64. Przebudzenie fałszywej przywódczyni
W 2019 roku zostałam wybrana na przywódczynię kościoła. Przyrzekłam sobie wówczas, że będę dobrze wykonywać swoje obowiązki. Gdy objęłam stanowisko, codziennie byłam zajęta organizowaniem zgromadzeń, rozwiązywaniem trudności i problemów braci i sióstr oraz monitorowaniem postępów naszej pracy. Czułam się dzięki temu bardzo spełniona. Po jakimś czasie, ponieważ musiałam zajmować się sprawami ogólnymi, miałam dużo więcej pracy. Każdego dnia pracowałam do późna i miałam wrażenie, że ledwo ze wszystkim nadążam. Pomyślałam sobie: „Bycie odpowiedzialną za sprawy ogólne powoduje, że martwię się wieloma rzeczami i jest to znacznie bardziej męczące. Każdego dnia mój umysł przypomina nakręcaną sprężynę zegarka. To dużo trudniejsze niż wykonywanie pojedynczego obowiązku”. Jakiś czas później udałam się na zgromadzenie prowadzone przez siostrę Zhao Jing. Pomyślałam: „Dawniej, gdy z nią współpracowałam, Zhao Jing niezwykle odpowiedzialnie podchodziła do swoich obowiązków i aktywnie poszukiwała prawdy, aby rozwiązywać wszelkie trudności, jakie napotykała. Biorąc pod uwagę, że to właśnie ona nadzoruje pracę tej grupy, nie muszę się zbytnio martwić”. Potem rzadko uczestniczyłam w jej zgromadzeniach. Któregoś wieczoru kilkoro braci i sióstr napisało do mnie wiadomość, aby zwrócić mi uwagę, że w pracy grupy Zhao Jing występują pewne odstępstwa i problemy, i poprosili o ich szybkie rozwiązanie. Zamierzałam zawczasu poszukać słów Bożych i znaleźć rozwiązanie, ale widząc, że tych problemów nie da się rozwiązać w krótkim czasie, pomyślałam: „Jest już bardzo późno, a ja jestem zmęczona. Nie mogę się tym teraz zająć. Poza tym napisałam już list do Zhao Jing w sprawie tych odstępstw i problemów. Jest odpowiedzialna, więc na pewno sama je omówi i rozwiąże, a ja nie będę musiała się tym przejmować. Gdybym musiała wszystkiem sama się zajmować, jak mogłabym w ogóle cokolwiek zrobić? Omówię to po prostu z grupą podczas zgromadzenia”. Później, gdy przyjrzałam się bliżej sprawie, stwierdziłam, że Zhao Jing omówiła już wszystko z grupą i każdy był w stanie zaproponować ścieżki praktyki dotyczące tych problemów, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że gdy sprawą zajmuje się Zhao Jing, nie mam się o co martwić. Potem nie pytałam już o pracę grupy.
Po jakimś czasie ponownie udałam się na zgromadzenie grupy Zhao Jing. Stwierdziłam, że omawiając swój stan, jest za mało bezpośrednia. Choć mówiła bardzo długo, jej przekaz nie był zbyt jasny. Pomyślałam sobie: „Może jest w złym stanie? Dlaczego mówi bez ładu i składu?”. Ale potem się zastanowiłam: „Może po prostu stresuje ją moja obecność. Gdy się nieco uspokoi, wszystko będzie w porządku. Mam kilka innych rzeczy do zrobienia. Może powinnam po prostu wyjść i pozwolić jej kontynuować zgromadzenie”. Wyszłam więc, niczego z nią nie omawiając. Później dowiedziałam się, że praca grupy nie przynosi efektów. Zastanawiałam się: „Czy w grupie jest jakiś problem?”. Ale potem to przemyślałam: „Dopiero co omówili problemy i odstępstwa w swojej pracy. Jestem pewna, że wszyscy dopiero zaczynają to ogarniać, więc to normalne, że ich praca jest na razie mniej owocna”. Przestałam więc nad tym rozmyślać. Później siostra Wang Xinrui zgłosiła mi, że Zhao Jing ma obsesję na punkcie swojego statusu, że nie potrafi harmonijnie współpracować z innymi i że nie nadaje się na liderkę grupy. Pomyślałam: „Zhao Jing jest trochę za bardzo skupiona na statusie, ale ma poczucie brzemienia w związku ze swoimi obowiązkami. Jeśli nie potrafi harmonijnie współpracować z innymi, to pewnie dlatego, że jest w złym stanie i kontrolują ją zepsute skłonności. Po prostu potrzebuje czasu, żeby się ogarnąć”. Myśląc o tym, powiedziałam do Xinrui: „Zhao Jing odpowiedzialnie traktuje swoje obowiązki i wciąż nadaje się na liderkę grupy. Jeśli przejawi zepsucie, możemy spróbować jej bardziej pomóc, demaskując i analizując jej problemy. Dzisiaj jestem zajęta i nie mam czasu. Omówię to z nią później”. Słysząc to, Xinrui nic więcej nie powiedziała. Później zajęłam się innymi zadaniami i zapomniałam o omówieniu spraw z Zhao Jing. Którejś nocy nagle sobie przypomniałam: „O nie! Zapomniałam o Zhao Jing. Czy powinnam sprawdzić, w jakim jest stanie?”. Potem jednak pomyślałam: „Zhao Jing ma duży potencjał, a kiedy poprzednio jej stan był zły, potrafiła poszukiwać prawdy i sama szybko sobie z tym poradzić. Tym razem też powinna dać sobie radę. Poza tym mieszka tak daleko. Gdybym do niej pojechała, co byłoby męczące, i nie zastałabym jej w domu, czy nie wybrałabym się w tę podróż na darmo? Na razie dam sobie spokój i zajmę się tym za jakiś czas”. Gdy pod koniec miesiąca udałam się na miejsce, aby sprawdzić pracę grupy, byłam w szoku. W pracy Zhao Jing było mnóstwo odstępstw i problemów, a jej wyniki były na najgorszym możliwym poziomie. Wszyscy bracia i siostry, których nadzorowała, byli zniechęceni, a ich praca została poważnie zakłócona. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Szybko omówiłam sprawy z Zhao Jing i wskazałam na jej problemy, ale nie chciała przyjąć moich słów do wiadomości, wykłócając się ze mną, próbując się usprawiedliwiać i pokazując całkowity brak samowiedzy. Gdy porozmawiałam o niej ze swoją współpracownicą, wspólnie postanowiłyśmy, że Zhao Jing nie nadaje się już na liderkę grupy i ją zwolniłyśmy. Potem bracia i siostry zgłosili, że Zhao Jing jest naprawdę zazdrosna, zaniedbuje swoje obowiązki i wdaje się w spory. Przez to jedna z sióstr poczuła się przez nią ograniczana, sfrustrowała się i chciała porzucić swoje obowiązki. Gdy Wang Xinrui powiadomiła o sytuacji Zhao Jing, ta ją stłumiła i wykluczyła. Inne siostry także czuły się ograniczane przez Zhao Jing, co wpłynęło na ich obowiązki, powodując kilkumiesięczne utrudnienia w pracy. Gdy Zhao Jing została zwolniona, nie tylko nie okazała skruchy, ale mściła się na innych. To, że została zdemaskowana, wcale nie sprawiło, że zrozumiała swoje złe uczynki lub żałowała ich. Jakiś czas później, ponieważ nie wykonałam rzeczywistej pracy, zaniedbałam swoje obowiązki i w odpowiednim czasie nie zwolniłam Zhao Jing, powodując poważne straty w pracy kościoła, ja również zostałam zwolniona. Poczułam się strasznie nieszczęśliwa. Dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać, dlaczego byłam zbyt ślepa, żeby zauważyć notoryczną zazdrość i konfliktowość Zhao Jing, jej poważne zepsucie oraz to, że zakłócała pracę kościoła. W tamtym czasie miałam jedynie płytką wiedzę na temat tego, że nie wykonuję rzeczywistej pracy i nie skupiam się na rozpoznawaniu innych, ale nigdy poważnie nie skupiłam się na zrozumieniu ani analizie moich własnych zepsutych skłonności.
Dopiero gdy podczas zgromadzenia przeczytałam słowa Boże obnażające fałszywych przywódców, którzy nie wykonują rzeczywistej pracy, zyskałam pewne zrozumienie samej siebie. Słowa Boże mówią: „Fałszywi przywódcy nigdy nie pytają przełożonych zespołów o to, jak ma się sytuacja w pracy, ani tego nie śledzą. Nie pytają też o wejście w życie przez przełożonych różnych zespołów i personelu odpowiedzialnego za rozmaite ważne zadania, o ich podejście do pracy w kościele oraz do obowiązków, wiary w Boga, prawdy i samego Boga. Nie śledzą tego i nie mają o tym pojęcia. Nie wiedzą, czy osoby te przeszły jakąkolwiek przemianę lub poczyniły postępy, nie są świadomi, jakie problemy mogą występować w ich pracy, a zwłaszcza nie wiedzą, jaki wpływ na pracę kościoła i wejście w życie przez wybrańców Bożych mają błędy i wypaczenia występujące na różnych etapach pracy, a także czy te błędy i wypaczenia zostały kiedykolwiek skorygowane. Są całkowicie nieświadomi wszystkich tych rzeczy. Jeśli nie wiedzą nic o tych szczegółach, przybierają bierną postawę, gdy pojawiają się problemy. Jednak fałszywi przywódcy w ogóle nie przejmują się tymi szczegółami podczas wykonywania swojej pracy. Uważają, że ich praca kończy się na wyznaczeniu różnych przełożonych zespołów i przydzieleniu zadań; że można uznać, iż dobrze wykonali swoje zadanie, jeśli się z tego wywiązali, a jeśli pojawią się inne problemy, to nie ich zmartwienie. Ponieważ fałszywi przywódcy nie nadzorują i nie monitorują przełożonych różnych zespołów ani nie kierują nimi oraz nie wywiązują się ze swojej odpowiedzialności w tych obszarach, w pracy kościoła powstaje bałagan. Postępując w ten sposób, przywódcy i pracownicy nie wywiązują się ze swoich obowiązków” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (3), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Czy uważacie, że fałszywi przywódcy są głupi? Są głupi i niemądrzy. Co sprawia, że są głupi? Niefrasobliwie pokładają zaufanie w jakiejś osobie; wierzą, że skoro została wybrana, złożyła przysięgę i podjęła zobowiązanie, a podczas modlitwy z oczu płynęły jej łzy, to oznacza to, że można na niej polegać i nigdy nie będzie żadnych problemów z jej pracą. Fałszywi przywódcy nie rozumieją ludzkiej natury; nie znają prawdziwej sytuacji skażonej ludzkości. Mówią: »Jak ktoś mógłby się zmienić na gorsze po tym, jak został wybrany na kierownika? Jak ktoś, kto wydaje się tak poważny i odpowiedzialny, mógłby się uchylać od pracy? Nie zrobiłby tego, prawda? Jest na to zbyt prawy«. Ponieważ fałszywi przywódcy zanadto ufają własnym wyobrażeniom i uczuciom, w końcu nie są w stanie na czas rozwiązać licznych problemów, które pojawiają się w pracy kościoła i nie potrafią szybko zwolnić kierownika i przekazać jego obowiązków komuś innemu. Są oni na wskroś fałszywymi przywódcami. A o co właściwie chodzi? Czy podejście fałszywych przywódców do pracy ma cokolwiek wspólnego z niedbałością? Z jednej strony widzą, jak wielki, czerwony smok wściekle dokonuje aresztowań wybrańców Boga, więc aby uniknąć zagrożenia, losowo wybierają kogoś, kto będzie przewodził pracy, wierząc, że to rozwiąże problem i że nie muszą poświęcać temu więcej uwagi. Co myślą w głębi serca? »To takie wrogie środowisko, powinienem się na jakiś czas ukryć«. Jest to pożądanie cielesnej wygody, czyż nie? Z drugiej strony, fałszywi przywódcy mają też fatalną wadę: w oparciu o własne wyobrażenia pochopnie obdarzają innych zaufaniem. Czy nie jest to spowodowane niezrozumieniem prawdy? W jaki sposób słowo Boże obnaża istotę zepsucia rodzaju ludzkiego? Dlaczego mieliby ufać ludziom, skoro Bóg im nie ufa? Fałszywi przywódcy są aż nazbyt aroganccy i zadufani w sobie, czyż nie? Myślą sobie tak: »To niemożliwe, żebym błędnie ocenił tę osobę – nie powinno być żadnych problemów z osobą, co do której uznałem, że się nadaje; z pewnością nie jest to ktoś, kto sobie folguje, jeśli chodzi o jedzenie, picie i rozrywkę, ani ktoś, kto lubi wygodę, a nienawidzi ciężkiej pracy. To absolutnie godna zaufania osoba, na której można polegać. Nie zmieni się; gdyby się zmieniła, to by oznaczało, że pomyliłem się co do niej, czyż nie?«. Cóż to za logika? Czy jesteś jakimś ekspertem? Czy masz rentgen w oczach? Czy to twoja specjalność? Mógłbyś mieszkać z jakąś osobą przez rok czy dwa, ale czy byłbyś w stanie dostrzec, kim naprawdę jest, bez odpowiedniego otoczenia, które obnażyłoby jej naturoistotę? Gdyby Bóg jej nie zdemaskował, mógłbyś żyć obok niej przez trzy czy nawet pięć lat i nadal nie potrafiłbyś dostrzec jej prawdziwej naturoistoty. Tym bardziej odnosi się to do sytuacji, gdy rzadko kogoś widujesz, rzadko przebywasz w jego towarzystwie. Fałszywi przywódcy ślepo ufają jakiejś osobie na podstawie tymczasowego wrażenia albo czyjejś pozytywnej opinii i ośmielają się powierzyć jej pracę kościoła. Czy takie zachowanie nie jest w najwyższym stopniu ślepe? Czy nie działają oni bezmyślnie? I czy fałszywi przywódcy, działając w taki sposób, nie są skrajnie nieodpowiedzialni?” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (3), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników).
Bóg obnaża to, że fałszywi przywódcy są leniwi, pragną komfortu i kompletnie nieodpowiedzialnie podchodzą do swoich obowiązków. Gdy wyznaczą już kogoś na kierownicze stanowisko, chętnie tej osobie ufają, opierając się na swoich pojęciach i wyobrażeniach. Nie monitorują i nie nadzorują pracy, nie chcąc płacić ceny za jej sprawdzanie. Gdzie tylko się da, chodzą na skróty, powodując poważne straty w pracy kościoła. Widząc, jak Bóg demaskuje różne zachowania fałszywych przywódców, którzy nie wykonują rzeczywistej pracy, czułam się, jakby Bóg obnażał mnie twarzą w twarz. Czułam się bardzo niekomfortowo i miałam wyrzuty sumienia. Będąc przywódczynią, podchodziłam do swoich obowiązków bardzo nieodpowiedzialnie. Aby oszczędzić sobie trosk i cielesnego cierpienia, byłam nierzetelna i nie monitorowałam pracy. Polegałam jedynie na swoim pierwszym wrażeniu na temat Zhao Jing, myśląc, że odpowiedzialnie podchodzi do swoich obowiązków i nadaje się na liderkę grupy, więc postanowiłam czekać z założonymi rękami i nie nadzorowałam jej pracy. Gdy widziałam, że nie osiąga dobrych rezultatów, przez co musiałabym cierpieć i zapłacić cenę, żeby rozwiązać problem, zamiast wykonać rzeczywistą pracę, szukałam wymówek, żeby się nie namęczyć, mówiąc, że wszyscy wciąż się przystosowują i wkrótce znajdą się na właściwej drodze. Gdy inni zgłaszali mi, że Zhao Jing ma problemy i nie nadaje się na liderkę grupy, opierając się na swoich pojęciach i wyobrażeniach, nadal zakładałam, że to tylko tymczasowe przejawy zepsucia i że nie ma to wpływu na jej obowiązki. Ciągle odkładałam rozwiązanie problemów Zhao Jing na później, aż w końcu praca grupy została sparaliżowana, a wejście w życie moich braci i sióstr poniosło poważne straty. Byłam strasznie uparta, głupia i nieodpowiedzialna. Byłam fałszywą przywódczynią, która pragnie wygód i nie wykonuje rzeczywistej pracy! Faktem jest, że przywódcy i pracownicy wybrani przez kościół, włącznie ze mną, nie zostali udoskonaleni. Mamy wiele zepsutych skłonności i w każdej chwili możemy spowodować zakłócenia lub zaburzenia w naszych obowiązkach. Nawet jeśli wydaje nam się, że zachowujemy się dobrze, nie oznacza to, że można się nami posłużyć. Nie rozumiemy prawdy i oceniamy ludzi po pozorach, nie wnikając w ich istotę, dlatego musimy często monitorować i nadzorować pracę, aby być za nią odpowiedzialni. Nie rozumiałam prawdy i nie potrafiłam przejrzeć ludzi, ale miałam za to ślepą pewność siebie, więc w rezultacie spowodowałam ogromne straty w pracy kościoła, pozostawiając po sobie występki i skalanie. Gdy sobie to uświadomiłam, poczułam głęboki żal. Gdybym nie była taka zadufana w sobie, leniwa i wygodnicka, gdy Xinrui przypomniała mi o Zhao Jing, i faktycznie na czas zbadała, odkryła i rozwiązała problem, a także zwolniła Zhao Jing, nie spowodowałabym takich opóźnień w pracy kościoła. Wykonując swoje obowiązki, nie tylko nie przyniosłam kościołowi żadnych korzyści ale zachowywałam się jak sługus szatana, osłaniając fałszywych przywódców i pracowników. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam nieszczęśliwa i przygnębiona. Myślałam o tym, że wykonując dzieło, Bóg wcielony realnie cierpi i płaci cenę. W odpowiedzi na nasze zepsucie i niedoskonałości niestrudzenie omawia prawdę, wspiera nas i nam pomaga, podejmując żmudne wysiłki, aby całkowicie wybawić nas spod władzy szatana. Ja jednak jestem istotą stworzoną, która nie rozumiała prawdy, była ślepa, nie widziała wyraźnie spraw i nie chciała naprawdę cierpieć ani płacić ceny, wykonując swoje obowiązki. Gdy wykryłam problemy, nie chciałam w odpowiednim czasie ich rozwiązać, powodując ogromne straty w pracy. Takie wykonywanie obowiązków było dla Boga wstrętne i odrażające! Gdy sobie to uświadomiłam, po cichu się pomodliłam: „Boże! Myliłam się. Chcę się nad sobą zastanowić i okazać skruchę”.
Przeczytałam jeszcze kilka fragmentów, w których Bóg demaskuje fałszywych przywódców: „Praca kościoła zostaje wstrzymana po prostu dlatego, że fałszywi przywódcy poważnie zaniedbują swoje obowiązki, nie wykonują rzeczywistej pracy, nie śledzą jej i nie nadzorują, a także nie są w stanie omawiać prawdy w celu zaradzenia problemom. Oczywiście dzieje się tak również dlatego, że fałszywi przywódcy rozkoszują się korzyściami płynącymi ze statusu, w ogóle nie dążą do prawdy i nie chcą doglądać i nadzorować dzieła szerzenia ewangelii, ani nim kierować – w wyniku czego praca postępuje powoli, a wiele ludzkich wypaczeń, absurdów i lekkomyślnych wykroczeń nie zostaje szybko naprawionych lub skorygowanych, co poważnie wpływa na skuteczność szerzenia ewangelii. Problemy te są korygowane dopiero wtedy, gdy zostaną odkryte przez Zwierzchnictwo, które nakaże je naprawić przywódcom i pracownikom. Fałszywi przywódcy, niczym ślepcy, nie są w stanie dostrzec żadnych problemów i w swoim postępowaniu nie kierują się żadnymi zasadami, a mimo to nie są w stanie uświadomić sobie własnych błędów i przyznają się do nich dopiero wtedy, gdy zostaną przycięci przez Zwierzchnictwo. Kto więc może sobie pozwolić na wzięcie odpowiedzialności za straty spowodowane przez fałszywych przywódców? Nawet jeśli usunie się ich ze stanowisk, w jaki sposób można zrekompensować straty, które spowodowali? Dlatego też, gdy odkryje się, że fałszywi przywódcy są niezdolni do wykonywania jakiejkolwiek rzeczywistej pracy, należy ich niezwłocznie zwolnić. W niektórych kościołach ewangelizacja postępuje szczególnie wolno, a jest to po prostu spowodowane tym, że fałszywi przywódcy nie wykonują rzeczywistej pracy, a także tym, że zbyt często dopuszczają się zaniedbań i popełniają błędy” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (4), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „W zasadzie we wszystkich elementach pracy, którymi zajmują się fałszywi przywódcy, pojawia się wiele problemów, odchyleń i wad, które muszą oni rozwiązać, skorygować i naprawić. Jednakże, ponieważ brakuje im poczucia brzemienia i rozkoszują się jedynie korzyściami płynącymi ze swojego statusu, nie wykonując żadnej rzeczywistej pracy, w końcu doprowadzają do tego, że w ewangelizację wkrada się nieład. W niektórych kościołach ludzie nie są jednomyślni, wszyscy podejrzewają się i podkopują nawzajem i mają się przed sobą na baczności, a jednocześnie obawiają się, że zostaną wyeliminowani przez dom Boży. W obliczu takich sytuacji fałszywi przywódcy nie podejmują żadnych działań, by je rozwiązać, nie wykonują żadnej rzeczywistej, konkretnej pracy” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (4), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Gdy się patrzy z zewnątrz, mogłoby się wydawać, że fałszywi przywódcy nie popełniają wiele zła, nie działają samowolnie i nie ustanawiają własnych niezależnych królestw, jak to czynią antychryści. Jednak fałszywi przywódcy nie potrafią szybko rozwiązać różnych problemów w ramach pracy kościoła i gdy pojawiają się problemy dotyczące kierowników różnych zespołów i gdy ci kierownicy nie potrafią podołać swojej pracy, fałszywi przywódcy nie są w stanie szybko zmienić ich obowiązków lub zwolnić ich, przez co narażają pracę kościoła na poważne straty. A wszystko to bierze się z faktu, że fałszywi przywódcy uchylają się od swojej odpowiedzialności” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (3), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Bóg obnaża zaniedbania fałszywych przywódców: jak nie monitorują i nie sprawdzają pracy, jak nie nadzorują i nie kontrolują osób, które im podlegają, i jak w rezultacie nie są w stanie rozwiązać wielu problemów, co powoduje poważne straty w pracy kościoła. Zastanawiając się nad swoim postępowaniem, zdałam sobie sprawę, że przez pogoń za wygodami zaniedbałam swoje obowiązki, byłam nieodpowiedzialna i zaufałam Zhao Jing kierując się swoimi pojęciami i wyobrażeniami, nie monitorując i nie nadzorując jej pracy. Gdy inni zgłaszali mi jej problemy, ignorowałam ich, nie rozwiązując rzeczywistych problemów ani w odpowiednim czasie jej nie zwalniając, co pozwoliło jej przez długi czas okazywać zazdrość i wdawać się w spory, a także zakłócać i zaburzać pracę kościoła, przez co, jeśli chodzi o jej obowiązki, nie odgrywała żadnej pozytywnej roli. Praca grupy była przez to nieefektywna przez wiele miesięcy, a jej postępy zostały poważnie opóźnione. Gdy bracia i siostry dawali Zhao Jing rady, uciskała ich, wykluczała i przez długi czas wywierała na nich presję, powodując, że grupa czuła się ograniczana i nieuważna w swoich obowiązkach. Tymczasem ja nic o tym nie wiedziałam, myśląc wręcz, że dobrze sobie radzi. Będąc przywódczynią, nie tylko nie wywiązałam się ze swojej odpowiedzialności, ale na dodatek nie potrafiłam w odpowiednim czasie rozpoznać i rozwiązać licznych problemów związanych z pracą kościoła, chociaż miałam je przed oczami. Poważnie zaszkodziło to pracy kościoła oraz wejściu w życie przez braci i siostry. Poważnie zaniedbałam swoje obowiązki! Chociaż nie czyniłam zła celowo, jak to robią antychryści, aby zakłócić i zaburzyć pracę kościoła, fakt, że zaniedbałam swoje obowiązki, i tak spowodował poważne straty w pracy kościoła. Nienawidziłam siebie za to, że byłam do tego stopnia ślepa, bezmyślna i nieodpowiedzialna, że popełniłam występek w obecności Boga. Czułam ogromny smutek i żal. Byłam przekonana, że jestem coś winna zarówno Bogu, jak i moim braciom i siostrom.
Później się nad sobą zastanowiłam. Dlaczego zawsze zwracam uwagę na swoją cielesność? Dlaczego nierzetelnie i nieodpowiedzialnie podchodzę do swoich obowiązków? Jakiś czas później natknęłam się na fragment słów Bożych, który okazał się bardzo pomocny. Słowa Boże mówią: „Czym jest trucizna szatana? Jak można to wyrazić? Na przykład jeśli zapytasz »Jak ludzie powinni żyć? Dla czego powinni żyć?«, odpowiedzą ci »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Filozofia i logika szatana stały się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią tak dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życiowa filozofia człowieka, a zarazem definicja ludzkiej natury. Owe słowa stały się już naturą skażonej ludzkości i są prawdziwym portretem jej szatańskiej natury. Ta szatańska natura stała się już podstawą egzystencji skażonej ludzkości. Od kilku tysięcy lat aż po dzień dzisiejszy skażona ludzkość kieruje się w życiu ową trucizną szatana. We wszystkim, co robi szatan, kieruje się on swoimi własnymi pragnieniami, ambicjami i celami. Chciałby przewyższyć Boga, wyzwolić się od Niego i przejąć kontrolę nad wszystkimi rzeczami stworzonymi przez Boga. Dzisiaj ludzie są skażeni przez szatana do tego stopnia, że wszyscy mają szatańską naturę, wszyscy próbują zaprzeczać Bogu i stawiać Mu opór oraz pragną sprawować kontrolę nad własnym losem, sprzeciwiając się Bożym ustaleniom i aranżacjom. Mają zupełnie takie same ambicje i pragnienia jak szatan. Dlatego też natura człowieka jest naturą szatana” (Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Rozważając słowa Boże, w końcu zrozumiałam, że byłam leniwa, nieodpowiedzialna w stosunku do swoich obowiązków oraz pozbawiona sumienia i rozumu głównie dlatego, że takie szatańskie reguły jak „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego” były we mnie tak głęboko zakorzenione, że stały się moją naturą. Zawsze się nimi kierowałam, we wszystkich sprawach mając na uwadze jedynie swoje własne cielesne interesy, stając się coraz bardziej samolubna i godna pogardy. Gdy czymś się martwiłam, bardziej prez to cierpiałam lub musiałam zapłacić za to wyższą cenę, posuwałam się do podstępów i oszustwa, aby tego uniknąć, i robiłam, co mogłam, aby jak najmniej cierpieć. Gdy widziałam, że zajmowanie się ogólną pracą wymaga dodatkowych zmartwień i cierpienia, chciałam zajmować się czymś prostym. Gdy zaczęłam mieć więcej pracy, chciałam mniej się martwić i płacić niższą cenę, co doprowadziło do tego, że zignorowałam pracę Zhao Jing. Później, gdy zorientowałam się, że Zhao Jing jest w złym stanie, byłam zbyt leniwa i nie chciałam się tym zająć. Chociaż Xinrui przypomniała mi, że Zhao Jing nie nadaje się na liderkę grupy, wykorzystałam zapracowanie jako wymówkę, żeby odłożyć na później zbadanie tej sprawy i potwierdzenie problemu Zhao Jing, aż stał się on tak poważny, że musiała zostać zwolniona. Kościół wybrał mnie na przywódczynię i umożliwił mi praktykowanie w nadziei, że wezmę na siebie odpowiedzialność i wywiążę się ze swoich obowiązków. A ja co zrobiłam? Zamiast myśleć o tym, jak dobrze wykonywać swoje obowiązki, pragnęłam jedynie wygód, robiąc co w mojej mocy, aby jak najmniej się martwić i cierpieć. Od lat wierzyłam w Boga i przez cały ten czas byłam podlewana i odżywiana przez wiele Jego słów, ale gdy mnie o coś proszono, martwiłam się tylko o swoje wygody i nie wykonywałam rzeczywistej pracy. Byłam samolubna i podła, a Bóg czuł do mnie wstręt! Nienawidziłam swojego braku człowieczeństwa i rozumu oraz tego, że nie potrafię żyć zgodnie z dobrą intencją Boga. Modłiłam się: „Boże, martwiłam się tylko o swoją cielesność i nie wykonywałam rzeczywistej pracy, powodując ogromne straty w pracy kościoła. Chcę okazać skruchę. W przyszłości, bez względu na moje obowiązki, nie chcę już myśleć o swojej cielesności i pragnąć wygód. Chcę być odpowiedzialna i dobrze wykonywać swoje obowiązki w praktyczny sposób”.
Później przeczytałam dwa kolejne fragmenty słów Bożych. Bóg Wszechmogący mówi: „Ludzie, którzy mają serce, potrafią zważać na serce Boga; ci, którzy są pozbawieni serca, to puste łupiny, głupcy, zbyt nierozsądni, by zważać na serce Boga. Oto ich mentalność: »Nic mnie nie obchodzi, jak nagląca jest ta sprawa dla Boga, będę robił, co tylko będę chciał – w każdym razie nie jestem leniwy ani bezczynny«. Taka postawa, taki rodzaj negatywności, całkowity brak proaktywnego podejścia – to postawa kogoś, kto nie zważa na serce Boga ani nie rozumie, jak należy na nie zważać. A w takim razie czy tacy ludzie mają prawdziwą wiarę? Z pewnością nie. Noe zważał na serce Boga i miał prawdziwą wiarę, i dzięki temu był w stanie wypełnić Boże zlecenie. A więc nie wystarczy tylko przyjąć Boże zlecenie i być gotowym do podjęcia pewnego wysiłku. Trzeba także zważać na Boże intencje, dać z siebie wszystko i być lojalnym – a to wymaga od was sumienia i rozsądku; są to rzeczy, które powinny cechować ludzi, i charakteryzowały one Noego. Jak sądzicie, ile lat zabrałoby zbudowanie tak wielkiej arki, gdyby Noe się ociągał, gdyby nie czuł, że jest to pilne, gdyby nie czuł lęku i nie działał skutecznie? Czy udałoby się skończyć arkę w sto lat? (Nie). Kilka pokoleń musiałoby ją budować bez ustanku. Z jednej strony zbudowanie takiego solidnego obiektu jak arka zabrałoby lata; co więcej, równie długo trwałoby zgromadzenie wszystkich żywych stworzeń i opieka nad nimi. Czy łatwo było zgromadzić te stworzenia? (Nie). Nie, nie było. Toteż gdy Noe usłyszał nakazy Boga i zrozumiał Jego naglącą intencję, poczuł, że nie będzie to ani łatwe, ani proste. Uświadomił sobie, że musi zrealizować to zgodnie życzeniami Boga i wypełnić zadanie powierzone przez Niego, tak by zadowolić i uspokoić Boga, tak by kolejny krok Bożego dzieła mógł przebiegać gładko. Takie serce miał Noe. A jakie to było serce? Serce zważające na serce Boga” (Aneks trzeci: Jak Noe i Abraham okazywali posłuszeństwo słowom Boga i podporządkowywali się Mu (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Niezależnie od tego, jakie ważne zadania wykonuje przywódca lub pracownik i jaki jest charakter jego pracy, jego najważniejszym priorytetem jest zrozumienie jak postępuje praca. Musi osobiście wszystkiego doglądać, zadawać pytania i pozyskiwać informacje z pierwszej ręki. Nie może po prostu polegać na pogłoskach ani na cudzych sprawozdaniach. Przeciwnie, musi widzieć na własne oczy, jaka jest sytuacja personelu i jak postępuje praca, rozumieć, jakie pojawiają się trudności, czy jakieś obszary nie są zgodne z wymaganiami Zwierzchnictwa, czy dochodzi do naruszenia zasad, czy występują jakieś zaburzenia czy zakłócenia, czy nie brakuje niezbędnego sprzętu lub materiałów instruktażowych do jakiegoś specjalistycznego zadania – musi nad tym wszystkim panować. Bez względu na to, ile sprawozdań przywódca usłyszy albo jak wiele informacji uzyska dzięki pogłoskom, nie może się to równać z tym, że osobiście przyjedzie się i zobaczy wszystko na własne oczy; takie postępowanie jest trafniejsze i bardziej wiarygodne. Gdy przywódca zaznajomi się z wszystkimi aspektami sytuacji, będzie miał wyraźny obraz tego, co się dzieje. Szczególnie musi posiadać jasne i trafne rozeznanie, kto ma odpowiedni charakter i kogo warto wspierać, ponieważ tylko to pozwoli mu trafnie wspierać i posługiwać się ludźmi – jest to kluczowe, o ile przywódcy i pracownicy mają dobrze wykonywać swoją pracę. Przywódcy i pracownicy powinni mieć wytyczoną ścieżkę oraz zasady pielęgnowania i szkolenia ludzi o dobrym charakterze. Co więcej, powinni rozumieć i pojmować rozmaite problemy i trudności występujące w trakcie pracy, powinni umieć je rozwiązywać, jak również mieć własne pomysły i sugestie co do tego, jak praca ma postępować i jakie mają być jej przyszłe perspektywy. Jeśli potrafią nawet w środku nocy jasno mówić o tych sprawach, bez żadnych wątpliwości ani nieporozumień, wówczas dzieło będzie znacznie łatwiejsze do wykonania. Pracując w ten sposób, przywódca wypełni swoją odpowiedzialność, czyż nie? Musi być świadomy, jak rozwiązywać powyższe problemy w pracy i często o tym myśleć. Kiedy napotka trudności, musi je omawiać z wszystkimi, poszukując prawdy, by rozwiązać problemy. Gdy będzie wykonywał rzeczywistą pracę i w ten sposób stąpał twardo po ziemi, wszelkie trudności da się rozwiązać” (Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (4), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Słowa Boga wskazały mi ścieżkę, jak dobrze wykonywać obowiązki. Muszę brać pod uwagę intencje Boga, troszczyć się o Jego frasunki, brać na siebie odpowiedzialność, którą powinnam na siebie brać, i nie pozwalać, aby praca kościoła cierpiała. Tak jak Noe, który rzeczywiście brał pod uwagę Bożą intencję. Kiedy Bóg kazał mu zbudować arkę, Noe nie myślał o własnych zyskach i stratach, ale o tym, jak szybko zbudować arkę zgodnie z wymaganiami Boga. Chociaż nie mogłam porównywać się z Noem, chciałam go naśladować, nauczyć się brać pod uwagę Boże intencje i robić wszystko, co w mojej mocy, aby sprostać Bożym wymaganiom. Zrozumiałam także, że aby przywódcy i pracownicy mogli dobrze wykonywać rzeczywistą pracę, muszą być z nią na bieżąco, a kiedy widzą w niej przeszkody, zakłócenia czy zaburzenia, powinni w odpowiednim czasie je omawiać i się nimi zajmować, aby praca postępowała normalnie.
Po jakimś czasie mój przywódca powierzył mi pracę ewangelizacyjną i pracę przy podlewaniu kilku kościołów. Pomyślałam: „Nie mogę pozwolić, żeby było tak jak ostatnim razem. Nie mogę troszczyć się tylko o swoje cielesne wygody i nie brać odpowiedzialności za swoje obowiązki. Muszę twardo stąpać po ziemi i całkowicie poświęcić się pracy”. Potem skupiłam się na codziennym wyposażaniu się w prawdę wizji. Gdy pojawiali się potencjalni odbiorcy ewangelii, aktywnie dawałam świadectwo o Bożym dziele dni ostatecznych, poszukiwałam słów Bożych i wyposażałam się w nie stosownie do religijnych pojęć tych ludzi. Któregoś dnia, gdy miałam sprawdzić pracę kościoła Cheng Nan, pomyślalam: „Przywódcy i diakon ewangelizujący tego kościoła wierzą w Boga od długiego czasu. Mają duży potencjał, są kompetentni i odpowiedzialnie traktują swoje obowiązki. Z pewnością sami poradzą sobie z pracą, więc nie muszę jej monitorować, co pozwoli mi zaoszczędzić siły”. Gdy tylko o tym pomyślałam, zdałam sobie sprawę, że znowu jestem nierzetelna i szukam wymówki, aby nie monitorować i nie nadzorować pracy. Teraz, kiedy byłam odpowiedzialna za kilka kościołów, wykonywanie i nadzorowanie ich pracy było moim obowiązkiem i moją odpowiedzialnością. Nie mogłam już szukać wymówek, aby zajmować się swoją cielesnością i odkładać obowiązki na bok. Z tą myślą starannie sprawdziłam pracę tego kościoła. Odkryłam, że kilkoro nowych wierzących nieregularnie uczestniczy w zgromadzeniach, a podlewający nie wykonują dobrze swojej pracy. Następnego dnia spotkałam się z podlewającymi, aby omówić prawdę i rozwiązać ich problemy. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że nowi wierzący zaczęli ponownie regularnie uczestniczyć w zgromadzeniach, co sprawiło, że poczułam się spokojna i bezpieczna.
To doświadczenie uświadomiło mi, że wykonywanie obowiązków wymaga płacenia ceny, a co więcej – monitorowania i nadzorowania pracy. Tylko w ten sposób można znaleźć i rozwiązać problemy na czas oraz dobrze wykonywać swoje obowiązki. To słowa Boże sprawiły, że zdałam sobie z tego sprawę i dokonałam zmiany. Dzięki niech będą Bogu Wszechmogącemu!