Jak dążyć do prawdy (1)

Jaki temat omawialiśmy na naszym ostatnim zgromadzeniu? (Dlaczego człowiek musi dążyć do prawdy). Po zakończonym omówieniu dałem wam temat do przemyślenia w domu – jaki to był temat? (Jak dążyć do prawdy). Czy się nad tym zastanowiliście? (Boże, trochę nad tym myślałem. W dążeniu do prawdy chodzi o to, by bacznie przyglądać się naszym przejawom zepsucia i skażonego usposobienia wobec wszystkich ludzi, zdarzeń i spraw, z którymi stykamy się na co dzień, a następnie szukać prawdy, by te problemy rozwiązać. Jednocześnie wykonywanie obowiązków wiąże się z określonymi zasadami, więc musimy poszukiwać adekwatnych prawd, aby zrozumieć, w jaki sposób postępować w zgodzie z tymi zasadami w kontekście naszych różnych obowiązków – w ten sposób również praktykuje się dążenie do prawdy). Po pierwsze zatem chodzi o poszukiwanie prawdy w codziennym życiu, a po drugie – o poszukiwanie zasad prawdy podczas wypełniania obowiązków. Czy są jeszcze jakieś inne aspekty tego dążenia? To chyba nie powinien być trudny temat, prawda? Czy zastanowiliście się nad tym, „jak dążyć do prawdy”? W jaki sposób to przemyśleliście? Kontemplując ten temat, powinniście poświęcić mu pewien czas i sporządzić notatki z zapisem wiedzy pozyskanej na bazie tych przemyśleń. Jeśli robicie to na szybko i powierzchownie, nie poświęcając energii, czasu ani uwagi, to nie jest kontemplacja. Jak postępuje ktoś, kto kontempluje? Myśli o przedmiocie kontemplacji na poważnie i wkłada w to realny wysiłek, zyskuje konkretną wiedzę, otrzymuje oświecenie i iluminację oraz w udziale przypadają mu nagrody – to są wyniki, jakie osiąga się poprzez kontemplację. Czy zatem ten temat stał się faktycznie przedmiotem waszej kontemplacji? Nikt z was go tak naprawdę nie przemyślał, prawda? Ostatnim razem dałem wam zadanie do wykonania w domu, temat, do którego omówienia mieliście się przygotować, ale nikt z was go nie przemyślał i nie potraktowaliście tego zadania poważnie. Czy mieliście nadzieję, że podam wam wszystko na tacy? A może pomyśleliście sobie tak: „Ten temat jest bardzo łatwy, nie kryje w sobie żadnej głębi. Mamy co do niego jasność, więc po co poddawać go kontemplacji – przecież już go rozumiemy”. A może wcale nie interesują was pytania i kwestie związane z dążeniem do prawdy? W czym tkwi problem? Chyba nie chodzi o to, że jesteście nazbyt zajęci pracą, racja? Jaki jest prawdziwy powód? (Po wysłuchaniu pytań Boga i zastanowieniu się nad sobą dostrzegam główny powód w tym, że nie miłuję prawdy. Nie potraktowałem słów Boga poważnie i nie kontemplowałem prawdy sumiennie. Liczyłem na to, że dostanę odpowiedź podaną na tacy. Miałem nadzieję, że gdy Bóg omówi temat, będę w stanie go zrozumieć. Takie właśnie miałem nastawienie). Czy większość ludzi ma tak samo? Jak się wydaje, jesteście przyzwyczajeni do tego, że dostajecie wszystko podane na tacy. Jeśli chodzi o prawdę, nie jesteście skrupulatni ani nie podejmujecie wysiłku. Szczególnie lubicie robić wszystko i biegać tu i tam na oślep. Trwonicie tylko swój czas; w kwestii prawdy macie mętlik w głowie i nie traktujecie jej poważnie. W takim właśnie stanie się znajdujecie.

Jak dążyć do prawdy – to jeden z tematów najczęściej omawianych w domu Bożym. Większość ludzi pojmuje część doktryny dotyczącej sposobu dążenia do prawdy i zna niektóre podejścia i sposoby praktykowania. Są też ludzie, którzy wierzą w Boga od długiego czasu i którzy w mniejszym lub większym stopniu mają realne doświadczenia, a także doznali porażek i upadków oraz wiedzą, czym jest zniechęcenie i słabość. W swoim dążeniu do prawdy doświadczyli ponadto wielu wzlotów i upadków oraz wynieśli naukę ze swoich doświadczeń i zyskali nagrody. Rzecz jasna napotkali też w swoim życiu i swoim środowisku wiele trudności i przeszkód, a także różnych realnych problemów. Jednym słowem, większość ludzi w jakimś stopniu pojmuje, czym jest dążenie do prawdy – albo tylko formalnie, albo na podstawie praktycznych problemów – i posiada na ten temat wiedzę doktrynalną. Gdy już ludzie zaczną wierzyć w Boga i wkroczą na ścieżkę dążenia do prawdy, to w mniejszym lub większym stopniu wszyscy zyskają jej zrozumienie, bez względu na to, czy faktycznie zapłacili cenę, idąc tą ścieżką, czy też podjęli jedynie skromne wysiłki w swoim dążeniu do prawdy. Dla tych, którzy miłują prawdę, to zrozumienie stanowi autentyczną i cenną nagrodę, natomiast ci, którzy do prawdy nie dążą, nie mają żadnego doświadczenia, nie wyciągają nauki z doświadczenia ani nie zyskują nagrody. Podsumowując, większość ludzi posuwa się naprzód z wahaniem i w dążeniu do prawdy przyjmuje postawę w rodzaju „poczekamy, zobaczymy”, jednocześnie doświadczając trochę, jak to jest dążyć do prawdy. W myślach, poglądach i świadomości większości ludzi dążenie do prawdy jest czymś pozytywnym i ma największe znaczenie. Myślą o tym jako o życiowym celu, do którego należy dążyć, a nawet więcej – jako o słusznej drodze, którą w życiu należy podążać. Czy to na poziomie teoretycznym, czy na podstawie swoich realnych doświadczeń i posiadanej wiedzy, wszyscy uznają dążenie do prawdy za coś dobrego, za coś w najwyższym stopniu pozytywnego. Nie ma dążenia ani ścieżki ludzkości, które mogłyby się równać z dążeniem do prawdy i ścieżką dążenia do niej. Dążenie do prawdy to jedyna słuszna drogą, którą ludzie powinni kroczyć. Powinno być życiowym celem każdej istoty ludzkiej i powinno być postrzegane przez wszystkich ludzi jako słuszna ścieżka. Jak powinno się zatem dążyć do prawdy? Przed chwilą wspomnieliście o kilku prostych, teoretycznych ideach, z którymi pewnie większość ludzi by się zgodziła. Każdy myśli, że tego rodzaju dążenia i praktyki wiążą się z dążeniem do prawdy. Ludzie uważają, że to, co szczególnie związane jest z dążeniem do prawdy, obejmuje zaledwie pozyskanie samowiedzy, wyznawanie win i okazanie skruchy, a następnie znalezienie zasad prawdy, by praktykować słowa Boga, i wreszcie urzeczywistnienie Jego słów w codziennym życiu oraz wkroczenie w rzeczywistość prawdy. Takie jest powszechne wśród większości ludzi pojmowanie tego, jak dążyć do prawdy. Poza tymi metodami, które rozpoznajecie i rozumiecie, przedstawiłem skrótowo inne konkretne ścieżki i metody praktykowania dążenia do prawdy. Dziś omówimy te kwestie bardziej szczegółowo.

Poza kilkoma metodami, które wymieniliście, uszczegółowiłem i streściłem dwie metody dążenia do prawdy. Jedna z tych metod to „wyzbyć się”. Czy to proste? (To jest proste). Nie jest ani abstrakcyjne, ani skomplikowane. Łatwo to zapamiętać i łatwo zrozumieć. Rzecz jasna, stosowanie tej metody w praktyce może nastręczać pewnych trudności, jednak ta metoda jest o wiele prostsza od tych, które wy wskazaliście. To, o czym mówiliście, to tylko sterta teorii. Wydają się wzniosłe i głębokie, mają też oczywiście swoją konkretną stronę, ale są o wiele bardziej skomplikowane od tego, o czym właśnie wam powiedziałem. Pierwsza metoda to „wyzbyć się”, a druga – „poświęcać się”. Tylko te dwie metody, zawarte w czterech słowach. Ludzie pojmują je w mgnieniu oka i wiedzą, jak je praktykować bez potrzeby ich omawiania, a poza tym łatwo je zapamiętać. Jaka jest pierwsza metoda? (Wyzbyć się). A druga? (Poświęcać się). I co? Czy nie są proste? (Są proste). Są o wiele treściwsze niż to, co wy powiedzieliście. Jak można to nazwać? To jest wnikliwe. Czy wypowiedź używająca niewielu słów jest z definicji wnikliwa? (Nie jest). Nie ma znaczenia to, czy coś jest wnikliwe, czy też nie. Kluczowe jest to, czy wypowiedź trafia w sedno i czy sprawdza się, gdy ludzie wcielają ją w życie. Ponadto należy przyjrzeć się, jakie wyniki przynosi takie praktykowanie, czy jest w stanie rozwiązać praktyczne trudności napotykane przez ludzi, czy pomaga im podążać ścieżką dążenia do prawdy, czy pozwala im skutecznie uporać się z ich zepsutym usposobieniem u samego źródła, a także czy takie praktykowanie przyprowadza ludzi do Boga i sprawia, że akceptują Jego słowa i prawdę, osiągając wyniki i cele, jakie dążenie do prawdy ma realizować. Czy to się zgadza? (Tak). Usłyszeliście przed chwilą o tych dwóch metodach – „wyzbyć się” i „poświęcać się”. Znacie je. Co łączy te dwie metody i dążenie do prawdy? Czy wiążą się one z metodami, które wymieniliście, czy też stoją z nimi w sprzeczności? To wciąż nie jest całkiem jasne, prawda? (Wciąż nie jest to jasne). Ogólnie rzecz biorąc, konkretne metody praktykowania dążenia do prawdy to dwie metody, które przed chwilą wskazałem. Jeśli chodzi o te dwie metody, jaką treść zawiera w sobie pierwsza z nich, czyli „wyzbyć się”? Jaka najprostsza i najbardziej bezpośrednia rzecz przychodzi wam do głowy, gdy słyszycie słowa „wyzbyć się”? Jak stosować tę metodę w praktyce? Jakie są jej poszczególne aspekty i treść? (Wyzbyć się swojego zepsutego usposobienia). Czego jeszcze poza zepsutym usposobieniem? (Pojęć i wyobrażeń). Pojęć i wyobrażeń, emocji, własnej woli i swoich preferencji. Czego jeszcze? (Szatańskich filozofii życia, błędnych wartości i poglądów na życie). (Swoich intencji i pragnień). Jednym słowem, gdy ludzie myślą o tym, czego powinni się wyzbyć, to oprócz różnych sposobów zachowania wynikających z zepsutego usposobienia, uwzględniają również ludzkie myśli i poglądy. Mamy tu więc do czynienia z dwiema głównymi częściami: jedna dotyczy zepsutego usposobienia, a druga – ludzkich myśli i poglądów. Co jeszcze poza tymi dwiema częściami przychodzi wam do głowy? Jesteście skołowani, prawda? Dlaczego tak jest? Dlatego, że do głowy przychodzą wam tematy, które często napotykacie w codziennym życiu, odkąd uwierzyliście w Boga, i o których ludzie często rozprawiają. Ale jeśli chodzi o problemy, których nikt nie wymienia, a które mimo to kryją się w ludziach, to wy nic o nich nie wiecie, nie jesteście ich świadomi, nie przyszłyby wam do głowy i nigdy nie były to dla was problemy wymagające kontemplacji. Dlatego właśnie jesteście skołowani. Omawiam to z wami, ponieważ chcę, abyście przemyśleli i sumiennie rozważyli kwestię, którą zajmiemy się w następnej kolejności i która powinna wywrzeć na was głębokie wrażenie.

Teraz omówimy dwa kluczowe aspekty związane z tym, jak należy dążyć do prawdy: po pierwsze, wyzbyć się, i po drugie, poświęcać się. Zacznijmy od omówienia pierwszego aspektu – wyzbyć się. Nie chodzi tu zwyczajnie o wyzbycie się sentymentów, światowych filozofii, samowoli, pragnienia błogosławieństw ani o inne tego rodzaju uogólnienia. Praktykowanie „wyzbywania się”, które dziś omówię, ma konkretniejsze znaczenie i wymaga, aby ludzie je zgłębiali i praktykowali w codziennym życiu. O czym należy powiedzieć w pierwszej kolejności w odniesieniu do wyzbywania się? Po pierwsze, w swoim dążeniu do prawdy ludzie muszą wyzbyć się różnorakich ludzkich emocji. Co przychodzi wam do głowy, gdy mówię o różnorakich emocjach? O jakie emocje chodzi? (Porywczość, upór i bierność). Czy porywczość jest emocją? (Emocje rozumiem w ten sposób: gdy ludzie wykonują swoje obowiązki, kierują się tym, co czują. Przyjmują różne postawy w zależności od tego, czy czują się dobrze, czy nie). Czy to są właśnie emocje, o których mówię? Czy tak należy objaśnić emocje? (Boże, zgodnie z tym, jak ja pojmuję emocje, należą do nich przede wszystkim drażliwość, irytacja, przyjemność, gniew, smutek i radość). To prawidłowe uogólnienie. Czy zatem emocją jest to, co zostało przed chwilą powiedziane o ludziach, kierujących się w swoich działaniach tym, co czują? (To tylko przejaw). Jest to swego rodzaju przejaw emocji. Kiedy ktoś czuje się źle, jest rozdrażniony i przygnębiony, są to przejawy emocji, ale w żaden sposób emocji nie definiują. Jak zatem ludzie powinni rozumieć pierwszą rzecz, jakiej muszą się wyzbyć w dążeniu do prawdy, czyli różnorakie emocje? Czego ludzie się wyzbywają, gdy wyzbywają się rozmaitych emocji? Chodzi tutaj o to, żeby wyzbyć się uczuć, myśli i emocji, które pojawiają się w różnych sytuacjach i kontekstach, także w odniesieniu to różnych ludzi, zdarzeń i spraw. Niektóre z tych emocji przeradzają się w samowolę, a choć inne emocje nie mają takiej tendencji, to i tak mogą wpłynąć na postawę przyjmowaną przez ludzi w ich działaniach. Co zatem obejmują takie emocje? Obejmują na przykład zniechęcenie, rozgoryczenie, gniew, drażliwość, niepokój, frustrację, poczucie niższości, ale także łzy radości – wszystko to można uznać za emocje. Czy są to konkretne przejawy emocji? (Tak). Czy teraz więc wiecie już, czym jest emocja? Czy emocje mają coś wspólnego z biernością i porywczością, o których wcześniej wspomnieliście? (Nie). Nie mają nic wspólnego. Czym są zatem te rzeczy, o których powiedzieliście? (Są zepsutym usposobieniem). Są swego rodzaju przejawem zepsutego usposobienia. Czy emocje, które przed chwilą wymieniłem – frustracja, zniechęcenie, poczucie niższości i tak dalej – mają coś wspólnego z zepsutym usposobieniem? (Emocje, o których przed chwilą mówił Bóg, nie są powiązane z zepsutym usposobieniem, nie stanowią zepsutego usposobienia albo nie osiągnęły jeszcze poziomu zepsutego usposobienia). Czym zatem są? Są to przyjemność, gniew, smutek i radość zwykłego człowieczeństwa i są to emocje, które rodzą się, i przejawy, które się ujawniają, gdy ludzie napotykają określone sytuacje. Niektóre z nich mają być może swoje źródło w zepsutym usposobieniu, a inne nie osiągnęły jeszcze tego poziomu i nie wiążą się z zepsutym usposobieniem, aczkolwiek istnieją one faktycznie w myślach ludzi. W takich okolicznościach – bez względu na to, jakie sytuacje ludzi spotykają i jaki jest kontekst – te emocje w naturalny sposób będą często w pewnym stopniu wpływać na osąd i poglądy oraz na stanowisko, jakie ludzie powinni zająć, na ścieżkę, którą powinni podążać. Różnorakie emocje, którymi się tu zajmujemy, są w przeważającej mierze negatywne. Czy da się wskazać emocje, które są neutralne albo pozytywne? Nie – nie ma takich emocji, które byłyby względnie pozytywne. Przygnębienie, zniechęcenie, rozgoryczenie, gniew, poczucie niższości, drażliwość, niepokój i frustracja – wszystkie te emocje są negatywne. Czy którekolwiek z tych emocji mogą sprawić, że ludzie pozytywnie stawią czoła życiu, ludzkiej egzystencji i sytuacjom, jakie napotykają w życiu? Czy nie ma emocji, które byłyby pozytywne? (Nie ma). Wszystkie są względnie negatywne. Ale które emocje wydają się nieco lepsze? Na przykład pragnienie i tęsknota? (Są one raczej neutralne). Zgadza się, mogą być neutralne. Co jeszcze? Nostalgia, tęsknota i hołubienie. Do czego te emocje się odnoszą? Kryją się one często w głębi ludzkiego serca i ludzkiej duszy; mogą zajmować dużo miejsca w ludzkich sercach i myślach oraz wpływać na uczucia, poglądy i postawy wobec różnych rzeczy. Dlatego bez względu na to, czy te emocje pojawiają się w życiu ludzi czy w ich wierze w Boga i dążeniu do prawdy, będą w mniejszym lub większym stopniu ingerować lub wpływać na codzienne życie ludzi oraz ich nastawienie do obowiązków. Będą też, rzecz jasna, wpływać na osąd i stanowisko zajmowane przez ludzi w dążeniu do prawdy, a zwłaszcza te raczej bierne i negatywne uczucia będą w ogromnym stopniu oddziaływać na ludzi. Gdy ludzie budują wspomnienia i zaczynają zdawać sobie sprawę ze swoich różnorakich emocji albo gdy rodzi się w nich świadomość rozpoznająca zdarzenia i rzeczy, środowisko i innych ludzi, stopniowo kształtują się też różnorakie emocje. Gdy już nabiorą kształtu i gdy ludzie posuwają się w latach oraz doświadczają coraz więcej światowych spraw, te emocje coraz silniej się w nich zakorzeniają, w głębi ich serc, stając się dominującą cechą ich indywidualnego człowieczeństwa. Nadają stopniowo kierunek ich indywidualnej osobowości, przyjemnościom, gniewowi, smutkowi i radości, ich upodobaniom, a także dążeniom do celów, życiowej drodze, jaką obierają, i tak dalej. Dlatego te emocje są wszystkim ludziom niezbędne. Z jakiego powodu to mówię? Ponieważ gdy ludzie wyrabiają sobie subiektywną świadomość środowiska, które ich otacza, te emocje stopniowo zaczynają wpływać na ich przyjemność, gniew, smutek i radość, wpływają na ich osąd i procesy poznawcze dotyczące innych ludzi, zdarzeń i spraw, a także na ich osobowość. Oczywiście będą też wpływać na ich postawy i poglądy w odniesieniu do innych ludzi, zdarzeń i spraw w ich otoczeniu. A co ważniejsze, te negatywne emocje wpływają na sposoby i zasady kierujące tym, jak ludzie się zachowują, do jakich celów dążą oraz jaki jest fundament ich postępowania jako ludzi. Możecie mieć odczucie, że to, co powiedziałem, nie jest łatwo zrozumieć, że jest to dość abstrakcyjne. Dam wam przykład i być może rozjaśni wam się nieco w głowach. Niektórzy ludzie, będąc jeszcze dziećmi, wyglądali zwyczajnie, nie potrafili się dobrze wysłowić i nie grzeszyli bystrością, przez co rodzina i ludzie z ich otoczenia wyrabiali sobie na ich temat nieprzychylną opinię, mówiąc na przykład tak: „Ten dzieciak jest tępy, powolny i nie umie się wysłowić. Popatrzcie na dzieci innych ludzi, tak wygadane, że potrafią sobie innych owinąć wokół palca. Tymczasem ten dzieciak nic tylko wydyma wargi przez cały dzień. Nie wie, co powiedzieć, kiedy kogoś spotyka, nie umie się wytłumaczyć albo usprawiedliwić, kiedy zrobi coś złego, i nie potrafi rozbawić ludzi. Ten dzieciak to kretyn”. Mówią tak rodzice, krewni i znajomi, mówią tak również nauczyciele. Takie środowisko wywiera na takie osoby pewną niewidzialną presję. W styczności z takimi okolicznościami nieświadomie wyrabiają sobie określone nastawienie. Jakie to nastawienie? Tacy ludzie uważają, że źle wyglądają, są mało sympatyczni i że inni nigdy się nie cieszą na ich widok. Uważają, że nie mają zdolności do nauki, że są powolni i zawsze krępują się powiedzieć cokolwiek w obecności innych. Wstydzą się powiedzieć „dziękuję”, gdy dostają coś od innych, myśląc przy tym: „Czemu zawsze zapominam języka w gębie? Czemu inni są tacy wygadani? Ja po prostu jestem tępy!”. Podświadomie uważają się za bezwartościowych, ale i tak nie chcą sami przed sobą przyznać, że są tak bezwartościowi i tak głupi. W głębi serca zadają sobie pytania: „Czy naprawdę jestem aż tak głupi? Czy jestem faktycznie aż tak niesympatyczny?”. Rodzice ich nie lubią, tak samo jak rodzeństwo, nauczyciele oraz koledzy i koleżanki z klasy. Bywa, że członkowie rodziny, krewni i znajomi mówią o nich tak: „Jest niski, ma małe oczy i mały nos, z takim wyglądem nie wróżę mu sukcesów w dorosłym życiu”. Kiedy ktoś taki patrzy w lustro, dostrzega, że faktycznie ma małe oczy. W tej sytuacji opór, niezadowolenie, niechęć i brak akceptacji w głębi jego serca zmienia się stopniowo w akceptację i uznanie swoich braków, defektów i wad. Choć jest w stanie tę rzeczywistość zaakceptować, to w głębi serca rodzi się uporczywa emocja. Jak się ta emocja nazywa? To poczucie niższości. Ludzie, którzy mają takie poczucie, nie znają swoich własnych zalet. Myślą, że nie da się ich polubić, zawsze czują się głupi i nie mają pojęcia, jak sobie w życiu poradzić. Jednym słowem czują, że nic nie mogą, że są nieatrakcyjni, że nie są bystrzy i mają spowolnione reakcje. Są nijacy w porównaniu z innymi i nie dostają dobrych ocen na studiach. Dorastanie w takim środowisku sprawia, że to nastawienie oparte na poczuciu niższości stopniowo zaczyna zdobywać dominację. Przeradza się w swego rodzaju uporczywą emocję, która zagnieżdża się w twoim sercu i wypełnia twój umysł. Bez względu na to, czy jesteś już dorosły, czy poszedłeś na swoje, wziąłeś ślub i masz ugruntowaną karierę, a także bez względu na twój status społeczny, to poczucie niższości zostało w tobie zaszczepione, gdy dorastałeś, i teraz nie sposób się go pozbyć. Nawet gdy uwierzysz w Boga i dołączysz do kościoła, ciągle myślisz, że masz przeciętny wygląd, nikły intelekt, brak ci daru wymowy i nic nie potrafisz. Myślisz sobie: „Będę robił to, na co mnie stać. Nie muszę aspirować do roli przywódczej. Nie muszę dążyć do głębokich prawd, zadowolę się tym, że będę kimś najmniej znaczącym, i niech inni traktują mnie, jak im się podoba”. Gdy stajesz w obliczu antychrystów i fałszywych przywódców, nie potrafisz ich rozpoznać ani zdemaskować, czujesz, że się do tego zupełnie nie nadajesz. Masz poczucie, że o ile tylko ty sam nie jesteś fałszywym przywódcą lub antychrystem, to wystarczy, o ile nie powodujesz zakłóceń ani perturbacji, to wszystko w porządku, to wystarczy, dopóki jesteś w stanie wytrwać na swojej pozycji. W głębi serca czujesz, że się nie nadajesz, że jesteś gorszy od innych, że inni być może dostąpią zbawienia, a ty w najlepszym razie jesteś posługującym, więc masz poczucie, że nie jesteś w stanie sprostać zadaniu, jakim jest dążenie do prawdy. Niezależnie od tego, ile prawdy jesteś w stanie pojąć, i tak czujesz, że skoro Bóg z góry przeznaczył ci taki a nie inny charakter oraz taki a nie inny wygląd, to być może wyznaczył ci los posługującego, nic więcej, i nie do ciebie należy dążenie do prawdy, zostanie przywódcą, branie na siebie większej odpowiedzialności ani dostąpienie zbawienia; godzisz się zamiast tego być kimś najmniej znaczącym. To poczucie niższości nie jest może czymś wrodzonym, ale na innym poziomie, z powodu twojego środowiska rodzinnego i środowiska, w którym dorastałeś, byłeś narażony na umiarkowane ciosy lub niewłaściwe osądy, przez co zrodziło się w tobie to poczucie niższości. Ta emocja wpływa na kierunek twoich dążeń, oddziałuje na aspiracje twoich dążeń, a także stoi na przeszkodzie prawidłowym dążeniom. Gdy zahamowane są prawidłowe dążenia i prawidłowa determinacja, jakie powinieneś mieć w swoim człowieczeństwie, wtedy stłumieniu ulega twoja motywacja, aby dążyć do rzeczy pozytywnych i do prawdy. To stłumienie nie jest spowodowane przez środowisko, w którym się znajdujesz, ani przez żadną osobę i oczywiście Bóg nie zesłał na ciebie tego cierpienia; bierze się ono z silnie negatywnej emocji w głębi twojego serca. Czy nie tak właśnie jest? (Tak właśnie jest).

Z pozoru poczucie niższości to emocja, którą ludzie przejawiają; ale w istocie główną jej przyczyną jest to społeczeństwo, ludzkość i środowisko, w którym ludzie żyją. Spowodowana jest również przez obiektywne przyczyny po stronie ludzi. Jest czymś oczywistym, że społeczeństwo i ludzkość pochodzą od szatana, ponieważ cała ludzkość podlega władzy złego, jest głęboko skażona przez szatana i nikt nie jest w stanie nauczać kolejnego pokolenia w sposób zgodny z prawdą lub z nauczaniem Boga, tylko czyni to w sposób zgodny z rzeczami pochodzącymi od szatana. Dlatego konsekwencją wpajania kolejnemu pokoleniu i ludzkości rzeczy szatańskich, poza skażeniem usposobienia i istoty ludzi, jest rozbudzanie w ludziach negatywnych emocji. Jeśli negatywne emocją są tymczasowe, nie będą miały dużego wpływu na życie danej osoby. Jeśli jednak negatywna emocja zakorzeni się głęboko w sercu i duszy, stając się czymś nieusuwalnym, i jeśli taki człowiek nie będzie w ogóle w stanie o niej zapomnieć ani jej wykorzenić, to w sposób konieczny wpłynie na jego każdą decyzję, na sposób traktowania wszelkiego rodzaju ludzi, zdarzeń i spraw, na to, jakiego wyboru dokona taki człowiek w obliczu istotnych kwestii związanych z zasadami, oraz na ścieżkę, którą będzie on w życiu podążał – tak właśnie realne społeczeństwo ludzkie oddziałuje na każdą osobę. Inny aspekt to obiektywne przyczyny tkwiące w ludziach. Chodzi o edukację i nauki w okresie dorastania, myśli, idee i sposoby postępowania, jakie ludzie sobie przyswajają, a także różne ludzkie maksymy – wszystko to pochodzi od szatana i to do tego stopnia, że ludzie nie potrafią rozwikłać tych napotykanych w życiu problemów poprzez spojrzenie na nie z właściwej perspektywy i odpowiedniego punktu widzenia. Dlatego, nieświadomie pozostając po wpływem tego surowego środowiska, ulegając jego opresji i kontroli, człowiek nie ma wyjścia i rozwija w sobie różne negatywne emocje oraz z ich pomocą próbuje stawiać czoła problemom, których nie potrafi rozwiązać, zmienić ani usunąć. Weźmy przykład poczucia niższości. Twoi rodzice, nauczyciele, osoby starsze i inni ludzie z twojego otoczenia w sposób oderwany od rzeczywistości oceniają twój charakter, twoje człowieczeństwo i twoją osobowość, co prowadzi do tego, że jesteś atakowany, prześladowany, tłamszony, ograniczany i krępowany. Kiedy w końcu nie znajdujesz w sobie siły, żeby się temu opierać, nie masz wyjścia i wybierasz życie milczącej akceptacji zniewag i upokorzenia, milczącej akceptacji tej niesprawiedliwej rzeczywistości wbrew twojemu lepszemu osądowi. Gdy akceptujesz tę rzeczywistość, budzą się w tobie emocje, które nie są emocjami szczęścia, zadowolenia, pozytywności czy postępów; nie odczuwasz większej motywacji ani ukierunkowania, nie mówiąc już o tym, żebyś dążył do prawidłowych i właściwych celów ludzkiego życia. Rodzi się w tobie natomiast głębokie poczucie niższości. Gdy to się dzieje, czujesz, że nie masz się dokąd zwrócić. Gdy napotkasz problem, który wymaga, żebyś wyraził swoją opinię, będziesz rozważał w głębi serca to, co chciałbyś powiedzieć, po wielokroć, ale i tak nie będziesz w stanie zmusić się, by powiedzieć to na głos. Gdy ktoś wyraża pogląd, z którym się zgadzasz, pozwalasz sobie na uczucie afirmacji w głębi serca, potwierdzające, że nie jesteś gorszy od innych. Ale gdy ta sama sytuacja się powtórzy, i tak mówisz sobie: „Nie mogę mówić wprost ani działać pochopnie, nie mogę wystawić się na pośmiewisko. Jestem do niczego, jestem głupi, jestem idiotą. Muszę nauczyć się ukrywać, słuchać, a nie mówić”. Czy zatem od momentu, gdy pojawia się poczucie niższości, do momentu, gdy zakorzenia się głęboko w ludzkim sercu, nie dzieje się coś, co pozbawia ludzi wolnej woli i przysługujących im praw, jakimi obdarzył ich Bóg? (Tak). Zostali oni tych rzeczy pozbawieni. Kto dokładnie ich tych rzeczy pozbawił? Nie jesteś w stanie tego dokładnie wskazać, prawda? Nikt z was nie jest w stanie. To dlatego, że w tym całym procesie jesteś nie tylko ofiarą, ale również sprawcą – jesteś ofiarą innych ludzi i ofiarą samego siebie? Czemu tak jest? Przed chwilą powiedziałem, że poczucie niższości rodzi się w tobie także wskutek obiektywnych przyczyn tkwiących w tobie. Od momentu, kiedy zyskałeś samoświadomość, oceniasz zdarzenia i sprawy na podstawie czegoś, co ma swoje źródło w skażeniu dokonanym przez szatana, i te poglądy są ci wpajane przez społeczeństwo i ludzkość, nie przez Boga. Dlatego bez względu na to, kiedy i w jakim kontekście zrodziło się w tobie poczucie niższości, i bez względu na to, w jakim stopniu się rozwinęło, jesteś bezradny i pozostajesz w niewoli i pod kontrolą tego poczucia oraz używasz sposobów wpojonych ci przez szatana w tym, jakie masz podejście do ludzi, zdarzeń i spraw w twoim otoczeniu. Gdy poczucie niższości jest już głęboko zakorzenione w twoim sercu, nie tylko ma ciebie ogromny wpływ, ale także odgrywa dominującą rolę względem tego, jak postrzegasz ludzi i sprawy wokół ciebie, jak postępujesz i jakie działania podejmujesz. Jak zatem ci, którzy są zdominowani przez poczucie niższości, postrzegają ludzi i sprawy? Postrzegają innych ludzi jako lepszych od siebie i również antychrystów uważają za lepszych od siebie. Choć antychryści mają złe usposobienie i ich człowieczeństwu bardzo wiele brakuje, to ci ludzie i tak widzą w nich wzór do naśladowania. Mówią sobie tak: „Choć złe jest ich usposobienie i człowieczeństwo, to przecież mają talenty i zdolni się wykonywać lepszą pracę niż ja. Potrafią z łatwością wykazywać się swoimi umiejętnościami przed innymi ludźmi i potrafią przemawiać do dużych zgromadzeń bez rumieńców i palpitacji. Mają nerwy ze stali. Nie mogę się z nimi równać. Nie mam po prostu dość odwagi”. Z czego to wynika? Trzeba powiedzieć, że przyczyna częściowo leży w tym, iż twoje poczucie niższości wpłynęło na twój osąd na temat istoty ludzi, a także na twoją perspektywę i punkt widzenia w kontekście postrzegania innych. Czy tak właśnie nie jest? (Tak właśnie jest). Jak zatem poczucie niższości wpływa na twoje postępowanie? Mówisz sobie: „Urodziłem się głupi, bez zalet ani talentów, i bardzo wolno się uczę. A tymczasem ta osoba, choć czasem powoduje zakłócenia i perturbacje oraz działa samowolnie i lekkomyślnie, to przynajmniej jest utalentowana i ma zalety. Gdzie nie spojrzeć, takiej właśnie osoby ludzie szukają, a ja taki nie jestem”. Ilekroć coś się dzieje, od razu wydajesz na siebie werdykt i zamykasz się w sobie. Bez względu na to, jaka jest sytuacja, wycofujesz się i unikasz podjęcia inicjatywy, boisz się wziąć na siebie odpowiedzialność. Mówisz sobie: „Urodziłem się głupi. Dokądkolwiek idę, nikt mnie nie lubi. Nie mogę się wychylać, nie mogę popisywać się swoimi nikłymi zdolnościami. Jeśli ktoś mnie poleca, to dowodzi, że jestem w porządku, ale jeśli nikt mnie nie poleca, to nie jest moją rolą, żeby podejmować inicjatywę i deklarować, że mogę się czymś zająć i zrobić do dobrze. Jeśli nie mam co do tego pewności, to nie mogę tak mówić – a jeśli dam plamę, to co wtedy zrobię? Co jeśli się ze mną rozprawią? To byłby taki wstyd! Czy to nie byłoby upokarzające? Nie mogę do tego dopuścić”. Proszę bardzo – czy nie wpłynęło to na twoje postępowanie? Do pewnego stopnia twoja postawa względem tego, jak powinieneś postępować, pozostaje pod wpływem i kontrolą twojego poczucia niższości. Do pewnego stopnia można to nazwać konsekwencją twojego poczucia niższości.

W jaki sposób to poczucie niższości wpływa na to, jak postrzegasz różnego rodzaju ludzi, którzy wykazują się człowieczeństwem, mają takie sobie człowieczeństwo, nie mają go wcale albo charakteryzują się złym człowieczeństwem? Żadna z twoich opinii o innych ludziach nie pozostaje w zgodzie z prawdą ani ze słowami Boga, nie mówiąc już o tym, żeby twoje opinie spełniały Boże wymagania. Jednocześnie pod wpływem tego poczucia niższości postępujesz ostrożnie i bojaźliwie, przez większość czasu jesteś bierny i przygnębiony. Brakuje ci determinacji i motywacji, a gdy już odczuwasz jakąś pozytywną i aktywną inklinację, żeby wziąć na siebie jaką niewielką pracę, myślisz sobie: „Czy nie jestem arogancki? Czy nie wychodzę przed szereg? Czy się nie popisuję? Czy nie wystawiam się na pokaz? Czy to nie jest moje pragnienie statusu?”. Nie potrafisz określić, jaki dokładnie charakter mają twoje działania. Uprawnione potrzeby, aspiracje, determinacja i pragnienia ludzkości oraz wszystko to, co można próbować osiągnąć, co jest właściwe i co należy czynić, stanowią przedmiot twoich nieustannych przemyśleń i rozważań. Gdy w nocy nie możesz zasnąć, zastanawiasz się raz po raz: „Czy powinienem przyjąć tę pracę? Przecież się nie nadaję, nie ośmielę się tego zrobić. Jestem głupi i durny. Nie posiadam talentów, jakie ma ta osoba, ani takiego charakteru!”. Kiedy jesz, myślisz sobie: „Oni spożywają trzy posiłki dziennie i dobrze wypełniają obowiązki, ich życie ma wartość. Ja jem trzy posiłki dziennie, ale nie wypełniam dobrze obowiązków i moje życie nie ma żadnej wartości. Mam dług u Boga, a także u moich braci i sióstr. Nie zasługuje nawet na jedną porcję jedzenia, nie powinienem jej spożywać”. Człowiek przesadnie tchórzliwy jest bezwartościowy i nie jest w stanie niczego osiągnąć. W każdej sytuacji powodującej jakieś trudności ludzie tchórzliwi wycofują się. Dlaczego tak robią? Jedną z przyczyn jest ich poczucie niższości. Ponieważ czują się gorsi, boją się ludzi; nie potrafią nawet wziąć na siebie obowiązków i odpowiedzialności, jakie powinni wziąć; nie są w stanie podjąć się czegoś, co tak naprawdę byliby w stanie osiągnąć w oparciu o swoje zdolności i charakter, w oparciu o zakres, w jakim doświadczyli swojego własnego człowieczeństwa. Poczucie niższości wpływa na każdy aspekt ich człowieczeństwa, wpływa na ich osobowość, a także, rzecz jasna, na ich charakter. Gdy znajdują się w towarzystwie innych ludzi, rzadko wyrażają swoje poglądy i prawie nigdy nie precyzują swojej opinii czy swojego stanowiska w jakiejś sprawie. Gdy napotykają problem, nie śmią się odezwać i zawsze zamykają się w sobie i wycofują. Gdy ludzi jest niewielu, są na tyle odważni, by pośród nich zasiąść, ale gdy ludzi jest dużo, szukają jakiegoś ciemnego kąta i nie mają odwagi, żeby się socjalizować. Ilekroć czują, że pozytywnie i aktywnie chcieliby coś powiedzieć, wyrazić swoje opinie i poglądy, aby pokazać, że mają słuszność, to nie znajdują w sobie odwagi, by to uczynić. Ilekroć mają takie pomysły, ich poczucie niższości ujawnia się w całej pełni, kontroluje ich, tłamsi i mówi: „Nie odzywaj się, jesteś do niczego. Nie wyrażaj swoich opinii, zachowaj je dla siebie. Jeśli masz w sercu coś, co naprawdę chcesz powiedzieć, zapisz to w notatniku na komputerze i przemyśl to w samotności. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś inny się o tym dowiedział. Co będzie, jeżeli powiesz coś niewłaściwego? To będzie strasznie żenujące!”. Ten głos ciągle powtarza ci, żebyś nie robił tego czy tamtego, żebyś nie mówi tego czy tamtego, sprawiając, że gryziesz się w język, ilekroć chcesz coś powiedzieć. Gdy jest coś, co chcesz powiedzieć i co rozważałeś w swoim sercu przez długi czas, wycofujesz się i nie masz odwagi tego powiedzieć albo czujesz się zbyt skrępowany, żeby to powiedzieć, i jeśli już to zrobisz, to czujesz się tak, jakbyś postąpił wbrew zasadom albo złamał prawo. Gdy któregoś dnia aktywnie wyrazisz swoją opinię, w głębi serca czujesz się straszliwie nieswojo, czujesz niepokój, który trudno opisać. Choć to uczucie silnego niepokoju w końcu ustępuje, twoje poczucie niższości stopniowo tłumi twoje pomysły, intencje i plany dotyczące tego, co chciałbyś powiedzieć, dotyczące opinii, które chciałbyś wyrazić, dotyczące twojej chęci bycia normalną osobą, bycia takim jak wszyscy inni. Ci, którzy cię nie rozumieją, uważają, że jesteś osobą małomówną, cichą i nieśmiałą, kimś, kto nie lubi się wyróżniać. Gdy mówisz coś w obecności wielu ludzi, odczuwasz skrępowanie i rumienisz się; jesteś poniekąd introwertykiem i tylko ty tak naprawdę wiesz, że czujesz się gorszy od innych. Twoje serce przepełnia to poczucie niższości i ten stan trwa już od dawna, nie jest to tylko ulotne, tymczasowe uczucie. Wręcz przeciwnie – sprawuje ono ścisłą kontrolę nad twoimi myślami z wnętrza twojej duszy, zamyka ci usta, więc bez względu na to, że prawidłowo pojmujesz pewne sprawy, i bez względy na twoje opinie i poglądy na temat ludzi, zdarzeń i spraw potrafisz tylko przemyśliwać je na okrągło w swoim sercu, nie śmiesz wyrazić ich na głos. Niezależnie od tego, czy inni ludzie odnieśliby się z aprobatą do tego, co masz do powiedzenia, czy też by cię skrytykowali, ty nie mówisz nic, bo boisz się przekonać, jak by zareagowali. Dlaczego tak jest? Bo masz w sobie poczucie niższości, które mówi ci: „Nie rób tego, nie nadajesz się. Nie masz takiego charakteru, nie posiadasz takiej rzeczywistości, nie powinieneś tego robić, to nie jesteś ty. Niczego teraz nie rób ani o niczym nie myśl. Będziesz prawdziwym sobą, jedynie żyjąc w tym poczuciu niższości. Nie nadajesz się do tego, żeby dążyć do prawdy czy otwierać swoje serce, mówić to, co chcesz, i wchodzić w relacje z innymi, jak to robią ludzie. A to dlatego, że jesteś do niczego, nie możesz się równać z innymi”. To poczucie niższości kieruje myśleniem ludzi; powstrzymuje ich od wykonywania obowiązków, które powinna wykonywać zwykła osoba, i od życia życiem zwykłego człowieczeństwa, jakim ludzie powinni żyć, a jednocześnie kształtuje sposoby i środki działania oraz kierunek i cele związane z tym, jak postrzegają innych ludzi i sprawy, jak postępują i w jaki sposób działają. Nawet jeśli uważają, że powinni być uczciwymi, szczerymi osobami, i cieszy ich bycie takimi, to nie mają odwagi, żeby wyrazić swoje pragnienie bycia uczciwymi osobami w słowie i czynie, aby wkroczyć w życie takie, jakie prowadzi uczciwa osoba. Z powodu swojego poczucia niższości nie ośmielają się być uczciwymi – nie mają w sobie za grosz odwagi. Kiedy mówią coś szczerego, od razu spoglądają po ludziach wokół nich i myślą: „Czy ktoś teraz wyrabia sobie o mnie opinię? Czy pomyślą sobie: »Czy ty próbujesz być szczerą osobą? Czy chcesz być szczerą osobą, tylko po to, żeby dostąpić zbawienia? Czy to nie jest pragnienie błogosławieństw?«. O nie, nie śmiem niczego powiedzieć. Oni wszyscy potrafią mówić szczerze, ale ja nie potrafię. Nie mogę się z nimi równać, jestem najniżej w hierarchii”. W tych określonych przejawach ujawnia się to, że gdy ta jedna negatywna emocja – poczucie niższości – zaczyna oddziaływać i zakorzeniła się w głębi ludzkiego serca, to jeśli ludzie nie dążą do prawdy, będzie im bardzo trudno to poczucie wykorzenić i wyrwać się spod jego wpływu; będzie ich ono kontrolować we wszystkim, czego się podejmą. Choć nie można tego poczucia niższości nazwać zepsutym usposobieniem, to ma ono rażąco negatywne skutki; czyni krzywdę człowieczeństwu ludzi i ma ogromnie negatywny wpływ na różne emocje, a także słowa i działania w ich zwykłym człowieczeństwie, co prowadzi do poważnych konsekwencji. Mniej istotny wpływ dotyczy charakteru, upodobań i aspiracji, natomiast bardziej istotny wpływ dotyczy celów i ukierunkowania w życiu. Biorąc pod uwagę przyczyny tego poczucia niższości, jego oddziaływanie i konsekwencje, do których prowadzi, a także każdy aspekt tego poczucia, czy nie jest to coś, czego ludzie powinni się wyzbyć? (Tak). Niektórzy mówią: „Nie uważam się za kogoś gorszego i nic mnie nie kontroluje. Nikt nie nigdy nie prowokował ani mi niczego nie umniejszał, nikt nie zamykał mi ust. Żyję bardzo swobodnie, więc czy nie oznacza to, że nie mam tego poczucia niższości?”. Czy to jest słuszne? (Nie, czasem i tak mamy to poczucie niższości). Można je i tak mieć, w większym lub mniejszym stopniu. Być może nie dominuje ono w głębi twojego serca, ale w niektórych sytuacjach może się momentalnie ujawnić. Na przykład, wpadasz na kogoś, kogo ubóstwiasz, kogoś o wiele bardziej utalentowanego niż ty, kogoś, kto ma więcej szczególnych umiejętności i zalet niż ty, kogoś bardziej dominującego niż ty, kogoś bardziej apodyktycznego, bardziej nikczemnego niż ty, kogoś wyższego i atrakcyjniejszego niż ty, kogoś, kto ma status społeczny, kto jest bogaty, lepiej wykształcony i posiadający wyższy status niż ty, kogoś, kto jest starszy i wierzy w Boga dłużej, kogoś, kto posiada większe doświadczenie i ma większy udział w rzeczywistości w ramach swojej wiary w Boga – wtedy nic nie poradzisz na to, że rodzi się w tobie poczucie niższości. Gdy tak się dzieje, twoje „swobodne życie” odchodzi w niebyt, robisz się bojaźliwy i tracisz nerwy, zastanawiasz się, jakich słów użyć, twoja mimika staje się nienaturalna, czujesz skrępowanie w swoich słowach i ruchach, usilnie starasz się zrobić dobre wrażenie. Te oraz inne przejawy wynikają właśnie z twojego poczucia niższości. Jest to, rzecz jasna, poczucie jedynie chwilowe, ale gdy już się pojawi, musisz poddać samego siebie wiwisekcji, rozeznać się dobrze w tym, co odczuwasz, i nie pozwolić się temu kontrolować.

Różne emocje, których należy się wyzbyć i o których dziś rozmawiamy, są głęboko zagnieżdżonych w ludzkich duszach. Wpływ, jaki one na ciebie wywierają, nie jest tymczasowy, lecz dalekosiężny i głęboki. Gdy w środku nocy nie możesz zasnąć, gdy jesteś całkiem sam, to ludzie, zdarzenia i sprawy, które wywołały w tobie negatywne emocje i które tkwią głęboko w twojej pamięci, stopniowo wypływają na powierzchnię twojego umysłu. Słowo, dźwięk, przekleństwo, pobicie, scena, rzecz, grupa ludzi lub sekwencja zdarzeń od początku do końca – wszyscy ci ludzie, zdarzenia i sprawy w głębi twojej pamięci, które wywołały w tobie całą gamę negatywnych emocji, odtwarzają się w twoim umyśle na podobieństwo filmu. Odtwarzają się raz za razem, aż w końcu, nie zdając sobie z tego sprawy, cofasz się do tych negatywnych emocji skrytych w głębi twojej duszy i do tego momentu, który wpłynął na twoje uczucia, twoje człowieczeństwo, twoją osobowość i twoje przyszłe życie. Gdy jesteś całkiem sam, gdy stajesz w obliczu trudności, gdy masz do podjęcia jakąś decyzję i gdy pogrążasz się w rozpaczy, mimowolnie zwijasz się w kłębek i unikasz wszystkich, wycofujesz się do swojego najgłębszego wnętrza, do sytuacji, zdarzeń lub osób, które sprawiły ci ból. Chociaż ci ludzie, zdarzenia i sprawy spowodowały, że poczułeś się zaatakowany, i wyrządziły ci krzywdę oraz wywołały w tobie różne negatywne emocje, to gdy czujesz się przybity i przygnębiony, gdy spotyka cię porażka, gdy inni cię przycinają i rozprawiają się z tobą albo zostajesz odrzucony przez braci i siostry, nie możesz nic na to poradzić i cofasz się do tego negatywnego uczucia, które wywiera wpływ na twoje życie, czy jest to przygnębienie, rozgoryczenie, gniew lub poczucie niższości. Choć te emocje przyniosły ci wszelkiego rodzaju cierpienie lub sprawiły, że czułeś się nieswojo, lub wywołały u ciebie płacz lub cię rozdrażniły, i tak nie możesz się powstrzymać przed powracaniem do tej negatywnej emocji, którą wtedy poczułeś. Gdy wracasz do tego momentu, ta negatywna emocja umacnia wpływ, jaki ma na ciebie. Gdy ta negatywna emocja na ciebie oddziałuje, przypomina ci się i wprawia cię w popłoch raz za razem, w niewidzialny sposób zakłóca twoje słuchanie słów Boga i twoje rozumienie zasad prawdy. Gdy raz jeszcze te negatywne emocje obudzą się w głębi twojego serca, gdy zdobędą dominację nad twoimi myślami, twoje zainteresowanie prawdą osłabnie, a nawet zamieni się w awersję albo uczucie buntu. Z powodu krzywdy i niesprawiedliwego traktowania, jakich doznałeś w przeszłości, możesz spoglądać na ludzkość i społeczeństwo z większą nienawiścią i możesz nienawidzić wszystkiego, co się stało, a także, rzecz jasna, wszystkiego, co przyniesie przyszłość. Te emocje przejawiają się nieustannie w twoim sercu i raz po raz wpływają na twoje uczucia i na stan, w jakim się znajdujesz. Ponadto cały czas wpływają na to, jak się czujesz podczas wypełniania swoich obowiązków, jak również na twoją postawę i twoje poglądy w związku z wykonywaniem obowiązków, a także, rzecz jasna, na twoją motywację i determinację, aby dążyć do prawdy. Czasem jest tak, że dopiero co z zapałem postanowiłeś, że będziesz dążyć do prawdy, że nigdy już nie padniesz ofiarą przygnębienia, że nigdy nie będziesz już myślał o sobie, że się nie nadajesz, i nie będziesz się wycofywał; jednak gdy chwilowa negatywna emocja przepełni twoje serce, twoja motywacja, by dążyć do prawdy, może całkowicie wyparować w jednej chwili, nie pozostawiając po sobie śladu. Gdy twoja motywacja, aby dążyć do prawdy znika bez śladu w tego rodzaju sytuacji, czujesz, że dążenie do prawdy jest mało interesujące i że wiara w Boga oraz dostąpienie zbawienia nic dla ciebie nie znaczą. Pojawienie się tego rodzaju uczucia i takiego stanu sprawia, że nie chcesz już stawać przed Bogiem, nie chcesz się modlić, nie chcesz czytać ani słuchać słów Boga, nie mówiąc już o tym, rzecz jasna, żebyś miał jakąkolwiek determinacje lub pragnienie, by wcielać słowa Boga w życie albo stać się kimś, kto dąży do prawdy. To jest ogromna przeszkoda i wpływ, jaki te różne negatywne emocje mają na ludzi idących ścieżką dążenia do prawdy. Mówiąc dokładniej, powodują one zakłócenia i szkodzą ludziom, od czasu do czasu potrafią wniwecz obrócić tę odrobinę pewności siebie, jaką udało ci się w sobie wytworzyć, i te kilka zasad postępowanie, które dopiero co pojąłeś. W jednej chwili negatywne emocje czynią twoje serce niezdolnym do postrzegania istnienia Boga, błogosławieństw Boga, suwerenności Boga i wszystkiego tego, co Bóg ci daje; w jednej chwili przepełnia cię jedna z tych negatywnych emocji. Gdy zaś przepełnią cię te negatywne emocje, twoje zepsute usposobienie od razu przejmie nad tobą kontrolę. Gdy już do tego dojdzie, gdy zapanuje nad tobą twoje zepsute usposobienie, momentalnie stajesz się inną osobą i pokazujesz inne oblicze ludziom, zdarzeniom i sprawom w twoim otoczeniu. Miłość, którą nosiłeś w sobie, znika, cierpliwość, jaką się wykazywałeś, znika, energia, która pozwalała ci znosić cierpienie i płacić cenę, znosić trudy i ciężko pracować, też znika, motywacja, która sprawiała, że byłeś w stanie zrezygnować z posiłku i spać trochę mniej, żeby tylko dobrze wykonać obowiązki, znika, a w miejsce tego wszystkiego pojawia się nienawiść do wszystkich. Jakie jest główne źródło tej nienawiści, jaką odczuwasz do wszystkich? Bierze się ona z twojego zepsutego usposobienia, ale także z sytuacji, ludzi, zdarzeń i spraw, które w przeszłości wywołały w tobie negatywne emocje. Mówisz: „Ja toleruję innych, ale kto mnie toleruje? Okazuję innym wyrozumiałość, ale kto mi ją okazuje? Nawet moi rodzice oraz bracia i siostry nie są wobec mnie wyrozumiali! Wszyscy popełniają błędy, więc ja też mogę je popełniać! Ludzie dają upust negatywności, gdy inni ich przycinają i się z nimi rozprawiają, więc czemu ja nie mogę? Inni zawzięcie walczą o wpływy i pozycję, czemu więc ja nie mogę? Jeśli ty możesz, to ja też mogę! Inni ludzie oszukują i uchylają się od odpowiedzialności, pełniąc obowiązki, więc ja będę robił tak samo. Inni nie dążą do prawdy, więc ja też nie będę. Inni działają, nie oglądając się na zasady, więc ja też tak będę robił. Inni nie chronią interesów domu Bożego, więc ja też nie będę. Po prostu będę postępował tak samo jak wszyscy inni. Co w tym złego?”. Jakiego rodzaju jest to przejaw? Bez względu na to, czy będzie to postrzegać jako twoje myśli, czy też usposobienie, jakie ujawniasz, jest ni mniej ni więcej tylko zwrot o 180 stopni, jak gdybyś stał się kimś innym. Co się tutaj dzieje? Główna przyczyna jest taka, że zaszła w tobie zmiana. Z pozoru wyglądasz tak samo i twoje codzienna rutyna się nie zmienia, ton twojego głosu się nie zmienił, twój wygląd się nie zmienił, nikt cię nie zwodzi ani nie podpuszcza za kulisami, więc skąd ten nagły przypływ emocji? Jedną z przyczyn stanowią negatywne emocje zakorzenione głęboko w twoim sercu. Ktoś, kto cały czas skrywa w sobie negatywne uczucia rozgoryczenia i gniewu, będzie, jeśli jego stan jest dobry, często stawał przed Bogiem w modlitwie, będzie czytał słowa Boga i będzie dbał o to, by wszystko toczyło się normalnie w ramach dążenia do prawdy i wypełniania obowiązków. Jeśli takiemu komuś przytrafi się coś, co mu się nie spodoba, jakieś niepowodzenie, porażka lub kompromitacja w pracy lub w życiu, jeśli straci twarz lub jego interesy doznają szkód, wtedy rozgoryczenie i gniew spowodowane negatywnymi emocjami sprawią, że taki ktoś wpadnie w szał i furię. Być może wcześniej już doświadczył zdarzeń nietypowych, na przykład był źle traktowany, został pobity przez złoczyńców, zagrabiono mu majątek, albo był dręczony i upokarzany przez nikczemników; niektórym ludziom współpracownicy lub przełożeni utrudniali życie, niektórzy doznali dyskryminacji i niesprawiedliwości ze strony kolegów i koleżanek z klasy oraz nauczycieli, bo kiepsko szła im nauka, bo żyli w biedzie, bo ich rodzice byli rolnikami i należeli do niższej klasy społecznej, i tak dalej. Gdy społeczeństwo traktuje kogoś niesprawiedliwie, gdy odbierane są komuś prawa człowieka, gdy ktoś zostaje wywłaszczony lub pozbawiony majątku, ziarna rozgoryczenia zostają w naturalny sposób zasiane w głębi serca takiej osoby i jest czymś oczywistym, że to rozgoryczenie będzie wpływać na to, jaki ta osoba ma stosunek do ludzkości, społeczeństwa, własnej rodziny, przyjaciół i krewnych. Poglądy i zapatrywania osób, w których sercu zasiane zostało rozgoryczenie, pozostają pod wpływem tego rozgoryczenia, a ich emocje są, rzecz jasna, również nim zabarwione.

Gdy już rozgoryczenie zakorzeni się głęboko w sercu człowieka, w naturalny sposób staje się emocję, a gdy ktoś żyją tą emocją rozgoryczenia, perspektywa, z jakiej spogląda na ludzkość i na dowolną sprawę, nie jest już właściwa. Opinie na temat ludzi i spraw wypaczają się, przeradzając się w przeciwieństwo tego, jakie byłyby normalnie. Tacy ludzie stają się niezdolni do prawidłowego pojmowania normalnych i właściwych osób, zdarzeń i spraw, będą je osądzać i potępiać. Zawsze szukają okazji, by dać upust swoim żalom i rozgoryczeniu. Mają nadzieję, że pewnego dnia zdobędą władzę i wpływy, że będą w stanie naprawić wszystkie swoje krzywdy i zemścić się na tych, którzy kiedyś ich dręczyli i krzywdzili. Tymczasem jednak nie mają żadnych odpowiednich środków, by to osiągnąć, więc ostatecznie niektórzy z nich zaczną wierzyć w Boga. Będą wtedy myśleć tak: „Och, teraz wierzę w Boga i mogę chodzić z podniesioną głową. Pozwolę Bogu decydować za mnie, tak aby ci nikczemnicy dostali to, na co zasługują. To wspaniale!”. Teraz, gdy już uwierzyli w Boga, chowają swoje rozgoryczenie i gniew głęboko w sercu, dają z siebie wszystko, poświęcają się, płacą cenę, cierpią, są zabiegani i pracują w domu Bożym, mając nadzieję, że któregoś dnia ich wysiłki zaowocują powodzeniem i sukcesem, że któregoś dnia staną się silni i nie będą już słabi i wtedy dopilnują, aby ci, którzy ich dręczyli i upokarzali, ponieśli karę. Ich celem we wszystkim, co robią, jest zobaczyć na własne oczy karę i odwet, jakie spotkają tych, którzy przysporzyli im nieskończonego bólu i upokorzenia. Wnoszą tę emocję do swojej wiary w Boga, płacąc cenę i poświęcając się. Może się wydawać, że nigdy nie narzekają, niczego nie pragną ani nie wymagają, że po prostu z całego serca rzucają się w wir obowiązków w domu Bożym i że żadne cierpienie ich nie przerasta. W rzeczywistości jednak nie wyzbyli się wcale tych emocji rozgoryczenia i gniewu tkwiących w głębi ich serc. W momencie, gdy ktoś wyraża swoją opinię i ujawnia ich zepsute usposobienie, oni od razu, podświadomie, uciekają się do tych swoich emocji rozgoryczenia i gniewu, aby stawić czoło temu problemowi i rozwiązać go. Myślą tak: „Czy ty mi uwłaczasz? Czy próbujesz mnie tyranizować, bo uważasz, że jestem prostoduszny? Tylu ludzi się nade mną znęca, ale poczekaj tylko i zobaczysz, jaki los ich czeka!”. Wystarczy, że ktoś coś o nich powie, a oni czują się skrzywdzeni, nawet gdy nie było to umyślne. Ale jeśli ktoś dotknie ich czułego punktu, emocje rozgoryczenia i gniewu zostają rozbudzone, przez co oni podświadomie zamykają się w sobie i w swoim rozgoryczeniu względem wszystkiego. Jest jasne, że ten punkt widzenia, ta emocja, wpływa na ich perspektywę i postawę wobec ludzi i spraw, a także na sposób ich zachowania i działania. Bez względu na to, kto wyraża uzasadnione opinie i sugestie, oni zawsze myślą: „Ci ludzie patrzą na mnie z góry i chcą się nade mną znęcać. Czy myślą, że można mną tak łatwo pomiatać?”. Patrząc z tej perspektywy i stosując taki sposób działania, próbują poradzić się z zaistniałą sytuacją, a przez cały czas emocje rozgoryczenia i gniewu zakorzeniają się coraz głębiej w ich sercach. Gdy już emocje rozgoryczenia i gniewu zagnieżdżą się w najgłębszym zakamarku ich serc, wzrastają w siłę. Taki człowiek posiłkuje się raz po raz tymi emocjami, by stawić czoło innym ludziom, zdarzeniom i sprawom, oraz cały czas samemu sobie przypomina, że musi wszystkich nienawidzić i że nikt nie jest dla niego miły. Nawet jeśli pomyśli przez chwilę, że ktoś jest dla niego dobry, to bardzo szybko powie sobie mimowolnie i podświadomie: „Nie myśl w taki sposób. Oprócz Boga, które jest prawdziwie dobry, nie ma nigdzie żadnych dobrych ludzi. Każdy napawa się twoimi nieszczęściami i nikt nie życzy ci dobrze. Uważają cię za prostodusznego, więc znęcają się nad tobą, a gdy widzą, że coś ci się udało, pochlebiają ci i próbują wkraść się w twoje łaski. Dlatego nie wierz nikomu i nie spoglądaj na nikogo z życzliwością. Musisz mieć się na baczności przed ludźmi i traktować ich z podejrzliwością”. Ilekroć ktoś mówi choćby jedno słowo takiemu człowiekowi, on będzie to analizował, myśląc: „Czy on na mnie nastaje? Dlaczego to powiedział? Czy próbuje mnie zaatakować i wyrównać ze mną jakieś rachunki? Czy próbuje mną pomiatać?”. Te uczucia podejrzliwości, rozgoryczenia i gniewu powracają raz za razem i sprawiają, że taki człowiek podświadomie kieruje się tymi uczuciami w swoim postępowaniu wobec każdej osoby, każdego zdarzenia i każdej sprawy, a jednocześnie zupełnie nie uzmysławia sobie, że są to wszystko negatywne emocje. Te negatywne emocje sprawują ścisłą kontrolę nad jego osądem i ciasno ograniczają jego myślenie, nie pozwalając mu postrzegać ludzi, zdarzeń i spraw z właściwej perspektywy. Gdy ktoś zaczyna żyć pod władzą tych negatywnych emocji, wyswobodzenie się z tych więzów staje się bardzo trudne. Zanim człowiek zdoła wyzbyć się tych negatywnych emocji, żyje nimi, sam o tym nie wiedząc, przez ich pryzmat patrzy na ludzi, zdarzenia i sprawy oraz traktuje ludzi, zdarzenia i sprawy w sposób niewłaściwy, mający swoje źródło w tychże negatywnych emocjach. Po pierwsze, nieuniknionym tego rezultatem jest ekstremizm, podejrzliwość, wątpliwości, a nawet porywczość; człowiek zaczyna na innych patrzeć z wrogością i atakuje ich. Negatywne emocje kontrolują jego myśli i opinie, jakie sobie wyrabia w głębi serca, nadają kierunek jego każdemu słowu i czynowi. To dlatego, gdy taki człowiek unurza się w tych negatywnych emocjach, to jeśli dąży do prawdy, te negatywne emocje tworzą przeszkody i wpływają na jego serce i umysł, tak że praktykują prawdę w o wiele mniejszym stopniu. Z powodu wypaczenia, zakłócenia i szkód spowodowanych przez te negatywne emocje ograniczona jest prawda, jaką ten człowiek potrafi wcielić w życie, a gdy napotyka jakąś sytuację, zawsze ulega wpływowi swoich uczuć. Oczywiście najważniejszy skutek jest taki, że staje się niewolnikiem rozmaitych negatywnych emocji i przez to praktykowanie prawdy go wyczerpuje. Nie potrafi kierować się sumieniem i rozumem zwykłego człowieczeństwa, ani wolną wolą i instynktem, których stwórcą jest Bóg, ani też zasadami prawdy, które należy praktykować i stosować w podejściu do ludzi i spraw ze swojego otoczenia oraz w ich ocenie.

Z tego, co do tej pory powiedziałem, jak by na to nie spojrzeć, wynika, że różne negatywne emocje można znaleźć w umyśle każdego człowieka w mniejszym lub większym stopniu. Ponieważ tak jest, zawsze pojawia się jakaś trudność w praktykowaniu prawdy przez ludzi. To dlatego, gdy angażują się w dążenie do prawdy, muszą nieustannie uwalniać się od osób, zdarzeń i spraw, które budzą w nich negatywne emocje. Na przykład negatywną emocję, jaką jest poczucie niższości, omawiane przez nas wcześniej. Bez względu na to, jakie sytuacje, zdarzenia lub osoby wywołały w tobie poczucie niższości, musisz w prawidłowy sposób pojmować swój własny charakter, swoje zalety, talenty i jakość swojego człowieczeństwa. Nie jest to właściwe, gdy ktoś czuje się gorszy od innych, ale tak samo nie jest właściwe, gdy ktoś czuje się lepszy od innych – w obu przypadkach mamy do czynienia z negatywnymi emocjami. Poczucie niższość może krępować twoje działania i myśli, może wpływać na twoje opinie i punkt widzenia. Poczucie wyższości też ma negatywne skutki. Dlatego, czy jest to poczucie niższości, czy też jakaś inna negatywna emocja, powinieneś prawidłowo zrozumieć interpretacje, które rozbudzają te emocje. Po pierwsze, musisz pojąć, że te interpretacje są nieprawidłowe i że bez względu na to, czy chodzi o twój charakter, talent, czy jakość człowieczeństwa, oceny i wnioski ciebie dotyczące są zawsze niesłuszne. Jak więc możesz prawidłowo ocenić i poznać siebie oraz uwolnić się od poczucia niższości? Powinieneś potraktować słowa Boga jako podstawę do zyskania samowiedzy, aby zdać sobie sprawę, jakie masz człowieczeństwo, charakter, talenty i zalety. Na przykład, załóżmy, że kiedyś lubiłeś śpiewać i robiłeś to dobrze, ale jacyś ludzie ciągle cię krytykowali i upokarzali, mówiąc, że słoń ci na ucho nadepnął i że fałszujesz, kiedy śpiewasz, więc teraz jesteś przeświadczony, że nie umiesz śpiewać i nie masz odwagi tego robić w obecności innych. Ponieważ ci światowi, otępiali i mierni ludzie nieprawidłowo cię oceni i osądzili, prawa, na które twoje człowieczeństwo zasługuje, zostały zredukowane i twój talent został stłamszony. W efekcie nie śmiesz zaśpiewać choćby piosenki i masz odwagę, żeby śpiewać na głos tylko wtedy, gdy nikogo nie ma w pobliżu, gdy jesteś tylko sam ze sobą. Ponieważ czujesz się na co dzień tak straszliwie zablokowany, nie ośmielasz się śpiewać, gdy nie jesteś sam; masz śmiałość śpiewać tylko wtedy, gdy jesteś sam, ciesząc się tym czasem, gdy możesz śpiewać głośno i czysto – jakie to jest wspaniale wyzwalające! Czy tak nie jest? Z powodu krzywdy, jaką wyrządzili ci ludzie, nie wiesz i nie widzisz jasno tego, do czego jesteś zdolny, w czym jesteś dobry i w czym dobry nie jesteś. W takiej sytuacji musisz prawidłowo siebie ocenić i przyłożyć właściwą miarę do swojej osoby, opierając się na słowach Boga. Powinieneś ustalić, czego się nauczyłeś i jakie są twoje zalety, a następnie robić wszystko to, co jesteś w stanie robić; jeśli chodzi o to, czego nie potrafisz, twoje braki i wady, powinieneś poddać je refleksji i poznać, a także powinieneś prawidłowo ocenić i poznać swój charakter i to, czy jest dobry, czy też zły. Jeśli nie jesteś w stanie zyskać jasnego zrozumienia i wiedzy na temat swoich własnych problemów, znajdź w swoim otoczeniu ludzi pojętnych i poproś o ich opinie o twojej osobie. Bez względu na to, jak trafne będą te opinie, dadzą ci jakiś punkt zaczepienia i będziesz mógł na poziomie podstawowym siebie samego ocenić i scharakteryzować. Będziesz wtedy w stanie rozwiązać kluczowy problem negatywnych emocji, takich jak poczucie niższości, i stopniowo się od nich uwolnić. Takiego poczucia niższości łatwo się wyzbyć, jeśli zdasz sobie z niego sprawę, rozeznasz się z nim i będziesz poszukiwać prawdy.

Czy łatwo jest wyzbyć się uczuć rozgoryczenia i gniewu ludziom, którzy cierpieli z powodu nierównego traktowania i którzy byli nękani i dyskryminowani w społeczeństwie, w swojej pracy i w różnych środowiskach? (Tak). Jak to się robi? (Oni muszą traktować wszystkie osoby, zdarzenia i sprawy zgodnie ze słowami Boga; muszą wyzbyć się tych negatywnych emocji rozgoryczenia i gniewu oraz uwolnić się od osób, zdarzeń i spraw, które wyrządziły im krzywdę w przeszłości). „Wyzbyć się” to tylko słowa – jak to wygląda w praktyce? Na przykład, kobieta spotyka się z mężczyzną, który podstępem zaciąga ją do łóżka i wyłudza od niej pieniądze. Ilekroć ona o tym myśli, czuje nagły przypływ gniewu, i gdy ten gniew się pojawia, kobieta zaciska pięści i w najgłębszym zakamarku jej serca rodzi się rozgoryczenie. Przypomina sobie twarz tego mężczyzny, myśli o tym wszystkim, co on powiedział, i o tym, co zrobił i co ją skrzywdziło, a im więcej o tym myśli, tym większy staje się jej gniew, jej furia, jej wściekłość i jej rozgoryczenie. Nie jest w stanie przestać o tym myśleć i zniechęca się do wykonywania obowiązków; czuje się coraz gorzej i gorzej, mówi sobie, że zamiast odpoczywać powinna pracować i rozmawiać z ludźmi, a gdy nie może w nocy spać, pozostaje jej jedynie zażyć pigułkę nasenną. Nie ma odwagi zostać sama ani pozwolić sercu odpocząć. Gdy tylko jest sama, gdy odpoczywa, czuje, jak wzbiera w niej to rozgoryczenie, i chce się zemścić, chce, aby ten, kto ją skrzywdził, umarł, im gorszą śmiercią, tym lepiej. Jeśli któregoś dnia faktycznie dowie się, że ten mężczyzna zmarł śmiercią tragiczną, to dopiero wtedy będzie w stanie wyzbyć się rozgoryczenia i gniewu. Zastanów się: gdyby ten człowiek faktycznie umarł, gdyby dostał to, na co zasłużył, i został ukarany, czy byłbyś w stanie wymazać z pamięci to zdarzenie, które wywołało rozgoryczenie i gniew, i to wspomnienie wyryte głęboko w twoim sercu? Czy byłbyś rzeczywiście w stanie wyzbyć się rozgoryczenia z powodu tego zdarzenia? Czy mogłoby ono po prostu zniknąć? (Nie). Czy zatem to, że ktoś, kto cię skrzywdził, zniknie, zostanie ukarany, umrze najgorszą śmiercią, doświadczy odwetu lub źle skończy, sprawi, że wyzbędziesz się rozgoryczenia i gniewu? Czy to jest sposób na wyzbycie się rozgoryczenia i gniewu? (Nie). Niektórzy ludzie mówią: „Gdy odkryjesz, że nosisz w sobie te emocje rozgoryczenia i gniewu, powinieneś się ich wyzbyć”. Czy to jest ścieżka praktykowania? (Nie). O co zatem chodzi, gdy ktoś mówi: „Powinieneś się ich wyzbyć”? (To doktryna). Zgadza się, to jest doktryna, a nie ścieżka praktykowania. Już wam powiedziałem, jak uporać się z poczuciem niższości, i jest to jeden sposób, by wyzbyć się tego poczucia. Czy macie teraz ścieżkę praktykowania? (Tak). Jak zatem wyzbyć się rozgoryczenia i gniewu? Czy wystarczy po prostu o nich nie myśleć? (Nie). Niektórzy mówią, żeby wyrzucić je z pamięci – czy to rozwiązuje problem? Czy to by oznaczało, że się ich wyzbyliście? (Nie). Gdy zamkniecie oczy, nie będziecie o niczym myśleć lub wypełnicie swój czas różnymi zajęciami, to nie rozwiąże problemu, to nie jest właściwa ścieżka praktykowania, aby wyzbyć się tych negatywnych emocji. Jaka więc powinna być ta ścieżka praktykowania? Jak można się tych emocji wyzbyć? Jak uporać się z tym problemem? Czy znacie jakąś skuteczną metodę? Aby się wyzbyć tych emocji, musicie stawić im czoła zamiast ukrywać się czy uciekać przed nimi. Czy nie boisz się być sam? Czy nie boisz się przywoływać w pamięci tego zdarzenia? Czy nie boisz się, że ktoś rozdrapie twoją ranę? Stań w prawdzie: weź kartkę papieru i opisz te wszystkie osoby, zdarzenia i sprawy, które cię skrzywdziły i wywołały w tobie rozgoryczenie i gniew, oraz te osoby, które wywarły na tobie głębokie wrażenie i które pamiętasz; rozeznaj się z ich człowieczeństwie w oparciu o słowa Boga, poznaj ich usposobienie, ujawnij i poznaj ich istotę, zobacz, kim dokładnie są ci ludzie. Twój ostateczny wniosek – jedyny, do którego możesz dojść – będzie taki, że ci ludzie są źli, że są demonami, a nie ludźmi! Bez względu na to, jakimi sposobami cię krzywdzili lub wciągali w pułapkę, mają istotę demonów, a nie ludzi, i z całą pewnością nie są wybrani przez Boga. Nikt z tych ludzi nie byłby w stanie przyjść do domu Bożego, a tymczasem ty jesteś wybrańcem Boga. Możesz słuchać kazań w domu Bożym, wypełniać obowiązki w domu Bożym i stawać przed Bogiem – w tym Bóg cię wywyższył i okazał ci łaskawość. Tymczasem tamci nigdy nie byli ludźmi w oczach Boga. Dlatego też, skoro zacząłeś wierzyć w Boga, powinieneś ustanowić dystans między sobą a nimi. Jeśli nadal chcesz obracać się w ich towarzystwie, to bądź pewny, że nie będziesz w stanie ich przemóc; zostaniesz poddany opresji i ukarany przez nich, będą cię dyskryminować i znieważać, będą cię krzywdzić i maltretować. Wszystko, co oni czynią, jest tym samym, co czynią demony i co czyni szatan. Jeżeli czerpiesz radość z przebywania z nimi i walki z nimi, to ty też nie jesteś osobą. Jesteś taki sam jak oni, jesteś zdolny do takich samych rzeczy, jakie oni czynią. Jest tak dlatego, że demony nie tylko wciągają w pułapkę ludzi, ale również krzywdzą się wzajemnie – taka jest natura demonów. Widząc, że zostałeś wybrany przez Boga i należysz do ludzkości, którą Bóg stworzył, jak demony nie miałyby na ciebie nastawać? Jak miałyby nie krzywdzić cię i nie wciągać w pułapkę? Demony krzywdzą wszystkich. Demony krzywdzą się nawzajem, więc tym bardziej nie odpuszczą ludziom i nie zostawią ich w spokoju! To dowodzi, że ten świat i ludzkość są demoniczne i przeniknięte do cna czynami szatana. Niewiarygodnie trudno jest być dobą osobą, a także niewiarygodnie trudno jest po prostu być zwykłą osobą, która nie chce być pomiatana przez innych. Staracie się tego unikać, ale nie dajecie rady. Taki już jest ten świat. Czy jest ktoś taki, kto nigdy w swoim życiu nie był pomiatany, oszukiwany i prześladowany, czy to w czasach nauki w szkole, czy to po wkroczeniu w społeczeństwo i rozpoczęciu pracy, czy później, aż do momentu śmierci? Z całą pewnością nie istnieje taki ktoś. Nie ma żadnego znaczenia, jakie masz umiejętności czy zdolności – zawsze znajdzie się ktoś potężniejszy od ciebie i będzie tobą pomiatał. Różnica jest jednak taka, że każdy ma swoje filozofie życie. Niektórzy ludzie z rezygnacją znoszą różne przeciwności losu, ale nie wszyscy przyjmują taką postawę. Są ludzie, którzy po tym, jak zostali wielokrotnie oszukani, po tym, jak dręczono ich tak bardzo, że nie mogli już tego znieść, i po tym, jak cierpieli ponad swoje siły, zaczynają odczuwać rozgoryczenie i gniew, zaczynają nienawidzić ludzkości i społeczeństwa. Gdy już jasno dostrzeżesz istotę i naturę tych, którzy cię skrzywdzili, i gdy już zobaczysz, że mają oni istotę demonów, to wtedy przedmiotem twojego rozgoryczenia i gniewu nie będą ludzie, lecz demony. Czy nie złagodzi to twojego rozgoryczenia? (Tak). Nieco się ono zmniejszy. A jaka płynie z tego korzyść? Korzyść jest taka, że gdy znajdziesz się ponownie w podobnej sytuacji, nie dasz się ponieść emocjom i nie będziesz reagować na tę sytuację w sposób porywczy. Wręcz przeciwnie – będziesz mieć prawidłowe do niej nastawienie, rozeznasz się w niej w oparciu o słowa Boga i prawdę, będziesz spoglądał na tych, którzy ponownie cię krzywdzą, z perspektywy sumienia i rozumu właściwego człowieczeństwu, a także w swoim podejściu do nich zastosujesz się do sposobu, którego nauczył się Bóg, do sposobu i zasad, o których powiedział ci Bóg. Gdy już zastosujesz względem nich to podejście, którego nauczył cię Bóg, nie pojawią się rozgoryczenie i gniew, natomiast poznasz zepsucie ludzkości, poznasz oblicze demonów, potwierdzisz i zweryfikujesz to, że sowa Boga są prawdą w sposób o wiele głębszy i postępowy. Gdy w sytuacji takiej jak ta posługujesz się słowami Boga i sposobem, o którym On ci mówił, sposobem, którego cię nauczył, to nie zostaniesz ponownie skrzywdzony, a twoje rozgoryczenie i twój gniew wcale się nie pogłębią. Wręcz przeciwnie – rozgoryczenie i gniew w najgłębszym zakamarku twojego serca będą stopniowo zanikać i kiedy potem znów zetkniesz się z tego rodzaju sytuacjami, twoja postawa będzie rosnąć w siłę i twoje usposobienie się zmieni.

Jeśli chodzi o to, jak dokładnie wyzbyć się tego przeszłego rozgoryczenia i gniewu, jeden z aspektów wiąże się z tym, aby jasno ujrzeć tych tak zwanych nieludzi, dostrzec jasno, że mają naturę i istotę diabła-szatana, że ich istota krzywdzi ludzi, że ich istota jest tożsama z istotą diabła-szatana i wielkiego czerwonego smoka, że obie mają to samo źródło – oni wciągają cię w pułapkę i krzywdzą cię, tak samo jak szatan powoduje skażenie ludzkości. Gdy już to zrozumiesz, czy nie wyzbędziesz się w pewnym stopniu tych emocji rozgoryczenia i gniewu? (Tak). Niektórzy ludzie mówią: „Nie wystarczy tych rzeczy zrozumieć. Czasem robi mi się smutno od samego myślenia o tym!”. Co powinieneś zrobić, gdy ci smutno? Czy można całkowicie uwolnić się od smutku? Blizny zawsze zostawiają ślady, ale te ślady nie muszą być czymś złym. To właśnie te przejawy niesprawiedliwości w społeczeństwie oraz te osoby, zdarzenia i sprawy wywołujące w tobie rozgoryczenie i gniew pozwalają ci wyczuć niesprawiedliwość w społeczeństwie, pozwalają ci wyczuć złą wolę, złośliwość i zło ludzkości oraz pozwalają ci wyczuć niesprawiedliwość i spustoszenie świata, przez co budzi się w tobie pragnienie światła i tęsknota do Zbawiciela, tęsknota do tego, by cię zbawił od całego tego cierpienia, które w sobie nosisz. Czy istnieje kontekst związany z tym pragnieniem? (Tak). Czy to pragnienie przychodzi łatwo? (Nie). Gdybyś nie doznał nigdy krzywdy pośród ludzkości lub w społeczeństwie, to myślałbyś, że jest wielu dobrych ludzi. Jeśli potkniesz się i ktoś cię podniesie, jeśli na zakupach zabraknie ci pieniędzy i ktoś cię wspomoże albo jeśli zgubisz portfel i ktoś, kto go znajdzie, odda ci go, to będziesz myślał, że jest dokoła wielu dobrych ludzi. Jeśli masz takie nastawienie i w taki sposób pojmujesz społeczeństwo, to w jakim stopniu będziesz w stanie zrozumieć znaczenie zbawienia ludzkości przez Boga lub konieczność Bożego dzieła zbawienia? Jak bardzo będziesz pragnął tego, aby Zbawiciel przyszedł i zbawił cię od morza cierpienia? Nie będziesz tego zbytnio pragnął, prawda? Będzie to tylko takie sobie życzenie, rodzaj fantazji. Im więcej ktoś doświadcza trudów i cierpienia w świecie, znosząc wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości, albo mówiąc inaczej, im dłużej ktoś żyje w tym społeczeństwie i pośród ludzi, ktoś, w kim zrodziło się głębokie rozgoryczenie i gniew w stosunku do ludzkości i społeczeństwa, tym bardziej będzie chciał, żeby Bóg położył kres temu złemu wiekowi jak najprędzej, aby zniszczył tę złą ludzkość czym prędzej, aby wybawił go od tego morza cierpienia tak szybko, jak to tylko możliwe, aby srogą karę wymierzył zły i ochronił dobrych – czy nie jest tak? (Jest tak). Zastanawiasz się zatem w tym momencie: „Och, muszę w istocie podziękować tym demonom. Muszę im podziękować za to, że niesprawiedliwie mnie traktują, że mnie dyskryminują, znieważają mnie i gnębią. To ich złe czyny i krzywda, jaką mi wyrządzili, zmusiły mnie, bym przyszedł do Boga, sprawiły, że przestałem tęsknić do świata i życia pośród tych ludzi, oraz skłoniły mnie do przyjścia do domu Bożego, do stanięcia przed Bogiem, do ochoczego poświęcania się dla Boga, do poświęcenia całego mojego życia, do prowadzenia życia, które ma znaczenie, a także do porzucenia środowiska ludzi złych. W przeciwnym razie byłbym wciąż taki sam jak oni, podążałbym za światowymi trendami, dążyłbym do sławy i zysku, do dobrego życia, przyjemności ciała i wspaniałej przyszłości. Teraz wierzę w Boga, więc nie muszę już iść tą krzywą ścieżką. Nie patrzę już na nich z rozgoryczeniem. Jasno widzę, kim oni zawsze byli. Oni są po to, by czynić posługę, są kontrapunktem dla dzieła Boga. Bez nich nie byłbym w stanie jasno ujrzeć, jaka jest istota tego świata i tej ludzkości, i wciąż myślałbym, że ten świat i ta ludzkość są coraz to wspanialsze. Teraz, doświadczywszy tego cierpienia, nie będę już pokładał nadziei i aspiracji w tym świecie ani w rękach jakichś wielkich ludzi. Zamiast tego żywię nadzieję, że królestwo Boże przyjdzie oraz że sprawiedliwość Boża zatriumfuje”. Czy twoje emocje rozgoryczenia i gniewu stopniowo się nie uśmierzają dzięki takiej kontemplacji? (Tak). Tak, uśmierzają się. I czy uległa zmianie w twoim sercu twoja perspektywa i twoje postrzeganie ludzi, zdarzeń i spraw? Czy nie oznacza to, że ścieżka, którą podążysz w przyszłości, twoje wybory, i twoje cele stopniowo ulegają zmianie oraz że stopniowo zwracasz się we właściwym kierunku i wyznaczasz sobie właściwe cele? (Tak). Wracasz pamięcią do spraw, które w przeszłości złamały ci serce i spowodowały, że znienawidziłeś świat, i gdy już dostrzegasz jasno ich znaczenie i istotę, twoje serce przepełnione zostaje wdzięcznością wobec Boga. Gdy przepełnia cię wdzięczność, czy nie zanurzasz się w radości, jaką ta wdzięczność daje? Czy nie myślisz wtedy: „Ci niewierzący, którzy nie wierzą w Boga, są nadal oszukiwani, krzywdzeni i pożerani przez króla diabłów, szatana. To takie żałosne! Gdybym nie uwierzył w Boga i stanął przed Nim, byłbym taki sam jak oni, goniłbym za światem, zabiegałbym o sławę, zysk i status, cierpiałbym tak bardzo i nigdy nawet by mi do głowy nie przyszło, że by zmienić obrany kurs. Pogrążyłbym się w grzechu, od którego nie ma ucieczki – jakie to smutne! Teraz, gdy już wierzę w Boga, pojmuję prawdę i dostrzegam sedno tej kwestii. Ścieżka, którą ludzie powinni iść, jest ścieżka dążenia do prawdy – to jest najcenniejsze i ma największe znaczenie. Teraz, gdy Bóg okazał mi tak wielką łaskawość, że nie muszę już cierpieć, z determinacją będę szedł za Bogiem aż do końca, by słuchać Jego słów, żyć w zgodzie z Jego słowami i nie prowadzić już życia takiego jak wcześniej, które wcale nie było życiem istoty ludzkiej”. Widzisz, oto zrodziła się ta dobra aspiracja, czyż nie? Czy właściwe cele i właściwy kierunek życiowy nie ukształtowały się stopniowo w myślach i świadomości ludzi? Czy nie są teraz w stanie wkroczyć na prawidłową ścieżkę w swoim życiu? (Są w stanie). Czy zatem należy wciąż jeszcze myśleć o tych negatywnych emocjach, gdy już rozbudzą się pozytywne emocje i aspiracje? Po kilkukrotnym lub trwającym jakiś czas przemyśleniu negatywnych emocji, aż w końcu je zrozumiesz, gdy już te sprawy przestały niepokoić twój umysł i kontrolować ścieżkę, jaką podążasz, to wtedy, nie zdając sobie nawet z tego sprawy, wyzbywasz się tych emocji rozgoryczenia i gniewu, nie ma już dla nich miejsca w twoim sercu i z czasem udaje ci się uporać z problemem twojego zepsutego usposobienia. Czy rozwiązanie problemu, jakim jest zepsute usposobienie, wiąże się z dążeniem do prawdy? (Tak). I czy nie oznacza to, że obrałeś właściwą ścieżkę w swoim życiu? Nie jest wcale trudno wkroczyć na właściwą ścieżkę; najpierw musisz wyzbyć się wszystkich swoich sprzecznych z faktami mniemań o świecie, o swoim człowieczeństwie i o ludzkości. Jak wyraźnie dostrzec te mniemania, które rozmijają się z faktami? Jak się z nimi uporać? Te mniemania niezgodne z faktami kryją się w emocjach twojego serca oraz kierują twoim osądem i myśleniem o twoim człowieczeństwie, a także twoim charakterem, twoimi słowami i czynami oraz, rzecz jasna, twoim sumieniem i rozumem. Co istotniejsze, wpływają również na twoje życiowe cele i ścieżkę, jaką podążasz. Dlatego wyzbądź się wszystkich negatywnych emocji i wyzbądź się wszystkich emocji, które mają nad tobą kontrolę – to jest pierwszy krok, jaki należy uczynić w praktykowaniu dążenia do prawdy. Najpierw rozwiąż problem rozmaitych negatywnych emocji, odkryj je, by ten problem rozwiązać porządnie i do końca. Gdy to nastąpi, wyswobodzisz się z kajdan, nie będziesz już ulegał tym negatywnym emocjom w swoim dążeniu do prawdy oraz będziesz w stanie poszukiwać prawdy i radzić sobie skutecznie ze swoimi przejawami zepsutego usposobienia. Czy łatwo to osiągnąć? Wcale nie tak łatwo.

Gdy omawiałem i analizowałem te negatywne emocje, czy staraliście się odnieść to, co mówię, do samych siebie? Niektórzy mówią: „Jestem młody i nie mam dużego doświadczenia życiowego. Nie spotkały mnie nigdy żadne niepowodzenia, porażki ani traumy. Czy nie oznacza to, że nie mam żadnych negatywnych emocji?”. Każdy je ma; każdy napotka wiele trudności, które mogą stać się źródłem negatywnych emocji. Na przykład, z powodu złych trendów obecnych w obecnym wieku w społeczeństwie wiele dzieci dorasta pod opieką tylko jednego rodzica, niektóre nie poznają miłości matki, inne nie doświadczają miłości ojca. Jeśli komuś brakuje miłości matki lub ojca, to coś ważnego ich omija. Niezależnie od tego, w jakim wieku tracisz miłość ojca lub matki, z perspektywy zwykłego człowieczeństwa będzie to miało na ciebie mniejszy lub większy wpływ. Niektórzy ludzie zamykają się w sobie, niektórzy czują się gorsi, inni robią się drażliwi, jeszcze inni czują się nieswojo i niepewnie, a niektórzy dyskryminują osoby przeciwnej płci i unikają ich. W każdym razie ci, którzy dorastają w takim konkretnym środowisku będą, w mniejszym lub większym stopniu, rozwijać w sobie odchylenia od zwykłego człowieczeństwa. Jak to się dzisiaj mówi, wypaczają się. Na przykład, dziewczynki pozbawione miłości ojca mają znikome doświadczenia związane z mężczyznami. Muszą uczyć się zaspokajać swoje podstawowe potrzeby już od dziecka, a nawet brać na siebie część odpowiedzialności za domowy budżet i wykonywać różne zadania, które są konieczne, tak samo jak robią to ich matki; dziewczynki takie bardzo wcześnie uczą się martwić i troszczyć o różne sprawy, chronić siebie, swoje matki i swoje rodziny. Mają silną świadomość związaną z ochroną siebie, a także bardzo silne poczucie niższości. Po okresie dorastania w takim właśnie środowisku, nie zdając sobie z tego sprawy, będą podświadomie czuć w najgłębszym zakamarku serca, że czegoś im brakuje, że mają jakiś defekt; takie będą mieć poczucie niezależnie od tego, czy to poczucie kiedykolwiek w istotny sposób wpłynęło na ich osąd lub decyzje. Krótko mówiąc, gdy ktoś już jest dorosły, będą w nim negatywne emocje kierujące jego myślami, emocje, które istnieją już od dawna i których źródłem jest zawsze jakaś określona przyczyna. Na przykład, jeśli chłopiec jest wychowywany przez samotną matkę, już od małego uczy się wykonywać obowiązki domowe razem z matką i w jego charakterze pojawi się aspekt, który nazwać można matczynym. Taki chłopiec lubi opiekować się dziewczętami i ma do nich dużo sympatii, przyjmuje wobec nich postawę otwartą i cieszy go, gdy może zapewnić kobiecie ochronę, natomiast jest poniekąd uprzedzony względem mężczyzn. Są nawet tacy, którzy w głębi serca czują lekką antypatię albo wręcz awersję do mężczyzn, dyskryminują mężczyzn, uważając ich wszystkich za nieporadnych i nieodpowiedzialnych, za ludzi, którzy nie postępują słusznie i właściwie. Oczywiście są też wśród takich ludzi osobniki całkiem normalne. Jest jednak nieuniknione, że będą też tacy, którzy w sposób osobliwy, nierealistyczny lub nieodpowiedni postrzegają mężczyzn i kobiety, i ci właśnie mają braki i wady w swoim człowieczeństwie. Jeśli ktoś odkryje, że masz tego rodzaju problem, i powie ci o tym albo jeśli ty sam poprzez autorefleksję uświadomisz sobie, że odczuwasz taką negatywną emocję, która stanowi poważny problem, i że zaczęła już ona wpływać na twoje decyzje i praktykowanie w związku z tym, jak postrzegasz ludzi i sprawy i jak się zachowujesz i postępujesz, to powinieneś zastanowić się nad sobą i lepiej poznać samego siebie. Powinieneś rozeznać się co do tej negatywnej emocji i uporać się z nią w oparciu o słowa Boga, starać się wyswobodzić z więzów, kontroli i wpływu tej negatywnej emocji, a także walczyć o to, żeby przyjemność, gniew, smutek, radość, myślenie, osąd, sumienie i rozum twojego człowieczeństwa nie zostały wypaczone, pociągnięte do skrajności albo poza swoje granice. Co jeszcze? Gdy już podejmiesz wysiłek, aby temu zapobiec, będziesz w stanie żyć normalnym życiem, z sumieniem i rozumem zwykłego człowieczeństwa, z instynktami i wolną wolą zwykłego człowieczeństwa jako darami od Boga. Znaczy to, żebyś starał się utrzymywać swoje myśli, instynkty, wolną wolę, zdolność osądu, sumienie i rozum w ustanowionych przez Boga granicach zwykłego człowieczeństwa. Jeśli zatem pozostajesz pod kontrolą określonej negatywnej emocji, znaczy to, że masz problem z tym aspektem swojego zwykłego człowieczeństwa. Czy to jasne? (Tak).

Ludzie dążą do prawdy w oparciu o normalne sumienie, rozum, instynkt i wolną wolę zwykłego człowieczeństwa i w oparciu o spektrum normalnych ludzkich emocji. W granicach zwykłego człowieczeństwa danego ludziom od Boga nie ma niczego skrajnego, niczego ponad miarę, niczego wypaczonego, a także nie ma rozłamu czy aberracji osobowości. Jak się przejawia brak umiaru? Jeśli nieustannie myślisz, że jesteś do niczego, że jesteś niczym – czy to nie jest brak umiaru? Czy to nie jest nierealistyczne? (Jest). Ślepe podziwianie mężczyzn, wiara w to, że mężczyźni są dobrzy, że są zdolniejsi od kobiet, że kobiety są niekompetentne, że kobiety się do niczego nie nadają, że nie potrafią tyle co mężczyźni i że pod żadnym względem nie dorównują mężczyznom – czy to nie jest brak umiaru? (Jest). W jaki sposób przejawia się dążenie do skrajności? Ktoś ciągle chce pójść dalej, niż instynktownie wie, że jest w stanie, zawsze chce przekraczać swoje własne granice. Niektórzy widzą, że inni śpią w nocy pięć godzin, a potem są w stanie normalnie pracować przez cały dzień, więc oni przeznaczają na sen cztery godziny, żeby sprawdzić, ile dni tak wytrzymają. Niektórzy widzą, że inni jedzą dwa posiłki dziennie, a mimo to mają mnóstwo energii i są w stanie pracować przez cały dzień, więc oni postanawiają, że będą jeść raz dziennie – czy to nie jest szkodliwe dla zdrowia? Jaki sens mają ciągłe próby pokazania, że stać na więcej? Dlaczego stajesz w szranki z własnym ciałem? Niektórzy ludzie po pięćdziesiątce mają słabe zęby i nie są już w stanie obgryzać kości ani jeść trzciny cukrowej. Mówią oni: „Nie ma się co martwić, mogę stracić kilka zębów, to żadne problem, będę gryzł dalej! Muszę pokonać tę trudność. Jeśli jej nie pokonam, to znaczy, że jestem słaby i bezużyteczny!”. Czy to nie jest pójście w skrajność? (Jest). Czujesz, że musisz osiągnąć coś, czego nie jesteś w stanie osiągnąć i czego twoje człowieczeństwo nie jest w stanie instynktownie dokonać. Nie osiągniesz tego przy pomocy swojego talentu, mądrości, czy postawy, ani wykorzystując to, czego się nauczyłeś, swój wiek czy swoją płeć, a mimo to masz poczucie, że musisz to osiągnąć. Niektóre kobiety wyolbrzymiają swoje atuty, mówiąc: „My, kobiety, potrafimy to samo co mężczyźni. Oni potrafią wznosić budynki i my też; oni potrafią pilotować samoloty i my też; oni mogą być bokserami i my też; oni są w stanie unieść sto kilogramów i my też”. Ostatecznie jednak kobiety tak się z tym męczą, że aż plują krwią. Czy wciąż próbują udowodnić, ze potrafią więcej, niż faktycznie potrafią? Czy to nie jest skrajność? Czy to nie jest brak umiaru? Wszystkie te przejawy są skrajne i pozbawione umiaru. Niedorzeczni ludzie często postrzegają problemy, osoby, zdarzenia i sprawy w taki sposób i w taki też sposób podchodzą do rozwiązywania problemów. Jeśli zatem ktoś chce wyzbyć się tych przejawów braku umiaru, musi najpierw wyzbyć się skrajności. Najpoważniejsze z nich to rozmaite skrajne emocje skrywane w głębi serca. W pewnych okolicznościach te emocje często sprawiają, że ludzie mają skrajne myśli i stosują skrajne metody, przez co schodzą na manowce. Te skrajne emocje nie tylko powodują, że ludzie robią wrażenie głupców i ignorantów, ale również zwodzą ludzi na manowce i skazują na straty. Bóg chce zwykłej osoby dążącej do prawdy i nie chce, żeby niedorzeczna, skrajna i nieumiarkowana osoba dążyła do prawdy. Dlaczego tak jest? Ludzie niedorzeczni i skrajni nie potrafią prawidłowo rozumieć różnych rzeczy, nie mówiąc już o czystym pojmowaniu prawdy. Ludzie, którzy błądzą i są skrajni, używają skrajnych sposobów w swoim podejściu do prawdy, w jej pojmowaniu i praktykowaniu – to jest dla nich bardzo niebezpieczne i trudne. Poniosą wielką stratę i przyniesie to też ujmę Bogu. Bóg nie chce, żebyś przekraczał swoje granice albo stosował skrajne i radykalne metody w praktykowaniu prawdy. W okolicznościach, w których twoje człowieczeństwo jest normalne pod każdym względem, i w granicach człowieczeństwa tego, co możesz pojąć i osiągnąć, Bóg chce, byś wcielał Jego słowa w życie, byś praktykował prawdę i spełnił Jego wymagania. Twoim ostatecznym celem jest zmiana twojego zepsutego usposobienia, skorygowanie wszystkich twoich myśli i poglądów, pogłębienie twojego zrozumienia zepsutego usposobienia ludzkości i twojej wiedzy o Bogu, tak by twoje podporządkowanie się Bogu stawało się coraz konkretniejsze i realniejsze – w ten sposób dostąpisz zbawienia.

Czy to ma znaczenie, że Ja omawiam sposób, w jaki można wyzbyć się różnych negatywnych emocji? (Tak). Jaki mam w tym cel? Chodzi o to, żebyś – bez względu na to, czy te różne negatywne emocje pojawiły się dawno temu, czy też rodzą się obecnie – był w stanie prawidłowo je potraktować, wyzbyć się ich we właściwy sposób, pozostawić za sobą te złe, negatywne emocje i stopniowo dochodzić do momentu, kiedy nie będziesz już uwikłany w te negatywne emocje, niezależnie od tego, co będzie się działo. Gdy znów poczujesz w sobie różne negatywne emocje, będziesz mieć świadomość i rozeznanie, będziesz wiedział, jaką krzywdę ci wyrządzają i, rzecz jasna, że musisz się ich stopniowo wyzbyć. Gdy te emocje się w tobie pojawią, będziesz potrafił praktykować powściągliwość i korzystać z mądrości, a także będzie w stanie się ich wyzbyć lub poszukiwać prawdy, aby się z nimi uporać. W każdym razie nie przeszkodzą ci w przyjęciu właściwych sposobów, właściwej postawy i właściwe perspektywy w twoim postrzeganiu ludzi i spraw oraz w twoim zachowaniu i działaniu. W efekcie przeszkód i blokad na twojej ścieżce dążenia do prawdy będzie coraz mniej, a ty będziesz w stanie dążyć do prawdy w granicach zwykłego człowieczeństwa, jakiego wymaga Bóg, bez żadnych zakłóceń albo przy coraz mniejszej liczbie zakłóceń oraz wyzbędziesz się różnych przejawów zepsutego usposobienia we wszelkiego rodzaju sytuacjach. Czy teraz wiesz, jak posuwać się do przodu, aby wyzbyć się różnych negatywnych emocji? Po pierwsze, przyjrzyj się sobie pod kątem zepsucia, jakie przejawiasz, i zaobserwuj, czy te negatywne emocje wpływają na twoje wnętrze i czy mają swój udział w tym, jak postrzegasz ludzi i sprawy, oraz w tym, jak się zachowujesz i działasz. Ponadto zwróć uwagę na to, co głęboko wyryło ci się w pamięci, w najgłębszym zakamarku twojego serca, i zastanów się, czy te rzeczy, które ci się przytrafiły, zostawiły jakieś ślady lub blizny i czy cię one kontrolują w kontekście stosowania właściwych sposobów i metod postrzegania ludzi i spraw oraz w kontekście twojego zachowania i działania. W ten sposób, gdy różne negatywne emocje, które zrodziły się w tobie wskutek krzywd doznanych w przeszłości, zostaną wykorzenione, to następnie powinieneś się z nich dobrze rozeznać i uporać się z każdą z nich po kolei w oparciu o prawdę. Na przykład, niektórzy ludzie kilka razy awansowali na przywódców, ale potem zostali kilka razy zastąpieni lub przeniesieni, co zrodziło w nich bardzo negatywną emocję. Gdy są tak awansowani, a potem zastępowani lub przenoszeni, i tak w kółko, w żadnym momencie nie zdają sobie sprawy, czemu tak się dzieje, a zatem nie znają swoich wad i braków, swojego zepsucia, ani też głównej przyczyny występków, jakie popełniają. Nie rozwiązują tych problemów, zostawia to ślad w głębi ich serc i myślą oni: „A więc to ta dom Boży traktuje ludzi. Gdy się tobą posługują, to pniesz się do góry, a gdy nie ma z ciebie pożytku, to zostajesz wykopany”. Ludzie coś takiego odczuwający znajdą w społeczeństwie miejsce, by dać temu upust, ale czujesz, że w domu Bożym nie ma miejsca, sposobu, ani środowiska, by dać upust takim uczuciom, więc nie masz wyjścia i musisz je przełknąć. Kiedy to robisz, wcale się ich nie wyzbywasz, tylko wypierasz je i skrywasz głęboko w sobie. Są ludzie, którzy myślą, że któregoś dnia będą dobrze wypełniać obowiązki i jeśli bracia i siostry to zobaczą, to znów wybiorą ich na przywódców; są też tacy, którzy chcą spokojnie wykonywać obowiązki i nie chcą znów zostać przywódcami; mówią oni: „Nie będę przywódcą bez względu na to, kto mnie awansuje. Nie mogę sobie pozwolić na utratę twarzy, nie zniosę tego bólu. Nie chodzi o to, że ja miałbym zostać przywódcą, ani o to, kto miałby być zastąpiony. Nie zostanę znów przywódcą, więc nie będę musiał znosić cierpienia i czuć się atakowanym, gdy zastąpi mnie ktoś inny. Po prostu będę dobrze pracował i wezmę na siebie tę odpowiedzialność, a jeśli chodzi o przeznaczenie i koniec, jakie mnie czekają, oddaję to w ręce Boga – to zależy od Boga”. Jakiego rodzaju jest to emocja? Nieprecyzyjnie byłoby powiedzieć, że to poczucie niższości. Nazwałbym to raczej przygnębieniem, zniechęceniem, zamknięciem się w sobie i frustracją. Tacy ludzie myślą: „Dom Boży to miejsce, gdzie rządzi sprawiedliwość, a tymczasem ja jestem często awansowany, po czym zastępują mnie kimś innym. Czuję się skrzywdzony, ale nie mam jak się temu sprzeciwić, więc po prostu się podporządkuję! To jest dom Boży, gdzie indziej miałbym wystąpić w swojej obronie? Przywykłem do takiego życia. Nikt na całym świecie nie ma o mnie dobrego zdania i tak samo jest w domu Bożym. Nie będę po prostu myślał o tym, co przyniesie przyszłość”. Taki ktoś ludzie ma chandrę przez cały dzień, nic nie budzi w nim zainteresowania, robi wszystko po łebkach, robi tyle, ile może, i ani krztyny więcej; nie uczy się, nie wysila, nie zastanawia się wnikliwie nad niczym i nie jest skłonny, aby zapłacić cenę. Na koniec bardzo szybko wyczerpuje się jego energia i zapał, jaki miał na początku, uważa, że właściwie nic go nie dotyczy i że ta osobą, którą był wcześniej, umarła. Czy to nie jest zniechęcenie? (Jest). Ktoś go zapyta: „Jak się czujesz w związku z tym, że zastępuje cię ktoś inny?”. On odpowiada: „Cóż, mam słaby charakter. Jak mam się czuć? Nie rozumiem tego”. Ktoś inny zadaje pytanie: „Czy chciałbyś, żeby się ponownie wybrano na przywódcę?”. Pada odpowiedź: „Na co mi to? To nie jest praktyczne! Mam słaby charakter i nie potrafię wypełniać woli Boga”. Gdy taki ktoś mówi, że jest w rozpaczy i poddał się, nie jest w zupełności realistyczne. On zawsze ma kiepski nastrój, jest przygnębiony, zamyka się w sobie i czuje zniechęcenie. Nie chce już nikomu mówić, co mu leży na sercu, nie chce się otwierać, nie chce rozwiązywać swoich problemów i trudności ani wyzbywać się skażonych stanów i zepsutego usposobienia – robi tylko dobrą minę do złej gry. Jaka to jest emocja? (Przygnębienie). Taki ktoś trzyma się uparcie tej myśli: „Będę robił wszystko to, czego będzie ode mnie chciał Bóg, i będę ciężko pracował niezależnie od tego, co powierzy mi kościół. Jeśli czegoś nie uda mi się skończyć, nie wińcie mnie, bo to nie ja obdarzyłem siebie słabym charakterem!”. Taka osoba, tak naprawdę, wierzy w Boga i ma aspiracje. Nigdy nie opuści Boga, nie porzuci swoich obowiązków, będzie zawsze podążać za Bogiem. Chodzi o to, że nie obchodzi jej wcale wejście w życie, autorefleksja i wyzbycie się zepsutego usposobienia. Jakiego rodzaju jest to problem? Czy można zyskać prawdę, wierząc w ten sposób? Czy to nie jest dla takiej osoby najeżone trudnościami? (Jest). Nie byłaby w stanie ona powiedzieć, że nie wierzy w Boga, nawet gdyby bito ją na śmierć. Jednak z powodu jakichś okoliczności albo sytuacji, jakie spotkały tę osobę, i z powodu słów, jakie ta osoba usłyszała od innych ludzi, została stłamszona i zwiędła, więc teraz nie jest w stanie się podnieść i znaleźć w sobie żadnej energii. Czy to nie dowodzi, że ma w sobie negatywne emocje? (Tak). Negatywne emocje wskazują, że jest problem, a jeśli jest problem, należy go rozwiązać. Zawsze znaleźć można sposób i drogę do rozwiązania problemów, które powinny zostać rozwiązane – nie są one nierozwiązywalne. Zależy to tylko od tego, czy potrafisz stawić czoła problemowi, czy nie. Jeśli potrafisz, to nie ma problemu tak trudnego, że nie da się go rozwiązać. Stajesz przed Bogiem i szukasz prawdy w Jego słowach, a wtedy pokonasz każdą trudność. Tymczasem przygnębienie, zniechęcenie i frustracja nie tylko nie pomagają w rozwiązaniu problemów, ale wręcz przeciwnie – mogą sprawić, że problemy się pogłębią i staną się poważniejsze. Czy w to wierzycie? (Tak). Dlatego bez względu na to, jakie emocje są w tobie zakorzenione i cię opanowały, mam nadzieję, że będziesz w stanie pozostawić te niewłaściwe uczucia za sobą. Nieważne, jakie są twoje powody lub wymówki, w momencie, gdy ulegasz anormalnej emocji, jest to popadnięcie w emocję skrajną. Gdy już popadniesz w tę skrajną emocję, będzie ona kontrolować twoje dążenia, twoje aspiracje i twoje pragnienia oraz, rzecz jasna, życiowe cele, do których będziesz dążyć, a to niesie ze sobą bardzo poważne konsekwencje.

Na koniec chcę wam jeszcze coś powiedzieć: nie pozwól, by jakieś pomniejsze uczucie lub zwykła, niewiele znacząca emocja sparaliżowała cię na resztę życia w taki sposób, że wpłynie na dostąpienie przez ciebie zbawienia i zniszczy twoją nadzieję na zbawienie; czy to jasne? (Tak). Ta twoja emocja jest nie tylko negatywna, ale – mówiąc bardziej precyzyjnie – sprzeciwia się Bogu i prawdzie. Możesz myśleć, że to tylko emocja mieszcząca się w granicach zwykłego człowieczeństwa, ale w oczach Boga to nie tylko prosta kwestia emocji, tylko metoda sprzeciwu względem Boga. Jest metoda, która polega na tym, że ludzie wykorzystują negatywne emocje, aby sprzeciwiać się Bogu, słowom Boga i prawdzie. Dlatego, zakładając, że chcesz dążyć do prawdy, mam nadzieję, że poddasz się skrupulatnej wiwisekcji, aby ustalić, czy skrywasz w sobie takie negatywne emocje i uparcie, jak głupiec, sprzeciwiasz się Bogu i z Nim rywalizujesz. Jeśli znalazłeś odpowiedź poprzez autorefleksję, jeśli udało ci się dojść do jasnej świadomości, to proszę, byś w pierwszej kolejności wyzbył się tych emocji. Nie hołub ich i nie przywiązuj się do nich, bo one cię zniszczą, zniszczą twoje przeznaczenie oraz zniszczą szansę i nadzieję, jaką pokładasz w dążenie do prawdy i dostąpienie zbawienia. Na tym zakończę dzisiejsze omówienie.

24 września 2022 r.

Wstecz: Dlaczego człowiek musi dążyć do prawdy

Dalej: Jak dążyć do prawdy (2)

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze