Jak dążyć do prawdy (15)
Czy podczas waszych zgromadzeń omawialiście zagadnienia, którymi zajmujemy się ostatnio? (Boże, na naszych zgromadzeniach omawialiśmy te tematy). Co dały wam te omówienia? Czy poczyniliście jakieś nowe odkrycia albo zyskaliście nowe rozumienie? Czy to, o czym rozmawialiśmy, rzeczywiście występuje w codziennym życiu ludzi? (Jak najbardziej. Po kilkukrotnym wysłuchaniu Bożego omówienia tych tematów odkryłem, że odbierane od rodziców wychowanie oraz warunkowanie, jakiemu z pokolenia na pokolenie poddają nas nasze rodziny, całkiem głęboko nas zdeprawowało. Od kiedy byliśmy dziećmi, nasi rodzice krok po kroku wpajali nam takie przekonania jak na przykład „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci”. Kiedy zaszczepiono mi tę myśl, uwierzyłem, że w życiu należy się wybić, wyróżnić z tłumu, aby nas nie gnębiono i nami nie gardzono. W przeszłości uważałem, że te przekonania, które wpoili nam rodzice, mają nas chronić i są dla naszego dobra. Dzięki temu, że kilkukrotnie usłyszałem, jak Bóg omawia i analizuje te zagadnienia, zrozumiałem, że te myśli i przekonania mają negatywny charakter i że za ich pomocą szatan deprawuje ludzi. Coraz bardziej odrywają nas one od Boga i pogrążają w szatańskim zepsuciu, coraz bardziej oddalając nas od zbawienia). Krótko mówiąc, omawianie tych tematów jest konieczne, nieprawdaż? (Tak). Po kilkukrotnym omówieniu tych kwestii ludzie zyskali głębsze zrozumienie przekonań i punktów widzenia wpajanych im przez rodziny i pojęli je w sposób bardziej trafny. Czy po takich omówieniach związki ludzi z ich rodzinami i rodzicami się ochłodzą? (Nie. Wcześniej cały czas miałem poczucie, że moi rodzice okazali mi dobroć, lecz po wysłuchaniu Bożego omówienia zdałem sobie sprawę, że urodzenie i wychowanie mnie było misją moich rodziców. Co więcej, przekonania, które wpajali mi od małego, deprawowały mnie. Zdawszy sobie z tego sprawę, nie jestem już do rodziców tak przywiązany uczuciowo). Przede wszystkim, jeśli chodzi o myśli ludzi, to posiadają oni teraz trafne zrozumienie obowiązków swoich rodziców i łaski okazanej przez nich poprzez to, że ich wychowali; w relacjach ze swoimi rodzicami nie polegają już na uczuciach, impulsywności czy fizycznych więzach krwi. Zamiast tego potrafią racjonalnie podchodzić do swojej rodziny i rodziców, przyjmując właściwą perspektywę i punkt widzenia. W ten sposób wyraźnie zmienia się to, jak ludzie traktują te kwestie, a zmiana ta pozwala ludziom dokonać ogromnego postępu w kontekście wejścia przez nich w życie i dostosowania się do Bożych wymagań wobec nich. Dlatego też omawianie tych tematów jest dla ludzi zarazem korzystne i konieczne, ponieważ są to rzeczy, których ludzie potrzebują i których im brakuje.
Omawiane przez nas wcześniej tematy dotyczące tego, jak jest się warunkowanym przez rodzinę, obracały się głównie, choć nie tylko, wokół kwestii celów i zasad postępowania, sposobów i środków radzenia sobie ze światem, zapatrywań na życie i egzystencję oraz metod przetrwania i reguł z tym związanych. Wszystkie te tematy wiążą się z warunkowaniem przekonań jednostek oraz ich myślami i punktami widzenia. Ogólnie rzecz biorąc, żadne z rozmaitych przekonań i punktów widzenia wpajanych przez rodziny i rodziców nie ma charakteru pozytywnego i żadne nie jest w stanie rzeczywiście skierować danej osoby na właściwą ścieżkę ani pomóc jej w wypracowaniu prawidłowego spojrzenia na życie, umożliwiającego jej wypełnianie jej powinności i obowiązków jako istota stworzona znajdująca się w obecności swego Stwórcy. Wszystko, czego uczy cię twoja rodzina i twoi rodzice, ma cię poprowadzić w kierunku świata i jego złych trendów. Owo warunkowanie tymi przekonaniami i punktami widzenia ma pomóc ci lepiej zintegrować się ze społeczeństwem i złymi trendami oraz sprawić, byś potrafił lepiej dostosować się do tych trendów i różnych wymogów społecznych. Chociaż nauki te mogą zapewnić ci pewne środki i sposoby ochrony, jak również pewne metody osiągnięcia wyższego statusu, reputacji, przyjemności materialnych i innych rzeczy w społeczeństwie i w różnych grupach ludzi, to właśnie te przekonania zaszczepione w tobie przez twoją rodzinę wpędzają cię po kolei w jeden zły trend za drugim, sprawiając, że zakorzeniasz się w świecie, w społeczeństwie i w złych trendach, aż nie jesteś już w stanie się od nich uwolnić. Pakują cię one w kolejne kłopoty i raz za razem stawiają cię w sytuacji trudnego wyboru, gdy nie jesteś pewny, jak stawić czoła ludzkiemu światu i jak być prawdziwą osobą, człowiekiem żyjącym w świetle, prawym, życzliwym i posiadającym poczucie sprawiedliwości. Toteż warunkowanie, jakiemu poddaje cię twoja rodzina, nie sprawia, że żyjesz w tym świecie z większą godnością i charakterem oraz bardziej na podobieństwo do człowieka. Sprawia ono natomiast, że żyjesz pośród rozmaitych skomplikowanych konfliktów i zmagań, w różnych złożonych relacjach międzyludzkich, i jesteś uwikłany w świat, zniewolony przez niego, a nawet stajesz w obliczu wielu trudnych dylematów. Kiedy zwrócisz się do swoich rodziców, zwierzając się im z tego wszystkiego, zastosują różnorakie taktyki, by poradzić ci, jak żyjąc wśród ludzi być bardziej przebiegłym, cwanym, wyrobionym życiowo i trudnym do przejrzenia, zamiast wskazać ci właściwy kierunek, pomagając ci wyzbyć się wszystkich tych rzeczy i wyzwolić się, przyjść przed oblicze Stwórcy i podporządkować się Jego ustaleniom, jak również wyraźnie dostrzec, że przeznaczenie ludzi i wszystko, co się z nimi wiąże, znajduje się w rękach Boga, że ludzie powinni przestrzegać wszystkich wymogów pochodzących od Boga i podporządkować się Jego suwerennej władzy i ustaleniom. Tak właśnie wygląda sytuacja życiowa ludzi, których rodziny uwarunkowały za pomocą tych rozmaitych przekonań. Krótko mówiąc, bez względu na to, czy przekonania, za pomocą których warunkowała cię twoja rodzina, podkreślają sławę lub zysk, rywalizowanie z innymi ludźmi, czy też pozostawanie z nimi w życzliwych stosunkach – niezależnie od tego, na czym te przekonania się koncentrują – ostatecznie sprawią one tylko tyle, że twoje środki, metody i reguły przetrwania w świecie ludzi będą coraz bardziej wyrafinowane, bezwzględne, przebiegłe i podstępne, natomiast nie uczynią z ciebie osoby bardziej uczciwej, dobrej i prawej ani nie pomogą ci lepiej zrozumieć tego, jak podporządkować się ustaleniom Stwórcy. Toteż warunkowanie przez twoją rodzinę może jedynie oddalić cię od Boga, od prawdy i od tego, co pozytywne, sprawiając, że nie będziesz wiedział, jak żyć w sposób, w jaki naprawdę powinni żyć ludzie, sposób, który byłby pełen godności. Co więcej, przekonania, które nabyłeś wskutek warunkowania przez swoją rodzinę, sprawią, że będziesz stawał się coraz bardziej odrętwiały, otępiały czy – mówiąc kolokwialnie – gruboskórny. Na początku okłamywanie kolegów, innych uczniów i przyjaciół będzie wywoływało rumieńce wstydu na twojej twarzy, przyśpieszone bicie serca i poczucie winy. Ale z czasem te świadome reakcje znikną: nie będziesz się czerwienił ze wstydu, twoje serce nie będzie biło szybciej niż zazwyczaj, a twoje sumienie przestanie cię niepokoić. Aby przetrwać, będziesz uciekał się do wszystkich możliwych środków, będziesz nawet oszukiwał najbliższych sobie ludzi – twoich rodziców, rodzeństwo i przyjaciół. Będziesz starał się wykorzystać ich do tego, żeby czerpać zyski, podnieść jakość swojego życia, poprawić reputację i mieć więcej radości – na tym polega odrętwienie. Na samym początku możesz mieć lekkie poczucie winy i słyszeć cichutki głos sumienia. Z czasem jednak to poczucie zniknie, a ty będziesz używał coraz bardziej przekonujących argumentów, żeby zagłuszyć głos sumienia: „Po prostu tacy są ludzie. Na tym świecie nie można być miękkim. Bycie łagodnym dla innych to przecież bycie okrutnym dla samego siebie. Na tym świecie słabi są ofiarami silnych. Silnym znakomicie się powodzi, a słabi giną; zwycięzcy stają się królami, a przegrani przestępcami. Jeśli odniesiesz sukces, nikt nie będzie dociekał, jak ci się to udało, ale jeśli poniesiesz porażkę, stracisz wszystko”. Na koniec ludzie dadzą się przekonać takim myślom i punktom widzenia, czyniąc z nich podstawę wszystkich swoich dążeń i, rzecz jasna, środki do celu. No dobrze, gdzie w takim razie wy znajdujecie się teraz? Czy już popadliście w owo odrętwienie, czy jeszcze nie? Powiedzmy, że masz zaangażować się w jakieś przedsięwzięcie biznesowe, które jest związane z twoją przyszłością, jakością twojego życia i twoją reputacją w społeczeństwie. Gdybyś zastosował wystarczająco przebiegłe metody i mógł wszystkich oszukać, wiódłbyś ponadprzeciętne życie, miałbyś masę pieniędzy i nie musiałbyś już spełniać niczyich życzeń. Co byś zrobił w takiej sytuacji? Czy stałbyś się taki odrętwiały, taki nieczuły, że byłbyś w stanie każdego oszukać i na każdym zarabiać? (Przypuszczalnie stałbym się taki). Przypuszczalnie stałbyś się taki. To musi się zmienić; jest to przejaw skażonego usposobienia tkwiącego w głębi twojego człowieczeństwa. Gdy brak człowieczeństwa, pozostaje jedynie kierowanie się w życiu skażonym usposobieniem, jak również rozmaitymi przekonaniami i punktami widzenia zaszczepionymi przez szatana. Bez sumienia, rozumu i poczucia wstydu życie człowieka jest skorupą, pustym naczyniem, traci wszelką wartość. Jeśli ciągle masz jeszcze jakieś resztki wstydu i kiedy kłamiesz, oszukujesz lub krzywdzisz innych, jesteś w stanie wybrać, przeciw komu skierowane są twoje działania, nie krzywdzisz po prostu wszystkich jak leci, to znaczy, że posiadasz jeszcze trochę sumienia i człowieczeństwa. Jeśli jednak jesteś w stanie oszukiwać i krzywdzić wszystkich bez wyjątku, to zaprawdę jesteś żywym ucieleśnieniem szatana. Jeśli mówisz tak: „Nie mogę oszukiwać moich rodziców, krewnych, przyjaciół, ludzi prostodusznych, a zwłaszcza moich braci i sióstr w domu Bożym. Nie mogę też sprzeniewierzać ofiar składanych Bogu”, to znaczy, że wciąż posiadasz jakieś granice moralne i można cię jeszcze uznać za kogoś, kto posiada odrobinę sumienia. Jeśli jednak brak ci nawet tej odrobiny sumienia i nie masz nawet takich granic moralnych, to nie zasługujesz na to, by nazywać cię człowiekiem. A zatem do jakiego punktu doszliście? Czy macie granice? Gdybyście mieli okazję albo autentyczną potrzebę oszukania waszych rodziców, rodzeństwa i najbliższych przyjaciół, czy byście to zrobili? Czy potrafilibyście oszukiwać braci i siostry, wykorzystywać ich albo sprzeniewierzać ofiary składane dla Boga? Czy zrobiłbyś to, gdyby nadarzyła się taka okazja i miałoby się to nigdy nie wydać? (Wydaje mi się teraz, że nie byłbym w stanie tego zrobić). Dlaczego? (Ponieważ lękam się Boga i mam nieco bojaźni Bożej w sercu. Ale też dlatego, że sumienie by mi na to nie pozwoliło). Twoja postawa sprowadza się do tego, że lękasz się Boga i masz nieco bojaźni Bożej w sercu i twoje sumienie by ci na to nie pozwoliło. Niech wypowiedzą się inni. Czy macie swoje zdanie na ten temat? Jeśli nie, jeśli nigdy się nad tym nie zastanawiałeś i nie czujesz nic, kiedy widzisz, jak inni tak postępują, to jesteś w niebezpieczeństwie. Jeśli widzisz, jak ktoś robi takie rzeczy, i nie odczuwasz nienawiści, nie masz żadnego zdania na ten temat i czujesz się odrętwiały, to niczym nie różnisz się od tej osoby i istnieje możliwość, że postąpisz w podobny sposób. Jeśli jednak jednoznacznie oceniasz takie postępowanie, jeśli jesteś w stanie nienawidzić i ganić takich ludzi, to być może sam nie postąpisz w taki sam sposób jak oni. Jaka więc jest wasza postawa względem takiego postępowania? (Powinienem mieć w sercu nieco bojaźni Bożej. Ofiary składane dla Boga są święte i absolutnie nie wolno ich ruszać ani przywłaszczać dla prywatnego użytku). Datków nie wolno przywłaszczać dla prywatnego użytku: przestrzega się tej zasady ze strachu przed karą. Ale co z innymi sprawami? Gdybyś miał uczestniczyć w piramidzie finansowej, to czy byłbyś w stanie wykorzystać dla zysku swoich najbliższych przyjaciół, oszukać ich kwiecistymi słowami i wciągnąć ich w tę inicjatywę, zarabiając na nich pieniądze? Czy mógłbyś to zrobić swoim najbliższym przyjaciołom, krewnym, a nawet braciom i siostrom? Trudno ci odpowiedzieć, więc kiedy mówisz, że nie przywłaszczyłbyś sobie ofiar składanych dla Boga, to wcale nie jest takie pewne, prawda? Niech wypowie się ktoś inny. (Z jednej strony powinniśmy w tej sprawie rozumieć sprawiedliwe usposobienie Boga. Ofiar Bożych nie wolno ruszać. Z drugiej strony czujemy, że robienie czegoś takiego jest dowodem na brak człowieczeństwa. Powinno się mieć przynajmniej taki podstawowy poziom moralny, jaki sugeruje głos sumienia). Wasza postawa wyraża się w słowach, że robienie takich rzeczy jest dowodem braku człowieczeństwa i że powinno się postępować w taki sposób, na jaki pozwala sumienie. Ktoś jeszcze? (Uważam, że, jako istota ludzka, nawet jeśli nie wierzy się w Boga, jeśli jest się żyjącą w świecie zewnętrznym osobą, która posiada sumienie i podstawowy poziom moralny, nie powinno się robić niczego, co krzywdzi własną rodzinę. Teraz, gdy wierzymy w Boga i rozumiemy pewne prawdy, jeśli ktoś robi rzeczy, które krzywdzą jego braci i siostry, wyrządza krzywdę swoim przyjaciołom lub przywłaszcza sobie ofiary składane dla Boga, to taka osoba jest nawet gorsza od niewierzącego. Ponadto niektórzy ludzie mogą mieć pewne przekonania i idee, ale kiedy myślą o istocie usposobienia Boga i zdają sobie sprawę, że nawet jeśli nikt nie patrzy ani nikt nie wie o ich działaniach, to Bóg bacznie przygląda się wszystkiemu, więc nie śmią postąpić w ten sposób – tacy ludzie mają nieco bojaźni Bożej w sercu). Pod jednym względem takie postępowanie dowodzi, że ludziom brak bojaźni Bożej w sercu, pod innym, ludziom, którzy są w stanie robić takie rzeczy, brak choćby najbardziej podstawowego człowieczeństwa. Albowiem żaden człowiek, nawet jeśli nie wierzy w Boga, nie powinien podejmować takich działań. Jest to cecha, która powinna charakteryzować każdego, kto posiada sumienie i człowieczeństwo. Oszukiwanie, okradanie i krzywdzenie innych to rzeczy, których dobry i zwykły człowiek nie powinien robić. Nawet ludzie, którzy nie wierzą w Boga, mają jakieś granice w tym, jak postępują, więc tym bardziej powinno to dotyczyć tych, którzy wierzą w Boga i usłyszeli wiele kazań: jeśli wciąż jesteś w stanie robić takie rzeczy, to nie ma dla ciebie ratunku. Tak postępuje ktoś, kto nie ma człowieczeństwa – diabeł. Wysłuchałeś tak wielu kazań, a mimo to jesteś w stanie popełniać rozmaite złe uczynki związane z oszukiwaniem i kantowaniem – to właśnie oznacza bycie niedowiarkiem. Kim jest niedowiarek? To ktoś, kto nie wierzy, że Bóg się bacznie wszystkiemu przygląda ani że Bóg jest sprawiedliwy. Jeśli nie wierzysz, że Bóg się bacznie wszystkiemu przygląda, czyż nie oznacza to, że nie wierzysz w Jego istnienie? Mówisz: „Bóg niby mnie obserwuje, ale gdzie On jest? Dlaczego Go nie widziałem? Dlaczego nie jestem w stanie Go poczuć? Oszukiwałem i kantowałem ludzi przez tyle lat, więc dlaczego nie zostałem ukarany? Wciąż żyje mi się lepiej niż innym”. To jeden aspekt zachowania niedowiarka. Inny aspekt polega na tym, że bez względu na to, ile prawdy omawiano, on i tak w całości ją odrzuca. Nigdy nie przyjmuje prawdy, cóż więc przyjmuje? Przyjmuje takie przekonania i punkty widzenia, które przynoszą mu korzyść. Robi wszystko, co jest dla niego korzystne i sprzyja ochronie jego interesów. Wierzy tylko w natychmiastową korzyść własną, natomiast nie wierzy ani w to, że Bóg bacznie się wszystkiemu przygląda, ani w pojęcie kary. Oto co znaczy być niedowiarkiem. Jaki sens ma dla niedowiarka wiara w Boga? Niedowiarków w domu Bożym charakteryzuje jedno – czynienie zła. Nie dyskutujmy jednak o ostatecznym końcu tych ludzi; powróćmy do tematu, który omawiamy.
Różne przekonania warunkowane i wpajane ludziom przez ich rodziny nie mają na celu sprowadzenia ich przed oblicze Boga ani nie zaszczepiają w ich umysłach pozytywnych myśli. Zamiast tego zaszczepiają myśli negatywne, negatywne środki, zasady i metody postępowania, ostatecznie prowadząc ludzi ścieżką bez powrotu. Krótko mówiąc, rozmaite przekonania wpajane ludziom przez ich rodziny nie spełniają nawet podstawowych i wymaganych od każdej osoby standardów człowieczeństwa, rozumu i sumienia. Jeśli ktoś posiada choć minimum sumienia i rozumu, to jest to tylko odrobina, która wciąż jeszcze nie została zdeprawowana czy skażona przez szatana. Różne pozostałe środki i metody jego postępowania pochodzą od jego rodziny, a nawet ze społeczeństwa. Toteż zanim ktoś zostanie zbawiony, każde – czymkolwiek by było – przekonanie czy punkt widzenia, którym warunkuje go jego rodzina, jest sprzeczne z tym, czego Bóg naucza ludzi. Te rzeczy nie mogą sprawić, że ludzie zrozumieją prawdę, ani nie mogą poprowadzić ich ścieżką zbawienia. Mogą jedynie poprowadzić ich ścieżką zniszczenia. Kiedy więc ktoś przychodzi do domu Bożego, to bez względu na to, ile ma lat, jakie posiada wykształcenie, z jakiej rodziny pochodzi i jak wysoki ma swoim zdaniem status, to musi zacząć od samego początku i nauczyć się tego, jak postępować, jak komunikować się z innymi oraz jak podchodzić do różnych spraw i radzić sobie z ludźmi i rzeczami. Ten proces uczenia się obejmuje otrzymywanie od Boga i osiąganie zrozumienia różnych pozytywnych, zgodnych z prawdą przekonań i punktów widzenia, jak również zasady praktykowania i załatwiania różnych spraw. Niezbędną podstawą jest tu przyjęcie przez ciebie prawdy. Jeśli nie przyjmiesz prawdy, to te twoje pierwotne przekonania i punkty widzenia się nie zmienią. Ponieważ nie przyjmujesz pozytywnych i poprawnych przekonań i punktów widzenia, które pochodzą od Boga, twoje zasady, środki i metody radzenia sobie ze światem pozostaną takie, jakie były, wcale się nie zmienią. Ludzie zaczynają uczyć się, jak być prawdziwą osobą, normalną osobą, kimś posiadającym rozum i sumienie, kiedy zaczynają akceptować pozytywne przekonania i punkty widzenia, prawdę i nauczanie Boga. Niektórzy mówią tak: „Wierzę w Boga od dziesięciu, dwudziestu czy trzydziestu lat, a mimo to nie przyjąłem jeszcze od Boga ani jednego przekonania czy punktu widzenia i nie przyjąłem jeszcze żadnej prawdy ze słów Boga”. Jest to wystarczający dowód na to, że twoja wiara w Boga nie jest szczera, że wciąż jeszcze nie wiesz, czym jest prawda, i że nie nauczyłeś się jeszcze tego, jak postępować. Jeśli mówisz: „Od chwili, gdy zacząłem wierzyć w Boga, formalnie zacząłem akceptować Jego nauczanie dotyczące różnych wymagań wobec ludzi oraz przekonań, punktów widzenia, zasad i powiedzeń, z którymi ludzie powinni się utożsamiać”, to oznacza to, że od pierwszego dnia swojej wiary w Boga zacząłeś się uczyć, jak być prawdziwą osobą, a od kiedy zacząłeś się tego uczyć, wkroczyłeś na ścieżkę prowadzącą do zbawienia. Od chwili, w której zacząłeś przyjmować przekonania i punkty widzenia pochodzące od Boga, zacząłeś kroczyć ścieżką zbawienia, czyż nie tak? (Właśnie tak). A zatem jak jest z wami? Czy już zaczęliście, czy też jeszcze nie zaczęliście, a być może zaczęliście już dawno temu? (Dzięki wysłuchanym przez ostatnie dwa lata Bożym omówieniom i analizom posiadanych przez ludzi niewłaściwych przekonań i punktów widzenia, włączając w to warunkowanie przez rodzinę itd., zacząłem zastanawiać się nad sobą i powoli odrzucać te szatańskie filozofie, które uznawałem. Zacząłem też rozważać to, w jaki sposób powinienem zmierzać ku słowom Boga. Wcześniej nie przywiązywałem wagi do takiej głębokiej introspekcji). To bardzo realistyczna wypowiedź. Zacząłeś dopiero jakieś dwa lata temu. Trudno wskazać dokładny rok czy dzień, ale było to jakiś rok czy dwa temu. Jest to względnie obiektywne. Ktoś jeszcze? (Tak naprawdę wcześniej nie zastanawiałem się na tym, jak działać w kierunku zmiany przekonań i punktów widzenia uwarunkowanych przez moją rodzinę. Ostatnio, po wysłuchaniu Bożego omówienia na ten temat, moje myśli zaczęły się stopniowo trochę zmieniać, ale nie koncentrowałem się szczególnie na dążeniu do zmian w tym obszarze). Twoja świadomość stała się bardziej dociekliwa. Jeśli w życiu codziennym nadal będziesz poszukiwać i dokonywać głębszego wejścia, jeśli będziesz bardziej skrupulatny i dokładny w konkretnych sprawach, jeśli wkroczysz w nie z większą sumiennością, wtedy będziesz mieć nadzieję na zmianę. Czyż tak nie jest? (Jest). Jeśli masz nadzieję odrzucić dawne przekonania i punkty widzenia, to musisz być w stanie postrzegać ludzi i sprawy, zachowywać się i działać z właściwą postawą i posiadając poprawny punkt widzenia, w ten sposób bowiem będziesz w stanie dostąpić zbawienia. Zbawienie to oczywiście odległa perspektywa, ale mówiąc bardziej praktycznie, w kontekście chwili obecnej, będziesz zdolny do tego, by wypełniać swoje obowiązki, a zwłaszcza by być przywódcą bądź pracownikiem; to jednak zależy od tego, czy ty sam jesteś gotowy włożyć wiele wysiłku w każdy element prawdy, i czy jesteś gotowy włożyć wiele wysiłku i zapłacić wysoką cenę za rzeczy pozytywne i różne sprawy związane z zasadami. Jeśli chcesz jedynie zmienić swoją świadomość, ale w swoim życiu codziennym nie wkładasz wysiłku w zrozumienie prawd, nie traktujesz ich poważnie, jeśli nie masz serca, które łaknie tego, co pozytywne, to ta twoja świadomość szybko zblaknie i zniknie. Żadnych przekonań i punktów widzenia dotyczących każdego tematu, który omawiam, nie da się oderwać od prawdziwego życia ludzi. Nie jest to żadna teoria czy slogan; chodzi tu o to, jakie masz przekonania i punkty widzenia, gdy radzisz sobie z różnymi sprawami w życiu codziennym. Twoje przekonania i punkty widzenia determinują kierunek, w jakim będziesz się skłaniał, podejmując działanie. Jeśli twoje przekonania i punkty widzenia są pozytywne, to metody i zasady stosowane przez ciebie, gdy załatwiasz różne sprawy, najprawdopodobniej będą pozytywne, a rezultaty tego, co robisz, będą względnie dobre i zgodne z intencjami Boga. Jeśli jednak twoje przekonania i punkty widzenia są niezgodne z prawdą i rzeczami pozytywnymi bądź sprzeczne z nimi, wtedy impuls pchający cię do załatwienia jakiejś sprawy będzie negatywny, a ostateczne rozwiązanie tej sprawy z pewnością nie okaże się dobre. Bez względu na to, jak wysoką cenę zapłacisz lub jak wiele uwagi poświęcisz rozwiązaniu tej sprawy, bez względu na to, jakie przyświecają ci intencje, jak Bóg postrzegał będzie ten rezultat? Jak Bóg scharakteryzuje takie podejście? Jeśli Bóg scharakteryzuje je jako powodujące zakłócenia i wprowadzające zamęt, destrukcyjne lub powodujące straty w domu Bożym, to twoje działania są złe. Jeśli twoje złe uczynki nie są zbyt poważne, to może spotkać cię karcenie, osąd, nagana, i przycinanie, natomiast złe uczynki cięższego kalibru mogą zostać ukarane. Jeśli nie będziesz postępował zgodnie z prawdozasadami, a zamiast tego będziesz się skłaniał ku niewłaściwym przekonaniom i punktom widzenia niewierzących i na tych rzeczach będziesz opierał swoje działania, to twoje wysiłki pójdą na marne. Nawet gdybyś poniósł wysokie koszty i włożył wiele wysiłku, twój ostateczny rezultat i tak poszedłby na marne. Jak Bóg na to patrzy? Jak to charakteryzuje? Jak do tego podchodzi? Można przynajmniej powiedzieć to, że twoje uczynki nie są dobre, nie niosą świadectwa o Bogu i nie przynoszą Mu chwały, a poniesione przez ciebie koszty i włożony wysiłek umysłowy nie zostaną zapamiętane; wszystko to było na marne. Rozumiesz? (Tak). Zanim coś zrobisz, starannie się zastanów, dokładniej omów sprawę z innymi, spróbuj wyraźnie zrozumieć odnośne zasady i nie działaj pod wpływem wzburzenia czy impulsu, kierując się egoizmem i pragnieniami. Niezależnie od wyniku, ostatecznie będziesz musiał wziąć to na siebie, i niezależnie od rezultatu, towarzyszyć temu będzie Boży werdykt. Jeśli masz nadzieję, że twoje działania nie pójdą na marne, że zostaną zapamiętane przez Boga, czy nawet więcej, że staną się dobrymi uczynkami, które spodobają się Bogu, to powinieneś częściej szukać odpowiednich zasad. Jeśli nie przejmujesz się tymi sprawami, jeśli nie ma dla ciebie znaczenia, czy twoje uczynki są dobre, czy podobają się Bogu, i nie obchodzi cię nawet to, czy zostaniesz ukarany, ale myślisz sobie tak: „To nie ma znaczenia, i tak teraz tego ani nie zobaczę, ani nie poczuję”, jeśli masz takie myśli i takie punkty widzenia, to nie będziesz miał bojaźni Bożej w sercu, gdy będziesz podejmował działania. Będziesz bezczelny, gwałtowny i zuchwały, o nic nie będziesz dbał ani nic nie będzie cię powściągać. Bez bojaźni Bożej w sercu, kierunek, jaki obierasz w swoich działaniach, najprawdopodobniej nie będzie właściwy. Zgodnie z ludzką naturą i instynktami ostateczny rezultat będzie prawdopodobnie taki, że twoje działania nie tylko nie spodobają się Bogu ani nie zostaną przez Niego zapamiętane, ale też spowodują zakłócenia i zamęt, będą złymi uczynkami. Jest więc całkiem oczywiste, jaki będzie twój ostateczny wynik oraz jak Bóg go potraktuje i co z tym zrobi. Toteż zanim coś zrobisz, zanim zajmiesz się jakąś sprawą, powinieneś najpierw zastanowić się, co chcesz, i starannie rozważyć, jaki będzie ostateczny rezultat rozwiązania tej sprawy; dopiero potem możesz podjąć działanie. Czego zatem dotyczy ta kwestia? Dotyczy twojej postawy i zasad, których przestrzegasz, gdy cokolwiek robisz. Najlepszą postawą jest częstsze szukanie zasad i nieopieranie swojego osądu na własnych zmysłach, preferencjach, intencjach, pragnieniach i bezpośrednich interesach. Zamiast tego musisz poszukiwać zasad, częściej modlić się do Boga i szukać u Niego odpowiedzi, a także częściej zwracać się z wszystkimi sprawami do braci i sióstr, oraz częściej rozmawiać z braćmi i siostrami, którzy współpracują z tobą przy wykonywaniu obowiązków, i szukać u nich porady. Zanim cokolwiek zrobisz, uzyskaj jasność co do zasad; nie postępuj impulsywnie, nie bądź zdezorientowany. Dlaczego wierzysz w Boga? Nie robisz tego po to, by zarobić na posiłek, zabić czas, nadążać za modą czy zaspokoić swoje potrzeby duchowe. Robisz to po to, żeby zostać zbawiony. Jak zatem możesz zostać zbawiony? Gdy coś robisz, powinno to mieć związek ze zbawieniem, z wymaganiami Boga i z prawdą, czyż nie?
Jeśli chodzi o temat uwalniania się od warunkowania przez rodzinę, nasze poprzednie omówienie dotyczyło reguł i rozmaitych przekonań i punktów widzenia związanych z postępowaniem. Przekonania te są skutkiem warunkowania ludzi przez ich rodziny. Poza tym jednak, że rodziny wywierają różny wpływ na ludzi i przekazują im różne nauki, istnieją jeszcze inne odmiany warunkowania. Oznacza to, że warunkowanie przez rodzinę obejmuje znacznie więcej niż tylko warunkowanie przekonań. Oprócz tego, o czym właśnie rozmawialiśmy, istnieje jeszcze warunkowanie przez tradycję, przesądy i religię, i to o nim teraz porozmawiamy. Kwestie te dotyczą stylów życia, zwyczajów, nawyków i drobnych aspektów życia codziennego. Jeśli chodzi o warunkowanie przez rodzinę w codziennym życiu ludzi, to przejdziemy teraz do omówienia tradycji. Jakie są przykłady tradycji? Rodzina może na przykład trzymać się pewnych specyficznych konkretów, powiedzeń czy tabu związanych ze sprawami codziennego życia. Czy wiąże się to z tradycją? (Tak). Tradycja jest w pewien sposób powiązana z zabobonami, więc obie te kwestie omówimy razem. Niektóre aspekty tradycji można nazwać zabobonami, ale niektóre spośród zabobonów nie są szczególnie tradycyjne i są jedynie zwyczajami czy sposobami życia charakteryzującymi konkretne rodziny czy grupy etniczne. Zacznijmy od zbadania, z czym wiążą się tradycje i zabobony. Jesteście już zaznajomieni z wieloma tradycjami i zabobonami, ponieważ wiążą się one z wieloma aspektami waszego codziennego życia. Śmiało, wymieńcie kilka z nich. (Wróżenie, czytanie z dłoni i ciągnięcie losów). Ciągniecie losów, wróżenie, przepowiadanie przyszłości, czytanie z dłoni, czytanie z twarzy, horoskopy i urządzanie seansów spirytystycznych – tych rzeczy nie nazywa się zabobonami; wszystkie one są jednak raczej zabobonnymi działaniami. Ich zabobonność odnosi się do specyficznych wyjaśnień, które pojawiają się w ramach tych działań. Na przykład sprawdzanie kalendarza przed wyjściem z domu, aby określić, które dzisiejsze działania się powiodą, a które nie, czy może wszystkie działania nie zakończą się niepowodzeniem, czy przeprowadzka, zawarcie związku małżeńskiego i zorganizowanie pogrzebu nie przebiegną pomyślnie lub czy wszystko, co dzisiaj zrobimy, pójdzie po naszej myśli – to właśnie jest zabobon. Rozumiesz? (Rozumiem). Podaj inne przykłady. (Wiara w to, że drganie lewej powieki zwiastuje powodzenie, ale drganie prawej powieki zwiastuje nieszczęście). „Drganie lewej powieki zwiastuje powodzenie, ale drganie prawej powieki zwiastuje nieszczęście” – co to jest? (Zabobon). Tak, to jest zabobon. Wszystko, o czym właśnie wspomniałem, jak przepowiadanie przyszłości, ciągnięcie losów, czytanie z dłoni itd., podpada pod zabobonne działania. „Drganie lewej powieki zwiastuje powodzenie, ale drganie prawej powieki zwiastuje nieszczęście” to konkretne powiedzenie związane z zabobonnym działaniem. To po prostu zabobon. Skąd się biorą takie powiedzenia? Praktycznie wszystkie pochodzą od starszych pokoleń. Niektóre przekazują rodzice, inne dziadkowie, pradziadkowie i tak dalej. Coś jeszcze? (Boże, czy zwyczaje świąteczne też się do tego zaliczają?). Tak, one również się do tego zaliczają: niektóre są elementami tradycji, a inne są zarówno tradycjami, jak i zabobonnymi powiedzeniami. Od południa do północy i od wschodu do zachodu w Chinach istnieją niezliczone świąteczne zwyczaje. Weźmy jako przykład konkretny zwyczaj świąteczny z południowych Chin: ludzie często jedzą tam ciasteczka ryżowe podczas Chińskiego Nowego Roku. Co to ma symbolizować? Czemu służy to, że ludzie jedzą ryżowe ciasteczka? (Wierzą, że jeśli je zjedzą, rok po roku będą dostawali awans). Celem jedzenia ciasteczek ryżowych jest zapewnienie sobie corocznego awansu w pracy. Słowo „awans” jest tutaj homofonem chińskiego słowa „ciastko”. Celem jedzenia ciasteczek ryżowych jest to, żebyś co roku dostawał awans. Czy był kiedyś rok, w którym nie jadłeś ciasteczek ryżowych i nie dostałeś awansu? Czy istnieje ktoś, kto co roku awansuje dlatego, że rok w rok je ciasteczka ryżowe? Czy naprawdę możesz w ten sposób „dostać awans”? Ludzie mają świadomość, że jedzenie ciasteczek nie musi prowadzić do awansu w pracy, ale są przekonani, że w najgorszym wypadku uchroni ich to przed porażką. Muszą więc je jeść. Wtedy odczuwają spokój, natomiast gdy ich nie zjedzą, czują zaniepokojenie. Jest to i zabobon, i tradycja. Krótko mówiąc, te zwyczaje i tradycje rodzinne wywarły na ciebie wpływ i podświadomie do pewnego stopnia je pochwalasz i akceptujesz, a tym samym pochwalasz i akceptujesz zabobony bądź przekonania i punkty widzenia, które te tradycje promują. Kiedy zaczynasz mieszkać sam, możesz dalej pielęgnować te tradycje i zwyczaje. Nie da się temu zaprzeczyć. Omówmy teraz pewne powiedzenia związane z tradycjami. Niektórzy ludzie często robią coś takiego: jeśli ktoś wyrusza w daleką podróż, przygotowują mu do zjedzenia pierogi, a kiedy powraca, gotują dla niego makaron. Czy jest taka tradycja? (Jest). Jest taka tradycja, taki niepisany zwyczaj. Nie mówmy jeszcze o tym, po co się to robi. Najpierw przyjrzyjmy się bliżej powiedzeniu opisującemu takie zachowanie. („Pierogi na wyjazd, makaron na powrót”. Można też powiedzieć „Pierogi dla wyjeżdżających, makaron dla powracających”). Co to znaczy „Pierogi dla wyjeżdżających, makaron dla powracających”? Powiedzenie to oznacza, że jeśli ktoś dzisiaj wyjeżdża, musicie dać mu do zjedzenia pierogi. Jakie kryje się za tym znaczenie? Pierogi to farsz zawijany w ciasto, a słowo „zawijać” brzmi podobnie do chińskiego słowa „chronić”. Ma więc to na celu ochronę życia wyjeżdżających, upewnienie się, że po wyjeździe nie będą mieli żadnego wypadku, że nie umrą na obczyźnie i że z pewnością wrócą. Pierogi oznaczają bezpieczny wyjazd. Powiedzenie „Pierogi dla wyjeżdżających, makaron dla powracających” oznacza, że wrócą bezpiecznie i nie spotka ich nic złego – takie jest mniej więcej jego znaczenie. Ogólnie rzecz biorąc, niektóre rodziny przestrzegają tej tradycji. Jeśli któryś członek rodziny wyjeżdża, przygotowuje się dla niego pierogi, a po powrocie podaje się mu makaron. Bez względu na to, czy jesteś tym, który spożywa te potrawy, czy też je przygotowujesz, ma to przynieść szczęście i powodzenie każdemu – dzisiaj i w przyszłości. Czy zgadzacie się, że ta tradycja to coś dobrego i ludzie powinni dalej jej przestrzegać? (Ja się nie zgadzam). Pewni bracia i siostry muszą wyjechać, a osoba odpowiedzialna za przygotowanie posiłków robi dla nich pierogi, na co mówię: „Co ich wyjazd ma wspólnego z pierogami?”. A ona odpowiada: „No cóż, gdy ktoś wyjeżdża, musimy zrobić pierogi”. Mówię na to: „Lepicie pierogi, kiedy wyjeżdżają; a co, jeśli wrócą?”. Odpowiada: „Kiedy wrócą, muszą zjeść makaron”. Mówię: „Pierwsze słyszę. Skąd się wzięła ta tradycja?”. A kucharka odpowiada: „No stamtąd, skąd pochodzę. Gdy ktoś wyjeżdża, robimy dla niego pierogi, a gdy powraca, podajemy makaron”. Jakie wrażenie pozostawiło to w moim sercu? Pomyślałem, że ci ludzie pokładają swoją wiarę w Bogu, ale nie opierają swoich działań na Jego słowach. Zamiast tego opierają się na tradycji i tym, co zostało im przekazane przez ich przodków. Wierzą, że owinięciem farszu w ciasto można ochronić życie człowieka, że to, czy coś się komuś stanie, nie jest w rękach Boga; jest w rękach człowieka. Wierzą, że jeśli ulepi się pieróg, wyjeżdżający będzie bezpieczny, a jeśli się tego nie zrobi, to grozi mu niebezpieczeństwo – może umrzeć w trakcie podróży i nigdy nie wrócić. Zgodnie z ich przekonaniami i punktami widzenia życie człowieka jest jak farsz w pierogu, ma taką samą wartość jak farsz w pierogu. Jego życie nie jest w rękach Boga, a Bóg nie ma żadnego wpływu na jego przeznaczenie. Jedynie ciasto na pierogi może mieć wpływ na jego los. Cóż to za ludzie? (Niedowiarkowie). Są to niedowiarkowie. W kościele jest wielu takich ludzi. Nie uważają tego za zabobon. Uważają to za jeden ze swoich zwyczajów, za coś, co w naturalny sposób powinni traktować jako rzecz pozytywną. Robią to otwarcie i postępują tak, jakby byli racjonalni i mieli podstawy takiego działania. Nie możesz ich powstrzymać; jeśli zabronisz im tego robić, popadną w niepokój i powiedzą: „Przecież to ja gotuję. Ktoś dzisiaj wyjeżdża. Jeśli nie zrobię dla niego pierogów, to kto będzie odpowiedzialny, jeśli umrze? Czyż nie będzie to moja wina?”. Wierzą, że tradycje przodków są najbardziej godne zaufania: „Jeśli nie będziesz przestrzegał tradycji i naruszysz to tabu, twoje życie będzie zagrożone i możesz umrzeć”. Czyż nie jest to punkt widzenia niedowiarka? (Jest). Jeśli takie przekonania i punkty widzenia są głęboko zakorzenione w sercach ludzi, to czy są oni w stanie przyjąć prawdę? (Nie, nie są). Mówisz, że podążasz za Bogiem, mówisz, że wierzysz, że Bóg jest prawdą, ale gdzie są na to dowody? Z twoich ust wychodzą takie słowa: „Wierzę, że Bóg jest najwyższym władcą, a ludzkie przeznaczenie jest w Jego rękach”. Kiedy jednak ktoś wyjeżdża, pędzisz zrobić dla niego pierogi, i nawet jeśli nie masz czasu kupić mięsa, to po prostu robisz je z warzywami – nieprzygotowanie pierogów nie wchodzi w grę. Czy te działania i to zachowanie niosą świadectwo o Bogu? Czy wysławiają Boga? (Nie). Oczywiście, że nie. Upokarzają Boga i Jego imię. To, czy przyjmujesz prawdę, czy też nie, jest kwestią drugorzędną. Kluczowe jest to, że twierdzisz, iż wierzysz w Boga i podążasz za Nim, ale wciąż trzymasz się tradycji wpojonych ci przez szatana. W tych drobnych sprawach życia codziennego ściśle przestrzegasz idei i zwyczajów wpojonych ci przez przodków i nikt nie jest w stanie tego zmienić. Czy to jest postawa kogoś, kto przyjmuje prawdę? Jest to upokarzanie Boga, zdradzanie Go. Kim są twoi przodkowie? Skąd wzięły się ich tradycje? Kogo one reprezentują? Czy reprezentują prawdę? Czy reprezentują rzeczy pozytywne? Kto wymyślił te tradycje? Bóg? Bóg daje ludziom prawdę nie po to, by przywracać tradycje, ale aby znieść je wszystkie. Ale ty nie tylko nie chcesz ich porzucić, ale traktujesz je jako prawdę i coś pozytywnego, co należy podtrzymywać. Czyż nie prosisz się o śmierć? Czyż nie jest to jawne przeciwstawienie się prawdzie i Bogu? (Jest). Jest to otwarte sprzeciwianie się Bogu, przeciwstawianie się Mu. Niektórzy mogą powiedzieć tak: „A co, jeśli nie robię pierogów czy makaronu dla braci i sióstr, ale przygotowuję te dania dla członków własnej rodziny? Gdy ktoś z mojej rodziny będzie wyjeżdżał, ulepię dla niego pierogi, a gdy będzie wracał, ugotuję mu makaron. Czy takie coś jest w porządku?”. Czy uważacie, że to jest w porządku? Co jeśli powiesz coś takiego: „Jeśli będę miał kogoś oszukać, to nie będą to moi bracia i siostry, tylko członkowie mojej własnej rodziny. Czy to jest w porządku?”. Czy to byłoby w porządku? (Nie byłoby). Nie ma znaczenia, kogo dotyczą twoje działania; liczy się to, co urzeczywistniasz i co ujawniasz na swój temat. Liczą się też zapatrywania, które masz. Nie ma znaczenia, kogo oszukujesz; liczy się to, jakie podejmujesz działania i jakich przestrzegasz zasad, nieprawdaż? (Tak).
Są tacy, którzy podczas Chińskiego Nowego Roku całymi dniami przeglądają almanachy, zaczynając tradycyjne święto trzydziestego dnia dwunastego miesiąca kalendarza księżycowego, ściśle przestrzegając stylu życia i tabu przekazywanych w ramach tych tradycyjnych zwyczajów w kontekście tego, co jedzą, jak się ubierają i czego unikają każdego dnia. Jeśli wypowiedzenie jakichś słów lub zrobienie czegoś stanowi tabu, unikają wypowiadania tych słów i robienia tych rzeczy, a jeśli zjedzenie lub powiedzenie czegoś ma przynieść szczęście, zjedzą i powiedzą to coś. Na przykład niektórzy wierzą, że podczas Nowego Roku muszą zjeść ciasteczka ryżowe, aby w nadchodzącym roku dostać awans w pracy. Z troski o ten awans będą jeść ciasteczka ryżowe bez względu na to, czy mają do załatwienia jakieś ważne sprawy, jak bardzo są zajęci lub wyczerpani i bez względu na jakieś szczególne okoliczności związane z wykonywaniem obowiązku i niezależnie od tego, czy są w stanie znaleźć wystarczająco dużo czasu, aby się nim zająć. Jeśli nie mają czasu, aby sami mogli upiec ciasteczka w domu, kupują je w sklepie, żeby zapewnić sobie powodzenie. Z kolei inni ludzie muszą podczas Nowego Roku jeść ryby, ponieważ symbolizują one dostatek materialny w kolejnych latach. Wierzą, że jeśli danego roku nie zjedzą ryby, przez kolejne dwanaście miesięcy będą żyć w biedzie. Jeśli nie są w stanie kupić ryby, mogą nawet umieścić drewnianą rybę na stole jako symbol. Jedzą ciasteczka ryżowe i ryby, żeby zapewnić sobie w nadchodzącym roku awans i dostatek materialny. Z jednej strony robią to po to, aby ten rok przebiegł spokojniej, aby ich życie było lepsze i dostatniejsze, z drugiej zaś, aby mieć nadzieję na sukces zawodowy bądź zarobienie dużych pieniędzy w ramach swojego biznesu. Co więcej, w czasie Nowego Roku starają się używać przynoszących szczęście wyrażeń. Na przykład unikają wypowiadania liczb „cztery” i „pięć”, ponieważ w języku chińskim „cztery” brzmi jak „śmierć”, a „pięć” brzmi jak „nic”. Zamiast tego wolą używać liczb takich jak „sześć” i „osiem”, ponieważ „sześć” reprezentuje to, że wszystko idzie gładko, a „osiem” reprezentuje wzbogacenie się. Nie tylko używają szczęśliwych słów i zwrotów, ale także wręczają czerwone koperty pracownikom, członkom rodziny, krewnym i przyjaciołom. Wręczanie czerwonych kopert symbolizuje zbicie fortuny, a im więcej czerwonych kopert zostanie rozdanych, tym większe prawdopodobieństwo, że będą zamożni. Wręczają te czerwone koperty nie tylko ludziom, ale także swoim zwierzętom, co symbolizuje, że mogą zbić fortunę na każdym, że w następnym roku ich biznes będzie kwitł, a oni sami dorobią się ogromnego majątku. Wszystko – od tego, co jedzą, do tego, co robią, od tego, co mówią, do tego, jak postępują – ma na celu kultywowanie zwyczajów i powiedzeń przekazanych im przez tradycję. Zwyczaje te praktykują z niezwykłą dokładnością. Nawet jeśli zmieni się ich środowisko życia lub wspólnota, w której mieszkają, te tradycyjne zwyczaje i style życia nie mogą się zmienić. Muszą hołdować tym tradycjom, ponieważ niosą one ze sobą pewne znaczenie, obejmując zarówno pozytywne powiedzenia, jak i tabu przekazane przez przodków. Jeśli te tradycje zostaną naruszone albo tabu złamane, nadchodzący rok nie przyniesie powodzenia, wszędzie piętrzyć się będą przeszkody, biznes podupadnie, a może nawet zbankrutują. Dlatego przestrzeganie tych tradycji jest dla nich tak ważne. Istnieją tradycje, których należy przestrzegać podczas świąt, ale istnieją też takie, których należy przestrzegać w codziennym życiu. Jedna z nich dotyczy wizyty u fryzjera – gdy ktoś sprawdzi kalendarz i zobaczy, że pójście dzisiaj do fryzjera czy w ogóle wyjście z domu przyniesie nieszczęście, nie będzie miał odwagi wyjść. Gdyby nie sprawdził kalendarza i poszedł do fryzjera, złamałby oba tabu, czyli wyjście z domu i pójście do fryzjera, co mogłoby przynieść nieprzewidziane konsekwencje – dlatego reguł tych należy przestrzegać. Są one zarówno tradycjami, jak i zabobonami. Jeśli ktoś musi wyjść, ale sprawdza kalendarz i widzi, że dzisiaj jest pechowy dzień, co oznacza, że jest to dzień na odpoczynek, relaks, domową rozrywkę i unikanie robienia czegokolwiek, to nawet jeśli powiedziano mu, że musi wyjść głosić ewangelię, on może martwić się, jakie mogą spotkać go konsekwencje za złamanie tabu – może go spotkać coś nieoczekiwanego, dajmy na to, będzie miał wypadek samochodowy lub zostanie okradziony. Nie śmie wyjść na zewnątrz i mówi: „Chodźmy jutro! Nie możemy ignorować tego, co mówią nam nasi przodkowie. Mówią, że przed wyjściem zawsze trzeba sprawdzić kalendarz. Jeśli kalendarz mówi, że to pechowy dzień, nie powinniśmy wychodzić. Jeśli jednak wyjdziesz i coś się stanie, musisz sam ponieść konsekwencje. Kto ci powiedział, żebyś nie sprawdzał kalendarza i nie stosował się do tego, co jest w nim napisane?”. Wiąże się to zarówno z tradycją, jak i zabobonami, prawda? (Tak).
Niektórzy mówią: „Tego roku kończę 24 lata; to mój rok zodiakalny”. Inni mówią: „Kończę 36 lat, to mój rok zodiakalny”. Co musicie robić podczas swojego roku zodiakalnego? (Nosić czerwoną bieliznę i czerwony pasek). Kto z was nosił czerwoną bieliznę? Kto nosił czerwony pasek? Jakie to uczucie nosić czerwoną bieliznę i czerwony pasek? Czy uważacie, że wasz rok był udany? Czy odpędziło to pecha? (Podczas mojego roku zodiakalnego nosiłem czerwone skarpetki. Wyniki moich egzaminów były jednak wtedy wyjątkowo złe. Ludzie mówili, że noszenie czerwonego przyniesie mi szczęście, ale nie przyniosło). Noszenie czerwonych skarpetek przyniosło ci pecha, czyż nie? Czy poszłoby ci lepiej, gdybyś ich nie nosił? (Nie miało znaczenia, czy je nosiłem, czy nie). Tak właśnie należy na tę sprawę patrzeć – nie miało znaczenia, czy nosiłeś czerwone skarpetki, czy też nie. Jest to zarazem tradycja i zabobon. Bez względu na to, czy obecnie akceptujesz tę koncepcję roku zodiakalnego lub czy chcesz kontynuować tę tradycję, tradycyjne przekonania i powiedzenia z nią związane odcisnęły piętno w ludzkich umysłach. Na przykład, trwa twój rok zodiakalny: jeśli spotkało cię coś nieoczekiwanego lub znalazłeś się w jakichś szczególnych okolicznościach, przez które jest to nienajlepszy rok i wszystko idzie wbrew twoim pragnieniom, to mimowolnie będziesz myślał: „To jest ciężki rok. W sumie to mój rok zodiakalny, a ludzie mówią, że w takim roku trzeba zachować ostrożność, ponieważ łatwiej jest złamać tabu. Zgodnie z tradycją powinienem nosić coś czerwonego, ale nie robiłem tego, ponieważ wierzę w Boga. Nie wierzę w te powiedzenia, ale kiedy myślę o wyzwaniach, jakie zgotował mi ten rok, to nie wszystko szło mi gładko. Jak mam unikać tych spraw? Może następny rok będzie lepszy”. Podświadomie będziesz łączyć wyjątkowe i nieszczęśliwe zdarzenia, z jakimi spotkałeś się w tym roku, z tradycyjnymi powiedzeniami na temat roku zodiakalnego, za pomocą których uwarunkowali cię twoi przodkowie i twoja rodzina. Użyjesz tych powiedzeń, aby potwierdzić wyjątkowe wydarzenia, które miały miejsce w tym roku, a robiąc to, odłożysz na bok stojące za nimi fakty i istotę. Odłożysz też na bok postawę, jaką powinieneś mieć wobec takich sytuacji, oraz lekcje, jakie powinieneś z nich wyciągnąć. Instynktownie będziesz myślał o tym roku jako o wyjątkowym, podświadomie łącząc ze swoim rokiem zodiakalnym to, co cię spotkało. Będziesz miał następujące poczucie: „W tym roku spotkało mnie trochę nieszczęść albo w tym roku spotkało mnie trochę błogosławieństw”. Te myśli pozostają w bezpośrednim związku z warunkowaniem, jakiemu poddała cię twoja rodzina. Bez względu na to, czy są one poprawne, czy nie, to czy mają one jakikolwiek związek z twoim rokiem zodiakalnym? (Nie). Nie mają z nim żadnego związku. Czy zatem twoje perspektywy i zapatrywania na te sprawy są poprawne? (Nie, nie są). Dlaczego nie są? Czy dlatego, że do pewnego stopnia wpływają na ciebie idee wpojone ci przez twoją rodzinę? (Tak). Te tradycyjne idee mają pierwszeństwo i wzięły twój umysł we władanie. Kiedy więc potem stajesz w obliczu takich spraw, twoją odruchową reakcją jest patrzenie na nie z perspektywy tych idei i punktów widzenia, przy równoczesnym odkładaniu na bok perspektywy, którą Bóg chce, abyś posiadał, oraz przekonań i zapatrywań, które powinieneś mieć. Jaki ostateczny rezultat przyniesie takie patrzenie na sprawy? Będziesz miał poczucie, że ten rok nie był szczęśliwy, że był pechowy i niezgodny z twoimi pragnieniami, a potem popadniesz w przygnębienie i zniechęcenie, traktując to jako sposób, by uniknąć tych rzeczy, sprzeciwić się im i oprzeć oraz je odrzucić. Czy zatem powód, dla którego rodzą się w tobie te emocje, przekonania i punkty widzenia ma związek z tradycyjnymi ideami wpojonymi ci przez twoją rodzinę? (Tak). Czego powinni wyzbyć się ludzie w takich sprawach? Powinni się pozbyć perspektywy i postawy, z jakiej je oceniają. Nie powinni patrzeć na te sprawy z takiej perspektywy, że napotykają te sytuacje, bo ten rok jest pechowy, nieszczęśliwy, niezgodny z ich pragnieniami, albo dlatego, że złamali jakieś tabu i nie przestrzegali tradycyjnych praktyk. Zamiast tego powinieneś zająć się każdą z tych spraw z osobna, a przede wszystkim powinieneś przynajmniej spojrzeć na nie z perspektywy istoty stworzonej. Powiedzmy, że te sprawy – dobre czy złe, zgodne czy niezgodne z twoimi życzeniami, szczęśliwe czy pechowe w oczach człowieka – zostały ustalone przez Boga, podlegają Jego władzy i pochodzą od Niego. Czy z przyjęciem takiej perspektywy bądź stanowiska względem tych spraw wiążą się jakieś korzyści? (Tak). Jaka jest pierwsza korzyść? Potrafisz zaakceptować te rozczarowujące zdarzenia, jeśli takie są, jako pochodzące od Boga, a co za tym idzie jesteś w stanie do pewnego stopnia wypracować w sobie uległą mentalność. Druga korzyść polega na tym, że potrafisz wyciągnąć wnioski z tych rozczarowań i coś dzięki nim zyskać. Trzecia korzyść polega na tym, że dzięki tym rozczarowaniom potrafisz rozpoznać swoje własne braki i słabości, jak również własne skażone usposobienie. Czwartą korzyścią jest to, że dzięki tym rozczarowaniom możesz okazać skruchę i zawrócić ze złej drogi, pozbyć się swoich wcześniejszych przekonań i zapatrywań, swojego poprzedniego stylu życia, różnych rzeczy związanych z Bogiem, które źle rozumiałeś, oraz powrócić przed oblicze Boga, akceptując Jego ustalenia w postawie uległości, nawet jeśli wiążą się one z tym, że Bóg cię karci i osądza, chłosta i dyscyplinuje bądź wymierza ci karę. Będziesz gotów podporządkować się temu wszystkiemu i nie będziesz ani winił Nieba i innych ludzi, ani łączył wszystkiego z punktem widzenia i stanowiskiem wpojonym ci przez tradycyjne idee, lecz zamiast tego na każdą sprawę będziesz patrzył z perspektywy istoty stworzonej. Przyniesie ci to wiele korzyści. Czyż wszystkie te rzeczy nie są korzystne? (Są). Z drugiej strony, jeśli będziesz postrzegał te sprawy przez pryzmat tradycyjnych idei wpojonych ci przez twoją rodzinę, to będziesz robił wszystko, co w twojej mocy, żeby tych kwestii uniknąć. Co to znaczy „uniknąć ich”? Oznacza to szukanie wszystkich możliwych sposobów, żeby nie spotkały cię te nieszczęścia, żeby nie spotkały cię te rozczarowujące, pechowe, niekorzystne zdarzenia. Ktoś mówi: „To wszystko małe demony, które ci szkodzą. Jeśli założysz czerwone ubranie, możesz ich uniknąć. Zakładanie czerwonych ubrań jest jak otrzymanie buddyjskiego talizmanu. Talizman to kawałek żółtego papieru, na którym nakreślono kilka czerwonych znaków. Możesz przykleić go sobie do czoła, zaszyć w ubraniu albo włożyć pod poduszkę, a dzięki temu uda ci się uniknąć tych przykrych zdarzeń”. Kiedy ludzie nie mają pozytywnej ścieżki praktyki, jedynym ratunkiem jest szukanie pomocy na ścieżkach krętych i złych, ponieważ nikt nie chce mieć w życiu pecha ani żeby spotykały go nieszczęścia. Wszyscy pragną, żeby wszystko szło gładko. Jest to instynktowna reakcja skażonej ludzkości, gdy staje ona w obliczu spraw doczesnych. Chcesz uniknąć tych spraw lub skorzystać z rozmaitych ludzkich środków, żeby sobie z nimi poradzić, ponieważ brak ci właściwej ścieżki, by się do nich odnieść, oraz właściwych przekonań i zapatrywań, żeby stawić tym sprawom czoła. Możesz postrzegać te zdarzenia wyłącznie z perspektywy niewierzącego, więc twoją pierwszą reakcją jest unikanie ich, nie chcesz ich doświadczyć. Mówisz: „Dlaczego wszystko źle się układa? Dlaczego mam takiego pecha? Dlaczego każdego dnia muszę stawić czoła temu, że jestem przycinany? Dlaczego ciągle dochodzę do ściany i popełniam same błędy? Dlaczego moje działania są cały czas demaskowane? Dlaczego otaczający mnie ludzie zawsze postępują wbrew moim życzeniom? Dlaczego obierają mnie sobie za cel, patrzą na mnie z góry i we wszystkim sprzeciwiają się mojej woli?”. Jak to mówią: „Jeśli masz pecha, to nawet zimna woda może ci utkwić między zębami”. Czy zimna woda może utknąć między zębami? Czy przeżuwasz wodę? Przecież to nonsens. Czyż nie jest to właśnie obwinianie Nieba i innych ludzi? (Jest). Co to znaczy mieć pecha? Czy coś takiego rzeczywiście istnieje? (Nie, nie istnieje). Nie istnieje. Gdybyś naprawdę zdawał sobie sprawę, że wszystko jest w rękach Boga, że wszystko zostało ustalone przez Boga i podlega Jego władzy, nie używałbyś takich słów jak „pech” i nie usiłowałbyś unikać tego, co cię spotyka. Gdy ludzi spotyka coś, co jest niezgodne z ich życzeniami, ludzie najpierw starają się tego unikać, a następnie to odrzucają. Kiedy nie mogą czegoś uniknąć, odrzucić albo od czegoś uciec, zaczynają się temu opierać. Opór to nie tylko rozważanie czegoś w myślach, ciągłe nad tym rozmyślanie; opór wiąże się z podjęciem działania. Prywatnie ludzie wykonują drobne manewry, wypowiadając słowa prowokacyjne, mające ich usprawiedliwić, obronić, dobrze o nich świadczyć lub przedstawić ich w lepszym świetle, a robią to po to, żeby dobrze wypaść i uniknąć sytuacji, w której to nieszczęśliwe wydarzenie dopada ich i ma nich wpływ. Kiedy ktoś zaczyna się opierać, może to stać się dla niego niebezpieczne, prawda? (Tak). Powiedzcie Mi, gdy ktoś dochodzi do takiego punktu, że zaczyna stawiać opór, to czy pozostała w nim jakakolwiek sprawna funkcja sumienia i rozumu, które winny charakteryzować zwykłe człowieczeństwo? Taki ktoś przeszedł już od przekonań i zapatrywań do rzeczywistego działania, a rozum i sumienie nie są już go w stanie powstrzymać. Co to oznacza? Ano to, że działania i myśli tej osoby ewoluują w rzeczywistość opierania się Bogu. Nie chodzi o to, że taki ktoś po prostu odrzuca te rzeczy, jest im niechętny i w głębi serca jest nieszczęśliwy; on używa swoich działań, rzeczywistych czynów, żeby stawiać opór. Jeśli chodzi o stawianie oporu poprzez rzeczywiste działanie, to czy ta osoba nie jest już w zasadzie skończona? Kiedy rzeczywistość buntu przeciwko Bogu, opierania się Bogu i przeciwstawiania się Mu nabrała kształtu, nie jest to już problem ścieżki, którą podążają ludzie – ponieważ rezultaty już się pojawiły. Czyż nie jest to bardzo niebezpieczne? (Jest). Tak więc nawet najdrobniejsza idea tradycyjnej kultury, jakaś tradycyjna myśl czy zabobonne powiedzenie, mogą doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji. Nie chodzi zatem po prostu o jakiś nawyk życiowy, kwestię tego, co zjeść, w co się ubrać albo co powiedzieć bądź czego nie mówić. Dotyczyć to bowiem może nawet tego, jaki rodzaj postawy przyjmuje się w obliczu różnych środowisk zaaranżowanych przez Boga. Toteż i tych rzeczy ludzie powinni się wyzbyć.
Oprócz tego, że ludzie przestrzegają pewnych tradycyjnych stylów życia i żywią określone przekonania i zapatrywania podczas ważniejszych świąt, robią to także podczas pewnych świąt pomniejszych. Na przykład piętnastego dnia Księżycowego Nowego Roku jedzą słodkie pierożki. Dlaczego to robią? (Symbolizują one ponowne połączenie rodziny). Ponowne połączenie rodziny. Czy w czasie ostatnich kilku lat jedliście słodkie pierożki? (Jadłem je w domu, nigdy w kościele). Czy ponowne połączenie z rodziną to coś dobrego? (Nie). Czy w twojej rodzinie są jacyś dobrzy ludzie? Albo proszą cię o pieniądze, albo chcą, byś spłacił ich dług; jeśli jesteś sławny i bogaty, łaszą się do ciebie i dopominają o swoją dolę, a jeśli nie jesteś, to gardzą tobą. Mamy więc jedzenie słodkich pierożków piętnastego dnia Księżycowego Nowego Roku, jak również inne zwyczaje dotyczące innych dat: drugiego dnia drugiego miesiąca księżycowego, trzeciego dnia trzeciego miesiąca, czwartego dnia czwartego miesiąca, piątego dnia piątego miesiąca… Istnieje cała masa różnych dat i rozmaite kojarzone z nimi rodzaje jedzenia. Wszystkie te rzeczy dziejące się w świecie niewierzących i demonów są niedorzeczne. Jeśli podczas świąt masz ochotę dobrze się bawić i dobrze zjeść, to prostu powiedz, że zamierzasz zjeść coś dobrego i tyle. Jeśli tylko twoja sytuacja życiowa na to pozwala, możesz jeść, na co masz ochotę. Daj sobie spokój z tymi głupotami, z jedzeniem ciasteczek ryżowych, żeby rok po roku dostawać awans, z jedzeniem ryb, żeby żyć w dostatku, czy z jedzeniem słodkich pierożków, żeby rodzina ponownie się połączyła. Chińczycy robią też pierożki ryżowe, ale w jakim celu? Każdego roku podczas różnych świąt w kościele są wyznaczeni ludzie, którzy kupują rozmaite artykuły odpowiednie na każde ze świąt, takie jak właśnie pierożki ryżowe. Zapytałem ich kiedyś: „Dlaczego jecie pierożki ryżowe?”. Odpowiedzieli: „To na Święto Smoczej Łodzi piątego dnia piątego miesiąca księżycowego”. Pierożki ryżowe są całkiem smaczne, ale nie mam pojęcia, czemu istnieje związane z nimi święto ani jak to wszystko ma się do życia i powodzenia ludzi. Nigdy się temu bliżej nie przyglądałem ani tego nie badałem, więc nie wiem. Ma to jakoby kogoś upamiętniać. Ale dlaczego mamy zjadać te pierogi na jego pamiątkę? To jemu trzeba je dać. Ktokolwiek chce go upamiętnić, powinien położyć ryżowe pierożki na jego grobie czy przed jego portretem. Nie powinno się ich dawać żywym ludziom. To w ogóle nie jest sprawa żywych ludzi. Żyjący jedzą je w imieniu tej osoby – to jakiś absurd. Wiedza dotycząca tych świąt, jak również tego, co podczas nich jeść, została uzyskana od niewierzących. Nie znam szczegółów, ale kilka z nich zostało później przekazanych przez ludzi w kościele – pierożki ryżowe jemy podczas Święta Smoczej Łodzi, a ciasteczka ryżowe podczas Księżycowego Nowego Roku. Na Zachodzie ludzie jedzą indyka na Święto Dziękczynienia. Dlaczego to robią? W wiadomościach mówią, że ludzie jedzą indyka na Święto Dziękczynienia po to, żeby podziękować. Taka jest tradycja. Na zachodzie są jeszcze inne święta; nazywają się Boże Narodzenie. Podczas tych świąt ludzie ubierają choinki i zakładają nowe ubrania – to też jest tradycja. Podczas tych świąt ludzie z Zachodu muszą składać sobie życzenia, wymieniać uprzejmości i błogosławieństwa. Nie mogą używać brzydkich słów ani przeklinać. Wszystko to jest odpowiednikiem chroniących przed nieszczęściem powiedzeń kultur Wschodu, celem jest bowiem niedopuszczenie do złamania tabu, w przeciwnym razie kolejny rok nie będzie udany. Podczas zachodnich świąt takich jak Święto Dziękczynienia i Boże Narodzenie je się przepyszne potrawy, a żeby uzasadnić ich spożywanie, wymyślano specjalne opowieści. Na koniec podsumuję, co się dzieje: ludzie szukają wymówki, by rozkoszować się tymi przepysznymi daniami, co pozwala im wziąć kilka dni wolnego, żeby ucztować w domu, aż im brzuch urośnie. Kiedy idą oddać krew, pielęgniarka mówi: „Poziom lipidów we krwi znacząco przekracza normy i dyskwalifikuje cię jako dawcę”. To dlatego, że jedli o wiele za dużo mięsa. Głównym celem obchodzenia tych tradycyjnych świąt jest chęć jedzenia i picia do woli. Zwyczaje te przekazywane są z pokolenia na pokolenie, młodszym przez starszych, i stają się tradycją. Ukryte przekonania i punkty widzenia wpajane przez te tradycje, jak również pewne zabobonne powiedzenia, również przekazywane są młodszym pokoleniom przez starszych.
Jakie istnieją jeszcze inne zabobonne powiedzenia? Czy drganie powieki, o którym wspomniałem, występuje często? (Tak). Mówisz: „Ciągle drga mi powieka”. Ktoś pyta: „Która?”. Odpowiadasz: „Lewa”. On na to: „To żaden problem, drganie lewej powieki zwiastuje powodzenie, ale drganie prawej powieki zwiastuje nieszczęście”. Czy to prawda? Czy wzbogaciłeś się, gdy drgała ci lewa powieka? Nagle pojawiły się pieniądze? (Nie). A może kiedy drgała ci prawa powieka, zdarzyła się jakaś katastrofa? (Również nie). Czy kiedykolwiek doszło do takiej sytuacji, że zdarzyło się coś strasznego, gdy drgała ci lewa powieka, lub że zdarzyło się coś dobrego, gdy drgała ci powieka prawa? Czy wierzycie w takie rzeczy? (Nie). Jak możecie w nie nie wierzyć? Dlaczego twoja powieka drga? Czy w kulturze ludowej istnieją jakieś sposoby na powstrzymanie drgania powiek? Czy są na to jakieś metody? (Widziałem, jak niektórzy ludzie przykładali sobie na powiekę kawałeczek białego papieru). Szukają kawałka papieru, żeby go przyłożyć. Która powieka by im nie drgała, odrywają kawałek białego papieru z kalendarza czy jakiegoś notatnika i kładą na powiekę – kolor musi być biały, nie może być inny. Co symbolizuje biel? Oznacza ona, że drganie jest „daremne”, czyli nie może się stać nic złego. Czyż nie jest to genialna metoda? Jest genialna, prawda? Ale czy oznacza ona, że powieka drga „daremnie”? (Nie ma to w ogóle nic wspólnego z tym, czy położy się papier na powiekę, czy też nie). Czy możecie to wyjaśnić? „Drganie lewej powieki zwiastuje powodzenie, ale drganie prawej powieki zwiastuje nieszczęście” – czy zwiastuje to powodzenie, czy nieszczęście: czy istnieją jakieś wyjaśnienia drgania powieki? Czy zdarzają się takie, że gdy drga ci prawa powieka, czujesz, że wydarzy się coś złego, masz jakieś przeczucie, a po chwili drganie ustaje, zapominasz o tym wszystkim, ale potem, po kilku kolejnych dniach, wydarza się jakaś jedna zła rzecz, próbujesz się z tym uporać i wtedy nagle sobie przypominasz: „Ojej! To powiedzenie o drganiu powiek jest prawdziwe. Dlaczego? Bo kilka dni temu rzeczywiście zaczęła mi drgać prawa powieka, a później doszło do tego zdarzenia. Potem powieka mi już nie drgała”. Czy takie rzeczy kiedykolwiek się zdarzają? Kiedy czegoś nie rozumiesz, nie masz odwagi nic powiedzieć, nie śmiesz temu zaprzeczyć ani potwierdzić, że to prawda; nie możesz unikać tematu, nie potrafisz jasno go wyartykułować, ale ciągle uważasz, że to prawdopodobne. Twoje usta mówią: „To zabobon. Nie mogę w to wierzyć, przecież wszystko jest w rękach Boga”. Nie wierzysz w to, ale przecież się sprawdziło; okazało się takie trafne, jak to wyjaśnisz? W tym przypadku nie rozumiesz prawdy i istoty, więc nie potrafisz wyartykułować tego w sposób precyzyjny. Zaprzeczasz prawdziwości tego powiedzenia słowami, nazywasz je zabobonem, ale w głębi duszy cały czas się trochę boisz, bo przecież czasami naprawdę się sprawdza. Na przykład, ktoś uczestniczy w wypadku samochodowym i umiera. Zanim doszło do wypadku, żonie tego kogoś bardzo drgała prawa powieka. Drga dzień i noc: jak bardzo się to jeszcze pogorszy? Nawet inni ludzie widzą, że drga jej powieka. Kilka dni później jej mąż ma wypadek samochodowy i umiera. Po załatwieniu wszystkich formalności związanych z pogrzebem kobieta siada i zaczyna myśleć: „Ojej, przez te kilka dni powieka tak mi drgała, że nie mogłam jej nawet przytrzymać ręką. Nie spodziewałam się, że spełni się to w ten sposób”. Później zaczyna wierzyć w prawdziwość tego powiedzenia, myśląc tak: „Ojej, po tym, jak powieka mi drga, rzeczywiście dzieją się różne rzeczy. Nie muszą być dobre czy złe, ale coś na pewno się stanie. To jakaś projekcja czy przeczucie”. Czy takie coś się zdarza? Niektórzy mówią: „Nie wierzę w to, to zwykły zabobon”. Ale drganie pojawia się we właściwym momencie i rzeczywiście zdaje się zapowiadać jakieś wydarzenie. Rzeczy, o których mówi kultura ludowa, nie są bezpodstawnymi plotkami; zabobon jest czymś innym od tradycji. Do pewnego stopnia jest obecny w życiu ludzi, a także kontroluje i wpływa na ich środowisko życia oraz na wydarzenia, które mają miejsce w ich życiu. Niektórzy mówią tak: „Cóż, a może to jest znak od Boga, a nie żaden zabobon? A jeśli to nie jest zabobon, to powinniśmy właściwie go potraktować i zrozumieć. Nie pochodzi od szatana, a może pochodzić od Boga – być wskazówką od Niego. Nie powinniśmy tego potępiać”. Jak powinno się patrzeć na tę sprawę w sposób prawidłowy? Jako na poddawanie próbie twojej umiejętności patrzenia na sprawy i rozumienia prawdy. Jeśli do wszystkiego podchodzisz tak samo, wierząc, że „Wszystko to zabobony. Coś takiego nie istnieje i w nic takiego nie wierzę”, to czy jest to właściwy sposób patrzenia na sprawy? Na przykład, gdy niewierzący chcą się przeprowadzić i widzą w swoim almanachu informację: „Dziś nie jest dobry dzień na przeprowadzkę”, to przestrzegają tego tabu i nie mają odwagi tego dnia się przeprowadzić. Przed przeprowadzką sprawdzają, który dzień jest opisany jako „Dobry dzień na przeprowadzkę” lub „Wszystkie sprawy ułożą się po twojej myśli”. Po przeprowadzce nic złego się nie dzieje i nie wpływa to na ich losy w przyszłości. Czy coś takiego się zdarza? Niektórzy widzą słowa „niedobry dzień na przeprowadzkę”, ale im nie wierzą; i tak się przeprowadzają. W konsekwencji, po tym, jak się już przeprowadzą, przydarza się coś złego: jest jakieś nieszczęście w rodzinie, jej majątek podupada, ktoś umiera, a ktoś inny zapada na ciężką chorobę. Wszystko staje się trudne: od uprawiania roli, pracowania i prowadzenia biznesu do edukacji szkolnej ich dzieci. Nie wiedzą, co się dzieje. Idą do wróżki, a ona mówi im: „Złamaliście wtedy bardzo ważne tabu. Dzień, w którym się przeprowadziliście, to nie był dobry dzień na przeprowadzkę. A ponieważ to zrobiliście, obraziliście Tai Sui”a. O co w tym chodzi? Czy wiecie? Jeśli nie potraficie tego zrozumieć, to nie będziecie wiedzieć, jak radzić sobie w takich sytuacjach. Jeśli niewierzący mówi tak: „Słuchaj, przeprowadziłem się w dzień, który nie był dobry na przeprowadzki, a kiedy to zrobiłem, moją rodzinę dzień po dniu spotykały kolejne problemy. Mieliśmy coraz większego pecha i od tamtego czasu nie przydarzył nam się nawet jeden dobry dzień”, to gdy to słyszysz, twoje serce może zamrzeć. Zaczynasz się bać i myślisz tak: „Ojej, czy to samo spotka mnie, jeśli nie będę przestrzegał tabu?”. Odwracasz to w myślach i mówisz: „Wierzę w Boga, nie boję się!”. Ale w twojej głowie wciąż czają się wątpliwości i nie masz odwagi złamać tabu.
Jak powinniśmy patrzeć na te zabobonne powiedzenia? Zacznijmy od kwestii drgania powieki. Czy wszyscy wiemy, na czym polega drganie powiek? Na najbardziej podstawowym poziomie ludzie rozumieją to tak, że drganie powieki zapowiada, co może się wydarzyć w przyszłości, niezależnie od tego, czy będzie to coś dobrego, czy złego. Ale czy jest to zabobon, czy nie? Śmiało. (Jest to zabobon). Jest to zabobon. Następne pytanie. Czy ludzie, którzy wierzą w Boga, powinni uznawać prawdziwość tego powiedzenia? (Nie powinni). Dlaczego? (Bo to ręce Boga kierują i zarządzają szczęśliwymi i nieszczęśliwymi wydarzeniami w naszym życiu i nie ma to nic wspólnego z tym, czy nasza powieka drga, czy nie. Wszystko, co nas spotyka, podlega władzy i ustaleniom Boga, i powinniśmy się temu podporządkować). Powiedzmy, że któregoś dnia strasznie drga ci powieka. Drga ci cały dzień, a nawet następnego ranka. Potem przydarza się coś złego i cię przycinają. Kiedy już cię przytną, powieka przestaje ci drgać. Co byś wtedy pomyślał? „Drganie powieki było znakiem, że mnie przytną”. Czy jest to czysty przypadek? Czy jest to zabobon? Czasami to zwykły przypadek; czasami takie rzeczy się dzieją. O co chodzi? (Boże, wydaje się, że drganie powieki może być elementem normalnego funkcjonowania ciała i nie powinno się tego łączyć z tym, że ktoś nas przycina). Drganie powieki trzeba rozumieć następująco: bez względu na to, czy ludzie wierzą, że drganie jednej powieki oznacza powodzenie, a drugiego nieszczęście, Bóg stworzył ludzkie ciało, a ciało to ma wiele tajemnic. Jak głęboko sięgają te tajemnice, jakie konkretne szczegóły się z nimi wiążą, jakie instynkty, zdolności i potencjał ma ludzkie ciało – ludzie sami nie posiadają tej wiedzy. Ludzie nie wiedzą, czy ich ciała są w stanie postrzegać wymiar duchowy, czy posiadają coś, co niektórzy nazywają szóstym zmysłem. Czy ludzie powinni zrobić coś, żeby zrozumieć te nieznane aspekty ludzkiego ciała? (Nie, nie powinni). Nie ma takiej potrzeby – ludzie nie muszą rozumieć tajemnic, jakie kryją się w ludzkim ciele. Mimo że nie muszą tego pojmować, powinni wszakże posiadać podstawowe zrozumienie tego, że ciało człowieka nie jest czymś prostym. Jest ono zasadniczo różne od jakiejkolwiek rzeczy czy przedmiotu niestworzonego przez Boga, takiego jak stół, krzesło czy komputer. Natura tych przedmiotów jest całkowicie odmienna od natury ludzkiego ciała. Te martwe przedmioty nie mają percepcji sfery duchowej, podczas gdy ciało ludzkie, istota żywa, która pochodzi od Boga i została przez Boga stworzona, potrafi wyczuwać, jak postrzegać swoje bezpośrednie otoczenie, atmosferę i pewne szczególne przedmioty, a także jak reagować na otaczające ją środowisko i na nadchodzące wydarzenia. Nie jest to proste – wszystkie te rzeczy są tajemnicą. Ludzkie ciało może nie tylko poczuć, czy coś jest zimne, gorące, przyjemne lub nieprzyjemne w zapachu, słodkie, kwaśne bądź pikantne, ale istnieją też pewne tajemnice, których subiektywna świadomość jednostki nie dostrzega. Ludzie nic nie wiedzą o tych rzeczach. Toteż w to, czy, mówiąc konkretnie, drganie powiek jest związane z czyimiś nerwami, szóstym zmysłem czy czymś związanym ze sferą duchową – nie będziemy się zagłębiać. W każdym razie takie zjawisko istnieje, a my nie będziemy analizować celu ani znaczenia jego istnienia. Zarówno w rodzinie, jak w kulturze ludowej istnieją jednak pewne powiedzenia na temat drgania powiek. Bez względu na to, czy te powiedzenia są zabobonami, czy nie, ostatecznie jest to znak, który przejawia się w ludzkim ciele, zanim w środowisku życia będą miały miejsce pewne wydarzenia. Czy tego rodzaju przejawy należą do zabobonów, tradycji, czy też nauki? Takich rzeczy nie da się zbadać – są one tajemnicą. Krótko mówiąc, w prawdziwym życiu, na przestrzeni tysięcy lat od starożytności do teraz, ludzie dochodzili do wniosku, że drganie powieki jest w jakiś sposób powiązane z wydarzeniami, które mają wokół nich nastąpić. Nie sposób naukowo ustalić, czy to powiązanie dotyczy bogactwa, szczęścia czy jakiegoś innego aspektu ludzkiego życia. To także jest tajemnica. Dlaczego uważa się to za tajemnicę? Wiele rzeczy jest powiązanych z wymiarem duchowym, którego nie jesteś w stanie zobaczyć ani poczuć, choćby nawet ci o nim powiedziano. Właśnie dlatego uważa się to za tajemnicę. Skoro te sprawy są tajemnicami i ludzie nie mogą ich zobaczyć ani poczuć, ale wciąż mają pewne złowieszcze przeczucia czy przewidywania, to jak powinni do tych rzeczy podchodzić? Najprostsza reguła jest taka, żeby je ignorować. Nie wierz w to, że mają one cokolwiek wspólnego z twoim bogactwem czy szczęściem. Nie bój się, że kiedy drga ci prawa powieka, to spotka cię coś złego, a już na pewno nie ciesz się, że staniesz się bogaty, bo drga ci powieka lewa. Nie pozwól, by te rzeczy jakkolwiek na ciebie wpływały. Główny powód jest taki, że nie masz zdolności przewidywania przyszłości. Wszystkim zarządza i kieruje Bóg. Tylko od Boga zależy, czy to, co się stanie, będzie dobre, czy złe. Jedyna postawa, jaką powinieneś przyjąć, polega na podporządkowaniu się temu, co Bóg ustalił i zarządził. Nie czyń żadnych przewidywań i niekoniecznych poświęceń czy przygotowań, nie walcz z tym. Co ma się stać, to się stanie, ponieważ wszystko jest w rękach Boga. Nikt nie może zmienić myśli Boga, Jego planów i tego, o czym zdecydował, że się stanie. Czy przyłożysz kawałeczek białego papieru do powieki, przytrzymasz powiekę dłonią, czy też będziesz polegał na nauce lub zabobonnych przekonaniach, żadna z tych rzeczy nie zrobi różnicy. Co ma się stać, to się stanie, ziści się, a ty nie masz na to żadnego wpływu, ponieważ wszystko jest w rękach Boga. Każda próba uniknięcia tego jest głupia. To próżne, niekonieczne poświęcenie. Jeśli ją podejmiesz, to dowiedziesz tylko, że jest w tobie bunt i upór, że brak ci postawy uległości wobec Boga. Rozumiesz? (Tak, rozumiem). Toteż czy drganie powieki uznać za zabobon, czy przedmiot nauki, twoja postawa powinna być następująca: nie ciesz się, gdy drga ci lewa powieka, ani nie bój się, nie popadaj w przerażenie, nie martw się, nie odrzucaj tego od siebie i nie opieraj się, gdy drga ci powieka prawa. Nawet gdy po tym, jak drga ci powieka, coś się stanie, powinieneś stawić temu czoła ze spokojem, ponieważ wszystko jest w rękach Boga. Nie musisz się bać ani niepokoić. Jeśli zdarzy się coś dobrego, podziękuj Bogu za Jego błogosławieństwo – to jest łaska Boża; jeśli zdarzy się coś złego, pomódl się do Boga, żeby cię poprowadził, ochronił i nie pozwolił ci ulec pokusie. W jakimkolwiek środowisku by się to nie zdarzyło, bądź w stanie podporządkować się Bożym ustaleniom i zarządzeniom. Nie porzucaj Boga, nie skarż Mu się. Bez względu na to, jak wielka katastrofa cię spotka lub jak poważne nieszczęście cię dotknie, nie obwiniaj Boga. Bądź gotów podporządkować się Bożym zarządzeniom. Czyż wtedy problem nie zostanie rozwiązany? (Zostanie). W takich sprawach ludzie powinni mieć następujące przekonanie i punkt widzenia: „Bez względu na to, co stanie się w przyszłości, jestem przygotowany i mam uległą postawę wobec Boga. Czy drga moja lewa powieka, prawa, czy obie na raz, nie boję się. Wiem, że w przyszłości może się coś zdarzyć, ale wierzę, że wszystko jest w rękach Boga. Drganie powieki może być znakiem od Boga informującym mnie o czymś, co się zdarzy, ale może też być instynktowną reakcją mojego ciała fizycznego. Czym by nie było, jestem przygotowany i mam uległą postawę wobec Boga. Nie będę go winił niezależnie od tego, jakiej krzywdy doznam czy jakie straty poniosę wskutek tego wydarzenia. Jestem gotowy się podporządkować”. Taką postawę powinni mieć ludzie. Kiedy ją przyjmą, nie będą się dłużej przejmowali tym, czy powiedzenia o drganiu powiek, którymi warunkowała ich rodzina są zabobonami, czy też mają naukowe wyjaśnienie. Powiedzą za to: „Nie ma znaczenia, czy to zabobon, czy nauka. To, w co wierzycie, to wasza sprawa. Jeśli każecie mi przyłożyć kawałek papieru do powieki, nie zrobię tego. Jeśli nie będę już mógł znieść tego drgania, zrobię to tylko na chwilę”. Jeśli ktoś ci mówi: „Strasznie drga ci powieka, uważaj przez kilka kolejnych dni!”, to czy bycie uważnym cię uratuje? (Nie, nie da się uniknąć tego, co ma się wydarzyć). Jeśli jest to błogosławieństwo, to nie może to być nieszczęście, a jeśli to nieszczęście, to nie możesz go uniknąć; czy jest to błogosławieństwo, czy nieszczęście, i tak to akceptujesz. Jest to posiadanie takiej samej postawy, jaką miał Hiob. Jeśli akceptujesz to tylko wtedy, gdy jest to błogosławieństwo, i jesteś szczęśliwy, gdy drga ci lewa powieka, a zły, gdy drga prawa, i mówisz: „Skąd to drganie? Ciągle mi drga powieka, nie przestaje nawet na chwilę! Będę się modlił i będę przeklinał, żeby prawa powieka przestała mi drgać i żeby nie spotkało mnie żadne nieszczęście”, to nie jest to postawa, jaką powinien mieć ktoś, kto wierzy w Boga i podąża za Nim. Czy demony bądź nieszczęście śmiałyby się do ciebie zbliżyć, gdyby Bóg na to nie pozwolił, gdyby Bóg nie zdecydował, że tak właśnie ma się stać? (Nie). Zarówno świat materialny, jak i sfera duchowa podlegają kontroli, władzy i zarządzeniom Boga. Bez względu na to, co chce zrobić jakiś mały demon, czy bez Bożego pozwolenia śmiałby w jakikolwiek, choćby najdrobniejszy sposób cię skrzywdzić? Nie śmiałby, prawda? (Nie śmiałby). Chce cię dotknąć i skrzywdzić, ale nie odważy się tego zrobić bez zgody Boga. Jeśli Bóg na to pozwoli, mówiąc: „Zmanipuluj trochę okoliczności, w jakich się znajdują, i sprowadź na nich pecha i problemy”, to mały demon będzie zadowolony i zacznie działać przeciw tobie. Jeśli masz wiarę w Boga i jesteś w stanie przezwyciężyć te problemy, mocno trwając w świadectwie, nie wypierając się Boga i nie zdradzając Go, nie pozwalając demonowi wygrać, to gdy ten wróci przed oblicze Boga, nie będzie w stanie dłużej cię oskarżać. W ten sposób przyniesiesz chwałę Bogu, a On uwięzi tego małego demona. Nie będzie cię on już w stanie dłużej krzywdzić i będziesz bezpieczny. Oto prawdziwa wiara, jaką powinieneś mieć, wyrażająca się w przekonaniu, że wszystko znajduje się w rękach Boga. Bez Jego pozwolenia nie spotka cię żaden pech, nic złego. Bóg może zrobić więcej niż tylko błogosławić ludzi; może zaaranżować różne okoliczności, aby poddać cię próbie i zahartować, pozwolić wyciągnąć z nich wnioski; może też stworzyć różne okoliczności, aby cię skarcić i osądzić. Czasami okoliczności, które aranżuje Bóg, mogą nie zgadzać się z twoimi pojęciami, a już na pewno z twoimi wyobrażeniami. Pamiętaj wszak o tym, co powiedział Hiob: „Czy tylko dobro będziemy przyjmować od Boga, a zła przyjmować nie będziemy?” (Hi 2:10). To powinno być źródło twojej autentycznej wiary w Boga. Miej wiarę, że Bóg wszystko kontroluje, a nie będziesz się lękał tak drobnej rzeczy jak drganie powieki, nieprawdaż? (Tak).
Właśnie omówiliśmy to, jak podchodzić do drgania powiek. Drganie powiek – częste zjawisko w życiu codziennym – to problem, który często próbuje się rozwiązać ludzkimi metodami. Metody te zazwyczaj nie przynoszą jednak pożądanych rezultatów i na koniec to, co ma się stać, i tak się stanie – nie ma od tego ucieczki. Czy jest to coś dobrego, czy złego, czy jest to coś, czego ludzie chcą, czy nie, co ma się stać, to z pewnością się stanie. Jest to kolejne potwierdzenie tego, że czy chodzi przeznaczenie człowieka, czy o trywialne sprawy życia codziennego, wszystkie te rzeczy są aranżowane i zarządzane przez Boga i nikt nie może ich uniknąć. Toteż mądrzy ludzie powinni podchodzić do tych rzeczy z właściwą, pozytywną postawą, postrzegając je i radząc sobie z nimi w oparciu o prawdozasady i słowo Boże, a nie uciekać się do ludzkich metod, na próżno walcząc i dokonując poświęceń, bo na koniec to oni poniosą stratę. Jeśli bowiem chodzi o suwerenną władzę Stwórcy, to nie istnieje żadna inna ścieżka, którą ludzkość mogłaby wybrać. Jest to jedyna ścieżka, którą trzeba wybrać i kroczyć. Zamiast opierać się Bożym ustaleniom i zarządzeniom przy pomocy zabobonnych bądź ludzkich metod, podporządkuj się im, wyciągnij wnioski z zaaranżowanych przez Boga okoliczności, naucz się uległości wobec Boga, zrozum Jego uczynki, zrozum siebie i to, jaką ścieżkę istota stworzona powinna wybrać i jaką kroczyć, oraz naucz się, jak dobrze podążać życiową ścieżką, którą ludzie powinni podążać.
Zakończyliśmy nasze omówienie na temat tego, jak traktować drganie powiek, a teraz zajmijmy się tym, jak ludzie w swoim codziennym życiu powinni podchodzić do kwestii snów. Na przykład, jeśli pewnej nocy śnisz, że wypadają ci zęby, twoja matka może zapytać: „Czy twoje dziąsła krwawiły, gdy wypadły ci zęby?”. Jeśli spytasz: „A co się stanie, jeśli tak było?”, twoja matka może odpowiedzieć, że może to oznaczać śmierć kogoś z rodziny albo jakieś inne nieszczęśliwe wydarzenie. Nie wiem za pomocą jakiego dokładnie powiedzenia wyraża się to przekonanie – jedna rodzina może to ująć w jeden sposób, inna w inny. Niektórzy mogą powiedzieć, że taki sen zapowiada śmierć bliskiego krewnego, na przykład dziadków czy rodziców, podczas gdy inni uważają, że chodzi o śmierć przyjaciela. W każdym razie sen o tym, że wypada ząb, generalnie uważany jest za złą wróżbę. A skoro tak, i skoro wiąże się to ze sprawami życia i śmierci, ludzie bardzo się tym przejmują. Za każdym razem, gdy przyśnią im się wypadające zęby, budzą się zaniepokojeni. Mają niejasne poczucie, że wydarzy się jakieś nieszczęście, że stanie się coś złego, są niespokojni, przestraszeni, czy wręcz przerażeni. Chcą się pozbyć tego poczucia, ale nie są w stanie, chcą znaleźć ludzi, którzy zajmą się tą sprawą lub jakoś ją załagodzą, ale nie ma na to sposobu. Krótko mówiąc – są we władaniu tego snu. Martwą się szczególnie, gdy w ich śnie krwawią dziąsła. Często po takim śnie przez kilka dni są w złym humorze, odczuwają niepokój nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Jeśli ktoś nie zna się na tych sprawach, to taki sen może nie mieć na niego wpływu, ale ci, którzy przyjęli już pewne idee i zapatrywania lub słyszeli bardziej niepokojące i sensacyjnie brzmiące powiedzenia na ten temat przekazywane przez ich przodków – ci będą bardzo się przejmować. Boją się takich snów i kiedykolwiek je mają, od razu zmawiają następującą modlitwę: „Boże, proszę, chroń mnie, pociesz mnie, daj mi siłę i spraw, żeby coś takiego się nie zdarzyło. Jeśli ma się to przytrafić moim rodzicom, proszę, spraw, żeby byli bezpieczni i żeby nic złego im się nie stało”. Na postawy te ewidentnie wpłynęły przekonania i zapatrywania tych ludzi lub tradycyjne powiedzenia. Jeśli chodzi o tradycje, to pewne rodziny bądź jednostki mogą mieć specjalne sposoby, żeby załagodzić możliwe skutki takich rzeczy; mogą na przykład jeść pewne potrawy lub pić pewne napoje albo recytować określone zaklęcia czy robić konkretne rzeczy, żeby wyeliminować niepożądane rezultaty, uniknąć ich. W tradycjach ludowych z pewnością funkcjonują takie praktyki, ale nie będziemy się w nie zagłębiać. Porozmawiamy natomiast o tym, jak należy podchodzić do kwestii snów i jak ją rozumieć. Sny są ludzkim, cielesnym instynktem czy też elementem szeregu zjawisk związanych z przetrwaniem ciała. W każdym razie są czymś tajemniczym. Ludzie często mówią, że „O czym myślisz za dnia, o tym będziesz śnił w nocy”. Za dnia ludzie zazwyczaj nie myślą jednak o takich rzeczach jak wypadające zęby; nie jest to też coś, co jest przedmiotem ich pragnień. Nikt nie chce, żeby spotkało go coś takiego, i niczyjej uwagi nie skupiają za dnia i w nocy takie rzeczy. Niemniej jednak zdarzają się one często, kiedy ludzie najmniej się ich spodziewają. Nie mają więc one nic wspólnego z powiedzeniem „O czym myślisz za dnia, o tym będziesz śnił w nocy”. Nie jest to coś, co się zdarza, bo o tym myślisz. Nie ma znaczenia, jakie interpretacje snów mają Freud na Zachodzie czy Książe Zhou w Chinach, ani też to, czy te sny ostatecznie się spełnią, czy nie – krótko mówiąc, kwestia śnienia związana jest z pewnymi nieświadomymi doznaniami i wrażeniami w ludzkim ciele i stanowi jedną z jego zagadek. Biologowie i neuronaukowcy na Zachodzie od lat badają ludzkie sny, ale nie udało się im w pełni zrozumieć ich źródła. Nie potrafią tego rozgryźć, więc czy my powinniśmy się tym zajmować? (Nie powinniśmy). Dlaczego? (Nie ma sensu badać tych zagadnień. No i nie zrozumiemy ich). Nie chodzi o to, że ich badanie nie ma sensu albo że ich nie zrozumiemy. Chodzi o to, że takie badanie nie ma związku z prawdą – to takie proste. Co możesz osiągnąć dzięki badaniu i zrozumieniu snów? Czy są one związane z prawdą? (Nie są). To tylko jedno ze zjawisk składających się na proces przetrwania ciała, zjawisko, które często występuje w ludzkim życiu. Ludzie nie wiedzą jednak, co ono oznacza. To część tajemnicy. Nie ma potrzeby, by ludzie analizowali je i badali, ponieważ nie ma ono związku z prawdą i nie dotyczy ścieżek, jakie obierają. Bez względu na to, czy śnisz w nocy o utracie zębów, czy nie, czy śnisz o jakiejś wielkiej uczcie, czy o przejażdżce kolejką górską, to czy ma to coś wspólnego z tym, jak wygląda twoje życie za dnia? (Nie). Jeśli którejś nocy będzie ci się śniło, że się z kimś bijesz, to czy oznacza to, że za dnia z pewnością będziesz się z kimś bił? Jeśli którejś nocy masz przyjemny sen, szczęśliwy sen, i budzisz się z uśmiechem na ustach, to czy gwarantuje to, że w ciągu dnia wszystko pójdzie ci gładko i tak, jak pragniesz? Czy oznacza to, że w ciągu dnia będziesz mógł zrozumieć prawdę i odnaleźć prawdozasady, gdy będziesz robił różne rzeczy? (Nie, nie oznacza). Tak więc sny nie mają nic wspólnego z prawdą. Nie ma potrzeby ich analizować. Czy śnienie o wypadających zębach i krwawiących dziąsłach ma jakikolwiek związek ze śmiercią bliskiego krewnego? (Nie, nie ma). Dlaczego zawsze mówicie takie ignoranckie rzeczy? Znowu jesteście ignorantami, prawda? Brak wam wnikliwości. Ludzkie ciało jest tajemnicą i istnieje wiele rzeczy, których nie możesz wyjaśnić. Czy możesz uporać się z tym problemem mówiąc proste „nie”? W przeszłości prorocy i ludzie wybrani przez Boga mieli przepowiadające przyszłość sny. Te sny miały znaczenie. Jak wyjaśnisz to, że Bóg wykorzystywał sny, żeby objawiać ludziom różne rzeczy? W jaki sposób Bóg wchodził w ich sny? To wszystko są tajemnice. Bóg wykorzystywał też sny, aby powiedzieć ludziom pewne rzeczy i oświecić ich w określonych sprawach, pozwalając im przewidzieć pewne wydarzenia, zanim one nastąpią. Jak to wyjaśnisz? Czy macie jakieś pojęcie o tych sprawach? (Nie). Otóż nie chodzi o to, byś na ślepo zaprzeczał rozmaitym niewytłumaczalnym zjawiskom zachodzącym w życiu codziennym, obejmującym tajemnice, których nie jesteś w stanie wyjaśnić, lecz o to, żebyś właściwie je rozumiał i odpowiednio do nich podchodził. Nie chodzi o ciągłe negowanie tych zjawisk, mówienie, że nie istnieją, że nie ma czegoś takiego, że coś takiego jest niemożliwe, lecz raczej o to, żebyś podchodził do nich we właściwy sposób. Co to znaczy podchodzić do nich we właściwy sposób? Oznacza to, że nie należy ani postrzegać tych spraw przez pryzmat zabobonnych czy skrajnych przekonań i zapatrywań, jak to robią ludzie ze świata zewnętrznego, ani podchodzić do nich jak ateiści lub osoby pozbawione wiary. Masz unikać tych skrajności i odnosząc się do tych rzeczy, które zdarzają się w codziennym życiu, masz zająć właściwe stanowisko, przyjąć poprawny punkt widzenia, a nie punkt widzenia ludzi ze świata zewnętrznego albo niedowiarków – masz przyjąć punkt widzenia, jaki powinien posiadać ktoś, kto wierzy w Boga. Jaki więc punkt widzenia powinieneś przyjąć odnośnie do tych spraw? (Bez względu na to, co się dzieje, mam się podporządkować zwierzchniej władzy i ustaleniom Boga, a nie badać te zjawiska). Nie powinieneś ich badać, ale czy powinieneś trochę je rozumieć? Załóżmy, że ktoś mówi: „Taki a taki miał sen, że wypadły mu zęby i z dziąseł leciała krew, a kilka dni później usłyszałem, że zmarł mu ojciec”. Jeśli od razu się sprzeciwisz i powiesz: „Niemożliwe! To zabobon, czysty zbieg okoliczności. Wiara w coś, bo masz na temat tego obsesję, jest zabobonem. Gdyby nie twoja obsesja, to coś w ogóle by nie istniało”, to czyż nie jest to głupota? (Jest). Jak więc powinieneś na to patrzeć? (Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że ciało fizyczne ma wiele tajemnic, a sen o wypadaniu zębów i krwawieniu z dziąseł może zwiastować, że wydarzy się coś nieprzyjemnego. Ale niezależnie od tego, czy tak się stanie, czy nie, powinniśmy podporządkować się władzy i zarządzeniom Boga). Nauczyliście się czegoś na przykładzie drgania powiek, więc jak powinniście postąpić w przypadku snu o wypadających zębach i krwawiących dziąsłach? Powinieneś powiedzieć: „Ta sprawa przekracza granice naszego pojmowania. W prawdziwym życiu takie zjawisko rzeczywiście istnieje. Nie możemy określić, czy wróżba się spełni lub czy zapowiada, że stanie się coś złego, ale w prawdziwym życiu takie złe wydarzenia rzeczywiście mają miejsce. Sprawy w sferze duchowej przekraczają granice naszego rozumienia i nie ośmielamy się stawiać niczym niepopartych tez. Jaką postawę powinienem przyjąć, jeśli mam taki sen? Co by mi się nie śniło, nie dam się temu ograniczać. Jeśli ten sen rzeczywiście się spełni, tak jak mówią ludzie, to podziękuję Bogu za to, że mnie psychicznie przygotował, że dał mi znać, iż coś takiego może się wydarzyć. Nigdy nie zastanawiałem się, jak zareagowałbym, gdyby umarł ktoś z mojej rodziny, gdyby odeszli moi rodzice: czy byłbym w szoku, czy mogłoby to mieć wpływ na moje wykonywanie obowiązków, czy poczułbym słabość, czy narzekałbym na Boga – nigdy o tym nie myślałem. Ale ten sen pozwolił mi uzmysłowić sobie moją rzeczywistą postawę. Kiedy myślę o śmierci moich rodziców, odczuwam głęboki ból; gdyby do niej doszło, ograniczałoby mnie to i popadłbym w przygnębienie. Naglę zdaję sobie sprawę, że moja postawa jest ciągle bardzo niedojrzała. Moje serce nie jest wystarczająco posłuszne Bogu, a moja wiara w Niego jest zbyt mała. Czuję, że od dzisiaj powinienem wyposażyć się w więcej prawdy, podporządkować się Bogu i nie dawać się tej sprawie ograniczać. Jeśli ktoś z mojej bliskiej rodziny rzeczywiście umrze, odejdzie, nie dam się temu zniewolić. Jestem przygotowany i proszę Boga o przewodnictwo i o to, żeby dał mi więcej siły. Bez względu na to, co mnie czeka, nie będę żałować, że zdecydowałem się wykonywać swoje obowiązki, ani nie zrezygnuję z decyzji ponoszenia kosztów dla Boga całym ciałem i umysłem. Wytrwam i, tak jak wcześniej, podporządkuję się Bożym ustaleniom i zarządzeniom”. Potem powinieneś często modlić się od serca, szukając Bożego przewodnictwa i prosząc Boga, by dał ci więcej siły, żeby ta sprawa dłużej cię nie ograniczała. Czy ktoś z twojej bliskiej rodziny umrze, czy nie, powinieneś wypracować sobie odpowiednią postawę, upewniając się, że gdy coś takiego się zdarzy, nie popadniesz w słabość, nie będziesz narzekać na Boga i nie stracisz determinacji i pragnienia ponoszenia dla Niego kosztów całym swoim ciałem i umysłem. Czyż nie taką powinieneś mieć postawę? (Taką). Jeśli chodzi o takie rzeczy jak śnienie o wypadających zębach, to nie powinieneś zaprzeczać istnieniu takich zjawisk ani lekceważyć ich, ignorować, a już na pewno nie powinieneś używać żadnych dziwnych czy defensywnych metod, żeby sobie z tymi zjawiskami poradzić. Zamiast tego powinieneś szukać prawdy i przyjść przed oblicze Boga, akceptując Jego zarządzenia; nie dokonuj żadnych bezcelowych poświęceń czy głupich wyborów. Niedouczeni i uparci ludzie, gdy stają w obliczu czegoś, czego wcześniej nie doświadczyli, zwykli mówić: „Nie ma czegoś takiego”, „To nic nie jest”, „Coś takiego nie istnieje” czy „To tylko zabobon”. Pewni ludzie, którzy wierzą w Boga, mówią nawet: „Wierzę w Boga, nie wierzę w duchy” albo „Wierzę w Boga, nie wierzę w szatana. Szatan nie istnieje!”. Używają tych sformułowań, aby udowodnić swoją prawdziwą wiarę w Boga, twierdząc, że wierzą w Boga, ale nie w duchy, złe duchy, opętanie, a nawet w istnienie sfery duchowej. Czyż nie są po prostu niedowiarkami? (Są). Nie akceptują tych powiedzeń wyrażających tradycyjne przekonania ze świata niewierzących ani nie akceptują zabobonnych wyjaśnień ani w ogóle żadnych faktów związanych z zabobonami. Brak wiary w te rzeczy nie oznacza, że one nie istnieją. W tej chwili nie chodzi o to, aby prosić cię, abyś nie wierzył w te rzeczy albo uciekał od nich myślami lub im zaprzeczał. Chodzi raczej o to, abyś nauczył się mieć w obliczu takich spraw właściwe przekonania i punkty widzenia, dokonywał słusznych wyborów i miał odpowiednie podejście. To będzie twoja prawdziwa postawa i w to właśnie powinieneś wkraczać. Na przykład, ktoś ma sen, że wypadły mu włosy. Śnienie o wypadaniu włosów również uważa się za złą wróżbę. Krótko mówiąc, niezależnie od odpowiednich interpretacji lub odpowiednich ziszczonych zdarzeń, ludzie mają negatywne wyjaśnienia dotyczące takich snów i wierzą, że zwiastują one coś złego lub niefortunnego. Oprócz zwykłych snów, które nie dotyczą żadnych ważnych kwestii, istnieją pewne interpretacje tych szczególnych snów, a interpretacje te zapowiadają pewne zdarzenia, dostarczając ludziom określonych przewidywań, ostrzeżeń lub zapowiedzi, dając im znać, co wydarzy się w przyszłości, lub dając im pewne przeczucie tego, a to wszystko podpowiada ludziom, co się wydarzy, żeby mogli przygotować się psychicznie. Bez względu na to, co może się wydarzyć, nie powinniście przyjmować postaw wyrażających się w unikaniu i odrzucaniu, unikać postawy obronnej lub postawy oporu, a nawet postawy polegającej na stosowaniu ludzkich metod, by poradzić sobie z tymi sytuacjami. Kiedy stajecie w obliczu takich sytuacji powinniście tym bardziej ochoczo przyjść przed oblicze Boga i poprosić Go, aby was poprowadził, abyście skonfrontowani z nadchodzącymi zdarzeniami byli w stanie wytrwać w świadectwie i dostosować swoją praktykę do intencji Boga, zamiast odrzucać ją i opierać się jej. Proszenie cię o praktykowanie w ten sposób nie oznacza, że musisz się koncentrować na tych rzeczach; uczy cię natomiast, jaką postawę powinieneś przyjąć, aby stawić im czoła, gdy nieuchronnie się pojawią, i jakiego rodzaju podejście powinieneś zastosować, aby się z nimi uporać. To właśnie powinieneś zrozumieć. Powiedz Mi, poproszono cię, byś nie koncentrował się na tych rzeczach, ale czy te rzeczy nie zdarzają się w życiu codziennym? (Zdarzają się). Jeśli mówisz, że one nie istnieją, a potem rzeczywiście mają miejsce, możesz to rozważyć i dojść do takiego wniosku: „O nie, muszę w to wierzyć, to naprawdę się sprawdziło!”. Bez wcześniejszego przygotowania i właściwej postawy będziesz zaskoczony, kiedy te rzeczy się wydarzą; nie będziesz na nie w żaden sposób przygotowany, nie będziesz wiedział, jak modlić się do Boga ani jak stawić czoła tej sytuacji i nie będziesz mieć prawdziwej wiary w Boga ani prawdziwego podporządkowania. Na koniec będziesz czuł jedynie strach. A im bardziej będziesz się bał, tym bardziej będziesz tracił Bożą obecność; kiedy utracisz Bożą obecność, będziesz mógł szukać pomocy jedynie u innych ludzi i będziesz rozważał każdą możliwą ludzką metodę, żeby uniknąć tej sytuacji. Kiedy to ci się nie uda, zaczniesz wierzyć, że Bóg nie jest już godny zaufania, że na Bogu nie można już polegać; zamiast tego będziesz sądził, że to ludzie są godni zaufania. Będzie coraz gorzej; nie tylko przestaniesz patrzeć na to jak na zabobon, ale zaczniesz postrzegać to jako coś potwornego, sytuację, która jest poza twoją kontrolą. Wtedy możesz powiedzieć: „Nic dziwnego, że niewierzący oraz ci, którzy wyznają buddyzm i palą kadzidełka, żeby wysławiać Buddę, ciągle chodzą do świątyń, zapalają kadzidła, modlą się o błogosławieństwa, spełniają śluby, nie jedzą produktów odzwierzęcych i intonują buddyjskie teksty. Okazuje się, że to wszystko naprawdę działa!”. Nie tylko będzie ci brakowało autentycznego podporządkowania Bogu i wiary w Niego, ale też zaczniesz się bać złych duchów i szatana. Później będziesz się czuł zmuszony, żeby do pewnego stopnia dawać im posłuch, i powiesz: „Z tymi złymi duchami lepiej nie zadzierać; nic dobrego nie wyniknie z tego, że się w nie nie wierzy, trzeba być przy nich bardzo ostrożnym. Nie można za ich plecami mówić wszystkiego, na co ma się ochotę: istnieją tabu. Z tymi złymi duchami nie ma żartów!”. Nagle zdasz sobie sprawę, że za tymi zdarzeniami kryją się siły spoza świata materialnego, których się nie spodziewałeś. Gdy zaczniesz wyczuwać te rzeczy, twoje serce wypełni lęk, będziesz unikał Boga, a twoja wiara w Niego osłabnie. Toteż w przypadku spraw takich jak sny o wypadaniu zębów czy włosów powinieneś przyjąć właściwą postawę. Bez względu na konkretne interpretacje czy przewidywania dotyczące tych wydarzeń, kiedy ci się one przytrafiają, musisz zrobić tylko tyle: wierzyć, że wszystko jest w rękach Boga, i być gotowym podporządkować się Bożym ustaleniom i zarządzeniom – oto postawa, jaką powinieneś przyjąć w obliczu wszystkich tych spraw. Jest to stanowisko, które powinieneś przyjąć, i świadectwo, które powinieneś złożyć jako ktoś, kto podąża za Bogiem, prawda? (Tak). Wierz, że wszystkie te rzeczy mogą się wydarzyć i że wszystko jest w rękach Boga; to jest postawa, z jaką powinieneś do tego podchodzić.
Niektórzy ludzie mają tabu dotyczące określonych liczb lub konkretnych dni. Na przykład pewni ludzie od wielu lat prowadzący działalność biznesową przywiązują wielką wagę do bogacenia się, więc szczególnie lubią i cenią liczby symbolizujące powodzenie w biznesie, a unikają liczb, które ich zdaniem zwiastują brak szczęścia w interesach. Na przykład ktoś szczególnie lubi liczby 6 i 8. Numer na drzwiach do jego sklepu to 168, a sam sklep nazywa się „Yi Lu Fa”, co oznacza zdobycie wielkiego majątku i wymawia się w języku mandaryńskim podobnie jak liczby 1, 6 i 8b, a w chińskiej tradycji ludowej cyfry te uważane są za szczęśliwe. Z drugiej strony tradycja ta uznaje liczby 4 i 5 za pechowe, ponieważ 4 oznacza śmierć, a 5 nicość, brak czy pustkę, co sugeruje, że osobie może nie udać się odzyskać włożonych pieniędzy czy zarobić nowych. Nawet tablice rejestracyjne samochodów niektórych Chińczyków mają same szóstki, a jeśli widzisz rząd szóstek na tablicy, w zasadzie zawsze będzie to Chińczyk. Kto wie, ile bogactwa zgromadzili z tyloma szóstkami nad zderzakiem? Któregoś razu na parkingu prawie wszystkie miejsca były zajęte, z wyjątkiem jednego, które miało numer 64. Czy wiecie, dlaczego nikt nie zaparkował na tym miejscu? (64 oznacza śmierć i jest uważane za pechową liczbę). 64 oznacza śmierć na drodze. Wtedy nie wiedziałem, dlaczego nikt nie zaparkował na tym miejscu, ale potem usłyszałem o tym od niewierzących i zrozumiałem. W mandaryńskim 6 brzmi jak „droga”, a 4 brzmi jak „śmierć”, więc 64 brzmi jak „śmierć na drodze”, toteż ludzie nie parkują na tym miejscu. Pewnie później zmienili numer tego miejsca parkingowego na 68, co po mandaryńsku oznacza „zdobycie wielkiego majątku”. Ludzie mają taką obsesję na punkcie pieniędzy, że nie są w stanie myśleć o niczym innym. Czy liczba naprawdę może cokolwiek zmienić? Chińskie przysłowia o tych numerach znają nawet obcokrajowcy. Gdy szukaliśmy domu, agent nieruchomości zapytał nas: „Czy macie jakieś tabu dotyczące konkretnych numerów? Na przykład, jeśli dom ma numer 14, to uważacie to za złe, bo zawiera czwórkę?”. Odpowiedziałem: „Nigdy o tym nie myślałem. Nie znałem tego powiedzenia”. A on na to: „Wielu Chińczyków nawet nie chce oglądać domu, jeśli w jego numerze jest cyfra 4”. Powiedziałem: „Nie mamy żadnych tabu związanych z liczbami. Bierzemy pod uwagę jedynie położenie, lokalizację, oświetlenie, klimatyzację, konstrukcję domu, jakość i inne tego typu rzeczy. Nie interesują nas liczby; nie mamy żadnych tabu”. Czy zatem sądzicie, że z tych wszystkich tabu, jakie niewierzący mają w związku z liczbami, wynika, że może zdarzyć się coś złego? (Niekoniecznie). Nie wiemy o tym, jak jest w innych krajach poza Chinami, nie wiemy, jakie przesądy dotyczące pewnych liczb mają ludzie w Korei Południowej, Japonii, na Filipinach czy w jakichś państwach Azji Południowowschodniej. Krótko mówiąc, w każdym kraju ludzie mają jakieś przesądy dotyczące pewnych liczb. Na przykład ludzie Zachodu wyjątkowo nie przepadają za liczbą 6. Nie lubią jej w wyniku pewnej kultury religijnej; liczba 6 wspomniana w biblijnej Księdze Objawienia ma negatywne konotacje. Ludzie na Zachodzie nie lubią też liczby 13. W wielu budynkach brak takiego piętra, ponieważ ludzie uważają tę liczbę za pechową. Z kolei Chińczycy wierzą, że liczby 6 i 8 przynoszą szczęście. Zatem które powiedzenie jest prawdziwe? (Żadne). Czy macie szczególny stosunek do jakiejś liczby? Czy macie jakąś swoją ulubioną liczbę? (Nie mamy). Cóż, to dobrze. Ludzie z południa Chin zwracają szczególną uwagę na takie rzeczy, jak to, czy liczba jest szczęśliwa, czy nie, wybór właściwej daty na zrobienie konkretnej rzeczy i przestrzeganie ograniczeń dietetycznych podczas świat – przywiązują do tego szczególną wagę. Ale liczby z pewnością nie są w stanie niczego wyjaśnić. Unikanie przez ludzi pewnych liczb jest w jakimś stopniu związane z ich przekonaniami, wyobrażeniami oraz myślami i pojęciami. To tylko głupie przekonania i punkty widzenia. Jeśli twoja rodzina zaszczepiła w tobie takie przekonania i punkty widzenia, powinieneś się ich wyzbyć i nie wierzyć w ich treść. Te idee są jeszcze bardziej absurdalne – nie są one bowiem nawet zabobonami – są śmiesznymi i bezsensownymi powiedzeniami tych owładniętych żądzą pieniądza ludzi w społeczeństwie.
Niektórzy ludzie przywiązują wielką wagę do znaków zodiaku. Sprawa ta wiąże się z zabobonami. Dzisiaj nawet ludzie na Zachodzie mówią o znakach zodiaku, więc nie myślcie, że znają je tylko mieszkańcy Azji. Mieszkańcy Zachodu wiedzą też o Króliku, Wole, Szczurze i Koniu. Jakie są inne znaki? Wąż, Smok, Kogut i Koza, prawda? Na przykład, przodkowie i rodzice przekazują przekonanie, że ludzie, którzy urodzili się w roku Kozy, są skazani na klęskę. Jeśli jesteś zodiakalną Kozą, możesz pomyśleć: „Moje życie jest skazane na porażkę, zawsze spotykają mnie nieszczęścia. Mam złego partnera, nieposłuszne dzieci, a w pracy mi się nie wiedzie. Nigdy nie dostaję awansu i nie otrzymuję żadnych premii. Nieustannie mam pecha. Jeśli urodzę kolejne dziecko, to na pewno nie w roku Kozy. Wystarczy, że jedna osoba w rodzinie jest zodiakalną Kozą i jej życie skazane jest na niepowodzenie; gdybym urodziła kolejną zodiakalną Kozę, byłoby nas dwoje. To by było nie do przeżycia!”. Zaczynasz o tym myśleć: „Z pewnością nie mogę mieć dziecka w roku Kozy, jaki więc rok powinnam wybrać? Smoka? Węża? Tygrysa?”. Czy jeśli urodziłeś się w roku Smoka, to oznacza to, że naprawdę jesteś smokiem? Czy naprawdę możesz zostać cesarzem? Czyż to nie nonsens? Czy chcecie mieć te znaki zodiaku? Niektórzy mówią: „Ludzie urodzeni w roku Królika i roku Koguta nie dogadują się ze sobą. Ja jestem Królikiem, więc powinnam unikać ludzi, którzy są Kogutami. Nasze znaki zodiaku są niezgodne, a nasze przeznaczenia kolidują ze sobą. Moi rodzice mówią, że tacy ludzie nie powinni się pobierać, bo się ze sobą nie dogadają. Najlepiej mieć jak najmniej kontaktu z Kogutami, nie rozmawiać z nimi ani nie w chodzić w żadne interakcje. Nasze przeznaczenia kolidują ze sobą, więc jeśli będziemy razem, nie będę w stanie ich przezwyciężyć, wskutek czego będę żyła krócej, nieprawdaż? Muszę się trzymać z daleka od takich ludzi”. Ci ludzie znajdują się pod wpływem takich powiedzeń. Czyż to nie jest głupie? (Jest). Krótko mówiąc, bez względu na to, czy twoje przeznaczenie koliduje z przeznaczeniem kogoś reprezentujacego określony znak zodiaku, czy naprawdę będzie to miało wpływ na twój los? Czy będzie to miało wpływ na twoje podążanie właściwą ścieżką życia? (Nie, nie będzie). Niektórzy ludzie są chętni do pracy, współpracy, a nawet życia z kimś, kogo znak zodiaku jest zgodny z ich własnym. Podświadomie, w głębi duszy, te przekonania wpływają na nich, a owe przekazywane przez ich rodziców lub przodków powiedzenia zajmują wyraźne miejsce w ich sercach. Widzisz, mieszkańcy Wschodu przejmują się znakami zodiaku, podczas gdy ludzie na Zachodzie wierzą w znaki astrologiczne. Teraz ludzie ze Wschodu, którzy podążają z duchem czasu, zaczęli również mówić o znakach astrologicznych, takich jak Skorpion, Panna, Strzelec i tak dalej. Na przykład Strzelec poznaje swoją osobowość i dowiaduje się, że ma tendencję do dogadywania się z ludźmi, którzy mają określony znak astrologiczny. Kiedy dowiaduje się, że ktoś ma właśnie ten znak, chce wchodzić z nim w interakcje, uważa go za świetną osobę i ma o nim dobrą opinię. Na niego również wpłynęły tradycje i warunkowanie przez rodzinę. Czy chodzi o wschodnie znaki zodiaku, czy zachodnią astrologię, czy kolidujące ze sobą przeznaczenia i zgodność znaków naprawdę istnieją, czy też nie, i czy te znaki mają na ciebie jakkolwiek wpływ – powinieneś zrozumieć, jak masz się na nie zapatrywać. Co powinieneś zrozumieć? Godzina urodzenia danej osoby, dekada, w której się ona urodziła, miesiąc i godzina urodzenia – wszystko to ma związek z jej przeznaczeniem. Bez względu na to, co wróżki lub osoby czytające z twarzy mówią o twoim przeznaczeniu, znaku astrologicznym lub o tym, czy twój znak zodiaku jest dobry, czy zły, bez względu na to, jak trafne są ich słowa – co z tego? Co to wyjaśnia? Czyż nie jest to kolejnym dowodem na to, że twoje przeznaczenie zostało już zaplanowane przez Boga? (Jest). Jakie będzie twoje małżeństwo, gdzie będziesz mieszkać, jacy ludzie będą cię otaczać, jakim bogactwem materialnym będziesz się cieszyć w swoim życiu, czy będziesz bogaty, czy biedny, ile cierpienia będziesz musiał doznać, ile będziesz mieć dzieci i jak będzie ci się powodziło w sprawach finansowych – wszystko to zostało już postanowione. Czy w to wierzysz, czy nie, czy wróżka wszystko to ci obliczy, czy nie – i tak będzie tak samo. Czy wiedza o tych rzeczach jest ważna? Niektórzy bardzo pragną ją posiąść: „Jak będzie mi się powodziło w przyszłości? Czy będę biedny, czy bogaty? Czy poznam ludzi, na znajomości z którymi skorzystam? Czy są ludzie, których los zderzy się z moim? Czy spotkam w swoim życiu ludzi, którzy są moim przeciwieństwem? W jakim wieku umrę? Czy umrę z powodu choroby, wyczerpania, pragnienia lub głodu? Jak będzie wyglądać moja śmierć? Czy będzie bolesna i krępująca?”. Czy warto wiedzieć takie rzeczy? (Nie). Podsumowując, w tej sprawie musisz mieć pewność co do jednej rzeczy: wszystko jest zarządzone przez Boga. Bez względu na twój znak zodiaku czy znak astrologiczny, na czas i datę twojego urodzenia – wszystko zostało z góry ustalone przez Boga. Właśnie dlatego, że wszystko zostało z góry zarządzone, pomyślność i bogactwo, których doświadczysz w swoim życiu, a także środowisko, w którym będziesz żył, zostały określone przez Boga już przed twoimi narodzinami; nie musisz podchodzić do tych spraw przez pryzmat zabobonów lub z perspektywy ludzi ze świata zewnętrznego, stosując określone metody, aby uniknąć chwil nieszczęśliwych, lub podejmując pewne środki, aby zachować i utrzymać chwile szczęśliwe. Nie tak powinieneś podchodzić do przeznaczenia. Na przykład, co zrobisz, jeżeli wróżka na podstawie twojego znaku astrologicznego, znaku zodiaku czy daty urodzenia powie ci, że w określonym wieku pisane jest ci zapaść na poważną chorobę? Czy będziesz się bał, czy też będziesz próbował jakoś temu zapobiec? (Pozwolę naturze robić swoje i podporządkuję się Bożym zarządzeniom). Właśnie taką postawę powinni przyjmować ludzie. Bez względu na to, co spotka cię lub nie spotka w ramach twojego przeznaczenia, wszystko to zostało już uprzednio zaplanowane przez Boga. Czy ci się to podoba, czy nie, czy chcesz to zaakceptować, czy nie, czy potrafisz stawić temu czoła, czy nie, w każdym razie wszystko to zostało już zarządzone przez Boga. Powinieneś pielęgnować w sobie postawę polegającą na zaakceptowaniu tych faktów jako istota stworzona. Czy to się zdarzyło, czy nie, czy jesteś gotowy stawić temu czoła, czy też nie, powinieneś zaakceptować to i stawić temu czoła jako istota stworzona, zamiast starać się coś z tym zrobić i szukać rady u innych ludzi w sprawach takich jak astrologia, znaki zodiaku lub czytanie z twarzy, albo z jakichś innych źródeł, żeby z nich dowiedzieć się, co wydarzy się w twojej przyszłości, i jak najszybciej tego uniknąć. Traktowanie w taki sposób losu i życia, którymi obdarzył cię Bóg, jest czymś złym. Rodzice niektórych ludzi wynajdują dla nich wróżkę, która mówi im: „Zgodnie z twoim znakiem astrologicznym, chińskim znakiem zodiaku i datą urodzenia, w swoim życiu powinieneś unikać ognia”. Usłyszawszy te słowa, zapamiętują je i wierzą w nie, a później stają się one swoistym tabu w ich życiu. Na przykład, jeśli ktoś ma w swoim nazwisku symbol oznaczający „ogień”, nie będą wchodzić w interakcję z tą osobą, a jeśli muszą, to nie będą się do niej zbliżać ani utrzymywać żadnych bliższych relacji. Będą się bali i będą unikać takich sytuacji. Jeśli, dajmy na to, ktoś nazywa się Li Can, to będą to mielić w głowie i dojdą do następującego wniosku: „Symbol »Can« zawiera rdzeń »ogień« i »góra«, więc lepiej nie będę się zadawał z tą osobą – muszę się od niej trzymać z daleka”. Będą się bali zadawać z tą osobą. Na tyle, na ile mogą, będą unikać kuchenki w domu, nie będą uczestniczyć w kolacjach przy świecach, imprezach przy ognisku ani chodzić do domów, gdzie jest kominek, ponieważ to wszystko wiąże się z ogniem. Jeśli chcą wybrać się w podróż i usłyszą, że w jakimś miejscu jest wulkan, nie pojadą tam. Gdy udają się dokądś głosić ewangelię, wypytują o imię i nazwisko osoby, z którą mają podzielić się ewangelią i upewniają się, czy w nazwisku nie ma logogramu oznaczającego „ogień”. A kiedy okaże się, że ta osoba jest kowalem, który kuje żelazo w przydomowym warsztacie, nie ma mowy, żeby się tam udali. Chociaż na poziomie świadomości wierzą, że wszystko jest w rękach Boga, i wiedzą, że nie powinni się bać, to gdy tylko stają w obliczu takich spraw związanych z tabu, zaczynają się niepokoić i lękać i boją się je złamać. Cały czas boją się, że dojdzie do jakichś wypadków czy nieszczęść, których nie będą w stanie znieść. Nie mają prawdziwej wiary w Boga. Pod innymi względami potrafią być posłuszni, znosić trudności i ponosić koszty, ale ta sprawa jest jedną rzeczą, której nie są w stanie znieść. Jeśli na przykład ktoś im powie: „Przez całe życie unikaj mostów. Jeśli przejdziesz czy przejedziesz przez jakiś most, zdarzy się wypadek. Jeśli przejedziesz przez kilka mostów, będzie to jeszcze bardziej niebezpieczne i ryzykujesz życiem”, to zapamiętają te słowa i później, jadąc do pracy czy na spotkanie z przyjaciółmi, a nawet udając się na zgromadzenie, będą unikać mostów i jechać naokoło, bojąc się, że złamią tabu. Nie wierzą, że na pewno umrą ot tak po prostu, ale i tak ich to niepokoi. Co jakiś czas muszą przejechać przez jakiś most, a kiedy to zrobią, mówią: „Wierzę, że wszystko jest w rękach Boga. Nie umrę, jeśli Bóg nie pozwoli mi umrzeć”. W sercu wciąż czują jednak niepokój i nie mogą się z niego otrząsnąć. Niektórzy ludzie utrzymują, że woda płynie w przeciwnym kierunku do ich losu, więc unikają zbliżania się do strumieni czy studni. Pewna siostra miała basen na podwórku, więc nie chodzili do jej domu na zgromadzenia. Mieli potem chodzić w inne miejsce, ale gospodarz miał w domu akwarium, więc tam też nie poszli. Nie chodzili do żadnych miejsc, gdzie była woda, i nie dotykali jej, niezależnie od tego, czy była płynąca, czy stojąca. W życiu codziennym te niedorzeczne powiedzenia, którymi rodziny warunkują ludzi, wiążą się z tradycyjną kulturą i zabobonami. Powiedzenia te do pewnego stopnia wpływają na poglądy ludzi na pewne sprawy oraz na ich codzienne zwyczaje i styl życia. W pewnej mierze ogranicza to myśli ludzi i kontroluje ich zasady oraz prawidłowe metody działania.
Niektórzy ludzie mówią tak: „Jeśli te tradycje i zabobony pochodzą spoza chrześcijaństwa, to powinniśmy je skrytykować i porzucić. Czy jednak ludzie powinni wyzbyć się również pewnych przekonań, punktów widzenia, tradycji czy zabobonów pochodzących z religii ortodoksyjnych? Czy nie powinno się ich uważać za święta czy styl życia, który mamy upamiętniać i celebrować w naszym codziennym życiu?”. (Nie, powinniśmy porzucić obie te rzeczy, ponieważ nie pochodzą od Boga). Na przykład, najważniejszym świętem wywodzącym się z chrześcijaństwa jest Boże Narodzenie – czy cokolwiek o nim wiecie? Dzisiaj także w niektórych większych miastach Wschodu celebruje się Boże Narodzenie, urządza bożonarodzeniowe przyjęcia i obchodzi Wigilię. Oprócz Bożego Narodzenia są jeszcze Wielkanoc i Pascha – dwa ważne święta religijne. Podczas niektórych świąt je się indyka i potrawy z grilla, a podczas innych czerwono-białe laski cukrowe, symbolizujące cenną krew Pana Jezusa przelaną jako ofiara za grzechy ludzi, czyniąca ich świętymi. Czerwień reprezentuje cenną krew Pana Jezusa, a biel świętość – i ludzie jedzą takie cukierki. Istnieje także tradycja jedzenia jajek podczas Wielkanocy. Wszystkie te święta są związane z chrześcijaństwem. Istnieją także pewne chrześcijańskie ikony, takie jak obrazy Marii, Jezusa i krzyża. Te rzeczy wyewoluowały z chrześcijaństwa i Moim zdaniem także są rodzajem tradycji. Za tymi tradycjami muszą się kryć jakieś zabobony. Krótko mówiąc, bez względu na treść tych zabobonnych powiedzeń, o ile nie dotyczą one prawdy, ścieżki, którą obierają ludzie, ani wymagań Boga dla istot stworzonych, o tyle nie mają nic wspólnego z tym, w co powinniście teraz wkraczać, i powinniście z nich zrezygnować. Nie powinno się uważać ich za święte i nienaruszalne, ale też oczywiście nie ma potrzeby nimi gardzić – po prostu podchodźcie do nich właściwie. Czy te święta mają cokolwiek wspólnego z nami? (Nie). Nie mają z nami nic wspólnego. Jakiś obcokrajowiec kiedyś zapytał mnie: „Czy obchodzicie Boże Narodzenie?”. Odpowiedziałem: „Nie”. „A Chiński Nowy Rok? Święto Wiosny?”. „Nie”. „To jakie święta obchodzicie?” – zapytał. Odpowiedziałem: „Nie mamy żadnych świąt. Każdy dzień jest dla nas taki sam. Każdego danego dnia jemy to, co chcemy, a nie to, co trzeba jeść w święta. Nie mam żadnych tradycji”. Zapytał: „Dlaczego?”. Powiedziałem: „Bez powodu. W takim sposobie życia jest duża wolność, nie ma ograniczeń. Żyjemy bez żadnych formalności, po prostu przestrzegając zasad, jedząc, odpoczywając, pracując i poruszając się według czasu i miary danej przez Boga, naturalnie i swobodnie, bez żadnych formalności”. Oczywiście jeśli chodzi o szczególny przedmiot religijny, czyli krzyż, niektórzy ludzie wierzą, że jest on święty. Czy taki jest? Czy krzyż można opisać jako święty? Czy obraz Maryi jest święty? (Nie, nie jest). Czy obraz Jezusa jest święty? Nieszczególnie macie odwagę to powiedzieć. Dlaczego obraz Jezusa nie jest święty? Bo został namalowany przez ludzi, nie przedstawia prawdziwego podobieństwa do Boga i nie ma z Nim nic wspólnego. To tylko obraz. Nie wspominając o obrazie Maryi. Nikt nie wie, jak wygląda Jezus, więc po prostu malują Go na ślepo, a kiedy obraz jest skończony, proszą cię, byś patrząc na niego oddawał mu cześć. Czyż nie byłbyś głupcem, gdybyś go czcił? To Boga powinieneś czcić. Nie powinno się robić przedstawienia z kłaniania się jakiemukolwiek bożkowi, portretowi lub obrazowi; nie można kłaniać się przed przedmiotem. Powinieneś wielbić Boga i w swoim sercu polegać na Nim. Ludzie powinni padać na twarz przed słowami Boga i Jego prawdziwą osobą, a nie przed krzyżem czy wizerunkami Maryi bądź Jezusa, które są bożkami. Krzyż to tylko symbol drugiego etapu dzieła Bożego. Nie ma nic wspólnego z Bożym usposobieniem, istotą czy wymaganiami wobec ludzkości. Nie reprezentuje obrazu Boga, a tym bardziej Jego istoty. Toteż noszenie krzyżyka nie oznacza, że boisz się Boga albo że masz na sobie amulet ochrony. Nigdy nie reprezentowałem krzyża. Nie mam w domu żadnych symboli krzyża, nic takiego. Jeśli więc chodzi o obchodzenie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, ludzie mogą z łatwością z tego zrezygnować, ale gdy mowa o aspektach religijnych, takich jak krzyż, obrazy Maryi i Jezusa, czy nawet Biblia, to gdy każesz im wyrzucić krzyż albo obraz Maryi czy Jezusa, pomyślą sobie tak: „Och, to taki brak szacunku, taki brak szacunku. Szybko, poproś Boga o wybaczenie, o wybaczenie…”. Ludzie boją się konsekwencji. Oczywiście nie musisz ani celowo niszczyć tych przedmiotów, ani mieć do nich nabożnego szacunku. To tylko przedmioty i nie mają nic wspólnego z istotą czy tożsamością Boga. Powinieneś to wiedzieć. Oczywiście, jeśli chodzi o wyznaczone przez ludzi święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy, nie mają one nic wspólnego z tożsamością bądź istotą Boga, Jego dziełem czy Jego wymaganiami wobec ludzi. Nawet jeśli obchodzisz sto czy dziesięć tysięcy Świąt Bożego Narodzenia, bez względu na to, ile twoich wcieleń obchodziłoby Boże Narodzenie czy Wielkanoc, nie zastąpi to zrozumienia prawdy. Nie musisz podziwiać tych rzeczy i mówić: „Muszę pojechać na Zachód. Na Zachodzie mogę obchodzić Boże Narodzenie. Boże Narodzenie jest święte. Boże Narodzenie to dzień upamiętniający dzieło Boże. To dzień, który i my powinniśmy upamiętniać. Musimy być poważni tego dnia. Wielkanoc to dzień, który w jeszcze większym stopniu przyciąga uwagę wszystkich. To dzień, który ma upamiętniać zmartwychwstanie wcielonego Boga. W taki dzień powinniśmy wspólnie radować się, świętować i gratulować sobie nawzajem, na wieki go upamiętniać”. To wszystko ludzkie wyobrażenia, Bóg ich nie potrzebuje. Gdyby Bóg chciał, żeby ludzie upamiętniali ten dzień, podałby ci dokładny rok, miesiąc, dzień, godzinę, minutę i sekundę. Skoro nie podał ci dokładnego roku, miesiąca i dnia, to świadczy to o tym, że nie potrzebuje, aby ludzie upamiętniali takie dni. Jeśli będziesz je upamiętniać, naruszysz Boże ograniczenia, co nie będzie się Bogu podobało. Bóg tego nie lubi, ale ty i tak dalej to robisz i twierdzisz przy tym, że oddajesz Mu cześć. Bóg będzie tobą jeszcze bardziej zniesmaczony i zasłużysz na śmierć. Czy rozumiesz? (Rozumiem). Jeśli chcesz teraz obchodzić te święta, Bóg nie będzie zwracał na ciebie uwagi i prędzej czy później zapłacisz cenę i poniesiesz odpowiedzialność za swoje złe uczynki. Toteż mówię ci, że o wiele ważniejsze dla ciebie jest to, byś prawdziwie zrozumiał choćby jedno ze słów Boga i podążał za nimi, niż to, byś niezliczoną ilość razy padał na twarz i skłaniał głowę przed krzyżem. Ile razy byś tego nie zrobił, na nic się to nie zda i nie oznacza, że podążasz drogą Boga, przyjmujesz Jego słowa bądź robisz wszystko zgodnie z zasadami, których On wymaga. Bóg tego nie zapamięta. Jeśli więc masz poczucie, że krzyż jest w jakiś wyjątkowy sposób święty, od tego dnia powinieneś wyzbyć się tej myśli i tego punktu widzenia i wyrzucić swój ukochany krzyż z głębi twojego serca. Nie reprezentuje on Boga, a oddawanie mu czci nie oznacza, że jesteś pobożny. Cenienie go, pielęgnowanie, a nawet noszenie go na szyi przez cały dzień nie oznacza, że czcisz Boga. Krzyż był tylko narzędziem użytym na jednym etapie Bożego dzieła i nie ma żadnego związku z istotą, usposobieniem czy tożsamością Boga. Jeśli upierasz się przy oddawaniu czci krzyżowi tak, jakby był Bogiem, to Bóg się tym brzydzi. Nie tylko Bóg cię nie zapamięta, ale zostaniesz przez Niego odrzucony ze wzgardą. Jeśli jednak upierasz się przy swoim i mówisz tak: „Nie będę Cię słuchał. W moich oczach krzyż jest święty i nienaruszalny. Nie wierzę w Twoje słowa, nie przyjmuję do wiadomości, że krzyż nie jest ważny i nie reprezentuje Boga”, to możesz robić, co chcesz. Sam się przekonasz, co ostatecznie z tego dla ciebie wyniknie. Bóg już dawno zszedł z krzyża. Było to najbardziej niepozorne narzędzie użyte na jednym etapie Bożego dzieła. To tylko przedmiot, którego trzymanie nie ma żadnej wartości w oczach Boga. Oczywiście nie ma potrzeby, abyś wysoko cenił krzyż, kochał go, a nawet podziwiał czy szanował. To wszystko jest niepotrzebne. Ludzie w swoich sercach bardzo cenią też Biblię. Chociaż już jej nie czytają, nadal zajmuje ona ważne miejsce w ich sercach. Ciągle nie są w stanie całkowicie wyzbyć się swoich poglądów na temat Biblii, które zostały im przekazane przez rodzinę czy przodków. Na przykład czasami, kiedy odkładasz Biblię na bok, możesz sobie pomyśleć: „Ojej, co ja robię? Przecież to Biblia. Ludzie powinni ją szanować! Biblia jest święta i nie powinno się jej traktować z obojętnością, jakby była jakąś zwykłą książką. Zebrała tyle kurzu i nikt jej nawet nie wyczyścił. Rogi są pozaginane i nikt ich nie wyprostował”. Ludzie powinni wyzbyć się takich myśli i punktów widzenia, które nakazują takie traktowanie Biblii, jakby była czymś świętym i nienaruszalnym.
Te przekazywane i wpajane ludziom przez rodziny tradycje i zabobony, o których właśnie rozmawialiśmy, podobnie jak rozmaite przekonania, punkty widzenia i style życia związane z religią, jak również przedmioty, które ludzie traktują zabobonnie lub które podziwiają czy szanują – wszystko to skłania ludzi do przyjęcia niewłaściwych sposobów życia, myśli i punktów widzenia oraz w nieuchwytny sposób prowadzi ich na manowce w kwestiach ich własnego życia, źródeł utrzymania i przetrwania. W codziennym życiu owo błędne ukierunkowanie będzie nieświadomie przeszkadzać ludziom w ich próbach akceptowania właściwych rzeczy, pozytywnych myśli i pozytywnych spraw, w wyniku czego będą bezwiednie robić pewne głupie, irracjonalne i dziecinne rzeczy. Właśnie dlatego niezbędne jest, aby jednostki miały w tej sprawie właściwy pogląd, właściwe myśli i właściwe punkty widzenia. Jeśli coś dotyczy prawdy i jest z nią zgodne, musisz to przyjąć, praktykować i podporządkować się temu jako zasadzie, której masz przestrzegać, aby żyć i przetrwać. Jeśli jednak nie dotyczy to prawdy i jest zwykłą tradycją czy zabobonem albo jedynie wywodzi się z religii, to powinieneś z tego zrezygnować. Wreszcie, temat, o którym dzisiaj rozmawialiśmy, jest szczególny. Gdy chodzi o tradycje, zabobony i religię, bez względu na to, czy je uznajesz, czy nie, czy ich doświadczyłeś, czy nie, i jak bardzo je doceniasz, to mówiąc w skrócie, istnieją pewne tradycyjne i zabobonne powiedzenia, które mają obiektywne, rzeczywiste uzasadnienie i na pewnym poziomie wpływają na codzienne życie każdego człowieka i zakłócają je. Jak zatem powinniście postrzegać tę sprawę? Niektórzy mówią tak: „Musisz w nie wierzyć. Jeśli nie będziesz postępował zgodnie z nimi, będą konsekwencje – i co wtedy zrobisz?”. Czy wiecie, jak jest największa różnica między wierzącymi a niedowiarkami? (Największa różnica polega na tym, że wierzący ufają, iż wszystko jest w rękach Boga, podczas gdy niedowiarkowie zawsze sami próbują zmienić swój los). Inną sprawą jest to, że wierzący korzystają z Bożej obecności i ochrony, więc te różne zabobonne zjawiska istniejące w prawdziwym życiu nie będą miały na nich wpływu. Wszakże niedowiarków, ponieważ nie mają Bożej ochrony i nie wierzą ani w nią, ani w zwierzchnią władzę Boga, w codziennym życiu kontrolują różne nieczyste demony i złe duchy. Toteż we wszystkim, co robią, muszą zwracać uwagę na różne tabu. Skąd się biorą te tabu? Czy pochodzą od Boga? (Nie). Dlaczego muszą się wystrzegać tych rzeczy? Skąd wiedzą, że powinni się ich wystrzegać? Dzieje się tak dlatego, że pewni ludzie doświadczyli tych rzeczy, wyciągnęli z nich pewne wnioski i nauki, a następnie rozpowszechnili je wśród innych. Te wnioski i nauki zyskują następnie na popularności, tworząc wśród ludzi swego rodzaju trend, i wszyscy zaczynają żyć i postępować zgodnie z nim. Jak narodził się ten trend? Jeśli nie przestrzegasz reguł ustanowionych przez złe duchy i nieczyste demony, to będą ci one przeszkadzać, zakłócać i dezorganizować twoje normalne życie, zmuszając cię, byś uwierzył w istnienie tych tabu oraz w to, że ich złamanie wiąże się z konsekwencjami. Przez tysiące lat ludzie nagromadzili masę takich doświadczeń z codziennego życia, przekazując je z pokolenia na pokolenie, i doszli do wniosku, że kryje się za nimi jakaś kontrolująca je niewidzialna siła, i że muszą jej być posłuszni. Na przykład, jeśli nie odpalisz fajerwerków podczas Chińskiego Nowego Roku, przez ten rok nie będzie ci się wiodło w biznesie. Inny przykład to przekonanie, że jeśli zapalisz pierwszą laskę kadzidła w czasie Nowego Roku, to przez cały rok będzie ci się dobrze powodzić. Te doświadczenia mówią ludziom, że muszą wierzyć w te pochodzące z kultury ludowej zabobony i powiedzenia, i pokolenie po pokoleniu ludzie żyją w ten sposób. Co mówią ludziom te zjawiska? Otóż to, że wszystkie owe zakazy i tabu są wnioskami z doświadczeń życiowych zgromadzonych przez ludzi przez długi czas, i że są czymś, co ludzie bezwzględnie muszą robić, ponieważ za kulisami działają pewne niewidzialne siły, które wszystko kontrolują. Ostatecznie, z pokolenia na pokolenie, ludzie przestrzegają tych reguł. Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, muszą hołdować tym zabobonom i tradycjom, aby wieść względnie spokojne życie w grupach społecznych. Żyją, szukając spokoju, łatwości i radości. Czemu więc ludzie, którzy wierzą w Boga, nie muszą hołdować tym tradycjom i zabobonom? (Bo są chronieni przez Boga). Są chronieni przez Boga. Ludzie, którzy wierzą w Boga, podążają za Nim, a On wprowadza ich w swoją obecność i do swojego domu. Bez pozwolenia Boga szatan nie odważy się ciebie skrzywdzić. Nawet jeśli nie będziesz przestrzegać jego zasad, nie będzie śmiał cię dotknąć. Jednakże tymi, którzy nie wierzą w Boga i nie podążają za Nim, Szatan może manipulować według własnego uznania. Szatan manipuluje ludźmi poprzez ustalanie różnych powiedzeń i dziwnych reguł, których należy przestrzegać. Jeśli tego nie zrobisz, zostaniesz przez niego ukarany. Na przykład, jeśli nie złożysz czci bogu kuchni dwudziestego trzeciego dnia dwunastego miesiąca księżycowego, czy będzie to miało konsekwencje? (Tak). Będzie się to wiązało z konsekwencjami i niewierzący nie mają odwagi ominąć tego rytuału. Tego dnia muszą też zjeść słodycze z sezamu, żeby zamknąć usta bogu kuchni, a tym samym zapobiec temu, że poskarży się na ciebie w niebie. Jak powstały te reguły i zabobonne powiedzenia? To szatan tworzy pewne rzeczy, które są potem przekazywane w ramach ustnej tradycji. Ich pierwotnym źródłem jest szatan i różne nieczyste demony, złe duchy i demoniczni przywódcy. Ustanawiają te reguły, żeby przy pomocy ich oraz owych zabobonnych powiedzeń sprawić, że ludzie będą im posłuszni. Jeśli ich nie posłuchasz, gwałtownie w ciebie uderzą – ukarzą cię. Niektórzy ludzie nie wierzą w te zabobonne powiedzenia i w ich domach nigdy dobrze się nie wiedzie. Kiedy idą do buddyjskiej świątyni na wróżenie, słyszą: „O matko, naruszyłeś takie a takie tabu. Musisz przekopać ziemię pod domem, przeczyścić komin, zmienić umeblowanie i umieścić talizman nad drzwiami. Wtedy te małe demony nie odważą się przyjść”. W rzeczywistości chodzi o to, że większy demon podporządkuje sobie małego, więc ten drugi nie będzie ci już sprawiał kłopotu. W ten sposób życie będzie płynęło o wiele bardziej spokojnie. Ta osoba najpierw w to nie wierzy, ale teraz, gdy jej to uprzytomniono, mówi: „Ojej, te wszystkie moje kłopoty to naprawdę sprawka tego małego demona!”. Nie ma wyjścia, musi w to uwierzyć. Ci, którzy nie wierzą w Boga i starają się jakoś dawać sobie radę i przetrwać na tym świecie, są całkowicie kontrolowani przez złe duchy, bez prawa ani możliwości własnego wyboru – muszą wierzyć w te rzeczy. Z drugiej strony, jeśli ci z was, którzy wierzą w Boga, upierają się przy tych zabobonnych czy tradycyjnych myślach, poglądach czy przekonaniach religijnych, jeśli obchodzicie takie święta, wierzycie w te powiedzenia i przestrzegacie tych tradycji, sposobów życia i postaw wobec niego, a źródło waszej radości życia opiera się na tych powiedzeniach, to mimo że nie wypowiadacie żadnych słów, jest tak, jakbyście mówili do Boga: „Nie wierzę w Twoje zarządzenia ani nie chcę ich przyjąć”, a do złych duchów, nieczystych demonów i szatana: „No dalej, wierzę w wasze powiedzenia i jestem chętny do współpracy z wami”. Ponieważ w kategoriach rozmaitych posiadanych przez ciebie postaw, a także twoich przekonań, punktów widzenia i praktyk, nie przyjmujesz prawdy, a raczej dostosowujesz się do myśli i zapatrywań złych duchów, nieczystych demonów i szatana i wprowadzasz je w życie swoim postępowaniem i działaniem, to żyjesz pod ich władzą. Jeśli chcesz żyć pod ich władzą, robiąc pierogi, kiedy wyjeżdżasz, i zjadając makaron, kiedy wracasz, i będąc zmuszonym jeść ciasteczka ryżowe i ryby podczas Chińskiego Nowego Roku, to droga wolna. Nie musisz wierzyć w Boga i nie musisz ogłaszać, że w Niego wierzysz. W każdym miejscu i w każdej kwestii patrzysz na ludzi i sprawy, a także zachowujesz się i działasz oraz żyjesz i trwasz zgodnie ze sposobem życia, myśleniem i punktami widzenia, które zaszczepił w tobie szatan albo z pojęciami religijnymi, a to, co robisz, nie ma nic wspólnego z tym, czego nauczył cię Bóg ani z prawdą. Oznacza to, że prawdziwie jesteś wyznawcą szatana. Co tu jeszcze robisz, jeśli w swoim sercu podążasz za szatanem? Dlaczego wciąż słuchasz tego kazania? Czyż to nie jest oszustwo? Czyż to nie jest bluźnierstwo przeciwko Bogu? Ponieważ masz obsesję na punkcie tradycji, zabobonów i pojęć religijnych wpojonych przez szatana, jesteś w nie uwikłany i cały czas mocno z nimi związany, nie powinieneś już wierzyć w Boga. Powinieneś siedzieć w świątyni buddyjskiej, palić kadzidła, kłaniać się do ziemi, ciągnąć losy i intonować święte teksty. Nie powinieneś pozostawać w domu Bożym, nie jesteś godny słuchania słów Boga i przyjmowania Jego przewodnictwa. Skoro więc ogłaszasz, że podążasz za Bogiem, powinieneś porzucić te rodzinne tradycje, zabobony i pojęcia religijne. Nawet jeśli chodzi o twoje podstawowe sposoby życia: o ile wiążą się z tradycją i zabobonami, powinieneś z nich zrezygnować, przestać się ich trzymać. Tym, czego Bóg nienawidzi najbardziej, jest ludzka tradycja, dni świąteczne, zwyczaje i pewne zasady życiowe, wywodzące się z kultury ludowej i rodziny, za którymi kryją się pewne interpretacje. Na przykład, niektórzy ludzie budując dom muszą nad drzwiami umieścić lustro, twierdząc, że odstrasza ono złe duchy. Wierzysz w Boga, ale nadal boisz się demonów? Wierzysz w Boga, więc jak demony mogą z taką łatwością cię dręczyć? Czy naprawdę wierzysz w Boga? Jeśli podczas Chińskiego Nowego Roku jakieś dziecko powie coś zwiastującego nieszczęście, na przykład „jeśli umrę” lub „jeśli moja mama umrze”, tacy ludzie szybko odpowiadają: „Tere fere, słowa dziecka nie są w stanie złamać tabu, słowa dziecka nie są w stanie złamać tabu”. Śmiertelnie się boją, obawiają się, że te słowa się spełnią. Czego się boisz? Nawet jeśli miałyby się spełnić, czy nie byłbyś w stanie zaakceptować tej rzeczywistości? Czy potrafiłbyś się temu oprzeć? Czyż nie powinieneś przyjąć tego jako czegoś pochodzącego od Boga? Dla Boga nie ma tabu, są tylko rzeczy, które są zgodne lub niezgodne z prawdą. Jako wierzący w Boga nie powinieneś przestrzegać żadnych tabu, ale zamiast tego postępować w tych sprawach zgodnie ze słowami Boga i prawdozasadami.
Dzisiejsze omówienie dotyczy zagadnień związanych z tym, jak rodziny warunkują ludzi, wpajając im różne tradycje, zabobony i religie. Chociaż możemy nie wiedzieć zbyt wiele na te tematy, wystarczy powiedzieć ci poprzez to omówienie, jaką postawę powinieneś wobec nich przyjąć i jak masz do nich podchodzić zgodnie ze słowami Boga i zasadami. Pewnym minimum wymaganym od twojego praktykowania jest to, byś porzucił wszystko, co wiąże się z tymi tematami, byś nie miał dla nich miejsca w swoim sercu i byś nie traktował ich jako przewodnika w codziennym życiu. Powinieneś przede wszystkim wyzbyć się tych przekonań i nie dawać się im krępować czy ograniczać. Nie powinieneś na ich podstawie oceniać swojego powodzenia i nieszczęścia oraz tego, czy umrzesz, czy będziesz żył, no i oczywiście nie powinieneś odkrywać ani wybierać na ich podstawie swojej przyszłej ścieżki życiowej. Kiedy podczas spaceru widzisz czarnego kota i mówisz: „Czy będę miał dzisiaj pecha? Czy stanie się coś złego?”, to jaki wyrażasz punkt widzenia? (Niewłaściwy). Co ci może zrobić kot? Nawet jeśli istnieją jakieś przesądy na ten temat kotów, to nie ma to z tobą nic wspólnego, więc nie musisz się bać. Nie musisz się bać nawet czarnego tygrysa, a co dopiero czarnego kota. Wszystko jest w rękach Boga i nie musisz się lękać szatana ani żadnych złych duchów, nawet nie wspominając o czarnym kocie. Jeśli nie masz w sercu żadnych tabu, dążysz wyłącznie do prawdy i wierzysz, że wszystko jest w rękach Boga, to nawet jeśli na jakiś temat istnieją pewne powiedzenia lub jakiś omen może przynieść ci nieszczęście, nie musisz się martwić. Na przykład, pewnego dnia leżąc w łóżku nagle usłyszysz tuż obok pohukiwanie sowy. W chińskiej tradycji ludowej mawia się: „Nie bój się pohukiwania sowy, bój się jej śmiechu”. Akurat ta sowa i pohukuje, i się śmieje, co śmiertelnie cię przeraża i nieco wpływa na twoje serce. Ale zastanów się przez chwilę: „Co ma się stać, to się stanie, a jeśli coś nie ma się wydarzyć, to Bóg do tego nie dopuści. Jestem w rękach Boga, podobnie jak wszystko inne. Nie boję się tego i nie ma to na mnie żadnego wpływu. Będę żył tak, jak powinienem, dążył do prawdy, praktykował słowa Boga i podporządkuję się wszystkim Jego ustaleniom. Nigdy się to nie zmieni!”. Jeśli nic nie jest w stanie wzbudzić twojego niepokoju, to jest to właściwe podejście. Jeśli pewnego dnia będziesz mieć zły sen, w którym stracisz zęby, wypadną ci włosy, rozbijesz miskę, zobaczysz siebie martwego, w ogóle w tym samym śnie wydarzą się jednocześnie te i wszystkie inne złe rzeczy, a żadna z nich nie zwiastuje niczego dobrego, to jak zareagujesz? Czy poczujesz się przygnębiony? Czy będziesz zaniepokojony? Czy będzie to miało na ciebie wpływ? W przeszłości mogłeś czuć się zaniepokojony przez miesiąc lub dwa, ale nic się nie wydarzyło, więc mogłeś odetchnąć z ulgą. Ale teraz jesteś jedynie lekko wytrącony z równowagi i gdy tylko pomyślisz, że wszystko jest w rękach Boga, twoje serce od razu się uspokaja. Przychodzisz przed oblicze Boga z uległą postawą i jest to właściwe. Nawet jeśli te złe znaki naprawdę się spełnią, istnieje sposób, aby temu zaradzić. Jakiż to sposób? Czyż złe rzeczy nie są również w rękach Boga? Bez pozwolenia Boga szatan i diabły nie mogą uszkodzić nawet jednego włoska na twoim ciele. Nie mogą o niczym decydować zwłaszcza w kwestiach życia i śmierci. Bez pozwolenia Boga te duże i małe sprawy po prostu nie zaistnieją. Toteż bez względu na to, jakie złe zjawiska przyśnią ci się pewnej nocy, lub na to, czy będziesz miał jakieś niezwykłe przeczucie w swoim ciele, nie martw się, nie czuj się nieswojo, a już na pewno nie rozważaj unikania, odrzucania lub opierania się. Aby uniknąć zapowiadanego przez sen ryzyka, nie próbuj używać ludzkich metod, takich jak lalki voodoo, organizowanie seansów spirytystycznych, ciągnięcie losów, wróżenie czy szukanie informacji w Internecie. Nie ma żadnej potrzeby robić takich rzeczy. Jest możliwe, że twój sen zapowiada, że naprawdę wydarzy się coś złego, na przykład zbankrutujesz, spadnie wartość twoich akcji, ktoś przejmie twoją firmę, zostaniesz aresztowany przez rząd podczas zgromadzenia, ktoś na ciebie doniesie, gdy głosisz ewangelię, i tak dalej. I co z tego? Wszystko jest w rękach Boga, nie bój się. Nie przejmuj się, nie załamuj rąk i nie bój się żadnej rzeczy, która się jeszcze nie zdarzyła, a przede wszystkim nie opieraj się i nie sprzeciwiaj pojawieniu się jakiejkolwiek złej rzeczy. Rób to, co powinna robić istota stworzona, bierz na siebie odpowiedzialność i wypełniaj powinności istoty stworzonej, zajmuj jej miejsce i patrz z perspektywy, jaką powinna ona mieć – oto postawa, jaką każdy powinien przyjmować w obliczu różnych rzeczy; czyli akceptacja, podporządkowanie się, zdanie się na Boże zarządzenia bez narzekania. W ten sposób żadne religijne, tradycyjne czy zabobonne powiedzenie czy takież konskewencje nie będą dla ciebie problemem i niczego ci nie zakłócą; naprawdę uwolnisz się od władzy szatana i od kontroli wpływu ciemności: wpływ ciemności i żadne szatańskie myśli nie będą cię już kontrolować. Twoje myśli, twoja dusza i cały twój byt zostaną podbite i pozyskane przez słowa Boga. Czyż to nie jest wolność? (Jest). Jest to pełnia wolności, życie w stanie wyzwolenia i posiadanie podobieństwa do człowieka. Jakież to jest wspaniałe!
Treść dzisiejszego omówienia jest w zasadzie następująca. Jeśli chodzi o pewne tabu obecne w zwyczajach życia codziennego – np. takie, które dotyczą tego, jakich potraw unikać, gdy choruje się na określone choroby, albo tego, że niektórzy ludzie nie mogą jeść ostrego, ponieważ mają tendencję do nadmiernego gorąca wewnętrznego – to nie dotyczą one tego, jak się zachować i nie obejmują żadnych przekonań i punktów widzenia, a tym bardziej nie dotyczą ścieżki, którą się podąża. Nie podpadają one zatem pod nasze omówienie. Tematyka naszego omówienia obejmująca warunkowanie przez rodzinę ma związek z przekonaniami i punktami widzenia ludzi, ich normalnym stylem i regułami życia, a także ich myślami, zapatrywaniami, stanowiskami i perspektywami wobec różnych rzeczy. Wyzbywszy się całkowicie tych błędnych przekonań, punktów widzenia i postaw, ludzie muszą następnie wkroczyć w poszukiwanie i zaakceptowanie właściwych przekonań, punktów widzenia, postaw i perspektyw wobec rzeczy. W porządku, to wszystko, jeśli chodzi o omówienie dzisiejszego tematu. Do widzenia!
25 marca 2023 r.
Przypisy:
a. Tai Sui to skrót od boga Tai Sui. W chińskiej astrologii Tai Sui oznacza boga, który jest strażnikiem roku. Tai Sui rządzi losem wszystkich w danym roku.
b. Tekst oryginalny nie zawiera wyrażenia „co oznacza zdobycie wielkiego majątku i wymawia się w języku mandaryńskim podobnie jak liczby 1, 6 i 8”.