, cały swój majątek oraz synów i córki. Nie porzucił jednak swej doskonałości, uczciwości ani bojaźni Bożej. Innymi słowy, w tym pojedynku z szatanem Hiob wolał zostać pozbawiony majątku i dzieci niż utracić doskonałość, prawość oraz bojaźń Bożą. Wolał trzymać się sedna tego, co to znaczy być człowiekiem. Pismo w zwięzły sposób opisuje cały proces, w wyniku którego Hiob stracił swoje dobra, a także dokumentuje jego zachowanie i postawę. Te krótkie, zwięzłe relacje stwarzają wrażenie, że Hiob czuł się niemal swobodnie w obliczu tego kuszenia, ale gdyby odtworzyć to, co się wówczas rzeczywiście działo, biorąc pod uwagę również fakt złośliwej natury szatana, to wtedy wszystko nie wydawałoby się nam tak proste, jak opisano w tych relacjach. Rzeczywistość była o wiele bardziej okrutna. Taki jest poziom niszczycielskiej zaciekłości oraz nienawiści, z jaką szatan traktuje ludzkość i wszystkich tych, którzy podobają się Bogu. Gdyby Bóg nie zakazał mu skrzywdzić Hioba, szatan bez wątpienia zabiłby go bez żadnych skrupułów. Szatan nie chce, aby ktokolwiek czcił Boga ani nie chce, żeby ci, którzy są sprawiedliwi w oczach Boga i ci, którzy są doskonali oraz prawi, nadal byli w stanie okazywać bojaźń Bożą i stronić od zła. Gdy ludzie okazują bojaźń Bożą i unikają zła, oznacza to, że unikają i porzucają szatana, dlatego szatan wykorzystał Boże przyzwolenie, aby bez litości skupić cały swój gniew i nienawiść na Hiobie. Widzicie więc, jak wielka była męka, jakiej doznał Hiob na ciele i umyśle, tak w świecie zewnętrznym, jak i w swoim wnętrzu. Dziś nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak to wszystko wówczas wyglądało, a z relacji biblijnych ledwie możemy wychwycić uczucia, jakie targały Hiobem, gdy był on poddawany męce.
Niezachwiana prawość Hioba przynosi wstyd szatanowi i powoduje, że ucieka on w panice
Cóż więc zrobił Bóg, gdy Hiob był poddawany tej męce? Bóg obserwował i czekał na wynik. Co odczuwał Bóg w trakcie tej obserwacji? Oczywiście był pogrążony w żalu. Czy jednak jest możliwe, żeby Bóg żałował zgody danej szatanowi, aby kusił Hioba, tylko z powodu odczuwanego żalu? Odpowiedź brzmi: nie, nie mógł tego żałować. On bowiem mocno wierzył, że Hiob jest doskonały i prawy, że boi się Boga i unika zła. Bóg po prostu dał szatanowi możliwość zweryfikowania prawości Hioba przed Bogiem oraz ujawnienia własnej niegodziwości i pogardy. Była to ponadto okazja dla Hioba, aby dać ludziom na świecie, szatanowi, a nawet wszystkim tym, którzy podążają za Bogiem, świadectwo o swej prawości i bojaźni Bożej oraz unikaniu zła. Czy ostateczny wynik dowiódł, że Boża ocena Hioba była prawidłowa i bezbłędna? Czy Hiob faktycznie pokonał szatana? Tutaj czytamy archetypowe słowa wypowiedziane przez Hioba, słowa, które są dowodem na to, że pokonał on szatana. Powiedział on: „Nagi wyszedłem z łona matki mojej, i nagi tam wrócę”. To jest postawa posłuszeństwa Hioba wobec Boga. Następnie powiedział: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe”. Te słowa wypowiedziane przez Hioba dowodzą, że Bóg obserwuje głębię serca człowieka, że jest w stanie wejrzeć w umysł człowieka, i dowodzą, że Jego aprobata dla Hioba jest pozbawiona błędu, że ten człowiek, który podobał się Bogu, był prawy. „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe”. Te słowa są świadectwem Hioba dla Boga. To te zwykłe słowa onieśmieliły szatana, zawstydziły go i spowodowały, że uciekł w panice, a ponadto spętały szatana i pozostawiły go bez środków. Tak więc również te słowa sprawiły, że szatan odczuł cudowność i moc czynów Boga Jahwe oraz pozwoliły mu dostrzec niezwykły charyzmat człowieka, którego serce podlegało drogom Bożym. Ponadto pokazały one szatanowi potężną witalność, jaką wykazał się mały i nieistotny człowiek trzymający się drogi bojaźni Bożej i stronienia od zła. Szatan został zatem pokonany w pierwszym pojedynku. Pomimo wyniesionej z tego „lekcji” szatan nie miał zamiaru odpuścić Hiobowi, nie zaszła też żadna zmiana w jego złośliwej naturze. Szatan próbował nadal atakować Hioba, dlatego po raz kolejny przyszedł przed Boga…
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 43
Szatan ponownie kusi Hioba (ciało Hioba pokrywa się wrzodami) (Wybrane fragmenty)
A. Słowa wypowiedziane przez Boga
Hi 2:3 I Jahwe rzekł do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo takiego jak on na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga i unika zła? I nadal trzyma się kurczowo swej uczciwości, chociaż podburzyłeś mnie przeciwko niemu, abym go zniszczył bez przyczyny.
Hi 2:6 I Jahwe powiedział do szatana: Oto on jest w twojej ręce, ale zachowaj go przy życiu.
B. Słowa wypowiedziane przez szatana
Hi 2:4-5 I szatan odpowiedział Jahwe i rzekł: Skóra za skórę, tak, wszystko, co człowiek ma, odda za swoje życie. Ale wyciągnij teraz rękę i dotknij jego kości i jego ciała, a on będzie Cię przeklinać w twarz.
C. Postawa Hioba wobec próby
Hi 2:9-10 Jego żona powiedziała mu: Jeszcze trwasz w swojej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj. I odpowiedział jej: Mówisz, tak jak mówią głupie kobiety. Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy? W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami.
Hi 3:3-4 Niech zginie dzień, w którym się urodziłem, i noc, w którą powiedziano: Poczęty mężczyzna. Niech ten dzień stanie się ciemnością, niech o niego nie troszczy się Bóg z wysokości i nie oświetla go światłość.
Umiłowanie Hioba dla dróg Bożych przewyższa wszystko inne
Biblia następująco dokumentuje słowa między Bogiem a szatanem: „I Jahwe rzekł do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo takiego jak on na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga i unika zła? I nadal trzyma się kurczowo swej uczciwości, chociaż podburzyłeś mnie przeciwko niemu, abym go zniszczył bez przyczyny” (Hi 2:3). W tej rozmowie Bóg znów stawia szatanowi to samo pytanie. Jest to pytanie, które pokazuje nam, że Bóg Jahwe potwierdza pozytywną ocenę tego, co zostało zademonstrowane i urzeczywistnione przez Hioba podczas pierwszej próby, a co nie różni się od Bożej oceny Hioba sprzed przejścia przez szatańskie kuszenie. To znaczy, zanim przyszło na niego kuszenie, w oczach Bożych Hiob był doskonały, a więc Bóg chronił go i jego rodzinę oraz błogosławił mu; w oczach Bożych był on godzien błogosławieństw. Po kuszeniu Hiob nie zgrzeszył ustami, ponieważ stracił majątek i dzieci, ale nadal chwalił imię Jahwe. Jego rzeczywiste zachowanie sprawiło, że Bóg darzył go uznaniem i z tego powodu wystawił mu najwyższą ocenę. Bo w oczach Hioba jego potomstwo oraz jego majątek nie wystarczały, aby zmusić go do wyrzeczenia się Boga. Mówiąc inaczej, miejsca Boga w jego sercu nie mogły zastąpić jego dzieci ani jakakolwiek część majątku. Podczas pierwszego kuszenia Hioba pokazał on Bogu, że jego miłość do Niego oraz miłość do drogi bojaźni przed Bogiem i unikania zła przewyższa wszystko inne. Chodzi o to, że ta próba dała Hiobowi doświadczenie otrzymania nagrody od Boga Jahwe i odebrania przez Niego jego majątku i dzieci.
Dla Hioba było to prawdziwe doświadczenie, które obmyło jego duszę do czysta, był to chrzest życia, który wypełnił jego istnienie, a co więcej, było to wystawne święto, które sprawdziło jego posłuszeństwo i bojaźń przed Bogiem. Pokusa ta przekształciła pozycję Hioba z bogatego człowieka w kogoś, kto nie miał nic, a także pozwoliła mu doświadczyć znęcania się szatana nad ludzkością. Jego nędza nie wywołała w nim nienawiści do szatana, lecz raczej w podłych czynach szatana dostrzegł brzydotę i łajdactwo szatana, jak również wrogość szatana i bunt wobec Boga, a to jeszcze bardziej zachęciło go do trzymania się na zawsze drogi bojaźni Bożej i unikania zła. Przysiągł, że nigdy nie opuści Boga i nie odwróci się od Boga z powodu czynników zewnętrznych, takich jak majątek, dzieci czy krewni, ani też nigdy nie będzie niewolnikiem szatana, majątku czy żadnej osoby, a poza Bogiem Jahwe nikt nie może być jego Panem ani jego Bogiem. Takie były aspiracje Hioba. Z drugiej strony Hiob również coś zyskał na tym kuszeniu: pośród prób zesłanych przez Boga zyskał on wielkie bogactwo.
W ciągu poprzednich kilkudziesięciu lat życia Hioba dostrzegał on czyny Boga Jahwe i zyskał Jego błogosławieństwa. Były to błogosławieństwa, które sprawiły, że czuł się ogromnie niespokojny i czuł, że ma dług wobec Boga, ponieważ uważał, że nie zrobił nic dla Boga, a mimo to otrzymał tak wielkie błogosławieństwa i cieszył się tak wielką łaską. Z tego powodu często modlił się w sercu, mając nadzieję, że będzie w stanie odpłacić Bogu, mając nadzieję, że będzie miał możliwość złożenia świadectwa o czynach i wielkości Boga, a także mając nadzieję, że Bóg wystawi jego posłuszeństwo na próbę, a ponadto, że jego wiara może być oczyszczona aż do momentu, w którym jego posłuszeństwo i wiara zyskają aprobatę Boga. Potem, gdy na Hioba przyszła próba, wierzył, że Bóg wysłuchał jego modlitwy. Hiob cenił tę możliwość bardziej niż cokolwiek innego, a więc nie ośmielił się traktować jej lekko, gdyż jego największe życiowe życzenie mogło się spełnić. Nadejście tej okazji oznaczało, że jego posłuszeństwo oraz bojaźń Boża mogły zostać wystawione na próbę i mogły być oczyszczone. Co więcej, oznaczało to, że Hiob miał szansę uzyskać aprobatę Boga, zbliżając się w ten sposób do Niego. Podczas próby taka wiara i dążenie pozwoliły mu stać się doskonalszym oraz lepiej zrozumieć wolę Bożą. Hiob stał się również bardziej wdzięczny za błogosławieństwa i łaski Boże, w swoim sercu jeszcze bardziej wychwalał czyny Boga oraz żywił jeszcze większą bojaźń i szacunek dla Boga, a także bardziej tęsknił za miłością Boga, Jego wielkością i świętością. W tym czasie, chociaż Hiob nadal bał się Boga i unikał zła w oczach Boga, w odniesieniu do swego doświadczenia wiara i wiedza Hioba znacząco się rozwinęły: jego wiara wzrosła, jego posłuszeństwo zyskało oparcie, a jego bojaźń przed Bogiem stała się głębsza. Chociaż próba ta zmieniła ducha i życie Hioba, taka przemiana nie zadowoliła Hioba ani też nie spowolniła jego rozwoju. Rozważając, co zyskał na tej próbie, i rozmyślając o własnych brakach, jednocześnie modlił się cicho, czekając na następną próbę, aby przyszła na niego, bo pragnął, aby jego wiara, posłuszeństwo i bojaźń przed Bogiem jeszcze wzrosły podczas następnej próby od Boga.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 44
Szatan ponownie kusi Hioba (ciało Hioba pokrywa się wrzodami) (Wybrane fragmenty)
A. Słowa wypowiedziane przez Boga
Hi 2:3 I Jahwe rzekł do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo takiego jak on na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga i unika zła? I nadal trzyma się kurczowo swej uczciwości, chociaż podburzyłeś mnie przeciwko niemu, abym go zniszczył bez przyczyny.
Hi 2:6 I Jahwe powiedział do szatana: Oto on jest w twojej ręce, ale zachowaj go przy życiu.
B. Słowa wypowiedziane przez szatana
Hi 2:4-5 I szatan odpowiedział Jahwe i rzekł: Skóra za skórę, tak, wszystko, co człowiek ma, odda za swoje życie. Ale wyciągnij teraz rękę i dotknij jego kości i jego ciała, a on będzie Cię przeklinać w twarz.
Wśród skrajnych cierpień Hiob naprawdę uświadamia sobie Bożą troskę o ludzkość
Po pytaniu skierowanym przez Boga Jahwe do szatana, szatan był w głębi duszy szczęśliwy. Było tak dlatego, że szatan wiedział, że po raz kolejny będzie mu wolno zaatakować człowieka, który był doskonały w oczach Boga – dla szatana była to rzadka okazja. Szatan chciał wykorzystać tę okazję, aby całkowicie podważyć przekonanie Hioba, sprawić, że straci wiarę w Boga, a tym samym nie będzie się już bać Boga ani błogosławić imienia Jahwe. To dałoby szatanowi szansę: niezależnie od miejsca i czasu, będzie w stanie zmienić Hioba w podporządkowaną mu zabawkę. Szatan ukrył swoje nikczemne intencje bez śladu, ale nie mógł utrzymać swej niegodziwej natury w ryzach. Na tę prawdę wskazują słowa jego odpowiedzi skierowanej do Boga Jahwe zapisane w Biblii: „I szatan odpowiedział Jahwe i rzekł: Skóra za skórę, tak, wszystko, co człowiek ma, odda za swoje życie. Ale wyciągnij teraz rękę i dotknij jego kości i jego ciała, a on będzie Cię przeklinać w twarz” (Hi 2:4-5). Nie sposób nie uzyskać istotnego poznania szatana i nie poczuć jego złośliwości na podstawie tej jego rozmowy z Bogiem. Usłyszawszy te sofizmaty szatana, wszyscy ci, którzy kochają prawdę i nienawidzą zła, będą bez wątpienia mieli większą nienawiść do nikczemności i bezwstydu szatana, będą czuć niesmak i odrazę do sofizmatów szatana, a jednocześnie ofiaruje Hiobowi żarliwe modlitwy i życzenia, modląc się, aby ów prawy człowiek mógł osiągnąć doskonałość, życząc temu człowiekowi okazującemu bojaźń Bożą i stroniącemu od zła, aby na zawsze pokonał pokusy szatana oraz żył w świetle, pośród Bożego przewodnictwa i Jego błogosławieństw; tacy ludzie będą sobie również życzyć, aby prawe uczynki Hioba na zawsze pobudzały i zachęcały wszystkich tych, którzy podążają drogą bojaźni Bożej i stronienia od zła. Chociaż w tym oświadczeniu można dostrzec złośliwy zamiar szatana, Bóg od razu wyraził zgodę na jego „żądanie” – postawił jednak jeden warunek: „on jest w twojej ręce, ale zachowaj go przy życiu” (Hi 2:6). Ponieważ tym razem szatan chciał dotknąć ciała i kości Hioba, Bóg powiedział „ale zachowaj go przy życiu”. Znaczenie tych słów jest takie, że Bóg przekazał ciało Hioba szatanowi, ale zachował władzę nad jego życiem. Szatan nie mógł odebrać Hiobowi życia, ale oprócz tego mógł posługiwać się wszelkimi środkami lub metodami przeciw Hiobowi.
Po uzyskaniu zgody od Boga szatan pośpieszył do Hioba i wyciągnął rękę, aby dotknąć jego skóry, wywołując bolesne wrzody na całym jego ciele, a Hiob cierpiał przez nie ból. Hiob chwalił cudowność i świętość Boga Jahwe, co sprawiło, że szatan jeszcze bardziej się rozzuchwalił. Ponieważ czuł radość z ranienia ludzi, szatan wyciągnął rękę i przeorał ciało Hioba, powodując że jego wrzody zaczęły ropieć. Hiob natychmiast odczuł nieopisany ból i mękę w swoim ciele oraz nie mógł się powstrzymać od uciskania się rękami od głowy do stóp, tak jakby ból jego ciała miał złagodzić cios wymierzony jego duchowi. Zdał sobie sprawę, że Bóg jest przy jego boku oraz obserwuje go i dokładał starań, aby zapanować nad sobą. Raz jeszcze pokłonił się do ziemi i powiedział: wglądasz w serce człowieka, obserwujesz jego nędzę; dlaczego obchodzi Cię jego słabość? Niech imię Boga Jahwe będzie pochwalone. Szatan widział Hioba cierpiącego nieznośny ból, ale nie widział, by Hiob wyrzekł się imienia Boga Jahwe. Dlatego pośpieszenie wyciągnął rękę, aby dotknąć kości Hioba, rozpaczliwie chcąc go rozerwać na strzępy. W jednej chwili Hiob poczuł nieopisaną mękę; było to tak, jakby jego ciało odrywało się od kości, a kości ktoś roztrzaskiwał, kawałek po kawałku. Ta bolesna udręka sprawiła, że pomyślał, że lepiej byłoby umrzeć… Jego wytrzymałość na ten ból doszła do granicy… Chciał krzyczeć, chciał rwać skórę na swym ciele w próbie złagodzenia bólu – jednak powstrzymał krzyki i nie rwał swojej skóry, bo nie chciał, aby szatan widział jego słabość. Zatem Hiob pokłonił się raz jeszcze, lecz tym razem nie czuł obecności Boga Jahwe. Wiedział, że Bóg Jahwe był często przed nim, za nim i u jego boku. Jednak podczas jego bólu Bóg ani razu nie spojrzał; zakrył On swoją twarz i był ukryty, bo sensem Jego stworzenia człowieka nie było sprowadzanie na niego cierpienia. W tym czasie Hiob płakał i starał się jak najlepiej znosić tę fizyczną agonię, ale mimo tego nie mógł się już dłużej powstrzymywać od dziękczynienia Bogu: człowiek upada przy pierwszym ciosie, jest słaby i bezsilny, jest młody i nieświadomy – dlaczego chcesz być tak troskliwy i czuły wobec niego? Uderzasz mnie, jednak również Tobie sprawia to ból. Co z człowieka jest warte Twojej troski i dbałości? Modlitwy Hioba dotarły do uszu Boga, a Bóg milczał, patrząc tylko i nie wypowiadając ani słowa… Po bezskutecznym wypróbowaniu wszystkich sposobów szatan odszedł po cichu, ale to nie zakończyło Bożych prób Hioba. Ponieważ moc Boża objawiona w Hiobie nie została upubliczniona, historia Hioba nie skończyła się odwrotem szatana. Ponieważ zaczęły pojawiać się inne postacie, miało się rozegrać więcej spektakularnych scen.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 45
Innym przejawem bojaźni Bożej Hioba i jego stronienia od zła jest jego wychwalanie Bożego Imienia we wszystkich rzeczach
Hiob doznał spustoszenia przez szatana, ale nadal nie porzucił imienia Boga Jahwe. Jego żona była pierwszą, która wystąpiła i odgrywając rolę szatana w postaci widzialnej dla ludzkich oczu, zaatakowała Hioba. W tekście źródłowym tak to opisano: „Jego żona powiedziała mu: Jeszcze trwasz w swojej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj” (Hi 2:9). Były to słowa wypowiedziane przez szatana w ludzkim przebraniu. Były one atakiem, oskarżeniem, a także kuszeniem, pokusą i oszczerstwem. Po niepowodzeniu ataku na ciało Hioba, szatan bezpośrednio zaatakował prawość Hioba, życząc sobie, aby Hiob z niej zrezygnował, wyrzekł się Boga i zrezygnował z życia. Dlatego też szatan chciał posłużyć się takimi słowami, aby kusić Hioba: gdyby Hiob porzucił imię Jahwe, wówczas nie musiałby znosić takich udręk; mógłby się wyzwolić od udręki ciała. W obliczu rady swojej żony Hiob zganił ją mówiąc: „Mówisz, tak jak mówią głupie kobiety. Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?” (Hi 2:10). Hiob od dawna znał te słowa, ale w tym czasie prawda z jego znajomości tych słów została dowiedziona.
Kiedy jego żona radziła mu, by przeklął Boga i umarł, chodziło jej o to: „Skoro twój Bóg cię tak traktuje, dlaczego Go nie przeklniesz? Co jeszcze robisz wśród żywych? Twój Bóg jest tak niesprawiedliwy wobec ciebie, ale nadal mówisz, że błogosławione niech będzie imię Jahwe. Jak mógł On sprowadzić na ciebie katastrofę, gdy błogosławisz Jego imię? Pośpiesz się i porzuć imię Boga, i nie chodź za Nim już więcej. Wówczas twoje kłopoty przeminą”. W tym momencie Bóg uzyskał świadectwo, które chciał zobaczyć u Hioba. Żaden zwykły człowiek nie mógł dać takiego świadectwa ani nie czytamy o tym w żadnej z historii biblijnych, ale Bóg widział to, na długo zanim Hiob wypowiedział te słowa. Bóg chciał jedynie wykorzystać tę sposobność, aby pozwolić Hiobowi udowodnić wszystkim, że Bóg miał rację. W obliczu rady żony Hiob nie tylko nie zrezygnował ze swojej prawości ani nie wyrzekł się Boga, lecz powiedział do żony: „Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?”. Czy te słowa mają wielką wagę? Jest tu tylko jeden fakt, który może udowodnić wagę tych słów. Waga tych słów jest taka, że są one zatwierdzone przez Boga w Jego sercu, są tym, czego Bóg pragnął, są tym, co Bóg chciał usłyszeć, i są one wynikiem, który Bóg pragnął zobaczyć; słowa te stanowią również sedno świadectwa Hioba. W tym została dowiedziona doskonałość Hioba, jego prawość, bojaźń Boża oraz stronienie od zła. Wartość Hioba polegała na tym, jak nadal wypowiadał takie słowa, gdy był kuszony, a nawet gdy całe jego ciało było pokryte bolesnymi wrzodami, gdy wytrwał największą udrękę i gdy jego żona oraz krewni mu doradzali. Innymi słowy, w swoim sercu wierzył, że bez względu na to, jakie pokusy czy jakkolwiek bolesne uciski lub męki, a nawet śmierć miały na niego przyjść, nie wyrzekłby się Boga ani nie wyrzekłby się drogi bojaźni przed Bogiem i unikania zła. Widzicie więc, że Bóg zajmował najważniejsze miejsce w jego sercu i że w jego sercu był tylko Bóg. To właśnie z tego powodu czytamy takie jego opisy w Piśmie jak: W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami. Nie tylko nie zgrzeszył ustami, ale w swoim sercu nie narzekał na Boga. Nie wypowiadał krzywdzących słów o Bogu ani nie grzeszył przeciw Bogu. Nie tylko jego usta błogosławiły imię Boga, ale w swoim sercu również błogosławił imię Boga, jego usta i serce były jednością. To był prawdziwy Hiob widziany przez Boga i właśnie z tego powodu Bóg cenił sobie Hioba.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 46
Przykłady błędnych przekonań ludzi na temat Hioba
Trudności, jakich doświadczył Hiob, nie były dziełem posłańców wysłanych przez Boga ani nie były spowodowane przez własną rękę Boga. Przeciwnie, były one osobiście spowodowane przez szatana, wroga Boga. Dlatego poziom udręki wycierpianej przez Hioba był głęboki. Jednak w tym momencie Hiob bez zastrzeżeń wykazał w swoim sercu swoją codzienną znajomość Boga, zasady swojego zwykłego postępowania i swój stosunek do Boga – to jest prawda. Gdyby Hiob nie był kuszony, gdyby Bóg nie sprowadził prób na Hioba, kiedy Hiob powiedział: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe”, powiedzielibyście, że Hiob jest hipokrytą; Bóg dał mu tak wiele majątku, więc oczywiście pobłogosławił imię Jahwe. Gdyby przed próbami Hiob powiedział: „Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?”, powiedzielibyście, że Hiob przesadza i że nie porzuciłby imienia Bożego, ponieważ ręka Boża tak często mu błogosławiła. Powiedzielibyście, że gdyby to Bóg sprowadził na niego katastrofę, to Hiob z pewnością porzuciłby imię Boga. Jednak gdy Hiob znalazł się w okolicznościach, których nikt by sobie nie życzył ani nie chciałby ich oglądać, w sytuacji, w jakiej nikt nie chciałby się znaleźć i której każdy by się obawiał, w okolicznościach, których oglądania nawet Bóg nie mógł znieść, Hiob nadal był w stanie trzymać się swej prawości: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe” i „czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?”. W obliczu postępowania Hioba w tym czasie, ci, którzy uwielbiają mówić podniośle brzmiące słowa i którzy kochają mówić o literach oraz doktrynach, nawet oni wszyscy muszą zaniemówić. Ci, którzy wychwalają imię Boże tylko w mowie, ale nigdy nie przyjęli prób od Boga, są potępieni przez prawość, której Hiob trzymał się mocno, a ci, którzy nigdy nie uwierzyli, że człowiek jest w stanie trzymać się drogi Boga, są sądzeni przez świadectwo Hioba. W obliczu zachowania Hioba podczas tych prób i słów, które wypowiedział, niektórzy ludzie będą czuć się zdezorientowani, niektórzy zazdrośni, niektórzy będą wątpić, a niektórzy nie będą nawet zainteresowani, kręcąc nosem na świadectwo Hioba, ponieważ widzą nie tylko mękę, która spotkała Hioba podczas prób i czytają słowa wypowiedziane przez Hioba, lecz także widzą ludzką „słabość” ujawnianą przez Hioba, gdy przyszły na niego próby. Wierzą, że ta „słabość”, jest rzekomą niedoskonałością w doskonałości Hioba, skazą w człowieku, który w oczach Boga był doskonały. Co chcę powiedzieć: wierzy się, że ci, którzy są doskonali, są bezbłędni, bez plamy lub skazy, że nie mają słabości, nie znają bólu, że nigdy nie czują się nieszczęśliwi ani przygnębieni i że nie odczuwają nienawiści ani jakiegokolwiek zewnętrznie ekstremalnego zachowania; w rezultacie ogromna większość ludzi nie wierzy, że Hiob był naprawdę doskonały. Ludzie nie aprobują zbyt wielu jego zachowań podczas jego prób. Na przykład, gdy Hiob stracił swój majątek i dzieci, nie rozpłakał się, jak ludzie by sobie wyobrażali. Jego „niestosowne zachowanie” sprawia, że ludzie myślą, że był zimny, ponieważ nie uronił łez, i że nie żywił żadnych uczuć do swojej rodziny. To jest złe wrażenie, które Hiob w pierwszej chwili robi na ludziach. Jego późniejsze zachowanie jeszcze bardziej ich zadziwia: rozdarcie płaszcza bywało interpretowane jako brak szacunku dla Boga, a ogolenie głowy niesłusznie uważa się za bluźnierstwo i przeciwstawianie się Bogu. Oprócz słów Hioba, że „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe”, ludzie nie dostrzegają w Hiobie żadnej prawości uznanej przez Boga, a zatem ocena Hioba wydana przez większość z nich nie jest niczym innym niż tylko brakiem zrozumienia, złym zrozumieniem, zwątpieniem, potępieniem i aprobatą tylko w teorii. Żaden z nich nie jest w stanie prawdziwie zrozumieć i docenić słów Boga Jahwe, że Hiob jest człowiekiem doskonałym oraz prawym, który boi się Boga i unika zła.
Opierając się na powyższym wrażeniu na temat Hioba, ludzie mają dalsze wątpliwości co do jego prawości, ponieważ czyny Hioba i jego zachowanie zapisane w Piśmie nie robiły tak wstrząsającego wrażenia, jak ludzie by sobie wyobrażali. Nie tylko nie dokonywał żadnych wielkich wyczynów, ale również wziął skorupę, aby się drapać, siedząc w popiele. Ten czyn również zadziwia ludzi i powoduje, że wątpią, a nawet zaprzeczają prawości Hioba, ponieważ drapiąc się, Hiob nie modlił się ani nie składał obietnic Bogu, a co więcej, nie widziano, aby ronił łzy bólu. W tym czasie ludzie widzą tylko słabość Hioba i nic innego, a więc nawet wtedy, gdy słyszą słowa Hioba: „Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?”, są zupełnie nieporuszeni czy też niezdecydowani i nadal nie są w stanie dostrzec prawości Hioba w jego słowach. Zasadniczym wrażeniem, jakie Hiob robi na ludziach podczas męki próby, jest to, że nie był ani zastraszony, ani arogancki. Ludzie nie widzą historii stojącej za jego zachowaniem, które rozgrywało się w głębi jego serca, ani nie widzą bojaźni Bożej w jego sercu, ani tego, że trzymał się zasad drogi stronienia od zła. Jego spokój sprawia, że ludzie myślą, że jego doskonałość i prawość były tylko pustymi słowami, że jego bojaźń przed Bogiem była tylko pogłoską; tymczasem „słabość”, którą objawił na zewnątrz, pozostawia na nich głębokie wrażenie, dając im „nowe spojrzenie”, a nawet „nowe zrozumienie” człowieka, którego Bóg określa jako doskonałego i prawego. Takie „nowe spojrzenie” i „nowe zrozumienie” znalazło potwierdzenie, gdy Hiob otworzył usta i przeklinał dzień swych narodzin.
Choć poziom męki, jakiej doznawał, jest niewyobrażalny i niezrozumiały dla każdego człowieka, nie wypowiedział słów herezji, a jedynie zmniejszał ból swego ciała własnymi sposobami. Jak zapisano w Piśmie, powiedział: „Niech zginie dzień, w którym się urodziłem, i noc, w którą powiedziano: Poczęty mężczyzna” (Hi 3:3). Być może nikt nigdy nie uznał tych słów za ważne, a być może są ludzie, którzy zwrócili na nie uwagę. Czy waszym zdaniem znaczą one, że Hiob przeciwstawił się Bogu? Czy są skargą przeciwko Bogu? Wiem, że wielu z was ma pewne wyobrażenia na temat tych słów wypowiedzianych przez Hioba i wierzy, że jeśli Hiob był doskonały i prawy, nie powinien był okazać słabości ani żalu, a zamiast tego powinien był stawić czoła każdemu atakowi szatana z pozytywnym nastawieniem, a nawet uśmiechnąć się w obliczu pokus szatana. On nie powinien był okazać najmniejszej nawet reakcji na żadną z tortur sprowadzonych na jego ciało przez szatana ani nie powinien był ujawnić żadnej emocji ze swego serca. Powinien był nawet prosić Boga, aby jeszcze bardziej zaostrzył te próby. To jest to, co powinien był zademonstrować oraz posiadać ktoś, kto jest niezachwiany i kto naprawdę boi się Boga oraz unika zła. Wśród tej ekstremalnej męki Hiob zaledwie przeklął dzień swoich narodzin. Nie narzekał na Boga, tym bardziej nie miał zamiaru sprzeciwiać się Bogu. Jest to o wiele łatwiej powiedzieć niż zrobić, bo od czasów starożytnych do dziś nikt nigdy nie doświadczył takiego kuszenia ani nie cierpiał tego, co spotkało Hioba. Dlaczego zatem nikt nigdy nie został poddany takiemu samemu kuszeniu jak Hiob? Dlatego, że z punktu widzenia Boga nikt nie jest w stanie ponieść takiej odpowiedzialności ani sprostać takiemu zadaniu, nikt nie potrafi postąpić tak, jak Hiob, a ponadto nikt nie potrafiłby, poza przekleństwem dnia swych narodzin, nie porzucić imienia Boga i nadal błogosławić imię Boga Jahwe, jak to uczynił Hiob, kiedy spotkały go takie męki. Czy ktokolwiek mógłby to zrobić? Kiedy mówimy to o Hiobie, czy pochwalamy jego zachowanie? Był człowiekiem prawym, zdolnym do dania takiego świadectwa Bogu oraz zdolnym do tego, aby szatan uciekł jak niepyszny i nigdy nie wrócił przed Boga, aby go oskarżać – co więc jest nie tak w wyrażeniu dla niego uznania? Czy to możliwe, że stawiacie poprzeczkę wyżej, niż Bóg? Czy to możliwe, że zachowalibyście się nawet lepiej niż Hiob, gdyby poddano was próbom? Bóg pochwalił Hioba, jakie zatem zastrzeżenia możecie mieć?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 47
Hiob przeklina dzień swych narodzin, ponieważ nie chce, aby Bóg znosił przez niego ból
Często mówię, że Bóg wgląda w serca ludzi, podczas gdy ludzie patrzą na to, co jest na zewnątrz. Ponieważ Bóg wgląda w serca ludzi, rozumie ich istotę, podczas gdy ludzie definiują istotę innych ludzi na podstawie ich wyglądu zewnętrznego. Kiedy Hiob otworzył usta i przeklinał dzień urodzenia, czyn ten zadziwił wszystkie postacie duchowe, w tym trzech przyjaciół Hioba. Człowiek wywodzi się od Boga i powinien być wdzięczny za życie i ciało, jak również dzień swych narodzin, dany mu przez Boga, i nie powinien ich przeklinać. Jest to coś, co zwykli ludzie potrafią zrozumieć i wyobrazić sobie. Dla każdego, kto podąża za Bogiem, to zrozumienie jest święte i nienaruszalne, jest to prawda, która nigdy nie może się zmienić. Jednak Hiob złamał reguły: przeklął dzień swoich narodzin. Jest to czyn, który zwykli ludzie uznają za akt wkroczenia na zakazane terytorium. Hiob nie tylko nie ma prawa do zrozumienia i współczucia ludzi, ale także nie ma prawa do Bożego przebaczenia. Jednocześnie coraz więcej ludzi zaczyna wątpić w prawość Hioba, ponieważ wydaje się, że łaskawość Boża sprawiła, że Hiob sobie pobłażał, uczyniła go tak zuchwałym i lekkomyślnym, że nie tylko nie podziękował Bogu za błogosławieństwo i troskę o niego przez cały okres jego życia, ale potępił dzień swych narodzin jako godny zniszczenia. Czym to jest, jeśli nie sprzeciwem wobec Boga? Takie powierzchowne spostrzeżenia dają ludziom dowód pozwalający potępić ten czyn Hioba, ale kto może wiedzieć, co naprawdę Hiob myślał w tamtym czasie? Któż może znać przyczynę takiego zachowania Hioba? Tylko Bóg i sam Hiob znają zakulisowe szczegóły i powody.
Kiedy szatan wyciągnął rękę, aby dotknąć kości Hioba, Hiob wpadł w jego szpony bez środków do ucieczki ani siły, żeby stawić opór. Jego ciało i dusza cierpiały ogromny ból, a ból ten uświadomił mu głęboko nieistotność, kruchość i bezsilność człowieka żyjącego w ciele. Jednocześnie zyskał również głębokie zrozumienie i uznanie tego, dlaczego Bóg troszczy się o ludzkość i opiekuje się nią. Będąc w szponach szatana, Hiob zdał sobie sprawę, że człowiek, który jest z ciała i krwi, jest tak naprawdę bardzo bezsilny oraz słaby. Kiedy upadł na kolana i modlił się do Boga, czuł się tak, jakby Bóg zakrywał swą twarz i ukrywał się, bo Bóg całkowicie oddał go w ręce szatana. Jednocześnie Bóg płakał też z jego powodu, a ponadto cierpiał razem z nim; Bóg odczuwał jego ból i sprawiał Mu on cierpienie… Hiob odczuwał ból Boga i czuł jak bardzo nie do zniesienia to było dla Boga… Hiob nie chciał przynosić więcej smutku Bogu ani nie chciał, by Bóg płakał z jego powodu, tym bardziej nie chciał, aby Bóg cierpiał z jego powodu. W tym momencie Hiob chciał tylko pozbyć się swego ciała, aby nie znosić już bólu, jaki niesie ze sobą to ciało, bo to przerwałoby cierpienie Boga z powodu jego bólu. Jednak nie mógł tego zrobić i musiał znosić nie tylko ból ciała, ale również udrękę, ponieważ nie chciał niepokoić Boga. Te dwa bóle – jeden z ciała, a drugi z ducha – sprowadziły rozdzierający serce i wnętrzności ból na Hioba oraz sprawiły, że poczuł, jak ograniczenia człowieka, który jest z ciała i krwi, mogą sprawić, że poczuje się sfrustrowany i bezsilny. W tych okolicznościach jego tęsknota za Bogiem wzrosła niepomiernie, a jego wstręt do szatana stał się bardziej intensywny. W tym czasie Hiob wolałby, aby nigdy nie narodził się w świecie ludzi, wolałby raczej nie istnieć niż widzieć Boga roniącego łzy lub odczuwającego ból ze względu na niego. Zaczął głęboko nienawidzić swego ciała, miał już dość samego siebie, dnia swego urodzenia, a nawet tego wszystkiego, co było z nim związane. Nie chciał, aby jeszcze wspominano o jego dniu narodzin ani o niczym, co miałoby z nim coś wspólnego, dlatego otworzył usta i przeklinał dzień swego urodzenia: „Niech zginie dzień, w którym się urodziłem, i noc, w którą powiedziano: Poczęty mężczyzna. Niech ten dzień stanie się ciemnością, niech o niego nie troszczy się Bóg z wysokości i nie oświetla go światłość” (Hi 3:3-4). Słowa Hioba zawierają nienawiść do samego siebie, „Niech zginie dzień, w którym się urodziłem, i noc, w którą powiedziano: Poczęty mężczyzna”, a także obwinianie siebie i poczucie winy za przysporzenie bólu Bogu, „Niech ten dzień stanie się ciemnością, niech o niego nie troszczy się Bóg z wysokości i nie oświetla go światłość”. Te dwa fragmenty są ostatecznym wyrazem tego, jak wówczas czuł się Hiob i w pełni pokazują wszystkim jego doskonałość i prawość. W tym samym czasie, tak jak Hiob pragnął, jego wiara i posłuszeństwo wobec Boga, jak również jego bojaźń Boża zostały naprawdę wywyższone. Oczywiście, to wywyższenie jest dokładnie tym, czego Bóg się spodziewał.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 48
Hiob pokonuje szatana i staje się prawdziwym człowiekiem w oczach Boga
Kiedy Hiob po raz pierwszy przechodził próbę, został pozbawiony wszelkiego majątku i wszystkich dzieci, ale z tego powodu nie upadł i nie powiedział nic, co byłoby grzechem przeciwko Bogu. Pokonał kuszenie szatana, stanął ponad swoim majątkiem, swoimi dziećmi, a także próbą utraty wszystkich swoich ziemskich majętności, co oznacza, że był w stanie słuchać Boga, który mu wszystko zabierał, a także był w stanie składać Bogu dziękczynienie i wychwalać Go za to, co Bóg zrobił. Takie było zachowanie Hioba podczas pierwszej pokusy szatana i takie było również świadectwo Hioba podczas pierwszej próby Bożej. Podczas drugiej próby szatan wyciągnął rękę, aby dotknąć Hioba, i chociaż Hiob doświadczył bólu większego niż kiedykolwiek wcześniej, to jednak jego świadectwo było wystarczające, aby wprawić ludzi w zdumienie. Wykorzystał on swój hart ducha, swe przekonanie i posłuszeństwo Bogu, jak również swoją bojaźń Bożą, aby po raz kolejny pokonać szatana, a jego zachowanie i jego świadectwo spotkały się ponownie z uznaniem oraz aprobatą Boga. W czasie tego kuszenia Hiob posłużył się swą rzeczywistą postawą, aby oznajmić szatanowi, że ból ciała nie może zmienić jego wiary i posłuszeństwa Bogu ani odebrać mu oddania Bogu i bojaźni Bożej; nie wyrzekłby się Boga ani nie zrezygnował z własnej doskonałości i prawości, stojąc w obliczu śmierci. Determinacja Hioba uczyniła szatana tchórzem, jego wiara onieśmieliła szatana i wprawiła go w drżenie, zaciekłość, z jaką opierał się szatanowi podczas walki na śmierć i życie wywołała w szatanie głęboką nienawiść oraz urazę; doskonałość i prawość Hioba sprawiły, że szatan nie mógł już nic zrobić, dlatego porzucił swoje ataki na Hioba i zrezygnował z oskarżania Hioba przed Bogiem Jahwe. Oznaczało to, że Hiob pokonał świat, pokonał ciało, pokonał szatana i pokonał śmierć; był całkowicie i w pełni człowiekiem, który należał do Boga. Podczas tych dwóch prób Hiob trwał stanowczo przy swoim świadectwie, w istocie urzeczywistniał swoją doskonałość oraz prawość, a także poszerzył zakres swoich zasad życiowych obejmujących bojaźń Bożą i stronienie od zła. Po przejściu tych dwóch prób rozwinęło się w Hiobie bogatsze doświadczenie, a to doświadczenie uczyniło go dojrzalszym i bardziej doświadczonym, wzmocniło go i dodało mocy jego przekonaniu, uczyniło go bardziej pewnym właściwości i wartości prawości, której się trzymał. Zesłane na Hioba próby od Boga Jahwe dały mu głębokie zrozumienie i poczucie Bożej troski o człowieka oraz pozwoliły mu odczuć wartość Bożej miłości i odtąd do jego bojaźni Bożej dodane zostało uznanie dla Boga, a także miłość do Niego. Próby sprowadzone przez Boga Jahwe nie tylko nie oddzieliły Hioba od Niego, lecz raczej zbliżyły jego serce do Boga. Kiedy cielesny ból znoszony przez Hioba osiągnął szczyt, troska, którą odczuwał od Boga Jahwe, nie dawała mu innego wyjścia, jak tylko przekląć dzień swoich narodzin. Takie zachowanie nie było zaplanowane od dawna, lecz było naturalnym przejawem uznania dla Boga i miłości do Niego płynącej z jego serca, było objawieniem, które wynikało z jego uznania dla Boga i miłości do Niego. A to znaczy, że ponieważ nienawidził siebie i nie chciał oraz nie mógł znieść udręki Boga, tak więc jego uznanie i miłość doszły do punktu bezinteresowności. W tym czasie trwający wiele lat podziw Hioba i jego tęsknota do Boga oraz oddanie urosły do poziomu uznania i miłości. Jednocześnie również jego wiara i posłuszeństwo Bogu oraz bojaźń Boża wzrosły do poziomu uznania i miłości. Nie pozwolił sobie zrobić niczego, co mogłoby zranić Boga, nie pozwolił sobie na żadne zachowanie, które mogłoby sprawić ból Bogu, i nie pozwolił sobie na sprawienie Bogu smutku, żalu, a nawet nieszczęścia, które mógłby sam wywołać. W oczach Bożych, chociaż Hiob był wciąż tym samym Hiobem co wcześniej, jego wiara, posłuszeństwo i bojaźń Boża przyniosły Bogu pełną satysfakcję oraz radość. W tym czasie Hiob osiągnął doskonałość, której Bóg oczekiwał od niego, stał się kimś naprawdę godnym nazwy „doskonałego i prawego” w oczach Boga. Jego prawe uczynki pozwoliły mu pokonać szatana i wytrwać w świadectwie dla Boga. Zatem również jego prawe uczynki uczyniły go doskonałym i pozwoliły na podniesienie wartości jego życia na jeszcze wyższy poziom, by wzrósł jak nigdy; uczyniły go również pierwszym człowiekiem, który nie był już atakowany i kuszony przez szatana. Ponieważ Hiob był prawy, był oskarżany i kuszony przez szatana, ponieważ Hiob był prawy, został przekazany szatanowi oraz ponieważ Hiob był prawy, zwyciężył i pokonał szatana, i wytrwał w swym świadectwie. Od tego czasu Hiob stał się pierwszym człowiekiem, który nigdy więcej nie został przekazany szatanowi, prawdziwie przyszedł przed tron Boży i żył w światłości, pod błogosławieństwem Boga, wolny od szpiegowania i upadku powodowanego przez szatana… Stał się prawdziwym człowiekiem w oczach Boga, został uwolniony…
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 49
W codziennym życiu Hioba widzimy jego doskonałość, uczciwość, bojaźń Bożą i unikanie zła
Jeśli mamy dyskutować o Hiobie, to musimy zacząć od jego oceny wypowiedzianej z ust samego Boga: „Nie ma nikogo takiego jak on na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga i unika zła”.
Najpierw poznajmy doskonałość i prawość Hioba.
Jak rozumiecie słowa „doskonały” i „prawy”? Czy wierzycie, że Hiob był bez zarzutu i godny czci? Byłoby to oczywiście dosłowną interpretacją i zrozumieniem słów „doskonały” i „prawy”. Ale dla prawdziwego zrozumienia Hioba niezbędny jest kontekst rzeczywistego życia – same słowa, książki i teorie nie dadzą żadnych odpowiedzi. Zacznijmy od przyjrzenia się życiu Hioba w jego domu, jego normalnemu zachowaniu w życiu. To powie nam o jego zasadach i celach w życiu, a także o jego osobowości oraz dążeniach. Teraz przeczytajmy końcowe słowa z Hioba 1:3: „Był on człowiekiem najmożniejszym wśród wszystkich ludzi Wschodu”. Te słowa mówią, że status oraz pozycja Hioba były bardzo wysokie i chociaż nie dowiadujemy się, czy był on największym ze wszystkich ludzi na wschodzie z racji swego wielkiego majątku, czy też dlatego, że był doskonały i prawy, żywił bojaźń Bożą, zarazem wystrzegając się zła, to jednak ogólnie rzecz biorąc wiemy, że status i pozycja Hioba były bardzo cenione. Jak zapisano w Biblii, pierwsze wrażenia ludzi o Hiobie były takie, że Hiob był doskonały, że bał się Boga oraz unikał zła i że posiadał on wielki majątek, a także był szanowany. Dla zwykłego człowieka żyjącego w takim środowisku i w takich warunkach dieta Hioba, jego jakość życia i różne aspekty jego życia osobistego byłyby w centrum uwagi większości ludzi, dlatego musimy kontynuować czytanie wersetów: „Jego synowie schodzili się i urządzali ucztę, każdy w swoim domu w ustalonym dniu. Posyłali po swoje trzy siostry i zapraszali je, aby jadły i piły wraz z nimi. A gdy minęły dni uczty, Hiob posyłał i poświęcał ich. Potem wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenia stosownie do ich liczby. Mówił bowiem Hiob: Może moi synowie zgrzeszyli i złorzeczyli Bogu w swoich sercach. Tak Hiob czynił zawsze” (Hi 1:4-5). Ten fragment mówi nam dwie rzeczy: pierwszym z nich jest to, że synowie i córki Hioba regularnie biesiadowali, często jedli i pili; drugim jest to, że Hiob często składał ofiary całopalne, ponieważ często martwił się o swoich synów i swoje córki, obawiając się, że grzeszą, że w swych sercach wyrzekli się Boga. W tym opisane jest życie dwóch odmiennych typów ludzi. Pierwszy typ, synowie i córki Hioba, często ucztowali dzięki swej zamożności, żyli ekstrawagancko, pili i jedli do woli i cieszyli się wysoką jakością życia, jaką przynosi bogactwo materialne. Wiodąc takie życie, było nieuniknione, że często grzeszyli i obrażali Boga, ale nie uświęcali się ani nie ofiarowali całopaleń. Widzicie więc, że Bóg nie miał miejsca w ich sercach, że nie myśleli o łaskach Bożych, ani nie bali się obrażać Boga, tym bardziej nie bali się wyrzekać się Boga w swoich sercach. Oczywiście nie skupiamy się na dzieciach Hioba, ale na tym, co Hiob robił w obliczu takich rzeczy; jest to druga sprawa opisana w tym fragmencie, która dotyczy codziennego życia Hioba i istoty jego człowieczeństwa. Kiedy Biblia opisuje ucztowanie synów i córek Hioba, nie ma tam wzmianki o Hiobie, mówi się tylko, że jego synowie i córki często jedli i pili razem. Innymi słowy, nie organizował uczt ani nie dołączał do swoich synów i córek przy ekstrawaganckich posiłkach. Choć był zamożny i posiadał wielki majątek oraz służbę, nie wiódł luksusowego życia. Nie został uwiedziony przez znakomite warunki życia i pomimo swego bogactwa nie dogadzał sobie przyjemnościami ciała ani nie zapominał o ofiarowaniu całopaleń, a tym bardziej nie sprawiało to, by stopniowo oddalał się od Boga w swym sercu. Najwyraźniej Hiob wiódł życie zdyscyplinowane i pomimo otrzymanych Bożych błogosławieństw nie stał się chciwy ani hedonistyczny. Zamiast tego był pokorny i skromny, nie miał skłonności do ostentacji oraz zachowywał się rozważnie i roztropnie przed Bogiem. Często myślał o łaskach i błogosławieństwach Bożych i stale okazywał bojaźń Bożą. W swoim codziennym życiu Hiob często wstawał wcześnie, by ofiarować całopalenia za swoich synów i córki. Innymi słowy, Hiob nie tylko sam bał się Boga, ale również miał nadzieję, że jego dzieci będą się bać Boga, a nie grzeszyć przeciwko Niemu. Bogactwo materialne Hioba nie zajmowało miejsca w jego sercu ani nie zastąpiło miejsca zajmowanego przez Boga; czy to ze względu na niego samego, czy na jego dzieci, codzienne postępowanie Hioba było w pełni związane z bojaźnią Bożą i stronieniem od zła. Jego bojaźń przed Bogiem Jahwe nie była wyrażana tylko ustami, lecz wprowadzał ją w czyn i odzwierciedlał w każdym aspekcie życia codziennego. To rzeczywiste zachowanie Hioba pokazuje nam, że był uczciwy oraz posiadał istotę miłującą sprawiedliwość i rzeczy, które są pozytywne. Fakt, że Hiob często posyłał i uświęcał swoich synów i córki oznacza, że nie popierał ani nie aprobował zachowania swoich dzieci, lecz w sercu był sfrustrowany ich zachowaniem i potępiał je. Stwierdził, że zachowanie jego synów i córek nie podobało się Bogu Jahwe i dlatego często wzywał ich do przyjścia przed Boga Jahwe oraz wyznania swych grzechów. Czyny Hioba ukazują nam inną stronę jego człowieczeństwa: taką, w której nigdy nie chodził z tymi, którzy często grzeszyli i obrażali Boga, ale zamiast tego unikał ich i stronił od nich. Chociaż ci ludzie byli jego synami i córkami, nie porzucił on swoich własnych zasad postępowania, ponieważ byli jego rodziną, ani nie pobłażał ich grzechom z powodu własnych uczuć. Wzywał ich raczej do wyznania grzechów i uzyskania przebaczenia Boga Jahwe oraz ostrzegał ich, aby nie porzucali Boga dla własnej chciwej przyjemności. Zasady traktowania innych przez Hioba są nierozerwalnie związane z zasadami jego bojaźni przed Bogiem i unikania zła. Kochał to, co jest akceptowane przez Boga, i brzydził się tego, co Bóg odrzuca, oraz kochał tych, którzy bali się Boga w swoich sercach, i brzydził tych, którzy popełnili zło lub zgrzeszyli przeciwko Bogu. Taką miłość i obrzydzenie demonstrował w codziennym życiu i była to prawość, którą dostrzegały Boże oczy. Oczywiście był to również wyraz i urzeczywistnienie prawdziwego człowieczeństwa Hioba w jego codziennych relacjach z innymi – o tym też musimy się dowiedzieć.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 50
Przejawy człowieczeństwa Hioba w trakcie jego prób (zrozumienie doskonałości, prawości, bojaźni Bożej i unikania zła przez Hioba podczas prób)
Kiedy Hiob dowiedział się, że jego majątek został skradziony, że jego synowie i córki stracili życie, a jego słudzy zginęli, zareagował w następujący sposób: „Wtedy powstał Hiob i rozdarł swój płaszcz, i ogolił głowę, i upadł na ziemię, i oddał cześć” (Hi 1:20). Te słowa mówią nam o jednym fakcie: po usłyszeniu tej wiadomości Hiob nie wpadł w panikę, nie płakał ani nie obwiniał sług, którzy przekazali mu tę wiadomość, tym bardziej nie sprawdzał miejsca zbrodni, aby zbadać i zweryfikować szczegóły oraz dowiedzieć się, co naprawdę zaszło. Nie okazywał żadnego bólu ani żalu z powodu utraty mienia, ani nie wybuchł płaczem z powodu utraty swoich dzieci bliskich. Przeciwnie, rozdarł swój płaszcz i ogolił głowę, upadł na ziemię i oddał cześć Bogu. Działania Hioba nie są podobne do tego, co zrobiłby każdy inny zwykły człowiek. Dezorientują one wielu ludzi i sprawiają, że w sercach ganią Hioba za jego „zimnokrwistość”. Przy nagłej utracie mienia, zwykli ludzie wydają się złamani, popadają w rozpacz lub, w przypadku niektórych osób, mogą nawet popaść w głęboką depresję. Dzieje się tak dlatego, że w ich sercach majątek oznacza wysiłek całego życia, to, od czego zależy ich przetrwanie, to nadzieja, która utrzymuje ich przy życiu; a utrata majątku oznacza, że ich wysiłki poszły na marne, że są bez nadziei, a nawet, że nie mają przyszłości. To jest postawa każdego zwykłego człowieka wobec majątku oraz bliski związek, jaki z nim mają, i to jest również znaczenie majątku w oczach ludzi. Zdecydowana większość ludzi czuje się zatem zdezorientowana obojętną postawą Hioba wobec utraty majątku. Dziś zamierzamy rozproszyć dezorientację odczuwaną przez tych wszystkich ludzi, wyjaśniając, co działo się w sercu Hioba.
Zdrowy rozsądek nakazuje, aby po otrzymaniu od Boga tak wielkiego majątku Hiob wstydził się przed Bogiem z powodu jego utraty, ponieważ nie dbał o niego, nie starał się zachować majątku przekazanego mu przez Boga. Tak więc, gdy usłyszał, że jego majątek został skradziony, jego pierwszą reakcją powinno być pójście na miejsce zbrodni i spisanie wszystkiego, co utracił, a następnie wyznanie tego Bogu, aby mógł ponownie otrzymać Boże błogosławieństwa. Hiob jednak tego nie zrobił – i naturalnie miał swoje powody, aby tego nie robić. W swym sercu Hiob głęboko wierzył, że wszystkim, co posiadał, obdarzył go Bóg i nie był to efekt z jego własnej pracy. Tak więc nie postrzegał on tych błogosławieństw jako czegoś, co należy wykorzystać, ale ze wszystkich sił trzymał się właściwej drogi i zakotwiczył w niej zasady swojego przetrwania. Cenił Boże błogosławieństwa i dziękował za nie, ale nie był w nich rozmiłowany ani nie zabiegał o kolejne. Taki był jego stosunek do majątku. Nie robił on nic w celu uzyskania błogosławieństw ani nie martwił się i nie był zasmucony przez brak lub utratę błogosławieństw Bożych, nie stawał się dziko, szalenie szczęśliwy z powodu błogosławieństw Bożych ani nie ignorował drogi Bożej, ani nie zapomniał o łasce Bożej z powodu błogosławieństw, z których często korzystał. Stosunek Hioba do jego majątku ujawnia ludziom jego prawdziwe człowieczeństwo: po pierwsze Hiob nie był chciwy i pod względem materialnym nie miał wielkich wymagań. Po drugie Hiob nigdy nie martwił się ani nie obawiał, że Bóg odbierze mu wszystko, co ma. To była postawa posłuszeństwa Bogu w jego sercu: nie miał żadnych żądań ani skarg co do tego, kiedy lub czy Bóg miałby mu coś odebrać i nie pytał dlaczego, a jedynie starał się być posłuszny zarządzeniom Bożym. Po trzecie nigdy nie wierzył, że jego majątek pochodzi z jego własnej pracy, ale że został mu on podarowany przez Boga. Taka była wiara Hioba w Boga i jest to oznaką jego przekonania. Czy w tym trzypunktowym streszczeniu jasno dostrzegamy człowieczeństwo Hioba i jego codzienne, prawdziwe dążenie? Człowieczeństwo i dążenia Hioba były integralną częścią jego opanowania w obliczu utraty majątku. To właśnie z powodu jego codziennego dążenia Hiob miał odpowiednią postawę i przekonanie, by powiedzieć: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe”, podczas prób od Boga. Te słowa nie przyszły do niego z dnia na dzień ani też po prostu nie pojawiły mu się w głowie. Były tym, co widział i co nabył podczas wielu lat doświadczeń życiowych. Czy posłuszeństwo Hioba nie jest bardzo prawdziwe w porównaniu z tymi wszystkimi, którzy szukają tylko błogosławieństw Bożych i którzy boją się, że Bóg im je zabierze, którzy nienawidzą takiego stanu i narzekają na niego? Czy Hiob nie posiada wielkiej uczciwości i prawości w porównaniu z tymi wszystkimi, którzy wierzą, że Bóg istnieje, ale nigdy nie wierzyli, że Bóg panuje nad wszystkimi rzeczami?
Racjonalność Hioba
Rzeczywiste doświadczenia Hioba oraz jego prawe i uczciwe człowieczeństwo oznaczało, że dokonywał on najbardziej racjonalnych osądów i wyborów, gdy stracił swój majątek i dzieci. Takie racjonalne wybory były nierozerwalnie związane z jego codziennymi dążeniami i czynami Boga, które poznał w codziennym życiu. Uczciwość Hioba pozwoliła mu uwierzyć, że Jahwe rządzi wszystkimi rzeczami; jego wiara pozwoliła mu poznać fakt suwerenności Jahwe nad wszystkimi rzeczami; jego wiedza sprawiła, że był chętny i zdolny do posłuszeństwa suwerenności Boga Jahwe oraz Jego zarządzeniom; jego posłuszeństwo pozwoliło mu być coraz bardziej autentycznym w bojaźni Bożej; jego bojaźń sprawiła, że stawał się coraz bardziej autentyczny w unikaniu zła; ostatecznie Hiob stał się doskonały, ponieważ bał się Boga i unikał zła; jego doskonałość uczyniła go mądrym i dała mu najwyższą racjonalność.
Jak powinniśmy rozumieć to słowo „racjonalny”? Dosłowna interpretacja jest taka, że oznacza ono posiadanie zdrowego rozsądku, kierowanie się logicznym i rozsądnym myśleniem, rozsądną mowę, mądre postępowanie i osąd oraz posiadanie zdrowych i normalnych standardów moralnych. Jednak racjonalności Hioba nie można tak łatwo wytłumaczyć. Kiedy mówi się, że Hiob posiadał najwyższą racjonalność, mówi się to w odniesieniu do jego człowieczeństwa i postępowania przed Bogiem. Ponieważ Hiob był uczciwy, potrafił uwierzyć i być posłuszny suwerenności Boga, co dało mu wiedzę nieosiągalną dla innych, a ta wiedza pozwoliła mu dokładniej rozeznać, osądzić i zdefiniować to, co go spotkało, a to z kolei pozwoliło mu dokładniej i bardziej przenikliwie określić, co ma czynić i czego trzymać się mocno. To oznacza, że jego słowa, zachowanie, zasady działania oraz kodeks, którym się kierował, były prawidłowe, jasne i dokładne, a nie ślepe, impulsywne czy emocjonalne. Wiedział, jak potraktować to, co mu się przydarzyło, wiedział, jak zrównoważyć i radzić sobie z zależnościami między złożonymi wydarzeniami, wiedział, jak trzymać się drogi, której należy się stanowczo trzymać, a ponadto wiedział, jak traktować dawanie i odbieranie przez Boga Jahwe. To właśnie była racjonalność Hioba. Właśnie dlatego, że Hiob był wyposażony w taką racjonalność, powiedział: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe”, kiedy stracił swój majątek, swoich synów i córki.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 51
Rzeczywiste oblicze Hioba: prawdziwe, czyste i bez fałszu
Odczytajmy Hioba 2:7-8: „Szatan odszedł więc sprzed obecności Jahwe, i uderzył Hioba bolesnymi wrzodami od stóp aż po głowę. I wziął skorupę, aby się nią drapać, i usiadł w popiele”. Jest to opis zachowania Hioba, gdy na jego ciele pojawiły się bolące wrzody. Cierpiąc ból, Hiob siedział w popiele. Nikt go nie leczył ani nikt nie pomógł mu złagodzić bólu jego ciała; zamiast tego używał skorupy, aby drapać powierzchnię bolesnych wrzodów. Na pierwszy rzut oka był to tylko etap męki Hioba bez żadnego związku z jego człowieczeństwem i bojaźnią Bożą, ponieważ Hiob nie przemawiał żadnymi słowami, aby wyrazić swój nastrój i poglądy w tym czasie. Jednak czyny Hioba i jego zachowanie są nadal prawdziwym wyrazem jego człowieczeństwa. W słowach poprzedniego rozdziału czytamy, że Hiob był największym z wszystkich ludzi na wschodzie. Tymczasem ten fragment z drugiego rozdziału pokazuje nam, że ten wielki człowiek ze wschodu naprawdę wziął skorupę, aby się drapać, siedząc wśród popiołów. Czy nie ma oczywistego kontrastu między tymi dwoma opisami? Jest to kontrast, który pokazuje nam prawdziwe „ja” Hioba: pomimo swojej prestiżowej pozycji i statusu, nigdy tych rzeczy nie umiłował ani nie zwracał na nie uwagi; nie dbał o to, jak inni postrzegali jego pozycję, ani nie martwił się o to, czy jego czyny lub postępowanie będą miały jakikolwiek negatywny wpływ na jego pozycję; nie pławił się w korzyściach statusu ani nie cieszył się chwałą, która przyszła z jego statusem i pozycją. Troszczył się jedynie o swoją wartość i znaczenie swojego życia w oczach Boga Jahwe. Prawdziwe „ja” Hioba było jego istotą: nie umiłował sławy i korzyści, nie żył dla sławy i korzyści, był prawdziwy i czysty, i bez fałszu.
Oddzielenie miłości i nienawiści przez Hioba
Inna strona człowieczeństwa Hioba przejawia się w tej rozmowie między nim a jego żoną: „Jego żona powiedziała mu: Jeszcze trwasz w swojej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj. I odpowiedział jej: Mówisz, tak jak mówią głupie kobiety. Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?” (Hi 2:9-10). Widząc mękę, jakiej doświadczał Hiob, jego żona próbowała udzielać mu rad, aby pomóc mu uciec od męki, lecz jej „dobre intencje” nie zyskały uznania Hioba; zamiast tego wzbudziły jego gniew, ponieważ zaprzeczyła jego wierze i posłuszeństwu wobec Boga Jahwe, a także zaprzeczyła istnieniu Boga Jahwe. To było nie do przyjęcia dla Hioba, bo nigdy nie pozwolił sobie na to, aby robić cokolwiek, co jest w opozycji wobec Boga lub szkodzi Bogu, nie mówiąc nic o innych rzeczach. Jak mógł pozostać obojętny, widząc, że inni mówią słowa, które bluźnią przeciwko Bogu i obrażają Go? Dlatego nazwał swoją żonę „głupią kobietą”. Stosunek Hioba do żony był nacechowany gniewem i nienawiścią, a także wyrzutem i naganą. Był to naturalny wyraz człowieczeństwa Hioba – rozróżnienie między miłością a nienawiścią – i było to prawdziwe odzwierciedlenie jego prawego człowieczeństwa. Hiob posiadał poczucie sprawiedliwości – coś, co sprawiło, że nienawidził wiatrów i fal niegodziwości oraz brzydził się, potępiał i odrzucał absurdalne herezje, śmieszne argumenty i niedorzeczne twierdzenia, a także pozwalało mu to trzymać się własnych, poprawnych zasad i postaw, kiedy został odrzucony przez masy i opuszczony przez tych, którzy byli mu bliscy.
Życzliwość i szczerość Hioba
Skoro na podstawie postępowania Hioba jesteśmy w stanie dostrzec wyraz różnych aspektów jego człowieczeństwa, to co z jego człowieczeństwa nam się ukazuje, gdy otwiera usta, by przekląć dzień swych narodzin? Ten temat poruszymy teraz.
Wcześniej mówiłem o przyczynie, dla której Hiob przeklną dzień swego urodzenia. Co w tym dostrzegacie? Gdyby Hiob był twardy i bez miłości, gdyby był zimny i bez emocji, pozbawiony człowieczeństwa, czy mógłby troszczyć się o pragnienie serca Bożego? Czy mógł poczuć wstręt do dnia swoich narodzin, bo troszczył się o Boże serce? Innymi słowy, gdyby Hiob był bezduszny i pozbawiony człowieczeństwa, czy mógłby być przygnębiony Bożym bólem? Czy mógł przekląć dzień swoich narodzin, ponieważ Bóg został przez niego zasmucony? Odpowiedź brzmi: absolutnie nie! Ponieważ był życzliwy, Hiob troszczył się o Boże serce, ponieważ troszczył się o Boże serce, Hiob czuł Boży ból, ponieważ był uprzejmy, cierpiał większe męki w wyniku odczuwania bólu przez Boga, ponieważ czuł Boży ból, zaczął nienawidzić dnia swoich narodzin, a tym samym przeklinał dzień swoich narodzin. Dla osób postronnych całe postępowanie Hioba podczas jego prób jest wzorowe. Tylko to, że przeklinał dzień narodzin, stawia jego doskonałość i prawość pod znakiem zapytania lub umożliwia inną ocenę. W rzeczywistości był to najprawdziwszy wyraz istoty człowieczeństwa Hioba. Istota jego człowieczeństwa nie była ukryta ani zapakowana, ani też sprawdzana przez kogoś innego. Kiedy przeklinał dzień swoich narodzin, zademonstrował życzliwość i szczerość w głębi serca; był jak źródło, którego wody są tak jasne i przejrzyste, że widać jego dno.
Dowiedziawszy się tego wszystkiego o Hiobie, większość ludzi bez wątpienia będzie miała dość dokładną i obiektywną ocenę istoty człowieczeństwa Hioba. Powinni również mieć głębokie, praktyczne i bardziej zaawansowane zrozumienie oraz podziw dla doskonałości i prawości Hioba, o których mówi Bóg. Miejmy nadzieję, że to zrozumienie oraz podziw pomoże ludziom wkroczyć na drogę bojaźni Bożej i unikania zła.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 52
Zależność między przekazaniem Hioba szatanowi przez Boga i celami Bożego dzieła
Chociaż większość ludzi uznaje teraz, że Hiob był doskonały i prawy, że bał się Boga i unikał zła, to uznanie to nie daje im większego zrozumienia intencji Boga. Jednocześnie zazdroszcząc człowieczeństwa i dążeń Hioba, ludzie zadają Bogu następujące pytanie: Hiob był tak doskonały i prawy, ludzie uwielbiali go tak bardzo, więc dlaczego Bóg przekazał go szatanowi i poddał go tak wielkiej męczarni? Takie pytania z pewnością istnieją w sercach wielu ludzi – a raczej ta wątpliwość jest pytaniem w sercach wielu ludzi. Ponieważ to zdezorientowało tak wielu ludzi, musimy podjąć tę kwestię i odpowiednio ją wyjaśnić.
Wszystko, co Bóg czyni, jest konieczne i ma niezwykłe znaczenie, ponieważ wszystko, co czyni On w człowieku, dotyczy Jego zarządzania i zbawienia ludzkości. Naturalnie, nie inaczej było z dziełem, które Bóg wykonał w Hiobie, mimo że Hiob był doskonały i prawy w oczach Boga. Innymi słowy, bez względu na to, co Bóg robi lub w jaki sposób to robi, bez względu na koszty, bez względu na Jego zamiar, cel Jego działań nie ulega zmianie. Jego celem jest wpoić człowiekowi Boże słowa, a także Boże wymagania i wolę Boga wobec człowieka. Innymi słowy, chodzi o wpojenie człowiekowi wszystkiego, co Bóg uważa za pozytywne zgodnie z Jego krokami; co umożliwi człowiekowi zrozumienie serca oraz istoty Boga i pozwoli mu okazać posłuszeństwo Jego suwerenności i ustaleniom, a zatem pozwoli człowiekowi nabrać bojaźni Bożej i unikać zła – a wszystko to stanowi jeden z aspektów celu, jaki przyświeca Bogu we wszystkim, co robi. Innym aspektem jest to, że ponieważ szatan jest kontrapunktem i przedmiotem służebnym w dziele Bożym, człowiek jest często przekazywany szatanowi. Jest to środek, którego Bóg używa, aby umożliwić ludziom dostrzeżenie niegodziwości, brzydoty i podłości szatana pośród jego pokus i ataków, sprawiając w ten sposób, że ludzie znienawidzą szatana i będą w stanie poznać oraz rozpoznać to, co jest negatywne. Proces ten pozwala im stopniowo uwolnić się spod kontroli i oskarżeń, ingerencji i ataków szatana – aż do czasu, gdy dzięki słowom Boga, ich znajomości Boga i okazywanemu Mu posłuszeństwu, a także ich wierze w Boga oraz bojaźni przed Nim, zatriumfują nad atakami i oskarżeniami szatana. Dopiero wtedy ludzie zostaną całkowicie wyzwoleni spod władzy szatana. Uwolnienie ludzi oznaczać będzie, że szatan został pokonany, i że nie będą już oni strawą w jego paszczy; zamiast ich połknąć, szatan wypuścił ich z rąk. To dlatego, że tacy ludzie są prawi, ponieważ mają wiarę, posłuszeństwo oraz bojaźń Bożą i dlatego, że całkowicie zrywają z szatanem. Zawstydzają szatana, czynią z niego tchórza i pokonują go z kretesem. Ich przekonanie w podążaniu za Bogiem i posłuszeństwo oraz bojaźń Boża pokonują szatana, a także sprawiają, że szatan całkowicie z nich rezygnuje. Tylko tacy ludzie zostali naprawdę pozyskani przez Boga, a właśnie to jest ostatecznym celem Boga przy zbawianiu człowieka. Jeśli chcą być zbawieni i chcą być całkowicie pozyskani przez Boga, to wszyscy ci, którzy podążają za Bogiem, muszą zmierzyć się z pokusami i atakami szatana, zarówno wielkimi jak i małymi. Ci, którzy wychodzą obronną ręką z tych pokus i ataków oraz są w stanie w pełni pokonać szatana, są tymi, którzy zostali zbawieni przez Boga. Oznacza to, że zbawieni przez Boga są ci, którzy przeszli Boże próby i niezliczoną ilość razy byli kuszeni oraz atakowani przez szatana. Ci, którzy zostali zbawieni przez Boga, rozumieją Jego wolę i wymagania i są w stanie podporządkować się wszechwładzy Boga oraz Jego ustaleniom, i nie porzucają drogi bojaźni Bożej, a także unikania zła pośród pokus szatana. Ci, którzy zostali zbawieni przez Boga, są uczciwi, życzliwi, odróżniają miłość od nienawiści, mają poczucie sprawiedliwości i są racjonalni, są w stanie troszczyć się o Boga i cenić wszystko, co od Niego pochodzi. Tacy ludzie nie są ograniczani, szpiegowani, oskarżani ani wykorzystywani przez szatana, są zupełnie wolni, zostali całkowicie wyzwoleni i uwolnieni. Hiob był takim właśnie wolnym człowiekiem i w tym właśnie kryje się znaczenie przekazania go przez Boga szatanowi.
Hiob był maltretowany przez szatana, ale również zyskał wieczną wolność i wyzwolenie oraz zyskał prawo do tego, by nigdy więcej nie być poddawanym skażeniu przez szatana ani jego maltretowaniu i oskarżeniom, a zamiast tego wieść swobodny i beztroski żywot w blasku Bożego oblicza, żyć pośród otrzymanych od Boga błogosławieństw. Nikt nie mógł odebrać, zniszczyć ani przejąć tego prawa. Zostało ono dane Hiobowi w zamian za wiarę, determinację, posłuszeństwo i bojaźń Bożą; Hiob zapłacił cenę swojego życia, aby zdobyć radość i szczęście na ziemi, aby zdobyć przyznane mu przez Niebiosa i uznane przez ziemię prawo i tytuł, aby bez przeszkód oddawać cześć Stwórcy jako prawdziwe stworzenie Boże na ziemi. Taki też był najdonioślejszy skutek kuszenia, któremu oparł się Hiob.
Kiedy ludzie nie zostali jeszcze zbawieni, w ich życie często ingeruje, a nawet kontroluje je szatan. Innymi słowy, ludzie, którzy nie zostali zbawieni, są więźniami szatana, nie mają wolności, szatan z nich nie zrezygnował, nie mają kwalifikacji lub prawa do wielbienia Boga, szatan depcze im po piętach i zaciekle atakuje. Tacy ludzie nie mogą mówić o szczęściu, nie mogą mówić o prawie do normalnego istnienia i nie mogą mówić o godności. Tylko wtedy, gdy staniesz do walki z szatanem, wykorzystując swoją wiarę w Boga i posłuszeństwo oraz bojaźń Bożą jako broń, za pomocą której walczysz z szatanem w boju na śmierć i życie, tak, że w pełni pokonasz szatana i spowodujesz, że podkuli ogon i stanie się tchórzliwy, kiedy tylko cię zobaczy, tak, że całkowicie porzuci swoje ataki i oskarżenia przeciwko tobie – tylko wtedy zostaniesz zbawiony i będziesz wolny. Jeśli jesteś zdeterminowany, aby w pełni zerwać z szatanem, ale nie jesteś wyposażony w broń, która pomoże ci pokonać szatana, to nadal będziesz w niebezpieczeństwie. W miarę upływu czasu, kiedy będziesz tak dręczony przez szatana, że nie będzie w tobie odrobiny siły, a mimo to nie jesteś w stanie dać świadectwa, jeszcze nie uwolniłeś się całkowicie od oskarżeń i ataków szatana przeciwko tobie, to będziesz miał nikłą nadzieję na zbawienie. W końcu, gdy zakończenie dzieła Bożego zostanie ogłoszone, nadal będziesz w uścisku szatana, nie mogąc się uwolnić, a więc nigdy nie będziesz miał szansy ani nadziei. Wynika z tego, że tacy ludzie będą całkowicie w niewoli szatana.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 53
Akceptuj Boże próby, pokonaj pokusy szatana i pozwól Bogu pozyskać całą twoją istotę
Prowadząc dzieło stałego podtrzymywania i wspierania człowieka, Bóg przedstawia całą swoją wolę oraz wymagania wobec człowieka i pokazuje swoje czyny, usposobienie oraz to, co ma i czym On jest dla człowieka. Celem jest wyposażenie człowieka w postawę i umożliwienie mu uzyskania różnych prawd od Boga podczas podążania za Nim – prawd, które są bronią daną człowiekowi przez Boga, którą może walczyć z szatanem. Tak wyposażony człowiek musi zmierzyć się z próbami od Boga. Bóg ma wiele środków i dróg do wypróbowania człowieka, ale każda z nich wymaga „współpracy” Bożego wroga: szatana. To oznacza, że dając człowiekowi broń, którą może on walczyć z szatanem, Bóg przekazuje człowieka szatanowi i pozwala szatanowi „wypróbować” postawę człowieka. Jeśli człowiek może wyrwać się z formacji bojowych szatana, jeśli może uciec z okrążenia szatana i nadal żyć, to człowiek zdał egzamin. Jeśli jednak człowiek nie opuści szatańskich formacji bojowych i podda się szatanowi, to nie zdał egzaminu. Niezależnie od aspektu człowieka, który Bóg bada, kryteria jego badania dotyczą tego, czy człowiek trwa niezłomnie w świadectwie, gdy jest zaatakowany przez szatana i czy opuścił Boga oraz poddał się i podporządkował szatanowi, gdy był w jego zasadzce. Można powiedzieć, że to, czy człowiek może być zbawiony czy też nie, zależy od tego, czy może zwyciężyć i pokonać szatana, a czy może zyskać wolność zależy od tego, czy jest w stanie podnieść samodzielnie broń daną mu przez Boga, aby pokonać niewolę szatana, sprawiając, że szatan całkowicie porzuci nadzieję i zostawi go w spokoju. Jeśli szatan porzuca nadzieję i rezygnuje z kogoś, oznacza to, że szatan nigdy więcej nie będzie próbował odebrać tej osoby Bogu, nigdy więcej nie będzie oskarżał i ingerował w tę osobę, już nigdy więcej nie będzie jej chciwie torturował lub atakował. Tylko taki człowiek został naprawdę pozyskany przez Boga. Jest to cały proces pozyskiwania ludzi przez Boga.
Ostrzeżenie i oświecenie dane późniejszym pokoleniom przez świadectwo Hioba
Rozumiejąc proces, przez który Bóg całkowicie pozyskuje kogoś, ludzie rozumieją również cele i znaczenie przekazania Hioba szatanowi przez Boga. Ludzie nie są już zaniepokojeni męką Hioba i mają nowe zrozumienie jej znaczenia. Nie martwią się już o to, czy sami będą poddani takiemu samemu kuszeniu jak Hiob i nie sprzeciwiają się już ani nie odrzucają nadejścia Bożych prób. Wiara Hioba, jego posłuszeństwo i jego świadectwo pokonania szatana jest źródłem ogromnej pomocy i zachęty dla ludzi. W Hiobie widzą nadzieję na własne zbawienie i widzą, że przez wiarę, posłuszeństwo i bojaźń Bożą, jest całkowicie możliwe, aby pokonać szatana, zwyciężyć go. Widzą, że dopóki zgadzają się z suwerennością i zarządzeniami Bożymi oraz dopóki posiadają determinację i wiarę, aby nie porzucać Boga po utracie wszystkiego, wtedy mogą zawstydzić szatana i pokonać go, i widzą, że potrzebują tylko determinacji i wytrwałości, aby wytrwać w swoim świadectwie – nawet jeśli oznacza to utratę życia – aby szatan został onieśmielony i pospiesznie się wycofał. Świadectwo Hioba jest ostrzeżeniem dla późniejszych pokoleń, a to ostrzeżenie mówi im, że jeśli nie pokonają szatana, to nigdy nie będą w stanie pozbyć się jego oskarżeń i ingerencji ani nigdy nie będą w stanie uciec od maltretowania i ataków szatana. Świadectwo Hioba oświeciło późniejsze pokolenia. To oświecenie uczy ludzi, że tylko wtedy, gdy są doskonali i prawi, będą w stanie bać się Boga i unikać zła; uczy ich, że tylko wtedy, gdy boją się Boga i unikają zła, mogą oni dać mocne i donośne świadectwo Bogu, tylko wtedy, gdy dają mocne i donośne świadectwo Bogu, nie mogą być nigdy kontrolowani przez szatana, a także mogą żyć pod kierunkiem i ochroną Boga – tylko wtedy będą oni naprawdę zbawieni. Osobowość Hioba i jego dążenie w życiu powinno być naśladowane przez każdego, kto dąży do zbawienia. To, co urzeczywistniał w całym swoim życiu i jego zachowanie podczas prób jest cennym skarbem dla tych wszystkich, którzy podążają drogą bojaźni Bożej i unikania zła.
Świadectwo Hioba przynosi Bogu pociechę
Jeśli powiem wam teraz, że Hiob jest pięknym człowiekiem, możecie nie być w stanie docenić znaczenia tych słów i być może nie będziecie w stanie zrozumieć zapatrywań stojących za tym, dlaczego o wszystkich tych rzeczach mówiłem; ale czekajcie aż do dnia, w którym doświadczycie prób takich samych lub podobnych do prób Hioba, kiedy przeżyjecie przeciwności, kiedy doświadczycie prób osobiście przygotowanych dla was przez Boga, kiedy oddacie wszystko, co macie, i zniesiecie upokorzenie oraz trudności, aby zwyciężyć nad szatanem i złożyć świadectwo Bogu pośród kuszenia – wtedy będziecie w stanie docenić znaczenie tych słów, które wypowiadam. W tym czasie poczujecie, że jesteście o wiele gorsi od Hioba, poczujecie, jak piękny jest Hiob i że jest godny naśladowania. Kiedy nadejdzie ten czas, zrozumiecie jak ważne są te klasyczne słowa wypowiedziane przez Hioba dla kogoś, kto jest poddany skażeniu i żyje w tych czasach oraz uświadomicie sobie, jak trudno jest dzisiejszym ludziom osiągnąć to, co zostało osiągnięte przez Hioba. Kiedy poczujecie, że jest to trudne, docenicie, jak niespokojne i zmartwione jest serce Boże, docenicie, jak wysoką cenę płaci Bóg za pozyskiwanie takich ludzi i jak cenne jest to, co Bóg robi i poświęca dla ludzkości. Teraz, gdy usłyszeliście te słowa, czy macie dokładne zrozumienie i prawidłową ocenę Hioba? Czy w waszych oczach Hiob był prawdziwie doskonałym i prawym człowiekiem, który bał się Boga i unikał zła? Wierzę, że większość ludzi z pewnością powie: „tak”. Ponieważ fakty, związane z tym, jak Hiob postępował i co ujawnił, są niezaprzeczalne dla każdego człowieka i szatana. Są one najpotężniejszym dowodem na triumf Hioba nad szatanem. Ten dowód został przedstawiony w Hiobie i był pierwszym świadectwem otrzymanym przez Boga. Zatem gdy Hiob zatriumfował nad kuszeniem szatana i złożył świadectwo Bogu, Bóg widział nadzieję w Hiobie, a Hiob pocieszył jego serce. Od czasu stworzenia aż do czasów Hioba był to pierwszy raz, kiedy Bóg naprawdę doświadczył, czym jest pocieszenie i co to znaczy być pocieszonym przez człowieka. Po raz pierwszy widział i uzyskał prawdziwe świadectwo, które zostało dane dla Niego.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 54
Hiob słyszy o Bogu na własne uszy (Wybrane fragmenty)
Hi 9:11 Oto przechodzi obok mnie, a nie widzę go; mija mnie, a ja go nie dostrzegam.
Hi 23:8-9 Ale oto idę prosto, a jego nie ma; cofam się, a nie dostrzegam go. Idę w lewo, gdzie on działa, a nie oglądam go; idę na prawo, a nie widzę go.
Hi 42:2-6 Wiem, że ty wszystko możesz i że żaden twój zamysł nie może być powstrzymany. Kim jest ten, który zaciemnia radę bez wiedzy? Właśnie dlatego mówiłem to, czego nie rozumiałem; mówiłem o rzeczach zbyt cudownych, których nie mogłem pojąć. Wysłuchaj, proszę, a będę mówił; będę cię pytał, a ty mnie pouczysz. Dotąd tylko moje ucho słyszało o tobie, lecz teraz moje oko cię ujrzało. Dlatego żałuję i pokutuję w prochu i popiele.
Chociaż Bóg nie ujawnił się Hiobowi, Hiob wierzy w suwerenność Boga
Jaki jest sens tych słów? Czy ktokolwiek z was zdał sobie sprawę, że istnieje tutaj jakiś fakt? Po pierwsze skąd Hiob wiedział, że istnieje Bóg? Dalej, skąd wiedział, że niebiosa i ziemia, i wszystkie rzeczy są pod Bożymi rządami? Jest fragment, który odpowiada na te dwa pytania: „Dotąd tylko moje ucho słyszało o tobie, lecz teraz moje oko cię ujrzało. Dlatego żałuję i pokutuję w prochu i popiele”. Z tych słów dowiadujemy się, że zamiast widzieć Boga na własne oczy, Hiob dowiedział się o Bogu z opowieści. To właśnie w tych okolicznościach zaczął podążać drogą naśladowania Boga, po czym potwierdził istnienie Boga w swoim życiu i pomiędzy wszystkimi rzeczami. Jest tu niezaprzeczalny fakt – co to za fakt? Pomimo zdolności podążania drogą bojaźni Bożej i unikania zła, Hiob nigdy nie widział Boga. Czyż nie był on w tym taki sam jak dzisiejsi ludzie? Hiob nigdy nie widział Boga, czego konsekwencją jest to, że chociaż słyszał o Bogu, to jednak nie wiedział, gdzie jest Bóg ani jaki Bóg był, ani co Bóg robił. To wszystko są czynniki subiektywne. Obiektywnie rzecz ujmując, chociaż podążał za Bogiem, Bóg nigdy mu się nie ukazał ani nie przemówił do niego. Czyż nie jest to fakt? Chociaż Bóg nie przemówił do Hioba ani nie dał mu żadnych przykazań, Hiob widział istnienie Boga oraz widział Jego panowanie nad wszystkimi rzeczami, a także w opowieściach, w których Hiob słyszał o Bogu, po czym rozpoczął życie w bojaźni Bożej i unikaniu zła. Takie były początki i proces, dzięki któremu Hiob podążał za Bogiem. Ale bez względu na to, jak się bał Boga i unikał zła, bez względu na to, jak mocno trzymał się swojej prawości, Bóg nigdy mu się nie ukazał. Przeczytajmy werset. Powiedział: „Oto przechodzi obok mnie, a nie widzę go; mija mnie, a ja go nie dostrzegam” (Hi 9:11). Te słowa mówią nam, że Hiob mógł odczuwać obecność Boga w pobliżu lub nie, ale nigdy nie był w stanie zobaczyć Boga. Były chwile, kiedy wyobrażał sobie, że Bóg przechodzi przed nim lub działa, lub prowadzi człowieka, ale nigdy tego nie zaznał. Bóg przychodzi do człowieka, kiedy on się tego nie spodziewa; człowiek nie wie, kiedy Bóg przyjdzie do niego ani gdzie On do niego przyjdzie, ponieważ człowiek nie może zobaczyć Boga, a więc dla człowieka Bóg jest ukryty.
Wiara Hioba w Boga nie została zachwiana przez fakt, że Bóg jest przed Nim ukryty
W poniższym fragmencie Biblii Hiob mówi: „Ale oto idę prosto, a jego nie ma; cofam się, a nie dostrzegam go. Idę w lewo, gdzie on działa, a nie oglądam go; idę na prawo, a nie widzę go” (Hi 23:8-9). W tym opisie dowiadujemy się, że w doświadczeniach Hioba Bóg był dla niego ukryty przez cały czas; Bóg nie ukazał mu się otwarcie ani nie powiedział mu otwarcie żadnych słów, ale w swym sercu Hiob był pewien istnienia Boga. Zawsze wierzył, że Bóg może iść przed nim lub działać obok niego, i że chociaż nie mógł zobaczyć Boga, to jednak Bóg był obok niego i miał władzę nad wszystkim, co do niego należało. Hiob nigdy nie widział Boga, ale był w stanie pozostać wiernym swojej wierze, czego nikt inny nie był w stanie zrobić. Dlaczego inni ludzie nie mogli tego zrobić? Dlatego, że Bóg nie przemówił do Hioba ani nie ukazał się mu, a gdyby Hiob nie wierzył prawdziwie, nie mógłby wytrwać ani nie mógłby trzymać się drogi bojaźni Bożej i stronienia od zła. Czyż nie jest to prawdą? Jak się czujecie, czytając te słowa Hioba? Czy uważacie, że doskonałość i prawość Hioba, i jego sprawiedliwość przed Bogiem są prawdziwe, a nie są przesadą ze strony Boga? Chociaż Bóg traktował Hioba tak samo jak innych ludzi i nie ukazywał się ani nie przemawiał do niego, Hiob nadal trzymał się mocno swojej prawości – nadal wierzył w suwerenność Boga, a ponadto często składał całopalenia i modlił się przed Bogiem, ponieważ obawiał się, aby nie obrazić Boga. W zdolności Hioba do trwania w bojaźni Bożej, chociaż nie widział on Boga, dostrzegamy, jak bardzo kochał on rzeczy pozytywne i jak silna oraz prawdziwa była jego wiara. Nie zaprzeczał istnieniu Boga, ponieważ Bóg był ukryty przed nim, ani nie stracił wiary i nie opuścił Boga, ponieważ nigdy go nie widział. Zamiast tego, pośród ukrytego Bożego dzieła zarządzania wszystkimi rzeczami zdał sobie sprawę z istnienia Boga i odczuł suwerenność oraz moc Boga. On nie zrezygnował z prawości, ponieważ Bóg był ukryty, ani nie opuścił drogi bojaźni Bożej i unikania zła, ponieważ Bóg nigdy mu się nie ukazał. Hiob nigdy nie prosił Boga, aby otwarcie mu się ukazał, aby udowodnić swoje istnienie, bo już widział Bożą suwerenność między wszystkimi rzeczami i wierzył, że zyskał błogosławieństwa i łaski, których inni nie zdobyli. Chociaż Bóg pozostał dla niego ukryty, wiara Hioba w Boga nigdy nie została zachwiana. W ten sposób zebrał to, czego nikt inny nie miał: aprobatę Boga i Boże błogosławieństwo.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 55
Hiob błogosławi imię Boże i nie myśli o błogosławieństwach ani nieszczęściu
Jest fakt, o którym nigdy nie wspomina się w relacjach Pisma Świętego o Hiobie, i na tym fakcie dziś się skupimy. Chociaż Hiob nigdy nie widział Boga ani nie słyszał słów Boga na własne uszy, Bóg miał miejsce w sercu Hioba. Jaki był stosunek Hioba do Boga? Jak wskazano wcześniej, „błogosławione niech będzie imię Jahwe”. Jego błogosławieństwo imienia Bożego było bezwarunkowe, niezależne od kontekstu i nieograniczone przyczyną. Widzimy, że Hiob oddał swoje serce Bogu, pozwalając, aby było ono kontrolowane przez Boga; wszystko, co myślał, wszystko, co postanowił i wszystko, co zaplanował w swoim sercu, było otwarte dla Boga i nie odcięte od Boga. Jego serce nie stało w opozycji do Boga, a on nigdy nie prosił Boga, aby zrobił coś dla niego lub coś mu darował, i nie żywił ekstrawaganckich pragnień, by uzyskać cokolwiek z wielbienia Boga. Hiob nie mówił o targowaniu się z Bogiem i nie przedstawiał Bogu żadnych próśb ani żądań. Jego wychwalanie imienia Bożego wynikało z wielkiej mocy oraz autorytetu Boga we władaniu wszystkimi rzeczami i nie było ono uzależnione od tego, czy zyskał błogosławieństwa czy też spadło na niego nieszczęście. Uważał, że bez względu na to, czy Bóg błogosławi ludzi czy też sprowadza na nich nieszczęście, moc i autorytet Boga nie ulegnie zmianie, a zatem niezależnie od okoliczności danej osoby imię Boże powinno być wychwalane. To, że człowiek otrzymuje błogosławieństwo od Boga, ma miejsce z uwagi na suwerenność Boga, a kiedy człowieka dotyka nieszczęście, dzieje się to również ze względu na suwerenność Boga. Moc i władza Boża panuje nad wszystkim, co dotyczy ludzi, i to wszystko organizuje; kaprysy losu człowieka są przejawem Bożej władzy oraz autorytetu i niezależnie od punktu widzenia, imię Boże powinno być wychwalane. To jest to, czego doświadczył i o czym dowiedział się Hiob w trakcie swego życia. Wszystkie myśli i czyny Hioba docierały do uszu Boga, docierały przed Boga i zostały uznane przez Boga za ważne. Bóg cenił tę wiedzę o Hiobie i cenił Hioba za posiadanie takiego serca. To serce zawsze i we wszystkich miejscach wyczekiwało na Boże przykazanie, bez względu na czas i miejsce przyjmowało wszystko, co je spotykało. Hiob nie stawiał Bogu żadnych wymagań. To, czego on sam od siebie żądał, to oczekiwanie, przyjmowanie, stawianie czoła i przestrzeganie wszystkich ustaleń, które przyszły od Boga; Hiob wierzył, że jest to jego obowiązek i to było dokładnie to, czego chciał Bóg. Hiob nigdy nie widział Boga ani nie słyszał, jak mówi, wydaje mu rozkazy, udziela jakichś nauk i poucza go na jakikolwiek temat. Mówiąc współczesnymi słowami, to, że mógł posiadać taką wiedzę i stosunek do Boga, gdy Bóg nie dał mu żadnego oświecenia, przewodnictwa ani przepisu w odniesieniu do prawdy – było cenne, a to, że wykazał się takimi cechami, było wystarczające dla Boga i Bóg nagrodził jego świadectwo i cenił je. Hiob nigdy nie widział Boga ani nie słyszał osobiście od Boga żadnych nauk, ale dla Boga jego serce było o wiele cenniejsze, a także on sam był o wiele cenniejszy niż ci ludzie, którzy przed Bogiem byli w stanie jedynie mówić z punktu widzenia głębokiej teorii, którzy potrafili się tylko przechwalać i mówić o składaniu ofiar, ale którzy nigdy nie mieli prawdziwej wiedzy o Bogu i nigdy prawdziwie się Boga nie bali. Serce Hioba było bowiem czyste oraz nie ukryte przed Bogiem, a jego człowieczeństwo było szczere i życzliwe, kochał on sprawiedliwość i to, co było pozytywne. Tylko człowiek taki jak ten, o takim sercu i człowieczeństwie był w stanie podążać drogą Boga oraz był w stanie bać się Boga i unikać zła. Taki człowiek potrafił dostrzec suwerenność Boga, potrafił dostrzec Jego autorytet i władzę oraz potrafił osiągnąć posłuszeństwo wobec Jego suwerenności i ustaleń. Tylko taki człowiek jak ten mógł naprawdę chwalić imię Boże. To dlatego, że nie patrzył na to, czy Bóg go pobłogosławi czy też sprowadzi na niego nieszczęście, ponieważ wiedział, że wszystko jest kontrolowane ręką Bożą i że zamartwianie się jest oznaką głupoty, ignorancji oraz irracjonalności człowieka, wątpliwości co do faktu, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami, a także braku bojaźni Bożej. Wiedza Hioba była dokładnie tym, czego chciał Bóg. Tak więc, czy Hiob miał większą wiedzę teoretyczną o Bogu niż wy? Ponieważ słów Bożych i przejawów Jego dzieła w tamtym czasie było niewiele, nie było łatwo uzyskać wiedzę o Bogu. Takie osiągnięcie Hioba było nie lada wyczynem. Nie doświadczył dzieła Bożego, nigdy nie słyszał głosu Boga ani nie widział oblicza Boga. To, że potrafił mieć taki stosunek do Boga, było całkowicie wynikiem jego człowieczeństwa i jego osobistego dążenia, człowieczeństwa i dążenia, których ludzie dziś nie posiadają. Dlatego w tamtym czasie Bóg powiedział: „Nie ma nikogo takiego jak on na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego”. W owym wieku Bóg już dokonał takiej oceny Hioba i doszedł do takiego wniosku. O ileż bardziej prawdziwe byłoby to dzisiaj?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 56
Chociaż Bóg jest ukryty przed człowiekiem, Jego czyny wśród wszystkich rzeczy są wystarczające dla człowieka, aby Go poznać
Hiob nie widział oblicza Boga ani nie słyszał słów wypowiedzianych przez Boga, a tym bardziej nie doświadczył osobiście Bożego dzieła, mimo to jego bojaźń Bożą i jego świadectwo podczas prób widzieli wszyscy, a Bóg te cechy kocha, jest nimi zachwycony i nagradza je, ludzie są o nie zazdrośni i podziwiają je, a nawet więcej – wychwalają je w pieśniach. W jego życiu nie było nic wielkiego i niezwykłego: jak każdy zwykły człowiek wiódł przeciętne życie, wstając do pracy o świcie i wracając do domu, aby odpocząć o zachodzie słońca. Różnica polega na tym, że w ciągu tych kilku przeciętnych dziesięcioleci swojego życia zyskał wgląd w drogę Bożą i zdał sobie sprawę, a także zrozumiał wielką moc oraz suwerenność Boga jak nikt inny dotąd. Nie był mądrzejszy od żadnego zwykłego człowieka, jego życie nie cechowało się szczególną wytrwałością, a ponadto nie posiadał szczególnych ukrytych umiejętności. Jednak tym, co posiadał, była osobowość uczciwa, życzliwa i prawa, osobowość, która kochała sprawiedliwość i prawość oraz kochała rzeczy pozytywne – większość zwykłych ludzi nie posiada żadnej z tych cech. Hiob rozróżniał pomiędzy miłością i nienawiścią, miał poczucie sprawiedliwości, był nieugięty i wytrwały, a w myśleniu przykładał wielką wagę do szczegółów. Dlatego w swoim przeciętnym czasie na ziemi dostrzegł wszystkie nadzwyczajne rzeczy, które Bóg uczynił, i widział wielkość, świętość oraz sprawiedliwość Bożą, widział Bożą troskę, łaskawość i opiekę nad człowiekiem, a także widział zaszczyt i autorytet najwyższego Boga. Pierwszym powodem, dla którego Hiob był w stanie zyskać te rzeczy, które były poza zasięgiem zwykłego człowieka, był fakt, że miał czyste serce, a także że jego serce należało do Boga i było prowadzone przez Stwórcę. Drugim powodem było jego dążenie: jego dążenie do bycia nieskazitelnym i doskonałym oraz do bycia kimś, kto postępuje zgodnie z wolą nieba, kto jest umiłowany przez Boga i kto unika zła. Hiob posiadał te cechy i dążył do nich, nie będąc w stanie zobaczyć Boga ani usłyszeć słów Boga; chociaż nigdy nie widział Boga, to jednak poznał środki, którymi Bóg rządzi wszystkimi rzeczami, i zrozumiał mądrość, z jaką Bóg to czyni. Chociaż nigdy nie słyszał słów wypowiedzianych przez Boga, Hiob wiedział, że czyny nagradzania człowieka, jak i odbierania człowiekowi pochodzą od Boga. Chociaż lata jego życia nie różniły się niczym od lat zwykłego człowieka, nie pozwalał, aby przeciętność jego życia miała wpływ na jego wiedzę o suwerenności Boga nad wszystkimi rzeczami czy też wpływała na jego podążanie drogą bojaźni przed Bogiem i unikania zła. W jego oczach prawa wszystkich rzeczy były pełne uczynków Bożych, a suwerenność Boga można było dostrzec w każdej części życia człowieka. Nie widział Boga, ale był w stanie uświadomić sobie, że Boże czyny są wszędzie, a w czasie swojego przeciętnego czasu na ziemi, w każdym zakątku swojego życia był w stanie zobaczyć i zdać sobie sprawę z nadzwyczajnych oraz cudownych czynów Boga, a także mógł zobaczyć cudowne postanowienia Boże. Ukrycie i milczenie Boga nie powstrzymało Hioba przed uświadomieniem sobie Bożych czynów ani też nie wpłynęły one na jego wiedzę o Bożej suwerenności nad wszystkimi rzeczami. Jego życie było urzeczywistnieniem, w jego codziennym życiu, suwerenności i ustaleń Boga, który jest ukryty między wszystkimi rzeczami. W swoim codziennym życiu Hiob słyszał i rozumiał głos serca Bożego oraz słowa Boga, który milczy między wszystkimi rzeczami, ale wyraża głos swego serca i swoje słowa, rządząc prawami wszystkich rzeczy. Widzicie więc, że jeśli ludzie mają takie samo człowieczeństwo i dążenia, co Hiob, to mogą uzyskać taką samą świadomość oraz wiedzę jak on i mogą uzyskać takie samo zrozumienie i wiedzę o Bożej suwerenności nad wszystkimi rzeczami jak Hiob. Bóg nie ukazał się Hiobowi ani nie przemówił do niego, ale Hiob potrafił być doskonały i prawy oraz potrafił bać się Boga i unikać zła. Innymi słowy, bez ukazywania się Boga ani przemawiania do człowieka, Boże czyny między wszystkimi rzeczami i Jego suwerenność nad wszystkimi rzeczami są wystarczające, aby człowiek stał się świadomy istnienia Boga, mocy i autorytetu Boga, a moc i autorytet Boga są wystarczające, aby człowiek poszedł drogą bojaźni Bożej i unikania zła. Ponieważ zwykły człowiek, taki jak Hiob, był w stanie osiągnąć bojaźń Bożą i unikanie zła, to każdy zwykły człowiek, który podąża za Bogiem, również powinien być w stanie to zrobić. Chociaż słowa te mogą brzmieć jak logiczne wnioskowanie, nie jest to sprzeczne z prawami rzeczy. Jednak fakty nie spełniły oczekiwań: wygląda na to, że bojaźń Boża i unikanie zła jest domeną Hioba i wyłącznie Hioba. Gdy się wspomni o „bojaźni Bożej i unikaniu zła”, ludzie myślą, że powinien to robić tylko Hiob, tak jakby droga bojaźni Bożej i unikania zła została oznaczona etykietą z imieniem Hiob i nie miała nic wspólnego z innymi ludźmi. Przyczyna tego jest oczywista: ponieważ tylko Hiob posiadał osobowość, która była uczciwa, życzliwa i prawa, która kochała uczciwość i sprawiedliwość oraz rzeczy pozytywne, tak więc tylko Hiob mógł podążać drogą bojaźni Bożej i unikania zła. Chyba wszyscy zrozumieliście implikację tu zawartą – ponieważ nikt nie posiada człowieczeństwa, które jest uczciwe, życzliwe i prawe, które kocha uczciwość i sprawiedliwość oraz to, co jest pozytywne, nikt nie potrafi okazywać bojaźni Bożej i unikać zła, a tym samym ludzie nigdy nie mogą osiągnąć radości Bożej ani stać niezłomnie wśród prób. Oznacza to również, że z wyjątkiem Hioba wszyscy ludzie są nadal związani i zniewoleni przez szatana, wszyscy są przez niego oskarżani, atakowani i maltretowani. Są oni tymi, których szatan usiłuje pochłonąć i wszyscy oni są bez wolności, są więźniami, którzy zostali wzięci do niewoli przez szatana.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 57
Jeśli serce człowieka jest w nieprzyjaźni z Bogiem, jak człowiek może się bać Boga i unikać zła?
Skoro dzisiejsi ludzie nie posiadają tego samego człowieczeństwa co Hiob, to co z ich naturą i istotą, a także postawą wobec Boga? Czy boją się Boga? Czy unikają zła? Ci, którzy nie boją się Boga ani nie unikają zła, mogą być podsumowani tylko dwoma słowami: „wrogowie Boga”. Często wypowiadacie te dwa słowa, ale nigdy nie znaliście ich prawdziwego znaczenia. Słowa „wrogowie Boga” posiadają sedno: nie mówią one, że Bóg postrzega człowieka jako wroga, ale że człowiek postrzega Boga jako wroga. Po pierwsze, kiedy ludzie zaczynają wierzyć w Boga, który z nich nie ma własnych celów, motywacji i ambicji? Nawet jeśli częściowo wierzą w istnienie Boga i dostrzegają istnienie Boga, ich wiara w Boga nadal zawiera te motywacje, a ich ostatecznym celem w wierze w Boga jest otrzymanie Jego błogosławieństw i tego, czego pragną. Ludzie w swych doświadczeniach życiowych często myślą sobie: „porzuciłem swoją rodzinę i karierę dla Boga, a co On mi dał? Muszę to podsumować i potwierdzić: czy otrzymałem ostatnio jakieś błogosławieństwa? W tym czasie dużo dałem z siebie, wysilałem się i wysilałem, i wiele wycierpiałem – czy Bóg dał mi w zamian jakieś obietnice? Czy pamiętał moje dobre uczynki? Jaki będzie mój koniec? Czy mogę otrzymać Boże błogosławieństwa?…”. Każdy człowiek stale dokonuje takich kalkulacji w swoim sercu i ludzie kierują do Boga żądania wynikające z tych motywacji, ambicji i transakcyjnej mentalności. To znaczy, że w swoim sercu człowiek nieustannie sprawdza Boga, nieustannie wymyśla plany dotyczące Boga i nieustannie spiera się z Bogiem o swój koniec, a także próbuje wydobyć od Boga oświadczenie, sprawdzając, czy Bóg może dać mu to, czego chce, czy nie. Człowiek jednocześnie podąża za Bogiem i nie traktuje Boga jak Boga. Człowiek zawsze starał się targować z Bogiem, nieustannie stawiając Mu wymagania, a nawet naciskając na Niego na każdym kroku, próbując wziąć kilometr po otrzymaniu centymetra. W tym samym czasie gdy człowiek próbuje targować się z Bogiem, również spiera się z Nim, a są nawet ludzie, którzy, gdy spotykają ich próby lub znajdują się w pewnych sytuacjach, często stają się słabi, bierni i leniwi w swojej pracy, i pełni skarg na Boga. Człowiek, od czasu, gdy po raz pierwszy zaczął wierzyć w Boga, uznał Boga za róg obfitości, szwajcarski scyzoryk, a samego siebie uznał za największego wierzyciela Boga, tak jakby próby uzyskania błogosławieństw i obietnic od Boga były jego nieodłącznym prawem oraz obowiązkiem, podczas gdy obowiązkiem Boga było chronić i dbać o człowieka, i zaopatrywać go. Takie jest podstawowe zrozumienie „wiary w Boga” wszystkich tych, co wierzą w Boga, i takie jest ich najgłębsze zrozumienie pojęcia wiary w Boga. Od natury i istoty człowieka po jego subiektywne dążenie nie ma nic, co odnosi się do bojaźni Bożej. Cel człowieka w wierze w Boga nie może mieć nic wspólnego z oddawaniem czci Bogu. To znaczy, że człowiek nigdy nie uważał ani nie rozumiał, że wiara w Boga wymaga bojaźni Bożej i oddawania czci Bogu. W świetle takich warunków istota człowieka jest oczywista. Jaka jest ta istota? Jest ona taka, że serce człowieka jest złośliwe, kryje w sobie zdradę i oszustwo, nie kocha uczciwości i sprawiedliwości i tego, co jest pozytywne, jest też nikczemne i chciwe. Serce człowieka nie może być bardziej zamknięte na Boga; człowiek w ogóle nie oddał go Bogu. Bóg nigdy nie widział prawdziwego serca człowieka ani nigdy nie był czczony przez człowieka. Bez względu na to, jak wielką cenę płaci Bóg, jakie dzieło wykonuje i ile daje człowiekowi, człowiek pozostaje na to wszystko ślepy i zupełnie obojętny. Człowiek nigdy nie oddał swego serca Bogu, chce tylko sam zajmować się swoim sercem, sam podejmować własne decyzje, których podtekstem jest to, że człowiek nie chce podążać drogą bojaźni Bożej i unikania zła ani być posłuszny suwerenności i ustaleniom Boga, ani też nie chce czcić Boga jako Boga. Taki jest dzisiejszy stan człowieka. Spójrzmy teraz jeszcze raz na Hioba. Przede wszystkim, czy dobił on targu z Bogiem? Czy miał jakieś ukryte motywacje w trzymaniu się mocno drogi bojaźni Bożej i unikania zła? Czy w tamtym czasie Bóg przemówił do kogokolwiek o końcu, który ma nadejść? W tamtym czasie Bóg nie złożył nikomu obietnic dotyczących końca i to właśnie na tym tle Hiob potrafił bać się Boga i unikać zła. Czy obecni ludzie wytrzymują porównanie z Hiobem? Jest zbyt wiele rozbieżności, są w różnych ligach. Chociaż Hiob nie miał zbyt wielkiej wiedzy o Bogu, oddał swoje serce Bogu i należało ono do Boga. Nigdy nie dobił targu z Bogiem i nie miał żadnych ekstrawaganckich pragnień ani żądań wobec Boga; zamiast tego wierzył, że „Jahwe dał, i Jahwe zabrał”. Właśnie to zobaczył i uzyskał, trzymając się wiernie drogi bojaźni Bożej i unikania zła przez wiele lat życia. W podobny sposób osiągnął on również wynik przedstawiony w słowach: „Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?”. Te dwa zdania były tym, co widział i poznał w wyniku postawy posłuszeństwa wobec Boga w trakcie swoich doświadczeń życiowych, a były one również jego najpotężniejszą bronią, dzięki której wyszedł zwycięsko podczas pokuszeń szatana, a także były podstawą niezłomnego trwania w świadectwie dla Boga. Czy w tym momencie wyobrażacie sobie Hioba jako cudownego człowieka? Czy macie nadzieję być takim człowiekiem? Czy obawiacie się przechodzenia przez próby od szatana? Czy postanawiacie modlić się do Boga, aby poddał was takim samym próbom jak Hioba? Bez wątpienia większość ludzi nie odważyłaby się modlić o takie rzeczy. Jest więc oczywiste, że wasza wiara jest żałośnie mała; w porównaniu z Hiobem wasza wiara jest po prostu niegodna wspomnienia. Jesteście wrogami Boga, nie macie bojaźni Bożej, nie jesteście w stanie stać niezłomnie w swoim świadectwie dla Boga i nie potraficie zatriumfować nad atakami, oskarżeniami i pokusami szatana. Co kwalifikuje cię do otrzymania obietnic Boga? Czy usłyszawszy relację o Hiobie i zrozumiawszy Bożą intencję zbawienia człowieka oraz znaczenie zbawienia człowieka, macie teraz wiarę, aby przyjąć te same próby, co Hiob? Czy nie powinniście mieć trochę determinacji, by pozwolić sobie na podążanie drogą bojaźni Bożej i stronienia od zła?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 58
Nie obawiajcie się prób od Boga
Po otrzymaniu świadectwa Hioba po zakończeniu jego prób Bóg zdecydował, że pozyska grupę – lub więcej niż grupę – ludzi takich jak Hiob, jednak zdecydował, że nigdy więcej nie pozwoli szatanowi atakować ani maltretować innej osoby, używając środków, za pomocą których kusił, atakował i maltretował Hioba, poprzez robienie zakładów z Bogiem; Bóg nie zezwolił szatanowi na to, aby kiedykolwiek ponownie robił takie rzeczy człowiekowi, który jest słaby, niemądry i nieświadomy – wystarczyło, że szatan kusił Hioba! Niepozwalanie szatanowi na maltretowanie ludzi w dowolny sposób jest miłosierdziem Bożym. Dla Boga wystarczyło, że szatan kusił i maltretował Hioba. Bóg nie pozwolił szatanowi nigdy więcej robić takich rzeczy, bo życiem i wszystkim, co należy do ludzi, którzy idą za Bogiem, rządzi i kieruje Bóg, a szatan nie jest uprawniony do manipulowania wybranymi przez Boga według swego kaprysu – powinniście mieć jasność co do tej kwestii! Bóg zwraca uwagę na słabość człowieka i rozumie jego głupotę oraz ignorancję. Chociaż, aby człowiek mógł być całkowicie zbawiony, Bóg musi przekazać go szatanowi, to Bóg nie chce więcej oglądać, jak szatan robi z człowieka głupca i maltretuje go oraz nie chce oglądać cierpienia człowieka. Człowiek został stworzony przez Boga i to, że Bóg rządzi i organizuje wszystko, co dotyczy człowieka, zostało zarządzone w niebiosach i przyjęte na ziemi; jest to odpowiedzialność Boga i jest to władza, na podstawie której Bóg rządzi wszystkim! Bóg nie pozwala szatanowi maltretować człowieka i znęcać się nad nim do woli, On nie pozwala szatanowi używać różnych środków do prowadzenia człowieka na manowce, a ponadto nie pozwala On szatanowi interweniować w suwerenności Boga nad człowiekiem ani nie pozwala szatanowi deptać i niszczyć praw, przez które Bóg rządzi wszystkimi rzeczami, nie wspominając już o wielkim Bożym dziele zarządzania i zbawiania rodzaju ludzkiego! Ci, których Bóg chce zbawić, i ci, którzy są w stanie złożyć świadectwo Bogu, są podstawą i krystalizacją dzieła Bożego planu zarządzania, obejmującego sześć tysięcy lat, jak również ceną Jego wysiłków w dziele realizacji tego planu. Jak Bóg mógłby beztrosko dawać tych ludzi szatanowi?
Ludzie często martwią się i boją się prób od Boga, ale przez cały czas żyją w sidłach szatana i żyją na niebezpiecznym terytorium, na którym są atakowani i maltretowani przez szatana, jednak nie znają strachu ani nie są zaniepokojeni. Co się dzieje? Wiara człowieka w Boga jest ograniczona tylko do tego, co widzi. Nie docenia w najmniejszym stopniu Bożej miłości i troski o człowieka ani Jego czułości i względów, które mu okazuje. Ale oprócz odrobiny trwogi i strachu przed Bożymi próbami, sądem i karą, majestatem i gniewem, człowiek nie ma najmniejszego pojęcia o dobrych intencjach Boga. Gdy wspomni się o próbach, ludzie czują się tak, jakby Bóg miał ukryte motywy, a niektórzy nawet wierzą, że Bóg kryje w sobie złe zamiary, nieświadomi tego, co Bóg im rzeczywiście uczyni; w ten sposób, choć jednocześnie publicznie wyznają posłuszeństwo Bożej suwerenności i ustaleniom, czynią wszystko, co w ich mocy, aby oprzeć się i przeciwstawić Bożej suwerenności nad człowiekiem i Jego ustaleniom dla człowieka, ponieważ wierzą, że jeśli nie będą ostrożni, zostaną wprowadzeni w błąd przez Boga, że jeśli nie zachowają kontroli nad własnym losem, to wszystko, co mają, może odebrać im Bóg, i że ich życie może nawet się zakończyć. Człowiek jest w obozie szatana, ale wcale nie martwi się o to, że jest maltretowany przez szatana – jest maltretowany przez szatana, ale nigdy nie obawia się zniewolenia przez szatana. Wciąż mówi, że akceptuje zbawienie Boże, ale nigdy nie ufał Bogu ani nie wierzył, że Bóg naprawdę wybawi człowieka ze szponów szatana. Jeżeli człowiek, podobnie jak Hiob, jest w stanie poddać się Bożej organizacji i zarządzeniom oraz potrafi oddać całą swoją istotę w ręce Boga, to czy koniec człowieka nie będzie taki sam jak Hioba – którego końcem było otrzymanie błogosławieństw Bożych? Jeśli człowiek jest w stanie zaakceptować i poddać się Bożej władzy, co może stracić? Toteż sugeruję, abyście byli ostrożni w swoich działaniach i ostrożni wobec wszystkiego, co na was przyjdzie. Nie bądźcie pochopni ani impulsywni i nie traktujcie Boga ani ludzi, spraw czy przedmiotów, które On dla was przygotował, polegając na waszym temperamencie i naturalności lub według waszych wyobrażeń i pojęć; musicie być ostrożni w waszych działaniach i musicie się modlić oraz bardziej poszukiwać, aby uniknąć pobudzania Boga do gniewu. Pamiętajcie o tym!
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 59
Hiob po próbach (Wybrane fragmenty)
Hi 42:7-9 I było tak, że gdy Jahwe wypowiedział te słowa do Hioba, Jahwe rzekł do Temanity Elifaza: Mój gniew rozpalił się przeciwko tobie i twoim dwóm przyjaciołom, bo nie mówiliście o mnie rzeczy, które są słuszne, jak mój sługa Hiob. Dlatego weźcie teraz sobie siedem byków i siedem baranów i udajcie się do Hioba, mojego sługi, i złóżcie za siebie ofiarę całopalenia, a mój sługa Hiob będzie się modlił za was – albowiem jego przyjmę – abym się z wami nie rozprawił według waszej głupoty, w tym, że nie mówiliście o mnie tego, co jest słuszne, jak mój sługa Hiob. A Elifaz Temanita i Bildad Szuhita i Zofar Naamatyta poszli i zrobili tak, jak im rozkazał Jahwe: Jahwe wysłuchał również Hioba.
Hi 42:10 I Jahwe odwrócił niedolę Hioba, kiedy modlił się za swoich przyjaciół: Jahwe również dał Hiobowi dwa razy tyle, ile miał wcześniej.
Hi 42:12 Tak Jahwe pobłogosławił koniec życia Hioba bardziej niż jego początek, ponieważ miał on czternaście tysięcy owiec, i sześć tysięcy wielbłądów, i tysiąc jarzm wołów, i tysiąc oślic.
Hi 42:17 I umarł Hiob stary i syty dni.
Na tych, którzy boją się Boga i unikają zła, Bóg patrzy z umiłowaniem, a tych, którzy są głupi, Bóg uznaje za podrzędnych
W wersetach Hioba 42:7-9 Bóg mówi, że Hiob jest jego sługą. Użycie przez niego terminu „sługa” w odniesieniu do Hioba świadczy o znaczeniu Hioba w Jego sercu; chociaż Bóg nie nazwał Hioba kimś bardziej cenionym, ta nazwa nie miała wpływu na znaczenie Hioba w sercu Boga. „Sługa” jest po prostu przydomkiem, który Bóg nadał Hiobowi. Ponieważ Bóg wiele razy nazwał Hioba „Moim sługą Hiobem” pokazuje to, jak bardzo był zadowolony z Hioba. Chociaż Bóg nie mówił o znaczeniu słowa „sługa”, to Bożą definicję słowa „sługa” można odkryć na podstawie Jego słów w tym wersecie. Bóg powiedział do Elifaza z Temanu: „Mój gniew rozpalił się przeciwko tobie i twoim dwóm przyjaciołom, bo nie mówiliście o mnie rzeczy, które są słuszne, jak mój sługa Hiob”. W tych słowach po raz pierwszy Bóg otwarcie powiedział ludziom, że przyjął wszystko, co zostało powiedziane i uczynione przez Hioba po Bożych próbach oraz po raz pierwszy otwarcie potwierdził dokładność i poprawność wszystkiego, co Hiob uczynił i powiedział. Bóg rozgniewał się na Elifaza i innych z powodu ich błędnej, absurdalnej mowy, ponieważ, podobnie jak Hiob, nie mogli w swym życiu zobaczyć pojawienia się Boga ani usłyszeć słów, które On wypowiada w ich życiu, jednak Hiob miał tak dokładną wiedzę o Bogu, podczas gdy oni mogli tylko ślepo snuć domysły na temat Boga, naruszając Bożą wolę i wypróbowując Jego cierpliwość we wszystkim, co czynili. W związku z tym, w tym samym czasie, gdy Bóg przyjął wszystko, co Hiob uczynił i powiedział, rozgniewał się na innych, bo w nich nie tylko nie mógł zobaczyć żadnej rzeczywistości bojaźni Bożej, lecz także nie usłyszał nic o bojaźni Bożej w tym, co mówili. Dlatego Bóg następnie przedstawił im niniejsze żądania: „Dlatego weźcie teraz sobie siedem byków i siedem baranów i udajcie się do Hioba, mojego sługi, i złóżcie za siebie ofiarę całopalenia, a mój sługa Hiob będzie się modlił za was – albowiem jego przyjmę – abym się z wami nie rozprawił według waszej głupoty”. W tym fragmencie Bóg mówi Elifazowi i innym, aby uczynili coś, co odkupi ich grzechy, ponieważ ich głupota była grzechem przeciwko Bogu Jahwe, a zatem musieli złożyć ofiary całopalne, aby naprawić swoje błędy. Ofiary całopalne są często składane dla Boga, ale czymś niezwykłym w tych ofiarach całopalnych było to, że były one ofiarowane Hiobowi. Hiob został przyjęty przez Boga, ponieważ składał świadectwo Bogu podczas prób. Tymczasem ci przyjaciele Hioba zostali obnażeni w czasie jego prób; z powodu swej głupoty zostali potępieni przez Boga i pobudzali Boga do gniewu, i powinni być ukarani przez Boga – ukarani przez złożenie ofiar całopalnych przed Hiobem – po czym Hiob modlił się za nich, aby oddalić karę i gniew Boży od nich. Intencją Boga było ich zawstydzić, bo nie byli to ludzie, którzy bali się Boga i unikali zła, a potępili oni prawość Hioba. Z jednej strony Bóg powiedział im, że nie przyjął ich czynów, ale bardzo dobrze przyjął i darzył uznaniem Hioba; z drugiej strony Bóg powiedział im, że przyjęcie przez Boga wywyższa człowieka przed Bogiem, że Bóg nie cierpi człowieka z powodu jego głupoty, a człowiek z jej powodu obraża Boga i jest podrzędny oraz nikczemny w oczach Boga. Są to podane przez Boga definicje dwóch typów ludzi, są to postawy Boga wobec tych dwóch typów ludzi i są one Bożym wyrazem wartości oraz pozycji tych dwóch typów ludzi. Nawet jeśli Bóg nazwał Hioba swoim sługą, w oczach Bożych ten sługa był umiłowany i został obdarzony autorytetem, aby modlić się za innych oraz przebaczać im ich błędy. Ten sługa był w stanie rozmawiać bezpośrednio z Bogiem i przychodzić bezpośrednio przed Boga, a jego status był wyższy i bardziej zaszczytny niż innych. Takie jest prawdziwe znaczenie słowa „sługa” wypowiadanego przez Boga. Hiob otrzymał ten szczególny zaszczyt z powodu bojaźni Bożej i unikania zła, a powodem, dla którego inni nie zostali nazwani sługami przez Boga, jest to, że nie bali się Boga i nie stronili od zła. Te dwie wyraźnie różne postawy Boga to Jego postawy wobec dwóch typów ludzi: ci, którzy boją się Boga i unikają zła, są akceptowani przez Boga i postrzegani jako cenni w Jego oczach, podczas gdy ci, którzy są głupi, nie boją się Boga, nie są w stanie unikać zła i nie mogą otrzymać łaski Bożej. Bóg często ich nienawidzi oraz potępia ich i są podrzędni w oczach Boga.
Bóg daje Hiobowi autorytet
Hiob modlił się za swoich przyjaciół, a potem, dzięki modlitwom Hioba, Bóg nie postąpił z nimi, jak przystało na ich głupotę, nie ukarał ani nie zesłał na nich żadnej odpłaty. Dlaczego? Ponieważ modlitwy za nich sługi Bożego, Hioba, dotarły do uszu Boga. Bóg przebaczył im, ponieważ przyjął modlitwy Hioba. Co zatem w tym dostrzegamy? Kiedy Bóg komuś błogosławi, daje mu wiele nagród, nie tylko materialnych: Bóg również daje takim ludziom autorytet, uprawnia ich do modlitwy za innych, zapomina i pomija grzechy ludzi, ponieważ wysłuchuje tych modlitw. Taki właśnie autorytet Bóg dał Hiobowi. Bóg Jahwe zawstydził tych głupich ludzi przez modlitwy Hioba powstrzymujące ich potępienie – co oczywiście było Jego specjalną karą dla Elifaza i pozostałych.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 60
Hiob jeszcze raz otrzymuje błogosławieństwo Boże i nie jest już nigdy więcej oskarżany przez szatana
Pośród wypowiedzi Boga Jahwe są te słowa: „nie mówiliście o mnie rzeczy, które są słuszne, jak mój sługa Hiob”. A co powiedział Hiob? To, o czym mówiliśmy wcześniej, jak również to, co na wielu stronach w Księdze Hioba zapisano jako słowa Hioba. Na tych wielu stronach słów Hiob nigdy nie ma żadnych skarg ani obaw co do Boga. On po prostu czeka na wynik. To właśnie to oczekiwanie jest jego postawą posłuszeństwa, w wyniku czego oraz w wyniku słów, które powiedział do Boga, Hiob został przyjęty przez Boga. Kiedy znosił próby i cierpienia, Bóg stał po jego stronie i chociaż jego trudy nie zostały zmniejszone przez Bożą obecność, Bóg zobaczył to, co chciał zobaczyć i usłyszał to, co chciał usłyszeć. Każdy z czynów i słów Hioba dotarł do oczu i uszu Boga; Bóg usłyszał oraz zobaczył – to jest faktem. Wiedza Hioba o Bogu i jego myśli o Bogu w jego sercu w tamtym czasie, w tamtym okresie, nie były tak dokładne jak myśli dzisiejszych ludzi, ale w kontekście tamtego czasu Bóg nadal uznawał wszystko, co Hiob powiedział, ponieważ jego zachowanie i myśli jego serca, a także to, co wyraził i ujawnił, było wystarczające w świetle Bożych wymagań. W czasie, gdy Hiob był poddawany próbom, tym, co myślał w swoim sercu i postanowił uczynić, pokazał Bogu wynik, który był zadowalający dla Boga, a potem Bóg usunął próby, problemy Hioba minęły, a próby się skończyły i już nigdy więcej na niego nie przyszły. Ponieważ Hiob był już poddany próbom i wytrwał podczas tych prób oraz całkowicie zatriumfował nad szatanem, Bóg dał mu błogosławieństwa, na które tak słusznie zasłużył. Jak odnotowano w Księdze Hioba 42:10, 12, Hiob został ponownie pobłogosławiony, jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. W tym czasie szatan wycofał się i już nic nie mówił ani nie robił, a od tego czasu Hiob nie był już więcej niepokojony ani atakowany przez szatana, a szatan nie oskarżał już Boga o błogosławieństwa dla Hioba.
Hiob spędza dalszą część swego życia pośród Bożych błogosławieństw
Chociaż błogosławieństwa Boże w tamtych czasach były ograniczone tylko do owiec, bydła, wielbłądów, dóbr materialnych i tak dalej, błogosławieństwa, którymi Bóg chciał obdarzyć Hioba w swym sercu były o wiele większe. Czy w tamtym czasie zanotowano, jakie wieczne obietnice Bóg chciał złożyć Hiobowi? W błogosławieństwach udzielanych Hiobowi Bóg nie wspominał o tym ani nie poruszał tematu jego końca i niezależnie od tego jak ważny był Hiob dla Boga i jaką pozycję zajmował w Jego sercu, Bóg w sumie udzielał swych błogosławieństw w bardzo wyważony sposób. Bóg nie ogłosił, jaki będzie koniec Hioba. Co to znaczy? W tym czasie, gdy plan Boży jeszcze nie osiągnął punktu ogłaszania końca ludzi, plan ten nie wszedł jeszcze w ostatnią fazę Jego dzieła i Bóg nie wspomniał jeszcze o końcu, a jedynie obdarzył człowieka błogosławieństwami materialnymi. Oznacza to, że dalsza część życia Hioba upłynęła wśród błogosławieństw Bożych, co było tym, co odróżniało go od innych ludzi – ale tak jak oni starzał się i jak u każdego zwykłego człowieka przyszedł dzień, kiedy pożegnał się ze światem. Dlatego napisano: „I umarł Hiob stary i syty dni” (Hi 42:17). Co znaczy użyte tu „umarł syty dni”? W erze przed ogłoszeniem przez Boga końca ludzi, Bóg ustanowił oczekiwaną długość życia dla Hioba, a kiedy ten wiek został osiągnięty, pozwolił Hiobowi naturalnie odejść z tego świata. Od drugiego błogosławieństwa Hioba aż do jego śmierci Bóg nie dodawał mu więcej trudności. Dla Boga śmierć Hioba była naturalna, a także konieczna, była czymś bardzo normalnym i nie była ani sądem, ani potępieniem. Hiob w swym życiu wielbił Boga i bał się Boga; w odniesieniu do tego, jaki był jego koniec po jego śmierci, Bóg nie powiedział nic ani nie skomentował tego w żaden sposób. Bóg ma mocne poczucie stosowności w tym, co mówi i robi, a treść i zasady Jego słów oraz czynów są zgodne z etapem Jego dzieła oraz z okresem, w którym On to dzieło wykonuje. Jaki koniec miał ktoś taki jak Hiob w Bożym sercu? Czy Bóg podjął jakąkolwiek decyzję w swoim sercu? Oczywiście, że tak! Chodzi tylko o to, że ta wiedza była nieznana człowiekowi; Bóg nie chciał tego wyjawić ani nie miał zamiaru mówić o tym człowiekowi. Toteż, powierzchownie mówiąc, Hiob umarł syty dni i takie było życie Hioba.
Cena urzeczywistniona przez Hioba w ciągu jego życia
Czy Hiob wiódł wartościowe życie? W czym kryła się ta wartość? Dlaczego mówi się, że wiódł wartościowe życie? Jaka była dla człowieka jego wartość? Z punktu widzenia człowieka reprezentował on rodzaj ludzki, który Bóg chce zbawić, składając przed szatanem i ludźmi świata donośne świadectwo na rzecz Boga. Wypełnił on obowiązek, który powinien być spełniony przez stworzenie Boże, ustanowił przykład, działając jako wzór dla wszystkich tych, których Bóg chce zbawić, pozwalając ludziom zobaczyć, że jest to całkowicie możliwe, aby zatriumfować nad szatanem, polegając na Bogu. Jaka była jego wartość dla Boga? Dla Boga wartość życia Hioba leżała w jego zdolności do bojaźni Bożej, wielbienia Boga, świadczenia o czynach Boga i wychwalania ich, co przynosiło Bogu pocieszenie i radość; dla Boga wartością życia Hioba było również to, w jaki sposób, zanim umarł, doświadczył on prób i zatriumfował nad szatanem, i złożył donośne świadectwo Bogu przed szatanem oraz ludźmi świata, tak by Bóg zdobył uwielbienie ludzi, co pocieszyło serce Boże i dzięki czemu skwapliwe serce Boże ujrzało wynik i zobaczyło nadzieję. Jego świadectwo ustanowiło precedens dla zdolności do wytrwania w świadectwie dla Boga i dla możliwości zawstydzenia szatana w imieniu Boga, w Bożym dziele zarządzania ludzkością. Czyż nie jest to wartość życia Hioba? Hiob przyniósł pociechę sercu Boga, dał Bogu przedsmak radości zdobycia chwały i zapewnił wspaniały początek dla Bożego planu zarządzania. Od tego momentu imię Hioba stało się symbolem zdobywania chwały przez Boga i znakiem triumfu ludzkości nad szatanem. To, co Hiob urzeczywistnił w trakcie swojego życia, jak również jego niezwykły triumf nad szatanem, będzie na zawsze cenione przez Boga, a jego doskonałość, prawość i bojaźń Boża będzie czczona i naśladowana przez przyszłe pokolenia. Na zawsze będzie ceniony przez Boga jak nieskazitelna, lśniąca perła, dlatego też jest godzien docenienia również przez ludzi!
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 61
Przepisy Wieku Prawa
Dziesięć przykazań
Zasady budowania ołtarzy
Przepisy dotyczące traktowania sług
Przepisy dotyczące kradzieży i odszkodowań
Zachowywanie roku szabatowego i trzech świąt
Przepisy dotyczące dnia szabatu
Przepisy dotyczące ofiar
Ofiary całopalne
Ofiary pokarmowe
Ofiary pojednawcze
Ofiary za grzech
Ofiary za przewinienie
Przepisy w sprawie składania ofiar przez kapłanów (wymagania dla Aarona i jego synów)
Ofiary całopalne kapłanów
Ofiary pokarmowe kapłanów
Ofiary za grzechy kapłanów
Ofiary za przewinienie kapłanów
Ofiary pojednawcze kapłanów
Przepisy dotyczące spożywania ofiar przez kapłanów
Zwierzęta czyste i nieczyste (te które można spożywać i których spożywać nie można)
Przepisy dotyczące oczyszczania kobiet po porodzie
Normy badania trądu
Przepisy dotyczące tych, którzy zostali uzdrowieni z trądu
Przepisy dotyczące oczyszczania domów dotkniętych trądem
Przepisy dla osób cierpiących z powodu nieprawidłowych upływów
Dzień przebłagania, który należy obchodzić raz w roku
Przepisy dotyczące uboju bydła i owiec
Zakaz naśladowania obrzydliwych praktyk narodów pogańskich (zakaz kazirodztwa itd.)
Przepisy, które muszą być przestrzegane przez lud („Bądźcie święci, ponieważ Ja, Jahwe, wasz Bóg, jestem święty” (Kpł 19:2))
Wytracenie tych, którzy składają dzieci w ofierze Molochowi
Przepisy dotyczące kary za przestępstwo cudzołóstwa
Przepisy do przestrzegania przez kapłanów (przepisy dotyczące codziennego zachowania, przepisy dotyczące spożywania rzeczy świętych, przepisy w sprawie składania ofiar itd.)
Święta, które należy obchodzić (dzień szabatu, Pascha, Pięćdziesiątnica, Dzień przebłagania itd.)
Inne przepisy (zapalanie lamp, rok jubileuszowy, wykup ziemi, składanie ślubów, ofiarowanie dziesięcin itd.)
Przepisy wieku prawa są prawdziwym dowodem kierownictwa Boga dla całej ludzkości
Przeczytaliście te przepisy i zasady Wieku Prawa, prawda? Czy mają one szeroki zakres? Po pierwsze obejmują one Dziesięć Przykazań, po których znajdują się przepisy dotyczące sposobu budowania ołtarzy i tak dalej. Po nich następują przepisy dotyczące zachowywania szabatu i przestrzegania trzech świąt, następnie są przepisy dotyczące ofiar. Czy widzieliście, ile jest typów składanych ofiar? Są to ofiary całopalne, pokarmowe, pojednawcze, za grzechy i tak dalej. Po nich następują przepisy dotyczące ofiar kapłańskich, w tym ofiar całopalnych i pokarmowych kapłanów oraz inne rodzaje ofiar. Ósmy zestaw przepisów dotyczy spożywania ofiar przez kapłanów. Następnie są przepisy dotyczące tego, czego ludzie powinni przestrzegać w swym życiu. Istnieją warunki dotyczące wielu aspektów życia ludzi, takie jak przepisy dotyczące tego, co mogą, a czego nie mogą jeść, dotyczące oczyszczania kobiet po urodzeniu dziecka i tych, którzy zostali uzdrowieni z trądu. W tych przepisach Bóg nie waha się mówić o chorobie, a są nawet zasady dotyczące uboju owiec oraz bydła i tak dalej. Owce i bydło zostały stworzone przez Boga, a ich ubój należy wykonywać tak, jak Bóg nakazuje. Bez wątpienia istnieje uzasadnienie słów Bożych, niewątpliwie słuszne jest działanie zgodnie z zarządzeniem Boga, a z pewnością z korzyścią dla ludzi! Istnieją również święta i zasady, których należy przestrzegać, takie jak dzień szabatu, Pascha i tak dalej – Bóg powiedział o nich wszystkich. Przyjrzyjmy się końcowym, pozostałym przepisom – zapalaniu lamp, rokowi jubileuszowemu, wykupowi ziemi, składaniu ślubów, składaniu dziesięcin itd. Czy mają one szeroki zakres? Pierwszą omawianą rzeczą są ofiary ludu. Następnie są przepisy dotyczące kradzieży i odszkodowań oraz przestrzegania dnia szabatu…; uwzględniono każdy szczegół życia. Oznacza to, że kiedy Bóg rozpoczął oficjalną pracę nad swoim planem zarządzania, ustanowił wiele przepisów, które miały być przestrzegane przez ludzi. Przepisy te miały na celu umożliwienie człowiekowi prowadzenia normalnego życia na ziemi, normalnego życia człowieka, które jest nierozerwalnie związane z Bogiem i Jego przewodnictwem. Bóg najpierw powiedział człowiekowi, jak robić ołtarze, jak je ustawiać. Następnie powiedział człowiekowi, jak składać ofiary, i ustalił, jak człowiek ma żyć – na co ma zwracać uwagę w życiu, czego ma przestrzegać i co powinien, a czego nie powinien robić. To, co Bóg wyznaczył człowiekowi, było wszechogarniające, a tymi zwyczajami, przepisami i zasadami standaryzował On zachowanie ludzi, kierował ich życiem, kierował ich wtajemniczeniem w prawa Boże, prowadził ich, aby przyszli przed ołtarz Boży, kierował nimi w życiu pośród wszystkich rzeczy, które Bóg uczynił dla człowieka, życiu nacechowanym porządkiem, regularnością i umiarem. Bóg najpierw użył tych prostych przepisów i zasad, aby ustalić granice dla człowieka, by na ziemi człowiek wiódł normalne życie oddawania czci Bogu, wiódł normalne życie człowieka; taka jest specyficzna treść początku Jego planu zarządzania obejmującego sześć tysięcy lat. Przepisy i zasady obejmują bardzo szeroką treść, stanowią szczegóły Bożego kierownictwa dla ludzkości w Wieku Prawa, musiały zostać przyjęte i przestrzegane przez ludzi, którzy przyszli przed Wiekiem Prawa, są one zapisem dzieła wykonanego przez Boga w Wieku Prawa i są one prawdziwym dowodem Bożego kierownictwa oraz prowadzenia całej ludzkości.
Ludzkość jest zawsze nierozerwalnie związana z naukami i przepisami Boga
W tych przepisach widzimy, że stosunek Boga do Jego dzieła, do Jego zarządzania i do ludzkości jest poważny, sumienny, rygorystyczny i odpowiedzialny. On wykonuje dzieło, które musi wykonać wśród ludzkości według swego planu, bez najmniejszych rozbieżności, mówiąc słowa, które musi skierować do ludzkości, bez najmniejszego błędu ani pominięcia, pozwalając człowiekowi dostrzec, że jest nierozerwalnie związany z kierownictwem Boga, i pokazując mu, jak ważne jest dla ludzkości to wszystko, co Bóg robi i mówi. Niezależnie od tego, jaki będzie człowiek w następnym wieku, na samym początku – w wieku prawa – Bóg wykonał te proste rzeczy. Dla Boga ludzkie koncepcje Boga, świata oraz ludzkości w tamtych czasach były abstrakcyjne i nieprzejrzyste, a chociaż ludzie mieli pewne świadome idee i intencje, wszystkie z nich były niejasne oraz niepoprawne, a zatem ludzkość była nierozerwalnie związana z naukami i przepisami Bożymi przeznaczonymi dla niej. Najwcześniejsza ludzkość nic nie wiedziała, więc Bóg musiał zacząć uczenie człowieka od najbardziej powierzchownych i podstawowych zasad przetrwania oraz przepisów niezbędnych do życia, stopniowo wpajając te rzeczy w serce człowieka. Przez te reguły wyrażone w słowach i przez te przepisy, dał człowiekowi stopniowe zrozumienie Jego, stopniowe docenianie i zrozumienie Jego przywództwa oraz podstawową koncepcję relacji między Nim a człowiekiem. Dopiero po osiągnięciu tego efektu Bóg mógł, krok po kroku, wykonywać dzieło, które miał wykonywać później. Zatem te przepisy i praca wykonana przez Boga w Wieku Prawa są podstawą Jego dzieła zbawienia ludzkości i pierwszym etapem dzieła w Bożym planie zarządzania. Mimo że przed rozpoczęciem dzieła Wieku Prawa Bóg przemawiał do Adama, Ewy i ich potomków, te rozkazy oraz nauki nie były tak systematyczne i szczegółowe, aby mogły być wydane po kolei człowiekowi, oraz nie były spisane ani nie stały się przepisami. To dlatego, że w tamtym czasie plan Boży nie doszedł tak daleko; dopiero gdy Bóg doprowadził człowieka do tego etapu, mógł zacząć mówić o tych przepisach Wieku Prawa i zacząć zmuszać człowieka do ich wykonywania. Był to proces konieczny, a jego wynik był nieunikniony. Te proste zwyczaje i przepisy pokazują człowiekowi kroki Bożego dzieła zarządzania oraz mądrość Boga objawioną w Jego planie zarządzania. Bóg wie, jakich treści i środków użyć, aby rozpocząć, jakich środków użyć, aby kontynuować, i jakich środków użyć, aby zakończyć, żeby mógł On pozyskać grupę ludzi, którzy dają świadectwo o Nim, i aby mógł zyskać grupę ludzi, którzy są z Nim jednomyślni. On wie, co jest w człowieku, i wie, czego w człowieku brak, On wie, co ma do zaoferowania i jak powinien prowadzić człowieka, i wie On również, co człowiek powinien a czego nie powinien robić. Człowiek jest jak lalka: chociaż nie rozumiał woli Bożej, nie mógł uniknąć prowadzenia przez Boże dzieło zarządzania, krok po kroku, do dnia dzisiejszego. W Bożym sercu nie było niejasności co do tego, co miał czynić; w Jego sercu był bardzo jasny i żywy plan, a On sam wykonywał dzieło, które chciał wykonać zgodnie ze swymi etapami i planem, przechodząc od rzeczy prostych do głębokich. Mimo że nie wskazał On dzieła, które miał wykonać później, Jego późniejsze dzieło nadal było wykonywane i rozwijało się zgodnie z Jego planem, który jest przejawem tego, co Bóg ma i czym jest, a także jest autorytetem Boga. Niezależnie od tego, na jakim etapie swego planu zarządzania On działa, Jego usposobienie i Jego istota reprezentują Jego samego. To absolutna prawda. Niezależnie od wieku czy etapu dzieła, pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają: to, jakiego rodzaju ludzi Bóg kocha, a jakiego rodzaju ludzi Bóg nienawidzi, Jego usposobienie i wszystko, co On ma i czym jest. Nawet jeśli te przepisy i zasady, które Bóg ustanowił w czasie dzieła Wieku Prawa, wydają się dzisiaj ludziom bardzo proste oraz powierzchowne i nawet jeśli są one łatwe do zrozumienia oraz wykonania, to jednak w nich nadal istnieje mądrość Boga i nadal istnieje w nich usposobienie Boga oraz to, co On ma i czym jest. Wewnątrz tych pozornie prostych przepisów wyrażona jest bowiem odpowiedzialność Boga i troska o ludzkość, jak również znakomita istota Jego myśli, dzięki czemu człowiek może naprawdę zdać sobie sprawę z faktu, że Bóg rządzi wszystkimi rzeczami, a wszystkie rzeczy są kontrolowane przez Jego rękę. Bez względu na to, ile wiedzy opanuje ludzkość czy ile teorii i tajemnic rozumie, dla Boga żadna z nich nie jest w stanie zastąpić Jego zaopatrzenia i przewodnictwa dla ludzkości; ludzkość na zawsze będzie nierozerwalnie związana z Bożym kierownictwem i osobistym działaniem Boga. Taka jest nierozerwalna zależność między człowiekiem a Bogiem. Bez względu na to, czy Bóg daje ci przykazanie, czy rozporządzenie, lub przedstawia prawdę, abyś zrozumiał Jego wolę, bez względu na to, co robi, celem Boga jest doprowadzić człowieka do pięknego jutra. Słowa wypowiedziane przez Boga i dzieło, które On wykonuje, są zarówno objawieniem jednego aspektu Jego istoty, jak i objawieniem jednego aspektu Jego usposobienia i Jego mądrości; są one niezbędnym krokiem Jego planu zarządzania. Nie wolno o tym zapominać! Wolą Boga jest to, co On czyni; Bóg nie boi się niestosownych uwag ani nie boi się żadnego z ludzkich pojęć czy myśli o Nim. On po prostu wykonuje swoje dzieło i kontynuuje swoje zarządzanie zgodnie ze swym planem zarządzania, nie podlegając żadnej osobie, sprawie ani rzeczy.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 62
Przegląd myśli, idei i działań Boga od stworzenia przez Niego świata
Dziś w pierwszej kolejności podsumujemy Boże myśli, idee i każde posunięcie, które wykonał od czasu, gdy stworzył rodzaj ludzki. Przyjrzymy się dziełu, jakie przeprowadził począwszy od stworzenia świata aż do oficjalnego rozpoczęcia Wieku Łaski. Odkryjemy wówczas, które z myśli oraz idei Boga są człowiekowi nieznane, i wychodząc z tego punktu objaśnimy porządek Bożego planu zarządzania, a także spróbujemy dogłębnie zrozumieć kontekst, w którym Bóg stworzył swoje dzieło zarządzania, jego źródła i proces rozwoju oraz to, jakich rezultatów oczekuje On od owego planu zarządzania – co stanowi jego trzon i cel. Aby zrozumieć te kwestie, musimy cofnąć się do odległych, cichych i spokojnych czasów, kiedy nie było jeszcze człowieka…
Bóg osobiście stwarza pierwszą żyjącą osobę
Kiedy Bóg powstał ze swego łoża, Jego pierwsza myśl była następująca: stworzyć żywą osobę, prawdziwego, żywego człowieka – kogoś, kto będzie żył u Jego boku i będzie Jego wiernym towarzyszem. Osoba ta mogłaby Go słuchać, a On mógłby się jej zwierzać i z nią rozmawiać. Wówczas po raz pierwszy Bóg zgarnął garść prochu i stworzył z niego pierwszą żywą osobę według wyobrażenia, które powstało w Jego umyśle, a następnie nadał temu żywemu stworzeniu imię – Adam. Jak poczuł się Bóg, kiedy miał już tę żywą, oddychającą osobę? Po raz pierwszy poczuł radość posiadania ukochanej osoby, towarzysza. Poczuł też po raz pierwszy odpowiedzialność bycia ojcem i troskę, która się z tym wiąże. Owa pełna życia osoba przyniosła Bogu szczęście i radość; po raz pierwszy doznał On pocieszenia. Była to pierwsza rzecz, jakiej Bóg kiedykolwiek dokonał, która nie powstała za sprawą Jego myśli czy nawet słów, lecz jako dzieło Jego własnych rąk. Kiedy tego rodzaju istota – żywa osoba – stanęła przed obliczem Boga, uformowana z ciała i krwi, zdolna do rozmowy z Nim, Bóg poczuł radość, jakiej nigdy jeszcze nie zaznał. Prawdziwie poczuł odpowiedzialność, a owa żywa istota nie tylko zapadła Mu głęboko w serce, ale także rozgrzewała je i poruszała każdym swoim najmniejszym ruchem. Kiedy ta żywa istota stanęła przed obliczem Boga, wtedy pomyślał On po raz pierwszy, że chciałby pozyskać więcej takich ludzi. Ta pierwsza myśl Boga zapoczątkowała serię wydarzeń. Dla Boga wszystkie te zdarzenia miały miejsce po raz pierwszy, ale przy tych pierwszych zdarzeniach, niezależnie od tego, co wtedy czuł – radość, odpowiedzialność, troskę – nie było nikogo, z kim mógłby te uczucia dzielić. Począwszy od tego momentu, Bóg naprawdę poczuł samotność i smutek, jakich nie doświadczył nigdy wcześniej. Poczuł, że człowiek nie jest w stanie przyjąć ani zrozumieć Jego miłości, troski i Jego zamiarów wobec ludzi, dlatego wciąż czuł w sercu smutek i ból. Choć Bóg zrobił to wszystko dla człowieka, człowiek nie był tego świadomy i tego nie rozumiał. Oprócz szczęścia, radości i pociechy, które człowiek przyniósł Bogu, przysporzył Mu wkrótce również pierwszych uczuć smutku i osamotnienia. Takie były właśnie Boże myśli i uczucia w tym czasie. Kiedy Bóg dokonywał wszystkich tych rzeczy, radość w Jego sercu przerodziła się w smutek, smutek w ból, a wszystkim tym uczuciom towarzyszył niepokój. Bóg chciał tylko sprawić, by ten człowiek, ten ród ludzki, jak najszybciej dostrzegł, co jest w Bożym sercu, i by niezwłocznie zrozumiał Jego zamiary. Wówczas ludzie mogliby zacząć za Nim podążać i dostroić się do Jego woli. Nie słuchaliby już Bożego głosu, nie umiejąc odpowiedzieć; nie byliby już nieświadomi tego, jak wesprzeć Boga w Jego dziele; przede wszystkim jednak nie pozostawaliby obojętni wobec Bożych wymagań. Owe pierwsze rzeczy dokonane przez Boga są bardzo znaczące i mają ogromną wartość dla Jego planu zarządzania oraz dla ludzi w dzisiejszych czasach.
Po stworzeniu wszystkich rzeczy i rodzaju ludzkiego Bóg nie odpoczywał. Płonął z niecierpliwości, by rozpocząć prowadzenie swego dzieła zarządzania i pozyskać ludzi, których tak pokochał pośród ludzkości.
Bóg wykonuje serię bezprecedensowych dzieł przed Wiekiem Prawa i po nim
Następnie – niedługo po tym, jak Bóg stworzył istoty ludzkie – widzimy w Biblii, że przyszedł potop wód na całą ziemię. Noe został wspomniany w opisie potopu i można powiedzieć, że był pierwszą osobą, którą Bóg wezwał do wspólnej pracy przy ukończeniu Bożego zadania. Oczywiście był to też pierwszy raz, gdy Bóg powołał kogoś na ziemi do zrobienia czegoś według Jego rozkazów. Gdy Noe ukończył budowę arki, Bóg po raz pierwszy sprowadził na ziemię potop. Kiedy Bóg zniszczył ziemię potopem, po raz pierwszy od momentu stworzenia ludzkich istot przepełnił Go wstręt wobec nich; to właśnie zmusiło Boga do podjęcia bolesnej decyzji o zniszczeniu rodzaju ludzkiego potopem. Po tym, jak potop zniszczył ziemię, Bóg zawarł z ludźmi pierwsze przymierze, by im pokazać, że nigdy więcej nie zniszczy świata powodziami. Znakiem tego przymierza była tęcza. Było to pierwsze przymierze Boga z ludźmi, zatem tęcza była pierwszym znakiem przymierza danym przez Boga; tęcza jest realnie istniejącym fizycznym zjawiskiem. Sam fakt istnienia tęczy sprawia, że Bóg często odczuwa smutek na myśl o poprzednim rodzaju ludzkim, który utracił, i to zjawisko nieustannie przypomina Mu o tym, co się z nimi stało… Bóg nie zwolnił tempa – nie mógł się doczekać, by rozpocząć kolejny etap swojego zarządzania. W następnej kolejności Bóg wybrał Abrahama jako najlepszego kandydata do realizacji swojego dzieła w całym Izraelu. To również był pierwszy raz, kiedy Bóg wybrał takiego kandydata. Bóg postanowił zrealizować dzieło ocalenia rodzaju ludzkiego za pośrednictwem tej osoby, a także kontynuować swoje dzieło wśród jej potomstwa. Widzimy w Biblii, że to właśnie uczynił Bóg z Abrahamem. Wówczas Bóg uczynił Izrael pierwszą ziemią wybraną i za pośrednictwem swojego narodu wybranego, Izraelitów, rozpoczął dzieło Wieku Prawa. Znów, robiąc coś po raz pierwszy, dał Izraelitom wyraźne zasady i prawa, według których ludzkość miała postępować, oraz szczegółowo je wyjaśnił. Był to pierwszy raz, kiedy Bóg dał ludziom tak szczegółowe, znormalizowane zasady objaśniające, w jaki sposób mają składać ofiary, w jaki sposób powinni żyć, co mają robić, a czego nie robić, jakie święta i dni mają obchodzić, według jakich reguł mają postępować we wszystkim, co robią. Bóg po raz pierwszy dał ludzkości tak szczegółowe normy i zasady postępowania w życiu.
Za każdym razem, kiedy używam słów „po raz pierwszy”, odnoszę się do dzieła, jakiego Bóg nigdy wcześniej nie dokonywał. Odnoszę się do dzieła, jakie wcześniej nie istniało, i choć Bóg stworzył ludzkość oraz wszelkiego rodzaju stworzenia i istoty żywe, takiego dzieła nie prowadził nigdy wcześniej. Dzieło to w całości dotyczyło Bożego zarządzania rodzajem ludzkim; w całości odnosiło się do ludzi oraz ich zbawienia i zarządzania nimi. Po Abrahamie Bóg ponownie zrobił coś po raz pierwszy – wybrał Hioba na tego, który miał żyć według prawa i był w stanie oprzeć się pokusom szatana, jednocześnie wciąż trwając w bojaźni Bożej, wystrzegając się zła i niosąc niezłomne świadectwo o Bogu. Wtedy też po raz pierwszy Bóg pozwolił szatanowi kusić człowieka i po raz pierwszy uczynił zakład z szatanem. Na koniec Bóg po raz pierwszy pozyskał osobę zdolną trwać przy świadectwie o Nim i nieść to świadectwo w obliczu szatana – kogoś, kto był w stanie całkowicie zawstydzić szatana. Od stworzenia rodzaju ludzkiego była to pierwsza pozyskana przez Boga osoba zdolna składać o Nim świadectwo. Pozyskawszy tego człowieka, Bóg z jeszcze większym zapałem chciał kontynuować swoje zarządzanie i przeprowadzić następny etap swojego dzieła, przygotowując miejsce i ludzi, którzy mieli zostać wybrani do następnego etapu Jego dzieła.
Czy po omówieniu tych wszystkich kwestii rozumiecie prawdziwie Bożą wolę? Bóg uważa ten moment swego zarządzania ludzkością i zbawienia ludzkości za ważniejszy od wszystkich pozostałych. Czyni te rzeczy nie tylko za pośrednictwem swojego umysłu ani też wyłącznie poprzez swoje słowa, a z pewnością nie czyni ich w sposób przypadkowy – wszystkie te rzeczy robi według planu, w konkretnym celu, zachowując określone normy, a także w zgodzie ze swoją wolą. Jest oczywiste, że to dzieło zbawienia ludzkości ma ogromne znaczenie zarówno dla Boga, jak i dla człowieka. Nieważne, jak trudna jest praca, jak wielkie są przeszkody, nieważne, jak słabi są ludzie czy jak głęboko zakorzeniony jest bunt i opór rodzaju ludzkiego – nic z tych rzeczy nie stanowi dla Boga trudności. Bóg nie próżnuje, podejmując żmudne wysiłki i zarządzając dziełem, które On sam chce przeprowadzić. On także wszystko aranżuje i sprawuje władzę nad wszystkimi ludźmi, w których prowadzi swe dzieło, oraz nad całym dziełem, które pragnie ukończyć – nic z tego nie miało wcześniej miejsca. W tym czasie Bóg po raz pierwszy użył tych metod i zapłacił tak ogromną cenę za owo ważne przedsięwzięcie zarządzania ludzkością i jej zbawienia. Prowadząc swoje dzieło, Bóg stopniowo i bez osłonek wyraża i ukazuje ludzkości swój żmudny wysiłek, to, co ma i czym jest, swoją mądrość i wszechmoc, a także każdy aspekt swojego usposobienia. Prezentuje On i wyraża te sprawy tak, jak nigdy wcześniej. Zatem w całym wszechświecie oprócz ludzi, którymi Bóg zamierza zarządzać i których zamierza zbawić, nigdy nie istniały żadne stworzenia równie bliskie Bogu, które miałyby z Nim tak zażyłą relację. W Jego sercu ludzkość, którą pragnie zarządzać i którą pragnie zbawić, jest najważniejsza; ceni On tę ludzkość ponad wszystko. Mimo że zapłacił za ludzi wysoką cenę, mimo że nieustannie Go ranią i są Mu nieposłuszni, ani na chwilę z nich nie rezygnuje i wciąż niestrudzenie wypełnia swoje dzieło, nie wnosząc skarg ani zażaleń. Wie bowiem, że prędzej czy później ludzie się przebudzą w odpowiedzi na Jego wezwanie i poruszeni Jego słowami, uznają, że jest On Panem stworzenia i powrócą na Jego łono…
Wysłuchawszy dzisiaj tego wszystkiego, być może uważacie wszystko, czego Bóg dokonuje, z zupełnie zwyczajne. Wydaje się, że ludzie zawsze wyczuwali niektóre intencje Boga wobec nich na podstawie Jego słów i dzieła, jednak nieodmiennie istnieje pewien rozdźwięk między ich odczuciami i wiedzą a tym, co myśli Bóg. Dlatego uważam, że należy koniecznie rozmawiać ze wszystkimi ludźmi o tym, dlaczego Bóg stworzył rodzaj ludzki oraz co kryje się za Jego pragnieniem pozyskania rodzaju ludzkiego, z którym wiązał nadzieje. Jest niezwykle istotne, by dzielić się tym ze wszystkimi, tak aby wszyscy mieli co do tego jasność i zrozumienie w swoich sercach. Z uwagi na to, że każda myśl czy zamysł Boga, a także każdy etap oraz każdy okres Jego dzieła odnosi się do Jego dzieła zarządzania i jest z nim ściśle związany, kiedy zrozumiesz Boże myśli, zamysły i wolę Boga na każdym kroku Jego dzieła, zrozumiesz jednocześnie, jak powstał plan Jego dzieła zarządzania. To właśnie na tej podstawie możesz pogłębić swoje zrozumienie Boga. Choć to, o czym wspominałem wcześniej – wszystko, co Bóg zrobił, gdy na początku stwarzał świat – na razie wydaje się tylko „informacją”, nieistotną dla podążania za prawdą, w miarę rozwoju twojego doświadczenia nadejdzie dzień, kiedy nie będziesz już sądzić, że to tylko kilka prostych informacji albo po prostu jakaś tajemnica. W miarę upływu twojego życia, kiedy Bóg zajmie trochę miejsca w twoim sercu lub kiedy lepiej i głębiej zrozumiesz Jego wolę, wówczas prawdziwie pojmiesz znaczenie i nieodzowność tego, o czym dzisiaj mówię. Nieważne, do jakiego stopnia to zaakceptowaliście; nadal jest konieczne, byście zrozumieli i poznali te kwestie. Kiedy Bóg coś robi, kiedy prowadzi swoje dzieło, niezależnie od tego, czy czyni to przez swoje zamysły, czy własnymi rękami, czy robi to po raz pierwszy, czy po raz ostatni – w ostatecznym rozrachunku Bóg ma plan, a Jego cele i myśli są obecne we wszystkich Jego działaniach. Owe cele i myśli odzwierciedlają Boże usposobienie oraz są wyrazem tego, co Bóg ma i czym jest. Każda osoba musi zrozumieć te dwie kwestie – usposobienie Boga oraz to, co Bóg ma i czym jest. Kiedy dana osoba zrozumie Jego usposobienie oraz to, co On ma i czym jest, wówczas będzie mogła stopniowo pojąć, dlaczego Bóg robi to, co robi, i dlaczego mówi to, co mówi. Dzięki temu człowiek może mieć później więcej wiary do podążania za Bogiem, do poszukiwania prawdy i dążenia do zmiany swojego usposobienia. Innymi słowy, ludzkie zrozumienie Boga i ludzka wiara w Boga są ze sobą nierozerwalnie złączone.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 63
Jeśli tym, o czym ludzie zyskują wiedzę lub co udaje im się zrozumieć, jest usposobienie Boga, to, co On ma i czym jest – wówczas tym, co w rzeczywistości zyskują, będzie życie pochodzące od Boga. Kiedy owo życie zostanie w tobie uczynione, twoja bojaźń Boża będzie wzrastać. To korzyść, która przychodzi bardzo naturalnie. Jeśli nie chcesz zrozumieć czy poznać Bożego usposobienia lub istoty Boga, jeśli nie chcesz nawet zastanawiać się nad tymi kwestiami ani się na nich skupiać, mogę ci powiedzieć z całą pewnością, że sposób, w jaki aktualnie praktykujesz wiarę w Boga, nigdy nie pozwoli ci spełnić Jego woli czy zyskać Jego pochwały. Co więcej, nigdy prawdziwie nie osiągniesz zbawienia – oto ostateczne konsekwencje. Gdy ludzie nie rozumieją Boga i nie znają Jego usposobienia, ich serca nigdy nie są w stanie prawdziwie się przed Nim otworzyć. A kiedy już zrozumieją Boga, zaczną doceniać to, co jest w Jego sercu, i delektować się tym z zainteresowaniem i wiarą. Kiedy docenisz to, co jest w Bożym sercu, i posmakujesz tego, twoje serce stopniowo, krok po kroku, zacznie otwierać się przed Bogiem. A kiedy twoje serce się przed Nim otworzy, poczujesz jak haniebne i niegodziwe były twoje przetargi z Bogiem, twoje żądania wobec Boga i twoje własne wygórowane pragnienia. Kiedy twoje serce prawdziwie otworzy się przed Bogiem, dostrzeżesz, że Jego serce jest bezkresnym światem i wkroczysz do królestwa, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłeś. W owym królestwie nie ma oszustw ani podstępów, nie ma ciemności ani zła. Jest tylko szczerość i wierność; tylko światło i prawość; tylko sprawiedliwość i życzliwość. Jest ono pełne miłości i troski, pełne współczucia i tolerancji, dzięki czemu można poczuć szczęście i radość z tego, że się żyje. Te właśnie rzeczy zostaną ci objawione przez Boga, kiedy otworzysz przed Nim swoje serce. Ten bezkresny świat jest przepełniony Bożą mądrością i wszechmocą; jest także pełen Bożej miłości i autorytetu. Można tu zobaczyć wszystkie aspekty tego, co Bóg ma i czym jest, co daje Mu radość, co Go trapi, a także tego, co Go zasmuca i co wprawia Go w złość… Oto co ujrzeć może każda bez wyjątku osoba, która otworzy swoje serce i wpuści do niego Boga. Bóg może wejść do twojego serca, tylko jeśli je przed nim otworzysz. Ty zaś będziesz mógł zobaczyć to, co Bóg ma i czym jest, a także Jego intencje w stosunku do ciebie, tylko jeśli Bóg wejdzie do twojego serca. Wtedy odkryjesz, że wszystko, co dotyczy Boga, jest niezwykle cenne, i że tego, co On ma i czym jest, warto strzec jak skarbu. W porównaniu z tym, otaczający ciebie ludzie, przedmioty i zdarzenia obecne w twoim życiu, a nawet twoi bliscy, twój partner i to, co kochasz, jest ledwie warte wzmianki. Wszystko to jest tak maluczkie i tak podrzędne; poczujesz, że żaden przedmiot materialny nie będzie nigdy w stanie ponownie ciebie przyciągnąć ani skłonić, byś zapłacił za niego jakąkolwiek cenę. W pokorze Boga ujrzysz Jego wielkość i Jego prymat. Co więcej, w niektórych czynach Boga, które wcześniej uznawałeś za całkiem niewielkie, dostrzeżesz Jego nieskończoną mądrość oraz tolerancję, a także ujrzysz Jego cierpliwość, wyrozumiałość i to, jak dobrze Bóg ciebie rozumie. Przez to zrodzi się w tobie uwielbienie do Niego. Tego dnia poczujesz, że ludzkość żyje w tak plugawym świecie, iż ludzie obok ciebie i wydarzenia z twojego życia, a nawet ci, których kochasz, ich miłość do ciebie i ich tak zwana opieka czy też troska o ciebie nie są nawet warte wzmianki – tylko Bóg jest twoim oblubieńcem i tylko Boga cenisz najbardziej. Jestem pewien, że gdy nadejdzie ten dzień, niektórzy powiedzą: Boża miłość jest tak wielka, a Jego istota jest tak święta – nie ma w Bogu żadnego fałszu, zła, zazdrości ani sporów, lecz tylko sprawiedliwość i wiarygodność, a ludzie powinni pragnąć wszystkiego, co Bóg ma i czym jest. Ludzie powinni do tego dążyć i do tego aspirować. Na jakim fundamencie opiera się zdolność ludzi, żeby to osiągać? Opiera się ona na ich zrozumieniu usposobienia, a także istoty Boga. Zatem zrozumienie Bożego usposobienia oraz tego, co Bóg ma i czym jest, to lekcja, której każdy człowiek uczy się przez całe życie, to cel, do którego dąży przez całe życie każdy, kto stara się zmienić swoje usposobienie i poznać Boga.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 64
Bóg po raz pierwszy staje się ciałem, by wykonać dzieło
Jeśli chcemy zrozumieć więcej z tego, co Bóg ma i czym jest, nie możemy zatrzymać się na Starym Testamencie i na Wieku Prawa – musimy pójść dalej, śledząc kolejne etapy Bożego dzieła. Zatem kiedy Bóg zakończył Wiek Prawa i rozpoczął Wiek Łaski, my również idźmy za Nim w Wiek Łaski – wiek pełen łaski i odkupienia. W owym wieku Bóg znów dokonał czegoś niezwykle ważnego, co nie było uczynione nigdy wcześniej. Dzieło tego nowego wieku stanowiło nowy początek zarówno dla Boga, jak i dla człowieka – punkt wyjścia dla kolejnego nowego dzieła, jakiego Bóg nie wykonywał nigdy wcześniej. Owo nowe dzieło było czymś bezprecedensowym, przekraczającym wyobraźnię ludzi i wszelkich stworzeń. Jest to coś, co obecnie wszyscy ludzie dobrze znają – wtedy po raz pierwszy Bóg stał się człowiekiem, po raz pierwszy zainicjował nowe dzieło pod postacią człowieka, z tożsamością człowieka. Owo nowe dzieło oznaczało, że Bóg zakończył już dzieło Wieku Prawa, że nie będzie już więcej przemawiał ani działał w ramach prawa. Nie miał też już więcej nic mówić ani robić poprzez prawo lub według zasad czy reguł prawa. To znaczy, że całe Jego dzieło bazujące na prawie zostało na zawsze zatrzymane i nie miało być kontynuowane, gdyż Bóg chciał rozpocząć nowe dzieło oraz dokonywać nowych rzeczy, a w Jego planie znów pojawił się nowy początek, zatem Bóg musiał wprowadzić ludzkość w kolejny wiek.
To, czy była to dla ludzi radosna, czy też zła nowina, zależało od istoty każdej poszczególnej osoby. Można powiedzieć, że dla niektórych ludzi nie była to radosna, lecz zła wiadomość, bo kiedy Bóg rozpoczął nowe dzieło, ludzie, którzy przestrzegali jedynie prawa i zasad, którzy stosowali się wyłącznie do doktryn, ale nie bali się Boga, skłonni byli wykorzystywać dawne dzieło Boże do potępiania Jego nowego dzieła. Dla tych ludzi była to zła wiadomość. Ale dla każdej osoby, która była niewinna i otwarta, która była z Bogiem szczera i gotowa dostąpić Jego odkupienia, pierwsze wcielenie Boga stanowiło niezwykle radosną nowinę. Bo odkąd ludzie zostali przywołani do istnienia, Bóg po raz pierwszy pojawił się wśród nich i zamieszkał między nimi inaczej niż pod postacią Ducha; tym razem został zrodzony z człowieka i żył między ludźmi oraz pracował pośród nich jako Syn Człowieczy. Ten „pierwszy raz” przełamał ludzkie pojęcia, a także przekroczył wszelkie ludzkie wyobrażenia. Ponadto wszyscy naśladowcy Boga zyskali namacalną korzyść. Bóg nie tylko zakończył stary wiek, ale również zerwał ze swoimi dawnymi metodami działania i stylem pracy. Nie prosił już więcej posłańców, by przekazywali Jego wolę, nie ukrywał się już w chmurach ani też nie ukazywał się ludziom i nie przemawiał do nich władczo spośród piorunów. W sposób niepodobny do niczego, co było wcześniej, za pośrednictwem niewyobrażalnej dla ludzi metody, którą trudno im było pojąć czy zaakceptować – faktu stania się ciałem – stał się Synem Człowieczym, po to, by rozpocząć dzieło tamtego wieku. Ludzkość była zupełnie nieprzygotowana na taki uczynek Boga i poczuła się zakłopotana, gdyż Bóg po raz kolejny rozpoczął nowe dzieło, jakiego nigdy wcześniej nie wykonywał.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 65
Jezus zrywa kłosy zboża do jedzenia w szabas
Mt 12:1 W tym czasie Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, a jego uczniowie byli głodni i zaczęli zrywać kłosy, i jeść.
Syn Człowieczy jest Panem szabasu
Mt 12:6-8 Ale mówię wam, że tu jest ktoś większy niż świątynia. A gdybyście wiedzieli, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Syn Człowieczy bowiem jest też Panem szabatu.
Przyjrzyjmy się najpierw poniższemu fragmentowi: „W tym czasie Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, a jego uczniowie byli głodni i zaczęli zrywać kłosy, i jeść”.
Dlaczego wybrałem ten fragment? Jaki ma on związek z Bożym usposobieniem? Z tego tekstu dowiadujemy się najpierw, że był to dzień szabatu, lecz Pan Jezus wyszedł i poprowadził swoich uczniów przez pola zbóż. Co jest jeszcze bardziej „oburzające”, to że nawet „zaczęli zrywać kłosy, i jeść”. W Wieku Prawa prawo Boga Jahwe zabraniało ludziom tak po prostu wychodzić czy brać udziału w rozmaitych działaniach w szabat – wielu rzeczy nie wolno było robić w szabat. Takie zachowanie Pana Jezusa było zastanawiające dla tych, którzy przez długi czas żyli według prawa, a nawet budziło ich krytykę. Odłóżmy na razie na bok ich konfuzję oraz to, co mówili o postępowaniu Jezusa, i porozmawiajmy najpierw o tym, dlaczego Pan Jezus ze wszystkich możliwych dni zdecydował się to zrobić akurat w szabat oraz co chciał poprzez to działanie powiedzieć ludziom, którzy żyli według prawa. Chcę mówić o tym, jaki jest związek tego fragmentu z Bożym usposobieniem.
Pan Jezus, kiedy przyszedł, za pośrednictwem swoich praktycznych działań powiedział ludziom, że Bóg opuścił Wiek Prawa i rozpoczął nowe dzieło, a owo nowe dzieło nie wymaga przestrzegania szabatu. Odrzucenie przez Boga ograniczeń dnia szabatu było zaledwie przedsmakiem Jego nowego dzieła; rzeczywiste, wielkie dzieło jeszcze się nie rozpoczęło. Kiedy Pan Jezus zapoczątkował swoje dzieło, zrzucił już wcześniej „kajdany” Wieku Prawa oraz zerwał z przepisami i zasadami tamtego wieku. Nie było w Nim pozostałości czegokolwiek, co wiązałoby się z prawem; całkowicie je odrzucił i więcej go nie przestrzegał oraz nie wymagał już od ludzkości, by go przestrzegała. Widzicie więc tutaj, że Pan Jezus szedł przez pola zbóż w szabat i że Pan nie odpoczywał, lecz pracował na zewnątrz. Takie Jego działanie było szokiem dla ludzkich pojęć i miało im zakomunikować ludziom, że nie podlega On już prawu oraz że porzucił ograniczenia szabatu i stanął przed ludzkością oraz pośród niej z nowym obliczem i nowym sposobem działania. Takie Jego postępowanie mówiło ludziom, że przyniósł nowe dzieło, które rozpoczęło się od wyjścia poza prawo i wyzwolenia się od szabatu. Kiedy Bóg prowadził swoje nowe dzieło, nie trzymał się już przeszłości i nie troszczył się już o reguły Wieku Prawa. Nie miało też na Niego wpływu dzieło poprzedniego wieku, lecz pracował w szabat tak jak każdego innego dnia, a kiedy Jego uczniowie w szabat poczuli głód, mogli zerwać kłosy zbóż, aby się nimi posilić. Wszystko to było zupełnie normalne w oczach Boga. Bogu bowiem wolno uczynić nowy początek dla znacznej części dzieła, którego pragnie dokonać i dla nowych słów, które chce wypowiedzieć. Kiedy On rozpoczyna coś nowego, nie wspomina już więcej o swoim poprzednim dziele ani go nie kontynuuje. Ponieważ Boże dzieło kieruje się Jego zasadami, to kiedy Bóg chce zapoczątkować nowe dzieło, pragnie wprowadzić ludzkość w ten nowy etap swojego dzieła, a także wówczas, gdy ma ono przejść na wyższy poziom. Jeśli ludzie nadal będą postępować według starych wypowiedzi i przepisów lub kurczowo się ich trzymać, nie zapamięta On tego ani nie będzie aprobował, bowiem zapoczątkował już nowe dzieło i wkroczył w nowy etap swojej pracy. Kiedy rozpoczyna nowe dzieło, ukazuje ludzkości swój całkowicie nowy wizerunek, pod zupełnie innym kątem i w całkowicie nowy sposób, tak aby ludzie mogli ujrzeć różne aspekty Jego usposobienia oraz tego, co On ma i czym jest. To jeden z celów Jego nowego dzieła. Bóg nie trzyma się kurczowo tego, co stare, ani nie chadza wydeptaną ścieżką; Jego działania i przekaz wcale nie są tak pełne zakazów, jak ludzie sobie wyobrażają. W Bogu wszystko jest wolne i wyzwolone, nie ma zakazów ani ograniczeń – przynosi On ludzkości wolność i swobodę. Jest żywym Bogiem, Bogiem, który autentycznie, prawdziwie istnieje. Nie jest marionetką ani glinianą figurką i całkowicie różni się od bożków, którym ludzie oddają cześć oraz których wielbią. Jest żywy i pełen energii, a wszystko, co Jego słowa i dzieło niosą ludzkości, to życie i światło, wolność i swoboda, bo On ma prawdę, życie i drogę – nie ogranicza Go żaden aspekt któregokolwiek Jego dzieła. Niezależnie od tego, co mówią ludzie, jak postrzegają lub oceniają Jego nowe dzieło, będzie On wypełniał owo dzieło bez żadnych skrupułów. Nie będzie się przejmował niczyimi pojęciami czy tym, że Jego nowe dzieło i słowa są wytykane palcami, ani nawet silnym sprzeciwem i oporem ludzi wobec Jego nowego dzieła. Żadne spośród Jego stworzeń nie może na podstawie ludzkiego rozumowania, wyobraźni, wiedzy czy moralności zmierzyć lub zdefiniować tego, co czyni Bóg, nie może zdyskredytować, zakłócić ani sabotować Jego dzieła. W Jego dziele i w tym, co On robi, nie ma zakazów; nie zostanie ono ograniczone przez żadnego człowieka, wydarzenie czy rzecz, ani nie zostanie zakłócone przez żadne wrogie siły. Co się tyczy Jego nowego dzieła, On jest wszech-zwycięskim Królem, a wszelkie wrogie siły oraz wszelkie herezje i sofizmaty ludzkości zostaną zdeptane u Jego podnóżka. Niezależnie od tego, który nowy etap dzieła wypełnia, każdy z pewnością będzie realizowany i szerzony wśród ludzkości, a także będzie z pewnością wypełniany nieskrępowanie w całym wszechświecie, aż Jego wielkie dzieło zostanie ukończone. Oto wszechmoc i mądrość Boga, Jego autorytet i władza. Dlatego Pan Jezus mógł otwarcie wyjść oraz pracować w szabat, bo w Jego sercu nie było żadnych reguł ani wiedzy czy doktryny pochodzącej od człowieka. Miał za to nowe dzieło Boże i Bożą drogę. Jego dzieło było drogą do wyzwolenia ludzkości, do uwolnienia ludzi, pozwolenia, by mogli istnieć w świetle i żyć. Tymczasem ci, którzy oddają cześć bożkom lub fałszywym bóstwom, każdego dnia żyją na uwięzi szatana, spętani wszelkiego rodzaju regułami i tabu – dziś zakazana jest jedna rzecz, jutro inna – w ich życiu nie ma wolności. Są jak pozbawieni radości z życia więźniowie w kajdanach. Co oznacza „zakaz”? Oznacza ograniczenia, więzy i zło. Gdy tylko ktoś zaczyna czcić bożka, oddaje jednocześnie cześć fałszywemu bóstwu, złemu duchowi. Kiedy ktoś się angażuje w takie działania, pojawiają się zakazy. Nie wolno ci jeść tego czy tamtego, dziś nie wolno ci wychodzić, jutro nie będzie ci wolno gotować, innego dnia nie będziesz mógł się przeprowadzić do nowego domu, śluby, pogrzeby, a nawet porody muszą się odbywać w określone dni. Jak to się nazywa? To właśnie są zakazy; jest to skrępowanie ludzkości, kajdany szatana i złych duchów kontrolujące ludzi, ograniczające ich serca i ciała. Czy Bóg również narzuca takie zakazy? Mówiąc o świętości Boga, powinieneś najpierw pomyśleć o tym, że u Boga nie ma żadnych zakazów. W słowach i dziele Bożym są zasady, ale nie ma żadnych zakazów, gdyż sam Bóg jest drogą, prawdą i życiem.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 66
„Ale mówię wam, że tu jest ktoś większy niż świątynia. A gdybyście wiedzieli, co to znaczy: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Syn Człowieczy bowiem jest też Panem szabatu” (Mt 12:6-8). Do czego odnosi się tutaj słowo „świątynia”? Mówiąc prosto, oznacza ono wspaniały, wysoki budynek, a w Wieku Prawa świątynia była miejscem, w którym kapłani oddawali cześć Bogu. Kiedy Pan Jezus powiedział „tu jest ktoś większy niż świątynia”, kim był ten „ktoś”? Jasne jest, że ten „ktoś” to wcielony Pan Jezus, bo tylko On był większy niż świątynia. Co te słowa mówiły ludziom? Mówiły, żeby wyszli ze świątyni – Bóg już z niej wyszedł i już w niej nie działał, więc ludzie powinni szukać śladów Boga poza świątynią i podążyć za Nim w Jego nowe dzieło. Kiedy Jezus powiedział te słowa, kryło się za nimi założenie, że przestrzegając prawa, ludzie zaczęli widzieć świątynię jako coś większego od samego Boga. Innymi słowy, ludzie oddawali cześć świątyni zamiast Bogu, dlatego Pan Jezus ostrzegł ich, aby nie oddawali czci bożkom, lecz wielbili Boga, gdyż On jest ponad wszystko. Dlatego powiedział: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary”. Widać wyraźnie, że w oczach Pana Jezusa większość ludzi żyjących według prawa nie oddawała już czci Jahwe, a jedynie odprawiała rytuał składania ofiar, i Pan Jezus uznał, że jest to oddawanie czci bożkom. Owi czciciele bożków postrzegali świątynię jako coś większego i wyższego niż Bóg. W ich sercach była tylko świątynia, nie Bóg, a gdyby przyszło im stracić świątynię, straciliby swoje miejsce do życia. Bez świątyni nie mieliby gdzie oddawać czci i składać ofiar. W tym tak zwanym „miejscu do życia” udawali, że oddają cześć Bogu Jahwe, co pozwalało im przebywać w świątyni i zajmować się swoimi własnymi sprawami. Tak zwane „składanie ofiar” pozwalało im załatwiać własne haniebne interesy pod płaszczykiem dokonywania posługi w świątyni. Z tego właśnie powodu ludzie w tamtych czasach postrzegali świątynię jako coś większego niż Bóg. Pan Jezus wypowiedział te słowa jako ostrzeżenie dla ludzi, ponieważ używali świątyni jako przykrywki, a ofiar jako pretekstu do oszukiwania ludzi, a także oszukiwania Boga. Jeśli zastosujecie te słowa do teraźniejszości, okażą się równie aktualne i równie trafne. Choć w dzisiejszych czasach ludzie doświadczyli innego dzieła Bożego niż ludzie w Wieku Prawa, ich natura i istota są takie same. W kontekście dzisiejszego dzieła ludzie nadal robią takie rzeczy, o jakich mówią słowa „świątynia jest większa niż Bóg”. Na przykład ludzie uważają wypełnianie obowiązku za swoją pracę; uważają niesienie świadectwa o Bogu i walkę z wielkim, czerwonym smokiem za działalność polityczną w obronie praw człowieka, demokracji i wolności; przemieniają obowiązek, by przekuć swoje umiejętności w karierę, lecz bojaźń Bożą i wyrzekanie się zła traktują zaledwie jako część religijnej doktryny, której należy przestrzegać, i tak dalej. Czy tego rodzaju zachowania nie są zasadniczo tożsame z „traktowaniem świątyni jako większej niż Bóg”? Różnica polega na tym, że dwa tysiące lat temu ludzie załatwiali swoje osobiste interesy w materialnej świątyni, a dzisiaj ludzie załatwiają swoje osobiste sprawy w niematerialnych świątyniach. Ci, którzy cenią sobie reguły, uważają, że są one większe od Boga, ci, którzy miłują status, widzą status jako coś większego niż Bóg, ci, którzy kochają swoją karierę, widzą karierę jako coś większego niż Bóg i tak dalej – wszystkie te przejawy sprawiają, że mówię: „Ludzie chwalą Boga w słowach jako największego, ale w ich oczach wszystko inne jest większe niż Bóg”. To dlatego, że gdy tylko ludzie znajdą na swojej drodze podążania za Bogiem okazję do tego, by pokazać swoje własne talenty, załatwić własne sprawy czy zadbać o własną karierę, oddalają się od Boga i rzucają się w wir swojej ukochanej kariery. Natomiast jeśli chodzi o to, co Bóg im powierzył, oraz o Jego wolę, już dawno odrzucili te rzeczy. Czym różni się ich stan od stanu ludzi, którzy załatwiali swoje własne interesy w świątyni dwa tysiące lat temu?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 67
Zdanie „Syn Człowieczy jest też Panem szabatu” mówi ludziom, że wszystko, co dotyczy Boga, nie ma natury materialnej i choć Bóg może zaspokoić wszystkie twoje materialne potrzeby, to kiedy wszystkie one zostaną już zaspokojone, czy satysfakcja z tych rzeczy będzie w stanie zastąpić twoje poszukiwanie prawdy? Jest to oczywiście niemożliwe! Boże usposobienie, a także to, co On ma i czym jest – obie te sprawy, o których wcześniej rozmawialiśmy, są prawdą. Ich wartość nie może być porównywana do wartości żadnych przedmiotów materialnych, choćby najcenniejszych, ani nie może być obliczona w kategoriach pieniężnych, gdyż nie jest to przedmiot materialny, lecz zaspokaja potrzeby serca każdego bez wyjątku człowieka. Dla każdej osoby wartość tych nienamacalnych prawd powinna być większa niż wartość jakiejkolwiek cenionej przez nią rzeczy materialnej, prawda? Powinniście się przez chwilę zatrzymać nad tym stwierdzeniem. Kluczowy dla tego, co powiedziałem, jest fakt, że co Bóg ma i czym jest oraz wszystko, co dotyczy Boga, to rzeczy najważniejsze dla każdego człowieka i żaden przedmiot materialny nie może ich zastąpić. Dam ci przykład: kiedy jesteś głodny, potrzebujesz jedzenia. Jedzenie to może być stosunkowo dobre lub stosunkowo marne, ale jeśli możesz się nim nasycić, nieprzyjemne uczucie głodu przestanie ci doskwierać – zniknie. Ty będziesz mógł zaznać spokoju, a twoje ciało zazna odpoczynku. Ludzki głód można zaspokoić jedzeniem, ale jeśli podążasz za Bogiem i czujesz, że Go nie rozumiesz, jak możesz wypełnić pustkę w swoim sercu? Czy można ją wypełnić jedzeniem? Albo kiedy podążasz za Bogiem, a nie rozumiesz Jego woli, czym możesz zaspokoić głód, który odczuwasz w sercu? Jeśli w procesie doświadczania zbawienia przez Boga, dążąc do zmiany swojego usposobienia, nie rozumiesz Jego woli albo nie wiesz, jaka jest prawda, jeżeli nie rozumiesz Bożego usposobienia – czy nie będzie cię to mocno niepokoiło? Czy nie będziesz czuł w sercu silnego głodu i pragnienia? Czy te odczucia nie przeszkodzą ci w odczuwaniu spokoju w sercu? Zatem jak możesz zaspokoić ów głód w swoim sercu – czy jest na to jakiś sposób? Niektórzy chodzą na zakupy, inni zwierzają się przyjaciołom, inni zbyt długo śpią, jeszcze inni czytają więcej słów Boga lub pracują ciężej i podejmują więcej wysiłków, by wypełnić swoje obowiązki. Czy te rzeczy mogą rozwiązać twoje obecne trudności? Wszyscy dobrze rozumiecie tego rodzaju praktyki. Kiedy czujesz się bezsilny, kiedy odczuwasz silne pragnienie otrzymania od Boga oświecenia, które pozwoliłoby ci poznać realność prawdy i Jego wolę, czego wówczas potrzebujesz najbardziej? Nie potrzebujesz pełnego posiłku ani też kilku miłych słów, nie wspominając już przelotnej pociechy i zaspokojenia ciała – potrzebujesz, żeby Bóg bezpośrednio i jasno ci powiedział, co powinieneś zrobić i jak masz to zrobić, żeby powiedział ci jasno, jaka jest prawda. Kiedy już to zrozumiesz, nawet jeśli uzyskasz tylko odrobinę zrozumienia, czyż nie poczujesz w sercu większej satysfakcji niż po dobrym posiłku? Kiedy twe serce odczuje zadowolenie, to czy nie zapanuje w nim, podobnie jak w całej twojej osobie, prawdziwy pokój? Czy dzięki tej analogii i analizie rozumiecie teraz, dlaczego chciałem podzielić się z wami zdaniem „Syn Człowieczy jest też Panem szabatu”? Oznacza ono, że to, co pochodzi od Boga, to, co On ma i czym jest, oraz wszystko, co Boże, jest większe niż cokolwiek innego, włącznie z rzeczami czy osobami, które kiedyś uważałeś za najcenniejsze. To znaczy, że jeśli dana osoba nie może otrzymać słów z ust Bożych lub nie rozumie Jego woli, wówczas nie może zaznać spokoju. W waszych przyszłych doświadczeniach zrozumiecie, dlaczego chciałem, żebyście przyjrzeli się dziś temu fragmentowi – to bardzo ważne. Wszystko, co Bóg robi, jest prawdą i życiem. Prawda jest czymś, czego ludziom nie może w życiu zabraknąć, bez czego nie mogą się obejść; można też powiedzieć, że to rzecz najwyższa. Choć nie możesz jej zobaczyć ani jej dotknąć, nie sposób zlekceważyć jej znaczenia; to jedyna rzecz, która może przynieść spokój twojemu sercu.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 68
Czy wasze rozumienie prawdy jest zintegrowane z osobistym stanem każdego z was? W prawdziwym życiu najpierw musisz się zastanowić, jakie prawdy odnoszą się do ludzi, rzeczy i przedmiotów, z którymi się stykasz; to właśnie pośród tych prawd możesz odnaleźć wolę Boga i skonfrontować to, z czym się zetknąłeś, z Jego wolą. Jeśli nie wiesz, jakie aspekty prawdy odnoszą się do rzeczy, z którymi miałeś styczność, lecz poszukujesz woli Bożej w sposób bezpośredni, jest to ślepe podejście, które nie może przynieść rezultatów. Jeśli chcesz podążać za prawdą i zrozumieć Bożą wolę, musisz najpierw przyjrzeć się temu, co ci się przydarzyło i do jakich aspektów prawdy odnoszą się te wydarzenia oraz musisz poszukać w słowie Bożym konkretnej prawdy, która dotyczy tego, czego doświadczyłeś. Następnie poszukaj w tej prawdzie odpowiedniej dla siebie ścieżki praktyki; w ten sposób będziesz mógł pośrednio zrozumieć Bożą wolę. Poszukiwanie prawdy i praktykowanie jej nie polega na mechanicznym stosowaniu się do doktryny ani na powtarzaniu pewnego schematu. Prawda nie jest schematyczna, nie jest też ona prawem. Nie jest martwa – jest samym życiem, jest żywa, a także jest regułą, do której musi stosować się każda istota stworzona i która musi być obecna w życiu człowieka. To coś, co musisz, na ile to możliwe, zrozumieć na drodze doświadczenia. Niezależnie od etapu, do jakiego doszedłeś w swoim doświadczeniu, jesteś nierozerwalnie związany ze słowem Bożym i z prawdą, a wszystko, co rozumiesz z Bożego usposobienia oraz wszystko, co wiesz na temat tego, co Bóg ma i czym jest, wyrażone pozostaje w słowach Boga; te kwestie są nierozerwalnie związane z prawdą. Usposobienie Boga oraz to, co On ma i czym jest, same w sobie są prawdą; prawda jest autentycznym przejawem Bożego usposobienia oraz tego, co On ma i czym jest. Tworzy ona i konkretyzuje to, co Bóg ma oraz jasno stanowi o tym, co On ma i czym jest; informuje cię w sposób bardziej bezpośredni o tym, co jest Bogu miłe, czego On nie lubi, co chce, żebyś zrobił, a czego ci zabrania, jakimi ludźmi gardzi, a w jakich ma upodobanie. W prawdach wyrażanych przez Boga ludzie mogą zobaczyć odczuwane przez Niego przyjemność, gniew, smutek i szczęście, jak również Jego istotę – oto objawienie Jego usposobienia. Oprócz znajomości tego, co Bóg ma i czym jest oraz zrozumienia Jego usposobienia na podstawie Jego słowa niezwykle ważna jest również potrzeba sięgnięcia po owo zrozumienie poprzez praktyczne doświadczenie. Jeśli dana osoba wycofuje się z prawdziwego życia po to, by poznać Boga, nie będzie w stanie tego osiągnąć. Nawet jeśli są tacy ludzie, którzy dostępują pewnego zrozumienia na podstawie słowa Bożego, ich zrozumienie ogranicza się do teorii i słów i powstaje tu niezgodność z tym, jaki Bóg jest naprawdę.
Wszystko, o czym teraz rozmawiamy, zawiera się w pełni w kanonie historii zapisanych w Biblii. Poprzez te historie oraz analizując zdarzenia, które wówczas miały miejsce, ludzie mogą zrozumieć usposobienie Boga oraz to, co On ma i czym jest – co też zakomunikował, aby ludzie mogli lepiej, głębiej, dokładniej i bardziej kompleksowo poznać poszczególne aspekty Boga. Czy zatem jedyna droga do poznania poszczególnych aspektów Boga wiedzie wyłącznie poprzez owe historie? Nie, to nie jest jedyna droga! Bowiem to, co Bóg mówi, oraz dzieło, którego dokonuje On w Wieku Królestwa, mogą lepiej pomóc ludziom poznać Jego usposobienie, poznać je pełniej. Sądzę jednak, że trochę łatwiej jest poznać Boże usposobienie i zrozumieć to, co On ma i czym jest, poprzez przykłady czy historie zapisane w Biblii, z którymi ludzie są obeznani. Jeśli będę posiłkował się słowami sądu i karcenia oraz dosłownie przytoczę prawdy, które Bóg komunikuje dzisiaj, próbując w ten sposób sprawić, byś Go poznał, będzie to dla ciebie zbyt nużące i męczące, a niektórzy będą nawet mieli poczucie, że słowa Boga są schematyczne. Natomiast jeśli posłużę się przykładami tych historii biblijnych, aby pomóc ludziom poznać Boże usposobienie, nie będzie to dla nich nudne. Można powiedzieć, że podczas tłumaczenia owych przykładów szczegóły dotyczące tego, co w danym momencie Bóg miał w sercu – Jego nastrój i odczucia czy też Jego myśli oraz idee – zostały ludziom zakomunikowane ludzkim językiem, a wszystko po to, aby mogli zrozumieć oraz poczuć, że to, co Bóg ma i czym jest, nie jest formułką. Nie jest to legenda ani coś, czego ludzie nie mogą zobaczyć czy dotknąć. To coś, co naprawdę istnieje, co ludzie mogą poczuć i docenić. Taki jest cel ostateczny. Można powiedzieć, że ludzie żyjący w tym wieku otrzymali błogosławieństwo. Mogą czerpać z historii biblijnych po to, by zyskać pełniejsze zrozumienie wcześniejszego dzieła Bożego; potrafią zobaczyć Jego usposobienie poprzez dzieło, którego dokonał. Mogą też zrozumieć wolę Bożą w stosunku do ludzkości dzięki tym rodzajom usposobienia, które wyraził, a także zrozumieć konkretne przejawy Jego świętości i Jego troski o ludzi i w ten sposób osiągnąć bardziej szczegółową oraz głębszą wiedzę na temat Bożego usposobienia. Wierzę, że wszyscy teraz to czujecie!
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 69
W ramach dzieła, którego Pan Jezus dokonał w Wieku Łaski, można dostrzec jeszcze jeden wymiar tego, co Bóg ma i czym jest. Ten aspekt został wyrażony poprzez Jego ciało, a ludzie mogli go zobaczyć i docenić za sprawą Jego człowieczeństwa. W Synu Człowieczym ludzie zobaczyli, jak Bóg w ciele urzeczywistniał swoje człowieczeństwo, a także ujrzeli wyrażony poprzez ciało boski wymiar Boga. Ta dwojaka ekspresja pozwoliła ludziom ujrzeć bardzo prawdziwego Boga i dzięki temu mogli wykształcić inną koncepcję Boga. Natomiast w okresie między stworzeniem świata a końcem Wieku Prawa, czyli przed Wiekiem Łaski, jedynymi aspektami Boga, których ludzie mogli widzieć, słyszeć oraz doświadczać, była Jego boskość, rzeczy, które Bóg mówił i czynił w sferze niematerialnej oraz rzeczy, które komunikował z pozycji swojej prawdziwej osoby, której nie można było zobaczyć ani dotknąć. Często z tego powodu ludzie mieli poczucie, że Bóg na tyle góruje nad nimi w swojej wielkości, iż nie mogą się do Niego zbliżyć. Ludzie mieli zazwyczaj wrażenie, że Bóg pojawia się i znika z ich pola postrzegania, a nawet mieli poczucie, że wszelkie Jego myśli czy idee są tak bardzo tajemnicze i nieuchwytne, że niemożliwością jest do nich dotrzeć, a cóż dopiero próbować je zrozumieć i docenić. Wszystko, co miało związek z Bogiem, było dla ludzi bardzo odległe – tak odległe, że nie byli w stanie tego zobaczyć, nie mogli tego dotknąć. Wydawało się, że jest On gdzieś wysoko w niebiosach, jakby w ogóle nie istniał. Zatem dla ludzi zrozumienie serca i umysłu Boga czy też jakichkolwiek Jego przemyśleń było czymś niedostępnym, poza ich zasięgiem. Chociaż w Wieku Prawa Bóg wypełnił konkretne dzieło, a także wypowiedział określone słowa oraz wyraził pewne określone skłonności, dzięki którym ludzie mogli Go w jakiś sposób docenić i uchwycić nieco prawdziwej wiedzy o Nim, to jednak w ostatecznym rozrachunku owe przejawy tego, co Bóg ma i czym jest, pochodziły ze sfery niematerialnej, a to, co ludzie rozumieli i co wiedzieli, dotyczyło wciąż tylko boskiego wymiaru tego, co On ma i czym jest. Bazując na takim przejawie tego, co Bóg ma i czym jest, ludzie nie mogli uzyskać solidnej koncepcji Boga, a ich wyobrażenie o Nim nadal ograniczało się do „duchowego ciała, do którego trudno się zbliżyć, które pojawia się i znika z pola postrzegania”. Jako że Bóg nie posłużył się żadnym konkretnym przedmiotem ani obrazem należącym do sfery materialnej, aby ukazać się ludziom, nadal nie byli oni zdolni zdefiniować Go w ludzkim języku. W swoich sercach i umysłach ludzie zawsze chcieli za pośrednictwem swojego języka wyznaczyć normy dla Boga, uczynić Go namacalnym i uczłowieczyć Go, na przykład określić, jakiego jest wzrostu, jakich jest rozmiarów, jak wygląda, co dokładnie lubi i jaka jest Jego osobowość. Tak naprawdę w swoim sercu Bóg wiedział, że ludzie myślą w ten sposób. Miał zupełną jasność co do ludzkich potrzeb i oczywiście wiedział również, co powinien uczynić, dlatego w Wieku Łaski poprowadził swoje dzieło w odmienny sposób. Ten nowy sposób był zarówno boski, jak i człowieczy. W okresie, w którym działał Pan Jezus, ludzie mogli dostrzec, że Bóg ma wiele ludzkich przejawów. Na przykład potrafił tańczyć, mógł brać udział w weselach, mógł obcować z ludźmi, rozmawiać z nimi i omawiać z nimi różne kwestie. Ponadto Pan Jezus dokonał też wielu rzeczy, które obrazowały Jego boskość, i oczywiście całe to dzieło stanowiło wyraz i objawienie Bożego usposobienia. W tym okresie, kiedy boski wymiar Boga urzeczywistnił się w zwykłym ciele, które można było dotknąć i zobaczyć, ludzie nie mieli już poczucia, że pojawia się On i znika z ich pola postrzegania że nie mogą się do Niego zbliżyć. Wręcz przeciwnie – mogli próbować pojąć Bożą wolę czy też zrozumieć Jego boskość poprzez każdy ruch, przez słowa i przez dzieło Syna Człowieczego. Wcielony Syn Człowieczy wyrażał boską naturę Boga poprzez swoje człowieczeństwo i przekazywał ludzkości Bożą wolę. A dając wyraz woli i usposobieniu Boga, jednocześnie objawiał ludziom Boga żyjącego w sferze duchowej, którego nie można zobaczyć ani dotknąć. Ludzie widzieli Samego Boga w namacalnej postaci, z krwi i kości. Zatem wcielony Syn Człowieczy skonkretyzował i uczłowieczył rzeczy takie jak tożsamość Samego Boga, Jego status, obraz, usposobienie oraz to, co On ma i czym jest. Choć wygląd zewnętrzny Syna Człowieczego miał pewne ograniczenia w odniesieniu do obrazu Boga, Jego istota oraz to, co On ma i czym jest, mogły w pełni reprezentować tożsamość i status Samego Boga – istniało zaledwie kilka różnic w sposobie wyrazu. Nie możemy zaprzeczyć, że Syn Człowieczy reprezentował tożsamość i status Samego Boga zarówno w Jego człowieczej postaci, jak i w Jego boskości. W tamtym czasie jednak Bóg działał poprzez ciało, przemawiał z perspektywy ciała i stał przed ludzkością z tożsamością oraz statusem Syna Człowieczego, dzięki czemu ludzie mieli okazję zetknąć się z prawdziwymi słowami i dziełem Boga pośród ludzkości oraz ich doświadczać. Dawało to także ludziom wgląd w Jego boską naturę i Jego wielkość wśród pokory, jak również pozwalało im zrozumieć oraz zdefiniować autentyczność i rzeczywistość Boga. Choć dzieło ukończone przez Pana Jezusa, Jego metody działania i perspektywa, z której przemawiał, różniły się od tych właściwych prawdziwej osobie Boga w sferze duchowej, wszystko, co miało związek z Jezusem, prawdziwie reprezentowało Samego Boga, którego rodzaj ludzki nigdy wcześniej nie widział – to jest niezaprzeczalne! Innymi słowy, nieważne, w jakiej formie Bóg się objawia, nieważne, z jakiej perspektywy przemawia czy z jakim obrazem staje twarzą w twarz z ludzkością, Bóg reprezentuje siebie i tylko siebie. Nie może reprezentować ani żadnego pojedynczego człowieka, ani nikogo ze skażonego rodzaju ludzkiego. Bóg jest Samym Bogiem, to niezaprzeczalny fakt.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 70
Przypowieść o zbłąkanej owcy
Mt 18:12-14 Jak wam się wydaje? Gdyby jakiś człowiek miał sto owiec, a jedna z nich zabłąkałaby się, czyż nie zostawi tych dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie w góry szukać zabłąkanej? A jeśli uda mu się ją znaleźć, zaprawdę powiadam wam, że cieszy się z niej bardziej niż z tych dziewięćdziesięciu dziewięciu, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą waszego Ojca, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych.
Ten fragment jest przypowieścią – jakie odczucia budzi w ludziach? Użyty tutaj środek wyrazu – przypowieść – jest figurą retoryczną właściwą ludzkiemu językowi i jako taka należy do zakresu ludzkiego pojmowania. Gdyby Bóg powiedział coś podobnego w Wieku Prawa, ludzie mieliby poczucie, że te słowa nie są w gruncie rzeczy spójne z tym, kim Bóg jest, lecz kiedy takie słowa wypowiedział Syn Człowieczy w Wieku Łaski, wydały się one ludziom pokrzepiające, ciepłe i bliskie. Gdy Bóg stał się ciałem, kiedy objawił się w postaci człowieka, wykorzystał bardzo odpowiednią przypowieść wywiedzioną z Jego własnego człowieczeństwa, by wyrazić głos swojego serca. Głos ten reprezentował głos samego Boga oraz dzieło, którego chciał On dokonać w owym wieku. Oddawał on również stosunek, jaki Bóg miał do ludzi w Wieku Łaski. Patrząc z perspektywy owego stosunku Boga do ludzi, Jezus przyrównywał każdą osobę do owcy. Gdyby owca się zgubiła, zrobiłby On wszystko, co w Jego mocy, by ją odnaleźć. Odzwierciedlało to zasadę Bożego dzieła realizowanego pośród ludzkości w czasie, gdy Bóg był wcielony. Bóg posłużył się tą przypowieścią, aby opisać swą determinację i podejście w tym dziele. Była to zaleta Bożego wcielenia: Bóg mógł korzystać z ludzkiej wiedzy i używać ludzkiego języka, aby przemawiać do ludzi i wyrażać swoją wolę. „Przekładał” lub wyjaśniał ludziom swój pełen głębi, boski język, który trudno było im zrozumieć – przekładał go na język ludzki, w ludzki sposób. Pozwoliło to ludziom zrozumieć Jego wolę i poznać Jego zamiary. Bóg mógł również prowadzić z ludźmi rozmowy z pozycji człowieka, posługując się ludzkim językiem, i komunikować się z ludźmi w sposób dla nich zrozumiały. Mógł nawet przemawiać i działać, używając ludzkiego języka, tak aby ludzie mogli poczuć Bożą dobroć i bliskość, by mogli ujrzeć Jego serce. Co tu widzicie? Czy dla słów i czynów Boga istnieją jakieś ograniczenia? Ludzie uważają, że nie ma takiej możliwości, by Bóg mógł użyć ludzkiej wiedzy, języka czy sposobów wyrażania się, by przekazać to, co chce powiedzieć sam Bóg, by mówić o dziele, które chce wypełnić czy też wyrażać swoją wolę. Jednak takie myślenie jest błędne. Bóg skorzystał z tego rodzaju przypowieści, by ludzie mogli poczuć Jego realność i szczerość oraz zobaczyć stosunek, jaki miał do nich w tamtym okresie. Przypowieść ta wyrwała ludzi, którzy przez długi czas żyli pod prawem, ze snu, a ponadto inspirowała kolejne pokolenia ludzi żyjących w Wieku Łaski. Czytając ów fragment przypowieści, ludzie poznają szczerość Boga w zbawianiu ludzkości i rozumieją, jaką wagę i znaczenie nadaje Bóg ludzkości w swoim sercu.
Spójrzmy na ostatnie zdanie tego fragmentu: „Tak też nie jest wolą waszego Ojca, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych”. Czy były to własne słowa Pana Jezusa, czy też słowa Ojca w niebie? Z pozoru wydawałoby się, że mówi to Pan Jezus, jednak Jego wola odzwierciedla wolę samego Boga i dlatego właśnie powiedział: „Tak też nie jest wolą waszego Ojca, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych”. W tamtym czasie ludzie za Boga uznawali tylko Ojca w niebie, a osobę, którą widzieli przed sobą, uważali zaledwie za Jego posłańca, który nie mógł reprezentować Ojca w niebie. Również dlatego Pan Jezus musiał dodać to zdanie na końcu przypowieści, aby ludzie mogli rzeczywiście odczuć Bożą wolę w stosunku do ludzkości oraz poczuć autentyczność i precyzję Jego słów. Choć było to proste zdanie, zostało wypowiedziane z troską i miłością i ukazywało pokorę oraz dyskrecję Pana Jezusa. Bez względu na to, czy Bóg działał w postaci cielesnej, czy w sferze duchowej, znał ludzkie serca najlepiej, a także najlepiej rozumiał ludzkie potrzeby i zmartwienia oraz wiedział, co jest dla nich niejasne, i właśnie dlatego dodał to zdanie. Naświetliło ono problem, jaki skrywała ludzkość: ludzie byli sceptyczni wobec tego, co głosił Syn Człowieczy, innymi słowy, kiedy Pan Jezus przemawiał, musiał dodać: „Tak też nie jest wolą waszego Ojca, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych”. Tylko przy tym założeniu Jego słowa mogły przynieść owoce – sprawić, by ludzie uwierzyli w ich precyzję i zwiększyć ich wiarygodność. Pokazuje to, że kiedy Bóg stał się zwykłym Synem Człowieczym, relacja między Bogiem a człowiekiem była bardzo napięta, a położenie Syna Człowieczego – nader niezręczne. Pokazuje to również, jak nieznaczny był status Pana Jezusa pośród ludzi w owym czasie. Kiedy to powiedział, zrobił to właściwie po to, by oznajmić ludziom: Zapewniam was, że te słowa nie reprezentują tego, co znajduje się w Moim własnym sercu, lecz wyrażają wolę Boga, który jest w waszych sercach. Czyż nie była to dla ludzkości rzecz ironiczna? Mimo że Bóg działający w ciele miał wiele zalet, których nie posiadał jako Bóg we własnej osobie, musiał On znosić ludzkie wątpliwości i odrzucenie, jak również odrętwienie oraz apatię człowieka. Można by powiedzieć, że proces realizacji dzieła Syna Człowieczego był procesem doświadczania odrzucenia przez ludzkość oraz doświadczania rywalizacji ludzkości z Nim samym. Ponadto był to proces pracy ciągłego zdobywania zaufania ludzkości i podbijania ludzkości poprzez to, co Bóg ma i czym jest, poprzez Jego własną istotę. To nie do końca tak, że Bóg wcielony toczył w terenie wojnę z szatanem, ale raczej tak, że Bóg stał się zwykłym człowiekiem i zaczął walkę o tych, którzy za Nim poszli, a w tej walce Syn Człowieczy wypełnił swoje dzieło poprzez swoją pokorę, poprzez to, co ma i czym jest, a także przez swoją miłość i mądrość. Zdobył ludzi, na których Mu zależało, zaskarbił sobie tożsamość oraz status, na jaki zasłużył, i „powrócił” na swój tron.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 71
Przebaczaj siedemdziesiąt siedem razy
Mt 18:21-22 Wtedy Piotr podszedł do niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć mojemu bratu, gdy zgrzeszy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? I odpowiedział mu Jezus: Nie mówię ci, że aż siedem razy, ale aż siedemdziesiąt siedem razy.
Miłość Pana
Mt 22:37-39 A Jezus mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą i całym swym umysłem. To jest pierwsze i największe przykazanie. A drugie jest do niego podobne: Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie.
Jeden z dwóch powyższych fragmentów mówi o przebaczeniu, drugi o miłości. Te dwa tematy uwydatniają dzieło, jakiego chciał dokonać Pan Jezus w Wieku Łaski.
Bóg, stając się ciałem, przyniósł jednocześnie ze sobą pewien etap swojego dzieła, mianowicie konkretne zadania oraz usposobienie, któremu chciał dać wyraz w owym wieku. W tamtym okresie wszystko, co robił Syn Człowieczy, miało związek z dziełem, jakiego Bóg chciał dokonać w tym wieku. Ni mniej ni więcej. Każda rzecz, którą mówił i każdy rodzaj pracy, jaki wykonywał, odnosiły się do tego wieku. Bez względu na to, czy wyrażał to na ludzki sposób, ludzkim językiem czy za pośrednictwem języka boskiego, i nieważne, w jaki sposób i z jakiej perspektywy to czynił, Jego celem było pomóc ludziom zrozumieć, czego chce dokonać, jaka jest Jego wola i czego od nich wymaga. Aby ułatwić ludziom zrozumienie i poznanie Jego woli oraz zrozumienie Jego dzieła zbawienia ludzkości, korzystał z różnych środków i przyjmował różne punkty widzenia. Zatem w Wieku Łaski widzimy, że Pan Jezus przeważnie używał ludzkiego języka do wyrażania kwestii, które chciał zakomunikować ludzkości. Co więcej, widzimy Go jako zwykłego przewodnika, który rozmawia z ludźmi, zaspokaja ich potrzeby i pomaga im w tym, o co proszą. Tego sposobu działania nie można było zobaczyć w Wieku Prawa, poprzedzającym Wiek Łaski. Bóg stał się bliższy człowiekowi, bardziej litościwy wobec ludzkości i łatwiej Mu było osiągnąć konkretne rezultaty, zarówno pod względem formy, jak i sposobu. Metafora o przebaczaniu ludziom siedemdziesiąt siedem razy naprawdę wyjaśnia tę kwestię. Owa liczba spełniła we wspomnianej metaforze taką funkcję, że pomogła ludziom zrozumieć intencję Pana Jezusa wtedy, gdy to mówił. Jego intencją było to, aby ludzie przebaczali innym – nie jeden czy dwa razy ani nawet nie siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem. Cóż to za idea zawarta jest we frazie „siedemdziesiąt siedem razy”? Miała ona doprowadzić do tego, by ludzie uznali przebaczenie za swoją osobistą odpowiedzialność, za coś, czego muszą się nauczyć oraz za drogę, której powinni się trzymać. Choć była to tylko metafora, odegrała ona kluczową rolę. Pomogła ludziom głęboko docenić to, co On miał na myśli, i znaleźć dla siebie odpowiedni sposób praktyki oraz zasady i normy w ramach owej praktyki. Metafora ta pomogła ludziom jasno rozumieć i dała im właściwe pojęcie o tym, że powinni uczyć się wybaczania i wybaczać wielokrotnie, bez żadnych warunków, przyjmując postawę tolerancji oraz zrozumienia wobec innych. Co miał w sercu Pan Jezus, kiedy to mówił? Czy naprawdę miał na myśli liczbę siedemdziesiąt siedem? Ależ nie. Czy istnieje liczba, która mogłaby określić, ile razy Bóg wybaczy człowiekowi? Wielu ludzi bardzo ciekawi wspomniana tu liczba; naprawdę chcą zrozumieć jej pochodzenie i znaczenie. Chcą pojąć, dlaczego z ust Pana Jezusa wyszła ta właśnie liczba; sądzą, że kryje się za nią jakaś głębsza myśl. W rzeczywistości był to tylko środek stylistyczny, którym Bóg się posłużył w ludzkiej mowie. Każdą implikację czy znaczenie należy rozpatrywać w kontekście wymagań Pana Jezusa wobec ludzkości. Zanim Bóg stał się ciałem, ludzie nie rozumieli zbyt wiele z tego, co mówił, gdyż Jego słowa pochodziły z poziomu boskości. Punkt widzenia i kontekst tego, co mówił, były dla ludzkości niewidoczne oraz niedostępne; były wyrażane z perspektywy sfery duchowej, której ludzie nie mogli zobaczyć. Bowiem jako ludzie zamieszkujący w ciele nie mogli się oni przedostać do sfery duchowej. Jednak gdy Bóg stał się ciałem, przemówił do ludzkości z perspektywy człowieczeństwa, wyszedł poza ramy sfery duchowej i przekroczył jej granice. Mógł wyrazić swoje boskie usposobienie, wolę i nastawienie za pośrednictwem rzeczy dla ludzi wyobrażalnych, rzeczy, które widzieli i z którymi mieli styczność w swoim życiu oraz posługując się metodami możliwymi dla ludzi do przyjęcia, językiem, który byli w stanie zrozumieć, a także wiedzą, którą byli w stanie pojąć, by pozwolić ludzkości zrozumieć i poznać Boga, pojąć Jego zamiary i ustanowione przez Niego standardy – w miarę swoich możliwości i w stopniu dla niej osiągalnym. Taka była metoda, a także zasada działania Boga w człowieczeństwie. Choć Boże sposoby oraz zasady działania w ciele były głównie osiągane za pomocą Jego człowieczeństwa lub też poprzez nie, rzeczywiście pozwoliło Mu ono osiągnąć rezultaty, których nie mógł osiągnąć, działając bezpośrednio w wymiarze boskim. Boże dzieło realizowane w człowieczeństwie było bardziej konkretne, autentyczne i ukierunkowane, Jego metody były znacznie bardziej elastyczne, a formą prześcigało dzieło prowadzone w Wieku Prawa.
W dalszej kolejności porozmawiajmy o miłowaniu Pana oraz miłowaniu bliźniego swego jak siebie samego. Czy to coś, co wyraża się bezpośrednio w boskim wymiarze? Nie, oczywiście, że nie! Były to kwestie, o których Syn Człowieczy mówił w ludzkim wcieleniu; tylko ludzkie istoty mogłyby powiedzieć coś takiego jak „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” i „kochaj innych jak własne życie”. Taki sposób mówienia jest na wskroś ludzki. Bóg nigdy tak nie przemawiał. Choćby dlatego, że Bóg w swojej boskości nie dysponuje tego rodzaju językiem, gdyż nie potrzebuje reguły takiej jak „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, by regulować swoją miłość do ludzkości, ponieważ miłość Boga do ludzkości jest naturalnym objawieniem tego, co On ma i czym jest. Kiedy słyszeliście, żeby Bóg powiedział coś w stylu „kocham ludzkość tak, jak kocham siebie samego”? Nie słyszeliście, bowiem miłość znajduje się w istocie Boga oraz w tym, co On ma i czym jest. Miłość Boga do ludzi, Jego podejście do nich oraz sposób, w jaki ich traktuje są naturalnym wyrazem i objawieniem Jego usposobienia. Nie musi On specjalnie robić tego w konkretny sposób ani też z premedytacją stosować się do określonej metody czy kodeksu moralnego, aby osiągnąć miłowanie bliźniego swego jak siebie samego – On już posiada ten typ istoty. Co w tym widzisz? Kiedy Bóg działał w ludzkim ciele, wiele z Jego metod, słów i prawd wyrażanych było na ludzki sposób. Ale jednocześnie pokazano ludziom usposobienie Boga, to, co On ma i czym jest, oraz Jego wolę, by mogli je poznać i zrozumieć. Zatem poznali oni, a także zrozumieli właśnie Jego istotę oraz to, co On ma i czym jest – aspekty, które obrazują odwieczną tożsamość i status Samego Boga. Innymi słowy, Syn Człowieczy w ciele wyrażał odwieczne usposobienie samego Boga i Jego istotę w największym możliwym stopniu oraz możliwie jak najdokładniej. Ludzki wymiar Syna Człowieczego nie tylko nie był utrudnieniem czy przeszkodą w komunikacji i interakcji między człowiekiem a Bogiem w niebie, lecz tak naprawdę był jedynym kanałem i jedynym pomostem, poprzez który ludzkość mogła połączyć się z Panem stworzenia. Czy teraz, w tej chwili, nie czujecie, że istnieje wiele podobieństw między naturą i metodami działania Pana Jezusa w Wieku Łaski a obecnym etapem dzieła? Obecny etap dzieła także często używa ludzkiego języka dla wyrażenia Bożego usposobienia, wykorzystuje też język i metody zaczerpnięte z codziennego życia ludzkości do wyrażenia woli samego Boga. Kiedy Bóg staje się ciałem, nieważne, czy przemawia z perspektywy ludzkiej, czy boskiej, duża część Jego języka i środków wyrazu pochodzi z ludzkiego języka i metod. To znaczy, że kiedy Bóg staje się ciałem, jest to najlepsza okazja, byś mógł dostrzec wszechmoc i mądrość Boga oraz poznać każdy rzeczywisty Jego aspekt. Kiedy Bóg stał się ciałem, gdy dorastał, zaczął rozumieć, uczył się, przyswoił sobie część ludzkiej wiedzy, nabył zdrowego rozsądku, nauczył się ludzkiego języka i ludzkich środków wyrazu. Bóg wcielony posiadł te rzeczy pochodzące od ludzi, których uprzednio stworzył. Stały się one narzędziami Boga w ciele, za pomocą których mógł wyrażać swoje usposobienie i swoją boską naturę oraz dzięki którym Jego dzieło mogło się stać bardziej adekwatne, autentyczne i precyzyjne, gdy działał pośród ludzkości, przyjmując ludzką perspektywę i posługując się ludzkim językiem. Dzięki temu Jego dzieło stało się bardziej przystępne oraz bardziej dla ludzi zrozumiałe, a tym samym osiągało pożądane przez Boga rezultaty. Czyż nie jest to bardziej praktyczne, aby Bóg działał w ten sposób w ciele? Czyż nie ma w tym Bożej mądrości? Kiedy Bóg stał się ciałem, kiedy Boże ciało mogło podjąć się dzieła, które Bóg chciał wypełnić, właśnie wtedy On w praktyce objawił swoje usposobienie i swoje dzieło. Był to również moment, kiedy mógł oficjalnie zapoczątkować swoją służbę jako Syn Człowieczy. Oznaczało to, że między Bogiem a człowiekiem nie było już „różnicy pokoleń”, że Bóg mógł wkrótce zaprzestać swojego dzieła komunikowania się przez posłańców oraz że Sam Bóg mógł osobiście wyrazić w ciele wszystkie słowa i dzieło, które chciał wyrazić. Oznaczało to również, że ludzie, których Bóg zbawia, byli bliżej Niego oraz że Jego dzieło zarządzania wkroczyło na nowe terytorium, a cała ludzkość miała stawić czoła nowej erze.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 72
Każdy, kto czytał Biblię, wie, że wiele rzeczy zdarzyło się w czasie, kiedy narodził się Pan Jezus. Najważniejszym z tych wydarzeń było to, że król diabłów zarządził „polowanie” na Jezusa, tak drastyczne, że w całym mieście wymordowano wszystkie dzieci poniżej dwóch lat. Jasne jest, że stając się ciałem pośród ludzi, Bóg podjął ogromne ryzyko; wysoka cena, jaką zapłacił za wypełnienie dzieła zarządzania zbawieniem ludzkości, jest również oczywista. Wyraźnie widać też wielkie nadzieje, jakie Bóg żywił wobec swojego dzieła, którego dokonywał w ciele pośród ludzi. Jak czuł się Bóg, kiedy Jego ciało mogło zapoczątkować dzieło wśród ludzkości? Ludzie powinni to w pewnym stopniu rozumieć, prawda? Bóg był co najmniej zadowolony, bo mógł zacząć prowadzić pośród ludzkości swoje nowe dzieło. Kiedy Pan Jezus został ochrzczony i oficjalnie zainicjował swoje dzieło, aby wypełnić swoją służbę, Boże serce przepełniła radość, gdyż po tylu latach oczekiwania i przygotowań mógł wreszcie przywdziać ciało normalnego człowieka oraz zapoczątkować nowe dzieło pod postacią człowieka z krwi i kości, którego ludzie mogli dotknąć oraz zobaczyć. Mógł wreszcie szczerze porozmawiać z ludźmi, twarzą w twarz i serce do serca, dzięki swej tożsamości człowieka. Bóg mógł wreszcie stanąć twarzą w twarz z ludzkością, korzystając z ludzkiego języka i na ludzki sposób; mógł zapewniać ludziom byt, oświecać ich i pomagać im, wykorzystując do tego ludzki język; mógł jeść z ludźmi przy jednym stole i dzielić z nimi tę samą przestrzeń. Mógł także oglądać ludzi, rzeczy i w ogóle wszystko w taki sposób, w jaki widzą to ludzie, a nawet mógł to robić ludzkimi oczami. Dla Boga było to już pierwsze zwycięstwo w ramach dzieła, które realizował w ciele. Można by też powiedzieć, że stanowiło to wypełnienie wielkiego dzieła – z tego Bóg oczywiście cieszył się najbardziej. Zaczynając od tamtego momentu Bóg po raz pierwszy doznał pewnego rodzaju pociechy w swym dziele wśród ludzi. Wszystkie wydarzenia, jakie nastąpiły, działy się w sposób niezmiernie praktyczny i naturalny, a otucha odczuwana przez Boga była niezwykle szczera. Wraz z każdym kolejnym wypełnionym etapem dzieła Bożego i za każdym razem, kiedy Bóg odczuwa satysfakcję, ludzkość może się zbliżyć do Niego i do zbawienia. Dla Boga to także moment, kiedy rozpoczyna się Jego nowe dzieło, kiedy Jego plan zarządzania postępuje naprzód, a ponadto są to także czasy, gdy Jego zamiary zbliżają się do całkowitej realizacji. Dla ludzkości pojawienie się takiej okazji jest korzystne i bardzo pozytywne; dla wszystkich tych, którzy wyczekują Bożego zbawienia, są to doniosłe i radosne wieści. Kiedy Bóg realizuje nowy etap dzieła, wówczas niesie nowy początek, a gdy to nowe dzieło oraz nowy początek są inicjowane i wdrażane pośród ludzkości, wówczas rezultat tego etapu dzieła jest już określony oraz osiągnięty, a Bóg już widział jego ostateczne efekty i owoce. Także wtedy dzięki owym efektom Bóg czuje się usatysfakcjonowany i oczywiście Jego serce przepełnia radość. Bóg czuje się uspokojony, bo w swoim mniemaniu zobaczył już i określił, jakich ludzi szuka, oraz pozyskał już tę grupę ludzi, dzięki której Jego dzieło odniesie sukces i która przyniesie Mu zadowolenie. Toteż odkłada zmartwienia na bok i czuje się szczęśliwy. Innymi słowy, kiedy ciało Boga jest gotowe, by podjąć się realizacji nowego dzieła wśród ludzi, kiedy bez przeszkód zaczyna On prowadzić pracę, którą musi wykonać, oraz kiedy czuje, że wszystko zostało osiągnięte, wtedy zaczyna On widzieć koniec. Z tego powodu czuje satysfakcję i a Jego serce wypełnia szczęście. Jak wyraża się szczęście Boga? Czy możecie sobie wyobrazić odpowiedź na to pytanie? Czy Bóg mógłby zapłakać? Czy Bóg potrafi płakać? Czy Bóg może klaskać w ręce? Czy może tańczyć? Czy umie śpiewać? Gdyby umiał, co by zaśpiewał? Oczywiście, że Bóg mógłby zaśpiewać piękną, wzruszającą pieśń, pieśń wyrażającą radość i szczęście, które odczuwa w sercu. Mógłby ją wyśpiewać dla ludzkości, dla siebie i dla wszystkich rzeczy. Szczęście Boga może wyrażać się na wszelkie sposoby – to wszystko jest normalne, bo Bóg doświadcza radości i smutków, a Jego różne uczucia mogą wyrażać się w różnoraki sposób. To Jego prawo; nic nie mogłoby być bardziej normalne ani właściwe. Ludzie nie powinni myśleć o tym inaczej. Nie powinniście stosować wobec Boga „zaklęcia zaciskającej się obręczy”a, mówiąc Mu, że nie powinien robić tego czy tamtego, że nie powinien postępować w ten czy inny sposób i w ten sposób ograniczać Jego szczęścia lub jakiegokolwiek uczucia będącego Jego udziałem. W ludzkich sercach Bóg nie może być szczęśliwy, nie może ronić łez, nie może szlochać – nie może okazywać żadnych emocji. Sądzę, że dzięki temu, co powiedzieliśmy podczas ostatnich dwóch spotkań, nie będziecie już postrzegać Boga w ten sposób, lecz pozwolicie Mu na pewną swobodę i wolność. To bardzo dobrze. W przyszłości, jeśli będziecie w stanie prawdziwie odczuć Boży smutek, kiedy usłyszycie, że jest On smutny, i jeśli będziecie w stanie prawdziwie odczuć Jego szczęście, kiedy usłyszycie, że jest On szczęśliwy, to w każdym razie będziecie dokładnie wiedzieć i rozumieć, co uszczęśliwia Boga, a co Go zasmuca. Kiedy będziesz w stanie poczuć się smutny, bo Bóg jest smutny, i poczuć się szczęśliwy, bo Bóg jest szczęśliwy, będzie to oznaczać, że całkowicie posiadł On twoje serce i nie ma między tobą a Nim już żadnej bariery. Nie będziesz już dłużej próbował ograniczać Boga ludzkimi wyobrażeniami, pojęciami i wiedzą. Wówczas Bóg w twoim sercu będzie żywy i pełen energii. Będzie On Bogiem twojego życia i Panem wszystkiego, co ciebie dotyczy. Czy do tego aspirujecie? Czy jesteście pewni, że możecie to osiągnąć?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Przypisy:
a. „Zaklęcie zaciskającej się obręczy” to czar użyty przez mnicha Tang Sanzanga w chińskiej powieści „Podróż na zachód”. Używa on tego zaklęcia, aby kontrolować Sun Wukonga, zaciskając na jego głowie metalową obręcz, powodującą ostry ból głowy i tym samym oddającą go pod kontrolę Sanzanga. Określenie to stało się metaforą czegoś, co krępuje ludzi.
Słowo Boże na każdy dzień fragment 73
Przypowieści Pana Jezusa
Przypowieść o siewcy (Mt 13:1-9)
Przypowieść o kąkolu (Mt 13:24-30)
Przypowieść o ziarnie gorczycy (Mt 13:31-32)
Przypowieść o zakwasie (Mt 13:33)
Objaśnienie przypowieści o kąkolu (Mt 13:36-43)
Przypowieść o skarbie (Mt 13:44)
Przypowieść o perle (Mt 13:45-46)
Przypowieść o sieci (Mt 13:47-50)
Pierwsza to przypowieść o siewcy. Jest to bardzo ciekawa przypowieść; sianie nasion jest typową dla ludzkiego życia czynnością. Druga to przypowieść o kąkolu. Każdy, kto kiedyś uprawiał zboża, i z pewnością wszyscy dorośli, będą wiedzieć, czym jest kąkol. Trzecia to przypowieść o ziarnie gorczycy. Wszyscy wiecie, czym jest gorczyca, prawda? Jeśli nie wiecie, to zajrzyjcie do Biblii. Czwarta to przypowieść o zakwasie. Większość ludzi wie, że zakwas stosowany jest w procesie fermentacji i jest to coś, czego ludzie używają w życiu codziennym. Kolejne przypowieści, włącznie z szóstą, przypowieścią o skarbie, siódmą, przypowieścią o perle, oraz ósmą, przypowieścią o sieci, opierają się i czerpią z prawdziwego ludzkiego życia. Jaki obraz wyłania się z tych przypowieści? Jest to obraz Boga, który staje się zwykłym człowiekiem i zamieszkuje pośród ludzi, posługuje się językiem dnia codziennego, językiem ludzi, aby się z nimi komunikować oraz dawać im to, czego potrzebują. Kiedy Bóg stał się ciałem i przez długi czas mieszkał pośród ludzkości, po tym, jak doświadczył, a także widział różne ludzkie sposoby życia, te doświadczenia posłużyły Mu za materiał dydaktyczny, który pozwolił Mu przełożyć Jego boski język na język ludzi. Oczywiście rzeczy, które zobaczył i usłyszał, wzbogaciły także ludzkie doświadczenie Syna Człowieczego. Kiedy chciał, by ludzie zrozumieli pewne prawdy, by zrozumieli jakąś część Bożej woli, wówczas mógł posłużyć się przypowieściami podobnymi do tych opisanych powyżej, aby opowiedzieć ludziom o woli Boga i o Jego wymaganiach w stosunku do ludzkości. Wszystkie te przypowieści miały odniesienie do ludzkiego życia; nie było ani jednej, która byłaby oderwana od życia ludzi. Kiedy Pan Jezus mieszkał pośród ludzi, widział rolników doglądających swoich upraw i wiedział, czym jest kąkol oraz czym jest zakwaszanie; rozumiał, że ludzie kochają skarby, więc wykorzystał metafory skarbu i perły. W swoim życiu często widział, jak rybacy zarzucają sieci; Pan Jezus obserwował te i inne czynności związane z ludzkim życiem, ale również sam doświadczał takiego życia. Tak jak każdy inny zwykły człowiek przechodził przez rutynę dnia codziennego i spożywał trzy posiłki dziennie. Osobiście doświadczył życia przeciętnego człowieka oraz widział życie innych ludzi. Kiedy to wszystko obserwował i osobiście tego doświadczał, nie myślał o tym, jak zapewnić sobie dostatnie życie albo jak mieć w życiu więcej wolności i wygód. Zamiast tego przez swoje doświadczanie autentycznego ludzkiego życia Pan Jezus widział trud życia innych. Dostrzegał znój, niedolę i smutek ludzi żyjących pod panowaniem szatana, prowadzących grzeszne życie pod władzą szatańskiego zepsucia. Osobiście doświadczając ludzkiego życia, doświadczył również tego, jak bardzo bezradni byli ci, którzy żyli pośród zepsucia, a także obserwował i przeżywał nieszczęsną sytuację ludzi żyjących w grzechu, którzy zagubili kierunek z powodu cierpień sprowadzonych na nich przez szatana i przez zło. Czy Pan Jezus, widząc te rzeczy, postrzegał je z perspektywy boskiej, czy też ludzkiej? Jego człowieczeństwo było prawdziwe i jak najbardziej żywe – mógł On widzieć wszystkie te rzeczy i ich doświadczać. Oczywiście jednak widział te rzeczy również w swojej istocie, czyli w swojej boskości. Innymi słowy, widział to sam Chrystus, Pan Jezus, który był człowiekiem, a wszystko, co widział, uświadamiało Mu wagę i konieczność dzieła, którego się podjął w czasie, kiedy żył w ciele. Choć On sam wiedział, że odpowiedzialność, którą będzie musiał na siebie wziąć w owym ciele, jest ogromna, i wiedział, jak okrutny ból stanie się Jego udziałem, to kiedy ujrzał ludzkość bezradną wobec grzechu, kiedy zobaczył ich życiową niedolę oraz ich bezsilne zmagania pod władzą prawa, zaczął odczuwać coraz większy smutek i coraz większe niepokojące pragnienie wyzwolenia ludzkości od grzechu. Bez względu na rodzaj trudności, jakie miał napotkać, i rodzaj bólu, jakiego miał doświadczyć, coraz silniejsze było jego postanowienie, by odkupić ludzkość, która żyła w grzechu. Można powiedzieć, że w tym procesie Pan Jezus coraz lepiej rozumiał dzieło, którego musiał dokonać, a które zostało Mu powierzone. Również z jeszcze większą żarliwością pragnął wypełnić dzieło, którego miał się podjąć, czyli przyjąć na siebie wszystkie grzechy ludzkości i odkupić ludzkość, tak aby nie musiała dłużej żyć w grzechu, a wtedy Bóg mógłby wybaczyć ludziom grzechy z uwagi na ofiarę za grzech, co by Mu pozwoliło kontynuować dzieło zbawiania ludzkości. Można by powiedzieć, że Pan Jezus w sercu był skłonny ofiarować siebie samego dla ludzkości, był stanie się poświęcić. Chciał także stać się ofiarą za grzech, zostać przybity do krzyża i w istocie pragnął wypełnić to dzieło. Kiedy zobaczył nędzne warunki życia ludzi, jeszcze bardziej chciał wypełnić swoją misję tak szybko, jak to możliwe, bez najmniejszej zwłoki – nawet jednej minuty czy jednej sekundy. Czując, jak bardzo jest to pilne, nie poświęcił ani jednej myśli temu, jak wielki spotka Go ból, ani nie powstrzymała go obawa przed dogłębnym upokorzeniem, które będzie musiał znieść – w głębi serca był przekonany o jednym: o ile ofiaruje siebie, o ile pozwoli się przybić do krzyża jako ofiarę za grzechy, wola Boża zostanie wypełniona, a Bóg będzie mógł rozpocząć nowe dzieło. Życie ludzkości i jej egzystencja w grzechu zostanie zupełnie przetransformowana. Owo przekonanie i Jego determinacja w tym, co miał uczynić, miały związek ze zbawieniem człowieka. Jezus miał jeden tylko cel: wykonać wolę Bożą tak, aby Bóg mógł skutecznie zapoczątkować kolejny etap swojego dzieła. To właśnie zaprzątało umysł Pana Jezusa w tamtym czasie.
Żyjąc w ciele, Bóg wcielony posiadał zwykłe człowieczeństwo; posiadał emocje i rozum zwykłego człowieka. Wiedział, czym jest szczęście, czym jest ból, a kiedy ujrzał ludzkość żyjącą w taki sposób, głęboko poczuł, że samo udzielenie ludziom kilku lekcji, podarowanie im czegoś lub nauczenie ich czegoś nie wystarczy do wyprowadzenia ich z grzechu. Także samo sprawienie, by żyli według przykazań, nie mogło odkupić ich grzechów – dopiero gdy wziął na siebie grzech ludzkości i stał się podobieństwem grzesznego ciała, mógł w zamian za to zdobyć wolność i przebaczenie Boga dla ludzkości. Zatem po tym, jak Pan Jezus doświadczył i był świadkiem życia ludzi w grzechu, w Jego sercu przejawiło się gorące pragnienie – dać ludziom możliwość uwolnienia się od grzesznego życia pełnego zmagań z grzechem. Pragnienie to wyzwalało w Nim coraz silniejsze poczucie, że musi tak szybko, jak to tylko możliwe, zawisnąć na krzyżu i wziąć na siebie grzechy ludzkości. Takie były myśli Pana Jezusa w owym czasie, po tym, jak obcował z ludźmi, oraz zobaczył, usłyszał i poczuł ich niedolę życia w grzechu. Fakt, że Bóg wcielony mógł okazać taką wolę w stosunku do ludzkości, mógł wyrazić i objawić tego rodzaju usposobienie – czy jest to coś, co mógł uczynić przeciętny człowiek? Co zobaczyłby przeciętny człowiek, żyjąc w takim otoczeniu? Co by myślał? Czy przeciętny człowiek, gdyby miał z tym wszystkim do czynienia, spojrzałby na owe problemy z wyższej perspektywy? Zdecydowanie nie! Choć zewnętrzny wygląd Boga wcielonego jest identyczny z wyglądem człowieka i choć posiadł On ludzką wiedzę i mówi ludzkim językiem, a czasem nawet wyraża swoje idee używając ludzkich sposobów i środków wyrazu, to jednak sposób, w jaki postrzega On ludzi oraz istotę rzeczy, jest zupełnie inny niż sposób, w jaki postrzegają ludzkość oraz istotę rzeczy zepsuci ludzie. Jego punkt widzenia oraz poziom, na jakim się znajduje, są dla osoby skażonej czymś nieosiągalnym. To dlatego, że Bóg jest prawdą, dlatego, że ciało, które przywdział, ma również Bożą esencję, a Jego myśli oraz to, czemu wyraz daje w swoim człowieczeństwie, są również prawdą. Poprzez swoje ciało objawia on zepsutym ludziom zaopatrzenie w prawdę i życie. Zaopatrzenie to nie jest skierowane do jednej tylko osoby, ale do całej ludzkości. W sercu każdego zepsutego człowieka jest miejsce tylko dla nielicznych ludzi z nim związanych. Troszczy się on i dba tylko o tę garstkę ludzi. Gdy na horyzoncie pojawia się katastrofa, w pierwszej kolejności myśli on o swoich dzieciach, małżonku czy rodzicach. Osoba obdarzona większym współczuciem mogłaby pomyśleć jeszcze o jakimś krewnym lub o dobrym przyjacielu, ale czy nawet ktoś taki, obdarzony większym współczuciem, pomyśli o kimś jeszcze? Ależ skąd! Bo ludzie są, ostatecznie, tylko ludźmi i patrzą na wszystkie sprawy tylko z punktu widzenia i z pozycji istoty ludzkiej. Jednak Bóg wcielony całkowicie różni się od skażonego człowieka. Bez względu na to, jak zwykłe, jak normalne, jak skromne jest ciało Boga wcielonego czy też z jak wielką pogardą ludzie patrzą na Niego z góry, Jego myśli oraz Jego stosunek do ludzi to rzeczy, których nie jest w stanie posiąść ani naśladować żaden człowiek. Bóg będzie zawsze obserwował ludzkość z perspektywy boskości, z wysokiej perspektywy swej pozycji jako Stwórcy. Zawsze będzie postrzegał ludzkość przez pryzmat Bożej istoty i Bożego sposobu myślenia. Zdecydowanie nie widzi ludzkości z pozycji przeciętnego człowieka ani z perspektywy skażonego człowieka. Kiedy ludzie patrzą na ludzkość, patrzą ludzkim okiem i oceniają ją według takich kryteriów jak ludzka wiedza, a także ludzkie reguły oraz teorie. Ogranicza się to do tego, co ludzie mogą zobaczyć na własne oczy i co są w stanie osiągnąć ludzie skażeni. Kiedy Bóg patrzy na ludzkość, patrzy boskim okiem i mierzy ją miarą własnej istoty oraz tego, co ma i czym jest. Zakres ten obejmuje rzeczy, których ludzie nie mogą zobaczyć i to właśnie tu Bóg wcielony oraz zepsuci ludzie całkowicie się od siebie różnią. Różnicę tę definiuje odmienna istota człowieka oraz Boga – właśnie ta odmienna istota determinuje ich tożsamość i pozycję, jak również punkt widzenia i poziom oraz perspektywę postrzegania. Czy widzicie w Panu Jezusie wyraz i objawienie Samego Boga? Można powiedzieć, że to, co mówił i czynił Pan Jezus, było związane z Jego służbą oraz z dziełem zarządzania Samego Boga, że wszystko to było przejawem i objawieniem istoty Boga. Choć rzeczywiście miał On ludzką postać, Jego boska natura oraz objawienie się Jego boskości są niezaprzeczalne. Czy owa ludzka postać była prawdziwym wyrazem człowieczeństwa? Jego ludzka powłoka, poprzez samą Jego istotę, kompletnie różniła się od ludzkiej powłoki skażonych ludzi. Pan Jezus był Bogiem wcielonym. Gdyby był On prawdziwie jednym z tych zwykłych, zepsutych ludzi, czy mógłby widzieć życie człowieka w grzechu z boskiej perspektywy? Zdecydowanie nie! Oto różnica między Synem Człowieczym a zwykłymi ludźmi. Ludzie zepsuci wszyscy żyją w grzechu, a kiedy widzą grzech, nie budzi on w nich żadnych szczególnych odczuć; wszyscy są tacy sami, jak świnia żyjąca w błocie, która nie czuje żadnego dyskomfortu ani nie przeszkadza jej brud – przeciwnie, dobrze je i sypia spokojnie. Jeśli ktoś posprząta chlew, świnia tak naprawdę poczuje się nieswojo i nie pozostanie czysta. Niebawem będzie znów tarzać się w błocie, czując się wyśmienicie, bo jest plugawym stworzeniem. Ludzie uważają świnie za brudne stworzenia, ale jeśli posprzątasz jej w chlewie, świnia wcale nie poczuje się lepiej – dlatego nikt nie trzyma świni w domu. Sposób, w jaki ludzie postrzegają świnie, będzie zawsze różnił się od tego, jak czują się same świnie, bo ludzie i świnie nie są tego samego rodzaju. A ponieważ wcielony Syn Człowieczy nie jest tego samego rodzaju, co zepsuci ludzie, tylko Bóg wcielony może przyjąć boski punkt widzenia, z wysokości Boga, skąd widać całą ludzkość oraz wszystko inne.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 74
A co z cierpieniem, jakiego doznaje Bóg, kiedy staje się ciałem i żyje pośród ludzi? Czym jest to cierpienie? Czy ktoś to prawdziwie rozumie? Niektórzy mówią, że Bóg bardzo cierpi, i mimo że jest Samym Bogiem, ludzie nie rozumieją Jego istoty, lecz zawsze traktują Go jak człowieka, przez co czuje się On poszkodowany i skrzywdzony – mówią, że z tej przyczyny cierpienie Boga jest doprawdy ogromne. Inni twierdzą, że choć Bóg jest niewinny i bez grzechu, to jednak cierpi w taki sam sposób jak ludzie, razem z nimi doznaje prześladowań, szkalowania i obelg; mówią, że znosi On też brak zrozumienia i nieposłuszeństwo Jego naśladowców – a zatem twierdzą, że Boże cierpienie jest naprawdę niezmierzone. Zdaje się, że nie rozumiecie Boga prawdziwie. Tak naprawdę cierpienie, o którym mówicie, nie liczy się dla Boga jako prawdziwe cierpienie, bo istnieje cierpienie większe od tego. Czym jest zatem dla samego Boga prawdziwe cierpienie? Czym jest prawdziwe cierpienie dla ciała Boga wcielonego? Dla Boga fakt niezrozumienia Go przez ludzkość nie liczy się jako cierpienie, i podobnie to, że ludzie niezupełnie Go rozumieją i nie widzą w Nim Boga, nie liczy się jako cierpienie. Jednak ludzie często myślą, że Boga spotkała wielka niesprawiedliwość, że w czasie, gdy jest w ciele, nie może objawić ludziom swojej osoby i pozwolić, by ujrzeli Jego wielkość, i że Bóg skromnie ukrywa się w nic nieznaczącym ciele, więc musi cierpieć wielką udrękę. Ludzie biorą sobie do serca to, co potrafią zrozumieć, oraz to, co są w stanie zobaczyć odnośnie Bożego cierpienia, i na różne sposoby projektują na Niego współczucie, a nawet często nieśmiało Go za to cierpienie chwalą. W rzeczywistości jest pewna różnica; istnieje przepaść między tym, co ludzie rozumieją z Bożego cierpienia, a tym, co On rzeczywiście czuje. Mówię wam prawdę – dla Boga, czy będzie to Duch Boży, czy ciało Boga wcielonego, wyżej opisane cierpienie nie jest prawdziwym cierpieniem. Zatem co sprawia, że Bóg faktycznie cierpi? Porozmawiajmy o Bożym cierpieniu wyłącznie z punktu widzenia Boga wcielonego.
Kiedy Bóg staje się ciałem, zmienia się w przeciętną, zwykłą osobę, i żyje tuż obok ludzi, pośród rodzaju ludzkiego, czyż nie widzi i nie odczuwa ludzkich metod, praw i filozofii życiowych? Jakie uczucia budzą w Nim owe metody i prawa? Czy czuje odrazę w sercu? Dlaczego miałby czuć odrazę? Jakie są metody i prawa regulujące życie człowieka? W jakich zasadach są one zakorzenione? Na czym bazują? Ludzkie metody, prawa i temu podobne mają związek ze sposobem życia – wszystko to zostało stworzone na fundamentach logiki, wiedzy i filozofii szatana. Ludzie żyjący według tego typu praw nie mają w sobie człowieczeństwa ani prawdy – wszyscy oni odrzucają prawdę i są wrogo nastawieni do Boga. Jeśli przyjrzymy się istocie Boga, zobaczymy, że jest ona dokładnie przeciwna logice, wiedzy oraz filozofii szatana. Jego esencja jest pełna sprawiedliwości, prawdy i świętości oraz wszelkich innych pozytywnych aspektów. Co czuje w sercu Bóg, który posiada taką istotę i zamieszkuje wśród takiej ludzkości? Co czuje w sercu? Czy nie jest ono przepełnione bólem? Jego serce przeszywa ból, jakiego żaden człowiek nie jest w stanie zrozumieć ani doświadczyć. Powodem jest to, że wszystko, z czym się konfrontuje, z czym się styka, co słyszy, widzi i czego doświadcza, to ludzkie zepsucie, zło oraz bunt przeciwko prawdzie i opór wobec niej. Wszystko, co pochodzi od ludzi, jest dla Niego źródłem cierpienia. Ujmując to inaczej, skoro Jego istota nie jest taka sama jak skażona natura ludzka, zepsucie człowieka staje się dla Niego źródłem ogromnego cierpienia. Czy kiedy Bóg staje się ciałem, może znaleźć kogoś, kto będzie z Nim dzielił wspólny język? Nie ma wśród ludzi takiej osoby. Nie ma nikogo, z kim mógłby się komunikować w ten sposób ani kto mógłby tak rozmawiać z Bogiem – jakie według ciebie towarzyszą Bogu uczucia w związku z powyższym? We wszystkie rzeczy, o jakich ludzie rozmawiają, jakie kochają, do jakich dążą i za jakimi tęsknią, uwikłany jest grzech i złe skłonności. Gdy Bóg widzi to wszystko, czy nie czuje się tak, jakby wbijano Mu nóż w serce? Czy konfrontując się z tymi rzeczami może mieć radość w sercu? Czy może znaleźć pociechę? Ludzie, obok których żyje, są pełni buntowniczości i zła – jak zatem Jego serce może nie cierpieć? Jak wielkie naprawdę jest owo cierpienie i kto się nim przejmuje? Kto na nie zważa? I kto jest w stanie je docenić? Nie ma takiej możliwości, by ludzie zrozumieli serce Boga. W szczególności ludzie nie potrafią docenić Bożego cierpienia, a oziębłość i odrętwienie ludzkości jeszcze bardziej pogłębiają cierpienie Boga.
Są ludzie, którzy często odczuwają współczucie wobec chrystusowego losu z uwagi na poniższy werset biblijny: „Lisy mają nory, a ptaki – gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma gdzie położyć głowy”. Kiedy ludzie to słyszą, biorą to sobie do serca i wierzą, że to największe cierpienie, jakie znosi Bóg, największe cierpienie, jakie znosi Chrystus. Jeśli jednak popatrzymy przez pryzmat faktów, czy jest tak w rzeczywistości? Nie; Bóg nie uważa tych trudności za cierpienie. Nigdy nie skarżył się na niesprawiedliwość z powodu trudów ciała, nigdy też nie wymagał od ludzi, by odpłacili Mu czymkolwiek lub cokolwiek Mu wynagrodzili. Jednak jako świadek wszelkich aspektów ludzkości, zepsutego życia i zła skażonych ludzi, jako świadek tego, że ludzie znajdują się w sidłach szatana i nie mogą się z nich wyzwolić, że ludzie żyjący w grzechu nie znają prawdy, nie może tolerować wszystkich tych grzechów. Odraza, jaką czuje do ludzi, nasila się z dnia na dzień, ale On musi to wszystko wytrzymać. Oto wielkie cierpienie Boga. Nie może nawet w pełni wyrazić głosu swojego serca ani swoich emocji wśród swoich naśladowców, a żaden z Jego naśladowców nie jest w stanie prawdziwie zrozumieć Jego cierpienia. Nikt nie próbuje nawet zrozumieć Jego serca ani go pokrzepić – serca, które nieustannie znosi to cierpienie dzień za dniem, rok po roku, raz za razem. Co w tym wszystkim widzicie? Bóg nie wymaga od ludzi niczego w zamian za to, co im dał, jednak z uwagi na istotę Boga absolutnie nie może On tolerować wśród ludzi zła, zepsucia i grzechu, lecz czuje skrajną odrazę oraz nienawiść, przez co serce i ciało Boga znosi niekończące się cierpienie. Czy dostrzegliście to wszystko? Najprawdopodobniej nikt z was tego nie dostrzegł, bo nikt z was nie jest w stanie prawdziwie zrozumieć Boga. Z czasem stopniowo doświadczcie tego sami.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 75
Jezus karmi pięć tysięcy
J 6:8-13 Jeden z jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, powiedział do niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie rybki. Ale cóż to jest na tak wielu? Wtedy Jezus powiedział: Każcie ludziom usiąść. A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy. Wówczas Jezus wziął te chleby i podziękowawszy, rozdał uczniom, a uczniowie siedzącym. Podobnie i z tych rybek, ile tylko chcieli. A gdy się nasycili, powiedział do swoich uczniów: Zbierzcie kawałki, które zostały, żeby nic nie przepadło. Zebrali więc i napełnili dwanaście koszy kawałkami, które zostały z tych pięciu chlebów jęczmiennych po tych, którzy jedli.
Cóż to za pojęcie: „pięć chlebów i dwie ryby”? Normalnie, ile osób mogłoby się wystarczająco najeść pięcioma chlebami i dwiema rybami? Jeśli za punkt odniesienia przyjmiecie apetyt przeciętnego człowieka, wystarczy to zaledwie dla dwóch osób. Na tym polega koncept „pięciu chlebów i dwóch ryb” na najbardziej podstawowym poziomie. Jednakże ilu ludzi udało się nakarmić owymi pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami w tym fragmencie? W Piśmie jest to zapisane następująco: „A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy”. Czy pięć tysięcy to duża liczba w stosunku do pięciu bochenków i dwóch ryb? Co tak wielka liczba pokazuje? Z ludzkiego punktu widzenia podzielenie pięciu bochenków chleba i dwóch ryb między pięć tysięcy osób byłoby niemożliwe, gdyż różnica między liczbą ludzi a ilością pożywienia jest zbyt wielka. Nawet gdyby każda osoba wzięła tylko niewielki kęs, i tak nie wystarczyłoby to dla pięciu tysięcy ludzi. I tutaj Pan Jezus dokonał cudu – nie tylko pozwolił się nasycić pięciu tysiącom osób, ale nawet zostało jeszcze trochę pożywienia. W Piśmie czytamy: „A gdy się nasycili, powiedział do swoich uczniów: Zbierzcie kawałki, które zostały, żeby nic nie przepadło. Zebrali więc i napełnili dwanaście koszy kawałkami, które zostały z tych pięciu chlebów jęczmiennych po tych, którzy jedli”. Ten cud pozwolił ludziom ujrzeć tożsamość i status Pana Jezusa, a także przekonać się, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych – w ten sposób ujrzeli prawdę o wszechmocy Bożej. Pięć bochenków i dwie ryby wystarczyły, by nakarmić pięć tysięcy ludzi, ale czy Bóg byłby w stanie nakarmić pięć tysięcy osób, gdyby w ogóle nie było jedzenia? Oczywiście, że tak! Był to cud, więc ludzie naturalnie uważali to za niezrozumiałe, niesamowite i tajemnicze, ale dla Boga dokonanie tego nie było niczym szczególnym. Skoro dla Boga było to coś zwyczajnego, dlaczego ta scena została wybrana do szczegółowej interpretacji? Dlatego, że cud ten skrywa w sobie wolę Pana Jezusa, której ludzkość nigdy wcześniej nie dostrzegła.
Spróbujmy najpierw zrozumieć, jakiego rodzaju ludźmi było owe pięć tysięcy. Czy byli to naśladowcy Pana Jezusa? Z Pisma wiemy, że nie byli to Jego naśladowcy. Czy wiedzieli, kim był Pan Jezus? Z całą pewnością nie! A przynajmniej nie wiedzieli, że osoba, która przed nimi stoi, to Chrystus. Niektórzy być może znali tylko Jego imię i coś wiedzieli albo słyszeli o rzeczach, których dokonał. Ich zaciekawienie Panem Jezusem zostało po prostu rozbudzone, kiedy słyszeli opowieści o Nim, ale z pewnością nie można powiedzieć, że za Nim podążali, nie mówiąc już o tym, by Go rozumieli. Kiedy Pan Jezus zobaczył te pięć tysięcy osób, ludzie ci byli głodni i myśleli tylko o tym, by napełnić żołądki, zatem Pan Jezus zaspokoił ich pragnienie właśnie w tym zakresie. Co było w Jego sercu, kiedy zaspokoił ich pragnienie? Jaki był Jego stosunek do tych ludzi, którzy tylko chcieli zjeść i się nasycić? W tamtym czasie myśli i nastawienie Pana Jezusa były związane z Bożym usposobieniem oraz istotą Boga. Stojąc przed tymi pięcioma tysiącami osób z pustymi żołądkami, pięcioma tysiącami osób, które chciały jedynie zjeść pełen posiłek, stojąc przed tymi ludzi ciekawymi Go i wiążącymi z Nim nadzieję, Pan Jezus myślał tylko o tym, by wykorzystać ten cud do obdarzenia ich łaską. Nie robił sobie jednak nadziei, że za Nim pójdą, gdyż wiedział, że chcą tylko przyłączyć się do zabawy i najeść do syta, dlatego zrobił to, co mógł, i za pomocą pięciu bochenków chleba oraz dwóch ryb nakarmił pięć tysięcy. Otworzył oczy tym ludziom, którzy lubili patrzeć na ekscytujące wydarzenia, którzy chcieli zobaczyć cuda – ujrzeli oni na własne oczy rzeczy, których mógł dokonać Bóg wcielony. Choć Pan Jezus wykorzystał coś namacalnego, by zaspokoić ich ciekawość, w głębi serca wiedział już, że te pięć tysięcy osób chciało jedynie dobrze zjeść, dlatego nic im nie głosił ani w ogóle do nich nie mówił – dał im tylko możliwość zobaczenia, jak dzieje się ten cud. W żadnym razie nie mógł potraktować tych ludzi w taki sam sposób, jak traktował swoich uczniów, którzy prawdziwie za Nim podążali, ale w Bożym sercu wszystkie stworzenia podlegają Jego panowaniu i wszystkim stworzeniom w zasięgu Jego wzroku pozwoliłby cieszyć się Bożą łaską, kiedy będą jej potrzebować. Mimo że ludzie ci nie wiedzieli, kim On jest, ani Go nie rozumieli, nie mieli żadnego konkretnego zdania na Jego temat ani nawet – posiliwszy się bochenkami chleba i rybami – nie czuli wobec Niego wdzięczności, dla Boga nie był to żaden problem – dał tym ludziom wspaniałą okazję do czerpania z łaski Bożej. Niektórzy twierdzą, że Bóg kieruje się w swoim postępowaniu określonymi zasadami i że nie czuwa nad niewierzącymi ani ich nie chroni, a w szczególności nie pozwala, by mogli się cieszyć Jego łaską. Czy tak jest w rzeczywistości? W Bożych oczach, o ile są to żywe istoty, które On sam stworzył, będzie On nimi zarządzał i otaczał je opieką; będzie je traktował na rozmaite sposoby, snuł dla nich plany i panował nad nimi. Oto przemyślenia Boga na temat wszystkich rzeczy i Jego stosunek do nich.
Mimo że owe pięć tysięcy ludzi, którzy zjedli bochenki chleba i ryby, nie miało w planach pójść za Panem Jezusem, nie stawiał On im wysokich wymagań; wiecie, co zrobił, gdy już najedli się do syta? Czy w ogóle wygłosił do nich jakieś kazanie? Gdzie potem poszedł? W Piśmie nie ma wzmianki o tym, by Pan Jezus cokolwiek do nich mówił; napisane jest tylko, że po dokonaniu swojego cudu po cichu się oddalił. Zatem czy stawiał tym ludziom jakieś wymagania? Czy miał w sobie nienawiść? Nie, nic z tych rzeczy – po prostu nie chciał poświęcać więcej uwagi ludziom, którzy nie potrafili za Nim pójść, a wówczas ból przeszywał Jego serce. Ujrzał bowiem wcześniej skażenie ludzkości i dotkliwie odczuł odrzucenie przez Nią, a kiedy widział tych ludzi i z nimi przebywał, smuciła Go ich tępota i ignorancja i Jego serce wypełniało się bólem, chciał więc tylko jak najszybciej się od nich oddalić. W swoim sercu Pan nie miał względem nich żadnych wymagań, nie chciał już poświęcać im uwagi, a tym bardziej nie chciał tracić na nich energii. Wiedział, że nie mogą za Nim pójść – ale pomimo tego wszystkiego Jego stosunek do nich był wciąż bardzo jasny. Chciał po prostu traktować ich z życzliwością i obdarzyć łaską – taki był stosunek Boga do wszelkiego stworzenia znajdującego się pod Jego panowaniem: dobrze traktować każde stworzenie, zaopatrywać je i pielęgnować. Właśnie dlatego, że Pan Jezus był Bogiem wcielonym, w bardzo naturalny sposób objawiał istotę samego Boga i odnosił się do tych ludzi życzliwie. Traktował ich z łaskawym i wyrozumiałym sercem, i z takimże sercem okazał im dobroć. Bez względu na to, jak ludzie ci postrzegali Pana Jezusa oraz nie zważając na potencjalne efekty, On po prostu traktował każde stworzenie według swojej pozycji Pana wszelkiego stworzenia. Wszystko, co objawiał, było bez wyjątku Bożym usposobieniem oraz tym, co Bóg ma i czym jest. Pan Jezus zrobił to po cichu i następnie po cichu się oddalił – jaki to aspekt Bożego usposobienia? Czy można by powiedzieć, że to Boża miłość i troska? Czy można powiedzieć, że to Boża bezinteresowność? Czy jest to coś, co zwykły człowiek mógłby uczynić? Zdecydowanie nie! Kim w istocie było te pięć tysięcy osób, które Pan Jezus nakarmił pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami? Czy powiedzielibyście, że byli to ludzie żyjący z Nim w zgodzie? Czy powiedzielibyście, że wszyscy oni byli do Boga wrogo nastawieni? Z całą pewnością można powiedzieć, że absolutnie nie żyli w zgodzie z Panem, a w swojej istocie byli całkowicie wrodzy wobec Boga. A jak potraktował ich Bóg? Aby rozładować wrogość tych ludzi wobec Boga, zastosował pewną metodę – metoda ta zwie się „życzliwością”. Innymi słowy, choć Pan Jezus widział w tych ludziach grzeszników, w oczach Boga byli oni jednak Jego stworzeniem, więc mimo to traktował tych grzeszników dobrze. Oto Boża tolerancja, a ową tolerancję determinuje tożsamość oraz istota samego Boga. Zatem jest to coś, do czego nie jest zdolny żaden człowiek stworzony przez Boga – może to uczynić jedynie Bóg.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 76
Kiedy będziesz w stanie prawdziwie docenić Boże myśli oraz Jego stosunek do ludzkości, kiedy będziesz potrafił prawdziwie zrozumieć emocje i troskę Boga o każdą istotę stworzoną, wówczas będziesz mógł zrozumieć oddanie oraz miłość, okazywane każdej z osób stworzonych przez Stwórcę. Kiedy to się stanie, użyjesz dwóch słów do opisania Bożej miłości. Co to za dwa słowa? Niektórzy ludzie mówią „bezinteresowna”, inni mówią „filantropijna”. Z tych dwóch słów określenie „filantropijna” najmniej nadaje się do opisania Bożej miłości. To słowo, którego ludzie używają do opisania kogoś, kto jest wielkoduszny albo tolerancyjny. Brzydzę się tym słowem, gdyż odnosi się ono do działań dobroczynnych realizowanych w sposób przypadkowy, bezkrytyczny i bez zważania na zasadę. Jest to nazbyt sentymentalna skłonność, powszechna u ludzi głupich i zagubionych. Kiedy używa się tego słowa do opisania Bożej miłości, nieuchronnie niesie ono bluźniercze konotacje. Proponuję dwa słowa, które trafniej opisują Bożą miłość. Co to za słowa? Pierwsze z nich to „bezgraniczna”. Czyż słowo to nie jest bardzo sugestywne? Drugie to „niezmierzona”. Za każdym z tych dwóch słów, których używam do opisania Bożej miłości, kryje się konkretne znaczenie. Traktowane dosłownie, słowo „bezgraniczna” określa objętość lub pojemność danej rzeczy, bez względu na to, jak jest ona wielka – jest to coś, czego ludzie mogą dotknąć i co są w stanie zobaczyć. To dlatego, że rzecz ta istnieje, nie jest abstrakcyjnym pojęciem, lecz czymś, co może przekazać ludziom ideę w stosunkowo dokładny i praktyczny sposób. Nieważne, czy widzisz tę rzecz w perspektywie dwuwymiarowej, czy trójwymiarowej, nie musisz sobie wyobrażać jej istnienia, bo jest to rzecz, która naprawdę, realnie istnieje. Choć użycie słowa „bezgraniczna” do opisania Bożej miłości może się wydawać próbą ilościowego jej zmierzenia, to z drugiej strony powstaje wrażenie, że Jego miłość jest niemierzalna. Twierdzę, że Bożą miłość można zmierzyć, bo nie jest pustką ani wytworem legendy. Jest raczej czymś, w czym mają udział wszystkie rzeczy znajdujące się pod Bożym panowaniem, czymś, czym cieszą się wszystkie stworzenia w różnym stopniu i z różnych perspektyw. Choć ludzie nie mogą jej dotknąć ani zobaczyć, miłość ta daje zaopatrzenie oraz życie wszystkim rzeczom, w miarę jak stopniowo objawia się w ich życiu, a te rzeczy mierzą Bożą miłość, którą cieszą się w każdym momencie, i niosą o niej świadectwo. Twierdzę, że Boża miłość jest niemierzalna, bo tajemnica mówiąca o tym, że Bóg zapewnia byt i żywi wszystkie rzeczy, jest dla ludzi czymś, co trudno zgłębić, podobnie jak myśli Boga na temat wszystkich rzeczy, a szczególnie na temat ludzkości. Chcę przez to powiedzieć, że nikt nie wie, ile Stwórca przelał krwi oraz ile łez wylał ze względu na ludzkość. Nikt nie jest w stanie pojąć, nikt nie potrafi zrozumieć głębi i wagi miłości, jaką Stwórca żywi do ludzkości, którą stworzył własnymi rękami. Opisywanie Bożej miłości słowem „bezgraniczna” ma pomóc ludziom docenić i zrozumieć jej ogrom oraz prawdę o jej istnieniu. Ma również na celu to, by ludzie lepiej zrozumieli właściwe znaczenie słowa „Stwórca” oraz zyskali głębsze zrozumienie prawdziwego znaczenia określenia „stworzenie”. Co z reguły opisuje słowo „niezmierzony”? Stosuje się je zazwyczaj do opisu oceanu albo wszechświata, na przykład: „niezmierzony ocean” albo „niezmierzony wszechświat”. Rozległość i spokojna głębia wszechświata wykraczają poza ludzkie zdolności poznawcze i pobudzają ludzką wyobraźnię, sprawiając, że w ludziach budzi się wielki podziw dla tych zjawisk. Tajemnica i głębia wszechświata są w zasięgu wzroku, a jednak pozostają nieosiągalne. Kiedy myślisz o oceanie, myślisz o jego bezkresie – masz wrażenie, że się nie kończy, czujesz jego tajemniczość i to, jak wiele rzeczy może w sobie pomieścić. Właśnie dlatego do opisania Bożej miłości użyłem słowa „niezmierzona” – po to, by ludzie mogli poczuć, jak jest ona cenna, by poczuli jej głębokie piękno oraz to, że moc Bożej miłości jest nieskończona i ma wielki zasięg. Użyłem tego słowa, by pomóc ludziom odczuć świętość Bożej miłości oraz dostojeństwo i nienaruszalność Boga, która objawia się poprzez Jego miłość. Czy zatem uważacie, że określenie „niezmierzona” jest odpowiednim słowem do opisania Bożej miłości? Czy Boża miłość spełnia kryteria tych dwóch określeń: „bezgraniczna” i „niezmierzona”? Naturalnie! W ludzkim języku tylko te dwa słowa są w jakimś stopniu odpowiednie i względnie nadają się do opisania Bożej miłości. Prawda? Gdybym kazał wam opisać Bożą miłość, czy użylibyście tych dwóch słów? Najprawdopodobniej nie, bo wasze pojmowanie Bożej miłości oraz zrozumienie jej wartości ograniczone jest do dwuwymiarowej perspektywy i nie sięgnęło jeszcze trójwymiarowej przestrzeni. Gdybym zatem kazał wam opisać Bożą miłość, mielibyście poczucie, że brakuje wam słów; a może odebrałoby wam mowę. Być może trudno wam zrozumieć te dwa słowa, o których dziś mówiłem, a może zwyczajnie się ze mną nie zgadzacie. To tylko pokazuje, że wasze pojmowanie Bożej miłości i zrozumienie jej wartości jest powierzchowne oraz mocno zawężone. Mówiłem już, że Bóg jest bezinteresowny – pamiętacie to słowo, „bezinteresowny”. Czy to możliwe, by Bożą miłość można jedynie opisać jako bezinteresowną? Czyż nie jest to zbyt wąskie pojęcie? Powinniście rozważyć tę kwestię głębiej, aby coś z tego wynieść.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 77
Wskrzeszenie Łazarza przynosi Bogu chwałę
J 11:43-44 Gdy to powiedział, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł ten, który umarł, mając ręce i nogi powiązane opaskami, a twarz obwiązaną chustką. Powiedział do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść.
Jakie macie wrażenia po przeczytaniu tego fragmentu? Ten cud Pana Jezusa miał dużo większe znaczenie niż poprzedni, gdyż nie ma bardziej zdumiewającego cudu niż wskrzeszenie człowieka z martwych. W tamtej epoce taki czyn Pana Jezusa był niezwykle znaczący. Ponieważ Bóg stał się ciałem, ludzie mogli ujrzeć jedynie Jego wygląd fizyczny, Jego praktyczny oraz nieistotny aspekt. Choć niektórzy częściowo dostrzegali i po części rozumieli Jego charakter czy też pewne wyjątkowe umiejętności, które wydawał się posiadać, nikt nie wiedział, skąd wziął się Pan Jezus, kim prawdziwie był w swojej istocie i do czego jeszcze był zdolny. Wszystko to było ludzkości nieznane. Toteż wielu ludzi chciało znaleźć dowody, by odpowiedzieć na pytania dotyczące Pana Jezusa i poznać prawdę. Czy Bóg mógł uczynić coś, co udowodniłoby Jego tożsamość? Dla Boga to pestka – bułka z masłem. W każdej chwili i w każdym miejscu Bóg mógł zrobić coś, co dałoby dowód Jego tożsamości oraz istocie, On jednak działał na swój sposób – według planu i etapami. Nie robił rzeczy przypadkowo, lecz czekał na właściwy moment i na odpowiednią okazję, żeby dokonać czegoś, co człowiek mógłby zobaczyć, czegoś pełnego znaczenia. W ten sposób dowodził swojej władzy i tożsamości. Czy zatem wskrzeszenie Łazarza mogło być dowodem na tożsamość Pana Jezusa? Przyjrzyjmy się następującemu fragmentowi Pisma: „Gdy to powiedział, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł ten, który umarł (…)”. Kiedy Pan Jezus to uczynił, powiedział tylko jedno: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. Wtedy Łazarz wyszedł z grobu – stało się to za sprawą zaledwie kilku słów wypowiedzianych przez Pana. W tym czasie Pan Jezus nie postawił ołtarza ani nie przeprowadził żadnych innych czynności. Powiedział tylko jedno zdanie. Czy powinniśmy to nazwać to cudem, czy raczej rozkazem? A może były to swego rodzaju czary? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że można by to nazwać cudem i, patrząc z punktu widzenia dzisiejszych czasów, moglibyście to oczywiście określić mianem cudu. Natomiast z całą pewnością nie można tego uznać za magię, taką jaka rzekomo przywołuje duszę z martwych, i absolutnie nie były to żadnego rodzaju czary. Słuszne będzie stwierdzenie, że cud ten był najnormalniejszym, drobnym zaledwie pokazem władzy Stwórcy. Oto władza i moc Boga. Bóg władny jest uśmiercić człowieka, sprawić, by duch opuścił jego ciało i powrócił do Hadesu lub gdziekolwiek, gdzie powinien się udać. Bóg decyduje o tym, kiedy ktoś umrze oraz dokąd pójdzie po śmierci. Może podjąć te decyzje zawsze i wszędzie. Nie ograniczają Go ludzie, zdarzenia, przedmioty, przestrzeń czy geografia. Jeśli zechce, może to zrobić, bo wszystkie rzeczy oraz żywe istoty znajdują się pod Jego panowaniem, a także wszystkie rzeczy rodzą się, żyją i giną za sprawą Jego słowa i Jego władzy. Potrafi On wskrzesić umarłego – to również jest coś, co może zrobić w każdej chwili i gdziekolwiek zechce. Taką władzę posiadać może jedynie Stwórca.
Dokonując takich rzeczy jak wskrzeszenie Łazarza z martwych, Pan Jezus miał na celu udowodnić ludziom i szatanowi, a także oznajmić ludziom i szatanowi, że o wszystkim, co ma związek z rodzajem ludzkim, o ludzkim życiu oraz śmierci decyduje Bóg i choć stał się On ciałem, w dalszym ciągu sprawował pieczę zarówno nad światem materialnym, który można zobaczyć, jak i nad światem duchowym, którego ludzie nie widzą. Dzięki temu rodzaj ludzki oraz szatan mieli poznać, że nic, co przynależy ludzkości, nie podlega szatanowi. Było to objawienie i pokaz Bożej władzy, a także sposób Boga na oznajmienie wszystkim rzeczom tego, że ludzkie życie i śmierć znajdują się w rękach Boga. Wskrzeszenie Łazarza przez Pana Jezusa było jednym ze sposobów, na jakie Stwórca poucza i instruuje ludzkość. Było to konkretne działanie, w którym wykorzystał On swoją moc oraz władzę, aby pouczyć i zaopatrzyć ludzkość. Tym sposobem bez użycia słów Stwórca pozwolił ludzkości ujrzeć prawdę o swoim panowaniu nad wszystkimi rzeczami. Był to Jego sposób na oznajmienie ludzkości poprzez praktyczne działania, że nie ma zbawienia jak tylko przez Niego. Ten niewerbalny sposób, jakiego użył, by pouczyć ludzkość, jest wieczny, niezmywalny, wstrząsa ludzkimi sercami oraz przynosi im oświecenie, które nigdy nie osłabnie. Wskrzeszenie Łazarza przyniosło Bogu chwałę – ma to istotny wpływ na każdego z naśladowców Boga. Ugruntowuje w każdej osobie, która właściwie pojęła to zdarzenie, zrozumienie, wizję, że tylko Bóg może rozporządzać ludzkimi życiem i śmiercią. Choć Bóg ma taki autorytet, a poprzez wskrzeszenie Łazarza obwieścił swoje zwierzchnictwo nad ludzkim życiem i śmiercią, nie było to Jego zasadnicze dzieło. Bóg nigdy nie czyni nic, co jest bez znaczenia. Każda rzecz, której dokonuje, ma ogromną wartość, jest cenniejsza niż klejnot w skarbcu. W żadnym razie nie uczyniłby faktu „wskrzeszenia jakiejś osoby z grobu” centralnym czy jedynym celem lub elementem swojego dzieła. Bóg nie robi nic, co pozbawione jest znaczenia. Wskrzeszenie Łazarza jako pojedyncze zdarzenie wystarczy, by zademonstrować Boże panowanie i dowieść tożsamości Pana Jezusa. Dlatego właśnie Pan Jezus nie powtórzył podobnego cudu. Bóg postępuje według swoich własnych zasad. W ludzkim języku można by powiedzieć, że Bóg zaprząta sobie głowę tylko poważnymi sprawami. Innymi słowy, kiedy Bóg czegoś dokonuje, nie odchodzi od celu swojego dzieła. Wie, jakie dzieło chce wypełnić na tym etapie, co chce osiągnąć i będzie działać stricte według swojego planu. Gdyby zepsuty człowiek posiadał tego rodzaju umiejętność, myślałby wyłącznie o sposobach na to, jak objawić swoją umiejętność, aby inni poznali, jaki jest wspaniały, by się mu kłaniali, aby mógł ich kontrolować i ich zniszczyć. To zło pochodzące od szatana – zwie się je skażeniem. Bóg nie ma takiego usposobienia ani takiej istoty. Celem Jego działań nie jest popisywanie się, lecz dostarczenie ludzkości kolejnych objawień i przewodnictwa, i właśnie dlatego ludzie mogą zobaczyć w Biblii bardzo niewiele przykładów tego rodzaju zdarzeń. Nie chcę przez to powiedzieć, że moce Pana Jezusa były ograniczone lub też że nie był On zdolny do takich rzeczy. Bóg zwyczajnie nie chciał tego robić, ponieważ wskrzeszenie Łazarza przez Pana Jezusa miało bardzo praktyczny wymiar, a także dlatego że nadrzędnym dziełem Boga, który stał się ciałem, nie było czynienie cudów ani wskrzeszanie ludzi z martwych, lecz dzieło odkupienia ludzkości. Zatem dzieło zrealizowane przez Pana Jezusa w dużej mierze obejmowało nauczanie ludzi, zapewnianie im bytu i wspomaganie ich, a wydarzenia takie jak wskrzeszenie Łazarza stanowiły tylko niewielką część służby, którą wypełniał Pan Jezus. Nawet więcej – moglibyście powiedzieć, że „popisywanie się” nie przystaje do Bożej istoty, tak więc Pan Jezus nie ograniczał się rozmyślnie, nie pokazując kolejnych cudów, nie było to też spowodowane ograniczeniami środowiskowymi, a już na pewno nie wiązało się z brakiem mocy.
Kiedy Pan Jezus wskrzesił Łazarza z martwych, wypowiedział tylko kilka słów: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. Nie powiedział nic poza tym. Co więc pokazują te słowa? Pokazują, że Bóg samymi słowami może osiągnąć wszystko, włącznie ze wskrzeszeniem martwego człowieka. Kiedy Bóg stworzył wszystkie rzeczy, kiedy stworzył świat, uczynił to poprzez słowa. Użył ustnych poleceń, słów przepełnionych władzą i w ten sposób wszystkie rzeczy zostały stworzone i zostało to dokonane. Tych kilka słów wypowiedzianych przez Pana Jezusa można przyrównać do słów wypowiedzianych przez Boga, gdy stwarzał niebo i ziemię oraz wszystkie rzeczy; niosły one w sobie taki sam autorytet Boga, taką samą moc Stwórcy. Wszystkie rzeczy zostały ukształtowane i trwają dzięki słowom, które wyszły z Bożych ust, i tak samo Łazarz powstał z grobu z powodu słów, które wyszły z ust Pana Jezusa. Taki był Boży autorytet, ukazany i urzeczywistniony w Jego cielesnej postaci. Tego rodzaju autorytet i zdolności były przynależne Stwórcy oraz Synowi Człowieczemu, w którym Stwórca się urzeczywistnił. Oto zrozumienie, którego Bóg nauczał ludzkość, wskrzeszając Łazarza z martwych.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 78
Osąd Jezusa dokonany przez faryzeuszy
Mk 3:21-22 A gdy jego bliscy o tym usłyszeli, przyszli, aby go pochwycić. Mówili bowiem: Odszedł od zmysłów. A uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i przez władcę demonów wypędza demony.
Jezus gromi faryzeuszy
Mt 12:31-32 Dlatego mówię wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będzie ludziom przebaczone, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie będzie ludziom przebaczone. I ktokolwiek powie słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie mu przebaczone, ale kto mówi przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu przebaczone ani w tym świecie, ani w przyszłym.
Mt 23:13-15 Lecz biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami bowiem tam nie wchodzicie ani wchodzącym nie pozwalacie wejść. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo pożeracie domy wdów i dla pozoru odprawiacie długie modlitwy. Dlatego otrzymacie surowszy wyrok. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morza i lądy, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy się nim stanie, czynicie go synem piekła dwa razy takim jak wy sami.
Treść tych dwóch fragmentów różni się od siebie. Przyjrzyjmy się najpierw pierwszemu z nich: „Osąd Jezusa dokonany przez faryzeuszy”.
Według Biblii faryzeusze oceniali samego Jezusa oraz rzeczy, których dokonywał, w następujący sposób: „Mówili (…): Odszedł od zmysłów. (…) Ma Belzebuba i przez władcę demonów wypędza demony” (Mk 3:21-22). Osąd Pana Jezusa dokonany przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy nie polegał na zwykłym powtarzaniu słów innych ludzi ani nie składał się z bezpodstawnych przypuszczeń – był to ich wniosek na temat Pana Jezusa wyciągnięty na podstawie tego, co widzieli i słyszeli o Jego czynach. Choć konkluzji takiej dokonali rzekomo w imię sprawiedliwości, a ludziom wydawało się, że miała ona solidne podstawy, arogancja, z jaką osądzali Pana Jezusa, była nawet dla nich samych trudna do utrzymania w ryzach. Szaleńcza siła, z jaką nienawidzili Pana Jezusa, demaskowała ich własne nieokiełznane ambicje oraz ich złośliwe szatańskie oblicze, a także wrogą naturę, która kazała im przeciwstawiać się Bogu. W osądach, które wypowiadali na temat Pana Jezusa, kierowały nimi wybujałe ambicje, zawiść oraz obrzydliwa i złośliwa natura wrogości wobec Boga i prawdy. Nie dochodzili źródła działań Pana Jezusa ani nie badali istoty tego, co mówił bądź czynił, lecz ślepo, z szaleńczą zaciekłością i umyślną złośliwością atakowali i dyskredytowali to, czego dokonał. Posunęli się aż do tego, że z rozmysłem dyskredytowali Jego Ducha, czyli Ducha Świętego, który jest Duchem Bożym. To mieli na myśli, mówiąc „Odszedł od zmysłów”, „Belzebub”, i „władca demonów”. Innymi słowy nazwali oni Ducha Bożego Belzebubem i władcą demonów. Nazwali szaleństwem dzieło wcielonego Ducha Bożego, który przybrał postać cielesną. Nie tylko zbluźnili przeciw Bożemu Duchowi, nazywając Go Belzebubem i władcą demonów, ale także potępili Boże dzieło, potępili Pana Jezusa Chrystusa i zbluźnili przeciwko Niemu. Istota ich oporu względem Boga i bluźnierstw przeciwko Bogu była identyczna z istotą oporu wobec Boga i bluźnierstw przeciwko Niemu prezentowanych przez szatana i jego demony. Nie reprezentowali oni jedynie ludzi zepsutych, lecz znacznie gorzej – byli wcieleniem szatana. Byli kanałem, przez który szatan docierał do ludzi, wspólnikami i sługusami szatana. Esencją ich bluźnierstwa i oczerniania przez nich Pana Jezusa Chrystusa oraz bluźnienia przeciw Niemu były walka z Bogiem o status, konkurowanie z Bogiem i nieustanne wystawianie Boga na próbę. Poprzez istotę swego oporu względem Boga oraz postawę wrogości wobec Niego, jak również swoje słowa i myśli otwarcie bluźnili przeciw Duchowi Bożemu oraz złościli Go. Toteż Bóg wydał rozsądny osąd w oparciu o to, co mówili i czynili, a także określił ich uczynki jako grzech bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu. Ów grzech jest niewybaczalny ani w tym świecie, ani w świecie przyszłym, jak wynika z poniższego fragmentu Pisma: „bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie będzie ludziom przebaczone”, a także „kto mówi przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu przebaczone ani w tym świecie, ani w przyszłym”. Dzisiaj porozmawiajmy o prawdziwym sensie następujących słów Boga: „nie będzie mu przebaczone ani w tym świecie, ani w przyszłym”. Inaczej mówiąc, objaśnijmy, w jaki sposób Bóg wypełnia słowa: „nie będzie mu przebaczone ani w tym świecie, ani w przyszłym”.
Wszystko, o czym mówiliśmy, związane jest z Bożym usposobieniem oraz stosunkiem Boga do ludzi, wydarzeń i rzeczy. Naturalnie dwa powyższe fragmenty nie są żadnym wyjątkiem. Czy zauważyliście coś w tych dwóch fragmentach Pisma? Niektórzy twierdzą, że dostrzegają w nich Boży gniew. Niektórzy z kolei twierdzą, że widzą stronę Bożego usposobienia, która nie toleruje występków ludzkości, oraz że jeśli ludzie w jakikolwiek sposób zbluźnią przeciw Bogu, nie otrzymają Jego wybaczenia. Mimo że ludzie ci widzą i wyczuwają w tych dwóch fragmentach Boży gniew oraz nietolerancję względem ludzkich występków, nadal prawdziwie nie rozumieją Jego postawy. W tych dwóch fragmentach ukryte są odniesienia na temat prawdziwego nastawienia i podejścia Boga do tych, którzy przeciw Niemu bluźnią i gniewają Go. Jego podejście oraz nastawienie pokazuje prawdziwy sens następującego fragmentu: „Kto mówi przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu przebaczone ani w tym świecie, ani w przyszłym”. Kiedy ludzie bluźnią przeciw Bogu i kiedy Go gniewają, Bóg wydaje werdykt, a werdykt ten stanowi wydane przez Niego ostateczne rozstrzygnięcie. Jest to opisane w Biblii w następujący sposób: „Dlatego mówię wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będzie ludziom przebaczone, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie będzie ludziom przebaczone” (Mt 12:31), a także „Lecz biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy” (Mt 23:13). Czy jednak Biblia wspomina o tym, jaki wynik otrzymali owi uczeni w Piśmie i faryzeusze, a także ludzie, którzy uznali Pana Jezusa za szalonego po tym, jak wypowiedział te słowa? Czy jest wzmianka o tym, że spotkała ich jakakolwiek kara? Z całą pewnością można powiedzieć, że nie. Mówiąc „nie” nie mam na myśli tego, że nie istnieje taki zapis, lecz jedynie to, że w rzeczywistości nie było żadnego wyniku, który mogłyby zobaczyć ludzkie oczy. Stwierdzenie „nie istnieje taki zapis” naświetla kwestię Bożego nastawienia i zasad postępowania w pewnych sprawach. Bóg nie przymyka oczu ani nie udaje głuchego, kiedy ludzie bluźnią przeciwko Niemu lub stawiają Mu opór, a gdy Go oczerniają, lecz ma jasny stosunek do ludzi, którzy celowo Go atakują, oczerniają i przeklinają. Gardzi tymi ludźmi i potępia ich w swoim sercu. Nawet otwarcie oznajmia, jaki czeka ich koniec, tak aby ludzie poznali, że ma jasny stosunek do tych, którzy bluźnią przeciw Niemu oraz żeby wiedzieli, jaką podejmie decyzję w sprawie ich ostatecznego wyniku. Jednak po tym, jak Bóg powiedział te słowa, ludzie nadal rzadko dostrzegali prawdę o tym, jak Bóg postąpił z tymi osobami, i nie mogli zrozumieć zasad stojących za ich wynikiem oraz werdyktem wydanym przez Boga. Innymi słowy, ludzie nie dostrzegają jakiegoś szczególnego podejścia czy metod, według których Bóg z nimi postępuje. Ma to związek z Bożymi zasadami działania. Bóg wykorzystuje wystąpienie pewnych zdarzeń do rozprawienia się ze złym zachowaniem niektórych ludzi. Inaczej mówiąc, nie obwieszcza ich grzechu ani nie decyduje o ich wyniku, lecz bezpośrednio wykorzystuje zajście pewnych zdarzeń, by wymierzyć im karę i należną odpłatę. Kiedy zdarzenia te mają miejsce, karę cierpi ludzkie ciało; oznacza to, że kara jest czymś, co ludzkie oczy mogą zobaczyć. Gdy Bóg rozprawia się ze złym zachowaniem pewnych ludzi, przeklina ich tylko słowami i spada na nich również Boży gniew, lecz kara, jaką otrzymują, może być niewidoczna dla ludzi. Jednakże taki wynik może być jeszcze poważniejszy niż widoczne dla oczu wyniki, takie jak kara czy śmierć. To dlatego, że w kontekście Bożej decyzji, by nie zbawiać takiej osoby, nie okazywać jej dalej miłosierdzia czy nie tolerować jej ani nie dawać jej kolejnych szans, Bóg postanawia taką osobę od siebie odsunąć. Jakie jest tu znaczenie słowa „odsunąć”? Podstawowe znaczenie tego słowa to odsunąć coś na bok, zignorować i nie poświęcać już tej rzeczy uwagi. Ale w tym przypadku, kiedy Bóg odsuwa kogoś na bok, możemy to zinterpretować dwojako: pierwsza interpretacja jest taka, że oddał życie tej osoby i wszystko, co ma z nią związek, szatanowi, aby to on się tym zajął. Bóg nie jest już za to odpowiedzialny i więcej nie będzie się tym zajmował. Niezależnie od tego, czy ta osoba jesz szalona, czy głupia, martwa czy żywa, lub czy zstąpiła do piekła w celu odbycia kary, Bóg nie ma z tym już nic wspólnego. Oznaczałoby to, że takie stworzenie nie ma żadnej relacji ze Stwórcą. Druga interpretacja jest taka, że Bóg postanowił sam zająć się taką osobą, własnoręcznie coś z nią zrobić. Możliwe, że skorzysta z usług takiej osoby lub użyje jej jako kontrastu. Być może postąpi z taką osobą w jakiś szczególny sposób, jakoś szczególnie ją potraktuje – na przykład tak jak w przypadku Pawła. Oto zasada i podejście Bożego serca, według których Bóg postanowił postępować z takiego rodzaju ludźmi. Zatem kiedy ludzie sprzeciwiają się Bogu, oczerniają Go i bluźnią przeciw Niemu, jeśli drażnią Jego usposobienie lub przekraczają granice Bożej wyrozumiałości, konsekwencje są niewyobrażalne. Najpoważniejszy skutek może być taki, że Bóg raz na zawsze odda ich życie oraz wszystko, co do nich należy, szatanowi. Nie dostąpią przebaczenia przez całą wieczność. Oznacza to, że taka osoba stała się pożywką szatana, zabawką w jego rękach i od tego momentu Bóg nie ma z nią nic więcej do czynienia. Czy wyobrażacie sobie męki, jakie przeżywał Hiob, kiedy kusił go szatan? Pomimo warunku, że szatanowi nie wolno nastawać na życie Hioba, Hiob i tak strasznie cierpiał. I czyż nie jest jeszcze trudniej wyobrazić sobie zniszczenia, jakie szatan poczyniłby w osobie całkowicie przekazanej w jego ręce, którą trzymałby w szponach, która zupełnie utraciła Bożą troskę i miłosierdzie, która nie podlega już władzy Stwórcy i która została odarta z prawa do oddawania Mu czci oraz prawa do bycia stworzeniem znajdującym się pod Bożym zwierzchnictwem i której relacja z Panem stworzenia została całkowicie zerwana? Prześladowanie Hioba przez szatana było czymś, co ludzkie oczy mogły zobaczyć, ale jeśli Bóg odda ludzkie życie szatanowi, konsekwencje takiej sytuacji są dla człowieka zupełnie niewyobrażalne. Na przykład niektórzy ludzie mogą się odrodzić pod postacią krowy czy osła, inni mogą zostać opętani i zniewoleni przez złe, nieczyste duchy, i tak dalej. Takie są wyniki pewnych ludzi, których Bóg oddał szatanowi. Z zewnątrz wygląda to tak, jak gdyby ci ludzie, którzy wyśmiewali, oczerniali, potępiali Pana Jezusa i bluźnili Mu, nie ponieśli żadnych konsekwencji. Jednak prawda jest taka, że Bóg ma odpowiednie sposoby, by radzić sobie ze wszystkim. Być może nie używa jasnego języka, by poinformować ludzi o wyniku swojego rozprawienia się z poszczególnymi rodzajami ludzi. Czasami nie mówi wprost, ale zwykle działa otwarcie. Fakt, że o tym nie mówi, nie oznacza, że nie będzie żadnego wyniku – możliwe nawet, że wynik będzie surowszy. Z zewnątrz wydaje się, że istnieją ludzie, którym Bóg nie wyjawia jasno swojego podejścia; ale w rzeczywistości Bóg już od dłuższego czasu nie chciał poświęcać im uwagi. Nie chce ich już oglądać. Z powodu rzeczy, które uczynili, oraz ich zachowania, ich natury i istoty, Bóg chce tylko, żeby zeszli Mu z oczu, chce ich oddać bezpośrednio w ręce szatana, przekazać ich ducha, duszę i ciało szatanowi i pozwolić, by szatan zrobił z nimi, cokolwiek zechce. Wyraźnie widać, do jakiego stopnia Bóg ich nienawidzi, do jakiego stopnia jest nimi zniesmaczony. Jeśli dana osoba rozzłości Boga tak mocno, że Bóg nawet nie będzie chciał jej już więcej widzieć i jest gotów zupełnie z niej zrezygnować, do tego stopnia, że nawet nie chce się nią zajmować osobiście – jeśli dojdzie do tego, że odda ją szatanowi, by ten zrobił z nią, co zechce, pozwoli szatanowi kontrolować ją pochłonąć i traktować, jak tylko zechce – wówczas taka osoba jest zupełnie skończona. Prawo do bycia człowiekiem zostało jej bezpowrotnie odebrane, a jej prawo do bycia Bożym stworzeniem wygasło. Czyż nie jest to najsurowszy rodzaj kary?
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 79
Słowa, jakie Jezus skierował do swoich uczniów po swym zmartwychwstaniu (Wybrane fragmenty)
J 20:26-29 A po ośmiu dniach jego uczniowie znowu byli w domu, a Tomasz z nimi. I przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i powiedział: Pokój wam. Potem powiedział do Tomasza: Włóż tu swój palec i obejrzyj moje ręce, wyciągnij swoją rękę i włóż ją w mój bok, a nie bądź bez wiary, ale wierz. Wtedy Tomasz mu odpowiedział: Mój Pan i mój Bóg! Jezus mu powiedział: Tomaszu, uwierzyłeś, ponieważ mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
J 21:16-17 Znowu, po raz drugi, powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy Mnie kochasz?”. Piotr odpowiedział: „Tak, Panie; wiesz, że Cię kocham”. Powiedział do niego: „Nakarm Moje owce”. Powiedział do niego po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy Mnie kochasz?”. Piotr zasmucił się, ponieważ Jezus spytał go po raz trzeci „Czy mnie kochasz?”. I odrzekł Mu: „Panie, Ty wiesz wszystko. Wiesz, że Cię kocham”. Jezus powiedział do Niego: „Nakarm Moje owce”.
Fragmenty te stanowią opis pewnych rzeczy, jakie Pan Jezus uczynił i powiedział swoim uczniom po zmartwychwstaniu. Po pierwsze popatrzmy na wszelkie różnice między tym, jaki Pan Jezus był przed zmartwychwstaniem i po nim. Czy był to ten sam Pan Jezus z minionych dni? Pismo zawiera następujący werset opisujący Pana Jezusa po zmartwychwstaniu: „I przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i powiedział: Pokój wam”. Jasne jest, że w tamtym momencie Pan Jezus nie zamieszkiwał już w ciele fizycznym, lecz był ciałem duchowym. To dlatego, że przekroczył On ograniczenia ciała, mimo zamkniętych drzwi mógł pojawić się wśród ludzi oraz pozwolić, by Go ujrzeli. To największa różnica między tym, jaki Pan Jezus był po zmartwychwstaniu, a tym, jaki był przed zmartwychwstaniem, żyjąc w ciele. Choć nie było różnicy w wyglądzie między ciałem duchowym Pana Jezusa w tamtym momencie a Jego poprzednim ciałem, Pan Jezus stał się wtedy kimś, kto wydawał się ludziom obcy, gdyż po powstaniu z martwych stał się ciałem duchowym, które w porównaniu z Jego poprzednim ciałem było dla ludzi bardziej zagadkowe, byli nim zdezorientowani. Powodowało ono także, że tworzył się większy dystans między Panem Jezusem a ludźmi. W swoich sercach ludzie poczuli, że w owym momencie Pan Jezus stał się dla nich bardziej tajemniczy. Takie odczucia i wrażenia percepcyjne przywiodły ludzi nagle z powrotem do wieku wiary w Boga, którego nie można zobaczyć ani dotknąć. Zatem pierwszą rzeczą, jakiej Pan Jezus dokonał po zmartwychwstaniu, było umożliwienie wszystkim ujrzenia Go, aby zapewnić o swoim istnieniu oraz potwierdzić fakt swojego zmartwychwstania. Dodatkowo ten uczynek przywrócił Jego relację z ludźmi do stanu takiego jak wcześniej, kiedy działał w ciele i był Chrystusem, którego mogli zobaczyć i dotknąć. Jednym ze skutków było to, że ludzie nie mieli absolutnie żadnych wątpliwości, iż po tym, jak został przybity do krzyża, Pan Jezus powstał z martwych, i nie wątpili również w realizowane przez Pana Jezusa dzieło odkupienia ludzkości. Inny skutek był taki, że fakt, iż po zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazał się ludziom i pozwolił, by Go dotknęli oraz zobaczyli, mocno ugruntował ludzkość w Wieku Łaski, przez co od tamtego momentu ludzie nie mogli już powrócić do poprzedniego Wieku Prawa ze względu na to, że Pan Jezus rzekomo „zniknął” czy też „odszedł bez słowa”. Zapewnił w ten sposób, że będą w dalszym ciągu kroczyli naprzód, podążając za naukami Pana Jezusa oraz za dziełem, którego dokonał. Tym samym oficjalnie zainicjowany został nowy etap dzieła Wieku Łaski i od tej chwili ludzie, którzy dotąd żyli według prawa, oficjalnie wyszli spod prawa i wkroczyli w nową erę, w nowy początek. Oto wieloraka wymowa ukazania się Pana Jezusa ludzkości po zmartwychwstaniu.
Jak ludzie mogli dotknąć i zobaczyć Pana Jezusa, skoro zamieszkiwał on teraz w ciele duchowym? To pytanie dotyka znaczenia ukazania się Pana Jezusa ludzkości. Czy zauważyliście coś w tych fragmentach Pisma, które przed chwilą przeczytaliśmy? Generalnie ciała duchowego nie można dotknąć ani zobaczyć, a po zmartwychwstaniu dzieło, którego podjął się Pan Jezus, było już ukończone. Zatem teoretycznie nie miał On najmniejszej potrzeby wrócić pomiędzy ludzi i spotkać się z nimi w swojej pierwotnej postaci, jednak ukazanie się duchowego ciała Pana Jezusa ludziom takim jak Tomasz sprawiło, że Jego pojawienie się nabrało bardziej konkretnego znaczenia i dzięki temu głębiej przeniknęło do ludzkich serc. Kiedy podszedł do Tomasza, pozwolił niedowiarkowi dotknąć swojej ręki i powiedział do niego: „Wyciągnij swoją rękę i włóż ją w mój bok, a nie bądź bez wiary, ale wierz”. Te słowa i czyny nie były czymś, co Pan Jezus chciał powiedzieć i zrobić dopiero po swoim zmartwychwstaniu; w istocie były to rzeczy, które chciał powiedzieć i uczynić, zanim przybito Go do krzyża, bo wątpliwości Tomasza nie zrodziły się dopiero wtedy, ale towarzyszyły mu przez cały ten czas, kiedy podążał za Panem Jezusem. Oczywistym jest, że Pan Jezus jeszcze przed ukrzyżowaniem okazywał zrozumienie ludziom takim jak Tomasz. Co możemy więc z tego wywnioskować? Po zmartwychwstaniu był On nadal tym samym Panem Jezusem. Jego istota nie uległa zmianie. Jednak był to Pan Jezus powstały z martwych, który powrócił ze świata duchowego w swojej pierwotnej formie, ze swoim pierwotnym usposobieniem i zrozumieniem ludzkości, jakie wykazywał w czasie, gdy żył w ciele, zatem w pierwszej kolejności Jezus podszedł do Tomasza i pozwolił mu dotknąć swego boku, nie tylko po to, by Tomasz mógł ujrzeć Jego ciało duchowe po zmartwychwstaniu, ale także by mógł dotknąć i poczuć obecność Jego ciała duchowego i całkowicie porzucić swoje wątpliwości. Zanim Pan Jezus został ukrzyżowany, Tomasz nieustannie wątpił, że jest On Chrystusem, i nie był w stanie uwierzyć. Jego wiara w Boga opierała się wyłącznie na tym, co mógł zobaczyć na własne oczy, co mógł pomacać własnymi rękami. Pan Jezus dobrze rozumiał wiarę ludzi tego rodzaju. Wierzyli oni tylko w Boga w niebie, lecz w ogóle nie wierzyli w Tego, który został posłany przez Boga, czy też Chrystusa w ciele, i nie przyjmowali Go. Aby Tomasz uznał istnienie Pana Jezusa oraz uwierzył w Niego, a także w to, że jest On prawdziwie Bogiem wcielonym, Pan Jezus pozwolił mu wyciągnąć rękę i włożyć ją w swój bok. Czy wątpliwości Tomasza sprzed zmartwychwstania Pana Jezusa oraz po nim czymś się różniły? Tomasz zawsze wątpił i oprócz tego, że Pan Jezus osobiście ukazał się mu w ciele duchowym i pozwolił mu włożyć palec w miejsce gwoździ, nie było innego sposobu, by ktokolwiek mógł rozwiać jego wątpliwości i sprawić, by się od nich uwolnił. Zatem odkąd Pan Jezus pozwolił mu włożyć rękę w swój bok i poczuć ślady gwoździ, wątpliwości Tomasza zniknęły i prawdziwie poznał on, że Pan Jezus zmartwychwstał, a także uznał oraz uwierzył, że Pan Jezus jest prawdziwym Chrystusem i Bogiem wcielonym. Choć w tamtym momencie Tomasz porzucił swoje wątpliwości, na zawsze utracił szansę na spotkanie z Chrystusem. Na zawsze utracił szansę na to, by z Nim przebywać, iść za Nim, poznać Go. Utracił szansę na to, by Chrystus go udoskonalił. Ukazanie się Pana Jezusa i Jego słowa dostarczyły rozstrzygnięcia oraz stanowiły werdykt w sprawie wiary tych, którzy byli pełni wątpliwości. Poprzez swoje rzeczywiste słowa i czyny powiedział niedowiarkom, oznajmił tym, którzy wierzyli tylko w Boga w niebie, lecz nie wierzyli w Chrystusa: Bóg nie nagradzał ich wiary ani nie nagradzał ich za to, że za Nim podążali, choć jednocześnie w Niego wątpili. Dzień, w którym w pełni uwierzyli w Boga i Chrystusa, mógł być jedynie dniem, w którym Bóg wypełnił swoje wielkie dzieło. Oczywiście był to również dzień, w którym został wydany werdykt w sprawie ich niedowierzania. Ich stosunek do Chrystusa zdeterminował ich los, ich uporczywe niedowierzanie oznaczało, że ich wiara nie wydała żadnych owoców, a ich zatwardziałość oznaczała, że ich nadzieje spełzły na niczym. Bo ich wiara w Boga w niebie karmiła się złudzeniami, a ich zwątpienie w Chrystusa było w rzeczywistości ich prawdziwym stosunkiem do Boga, choć dotknęli miejsc po gwoździach na rękach Pana Jezusa, ich wiara wciąż była płonna, a ich wynik można tylko opisać jako czerpanie wody bambusowym koszem – czyli coś daremnego. To, co Pan Jezus powiedział do Tomasza, było jednocześnie jasnym sposobem, by powiedzieć wszystkim ludziom: zmartwychwstały Pan Jezus jest Panem Jezusem, który spędził trzydzieści trzy i pół roku, działając pośród ludzi. Choć został ukrzyżowany, kroczył doliną śmierci i doświadczył zmartwychwstania, żaden z Jego aspektów nie uległ najmniejszej zmianie. Choć miał teraz na ciele ślady gwoździ, choć zmartwychwstał i wyszedł z grobu, Jego usposobienie, Jego zrozumienie ludzkości i Jego zamiary w stosunku do ludzkości nie zmieniły się w najmniejszym stopniu. Mówił On też ludziom o tym, że zszedł z krzyża, zatriumfował nad grzechem, pokonał trudności i zwyciężył śmierć. Ślady gwoździ były tylko dowodem na Jego zwycięstwo nad szatanem, dowodem na to, że stał się On ofiarą za grzechy, co pozwoliło skutecznie odkupić całą ludzkość. Mówił ludziom o tym, że wziął już na siebie grzechy ludzkości i że ukończył swoje dzieło odkupienia. Kiedy powrócił, aby spotkać swoich uczniów, swoim ukazaniem się dał im następujący przekaz: „Nadal żyję, nadal istnieję; dziś prawdziwie stoję przed wami, abyście mogli Mnie zobaczyć i dotknąć. Zawsze będę z wami”. Pan Jezus chciał także wykorzystać przykład Tomasza jako przestrogę dla następnych pokoleń: choć nie możesz dotknąć ani zobaczyć Pana Jezusa w swojej wierze w Niego, otrzymujesz błogosławieństwo z powodu swojej szczerej wiary i możesz ujrzeć Pana Jezusa dzięki swojej prawdziwej wierze; taka osoba jest błogosławiona.
Te słowa zapisane w Biblii, które Pan Jezus powiedział do Tomasza, kiedy mu się ukazał, są niezmiernie pomocne dla wszystkich ludzi w Wieku Łaski. Jego ukazanie się Tomaszowi oraz skierowane do niego słowa miały ogromny wpływ na następne pokolenia; ich wydźwięk jest trwały. Tomasz reprezentuje tego rodzaju osoby – wierzące w Boga, lecz w Niego wątpiące. To osoby o podejrzliwej naturze, zdradzieckie, o przebiegłych sercach, które nie wierzą w rzeczy, jakie Bóg może osiągnąć. Nie wierzą w Bożą wszechmoc i Jego panowanie, nie wierzą też w Boga wcielonego. Jednak zmartwychwstanie Pana Jezusa było policzkiem dla tych ich cech, a także dało im okazję, by dostrzec własne zwątpienie, przyznać się do własnych wątpliwości i uznać własną zdradliwość, a przez to dojść do prawdziwej wiary w istnienie oraz zmartwychwstanie Pana Jezusa. To, co stało się z Tomaszem, było ostrzeżeniem i przestrogą dla następnych pokoleń, po to, by więcej ludzi mogło wystrzegać się bycia niewiernymi jak Tomasz, a jeśli wypełnią ich wątpliwości, to pogrążą się w mroku. Jeśli podążasz za Bogiem, ale podobnie jak Tomasz zawsze chcesz wkładać rękę w bok Pana i dotykać miejsc po gwoździach dla potwierdzenia oraz weryfikacji, a także spekulować na temat tego, czy Bóg istnieje czy też nie, to Bóg cię opuści. Zatem Pan Jezus wymaga od ludzi, aby nie byli jak Tomasz, aby nie wierzyli tylko w to, co mogą zobaczyć na własne oczy, ale by byli ludźmi czystymi i szczerymi, by nie kultywowali w sobie zwątpienia w Boga, lecz by po prostu w Niego wierzyli i za Nim podążali. Tacy ludzie są błogosławieni. Jest to niewielkie wymaganie Pana Jezusa w stosunku do ludzi i przestroga dla Jego naśladowców.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 80
Słowa, jakie Jezus skierował do swoich uczniów po swym zmartwychwstaniu (Wybrane fragmenty)
J 21:16-17 Znowu, po raz drugi, powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy Mnie kochasz?”. Piotr odpowiedział: „Tak, Panie; wiesz, że Cię kocham”. Powiedział do niego: „Nakarm Moje owce”. Powiedział do niego po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy Mnie kochasz?”. Piotr zasmucił się, ponieważ Jezus spytał go po raz trzeci „Czy mnie kochasz?”. I odrzekł Mu: „Panie, Ty wiesz wszystko. Wiesz, że Cię kocham”. Jezus powiedział do Niego: „Nakarm Moje owce”.
W rozmowie tej Pan Jezus kilkakrotnie zapytał Piotra o jedno: „Szymonie, synu Jana, czy Mnie kochasz?”. To wyższa poprzeczka, którą po zmartwychwstaniu Pan Jezus postawił ludziom takim jak Piotr, ludziom, którzy prawdziwie wierzą w Chrystusa i podejmują wysiłki, by kochać Pana. Pytanie to było swego rodzaju badaniem oraz przesłuchaniem, a nawet więcej – stanowiło wymóg i oczekiwanie wobec ludzi takich jak Piotr. Pan Jezus zastosował taki sposób przepytywania po to, by ludzie dokonali autorefleksji, spojrzeli w głąb siebie i zapytali siebie: czego wymaga Pan Jezus od ludzi? Czy miłuję Pana? Czy jestem osobą, która kocha Boga? Jak powinienem miłować Boga? Choć Pan Jezus zadał owo pytanie tylko Piotrowi, tak naprawdę w głębi serca, zadając je Piotrowi, chciał wykorzystać okazję, by zadać tego rodzaju pytanie większej liczbie osób, które chcą kochać Boga. Tyle tylko, że Piotr został pobłogosławiony możliwością działania jako przedstawiciel tego rodzaju ludzi i mógł usłyszeć to pytanie z ust samego Pana Jezusa.
W porównaniu do następujących słów, które Pan Jezus wypowiedział do Tomasza po swoim zmartwychwstaniu: „Wyciągnij swoją rękę i włóż ją w mój bok, a nie bądź bez wiary, ale wierz”, Jego trzykrotne zapytanie skierowane do Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy Mnie kochasz?” pozwala ludziom lepiej odczuć surowość postawy Pana Jezusa i pilną potrzebę, jakiej dał wyraz podczas tego przesłuchania. Jeśli zaś chodzi o niewiernego Tomasza oraz jego zdradliwą naturę, Pan Jezus pozwolił mu wyciągnąć rękę i włożyć palce w ślady gwoździ w swoim ciele, co pozwoliło mu uwierzyć, że Pan Jezus jest zmartwychwstałym Synem Człowieczym, a także uznać tożsamość Pana Jezusa jako Chrystusa. I choć Pan Jezus nie napomniał srogo Tomasza ani też nie wyraził werbalnie żadnego wyraźnego osądu na jego temat, to jednak na drodze praktycznego działania dał mu poznać, że go rozumie, jednocześnie pokazując swój stosunek do tego rodzaju ludzi i decyzję w ich sprawie. Wymagań i oczekiwań Pana Jezusa wobec tego rodzaju osób nie można dostrzec w tym, co powiedział, bo ludzie podobni do Tomasza zwyczajnie nie mają ani krzty prawdziwej wiary. Wymagania Pana Jezusa wobec nich nie są wygórowane, natomiast Jego stosunek do ludzi takich jak Piotr jest zgoła inny. Nie wymagał od Piotra, aby ten wyciągnął rękę i włożył palce w ślady gwoździ, nie powiedział też do Piotra: „Nie bądź bez wiary, ale wierz”. Za to kilkakrotnie zadał Piotrowi to samo pytanie. Było to pytanie znaczące i skłaniające do myślenia, pytanie, które bezapelacyjnie sprawia, że każdy naśladowca Chrystusa poczuje skruchę i strach, ale także odczuje pełen niepokoju i smutku nastrój Pana Jezusa. A kiedy dotyka ich ogromny ból oraz cierpienie, są w stanie lepiej zrozumieć obawę Pana Jezusa Chrystusa i Jego troskę; zdają sobie sprawę z Jego nauk oraz restrykcyjnych wymagań, jakie stawia ludziom uczciwym i o czystym sercu. Pytanie Pana Jezusa pozwala ludziom poczuć, że oczekiwania Pana wobec ludzi objawione w tych prostych słowach nie ograniczają się do tego, by w Niego wierzyli i podążali za Nim, ale byś miał w sobie miłość, kochał swojego Pana i swojego Boga. Tego rodzaju miłość zakłada troskę i posłuszeństwo. Zakłada, że ludzie będą żyli dla Boga, umierali dla Boga, dedykowali wszystko Bogu oraz wszystko Bogu poświęcali i wszystko Bogu oddawali. Taka miłość to także pocieszanie Boga i pozwalanie, by czerpał radość ze świadectwa i by odpoczywał. To dług ludzkości wobec Boga, odpowiedzialność człowieka, jego obowiązek i powinność, a także droga, którą ludzie muszą podążać przez całe swoje życie. Te trzy pytania były wymaganiem i wezwaniem Pana Jezusa skierowanym do Piotra, a także do wszystkich ludzi, którzy mieli zostać udoskonaleni. To właśnie te trzy pytania poprowadziły Piotra i zmotywowały go do wstąpienia na jego życiową ścieżkę i to również te pytania, które usłyszał w chwili odejścia Pana Jezusa, skłoniły Piotra do zainicjowania swojej własnej ścieżki bycia udoskonalonym, sprawiły, że przez wzgląd na miłość, jaką żywił do Pana, troszczył się o Jego serce, był Panu posłuszny, pocieszał Pana i ofiarował mu całe swoje życie oraz całe swoje jestestwo z uwagi na tę miłość.
W Wieku Łaski Boże dzieło skierowane było głównie do dwóch rodzajów ludzi. Pierwszy z nich to ludzie, którzy wierzyli w Niego i za Nim podążali, którzy potrafili wypełniać Jego przykazania i nieść krzyż i potrafili stosować się do metod Wieku Łaski. Takiego rodzaju osoby miały zaskarbić sobie Boże błogosławieństwo i cieszyć się Bożą łaską. Drugi rodzaj ludzi jest jak Piotr, ktoś, kto mógł zostać udoskonalony. Zatem po zmartwychwstaniu Jezus w pierwszej kolejności zrobił te dwie najbardziej znaczące rzeczy. Jedną uczynił z Tomaszem, drugą z Piotrem. Co ukazują te dwie rzeczy? Czy odzwierciedlają prawdziwe Boże zamiary odnośnie zbawienia ludzkości? Czy przedstawiają szczerość Boga w stosunku do ludzkości? Dzieło, jakiego dokonał wobec Tomasza, miało na celu przestrzec ludzi, aby nie wątpili, lecz by po prostu wierzyli. Dzieło, jakiego dokonał wobec Piotra, miało umocnić wiarę ludzi podobnych Piotrowi i objaśnić Jego wymagania w stosunku do ludzi tego typu, pokazać, jakie powinni stawiać sobie cele.
Po zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazał się tym ludziom, odnośnie których uznał, że było to konieczne, rozmawiał z nimi, stawiał im wymagania, przekazując im swoje zamiary i oczekiwania wobec ludzi. Innymi słowy Jego troska o ludzkość i Jego wymagania wobec ludzi jako Boga wcielonego nie zmieniły się; pozostawały takie same, kiedy był w ciele fizycznym i kiedy po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu był w ciele duchowym. Martwił się tymi uczniami, zanim zawisnął na krzyżu; w sercu miał On jasność co do stanu każdej poszczególnej osoby, rozumiał jej braki i oczywiście Jego zrozumienie każdej osoby po tym, jak umarł, zmartwychwstał i stał się ciałem duchowym było takie samo jak wtedy, gdy był w ciele. Wiedział, że ludzie nie byli całkiem pewni Jego tożsamości jako Chrystusa, ale kiedy przebywał w ciele nie stawiał ludziom restrykcyjnych wymagań. Jednak po zmartwychwstaniu ukazał się im i zapewnił ich, że Pan Jezus przyszedł od Boga i że był On Bogiem wcielonym i wykorzystał fakt swojego ukazania się oraz swojego zmartwychwstania jako największą wizję i motywację dla życiowego dążenia ludzkości. Jego powstanie z martwych nie tylko umocniło tych wszystkich, którzy za Nim podążali, ale także w pełni wdrożyło Jego dzieło Wieku Łaski wśród ludzkości i tak ewangelia o zbawieniu Pana Jezusa w Wieku Łaski stopniowo rozniosła się do wszystkich zakątków świata zamieszkałego przez ludzkość. Czy powiedziałbyś, że ukazanie się Pana Jezusa po zmartwychwstaniu miało jakiekolwiek znaczenie? Gdybyś w tamtym czasie był Tomaszem lub Piotrem i znalazł w życiu tę jedną jedyną, niezwykle ważną rzecz, jak by to na ciebie wpłynęło? Czy postrzegałbyś to jako najlepszą i najwspanialszą wizję swojego życia wiary w Boga? Czy potraktowałbyś to jako siłę napędową dla twojego podążania za Bogiem, dla dążenia do tego, by Go zadowolić i szukać miłości do Boga w całym swoim życiu? Czy poświęciłbyś całe życie na głoszenie tej najwspanialszej z wizji? Czy przyjąłbyś od Boga zadanie polegające na głoszeniu zbawienia przez Pana Jezusa? Choć tego nie doświadczyliście, te dwa przykłady – Tomasza i Piotra – są już wystarczające, aby ludzie współcześni mogli uzyskać dobre zrozumienie Boga i Jego woli. Można powiedzieć, że po tym, jak Bóg stał się ciałem, po tym, jak osobiście doświadczył życia wśród ludzkości oraz osobiście doświadczył ludzkiej egzystencji, po tym, jak zobaczył ludzką nieprawość i warunki życia ludzi w tamtym czasie, Bóg w ciele odczuł głębiej, jak beznadziejna, smutna i żałosna jest sytuacja ludzkości. Dzięki swojemu człowieczeństwu, które posiadał, żyjąc w ciele, oraz dzięki swoim cielesnym instynktom Bóg, kiedy żył w ciele, zyskał większą empatię dla stanu człowieka. Dzięki temu powstała w Nim większa troska o Jego naśladowców. Są to prawdopodobnie kwestie, których nie potraficie zrozumieć, ale mogę podsumować to, jak Bóg wcielony martwił się i troszczył o każdego ze swoich naśladowców, używając tylko dwóch słów: „głęboka troska”. Choć termin ten pochodzi z ludzkiego języka i jest bardzo ludzki, to jednak prawdziwie wyraża i opisuje uczucia, jakie Bóg żywił do swoich wyznawców. Jeśli chodzi o głęboką troskę Boga o ludzi, w miarę kolejnych doświadczeń stopniowo zaczniecie ją odczuwać oraz poczujecie jej smak. Można tego jednak dostąpić wyłącznie poprzez stopniowe zrozumienie Bożego usposobienia, bazując na dążeniu do zmiany w waszym własnym usposobieniu. Kiedy Pan Jezus się ukazał, Jego głęboka troska o Jego wyznawców, jaką odczuwał w swoim ludzkim wymiarze, zmaterializowała się i została przekazana Jego ciału duchowemu albo – można by powiedzieć – Jego boskości. Jego ukazanie się pozwoliło ludziom jeszcze raz doświadczyć i poczuć Bożą troskę i dbałość, a zarazem stało się potężnym dowodem na to, że Bóg jest Tym, który rozpoczyna dany wiek, Tym, który rozwija dany wiek oraz Tym, który również kończy dany wiek. Ukazując się, umocnił On wiarę wszystkich ludzi, a także udowodnił światu, że On sam jest Bogiem. Ukazawszy się, dał swoim naśladowcom raz na zawsze potwierdzenie, a także zainicjował nowy etap swojego dzieła na potrzeby nowego wieku.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 81
Jezus je chleb i objaśnia Pisma po swoim zmartwychwstaniu
Łk 24:30-32 A gdy siedział z nimi za stołem, wziął chleb, pobłogosławił i łamiąc, podawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali go, lecz on zniknął im z oczu. I mówili między sobą: Czy nasze serce nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze i otwierał nam Pisma?
Uczniowie dają Jezusowi do zjedzenia pieczoną rybę
ŁK 24:36-43 A gdy to mówili, sam Jezus stanął pośród nich i powiedział do nich: Pokój wam. A oni się zlękli i przestraszeni myśleli, że widzą ducha. I zapytał ich: Czemu się boicie i czemu myśli budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi, że to jestem ja. Dotknijcie mnie i zobaczcie, bo duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że ja mam. Kiedy to powiedział, pokazał im ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i dziwili się, zapytał ich: Macie tu coś do jedzenia? I podali mu kawałek pieczonej ryby i plaster miodu. A on wziął i jadł przy nich.
Następnie przyjrzyjmy się powyższym fragmentom Pisma. Pierwszy fragment jest opisem tego, jak Pan Jezus jadł chleb i objaśniał Pisma po swoim zmartwychwstaniu, drugi natomiast stanowi opis tego, jak Pan Jezus je pieczoną rybę. Jak te dwa fragmenty mogą wam pomóc w poznaniu Bożego usposobienia? Czy w swej wyobraźni widzicie obraz, jaki wyłania się z tych dwóch opisów – Pana Jezusa jedzącego chleb, a potem pieczoną rybę? Czy potraficie sobie wyobrazić, jak byście się czuli, gdyby Pan Jezus stał przed wami, jedząc chleb? Albo gdyby jadł z wami przy tym samym stole, spożywając z ludźmi rybę i chleb – jakie uczucie towarzyszyłoby ci w tym momencie? Jeśli czujesz, że stałbyś się Panu bardzo bliski, że jest między wami duża zażyłość, wówczas uczucie to jest prawidłowe. Pan Jezus chciał osiągnąć właśnie taki skutek, jedząc chleb i ryby na oczach zgromadzonych ludzi po swym zmartwychwstaniu. Gdyby zmartwychwstały Pan Jezus tylko rozmawiał z ludźmi, gdyby nie mogli oni poczuć Jego ciała i kości, lecz czuliby, że jest On nieuchwytnym Duchem, jak by się wtedy czuli? Czyż nie byliby rozczarowani? A kiedy ludzie doznaliby rozczarowania, czyż nie czuliby się opuszczeni? Czyż nie czuliby dystansu między sobą a Panem Jezusem Chrystusem? Jakiego rodzaju negatywny wpływ mógłby ten dystans wywrzeć na relację ludzi z Bogiem? Ludzie z pewnością baliby się, a przez to nie ośmieliliby się do Niego zbliżyć, a tym samym przyjęliby postawę trzymania Go na pełen szacunku dystans. Od tego momentu zerwaliby intymną relację z Panem Jezusem Chrystusem i powróciliby do relacji, jaka istniała między ludzkością a Bogiem w niebie, zanim nastąpił Wiek Łaski. Ciało duchowe, którego ludzie nie mogli dotknąć ani poczuć, sprawiłoby, że ustałaby bliskość, jaką mieli z Bogiem, a także spowodowałoby, że ta intymna relacja – ustanowiona w czasie, gdy Pan Jezus Chrystus żył w ciele i był wolny od dystansu między Nim a ludźmi – przestałaby istnieć. Duchowe ciało mogłoby wzbudzić w ludziach jedynie uczucie strachu, chęć unikania go i patrzenia na nie bez słowa. Nie ważyliby się podejść bliżej czy też nawiązać z Nim dialogu, nie wspominając już o podążaniu za Nim, zaufaniu do Niego czy braniu z Niego przykładu. Bóg nie chciał widzieć, jak ludzie żywią do Niego tego rodzaju uczucia. Nie chciał, by ludzie Go unikali albo odsuwali się od Niego; chciał tylko, by ludzie Go zrozumieli, zbliżyli się do Niego i byli Jego rodziną. Jak byś się czuł, gdyby twoja własna rodzina, twoje dzieci widziały cię, lecz nie rozpoznawały cię i nie miałyby śmiałości zbliżyć się do ciebie, lecz zawsze by cię unikały, gdybyś nie mógł sprawić, by zrozumiały wszystko, co dla nich zrobiłeś? Czyż nie byłoby to bolesne? Czyż nie złamałoby to ci serca? Właśnie to czuje Bóg, kiedy ludzie Go unikają. Zatem po zmartwychwstaniu Pan Jezus mimo wszystko ukazał się ludziom w swym ciele z krwi i kości, nadal jadł z nimi i pił. Bóg postrzega ludzi jako swoją rodzinę i również chce, by ludzkość widziała w Nim najdroższą sobie osobę; tylko w ten sposób Bóg może prawdziwie pozyskać ludzi, i tylko w ten sposób ludzie mogą naprawdę Go kochać i oddawać Mu cześć. Czy rozumiecie zatem, jakie intencje Mną kierowały przy wyborze tych dwóch fragmentów Pisma: tego, w którym po zmartwychwstaniu Jezus je chleb i objaśnia Pisma, oraz tego, w którym uczniowie dają Mu do zjedzenia pieczoną rybę?
Można powiedzieć, że Pan Jezus dobrze przemyślał ten szereg rzeczy, które powiedział i uczynił po zmartwychwstaniu. Te uczynki były pełne dobroci i ciepłych uczuć, jakie Bóg żywi wobec ludzkości, pełne również dbałości oraz drobiazgowej troski, którą darzy intymną relację, jaką stworzył z ludźmi, kiedy żył w ciele. Co więcej, były pełne nostalgii i tęsknoty, jaką odczuwał za życiem, w którym dzieliłby strawę oraz mieszkanie ze swoimi naśladowcami podczas swej bytności w ciele. Zatem Bóg nie chciał, by ludzie czuli do Niego dystans, ani nie chciał, żeby ludzkość odsunęła się od Boga. Tym bardziej nie chciał, by ludzkość poczuła, że zmartwychwstały Pan Jezus nie jest już tym Panem, który był ludziom tak bliski, że nie jest już z ludźmi, gdyż powrócił do świata duchowego, powrócił do Ojca, którego ludzie nigdy nie mogli zobaczyć ani dosięgnąć. Nie chciał, by ludzie mieli poczucie, że powstała jakakolwiek różnica w statusie między Nim a ludzkością. Kiedy Bóg widzi ludzi, którzy pragną za Nim pójść, lecz trzymają Go na pełen szacunku dystans, boli Go serce, bo oznacza to, że ich serca są bardzo od Niego odległe i że będzie Mu bardzo trudno zdobyć ich serca. Zatem gdyby ukazał się ludziom w ciele duchowym, którego nie mogliby dotknąć ani zobaczyć, oddaliłoby to po raz kolejny człowieka od Boga i sprawiłoby, że ludzkość błędnie postrzegałaby zmartwychwstałego Chrystusa jako kogoś, kto stał się wyniosły, kto nie należy już do rodzaju ludzkiego i kogoś, kto nie może już dzielić stołu oraz strawy z człowiekiem, bo ludzie są grzeszni, brudni i nie będą nigdy w stanie zbliżyć się do Boga. Aby rozproszyć te ludzkie błędne przekonania, Pan Jezus dokonał szeregu rzeczy, które wcześniej robił w ciele, tak jak wspomina Biblia: „Wziął chleb, pobłogosławił i łamiąc, podawał im”. Również objaśniał im Pisma, jak miał w to zwyczaju wcześniej. Wszystkie te rzeczy, które czynił Pan Jezus, sprawiły, że każdy, kto Go widział, miał poczucie, że Pan się nie zmienił, że nadal jest tym samym Panem Jezusem. Choć został przybity do krzyża i doświadczył śmierci, to zmartwychwstał i nie opuścił ludzkości. Wrócił, aby przebywać pośród ludzi, i nic w Nim się nie zmieniło. Syn Człowieczy stojący przed ludźmi był w dalszym ciągu tym samym Panem Jezusem. Jego zachowanie i sposób rozmowy z ludźmi były bardzo swojskie. Był nadal tak bardzo pełen życzliwości, łaski i pobłażliwości – był nadal tym samym Panem Jezusem, kochającym innych tak jak siebie samego, potrafiącym przebaczać ludzkości siedemdziesiąt siedem razy. Jak zawsze jadł z ludźmi, omawiał z nimi Pisma, a co bardziej istotne, zupełnie tak jak wcześniej miał postać człowieka z krwi i kości, można Go było dotknąć i zobaczyć. Tym sposobem Syn Człowieczy, którym On był, pozwolił ludziom poczuć bliskość, swobodę, a także radość z odzyskania czegoś, co zostało utracone. Z wielką swobodą, odważnie i pewnie zaczęli polegać na Synu Człowieczym, który potrafił przebaczyć ludziom ich grzechy, oraz Go podziwiać. Zaczęli się oni również bez wahania modlić w imię Pana Jezusa, modlić się o Jego łaski, Jego błogosławieństwa, o to, by dał im pokój i radość, o Jego opiekę oraz ochronę, a także zaczęli uzdrawiać chorych i wypędzać demony w imię Pana Jezusa.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)
Słowo Boże na każdy dzień fragment 82
W czasie, gdy Pan Jezus działał w ciele, większość Jego naśladowców nie mogła w pełni zweryfikować Jego tożsamości oraz tego, co mówił. Kiedy zbliżał się do krzyża, Jego naśladowcy przyjęli postawę obserwatorów. Potem, od momentu, gdy przybito Go do krzyża, aż do chwili, gdy został złożony do grobu, ludzie czuli rozczarowanie. W tym czasie ludzie zaczęli zmieniać nastawienie w swoich sercach – od zwątpienia w rzeczy, które Pan Jezus powiedział, kiedy żył w ciele, przeszli do zupełnego zaprzeczenia. A kiedy wyszedł z grobu i ukazał się każdemu po kolei, większość tych, którzy ujrzeli Go na własne oczy, czy tych, których dobiegła wieść o Jego zmartwychwstaniu, stopniowo zmieniała swoją postawę z zaprzeczenia na sceptycyzm. Dopiero kiedy Pan Jezus pozwolił Tomaszowi włożyć rękę do swego boku, kiedy po zmartwychwstaniu przełamał chleb i spożył go w obecności tłumu, a następnie zjadł na ich oczach pieczoną rybę – dopiero wtedy prawdziwie przyjęli fakt, że Pan Jezus był Chrystusem w ciele. Moglibyście powiedzieć, że to tak, jak gdyby owo duchowe ciało z krwi i kości stojące przed tymi ludźmi wyrwało każdego z nich ze snu: stojący przed nimi Syn Człowieczy był Tym, który istniał od niepamiętnych czasów. Miał kształt, ciało i kości, przecież już wcześniej przez długi czas mieszkał pośród ludzi i jadał z nimi… W tamtym czasie ludzie czuli, że Jego istnienie jest tak prawdziwe, tak wspaniałe. Byli zarazem uradowani oraz szczęśliwi i rozemocjonowani. Jego ponowne przyjście pozwoliło ludziom prawdziwie zobaczyć Jego pokorę, poczuć Jego bliskość i przywiązanie do ludzkości, poczuć, jak wiele o nich myślał. To krótkie spotkanie sprawiło, że ludzie, którzy ujrzeli Pana Jezusa, mieli poczucie, jakby przeżyli już całe życie. Ich zagubione, zdezorientowane, bojaźliwe, niespokojne, stęsknione i odrętwiałe serca znalazły pocieszenie. Ludzie ci nie odczuwali już więcej wątpliwości czy rozczarowania, gdyż poczuli, że teraz jest nadzieja i coś, na czym można się oprzeć. Stojący przed nimi Syn Człowieczy będzie ich strażnikiem po wsze czasy; będzie ich twierdzą, ich schronieniem na wieczność.
Choć Pan Jezus zmartwychwstał, Jego serce i Jego dzieło nie opuściły ludzkości. Poprzez swoje ukazanie się powiedział ludziom, że niezależnie od tego, pod jaką postacią będzie istniał, będzie ludziom towarzyszyć, iść z nimi oraz być z nimi zawsze i wszędzie. Powiedział im, że zawsze i wszędzie będzie zaopatrywał ludzkość oraz będzie ich pasterzem, będzie pozwalał, by Go zobaczyli, a także dotknęli, i dopilnuje, by nigdy już nie czuli się bezsilni. Pan Jezus chciał także, by ludzie wiedzieli, że nie są sami, żyjąc na tym świecie. Ludzkość otoczona jest Bożą opieką; Bóg jest z nimi. Zawsze mogą się na Nim oprzeć; jest On rodziną każdego ze swoich naśladowców. Mogąc oprzeć się na Bogu, ludzie nie będą już samotni czy bezsilni, a ci, którzy przyjmują Go jako ofiarę za swoje grzechy, nie będą już związani grzechem. Z ludzkiego punktu widzenia elementy Bożego dzieła, jakie Pan Jezus wypełnił po swoim zmartwychwstaniu, były to rzeczy niewielkie, ale Ja widzę to tak, że każda z rzeczy, jakie On zrobił, była ogromnie wymowna, bardzo wartościowa, niezmiernie ważna i naładowana znaczeniem.
Choć okres, w którym Pan Jezus działał w ciele, był pełen trudności oraz cierpienia, poprzez swoje ukazanie się w ciele duchowym z krwi i kości całkowicie i w sposób doskonały ukończył On swoje dzieło z czasu wcielenia: odkupienie ludzkości. Rozpoczął swoją służbę, stając się ciałem i ukończył swoją służbę, ukazując się ludzkości w postaci cielesnej. Zapowiedział Wiek Łaski i rozpoczął nowy wiek poprzez swoją tożsamość Chrystusa. Poprzez swoją chrystusową tożsamość prowadził dzieło Wieku Łaski, a także umocnił i poprowadził wszystkich swoich wyznawców w Wiek Łaski. O Bożym dziele można powiedzieć, że Bóg naprawdę kończy to, co zaczyna. Są etapy i jest pewien plan, a całe dzieło przepełnione jest Bożą mądrością, Jego wszechmocą, Jego wspaniałymi czynami oraz Jego miłością i miłosierdziem. Oczywiście wątkiem przewodnim całego Bożego dzieła jest Jego troska o ludzkość; jest ona przesiąknięta uczuciem zatroskania, które nigdy Go nie opuszcza. Owe wersety Biblii ujawniają w każdej rzeczy, której dokonał Pan Jezus po swoim zmartwychwstaniu, niezmienne nadzieje i obawy Boga dotyczące ludzkości, jak również Jego drobiazgową dbałość o ludzi oraz Jego umiłowanie rodzaju ludzkiego. Nic z tego się nie zmieniło aż do dzisiejszych czasów – czy to dostrzegacie? Kiedy to widzicie, czy wasze serca nieświadomie nie zbliżają się do Boga? Jak byście się czuli, gdybyście żyli w tamtych czasach, a Pan Jezus ukazałby się wam po swoim zmartwychwstaniu w namacalnej, widocznej dla was postaci i gdyby usiadł przed wami, jadł chleb i ryby oraz objaśniał wam Pisma, rozmawiał z wami? Czy poczulibyście się szczęśliwi? A może poczulibyście się winni? Czy wcześniejsze nieporozumienia oraz unikanie Boga, konflikty z Nim i zwątpienie w Niego po prostu by nie zniknęły? Czy relacja między Bogiem a człowiekiem nie stałaby się bardziej normalna i właściwsza?
Czy interpretując ten skromny wybór rozdziałów Biblii, odnaleźliście jakieś niedoskonałości w Bożym usposobieniu? Czy dostrzegacie jakiekolwiek zafałszowanie w Bożej miłości? Czy widzicie jakiś podstęp lub zło w Bożej wszechmocy lub mądrości? Z pewnością nie! Czy możecie więc powiedzieć z przekonaniem, że Bóg jest święty? Czy możecie powiedzieć na pewno, że każda z Bożych emocji stanowi objawienie Jego istoty i usposobienia? Mam nadzieję, że po przeczytaniu tych słów zrozumienie, jakie z nich uzyskaliście, pomoże wam i przyniesie korzyści w dążeniu do zmiany waszego usposobienia oraz w poszukiwaniu bojaźni Bożej oraz że słowa te zrodzą w was owoce, które z dnia na dzień będą coraz większe, tak byście w procesie tego dążenia przybliżali się coraz bardziej do Boga i coraz bardziej zbliżali się do standardów, jakich Bóg wymaga. Nie będzie was już nudzić podążanie za prawdą i nie będziecie już uważać, że podążanie za prawdą oraz zmiana usposobienia jest rzeczą uciążliwą i zbędną, lecz motywowani przejawieniem się prawdziwego usposobienia i świętej istoty Boga będziecie tęsknić do światła, pragnąć sprawiedliwości, aspirować do podążania za prawdą, dążyć do wypełniania Bożej woli i że staniecie się ludźmi pozyskanymi przez Boga, prawdziwymi osobami.
(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)