Jedynie poznanie sześciu rodzajów zepsutego usposobienia jest prawdziwym samopoznaniem
Jaki jest cel ludzkiej wiary w Boga? (Zostać zbawionym). Zbawienie jest odwiecznym motywem wiary w Boga. Jak zatem można osiągnąć zbawienie? (Dążąc do prawdy i przez cały czas żyjąc przed obliczem Boga). To jeden z rodzajów praktyki. Co można zyskać, żyjąc przez cały czas przed obliczem Boga? Jaki jest tego cel? (Zbudowanie normalnej relacji z Bogiem). (Bogobojność, wystrzeganie się zła, zrozumienie prawdy i osiągnięcie prawdziwego poznania Boga). Co jeszcze? (Poszukiwanie prawdy i uczynienie prawdy swoim życiem). To są duchowe frazy, które często padają w kazaniach. Co jeszcze? (Doświadczenie tego, że Bóg nas przycina, jak również Jego sądu i karcenia, Jego prób i oczyszczenia, aby dojść do refleksji nad sobą i samopoznania, a także poszukiwanie prawdy podczas tego procesu, by pozbyć się zepsutych skłonności oraz osiągnąć prawdziwe poznanie Boga i na koniec stać się kimś, kto posiada prawdę i człowieczeństwo). Wygląda na to, że wiele zrozumieliście podczas tych ostatnich kilku lat, słuchając kazań. Czy zatem jesteście w stanie wykorzystać to, co rozumiecie, w praktyce, by rozwiązać pewne rzeczywiste problemy i trudności? Czy można szybko rozwiązać takie problemy jak na przykład niepoprawne myśli i koncepcje, pojawiające się od czasu do czasu zniechęcenie i słabość czy pewne kwestie związane z pojęciami i wyobrażeniami? Być może niektórym ludziom uda się rozwiązać kilka drobnych problemów, mogą mieć jednak trudności przy poważnych problemach wynikających z fundamentalnych przyczyn. Czy w oparciu o wasz obecny poziom zrozumienia prawd bylibyście w stanie wytrwać niewzruszenie, gdyby przyszło wam stawić czoła takim samym próbom, jakie przeszedł Hiob? (Chcielibyśmy wytrwać niewzruszenie, ale nie wiemy, jaka byłaby nasza prawdziwa postawa, gdyby coś naprawdę nam się przydarzyło). Ale nawet jeśli nic wam się nie przydarzyło, czy nie powinniście wiedzieć, jaką rzeczywiście macie postawę? Niewiedza w tym względzie jest bardzo niebezpieczna! Czy wiecie, jakie są praktyczne aspekty tych często powtarzanych duchowych fraz i utartych zwrotów? Czy rozumiecie realne konsekwencje każdego z tych wyrażeń? Czy pojmujecie zawartą w nich prawdę? Jeśli to wiesz i doświadczyłeś tych rzeczy, jest to dowód, że rozumiesz prawdę. Ale jeżeli jesteś tylko w stanie powtórzyć kilka duchowych powiedzeń i zwrotów, jednak gdy faktycznie czegoś doświadczasz, nie potrafisz z nich skorzystać i nie mogą one rozwiązać twoich problemów, dowodzi to, że po wielu latach wiary w Boga wciąż nie rozumiesz prawdy i nie masz żadnych realnych doświadczeń. Co wynika z tego, że tak mówię? Ludzie, którzy zaszli tak daleko w swojej wierze w Boga, pojmują trochę więcej prawdy niż wyznawcy religii lub niewierzący, rozumieją niektóre wizje Bożego dzieła i są w stanie przestrzegać kilku regulaminowych zasad. Można powiedzieć, że do pewnego stopnia rozumieją i doceniają Bożą suwerenną władzę i mają nieco prawdziwego jej pojmowania. Czy jednak przez to zmieniło się ich usposobienie życiowe? Ogólnie rzecz biorąc, każdy z was jest w stanie coś powiedzieć o często powtarzanych prawdach dotyczących wizji: o wizjach Bożego dzieła, o celu Bożego dzieła i o Bożych intencjach dotyczących ludzkości; wiedza, o której mówicie, znacznie przewyższa wiedzę wyznawców religii, ale czy to wszystko może doprowadzić do zmiany – choćby częściowej – waszego usposobienia? Czy jesteście w stanie to ocenić? Ma to kluczowe znaczenie.
Ostatnie omówienie dotyczyło tego, jak dokładnie poznać Boga na ziemi, jak wchodzić z Nim w interakcje i jak stworzyć normalną relację z Bogiem. Czy nie są to niezmiernie praktyczne pytania? Wszystkie te prawdy mają związek z aspektem praktyki, a celem ich omawiania jest to, by przekazać ludziom, jak należy wierzyć w Boga, jak wchodzić z Nim w interakcje i jak budować normalną relację z Bogiem w codziennym życiu. Czy spośród wszystkich prawd, które słyszeliście, zrozumieliście i jesteście w stanie wprowadzić w życie, właśnie te, które dotyczą praktyki, mogą zmienić wasze usposobienie? Czy można powiedzieć, że jeśli ludzie wprowadzają w ten sposób prawdę w życie i szczerze próbują to osiągnąć, to praktykują prawdę, a jeśli te prawdy stały się ich rzeczywistością, to mogą oni osiągnąć zmiany w swoim usposobieniu? (Można tak powiedzieć). Wielu ludzi jest ślepych na to, czym są zmiany usposobienia. Uważają, że o zmianie usposobienia świadczy umiejętność powtórzenia licznych duchowych doktryn i zrozumienie wielu prawd. To błędny pogląd. Zrozumienie prawdy dzieli od wprowadzenia jej w życie, a następnie zmiany usposobienia, długi proces doświadczenia życiowego. Jak rozumiecie zmiany usposobienia? Czy w całym waszym dotychczasowym doświadczeniu wasze usposobienie życiowe przeszło jakieś zmiany? Możecie nie mieć wglądu w te rzeczy, jest to bardzo problematyczne. Słowo „zmiana” w „zmianach usposobienia” nie jest zbyt trudne do zrozumienia, a co to jest „usposobienie”? (Prawo ludzkiej egzystencji, trucizna szatana). Co jeszcze? (To, co jest w człowieku naturalne, co zawiera się w istocie życia). Wciąż odwołujecie się do duchowej terminologii, ale to tylko doktryny i zarysy bez żadnych szczegółów. Nie jest to zrozumienie istoty prawdy. Często mówimy o zmianach usposobienia; od chwili, gdy ludzie zaczynają wierzyć w Boga, te tematy są wciąż poruszane, czy to na zgromadzeniach, czy w kazaniach; są to rzeczy, nad którymi ludzie powinni się zastanawiać, kiedy wierzą w Boga. Ale jeśli chodzi o to, czym dokładnie są zmiany usposobienia, czy nastąpiła zmiana w ich własnym usposobieniu i czy taką zmianę w ogóle można osiągnąć – wielu ludzi nie ma pojęcia o tych sprawach, nigdy się nad nimi nie zastanawiało ani nie wie, od czego zacząć. Czym jest usposobienie? To zasadnicza kwestia. Kiedy już to zrozumiecie, będziecie z grubsza rozumieli pytania takie jak: czy twoje usposobienie się zmieniło, w jakim stopniu się ono zmieniło, ile było takich zmian i czy twoje usposobienie zmieniało się po pewnych doświadczeniach. Aby rozmawiać o zmianach usposobienia, najpierw musicie wiedzieć, czym jest usposobienie. Każdy zna słowo „usposobienie”, każdy się z nim zetknął, ludzie jednak nie wiedzą, czym ono jest. Nie da się tego klarownie wyjaśnić w kilku zaledwie słowach i nie można zdefiniować tego jak zwykłego rzeczownika, ponieważ jest to zbyt abstrakcyjne i trudne do zrozumienia. Podam przykład, który pozwoli wam to zrozumieć. I owce, i wilki to zwierzęta. Owce jedzą trawę, a wilki mięso. Decyduje o tym ich natura. Gdyby pewnego dnia owce zaczęły jeść mięso, a wilki trawę, czy ich natura by się zmieniła? (Nie). Gdyby owca nie jadła trawy, byłaby bardzo głodna. Jeśli dostanie trochę mięsa, to je zje, ale nadal będzie wobec ciebie bardzo uległa. To jest usposobienie, naturoistota owcy. W czym przejawia się uległość owcy? (Nie atakuje ludzi). Zgadza się – to jest uległe usposobienie. Owca przejawia potulne i posłuszne usposobienie. Nie jest okrutna, lecz potulna i łagodna. Wilki są inne. Usposobienie wilka jest okrutne, zjada on wszelkie małe zwierzęta. Spotkanie z głodnym wilkiem jest bardzo niebezpieczne: może próbować cię zjeść, nawet jeśli go nie sprowokujesz. Usposobienie wilka nie jest potulne ani łagodne, lecz okrutne i gwałtowne, bez odrobiny współczucia ani litości. Takie jest usposobienie wilka. Usposobienie wilków i owiec reprezentuje ich naturoistotę. Dlaczego to mówię? Ponieważ to, co się w nich przejawia, uwidacznia się w naturalny sposób, niezależnie od kontekstu, bez ludzkiego podżegania czy udziału; przejawia się to naturalnie, bez dodatkowego udziału człowieka. Gwałtowność i okrucieństwo wilków nie są sprowokowane przez ludzi, ani też łagodność i uległość owiec nie zostały im przez ludzi wpojone; wilki i owce takie się urodziły, te cechy przejawiają się w nich naturalnie, stanowią ich istotę. To jest usposobienie. Czy ten przykład pozwala wam w pewnym stopniu zrozumieć, czym jest usposobienie? (Tak). To nie jest kwestia teoretyczna, nie próbujemy tu zdefiniować jakiegoś rzeczownika. Jest w tym prawda. Jaka zatem kryje się w tym prawda? Ludzkie usposobienie ma związek z ludzką naturą. Ludzkie usposobienie i ludzka natura są szatańskie, przeciwne i wrogie Bogu. Jeśli ludzie nie otrzymają Bożego zbawienia i się nie zmienią, to będą urzeczywistniać i naturalnie przejawiać jedynie rzeczy złe, negatywne i gwałcące prawdę – nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Mówiliśmy właśnie o usposobieniu owiec i wilków. To dwa zupełnie różne zwierzęta: każde z nich ma własne skłonności i przejawia pewne cechy. Ale jaki to ma związek z ludzkim usposobieniem? Próbując określić, czym dokładnie jest ludzkie usposobienie w świetle tego przykładu, jakie istnieją rodzaje zepsutego usposobienia? (Ogólnie mówiąc, możemy rozpoznać, jakie ktoś ma usposobienie, wchodząc z tą osobą w kontakt. Na przykład, rozmawiając z kimś, możemy odnieść wrażenie, że owija w bawełnę i mówi niejasno, przez co inni nie wiedzą, co naprawdę ma na myśli, a to oznacza, że taka osoba ma podstępne usposobienie. Można uzyskać ogólny obraz na podstawie tego, co człowiek zwykle mówi i robi, na podstawie jego postępowania i zachowania). W kontakcie z ludźmi można dostrzec pewne problemy z usposobieniem. Wygląda na to, że omówienie powyższego przykładu dało wam ogólne pojęcie o tym, czym są skłonności. Jakie zatem skażone skłonności mają wszyscy ludzie? Jakich skłonności ludzie nie są świadomi i nie są w stanie ich odczuć, a jednak niewątpliwie są one skażone? Powiedzmy na przykład, że niektórzy ludzie są bardzo sentymentalni, a Bóg mówi: „Jesteś bardzo sentymentalny. Gdy chodzi o kogoś, kogo lubisz lub o członka twojej rodziny, to bez względu na to, kto stara się zrozumieć jego sytuację lub co naprawdę się dzieje, nie zdradzisz niczego na jego temat i wciąż będziesz go krył. To jest sentymentalizm”. Ktoś taki słyszy to i rozumie, uznaje za fakt i przyjmuje do wiadomości. Uznaje, że słowa Boga są słuszne, że słowa Boga są prawdą i dziękuje Bogu, że to przed nim obnażył. Czy można na tej podstawie określić jego usposobienie? Czy jest jasne, że przyjmuje prawdę, uznaje fakty, nie stawia oporu i podporządkowuje się? (Nie. To zależy, jak się zachowuje w obliczu problemów i czy jego słowa pokrywają się z uczynkami). Całkiem blisko. W danej chwili przyjmuje to, ale później, kiedy znów przydarza mu się podobna sytuacja, jego zachowanie się nie zmienia. To pokazuje jeden rodzaj usposobienia. Jakie to usposobienie? W danej chwili ten człowiek słuchał, potem się zastanowił i powiedział sobie: „Jak mogłem po wysłuchaniu tylu kazań nie zdawać sobie sprawy, że jestem sentymentalny? Jestem sentymentalny, ale kto taki nie jest? Jeśli ja nie będę krył mojej rodziny i bliskich mi osób, kto to zrobi? Nawet sprawny mężczyzna potrzebuje wsparcia trzech innych osób”. W gruncie rzeczy tak właśnie myśli. Kiedy nadchodzi czas działania, to, co myśli i planuje w sercu, a także jego stosunek do słów Bożych, zależą od jego usposobienia. Jaka jest jego postawa? „Bóg może powiedzieć i obnażyć, co tylko zechce, a ja, stojąc przed Jego obliczem, przyjmę wszystko, co powinienem przyjąć, ale podjąłem już decyzję i nie mam zamiaru odkładać na bok moich uczuć”. Czy to jest właśnie jego usposobienie? Jego usposobienie się ukazało i jego prawdziwa twarz została odsłonięta, prawda? Czy jest to ktoś, kto akceptuje prawdę? (Nie). Więc co to jest? To jest krnąbrność. Przed Bogiem tacy ludzie mówią „amen” i udają akceptację, ale ich serca pozostają niewzruszone. Nie traktują słów Boga poważnie, nie uważają ich za prawdę, a tym bardziej nie wprowadzają w życie jako prawdy. To jeden z rodzajów usposobienia, prawda? I czy takie usposobienie nie ujawnia pewnego rodzaju natury? (Tak). Jaka jest więc istota tego rodzaju usposobienia? Czy to nieustępliwość? (Tak). Nieustępliwość to jeden z rodzajów ludzkiego usposobienia i można ją znaleźć we wszystkich ludziach. Dlaczego mówię, że jest to usposobienie? To coś, co wypływa z ludzkiej naturoistoty. Nie musisz o tym myśleć, inni nie muszą cię tego uczyć czy pracować nad twoim sposobem myślenia ani szatan nie musi cię wprowadzać w błąd; przejawia się to w tobie naturalnie, wypływa z twojej natury. Niektórzy ludzie, cokolwiek złego robią, zawsze obwiniają o to szatana. Zawsze mówią: „To szatan włożył mi do głowy tę myśl, szatan kazał mi to zrobić”. Zrzucają wszystko, co złe, na szatana i nigdy nie przyznają się do problemów we własnej naturze. Czy to jest właściwe? Czy nie zostałeś głęboko skażony przez szatana? Jeśli się do tego nie przyznajesz, to jak to jest, że przejawia się w tobie szatańskie usposobienie? Oczywiście są też chwile, kiedy szatan powoduje zamęt, na przykład wtedy, kiedy jakiś zły człowiek lub antychryst prowadzi ludzi na manowce i nakłania do czegoś albo kiedy zły duch działa, podsuwając im myśli – ale to tylko wyjątki; przeważnie ludzie kierują się swoją szatańską naturą i przejawiają wszelkiego rodzaju zepsute skłonności. Kiedy ludzie działają zgodnie z własnymi upodobaniami i skłonnościami, kiedy robią coś własnymi środkami, według własnych pojęć i wyobrażeń, wtedy kierują się w życiu własnymi zepsutymi skłonnościami, a tym samym własną naturą. To są bezdyskusyjne fakty. Kiedy ludźmi rządzi ich szatańska natura, kiedy żyją według swojej szatańskiej natury, wszystko, co się w nich przejawia, to ich własne zepsute usposobienie; nie można tego zrzucić na szatana, nie można powiedzieć, że są to myśli wysyłane przez szatana. Ponieważ ludzie zostali głęboko skażeni, należą do szatana, a ponieważ ludzie nie różnią się od szatana i są żywymi demonami, żywymi szatanami, nie wolno ci zrzucać na szatana wszystkich szatańskich cech, które się w tobie przejawiają. Nie jesteś lepszy od szatana, to jest twoje własne zepsute usposobienie.
Jaki jest stan wewnętrzny ludzi, którzy mają nieustępliwe usposobienie? Przede wszystkim są uparci i zadufani w sobie. Zawsze trzymają się własnych pomysłów, zawsze uważają, że to, co mówią, jest słuszne, są całkowicie nieelastyczni i wszystko wiedzą lepiej. To jest postawa nieustępliwości. Są jak płyta, która się zacięła, nikogo nie słuchają, pozostają zafiksowani na jednym kierunku działania, upierając się przy nim, bez względu na to, czy jest słuszny, czy nie; jest w tym pewien brak skruchy. Jak mówi powiedzenie: „Martwe świnie nie boją się wrzątku”. Ludzie doskonale wiedzą, co należy robić, a jednak tego nie robią, z uporem odmawiają przyjęcia prawdy. Jest to jeden z rodzajów usposobienia: nieustępliwość. W jakich sytuacjach przejawiacie nieustępliwe usposobienie? Czy często jesteście nieustępliwi? (Tak). Bardzo często! A ponieważ nieustępliwość jest twoim usposobieniem, towarzyszy ci ona w każdej sekundzie każdego dnia twojego istnienia. Nieustępliwość sprawia, że ludzie nie są w stanie stanąć przed obliczem Boga, przyjąć prawdy i wejść w prawdorzeczywistość. A jeśli nie jesteś w stanie wejść w prawdorzeczywistość, czy w tym aspekcie twojego usposobienia może zajść zmiana? Tylko z wielkim trudem. Czy zaszła jakaś zmiana w tym nieustępliwym aspekcie waszego usposobienia? I jak wielka była ta zmiana? Powiedzmy na przykład, że kiedyś byłeś skrajnie uparty, ale teraz zaszła w tobie niewielka zmiana: kiedy napotykasz jakiś problem, masz odrobinę sumienia i mówisz sobie: „W tej sprawie muszę trochę popraktykować prawdę. Ponieważ Bóg obnażył nieustępliwe usposobienie – a ja o tym usłyszałem i teraz już to wiem – to muszę się zmienić. W przeszłości, kiedy kilkakrotnie napotykałem tego rodzaju problemy, szedłem za głosem ciała i ponosiłem porażkę; nie jestem z tego zadowolony. Tym razem muszę praktykować prawdę”. Z takimi aspiracjami praktykowanie prawdy jest możliwe i to już jest zmiana. Kiedy przez jakiś czas masz takie doświadczenia i jesteś w stanie praktykować więcej prawd, zmiany stają się większe, a twoje buntownicze i nieustępliwe skłonności przejawiają się w coraz mniejszym stopniu, czy to oznacza, że w twoim usposobieniu życiowym zaszła zmiana? Jeśli twoje buntownicze usposobienie wyraźnie osłabło, a wzrosło twoje podporządkowanie się Bogu, oznacza to, że nastąpiła w tobie prawdziwa zmiana. Do jakiego więc stopnia musisz się zmienić, żeby prawdziwie się podporządkować? Odniesiesz sukces, gdy nie będzie w tobie nawet cienia nieustępliwości, lecz tylko podporządkowanie. To jest powolny proces. Zmiany w usposobieniu nie zachodzą z dnia na dzień, wymagają dłuższych okresów doświadczenia, może nawet całego życia. Czasami trzeba przecierpieć liczne trudności, tak wielkie, że przypominają umieranie i ponowny powrót do życia, bardziej bolesne i trudniejsze niż zeskrobywanie trucizny z kości. Czy zatem zaszły jakieś zmiany w waszym nieustępliwym usposobieniu? Czy jesteście w stanie to ocenić? (Wcześniej byłem przekonany, że pewne rzeczy należy robić w określony sposób. Kiedy ludzie przedstawiali inny punkt widzenia, nie słuchałem i dopiero poważne niepowodzenia mnie otrzeźwiły. Teraz jest ze mną trochę lepiej. Gdy ludzie przedstawiają odmienne poglądy, odrzucam je, ale później jestem w stanie przyjąć niektóre rzeczy z tego, co powiedzieli). Modyfikacja podejścia to inny rodzaj zmiany; oznacza ona, że nastąpiła niewielka zmiana. Nie jest już tak jak wcześniej, kiedy wiedziałeś, że druga osoba ma rację, ale odrzucałeś jej zdanie i nie chciałeś go przyjąć, wciąż trzymając się własnych inklinacji; teraz tak nie jest. W twoim podejściu już nastąpił zwrot. Jak duża zmiana w tobie nastąpiła? To nie jest nawet dziesięć procent. Zmiana o dziesięć procent oznacza, że po tym, jak ta druga osoba przedstawiła swój odmienny punkt widzenia, przynajmniej nie czujesz żadnego sprzeciwu ani nie masz ochoty stawiać oporu; masz normalne podejście. Choć w sercu wciąż się nie zgadzasz, to nie masz nieustępliwej postawy, możesz o tym porozmawiać z tą osobą, praktykując, okazujesz pewne podporządkowanie i nie robisz wszystkiego wyłącznie według własnych koncepcji. Później zdarzają się chwile, kiedy trzymasz się własnych pomysłów, jak również takie, kiedy jesteś w stanie zaakceptować to, co mówią inni ludzie. Zmiany w usposobieniu wahają się w jedną i w drugą stronę. Musisz doświadczyć niezliczonych regresów, aby osiągnąć niewielką zmianę, i niezliczonych porażek, aby odnieść sukces, dlatego nie jest łatwo zmienić swoje usposobienie bez kilku lat prób i oczyszczania. Czasami, gdy ludzie są w dobrym nastroju, potrafią przyjąć to, że inni mają rację, ale kiedy czują się przygnębieni, nie szukają prawdy. Czy to wszystkiego nie opóźnia? Czasami, gdy nie dogadujesz się dobrze ze swoim partnerem, nie szukasz prawdozasad i żyjesz według filozofii szatana. Czasami, gdy współpracujesz z innymi, którzy mają lepszy charakter niż ty i są lepsi od ciebie, czujesz się przez nich ograniczany i nie masz odwagi przestrzegać zasad w obliczu problemów. Czasami to ty jesteś lepszy od swojego partnera, który zachowuje się głupio, a ty patrzysz na niego z góry i nie masz ochoty omawiać z nim prawdy. Czasami chciałbyś praktykować prawdę, ale jesteś ograniczany przez cielesne uczucia. Czasami pożądasz cielesnych przyjemności i chociaż bardzo tego pragniesz, nie jesteś w stanie przeciwstawić się ciału. Czasami słuchasz kazania i rozumiesz prawdę, jednak nie jesteś w stanie wprowadzić jej w życie. Czy łatwo jest rozwiązać te problemy? Nie jest łatwo rozwiązać je samodzielnie. Bóg może jedynie poddawać ludzi próbom i oczyszczeniu, sprawiając, że bardzo cierpią i bez prawdy w końcu czują w sobie pustkę, tak jakby nie mogli żyć bez prawdy. To oczyszcza ludzi, by mogli rozwinąć wiarę; dzięki temu czują, że muszą dążyć do prawdy, że ich serce nie zazna spokoju, dopóki nie wprowadzą prawdy w życie, i że będą doświadczać wielkich cierpień, jeśli nie będą umieli podporządkować się Bogu. Taki efekt uzyskuje się dzięki próbom i oczyszczeniu. Oto jak trudne są zmiany w usposobieniu. Dlaczego mówię wam, że nie są łatwe? Może dlatego, że nie boję się, iż narośnie w was zniechęcenie? Chcę wam przez to powiedzieć, jak ważne są zmiany w usposobieniu. Chciałbym, abyście wszyscy zwrócili na to uwagę i przestali podążać za tymi nierealistycznymi, obłudnymi obrazami fałszywej duchowości, abyście przestali nieustannie podążać za tymi wymyślnymi duchowymi doktrynami, praktykami i regułami; to wam tylko zaszkodzi, nie przyniesie żadnej korzyści.
Omówiliśmy przed chwilą jeden aspekt usposobienia: nieustępliwość. Nieustępliwość to postawa, która często ukryta jest w głębi ludzkich serc. Zwykle nie widać jej na zewnątrz, ale kiedy już zaznacza się wyraźnie, łatwo ją zauważyć i wtedy ludzie mówią: „On jest krnąbrny! W ogóle nie przyjmuje prawdy – jest taki nieustępliwy!”. Osoby o nieustępliwym usposobieniu fiksują się na jednym podejściu, trzymają się tylko jednego i nigdy nie odpuszczają. Czy jest to więc jedyna strona ludzkiego usposobienia? Oczywiście, że nie – istnieje również wiele innych. Sprawdźmy, czy potraficie odgadnąć, jaki rodzaj usposobienia opiszę w następnej kolejności. Niektórzy ludzie mówią: „W domu Bożym nie podporządkowuję się nikomu oprócz Boga, bo tylko Bóg ma prawdę; ludzie nie mają prawdy, mają zepsute skłonności, nie można polegać na niczym, co mówią, więc podporządkowuję się tylko Bogu”. Czy mają rację, mówiąc tak? (Nie). Dlaczego nie? Jakie to jest usposobienie? (Aroganckie i zarozumiałe). (Usposobienie szatana i archanioła). To jest aroganckie usposobienie. Nie powtarzajcie wiecznie, że to usposobienie szatana i archanioła, określanie tego w taki sposób jest zbyt szerokie i niejasne. Jest bardzo wiele rodzajów zepsutego usposobienia szatana i archanioła. Wrzucanie do jednego worka archanioła, demonów i szatana jest zbyt ogólne i niełatwo to ludziom zrozumieć. Lepiej powiedzieć bardziej konkretnie, że jest to aroganckie usposobienie. Rzecz jasna, nie jest to jedyny rodzaj usposobienia przejawiany przez takich ludzi, ale chodzi o to, że aroganckie usposobienie przejawia się w oczywisty sposób. Jeśli powiemy, że jest to aroganckie usposobienie, ludzie łatwo to zrozumieją, więc taki sposób mówienia o tym jest najbardziej odpowiedni. Niektórzy ludzie mają jakieś umiejętności, pewne talenty, drobne zdolności i dokonali wielu uczynków na rzecz kościoła. Tacy ludzie myślą: „Wasza wiara w Boga polega na tym, że przez cały dzień czytacie, przepisujecie, piszecie i zapamiętujecie słowo Boże niczym uduchowione osoby. Jaki to ma sens? Czy umiecie zrobić coś konkretnego? Jak możecie twierdzić, że jesteście uduchowieni, skoro nic nie robicie? Nie macie żadnego życia. Ja mam życie i wszystko, co robię, jest prawdziwe”. Co to za usposobienie? Mają pewne szczególne umiejętności, jakieś talenty, potrafią zrobić coś dobrego i uważają, że to jest życie. W rezultacie nikogo nie słuchają, nikogo nie boją się pouczać, na wszystkich patrzą z góry – czy to jest arogancja? (Tak). To jest arogancja. W jakich okolicznościach ludzie zwykle przejawiają arogancję? (Kiedy mają jakieś talenty lub szczególne umiejętności, kiedy potrafią się zajmować praktycznymi sprawami, kiedy mają kapitał). To jeden rodzaj sytuacji. Czy zatem ludzie, którzy nie są utalentowani lub nie mają żadnych szczególnych umiejętności, nie są aroganccy? (Oni też są aroganccy). Człowiek, o jakim właśnie mówiliśmy, często stwierdza: „Nie podporządkowuję się nikomu prócz Boga” i słysząc to, ludzie myślą sobie: „Jakże ten człowiek podporządkował się prawdzie! Nie podporządkowuje się nikomu, lecz tylko prawdzie – ma rację w tym, co mówi!”. W rzeczywistości pod tymi pozornie poprawnymi słowami kryje się pewien rodzaj aroganckiego usposobienia: „Nie podporządkowuję się nikomu prócz Boga” wyraźnie oznacza, że nie podporządkowuje się on nikomu. Pytam was zatem, czy ci, którzy wypowiadają takie słowa, rzeczywiście potrafią podporządkować się Bogu? Nie są w stanie podporządkować się Bogu. Ci, którzy mogą wypowiedzieć takie słowa, bez wątpienia są największymi arogantami ze wszystkich. Na pozór to, co powiedzieli, wydaje się słuszne, ale w gruncie rzeczy jest to najbardziej przebiegły sposób, w jaki przejawia się aroganckie usposobienie. Używają frazy „prócz Boga”, aby udowodnić, że są rozsądni, ale tak naprawdę przypomina to zakopywanie złota i postawienie na wierzchu tabliczki z napisem „Nie ma tu zakopanego złota”. Czy to nie jest głupie? Jak sądzicie, jakiego rodzaju ludzie są najbardziej aroganccy? Jakie słowa mogą uczynić ich największymi arogantami? Być może słyszeliście już pewne aroganckie wypowiedzi. Czy wiecie, jakie są te najbardziej aroganckie? Czy ktokolwiek ośmiela się powiedzieć: „Nie podporządkowuję się nikomu – nawet Niebu i ziemi, nawet słowom Boga”? Tylko wielki demon, czerwony smok ośmiela się tak powiedzieć. Czegoś takiego nie powie nikt, kto wierzy w Boga. A jeśli ci, którzy wierzą w Boga, mówią: „Nie podporządkowuję się nikomu prócz Boga”, to niewiele się różnią od wielkiego czerwonego smoka; równają się z pierwszym na świecie, są najbardziej aroganccy ze wszystkich. Wszyscy ludzie są aroganccy, ale jak sądzicie, czy w ich arogancji jest jakaś gradacja? Na czym polega różnica? Wszystkie skażone istoty ludzkie mają aroganckie skłonności, ale istnieją różnice w ich arogancji. Kiedy czyjaś arogancja osiągnie pewien poziom, taki człowiek zupełnie traci rozum. Różnica polega na tym, czy słowa człowieka w ogóle są rozsądne. Niektórzy ludzie są aroganccy, ale pozostało im jeszcze trochę rozumu. Jeśli są w stanie przyjąć prawdę, to wciąż jest dla nich nadzieja na zbawienie. Niektórzy są tak aroganccy, że nie mają rozumu – ich arogancja nie zna granic – i tacy ludzie nigdy nie mogliby przyjąć prawdy. Jeśli ludzie są tak aroganccy, że nie mają rozumu, zupełnie tracą poczucie wstydu i są tylko głupio aroganccy. To są wszystko przejawy i manifestacje aroganckiego usposobienia. Jak ktokolwiek mógłby powiedzieć coś w stylu „Nie podporządkowuję się nikomu prócz Boga”, gdyby nie miał aroganckiego usposobienia? Z pewnością by nie mógł. Niewątpliwie jeśli ktoś ma aroganckie usposobienie, to przejawia arogancję i taka osoba z pewnością będzie mówić i robić rzeczy aroganckie, jakby była pozbawiona rozumu. Niektórzy ludzie mówią: „Nie mam aroganckiego usposobienia, ale te rzeczy się we mnie przejawiają”. Czy takie słowa mają sens? (Nie). Inni mówią: „Nie mogę się powstrzymać. Gdy tylko przestaję mieć się na baczności, wyskakuję z czymś aroganckim”. Czy te słowa mają sens? (Nie). Dlaczego nie? Jaka jest główna przyczyna tego, że tak mówią? (Nieznajomość siebie). Nie – ci ludzie wiedzą, że są aroganccy, ale kiedy słyszą, jak inni z nich kpią: „Jak to możliwe, że jesteś tak arogancki? Jaki masz po temu powód?”, wstydzą się i dlatego mówią takie rzeczy. Ich poczucie dumy nie może tego znieść, szukają pretekstu, aby to ukryć, zamaskować, zamieść pod dywan i zerwać się z haczyka. Dlatego ich słowa nie mają sensu. Kiedy twoje skażone usposobienie jeszcze nie przeszło przemiany, jesteś arogancki nawet wtedy, gdy nic nie mówisz. Arogancja jest częścią natury ludzi, kryje się w ich sercach i może się przejawić w każdej chwili. Tak więc dopóki nie zajdzie zmiana usposobienia, ludzie wciąż są aroganccy i zadufani w sobie. Podam przykład. Nowowybrany przywódca przybywa do kościoła i przekonuje się, że ludzie patrzą na niego bez cienia entuzjazmu na twarzach. W duchu się zastanawia: „Czy nie jestem tu mile widziany? Jestem nowym przywódcą; jak możecie mieć do mnie takie nastawienie? Dlaczego wam nie imponuję? Zostałem wybrany przez braci i siostry, więc moja postawa duchowa jest lepsza od waszej, prawda?”. W efekcie mówi: „Jestem nowym przywódcą. Niektórzy mogą mnie nie zaakceptować, ale to nieistotne. Zróbmy konkurs, żeby się przekonać, kto zapamiętał więcej fragmentów słów Boga i kto potrafi omawiać prawdy wizji. Oddam stanowisko przywódcy każdemu, kto potrafi omawiać prawdy jaśniej niż ja. Co wy na to?”. Co to za taktyka? Kiedy ludzie traktują go obojętnie, jest niezadowolony, chce dać im w kość i zemścić się na nich; a teraz, kiedy został przywódcą, chce zdominować innych i znaleźć się na szczycie. Co to za usposobienie? (Arogancja). A czy aroganckiego usposobienia łatwo się pozbyć? (Nie). Aroganckie skłonności przejawiają się w ludziach bardzo często. Niektórych ludzi irytuje słuchanie, jak inni omawiają swoje nowe oświecenie i zrozumienie: „Dlaczego ja nie mam nic do powiedzenia na ten temat? Tak nie może być, muszę się zastanowić i wymyślić coś lepszego”. Dlatego wyrzucają z siebie mnóstwo słów doktryny, próbując przewyższyć innych. Co to za usposobienie? To rywalizacja o rozgłos i korzyści; to również jest arogancja. Jeśli chodzi o usposobienie, możesz siedzieć nieruchomo, nic nie mówić ani nie robić, ale usposobienie wciąż będzie istniało w twoim sercu, a nawet może wciąż przejawiać się w twoich myślach i wyrazie twarzy. Nawet jeśli ludzie próbują znaleźć sposoby, by je stłumić czy kontrolować, i bardzo się starają go nie ujawnić, czy to przyniesie jakiś skutek? (Nie). Niektórzy ludzie natychmiast zauważają, że powiedzieli coś aroganckiego: „Po raz kolejny ujawniłem swoje aroganckie usposobienie – jakie to upokarzające! Nigdy więcej nie powiem nic aroganckiego”. Ale przysięganie, że będziesz trzymał buzię na kłódkę, nie ma sensu; to nie zależy od ciebie, lecz od twojego usposobienia. Dlatego jeśli nie chcesz, aby twoje aroganckie usposobienie się przejawiało, musisz je skorygować. Nie jest to kwestia poprawienia kilku słów czy skorygowania jednego ze sposobów, w jaki coś robisz, a tym bardziej nie chodzi tu o przestrzeganie jakichś przepisów. Jest to kwestia rozwiązania problemu twojego usposobienia. Teraz, kiedy omówiłem, czym dokładnie jest usposobienie, czy wasze zrozumienie samych siebie nie stało się głębsze i bardziej wnikliwe? (Tak). Poznanie siebie nie polega na poznaniu swojego zewnętrznego charakteru, temperamentu, złych nawyków, ignoranckich i głupich uczynków z przeszłości – nie chodzi o żadną z tych rzeczy, lecz o poznanie własnego zepsutego usposobienia oraz zła, które można wyrządzić, przeciwstawiając się Bogu. To jest kluczowe. Niektórzy ludzie mówią: „Mam wybuchowy temperament i nic nie mogę zrobić, aby to zmienić. Kiedy będę mógł zmienić tę skłonność?”. Inni mówią: „Jestem do niczego w wypowiadaniu się, nie jestem dobrym mówcą. Cokolwiek mówię, zawsze kończy się na tym, że obrażam ludzi lub ranię ich uczucia. Kiedy to się zmieni?”. Czy mają rację, mówiąc tak? (Nie). Gdzie popełniają błąd? (Nie rozpoznają tego, co leży w ich naturze). Zgadza się. Charakter nie determinuje natury. Bez względu na to, jak dobrą ktoś ma osobowość, mimo to może mieć skażone usposobienie.
Przed chwilą mówiłem o dwóch aspektach usposobienia. Pierwszym była nieustępliwość, drugim arogancja. Nie ma potrzeby mówić zbyt wiele o arogancji. Każda osoba przejawia wiele aroganckich zachowań i wystarczy, jeśli będziecie po prostu wiedzieć, że arogancja jest aspektem usposobienia. Jest jeszcze inny rodzaj usposobienia. Niektórzy ludzie nigdy nikomu nie mówią prawdy. Zanim odezwą się do innych, rozważają i wygładzają wszystko w głowie. Nie jesteś w stanie odróżnić, które z ich słów są prawdziwe, a które fałszywe. Dziś mówią jedno, a jutro drugie, komuś mówią jedno, a komuś innemu coś innego. Wszystko, co mówią, jest wzajemnie sprzeczne. Jak można wierzyć takim ludziom? Bardzo trudno jest wychwycić z tego fakty i nie jesteś w stanie nakłonić ich, żeby powiedzieli cokolwiek wprost. Co to jest za usposobienie? Podstępne. Czy łatwo zmienić podstępne usposobienie? Takie usposobienie zmienić jest najtrudniej. Wszystko, co dotyczy usposobienia, wiąże się z ludzką naturą, a nic nie jest trudniej zmienić niż to, co ma związek z naturą człowieka. Powiedzenie „Lampart nie może zrzucić swoich cętek” jest całkowicie prawdziwe! Podstępni ludzie, bez względu na to, o czym mówią lub co robią, zawsze mają własne cele i intencje. Jeśli ich nie mają, nie mówią nic. Gdy próbujesz zrozumieć ich cele i intencje, zamykają się. Jeżeli przypadkiem wymknie im się coś prawdziwego, posuną się do wszystkiego, by odwrócić kota ogonem, zmylić cię i uniemożliwić ci poznanie prawdy. Cokolwiek robią ludzie podstępni, nikomu nie pozwalają poznać całej prawdy o tym. Bez względu na to, jak wiele czasu inni z nimi spędzają, nikt nie wie, co tak naprawdę dzieje się w ich głowach. Taka jest natura podstępnych ludzi. Bez względu na to, jak dużo mówi podstępna osoba, inni nigdy się nie dowiedzą, jakie są jej intencje, co naprawdę myśli ani co właściwie stara się osiągnąć. Nawet jej rodzicom trudno jest to przeniknąć. Bardzo trudno jest zrozumieć podstępnych ludzi, nikt nie potrafi odgadnąć, co im chodzi po głowie. Oto jak mówią i działają podstępni ludzie: nigdy nie mówią tego, co naprawdę myślą ani nie przekazują, co się naprawdę dzieje. To jeden z rodzajów usposobienia, prawda? Kiedy masz podstępne usposobienie, to nie ma znaczenia, co mówisz czy robisz – to usposobienie zawsze jest w tobie, kontroluje cię i sprawia, że grasz w gierki i angażujesz się w podstępy, igrasz z ludźmi, ukrywasz prawdę i stwarzasz pozory. To jest podstępność. W jakie jeszcze konkretne zachowania angażują się ludzie podstępni? Podam przykład. Dwie osoby rozmawiają i jedna z nich mówi o swojej samowiedzy; ciągle opowiada, jak się poprawiła, i próbuje przekonać tę drugą osobę, aby w to uwierzyła, ale nie podaje żadnych konkretnych faktów. Coś tu pozostaje ukryte i to wskazuje na pewne usposobienie – mianowicie podstępne. Sprawdźmy, czy potraficie to dostrzec. Ta osoba mówi: „Ostatnio doświadczyłem pewnych rzeczy i wydaje mi się, że przez te wszystkie lata moja wiara w Boga była daremna. Nic nie zyskałem. Jestem takim żałosnym nędznikiem! Nie zachowywałem się ostatnio zbyt dobrze, ale jestem gotów okazać skruchę”. Jednak niedługo po tym, jak ta osoba to powiedziała, nie widać u niej zupełnie żadnej skruchy. Jaki widzimy tu problem? Taki, że kłamie i zwodzi innych. Kiedy inni ludzie słyszą, jak mówi takie rzeczy, myślą: „Ta osoba wcześniej nie dążyła do prawdy, ale fakt, że teraz jest teraz w stanie mówić takie rzeczy, świadczy o tym, że naprawdę poczuła skruchę. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie możemy już patrzeć na nią tak jak wcześniej, powinniśmy ją postrzegać w nowym, lepszym świetle”. Takie rozważania ludzie snują i tak myślą po usłyszeniu tych słów. Ale czy aktualny stan tej osoby jest taki, jak ona twierdzi? W rzeczywistości nie. Nie poczuła prawdziwej skruchy, ale jej słowa tworzą złudzenie, że to zrobiła, że zmieniła się na lepsze i że jest już inna niż przedtem. To właśnie chce osiągnąć przez swoje słowa. Jakie usposobienie ujawnia, mówiąc takie rzeczy, aby zwieść innych? To podstęp – i to bardzo zdradliwy! Faktem jest, że taka osoba wcale nie jest świadoma, że zawiodła w wierze w Boga, że jest żałosnym nędznikiem. Zapożycza duchowe słowa i język, aby oszukać ludzi i osiągnąć swój cel – sprawić, by inni dobrze o niej myśleli i mieli o niej dobrą opinię. Czy to nie jest podstępność? Jest, a kiedy ktoś jest tak bardzo podstępny, nie jest mu łatwo się zmienić.
Innego rodzaju osoby nigdy nie wypowiadają się wprost i otwarcie. Wiecznie coś ukrywają i zatajają, na każdym kroku zbierają informacje od ludzi i próbują ich wybadać. Zawsze chcą poznać całą prawdę o innych, ale nie mówią tego, co sami mają w sercach. Nikt, kto wchodzi z nimi w kontakt, nie może mieć nadziei na poznanie całej prawdy o nich. Tacy ludzie nie chcą, aby inni znali ich plany i z nikim się nimi nie dzielą. Jakie to jest usposobienie? To podstępne usposobienie. Tacy ludzie są ogromnie sprytni i nieprzeniknieni dla wszystkich. Jeśli ktoś ma podstępne usposobienie, to niewątpliwie jest podstępną osobą, ma podstępną naturoistotę. Czy tacy ludzie dążą do prawdy w swojej wierze w Boga? Jeśli nie mówią prawdy innym, czy są w stanie mówić prawdę przed obliczem Boga? Z pewnością nie. Podstępny człowiek nigdy nie mówi prawdy. Może wierzyć w Boga, ale czy jego wiara jest prawdziwa? Jaki ma stosunek do Boga? Z pewnością żywi w sercu wiele wątpliwości: „Gdzie jest Bóg? Nie widzę Go. Jaki jest dowód na to, że istnieje naprawdę?”. „Bóg panuje nad wszystkim? Doprawdy? Reżim szatana wściekle uciska i aresztuje tych, którzy wierzą w Boga. Dlaczego Bóg go nie zniszczy?”. „Jak właściwie Bóg zbawia ludzi? Czy Jego zbawienie jest prawdziwe? To nie jest takie oczywiste”. „Czy wierzący w Boga może wejść do królestwa niebieskiego, czy nie? Trudno powiedzieć, nie mając żadnego potwierdzenia”. Czy mając w sercu tak wiele wątpliwości co do Boga, ktoś taki może szczerze ponosić dla Niego koszty? To niemożliwe. Widzi tych wszystkich ludzi, którzy porzucili wszystko, co mieli, aby pójść za Bogiem, którzy ponoszą dla Niego koszty i wypełniają swoje obowiązki, i myśli: „Muszę coś zatrzymać dla siebie. Nie mogę być tak głupi jak oni. Jeśli oddam wszystko Bogu, to jak będę żył w przyszłości? Kto o mnie zadba? Muszę mieć plan awaryjny”. Widzisz, jak „przenikliwi” są kłamliwi ludzie, jak wybiegają myślą w przyszłość. Niektórzy, widząc, jak inni otwarcie mówią na zgromadzeniach o poznaniu własnego zepsucia, jak podczas omówień ofiarowują to, co kryje się w ich sercach i szczerze wyznają, ile razy popełnili cudzołóstwo, myślą: „Ty głupcze! To są prywatne sprawy; po co mówić o nich innym? Ze mnie nikt nie wydusiłby takich wyznań, nawet biciem!”. Oto jak podstępni są ludzie – woleliby raczej umrzeć niż przejawić szczerość, nikomu nie mówią całej prawdy. Niektórzy mówią: „Popełniałem wykroczenia, robiłem złe rzeczy i trochę wstydzę się mówić o tym ludziom twarzą w twarz. W końcu to są prywatne i wstydliwe sprawy. Ale nie mogę ich ukryć ani zataić przed Bogiem. Powinienem powiedzieć te rzeczy Bogu, otwarcie i bez osłonek. Nie odważyłbym się powiedzieć innym ludziom o moich myślach czy prywatnych sprawach, ale muszę powiedzieć o tym Bogu. Bez względu na to, przed kim jeszcze zachowuję tajemnice, nie mogę mieć tajemnic przed Bogiem”. Taką postawę wobec Boga przyjmuje uczciwy człowiek. Jednak ludzie podstępni są ostrożni wobec wszystkich, nikomu nie ufają i z nikim nie rozmawiają szczerze. Nikomu nie mówią całej prawdy i nikt nie potrafi ich rozgryźć. Ze wszystkich ludzi ci są najbardziej podstępni. Wszyscy ludzie mają podstępne usposobienie; różnica polega tylko na tym, jak bardzo jest ono podstępne. Nawet jeśli otwierasz serce i omawiasz swoje problemy na zgromadzeniach, czy to oznacza, że nie masz podstępnego usposobienia? Nie, ty też je masz. Dlaczego tak mówię? Oto przykład: być może jesteś w stanie otwarcie omawiać sprawy, które nie dotykają twojej pychy lub próżności, takie, których nie musisz się wstydzić oraz takie, z powodu których nikt cię nie będzie przycinał – ale gdybyś zrobił coś, co narusza prawdozasady, co mogłoby zbulwersować innych i wzbudzić w nich niesmak, czy potrafiłbyś otwarcie to omawiać na zgromadzeniach? A gdybyś uczynił coś niewyobrażalnego, byłoby ci jeszcze trudniej się otworzyć i ujawnić prawdę na ten temat. Gdyby ktoś próbował się temu przyjrzeć bliżej lub cię za to obwinić, użyłbyś wszelkich dostępnych środków, aby to ukryć, i byłbyś przerażony, że ta sprawa może zostać obnażona. Przez cały czas próbowałbyś ją ukrywać i zamiatać pod dywan. Czy to nie jest podstępne usposobienie? Może jesteś przekonany, że jeśli nie powiesz o tym głośno, to nikt się nie dowie i nawet Bóg nie będzie miał jak się o tym dowiedzieć. To błędne myślenie! Bóg bada najgłębsze zakamarki ludzkich serc. Jeśli tego nie dostrzegasz, to znaczy, że w ogóle nie znasz Boga. Podstępni ludzie oszukują nie tylko innych – ośmielają się nawet oszukiwać Boga i używać podstępnych sposobów, aby stawić Mu opór. Czy tacy ludzie mogą osiągnąć Boże zbawienie? Boże usposobienie jest sprawiedliwe i święte, a do podstępnych ludzi On czuje największy wstręt. Tak więc podstępnym ludziom najtrudniej jest osiągnąć zbawienie. Ludzie o podstępnej naturze to ci, którzy kłamią najwięcej. Posuną się nawet do okłamywania Boga i będą próbowali Go oszukać, uparcie nie okazując skruchy. Oznacza to, że nie mogą osiągnąć Bożego zbawienia. Jeśli ktoś tylko od czasu do czasu przejawia zepsute usposobienie, jeśli kłamie i oszukuje ludzi, ale jest prostolinijny, otwarty wobec Boga i okazuje przed Nim skruchę, to dla takiego człowieka jest jeszcze nadzieja na osiągnięcie zbawienia. Jeśli naprawdę jesteś osobą obdarzoną rozumem, powinieneś otworzyć się przed Bogiem, rozmawiać z Nim od serca, zdobyć się na refleksję i poznać siebie. Nie powinieneś już więcej okłamywać Boga, pod żadnym pozorem nie powinieneś Go oszukiwać, a tym bardziej nie powinieneś niczego przed Nim ukrywać. Faktem jest, że są pewne rzeczy, o których ludzie nie muszą wiedzieć. O ile tylko otwarcie przedstawiasz je Bogu, wszystko jest w porządku. Kiedy coś robisz, pamiętaj, aby nie mieć tajemnic przed Bogiem. Możesz powiedzieć Bogu wszystko to, czego lepiej nie mówić innym ludziom. Człowiek, który tak robi, jest mądry. Chociaż mogą być rzeczy, których nie ma potrzeby otwarcie przedstawiać innym, nie powinno to być uważane za podstępne zachowanie. Z podstępnymi ludźmi jest inaczej: uważają, że powinni ukrywać wszystko, że nie mogą nikomu nic powiedzieć, zwłaszcza gdy chodzi o sprawy prywatne. Jeśli powiedzenie o czymś nie przyniesie im korzyści, to nie powiedzą tego nawet Bogu. Czy to nie jest podstępne usposobienie? Taka osoba doprawdy jest podstępna! Jeśli ktoś jest tak podstępny, że nie mówi Bogu prawdy i trzyma przed Nim wszystko w tajemnicy, to czy w ogóle wierzy w Boga? Czy ma szczerą wiarę w Boga? To jest ktoś, kto wątpi w Boga i w głębi serca Mu nie wierzy. Czy zatem jego wiara nie jest fałszywa? To niedowiarek. Czy zdarzają wam się chwile, gdy wątpicie w Boga i zachowujecie wobec Niego ostrożność? (Tak). Jakie to usposobienie, gdy ktoś wątpi w Boga i zachowuje wobec Niego ostrożność? To podstępne usposobienie. Wszyscy mają podstępne usposobienie, to tylko kwestia tego, jak bardzo jest ono nasilone. O ile tylko potraficie przyjąć prawdę, będziecie w stanie osiągnąć skruchę i przemianę.
Niektórzy ludzie, gdy coś im się przydarza, przejawiają skażone usposobienie, tworzą sobie pojęcia i wyobrażenia, mają uprzedzenia wobec innych, osądzają ich i podkopują za plecami. Mogą być zdolni do refleksji i zupełnie otwarcie o tym mówić, ale kiedy robią pewne wstydliwe rzeczy, wolą o nich nie mówić i na zawsze zamknąć je w swoich sercach. Nie rozmawiają o tych sprawach z innymi, a co więcej, nie mówią o nich Bogu podczas modlitwy. Próbują nawet wszystkiego, co w ich mocy, aby wymyślić kłamstwa, które mają ukryć czy zakamuflować te rzeczy. Jest to podstępne usposobienie. Kiedy masz takie myśli, kiedy żyjesz w takim stanie, powinieneś się zastanowić nad sobą i wyraźnie dostrzec, że nie jesteś uczciwym człowiekiem, że nie wyraża się w tobie nic z Bożego opisu uczciwego człowieka, że jesteś do gruntu podstępny i że chociaż jesteś głupi, słabego charakteru i tępy, to jednak jesteś podstępną osobą. Na tym właśnie polega poznanie siebie. Absolutne minimum, jakie powinieneś móc osiągnąć w poznaniu siebie, polega na tym, by wyraźnie dostrzec i rozpoznać oczywiste zepsucie, które przejawiasz, i umieć poszukać prawdy, aby temu zaradzić. Jeśli naprawdę znasz swoje podstępne usposobienie, powinieneś często modlić się do Boga, zastanawiać się nad sobą, rozeznać i przeanalizować swoje podstępne usposobienie zgodnie ze słowem Bożym i dostrzec jego istotę; wtedy będziesz mieć nadzieję na odrzucenie swojego podstępnego skażonego usposobienia. Niektórzy ludzie nie potrafią wyraźnie odróżnić ludzi podstępnych od uczciwych – co oznacza, że mają zbyt słaby charakter. Niektórzy ludzie często używają swojego słabego charakteru, głupoty, ignorancji, braku wnikliwości, nieporadności w posługiwaniu się słowami, niedostatku kompetencji społecznych i podatności na oszustwo jako dowodów na swą uczciwość. Wciąż powtarzają innym: „Jestem zbyt uczciwy i w rezultacie często przytrafiają mi się najgorsze rzeczy, nie umiem wykorzystywać innych – a jednak Bóg mnie lubi, bo jestem uczciwym człowiekiem”. Czy te słowa są słuszne? Takie słowa są śmieszne, mają na celu wprowadzenie ludzi w błąd, są bezczelne i bezwstydne. Jak ludzie, którzy są głupi i nierozgarnięci, mogą być uczciwi? To dwie różne rzeczy. Wielkim błędem jest traktowanie głupich rzeczy, które zrobiłeś, jako dowodu uczciwości. Każdy widzi, że nawet głupcy mają skłonności do arogancji i zadufania w sobie, do wysokiego mniemania o sobie. Nawet zupełnie pozbawieni charakteru ignoranci mogą kłamać i oszukiwać innych. Czy to nie jest fakt? Czy głupcy i ludzie słabego charakteru rzeczywiście nigdy nie robią nic złego? Czy naprawdę nie mają skażonych skłonności? Z całą pewnością mają. Niektórzy ludzie twierdzą również, że są uczciwi i otwarcie mówią o swoich kłamstwach, ale nie mają odwagi otwarcie mówić o niegodziwych rzeczach, które robią. Kiedy kościół rozprawia się z nimi w związku z ich problemami, nie są w stanie tego zaakceptować i w ogóle się nie podporządkowują, wolą zakulisowo mącić i wykręcać się od powiedzenia prawdy. Tego rodzaju podstępni ludzie zupełnie nie akceptują prawdy i w ogóle się nie podporządkowują, a mimo to wciąż uważają się za uczciwych. Czy to nie jest z ich strony absolutnie bezwstydne? To kompletna głupota! Takie osoby w żadnym razie nie są uczciwe ani prostoduszne. Niemądrzy ludzie to niemądrzy ludzie; głupcy to głupcy. Tylko prostoduszni ludzie, którzy nie kłamią, są uczciwi.
Jak można rozpoznać podstępnych ludzi? Jakie są ich zachowania? Bez względu na to, z kim się spotykają lub z kim współpracują, nikomu nie pozwalają dociekać, co się naprawdę z nimi dzieje; wiecznie obawiają się innych, robią coś za ich plecami i nigdy nie mówią, co naprawdę myślą. Mogą czasem mówić coś o poznaniu siebie, ale nie wspominają najistotniejszych kwestii ani kluczowych słów i boją się, by coś im się nie wymknęło. Są na to bardzo wrażliwi z obawy, by inni nie dostrzegli ich słabych punktów. Jest to jeden z rodzajów podstępnego usposobienia. Ponadto niektórzy ludzie celowo stwarzają pozory, aby inni uznali ich za prostodusznych, aby myśleli, że potrafią znosić cierpienia bez narzekań, że są uduchowieni, kochają prawdę i do niej dążą. Oczywiście nie są tacy, ale upierają się odgrywać takich przed innymi. To również jest podstępne usposobienie. We wszystkim, co mówią i robią podstępni ludzie, kryje się jakiś cel. Gdyby nie mieli żadnych intencji, nic by nie mówili ani nie robili. Mają w sobie usposobienie, które każe im tak robić, i jest to podstępne usposobienie. Kiedy ludzie mają podstępne usposobienie, czy łatwo to zmienić? Jak bardzo się zmieniliście? Czy weszliście na ścieżkę dążenia do uczciwości? (Tak, to jest kierunek, w którym zmierzamy). Ile kroków zrobiliście? A może utknęliście na etapie zamiarów? (Nadal jest to po prostu coś, co chcemy zrobić. Czasami dopiero po fakcie zdajemy sobie sprawę, że coś, co zrobiliśmy, było podstępne, że próbowaliśmy wywrzeć na innych fałszywe wrażenie; dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę, że byliśmy podstępni). Zdajecie sobie sprawę, że jest to bycie podstępnym – ale czy byliście w stanie sobie uświadomić, że jest to jeden z rodzajów zepsutego usposobienia? I skąd się biorą te podstępne rzeczy? (Z naszej natury). Zgadza się, z waszej natury. A czy to skażenie wam przeszkadza? Trudno się od niego oddzielić, trudno sobie z nim poradzić, trudno od niego uciec – i jest też bardzo kłopotliwe. Co sprawia, że jest kłopotliwe? Co w nim najbardziej cię rani? (Chcemy się zmienić, ale czujemy wielki ból, gdy nam się to nie udaje). To jeden z aspektów, ale nie można go uznać za kłopotliwy. Kiedy jakąś osobę kontroluje jej podstępne usposobienie, może ona kłamać i oszukiwać innych w każdej chwili i w każdym miejscu, i bez względu na to, co się z nią stanie, będzie się zastanawiać, jak kłamać, aby oszukiwać i wprowadzać innych w błąd. Nawet jeśli ci ludzie chcą się kontrolować, nie są w stanie tego zrobić, to się dzieje mimowolnie. Na tym właśnie polega problem. To jest problem z usposobieniem. Na ile sposobów może przejawiać się podstępne usposobienie? Przez sprawdzanie, oszustwa, ostrożność, a także podejrzliwość, stwarzanie pozorów i hipokryzję. Takie zachowania ujawniają i manifestują podstępność. Czy po omówieniu tych tematów macie jaśniejszą wiedzę na temat podstępnego usposobienia? Czy wciąż są wśród was tacy, którzy mówią: „Nie mam podstępnego usposobienia, nie jestem podstępny, niewiele mi brakuje do bycia uczciwym człowiekiem”? (Nie). Jest wielu ludzi, którzy nie do końca rozumieją, kim dokładnie jest uczciwy człowiek. Niektórzy twierdzą, że uczciwi ludzie to ci, którzy są prostoduszni i prostolinijni, którzy wszędzie, gdziekolwiek pójdą, są zastraszani i wykluczani lub którzy powoli myślą i w mowie oraz działaniu zawsze pozostają o krok za innymi. Niektórzy głupi i ciemni ludzie, którzy angażują się w takie głupoty, że inni przez to patrzą na nich z góry, również nazywają siebie uczciwymi ludźmi. I wszyscy ci niewykształceni ludzie z niższych warstw społecznych, którzy czują się gorsi, również twierdzą, że są uczciwi. Na czym polega ich błąd? Nie wiedzą, kim jest uczciwy człowiek. Jakie jest źródło ich błędnego mniemania? Głównym powodem jest to, że nie rozumieją prawdy. Wierzą, że „uczciwi ludzie”, o których mówi Bóg, to głupcy i idioci, że są niewykształceni, powolni w mowie i w języku, zastraszani i uciskani oraz że łatwo ich oszukać i zwieść. Z tego by wynikało, że przedmiotem Bożego zbawienia są ci bezrozumni ludzie z najniższych warstw społecznych, którymi inni często pomiatają. Kogo Bóg miałby zbawić, jeśli nie tych pokornych biedaków? Czy nie są o tym przekonani? Czy naprawdę to właśnie są ludzie, których Bóg zbawia? Jest to błędna interpretacja Bożych intencji. Bóg zbawia tych, którzy kochają prawdę, mają charakter i zdolność pojmowania. Wszyscy oni mają sumienie i rozum, potrafią wypełniać Boże zlecenia i dobrze wykonywać swój obowiązek. Są to ludzie, którzy są w stanie przyjąć prawdę i odrzucić swoje zepsute skłonności, i są to ludzie, którzy naprawdę kochają Boga, podporządkowują Mu się i Go wielbią. Chociaż większość z tych ludzi pochodzi z najniższej warstwy społecznej, z rodzin robotniczych i rolniczych, to na pewno nie są to ludzie ogłupiali, prostacy czy nicponie. Wręcz przeciwnie, są to mądrzy ludzie, którzy potrafią przyjąć prawdę, praktykować ją i podporządkować się jej. Wszyscy oni są sprawiedliwymi ludźmi, gotowymi porzucić chwałę i bogactwa tego świata, by podążać za Bogiem i zyskać prawdę i życie – to najmądrzejsi ludzie ze wszystkich. Wszyscy są uczciwi, szczerze wierzą w Boga i naprawdę ponoszą dla Niego koszty. Mogą zyskać Bożą aprobatę i błogosławieństwa oraz mogą zostać udoskonaleni, by stać się Jego ludem i filarami Jego świątyni. Są to ludzie ze złota, srebra i drogocennych klejnotów. To ci głupi, niedorzeczni, do niczego się nie nadający, otumanieni ludzie zostaną wyeliminowani. Jak niedorzeczni niedowiarkowie postrzegają dzieło Boga i Jego plan zarządzania? Jako wysypisko śmieci, nie? Ci ludzie nie tylko mają słabe charaktery, ale są do tego niedorzeczni. Bez względu na to, ile Bożych słów przeczytają, nie potrafią zrozumieć prawdy i bez względu na to, ile usłyszą kazań, nie są w stanie wejść w rzeczywistość – a skoro są tak głupi, czy mimo to mogą zostać zbawieni? Czy Bóg mógłby chcieć takich ludzi? Nieważne, od ilu lat wierzą, wciąż nie rozumieją żadnej prawdy, wciąż wygadują bzdury, a mimo to uważają się za uczciwych – czy oni nie mają wstydu? Tacy ludzie nie rozumieją prawdy. Przez cały czas błędnie interpretują Boże intencje, a jednak wszędzie, gdzie pójdą, klepią swoje błędne interpretacje, głoszą je jako prawdę i mówią: „Dobrze jest, gdy inni trochę tobą pomiatają, ludzie powinni czasem przegrywać, powinni być trochę głupi – są przedmiotem Bożego zbawienia, to są ludzie, których Bóg zbawi”. Ci, którzy wygadują takie rzeczy, są obrzydliwi; ściąga to na Boga wielkie upokorzenie! To takie obrzydliwe! Filary królestwa Bożego i zwycięzcy, których Bóg zbawia, to wyłącznie ludzie mądrzy, rozumiejący prawdę. To są ci, którzy będą mieli udział w królestwie niebieskim. Wszyscy niemądrzy ignoranci, bezwstydni i bezrozumni, niemający ani krzty zrozumienia prawdy, prostacy i głupcy – czyż to wszystko nie są nicponie? Jak tacy ludzie mogliby mieć udział w królestwie niebieskim? Uczciwi ludzie, o których mówi Bóg, to ci, którzy po zrozumieniu prawdy potrafią wprowadzić ją w życie, ci, którzy są mądrzy i inteligentni, którzy po prostu otwierają się przed Bogiem, postępują zgodnie z zasadami i we wszystkim podporządkowują się Bogu. Wszyscy ci ludzie mają bogobojne serca, skupiają się na działaniu zgodnie z zasadami, wszyscy dążą do absolutnego podporządkowania się Bogu i mają w sercach Bożą miłość. Tylko oni są prawdziwie uczciwymi ludźmi. Jeśli ktoś nawet nie wie, co to znaczy być uczciwym, jeśli nie widzi, że istotą uczciwych ludzi jest bezwzględne podporządkowanie się Bogu, bojaźń Boża i wystrzeganie się zła albo że uczciwi ludzie są uczciwi, bo kochają prawdę, kochają Boga i praktykują prawdę – to jest ogromnie głupi i naprawdę brakuje mu rozeznania. Uczciwi ludzie w żadnym razie nie są naiwnymi, otumaniałymi ignorantami i głupcami, jak inni sobie wyobrażają; są to ludzie o normalnym człowieczeństwie, którzy mają sumienie i rozum. Mądrością uczciwych ludzi jest to, że potrafią słuchać Bożych słów i być uczciwymi, i dlatego są błogosławieni przez Boga.
Nic nie ma większego znaczenia niż prośba Boga, aby ludzie byli uczciwi – On prosi, aby ludzie żyli przed Jego obliczem, przyjmowali Jego kontrolę i żyli w świetle. Tylko uczciwi ludzie są prawdziwymi członkami rodzaju ludzkiego. Ludzie, którzy nie są uczciwi, to bestie, zwierzęta chodzące w ludzkich ubraniach, to nie są istoty ludzkie. Aby dążyć do bycia uczciwym człowiekiem, musisz zachowywać się zgodnie z wymaganiami Bożymi; musisz przejść sąd, karcenie i przycinanie. Dopiero gdy twoje zepsute usposobienie zostanie obmyte, gdy będziesz w stanie praktykować prawdę i żyć zgodnie ze słowami Boga, staniesz się uczciwą osobą. Ignoranci, głupcy i prostaczkowie w żadnym razie nie są ludźmi uczciwymi. Wymagając od ludzi uczciwości, Bóg prosi ich, aby posiadali normalne człowieczeństwo, odrzucili podstępność i fałszywe pozory, by nie okłamywali ani nie oszukiwali innych, by lojalnie wypełniali swoje obowiązki oraz by byli w stanie prawdziwie Go kochać i podporządkowywać się Mu. Tylko tacy ludzie są ludem królestwa Bożego. Bóg żąda, aby ludzie byli dobrymi żołnierzami Chrystusa. Kim są dobrzy żołnierze Chrystusa? Muszą być wyposażeni w prawdorzeczywistość i być zjednoczeni z Chrystusem w sercach i umysłach. W każdym czasie i miejscu muszą być w stanie wywyższać Boga i świadczyć o Nim oraz umieć używać prawdy do prowadzenia wojny z szatanem. We wszystkim muszą stać po stronie Boga, nieść świadectwo i żyć w prawdorzeczywistości. Muszą być w stanie upokorzyć szatana i odnosić wspaniałe zwycięstwa dla Boga. To właśnie znaczy być dobrym żołnierzem Chrystusa. Dobrzy żołnierze Chrystusa są zwycięzcami, są tymi, którzy pokonują szatana. Wymagając, aby ludzie byli uczciwi, a nie podstępni, Bóg nie prosi ich, aby byli głupcami, ale by odrzucili swoje podstępne skłonności, osiągnęli podporządkowanie się Mu i przynieśli Mu chwałę. Oto, co można osiągnąć, praktykując prawdę. Nie chodzi o zmianę czyjegoś zachowania, o to, czy mówi więcej czy mniej ani o to, jak się zachowuje, lecz o zamiar stojący za słowami i czynami, o myśli i idee, ambicje i pragnienia. Wszystko, co jest częścią przejawów zepsutych skłonności i błędu, musi zostać przemienione u samego źródła, tak by zgadzało się z prawdą. Jeśli ktoś ma osiągnąć zmianę usposobienia, musi być w stanie przejrzeć istotę usposobienia szatana. Jeśli potrafisz dostrzec istotę zwodniczego usposobienia, uświadomić sobie, że jest to usposobienie szatana i oblicze diabła, jeśli potrafisz nienawidzić szatana i wyrzec się diabła, to łatwo ci będzie odrzucić swoje skażone usposobienie. Jeśli nie zdajesz sobie sprawy, że masz w sobie stan podstępności, jeśli nie rozpoznajesz przejawów podstępnego usposobienia, to nie będziesz potrafił szukać prawdy, by rozwiązać ten problem, i będzie ci trudno zmienić własne podstępne usposobienie. Najpierw musisz rozpoznać, jakie rzeczy się w tobie przejawiają i zrozumieć, jaki aspekt zepsutego usposobienia stanowią. Jeśli rzeczy, które przejawiasz, pochodzą z podstępnego usposobienia, czy poczujesz do nich nienawiść w sercu? A jeśli tak, to jak masz się zmienić? Musisz przyciąć swoje intencje i skorygować swoje poglądy. Musisz najpierw poszukać prawdy w kwestii własnej podstępności i jej przejawów, aby móc rozwiązać swoje problemy, dążyć do osiągnięcia tego, o co prosi Bóg i do zadowolenia Go, a także by stać się kimś, kto nie próbuje oszukiwać Boga ani innych ludzi, nawet tych trochę głupich czy nieświadomych. Próba oszukania kogoś, kto jest głupi lub nieświadomy, jest bardzo niemoralna – czyni z ciebie diabła. Chcąc być uczciwym człowiekiem, nie możesz nikogo oszukiwać ani okłamywać. Jednak wobec diabłów i szatana musisz rozważnie dobierać słowa; w innym wypadku możesz zostać przez nich wystrychnięty na dudka i przynieść Bogu wstyd. Tylko przez rozważny dobór słów i praktykowanie prawdy będziecie w stanie pokonać i upokorzyć szatana. Ludzie nieświadomi, głupi i uparci nigdy nie będą w stanie zrozumieć prawdy; może ich spotkać tylko to, że szatan ich sprowadzi na manowce, będzie się nimi bawił, zdepcze ich i na koniec pożre.
A teraz porozmawiajmy o czwartym rodzaju usposobienia. Podczas zgromadzeń niektórzy ludzie potrafią w pewnym stopniu omawiać własne stany, ale robią uniki, gdy chodzi o istotę problemów, o ich osobiste motywy i koncepcje. Kiedy inni demaskują ich jako kierujących się własnymi motywami i celami, kiwają głowami i na pozór przyznają im rację, jednak przy próbach obnażenia lub szczegółowej analizy nie mogą tego znieść, wstają i wychodzą. Dlaczego wymykają się w najważniejszej chwili? (Nie przyjmują prawdy i nie chcą stawić czoła własnym problemom). Jest to problem związany z usposobieniem. Czy to, że nie chcą przyjąć prawdy, aby rozwiązać tkwiące w nich problemy, nie oznacza, że czują niechęć wobec prawdy? Jakich kazań niektórzy przywódcy i pracownicy są najmniej skłonni słuchać? (Kazań o rozpoznawaniu antychrystów i fałszywych przywódców). Zgadza się. Myślą: „Całe to gadanie o identyfikowaniu antychrystów i fałszywych przywódców oraz o faryzeuszach – dlaczego tak dużo o tym mówicie? Stresuje mnie to”. Słysząc, że będzie mowa o identyfikowaniu fałszywych przywódców i pracowników, wychodzą pod byle pretekstem. Co oznacza tutaj „wychodzą”? Odnosi się to do wymykania się, ukrywania. Dlaczego próbują się ukryć? Kiedy inni ludzie mówią o faktach, powinieneś słuchać: słuchanie jest dla ciebie dobre. Zanotuj rzeczy, które brzmią ostro lub są dla ciebie trudne do zaakceptowania; powinieneś często o nich myśleć, powoli je przyswajać i powoli się zmieniać. Więc po co się ukrywać? Tacy ludzie uważają, że te słowa osądu są zbyt ostre i że nie jest łatwo ich słuchać, dlatego rodzi się w nich opór i niechęć. Mówią sobie: „Nie jestem antychrystem ani fałszywym przywódcą – po co ciągle o mnie gadać? Dlaczego nie mówicie o innych? Powiedzcie coś o identyfikowaniu złych ludzi, nie mówcie już o mnie!”. Zaczynają robić uniki i stawać okoniem. Co to za usposobienie? Jeśli nie chcą przyjąć prawdy i wiecznie wysuwają argumenty we własnej obronie, czy nie jest to problem ze skażonym usposobieniem? Jest to usposobienie niechęci wobec prawdy. Ten stan dotyczy przywódców i pracowników, a co ze zwykłymi braćmi i siostrami? (Ich też to dotyczy). Przy pierwszym spotkaniu wszyscy zachowują się życzliwie i z radością powtarzają słowa i doktryny. Wydaje się, że wszyscy kochają prawdę. Ale gdy pojawiają się problemy osobiste i prawdziwe trudności, wielu ludzi głupieje. Na przykład niektórych stale ogranicza małżeństwo. Budzi się w nich niechęć do wypełniania obowiązków czy dążenia do prawdy, a małżeństwo staje się dla nich największą przeszkodą i największym obciążeniem. Na zgromadzeniach, kiedy wszyscy omawiają ten stan, oni uważają, że omówienia innych wymierzone są w nich i że to właśnie ich dotyczą. Mówią wtedy: „Nie mam problemu z tym, że omawiacie prawdę, ale po co wspominać o mnie? Czy wy nie macie żadnych problemów? Dlaczego mówicie tylko o mnie?”. Co to za usposobienie? Kiedy się gromadzicie, by omawiać prawdę, musicie analizować konkretne problemy i pozwolić, by każdy mógł powiedzieć, jak je rozumie; tylko wtedy będziecie mogli poznać siebie i rozwiązać własne trudności. Dlaczego ludzie nie potrafią tego zaakceptować? Co to za usposobienie, kiedy ludzie nie są w stanie pogodzić się z tym, że inni ich przycinają, i nie potrafią przyjąć prawdy? Czy nie powinniście mieć w tych sprawach jasnego rozeznania? To są wszystko przejawy niechęci wobec prawdy – oto istota problemu. Kiedy ludzie czują niechęć wobec prawdy, bardzo trudno jest im ją przyjąć – a jeśli nie potrafią przyjąć prawdy, to czy można rozwiązać problem ich zepsutego usposobienia? (Nie). Zatem czy taki człowiek, niezdolny do przyjęcia prawdy, może ją uzyskać? Czy może zostać zbawiony przez Boga? Absolutnie nie. Czy ludzie, którzy nie przyjmują prawdy, szczerze wierzą w Boga? W żadnym razie. Najważniejszą cechą ludzi, którzy naprawdę wierzą w Boga, jest zdolność do przyjęcia prawdy. Ludzie, którzy nie są w stanie przyjąć prawdy, w żadnym razie nie wierzą szczerze w Boga. Czy tacy ludzie potrafią usiedzieć spokojnie podczas kazania? Czy są w stanie coś zyskać? Nie, nie są, a to dlatego, że kazania obnażają różne stany ludzkiego zepsucia. Ludzie zdobywają wiedzę poprzez analizę słów Bożych, a następnie, omawiając z innymi zasady praktyki, otrzymują ścieżkę praktyki i w ten sposób efekt zostaje osiągnięty. Kiedy tacy ludzie słyszą, że obnażany stan dotyczy ich samych – że odnosi się do ich własnych problemów – ich wstyd przeradza się w atak wściekłości; mogą nawet wstać i wyjść ze zgromadzenia. Nawet jeśli nie wyjdą, może w nich narosnąć irytacja i poczucie krzywdy, a w takim razie nie ma sensu, aby brali udział w zgromadzeniu lub słuchali kazania. Czy celem słuchania kazań nie jest zrozumienie prawdy i rozwiązanie własnych konkretnych problemów? Jeśli wciąż się boisz, że twoje problemy zostaną obnażone, jeśli ciągle obawiasz się, że ktoś wspomni o tobie, to po co w ogóle wierzyć w Boga? Jeżeli w swojej wierze nie jesteś w stanie przyjąć prawdy, to tak naprawdę nie wierzysz w Boga. Jeśli przez cały czas boisz się, że zostaniesz obnażony, to jak zamierzasz rozwiązać problem własnego zepsucia? A jeśli nie jesteś w stanie rozwiązać problemu swojego zepsucia, to jaki ma sens wiara w Boga? Celem wiary w Boga jest przyjęcie Bożego zbawienia, odrzucenie zepsutego usposobienia i urzeczywistnianie podobieństwa do prawdziwej istoty ludzkiej, a wszystko to osiąga się przez przyjęcie prawdy. Jeśli w ogóle nie jesteś w stanie zaakceptować prawdy, a nawet demaskowania czy przycinania, to nie masz żadnych szans na osiągnięcie Bożego zbawienia. Powiedzcie Mi zatem: ile osób w każdym kościele jest w stanie przyjąć prawdę? Czy takich, którzy nie potrafią jej przyjąć, jest wielu czy niewielu? (Wielu). Czy taka sytuacja rzeczywiście istnieje pośród wybrańców w kościołach i czy jest to rzeczywisty problem? Wszyscy ci, którzy nie są w stanie przyjąć prawdy ani zaakceptować tego, że inni ich przycinają, czują niechęć wobec prawdy. Niechęć wobec prawdy jest jednym z rodzajów zepsutego usposobienia, a jeśli tego usposobienia nie uda się zmienić, czy mogą oni zostać zbawieni? Z pewnością nie. Obecnie wielu ludziom trudno jest przyjąć prawdę. To wcale nie jest łatwe. Aby rozwiązać ten problem, człowiek musi doświadczyć Bożego osądu, karcenia, prób i oczyszczenia. Jak zatem sądzicie, co to jest za usposobienie, gdy ludzie nie potrafią zaakceptować tego, że są przycinani, i gdy nie biorą do siebie słów Bożych ani stanów obnażanych podczas kazań? (To usposobienie niechęci wobec prawdy). To czwarty rodzaj skażonego usposobienia: niechęć wobec prawdy. Jak wielką czują wobec niej niechęć? (Nie chcą czytać Bożych słów ani słuchać kazań i nie chcą omawiać prawdy). To najbardziej oczywiste przejawy. Kiedy ktoś mówi na przykład: „Ty naprawdę wierzysz w Boga. Odłożyłeś na bok rodzinę i karierę, aby pełnić obowiązek, przez kilka ostatnich lat wiele wycierpiałeś i zapłaciłeś znaczną cenę. Bóg błogosławi takim ludziom. Słowo Boże mówi, że ci, którzy szczerze ponoszą koszty dla Boga, będą obficie pobłogosławieni”, ty odpowiadasz „amen” i przyjmujesz te prawdy. Jednak kiedy ten ktoś mówi dalej: „Ale wciąż musisz dążyć do prawdy! Jeśli ludzie we wszystkim, co robią, mają własne motywy i zawsze działają na własną rękę, według własnych intencji, to prędzej czy później obrażą Boga i wzbudzą w Nim odrazę” – kiedy mówi takie rzeczy, nie jesteś w stanie ich zaakceptować. Słysząc omawianą prawdę, nie tylko nie jesteś w stanie jej przyjąć, ale do tego wpadasz w złość i w myślach odpowiadasz: „Całymi dniami omawiacie prawdę, a jeszcze nie widziałem, żeby ktoś z was poszedł do nieba”. Co to za usposobienie? (Niechęć wobec prawdy). Kiedy rozmowa przeradza się w praktykę, kiedy ludzie zaczynają traktować cię poważnie, przejawiają się w tobie największy wstręt, zniecierpliwienie i opór. To jest niechęć wobec prawdy. A jak się głównie przejawia to usposobienie, które polega na odczuwaniu niechęci wobec prawdy? Przez brak akceptacji tego, że ktoś cię przycina. Brak akceptacji dla przycinania jest jednym ze stanów przejawianych przy tego rodzaju usposobieniu. W głębi serca tacy ludzie są wyjątkowo oporni, gdy ktoś ich przycina. Myślą: „Nie chcę tego słuchać! Nie chcę tego słuchać!” lub „Dlaczego nie przytniesz innych ludzi? Dlaczego czepiasz się właśnie mnie?”. Jakie jest znaczenie niechęci wobec prawdy? Niechęć wobec prawdy występuje, gdy człowieka zupełnie nie interesuje nic, co ma związek z pozytywnymi rzeczami, z prawdą, z tym, o co prosi Bóg i z Bożymi intencjami. Czasem ludzie odczuwają do tych rzeczy wstręt, czasem mają do nich dystans, czasem są lekceważący i obojętni, uważają te sprawy za nieważne, traktują je nieszczerze i niedbale lub nie biorą za nie odpowiedzialności. Głównym przejawem niechęci wobec prawdy nie jest tylko odczuwanie wstrętu, gdy się ją słyszy, lecz również niechęć do jej praktykowania i wycofywanie się, kiedy przychodzi czas na praktykę, tak jakby prawda nie miała z tym człowiekiem nic wspólnego. Gdy niektórzy ludzie rozmawiają podczas zgromadzeń, wydają się bardzo ożywieni, lubią powtarzać słowa i doktryny oraz wygłaszać wzniosłe stwierdzenia, aby zwieść i zawojować innych. Wydają się przy tym pełni energii i entuzjazmu i potrafią tak mówić bez końca. Tymczasem inni przez cały dzień, od rana do nocy, zajmują się sprawami wiary: czytają słowa Boga, modlą się, słuchają hymnów czy robią notatki, jakby nie mogli ani na chwilę rozstać się z Bogiem. Od świtu do zmierzchu są zajęci wykonywaniem obowiązków. Czy ci ludzie naprawdę kochają prawdę? Czy nie mają usposobienia niechęci wobec prawdy? Kiedy można zobaczyć ich prawdziwy stan? (Kiedy nadchodzi czas praktykowania prawdy, uciekają i nie chcą zaakceptować przycinania). Czy nie chcą tego zaakceptować dlatego, że nie rozumieją tego, co słyszą, czy też dlatego, że nie rozumieją prawdy? Odpowiedź brzmi: żadne z powyższych. Są pod władzą swojej natury. Problemem jest ich usposobienie. W głębi serca ci ludzie dobrze wiedzą, że słowa Boga są prawdą, że są pozytywne, że praktykowanie prawdy może spowodować zmiany w usposobieniu ludzi i umożliwić im spełnienie Bożych intencji, ale ich nie akceptują ani nie wprowadzają w życie. To jest niechęć wobec prawdy. W kim dostrzegliście usposobienie niechęci wobec prawdy? (W niedowiarkach). Niedowiarkowie czują niechęć wobec prawdy, to zupełnie oczywiste. Bóg nie ma możliwości zbawienia takich ludzi. Zatem w jakich sytuacjach zauważyliście, że ludzie wierzący w Boga czują niechęć wobec prawdy? Mogło się zdarzyć, że kiedy omawiałeś z nimi prawdę, nie wstali i nie odeszli, a kiedy omówienie poruszyło ich własne trudności i problemy, stawili im czoła w odpowiedni sposób – a mimo to mają usposobienie niechęci wobec prawdy. W czym można to dostrzec? (Często słuchają kazań, ale nie wprowadzają prawdy w życie). Ludzie, którzy nie wprowadzają prawdy w życie, niewątpliwie mają usposobienie niechęci wobec prawdy. Niektórzy ludzie od czasu do czasu są w stanie wprowadzić trochę prawdy w życie, więc czy mają usposobienie niechęci wobec prawdy? Takie usposobienie występuje również u tych, którzy wprowadzają prawdę w życie, tylko w różnym stopniu. To, że jesteś w stanie praktykować prawdę, nie oznacza jeszcze, że nie masz usposobienia niechęci wobec prawdy. Wprowadzanie prawdy w życie nie oznacza, że twoje usposobienie życiowe natychmiast się zmienia – tak nie jest. Musisz rozwiązać problem swojego skażonego usposobienia – to jedyny sposób na osiągnięcie zmiany w usposobieniu życiowym. Jednorazowe wprowadzenie prawdy w życie nie oznacza, że nie masz już zepsutego usposobienia. Jesteś w stanie praktykować prawdę na jednym obszarze, ale niekoniecznie na innych. Konteksty i przyczyny takiego stanu rzeczy są różne, ale najważniejsze jest to, że wciąż istnieje zepsute usposobienie, które stanowi źródło problemu. Dlatego też, gdy zmieni się usposobienie danej osoby, wszystkie jej trudności, preteksty i wymówki związane z praktykowaniem prawdy – wszystkie te problemy zostaną rozwiązane i w całości znikną jej buntowniczość, wady i błędy. Jeśli skłonności ludzi się nie zmienią, zawsze będą oni mieli trudności z praktykowaniem prawdy i zawsze będą znajdować preteksty i wymówki. Jeśli chcesz móc praktykować prawdę i we wszystkim podporządkowywać się Bogu, najpierw musi zajść zmiana w twoim usposobieniu. Dopiero wtedy będziesz w stanie rozwiązać problemy u samego źródła.
Do czego przede wszystkim odnosi się usposobienie niechęci wobec prawdy? Porozmawiajmy najpierw o pewnym stanie. Niektórzy ludzie są bardzo zainteresowani słuchaniem kazań, a im więcej słuchają omówień prawdy, tym bardziej rozjaśniają się ich serca i tym bardziej stają się podekscytowani. Ich postawa jest pozytywna i proaktywna. Czy to dowodzi, że nie mają usposobienia niechęci wobec prawdy? (Nie). Na przykład niektóre siedmio- czy ośmioletnie dzieci są zainteresowane, gdy słyszą o wierze w Boga, wciąż czytają słowo Boże i uczestniczą w zgromadzeniach razem z rodzicami, na co niektórzy ludzie mówią: „To dziecko nie ma usposobienia niechęci wobec prawdy, jest bardzo bystre, urodziło się, by wierzyć w Boga, jest wybrańcem Bożym”. Być może dziecko jest wybrańcem Bożym, ale te słowa są tylko w połowie prawdziwe, a to dlatego, że dziecko jest jeszcze małe, a kierunek jego dążeń i cele życiowe jeszcze nie są ukształtowane. A skoro jego poglądy na życie i społeczeństwo jeszcze się nie ukształtowały, to można powiedzieć, że jego młoda dusza kocha to, co pozytywne, ale nie możesz stwierdzić, czy nie ma ono usposobienia niechęci wobec prawdy. Dlaczego tak mówię? Dziecko jest jeszcze małe. Jego człowieczeństwo jest jeszcze niedojrzałe, brak mu doświadczenia, ma ograniczone horyzonty i w ogóle nie rozumie, czym jest prawda. Po prostu ma upodobanie do tego, co pozytywne. Nie możesz powiedzieć, że kocha prawdę, a tym bardziej że posiada prawdorzeczywistość. Co więcej, dzieci nie mają doświadczenia, więc nikt nie może zobaczyć, co się kryje w ich sercach, jaką mają naturoistotę. Tylko dlatego, że interesuje je wiara w Boga i słuchają kazań, ludzie uważają, iż te dzieci kochają prawdę – takie przekonanie jest przejawem ignorancji i głupoty, bo dzieci nie wiedzą, czym jest prawda, więc nie ma co nawet wspominać o tym, czy prawda im się podoba, czy też czują wobec niej niechęć. Niechęć wobec prawdy dotyczy głównie braku zainteresowania prawdą i nieprzychylnością wobec niej i tego, co pozytywne. Niechęć wobec prawdy występuje wtedy, gdy ludzie są w stanie zrozumieć prawdę i wiedzą, co jest pozytywne, a mimo to ich postawę i stan wobec jednego i drugiego charakteryzuje opór, niedbalstwo, nieprzychylność, uniki i obojętność. To jest usposobienie niechęci wobec prawdy. Czy takie usposobienie istnieje w każdym człowieku? Niektórzy ludzie mówią: „Chociaż wiem, że słowo Boże jest prawdą, i tak mi się ono nie podoba ani go nie przyjmuję, a w każdym razie nie mogę go przyjąć teraz”. O co tu chodzi? To jest niechęć wobec prawdy. Usposobienie istniejące w tych ludziach nie pozwala im przyjąć prawdy. Jakie są konkretne przejawy braku akceptacji dla prawdy? Niektórzy mówią: „Rozumiem wszystkie prawdy, ale po prostu nie potrafię ich wprowadzić w życie”. To pokazuje, że jest to osoba czująca niechęć wobec prawdy, taka, która nie kocha prawdy, więc nie potrafi wprowadzić żadnych prawd w życie. Niektórzy ludzie mówią: „Udało mi się zarobić tak dużo pieniędzy tylko dzięki temu, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkim. Bóg prawdziwie mi pobłogosławił, był dla mnie bardzo dobry, dał mi wielkie bogactwa. Cała moja rodzina jest dobrze ubrana i odżywiona, nie brakuje im ani ubrań, ani jedzenia”. Widząc, że zostali pobłogosławieni przez Boga, ci ludzie dziękują Bogu w sercu, wiedzą, że to wszystko jest zarządzeniem Bożym i że gdyby Bóg im nie pobłogosławił – gdyby polegali na własnych talentach – to w żadnym razie nie zarobiliby takich pieniędzy. Naprawdę tak myślą w duszy, są o tym przekonani i szczerze dziękują Bogu. Ale nadchodzi dzień, kiedy ich biznes upada, ciężkie czasy, kiedy muszą cierpieć biedę. Dlaczego? Ponieważ łakną wygód i nie zastanawiają się, jak należycie wypełnić swój obowiązek, cały czas spędzają na pogoni za bogactwem i stają się niewolnikami pieniądza, a to wpływa na wykonywanie przez nich obowiązku, toteż Bóg im to odbiera. W głębi serca wiedzą, że Bóg pobłogosławił ich wielką obfitością i dał im bardzo wiele, ale nie pragną odpłacić Bogu za miłość, nie mają ochoty wychodzić i pełnić obowiązku poza domem, są bojaźliwi, wciąż obawiają się aresztowania i utraty wszystkich swoich bogactw i przyjemności, i w rezultacie Bóg odbiera im to wszystko. Ich serca są czyste jak kryształ, wiedzą, że Bóg zabrał im te rzeczy i że są przez Niego dyscyplinowani, więc modlą się do Boga słowami: „Boże! Pobłogosławiłeś mnie raz, więc możesz mnie pobłogosławić powtórnie. Twoje istnienie jest wieczne, podobnie jak Twoje błogosławieństwa dla ludzkości. Dziękuję Ci! Cokolwiek się stanie, Twoje błogosławieństwa i obietnice się nie zmienią. Jeśli to ode mnie zabierzesz, i tak będę się podporządkowywał”. Ale słowo „podporządkować się” w ich ustach ma puste brzmienie. Ich usta mówią, że są oni w stanie okazać podporządkowanie, ale gdy potem o tym myślą, coś im nie pasuje: „Było tak dobrze. Dlaczego Bóg to wszystko zabrał? Czy wypełnianie obowiązku w domu to nie to samo, co wypełnianie go poza domem? Co próbowałem odwlec?”. Wciąż wspominają przeszłość. W pewien sposób skarżą się na Boga, czują niezadowolenie i ciągle są przygnębieni. Czy Bóg nadal żyje w ich sercach? W sercach mają pieniądze, materialne wygody i te dobre minione czasy. W ogóle nie mają w sercach miejsca dla Boga, On nie jest już ich Bogiem. Chociaż wiedzą, że prawdą jest, iż „Bóg dał i Bóg zabrał”, podobają im się słowa „Bóg dał” i czują niechęć wobec słów „Bóg zabrał”. Najwyraźniej ich akceptacja prawdy jest wybiórcza. Kiedy Bóg im błogosławi, przyjmują to jako prawdę – ale gdy tylko Bóg im coś zabierze, nie potrafią tego zaakceptować. Nie potrafią przyjąć takiej suwerennej władzy Boga, tylko stawiają opór i wpadają w niezadowolenie. Kiedy proszeni są o wypełnienie swojego obowiązku, odpowiadają: „Zrobię to, jeśli Bóg obdarzy mnie błogosławieństwami i łaską. Jak mam wypełnić swój obowiązek bez błogosławieństw Bożych, gdy moja rodzina żyje w biedzie? Nie chcę tego robić!”. Co to za usposobienie? Chociaż w głębi serca osobiście doświadczają Bożych błogosławieństw i czują, jak wiele Bóg im dał, to nie chcą się zgodzić na to, że im coś odbiera. Dlaczego? Bo nie są w stanie wyrzec się pieniędzy i wygodnego życia. Chociaż być może nie wywołali z tego powodu wielkiej awantury, może nie wyciągali ręki do Boga i nie próbowali własnym wysiłkiem odzyskać dawnego stanu posiadania, to jednak są rozczarowani działaniami Boga, zupełnie niezdolni ich zaakceptować, i mówią: „To całkowicie bez serca, że Bóg tak postępuje. To się nie mieści w głowie. Jak mogę nadal wierzyć w Boga? Nie chcę już uznawać Go za Boga. Jeśli nie uznaję Go za Boga, to On nie jest Bogiem”. Czy to jest pewien rodzaj usposobienia? (Tak). Szatan ma takie usposobienie i zaprzecza Bogu w taki sposób. Ten rodzaj usposobienia polega na niechęci wobec prawdy i na nienawiści do niej. Dokąd to prowadzi ludzi, gdy są do tego stopnia zniechęceni wobec prawdy? To sprawia, że przeciwstawiają się Bogu i uparcie występują przeciwko Niemu do samego końca – to oznacza ich zupełny koniec.
Jaka jest natura usposobienia niechęci wobec prawdy? Ludzie czujący niechęć do prawdy nie kochają tego, co pozytywne ani niczego, co czyni Bóg. Weźmy na przykład Boże dzieło osądzania w dniach ostatecznych: nikt nie chce przyjąć tego dzieła. Prawie nikt nie chce słuchać kazań o tym, jak Bóg obnaża ludzi, potępia ich, karci, poddaje próbom, oczyszcza, chłoszcze i dyscyplinuje, ale chętnie słuchają o Bożych błogosławieństwach, zachęcaniu i obietnicach – tych rzeczy nikt nie odrzuca. To tak jak w Wieku Łaski, kiedy Bóg dokonywał dzieła przebaczenia, odpuszczenia grzechów, błogosławieństwa i obdarzenia człowieka łaską, kiedy uzdrawiał chorych, wypędzał demony i składał ludziom obietnice – ludzie byli gotowi przyjąć to wszystko, wszyscy wychwalali Jezusa za Jego wielką miłość do człowieka. Teraz jednak, gdy nadszedł Wiek Królestwa, a Bóg dokonuje dzieła osądzania i wyraża wiele prawd, nikogo to nie obchodzi. Bez względu na to, jak Bóg obnaża i osądza ludzi, oni tego nie akceptują, a nawet mówią sobie: „Czy Bóg mógłby zrobić coś takiego? Czy Bóg nie kocha człowieka?”. Gdy Bóg ich przycina, karci lub dyscyplinuje, powstaje w nich jeszcze więcej pojęć i mówią sobie: „Jak to może być Boża miłość? W tych słowach sądu i potępienia wcale nie ma miłości, nie przyjmuję ich. Nie jestem taki głupi!”. To jest usposobienie niechęci wobec prawdy. Słysząc prawdę, niektórzy ludzie mówią: „Jaka prawda? To tylko teoria. Wydaje się tak szlachetna, tak potężna, tak święta – ale to tylko ładnie brzmiące słowa”. Czy nie jest to usposobienie niechęci wobec prawdy? To jest usposobienie niechęci wobec prawdy. Czy macie w sobie takie usposobienie? (Tak). Przed chwilą wspominałem o stanie, którego ofiarą najprawdopodobniej padniecie, który widzicie powszechnie i który najbardziej cenicie. Co to za stan? (Taki, że nie chcemy napotykać trudności podczas wykonywania obowiązku, nie chcemy być osądzani i karceni przez Boga, pragniemy, aby wszystko szło gładko). Odrzucanie suwerennej władzy Boga, odrzucanie Bożej dyscypliny i karcenia, opieranie się Bogu w sercu, choć wiecie, że czyni dobrze: to jeden z przejawów. Co jeszcze? (Zadowolenie, kiedy skutecznie wypełniliśmy swój obowiązek, a także zniechęcenie, słabość i niezdolność do aktywnej współpracy, kiedy go nie wypełniliśmy dobrze). Czego to są przejawy? (Nieustępliwości). Musicie określić to dokładnie. Nie dajcie się zmylić i nie wysuwajcie twierdzeń na ślepo. Czasami stany ludzi są bardzo złożone; nie jest to po prostu jeden stan, ale dwa lub trzy rodzaje, wymieszane ze sobą. Jak je wówczas zdefiniujesz? Czasami jeden rodzaj usposobienia przejawia się w dwóch stanach, czasem w trzech, ale choć te stany są różne, na koniec wskazują na to samo usposobienie. Musicie zrozumieć usposobienie niechęci wobec prawdy i powinniście dociekać, jakie są przejawy niechęci wobec prawdy. W ten sposób będziecie w stanie rzeczywiście zrozumieć usposobienie niechęci wobec prawdy. Czujesz niechęć do prawdy. Dobrze wiesz, że coś jest słuszne – niekoniecznie muszą to być słowa Boga lub prawdozasady, czasem chodzi o pozytywne rzeczy, właściwe rzeczy, właściwe słowa, właściwe sugestie – a mimo to wciąż mówisz: „To nie jest prawda, to są tylko właściwe słowa. Nie chcę ich słuchać – nie słucham słów ludzi!”. Co to za usposobienie? Widzimy tu arogancję, nieustępliwość i niechęć wobec prawdy – występują tutaj wszystkie te rodzaje usposobienia. Każdy rodzaj usposobienia może wytworzyć wiele różnych stanów, a jeden stan może się odnosić do kilku różnych rodzajów usposobienia. Musisz mieć jasność co do tego, jakie rodzaje usposobienia wytwarzają takie stany. Wówczas będziesz w stanie rozpoznać różne rodzaje skażonego usposobienia.
Z czterech rodzajów zepsutego usposobienia, które właśnie omówiliśmy, każdy jeden wystarczy, by skazać ludzi na śmierć – czy to zbyt daleko idące stwierdzenie? (Nie). Skąd się biorą zepsute skłonności ludzi? Wszystkie rodzaje pochodzą od szatana. Ludzie przesiąkają wszelkimi herezjami i fałszywymi przekonaniami tworzonymi przez szatana, diabły oraz sławne i wybitne osoby, i w ten sposób powstają różne rodzaje skażonego usposobienia. Czy te rodzaje usposobienia są pozytywne czy negatywne? (Negatywne). W oparciu o co twierdzicie, że są negatywne? (W oparciu o prawdę). Te rodzaje usposobienia naruszają prawdę, opierają się Bogu, wrogo przeciwstawiają się Bogu oraz wszystkiemu, co Bóg ma i czym jest, dlatego jeśli u kogoś występuje jeden z tych rodzajów zepsutego usposobienia, staje się on osobą opierającą się Bogu. Jeśli człowiek ma w sobie wszystkie te cztery rodzaje usposobienia, jest to problematyczne; taki człowiek stał się wrogiem Boga i jego przeznaczeniem jest pewna śmierć. Bez względu na to, o które usposobienie chodzi, jeśli rozważycie je w oparciu o prawdę, przekonacie się, że istota przejawiana w każdym z nich jest w całości skierowana przeciwko Bogu, wyraża opór i wrogość wobec Boga. Dlatego jeśli twoje skłonności się nie zmienią, nie będziesz zgodny z Bogiem, będziesz nienawidzić prawdy i staniesz się wrogiem Boga.
W następnej kolejności porozmawiajmy o piątym rodzaju usposobienia. Podam wam przykład, a wy spróbujcie odgadnąć, co to za usposobienie. Wyobraźcie sobie, że rozmawiają dwie osoby i jedna z nich jest zbyt bezpośrednia w słowach, przez co druga osoba się obraża i myśli sobie w duchu: „Dlaczego tak ranisz moją dumę? Czy wydaje ci się, że pozwalam ludziom się mnie czepiać?” i tak narasta w niej nienawiść. W rzeczywistości ten problem łatwo jest rozwiązać. Jeśli jedna osoba powiedziała coś, by zranić drugą, to o ile ten, kto to powiedział, przeprosi słuchacza, sprawę można uznać za zamkniętą. Ale jeżeli urażona strona nie potrafi odpuścić i wyznaje zasadę „Dla dżentelmena nigdy nie jest za późno na zemstę”, jakie to jest usposobienie? (Złośliwość). Zgadza się – to jest złośliwość i mamy do czynienia z osobą o nikczemnym usposobieniu. W kościele niektórych ludzi się przycina, ponieważ nie wykonują właściwie swoich obowiązków. Osoba, którą inni przycinają, często słyszy upomnienia, może nawet besztanie. Z pewnością czuje się tym zdenerwowana, ma ochotę się tłumaczyć i spierać. Mówi na przykład: „Chociaż mnie przycięliście, mówiąc słuszne rzeczy, niektóre wasze słowa były naprawdę obraźliwe, upokorzyliście mnie i zraniliście moje uczucia. Wierzę w Boga od wielu lat i chociaż nigdy nie wniosłem żadnego wkładu, to ciężko pracowałem – jak możecie mnie tak traktować? Dlaczego nie przytniecie kogoś innego? Nie przyjmuję tego i nie mam zamiaru tego znosić!”. To jeden z rodzajów zepsutego usposobienia, prawda? (Tak). To zepsute usposobienie objawia się tylko przez skargi, nieposłuszeństwo i sprzeciw, ale jeszcze nie sięgnęło szczytu, nie dotarło jeszcze do kulminacji, chociaż już widać pewne symptomy, i zaczęło już zmierzać do punktu, w którym nastąpi przełom. Jaka jest postawa tej osoby w niedługi czas później? Taki człowiek się nie podporządkowuje, czuje się zirytowany, sprzeciwia się i zaczyna robić na złość. Zaczyna racjonalizować: „Przywódcy i pracownicy nie zawsze mają rację, kiedy przycinają ludzi. Wy wszyscy może jesteście w stanie się na to zgodzić, ale ja nie. Akceptujecie to, bo jesteście głupimi mięczakami. Ja się na to nie zgadzam! Pomówmy o tym otwarcie i sprawdźmy, kto ma rację, a kto się myli”. Inni próbują to z nimi omawiać: „Bez względu na to, kto ma rację, a kto się myli, przede wszystkim musisz być posłuszny. Czy to możliwe, byś wykonywał obowiązek bez najmniejszych nawet śladów skażenia? Czy wszystko robisz dobrze? Nawet jeśli robisz wszystko tak jak trzeba, przycięcie jest dla ciebie pomocne! Wiele razy omawialiśmy z tobą zasady, ale ty nigdy nie słuchałeś, wolałeś ślepo robić, co ci się podobało, powodując zaburzenia w pracy kościoła i wielkie straty, więc przycięcie cię jest nieuniknione. Może te słowa są ostre i może trudno ich słuchać, ale to normalne, prawda? O co się zatem spierasz? Czy należy po prostu dopuścić do tego, byś wyrządzał zło, nie pozwalając innym cię przyciąć?”. Ale czy po usłyszeniu takich słów ludzie ci będą w stanie zaakceptować to, że są przycinani? Nie. W dalszym ciągu będą szukać wymówek i stawiać opór. Jakie usposobienie przy tym ujawnili? Diabelskość; jest to nikczemne usposobienie. Co właściwie chcieli przez to powiedzieć? „Nie mam zamiaru znosić spokojnie tego, że ludzie mnie irytują. Nikt nie powinien próbować tknąć mnie nawet palcem. Jeśli wam pokażę, że nie warto ze mną zadzierać, na przyszłość nie odważycie się mnie przycinać. Czy w ten sposób nie odniosę zwycięstwa?”. Co wy na to? Jego usposobienie zostało obnażone, prawda? To jest nikczemne usposobienie. Ludzie o nikczemnym usposobieniu nie tylko czują niechęć wobec prawdy – oni jej nienawidzą! Kiedy ktoś ich przycina, ignorują to albo próbują uciec – w głębi serca czują niewiarygodną wrogość. Nie chodzi tylko o to, że przedstawiają wymówki. Zupełnie nie na tym polega ich podejście. Są nieugięci i oporni, a nawet wykłócają się jak jakieś harpie. W głębi duszy myślą: „Rozumiem, że próbujesz mnie upokorzyć i celowo zawstydzić, i chociaż nie odważę się otwarcie zaprotestować, znajdę okazję, by ci odpłacić! Myślisz, że możesz tak po prostu mnie przyciąć i rozstawiać mnie po kątach? Przeciągnę wszystkich na swoją stronę, a potem przyczepię się do ciebie i dam ci posmakować twojego własnego lekarstwa!”. Tak właśnie myślą sobie w duchu; ich nikczemne usposobienie w końcu się ujawniło. Aby osiągnąć swoje cele i dać upust złości, ze wszystkich sił wymyślają wymówki, które pozwolą im się usprawiedliwić i przeciągnąć wszystkich na swoją stronę. Dopiero wtedy są zadowoleni i uspokajają się. To złośliwe, prawda? To jest nikczemne usposobienie. Kiedy wymagają przycięcia, przypominają potulne jagniątka. W trakcie przycinania albo gdy ktoś obnaży ich prawdziwe „ja”, w mgnieniu oka zmieniają się z jagnięcia w wilka i wychodzi z nich wilczy charakter. Czy to nie jest nikczemne usposobienie? (Jest). Dlaczego więc przez większość czasu go nie widać? (Nie zostali sprowokowani). Zgadza się, nie zostali sprowokowani, a ich interesy nie były zagrożone. Podobnie i wilk nie zje cię, kiedy nie jest głodny – ale czy możesz z tego powodu twierdzić, że nie jest wilkiem? Gdybyś czekał z uznaniem go za wilka do chwili, aż spróbuje cię zjeść, byłoby już za późno, prawda? Nawet jeśli nie próbuje cię zjeść, powinieneś przez cały czas zachowywać czujność. To, że wilk cię nie zjadł, jeszcze nie oznacza, że nie ma ochoty cię zjeść, po prostu nie nadszedł jeszcze na to czas – a kiedy nadejdzie, jego wilcza natura ukaże się w pełni. Przycinanie obnaża każdego rodzaju człowieka. Niektórzy myślą sobie: „Dlaczego przycinają tylko mnie? Dlaczego zawsze czepiają się mnie? Czy uważają, że jestem łatwym celem? Nie należę do ludzi, z którymi można bezkarnie zadzierać!”. Co to jest za usposobienie? Jak to możliwe, by tylko ich przycinano? Wcale tak nie jest. Czy jest wśród was ktoś, kogo nigdy nie przycięto? Nie ma takiego. Czasami przywódcy i pracownicy są samowolni i lekkomyślni w pracy albo nie wykonują jej zgodnie z ustaleniami – większość z nich jest wtedy przycinana. Robi się to, by chronić dzieło kościoła i zapobiec buntom wśród ludzi, a nie po to, by gnębić jakąś konkretną osobę. Ich twierdzenia w oczywisty sposób wypaczają fakty, jak również są przejawem nikczemnego usposobienia.
Na jakie jeszcze sposoby przejawia się nikczemne usposobienie? Jaki ma związek z niechęcią wobec prawdy? W gruncie rzeczy, kiedy przejawy niechęci wobec prawdy są poważne i nabierają cech oporu i osądu, wskazuje to na nikczemne usposobienie. Niechęć wobec prawdy obejmuje szereg stanów, od braku zainteresowania prawdą aż do niechęci wobec niej, która przechodzi w osądzanie Boga i potępianie Go. Kiedy niechęć wobec prawdy osiąga pewien poziom, ludzie są skłonni zapierać się Boga, nienawidzić Go i występować przeciwko Niemu. Te kilka stanów to nikczemne usposobienie, prawda? (Tak). Dlatego ci, którzy czują niechęć wobec prawdy, wpadają w jeszcze poważniejszy stan, a w nim kryje się pewien rodzaj usposobienia: nikczemne usposobienie. Na przykład niektórzy ludzie przyznają, że wszystkim rządzi Bóg, ale kiedy Bóg im coś odbiera i ich interesy na tym cierpią, na zewnątrz nie skarżą się ani nie okazują sprzeciwu, ale wewnętrznie nie mają w sobie akceptacji ani podporządkowania. Przyjmują postawę biernego siedzenia i czekania na zniszczenie – co ewidentnie jest stanem niechęci wobec prawdy. Istnieje też jeszcze inny, nawet poważniejszy stan: nie siedzą biernie, czekając na zniszczenie, lecz przeciwstawiają się Bożym ustaleniom i planom i stawiają opór, gdy Bóg im coś odbiera. Jak to robią? (Przeszkadzają w dziele kościoła i zaburzają je albo sabotują, próbując ustanowić własne królestwo). To jeden ze sposobów. Po zmianie niektórych przywódców kościoła tacy ludzie powodują zaburzenia i przeszkadzają w życiu kościelnym, którym żyją, są oporni i nieposłuszni wobec wszystkiego, co mówi nowowybrany przywódca, i za plecami kopią pod nim dołki. Co to za usposobienie? To nikczemne usposobienie. Tak naprawdę myślą: „Jeśli ja nie mogę być przywódcą, to nikt inny nie może się utrzymać na tej pozycji. Przegonię ich wszystkich! Jeśli cię stąd wypchnę, to będę rządził tak jak wcześniej!”. To nie jest zwykła niechęć do prawdy, to nikczemność! Bezpardonowo walczą o status, o terytorium, o osobiste interesy i reputację; w swoim pragnieniu zemsty nie cofną się przed niczym, zrobią wszystko, co w ich mocy, użyją wszelkich swoich umiejętności i uczynią, co tylko możliwe, aby osiągnąć swoje cele, ocalić swoją reputację, dumę i status albo by zaspokoić pragnienie zemsty – wszystko to są przejawy nikczemności. Niektóre przejawy nikczemnego usposobienia w zachowaniu to, między innymi, mówienie wielu niepokojących i uciążliwych rzeczy, a także posuwanie się do licznych niegodziwych postępków, by osiągnąć swoje cele. Wszystko, co tacy ludzie robią czy mówią, jest niezgodne z prawdą i stanowi jej naruszenie, są to wszystko przejawy nikczemnego usposobienia. Niektórzy ludzie nie są w stanie tego rozeznać. Nie potrafią dostrzec, czym w istocie są niewłaściwe słowa lub zachowanie, o ile nie są one rażące. Ale dla ludzi, którzy rozumieją prawdę, wszystko, co mówią i robią źli ludzie, jest złem i nic w tym nie może być słuszne ani zgodne z prawdą; można stwierdzić, że to, co ci ludzie mówią i robią, jest w stu procentach złe i że z całą pewnością są to przejawy nikczemnego usposobienia. Jakimi motywacjami kierują się źli ludzie przed ujawnieniem swojego nikczemnego usposobienia? Jakie cele próbują osiągnąć? Jak mogą robić takie rzeczy? Czy potraficie to rozeznać? Dam wam przykład. Coś się stało u kogoś w domu. Dom jest obserwowany przez wielkiego czerwonego smoka i ten ktoś nie może tam wrócić, co jest dla niego bardzo bolesne. Pewni bracia i siostry zabierają go do siebie, a on, widząc, że w domu gospodarzy wszystko jest w porządku, myśli sobie: „Dlaczego nic się nie zdarzyło w twoim domu? Jak to się stało, że padło na mój dom? To niesprawiedliwe. Tak nie może być; muszę wymyślić jakiś sposób, żeby coś się stało u ciebie w domu i żebyś nie mógł tam wrócić. Dam ci posmakować tych samych trudności, które ja przecierpiałem”. Bez względu na to, czy coś zrobi, czy nie, czy to się urzeczywistni, czy nie i czy ten człowiek osiągnie swój cel, faktem jest, że ma takie zamiary. To jeden z rodzajów usposobienia, prawda? (Tak). Skoro sam nie ma dobrego życia, to nie pozwoli, by inni je mieli. Jaka jest natura takiego usposobienia? (Złośliwość). To nikczemne usposobienie – taki człowiek jest podły! Jest, jak to się mówi, przegniły do szpiku kości. To pokazuje, jak bardzo jest nikczemny. Jaka jest natura takiego usposobienia? Spróbujcie przeanalizować, jakie są motywacje, intencje i cele takiego człowieka, kiedy to usposobienie się w nim przejawia. Jaka siła sprawcza stoi za przejawieniem tego usposobienia? Co on chce przez to osiągnąć? Coś wydarzyło się w jego własnym domu, a w domu gospodarzy dobrze o niego zadbano – więc dlaczego chce to zepsuć? Czy poczuje zadowolenie dopiero wtedy, gdy zaszkodzi swoim gospodarzom, tak że w ich domu również zacznie się dziać coś złego i oni też nie będą mogli tam wrócić? Dla własnego dobra powinien chronić to miejsce, nie dopuścić do tego, aby cokolwiek się tam stało i nie krzywdzić swoich gospodarzy, gdyż krzywdząc ich, krzywdzi zarazem siebie. Jaki zatem właściwie ma cel, chcąc to zrobić? (Kiedy jemu się nie układa, nie chce, żeby układało się komukolwiek innemu). To się nazywa nikczemność. Taki człowiek myśli sobie: „Mój dom został zniszczony przez wielkiego czerwonego smoka i teraz nie mam domu. Ale ty nadal masz miły, ciepły dom, do którego możesz wrócić. To niesprawiedliwe. Nie mogę patrzeć na to, jak ty możesz spokojnie wracać do domu. Zamierzam dać ci nauczkę. Zrobię tak, że nie będziesz mógł wrócić do domu i znajdziesz się w takiej samej sytuacji jak ja. Wtedy poczuję, że to jest sprawiedliwe”. Czy takie postępowanie nie jest złośliwe i wypływające ze złych intencji? Jaka jest jego natura? (Nikczemna). Wszystko, co mówią i robią źli ludzie, ma prowadzić do celu. Co zwykle robią? Jakie rzeczy najczęściej robią ludzie o nikczemnym usposobieniu? (Zakłócają i zaburzają pracę kościoła oraz rujnują jego dzieło). (Twarzą w twarz z ludźmi próbują sobie zaskarbić ich łaski, ale potem podkopują ich za plecami). (Atakują ludzi, są mściwi i złośliwie wyżywają się na nich). (Rozpowszechniają plotki i oszczerstwa). (Oczerniają, osądzają i potępiają innych). Naturą tych działań jest zaburzanie i niszczenie dzieła kościoła; wszystko to są przejawy oporu i ataki na Boga, przejawy nikczemnego usposobienia. Ci, którzy zdolni są robić takie rzeczy, niewątpliwie są złymi ludźmi, a wszystkich tych, u których występują pewne przejawy nikczemnego usposobienia, można nazwać złymi ludźmi. Jaka jest istota złego człowieka? To istota diabła, szatana. To nie jest przesada. Czy wy bylibyście zdolni do takich działań? Do którego z tych postępków jesteście zdolni? (Do osądzania). A czy odważylibyście się atakować ludzi lub mścić się na nich? (Czasami mam takie myśli, ale nie ośmielam się wprowadzać ich w życie). Po prostu macie takie myśli, ale nie ośmielacie się wprowadzać ich w życie. Gdyby skrzywdził was ktoś o niższej pozycji niż wasza, czy odważylibyście się wziąć odwet? (Czasami tak, jestem zdolny to zrobić). A gdyby ten ktoś był naprawdę groźny – gdyby był bardzo elokwentny i skrzywdziłby cię – czy odważyłbyś się zemścić? Chyba tylko nieliczni nie obawialiby się tego zrobić. Czy ludzie, którzy gnębią słabych, ale boją się silnych, mają nikczemne usposobienie? (Tak). Bez względu na to, jakiego rodzaju jest to zachowanie i w kogo jest wymierzone, jeśli jesteś zdolny do popełnienia złego uczynku w postaci odwetu na innych braciach i siostrach, dowodzi to, że masz w sobie nikczemne usposobienie. To nikczemne usposobienie nie wyróżnia się zanadto na zewnątrz, ale musisz być w stanie je dostrzec i zauważyć również, kto jest twoim celem. Jeśli zaciekle walczysz z szatanem i jesteś w stanie go ujarzmić i upokorzyć, czy można to uznać za nikczemne usposobienie? Nie. To jest stawanie w obronie tego, co słuszne i bycie nieustraszonym w obliczu wroga. To jest poczucie sprawiedliwości. W jakich okolicznościach można byłoby to uznać za nikczemne usposobienie? Gdybyś gnębił, deptał i poniżał dobrych ludzi lub braci i siostry, byłoby to nikczemne usposobienie. Dlatego musicie mieć sumienie i rozum, do ludzi i spraw podchodzić z zasadami, umieć rozpoznawać ludzi złych i diabły, mieć poczucie sprawiedliwości, okazywać tolerancję i cierpliwość wybrańcom Bożym oraz braciom i siostrom, a także praktykować zgodnie z prawdą. Jest to całkowicie słuszne i zgodne z Bożymi intencjami. Ludzie o nikczemnym usposobieniu nie traktują innych zgodnie z takimi zasadami. Jeśli ktoś, nieważne kto, zrobi coś, co ich skrzywdzi, będą próbowali się zemścić – to jest nikczemność. W sposobie działania złych ludzi nie ma żadnej zasady. Nie szukają oni prawdy. Bez względu na to, czy chcą zrobić komuś na złość, czy gnębią słabych i obawiają się silnych, czy też odważają się na kimkolwiek mścić, wszystko to odnosi się do nikczemnego usposobienia i wszystkie te rzeczy składają się na skażone usposobienie. Co do tego nie ma wątpliwości.
Jaki jest najbardziej oczywisty przejaw nikczemnego usposobienia u człowieka? Gdy taka osoba spotyka kogoś prostodusznego, kogo łatwo jest pognębić, zaczyna się go czepiać i bawić się nim. To powszechne zjawisko. Kiedy ktoś o stosunkowo dobrym sercu zobaczy człowieka prostodusznego i tchórzliwego, będzie miał dla niego współczucie i nawet jeśli nie będzie w stanie mu pomóc, to nie będzie go zastraszać. Gdy widzisz, że ktoś z twoich braci czy sióstr jest prostoduszny, jak go traktujesz? Czy znęcasz się nad nim lub mu dokuczasz? (Zapewne patrzyłbym na niego z góry). Patrzenie na ludzi z góry to sposób widzenia ich, postrzegania, rodzaj mentalności, ale to, jak się wobec nich zachowujesz i jak z nimi rozmawiasz, zależy od twojego usposobienia. Powiedzcie Mi, jak się zachowujecie wobec ludzi, którzy są nieśmiali i tchórzliwi? (Rozkazuję im i dokuczam). (Kiedy widzę, że źle wykonują swoje obowiązki, dyskryminuję ich i wykluczam). Te rzeczy, o których wspominacie, są przejawami nikczemnego usposobienia i odnoszą się do usposobienia ludzi. Jest ich znacznie więcej, więc nie ma potrzeby omawiać ich szczegółowo. Czy kiedykolwiek spotkaliście człowieka, który życzyłby śmierci komuś, kto go obraził, a nawet modlił się do Boga, prosząc Go, aby taką osobę potępił i zmiótł z powierzchni ziemi? Chociaż żaden człowiek nie ma takiej mocy, w głębi serca myślą o tym, jak dobrze by było, gdyby ją mieli, albo modlą się do Boga prosząc, by On to uczynił. Czy miewacie w sercu takie myśli? (Kiedy głosimy ewangelię i napotykamy złych ludzi, którzy nas atakują i zgłaszają na policję, czuję do nich nienawiść i zdarza mi się myśleć „nadejdzie dzień, kiedy zostaniesz ukarany przez Boga”). To dość obiektywny przypadek. Byłeś atakowany, cierpiałeś, czułeś ból, twoja osobista godność i szacunek do siebie zostały całkowicie zdeptane – w takich okolicznościach większość ludzi miałaby trudności z poradzeniem sobie z tym. (Niektórzy ludzie rozsiewają w internecie plotki o naszym kościele i wysuwają wiele zarzutów. Bardzo mnie to złości, kiedy o tym czytam, i mam w sercu wiele nienawiści). Czy to jest nikczemność, impulsywność, czy też normalne człowieczeństwo? (To jest normalne człowieczeństwo. Brak nienawiści do demonów i wrogów Boga nie jest normalnym człowieczeństwem). Racja. To jest przejaw, manifestacja i reakcja wypływająca z normalnego człowieczeństwa. Jeśli ludzie nie nienawidzą rzeczy negatywnych ani nie kochają rzeczy pozytywnych, jeśli nie mają standardów sumienia, to nie są ludźmi. Jakie działania podjęte w takich okolicznościach mogą się rozwinąć w nikczemne usposobienie? Jeśli ta nienawiść i odraza przekształcą się w pewien rodzaj zachowania, jeśli stracisz wszelki rozsądek, a twoje działania przekroczą pewną granicę człowieczeństwa, jeśli będziesz nawet gotów ich zabić i złamać prawo, to jest to nikczemność, działanie pod wpływem impulsu. Kiedy ludzie rozumieją prawdę, potrafią rozpoznać tych, którzy są źli i nienawidzą niegodziwości, jest to normalne człowieczeństwo. Ale jeśli działają porywczo, to postępują bez zasad. Czy to się różni od popełniania zła? (Tak). Jest różnica. Jeśli ktoś jest wyjątkowo podły, skrajnie nikczemny, skrajnie zły i niemoralny i odczuwasz do niego wielką niechęć, tak wielką, że prosisz Boga, aby przeklął tego człowieka, to jest w porządku. Ale czy to w porządku, jeśli po tym, jak pomodliłeś się dwa czy trzy razy, a Bóg nic nie zrobił, ty bierzesz sprawy w swoje ręce? (Nie). Możesz się modlić do Boga i wyrażać swoje poglądy i opinie, a następnie szukać prawdozasad; w takim przypadku będziesz w stanie postąpić właściwie. Ale nie powinieneś żądać od Boga, by wyegzekwował odpłatę w twoim imieniu, ani próbować Go do tego zmuszać, a tym bardziej nie powinieneś pozwalać, by twoja porywczość doprowadziła cię do uczynienia czegoś głupiego. Należy podejść do sprawy racjonalnie. Powinieneś być cierpliwy, czekać na Boży czas i spędzać więcej czasu na modlitwie. Zobacz, jak mądrze Bóg działa wobec diabłów, szatana, i zdobądź się na podobną cierpliwość. Racjonalne postępowanie to powierzenie wszystkiego Bogu i pozwolenie, by On działał. Tak powinna postępować istota stworzona. Nie działaj impulsywnie. Impulsywne działanie jest nie do przyjęcia przez Boga, jest przez Boga potępione. To, co ludzie przejawiają w takich chwilach, to nie są ludzkie słabości czy przemijający gniew, lecz nikczemne usposobienie. A kiedy już się okaże, że jest to nikczemne usposobienie, znajdziesz się w kłopotach i będziesz miał małe szanse na zbawienie, a to dlatego, że kiedy ludzie mają nikczemne usposobienie, są skłonni działać wbrew sumieniu i rozsądkowi, a także istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że złamią prawo i pogwałcą Boże rozporządzenia administracyjne. Jak zatem tego uniknąć? Istnieją co najmniej trzy granice, których nie wolno przekraczać: pierwsza to nierobienie rzeczy, które są sprzeczne z sumieniem i rozumem, druga to niełamanie prawa, a trzecia to niegwałcenie Bożych rozporządzeń administracyjnych. Ponadto nie posuwaj się do żadnych skrajności ani nie rób niczego, co zaburzy pracę kościoła. Jeśli będziesz przestrzegał tych zasad, przynajmniej zapewnisz sobie bezpieczeństwo i nie zostaniesz wyeliminowany. Jeśli zaciekle stawiasz opór, kiedy cię przycinają, bo popełniłeś wszelkiego rodzaju zło, jest to jeszcze bardziej niebezpieczne. Z dużym prawdopodobieństwem bezpośrednio obrazisz Boże usposobienie i zostaniesz usunięty lub wydalony z kościoła. Kara za obrazę Bożego usposobienia jest znacznie surowsza niż za złamanie prawa – to los gorszy od śmierci. Złamanie prawa grozi co najwyżej karą pozbawienia wolności; po kilku trudnych latach wyjdziesz na wolność i to wszystko. Ale jeśli obrazisz Boże usposobienie, kara będzie trwała przez wieczność. Dlatego jeśli ludziom o nikczemnym usposobieniu brakuje rozsądku, są w skrajnym niebezpieczeństwie: mają skłonności do popełniania zła, z pewnością zostaną ukarani i doczekają się odpłaty. Jeśli ludzie mają odrobinę rozsądku, potrafią szukać prawdy i podporządkować się jej oraz potrafią powstrzymać się od popełnienia zbyt wielkiego zła, to jak najbardziej mogą mieć nadzieję na zbawienie. Najważniejsze, aby człowiek myślał racjonalnie i miał rozum. Rozsądna osoba prawdopodobnie zaakceptuje prawdę i we właściwy sposób zniesie przycinanie. Osoba pozbawiona rozsądku jest w niebezpieczeństwie, gdy ktoś ją przycina. Powiedzmy na przykład, że ktoś jest bardzo zły po tym, jak przywódca go przyciął. Ma ochotę rozsiewać plotki i zaatakować przywódcę, ale nie odważy się tego zrobić z obawy przed spowodowaniem kłopotów. Jednak w jego sercu zrodziło się już takie usposobienie i trudno powiedzieć, czy wprowadzi je w czyn, czy nie. Jeżeli tego rodzaju usposobienie istnieje w czyimś sercu, jeżeli istnieją takie myśli, to chociaż ta osoba może nie działać zgodnie z nimi, jest już w niebezpieczeństwie. Kiedy okoliczności na to pozwolą – kiedy nadarzy się okazja – może zacząć działać. Dopóki ma w sobie nikczemne usposobienie, to o ile go nie skoryguje, wcześniej czy później popełni zło. Zatem w jakich jeszcze sytuacjach człowiek ujawnia nikczemne usposobienie? Powiedzcie Mi. (Niedbale podchodziłem do swojego obowiązku i nie miałem żadnych rezultatów, a potem przywódca zgodnie z zasadami zastąpił mnie kimś innym i poczułem pewien opór. Później, kiedy zobaczyłem, że przywódca ujawnił skażone usposobienie, myślałem o napisaniu listu, żeby na niego donieść). Czy ten pomysł wziął się z powietrza? Absolutnie nie. Zrodził się w twojej naturze. Prędzej czy później cechy natury ludzi zostają ujawnione, nie wiadomo tylko, w jakiej sytuacji czy kontekście wyjdą na jaw i zostaną przekute w czyn. Czasami ludzie nic nie robią tylko dlatego, że sytuacja na to nie pozwala. Jeśli dążą do prawdy, to będą mogli poszukać prawdy, aby rozwiązać swój problem. Jeżeli jednak nie dążą do prawdy, to zrobią, co zechcą, i gdy tylko sytuacja na to pozwoli, popełnią zło. Dlatego też, jeśli skażone usposobienie nie zostanie skorygowane, to jest bardzo prawdopodobne, że ludzie wpadną w kłopoty, a w takim przypadku będą musieli zebrać to, co zasiali. Niektórzy ludzie nie dążą do prawdy i przez cały czas niedbale wykonują swoje obowiązki. Nie akceptują tego, że inni ich przycinają, nigdy nie okazują skruchy i w końcu zostają wykluczeni, aby się nad sobą zastanowili. Niektórzy ludzie są odsuwani od kościoła, ponieważ stale zaburzają życie kościoła i stali się zgniłymi jabłkami; niektórzy są wydalani, bo dopuszczają się wszelkiego rodzaju zła. Dlatego bez względu na rodzaj człowieka, jeśli ktoś często ujawnia zepsute usposobienie i nie szuka prawdy, aby temu zaradzić, jest bardzo prawdopodobne, że dopuści się zła. Zepsute usposobienie ludzkości to nie tylko arogancja, ale także niegodziwość i nikczemność. Arogancja i nikczemność to tylko powszechne składniki.
Jak zatem należy rozwiązać problem przejawiania nikczemnego usposobienia? Ludzie muszą rozpoznać swoje skażone usposobienie. Usposobienie niektórych ludzi jest szczególnie nikczemne, złośliwe i aroganckie; są oni całkowicie pozbawieni skrupułów. Taka jest natura złych ludzi, a są to ludzie najbardziej niebezpieczni ze wszystkich. Kiedy tacy ludzie mają władzę, władzę mają diabły i szatani. W domu Bożym wszyscy źli ludzie są ujawniani i eliminowani, popełniają bowiem wszelkiego rodzaju złe uczynki. Kiedy próbujesz omawiać prawdę ze złymi ludźmi bądź ich przyciąć, istnieje duże prawdopodobieństwo, że cię zaatakują, osądzą, a nawet zemszczą się na tobie, co jest konsekwencją ich bardzo złośliwego usposobienia. Jest to rzeczywiście bardzo powszechne. Na przykład może się zdarzyć, że dwie osoby bardzo dobrze się dogadują, rozumieją i troszczą się o siebie nawzajem – ale w końcu dzieli ich jakaś sprawa dotycząca ich interesów i zrywają ze sobą więzi. Mogą nawet stać się wrogami i próbować mścić się na sobie nawzajem. Wszyscy oni są bardzo nikczemni. Co się tyczy ludzi wykonujących swój obowiązek, czy zauważyliście, które rzeczy spośród tych, jakie się w nich przejawiają i manifestują, są cechami nikczemnego usposobienia? Takie cechy z pewnością istnieją i musicie je wykorzenić. Pomoże wam to rozeznać i rozpoznać te cechy. Jeśli nie wiecie, jak je rozeznać i wykorzenić, to nigdy nie będziecie w stanie rozpoznać złych ludzi. Życie niektórych ludzi doznaje uszczerbku po tym, jak zostają wprowadzeni w błąd przez antychrystów i przechodzą pod ich kontrolę. Dopiero wtedy przekonują się oni, kim jest antychryst i czym jest nikczemne usposobienie. Wasze rozumienie prawdy jest zbyt powierzchowne. Wasze rozumienie większości prawd sięga tylko poziomu słów, mówionych lub pisanych, albo też rozumiecie tylko słowa i doktryny, które w ogóle nie przekładają się na rzeczywistość. Po wysłuchaniu wielu kazań wydaje się, że w waszych sercach powstało zrozumienie i oświecenie, ale w obliczu rzeczywistości w dalszym ciągu nie potraficie rozeznać, co jest czym. Teoretycznie wszyscy wiecie, jakie są przejawy antychrysta, ale kiedy patrzycie na prawdziwego antychrysta, nie jesteście w stanie rozpoznać w nim antychrysta. To dlatego, że macie zbyt mało doświadczenia. Kiedy doświadczycie więcej, kiedy zostaniecie wystarczająco zranieni przez antychrystów, będziecie w stanie rozpoznać ich prawdziwą twarz. Dziś, choć większość ludzi sumiennie słucha kazań na zgromadzeniach i chce dążyć do prawdy, to po wysłuchaniu kazania rozumie tylko jego dosłowne znaczenie, nie wychodzi poza poziom teoretyczny i nie jest w stanie doświadczać praktycznego wymiaru prawdy. Dlatego ich wejście w prawdorzeczywistość jest bardzo powierzchowne, co oznacza, że brakuje im rozeznania w kwestii złych ludzi i antychrystów. Antychryści mają istotę złych ludzi, ale czy poza antychrystami i złymi ludźmi inni ludzie nie mają nikczemnych skłonności? W rzeczywistości nie ma dobrych ludzi. Kiedy wszystko idzie dobrze, każdy się uśmiecha, ale stając w obliczu czegoś, co szkodzi ich własnym interesom, ludzie pokazują paskudną twarz. To jest nikczemne usposobienie. To nikczemne usposobienie może zostać ujawnione w dowolnej chwili; dzieje się to mimowolnie. Zatem o co tu właściwie chodzi? Czy to kwestia opętania przez złe duchy? Czy to kwestia demonicznej reinkarnacji? Jeśli chodzi o jedną z tych dwóch rzeczy, dana osoba ma istotę złego człowieka i nie można jej pomóc. Jeśli nie ma istoty złego człowieka, lecz po prostu ma zepsute usposobienie, to jej stan nie jest beznadziejny i o ile potrafi zaakceptować prawdę, wciąż jest dla niej nadzieja na zbawienie. Jak zatem rozwiązać problem nikczemnego, skażonego usposobienia? Przede wszystkim musisz często się modlić, gdy przydarzają ci się różne sprawy, oraz zastanawiać się nad swoimi motywacjami i pragnieniami. Musisz zaakceptować Bożą kontrolę i pilnować swojego zachowania. Ponadto nie wolno ci ujawniać żadnych złych słów ani zachowań. Jeśli człowiek odkryje w swoim sercu niewłaściwe intencje, złośliwość i chęć czynienia złych rzeczy, to musi poszukać prawdy, aby temu zaradzić, musi znaleźć odpowiednie słowa Boże, by zrozumieć i rozwiązać ten problem, musi modlić się do Boga, prosić Go o ochronę, złożyć Mu przysięgę i przekląć samego siebie, gdy nie przyjmuje prawdy i popełnia zło. Omawianie spraw z Bogiem w taki sposób zapewnia ochronę i powstrzymuje człowieka przed czynieniem zła. Jeśli komuś coś się stanie i pojawią się w nim złe zamiary, ale on nie zwróci na to uwagi i po prostu pozwoli, by te zamiary się uzewnętrzniły lub przyjmie za pewnik, że tak właśnie powinien postąpić, to jest złym człowiekiem, nie jest kimś, kto naprawdę wierzy w Boga i kocha prawdę. Taka osoba nadal chce wierzyć w Boga i podążać za Nim, otrzymać błogosławieństwo i wejść do królestwa niebieskiego – czy to możliwe? Może o tym tylko pomarzyć. Piątym rodzajem usposobienia jest nikczemność. Jest to również problem dotyczący skażonych skłonności i to już mniej więcej wszystko na ten temat.
Zapewne znacie również szósty rodzaj zepsutego usposobienia: niegodziwość. Zacznijmy od sytuacji, kiedy ludzie głoszą ewangelię. Niektórzy ujawniają przy tym niegodziwe usposobienie. Nie głoszą zgodnie z zasadami ani nie wiedzą, jacy ludzie kochają prawdę i obdarzeni są człowieczeństwem; zawsze tylko szukają osoby płci przeciwnej, która jest w ich typie, którą lubią i z którą się dogadują. Nie głoszą ludziom, których nie lubią lub z którymi nie potrafią się dogadać. Nie ma znaczenia, czy dana osoba jest odpowiednia według zasad szerzenia ewangelii – jeśli wydaje im się interesująca, nie zrezygnują. Inni mogą ich przekonywać, że ta osoba nie przystaje do zasad szerzenia ewangelii, ale oni i tak upierają się komuś takiemu głosić. Mają w sobie usposobienie, które kontroluje ich działania, każe im zaspokajać lubieżne pragnienia i pod sztandarem głoszenia ewangelii osiągać własne cele. To nic innego jak niegodziwe usposobienie. Niektórzy nawet doskonale wiedzą, że tak postępując, czynią źle, że obrażają tym Boga i naruszają Jego rozporządzenia administracyjne, a mimo to nie przestają tak czynić. To jeden z rodzajów usposobienia, prawda? (Tak). Jest to jeden z przejawów niegodziwego usposobienia, ale nie tylko przejawianie lubieżnych pragnień należy uznać za niegodziwe; zakres niegodziwości jest szerszy niż tylko pożądliwość ciała. Zastanówcie się, jakie są inne przejawy niegodziwego usposobienia? Mówimy o usposobieniu, więc jest to coś więcej niż tylko sposób postępowania – obejmuje wiele różnych stanów, manifestacji i przejawów, dlatego spełnia kryteria usposobienia. (Podążanie za światowymi trendami, niewyrzekanie się rzeczy związanych z trendami tego świata). Niewyrzekanie się niegodziwych trendów to jeden z przejawów. Przywiązanie do złych tendencji tego świata, uganianie się za nimi, zajmowanie się nimi, podążanie za nimi z wielką pasją. Są tacy, którzy nigdy się od tych spraw nie odwracają, niezależnie od tego, jak omawia się z nimi prawdę, i bez względu na to, jak są przycinani; mogą być nawet tymi trendami zauroczeni. To jest niegodziwość. Zatem gdy ludzie podążają za niegodziwymi trendami, jakie przejawy wskazują na ich niegodziwe usposobienie? Dlaczego ci ludzie kochają te rzeczy? Co takiego w tych niegodziwych światowych trendach daje im wewnętrzne zadowolenie oraz zaspokaja ich potrzeby, upodobania i pragnienia? Powiedzmy na przykład, że lubią gwiazdy filmowe: co takiego mają ci celebryci, co napędza obsesję ludzi i każe im za nimi podążać? To polot, talent, wygląd i sława, jak również ekstrawagancki styl życia, jakiego ich wielbiciele również pragną. Te rzeczy, za którymi podążają – czy wszystkie są niegodziwe? (Tak). Dlaczego mówi się, że są niegodziwe? (Ponieważ są przeciwieństwem prawdy i tego, co pozytywne; nie są zgodne z tym, o co prosi Bóg). Tak mówi doktryna. Spróbujcie przeanalizować te gwiazdy filmowe i celebrytów: ich styl życia, postępowanie, a nawet publiczny wizerunek i stroje, które wszyscy tak bardzo uwielbiają. Dlaczego prowadzą takie życie? I dlaczego inspirują innych do naśladownictwa? Włożyli w to wszystko wiele wysiłku. Mają wizażystów i osobistych stylistów, którzy tworzą ten ich wizerunek. Jaki więc mają cel w kreowaniu takiego obrazu siebie? Chcą przyciągać ludzi, zwieść ich, skłonić, by za nimi podążali – i czerpać z tego korzyści. I tak, czy ludzie czczą te gwiazdy filmowe ze względu na ich sławę, wygląd, czy styl życia, jest to doprawdy głupie i absurdalne postępowanie. Gdyby człowiek miał rozum, jak mógłby czcić diabły? Diabły to byty, które zwodzą i oszukują ludzi, szkodząc im. Diabły nie wierzą w Boga i absolutnie nie przyjmują prawdy. Wszystkie podążają za szatanem. Jakie są cele tych, którzy podążają za diabłami i szatanem, darząc ich czcią? Chcą naśladować te diabły, wzorować się na nich w nadziei, że pewnego dnia sami staną się diabłami, równie pięknymi i seksownymi jak tamte diabły i celebryci. Lubią cieszyć się tym uczuciem. Bez względu na to, jakiego celebrytę czy wybitną jednostkę czci dana osoba, ostateczny cel tych gwiazd jest ten sam – wprowadzać ludzi w błąd, przyciągać ich i sprawiać, by ludzie ich czcili i by za nimi szli. Czy to nie jest niegodziwe usposobienie? To niegodziwe usposobienie; nie mogłoby być bardziej oczywiste.
Niegodziwe usposobienie przejawia się także w inny sposób. Niektórzy widzą, że podczas zgromadzeń w domu Bożym zawsze czyta się słowo Boże, omawia prawdę i dyskutuje o samopoznaniu, właściwym wypełnianiu obowiązku, o tym, jak postępować zgodnie z zasadami, jak bać się Boga i wystrzegać zła, jak zrozumieć i praktykować prawdę oraz o różnych innych aspektach prawdy. Po wielu latach słuchania zaczynają mieć tego coraz bardziej dość i zaczynają narzekać: „Czy celem wiary w boga nie jest uzyskanie błogosławieństw? Dlaczego ciągle mówimy o prawdzie i omawiamy słowo boże? Czy to się kiedyś wreszcie skończy? Mam już tego powyżej uszu!”. Nie chcą jednak wracać do świeckiego świata. Myślą sobie: „Wiara w boga jest tak nudna, że aż nużąca – jak mógłbym sprawić, by stała się nieco bardziej interesująca? Muszę znaleźć coś ciekawego”. Chodzą więc dookoła i pytają: „Ilu wierzących w boga jest w kościele? Ilu jest przywódców i pracowników? Ilu zostało zastąpionych? Ilu jest młodych studentów i absolwentów uniwersytetów? Czy ktoś zna ich dokładną liczbę?”. Traktują te sprawy i te dane jak prawdę. Co to za usposobienie? Jest to niegodziwość, powszechnie nazywana „podłością”. Słyszeli tak wiele prawd, ale żadna z nich nie zyskała ich wystarczającej uwagi ani nie skłoniła do skupienia. Ale gdy tylko ktoś przyniesie jakieś plotki lub nowiny, natychmiast nadstawiają uszu, żeby ich tylko nie przegapić. To jest podłość, prawda? (Tak). Co charakteryzuje ludzi podłych? Nawet w najmniejszym stopniu nie interesuje ich prawda. Interesują ich tylko sprawy zewnętrzne, niestrudzenie i zachłannie poszukują plotek i spraw, które nie mają żadnego wpływu na ich wejście w życie ani na prawdę. Myślą, że rozgryzienie tych spraw, wszystkich tych informacji i zachowanie tego wszystkiego w głowie oznacza, że posiedli prawdorzeczywistość, że rzeczywiście należą do domu Bożego, że z pewnością zyskają aprobatę Boga i będą mogli wejść do Jego królestwa. Czy sądzicie, że tak jest naprawdę? (Nie). Wy potraficie to przejrzeć, ale wielu nowych wierzących w Boga nie potrafi. Są zafiksowani na tych informacjach, myślą, że wiedza o takich sprawach czyni ich członkami domu Bożego – ale w rzeczywistości Bóg najbardziej nienawidzi takich ludzi, są to najbardziej próżni i powierzchowni ignoranci ze wszystkich. Bóg stał się ciałem w dniach ostatecznych, aby dokonać dzieła osądzania i oczyszczania ludzi, by w rezultacie dać im prawdę jako życie. Ale jeśli ludzie nie skupiają się na jedzeniu i piciu słowa Bożego, lecz ciągle poszukują plotek i próbują dowiedzieć się czegoś więcej o wewnętrznych sprawach kościoła, to czy dążą do prawdy? Czy są to ludzie, którzy wykonują należytą pracę? Dla Mnie są to ludzie niegodziwi. Są niedowiarkami. Takich ludzi można również nazwać plugawymi. Zawsze skupiają się tylko na plotkach. To zaspokaja ich ciekawość, ale Bóg ich nienawidzi. Nie są to ludzie, którzy prawdziwie wierzą w Boga, a tym bardziej ludzie, którzy dążą do prawdy. Są po prostu sługami szatana, którzy przychodzą, by zaburzać pracę kościoła. Co więcej, ludzie, którzy wciąż badają i sprawdzają Boga, są sługami i pachołkami wielkiego czerwonego smoka. Bóg nienawidzi takich ludzi i brzydzi się nimi najbardziej ze wszystkich. Jeśli wierzysz w Boga, dlaczego Mu nie ufasz? Kiedy sprawdzasz i badasz Boga, czy szukasz prawdy? Czy poszukiwanie prawdy ma jakikolwiek związek z rodziną, w której narodził się Chrystus albo ze środowiskiem, w którym dorastał? Czy ludzie, którzy ciągle oglądają Boga pod mikroskopem, nie są obrzydliwi? Jeśli wciąż masz jakieś wyobrażenia o sprawach związanych z człowieczeństwem Chrystusa, powinieneś spędzać więcej czasu na poznawaniu słów Boga; dopiero gdy zrozumiesz prawdę, będziesz w stanie rozwiązać problem swoich wyobrażeń. Czy sprawdzanie rodzinnego pochodzenia Chrystusa lub okoliczności Jego narodzin pozwoli ci poznać Boga? Czy pozwoli ci odkryć boską istotę Chrystusa? Absolutnie nie. Ludzie prawdziwie wierzący w Boga oddają się słowu Bożemu i prawdzie, tylko to sprzyja poznaniu boskiej istoty Chrystusa. Ale dlaczego ci, którzy nieustannie badają Boga, wciąż dopuszczają się podłości? Ci nic niewarci ludzie, którzy nie mają duchowego zrozumienia, powinni jak najszybciej wynieść się z domu Bożego! Tak wiele prawd zostało wyrażonych, tak wiele omówiono na zgromadzeniach i w kazaniach – dlaczego wciąż musisz sprawdzać Boga? Co to oznacza, jeśli wciąż sprawdzasz Boga? Że jesteś skrajnie niegodziwy! Co więcej, są nawet tacy, którym się wydaje, że poznanie tych wszystkich nieistotnych informacji daje im kapitał i przechwalają się tym przed wszystkimi. A co się dzieje na koniec? Stają się dla Boga wstrętni i obrzydliwi. Czy to w ogóle są ludzie? Czy to nie są żywe demony? Jak mogą być ludźmi wierzącymi w Boga? Poświęcają wszystkie swoje myśli nikczemności i szalbierstwom, zupełnie jakby uważali, że im więcej znają pogłosek, tym bardziej są członkami domu Bożego i tym lepiej rozumieją prawdę. Tacy ludzie są zupełnie niedorzeczni. W domu Bożym nikt nie jest bardziej odrażający niż oni.
Niektórzy ludzie nieustannie skupiają się w swojej wierze na nierealistycznych rzeczach. Na przykład niektórzy wciąż dociekają, jak wygląda królestwo, gdzie się znajduje trzecie niebo, jaki jest świat podziemny i gdzie się mieści piekło. Wciąż badają tajemnice, zamiast skupiać się na wejściu w życie. To jest podłość, to jest nikczemność. Są tacy, którzy bez względu na to, ilu kazań i omówień wysłuchają, wciąż nie rozumieją, czym jest prawda, ani nie są świadomi, jak powinni ją wprowadzać w życie. Kiedy tylko mają czas, zagłębiają się w słowo Boże, ślęczą nad sformułowaniami, szukając jakiejś sensacji, a także ciągle sprawdzają, czy słowa Boga się wypełniły. Jeśli tak, wierzą, że jest to dzieło Boga, a jeśli nie, zaprzeczają, że jest to dzieło Boga. Czy nie są niedorzeczni? Czy to nie jest podłość? Czy ludzie zawsze są w stanie dostrzec, kiedy wypełniły się słowa Boga? Ludzie niekoniecznie są w stanie dostrzec, kiedy niektóre z Bożych słów się wypełniły. Ludziom wydaje się, że niektóre z Jego słów się nie wypełniły, ale dla Boga są one wypełnione. Ludzie nie mogą jasno ujrzeć tych rzeczy; są szczęściarzami, jeśli rozumieją chociaż dwadzieścia procent. Niektórzy ludzie przez cały czas na studiują słowo Boże, ale nie poświęcają uwagi praktykowaniu prawdy ani wejściu w rzeczywistość. Czy nie jest to lekceważenie swoich właściwych obowiązków? Słyszeli tak wiele prawd, ale nadal ich nie rozumieją i nieustannie szukają dowodów na wypełnienie się proroctw, traktując to jako swoją misję w życiu. Kiedy niektórzy ludzie się modlą, mówią na przykład: „Boże, jeśli chcesz, abym to zrobił, spraw, abym wstał jutro o szóstej rano; jeśli nie chcesz, pozwól mi spać do siódmej”. Często tak postępują, traktują to jako swoją zasadę i praktykują ją, jakby to była prawda. To się nazywa podłość. W swoich działaniach zawsze polegają na uczuciach, skupiają się na tym, co nadnaturalne, polegają na pogłoskach i innych nierzeczywistych sprawach; nieustannie skupiają energię na podłych rzeczach. To jest niegodziwość. Jakkolwiek omawiasz z nimi prawdę, uważają, że z prawdy nie ma żadnego pożytku i nie jest tak trafna jak opieranie się na uczuciach lub weryfikacja przez porównania. To jest podłość. Nie wierzą, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad ludzkim losem i go ustala, i chociaż mówią, że uznają słowa Boże za prawdę, mimo to w głębi serca w dalszym ciągu nie akceptują prawdy i niczego nie postrzegają przez pryzmat Bożych słów. Jeśli jakaś znana osoba coś mówi, są przekonani, że to prawda i zgadzają się z tym. Jeśli wróżka lub osoba czytająca z twarzy powie im, że w przyszłym roku awansują na menedżera, wierzą w to. Czy to nie jest podłość? Wierzą we wróżby, przepowiadanie przyszłości i rzeczy nadprzyrodzone, i wierzą tylko w te podłe rzeczy. Podobnie niektórzy ludzie mówią: „Rozumiem wszystkie prawdy, ale po prostu nie potrafię ich wprowadzić w życie. Nie wiem, na czym polega problem”. Teraz znamy już odpowiedź na to pytanie: są podli. Nie ma znaczenia, w jaki sposób omawiasz prawdę z takimi ludźmi, nie dotrze ona do nich ani nie zobaczysz żadnego efektu. Ci ludzie nie tylko czują niechęć wobec prawdy, ale też mają niegodziwe usposobienie. Jaki jest najważniejszy przejaw niechęci wobec prawdy? Chodzi o to, że człowiek rozumie prawdę, ale nie wprowadza jej w życie. Nie chce słuchać prawdy, stawia opór i czuje do niej niechęć. Wie, że prawda jest słuszna i dobra, ale nie wprowadza jej w życie, nie chce iść tą drogą, nie chce cierpieć ani płacić ceny, a tym bardziej ponosić strat. Niegodziwi ludzie nie są tacy. Uważają, że niegodziwe rzeczy są prawdą, że to jest właściwa droga i gonią za tymi rzeczami, próbują je naśladować i nieustannie skupiają na nich energię. W domu Bożym często omawiane są zasady modlitwy: ludzie mogą modlić się kiedykolwiek i gdziekolwiek chcą, bez żadnych ograniczeń czasowych, po prostu muszą przyjść przed oblicze Boga, wypowiedzieć słowa w swoim sercu i szukać prawdy. Te słowa powinny być często słyszane i łatwe do zrozumienia, ale jak niegodziwi ludzie wprowadzają je w życie? Każdego ranka o świcie niezawodnie zwracają się na południe, klękają na oba kolana i kładą obie ręce na ziemi, kłaniając się w modlitwie przed Bogiem najniżej jak potrafią. Myślą, że tylko w takich chwilach Bóg będzie w stanie wysłuchać ich modlitwy, bo wtedy Bóg nie jest zajęty, ma czas, więc słucha. Czy to nie jest absurdalne? Czy to nie jest niegodziwe? Inni twierdzą, że najlepszą porą na modlitwę jest godzina pierwsza lub druga w nocy, kiedy wszędzie jest cicho. Dlaczego tak mówią? Oni też mają swoje powody. Mówią, że o tej porze wszyscy śpią; Bóg ma czas na zajmowanie się ich sprawami tylko wtedy, gdy nie jest zajęty. Czy to nie absurdalne? Czy to nie jest niegodziwe? Jakkolwiek omawiasz z nimi prawdę, oni odmawiają jej przyjęcia. To najbardziej niedorzeczni ludzie, niezdolni do zrozumienia prawdy. Jeszcze inni mówią: „Kiedy ludzie wierzą w boga, muszą być dobrzy i czynić dobre rzeczy, nie wolno im zabijać ani jeść mięsa. Jedzenie mięsa to zabijanie, to grzech, i bóg nie chce ludzi, którzy to robią”. Czy te słowa mają jakąkolwiek podstawę? Czy Bóg kiedykolwiek powiedział coś takiego? (Nie). Więc kto tak powiedział? To był niewierzący, niedorzeczny typ. W rzeczywistości ludzie, którzy tak twierdzą, niekoniecznie nie jedzą mięsa – być może nie jedzą go w obecności innych ludzi, ale jedzą dużo mięsa na osobności. Ci ludzie doskonale potrafią udawać i wszędzie rozpowszechniają niedorzeczne poglądy. To jest niegodziwość. Tacy ludzie są bardzo podli. Traktują te niedorzeczne przekonania i herezje jak przykazania i przepisy, a nawet praktykują je i trzymają się ich tak, jakby były prawdą lub Bożymi wymogami, energicznie i bezwstydnie ucząc tego samego innych. Dlaczego mówię, że sposób działania tych ludzi, to, jak formułują swoje słowa oraz sposoby ich dążenia są niegodziwe? (Ponieważ nie mają one związku z prawdą). Więc wszystko, co nie ma związku z prawdą, jest niegodziwe? Takie zrozumienie jest bardzo problematyczne. W codziennym życiu ludzi są rzeczy, które nie mają związku z prawdą. Czy stwierdzenie, że są niegodziwe, nie jest przekręcaniem faktów? O tym, co nie jest potępione przez Boga, nie można powiedzieć, że jest niegodziwe; tylko to, co jest potępione przez Boga, może być określone jako niegodziwe. Określanie wszystkiego, co nie ma związku z prawdą, jako niegodziwości byłoby wielkim błędem. Czy szczegóły dotyczące życiowych potrzeb – na przykład jedzenia, spania, picia, odpoczynku – mają związek z prawdą? Czy te rzeczy są niegodziwe? To są wszystko normalne potrzeby, część codziennej ludzkiej rutyny, nic w nich nie ma niegodziwego. Dlaczego więc działania, o których wcześniej wspominałem, zostały uznane za niegodziwe? Ponieważ takie sposoby postępowania prowadzą ludzi na ścieżkę, która jest błędna i niedorzeczna – na ścieżkę religii. Praktykowanie w taki sposób i nauczanie tego innych prowadzi ludzi na ścieżkę niegodziwości. To nieunikniony rezultat. Jak kończą ludzie, którzy wielbią niegodziwe światowe trendy i kroczą ścieżką niegodziwości? Stają się zdeprawowani, tracą rozum, nie mają wstydu, a na koniec całkowicie dają się ponieść światowym trendom i zmierzają do zatracenia, w niczym się nie różniąc od niewierzących. Niektórzy ludzie nie tylko uważają te herezje i fałszywe przekonania za przepisy, którym należy się podporządkować albo przykazania, których należy przestrzegać, ale także trzymają się ich jak prawdy. To niedorzeczni ludzie, całkowicie pozbawieni duchowego zrozumienia. Ostatecznie można ich tylko wyeliminować. Czy Duch Święty mógłby działać w kimś, kto ma tak zniekształcone pojmowanie prawdy? (Nie). Duch Święty nie działa w takich ludziach, a w takim przypadku działają w nich złe duchy, ponieważ ścieżka, którą ci ludzie kroczą, jest ścieżką niegodziwości, śpieszą oni ścieżką złych duchów – a złe duchy właśnie tego potrzebują. Jaki jest tego rezultat? Ci ludzie są opętani przez złe duchy. Wcześniej powiedziałem, że „Diabły i szatan krążą niczym ryczące lwy, szukając ludzi do pożarcia”. Kiedy ludzie kroczą oszukańczą, niegodziwą ścieżką, nieuchronnie zostaną porwani przez złe duchy. Nie ma potrzeby, aby Bóg oddawał cię złym duchom. Jeśli nie będziesz dążyć do prawdy, to nie będziesz chroniony, a Bóg nie będzie z tobą. Bóg nie będzie się o ciebie troszczył, jeśli nie będzie mógł cię pozyskać, a złe duchy wykorzystają tę okazję, by się wślizgnąć i cię opętać. Takie są konsekwencje, prawda? Wszyscy ci, którzy czują niechęć wobec prawdy, nieustannie potępiają dzieło Bożego wcielenia i podążają za światowymi trendami, którzy rażąco błędnie interpretują słowa Boże i Biblię, szerzą herezje i niedorzeczne przekonania – wszystko, co czynią ci ludzie, zrodziło się z niegodziwych skłonności. Niektórzy ludzie dążą do duchowości, a ponieważ mają zniekształcone zrozumienie, wymyślają wiele niedorzeczności, aby zwieść ludzi, i stają się utopistami i teoretykami, co również jest dopuszczaniem się podłości. To niegodziwi ludzie. Podobnie było z faryzeuszami: wszystko, co robili, było obłudne, nie praktykowali prawdy i wprowadzali ludzi w błąd, aby ci ich podziwiali i oddawali im cześć. Ukrzyżowali nawet Pana Jezusa, kiedy się pojawił, aby czynić dzieło. To było niegodziwe i w końcu zostali przeklęci przez Boga. Dziś świat religijny nie tylko osądza i potępia pojawienie się oraz dzieło Boga, ale, co jest najbardziej odrażające, staje po stronie wielkiego czerwonego smoka, łącząc się z niegodziwymi siłami w prześladowaniu Bożych wybrańców i występując w tandemie jako wróg Boga. To niegodziwe. Wspólnota religijna nigdy nie czuła nienawiści do niegodziwych sił szatana, nie czuje nienawiści do niegodziwości kraju wielkiego czerwonego smoka, lecz zamiast tego modli się za nich i im błogosławi. To jest niegodziwe. Każde zachowanie, które ma związek z szatanem i złymi duchami lub polega na współpracy z nimi, można zbiorczo nazwać niegodziwością. Te sposoby praktyki, które są prawdziwie zboczone, złe, skrajne i nieumiarkowane – one też są niegodziwe. Niektórzy ludzie wciąż błędnie rozumieją Boga i tych nieporozumień nie da się wyjaśnić, bez względu na to, jak omawia się z nimi prawdę. Ciągle głoszą własne rozumienie, obstają przy własnych fałszywych tezach. Czy w tym również nie ma pewnej niegodziwości? Niektórzy ludzie mają swoje pojęcia o Bogu; po wielokrotnym omówieniu z nimi prawdy twierdzą, że zrozumieli i że ich pojęcia zostały wyjaśnione, jednak potem nadal mocno się ich trzymają, przez cały czas mają negatywne podejście i kurczowo trzymają się swoich wymówek. To jest niegodziwe, prawda? To też jest jeden z rodzajów niegodziwości. Podsumowując, każdy, kto zrobił coś nierozsądnego i nie chce tego przyjąć do wiadomości bez względu na to, jak omawia się z nim prawdę, jest podły i trochę niegodziwy. Ludziom o niegodziwym usposobieniu nie jest łatwo o Boże zbawienie, ponieważ nie potrafią przyjąć prawdy i nie chcą odrzucić swoich niegodziwych niedorzecznych przekonań; naprawdę nic nie można dla nich zrobić.
Omówiliśmy w sumie sześć rodzajów usposobienia: nieustępliwość, arogancję, podstępność, niechęć wobec prawdy, nikczemność i niegodziwość. Czy przeanalizowanie tych sześciu rodzajów usposobienia dało wam nową wiedzę i zrozumienie zmian w usposobieniu? Czym właściwie są zmiany w usposobieniu? Czy oznacza to pozbycie się jakiejś wady, korektę konkretnego zachowania lub zmianę pewnej cechy charakteru? Absolutnie nie. Czy teraz trochę jaśniej pojmujecie, czego dotyczy usposobienie? Czy te sześć rodzajów usposobienia można zdefiniować jako zepsute skłonności człowieka, jako ludzką naturoistotę? (Tak). Czy te wymienione skłonności są pozytywne czy negatywne? (Negatywne). Są to po prostu skażone skłonności człowieka, główne aspekty skażonego ludzkiego usposobienia. Nie ma wśród nich ani jednej, która nie byłaby wroga Bogu i prawdzie, i żadna z nich nie jest pozytywna. Dlatego te sześć skłonności to sześć aspektów, które łącznie określa się mianem skażonego usposobienia. Skażone skłonności stanowią naturoistotę człowieka. Jak można zdefiniować „istotę”? Odnosi się ona do natury człowieka. Natura człowieka to cechy, na których człowiek opiera swoją egzystencję, te, które dyktują jego sposób życia. Ludzie żyją zgodnie ze swoją naturą. Bez względu na to, co urzeczywistniasz, jakie są twoje cele i kierunek, jakich zasad przestrzegasz, twoja naturoistota się nie zmienia – to jest niezaprzeczalne. Dlatego kiedy nie posiadasz prawdy i opierasz się w życiu na tych zepsutych skłonnościach, wszystko, co urzeczywistniasz, jest przeciwne Bogu, przeciwne prawdzie i sprzeczne z Bożymi intencjami. Powinniście to już rozumieć: czy ludzie mogą osiągnąć zbawienie, jeśli ich usposobienie się nie zmieni? (Nie). To zupełnie niemożliwe. Jeśli zatem usposobienie ludzi się nie zmieni, czy mogą oni być zgodni z Bogiem? (Nie). To byłoby ogromnie trudne. Jeśli chodzi o te sześć rodzajów usposobienia, bez względu na to, o które konkretnie chodzi i do jakiego stopnia się ono w tobie manifestuje czy ujawnia, jeśli nie jesteś w stanie uwolnić się od ograniczeń nakładanych przez te zepsute skłonności, to niezależnie od motywów czy celów twoich działań i od tego, czy działasz intencjonalnie, czy nie, natura wszystkiego, co robisz, będzie nieuchronnie przeciwna Bogu i nieuchronnie zostanie przez Niego potępiona – co jest niezwykle poważną konsekwencją. Czy potępienie przez Boga jest tym, czego ostatecznie pragnie każdy w Niego wierzący? (Nie). A ponieważ nie jest to wynik, którego ludzie mogliby sobie życzyć, co przede wszystkim powinni zrobić? Powinni poznać swoje zepsute usposobienie i skażoną istotę, zrozumieć prawdę, a następnie ją przyjąć – stopniowo, krok po kroku, odrzucając te zepsute skłonności w sytuacjach stworzonych dla nich przez Boga i osiągając zgodność z Bogiem i prawdą. To jest droga do zmian w usposobieniu.
Wcześniej niektórzy uważali zmianę usposobienia za rzecz bardzo łatwą i prostą. Byli przekonani, że „Dopóki się zmuszam, by nie mówić rzeczy przeciwstawiających się Bogu ani nie robić niczego, co mogłoby zakłócić lub zaburzyć pracę kościoła, i dopóki mam właściwy punkt widzenia, a moje serce jest prawe, to jeśli zrozumiem trochę więcej prawdy, dołożę wysiłków, więcej przecierpię i zapłacę wyższą cenę, to w ciągu kilku lat na pewno uda mi się osiągnąć zmianę usposobienia”. Czy te słowa mają sens? (Nie). Gdzie tkwi błąd? (Ci ludzie nie znają swego zepsutego usposobienia). Jaki jest cel poznania swojego zepsutego usposobienia? (Zmienić je). A jaki jest efekt tej zmiany? Zyskanie prawdy. Aby ocenić, czy nastąpiła zmiana w twoim usposobieniu, należy się przyjrzeć, czy twoje działania są zgodne z prawdą, czy też pozostają z nią sprzeczne, czy są zrodzone z woli człowieka, czy też z potrzeby spełnienia Bożych wymagań. Aby sprawdzić, do jakiego stopnia zmieniło się twoje usposobienie, trzeba się przyjrzeć, czy w chwili, gdy przejawiasz zepsute usposobienie, potrafisz zastanowić się nad sobą i zbuntować się przeciwko ciału, motywacjom, szalonym ambicjom i pragnieniom oraz czy jesteś wtedy w stanie praktykować zgodnie z prawdą. To, na ile jesteś zdolny praktykować zgodnie z prawdą i słowami Bożymi oraz to, czy twoja praktyka jest w zupełności zgodna ze standardami prawdy, pokazuje, jak duża zmiana zaszła w twoim usposobieniu. Trzeba patrzeć na proporcje. Weźmy na przykład nieustępliwe usposobienie: na początku, zanim jeszcze w twoim usposobieniu zaszła jakakolwiek zmiana, nie rozumiałeś prawdy ani nie byłeś świadomy tego, że masz nieustępliwe usposobienie. Kiedy usłyszałeś prawdę, pomyślałeś sobie: „Jak to jest, że prawda zawsze obnaża ludzkie rany?”. Po usłyszeniu prawdy czułeś, że słowa Boga są słuszne, ale jeśli w ciągu następnego roku czy dwóch nie wziąłeś sobie żadnego z tych słów do serca, jeśli nie przyjąłeś żadnego z nich, to okazałeś nieustępliwość, prawda? Jeśli po dwóch czy trzech latach nie nastąpiła akceptacja, jeśli twój stan wewnętrzny się nie zmienił i chociaż nie ociągałeś się z wykonywaniem swojego obowiązku i wiele wycierpiałeś, twoja nieustępliwość nie zniknęła ani w ogóle się nie zmniejszyła, to czy w tym aspekcie twojego usposobienia zaszła jakakolwiek zmiana? (Nie). W takim razie dlaczego jesteś taki zabiegany i zapracowany? Bez względu na powód, dla którego to robisz, biegasz i pracujesz na próżno, bo choć robisz to już od tak dawna, to w twoim usposobieniu nie zaszła nawet najmniejsza zmiana. W końcu jednak pewnego dnia zaczynasz się zastanawiać: „Jak to jest, że nie jestem zdolny przedstawić ani jednego słowa świadectwa? Moje usposobienie życiowe wcale się nie zmieniło”. W tym momencie czujesz, jak poważny jest to problem i myślisz sobie: „Jestem naprawdę zbuntowany i nieustępliwy! Nie jestem osobą, która dąży do prawdy! W moim sercu nie ma miejsca dla Boga! Jak można to nazwać wiarą w Boga? Wierzę w Boga od kilku lat, ale nadal nie urzeczywistniam wizerunku człowieka, a moje serce nie jest blisko Boga! Nie wziąłem sobie również słów Boga do serca; nie mam wyrzutów sumienia ani skłonności do skruchy, gdy robię coś złego – czy to nie jest nieustępliwość? Czy nie jestem buntownikiem?”. Martwi cię to. A co to znaczy, że cię to martwi? To znaczy, że chcesz okazać skruchę. Zauważasz własną nieustępliwość i buntowniczość i takiej chwili twoje usposobienie zaczyna się zmieniać. Nie wiadomo skąd pojawia się w tobie chęć zmiany pewnych istniejących w twojej świadomości myśli i pragnień i nie czujesz już, że znalazłeś się w impasie z Bogiem. Czujesz, że chcesz poprawić swoją relację z Bogiem, nie być już tak nieustępliwym, móc urzeczywistniać słowa Boże w swoim codziennym życiu i praktykować je jako prawdozasady – masz tę świadomość. To dobrze, że jesteś tego świadomy, ale czy to oznacza, że od razu będziesz mógł się zmienić? (Nie). Musisz przejść przez kilka lat doświadczeń, podczas których świadomość w twoim sercu będzie się stawać coraz wyraźniejsza i pojawi się w tobie silna potrzeba. Powiesz sobie w duchu: „To nie jest dobre – muszę przestać marnować czas. Muszę dążyć do prawdy i zrobić coś właściwego. W przeszłości zaniedbywałem swoje właściwe obowiązki, myślałem tylko o rzeczach materialnych, takich jak jedzenie i ubranie, goniłem tylko za sławą i zyskiem. W rezultacie w ogóle nie pozyskałem prawdy. Żałuję tego i muszę okazać skruchę!”. W tym momencie wkraczasz na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Jeśli ludzie zaczynają się skupiać na praktykowaniu prawdy, czy nie jest to krok w kierunku zmiany usposobienia? Bez względu na to, od jak dawna wierzysz w Boga, jeśli potrafisz wyczuć, jak bardzo zmącony masz umysł przez to, że zawsze po prostu dryfowałeś i po kilku latach takiego dryfowania nie zyskałeś nic, wciąż czujesz pustkę – jeśli z tego powodu czujesz się nieswojo, zaczynasz się zastanawiać nad sobą i uznajesz, że tracisz czas, nie dążąc do prawdy, w takim momencie zrozumiesz, że przez Boże słowa napomnienia wyraża się Jego miłość do człowieka i znienawidzisz siebie za to, że nie słuchałeś słów Bożych, że brakowało ci sumienia i rozumu. Poczujesz żal, a potem chęć, by postępować zupełnie inaczej i by naprawdę żyć przed obliczem Boga, i powiesz sobie: „Nie mogę już dłużej ranić Boga. Bóg powiedział tak wiele, a każde słowo miało na celu dobro człowieka oraz wskazanie mu właściwej drogi. Bóg jest tak cudowny i tak godzien miłości człowieka!”. To jest początek ludzkiej transformacji. Jak dobrze jest poczuć taką wdzięczność! Jeśli jesteś tak odrętwiały, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z takich rzeczy, to masz problem, prawda? Dzisiaj ludzie uświadamiają już sobie, że kluczem do wiary w Boga jest czytanie większej ilości Bożych słów, że zrozumienie prawdy jest najważniejsze ze wszystkiego, że zrozumienie prawdy i poznanie siebie jest kluczowe i że tylko umiejętność praktykowania prawdy oraz przekształcania prawdy we własną rzeczywistość oznacza wejście na właściwe tory w wierze w Boga. Jak zatem sądzicie, ile lat doświadczenia trzeba, aby zdobyć taką wiedzę i poczuć to w sercu? Ludzie, którzy są bystrzy, wnikliwi i mocno pragną Boga – tacy ludzie mogą się zmienić w ciągu roku czy dwóch i rozpocząć wejście. Ale ludzie, którzy mają mętlik w głowie, którzy są odrętwiali, tępi i brakuje im wglądu, nawet po trzech czy pięciu latach będą oszołomieni i nieświadomi, że niczego nie zyskali. Jeśli wykonują swoje obowiązki z entuzjazmem, mogą przeżyć ponad dziesięć lat w stanie oszołomienia, bez żadnych oczywistych zysków, i nadal nie będą w stanie nieść świadectwa opartego na doświadczeniu. Dopiero gdy zostaną odesłani lub wyeliminowani, w końcu się przebudzą i pomyślą: „Naprawdę nie mam żadnej prawdorzeczywistości. Naprawdę nie byłem osobą, która dąży do prawdy!”. Czy ich przebudzenie nie nadeszło trochę za późno? Niektórzy ludzie dryfują w oszołomieniu, wciąż żywiąc nadzieję na nadejście dnia Bożego, ale wcale nie dążąc do prawdy. W rezultacie nawet przez dziesięć lat niczego nie zyskują ani nie są w stanie podzielić się żadnym świadectwem. Dopiero gdy zostaną brutalnie przycięci, gdy ktoś wystosuje wobec nich ostrzeżenie, w końcu czują, jak Boże słowa wnikają w ich serca. Jakże nieustępliwe są ich serca! Jak można nie przycinać ich i nie karać? Jak można nie dyscyplinować ich surowo? Co trzeba zrobić, żeby pojawiła się w nich świadomość i żeby zareagowali? Ci, którzy nie dążą do prawdy, nie uronią nawet łzy, dopóki nie zobaczą trumny. Dopiero po popełnieniu wielu demonicznych i złych czynów przychodzi na nich opamiętanie i mówią sobie: „Czy to już koniec mojej wiary w Boga? Czy Bóg już mnie nie chce? Czy zostałem potępiony?”. Nachodzi ich refleksja. Gdy wpadają w zniechęcenie, uznają, że wszystkie te lata wiary w Boga były stratą czasu, wypełnia ich uraza, skłonni są się poddać i uznać, że są beznadziejni. Ale kiedy odzyskują rozsądek, przychodzi im do głowy: „Czy ja po prostu nie ranię siebie? Muszę znowu stanąć na nogi. Powiedziano mi, że nie kocham prawdy. Dlaczego mi tak powiedziano? Jak to nie kocham prawdy? Och, nie! Mało, że nie kocham prawdy, ale nawet nie potrafię zastosować w praktyce tych prawd, które rozumiem! To jest przejaw niechęci wobec prawdy!”. Myśląc o tym, czują wyrzuty sumienia i lęk: „Jeśli dalej będę tak postępował, na pewno zostanę ukarany. Nie, muszę szybko okazać skruchę – nie wolno obrażać usposobienia Boga”. Czy w takiej chwili stają się mniej nieustępliwi? Czują ukłucie w sercu, jakby przebiła je igła. Kiedy czujesz coś takiego, twoje serce zostaje poruszone i zaczyna cię interesować prawda. Dlaczego zaczyna cię ona interesować? Bo potrzebujesz prawdy. Nie mając prawdy, nie jesteś w stanie poddać się przycinaniu, nie jesteś w stanie przyjąć prawdy ani wytrwać niewzruszenie podczas prób. Gdybyś miał zostać przywódcą, czy potrafiłbyś się powstrzymać przed byciem fałszywym przywódcą i pójściem ścieżką antychrysta? Nie potrafiłbyś. Czy jesteś w stanie przejść do porządku dziennego nad tym, że masz status i inni cię chwalą? Czy potrafisz wyjść obronną ręką z sytuacji, które cię spotykają, i pokus, przed którymi stajesz? Doskonale znasz i rozumiesz siebie, więc powiesz: „Bez zrozumienia prawdy nie wyjdę zwycięsko z tych wszystkich sytuacji – jestem śmieciem, do niczego nie jestem zdolny”. Co to za stan umysłu? To potrzeba prawdy. Kiedy jesteś w potrzebie, gdy czujesz się najbardziej bezradny, będziesz chciał polegać tylko na prawdzie. Poczujesz, że na nikim innym nie można się oprzeć, że tylko poleganie na prawdzie pozwoli ci rozwiązać twoje problemy i przejść przez przycinanie, próby i pokusy, że pomoże ci poradzić sobie w każdej sytuacji. A im mocniej polegasz na prawdzie, tym bardziej będziesz czuł, że prawda jest dobra, pożyteczna i ogromnie dla ciebie pomocna, że może rozwiązać wszystkie twoje trudności. W takich chwilach zaczniesz tęsknić za prawdą. Kiedy ludzie docierają do tego punktu, czy ich zepsute usposobienie zaczyna po trochu łagodnieć lub się zmieniać? Od chwili, gdy zrozumieją i zaakceptują prawdę, zaczyna się zmieniać ich sposób postrzegania, po czym zaczynają również zachodzić zmiany w ich usposobieniu. To powolny proces. W początkowych etapach ludzie nie są w stanie dostrzec tych drobnych zmian, ale kiedy naprawdę zrozumieją prawdę i są już w stanie ją praktykować, zaczynają w nich zachodzić zasadnicze zmiany, które dają się odczuć. Od momentu, w którym ludzie zaczynają odczuwać pragnienie prawdy i głód jej uzyskania oraz chęć jej poszukiwania, do czasu, gdy coś im się przydarzy i dzięki zrozumieniu prawdy będą w stanie wcielić ją w życie i zamiast działać według własnej woli, spełnić Boże intencje, przezwyciężyć własne motywacje oraz swoje aroganckie, buntownicze, nieustępliwe i zdradzieckie serce – czy w ciągu całego tego czasu prawda, krok po kroku, nie staje się ich życiem? A kiedy prawda staje się twoim życiem, twoje aroganckie, buntownicze, nieustępliwe i zdradzieckie skłonności przestają być twoim życiem i nie mogą już cię kontrolować. A co wówczas kieruje twoim zachowaniem? Słowa Boga. Kiedy słowa Boga stały się twoim życiem, czy zaszła w tobie zmiana? (Tak). A później, im bardziej się zmieniasz, tym jest lepiej. Tak wygląda proces, który prowadzi do zmiany ludzkiego usposobienia; osiągnięcie tego efektu zajmuje dużo czasu.
To, ile czasu trzeba, aby zaszły zmiany w czyimś usposobieniu, to kwestia indywidualna; nie ma tu określonych ram czasowych. U kogoś, kto kocha prawdę i do niej dąży, zmiany w usposobieniu będą widoczne za siedem, osiem lub dziesięć lat. W przypadku człowieka o przeciętnym charakterze, który również chce szukać prawdy, może minąć około piętnastu lub dwudziestu lat, zanim zmiany w jego usposobieniu zaczną być widoczne. Kluczem jest determinacja w dążeniu do prawdy oraz to, na ile dana osoba jest wnikliwa – to są decydujące czynniki. Każdy człowiek ma w sobie, do pewnego stopnia, wszystkie rodzaje zepsutego usposobienia. Wszystkie one składają się na naturę człowieka i wszystkie są w nim głęboko zakorzenione. Jednak przez dążenie do prawdy i jej praktykowanie, przyjęcie Bożego sądu i karcenia, przycinania, prób i oczyszczenia można osiągnąć zmiany, w różnym stopniu dotyczące wszystkich rodzajów usposobienia. Niektórzy ludzie mówią: „Skoro tak, to czy zmiany w usposobieniu nie są tylko kwestią czasu? W odpowiednim czasie dowiem się, czym są zmiany w usposobieniu, i będę zdolny do wejścia”. Czy tak jest? (Nie). Absolutnie nie. Gdyby trzeba było tylko czasu, aby osiągnąć zmiany w usposobieniu, to wszyscy ludzie, którzy przez całe życie wierzyli w Boga, powinni je osiągać naturalnie. Ale czy tak rzeczywiście się dzieje? Czy ci ludzie zyskali prawdę? Czy osiągnęli zmiany w swoim usposobieniu? Nie. Ludzi, którzy wierzą w Boga, jest tyle, co ziarenek piasku na pustyni, ale ci, których usposobienie uległo zmianie, pojawiają się rzadko jak białe kruki. Aby osiągnąć rzeczywistą zmianę usposobienia, ludzie muszą się oprzeć na dążeniu do prawdy; są udoskonalani, gdy polegają na dziele Ducha Świętego. Zmiany w usposobieniu osiąga się poprzez dążenie do prawdy. Z jednej strony ludzie muszą zapłacić cenę, muszą zapłacić cenę, gdy przychodzi im dążyć do prawdy; żadne trudności w celu zdobycia prawdy nie są zbyt błahe. Ponadto, aby Duch Święty mógł działać i ich udoskonalić, muszą zostać uznani przez Boga za ludzi właściwego rodzaju – takich, którzy mają dobre serca i prawdziwie kochają Boga. Współpraca ludzi jest niezbędna, ale pozyskanie dzieła Ducha Świętego jest jeszcze ważniejsze. Jeśli ludzie nie dążą do prawdy lub jej nie kochają, jeśli nigdy nie okazują troski o Boże intencje, a tym bardziej nie kochają Boga, jeśli nie mają poczucia odpowiedzialności za dzieło kościoła ani miłości do innych – a zwłaszcza jeśli nie są lojalni w wykonywaniu swoich obowiązków – wtedy nie są umiłowani przez Boga i nie mogą być przez Niego udoskonaleni. Tak więc ludzie nie powinni wygłaszać ślepych twierdzeń, ale muszą zrozumieć Boże intencje. Cokolwiek Bóg mówi czy robi, muszą być w stanie się podporządkować i chronić dzieło kościoła, a ich serca muszą być prawe; tylko wtedy Duch Święty może działać. Jeśli ludzie chcą dążyć do tego, by Bóg ich udoskonalił, muszą mieć serce kochające Boga, serce, które Mu się podporządkowuje i jest bogobojne, a wypełniając swój obowiązek, muszą być lojalni wobec Boga i przynosić Mu zadowolenie. Tylko wtedy będą mogli uzyskać działanie Ducha Świętego. Kiedy ludzie mają dzieło Ducha Świętego, są oświecani przy czytaniu słów Bożych, mają ścieżkę praktykowania prawdy i zasad przy wykonywaniu swojego obowiązku, Bóg ich prowadzi w kłopotach, a ich serca są radosne i spokojne bez względu na to, jak bardzo cierpią. Poddając się w ten sposób przewodnictwu Ducha Świętego przez dziesięć czy dwadzieścia lat, zmienią się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Im wcześniej nadejdzie zmiana, tym wcześniej ogarnie ich spokój; im szybciej się zmienią, tym szybciej staną się szczęśliwi. Tylko wtedy, gdy zmieniają się usposobienia ludzi, mogą oni odnaleźć prawdziwy pokój i radość, tylko wtedy mogą wieść naprawdę szczęśliwe życie. Ci, którzy nie dążą do prawdy, nie zaznają duchowego spokoju ani radości, ich dni stają się coraz bardziej puste i coraz trudniejsze do zniesienia. Dni tych, którzy wierzą w Boga, lecz nie dążą do prawdy, są wypełnione bólem i cierpieniem. Toteż dla ludzi wierzących w Boga nic nie jest ważniejsze niż zyskanie prawdy. Zyskanie prawdy to zyskanie życia; im szybciej zyskają prawdę, tym lepiej. Bez prawdy ludzkie życie jest puste. Zyskanie prawdy to odnalezienie pokoju i radości, możliwość życia przed obliczem Boga, bycia oświeconym, kierowanym i prowadzonym przez dzieło Ducha Świętego. W sercach takich ludzi będzie coraz więcej światła, a ich wiara w Boga będzie się stawać coraz większa. Czy teraz wyraźniej rozumiecie prawdę dotyczącą zmian w usposobieniu? (Tak, teraz rozumiemy). Jeśli jest to dla was naprawdę jasne, to macie już ścieżkę i wiecie, jak skutecznie dążyć do prawdy.
28 kwietnia 2017 r.