56. Nie narzekam już na swój niewielki potencjał
W szkole podstawowej dostawałam złe oceny, ale byłam mała i nie czułam się z tego powodu zawstydzona. Jednak w gimnazjum gdy zaczęłam zauważać, że moi nauczyciele i koledzy z klasy szanują i chwalą uczniów z dobrymi ocenami, czułam zazdrość. Tak jak oni chciałam być dobra w nauce, by wszyscy mnie chwalili, ale nieważne, jak bardzo się starałam, nie potrafiłam poprawić swoich stopni. Obwiniałam się, mówiąc: „Jak mogę być taka głupia? To żenujące!”. W końcu przestałam próbować. Gdy zaczęłam szukać pracy, przyjmowano mnie jedynie do zadań fizycznych, bo brakowało mi wykształcenia i umiejętności, a do tego nie byłam szczególnie bystra. Gdy widziałam, że mądrzy i wykształceni ludzie zarabiają więcej, nie musząc wykonywać prac fizycznych, kolejny raz obwiniałam się za brak inteligencji i czułam się bardzo przygnębiona.
Po przyjęciu dzieła Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych zauważyłam, że przywódcy kościoła byli w stanie wyrzec się różnych rzeczy, ponosić koszty, cierpieć i płacić cenę oraz potrafili rozwiązywać problemy braci i sióstr poprzez omawianie słów Bożych. Wszyscy ich podziwiali i szanowali, a ja zaczęłam im bardzo zazdrościć. Z niecierpliwością czekałam na dzień, w którym i ja będę mogła zostać przywódczynią kościoła. Nie sądziłam, że zaledwie dwa lata później zostanę wybrana na przywódczynię. Chętnie ponosiłam wyrzeczenia i koszty oraz z zapałem pracowałam, by znajdować domy, które ugościłyby braci i siostry, a także ludzi chętnych do pełnienia obowiązków. Nigdy nie narzekałam, nieważne, jak trudna i męcząca była moja praca. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, by pomóc każdemu, kto miał problemy, a bracia i siostry chwalili mnie za to, że potrafiłam znosić cierpienie i za moje życzliwe nastawienie. Niestety nie przynosiło to lepszych efektów pracy kościoła, ponieważ potrafiłam postępować jedynie zgodnie z regułami, powtarzałam słowa innych i nie byłam w stanie wykorzystać prawdy do rozwiązywania rzeczywistych problemów. Ostatecznie okazało się, że nie nadawałam się do tej pracy i zostałam zwolniona, przez co byłam niezwykle sfrustrowana i zniechęcona. Czułam, że gdyby moi bracia i moje siostry wiedzieli, że brak mi potencjału, patrzyliby na mnie z góry, a wtedy szanse, że zostanę dostrzeżona, byłyby jeszcze mniejsze. Za wszystko winiłam Boga. Dlaczego, w porównaniu do innych, mam tak niewielki potencjał? Później przywódca kościoła przydzielił mnie do wykonywania zwykłych obowiązków. Ilekroć myślałam, że nadaję się jedynie do prac fizycznych ze względu na swój niewielki potencjał i że nie potrafię zdobyć szacunku innych, czułam się nieco przygnębiona i brakowało mi motywacji do wypełniania swoich obowiązków. Następnie przywódca przydzielił mnie do ochrony mienia kościelnego. Ze względów bezpieczeństwa mogłam kontaktować się tylko z jednym bratem. Myślałam sobie: „Przez to, że brak mi potencjału, mogę jedynie pracować za kulisami”. Przez takie myślenie straciłam motywację do pełnienia obowiązków. Nie robiłam zestawień pojawiających się nieprawidłowości ani problemów, a tym bardziej nie szukałam prawdy, aby poprawić sytuację.
Później przeczytałam fragment słów Bożych, który w pewnym sensie otworzył mi oczy. Bóg Wszechmogący mówi: „Większość z tych, których Bóg zbawia, nie zajmuje wysokich pozycji w świecie czy pośród ludzi w społeczeństwie. Ponieważ ich potencjał i zdolności są przeciętne bądź wręcz kiepskie, trudno im zyskać popularność lub odnieść sukces w świecie, stale czują, że ten świat jest ponury i niesprawiedliwy, mają potrzebę wiary i w końcu stają przed Bogiem i wchodzą do Jego domu. To jest podstawowe uwarunkowanie, jakim Bóg obdarza ludzi, gdy ich wybiera. Tylko mając taką potrzebę, jesteś w stanie poczuć pragnienie przyjęcia Bożego zbawienia. Gdyby twoje uwarunkowania były pod każdym względem bardzo dobre i predysponowały cię do podjęcia wyzwań w świecie oraz gdybyś stale chciał wyrobić sobie dobre imię, to nie czułbyś pragnienia, by przyjąć Boże zbawienie, ani nie miałbyś nawet sposobności, aby je otrzymać. Choć charakteryzujesz się przeciętnym albo kiepskim potencjałem, to i tak jesteś bardziej błogosławiony niż ludzie niewierzący, bo masz szansę na to, by zostać zbawionym przez Boga. Dlatego też kiepski potencjał nie jest twoją wadą ani czymś, co by ci utrudniało wyzbycie się skażonych skłonności i dostąpienie zbawienia. W ostatecznym rozrachunku to Bóg obdarzył cię tym potencjałem. Posiadasz tyle, ile daje ci Bóg. Jeśli Bóg obdarza cię dużym potencjałem, to masz duży potencjał. Jeśli Bóg obdarza cię przeciętnym potencjałem, to twój potencjał jest przeciętny. Jeśli Bóg obdarza cię marnym potencjałem, to twój potencjał jest marny. Gdy już to zrozumiesz, musisz przyjąć to od Boga i być w stanie podporządkować się suwerennej władzy Boga oraz Jego zarządzeniom. Która prawda stanowi podstawę podporządkowania się? Ta, która mówi, że zarządzenia Boga niosą w sobie Jego dobre intencje. Bóg jest wyjątkowo troskliwy i ludzie nie powinni narzekać ani opacznie rozumieć Bożego serca. Bóg nie będzie darzył cię wielkim uznaniem z powodu twojego dużego potencjału ani nie będzie tobą gardził i czuł wstrętu do ciebie z powodu twojego marnego potencjału. Co budzi w Bogu wstręt? Bóg odczuwa wstręt, gdy ludzie nie miłują ani nie akceptują prawdy, gdy ludzie rozumieją prawdę, ale jej nie praktykują, gdy nie czynią tego, do czego są zdolni, gdy nie są w stanie dać z siebie wszystkiego, wykonując swoje obowiązki, tylko stale mają ekstrawaganckie pragnienia, stale chcą statusu, zawsze walczą o pozycję i ciągle stawiają Bogu żądania. To właśnie jest dla Boga wstrętne i odrażające” (Jak dążyć do prawdy (7), w: Słowo, t. 7, O dążeniu do prawdy). Rozmyślałam nad słowami Boga, które głęboko mnie poruszyły. Zdałam sobie sprawę, że to Bóg zdecydował o moim niewielkim potencjale i że kryła się za tym Jego dobra wola. Bardzo pragnęłam reputacji i statusu i od najmłodszych lat starałam się wyróżniać. Gdybym miała większy potencjał i dobre kwalifikacje, gdybym osiągnęła wysoką pozycję w świecie i byłabym szanowana oraz podziwiana, nigdy nie stanęłabym przed obliczem Boga i dalej żyłabym niszczona przez szatana, ciesząc się przyjemnościami grzechu. Zdałam sobie sprawę, że to mój słaby potencjał pomógł mi zyskać Bożą ochronę i sprowadził mnie przed oblicze Boga. To było Boże zbawienie. Ze względu na mój niewielki potencjał kościół przydzielił mnie do zwykłych spraw, ale był to dla mnie zdecydowanie odpowiedni obowiązek. Gdybym tylko włożyła w to trochę wysiłku, świetnie bym sobie radziła, jednak wolałam narzekać, bo ten obowiązek nie pozwalał mi się wyróżnić ani zostać dostrzeżoną. Byłam niedbała i w pracy zachowywałam jedynie pozory. Widząc, że nie wywiązuję się ze swojej roli, zdałam sobie sprawę, że jestem arogancka i bezrozumna!
Potem natknęłam się na kolejny fragment słów Bożych. Bóg Wszechmogący mówi: „Konkretne przejawy występujące u ludzi o marnym potencjale, jeśli chodzi o ich innowacyjność, są następujące: nie mają oni pojęcia, jak fundamentalną wiedzę i zasady odnosić do konkretnej, rzeczywistej pracy, są jedynie w stanie powtarzać słowa, uczyć się doktryn i zapamiętywać reguły. Samo zapamiętywanie doktryn i reguł jest bezużyteczne i nie wskazuje, że charakteryzuje cię innowacyjność. To, czy ją posiadasz, ujawnia się w tym, czy potrafisz wdrażać tę podstawową wiedzę, zasady i reguły w realnym życiu, dobrze wykonując pracę związaną z tą fundamentalną wiedzą i tymi zasadami, tak aby nie były one tylko słowami, doktrynami, regułami i formułkami, ale zostały wprowadzone w życiu ludzi i miały do niego zastosowanie, dzięki czemu ludzie mogą je wykorzystywać, czerpać z nich korzyść i uzyskiwać pomoc, przez co stają się one ścieżką praktyki w ich życiu bądź wskazówkami, kierunkiem i celem. Jeśli komuś brakuje innowacyjności i umie tylko wyrzucać z siebie słowa i doktryny oraz wykrzykiwać slogany, a także nie potrafi wykorzystać zasad i podstawowej wiedzy, gdy przychodzi czas na wykonanie obowiązków, to ci, którzy podążają za takim przywódcą bądź kierownikiem, nie poznają zasad praktyki, jeśli chodzi o ten aspekt prawdy. Tacy przywódcy bądź kierownicy są ludźmi o marnym potencjale, ludźmi niezdolnymi do pracy, a zatem powinno się takie przypadki zgłaszać i usuwać takie osoby ze stanowisk, gdy już zostaną zidentyfikowane. (…) Innowacyjność jest zatem kluczową zdolnością, jaką posiadać powinien przywódca, pracownik czy przełożony. Jeśli brakuje ci podstawowego potencjału i podstawowej zdolności do pracy, zdecydowanie musisz zachować ostrożność oraz nie szarżować pod wpływem entuzjazmu i nie wolno ci stale chcieć się wyróżniać oraz ciągle pragnąć zostać przywódcą lub kierownikiem. W ten sposób stajesz na drodze do zbawienia nie tylko sobie, ale również innym ludziom. Gdybyś utrudniał to tylko sobie, spowodowałbyś tylko własną śmierć, ale jeśli utrudniasz to braciom i siostrom, czy nie wyrządzasz krzywdy wielu ludziom? Być może ty nie dbasz o swoje życie, ale innym zależy na ich własnym życiu. Ponadto utrudnianie sobie codziennego życia czy sukcesu finansowego to nic wielkiego, ale przeszkadzanie w pracy kościoła to nie jest błahostka. Czy jesteś w stanie ponieść odpowiedzialność za to? Jeśli jesteś kimś, kto ma sumienie, i czujesz, że ta sprawa wiąże się z dużą odpowiedzialnością i że przeszkadzanie w pracy kościoła nie jest czymś, za co byłbyś w stanie wziąć odpowiedzialność, to stanowczo nie wolno ci uciekać się do korzystania z wszelkich środków koniecznych do tego, żeby się popisywać i walczyć o przywództwo. Jeśli brak ci potencjału i dojrzałej postawy, nie staraj się ciągle wyróżniać. Nie utrudniaj kościołowi pracy, a wybrańcom Bożym – wejścia w prawdę i zyskania dobrego przeznaczenia tylko po to, by zaspokoić swoje pragnienie władzy – to jest nikczemność! Powinieneś mieć jakąś samoświadomość. Rób to, co jesteś w stanie zrobić, i nie aspiruj nieustannie do tego, by być przywódcą. Jest wiele obowiązków, które możesz wykonywać, poza obowiązkami przywódczymi. Bycie przywódcą nie jest twoim wyłącznym prawem i nie powinieneś do tego dążyć. Jeśli twój potencjał i twoja postawa predysponują cię do bycia przywódcą, a poza tym masz również poczucie odpowiedzialności, to lepiej będzie, gdy inni cię wybiorą. Taka praktyka przynosi korzyść pracy kościoła i wszystkim zainteresowanym. Jeśli brakuje ci potencjału wymaganego od przywódcy, powinieneś okazać życzliwość i wziąć odpowiedzialność za przyszłość innych. Nie walcz bez ustanku o to, by zostać przywódcą, i nie stawaj innym na drodze. Jeśli ktoś chce być przywódcą i kierować pracą kościoła, choć ma marny potencjał, to znaczy, że rozum mu odjęło. Jeśli brak ci potencjału i odpowiedniej postawy, po prostu dobrze wykonuj swoje obowiązki. Prawdziwie wypełniając swoje obowiązki, pokazujesz, że masz rozum. Wykonuj taką pracę, jaka leży w zasięgu twoich możliwości, nie pielęgnuj w sobie ambicji ani pragnień. Nie próbuj jedynie spełnić własnych życzeń, zaniedbując przy tym pracę kościoła – w ten sposób wyrządzasz krzywdę sobie i kościołowi. Jeśli chodzi o innowacyjność, taki przejaw można zaobserwować u ludzi o marnym potencjale” (Jak dążyć do prawdy (7), w: Słowo, t. 7, O dążeniu do prawdy). Moje zachowanie było właśnie takie, jak Bóg obnażył. Brakowało mi potencjału i kreatywności. Rozumiałam jedynie pewne aspekty wiedzy doktrynalnej i przestrzegałam określonych reguł, kiedy pełniłam obowiązki, ale nie potrafiłam rozwiązać rzeczywistych problemów, więc nie nadawałam się do roli przywódcy. Gdy wybrano mnie na przywódczynię, służyłam z zapałem, ponosiłam koszty, byłam zmotywowana i załatwiałam zwykłe sprawy, jednak ze względu na mój kiepski potencjał, potrafiłam jedynie robić wszystko zgodnie z regułami. Nie pojmowałam i nie byłam w stanie rozwiązywać rzeczywistych problemów i ostatecznie zostałam zwolniona, gdyż nie byłam w stanie wykonywać faktycznych obowiązków. Istnieją pewne zasady, którymi możemy się kierować, by określić, czy ktoś nadaje się na przywódcę. Powinien przynajmniej mieć dobre człowieczeństwo i przeciętny potencjał oraz być w stanie rozwiązywać rzeczywiste problemy. Nie miałam potencjału, by być przywódczynią, i gdybym nadal pełniła tę rolę, utrudniałabym tylko pracę kościoła i opóźniałabym moment wejścia w życie moich braci i sióstr. To byłby ogromny występek! Przywódca miał rację, zwalniając mnie, zważywszy, że brakowało mi potencjału i nie potrafiłam pracować na rzecz kościoła. Nie tylko chronił mnie, ale i zachował się odpowiedzialnie, mając na uwadze dzieło kościoła. Ale ja nie znałam siebie. Miałam niewielki potencjał, a mimo bardzo pragnęłam statusu i reputacji. Zawsze chciałam się wyróżniać, służąc jako przywódczyni albo pracownica. Zachowywałam się tak irracjonalnie! Modliłam się do Boga, mówiąc: „Drogi Boże, wszystko dzięki Tobie. Ponieważ zwolniłeś w samą porę, powstrzymałeś mnie przed wkroczeniem na złą ścieżkę. Pomogłeś mi też zrozumieć mój stan, ofiarowując mi swoje słowa. Teraz w pełni akceptuję fakt, że zwolniono mnie z powodu braku potencjału. O Boże, jestem gotowa okazać skruchę i nie winić braku potencjału. Chcę odnaleźć prawdę, by naprawić swoje zepsute usposobienie i właściwie nastawić się do własnego potencjału”.
Rozmyślałam i próbowałam znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu od zawsze narzekałam na brak potencjału. Dopiero po przeczytaniu fragmentu słowa Bożego zdałam sobie sprawę, że problem leży w moim stanie. Bóg Wszechmogący mówi: „Troska antychrystów o własną reputację i status wykracza poza troskę przejawianą przez normalnych ludzi i jest częścią istoty ich usposobienia; nie jest to chwilowe zainteresowanie ani przejściowy wpływ otoczenia, lecz część ich życia, coś, co mają we krwi, a zatem ich istota. To znaczy, że we wszystkim, co robią antychryści, najważniejsze są ich osobista reputacja i status, nic poza tym. Dla antychrystów reputacja i status są całym życiem i życiowym celem. Cokolwiek robią, pierwsze pytanie brzmi: »Jak to wpłynie na mój status? A na moją reputację? Czy zrobienie tego poprawi moją reputację? Czy mój status w oczach innych ludzi wzrośnie?«. To jest pierwsza rzecz, o jakiej myślą, co wystarczająco dowodzi, że mają usposobienie i istotę antychrystów; inaczej nie zastanawialiby się nad tymi problemami. Można powiedzieć, że dla antychrystów reputacja i status nie są jakimś dodatkowym wymogiem ani czymś nieistotnym, bez czego mogliby się obejść. Są częścią natury antychrystów, są w ich kościach, we krwi – są czymś wrodzonym. Antychrystom nie jest obojętne, czy posiadają reputację i status – nie taka jest ich postawa. Jaka więc ona jest? Reputacja i status są ściśle związane z ich codziennym życiem, ich codziennym stanem, tym, do czego na co dzień dążą. I tak dla antychrystów status i reputacja są ich życiem. Bez względu na to, jak i w jakim środowisku żyją, jaką pracę wykonują, o co zabiegają, jakie są ich cele, jaki jest kierunek ich życia, wszystko kręci się wokół zdobycia dobrej reputacji i wysokiego statusu. Ten cel się nie zmienia; nigdy nie potrafią odsunąć takich rzeczy na bok” (Punkt dziewiąty (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg obnażą, że bez względu na to, co robią antychryści, zawsze na pierwszym miejscu stawiają własną reputację i status. Starają się przede wszystkim zaspokajać własne ambicje i pragnienia. Być może brakowało mi potencjału, jednak usposobienie, które przejawiałam, nie różniło się od tego, jakie mają antychryści. Wypełniając swoje obowiązki, starałam się budzić szacunek i zawsze chciałam być dostrzegana. Gdy groziło mi zwolnienie, nie zastanawiałam się nad własnymi brakami. Zamiast tego zachowywałam się niedorzecznie, skarżąc się, że to Bóg obdarzył mnie kiepskim potencjałem. Nastawiłam się negatywnie i zaniedbywałam pracę. Pojęłam, że mimo, że wierzę od lat i cieszę się podlewaniem i ogromnym wsparciem, jakie płyną ze słów Bożych, moje życiowe usposobienie zupełnie się nie zmieniło, a reputację i status ceniłam tak samo jak własne życie. To było naprawdę niebezpieczne! Pomyślałam o mojej poprzedniczce Yang Jing. Miała potencjał i zdolności do wykonywania pracy. Była jednak arogancka, samowolna i miała obsesję na punkcie statusu. Gdy tylko było to możliwe, popisywała się, wykonując swój obowiązek, by zyskać szacunek ludzi, i robiła rzeczy, które zakłócały i zaburzały pracę w kościele. Nasz przywódca wielokrotnie obnażał, jaka była, i przycinał ją, jednak ona nie chciała okazać skruchy. Ostatecznie została zdemaskowana jako antychryst i wydalona. Zawsze dążyłam do statusu, sławy i zysku, więc jeśli miałabym potencjał, gdy tylko osiągnęłabym status i zdobyłabym szacunek ludzi, z pewnością podążyłabym tą samą drogą co Yang Jing. W duchu modliłam się do Boga, mówiąc: „Boże, zbytnio uległam zepsuciu przez szatana i mam obsesję na punkcie statusu, sławy i zysku. Gdyby nie sąd Twoimi słowami i możliwość obcowania z nimi, w ogóle nie byłabym świadoma, że przejawiam uosobienie antychrysta. Byłam tak otępiała i niemądra! Boże, dziękuję Ci za oświecenie i przewodnictwo Twoich słów. Jestem gotowa okazać skruchę i dążyć do prawdy, a także wypełniać swoje obowiązki najlepiej, jak potrafię z takim potencjałem, jaki mam”.
Podczas ćwiczeń duchowych natknęłam się na kilka innych fragmentów, które pomogły mi zrozumieć, jak pojmować własny potencjał. Bóg Wszechmogący mówi: „Biorąc pod uwagę twój potencjał, możesz jedynie wykonywać pewne wymagające fizycznego wysiłku zadania, które nie rzucają się w oczy, ludzie patrzą na ciebie z góry i zapominają o twoim istnieniu – jeśli taka jest twoja sytuacja, powinieneś przyjąć to od Boga i nie skarżyć się, a tym bardziej nie powinieneś wybierać sobie obowiązków wedle własnych życzeń. Rób wszystko to, do czego dom Boży cię przydzieli, i jeśli tylko twój potencjał na to pozwala, powinieneś robić to dobrze. (…) Choć nie potrafisz wykonywać żadnej innej pracy, choć nie jesteś w stanie odgrywać kluczowej i decydującej roli w dziele kościoła i choć nie wnosisz żadnego istotnego wkładu w kościół, to jeśli potrafisz dołożyć wszelkich starań i wykazać się lojalnością w jakiejś niepozornej pracy oraz dążysz jedynie do tego, by zadowolić Boga, to wystarczy. Tym sposobem nie zawiedziesz Boga, który cię wywyższył. Nie bądź wybredny, jeśli chodzi o zadania, i nie patrz na to, czy się przy nich ubrudzisz lub zmęczysz, czy inni będą widzieć, że je wykonujesz, czy będą cię chwalić, czy może patrzeć na ciebie z góry, w związku z tym, że się tymi zadaniami zajmujesz. Niech te sprawy w ogóle nie zaprzątają twoich myśli. Staraj się przyjmować je od Boga, podporządkowywać się i wypełniać obowiązki, które wypełniać powinieneś” (Jak dążyć do prawdy (7), w: Słowo, t. 7, O dążeniu do prawdy). „Rozeznanie rozmaitych przejawów typowych dla ludzi o różnym potencjale i przywołanie konkretnych przykładów ma pomóc ci odnieść je do samego siebie. Chodzi o to, abyś mógł prawidłowo określić własną pozycję, racjonalnie potraktować swój własny potencjał i różne uwarunkowania, jak również rozsądnie podejść do tego, że Bóg cię demaskuje, osądza i przycina, a także do pracy, jaka jest ci powierzana, tak abyś był w stanie się podporządkować i w głębi serca czuć wdzięczność zamiast okazywać opór i odrazę. Jeśli ludzie potrafią racjonalnie podejść do własnego potencjału, a następnie prawidłowo określić własną pozycję, jeśli twardo stąpają po ziemi, postępując jak istoty stworzone, których chce Bóg, należycie robią to, co powinni, opierając się przy tym na swoim wrodzonym potencjale, oraz okazują lojalność i podejmują wszelkie konieczne wysiłki, wówczas Bóg jest zadowolony” (Jak dążyć do prawdy (7), w: Słowo, t. 7, O dążeniu do prawdy). Słowa Boże pokazały mi ścieżkę praktyki. Mimo mojego słabego potencjału Bóg nie potraktował mnie źle. Mimo mojego słabego potencjału, Bóg nie potraktował mnie źle. Ochrona mienia kościelnego. Musiałam regularnie sprawdzać i dbać o to mienie. Jeśli pracowałam sumiennie, byłam w stanie wykonywać te zadania, a ten obowiązek był dla mnie odpowiedni. Jeśli pracowałam sumiennie, byłam w stanie wykonywać te prace, a obowiązek był dla mnie odpowiedni. Pomyślałam o tych słowach Bożych: „Funkcje te nie są te same. Istnieje jedno ciało. Każdy wykonuje swój obowiązek, każdy na swoim miejscu i najlepiej jak potrafi – na każdą iskrę przypada wszak jeden rozbłysk światła – dążąc do osiągnięcia życiowej dojrzałości. W ten sposób Ja będę usatysfakcjonowany” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 21, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga bardzo mnie zachęciły i w głębi duszy chciałam cenić ten obowiązek. Później, wypełniając obowiązek ochrony mienia, nieustannie podsumowywałam swoje błędy i wady, określałam, kiedy naruszam zasady, i szybko naprawiałam problemy po ich rozpoznaniu. Gdy nie byłam w stanie samodzielnie dostrzec problemów, modliłam się do Boga i prosiłam, aby mi je objawił. Starałam się, jak mogłam, by robić wszystko, co konieczne, dla dobra mojej pracy. Zyskałam zrozumienie i osiągnęłam przemianę wyłącznie dzięki przewodnictwu płynącemu ze słów Bożych. Bogu niech będą dzięki!