64. Wyzwolenie się z bagna bogactwa i sławy

Autorstwa Shen Jie, Chiny

Kiedy byłam młoda, moja rodzina była biedna, a ludzie często patrzyli na nas z góry. Myślałam więc: „Kiedy dorosnę, muszę zarabiać dużo pieniędzy, żeby mnie szanowano”. Później wyszłam za mąż, ale rodzina mojego męża również była biedna. Gdzie tylko mogłam, szukałam sposobów na zarobienie pieniędzy i nigdy nie przepuściłam żadnej okazji. Próbowaliśmy zarabiać na jeżdżeniu taksówką i na sprzedawaniu warzyw, ale niespecjalnie nam szło. Nie poddawałam się jednak. Mój kuzyn dobrze zarabiał na uprawie boczniaków i szybko zbudował ładny dom. Postanowiłam więc nauczyć się od niego uprawy grzybów. Pracowaliśmy ciężko od jesieni do wiosny, ale kiedy nasze grzyby trafiły na rynek, była nadpodaż i grzybów było wszędzie mnóstwo. Skończyło się na tym, że nie zarobiliśmy żadnych pieniędzy. Nasz półroczny wysiłek poszedł na marne. Długie godziny schylania się przy pracy doprowadziły do dyskopatii. Wydałam mnóstwo pieniędzy na zabiegi medyczne, pogarszając naszą i tak już kiepską sytuację finansową. Mimo to nie poddawałam się. Pewnego dnia obejrzałam reportaż o dużej farmie gołębi, zarabiającej miliony chińskich juanów rocznie. Oczy mi się zaświeciły: „Miliony! W okolicy nie ma żadnej farmy hodującej gołębie. Jeśli zacznę teraz, za kilka lat mogę zostać grubą rybą”. Wzięliśmy więc pożyczkę, by zacząć hodować gołębie. Gołębie się rozmnażały, a ja miałam coraz więcej energii i motywacji. Ale gdy byliśmy gotowi sprzedać pierwszą partię, wybuchła epidemia ptasiej grypy i straciliśmy ponad 20 000 juanów. Myśl o utracie pieniędzy po roku ciężkiej pracy była jak nóż przebijający moje serce. W nocy, leżąc w łóżku, płakałam i pytałam samą siebie: „Dlaczego mój los jest taki ciężki? Dlaczego tak trudno jest mi zarobić pieniądze, podczas gdy innym przychodzi to z taką łatwością?”. Stres odbił się na moim zdrowiu. Nie mogłam spać ani jeść, miałam problemy z żołądkiem. Moja waga spadła do nieco ponad czterdziestu kilogramów i zataczałam się podczas chodzenia. Nawet wtedy nie chciałam się poddać i myślałam: „Mam mózg i dwie ręce, tak jak inni. Nie jestem od nikogo mniej bystra. Nie wierzę, że nie dam rady zarobić pieniędzy! Muszę spróbować jeszcze raz!”. Później dowiedziałam się, że sprzedaż grillowanych dań jest dochodowa. Pomimo słabego zdrowia, udałam się do innego miasta, aby nauczyć się tego fachu. Po powrocie do domu otworzyłam restaurację z grillem. Ale ponieważ konkurencja na rynku była ostra, mój biznes nie przetrwał długo i musiałam go zamknąć. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego inni odnosili sukcesy w tym samym biznesie, zarabiając 3000 juanów dziennie, a ja nie mogłam zarobić nic. Przypomniałam sobie, jak moja matka często mówiła mi, że jestem: „wielką pechową marzycielką”. Pomyślałam o tym, jak moja siostra w ciągu kilku lat zbiła fortunę na swoim warzywnym biznesie, zbudowała ładny dom i miała setki tysięcy oszczędności. Tymczasem ja walczyłam i ponosiłam porażki przez ponad dekadę. Czy to naprawdę było moim przeznaczeniem? Im więcej o tym rozmyślałam, tym bardziej czułam się przygnębiona. Wpadłam w rozpacz. Przez wiele dni czułam się beznadziejnie i źle. Nie chciałam się ruszać, pragnęłam tylko zasnąć na zawsze i już się nie obudzić. To życie było zbyt ciężkie. Mój mąż codziennie topił swoje smutki w alkoholu.

Później założyliśmy biznes śniadaniowy. Ku mojemu zaskoczeniu, szło nam bardzo dobrze. Codziennie musieliśmy wstawać o 1 w nocy i pracować do 10 rano, zanim sami mogliśmy zjeść śniadanie. Te głodówki pogorszyły tylko moje problemy żołądkowe, dostałam refluksu i hipoglikemii. Doprowadziło to również do spondylozy szyjnej u mojego męża, powodującej drętwienie i ból ramion. Lekarz zalecił mu kilka dni wolnego na terapię dożylną. On jednak uznał, że codzienne podłączanie się do kroplówki to strata czasu i że byłoby wielką szkodą stracić dzienny dochód w wysokości tysiąca juanów. Zdecydował się brać środki przeciwbólowe i poszukać odpowiedniego leczenia, gdy biznes zwolni. W miarę upływu czasu, jego stan się pogarszał. Potrzebował coraz więcej środków przeciwbólowych, przechodząc od jednej tabletki do dwóch lub trzech. Kiedy ból się nasilał, zaczynał mnie przeklinać i stawał się bardzo rozdrażniony. Nasza komunikacja ograniczała się do kłótni. Ból fizyczny i tłumienie myśli oraz nastrojów sprawiły, że czułam się zagubiona. Jaki był sens całej tej ciężkiej pracy? Pracując od rana do nocy, czułam się jak maszyna. Byłam wyczerpana, miałam obolałą talię i plecy. Zarabialiśmy pieniądze, ale nie mieliśmy czasu się nimi cieszyć. Zwykliśmy mówić, że pieniądze przyniosą nam szczęście, ale dlaczego czułam się bardziej nieszczęśliwa, mimo że miałam pieniądze?

Rok później wróciliśmy do naszej rodzinnej wioski, by zbudować nowy dom. Czułam się spełniona. Myślałam o tym, że po kilkunastu latach zmagań w końcu możemy mieszkać w ładnym domu. Nasi sąsiedzi, krewni i przyjaciele chwalili nasze umiejętności i odwagę, a nawet aktywnie pomagali nam w pozyskiwaniu materiałów potrzebnych do budowy. Sekretarz partii w wiosce również udzielił nam specjalnej pomocy, załatwiając nam zgodę na prace budowlane. Czułam się inaczej, mając dużo pieniędzy. Wszystko wydawało się prostsze. I wtedy, gdy wszystko zaczynało się układać, spotkała nas tragedia. Po wyburzeniu starego domu mój mąż skarżył się na silny ból szyi i postanowił udać się do wiejskiego szpitala. Gdy dotarłam na miejsce, lekarz powiedział mi: „Przyjechała pani w samą porę! Pani mąż jest w stanie krytycznym!”. Miałam pustkę w głowie. „To niemożliwe” – pomyślałam. „Mój mąż zawsze cieszył się dobrym zdrowiem. Odkąd się pobraliśmy, nawet rawie nie łapał przeziębień. Jak to możliwe, że teraz umiera?”. Pobiegłam na oddział i zobaczyłam mojego męża leżącego na łóżku. Miał pociemniałą cerę i zamknięte oczy. Chwyciłam go za rękę i szlochałam, wołając jego imię, ale on już się nie obudził. Lekarz wyjaśnił, że mój mąż doznał poważnego udaru, prawdopodobnie związanego ze stanem kręgosłupa szyjnego, który uciskał jego naczynia krwionośne i tym samym utrudniał krążenie. Nagła śmierć męża wprawiła mnie w osłupienie. „Jak ja, kobieta z dwójką dzieci, zdołam dalej żyć?”. Pomyślałam: „Wszystko, czego kiedykolwiek chciałam, to poprawić nasze życie i nie pozwolić nikomu nami gardzić. Po latach ciężkiej pracy, kiedy wszystko zaczęło się układać, mój mąż nagle odszedł. Dlaczego wszystko, na co tak liczyłam, wydaje się tak odległe i nieosiągalne?”. Zamknęłam się w swoim pokoju i ciągle płakałam. Moje siostry, martwiąc się, że mogę zrobić sobie krzywdę, odwiedzały mnie codziennie. Ale mogły zaoferować tylko kilka pocieszających słów, które nie były w stanie rozproszyć smutku w moim sercu.

Później jedna z krewnych przyprowadziła pewną siostrę, by podzieliła się ze mną ewangelią. Siostra przeczytała mi fragment słów Bożych: „Wszechmogący ma miłosierdzie dla tych ludzi, którzy wiele wycierpieli; jednocześnie czuje niechęć tych ludzi, którym brakuje świadomości, ponieważ zbyt długo musiał czekać na odpowiedź ludzkości. Pragnie On poszukiwać, poszukiwać twojego serca i twojego ducha, aby przynieść ci wodę i pożywienie oraz aby cię obudzić, byś już więcej nie odczuwał pragnienia ani głodu. Kiedy jesteś zmęczony i kiedy w pewnym stopniu zaczynasz odczuwać przygnębiające osamotnienie tego świata, nie czuj się zagubiony, nie płacz. Bóg Wszechmogący, Stróż, przyjmie cię w każdym momencie. Czuwa przy tobie, czekając, aż do Niego wrócisz. Czeka na dzień, w którym nagle odzyskasz pamięć – kiedy zdasz sobie sprawę, że pochodzisz od Boga, że nie wiadomo kiedy zagubiłeś się, nie wiadomo kiedy straciłeś przytomność na drodze i nie wiadomo kiedy zyskałeś »ojca«; co więcej, kiedy zdasz sobie sprawę, że Wszechmogący cały czas czuwał, czekając na twój powrót przez bardzo, bardzo długi czas. Czuwał z rozpaczliwą tęsknotą, na próżno czekając na odpowiedź. Jego czuwanie i czekanie są bezcenne i mają miejsce przez wzgląd na ludzkie serce i ludzkiego ducha. Być może owo czuwanie i czekanie są nieskończone, a być może właśnie dobiegają końca. Ale powinieneś dokładnie wiedzieć, gdzie jest teraz twoje serce i gdzie jest twój duch(Westchnienie Wszechmogącego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Gdy usłyszałam słowa: „Kiedy jesteś zmęczony i kiedy w pewnym stopniu zaczynasz odczuwać przygnębiające osamotnienie tego świata, nie czuj się zagubiony, nie płacz. (…) Czuwa przy tobie, czekając, aż do Niego wrócisz”, łzy popłynęły mi po twarzy, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Myślałam o trudnościach, które znosiłam przez lata, i niewypowiedzianie bolesnych udrękach, przez które przeszłam. Moi rodzice zmarli, mój mąż również odszedł. Komu mogłam okazać swój wewnętrzny ból? Kto mógłby zrozumieć? Słowa Boże dotknęły mego serca i poczułam wewnętrzne ciepło. Tak bardzo chciałam wypowiedzieć na głos cały ból, który nagromadził się w moim sercu, ale nie wiedziałam od czego zacząć. Po prostu płakałam. Siostra powiedziała: „Rozumiem, jak się czujesz. To, co mówimy, może cię tylko pocieszyć, ale nie możemy naprawdę ukoić twego bólu. Tylko Bóg może ukoić nasz ból”. Zapytałam: „Skąd bierze się ten cały ból? Czy Bóg naprawdę może mu zaradzić?”. Wtedy siostra przeczytała mi fragment słów Boga Wszechmogącego: „Twoje serce skrywa ogromną tajemnicę, której nigdy nie byłeś świadomy, ponieważ żyjesz w świecie bez światła. Twoje serce i twojego ducha porwał zły. Twoje oczy przesłania ciemność i nie możesz zobaczyć ani słońca na niebie, ani owej migoczącej gwiazdy nocy. Oszukańcze słowa zatykają twoje uszy i nie słyszysz ani grzmiącego głosu Jahwe, ani dźwięku wód spływających z tronu. Straciłeś wszystko, co ci się słusznie należy, wszystko, czym obdarzył cię Wszechmogący. Wkroczyłeś w nieskończone morze udręki bez siły, by się uratować i bez nadziei na przetrwanie. Wszystko, co robisz, to walka i krzątanina… Począwszy od tamtej chwili, jesteś skazany na udręki złego, z dala od błogosławieństw Wszechmogącego, poza zasięgiem Jego zaopatrzenia, krocząc drogą, z której nie ma powrotu. Nawet milion nawoływań nie jest w stanie ożywić twojego serca i twojego ducha. Śpisz mocno w rękach złego, który zwabił cię do bezkresnej krainy, w której nie ma żadnych wskazówek ani drogowskazów. Od tamtego czasu straciłeś swoją pierwotną niewinność i czystość oraz zacząłeś stronić od opieki Wszechmogącego. W twoim sercu zły kieruje tobą we wszystkich sprawach i stał się twoim życiem. Już się go nie lękasz, nie unikasz go ani w niego nie wątpisz; zamiast tego w swoim sercu traktujesz go jak boga. Zacząłeś go czcić i wielbić, i staliście się równie nierozłączni, jak ciało i cień, zdeterminowani, by żyć i umrzeć razem. Nie masz pojęcia, skąd przyszedłeś, dlaczego się narodziłeś ani dlaczego umrzesz. Patrzysz na Wszechmogącego jak na kogoś obcego; nie znasz Jego początków, a tym bardziej tego wszystkiego, co dla ciebie uczynił(Westchnienie Wszechmogącego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Siostra omówiła ze mną te słowa. „Bóg obnażył podstawową przyczynę ludzkiego cierpienia. Na początku Bóg stworzył ludzi i pozwolił im żyć w ogrodzie Eden. W tamtym czasie ludzie słuchali Boga, żyli beztrosko i nie doświadczali żadnego bólu czy kłopotów. Jednak po tym, jak zostali skuszeni i zepsuci przez szatana, ludzie zdradzili Boga, oddalili się spod Jego opieki i ochrony i dostali się pod władzę szatana. Teraz ludzie żyją w grzechu, knują, snują intrygi, walczą i wrabiają się nawzajem dla pieniędzy, statusu, sławy i zysku, a niektórzy miewają nawet myśli samobójcze. Całe to cierpienie zostało spowodowane przez szatana. Przez tysiące lat szatan wpajał ludziom wiele filozofii funkcjonowania w świecie i błędnych przekonań, takich jak: »Pieniądz rządzi światem«, »Stwórz lepsze życie własnymi rękami« i »Każdy jest kowalem swojego losu«. Ludzie wolą wierzyć w te diabelskie słowa szatana niż w suwerenną władzę Boga, żyją i dążą do celu w oparciu o te szatańskie reguły przetrwania. Bez Bożego przywództwa i przewodnictwa ludzie biernie podążają za złymi społecznymi trendami, rok po roku żmudnie goniąc za pieniędzmi, statusem, sławą i zyskiem, nie rozumiejąc sensu życia, nie pojmując, skąd pochodzą i dokąd zmierzają. Wszystko to sprawia, że czują pustkę i udrękę. Chociaż ludzie zdradzili Boga, On nie zrezygnował ze zbawiania ludzi. Bóg prowadzi i zbawia ludzi przez 6000 lat czynienia swojego dzieła, czekając, aż do Niego powrócą. W dniach ostatecznych Bóg Wszechmogący, Zbawiciel, osobiście zstąpił na ziemię, wyrażając prawdy, aby zbawić ludzi. Tylko przyjmując prawdy wyrażone przez Boga ludzie mogą rozpoznać plany szatana i uciec przed szatańskim zepsuciem i torturami”. Słuchając sióstr, poczułam się głęboko poruszona. Czy to nie była dokładnie moja sytuacja? Pracowałam niestrudzenie dzień i noc, by zarobić więcej pieniędzy w nadziei, że pewnego dnia uda mi się wybić i zdobyć szacunek ludzi, a skończyłam wyczerpana i chora, wciąż czując pustkę i udrękę po tym wszystkim. Ale nigdy nie zastanawiałam się, czy takie życie jest złe, czy nie. Bo tak było od pokoleń, czyż nie? Jak mogłam być wyjątkiem? Dopiero teraz zrozumiałam, że całe to cierpienie było spowodowane zepsuciem i torturami szatana. Gdyby nie Bóg Wszechmogący, obnażający prawdziwy obraz zepsucia ludzi przez szatana, nigdy bym sobie tego wszystkiego nie uświadomiła, nadal byłabym zwodzona przez szatana i zmagałabym się z bólem.

Później przeczytałam więcej słów Boga Wszechmogącego: „Ponieważ ludzie nie uznają Bożej koordynacji i suwerenności, zawsze burzą się przeciwko losowi i przyjmują buntownicze podejście, a także zawsze chcą uwolnić się od autorytetu i suwerennej władzy Boga oraz od tego, co przygotował dla nich los, z próżną nadzieją, że zmienią swoje istniejące okoliczności i los. Jednak nigdy im się to nie uda i za każdym razem te próby zostają udaremnione. Ta walka, która ma miejsce głęboko w duszy człowieka, przynosi głęboki ból, który przenika aż do kości, a człowiek przez cały czas tylko marnuje swoje życie. Co jest przyczyną tego bólu? Czy powodem jest suwerenność Boga, czy fakt, że człowiek nieszczęśliwie się urodził? Niewątpliwie ani jedno, ani drugie nie jest prawdą. Zasadniczo jego przyczyną są obierane przez ludzi ścieżki, sposoby, które ludzie wybierają, aby przeżyć swoje życie. (…) jeżeli ludzie nie uznają prawdziwie faktu, że Stwórca posiada suwerenną władzę nad ludzkim losem i wszystkimi ludzkimi sprawami, jeżeli nie potrafią prawdziwie poddać się panowaniu Stwórcy, trudno będzie im nie kierować się przekonaniem, że »los człowieka spoczywa w jego własnych rękach« ani nie zostać przez nie spętanym, trudno im będzie otrząsnąć się z cierpień intensywnej walki przeciwko losowi i autorytetowi Stwórcy, nie wspominając nawet o tym, że ciężko będzie im stać się prawdziwie wyzwolonymi i wolnymi, stać się ludźmi wielbiącymi Boga(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Kiedy czytałam słowa Boże, łzy spływały mi po twarzy, a moje przeszłe doświadczenia żywo odtwarzały się w mojej głowie. Aby uniknąć bycia pogardzaną, łamałam sobie głowę i desperacko próbowałam zarobić pieniądze, wierząc, że dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy mogę zmienić swoje przeznaczenie własnymi rękami. Za każdym razem, gdy ponosiłam porażkę, zachowywałam buntowniczą mentalność, myśląc, że jeśli innym wystarcza mózg i dwie ręce, żeby stali się bogaci, to ja też mogłabym, gdybym tylko bardzo się postarała. W końcu też miałam mózg i dwie ręce. Byłam nie mniej inteligentna od innych. Uważałam, że moje wcześniejsze niepowodzenia wynikały z braku doświadczenia lub odpowiednich możliwości. Traktowałam błędne przekonania, takie jak „Trzeba znieść największe trudy, by stać się największym z ludzi” i „Zmień swoje przeznaczenie własnymi rękami”, jako mądre powiedzenia, i bez względu na to, ile razy zawiodłam, uparcie walczyłam z losem z nastawieniem „nigdy się nie poddawać”. Byłam przekonana, że ciężka praca może odmienić przeznaczenie, i wytrwale dążyłam do tego, by stać się lepszą od innych. Doprowadziło mnie to do licznych dolegliwości, a mojego męża wręcz kosztowało życie. Wszystko to było spowodowane zepsuciem i torturami szatana! W przeszłości często obwiniałam los o to, że był dla mnie niesprawiedliwy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to nie Bóg potraktował mnie niełaskawie lub że mój los był zły. Chodziło raczej o to, że mój wybór drogi i sposób życia były błędne. Nie uznawałam suwerennej władzy Boga i nie potrafiłam poddać się Jego rozporządzeniom i ustaleniom. Zawsze chciałam zmienić swoją obecną sytuację i przeznaczenie własnymi rękami. Dla pieniędzy, sławy i zysku walczyłam i cierpiałam przez ponad dekadę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że całe to cierpienie spowodowane było skażeniem i torturami szatana oraz moją nieznajomością prawdy. Od tego momentu, gdy tylko miałam czas, czytałam słowa Boże, zawsze pragnąc zrozumieć więcej prawd.

Pewnego dnia przeczytałam fragment słów Bożych: „W rzeczywistości, bez względu na to, jak wzniosłe są ideały człowieka, bez względu na to, jak realistyczne i właściwe są jego pragnienia, wszystko, co człowiek chce osiągnąć, wszystko, czego człowiek szuka, jest nierozerwalnie związane z dwoma słowami. Te dwa słowa są niezwykle ważne dla życia każdego człowieka i są to rzeczy, które szatan chce wpajać człowiekowi. Co to za słowa? Są to »sława« i »zysk«. Szatan stosuje bardzo subtelną metodę, metodę bardzo zgodną z ludzkimi pojęciami i wcale nie radykalną, metodę, dzięki której ludzie bezwiednie przyjmują szatański sposób życia i jego zasady postępowania w życiu, a także ustalają życiowe cele i życiowy kierunek, nieświadomie zaczynając również przejawiać ambicje w życiu. Bez względu na to, jak wzniosłe mogą się wydawać te życiowe ambicje, są one nierozerwalnie związane ze »sławą« i »zyskiem«. Wszystko, do czego znakomite lub sławne osoby – a w gruncie rzeczy wszyscy ludzie – dążą w życiu, wiąże się tylko z tymi dwoma słowami: »sławą« i »zyskiem«. Ludzie myślą, że kiedy już zdobędą sławę i pieniądze, będą mogli czerpać z nich korzyści w postaci wysokiego statusu i wielkiego bogactwa, a także cieszyć się życiem. Sądzą, że sława i zysk to kapitał, który można wykorzystać, by wieść życie oparte na pogoni za przyjemnościami i lubieżnymi rozkoszami ciała. Właśnie przez wzgląd na sławę i zysk, których ludzie tak pragną, tak chętnie, choć nieświadomie, oddają oni szatanowi swoje ciała, umysły, wszystko, co mają, swoją przyszłość i swoje przeznaczenie. Robią to bez chwili zawahania, ignorując potrzebę odzyskania tego wszystkiego, co oddali. Czy ludzie mogą zachować jakąkolwiek kontrolę nad sobą, gdy już w ten sposób schronili się u szatana i stali się lojalni wobec niego? Z pewnością nie. Znajdują się oni całkowicie i w pełni pod kontrolą szatana. Całkowicie i zupełnie pogrążyli się w impasie i nie są w stanie się wyzwolić(Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Zastanawiając się nad słowami Bożymi, uświadomiłam sobie, że pieniądze, sława i zysk to sposoby, którymi szatan deprawuje ludzi. Szatan wykorzystuje wpływy społeczne i wychowanie rodzinne, by zaszczepić we mnie wiele fałszywych przekonań, takich jak „Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół”, „Staraj się wyróżniać i osiągać sukcesy” oraz „Pieniądze są na pierwszym miejscu”. Dorastając w biedzie i będąc dyskryminowaną, łatwo przyjęłam te poglądy, wierząc, że dzięki pieniądzom, sławie i zyskom będę szanowana, będę w stanie mówić z pewnością siebie i prowadzić godne i wartościowe życie. Aby zdobyć sławę i zysk, łamałam sobie głowę nad tym, jak znaleźć okazje biznesowe, pracowałam pomimo choroby, a nawet zostawiłam mojego rocznego syna, by podróżować tysiące kilometrów i nauczyć się jakiejś umiejętności. Choć niejednokrotnie byłam zbyt zajęta, by zjeść, a z głodu dostawałam zawrotów głowy i mdlałam, co szkodziło mojemu zdrowiu, nigdy nie zawahałam się poświęcić dla sławy i zysku. Mój mąż, kierowany tymi samymi pragnieniami, nie porzucił interesów. Wolał brać środki przeciwbólowe niż szukać pomocy medycznej. W końcu stał się bogaty, ale stracił życie. Czy całe to cierpienie nie było spowodowane pogonią za pieniędzmi, sławą i zyskiem? Nie mając rozeznania, nie rozumiejąc prawdy, błędnie brałam herezje i niedorzeczne przekonania, których szatan używa, by zdeprawować człowieka, za prawa przetrwania i cele życiowe. Byłam naprawdę głupia i ślepa! Gdy to pojęłam, postanowiłam poświęcić się wierze w Boga i dążeniu do prawdy, zamiast gonić za pieniędzmi, sławą i zyskiem, jak to czyniłam w przeszłości. Spędzałam więcej czasu na codziennym czytaniu słów Boga i aktywnie uczestniczyłam w omówieniach. Trzy miesiące później podjęłam swoje obowiązki w kościele, praktykując podlewanie nowych wierzących.

Moi krewni zauważyli, że przestałam prowadzić swój biznes, i wyrazili swoje obawy, mówiąc, że skoro mam małe dzieci i wiele przyszłych wydatków, to powinnam dalej prowadzić swoją śniadaniową firmę. Właściciel lokalu również do mnie zadzwonił, mówiąc, że wiele osób lubi nasze jedzenie. Wyraził nadzieję, że ponownie otworzę lokal, i oznamił, że on i jego rodzina pomogą mi, jeśli sama nie dam rady. Ich słowa pobudziły mnie do myślenia: „To prawda. Z dwójką dzieci w szkole moja wypłata ledwo pokrywa podstawowe koszty utrzymania. Jeśli nie zarobię więcej pieniędzy, moje dzieci i ja będziemy nadal traktowani z góry. Biznes śniadaniowy może przynosić tysiące juanów dziennie. Trudno z tego zrezygnować. Może mogłabym zatrudnić kogoś do pomocy i wznowić działalność?”. Zaczęłam planować i rozważać tę opcję. Wiedziałam jednak, że ponowne otwarcie biznesu śniadaniowego wymagałoby znacznego wysiłku, pozostawiając mi niewiele czasu na wykonywanie moich obowiązków w kościele. Byłoby dobrze, gdybym mogła chociaż dołączać do omówień. Prowadzenie biznesu zawsze wymagało ode mnie uwagi. Ciężko by mi było skupić się na czytaniu słów Boga i dążeniu do prawdy, a moje życie duchowe z pewnością poniosłoby straty. Czułam się rozdarta i skonfliktowana, nie mogłam przez to spać. Pewnego dnia przeczytałam dwa fragmenty słów Bożych: „Większość ludzi życzyłaby sobie następujących rzeczy: pracować mniej i zarabiać więcej, nie trudzić się w słońcu i deszczu, dobrze się ubierać, zadawać wszędzie szyku, górować nad innymi i przynosić zaszczyt swoim przodkom. Ludzie mają nadzieję osiągnąć stan idealny, lecz kiedy stawiają pierwsze kroki w podróży życia, stopniowo uświadamiają sobie, jak niedoskonałe jest ludzkie przeznaczenie i po raz pierwszy naprawdę pojmują fakt, że choć można czynić śmiałe plany na przyszłość i mieć zuchwałe marzenia, nikt nie ma ani zdolności ani mocy do realizacji własnych marzeń, nikt nie jest w stanie kontrolować własnej przyszłości. Zawsze będzie jakiś rozdźwięk między marzeniami a rzeczywistością, z którym trzeba się zmierzyć; nic nie jest takie, jak by się chciało, a w obliczu takiej rzeczywistości ludzie nie potrafią osiągnąć ani satysfakcji, ani zadowolenia. Niektórzy ludzie podejmą wszelkie wyobrażalne starania, włożą ogromny wysiłek i poniosą wielkie ofiary, aby zdobyć środki na utrzymanie i przyszłość, próbując zmienić swój los. Ale w ostatecznym rozrachunku, nawet jeśli zdołają zrealizować swoje marzenia i pragnienia dzięki własnej ciężkiej pracy, nigdy nie zmienią swojego losu, i bez względu na to, jak zawzięcie próbują, nigdy nie osiągną nic ponad to, co los im przeznaczył. Niezależnie od różnic pod względem zdolności, inteligencji i siły woli, wszyscy ludzie są równi wobec losu, który nie odróżnia wielkiego od małego, wysokiego od niskiego, wysoko postawionego od nędznego. Wykonywany zawód, sposób zarabiania na życie ani zgromadzone bogactwo nie są uzależnione od rodziców, talentów, wysiłku ani ambicji, tylko są predeterminowane przez Stwórcę(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „Jeżeli ktoś ma pozytywne podejście do Bożej suwerennej władzy nad ludzkim losem, to patrząc wstecz na swoją podróż, kiedy naprawdę doświadczy suwerenności Boga, wówczas jeszcze żarliwiej zapragnie poddać się wszystkiemu, co zarządził Bóg, będzie mieć więcej determinacji i zaufania, aby pozwolić Mu układać swój los i przestanie buntować się przeciwko Bogu. Albowiem człowiek widzi, że kiedy nie pojmuje losu, kiedy nie rozumie suwerenności Boga, kiedy umyślnie idzie po omacku, zataczając się i chwiejąc we mgle, podróż jest za trudna i zbyt rozdzierająca serce. Kiedy więc ludzie uznają suwerenność Boga nad ludzkim losem, ci mądrzy wybierają jej poznanie i zaakceptowanie, żegnają się z bolesnymi dniami, kiedy próbowali własnymi rękami budować dobre życie, przestają walczyć z losem i dążyć do tak zwanych »celów życiowych« na własny sposób. Kiedy człowiek nie ma Boga, kiedy nie potrafi Go zobaczyć, kiedy nie potrafi wyraźnie uznać Jego suwerenności, każdy dzień jest bez znaczenia, bez wartości i żałosny. Niezależnie od tego, gdzie się człowiek znajduje i jaką ma pracę, sposób jego życia i dążenie do własnych celów nie przynoszą mu nic poza bezkresnym strapieniem i niedającym się ukoić cierpieniem, w takim stopniu, że człowiek nie jest w stanie znieść patrzenia na własną przeszłość(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Czytając słowa Boże, zalałam się łzami. Rozmyślałam o bolesnych dniach przed poznaniem Boga, kiedy to walczyłam z losem. Zdałam sobie sprawę, że moja agonia wynikała z tego, że nie uznawałam suwerennej włądzy Boga i kierowana skażonymi skłonnościami opierałam się losowi. Męka z powodu nieosiągnięcia tego, czego pragnęłam, była wciąż świeża w mojej pamięci. Inni zarabiali miliony na tym samym biznesie, podczas gdy ja skończyłam z niczym, a nawet z dużymi stratami. To pokazuje, że ilość zarabianych pieniędzy i posiadanie statusu człowieka bogatego lub biednego są predestynowane przez Boga. Nie jest to coś, co można osiągnąć tylko dzięki własnym wysiłkom. W dzisiejszym świecie katastrofy są coraz bardziej dotkliwe. Gdybym priorytetowo podchodziła do zarabiania pieniędzy, szukania sławy, zysku i statusu, rezygnując z możliwości dążenia do prawdy i osiągnięcia zbawienia, czy nie postępowałabym głupio i ignorancko? Nawet jeśli biznes śniadaniowy przynosiłby tysiące juanów dziennie, pustki i cierpienia wynikającego z oddalenia od Boga nie da się zrekompensować pieniędzmi. Może i nie jestem teraz bogata, ale wciąż mogę prowadzić normalne życie. Co ważniejsze, zrozumiałam pewne prawdy i sens życia. Mogłam też wypełniać swoje obowiązki w kościele, co przyniosło mi spokój i radość. Zdając sobie z tego sprawę, zdecydowałam się zrezygnować z tego biznesu i skupić się na swoich obowiązkach. Sprzedałam wszystkie przybory kuchenne po niskiej cenie i zamknęłam mój sklep.

Później przeczytałem więcej słów Bożych: „Jeżeli ludzie nie uznają prawdziwie faktu, że Stwórca posiada suwerenną władzę nad ludzkim losem i wszystkimi ludzkimi sprawami, jeżeli nie potrafią prawdziwie poddać się panowaniu Stwórcy, trudno będzie im nie kierować się przekonaniem, że »los człowieka spoczywa w jego własnych rękach« ani nie zostać przez nie spętanym, trudno im będzie otrząsnąć się z cierpień intensywnej walki przeciwko losowi i autorytetowi Stwórcy, nie wspominając nawet o tym, że ciężko będzie im stać się prawdziwie wyzwolonymi i wolnymi, stać się ludźmi wielbiącymi Boga. Ale istnieje niewiarygodnie prosta droga do wyzwolenia się z tego stanu – pożegnanie z dotychczasowym sposobem życia i celami w życiu; podsumowanie i dokładna analiza dotychczasowego stylu życia, poglądów na życie, dążeń, pragnień i ideałów, a następnie porównanie ich z intencjami Boga i Jego wymaganiami wobec człowieka, aby się przekonać, czy cokolwiek z tego jest spójne z intencjami i wymaganiami Boga, czy cokolwiek z tego przynosi właściwe wartości życiowe, prowadzi do większego zrozumienia prawdy oraz pozwala człowiekowi żyć w człowieczeństwie i na podobieństwo ludzkiej istoty. Kiedy wielokrotnie zbadasz i starannie przeanalizujesz różne cele, do których ludzie dążą w życiu, oraz nieprzeliczone sposoby życia, przekonasz się, że żaden z nich nie jest zgodny z pierwotną intencją Stwórcy, z jaką tworzył On ludzkość. Wszystko to odciąga ludzi od suwerenności i opieki Stwórcy; wszystko to są pułapki, które deprawują ludzi i prowadzą ich do piekła. Kiedy już to uznasz, twoim zadaniem będzie odsunięcie na bok starych poglądów na życie, trzymanie się z dala od różnych pułapek, pozwolenie Bogu na przejęcie kontroli nad twoim życiem i ułożenie go dla ciebie; zadanie to polega tylko na próbie poddania się Bożym ustaleniom i przewodnictwu, zrezygnowaniu z własnego wyboru i staniu się osobą, która wielbi Boga(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „Ci, którzy dążą do poznania Boga, są zdolni do rezygnacji ze swoich pragnień, chcą podporządkować się suwerennej władzy Boga i Jego planowym ustaleniom oraz starają się być takimi ludźmi, którzy są podporządkowani autorytetowi Boga i spełniają Jego intencje. Ludzie tacy żyją w świetle, pośród Bożych błogosławieństw, i z pewnością otrzymają pochwałę od Boga(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „Jesteś istotą stworzoną: to oczywiste, że powinieneś czcić Boga i dążyć do osiągnięcia życia pełnego znaczenia. Jeśli nie czcisz Boga i żyjesz tylko w swym plugawym ciele, to czyż nie jesteś jedynie zwierzęciem w ludzkiej skórze? Skoro jesteś istotą ludzką, powinieneś ponosić koszty dla Boga i znosić wszelkie cierpienia! Powinieneś z radością i bez wahania przyjmować tę odrobinę cierpienia, jakiemu jesteś dziś poddawany, i wieść życie pełne znaczenia, tak jak Hiob i Piotr. Na tym świecie człowiek nosi odzienie od diabła, spożywa pochodzący od niego pokarm i pracuje i służy na każde jego skinienie, zostając z czasem całkowicie wdeptanym w jego plugastwo. Jeśli nie pojmiesz sensu życia albo nie zyskasz drogi prawdy, to jakież znaczenie ma takie życie? Jesteście ludźmi, którzy podążają właściwą drogą, tymi, którzy dążą do poprawy. Jesteście ludźmi, którzy w narodzie wielkiego, czerwonego smoka powstają, tymi, których Bóg nazywa sprawiedliwymi. Czyż takie właśnie życie nie jest życiem o największym znaczeniu?(Praktyka (2), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga objawiły mi, jakie dążenia mają w życiu prawdziwe znaczenie i wartość. Miałam szczęście zetknąć się z dziełem Stwórcy, którego celem jest zbawienie człowieka, a to jest szansą jedyną w życiu. Usłyszenie głosu Stwórcy jest czymś, o czym marzy wielu ludzi. Postanowiłam więc nie gonić już za pieniędzmi, sławą i zyskiem, ale poddać się suwerennej władzy Boga i żyć zgodnie z Jego wymaganiami. Pomyślałem o Piotrze. Gdy usłyszał wezwanie Pana Jezusa, bez wahania zostawił swoje rybackie sieci i poszedł za Nim. Ostatecznie poznał Boga, podporządkował się Mu i Go pokochał. Hiob również stracił wszystko, ale nadal chwalił Boga, niosąc piękne świadectwo o Bogu przed szatanem, i ostatecznie dostąpił błogosławieństwa zobaczenia Boga. Na przestrzeni dziejów wielu świętych porzuciło wszystko, nawet swoje życie, by szerzyć Bożą ewangelię, co jest najbardziej znaczącym i wartościowym sposobem na życie. Mając w pamięci te przykłady, wiedziałam, że powinnam zadowolić się tym, że mam w co się ubrać i co zjeść, i poświęcić więcej energii na dążenie do prawdy i wykonywanie swoich obowiązków. Dążenie do poznania Boga jest najcenniejsze. Po całkowitej rezygnacji z biznesu, pracowałam i wykonywałam swoje obowiązki, a resztę czasu spędzałam na czytaniu słów Boga i śpiewaniu z moimi dziećmi hymnów ku chwale Boga. Każdego dnia czułam się spokojna i zrównoważona, co sprawiało mi przyjemność. Kilka miesięcy później moja długotrwała dolegliwość żołądkowa ustąpiła. Wiedziałam, że to było Boże miłosierdzie. Moje dzieci stały się bardziej samodzielne w nauce i codziennych obowiązkach. Były wyjątkowo posłuszne i rozsądne. Jedząc i pijąc słowa Boga oraz wykonując swoje obowiązki, czułam Boże oświecenie i prowadzenie. Stopniowo zrozumiałam niektóre prawdy. Zyskałam głębsze zrozumienie Bożej wszechmocy i suwerennej władzy, tego, jak szatan zepsuł ludzi i jak Bóg ich zbawił. Dowiedziałam się również, jak ludzie powinni żyć i jakie dążenia są naprawdę znaczące i wartościowe. Niepokój w moim sercu znacznie się zmniejszył. Jestem głęboko wdzięczna za Boże zbawienie!

Wstecz: 62. W końcu zyskałam jakąś samoświadomość

Dalej: 65. Jak znaleźć sposób na wyzbycie się kłamliwości

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Wprowadź szukaną frazę w okienku wyszukiwania.

Połącz się z nami w Messengerze
Spis treści
Ustawienia
Książki
Szukaj
Filmy