Punkt siódmy: Oni są niegodziwi, podstępni i kłamliwi (Część pierwsza)

Suplement: Postępowanie związane z incydentem w Kanadzie z udziałem antychrysta

Jak wygląda obecnie sytuacja ludzi wykonujących swój obowiązek w kanadyjskim kościele? Czy macie rozeznanie co do antychrysta Yana? Czy dostrzegacie jakieś problemy w sposobie, w jaki Yan się wypowiadał i działał? (Wtedy nie dostrzegałem żadnych problemów, myślałem, że po prostu nie sprawdza postępów prac. Właściwie nie wiedziałem zbyt wiele o niczym innym). Kolejna osoba może mówić dalej. (Nie miałem z Yanem zbyt dużo kontaktu. Dwa lata temu uczestniczyłem wraz z nim w kilku zgromadzeniach, ale później nie miałem z nim już styczności). Yan był przywódcą waszego kościoła, jak więc to możliwe, że żadna z waszych grup nie miała z nim kontaktu? Czy to dlatego, że odkryto, że teraz ma problemy, a wy próbujecie uniknąć odpowiedzialności, czy też naprawdę nie mieliście z nim żadnej styczności? Słyszałem, że ktoś miał niewłaściwą relację z Yanem – czy to prawda? (Tak). Dostrzegliście to? (Nie). W takim razie jesteście naprawdę ślepi. Niech ktoś inny kontynuuje. (Miałem sporo styczności z Yanem. Myślałem wówczas, że jest nieco arogancki i zadufany w sobie, uwielbiał się wywyższać i popisywać. Nigdy jednak nie dostrzegłem w nim istoty antychrysta). Lubił uwodzić kobiety; wiedziałeś o tym? (Nie. We wspólnocie zawsze stanowczo mówił, że rozwiązłość zarówno mężczyzn, jak i kobiet jest wyjątkowo zła. Często powtarzał nam, że musimy położyć kres takiemu zachowaniu. Nigdy nie sądziłem, że za zamkniętymi drzwiami może zachowywać się w taki sposób). Niech kolejna osoba mówi dalej. (Pracowałem z Yanem przez rok, ale nie miałem z nim dobrych relacji, a nasza współpraca nie przebiegała harmonijnie. Kontaktowaliśmy się jedynie wówczas, gdy rozmawialiśmy o pracy, a poza tym nie miałem z nim jakiejś większej styczności. Dlatego nie miałem zbyt dużego rozeznania co do niego). Nie miałeś zbytniego rozeznania co do niego? Chodzi o to, że nie widziałeś, co się dzieje, czy że nie zorientowałeś się w sytuacji? Jak mogłeś nie mieć rozeznania co do niego? W jaki sposób do tego doszło? (Ścieżka, którą kroczyłem, była niewłaściwa, a ja ubóstwiałem i podziwiałem utalentowanego człowieka. Yan był świetnym mówcą i przy każdym omówieniu cytował słowa Boże oraz kazania i omówienia Zwierzchnictwa. Wydawało się, że wie, jak rozwiązywać problemy, i za każdym razem, gdy kościół miał jakiś kłopot, on próbował się z nim uporać). Jeśli ten człowiek wiedział, jak rozwiązywać problemy, to dlaczego zespół produkcji filmowej kanadyjskiego kościoła miał ich tak wiele i wciąż się z nimi nie uporał? Twierdzisz, że on naprawdę wiedział, jak rozwiązywać problemy, ale czyż to nie absurd? Czyż to nie jest zwodnicze? (Tak). Czy słuchacie kazań? Czy chodzicie na cotygodniowe zgromadzenia? (Tak). Czy zatem słuchacie Mnie, kiedy głoszę kazania o rozpoznawaniu antychrystów? (Tak). Czy po wysłuchaniu Mnie zaczynacie rozeznawać się co do Yana? Czy potraficie dostrzec jakieś problemy w sposobie, w jaki Yan działa? Słuchaliście kazań i gromadziliście się w tym samym miejscu co on, a mimo to nie byliście w stanie dostrzec tak oczywistego antychrysta – w czym tkwi tu problem? Yan był przywódcą przez dwa lata i pięć miesięcy. Kto najczęściej miał z nim kontakt? W którym zespole spędził najwięcej czasu? Ile osób w tym zespole miało rozeznanie co do niego? Ile z nich odkryło, że Yan ma problem, i nie ujawniło tego? Kto odkrył, że Yan ma problem, i postanowił to ujawnić? Czy znacie odpowiedzi na te pytania? (Nikt nie odkrył, jaki Yan jest naprawdę). Jak zatem później odkryliście, że jest antychrystem? (Siostra, która nawiązała z nim relacje, powiedziała, że popadła w zły stan, a kiedy próbowaliśmy dowiedzieć się więcej o tej sytuacji, odkryliśmy problem Yana dotyczący jego relacji z kobietami). Ta siostra ujawniła problem, a czy ktoś inny to zgłosił? (Nie).

Czy w czasie, który poświęciliśmy na omawianie i analizowanie różnych przejawów bycia antychrystem, odkryliście jakieś inne problemy z Yanem? (Dzięki rozmowom o rozpoznawaniu antychrystów odkryłem, że Yan świetnie potrafi wbijać kliny między ludzi. Często osądzał w mojej obecności niektórych braci i niektóre siostry oraz próbował zasiać niezgodę między mną a siostrą, z którą pracowałam, twierdząc, że jest ona jedynie pochlebczynią, która nie praktykuje prawdy, i tym podobne. To sprawiło, że wyrobiłem sobie pewne opinie na jej temat i z czasem nie byłem w stanie dobrze z nią współpracować). Właściwie wszyscy mieliście swoje opinie na temat Yana, lecz nikt ich nie ujawnił ani nie zgłosił. Wszyscy jesteście pochlebcami, którzy wolą doprowadzać do opóźnień w dziele kościoła i w ogóle się tym nie przejmować. On nie wykonał pracy, którą przygotowało dla niego Zwierzchnictwo, a wy widząc to, nie donieśliście na niego, lecz zamiast tego chroniliście tego antychrysta i mu pobłażaliście. Dlaczego na niego nie donieśliście? Baliście się go zirytować czy może nie do końca zrozumieliście te sprawy? (Nie zrozumiałem do końca tych spraw. Poza tym, że go widywałem i sporadycznie miałem wówczas jakiś problem, zazwyczaj nie utrzymywałem z nim kontaktów. On twierdził, że jest zajęty pracą, ale nie wiedzieliśmy, czy mówi prawdę). Nie było potrzeby sprawdzania tego, co robi, gdy nie patrzycie. Powinieneś był potrafić przejrzeć pewne jego uczynki, których dokonywał tuż pod twoim nosem. Istnieją pewne objawy tego, że antychryści robią różne rzeczy. Ten człowiek nie robił ich jedynie poza zasięgiem waszego wzroku, objawy te można było rozpoznać osobiście. Skoro ich nie dostrzegliście, czyż nie byliście ślepi? (Tak). Jeśli więc teraz ponownie pojawiłby się ktoś taki, czy bylibyście w stanie go rozpoznać? Czy ktoś taki jak Yan może wykonywać realną pracę? Czy może rozmawiać o prawdzie i rozwiązywać problemy? (Nie). Dlaczego mówicie, że nie? (Pod względem wyników pracy kościół miał wiele problemów, które przez długi czas pozostawały nierozwiązane. Postępy we wszystkich pracach były nieprawdopodobnie wolne, a filmy, które nakręciliśmy, nie spełniały wymagań domu Bożego). Czy zanim zajęliśmy się kwestią Yana, dostrzegliście w tym jakiś problem? (Nie). Co zatem pojmujecie po wysłuchaniu kazań? Nie widzicie tak poważnych problemów, po czym zawsze znajdujecie wymówki, mówiąc: „Nie byliśmy z nim związani na stopie towarzyskiej. Skąd mogliśmy wiedzieć, co robi, gdy znika nam z oczu? Jesteśmy zwyczajnymi wierzącymi, a on był przywódcą. Nie mogliśmy wszędzie za nim chodzić, więc to oczywiste, że nie byliśmy w stanie go przejrzeć i nie donieśliśmy na niego”. Czy to właśnie mieliście na myśli? (Tak). Jaki jest tego charakter? (Próbujemy uniknąć odpowiedzialności). Jeśli zatem w przyszłości natkniecie się na kogoś takiego, czy znów podejdziecie do sprawy w taki sposób? (Nie, nie podejdę ponownie do sprawy w taki sposób. Gdy zauważę taką osobę, muszę to zgłosić). Nie mam pewności, czy tak postąpisz. W wielu kościołach są osoby, które zgłaszają fałszywych przywódców i antychrystów, lecz w kanadyjskim kościele nie było takiej osoby. Wspomniany antychryst działał przez niezwykle długi czas, lecz nikt na niego nie doniósł, nikt go nie zgłosił. Niedawno zespół produkcji filmowej w Stanach Zjednoczonych wysłał list, w którym doniesiono na kogoś. List ten napisano w sposób zorganizowany i odpowiednio go uzasadniono, był on także bardzo konkretny i dokładny, zasadniczo został sporządzony na podstawie faktów. Pokazuje to, że w każdym kościele są takie osoby, które potrafią rozpoznać fałszywych przywódców i antychrystów – to dobrze. Czasami fałszywi przywódcy i antychryści przez jakiś czas się wykazują, ale przejawiają pewne problemy. Niektóre osoby mogą być w stanie dostrzec jedynie to, że istnieją problemy, ale nie potrafią dojrzeć istoty ani prawdy tych problemów i nie wiedzą też, jak je rozwiązać – to również odnosi się do braku rozeznania. Co należy zrobić w takich okolicznościach? Należy poprosić kogoś, kto pojmuje prawdę, o rozeznanie się w sytuacji. Jeśli jest kilka osób, które wezmą na siebie odpowiedzialność, zaś wszyscy wspólnie będą szukać odpowiedzi, współpracować i omawiać tę sprawę, wówczas wszyscy będą mogli dojść do konsensusu i dojrzeć istotę problemu, a wtedy będziecie w stanie rozpoznać, czy macie do czynienia z fałszywymi przywódcami i antychrystami. Rozwiązanie problemu fałszywych przywódców i antychrystów nie jest aż takie trudne. Fałszywi przywódcy nie wykonują realnej pracy, można ich z łatwością rozpoznać i wyraźnie zobaczyć. Antychryści przeszkadzają i zakłócają pracę kościoła – ich również można z łatwością rozpoznać i wyraźnie zobaczyć. Wszystko to wiąże się z problemem przeszkadzania wybrańcom Boga w wykonywaniu ich obowiązków, a wy powinniście zgłaszać i demaskować takich ludzi – tylko w ten sposób można zapobiec opóźnianiu dzieła kościoła. Zgłaszanie i demaskowanie fałszywych przywódców i antychrystów jest kluczową kwestią, gdyż to gwarantuje, że wybrańcy Boga będą mogli dobrze wykonywać swoje obowiązki, i wszyscy wybrańcy Boga ponoszą za to odpowiedzialność. Bez względu na to, kim jest taki człowiek, jeśli jest fałszywym przywódcą lub antychrystem, wybrańcy Boga powinni go zdemaskować i ujawnić, gdyż w ten sposób dźwigają swoją odpowiedzialność. O ile zgłoszony problem jest prawdziwy i faktycznie doszło do incydentu z udziałem fałszywego przywódcy lub antychrysta, dom Boży zawsze zajmie się nim w odpowiednim czasie i zgodnie z zasadami. A czy wy zgłosiliście problem antychrysta Yana? Nie, nie zrobiliście tego. Ten diabeł przez długi czas wprowadzał was w błąd, bawił się wami, jakbyście w ogóle nie byli tego świadomi. Mieliście przy sobie tak oczywistego antychrysta, który postępował swawolnie przez cały ten czas, i bez sprzeciwu pozwalaliście, żeby ta sytuacja trwała. Czy naprawdę nie macie żadnej świadomości? Prowadzicie zwyczajne życie kościelne? Jesteście w stanie cieszyć się dziełem Ducha Świętego? Odnosicie korzyści za każdym razem, gdy uczestniczycie w zgromadzeniu? Powinniście być w stanie wyczuwać te wszystkie rzeczy. A najważniejsze jest to, że antychryst Yan nie wykonywał żadnej realnej pracy, spowodował opóźnienia w produkcji filmowej i doprowadził do totalnego bałaganu w pracy kościoła. Każdy, kto ma serce, powinien być w stanie dostrzec takie rzeczy, nikt z was jednak nie zdemaskował tego antychrysta ani na niego nie doniósł. Wygląda na to, że lubicie zadawać się z plugawymi diabłami oraz złymi duchami i że w ogóle nie miłujecie prawdy. Być może nie zechcecie tego przyznać, ale jest to fakt. Zadawaliście się z diabłem i uważacie, że to wspaniała sprawa. Sądzicie, że nie musicie już czytać słów Bożych ani dążyć do prawdy i możecie po prostu mechanicznie odbębniać formalności przy wykonywaniu swojego obowiązku. Myślicie, że nie musicie się już kłopotać dostąpieniem zbawienia, praktykowaniem prawdy, podporządkowaniem się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom czy też właściwym wykonywaniem swojego obowiązku. Wierzycie, że możecie po prostu folgować swojej cielesności, zachowywać się beztrosko i być wolni jak ptak, niczym ówcześni mieszkańcy Sodomy, jedząc, pijąc, bawiąc się i nie wykonując żadnej stosownej pracy – nikt nie bierze na siebie odpowiedzialności i nikt nie demaskuje antychrysta ani na niego nie donosi. Doprowadziło to do sytuacji, w której kościół przez długi czas pozostawał bez dzieła Ducha Świętego. A was to nie obchodzi, popadliście już w dekadencję i niczym się nie różnicie od niedowiarków i niewierzących. Od lat słuchacie kazań, a nawet teraz nie potraficie rozpoznać fałszywych przywódców i antychrystów. Przeciwnie, ochoczo zadajecie się z antychrystami i jecie przez cały dzień, nad niczym się nie zastanawiając. Takie zachowanie wystarczy, by dowieść, że nie jesteście osobami prawdziwie wierzącymi w Boga. Po pierwsze, nie miłujecie ani nie przyjmujecie prawdy. Po drugie, brak wam poczucia odpowiedzialności za swój obowiązek, a tym bardziej nie można powiedzieć, że lojalnie go wykonujecie, lecz po prostu ignorujecie dzieło kościoła. Wydaje się, że wykonujecie swój obowiązek, lecz nie osiągacie żadnych rezultatów – po prostu mechanicznie odbębniacie formalności. Bez względu na to, jak bardzo fałszywi przywódcy i antychryści zaburzają pracę kościoła i szkodzą jej, wy w ogóle nie jesteście tego świadomi i wcale wam to nie przeszkadza. Dopiero gdy antychryst został w pełni zdemaskowany, przyznajecie, że nie macie rozeznania, a kiedy pytam o szczegóły, odpowiadacie: „Nie wiem, nie jestem za to odpowiedzialny!”. Całkowicie umywacie ręce od tej sprawy. Czy myślicie, że jeśli coś takiego powiecie, sprawę będzie można uznać za zamkniętą, a wy unikniecie odpowiedzialności? Czy dom Boży nie będzie się już temu przyglądać? Dom Boży podlewał was przez cały ten czas, a wy wysłuchaliście wielu kazań – i jaki jest tego efekt? Istnieje poważny problem, którym jest pojawienie się w kościele antychrysta, lecz wy nie jesteście tego świadomi. To pokazuje, że w ogóle się nie rozwinęliście, że jesteście otępiali i nierozgarnięci oraz że folgujecie swojej cielesności. Jesteście kupą martwych osób, z których żadna nie żyje, żadna nie dąży do prawdy, co najwyżej mamy tu kilkoro wyrobników. Jak można przez cały ten czas wierzyć w Boga i słuchać kazań, po czym zadawać się z antychrystem, nie demaskować go ani na niego nie donieść? Jaka jest różnica między wami a kimś, kto nie wierzy w Boga? Jesteście z antychrystami, nie jesteście ludem Bożym. Podążacie za antychrystami i szatanem – zdecydowanie nie jesteście wyznawcami Boga. Nawet jeśli nie czyniliście zła jak ten antychryst, to i tak podążaliście za nim i chroniliście go, ponieważ nie zdemaskowaliście go ani nie donieśliście na niego, a jedynie rozwodziliście się nad tym, że nie mieliście z antychrystem zbyt wiele wspólnego i nie wiedzieliście, co on wyrabia. Postępując w ten sposób, czyż nie osłanialiście antychrysta z pełną świadomością? Antychryst uczynił tak wiele zła i sparaliżował dzieło kościoła oraz zakłócił życie kościoła, zamieniając je w chaos, a mimo to twierdzicie, że nie wiedzieliście, co on wyrabia – któż by w to uwierzył? Na własne oczy widzieliście, że antychryst zaburza pracę kościoła i szkodzi jej, a mimo to pozostaliście całkowicie obojętni i w ogóle nie zareagowaliście. Nikt go nie zdemaskował ani nie doniósł na niego – wszyscy zawiedliście pod względem udźwignięcia choć tej jednej drobnej odpowiedzialności i jesteście pozbawieni sumienia oraz rozumu! Wszystkie kościoły często wysyłają listy donoszące o fałszywych przywódcach i antychrystach – nigdy nie widzieliście czegoś takiego? Tylko kanadyjski kościół jest zatęchłym bagnem, które nigdy nie skontaktowało się ze Zwierzchnictwem w celu złożenia doniesienia na temat swojej sytuacji. Jesteście jedynie ferajną martwych ludzi, wśród których nie ma ani jednego żywego! Bóg nie uzna takiego kościoła, a jeśli nie okażecie skruchy, będziecie skończeni i wszyscy zostaniecie wyeliminowani.

Dzisiaj jest 10 lipca 2019 roku. Począwszy od dziś, kanadyjski zespół produkcji filmowej przejdzie formalnie okres odosobnienia i refleksji trwający rok. Ile osób wchodzi w skład zespołu produkcji filmowej? (Boże, w zespole są 34 osoby). A ilu jest przywódców? (Dwóch). Świetnie, niech zatem te dwie osoby wstaną, chcę je zobaczyć. Wy, ludzie z zespołu produkcji filmowej, zapamiętajcie ten dzień – 10 lipca. Począwszy od dzisiaj, kanadyjski zespół produkcji filmowej przez okres jednego roku będzie formalnie sklasyfikowany jako grupa B. Jeśli okażecie skruchę, będziecie mogli powrócić do zwyczajnego kościoła. Zobaczymy, jak będzie się zachowywać przez ten rok – jeśli będziecie w stanie dalej wykonywać swój obowiązek i okażecie skruchę, wówczas będziecie mogli powrócić do życia kościelnego. Rozumiecie? (Tak). W tym czasie wasze obowiązki pozostaną takie same. Zakładając, że niektórzy z was nie chcą zostać usunięci ani wydaleni, co sądzicie o zastosowaniu tej metody odosobnienia i refleksji? Czy to was zadowala? (Tak). Dlaczego daję wam rok? (Aby dać nam szansę na okazanie skruchy). Aby dać wam szansę na okazanie skruchy. Jeśli po roku wasze zachowanie nadal będzie haniebne, wasza wydajność w pracy nadal nie będzie spełniać wymogów i nadal będziecie się ociągać z wykonywaniem swojego obowiązku i będziecie to robić tak samo chaotycznie jak dotąd, a także jeśli nie poczynicie żadnych postępów w swojej pracy zawodowej i w zakresie wkroczenia w życie oraz nie osiągniecie żadnych rezultatów, to pozostaniecie w odosobnieniu przez kolejny rok i w ten sposób okres ten będzie się wydłużał rok po roku. Gdy poczynicie postępy, to znaczy gdy będziecie w stanie napisać kilka artykułów zawierających świadectwa oparte na doświadczeniu, a wasze zachowanie, zrozumienie i wyniki w pracy osiągną odpowiedni poziom, wówczas będziecie mogli powrócić do życia kościelnego. Pozostałe zespoły w kanadyjskim kościele mogą kontynuować życie kościelne. Zobaczymy, jakie będzie w przyszłości wasze podejście do wykonywania swojego obowiązku. Jeśli nadal będziecie zachowywać się w haniebny sposób, wówczas wszyscy w kanadyjskim kościele zostaną poddani odosobnieniu. Rozumiecie? (Tak). Co sądzicie o takim wyniku postępowania w tej sprawie? (Jest dobry). Naprawdę myślicie, że jest dobry, czy tylko tak mówicie? (Naprawdę jest dobry). Świetnie, jesteście z niego zadowoleni. A zatem to dzisiejsze kazanie jest ostatnim, które usłyszycie. Moją pierwotną intencją było całkowicie was odizolować i wyeliminować oraz nie pozwolić wam ponownie słuchać kazań. Wszystkie te lata, w których słuchaliście kazań, poszły na marne, a wy zupełnie nic nie zyskaliście, dlaczego zatem wciąż słuchacie? Gdy patrzę na was, bardzo Mnie to rani! Wszyscy wyglądacie na otępiałych i nierozgarniętych.

Kiedy wcześniej rozmawiałem z siostrą z kanadyjskiego kościoła, usłyszałem, że panuje tam skrajne rozpasanie, któremu towarzyszą głupawe śmiechy. Hałas jest tak potworny, że ona nie jest w stanie pisać, jakby przebywała w tętniącym życiem centrum miasta. Zaczęło Mi się to wówczas nie podobać i powiedziałem, że ludzie w kanadyjskim kościele nie są pobożni, tylko rozpustni niczym niedowiarkowie, oraz że nie dążą do prawdy. Później rozmawiałem z tymi ludźmi o sprawach dotyczących produkcji filmowej, a oni byli całkowicie otępiali. Co to znaczy „otępiali”? Kiedy z nimi rozmawiałem, nie widziałem u nich żadnej reakcji ani żadnego wyrazu twarzy, oczy mieli utkwione w jednym punkcie, jakby zostali opętani przez złe duchy – na nic nie reagowali ani nie wyrażali żadnej opinii. Czyż to nie obrzydliwe? Sądząc po stanie psychicznym i wyglądzie tych ludzi, żaden z tamtejszych zespołów nie jest dobry, wszystkie są pogrążone w chaosie, w szczególności gdy wziąć pod uwagę incydent rozwiązłości, do którego doszło w zespole produkcji filmowej – a ci nadal twierdzą, że nic nie wiedzieli. Czy to, co mówią, jest rzetelne? Czyż nie jest to zwodnicze? W gruncie rzeczy sprawa antychrysta Yana została już załatwiona przez przywódców i pracowników, ale ponieważ jest ona tak poważna i odrażająca, musiałem interweniować osobiście. Dlaczego musiałem interweniować? Ponieważ sprawą tą nie zajęto się we właściwy sposób. Wspomniane osoby powiedziały jedynie kilka zdawkowych słów, nie były w stanie rozwiązać żadnego z problemów i w ogóle nie potrafiły przeanalizować tej sytuacji. Jak bardzo jesteście teraz otępiali? Można by was ukłuć igłą w twarz, a nie będziecie krwawić – jesteście całkowicie niezdolni do odczuwania czegokolwiek. Wszyscy przywódcy i pracownicy zostali przycięci, lecz potem pozostali tacy sami i się nie zmienili. Właśnie dlatego musiałem interweniować i zaaplikować wam inne „leczenie”. Czego nauczyliście się dzięki tej sprawie? W sercu czujecie smutek, prawda? Czy waszym zdaniem postępuję sprawiedliwie? (Tak). Dlaczego? Powiem szczerze: jeśli nie podążacie właściwą ścieżką lub nie praktykujecie prawdy, jeśli obnosicie się ze sztandarem wiary w Boga, lecz chcecie żyć jak niewierzący i postępować swawolnie, to wasza wiara w Boga jest bez znaczenia. Dlaczego mówię, że jest bez znaczenia? Na czym polega znaczenie wiary w Boga? Polega ono na całkowitej zmianie ścieżki, którą kroczą ludzie, ich spojrzenia na życie oraz kierunku, w jakim zmierzają w życiu, i ich celów – po tym, jak uwierzą w Boga, powinny one stać się zupełnie różne od tych, które są charakterystyczne dla osób niewierzących w Boga i żyjących sprawami doczesnymi oraz dla diabłów – ścieżka, którą kroczą wierzący, powinna być ich absolutnym przeciwieństwem. Jaki jest ten przeciwny kierunek? To chęć bycia dobrym człowiekiem i kimś, kto podporządkowuje się Bogu oraz żyje na podobieństwo człowieka. Jak zatem możecie to osiągnąć? Należy się skupić na dążeniu do prawdy – tylko wtedy będziecie w stanie się zmienić. Jeśli nie dążysz do prawdy lub nie praktykujesz prawdy, to twoja wiara w Boga nie ma żadnego znaczenia ani żadnej wartości, twoja wiara jest pustą skorupą, diabelskimi słowami, które mają na celu oszustwo, to tylko puste, bezskuteczne słowa. Powinniście się zastanowić nad tym, co teraz mówię. Słowa te to najprostsze i najbardziej fundamentalne prawdy, a wy być może nigdy wcześniej nie zastanawialiście się nad nimi. Czyż tak nie jest? Jeśli powiesz: „Wierzę w Boga. Będę robił to, co mam robić, będę robił to, co chcę, jeśli zaś chodzi o podporządkowanie się Bogu, Bożym rozporządzeniom i ustaleniom, bycie lojalnym wobec Boga oraz bycie kimś, kto posiada człowieczeństwo, to te sprawy kompletnie mnie nie dotyczą” – skoro te sprawy cię nie dotyczą, to po co wierzysz w Boga? Dlaczego wierzysz w Boga? Jak chcesz w Niego wierzyć? Jaką osobą chcesz być w swojej wierze w Boga? Jeśli te sprawy cię nie dotyczą, to twoja wiara w Boga po prostu nie ma znaczenia. Jeśli wciąż wierzysz w Boga, opierając się na swoich pojęciach i wyobrażeniach, zawsze postępujesz zgodnie z własnymi preferencjami, robisz, co chcesz, i folgujesz swojej cielesności, wówczas twoje myśli i poglądy oraz to, co robisz, nie mają nic wspólnego z prawdą ani z tym, czego wymaga Bóg. Twoja wiara w Boga jest wtedy bez znaczenia i nie ma potrzeby, abyś nadal wierzył. Choćbyś nawet dalej wierzył, będzie to zbytecznym wysiłkiem, a Bóg cię nie zbawi.

Temat ten jest bardzo ciężki i wszyscy czujecie się wstrząśnięci takim podejściem do tej sprawy – było to nieco niespodziewane. Tak czy inaczej w przyszłości znów będą mieć miejsce takie przypadki. Z tą sprawą rozprawiliśmy się już w powyższy sposób, jeśli jednak tego rodzaju sytuacje powtórzą się w przyszłości, to nie zostaną one załatwione w taki sam sposób jak ta – prawdopodobnie zajmiemy się nimi bardziej rygorystycznie. Powiedzcie mi, czy jest to właściwe? (Tak).

W dalszej kolejności omówimy nieco łatwiejszy temat. Czy lubicie słuchać historii? (Tak). W takim razie opowiem wam historię. O czym mam wam opowiedzieć? Na jaki temat chcielibyście coś usłyszeć? Wolicie słuchać opowieści czy raczej dyskutować o bieżących sprawach, polityce bądź historii? Nie będziemy rozmawiać o tych sprawach, gdyż nie ma to sensu. Opowiem wam historię o zachowaniu ludzi wierzących w Boga, o ludzkich skłonnościach i różnych stanach, jakich doświadczają w codziennym życiu.

Suplement:

Rozmowa o kapitale:
„Jest w porządku, tak jak jest!”

Rozmawiało ze sobą pięciu ludzi i jeden z nich, pan Uni, powiedział: „Jeśli chodzi o czasy studiów na uniwersytecie, najbardziej tęsknię za życiem na kampusie. Wokół kampusu było pełno wszelkiego rodzaju roślinności, a wiosną i jesienią krajobraz był tak piękny, że czułem się rozluźniony i szczęśliwy. Byłem też wówczas młody, niewinny i pełen ideałów, nie czułem tak silnej presji. Życie było takie proste podczas tych trzech lat spędzonych na uniwersytecie. Gdybym tylko mógł cofnąć się o dziesięć lub dwadzieścia lat i wrócić do życia na kampusie, to moim zdaniem byłaby to najwspanialsza rzecz w tym życiu…”. Powiedział to pierwszy spośród tych pięciu ludzi, a nazywał się pan Uni. Co oznacza „Uni”? Oznacza studenta uniwersytetu; stąd to nazwisko – pan Uni. Pan Uni nie skończył jeszcze z przyjemnością wspominać swojego cudownego życia, gdy odezwał się pan Absolwent i zapytał: „Czy trzyletnie studia można uznać za studia uniwersyteckie? To studia zawodowe. W Chinach uzyskanie tytułu licencjata na uczelni wyższej wymaga zazwyczaj czterech lat studiów i tylko takie można uznać za studia uniwersyteckie. Studiowałem na uniwersytecie przez cztery lata. Zauważyłem wówczas, że na rynku kandydatów na pracowników było mnóstwo studentów uniwersyteckich i z trudem znajdowało się pracę. Zanim więc ukończyłem uczelnię, przemyślałem to i zdecydowałem się na studia magisterskie. W tamtym czasie nie było wielu absolwentów studiów wyższych i łatwo można było znaleźć pracę. Zgodnie z własnymi oczekiwaniami po ukończeniu studiów znalazłem świetną pracę z dobrą pensją i wspaniale mi się wiodło. Było to wynikiem ukończenia studiów wyższych”. Jakie niesie to przesłanie? Pan Uni ukończył studia zawodowe, natomiast pan Absolwent – studia wyższe, osiągał wysokie dochody oraz cieszył się statusem i szacunkiem w społeczeństwie. Pan Absolwent opowiadał radośnie, a wtedy przemówił pan Menedżer: „Jesteś jeszcze młody, chłopcze! Nie masz żadnego doświadczenia w życiu w społeczeństwie. Nieważne, czy jesteś na studiach wyższych czy doktoranckich, nic nie przebije wyboru właściwego kierunku na uniwersytecie. Zanim rozpocząłem studia, zbadałem rynek i odkryłem, że firmy – bez względu na wielkość – potrzebują ludzi z umiejętnością zarządzania. Kiedy więc dostałem się na uniwersytet, wybrałem kierunek zarządzanie rynkiem, aby po uzyskaniu dyplomu zostać jedną z osób na najwyższym stanowisku kierowniczym, czyli dyrektorem generalnym. Gdy ukończyłem studia, był to czas, kiedy różne firmy dowolnej wielkości potrzebowały pracowników z moimi umiejętnościami. Rynek był ogromny, a kiedy zacząłem rozglądać się za pracą, kilka firm próbowało mnie zwerbować. Ostatecznie zdecydowałem się na jedną z nich. Wybrałem najlepszą zagraniczną firmę i od razu zostałem menedżerem z wysokim wynagrodzeniem. W ciągu pięciu lat kupiłem własny samochód. Całkiem zmyślnie, prawda? Potrafię dokonywać dobrych wyborów, czyż nie?”. W czasie, gdy pan Menedżer przemawiał, dwaj wypowiadający się przed nim mężczyźni nieco się zaperzyli, ale nic nie powiedzieli. W głębi serca myśleli: „To świetny, patrzący perspektywicznie menedżer. Ma znacznie większy kapitał niż my. Nawet jeśli odczuwamy lekką irytację, nic nie powiemy. Po prostu przyznamy się do porażki”. Kiedy pan Menedżer skończył mówić, był z siebie niezwykle zadowolony, sądząc, że ci dwaj młodzi ludzie nie mają takiego doświadczenia jak on. Właśnie wtedy, gdy czuł się tak bardzo zadowolony, odezwał się pan Urzędnik. Pan Urzędnik nie miał zbyt dobrego zdania na temat wypowiedzi trzech pozostałych mężczyzn. Spokojnie uniósł filiżankę herbaty, upił łyk, rozejrzał się i powiedział: „W dzisiejszych czasach każdy może zostać studentem. Któż nie może dostać się na uniwersytet? Ale nie wystarczy po prostu pójść na studia wyższe, nie wystarczy też wejść do biznesu. Nawet jeśli zajmujesz najwyższe stanowisko kierownicze, nie jest to praca stała, na całe życie. Kluczowa kwestia to znaleźć bezpieczną pracę, a wtedy jesteś ustawiony na całe życie!”. Kiedy inni to usłyszeli, zapytali: „Praca na całe życie? Kto w dzisiejszych czasach w ogóle myśli o czymś takim? Toż to przeżytek!”. „Przeżytek?” – odrzekł pan Urzędnik. „Hm, mówicie tak tylko dlatego, że jesteście krótkowzroczni i brak wam wnikliwości! Praca na całe życie, nawet jeśli przynosi nieco niższe dochody, zapewnia życiową stabilność, autorytet i możliwość decydowania w każdej sprawie! Kiedy podchodziłem do egzaminu na urzędnika państwowego, ludzie w większości tego nie rozumieli i pytali, dlaczego ktoś tak młody chce pracować dla agencji rządowych. Gdy już go zdałem, znajomi i krewni, którzy szukali pracy lub wdali się w spory sądowe, postanowili się ze mną skontaktować. To oznacza spory autorytet, prawda? Choć zarobki nie są wysokie, zapewniono mi mieszkanie i samochód. Otrzymuję świadczenia lepsze niż wy. Poza tym mogę liczyć na zwrot kosztów, gdy idę do restauracji lub na zakupy, mogę też podróżować za darmo taksówką lub samolotem. Praca żadnego z was nie jest wystarczająco dobra; wszyscy macie niepewne posady. Ustawiłem się o wiele lepiej niż wy!” Słysząc te słowa, pozostali mężczyźni poczuli się nieswojo i odpowiedzieli: „Choć czerpiesz niezłe korzyści z bycia urzędnikiem, to masz kiepską reputację. Wymuszasz pieniądze, panoszysz się wszędzie i zachowujesz jak tyran, zamiast służyć ludziom. Zwyczajnie krzywdzisz ludzi i robisz różne złe rzeczy”. Na co pan Urzędnik odpowiedział: „Co z tego, że mam złą reputację? Świetnie na tym wychodzę!”. Wszyscy pogrążyli się w dyskusji, aż wreszcie ostatni z obecnych mężczyzn nie mógł już dłużej się powstrzymać, wstał i powiedział: „Widzicie, studiowaliście na uczelniach wyższych, ty zostałeś magistrem, ty dyrektorem generalnym firmy, ty jesteś urzędnikiem, ja natomiast nie mam takich doświadczeń jak wy. Nawet jeśli jestem tylko mało znaczącą osobą, muszę podzielić się z wami swoimi doświadczeniami. Kiedy uczęszczałem do swojej »mater«…”. Pozostali zdziwili się i zapytali: „»Mater«? A co to takiego? Zdanie egzaminu ze służby publicznej czyni człowieka urzędnikiem państwowym, studia wyższe czynią go magistrem, zajmowanie stanowiska kierowniczego w firmie czyni go dyrektorem generalnym, co więc oznacza »mater«? Możesz nam to wyjaśnić?”. Odpowiedział: „Czyli wy możecie iść na uniwersytet studiować, aby uzyskać tytuł magistra, zostać dyrektorem firmy czy urzędnikiem państwowym, ale ja nie mogę wrócić do swojej alma mater, żeby nieco się rozejrzeć?”. Widzicie? On się rozzłościł. Ten niewiele znaczący człowiek miał słabe wykształcenie, ale mimo to był próżny. Pozostali rozmówcy odrzekli: „Wszyscy wiemy, jak to jest wrócić do swojej alma mater. Nie musisz mówić, że wróciłeś do »mater«. Powiedz po prostu, że wróciłeś do swojej szkoły macierzystej – alma mater”. Następnie mężczyźni zapytali go, jaki był poziom edukacji w jego alma mater – czy było to liceum, technikum, uniwersytet czy inna szkoła wyższa. Odpowiedział następująco: „Nigdy nie poszedłem na uniwersytet, nigdy nie ukończyłem studiów wyższych i nigdy nie zdawałem egzaminu na urzędnika państwowego. Czy jest coś złego w tym, że ktoś uczęszczał tylko do szkoły podstawowej? Jest w porządku, tak jak jest!”. Poczuł się zakłopotany; ujawnił swoje wykształcenie i już nie dało się tego dłużej ukrywać. Do tej pory zawsze zachowywał pozory. Podczas spotkań z innymi nigdy nie ujawnił im swojego poziomu wykształcenia. Teraz wszystko się wydało – skompromitował się, więc złapał za drzwi i uciekł. Pozostali nie rozumieli, dlaczego mężczyzna ucieka i wszyscy razem zapytali: „Czyż nie skończyłeś jedynie szkoły podstawowej? Dlaczego w ogóle uciekasz? I byłeś z tego taki dumny!”. W tym miejscu zakończę tę historię; opowiedziałem mniej więcej całość.

Bohaterami tej historii jest pięć osób. Na jaki temat rozmawiają? (Na temat swojego wykształcenia akademickiego). A co tak naprawdę oznacza dla ludzi wykształcenie akademickie? (Jest to ich status społeczny). Wykształcenie akademickie wiąże się ze statusem społecznym – to fakt obiektywny. A zatem dlaczego ludzie chcą rozmawiać o swoim statusie społecznym? Dlaczego tak chętnie ujawniają swój status społeczny i tożsamość w rozmowach? Co oni robią? (Popisują się). Jaki zatem powinien być tytuł tej historii? (Porównywanie wykształcenia akademickiego). Czy gdyby ta historia nosiła tytuł „Porównywanie wykształcenia akademickiego”, nie brzmiałoby to mało ciekawie? (Tak, faktycznie. To może „Afiszowanie się statusem”?). To tytuł nieco zbyt bezpośredni, nie pozostawia miejsca na domysły i nie jest wystarczająco głęboki. A może nadamy tej historii tytuł główny „Rozmowa o kapitale” i podtytuł „Jest w porządku, tak jak jest”? Brzmi nieco satyrycznie, prawda? „Rozmowa o kapitale” oznacza, że każda osoba mówi o swoim kapitale, w tym o wykształceniu akademickim i statusie społecznym. A co oznacza „Jest w porządku, tak jak jest”? (Nieprzyznawanie się, że ktoś inny jest lepszy). Zgadza się, w grę wchodzi tu pewnego rodzaju usposobienie. „Co z tego, że jesteś studentem studiów magisterskich? Co z tego, że osiągnąłeś wyższy poziom wykształcenia niż ja?” Nikt nie przyzna, że ktoś inny jest lepszy od niego. To właśnie oznacza rozmowa o kapitale. Czyż nie tego rodzaju rozmowy słyszy się często w towarzystwie innych osób? Są ludzie, którzy obnoszą się ze swoim bogactwem rodzinnym, ludzie, którzy afiszują się prestiżowym pochodzeniem swojej rodziny, inni z kolei przechwalają się faktem, że władcy czy celebryci noszą ich nazwisko, a niektórzy mówią o tym, jaką uczelnię wyższą ukończyli, przy czym jeszcze inni chełpią się swoją chlubną przeszłością. A nawet pewna masażystka w salonie piękności mówi: „Uczyłam się masażu u renomowanego nauczyciela, który po mistrzowsku poprawiał moje błędy i osobiście wszystkiego pilnował. W końcu zostałam profesjonalną masażystką pierwszej klasy, a pierwsze lata po roku 2000 były najchwalebniejszym okresem mojego życia…”. Słowo „chwalebny” jest tu niestosowne. Nawet masażystka z branży usługowej mówiła o swoim „najchwalebniejszym okresie” – to faktycznie były jej przechwałki. Główną kwestią omawianą w tym temacie są pewne rozmowy, które często słyszymy, zachowania, które często widzimy, oraz skłonności, które często ujawniają się w prawdziwym życiu w towarzystwie innych osób. Dlaczego ludzie mówią o takim kapitale? Z jakim usposobieniem czy motywacją mamy tu do czynienia? Czy sprawy, o których się tu mówi, można uznać za chwalebne? Chwała nie ma z tym nic wspólnego. Czy zatem ludzie odnoszą korzyści z mówienia o takich rzeczach? (Nie). A czy wy również mówicie o takich sprawach? (Tak). Wiecie, że nie przynoszą wam one żadnej korzyści, więc dlaczego o nich mówicie? Dlaczego ludzie lubią mówić o takich rzeczach? (Te rzeczy są kapitałem, z którym ludzie się obnoszą). Jaki jest cel przechwalania się nimi? (Aby zyskać u innych poważanie). To dlatego, że nikt nie chce być zwyczajną, pospolitą osobą. Nawet człowiek, który ukończył tylko szkołę podstawową, mówił o powrocie do swojej „mater”, aby się rozejrzeć. Postanowił użyć tego rodzaju języka literackiego, aby zwieść i oszołomić innych, by ci darzyli go poważaniem. Jaki jest cel nakłaniania innych do darzenia go wielkim szacunkiem? Chodzi o to, żeby mógł poczuć się o niebo lepszy od innych ludzi, zdobyć swoje miejsce i wyrobić sobie pozycję wśród innych, mieć wieniec chwały na głowie, żeby rzeczy, które mówi, budziły autorytet, by cieszyć się poparciem innych i prestiżem. Gdybyś miał odrzucić te rzeczy i być zwyczajną, przeciętną osobą, to co powinieneś posiadać? Po pierwsze, należy mieć właściwą perspektywę. Jak powstaje taka właściwa perspektywa? Powstaje ona poprzez czytanie słów Boga oraz zrozumienie, jaką powinno się przyjąć postawę wobec pewnych rzeczy, która jest zgodna z intencjami Bożymi i którą ludzie powinni mieć ze względu na swoje zwykłe człowieczeństwo – oto właściwa perspektywa. Zatem będąc zwyczajną, pospolitą i normalną osobą, jaka jest najbardziej odpowiednia i właściwa perspektywa wobec wszystkich wyżej wspominanych rzeczy: statusu społecznego, kapitału społecznego, pochodzenia rodzinnego i tak dalej? Wiecie? Powiedzmy, że jest ktoś, kto od wielu lat wierzy w Boga, kto uważa, że zrozumiał wiele prawd, jest przekonany, że podąża drogą Boga, jest lojalny wobec Boga i swoich obowiązków, a jednak uważa, że jego status w społeczeństwie i wśród ludzi oraz jego wartość są niezwykle ważne. Hołubi te sprawy, a nawet często obnosi się ze swoim kapitałem, swoim chwalebnym pochodzeniem czy swoją wartością – czy taka osoba faktycznie rozumie prawdę? Najwyraźniej nie. Czy zatem ktoś, kto nie pojmuje prawdy, jest osobą, która kocha prawdę? (Nie). Nie. Jaki jest związek między rozmową o kapitale a tym, czy ktoś rozumie i miłuje prawdę? Dlaczego mówię, że ktoś, kto hołubi swoją wartość i obnosi się ze swoim kapitałem, nie jest osobą, która kocha i pojmuje prawdę? Jak ktoś, kto rzeczywiście miłuje i rozumie prawdę, powinien podchodzić do kwestii statusu społecznego, osobistego kapitału oraz wartości? Jakie elementy składają się na status społeczny? Pochodzenie rodzinne, wykształcenie, reputacja, osiągnięcia w społeczeństwie, osobiste talenty i pochodzenie etniczne. Jak zatem podejść do tych kwestii, aby przekonać się, czy jesteś osobą, która pojmuje prawdę? Odpowiedź na to pytanie powinna być łatwa, czyż nie? Teoretycznie powinniście sporo rozumieć w tym aspekcie. Powiedzcie, cokolwiek przychodzi wam na myśl. Nie myślcie w ten sposób: „Och, nie przemyślałem tego, więc nie mogę nic powiedzieć”. Jeśli nie przemyśleliście tego wcześniej, po prostu powiedzcie, co myślicie w tej chwili. Jeśli potraficie powiedzieć coś dopiero po tym, jak to przemyślicie, to nic innego, jak pisanie artykułów. A my w tej chwili tylko rozmawiamy; nie proszę cię o napisanie artykułu. Zacznij mówić z perspektywy teoretycznej. (Ze słów Boga rozumiem, że Bóg nie patrzy na to, jak wysokie ma ktoś wykształcenie ani jaki jest jego status społeczny, lecz głównie na to, czy dąży do prawdy, czy potrafi ją praktykować i czy naprawdę okazuje Bogu posłuszeństwo i czy rzetelnie wypełnia swoje obowiązki. Jeśli ktoś ma wysoki status społeczny i świetne wykształcenie, lecz brak mu duchowego zrozumienia, nie kroczy ścieżką dążenia ku prawdzie, nie lęka się Boga ani nie stroni od zła, na koniec i tak zostanie wyeliminowany i nie będzie mógł stanąć pewnie w domu Bożym. I właśnie dlatego wykształcenie akademickie i status nie mają znaczenia. Ważne jest to, czy ktoś dąży do prawdy). Znakomicie, to jest właśnie najbardziej fundamentalna koncepcja. Dlaczego mówię, że jest najbardziej fundamentalna? Ponieważ wspomniane tematy i treści są zasadniczo tym, o czym ludzie zazwyczaj rozmawiają. Czy ktoś pojmuje to jeszcze inaczej? Może niech doda coś do tego, co już zostało powiedziane. (Jeśli ktoś dąży do prawdy, wówczas może zobaczyć, że pogoń za sławą, zyskiem i statusem jest tak naprawdę pewnego rodzaju niewolą, to pęta, które nosi, a im bardziej dąży do tych rzeczy, tym większą pustkę odczuje i tym dobitniej pozna krzywdę i cierpienie, jakie wyrządza ludziom sława, zysk i status. Kiedy ktoś taki zrozumie to i zobaczy osobę, która te rzeczy uważa za kapitał, pomyśli, że osoba ta jest tak naprawdę godna pożałowania). (Osoba, która szczerze kocha i pojmuje prawdę, będzie mierzyć status społeczny i reputację słowami Boga, będzie zwracać uwagę na to, co Bóg mówi i czego wymaga, do czego zgodnie z wolą Boga ludzie powinni dążyć, co ludzie ostatecznie zyskają, dążąc do tych rzeczy, i czy to, co zyskają, jest zgodne z wynikami, które Bóg ma nadzieję zobaczyć u ludzi). Poruszyliście tutaj tę kwestię, ale czy to, co mówicie, ma wiele wspólnego z prawdą? Czy jesteście w stanie to ocenić? Większość ludzi ma pewną wiedzę percepcyjną i gdybym poprosił was o wygłoszenie kazania, byłoby to kazanie nawołujące. Dlaczego mówię, że byłoby to kazanie nawołujące? Kazanie nawołujące to takie, w którym mówisz rzeczy dające ludziom rady i zachętę – nie może ono rozwiązać prawdziwych problemów. Nawet jeśli każde zdanie brzmi słusznie i rozsądnie, jest zgodne z ludzkim rozumem i racjonalnymi wymaganiami, to ma niewiele wspólnego z prawdą, lecz stanowi jedynie odrobinę powierzchownej, percepcyjnej wiedzy, którą posiadają ludzie. Czy gdybyś dzielił się tymi słowami z innymi, byłbyś w stanie rozwiązać ludzkie problemy i trudności u ich źródła? Nie, i właśnie dlatego mówię, że byłoby to kazanie nawołujące. Jeśli nie jesteś w stanie rozwiązać ludzkich trudności i problemów u ich źródła, to nie rozwiązujesz ich poprzez prawdę. Ci, którzy nie rozumieją prawdy, zawsze będą zwolennikami wiedzy, reputacji i statusu, i nie będą w stanie uciec od ograniczeń i wyrwać się niewoli tych rzeczy.

Zastanówcie się – jak należy podchodzić do wartości człowieka, jego statusu społecznego i pochodzenia rodzinnego? Jaka jest właściwa postawa, którą powinniście przyjąć? Przede wszystkim na podstawie Bożych słów należy dostrzec, jak Bóg podchodzi do tej kwestii; tylko w ten sposób pojmiecie prawdę i nie zrobicie niczego, co jest z nią sprzeczne. Jak zatem Bóg postrzega czyjeś pochodzenie rodzinne, status społeczny, zdobyte wykształcenie oraz bogactwo posiadane w społeczeństwie? Jeśli nie postrzegasz rzeczy w oparciu o Boże słowa, i nie potrafisz stanąć po stronie Boga ani przyjąć rzeczy od Niego, wówczas sposób, w jaki postrzegasz rzeczy, będzie z pewnością daleki od tego, co Bóg zamierza. Jeśli nie ma dużej różnicy, a jedynie niewielka rozbieżność, nie stanowi to problemu; jeśli jednak sposób, w jaki postrzegasz rzeczy, jest całkowicie sprzeczny z Bożymi zamiarami, wówczas jest to niezgodność z prawdą. Jeśli chodzi o Boga, to, co daje On ludziom i ile tego daje, zależy wyłącznie od Niego. Status, jaki ludzie zyskują w społeczeństwie, również jest ustanowiony przez Boga i absolutnie nie aranżują tego sami ludzie. Jeśli Bóg przysparza komuś bólu i niedostatku, czy to oznacza, że taka osoba nie ma nadziei na zbawienie? Czy jeśli ktoś ma niewielką wartość i niską pozycję społeczną, to Bóg go nie zbawi? Jeśli dana osoba ma niski status w społeczeństwie, czy ma przez to niski status w oczach Boga? Niekoniecznie. Od czego to zależy? Zależy to od ścieżki, którą dana osoba kroczy, od tego, do czego dąży, oraz od jej podejścia do prawdy i Boga. Jeśli status społeczny danej osoby jest bardzo niski, jej rodzina jest bardzo biedna, a ona sama jest słabo wykształcona, ale wierzy w Boga w prosty i praktyczny sposób, miłuje prawdę oraz to, co pozytywne, to jaką ma wartość w oczach Boga – wysoką czy niską? Jest cenna czy bezwartościowa? Oczywiście jest wartościowa. Patrząc na to z tej perspektywy, od czego zależy czyjaś wartość – wysoka bądź niska, zacna bądź marna? Zależy od tego, jak Bóg cię postrzega. Jeśli Bóg postrzega cię jako kogoś, kto dąży do prawdy, wówczas posiadasz wartość i jesteś cenny – jesteś cennym naczyniem. Jeśli jednak Bóg widzi, że nie dążysz do prawdy i nie poświęcasz się szczerze dla Niego, to jesteś bezwartościowy, a nie cenny – jesteś marnym naczyniem. Bez względu na to, jak dobrze jesteś wykształcony i jak wysoki jest twój status w społeczeństwie, jeśli nie dążysz do prawdy lub jej nie pojmujesz, nigdy nie będziesz przedstawiać wysokiej wartości; nawet jeśli wiele osób cię wspiera, chwali i uwielbia – wciąż jesteś godnym pogardy nędznikiem. Dlaczego zatem Bóg postrzega ludzi w ten sposób? Dlaczego ktoś tak „zacny”, z tak wysokim statusem w społeczeństwie, z tak wieloma chwalącymi i podziwiającymi go osobami, z tak wysokim prestiżem jest postrzegany przez Boga tak nędznie? Dlaczego Bóg postrzega człowieka w sposób całkowicie sprzeczny z tym, jak postrzegają go inni ludzie? Czy Bóg celowo przeciwstawia się ludziom? Absolutnie nie. Wynika to z tego, że Bóg jest prawdą, Bóg jest sprawiedliwością, człowiek zaś jest zepsuty i nie ma w nim ani prawdy, ani sprawiedliwości. Bóg mierzy człowieka według własnego standardu, a Jego standardem miary człowieka jest prawda. Być może brzmi to nieco abstrakcyjnie, więc ujmijmy to inaczej: Boży standard miary opiera się na postawie danej osoby wobec Boga, na jej postawie wobec prawdy i wobec tego, co pozytywne – a to już nie jest abstrakcyjne. Powiedzmy, że jest ktoś, kto ma wysoki status w społeczeństwie, świetne wykształcenie, jest bardzo dobrze wychowany i kulturalny, ma też szczególnie chwalebną i znakomitą historię rodzinną, ale jest z nim jeden problem: osoba ta nie miłuje tego, co pozytywne, z głębi serca czuje wstręt, obrzydzenie i nienawiść do Boga, a gdy pojawia się cokolwiek związanego z Bogiem, z tematyką Boga lub Jego dziełem, w nienawiści zaciska zęby, ma rozognione spojrzenie, a nawet pragnie zaatakować innych ludzi. Jeśli ktoś poruszy temat związany z Bogiem lub prawdą, osoba ta odczuwa wstręt i wrogość, a jej zwierzęca natura daje o sobie znać. Osoba taka jest wartościowa czy bezwartościowa? Ile warte jest w oczach Boga jej wykształcenie akademickie, jej tak zwany status społeczny i prestiż społeczny? Zupełnie nic. Jak Bóg postrzega takich ludzi? Jak Bóg określa naturę takich ludzi? Ludzie tacy są diabłami i szatanami, są najbardziej bezwartościowymi, zasługującymi na pogardę nędznikami. Patrząc na to obecnej perspektywy, co stanowi podstawę definiowania wartości człowieka jako zacnej lub marnej? (To jego stosunek do Boga, prawdy i tego, co pozytywne). Zgadza się. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, jaka jest postawa Boga. Najpierw należy pojąć nastawienie Boga oraz zasady i standardy, według których Bóg definiuje ludzi, a następnie oceniać ludzi w oparciu o zasady i standardy, które Bóg ustanowił dla ludzi – tylko takie postępowanie jest najbardziej poprawne, właściwe i sprawiedliwe. Mamy już podstawę do miary ludzi, jak więc konkretnie powinniśmy ją zastosować w praktyce? Na przykład jest ktoś bardzo dobrze wykształcony i popularny, gdzie tylko się pojawi, wszyscy myślą o nim dobrze i wydaje im się, że człowiek ten ma świetne perspektywy – ale czy na pewno będzie postrzegany jako zacny w oczach Boga? (Niekoniecznie). Jak zatem powinniśmy oceniać taką osobę? Zacność i marność danej osoby nie opiera się na jej statusie w społeczeństwie ani na wykształceniu akademickim, a tym bardziej nie na jej pochodzeniu etnicznym i oczywiście nie na jej narodowości, na czym więc musi się opierać? (Musi opierać się na Bożych słowach oraz na postawie tej osoby wobec prawdy i Boga). Zgadza się. Na przykład przybyliście z Chin kontynentalnych do Stanów Zjednoczonych i nawet jeśli pewnego dnia zostaniecie obywatelami amerykańskimi, czy to zmieni waszą wartość i wasz status? (Nie). Nie, nadal każdy z was będzie sobą. Jeśli wierzysz w Boga, ale nie potrafisz pozyskać prawdy, nadal jesteś tym, który sczeźnie. Niektórzy powierzchowni ludzie nie wierzą prawdziwie w Boga ani nie dążą do prawdy, podążają za świeckim światem, a po otrzymaniu amerykańskiego obywatelstwa mówią: „Wy, Chińczycy” i „Wy, ludzie z Chin kontynentalnych”. Powiedzcie, czy tacy ludzie są zacni czy marni? (Marni). Są nadzwyczaj marni! Zachowują się tak, jak gdyby poprzez uzyskanie amerykańskiego obywatelstwa stali się bardziej zacni – czyż nie są przez to niebywale powierzchowni? Są nadzwyczaj powierzchowni. Jeśli jakaś osoba podchodzi do sławy i zysku, statusu społecznego, bogactwa i osiągnięć akademickich ze spokojnym sercem – przy czym, oczywiście to „spokojne serce” nie oznacza, że doświadczyłeś już tych rzeczy i zobojętniałeś na nie, ale raczej że masz właściwy standard miary i nie uważasz ich za najważniejsze w swoim życiu, zaś standardy i zasady, którymi mierzysz i postrzegasz te rzeczy, jak również twoje wartości uległy zmianie i jesteś w stanie podchodzić do nich poprawnie i postrzegać je ze spokojnym sercem – czego to dowodzi? Dowodzi to tego, że zostałeś uwolniony od rzeczy zewnętrznych, takich jak tak zwany status społeczny, wartość człowieka i tak dalej. Być może nie jesteście w stanie jeszcze tego teraz osiągnąć, ale kiedy szczerze pojmiecie prawdę, będziecie potrafili prześwietlić te rzeczy. Dam wam przykład. Ktoś spotyka zamożnych braci i siostry i widzi, że noszą tylko markowe rzeczy i wyglądają na bogatych, nie wie, jak z nimi rozmawiać ani jak z nimi obcować, więc korzy się i płaszczy przed nimi, schlebia swoim bogatym braciom i siostrom i zachowuje się w odrażający sposób – czyż nie jest to poniżanie samego siebie? Jest w tym coś, co sprawia, że taka osoba zdaje się zdominowana. Niektórzy ludzie wołają „szanowna siostro”, gdy spotykają bogatą kobietę lub „szanowny bracie”, gdy widzą bogatego mężczyznę. Zawsze pragną się im przypodobać i zwrócić na siebie ich uwagę. Z kolei, gdy widzą kogoś biednego i niewiele znaczącego, kto pochodzi ze wsi i ma słabe wykształcenie, patrzą na niego z góry i nie zwracają na niego uwagi, a ich nastawienie ulega zmianie. Czy tego rodzaju powszechne praktyki mają miejsce w kościele? Tak, i nie możecie temu zaprzeczyć, ponieważ wśród was są tacy, którzy właśnie ujawnili takie zachowanie. Niektórzy wołają „szanowny bracie”, inni „szanowna siostro”, a jeszcze inni „cioteczko” – są to wiele znaczące praktyki społeczne. Sądząc po ich zachowaniu, nie są to ludzie, którzy dążą do prawdy, nie posiadają też najmniejszej nawet prawdorzeczywistości. Tego rodzaju osoby stanowią większość pośród was i jeśli się nie zmienią, w końcu wszyscy zostaną wyeliminowani. Nawet jeśli te błędne poglądy nie mają wpływu na akceptację przez ludzi prawdziwej drogi, mogą wpływać na wkroczenie przez nich w życie i wykonywanie obowiązków; jeśli tacy ludzie nie akceptują prawdy, przypuszczalnie doprowadzą do zakłóceń w kościele. Jeśli jesteś w stanie pojąć intencję Boga, pojmiesz też zasady i standardy, według których rzeczy te są mierzone. Jest jeszcze jeden aspekt, a mianowicie taki, że bez względu na status społeczny i wykształcenie danej osoby, a także jej pochodzenie rodzinne, trzeba uznać następujący fakt: twoje osiągnięcia edukacyjne i pochodzenie rodzinne nie mogą zmienić twojego charakteru ani wpłynąć na twoje usposobienie. Czyż tak nie jest? (Jest). Dlaczego to mówię? Bez względu na to, w jakiej rodzinie ktoś się urodził, jakie zdobył wykształcenie, czy posiadł wysoką kulturę osobistą, i bez względu na to, w jakim środowisku społecznym się urodził, czy ma wysoki bądź niski status społeczny, jego zepsute skłonności są takie same jak u każdej innej osoby. Wszyscy są tacy sami – to nieuniknione. Twój status społeczny i wartość nie zmienią faktu, że jesteś członkiem rasy ludzkiej, która została zdeprawowana przez szatana, ani faktu, że jesteś skażoną istotą ludzką o zepsutych skłonnościach, która sprzeciwia się Bogu. Co mam przez to na myśli? Ano to, że niezależnie od tego, w jak bogatej rodzinie się urodziłeś lub jak wysokie wykształcenie zdobyłeś, i tak masz zepsute skłonności; bez względu na to, czy ktoś jest zacny czy marny, bogaty czy biedny, czy jego status jest wysoki czy niski – wciąż jest zepsutą istotą ludzką. Dlatego po przyjęciu dzieła Bożego wszyscy jesteście sobie równi, zaś Bóg jest prawy i sprawiedliwy dla wszystkich. Czyż nie tak ludzie powinni to pojmować? (Tak). Któż nie jest zdeprawowany przez szatana i nie ma zepsutych skłonności tylko dlatego, że posiada wysoki status w społeczeństwie i wywodzi się z najszlachetniejszego rodu z całej ludzkości? Czy można obronić takie stwierdzenie? Czy taki fakt miał kiedykolwiek miejsce w całej historii ludzkości? (Nie). Nie, coś takiego nigdy nie miało miejsca. Właściwie żadna istota ludzka – w tym Hiob, Abraham, prorocy i starożytni święci czy Izraelici – nie zdołała uniknąć życia z tym niezaprzeczalnym faktem: żyjąc na tym świecie, cała ludzkość została zdeprawowana przez szatana. W zdeprawowaniu człowieka przez szatana nie ma znaczenia, czy jesteś dobrze wykształcony czy nie, jaka jest twoja historia rodzinna, jakie nosisz nazwisko i jak duże jest twoje drzewo genealogiczne – jeśli żyjesz wśród rodzaju ludzkiego, zostałeś zdeprawowany przez szatana. W związku z tym poprzez swoją wartość i wykształcenie nie da się zmienić faktu, że masz szatańskie zepsute skłonności i żyjesz z nimi. Czyż nie tak ludzie powinni to pojmować? (Tak, właśnie tak). Gdy już pojmiecie te rzeczy, to w przyszłości, gdy ktoś zacznie obnosić się ze swoimi talentami i kapitałem lub gdy znów odkryjecie w swoim otoczeniu kogoś „lepszego”, jak go potraktujecie? (Potraktuję go zgodnie z Bożymi słowami). Właśnie. Jak zatem należy potraktować go zgodnie z Bożymi słowami? Jeśli nie masz co robić, to zaczniesz mu uwłaczać i wyśmiewać go, mówiąc: „Zobacz, jaki jesteś wykształcony, po co tak się popisujesz? Znowu mówisz o swoim kapitale, ale czy potrafisz dobrze wykonywać swoje obowiązki? Bez względu na swoje wykształcenie, czyż nie jesteś i tak zdeprawowany przez szatana?”, czy będzie to właściwy sposób traktowania takiej osoby? Nie jest to zgodne z zasadami i nie jest to coś, co powinien robić ktoś charakteryzujący się zwykłym człowieczeństwem. Jak zatem zgodnie z zasadami należy potraktować taką osobę? Nie należy jej hołubić, ale też nie wolno jej uwłaczać – czy to nie brzmi jak kompromis? (Owszem). Czy pójście na kompromis jest słuszne? Nie jest. Należy potraktować ją właściwie, a jeśli możesz użyć prawdy, którą pojmujesz, do tego, by jej pomóc – zrób to. Jeśli nie możesz jej pomóc, ale jesteś przywódcą i widzisz, że nadawałaby się do wypełnienia określonego obowiązku, to przekonaj tę osobę, aby je wykonała. Nie patrz na nią z góry tylko dlatego, że ma wysokie wykształcenie, myśląc: „Hm, jaki pożytek płynie z wysokiego wykształcenia? Czy pojmujesz prawdę? Ja nie mam dobrego wykształcenia, a i tak jestem przywódcą. Reprezentuję sobą świetną wartość, jestem lepszy od ciebie, więc będę ci uwłaczać i cię zawstydzać!”. Takie zachowanie jest podłe i pozbawione człowieczeństwa. Co zatem oznacza „traktować właściwie taką osobę”? Oznacza to postępowanie zgodne z prawdozasadami. A jaka jest tutaj zasada prawdy? Jest nią traktowanie ludzi uczciwie. Nie darz ludzi przesadną estymą i nie podziwiaj ich, nie upokarzaj się przed nimi, uznając, że jesteś o poziom niżej, nie schlebiaj im, ale też nie poniewieraj nimi i nie uwłaczaj im; wszak mogą nie mieć wysokiego mniemania o swojej wartości i nie obnosić się z nią. Czy to dobrze zawsze obawiać się, że osoby te będą się chełpić i z tego powodu zawsze im uwłaczać? Nie, to nie w porządku. Takie postępowanie jest podłe i pozbawione człowieczeństwa – jeśli nie skłaniasz się zbytnio w jedną stronę, to zaczynasz zbyt mocno skłaniać się w drugą. Traktować ludzi właściwie, traktować ich sprawiedliwie – oto zasada. Zasada ta brzmi prosto, ale nie jest łatwo wprowadzić ją w życie.

Kiedyś pewien przywódca postanowił przenieść się w jakieś miejsce, w którym mógłby zamieszkać. Powiedziałem mu, że może zabrać ze sobą odpowiednich liderów i członków grupy, gdyż dzięki temu będzie im dogodnie omawiać wspólną pracę. Nietrudno było zrozumieć, co powiedziałem – wystarczyło usłyszeć te słowa i było wiadomo, o co chodzi. Ostatecznie okazało się, że zabrał ze sobą odpowiedni personel z całkiem ładnymi „referencjami”. Niektórzy przynosili mu herbatę, inni myli mu stopy i masowali plecy – jedna wielka ferajna sługusów. Jakże obrzydliwy był ten przywódca? Był wśród nich człowiek chory na chorobę zakaźną, który codziennie mu schlebiał, chodził za nim i mu usługiwał. Przywódca zaś był gotów nawet zaryzykować zakażenie tą chorobą, byle tylko móc cieszyć się schlebianiem sobie. Koniec końców, po przeprowadzce osoba cierpiąca na chorobę zakaźną doznała nawrotu swojej dolegliwości, przez co fałszywy przywódca również został ujawniony. I właśnie dlatego – bez względu na to, czy ludzie rozumieją prawdę czy też nie – nie wolno im czynić zła, nie wolno im polegać na swoich ambicjach i pragnieniach ani mieć mentalności ryzykanta, ponieważ Bóg bada serca ludzi i całą ziemię. Co oznacza „cała ziemia”? Termin ten obejmuje zarówno rzeczy materialne, jak i niematerialne. Nie próbuj mierzyć Boga, Jego autorytetu ani wszechmocy Bożej za pomocą własnego mózgu. Ludzie są istotami stworzonymi, a ich życie tak niewiele znaczy – jakże mogliby zmierzyć wielkość Stwórcy? Jakże mogliby zmierzyć wszechmoc i mądrość Stwórcy w Jego stworzeniu wszystkich rzeczy i sprawowaniu suwerennej władzy nad wszystkimi rzeczami? Absolutnie nie wolno ci robić rzeczy ignoranckich ani czynić zła. Czynienie zła nieuchronnie pociągnie za sobą karę, a gdy pewnego dnia Bóg obnaży twoje czyny, otrzymasz więcej, niż się spodziewałeś – tego dnia będziesz płakać i zgrzytać zębami. Musisz postępować z samoświadomością. W pewnych sprawach, zanim Bóg cię obnaży, byłoby lepiej, żebyś porównał się z Bożymi słowami, zastanowił się nad sobą i wydobył na światło dzienne wszelkie ukryte rzeczy, odkrył własne problemy, a następnie szukał prawdy, aby je rozwiązać – nie czekaj, aż Bóg cię obnaży. Gdy to nastąpi, czy wówczas nie staniesz się przez to bierny? W tym momencie popełnisz już występek. Od momentu, gdy Bóg zaczyna cię badać, do momentu obnażenia ciebie, twoja wartość i opinia Boga o tobie może ulec ogromnej zmianie. Dzieje się tak, ponieważ w czasie, gdy Bóg cię bada, daje ci możliwości i pokłada w tobie swoje nadzieje. Trwa to do chwili obnażenia twoich czynów. Jaki jest nastrój Boga od chwili, gdy pokłada w kimś swoje nadzieje, do chwili, gdy ostatecznie Jego nadzieje spełzają na niczym? Ulega kolosalnemu spadkowi. A jakie będą tego konsekwencje dla ciebie? W niezbyt ciężkich przypadkach możesz stać się obiektem znienawidzonym przez Boga i zostaniesz odstawiony na boczny tor. Co oznacza „odstawiony na boczny tor”? Oznacza to, że zostaniesz zatrzymany i poddany obserwacji. A jakie będą konsekwencje w poważniejszych przypadkach? Bóg powie: „Ta osoba to istna katastrofa i nie zasługuje nawet na to, by świadczyć dla Mnie usługi. Absolutnie nie zbawię tej osoby!”. Gdy Bóg ukształtuje już sobie tę ideę, nie będziesz już mógł liczyć na żaden inny wynik, i gdy to się stanie, możesz się korzyć i krwawić, ale to nic nie da, ponieważ Bóg dał ci już wystarczającą liczbę szans, lecz ty nigdy nie żałowałeś za grzechy i posunąłeś się za daleko. Dlatego bez względu na to, jakie masz problemy lub jakie zepsucie ujawniasz, zawsze powinieneś zastanawiać się nad sobą i poznawać siebie w świetle Bożych słów lub prosić braci i siostry, by wskazywali ci te rzeczy. Najważniejsze jest to, by przyjąć Bożą kontrolę, stanąć przed Bogiem i błagać Go o oświecenie i iluminację. Bez względu na metodę, której użyjesz, wczesne odkrycie problemów, a następnie ich rozwiązanie, jest efektem, jaki osiąga się dzięki autorefleksji, i jest to najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić. Nie wolno ci czekać, aż Bóg cię obnaży i wyeliminuje, zanim zaczniesz odczuwać wyrzuty sumienia, gdyż wtedy będzie już za późno na skruchę! Kiedy Bóg kogoś obnaża, czy jest On głęboko zagniewany czy też niezmiernie miłosierny? Trudno powiedzieć. Odpowiedź na to pytanie jest nieznana i nie dam ci żadnej gwarancji – ścieżka, którą podążasz, zależy tylko od ciebie. Czy wiecie, co jest moją odpowiedzialnością? Mówię wam wszystko, co mam do powiedzenia; każde słowo, które powinienem powiedzieć, nie pomijając ani jednego. Bez względu na metodę, której użyję – czy to słowa pisanego, opowiadania historii czy też tworzenia krótkich programów – w każdym przypadku przekazuję wam prawdę, którą Bóg chce, żebyście pojęli za pomocą różnych środków, a jednocześnie informuję was o problemach, które dostrzegam. Ostrzegam, upominam i nawołuję was, a także zapewniam wam pewne zasoby, pomoc i wsparcie. Czasami mówię też przykre rzeczy. To jest moja odpowiedzialność, a od ciebie zależy, jak przemierzysz resztę drogi. Nie musisz analizować mojej mowy ani mimiki, nie musisz bacznie zwracać uwagi na to, jaka jest moja opinia o tobie – nie musisz tego robić. To, jaki będzie twój wynik w przyszłości, nie ma nic wspólnego ze mną – wiąże się to wyłącznie z tym, do czego sam dążysz. Dzisiaj otwieram okno i mówię szczerze, mówię bardzo wyraźnie. Czy usłyszeliście i zrozumieliście każde słowo i każde zdanie, które wypowiedziałem, jak również to, co muszę powiedzieć, co powinienem powiedzieć i co powiedziałem w przeszłości? W tym, co mówię, nie ma nic abstrakcyjnego, nic, czego nie bylibyście w stanie zrozumieć. Zrozumieliście wszystko, zatem wypełniłem swoją odpowiedzialność. Nie myślcie, że po tym, jak skończę mówić, nadal będę musiał mieć was na oku i być za was odpowiedzialny – ręka w rękę, aż do końca. Wszyscy od kilku lat wierzycie w Boga, wszyscy jesteście osobami dorosłymi, a nie małymi dziećmi. Macie przywódców, którzy są za was odpowiedzialni, kiedy coś robicie – to już nie moja odpowiedzialność. Mam własny zakres prac, własny zakres obowiązków. Nie muszę – i nie jest to dla mnie możliwe – podążać za każdym z was, nieustannie was nadzorować i ponaglać – nie jestem do tego zobowiązany. Jeśli chodzi o to, do czego dążycie, co mówicie i robicie na osobności oraz jaką ścieżką podążacie – żadna z tych rzeczy nie ma ze mną nic wspólnego. Dlaczego mówię, że żadna z tych rzeczy nie ma ze mną nic wspólnego? Jeśli potraficie wykonywać swoje obowiązki w domu Bożym w odpowiedni i właściwy sposób, wówczas dom Boży będzie odpowiedzialny za was aż do końca. Jeśli jesteście gotowi wypełniać swoje obowiązki, płacić cenę, akceptować prawdę i działać zgodnie z zasadami, to dom Boży będzie was prowadził, dbał o was i was wspierał; jeśli natomiast nie jesteście gotowi wypełniać swoich obowiązków, chcecie iść do pracy i zarabiać pieniądze, to drzwi domu Bożego są szeroko otwarte, a wy zostaniecie stamtąd ciepło odesłani. Jeśli jednak wywołujecie zakłócenia, czynicie zło i robicie zamieszanie w domu Bożym, to bez względu na to, kto czyni owo zło, dom Boży ma swoje zarządzenia administracyjne i ustalenia dotyczące pracy, a wy zostaniecie potraktowani zgodnie z tymi zasadami. Rozumiecie? Wszyscy od lat wierzycie w Boga i przez te wszystkie lata przeczytaliście wiele Bożych słów, uczęszczaliście na nabożeństwa i słuchaliście kazań, dlaczego więc nie okazaliście skruchy ani nie odmieniliście się choćby w najmniejszym stopniu? Jest wielu ludzi, którzy przez lata słuchali kazań i zrozumieli pewne prawdy, a mimo to nie okazali jeszcze skruchy, nadal niedbale wykonują swoje obowiązki – ci ludzie są w niebezpieczeństwie. Powiem wam coś prawdziwego: nie oczekujcie, że zawsze będę miał was na oku, troszczył się o was i was uczył, trzymając za rękę, abyście mogli robić coś realnego i efektywnego. Jeśli nie będę was obserwował, nadzorował i ponaglał, a wy staniecie się niedbali, a wasze działania doprowadzą do spowolnienia postępów w pracy, wówczas będziecie skończeni. To pokaże, że wykonujecie swoje obowiązki bez krzty lojalności i wszyscy jesteście wyrobnikami. Powiem wam tylko tyle: moja służba została wypełniona i nie mam obowiązku zajmować się wami. Dzieje się tak, ponieważ Duch Święty działa i sprawuje nad wami kontrolę w tych sprawach. To, co ja mam zrobić, zostało zrobione; to, co mam powiedzieć, zostało powiedziane – wypełniłem swoją służbę, wywiązałem się ze swojej odpowiedzialności. Co do reszty, to teraz wy musicie wziąć odpowiedzialność za własne czyny i zachowanie. Jeśli nie przyjmiecie prawdy, lecz będziecie ciągle powierzchowni i nigdy nie pomyślicie o pokucie, wówczas kara i eliminacja, które was czekają, nie będą miały nic wspólnego ze mną.

Jeden z aspektów historii, którą właśnie opowiedziałem, dotyczy tego, jak traktować status społeczny, wartość, pochodzenie rodzinne, wykształcenie i tak dalej, oraz jakie są standardy i zasady dotyczące tych rzeczy; innym aspektem było wyjaśnienie, jak należy podchodzić do tych rzeczy i jak dojrzeć ich istotę. Kiedy już dojrzysz istotę tych rzeczy, to nawet jeśli nadal będą obecne w twoim sercu, nie będziesz przez nie ograniczany ani nie będziesz żył według nich. Kiedy napotkasz osobę niewierzącą, która obnosi się ze swoją chwalebną historią studiów na uniwersytecie w celu zdobycia tytułu magistra lub doktora, jakie wykażesz poglądy i podejście w tej kwestii? Jeśli powiesz: „Studia licencjackie nic nie znaczą. Ja lata temu ukończyłem studia magisterskie” – jeśli okażesz taką mentalność, będzie to niepokojące i dowiedzie, że nie zmieniłeś się zbytnio w swojej wierze w Boga. Jeśli taka osoba zapyta cię, jakie masz wykształcenie, a ty jej odpowiesz: „Nie ukończyłem nawet szkoły podstawowej i nie potrafię nawet napisać wypracowania”, a osoba ta stwierdzi, że jesteś nikim i zacznie cię ignorować, czyż nie będzie to po prostu doskonała sytuacja? Możesz zaoszczędzić sobie czasu na to, by przeczytać więcej Bożych słów oraz lepiej wypełniać swoje obowiązki, i to jest właściwe postępowanie. Jaki sens ma plotkowanie z osobami niewierzącymi i niedowiarkami? Jeśli powiesz, że masz niski poziom wykształcenia i brak ci statusu w społeczeństwie, a ktoś zacznie patrzeć na ciebie z góry, to co zrobisz? Nie bierz sobie tego do serca i nie czuj się tym skrępowany. Po prostu pozwól mówić takim osobom, niech gadają, co chcą, to nie ma nic wspólnego z tobą. Dopóki nie powoduje to u ciebie zwłoki w dążeniu do prawdy w wierze w Boga, jest w porządku. W rzeczy samej jest to temat drugorzędny, lecz w codziennym życiu, poprzez rzeczy wyrażane przez ludzi daje się zauważyć, jak olbrzymią wagę ludzie ci przywiązują do spraw związanych z kapitałem i zawsze noszą je w swoich sercach. Może to wpływać nie tylko na mowę i zachowanie takich osób, ale również na ich wejście w życie i wybór właściwej ścieżki wiary w Boga. No dobrze, nie będę już więcej poruszać tego rodzaju kwestii. Wróćmy do tematu, którym zajmowaliśmy się ostatnio. Kontynuujmy omawianie i szczegółowe analizowanie różnych przejawów antychrystów.

Szczegółowa analiza tego, jak nikczemni, podstępni i fałszywi są antychryści

I. Szczegółowa analiza wrogości i pogardy antychrystów wobec rzeczy pozytywnych i prawdy

Zakończyliśmy analizę szóstego przejawu bycia antychrystem, a teraz rozpoczniemy szczegółową analizę siódmego: jak nikczemni, podstępni i fałszywi są antychryści. Niektórzy ludzie mówią: „Skoro szczegółowo analizujemy i demaskujemy antychrystów, czyż stwierdzenie, że są oni nikczemni, podstępni i fałszywi, nie jest zbyt łagodne? Usposobienie kogóż z nas nie jest choć trochę nikczemne bądź fałszywe? Wszyscy zwyczajni ludzie mają takie zepsute skłoności, jeśli zatem będziemy w ten sposób demaskować i analizować antychrystów, czyż nie wyjdzie na to, że każdy jest antychrystem?”. Czy ktoś z was tak myśli? Jeśli ktoś z was rzeczywiście tak myśli, to jest w błędzie. Czy istnieje różnica między nikczemnością, podstępnością i fałszywością antychrystów a przejawami tych zepsutych skłonności u zwyczajnych ludzi? Z całą pewnością istnieje różnica, w przeciwnym razie nie uwzględnilibyśmy tych skłonności w przejawach bycia antychrystem. Dzisiaj skupię się przede wszystkim na tej różnicy, po czym przejdę do omówienia kilku rzeczywistych przykładów oraz konkretnych przejawów nikczemnych, podstępnych i fałszywych skłonności antychrystów. Łatwo zrozumieć dosłowne znaczenie słów „nikczemny”, „podstępny” i „fałszywy”. Trudność polega na rozpoznaniu zasadniczej różnicy pomiędzy tymi rodzajami przejawów u antychrystów i u zwyczajnych ludzi – dlaczego definiujemy jako antychrysta dany typ osoby, która posiada te zepsute skłonności i tę istotę, i jaka jest istotowa różnica między antychrystami a zwyczajnym zepsutym rodzajem ludzkim. Po pierwsze, antychryści są jawnie wrogo nastawieni do prawdy i Boga – rywalizują z Bogiem o Jego wybrańców, Jego pozycję i ludzkie serca, a nawet czynią różne rzeczy w pobliżu wybrańców Boga, by zdobyć ich serca, a także sprowadzić ich na manowce i sparaliżować. Krótko mówiąc, natura działań i zachowań antychrystów – zarówno jawnych, jak i utajonych – jest zawsze wrogo nastawiona do Boga. Dlaczego twierdzę, że tak jest? Ponieważ antychryści doskonale wiedzą, że słowa Boga są prawdą i że On jest Bogiem, a mimo to sprzeciwiają się Mu i nie akceptują prawdy, niezależnie od sposobu, w jaki jest ona omawiana. Niektórzy antychryści na przykład werbują określonych ludzi, prowadzą ich na manowce i ich kontrolują. Sprawiają, że ludzie ci są im posłuszni i podążają za nimi, a wówczas podstępnie pozyskują rozmaite księgi i materiały z kościoła, zakładają własne kościoły i ustanawiają własne królestwa, by móc cieszyć się tym, że mają wyznawców i są przez nich czczeni, po czym zaczynają czerpać zyski z kościoła. Tego rodzaju zachowanie wyraźnie wskazuje na to, że antychryści rywalizują z Bogiem o Jego wybrańców – czyż to nie cecha charakterystyczna antychrystów? Czyż niesprawiedliwe jest definiowanie tych ludzi jako antychrystów na podstawie tej oczywistej cechy? To wcale nie jest niesprawiedliwe – ta definicja jest bardzo dokładna! Są także antychryści, którzy tworzą kliki w kościele i rozmontowują go od środka. Nieustannie szkolą własne siły w kościele i wykluczają tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Następnie trzymają po swojej stronie tych, którzy ich słuchają i podążają za nimi, by stworzyć własne siły i zmusić wszystkich do robienia tego, co antychryści im mówią. Czyż nie jest to ustanawianie własnego królestwa? Bez względu na to, jakie ustalenia czy wymagania dotyczące pracy wyrazi Zwierzchnictwo, antychryści odmawiają ich wykonania, a zamiast tego działają po swojemu, prowadząc swoich zwolenników do jawnego sprzeciwu wobec Zwierzchnictwa. Przykładowo, dom Boży wymaga, aby przywódcy i pracownicy, którzy nie są w stanie wykonywać prawdziwej pracy, byli niezwłocznie zastępowani. Antychryst pomyśli jednak: „Choć niektórzy przywódcy i pracownicy nie są w stanie wykonywać prawdziwej pracy, wspierają mnie i akceptują, a ja sam ich wyszkoliłem. Nie ma mowy, by Zwierzchnictwo zastąpiło tych ludzi, chyba że mnie usuną w pierwszej kolejności”. Powiedzcie, czy ten kościół nie jest pod kontrolą antychrysta? Ustalenia domu Bożego dotyczące pracy nie są akceptowane przez antychrysta i nie mogą zostać wykonane. Podczas gdy ustalenia dotyczące pracy były wydawane przez dłuższy czas i każdy kościół informował o tym, jak zostały one zrealizowane, na przykład, komu przydzielono inny obowiązek lub kogo zastąpiono z powodu określonych okoliczności, antychryst nigdy o niczym nie informuje i nigdy nie zmienia ludziom zakresu obowiązków. Niektórzy ludzie zawsze niedbale wykonują swoje obowiązki, co negatywnie wpływa na dzieło kościoła, lecz antychryst nie przydziela im innego obowiązku. Nawet gdy Zwierzchnictwo bezpośrednio nakazuje antychrystowi, aby zastąpił tych ludzi, mija długi czas bez odpowiedzi z jego strony. Czyż nie występuje tu jakiś problem? Kiedy Zwierzchnictwo prosi go o wdrożenie ustaleń dotyczących pracy lub próbuje czegoś się dowiedzieć, niczego nie osiągnie. Bracia i siostry w kościele nic o tym nie wiedzą, nie otrzymują żadnych informacji i są odłączeni od Zwierzchnictwa – kościół jest całkowicie kontrolowany przez tę jedną osobę. Jaka jest natura antychrysta postępującego w ten sposób? Jest to antychryst przejmujący kontrolę nad kościołem. Antychryści tworzą kliki w kościele, ustanawiają własne królestwa, sprzeciwiają się domowi Bożemu i szkodzą wybrańcom Boga. Ludzie tracą dzieło Ducha Świętego, nie są w stanie odczuwać Bożej obecności, nie ma w nich pokoju ani radości, tracą wiarę w Boga i nie wykonują już z zaangażowaniem swoich obowiązków. Stają się nawet zniechęceni i zdeprawowani, popadając w stagnację. Wszystko to są skutki zwodzenia i kontrolowania ludzi przez antychrysta. Obecnie we wszystkich obszarach duszpasterskich w Chinach kontynentalnych zdemaskowano i zastąpiono kilkoro fałszywych przywódców i antychrystów. Wśród nich są fałszywi przywódcy oraz fałszywi pracownicy, którzy nie wykonali żadnej prawdziwej pracy. Wszyscy oni posiadali przejawy antychrysta i mieli jego skłonności, ale nie osiągnęli poziomu antychrystów, więc zostali jedynie zastąpieni. Jednakże niektórzy ludzie sami dla siebie stanowili prawo, mieli we wszystkim decydujące zdanie, całkowicie naruszali ustalenia dotyczące pracy i działali na swój własny sposób, w związku z czym zostali zdefiniowani jako antychryści i wydaleni. Ten sposób demaskowania fałszywych przywódców i antychrystów i postępowania z nimi jest wspaniały! Czuję się nadzwyczaj szczęśliwy, gdy czytam raporty o takich sytuacjach, ponieważ dowodzi to, że niektórzy wybrańcy Boga po latach słuchania kazań pojęli nieco prawdy. Dlaczego mówię, że pojęli nieco prawdy? Dlatego że po wysłuchaniu tych kazań są w stanie je powiązać z pewnymi sprawami, które napotykają w życiu, i się do nich zastosować. Tuż po wysłuchaniu tych prawd mogą ich faktycznie nie pojmować, lecz później zyskują rozeznanie co do ludzi i wydarzeń. Przyswajają zasady i standardy, według których mogą mierzyć tych, którzy sami dla siebie stanową prawo, którzy nie wykonują prawdziwej pracy, którzy nie potrafią rozwiązywać prawdziwych problemów, którzy niedbale wykonują swoje obowiązki i nie dźwigają brzemienia, oraz tych, którzy nie mają poczucia odpowiedzialności. Czyż to nie jest postęp? To właśnie postęp. Nie można powiedzieć, że posiadają odpowiednią postawę, oni jedynie pojęli nieco prawdy. Wybrańcy Boga mają nieco rozeznania w kwestii fałszywych przywódców, antychrystów i pewnych osób, które nie wykonują prawdziwej pracy i są niekompetentne w swoim dziele – czyż to nie jest dobra rzecz? To dobra rzecz – pokazuje, że wybrańcy Boga pojmują prawdę i mają rozeznanie, że mogą trwać u boku Boga i chronić dzieło kościoła – to coś, co warto celebrować. Antychryści nie są w stanie zwieść tych, którzy pojmują prawdę. Mogą przez pewien czas zwodzić tych, którzy nie pojmują prawdy i nie mają rozeznania, ale jak długo? Ufam, że im więcej ludzi pojmie prawdę i im więcej będzie mieć wiary w Boga, tym mniej czasu zajmie im wyzbycie się i odrzucenie więzów i ograniczeń nakładanych na nich przez antychrystów. W związku z tym musimy omawiać różne szczegółowe przejawy bycia antychrystem, jeśli bowiem ludzie będą wprowadzani w błąd i kontrolowani przez antychrysta, niezwykle trudno będzie im osiągnąć zbawienie.

Właśnie w prostych słowach wyjaśniłem przejawy bycia antychrystem oraz powody, dla których takich ludzi definiuje się jako antychrystów. Jaka jest zatem różnica między przejawami nikczemności, podstępności i fałszu antychrystów a zepsutymi skłonnościami zwyczajnych ludzi? Czy w ogóle to pojmujecie? Opowiem pewną historię, która z pewnością powiązana jest z nikczemnością, podstępnością i fałszem. Biblijna Księga Hioba zawiera rozmowę między Bogiem a szatanem. Bóg pyta szatana: „Skąd przybywasz?” (Hi 1:7). A co odpowiada szatan? („Z krążenia po ziemi i z przechadzania się po niej” (Hi 1:7)). Do tej pory ludzie wciąż nie rozumieją, co szatan miał na myśli – nazywa się to usposobieniem. Dlaczego ludzie nie rozumieją, co szatan miał na myśli? Dlatego że wciąż nie zrozumieliście, skąd dokładnie pochodzi szatan. Jaki jest problem z tym, co powiedział szatan? Pojawia się tu pewien rodzaj usposobienia i jest to usposobienie nikczemne. Skończmy na razie mówić o tym wersecie i przeanalizujmy to, co następuje po nim. Szatan przychodzi przed oblicze Boga i po tym, jak udziela odpowiedzi na Jego pytanie, Bóg mówi do niego: „Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba, że nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła?” (Hi 1:8). Jak zareagowałaby zwyczajna osoba, słysząc, że Bóg to powiedział? (Chciałaby zobaczyć, jak Hiob się zachowuje). Taka osoba pomyślałaby zaraz: „Hiob bał się Boga i unikał zła, był człowiekiem doskonałym. Szczerze go podziwiam!”. Skąd bierze się ten podziw? Wynika on z pewnego rodzaju tęsknoty, miłości i pragnienia pozytywnych rzeczy mieszczących się w ramach zwykłego człowieczeństwa. Jeśli jednak nie miłujesz prawdy, co okażesz, gdy usłyszysz te słowa? (Wzgardę). Wzgardzisz tymi słowami i je zignorujesz. Niektórzy ludzie myślą wówczas: „Bać się Boga i unikać zła? Czymże jest ten strach? Co oznacza »unikać zła«? Gdzie można dzisiaj znaleźć człowieka doskonałego?”. Wydaje się, że po usłyszeniu tych słów nic nie czują, czy zatem mają serca, które tęsknią za tymi rzeczami i ich pragną? (Nie). Czy łakną tych rzeczy? (Nie). Czy pragną szukać dokładnego zrozumienia tego, z jakimi szczegółami się to wiąże? Czy mają takie aspiracje? Nie, w głębi serca nie chcą tego wiedzieć. Jest jeszcze inny typ ludzi, którzy reagują w nienormalny sposób, słysząc Boga, który mówi, że Hiob bał się Go i unikał zła, że był człowiekiem doskonałym. Mówią oni: „Co takiego? Hiob bał się Boga, unikał zła i był człowiekiem doskonałym – czy ktoś taki istnieje? Pokaż mi tę jego doskonałość – nie wierzę w nią!”. Czy ludzie, którzy mają takie pomysły i przejawiają takie zachowania, prawdziwie wierzą i uznają słowa wypowiedziane przez Boga? (Nie). Nie wierzą w nie prawdziwie ani ich nie uznają. Po pierwsze, jedno jest pewne: ludzie tacy nie uznają, że to, co mówi Bóg, jest prawdziwe, godne zaufania i dokładne, nie uważają słów Boga za prawdę, za słowa Stwórcy i za najwyższą prawdę dla całej ludzkości. Skoro nie uznają słów Boga za prawdę, to za kogo uznają Boga? Skoro zaprzeczają słowom Boga, czy mogliby uznać, że Bóg jest Bogiem? Z pewnością nie, ponieważ zaprzeczają słowom Bożym, zaprzeczają Bożemu punktowi widzenia i Bożym wypowiedziom, z czego wynika, że zaprzeczają istnieniu Boga oraz temu, że jest On rzeczywistością wszystkich pozytywnych rzeczy. To jest pewne. Jest jeszcze jedna kwestia: jakie podejście mają tacy ludzie do prawd wyrażanych przez Boga oraz do rzeczy pozytywnych i negatywnych, i jakie usposobienie kryje się za ich podejściem? Jaki jest ich pogląd na temat Hioba? „To niemożliwe! Czy ktoś taki mógłby jeszcze istnieć na tym świecie? To jedynie historyczny relikt. Ktoś taki nie ma prawa żyć na tym świecie. Powinni żyć tylko ci, którzy są zdradzieccy, źli i nikczemni. Ludzie tacy jak Hiob powinni umrzeć, a nie żyć!”. Co to za usposobienie? (Nikczemność). To nikczemność szatana. Czy są teraz wśród rodzaju ludzkiego są osoby, które mają dokładnie takie samo niegodziwe usposobienie co szatan? Jakiego rodzaju ludzie, gdy słyszą, że Bóg powiedział: „Hiob boi się Boga i unika zła; jest człowiekiem doskonałym”, nie są przekonani, odmawiają przyjęcia tego faktu do wiadomości, czują wstręt i pogardę, a w ich sercach rodzą się nawet przekleństwa? Czy możemy powiedzieć, że ludzie, u których rodzą się takie reakcje, są podobni do szatana? (Tak). Czy zatem nie posuwamy się zbyt daleko, definiując tych ludzi jako antychrystów? (Nie). Gdy Bóg rzekł do szatana jasno i wzniośle: „Hiob boi się Boga i unika zła; jest człowiekiem doskonałym”, jaka była postawa szatana? Wątpił w ten fakt. Jednym z aspektów tej sytuacji było to, że szatan wątpił, jakoby Hiob był tego typu człowiekiem, i uważał, że nie jest to możliwe. Było tak, ponieważ szatan jest nikczemny i sądzi, że wszystkie rzeczy są nikczemne. Nie wierzył, że wśród rodzaju ludzkiego może być ktoś tak wspaniały, kto naprawdę mógłby być postrzegany przez Boga jako człowiek doskonały – szatan w ten fakt nie wierzył. A oto kolejny aspekt tej kwestii: kiedy Bóg odkrył tak dobrego człowieka jak Hiob, co szatan poczuł w swoim sercu? Po pierwsze, na najbardziej powierzchownym poziomie poczuł zazdrość, myśląc: „Jakże może istnieć człowiek doskonały? Czyż nie zdeprawowałem całej ludzkości? Wszyscy ludzie są tacy sami jak ja, wszyscy Cię zdradzili. Jakże mogliby podążać za Tobą?”. Jeśli przetłumaczymy to na ludzki język, taka właśnie była jego mentalność. Szatan nie wierzył, że jest to możliwe, a istnieją ku temu dwa powody: po pierwsze, szatan chciał tego, żeby Hiob nie istniał, a po drugie, myślał sobie tak: „Nawet jeśli Hiob istnieje, to ja go unicestwię”. Czyż to nie była nikczemność szatana? (Tak). To była nikczemność szatana. Nie chciał, by prawdziwie dobry człowiek, ktoś, kto boi się Boga i unika zła, stanął przed obliczem Boga, nie chciał, by ktoś taki jak Hiob żył na tym świecie, nie chciał, by ktoś taki istniał, a tym bardziej nie chciał, by ktoś taki się pojawił – to była nikczemność szatana. Co jest źródłem nikczemności szatana? Jego istota usposobienia jest nikczemna. Oprócz tego szatan jest również wrogi wobec wszystkich pozytywnych rzeczy. Co obejmuje wyrażenie „wszystkie pozytywne rzeczy”? Obejmuje ono ludzi, którzy boją się Boga, unikają zła i są doskonali. Czy będąc wrogo nastawionym wobec Hioba, szatan nie był tym samym wrogo nastawiony wobec Boga? (Był). Tak to rzeczywiście było. Szatan był wrogo nastawiony wobec Hioba, a jednocześnie nienawidził Boga. Nie chciał, by ktokolwiek czcił Boga – to właśnie uczyniłoby go najszczęśliwszym i to było jego największym pragnieniem. A potem fakty okazały się całkowitym przeciwieństwem tego, na co miał nadzieję, co chciał zobaczyć i czego pragnął. Tak wspaniała rzecz wydarzyła się na jego oczach, a jednak jego nikczemność, jego bezwzględność sprawiła, że odbył kolejną rozmowę przed obliczem Boga, a był to dialog o następującej treści między nim a Bogiem. Zna ktoś oryginalny tekst? („Czy Hiob boi się Boga za nic?” (Hi 1:9)). Szatan nie mówił wprost, w jego słowach ukryta była pułapka. Powiedział: „Czy Hiob boi się Boga za nic?”, byś się nad tym zastanowił. Powiedz, czy Bóg wiedział, co szatan miał na myśli? (Tak). Bóg wiedział. Bóg znał szatana na wskroś i widział tę sprawę z całkowitą jasnością. Gdy tylko padło pytanie: „Czy Hiob boi się Boga za nic?”, Bóg wiedział, co szatan zrobi. Gdy Bóg zobaczył, że szatan chce coś zrobić, wiedział, że nadarzyła się okazja, że nadszedł czas, by wykorzystać szatana do poddania Hioba próbie. A zatem który z nich był mądry? (Bóg). Szatan nie wiedział o tym i pomyślał: „Czyż Bóg nie pozwolił mi dotknąć Hioba? Nie spodziewałem się, że teraz Bóg się na to zgodzi”. Zostawimy tę historię w tym miejscu. W zasadzie wszyscy wiedzą, co wydarzyło się później.

Przeanalizujmy teraz szczegółowo przejawy bycia szatanem i jego usposobienie widoczne w tym, co powiedział, a także to, jaka była jego motywacja i jakie były jego intencje. Po pierwsze, szatan nie wierzył w to, co powiedział Bóg, to znaczy przejawiał pełne wątpliwości nastawienie co do treści i faktów słów wypowiedzianych przez Boga. Wątpił w to, co Bóg powiedział, a jednocześnie chciał użyć jakiejś metody, by zaprzeczyć temu, co Bóg powiedział, nie mógł jednak zaprzeczyć temu bezpośrednio. W czym tkwiła nikczemność szatana? W tym, że przyjął jeszcze bardziej fałszywą metodę, mówiąc w głębi serca: „Nie zaprzeczę Twoim słowom bezpośrednio. Sprawię, że pozwolisz mi znęcać się nad Hiobem, po czym sprawię, że on się Ciebie wyprze. To byłby najlepszy wynik. Czyż nie poniesiesz wówczas porażki?”. To był jego cel. Jakie usposobienie ujawnił szatan w swoim dialogu z Bogiem i w swoich myślach? To usposobienie było ewidentnie nikczemne. Jaka jest różnica między nikczemnością szatana a nikczemnością zwyczajnej zepsutej ludzkości? Jaką rolę odgrywał tutaj szatan? Nie odszukał Hioba bezpośrednio, by zmusić go do wyparcia się Boga. Gdyby Hiob się przeciwstawił, szatan zostałby upokorzony, dlatego szatan nie działał w ten sposób. Co zatem uczynił? Jaka była dokładnie motywacja szatana, jakie środki i jaką taktykę zastosował? (Zaatakować za pomocą kogoś innego). Naprawdę nie doceniasz szatana – istoty ludzkie nie są w stanie pojąć jego nikczemności. Wszystkie sprawiedliwe i wspaniałe pozytywne rzeczy na świecie nie są wspaniałe dla szatana – on pragnie uczynić je nikczemnymi i nieczystymi. Jaka jest największa różnica między szatanem a zepsutymi ludźmi? Największa różnica polega na tym, iż szatan doskonale wie, że Bóg jest prawdą, że Bóg posiada mądrość i autorytet oraz że Bóg jest źródłem wszystkiego, co pozytywne, lecz szatan nie uznaje tych rzeczy. Wręcz przeciwnie – brzydzi się nimi, nienawidzi ich, a nawet je przeklina. Zepsuci ludzie są jednak często wprowadzani w błąd przez szatana i nie wiedzą, czym są rzeczy pozytywne, ani jakie rzeczy są sprawiedliwe, a tym bardziej, czym jest prawda lub czego wymaga Bóg. Choć przejawiają pewne zepsute skłonności, to te nikczemne i fałszywe zepsute skłonności ujawniają się wówczas, gdy ludzie są głupi, nieświadomi, odrętwiali, zaślepieni i otumanieni, nie rozumieją prawdy, podczas gdy szatan czyni zło świadomie. Dlaczego nazywamy go szatanem? Dlatego że widzi wszystko, co Bóg czyni w sferze duchowej i w całym wszechświecie, a choć jest świadkiem tego wszystkiego, nadal zaprzecza istnieniu Boga, jak również temu, że Bóg jest prawdą, oraz temu, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad całą ludzkością. Bez względu na to, jak wielu ludzi podąża za Bogiem, bez względu na to, jak wielkie dzieło czyni Bóg, jak wielki autorytet ma Bóg lub jak jest On wszechmocny – szatan notorycznie zaprzecza temu wszystkiemu i bez wstydu czy honoru paraliżuje, zaślepia i deprawuje ludzkość, stosując w tym celu wszelkiego rodzaju metody, by zwieść ludzkość i sprawić, aby za nim podążała. Jakie są podstawowe przejawy nikczemności szatana? Jego specjalnością jest sprzeciwianie się Bogu, nieuznawanie tego, co Bóg mówi, bez względu na to, jak słuszne są Jego słowa, nieuznawanie tego, że słowa Boga są pozytywnymi rzeczami i prawdą, a także wywracanie wszystkiego do góry nogami. Na przykład, Bóg sprawił, że ludzie spisali historię stworzenia przez Niego człowieka, a oprócz zapisu faktów stworzenia człowieka przez Boga istnieją również ślady dowodów, które można znaleźć. A co uczynił szatan? Sfabrykował „darwinizm” i powiedział, że człowiek wyewoluował z małp, narysował obraz przedstawiający, że małpy człekokształtne stopniowo ewoluowały od czworonożnych istot do dwunożnych ludzi, którzy chodzą wyprostowani, preparując tę herezję i niedorzeczność. Wskutek tego, mimo że niektórzy ludzie zaprzeczają ewolucji, wielu nadal nie wierzy, że człowiek pochodzi od Boga. Czyż nie jest to nikczemność szatana? (Jest). To właśnie jest nikczemność szatana. Bez względu na to, jak wielkiego dzieła jest osobiście świadkiem, szatan w dalszym ciągu wrogo odnosi się do Boga i sprzeciwia się Mu do samego końca. Każdego dnia, w którym Bóg nie niszczy szatana lub go nie pokonuje, ten nieustannie Mu się sprzeciwia. W tym właśnie tkwi nikczemność szatana, zaś jej podstawową przyczyną jest to, że jego istota jest nikczemna.

Czy w rozmowie między szatanem a Bogiem w Księdze Hioba istnieje jakiś związek między tym, co przejawia szatan, a tym, co przejawiają antychryści? (Tak). Jaki związek? Dlaczego przytaczam ten fragment? Nikczemność, podstępność i fałsz antychrystów to temat, na który często natrafiacie, a te rzeczy są również rzeczywistymi przejawami, które często widzicie, dlaczego zatem wyodrębniam te przejawy bycia antychrystem jako pojedynczy element przeznaczony do szczegółowej analizy? Przed chwilą rozmawialiśmy o nikczemności szatana oraz o tym, w jaki konkretnie sposób występuje on przeciwko Bogu – czy zatem antychryści również tego nie robią? (Robią). Jakie są przejawy bycia antychrystem? Po wysłuchaniu kazania antychryści wiedzą, że jest ono dobre, i są w stanie zrozumieć jego słowa. Ponadto mają pewien potencjał, a kiedy już pojmą te słowa, podejmują wysiłek, by je zapamiętać, a także starają się wyuczyć na pamięć tych rzeczy, które im się podobają i które są zgodne z ich własnymi wyobrażeniami. Następnie na tej podstawie opracowują i tworzą własne kazanie, które inni ludzie, gdy je usłyszą, uważają za bardzo dobre. Nie jest to jednak główny przejaw nikczemności antychrysta; a co jest jego głównym przejawem? Tacy ludzie są w stanie pojąć prawdę, powiedz mi zatem, czy potrafią odróżnić dobro od zła? (Tak). Oczywiście, że tak, nie są głupi. Na przykład często nawiązują kontakt z braćmi i siostrami i w głębi serca wiedzą, którzy ludzie dążą do prawdy, a którzy nie. W głębi serca wiedzą, kto może się poświęcić i dokonać pewnych wyrzeczeń, kto może lojalnie wykonywać swój obowiązek i kto z pewnością wybierze praktykowanie prawdy i działanie zgodnie z zasadami przy zwyczajnych sprawach. Ale czy są w stanie traktować takich ludzi sprawiedliwie? (Nie). Jak traktują ludzi w sposób, który nawiązuje do przejawów bycia antychrystem? Na przykład ktoś nie stanowi dla nich zagrożenia, a oni myślą: „Dążysz do prawdy i twój potencjał jest większy niż mój, ale nie będę cię promować. Lecz to, że nie zamierzam cię promować, nie oznacza, że będę cię ignorować. Jeśli będziesz mi nadskakiwać, zatrzymam cię przy sobie. Jeśli nigdy nie będziesz mi nadskakiwać i zawsze będziesz prawy, zawsze będziesz postępować bezinteresownie i przestrzegać zasad, to będziesz w stanie dostrzec całe zło, które czynię, i przejrzeć mnie na wylot, będziesz omawiał ze mną prawdę, żeby skłonić mnie do okazania skruchy, a to przyniesie mi zbyt wielki wstyd. Jeśli nie będziesz wchodzić mi w paradę – to świetnie. Jeśli jednak będziesz mi zawsze przeszkadzać, pozbędę się ciebie!”. Taki mają plan i tak właśnie kalkulują w swoich sercach. Co to za usposobienie? Mają dwie skłonności: bezwzględność i nikczemność. Tak właśnie myślą, zanim popełnią taki czyn i sprawią, że dana osoba będzie cierpieć – to jest nikczemność. Doskonale wiedzą, że osoba ta dąży do prawdy i ma poczucie sprawiedliwości, lecz jej nie promują, nie zbliżają się do niej, a w swoich sercach mają się przed nią na baczności i czują do niej odrazę – jakie to usposobienie? To jest nikczemność. Do czego odnosi się ta nikczemność? To nie tak, że antychryści nie pojmują, które rzeczy są pozytywne, a które negatywne. Oni wiedzą, jaka ścieżka jest właściwa – chodzi wyłącznie o to, że nią nie podążają, nie praktykują prawdy, nikogo nie słuchają i wybierają ścieżkę nikczemności. Niektóre kobiety na przykład nie chcą być dobre i moralne, prowadzić należytego i porządnego życia, lecz zamiast tego muszą uciekać do domu publicznego. W dzisiejszych czasach nikt ich już nie stręczy ani nie zmusza, po co zatem uciekać do domu publicznego? Dzieję się tak dlatego, że są nikczemne i urodziły się, by takimi się stać. Antychryści są tego rodzaju odpadami, zaś my szczegółowo ich analizujemy i definiujemy jako antychrystów, gdyż nikczemność antychrystów nigdy nie może obrócić się w prawość i dobroć zwyczajnych ludzi – oto różnica między nimi a zwyczajnymi ludźmi posiadającymi skażone skłonności. Bez względu na to, czy są przycinani, czy kościół stosuje zarządzenia administracyjne, by się z nimi rozprawić, czy też bracia i siostry powstają, by się im przeciwstawić i ich zdemaskować, nic nie jest w stanie zmienić pierwotnej intencji i zasad, według których działają – to nigdy nie może się wydarzyć. Nikt nie jest w stanie ich zmienić, nikt nie może poruszyć ich serc i sprawić, by wyrzekli się swoich poglądów lub zasad postępowania. Ty też nie możesz ich zmienić – to są antychryści. Czy uważasz, że antychryści są tak nikczemni, iż nie wiedzą, co jest dobre, a co złe? Ależ wiedzą. Kiedy antychryst zgłasza problemy lub sporządza sprawozdania z pracy dla Zwierzchnictwa, używa takich przyjemnie brzmiących słów, a kiedy czytasz te sprawozdania, myślisz sobie, że osoba ta musi mieć świetny potencjał. Kiedy jednak poznajesz rzeczywistą sytuację w tym obszarze, odkrywasz, że w tym, co robi, zawsze narusza ustalenia dotyczące pracy, ciemięży tych, którzy dążą do prawdy, i przeszkadza w pracy kościoła – to właśnie antychryst. Niektórzy antychryści zostawiają komentarze na stronie internetowej naszego kościoła, a kiedy nie znasz ich przeszłości ani pochodzenia, widzisz jedynie, jak płynnie wyrażają swoje uwagi, dzięki zrozumiale złożonym linijkom tekstu i świetnemu stylowi pisania, i myślisz sobie, że to osoby o dobrym potencjale. Dopiero uzyskawszy informacje o nich, pojmujesz, że są antychrystami, że wyrządzili wiele zła i zostali wydaleni z kościoła trzy lata temu. Nieustannie publikowali wiadomości na stronie internetowej domu Bożego, by zwrócić uwagę Zwierzchnictwa, tak żeby zostać awnasowani i zyskać możliwość zadośćuczynienia – tak to właśnie jest. Powiedzcie mi, czy antychryści chcą być błogosławieni? (Tak). W istocie chcą – lękają się śmierci i boją się sczeznąć.

Co jest głównym przejawem nikczemności antychrysta? To, że doskonale wie, co jest słuszne i zgodne z prawdą, ale kiedy dochodzi do sytuacji, że ma coś zrobić, zawsze wybiera wyłącznie to, co narusza zasady i jest sprzeczne z prawdą, a co zaspokaja jego własne interesy i zapewnia mu pozycję – to właśnie jest głównym przejawem nikczemnego usposobienia antychrysta. Bez względu na to, ile słów i doktryn rozumie, jak przyjemnie brzmi język, którego używa w kazaniach, lub jak bardzo innym ludziom wydaje się, że ma duchowe zrozumienie, to w swoich działaniach wybiera wyłącznie jedną zasadę i jedną metodę, a jest nią sprzeciwianie się prawdzie, ochrona jego własnych interesów i opieranie się prawdzie do końca, w stu procentach – oto zasada i metoda, według której antychryst decyduje się działać. Poza tym, czym dokładnie są bóg i prawda, wyobrażenie których antychryści noszą w swoich sercach? Ich stanowisko wobec prawdy polega jedynie na tym, że chcą umieć o prawdzie mówić i ją głosić, lecz nie chcą wprowadzać jej w życie. Po prostu mówią o niej, chcąc być wysoko cenieni przez wybrańców Boga, a następnie wykorzystać to do objęcia stanowiska przywódcy kościoła i osiągnięcia celu, jakim jest zdobycie panowania nad wybrańcami Boga. Wykorzystują głoszenie doktryny do osiągnięcia swoich celów – czyż nie jest to okazywanie pogardy wobec prawdy, igranie z prawdą i deptanie jej? Czyż nie obrażają usposobienia Boga, traktując prawdę w ten sposób? Po prostu wykorzystują prawdę. W ich sercach prawda jest sloganem, jakimiś wzniosłymi słowami, które mogą wykorzystać, by wprowadzać ludzi w błąd i zjednać ich sobie, i które mogą zaspokoić ludzkie pragnienie wspaniałych rzeczy. Uważają, że na tym świecie nie ma nikogo, kto potrafi praktykować prawdę lub żyć zgodnie z nią, że to po prostu nie działa, że jest to niemożliwe i że prawdą jest tylko to, co wszyscy uznają i co jest wykonalne. Nawet jeśli mówią o prawdzie, w swoich sercach nie uznają tego za prawdę. Jak sprawdzamy tę kwestię? (Antychryści nie praktykują prawdy). Nigdy nie praktykują prawdy – to jeden aspekt. A jaki jest inny ważny aspekt? Kiedy w prawdziwym życiu napotykają różne sytuacje, doktryna, którą rozumieją, nigdy nie jest wykonalna. Wydaje się, że istotnie mają duchowe zrozumienie, głoszą doktrynę za doktryną, lecz gdy napotykają problemy, ich metody są wypaczone. Nawet jeśli nie są w stanie praktykować prawdy, to, co robią, musi przynajmniej być zgodne z ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami, z ludzkimi standardami i upodobaniami, a także musi przynajmniej spełnić kryteria innych ludzi. W ten sposób pozycja antychrystów pozostanie stabilna. Niemniej jednak rzeczy, które robią w prawdziwym życiu, są nieprawdopodobnie wypaczone i wystarczy jedno spojrzenie, by stwierdzić, że antychryści nie pojmują prawdy. Dlaczego nie pojmują prawdy? W swoich sercach mają awersję do prawdy, nie uznają prawdy, lubią robić rzeczy zgodnie z szatańskimi filozofiami, zawsze pragną załatwiać sprawy na ludzkie sposoby, a jeśli poprzez swoje postępowanie w tych sprawach są w stanie przekonać innych i zyskać prestiż – im to wystarczy. Jeśli udający się w jakieś miejsce antychryst słyszy kogoś, kto głosi pustą teorię, jest niezwykle podekscytowany, ale jeśli ktoś głosi prawdorzeczywistość i zagłębia się w szczegóły, jak różne stany, w jakich znajdują się ludzie, wówczas zawsze czuje, że mówca krytykuje go i godzi w jego serce, przez co czuje się odtrącony i nie chce tego słuchać. Jeśli zostanie poproszony, by opowiedzieć o tym, w jakim znajdował się ostatnio stanie, czy poczynił jakieś postępy i czy napotkał jakieś trudności w wykonywaniu swojego obowiązku, to nie będzie mieć nic do powiedzenia. Jeśli będziesz kontynuował omawianie tego aspektu prawdy, antychryst uśnie – nie lubi o tym słuchać. Są też ludzie, którzy nachylają się z ciekawością, gdy wdajesz się z nimi w pogawędkę, lecz gdy tylko usłyszą, że ktoś omawia prawdę, chowają się w kącie i zapadają w drzemkę – nie mają zupełnie żadnej miłości do prawdy. Do jakiego stopnia nie mają żadnej miłości do prawdy? Z jednej strony – tej łagodniejszej – prawda ich nie interesuje i wystarczy im, że są wyrobnikami; z drugiej strony – tej poważnej – czują niechęć do prawdy, prawda w dziwny sposób ich odpycha i nie są w stanie jej zaakceptować. Jeśli tego rodzaju osoba jest przywódcą, wówczas jest antychrystem. Jeśli jest zwyczajnym wyznawcą, to nadal kroczy ścieżką antychrystów i jest ich następcą. Z zewnątrz wydaje się inteligentna i utalentowana, z dobrym potencjałem, lecz jej naturoistota jest naturoistotą antychrysta – tak właśnie jest. Na czym opierają się te osądy? Wszystkie opierają się na stosunku tych ludzi do prawdy oraz do pozytywnych rzeczy. Jest to aspekt dotyczący stosunku ludzi do prawdy. Drugi aspekt polega na tym, że ludzie zwykle nie stają bezpośrednio w obliczu prawdy, niektóre rzeczy z prawdą się nie wiążą bądź też ludzie nie są w stanie się domyślić, jaki aspekt prawdy się z czymś wiąże. A zatem w obliczu kogo bezpośrednio stają? Tym, w obliczu którego bezpośrednio stają, jest Bóg. A jak ci ludzie traktują Boga? W jaki sposób przejawiają swoje nikczemne skłonności? Czy angażują się w prawdziwą modlitwę i prawdziwie jednoczą z Bogiem? Czy mają uczciwe podejście? Czy mają prawdziwą wiarę? (Nie). Czy rzeczywiście polegają na Bogu i autentycznie powierzają się Bogu? Czy naprawdę boją się Boga? (Nie). Wszystko to są realne kwestie i absolutnie nie są to puste komunały czy frazesy. Jeśli nie rozumiesz, że słowa te są realne, to nie masz duchowego zrozumienia. Pozwólcie, że podam wam przykład tego, co przejawiają tacy ludzie. Niektórzy zaciskają pięści i na zgromadzeniach przysięgają tymi słowami: „Nie ożenię się do końca życia, rzucę pracę, porzucę wszystko i do końca będę podążać za Bogiem!”. Gdy już skończą wykrzykiwać i są niemal gotowi ponieść koszty na rzecz Boga, zastanawiają się: „Jak mogę otrzymać więcej błogosławieństw od Boga? Muszę zrobić coś, co Bóg dostrzeże”. Słyszą jednak, że Bóg mówi, iż nie miłuje ludzi takich jak oni, i myślą: „Co ja teraz pocznę? Oddalę się od Boga, by Bóg mnie nie widział”. Jakiego rodzaju jest to stan? (Mają się na baczności). Unikają Boga, żeby mieć się przed Nim na baczności. A jakie usposobienie kryje się w tym, że mają się na baczności przed Bogiem? Nikczemność. Zawsze mają się na baczności przed Bogiem, kiedy coś robią, boją się, że Bóg ich przejrzy, i nie akceptują Bożego nadzoru – czy jest to wiara w Boga? Czyż w ten sposób nie opierają się Bogu? To taki negatywny stan, który nie jest normalny. Choć nadal mogą jeść i pić słowa Boże, to w chwili, gdy słyszą, że Bóg wypowiada słowa, by osądzać i demaskować ludzi, uciekają lub w inny sposób śpiesznie stwarzają pozory i znajdują jakiś sposób na kompromis, by się zakamuflować. Usilnie starają się ukryć i robią wszystko, co w ich mocy, by stosować uniki i wystrzegać się Boga, a jednocześnie w swoim sercu nieustannie z Nim walczą. Nie szukają intencji Boga ani prawdy w tym, co robią. Zamiast tego pragną jeszcze bardziej pokazać, że są w stanie zaakceptować prawdę i podporządkować się Bogu bez narzekania, próbując zdobyć aprobatę wszystkich poprzez udawanie i fałsz. Co zaś się tyczy tego, co Bóg mówi, czego wymaga od takich ludzi oraz jak ich ocenia i definiuje, ludzie ci nie dbają o takie rzeczy i nie chcą niczego wiedzieć. W ich sercach nie ma jasności co do tego, kim dokładnie jest Bóg – zamiast tego wszystko jest wyobrażeniem i osądem. Gdy Bóg robi coś, co jest sprzeczne z ich wyobrażeniami, wówczas potępiają to w swoich sercach. Chociaż mówią, że wierzą w Boga, ich serca są przepełnione wątpliwościami. To właśnie jest nikczemne usposobienie ludzi.

Niektórzy antychryści często próbują sprawdzać Boga. Robią krok naprzód, przyglądają się sytuacji, po czym robią kolejny krok. W uproszczeniu można powiedzieć, że przyjmują postawę „obliczoną na przeczekanie”. Co oznacza postawa „obliczona na przeczekanie”? Podam wam przykład. Załóżmy, że ktoś rzuca pracę, a następnie modli się przed obliczem Boga tymi słowami: „O boże, nie mam już pracy. Mam nadzieję, że w przyszłości będziesz mnie wspierać. Powierzam wszystko w twoje ręce. Oddaję ci swoje życie”. Gdy osoby te skończą się modlić, czekają, by zobaczyć, czy Bóg obdarzy ich jakimkolwiek błogosławieństwem, czy obdaruje ich jakimś nadprzyrodzonym objawieniem lub większą łaską, czy przynajmniej dostaną więcej i będą mieć większą przyjemność niż wtedy, gdy wykonywali swoją pracę na świecie. Tak właśnie osoby te sprawdzają Boga. Czym są ta modlitwa i to poświęcenie? (To transakcja). Czyż za tą transakcją nie kryje się nikczemne usposobienie? (Kryje się). Ich podejście polega na puszczeniu machiny w ruch poprzez oferowanie skromnej zachęty po to, by przyciągnąć większy zysk, prosząc o łaskę i błogosławieństwa od Boga – oto ich cel. Niektórzy powiedzą: „Sytuacja w Chinach jest okropna. Jeśli chodzi o aresztowania ludzi przez wielkiego, czerwonego smoka, to sytuacja stale się pogarsza. Gromadzenie się jest niebezpieczne nawet dla dwóch osób, jest niebezpieczne nawet dla czteroosobowej rodziny. W tej sytuacji niebezpiecznie jest w Chinach wierzyć w boga. Gdyby coś rzeczywiście poszło nie tak, czy nadal zostalibyśmy zbawieni? Czy nie okazałoby się, że wierzyliśmy na próżno?”. Zaczynają myśleć: „Muszę wymyślić jakiś sposób na opuszczenie kraju. Gdy wcześniej sytuacja była dobra, pożądałem łatwizny i komfortu i nie chciałem opuszczać Chin. Wspaniale było spotykać się z rodziną, a także wierzyć w boga i otrzymywać błogosławieństwa – to była sytuacja korzystna dla obu stron. Teraz sytuacja jest zła, nadeszły katastrofy, a ja muszę szybko opuścić Chiny. Po wyjeździe z kraju nadal mogę wykonywać swój obowiązek, a czyniąc to, będę mieć szansę na uzyskanie błogosławieństw”. W końcu taki ktoś ucieka z kraju. Co to jest? To jest oportunizm. Każdy może być wyrachowany i każdy ma transakcyjną mentalność – czyż nie jest to nikczemne? Czy wśród was są tacy ludzie? W swoich sercach mówią: „Jeśli będę nękany w świecie zewnętrznym, wówczas moi rodzice i rodzina mogą mnie chronić. Jeśli zostanę aresztowany za wiarę w boga, czy bóg mnie uchroni? Skąd mam to wiedzieć na pewno? Co zatem powinienem zrobić, jeśli nie wiem tego na pewno? Moi rodzice z pewnością nie będą w stanie mnie ochronić. Gdy ktoś zostaje aresztowany za wiarę w boga, zwyczajni ludzie nie mogą go uratować, a jeśli nie zniosę okrutnych tortur i mąk z rąk wielkiego, czerwonego smoka i stanę się judaszem, czy moje małe życie nie zostanie zrujnowane? Najlepiej wyjadę z kraju i będę wierzyć w boga za granicą”. Czy jest ktoś, kto myśli w ten sposób? Musi być, prawda? Czy jest zatem ktoś, kto powie: „Ty nas oczerniasz, a my nie myśleliśmy w ten sposób”? Tacy ludzie z całą pewnością nie są w mniejszości – z czasem zobaczysz to i zrozumiesz.

Jakie są główne elementy nikczemności antychrystów? Pierwszy to taki, że antychryści nie uznają pozytywnych rzeczy, nie uznają, że istnieje coś takiego jak prawda, i myślą, że ich heretyckie niedorzeczności oraz ich nikczemne negatywne sprawy są prawdą – oto jeden z przejawów nikczemności antychrystów. Na przykład niektórzy ludzie mówią: „Szczęście danej osoby leży w jej własnych rękach” i jeszcze: „Wyłącznie dzięki władzy można mieć wszystko” – taka jest logika antychrystów. Wierzą, że gdy mają władzę, to przychodzą ludzie, którzy będą im schlebiać i płaszczyć się przed nimi, ludzie, którzy będą im dawać prezenty i nadskakiwać, a także pojawiają się wszelkiego rodzaju korzyści płynące ze statusu oraz wszelkiego rodzaju przyjemności. Wierzą, że nigdy więcej nie będą już niczyim popychadłem ani nikt nie będzie ich prowadził, i że teraz to oni mogą prowadzić innych – to jest ich najwyższy priorytet. Co sądzicie o takim ich wyrachowaniu? Czyż nie jest nikczemne? (Jest). Antychryści zamiast prawdy używają swojej szatańskiej logiki i heretyckich niedorzeczności – to jeden z aspektów ich nikczemności. Przede wszystkim nie uznają prawdy, nie uznają, że istnieją rzeczy pozytywne i nie uznają prawości tego, co pozytywne. Zresztą nawet jeśli niektórzy ludzie przyznają, że na tym świecie istnieją rzeczy pozytywne i negatywne, to jak podchodzą do rzeczy pozytywnych i istnienia prawdy? Nadal jej nie miłują, a życie, które wybierają, i ścieżka, którą kroczą w wierze w Boga, pozostają negatywne i sprzeczne z prawdą. Chronią tylko własne interesy. Bez względu na to, czy chodzi o rzecz pozytywną, czy negatywną, dopóki chroni ona interesy takich ludzi – wszystko jest w porządku, jest czymś nadrzędnym. Czyż nie jest to nikczemne usposobienie? Istnieje jeszcze jeden aspekt: tego rodzaju ludzie, którzy posiadają nikczemną istotę, immanentnie pogardzają pokorą i utajeniem Boga, Jego wiernością i dobrocią – immanentnie pogardzają tymi pozytywnymi rzeczami. Na przykład spójrzcie na Mnie: czyż nie jestem nader zwyczajny? Jestem zwyczajny – dlaczego nie odważycie się tego powiedzieć? Ja sam przyznaję, że jestem zwyczajny. Nigdy nie myślałem o sobie jako o kimś nadzwyczajnym czy wielkim. Jestem po prostu zwyczajną osobą – zawsze uznawałem ten fakt i mam odwagę stawić mu czoła. Nie chcę być supermanem ani kimś wielkim – to byłoby bardzo wyczerpujące! Niektórzy ludzie patrzą z góry na tę zwyczajną osobę, którą jestem, i zawsze mają o Mnie jakieś wyobrażenia. Kiedy ci, którzy naprawdę wierzą w Boga, przychodzą przed Moje oblicze, nadal przybywają z pewną pobożnością, bez względu na to, jak wyglądam na zewnątrz. Są też tacy, którzy choć rozmawiają ze Mną bardzo grzecznie, w głębi serca mają wobec Mnie pogardliwy stosunek. Mogę to poznać po tonie ich głosu oraz mowie ciała. Nawet jeśli czasami wyglądają na pełnych szacunku, cokolwiek im powiem, zawsze odpowiadają „nie”, zawsze negują to, co mówię. Mówię na przykład, że dziś jest upalna pogoda, a oni odpowiadają: „Nieprawda, naprawdę gorąco to było wczoraj”. Negują to, co mówię, prawda? Bez względu na to, co im powiesisz, zawsze to zanegują. Czyż nie ma takich ludzi wszędzie dokoła? (Są). Mówię: „Jedzenie dzisiaj jest słone. Jest w nim za dużo soli czy za dużo sosu sojowego?”. A oni odpowiadają: „Ani jedno, ani drugie. W tym jedzeniu jest za dużo cukru”. Bez względu na to, co powiem, oni to negują, zatem nie mówię nic więcej – nie zgadzamy się ze sobą i mówimy różnymi językami. Są też tacy, którzy słysząc, że opowiadam o wierze w Boga, mówią: „Jesteś ekspertem w mówieniu na ten temat, zatem posłucham”. Jeśli zaczynam mówić nieco o sprawach spoza tej tematyki, nie chcą już słuchać, tak jakbym nie wiedział nic o rzeczach ze świata zewnętrznego. To dobrze, że nie zwracają na Mnie uwagi, chcę się wyciszyć. Nie potrzebuję, by ktokolwiek zwracał na Mnie uwagę – po prostu robię to, co powinienem. Mam swoje obowiązki i swój sposób życia. Powiedzcie, co pokazują te postawy ludzi? Widzą, że nie wyglądam na kogoś wielkiego czy uzdolnionego i że mówię i działam niczym zwyczajny człowiek, więc myślą sobie: „Jak to możliwe, że nie wyglądasz jak bóg? Spójrz na mnie. Gdybym był bogiem, wyglądałbym jak on”. To nie jest kwestia wyglądania lub niewyglądania jak Bóg. To ty żądasz, bym wyglądał jak Bóg – ja nigdy nie powiedziałem, że wyglądam tak jak On, i nigdy tego nie chciałem. Po prostu robię to, co powinienem. Jeśli idę dokądś i niektórzy ludzie Mnie nie rozpoznają, to świetnie, ponieważ oszczędza Mi to kłopotów. Widzisz, Pan Jezus tak dużo przemawiał i działał w Judei w dawnych czasach i bez względu na to, jak bardzo zepsute skłonności mieli uczniowie, którzy za Nim podążali, ich stosunek do Niego był taki, jak stosunek człowieka do Boga – była to normalna relacja. Byli jednak i tacy, którzy mówili o Panu Jezusie: „Czyż to nie syn cieśli?”. Nawet wśród tych, którzy podążali za Nim od dłuższego czasu, byli tacy, którzy mieli do Niego taki stosunek. Jest to coś, z czym wcielony Bóg często się mierzy, stając się zwyczajnym, normalnym człowiekiem, i jest to zjawisko powszechne. Niektórzy ludzie reagują niezwykle entuzjastycznie, gdy spotykają Mnie po raz pierwszy, a kiedy odchodzę, padają na twarz i płaczą, lecz to nie działa podczas prawdziwej interakcji i po prostu muszę to przetrzymać. Dlaczego muszę to przetrzymać? Ponieważ niektórzy ludzie są głupi, niektórzy nie potrafią zachować się kulturalnie, niektórzy są potrzebni w charakterze posługujących, a niektórzy są głusi na wszelkie argumenty. Dlatego czasami muszę to przetrzymać, a czasami pojawiają się ludzie, którym nie pozwalam zbliżyć się do Mnie – ludzie ci są zbyt odrażający i mają antagonistyczne usposobienie. Antagonistyczne, czyli jakie? Na przykład widzę małego pieska, który wygląda naprawdę uroczo, i mówię: „Nazwijmy go Huamao”. Jakie nastawienie do tego imienia ma większość ludzi? To tylko imię, a ponieważ wymyśliłem je jako pierwszy, to tak właśnie będzie się wabił ten pies – zupełnie normalna sprawa. Niektórzy ludzie o antagonistycznym usposobieniu nie chcą wołać go tym imieniem i mówią: „Co to za imię »Huamao«? Nigdy wcześniej nie słyszałem, by pies wabił się Huamao. Nie nazywajmy go tak, powinniśmy nadać mu angielskie imię”. Odpowiadam: „Nie jestem zbyt dobry w wymyślaniu angielskich imion, nazwij go zatem, jak chcesz, a ja podporządkuję się twojej decyzji”. Dlaczego podporządkowuję się jego decyzji? To mało istotna sprawa, po co więc o to się kłócić? Niektórzy ludzie obstają przy swoim i rzeczywiście muszą kłócić się o takie rzeczy. Ustąpienie im nie oznacza, że uważam, że postąpiłem niewłaściwie – to po prostu zasada, zgodnie z którą postępuję i działam. To, że się z tobą nie kłócę, nie oznacza, że się ciebie boję. Nie kłócę się, ale w głębi serca wiem, że jesteś niedowiarkiem, i wolałbym zadawać się z psem niż z kimś takim jak ty. Poza kilkoma osobami, z którymi muszę wchodzić w interakcje w obrębie Mojego kręgu życiowego, ludzie, z którymi chcę mieć do czynienia, to bracia i siostry, lud z domu Bożego – oto Moja zasada. Nie wchodzę w interakcje nawet z jednym niewierzącym – nie potrzebuję tego robić. Jeśli jednak w domu Bożym pojawiają się niedowiarkowie, którzy są przyjaźnie nastawieni wobec domu Bożego, wówczas mogą być przyjaciółmi kościoła. Bez względu na to, czy pomagają kościołowi, czy też podejmują wysiłek i załatwiają pewne sprawy dla kościoła, w kościele będzie dla nich miejsce, ale Ja nie będę miał z nimi do czynienia w taki sposób, jak z braćmi i siostrami – jestem bardzo zajęty Moim dziełem i nie mam czasu zajmować się takimi sprawami. Niektórzy ludzie wierzący w Boga od kilku lat powinni mieć już pewne pojęcie o dziele Bożym, o Bogu wcielonym i zbawiającym ludzi, lecz zupełnie nie mają bogobojnego serca. Są tacy sami jak niewierzący i w ogóle się nie zmienili. Powiedzcie, czym są ci ludzie? Są urodzonymi diabłami, wrogami Boga. Kiedy czyjś związek z szatańskimi, diabelskimi ludźmi się pogłębia, wszystko obraca się w klęskę i katastrofę.

W swoim codziennym życiu wszyscy możecie zauważyć, że bez względu na to, do jakiej grupy ludzi dołączysz, zawsze znajdzie się tam ktoś, kto cię nie lubi, i nawet jeśli nie będziesz prowokować i drażnić takiej osoby, to ona i tak będzie mówić o tobie okropne rzeczy, osądzać cię i oczerniać. Nie masz pojęcia, co się stało – osoba ta po prostu cię nie lubi, nie dogaduje się z tobą i pragnie cię dręczyć – jaka to sytuacja? Nie masz pojęcia, co takiego zrobiłeś, że ją rozdrażniłeś, ale z jakiegoś nieznanego powodu osoba ta znęca się nad tobą. Czy istnieją tacy źli ludzie? (Tak). Są twoimi przeciwnikami, tylko to można o nich powiedzieć. Zanim jeszcze wejdziesz z nimi w interakcję, z miejsca cię nie lubią i myślą o tym, jak cię skrzywdzić – czyż nie są twoimi zaciekłymi przeciwnikami? (Tak, są). Czy jesteś w stanie pozostawać w dobrych relacjach ze swoim zaciekłym przeciwnikiem? Czy możecie podążać tą samą ścieżką? Z pewnością nie. Czy zatem starłbyś się i kłócił z takimi ludźmi? (Nie, nie kłóciłbym się z nimi). Dlaczego nie? Ponieważ są głusi na wszelkie argumenty. Niektórzy ludzie odczuwają wrodzoną niechęć do rzeczy pozytywnych, właściwych, do rzeczy, które są względnie dobre wśród rodzaju ludzkiego, czyli do rzeczy pozytywnych, których ludzie zazwyczaj pragną i które lubią – i rzeczy te osobliwie ich odpychają. Jednym wyraźnym usposobieniem, które ludzie ci posiadają, jest nikczemność – są to ludzie nikczemni. Na przykład jakiś mężczyzna szuka dziewczyny i myśli sobie: „Nieważne, czy jest brzydka czy ładna – wystarczy, by była cnotliwa i dobra oraz żeby potrafiła poradzić sobie w życiu. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobietę z człowieczeństwem i wiarą, bez względu na to, czy będę bogaty czy biedny, brzydki czy przystojny, czy zachoruję – kobieta taka będzie całkowicie oddana byciu ze mną”. Przyzwoici ludzie wyznają zazwyczaj taki pogląd. Jacy ludzie nie lubią lub nie akceptują poglądów tego rodzaju? (Nikczemnicy). Powiedzcie mi zatem, jaki pogląd wyznają nikczemnicy? Jak reagują, gdy słyszą te słowa? Szydzą z ciebie, mówiąc: „Idioto! W jakiej epoce żyjemy? I ty szukasz kogoś takiego? Powinieneś szukać kobiety bogatej i pięknej!”. Zwyczajni mężczyźni żenią się z przyzwoitymi i cnotliwymi kobietami, prowadzą poprawne i właściwe życie, tworząc zjednoczoną i szczęśliwą rodzinę – w życiu postępują nienagannie. Czy ludzie nikczemni myślą w ten sposób? (Nie). Mówią natomiast tak: „Czy w obecnym świecie mężczyzna może być nadal nazywany mężczyzną, jeśli nie miał co najmniej dziesięciu dziewczyn i kilku żon? Jeśli nie miał, to znaczy, że zmarnował życie!”. Wszyscy oni mają taki pogląd. Mówisz im: „Znajdź sobie przyzwoitą, cnotliwą i dobrą kobietę, zwłaszcza taką, która ma człowieczeństwo i wiarę”, lecz czy dla nich jest to do przyjęcia? (Nie). Szydzą z ciebie i mówią: „Aleś ty głupi! Nikt nie przejmuje się teraz w świecie sprawami innych ludzi, każdy żyje jako człowiek wyzwolony i wolny. Zwłaszcza gdy opuszczasz Chiny i wyjeżdżasz na Zachód – jest tam jeszcze bardziej swobodnie i nikt ci nie depcze po piętach. Dlaczego jesteś dla siebie tak surowy? Ależ z ciebie głupiec!”. Taki właśnie jest ich pogląd. Jak zatem się czują, gdy rozmawiasz z nimi o tym, co pozytywne, o najwspanialszych pozytywnych cechach człowieka, które odnoszą się do prawdy i sprawiedliwości? Czują odrazę i przeklinają cię w swoich sercach. Gdy tylko zorientują się, że jesteś tego rodzaju osobą, zaczynają cię unikać, a w głębi serca będą się ciebie wystrzegać. Ludzie, którzy nie należą do tego samego rodzaju, nie podążają tą samą ścieżką. Wiedzą, że czujesz odrazę do ludzi takich jak oni, zaś oni w swoich sercach patrzą z góry na ludzi takich jak ty. Nie chcą rozmawiać z tobą o tym, jak bardzo się maskują i wygłupiają w obecności innych ludzi. Boją się, że będziesz rozmawiać z nimi o prawdzie i spróbujesz nakłonić ich do podążania właściwą ścieżką, przez co czują się całkowicie odepchnięci. Innymi słowy, w najgłębszych zakamarkach swoich serc patrzą z góry na wszystko, co pozytywne. Dlatego jeśli napotkacie takich ludzi podczas głoszenia ewangelii, nie możecie jej im głosić. Nawet jeśli to zrobicie, a oni uwierzą, nadal pozostaną antychrystami i nie mogą być zbawieni. Dlaczego możecie siedzieć tutaj i słuchać Mojego kazania? Czyż nie dlatego, że macie cząstkę serca miłującego prawdę? Póki Duch Święty działa na was, gdy do was mówię, będziecie w swoich sercach czuć poruszenie i pokrzepienie, będziecie chcieli poświęcić się, cierpieć i ponosić koszty na rzecz dążenia do sprawiedliwości, prawdy i zbawienia. W chwili, gdy ci nikczemnicy słyszą, że ktoś mówi o ponoszeniu kosztów na rzecz sprawiedliwości, prawdy i Boga, czują, że słowa te są puste, że są sloganami, że są nie do pojęcia i że dyskryminują takich ludzi jak oni. Dlatego kiedy natkniecie się na tych nikczemników, nie rozmawiajcie z nimi o niczym. Nie jesteście ludźmi tego samego pokroju co oni, zatem po prostu trzymajcie się od nich z daleka. Kiedy spotykam takich ludzi i widzę, że mają wobec Mnie takie nastawienie i mówią takim tonem, czy powinienem ich wówczas przycinać i pouczać? (Nie, nie jest to konieczne). Nie jest to konieczne, nie ma potrzeby zwracać na nich uwagi, nie ma potrzeby im odpowiadać. Czy możesz ich zmienić przez to, że im odpowiesz? Nie możesz. Po prostu odsuń ich na bok i zostaw. Tacy ludzie nie wytrwają długo w swojej wierze w Boga. Po pierwsze, nie miłują prawdy, po drugie, odpychają ich rzeczy pozytywne, po trzecie, dyskryminują Boga, a usposobienie Boga oraz wszystko, co miłe w Bogu, mają w głębokim poważaniu i największej pogardzie – te rzeczy decydują o tym, że ludzie ci nigdy nie zostaną zbawieni przez Boga. Bez względu na to, gdzie się znajdują, czy są szczerzy czy zdradzieccy – przejawianie przez nich takich rzeczy determinuje to, że w ich usposobieniu zdecydowanie jest jakaś nikczemność.

Wszędzie tam, gdzie panuje antychryst, życie kościoła i rezultaty osiągane przez wybrańców Boga wykonujących swoje obowiązki nie będą dobre, a dzieło domu Bożego będzie utrudniane, jeśli zatem antychryści nie zostaną odsiani i wypędzeni, dzieło kościoła poniesie wielkie straty, a wielu wybrańców Boga zostanie skrzywdzonych! Fałszywi przywódcy przede wszystkim nie potrafią wykonywać prawdziwej pracy, a kiedy zajmują się pewnymi sprawami ogólnymi, czynią powolne postępy i są nieskuteczni. Co więcej, nie wiedzą, jak szkolić i czynić użytek z dobrych ludzi z dużym potencjałem, którzy dążą do prawdy. A co z antychrystami? Kiedy antychryst sprawuje władzę, robi rzeczy tylko dla własnego rozgłosu, zysku i statusu, nie wykonuje żadnej prawdziwej pracy, lecz bezpośrednio zakłóca i zaburza pracę kościoła – antychryści w szczególności angażują się w niszczenie i niczym nie różnią się od szatana. Jeśli antychryst widzi ludzi, którzy miłują prawdę i dążą do niej, czuje się niekomfortowo. Skąd bierze się ten dyskomfort? Bierze się on z ich nikczemnego usposobienia, to znaczy w ich naturze tkwi nikczemne usposobienie, które nienawidzi sprawiedliwości, nienawidzi rzeczy pozytywnych, nienawidzi prawdy i sprzeciwia się Bogu. Dlatego też, gdy widzą kogoś, kto dąży do prawdy, mówią: „Nie jesteś za dobrze wykształcony i nie wyglądasz najlepiej, ale mimo to naprawdę dążysz do prawdy”. Jaką to postawę to ukazuje? Jest to pogarda. Na przykład, niektórzy bracia i siostry mają jakiś talent lub wyjątkową umiejętność i chcą wykonywać związany z tym obowiązek. W gruncie rzeczy jest to odpowiednie z punktu widzenia ich rozmaitych uwarunkowań, ale jak antychryści traktują takich braci i siostry? W głębi serca myślą: „Jeśli chcesz wykonywać ten obowiązek, musisz najpierw zacząć mi się podlizywać i stać się częścią mojego gangu, a dopiero wtedy pozwolę ci wykonywać ten obowiązek. W przeciwnym razie możesz sobie pomarzyć!”. Czyż nie tak postępują antychryści? Dlaczego antychryści odczuwają taką antypatię do ludzi, którzy szczerze wierzą w Boga, którzy mają pewne poczucie sprawiedliwości i trochę człowieczeństwa, i którzy podejmują pewne wysiłki, aby dążyć do prawdy? Dlaczego antychryści zawsze pozostają w niezgodzie z takimi ludźmi? Kiedy widzą ludzi dążących do prawdy i zachowujących się właściwie, ludzi, którzy nigdy nie popadają w zniechęcenie i mają dobre intencje, czują się nieswojo. Kiedy antychryści widzą ludzi postępujących bezstronnie, potrafiących wykonywać swój obowiązek zgodnie z zasadami i wprowadzać prawdę w życie, gdy tylko ją zrozumieją, wpadają w prawdziwą złość, łamią sobie głowę, próbując wymyślić sposób na dręczenie tych ludzi, i starają się wszystko im utrudnić. Jeśli ktoś dojrzy naturoistotę antychrysta, dostrzeże jego podstępność i nikczemność, zechce go zdemaskować i donieść na niego, co wówczas zrobi antychryst? Będzie szukał wszelkich sposobów, by pozbyć się tej soli w oku, tego ciernia w boku, i będzie podżegał braci i siostry do odrzucenia takiej osoby. Zwyczajni bracia lub siostry nie mają prestiżu ani statusu w kościele – mają jedynie trochę rozeznania co do tego antychrysta i nie stanowią dla niego żadnego zagrożenia. Dlaczego zatem antychryst zawsze darzy ich niechęcią i traktuje jakby byli solą w jego oku, cierniem w jego boku? W czym taka osoba przeszkadza antychrystowi? Dlaczego antychryst nie jest w stanie znieść takich ludzi? Wynika to z faktu, że antychryst ma nikczemne usposobienie. Antychryści nie mogą znieść ludzi dążących do prawdy lub podążających właściwą ścieżką. Nastawiają się przeciwko każdej osobie, która pragnie podążać właściwą ścieżką i celowo utrudniają ci życie. Będą łamać sobie głowę, próbując wymyślić sposób, by się ciebie pozbyć, albo będą cię dręczyć, by cię zniechęcić i osłabić, albo też znajdą na ciebie jakiegoś haka i rozpuszczą plotkę tak, by inni cię odrzucili, a wówczas będą szczęśliwi. Jeśli ich nie słuchasz ani nie podążasz za tym, co mówią, i wciąż dążysz do prawdy, kroczysz właściwą ścieżką i jesteś dobrym człowiekiem, antychryści odczuwają niepokój w sercu, są zdenerwowani i czują się niekomfortowo, widząc, jak wykonujesz swój obowiązek. O co tu chodzi? Czy ich rozdrażniłeś? Ależ nie. Dlaczego traktują cię w ten sposób, skoro nic im nie zrobiłeś ani w żaden sposób nie zaszkodziłeś ich interesom? To pokazuje jedynie, że natura tego rodzaju istot – antychrystów – jest nikczemna oraz że immanentnie sprzeciwiają się sprawiedliwości, rzeczom pozytywnym i prawdzie. Jeśli zapytasz ich, o co konkretnie chodzi, to nawet nie będą wiedzieć – po prostu celowo utrudniają ci życie. Gdy mówisz, by robić rzeczy w jeden sposób, oni muszą robić je inaczej. Gdy mówisz, że ta czy inna osoba jest taka sobie, oni mówią, że ta osoba jest wspaniała. Gdy mówisz, że to świetny sposób na szerzenie ewangelii, oni twierdzą, że ten sposób jest zły. Gdy mówisz, że siostra, która wierzy w Boga dopiero od roku czy dwóch, popadła w zniechęcenie i słabość, dlatego należy ją wspierać, oni mówią: „Nie ma takiej potrzeby, ona jest silniejsza niż ty”. Krótko mówiąc, nigdy się z tobą nie zgadzają i celowo działają wbrew tobie. Jaką zasadą kierują się, nie zgadzając się z tobą? Ano taką, że cokolwiek powiesz, że jest dobre, oni stwierdzą, że to jest złe, a cokolwiek powiesz, że jest złe, oni stwierdzą, że to jest dobre. Czy w ich działaniach są jakiekolwiek prawdozasady? Nie ma żadnych. Antychryści po prostu chcą, byś zrobił z siebie głupca, pragną cię skompromitować, złamać, pokonać, tak byś nie był w stanie nosić głowy wysoko, byś przestał dążyć do prawdy, byś stał się słaby i przestał wierzyć, a wówczas ich cel zostanie osiągnięty, a oni poczują radość w sercu. O co tu chodzi? Jest to nikczemna naturoistota tego rodzaju ludzi, którzy są antychrystami. Gdy widzą, że bracia i siostry wychwalają Boga i niosą o Nim świadectwo, a na nich nie zwracają uwagi, czy są wówczas szczęśliwi? Nie, nie są. Jak się czują? Odczuwają zazdrość. Zazwyczaj gdy ludzie słyszą, jak ktoś wychwala kogoś innego, ich normalna reakcja jest taka: „Ja też jestem wspaniały. Czyż nie można wychwalać również mnie?”. Przychodzi im do głowy taka błaha myśl, ale kiedy słyszą kogoś składającego świadectwo o Bogu, myślą: „Ten człowiek ma takie doświadczenie i składa takie świadectwo, a wszyscy go darzą aprobatą. Ma takie zrozumienie – dlaczego ja nie mam takiego zrozumienia?”. Zazdroszczą tej osobie i ją podziwiają. Antychryści mają pewną cechę charakterystyczną, która polega na tym, że gdy słyszą kogoś dającego świadectwo o Bogu słowami: „To jest dzieło Boże, to jest Boża dyscyplina, to są czyny Boga, Jego ustalenia, a ja jestem gotów się podporządkować”, wówczas antychryści czują się nieszczęśliwi i myślą: „Mówisz, że wszystko jest dziełem boga. Czy widziałeś, jak bóg nad czymkolwiek panuje? Czy czułeś, jak bóg coś ustala? Dlaczego nic o tym nie wiem?”. Jednym z aspektów jest to, że są tacy sami jak szatan, jeśli chodzi o sposób, w jaki potraktował on aprobatę Boga dla Hioba. Antychryści mają taką samą mentalność jak szatan, gdy Bóg pozyskuje człowieka – mają usposobienie szatana. Innym aspektem jest to, że jeśli ktoś pojmuje prawdę, ma rozeznanie co do antychrystów i nie podąża za nimi, lecz ich odrzuca, wówczas w antychrystach budzi się szał i myślą: „W ogóle nie jestem w stanie pozyskać tej osoby, więc ją unicestwię!”. Dlatego gdy Hioba dotknęły próby, Bóg powiedział do szatana: „on jest w twojej ręce, ale zachowaj go przy życiu”. Gdyby Bóg tego nie powiedział, czy szatan okazałby miłosierdzie? (Nie). To pewne – absolutnie nie okazałby miłosierdzia.

Jaką postawę przyjmują antychryści wobec braci i sióstr dążących do prawdy i miłujących ją, wobec ludzi, którzy mają trochę wiary i wykonują swój obowiązek z pewną lojalnością? A jaką postawę przyjmują wobec tych ludzi, którzy mówią o doświadczeniach życiowych, aby dawać świadectwo o Bogu, i którzy często omawiają prawdę z braćmi i siostrami? (Czują zazdrość i nienawiść). Od czego zależy ich postawa? Zależy od ich niegodziwego usposobienia. Dlatego gdy często widzisz, jak w sposób niewytłumaczalny uciskają kogoś, nienawidzą kogoś i przysparzają komuś cierpienia, już wiesz, że nikt nie może zmienić niegodziwego usposobienia antychrysta – jest ono w nich głęboko zakorzenione i jest ich cechą wrodzoną. Z tej perspektywy widać, że ci ludzie, którzy są antychrystami, nie mogą dostąpić zbawienia. Nie pozwalają braciom i siostrom nieść świadectwa o Bogu, czy zatem sami są w stanie to robić? (Nie). Tak bardzo nienawidzą, gdy inni ludzie niosą świadectwo o Bogu, że aż zgrzytają zębami, więc powiedz Mi: czy mogą nieść świadectwo o Bogu? Są absolutnie niezdolni do niesienia świadectwa o Bogu. Niektórzy ludzie mówią: „To nie w porządku, niektórzy antychryści składają bardzo dobre świadectwo o Bogu, a bracia i siostry słysząc je, płaczą”. Jakiego rodzaju jest to świadectwo? Musicie wysłuchać tego rodzaju „świadectwa”, by określić, czy jest to świadectwo prawdziwe, czy też nie. Załóżmy, że jest ktoś, kto ma dobrą pracę i udaną rodzinę, a będąc poruszonym przez Boga, porzuca swoją dobrą pracę i rodzinę i całym ciałem i umysłem zaczyna ponosić koszty na rzecz Boga – nawet jeśli czuje smutek w sercu, to i tak porzuca to wszystko. Bracia i siostry mówią mu: „Czy nie czujesz choć odrobiny słabości?”. A on odpowiada: „Tak, trochę, ale czy to, że jestem w stanie zrezygnować z rodziny i pracy, nie jest dziełem boga? Kiedyś zarabiałem dwa lub trzy tysiące dziennie, dziesiątki tysięcy miesięcznie, i posiadałem spory majątek. Po tym, jak uwierzyłem w Boga, by wykonywać swój obowiązek, przekazałem cały ten majątek komuś innemu, by się o niego zatroszczył”. Inni pytają: „W ogóle nie zarządzałeś swoim majątkiem po przekazaniu go komuś innemu? Czy teraz nie posiadasz już żadnej jego części? Jak to się stało, że oddałeś swój majątek?”. Człowiek ten odpowiada: „To dzieło boga”. Czyż nie jest to stwierdzenie zbyt dwuznaczne? (Jest). To tylko puste słowa. Co więcej, czy mówienie o tym, jak wysokie były zarobki takiego człowieka, nie jest jedynie przechwałką? Dlaczego tak mówi? Składa świadectwo o tym, jak wiele poświęcił. Czy składa świadectwo o Bogu? Niesie świadectwo o swojej małej „chwalebnej” historii, o cenie, jaką zapłacił, i o kosztach, jakie poniósł w przeszłości, o tym, ile poświęcił, oraz o tym, że nie skarży się na Boga. Czy cokolwiek z tego niesie świadectwo o Bogu? Nie ujrzeliście w tych wszystkich słowach niczego, co Bóg uczynił, nieprawdaż? Nie jest zatem prawdą, że tacy ludzie niosą świadectwo o Bogu – ewidentnie niosą świadectwo o sobie, a mimo to mówią, że niosą świadectwo o Bogu! Czyż nie jest to zwodnicze? Udają, że niosą świadectwo o Bogu, by nieść świadectwo o sobie – czyż to nie hipokryzja? Dlaczego zatem niektórzy ludzie czują się mocno poruszeni i nieustannie płaczą, gdy słyszą takie słowa? Bo rozmaitych głupców nie brakuje! Gdy ktoś wspomina o niesieniu świadectwa o Bogu, antychryści muszą wówczas mówić o jakichś małych rzeczach, które zrobili, drobiazgach, które poświęcili, i krótkim czasie, który spędzali na ponoszeniu kosztów. Z biegiem czasu ludzie przestają zwracać na to uwagę, więc antychryści wymyślają nowe rzeczy do powiedzenia i w ten sposób niosą świadectwo o sobie. Jeśli ktokolwiek jest lepszy od nich i potrafi lepiej od nich omawiać, przynosząc nieco światła prawdy, czują się nieswojo. Czy czują się tak, ponieważ ich wysiłki związane z prawdą są gorsze od innych, a oni pragną się wyróżniać? Nie, nie pozwalają nikomu być lepszym od nich, nie mogą znieść, że inni są lepsi od nich, i są szczęśliwi tylko wówczas, gdy sami są lepsi od innych. Czyż nie jest to nikczemne? Jeśli ktoś inny jest lepszy od ciebie i pojmuje prawdę lepiej niż ty, to powinieneś się od niego uczyć – czyż nie jest to dobra rzecz? Jest to coś, z czego każdy powinien się cieszyć. Weźmy na przykład Hioba, jednego spośród wyznawców Boga w historii ludzkości. Czy ta rzecz, która wydarzyła się w ramach trwającego sześć tysięcy lat Bożego dzieła zarządzania, była chwalebna czy haniebna? (Była to rzecz chwalebna). Była to rzecz chwalebna. Jaką postawę należy przyjąć wobec tej sprawy? Jak powinniście na nią patrzeć? Powinniście radować się dla Boga i czcić Go, wysławiać Bożą potęgę, wysławiać to, że Bóg zyskał chwałę – było to bowiem coś dobrego. Było to coś tak dobrego, a jednak niektórzy ludzie czują do tego odrazę i nienawiść. Czyż nie są oni nikczemni? Szczerze mówiąc, są nikczemni i jest to spowodowane ich nikczemnym usposobieniem.

Usposobienie antychrystów jest nikczemne – nie tylko nie akceptują oni prawdy, ale potrafią też przeciwstawić się Bogu, ustanowić własne królestwa i nieubłaganie sprzeciwiają się Bogu – to właśnie jest nikczemne usposobienie. Czy wy w ogóle rozumiecie nikczemne skłonności? Większość być może nie wie, jak je rozpoznać, więc posłużmy się przykładem. Niektórzy ludzie w normalnych okolicznościach zachowują się bardzo zwyczajnie: normalnie rozmawiają z innymi i wchodzą z nimi w interakcje, wyglądają jak normalni ludzie i nie robią nic złego. Kiedy jednak przychodzą na zgromadzenia, czytają słowa Boga i omawiają prawdę, niektórzy z nich nie chcą słuchać, niektórych ogarnia senność, inni czują do tego niechęć i uważają, że jest to trudne do zniesienia, nie chcą tego słuchać, a jeszcze inni bezwiednie zasypiają i nic do nich nie dociera – o co tutaj chodzi? Dlaczego gdy ktoś zaczyna omawiać prawdę, manifestuje się tak wiele nienormalnych zjawisk? Niektórzy z tych ludzi są w stanie odbiegającym od normy, ale niektórzy są nikczemni. Nie można wykluczyć, że zostali opętani przez złe duchy, i czasami ludzie nie są w stanie w pełni tego pojąć lub wyraźnie tego dostrzec. Antychryści mają w sobie złe duchy. Jeśli zapytasz ich, dlaczego są wrogo nastawieni do prawdy, powiedzą, że wcale tak nie jest – uparcie odmawiają przyznania się do tego, choć w rzeczywistości w głębi serca wiedzą, że nie miłują prawdy. Kiedy nikt nie czyta słów Bożych, antychryści dogadują się z innymi, jakby byli zwyczajnymi ludźmi, i nie jesteś świadomy tego, co się w nich kryje. Kiedy jednak ktoś czyta słowa Boże, oni nie chcą tego słuchać, a w ich sercach rodzi się obrzydzenie. Tak właśnie obnaża się ich natura – są złymi duchami, są tego rodzaju bytami. Czy słowa Boże obnażyły istotę tych ludzi lub uderzyły w ich czuły punkt? Ani jedno, ani drugie. Gdy uczestniczą w zgromadzeniach, nie chcą słuchać nikogo, kto czyta słowa Boże – czyż nie są nikczemni? Co oznacza „bycie nikczemnym”? Oznacza niczym niepowodowane bycie wrogo nastawionym do prawdy, do rzeczy pozytywnych i do pozytywnych ludzi. Nawet oni sami nie wiedzą, jaki jest tego powód, po prostu muszą tak postępować. To właśnie oznacza bycie nikczemnym, a w prostych słowach jest to po prostu bycie podłym. Niektórzy antychryści mówią: „Wystarczy, że ktoś zacznie czytać słowa Boże, a ja już nie chcę słuchać. Wystarczy, że usłyszę, że ktoś niesie świadectwo o Bogu, a zaczynam odczuwać wstręt i nawet nie wiem dlaczego. Gdy widzę kogoś miłującego prawdę i dążącego do niej, nie potrafię się z nim dogadać, chcę się mu przeciwstawić, cały czas pragnę go przekląć, skrzywdzić za jego plecami i zamęczyć na śmierć”. Nawet oni sami nie wiedzą, dlaczego tak się czują – po prostu są nikczemni. Jaki jest tego rzeczywisty powód? Antychryści po prostu nie mają w sobie ducha normalnego człowieka, po prostu nie mają zwykłego człowieczeństwa – tak to właśnie wygląda w ostatecznym rozrachunku. Jeśli normalna osoba słyszy Boga mówiącego tak jasno i zrozumiale o różnych aspektach prawdy, myśli: „W tak niegodziwej i rozwiązłej epoce, w której dobro i zło są nie do odróżnienia, mieszają się ze sobą, możliwość usłyszenia tak wielu prawd i tak doskonałych słów jest czymś niezwykle cennym i rzadkim!”. Dlaczego jest czymś cennym? Słowa Boże budzą pragnienia i inspirację tych, którzy mają zarówno serce, jak i ducha. Jaką inspirację? Osoby te tęsknią za sprawiedliwością i rzeczami pozytywnymi, tęsknią za życiem przed obliczem Boga, za prawością i sprawiedliwością na świecie oraz za tym, by Bóg przyszedł i objął władzę nad światem – to jest wołanie wszystkich tych, którzy kochają prawdę. Czy jednak antychryści pragną tych rzeczy? (Nie). Za czym tęsknią antychryści? „Gdybym miał władzę, zniszczyłbym wszystkich, których nie lubię! Kiedy ktoś daje świadectwo o tym, że chrystus jest ukazującym się i czyniącym dzieło bogiem, daje świadectwo o tym, że bóg sprawuje suwerenną władzę nad ludzkością, i daje świadectwo o tym, że słowa boże są prawdą, są najważniejszą maksymą życiową ludzkości i podstawą ludzkiego przetrwania, czuję wstręt, nienawiść i nie chcę tego słuchać!”. Jest to coś, co tkwi w antychrystach głęboko. Czyż antychryści nie mają takiego usposobienia? Dopóki ktoś ich czci, podziwia i podąża za nimi, są oni jego kumplami, grają w tej samej drużynie. Jeśli jednak ktoś cały czas omawia prawdę i daje świadectwo o Bogu, antychryści unikają go i czują do niego odrazę, a nawet atakują go, wykluczają i dręczą – to właśnie jest nikczemność. Gdy mówimy o nikczemności, zawsze odnosi się to do przebiegłych planów szatana. Rzeczy, które robi szatan, są nikczemne, rzeczy, które robi wielki, czerwony smok są nikczemne, rzeczy, które robią antychryści, są nikczemne, a gdy mówimy o tym, że antychryści są nikczemni, odnosi się to przede wszystkim do tego, że są wrogo nastawieni do wszystkich rzeczy pozytywnych, a szczególnie przeciwstawiają się prawdzie i Bogu – to jest nikczemność i takie jest usposobienie antychrystów.

Pomyślcie o antychrystach, których spotkaliście i o których się dowiedzieliście, a którzy wykazują takie nikczemne usposobienie. Pewnego razu spotkałem taką jedną zołzę, której człowieczeństwo było niewiarygodnie złośliwe. Ilekroć dom Boży głosił o rychłym nadejściu wielkich katastrof, o tym, że nie ma zbyt wiele czasu, o tym, jak bracia i siostry powinni szykować dobre uczynki, jak powinni starać się dążyć do prawdy, jakie wysiłki powinni podejmować w dążeniu do prawdy, że powinni dobrze wykonywać swoje obowiązki, by spełnić intencje Boga, i że nie powinni mieć żadnego poczucia żalu – ilekroć dom Boży głosił te rzeczy, ta kobieta przeklinała w swoim sercu i myślała: „Koniec świata? Życie jest wspaniałe. Dla ciebie może to być koniec świata, ale dla mnie nie! Nawet jeśli nadejdą wielkie katastrofy, ja wciąż będę żyć. Jeśli ktoś musi umrzeć, to wy możecie umrzeć!”. Ta kobieta jest niespełna rozumu czy co? Ilekroć ktoś omawiał ten aspekt prawdy, zachowywała się nieracjonalnie, a w jej sercu pojawiała się odraza. Kobieta myślała tak: „Moje życie jest dobre takie, jakie jest! Mam dużo pieniędzy, posiadam samochody, domy, mam wysokie dochody, jestem szychą w swojej okolicy i nikt nie ośmieliłby się mnie obrazić. Moje warunki życia są świetne, czyż więc nie poniosę strat, jeśli nadejdą wielkie katastrofy? Nie jestem jeszcze gotowa na śmierć!”. Jakie było jej podejście do dzieła Bożego i do tego, że Bóg chce zniszczyć ten nikczemny świat oraz niegodziwą ludzkość? (Była wobec nich wrogo nastawiona). Bez względu na to, co Bóg by uczynił – jeśli dotyczyło to jej interesów, jeśli im szkodziło, nienawidziła tego i była wobec tego wrogo nastawiona, nie zgadzała się z tym, myśląc: „To, co czynisz, jest złe!”, i natychmiast zaprzeczała czynom Boga. Co więcej, najbardziej nikczemną rzeczą w jej postępowaniu było to, że nie lubiła, gdy panowała prawość i sprawiedliwość. Bez względu na to, kto sprawował władzę, nawet gdyby to Bóg ją sprawował i istniała prawość i sprawiedliwość, to jeśli miałoby to zaszkodzić jej interesom, ona by się na to nie pisała – jej interesy były dla niej ważniejsze niż Bóg. Czyż jej działania nie miały demonicznej natury? A kiedy w grę wchodzi demoniczna natura, czyż nie jest to ta sama natura, która ujawnia się wtedy, gdy zły duch kogoś opętuje i ten ktoś mówi, że nie chce słuchać słów Bożych? (Tak właśnie jest). Ilekroć ktoś czyta słowa Boże, zły duch mówi, że nie chce ich słuchać. Ilekroć któryś z braci lub któraś z sióstr rozmawiali o nadchodzącym dniu Bożym lub o zbliżających się wielkich katastrofach, ta sekutnica nienawidziła tych słów i przeklinała je w swoim sercu. Dlaczego je przeklinała? Gdyby Bóg przyszedł, by zniszczyć świat, straciłaby cały swój majątek – gdyby cokolwiek miało naruszyć jej interesy, przeklęłaby to. Dlatego jej przekleństwa mają taką samą naturę jak zły duch, który mówi, że nie chce słuchać słów Bożych. Łączy je wspólna cecha, a mianowicie to, że gdy tylko ktoś wspomni o prawdzie, obnaża głębiny dusz takich ludzi, obnaża ich brzydotę, nikczemność i podstępność, wówczas w ich sercach rodzą się nienawiść, konflikt i opór, po czym przeklinają i złorzeczą – taki właśnie jest zły duch. Na zewnątrz ta jędza mówiła i zachowywała się jak normalna osoba, a nie jak opętana przez demona, ale natura jej działań była taka sama jak tego demona. Gdy będziecie mieć okazję, możecie zapytać któregoś z bogatych ludzi w kościele: „Kiedy nadejdzie dzień Boży i nastąpią wielkie katastrofy, a cały twój rodzinny majątek przepadnie, czy będziesz przygnębiony? Czy wyczekujesz nadejścia dnia Bożego? Czy wyczekujesz czasu, gdy Bóg przejmie władzę i zapanują prawość i sprawiedliwość? Czy wyczekujesz czasu, gdy Bóg unicestwi tę nikczemną ludzkość, nawet jeśli ty sam również zostaniesz unicestwiony? Czy chcesz, by tak się stało?”. Przekonaj się, jaki jest ich punkt widzenia. Niektórzy będą na to gotowi, a inni nie. Weźmy pod uwagę cały świat, cały wszechświat, wszystkie przedmioty materialne rządzone przez Boga – nie mówimy tutaj o rzeczach niematerialnych, a tylko o rzeczach w kontekście materialnym, takich jak majątek rodzinny, samochody, domy, pieniądze i tak dalej – czyż wszystkie te rzeczy razem wzięte nie znaczą w ręku Boga tyle, co ziarnko piasku? (Tak właśnie jest). Jednak kiedy ludzie zdobędą te rzeczy, nie chcą z nich zrezygnować i czują, że mają kapitał, by spierać się z Bogiem, mówiąc: „Jeśli zabierzesz mój rodzinny majątek, znienawidzę cię, będę ci się sprzeciwiał i nie uznam cię za boga!”. Czy to, czy Bóg jest Bogiem, zależy od twojego uznania? (Nie). Czy ta odrobina rodzinnego majątku to wystarczający kapitał, byś miał licytować się z Bogiem? Jesteś takim ignorantem! Diamenty są najcenniejszymi przedmiotami na Ziemi. Kiedy zwykli ludzie widzą jednokaratowy diament, wpadają w zachwyt i mówią: „Jaki ogromny diament! Musi być wart dziesięć albo dwadzieścia tysięcy dolarów!”. Uważają, że diamenty są tak cenne. Ale potem usłyszałem w wiadomościach, że znajdująca się nie tak daleko od Ziemi planeta jest w całości zbudowana z diamentu i nagle coś sobie uświadomiłem: ludzie są niezwykle krótkowzroczni. Gdy widzisz błyszczący diament, bardzo ci się on podoba i myślisz, że jest czymś wspaniałym, ale gdy słyszysz, że cała planeta składa się z diamentu, jak wówczas na to patrzysz? Twoje podejście do diamentów się zmienia. Oznacza to, że gdy usłyszysz inne informacje, twój horyzont nagle się poszerza – nie widzisz już tylko małej przestrzeni tuż przed sobą, nie jesteś już żabą w studni, ponieważ ilość posiadanych przez ciebie informacji wzrosła, a twoja percepcja uległa zmianie i rozwinęła się. Ludzie żyją na tym świecie, a każda kolejna rzecz, która im się przytrafia, oraz różne środowiska nieustannie zmieniają ich horyzonty, a jednocześnie ich punkty widzenia stale się odnawiają. To normalna rzecz i jest to proces, poprzez który Bóg sprawia, że ludzie czynią stopniowe postępy w tym życiu oraz ciągłe postępy w postrzeganiu, w ujmowaniu, w zrozumieniu całego świata i Bożych czynów. A zatem teraz, gdy wysłuchaliście, jak opowiadam o tej sprawie, jak powinniście do niej podejść? Czy powinieneś myśleć: „Och, ludzie na Ziemi są takimi ignorantami, brakuje im wglądu i tak mało wiedzą!”? Oznacza to, że twoje poglądy i spostrzeżenia na temat całego wszechświata, całej rasy ludzkiej, wszystkich rzeczy, które Bóg nakazuje, w ogóle wszystkiego, co Bóg nakazuje, mogą być takie same jak twoje zrozumienie kwestii małego diamentu, którego wartość jest porównywana do całej planety, czyż nie tak? (To prawda). Jaki wniosek możemy z tego wyciągnąć? Na planecie Ziemia, bez względu na to, jakich osiągnięć ktoś dokonał, jaką zdobył sławę, jak znakomicie wykonał swoje obowiązki – nie wolno mu się przechwalać, ponieważ istoty ludzkie są mało znaczące i niewiele warte! Bóg przygotował trochę diamentów na ziemi, a ludzie walczyli o nie i dalej walczą. Czyż nie wiedzą, ile jest w ręku Boga planet, które zawierają jeszcze lepsze rzeczy niż diamenty? Czyż ludzie nie są żałośni? (Są). Ludzie są tak bardzo żałośni – są wielkimi ignorantami.

Antychryści nie są w stanie się powstrzymać przed opieraniem się Bogu – z natury nienawidzą prawdy i rzeczy pozytywnych, i nie potrafią nawet zostawić w spokoju ludzi, którzy dążą do prawdy i miłują rzeczy pozytywne, lecz zamiast tego potępiają, uciskają i wykluczają takich ludzi. Jeśli chodzi o tych, którzy pozostają z nimi w zmowie, są oni ze sobą naturalnie związani – chronią się nawzajem, osłaniają się i wzajemnie się sobie podlizują. Z tego widać, że ci ludzie, którzy są antychrystami, są wcielonymi złymi duchami i nieczystymi demonami, są pozbawieni zwykłego człowieczeństwa. Bez względu na to, jak dobrze rozumieją prawdę, którą słyszą, lub jak jasno głoszą słowa i doktryny, kiedy przychodzi czas na praktykę, jedyną rzeczą, którą wybierają, jest występowanie przeciwko prawdzie i sprzeciwianie się Bogu oraz ochrona własnej pozycji i własnych interesów – oto ich nikczemność. W czym są najbardziej nikczemni? W tym, że nienawidzą prawdy – nienawidzą prawdy bez wyjaśnienia i bez powodu. Jeśli zapytasz ich, dlaczego nienawidzą prawdy, prawdopodobnie nie będą w stanie tego wyjaśnić, ale każde ich działanie nosi znamiona usposobienia i metod antychrystów, a także wprowadza ludzi w błąd i ich usidla, zakłóca i zaburza pracę domu Bożego – taki jest rezultat każdego ich działania. Dokonajcie porównania i przypatrzcie się przywódcom i pracownikom na każdym szczeblu lub zwykłym braciom i siostrom wokół was – osobom, które znacie i z którymi macie kontakt. Zobaczcie, czy któraś z tych osób bez powodu nienawidzi braci i sióstr dążących do prawdy i zawsze chce tych ludzi atakować i wykluczać. Osoby te same wiedzą, że to nie w porządku, ale nie są w stanie temu zaradzić – dlatego w obecności tych braci i sióstr wypowiadają przyjemnie brzmiące słowa, ale za ich plecami postępują zupełnie inaczej, ujawniając swoje demoniczne oblicze i zaczynając się im sprzeciwiać. Jeśli to nie jest nikczemność, to co nią jest? Co jest najbardziej odrażające w antychrystach? Często mówią właściwe rzeczy, aby wprowadzić w błąd wybrańców Boga, tych, którzy są wokół nich, a także po to, by zmylić i oszukać Zwierzchnictwo, a co gorsza, chcą też oszukać Boga i zdobyć zaufanie ludzi, używając kwiecistych słów, a potem dostają amoku, postępują w sposób nieodpowiedzialny i robią w domu Bożym, co tylko chcą. Wiedzą, jak mówić poprawnie, a jak mówić niepoprawnie, wiedzą, jak powinni postępować, a jak nie powinni postępować, co stanowi zasady, a co nimi nie jest, co znaczy postępować wbrew zasadom, a co znaczy postępować zgodnie z nimi. W ich sercach nie ma niejasności co do tych rzeczy, a niektórzy z nich nawet znają je bardzo dokładnie i wyraźnie, ale bez względu na to, jak dobrze rozumieją i znają zasady, kiedy robią różne rzeczy, wcale nie praktykują prawdy i bez skrupułów czynią zło zgodnie z własnymi pragnieniami. To przesądza o tym, że mają szatańską naturę, naturę antychrysta. Nie tylko są niechętni prawdzie i jej nienawidzą, ale często nienawidzą też i potępiają rzeczy pozytywne. Dlaczego wielki, czerwony smok nienawidzi prawdy i Boga? W pełni decyduje o tym jego szatańska natura. Niektórzy bracia i siostry są prześladowani i ścigani tak zawzięcie, że nie mogą wrócić do swoich domów, a diabły i szatani mówią: „Ci ludzie nie żyją już normalnie; porzucili swoje rodziny”. A przecież nie mogą wrócić do domu, ponieważ są prześladowani przez wielkiego, czerwonego smoka. Takie rzeczy zdarzają się bardzo często. O jakich innych przypadkach słyszeliście? (Wielki, czerwony smok mówi, że jeśli ludzie zbyt często czytają słowa Boże, zostają poddani praniu mózgu). Wielki czerwony smok mówi: „Ludzie mają mózgi wyprane przez słowa boże; stali się pobożni”. To jest odwracanie prawdy do góry nogami. Ewidentnie to wielki, czerwony smok deprawuje ludzi i robi im pranie mózgu, a jednak przekręca ten fakt i twierdzi, że słowa Boże piorą ludziom mózgi – te demony są tak nikczemne! Wielki, czerwony smok przypisuje sobie wszystkie dobre uczynki innych ludzi, a ich obwinia za złe rzeczy, które sam czyni. Antychryści robią to samo – ich metody są dokładnie takie same jak wielkiego, czerwonego smoka i szatana. Oni naprawdę są sługami szatana!

Czy właściwie zakończyliśmy już omawianie nikczemnych, podstępnych i fałszywych przejawów bycia antychrystem? Czyż to, co dzisiaj omawiałem, nie jest inne i bardziej rzeczywiste niż to, co wy możecie zrozumieć dosłownie? Dom Boży zrealizował w ostatnich latach wiele nagrań wideo, w tym hymny, filmy i tym podobne, i wszystkie one zostały opublikowane w Internecie. Pewien antychryst w Chinach kontynentalnych zobaczył te rzeczy w sieci i powiedział: „Wy zrealizowaliście te programy za granicą, więc my też możemy to zrobić w Chinach”. Następnie rozpoczął rekrutację, znalazł grupę ludzi i w kraju wielkiego czerwonego smoka założył chór. Skończyło się tak, że ludzie ci zostali aresztowani. Dlaczego ten antychryst musiał to zrobić? Czy miał w tym jakiś cel? (Tak). Jaki był jego cel? (Kontrolowanie ludzi). To nie takie proste, że chciał tylko kontrolować ludzi. Chciał założyć własną frakcję. Jego pomysł wyglądał następująco: „Dom boży może mieć chór, więc ja też! Jeśli mi się uda, będę miał własną frakcję. Wystarczy, że raz machnę ręką, a przyjdzie wielu ludzi!”. W ten sposób mógłby zastąpić kościół Boży. Czyż nie taki cel chciał osiągnąć? Ale rezultat był taki, że wielki czerwony smok podjął zdecydowane działania i złudne pragnienia tego antychrysta spełzły na niczym. Dom Boży wykonuje swoje dzieło pod warunkiem zapewnienia bezpieczeństwa. Czy ten warunek został spełniony w kraju rządzonym przez wielkiego czerwonego smoka? Nie został, a mimo to antychryst i tak chciał się popisać. Nie popisał się jednak i w końcu wszystko poszło nie po jego myśli. Kilka lat temu inna grupa ludzi zrealizowała pewien program i umieściła go w Internecie. Śpiewali stare melodie, którym towarzyszyły tańce, i nosili kwieciste stroje w klimacie mniejszości etnicznych. To było zbyt konwencjonalne i przestarzałe. Powiedzcie mi, czyż nie było tak, że ci antychryści po prostu generowali pewne utrudnienia? (Tak). Niewierzący i ludzie religijni ludzie nie znali rzeczywistej sytuacji i uznali, że te rzeczy naprawdę zostały zrealizowane przez kościół. Antychryści zawsze robią głupie rzeczy – są nie tylko nikczemni, ale i głupi. Dlaczego są głupi? Czy dlatego, że są tak nikczemni, że aż ogłupieli od tej swojej nikczemności? Nie. Bez względu na to, jaki potencjał wykazuje dana osoba, jeśli pojmuje ona nieco prawdy, to nawet gdy robiąc różne rzeczy, nie ma przed sobą drogi i nie wie, co jest dla niej właściwe, a co nie, ma w swoim sercu pewną granicę: nie będzie działać lekkomyślnie ani na oślep. Czyż tak nie jest? (Jest właśnie tak). Jednakże ci ludzie, którzy nie pojmują prawdy i którzy są tak aroganccy, jakby byli pozbawieni rozumu, działają bezmyślnie. Co to znaczy, że działają bezmyślnie? Nie mają za grosz rozumu, a ludzie nierozumni nie są w stanie rozważyć pewnych kwestii. Co mam na myśli, mówiąc „rozważyć”? Mam na myśli to, co należy zrobić na wczesnych etapach: co trzeba przygotować, jakie rzeczy są potrzebne przy podejmowaniu działań, dlaczego ten program musi powstać, a po jego wyprodukowaniu – na ile osób może on wpłynąć, na ile osób może oddziałać pozytywnie i czy istnieją jakieś jego konsekwencje lub wady – wszystko to musi zostać ocenione. Ten proces oceny nazywany jest „rozważaniem”. Czy ci głupi ludzie potrafią rozważać różne sprawy? (Nie). Ludzie, którzy nie potrafią rozważać spraw, są pozbawieni racjonalności – czy w ogóle rozumieją oni prawdę? Z pewnością nie. Jeśli ktoś naprawdę pojmie nieco prawdy, jego rozum stanie się jaśniejszy i zdrowszy. Potrafi wyraźniej określić, co jest pozytywne, a co negatywne, co jest dobre, a co złe, i jaki jest zakres obowiązywania danej zasady. To znaczy, że bez względu na to, co robi – czy to coś dobrego, czy złego – ma w sercu pewien standard. Na przykład, jeśli ktoś powiedziałby ci, byś poszedł pobiegać nago po ulicy, zrobiłbyś to? (Nie). Czy zrobiłbyś to, gdyby cię uderzył? Albo gdyby dał ci dziesięć tysięcy juanów? (To byłaby haniebna rzecz, nie mógłbym tego zrobić). Świadomość, że zrobienie tego byłoby haniebne, jest świadectwem myślenia, rodzajem werdyktu i rodzajem postawy, które wynikają z racjonalności, to znaczy, że tylko dzięki tej racjonalności jesteś w stanie myśleć w ten sposób mieć taką postawę. Dlatego bez względu na to, czy jesteś kuszony pieniędzmi czy okrutnie torturowany i dręczony, bez względu na to, jak bardzo jesteś do tego zmuszany, i tak byś tego nie zrobił – działania te w żaden sposób by na ciebie nie wpłynęły i pozostałbyś nieugięty. Antychryści nie rozumieją prawdy i dlatego nie mają pojęcia o niczym, co robią. Co oznacza tutaj „pojęcie”? Oznacza, że antychryści nie wiedzą, co robić, by składać świadectwo o Bogu. Ten antychryst wierzył, że ma niezwykle miłujące serce, zebrał grupę ludzi, by nakręcić wideoklip z udziałem chóru. Skończyło się na tym, że wydał mnóstwo pieniędzy i naraził się na niebezpieczeństwo. Sytuacja w Chinach kontynentalnych jest gorsza niż za granicą, co więc będzie, jeśli coś pójdzie nie tak? Czy wziął to pod uwagę? Być może do pewnego stopnia rozważył sytuację, ale nie wiedział, jakie programy należy zrealizować ani jakie wyniki osiągnąć – w ogóle tego nie rozumiał. Dlaczego nie rozumiał? Bo był pozbawiony racjonalności. Jak dochodzi się do racjonalności? Tylko dzięki zrozumieniu prawdy rozum człowieka może stopniowo stawać się jasny i zdrowy. Antychryści mają naturę polegającą na nienawiści do prawdy, immanentnie sprzeciwiają się rzeczom pozytywnym, a w głębi swoich serc nigdy nie pokochają prawdy, czy zatem mogą ją zrozumieć? (Nie). Jeśli nie są w stanie zrozumieć prawdy, to czy mogą myśleć w sposób charakteryzujący zwykłe człowieczeństwo? Nie, nigdy. Czy ludzie niemyślący w sposób charakteryzujący zwykłe człowieczeństwo posiadają racjonalność? Nie, nie posiadają. Kiedy antychryści coś robią i mówią, ich zapatrywania i wszystkie te rzeczy, które robią, nie różnią się od tego, co robią diabły i złe duchy. Dlaczego mówię, że nie ma różnicy? Na przykład, ktoś naprawdę uwielbia głosić kazania i popisywać się, dlatego zawsze szuka ludzi, którzy chcieliby słuchać jego kazań. Nawet jeśli ludzie nie lubią go słuchać, on i tak je głosi. Choć inni czują do niego odrazę, on nie potrafi tego rozpoznać i nie stara się ich obserwować, nie dostrzega ich potrzeb i po prostu zadowala sam siebie. Czyż nie jest to haniebne? Jest to haniebne i pozbawione racjonalności. Czy jest jakaś różnica między tym brakiem racjonalności a przypadkowymi i rozwiązłymi słowami i czynami kogoś opętanego przez szatana i złe duchy? Chociaż człowiek ten może nie wyglądać jak chory psychicznie szaleńczo biegający nago po ulicy, to widać, że jego działaniom brakuje racjonalności. Gdy zostaje poproszony o podlanie kilkoro braci i sióstr, szerzenie ewangelii lub wykonanie jakiegoś obowiązku, w ogóle nie kieruje się zasadami i po prostu postępuje lekkomyślnie, jak tylko sam chce. Są ludzie, którzy głoszą ewangelię od 20 lat, nie pozyskawszy ani jednej osoby, a mimo to nadal chcą zostać przywódcami. Czy są tacy ludzie? Tak, są. Nie mają żadnych zasad, robią zamęt we wszystkim, co robią, a mimo to chcą zostać przywódcami i przewodzić innym – z pewnością jest wielu takich ludzi. Wierzą w Boga od bardzo dawna, przeczytali wiele słów Bożych i wysłuchali wielu kazań, ale nie rozumieją ani krzty prawdy. Z czym zatem wiąże się ich brak zrozumienia? Co sprawiło, że nie rozumieją? Czy chodzi o to, że brakuje im potencjału i zdolności pojmowania? Czy też mają zły charakter i nie miłują prawdy? (Jest to związane z ich istotą). Dlaczego wiąże się to z ich istotą? (Bo ich istota jest nikczemna, nie mogą przyjąć dzieła Ducha Świętego, a Bóg nie wykonuje dzieła na takich ludziach. Zatem bez względu na to, jak jedzą i piją słowa Boże, nigdy nie zrozumieją prawdy). Jest to przyczyna obiektywna. Obiektywną przyczyną jest oczywiście to, że nie działa na nich Duch Święty, więc z pewnością nie będą w stanie niczego zrozumieć – dotyczy to każdego. Istnieje również przyczyna subiektywna – a co to takiego? (Tacy ludzie nienawidzą prawdy). A jak ludzie, którzy nienawidzą prawdy, postrzegają prawdę? (Jako swoją antytezę). Uważają ją za swoją antytezę – oto jeden aspekt. Co jeszcze? Czy są w stanie zrozumieć praktyczną stronę prawdy? Nie, nigdy. Jeśli nie są w stanie pojąć nawet tego poziomu, to powiedzcie mi, czy są w stanie zrozumieć prawdę? Nie, nigdy nie są w stanie zrozumieć prawdy. Obiektywną przyczyną jest to, że tacy ludzie nie są w stanie otrzymać dzieła Ducha Świętego, a Bóg ich nie oświeca. Subiektywną przyczyną jest to, że są wrogo nastawieni do Boga, do prawdy i do rzeczy pozytywnych, a żadna rzecz pozytywna nie jest dla nich pozytywna. Jakie zatem rzeczy uważają w głębi serca za pozytywne? Są to rzeczy, za którymi opowiada się szatan – rzeczy nikczemne, puste i niejasne. Czy ci nikczemni ludzie, którzy nienawidzą prawdy, są w stanie ją zrozumieć? Nigdy jej nie zrozumieją, ponieważ jej nie akceptują. Powiedzcie mi teraz, czy jest jakikolwiek sens w omawianiu prawdy z takimi ludźmi? Czy są w stanie słuchać, gdy czytasz im słowa Boże? Wszyscy oni są niewierzący, są demonami, jak zatem mogliby słuchać słów Bożych? Niektórzy ludzie nie mogą zgłębić tej sprawy i mówią: „Dlaczego oni nie rozumieją, kiedy omawiam z nimi prawdę? Czyż nie są ludźmi?”. Czujesz się zakłopotany i nie możesz do nich dotrzeć. Słów niektórych ludzi po prostu nie da się słuchać, a rzeczy, które robią, są po prostu niedorzeczne – są to niewierzący, demony i osoby głuche na wszelkie argumenty. Dlaczego wypowiadam te cztery słowa: „głuche na wszelkie argumenty”? Wierzysz, że Bóg istnieje i sprawuje suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami – czyż nie są to rzeczy pozytywne? (Są). A w co wierzą ci ludzie? „To w taki właśnie sposób bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami? Wielkie mi rzeczy”. Czyż nie są głusi na wszelkie argumenty? (Są). Nie ma sposobu, by porozumieć się z takimi ludźmi – stanowią oni odrębny rodzaj, to bestie, ludzie głusi na wszelkie argumenty. Bestie nigdy nie rozumieją, czym są rzeczy pozytywne ani czym jest prawda, dlatego nie ma sposobu, by się z nimi porozumieć. Fakt, że nie jesteś w stanie się z nimi komunikować, nie jest problemem wynikającym z czasu, z tego, czy podejmujesz usilne starania ani jak wielki wysiłek w to wkładasz, ale raczej z tego, że oni po prostu nie są w stanie zrozumieć, co więc innego można im powiedzieć? Co dokładnie kryje się w tych ludziach? W ich sercach nie ma uczciwości, prawości ani dobroci – jest tylko nikczemność, są przepełnieni nikczemnością. To powód, dla którego są głusi na wszelkie argumenty i nie ma dla nich ratunku.

W porównaniu z nikczemnym usposobieniem, fałszywość i podstępność stanowią względnie lżejszy i płytszy problem. A jeśli tak, to dlaczego o nich tutaj wspominam? Antychryści postępują i mówią w sposób fałszywy, niewytłumaczalny i niejasny, sprawiając na innych wrażenie, że są podstępni i fałszywi, a zwyczajni ludzie nie są w stanie dotrzeć do prawdy. Postępują i mówią w sposób fałszywy i nie są w stanie dogadać się z ludźmi, którzy są prostolinijni, uczciwi i dążą do prawdy. Zamiast tego często bawią się takimi ludźmi i ich wykorzystują. W swojej całkowitej nieświadomości ludzie ci stają się przedmiotem żartów oszustw ze strony antychrystów, a nawet są przez nich wykorzystywani. Oczywiście takie zachowanie i metody stosowane przez antychrystów nie są aż tak szkodliwe dla ludzi. A co naprawdę ich krzywdzi? Nikczemne usposobienie antychrystów, a także wprowadzanie ludzi w błąd, kontrolowanie ich i dręczenie, które wynikają z tego nikczemnego usposobienia, są problemem dużo poważniejszym. Antychryści w swoich działaniach zawsze kierują się jakąś motywacją i intencją, o których nie mogą powiedzieć innym. Nigdy niczego nie poświęcą ani nie poniosą żadnych kosztów bez powodu, nie zrobią niczego dla nikogo ani dla domu Bożego bez powodu lub rekompensaty. Za każdym ich działaniem i słowem kryje się jakaś motywacja, jakaś intencja, a gdy tylko zostaną one ujawnione lub kiedy ich ambicje i pragnienia legną w gruzach, antychryści szukają okazji, by się wycofać. W głębi serca myślą: „Nie warto poświęcać się bez powodu ani ponosić kosztów – to nie jest warte mojego czasu. Wiara w boga musi się przecież wiązać z pewnymi korzyściami. Jeśli ktoś ponosi koszty na rzecz boga, nie prosząc o nagrodę, to jest to po prostu głupie”. Ich logika jest następująca: „Nie ma nic za darmo”. Określają sumienie i rozum, zachowanie i dobre uczynki, które normalni ludzie powinni posiadać i czynić, jako niemądre i głupie. Czyż nie jest to nikczemne? (Owszem, jest). Jest to niewiarygodnie nikczemne. Na przykład, dom Boży czyni pewne ustalenia dotyczące pracy i sprawuje pewnego rodzaju opiekę nad życiem braci i sióstr wykonujących swoje obowiązki, ale antychryści przeszkadzają im od wewnątrz. W jakim celu to robią? Gdyby bracia i siostry wiedzieli, że ustalenia dotyczące pracy pochodzą od antychrysta, czuliby wobec niego dług wdzięczności, a wówczas antychryst przejąłby przywództwo. Jeśli bracia i siostry nie wiedzą, kto poczynił ustalenia dotyczące pracy, i myślą, że poczynił je dom Boży, i dziękują Bogu, to czy antychryst przystałby na coś takiego? Absolutnie nie. Antychryst zablokowałby ustalenia dotyczące pracy i nie zostałyby one wdrożone. Wydawanie takich ustaleń przez dom Boży jest dla braci i sióstr korzystne, a praca ewangelizacyjna może się dzięki temu szybciej rozprzestrzeniać. Jest to ważna sprawa związana z dziełem Bożym – jak zatem powinni w jej ramach współpracować ci, którzy pełnią rolę przywódców? Powinni zrobić wszystko, co w ich mocy, by jak najlepiej współpracować przy realizacji tego zadania. Niektórzy antychryści utrudniają to jednak od wewnątrz i nie realizują tego zadania przez parę lat. Jaki jest tego powód? To szatan stwarza przeszkody i zakłócenia. Niektóre kościoły są niepokojone i kontrolowane przez antychrystów i złych ludzi, a bracia i siostry, wykonujący swoje obowiązki nie są otoczeni opieką. Sprawia to, że antychryści są szczęśliwi, a w swoich sercach myślą: „Wystarczy, że sam jestem beneficjentem tak wspaniałej rzeczy i tak ogromnych korzyści. Jakże wszyscy bracia i siostry mogliby być beneficjentami?”. W jaki sposób korzyści braci i sióstr miałyby w jakikolwiek sposób wpłynąć na antychrystów? W ogóle by to na nich nie wpłynęło. Skorzystaliby oni, skorzystaliby wszyscy – i to byłoby wspaniałe! Pomyśl o ogólnej sytuacji: nie powinieneś utrudniać tego zadania, nie powinieneś go wstrzymywać, ale powinieneś je z radością realizować. Czyż nie jest to normalne? (Jest). Jest to obowiązek, który dana osoba powinna wykonywać, a zarazem twoja odpowiedzialność. Z jednej strony nic cię to nie kosztuje, natomiast z drugiej, czyż nie wszyscy pragną tego, by praca ewangelizacyjna się rozwijała? (My tego pragniemy). Czyż antychrystów nie ogarnia zazdrość, kiedy widzą braci i siostry cieszących się łaską Bożą? O co są zazdrośni? Czyż antychryści nie są demonami? Dlaczego zatem antychryści nie realizują tego zadania? Dlatego, że są zazdrośni. Czy uważają, że realizacja tego zadania byłaby korzystna dla poszerzania zakresu pracy ewangelizacyjnej? (Nie, nie uważają tak). Czy ma to wpływ na ich interesy? Co to ma z nimi wspólnego? Nie ma to z nimi nic wspólnego, a mimo to nie realizują tego zadania i jest to z ich strony nikczemność. Są żywymi diabłami i powinni zostać przeklęci! W takiej sprawie, która dotyka dzieła domu Bożego i tak wiele osób, wykonujących swoje obowiązki, w ogóle nie biorą pod uwagę konsekwencji. Gdyby mieli choć odrobinę dobrych intencji, nie byliby w stanie się na to zdobyć. Dlaczego postępują w ten sposób? To jest podłość i nikczemność. Czy wy robicie takie rzeczy? Jeśli jesteście zdolni do robienia takich rzeczy, to niczym nie różnicie się od antychrystów i wy również jesteście żyjącymi diabłami. Nie wolno wam robić takich rzeczy! Zdarzają się również tacy antychryści, którzy widzą, że w kościele są źli ludzie, którzy często przeszkadzają w pracy kościoła i wpadają w kościele w amok, lecz antychryści to ignorują. Kiedy zostają poproszeni o zajęcie się takimi osobami, wzbraniają się i odkładają to na później. Nie biorą pod uwagę interesów braci i sióstr – myślą tylko i wyłącznie o tym, by nie ucierpiała ich własna reputacja. Myślą: „Zostałem przywódcą, więc muszę mieć ostatnie słowo. Mam absolutną władzę i autorytet. Jeśli wydalę kogoś, kogo wy każecie mi wydalić, pokażę w ten sposób, że jestem całkowicie bezsilny. Muszę mieć pewność, że bracia i siostry wiedzą, iż osoby te znajdują się pod moją ochroną i są moimi podwładnymi”. Komu się sprzeciwiają? (Bogu). Czy sprzeciwianie się Bogu nie jest nikczemnością? Oczywiście, że jest. Czy wiesz, czym jest człowiek? Bóg dał ci tchnienie, a jeśli nie wiesz tak ważnej rzeczy, czyż nie czyni cię to głupcem? Bóg w każdej chwili może zakończyć twoje życie, a jednak ty wciąż desperacko przeciwstawiasz się Bogu – to nikczemne, a ty jesteś żywym diabłem! Dlatego jeden z aspektów polega na tym, że musisz dążyć do prawdy i nie kroczyć ścieżką antychrysta. Poza tym musisz wiedzieć, jak rozpoznać antychrysta. Gdy go napotkasz, powinieneś uważnie go obserwować, a jeśli zobaczysz, że ma zamiar zrobić coś złego, natychmiast go powstrzymaj i wspólnie z braćmi i siostrami zdemaskujcie go, poddajcie szczegółowej analizie, odrzućcie i wydalcie. Niedawno słyszałem o kilku młodych braciach i siostrach w pewnym kościele, którzy zjednoczyli się, by usunąć fałszywego przywódcę. Uważam, że ci młodzi ludzie poczynili postępy i nie kierują się szatańskimi filozofiami, lecz potrafią praktykować prawdę i postępować zgodnie z zasadami. Są o wiele lepsi niż większość ludzi. Większość ludzi kieruje się filozofiami funkcjonowania w świecie. Są dogłębnie zatruci przez szatana i nie otrząsnęli się jeszcze z jego wpływu. Zdolność do usunięcia fałszywego przywódcy pokazuje, że ktoś pojmuje nieco prawdy i potrafi strzec dzieła domu Bożego – to dobra rzecz. Dowodzi to, że ktoś życiowo dojrzał i potrafi dobrze wykonywać swój obowiązek.

Omawiając i obnażając dziś składające się na istotę antychrystów aspekty nikczemności, podstępności i fałszywości, a także wszystkie ich rozmaite przejawy, widzimy, że antychryści są immanentnie przeciwni Bogu. Niektórzy ludzie mówią: „Nawet jeśli mam usposobienie antychrysta, to nie mam jego naturoistoty i nigdy nie przekształcę się w antychrysta”. Co sądzicie o takiej postawie? Nawet jeśli nie masz naturoistoty antychrysta, to jednak przejawiasz i ujawniasz to, co antychryst, urzeczywistniasz to, co urzeczywistnia antychryst, i masz usposobienie antychrysta, a zatem grozi ci podążanie ścieżką antychrysta. Faktem jest, że jedynie kwestią czasu jest, zanim staniesz się antychrystem, jeśli będziesz posiadał status, wpływy i kapitał. Co chcę przez to powiedzieć? Mówię to, aby was zaalarmować i przekazać wam pewien fakt: kiedy ktoś zaczyna podążać ścieżką antychrysta, istnieją dwie możliwości. Jedna z nich jest taka, że odkryjesz to na czas, zmienisz kierunek, zastanowisz się nad sobą, okażesz skruchę i będziesz w stanie podporządkować się Bożym rozporządzeniom oraz ustaleniom. Jest to najlepsza możliwość i wówczas istnieje nadzieja na osiągnięcie zbawienia. Jeśli jednak nie potrafisz podążać ścieżką w poszukiwaniu prawdy, to gdy popełnisz już wiele zła i zostaniesz określony mianem antychrysta, nie warto nawet myśleć o konsekwencjach. Rozumiecie? (Tak). To dobrze, że rozumiecie. Co zatem mam przez to na myśli? Mam na myśli to, że jeśli przejawiasz cechy antychrysta, to wciąż masz pewne pole manewru i możliwość okazania skruchy, ale gdy staniesz się antychrystem, wówczas znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Dlatego gdy odkryjesz, że przejawiasz cechy antychrysta, powinieneś zmienić kurs, szukać prawdy i rozwiązać ten problem – nie lekceważ tej sprawy. W przeciwnym razie, gdy zdobędziesz władzę i możliwości, zaczniesz lekkomyślnie popełniać złe czyny, zakłócając i zaburzając pracę kościoła. Nie udźwigniesz konsekwencji i najprawdopodobniej wpłynie to na twój wynik i twoje przeznaczenie.

Dzisiaj dokładnie wyjaśniliśmy zasadniczą różnicę między nikczemnym usposobieniem antychrystów a nikczemnym usposobieniem zwykłych ludzi. Czy teraz już rozumiecie? Wszystkie skażone istoty ludzkie mają nikczemne usposobienie i wszystkie one ujawniają je i przejawiają. Jednakże nikczemne usposobienie zwykłych ludzi i nikczemne usposobienie antychrystów są różne. Chociaż zwykli ludzie mają nikczemne usposobienie, w głębi serca tęsknią za prawdą i ją miłują, a w ramach swojej wiary w Boga i w trakcie wykonywania swoich obowiązków są w stanie prawdę przyjąć. Nawet jeśli prawda, którą mogą wcielić w życie, jest ograniczona, wciąż są w stanie ją praktykować, a zatem ich skażone skłonności mogą być stopniowo oczyszczane i rzeczywiście się zmieniać, a w końcu są oni w stanie zasadniczo podporządkować się Bogu i osiągnąć zbawienie. Z drugiej strony, antychryści w ogóle nie miłują prawdy, nigdy jej nie przyjmują i nigdy nie wcielają jej w życie. Powinniście starać się obserwować i rozeznawać zgodnie z tym, co tutaj mówię; niezależnie od tego, czy jest to przywódca lub pracownik kościoła, czy też zwyczajny brat lub siostra. Przyglądajcie się, czy w zakresie tego, co rozumieją, są oni w stanie wcielić prawdy w życie. Na przykład powiedzmy, że ktoś rozumie jakąś prawdozasadę, ale kiedy przychodzi czas, by wcielić ją w życie, w ogóle jej nie praktykuje, robi, co tylko chce, i postępuje bezmyślnie – jest to nikczemność i trudno zbawić taką osobę. Niektórzy ludzie w gruncie rzeczy nie rozumieją prawdy, ale w głębi serca chcą szukać takich sposobów działania, które są zgodne z Bożymi intencjami i odpowiadają prawdzie. W głębi serca pragną nie sprzeciwiać się prawdzie. Jedynym powodem, dla którego powodują zakłócenia i wywołują niepokoje, mówią i działają z naruszeniem zasad, popełniają błędy, a nawet robią rzeczy, jest to, że nie rozumieją prawdy – jaka jest natura takiego postępowania? Nie wiąże się ona z czynieniem zła – zachowania te są spowodowane głupotą i ignorancją. Robią te rzeczy wyłącznie dlatego, że nie pojmują prawdy, dlatego, że nie są w stanie dotrzeć do prawdozasad, i dlatego, że zgodnie ze swoimi wyobrażeniami i pojęciami uważają, iż robienie tych rzeczy jest słuszne, więc postępują w ten sposób. W związku z tym Bóg określa ich jako głupich i nieświadomych, mających niski potencjał – nie jest tak, że pojmują prawdę i celowo postępują wbrew niej. Jeśli chodzi o przywódców i pracowników, którzy zawsze robią rzeczy według swoich pojęć i wyobrażeń i którzy często zakłócają pracę domu Bożego, ponieważ nie rozumieją prawdy, musicie praktykować wdrażanie nadzoru i ograniczeń, a także częściej praktykować omawianie prawdy w celu rozwiązywania problemów. Jeśli potencjał danej osoby jest zbyt niski i nie jest ona w stanie pojąć prawdozasad, nadszedł czas, by zwolnić kogoś takiego jako fałszywego przywódcę. Jeśli ktoś rozumie prawdę, ale celowo postępuje wbrew niej, należy go przyciąć. Jeśli dana osoba przez cały czas nie jest w stanie przyjąć prawdy i nie wyraża skruchy, wówczas należy potraktować ją jako kogoś złego i usunąć. Jednakże natura antychrystów jest znacznie groźniejsza niż natura złych ludzi czy fałszywych przywódców, ponieważ antychryści celowo zaburzają pracę kościoła. Nawet jeśli rozumieją prawdę, nie praktykują jej i nie słuchają nikogo, a jeśli słuchają, nie akceptują tego, co słyszą. Nawet jeśli na pozór wydają się to akceptować, w głębi serca opierają się temu, a kiedy przychodzi czas na działanie, nadal postępują zgodnie z własnymi preferencjami, nie biorąc w ogóle pod uwagę interesów domu Bożego. W otoczeniu innych ludzi wypowiadają ludzkie słowa i mają podobieństwo człowieka, lecz kiedy działają za plecami ludzi, ujawnia się ich demoniczna natura – to są właśnie antychryści. Kiedy pewni ludzie zyskują status, czynią wszelkie zło i stają się antychrystami. Niektórzy ludzie nie mają statusu, lecz ich naturoistota jest taka sama jak antychrysta – czy możesz powiedzieć, że są dobrymi ludźmi? W chwili, gdy zyskują status, czynią wszelkiego rodzaju zło – są antychrystami.

Czy jest wśród was ktoś, kto odkrył, że ma w sobie zalążki bycia antychrystem i czuje, że gdy zdobędzie status, to gwarantowane jest, że stanie się antychrystem? Jeśli tak, to kiedy inni będą cię wybierać na przywódcę, musisz kategorycznie nie pozwolić im na to i powiedzieć: „Wstrzymuję się od kandydowania. Proszę, nie wybierajcie mnie. Jeśli to zrobicie, będzie po mnie”. Nazywa się to posiadaniem samoświadomości. Brak statusu stanowi ochronę. Jako zwykły wyznawca możesz nigdy nie mieć sposobności, by wyrządzić wielkie zło, a prawdopodobieństwo, że zostaniesz ukarany, może wynosić zero. Jednak w momencie, gdy uzyskasz status, prawdopodobieństwo popełnienia przez ciebie zła jest stuprocentowe, podobnie jak prawdopodobieństwo, że zostaniesz ukarany, a wówczas będzie już po tobie i całkowicie zniweczysz wszelkie szanse na osiągnięcie zbawienia, jakie mogłeś mieć do tej pory. Jeśli masz ambicje i pragnienia, to powinieneś pośpiesznie pomodlić się do Boga, szukać prawdy, by rozwiązać ten problem, polegać na Bogu i praktykować powściągliwość, jak również nie napawać się swoją pozycją, a wówczas będziesz w stanie normalnie wykonywać swój obowiązek. Jeśli zawsze skupiasz się na oficjalnych tytułach i napawasz się swoim stanowiskiem, a nie zwracasz uwagi na wykonywanie swojego obowiązku, to jesteś oszustem i musisz zostać wyeliminowany. Gdy przyjmiesz na siebie obowiązek, nie skupiaj się na stanowisku – powinieneś po prostu wykonywać go w sposób właściwy, gdyż właściwe zajmowanie się sprawami jest bardziej prawdziwe niż wszystko inne. Jeśli potrafisz dobrze wykonywać swój obowiązek, czyż nie zadowolisz wtedy Boga? Jeśli chodzi o was, jest to ostateczny sposób na uniknięcie czynienia zła. Czy to, że Bóg zawsze was ogranicza i nie pozwala wam zyskać statusu, jest czymś dobrym, czy złym? (Czymś dobrym). Dlaczego więc niektórzy ludzie wciąż tak bardzo starają się walczyć o status podczas wyborów? Tacy ludzie mają zbyt duże ambicje. Nie jest normalne, gdy ludzie mają zbyt duże ambicje – ludzie ci są nikczemni. Jest wiele młodych sióstr – wszystkie w wieku dwudziestu kilku lat – które chcą piastować jakieś oficjalne stanowisko i bardzo kochają status. Jeśli nie zostaną wybrane na przywódczynie, dąsają się i przestają jeść. Choć kobiety te wydają się nieco dziecinne, to jeśli wziąć pod uwagę ich determinację, z czasem sprawy będą coraz poważniejsze, a one same staną się ekspertkami, prawda? Niektóre słyszą, że kiedyś pewna kobieta została cesarzową i odczuwają niewiarygodną zazdrość, pragnąc być taką kobietą. Nie chcą być przeciętne, a w swojej wierze w Boga nie chcą być zwykłymi wyznawczyniami. W ich sercach nieustannie płoną pragnienia, a gdy tylko nadarza się okazja, by się pokazać, to z niej korzystają. Nie chcą spokojnie wypełniać swoich obowiązków i powinności, wkładać serca w dążenie do prawdy ani podporządkować się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom. Nie lubią dążyć do prawdy ani wykonywać swoich obowiązków w taki sposób i nie chcą wieść tak zwykłego życia – jest to dla nich uciążliwe. Czy są wśród was takie osoby? Weźmy na przykład kobietę, która lubi postępować w sposób rozwiązły. Bez względu na to, jak dobry jest dla niej mąż i ile ma on pieniędzy, nigdy nie będzie w stanie być mu wierna. Niektóre kobiety mają wiele dzieci, a mimo to nadal próbują beztrosko uwodzić mężczyzn i nikt nie jest w stanie ich upilnować – to jest właśnie nikczemność. Skąd pochodzi ta nikczemna energia? (Pochodzi z wnętrza ich natury). A jak powstaje ich natura? W osobach tych żyją duchy nieczyste i są one reinkarnacjami duchów nieczystych. Choć sprawy w sferze duchowej są skomplikowane, to bez względu na stopień tej komplikacji, dopóki ktoś rozumie prawdę i potrafi postrzegać te sprawy zgodnie ze słowami Bożymi, dopóty może mieć rozeznanie, a to określa się mianem bezpośredniego wnikania w sferę duchową. Kiedy pojmujesz prawdę, jesteś w stanie postrzegać rzeczy przenikliwie i dokładnie, twoje myślenie również staje się bystre i precyzyjne, a twoje serce jaśnieje. Jeśli nie rozumiesz prawdy, to twoje serce zawsze będzie ogłupiałe, w głębi duszy nie będziesz wiedział nic o tym, co robisz, i będziesz jak idiota bał się skręcić w którąkolwiek stronę. Będziesz się bał, że robiąc więcej – popisujesz się, i będziesz się obawiał, że nie robiąc tego – nie wypełniasz swoich powinności. Zawsze będziesz w takim stanie. Dzieje się tak, ponieważ masz zbyt małe zrozumienie prawdy. Co w pierwszym rzędzie przejawia ktoś, kto ma zbyt małe zrozumienie prawdy? Ktoś taki prowadzi podłe i bezużyteczne życie. Po tym, jak antychryści bawili się nim, zastraszali go i pomiatali nim, w dniu przebudzenia uświadamiają sobie, że kiedyś prowadzał się z antychrystami, służył im i pracował dla nich, twierdząc jednocześnie, że antychryści kochają Boga i są wobec Niego lojalni. Dopiero teraz widzi, że wszystkich tych słów używał niewłaściwie. Czyż nie jest to wielce bezużyteczne? (Jest). Dlaczego jest to bezużyteczne? Ano dlatego, że tacy ludzie nie rozumieją prawdy i dostają to, na co zasługują! Jeśli zrozumiesz prawdę, będziesz w stanie rozeznać się w kwestii antychrystów, przejrzeć ich na wskroś, a następnie zdemaskować ich i przepędzić. Czy wtedy nadal będziesz przez nich wprowadzany w błąd i będziesz za nimi podążał? Z pewnością nie. Co więcej, wysłuchałeś tak wielu kazań, dom Boży podlewał cię i pielęgnował przez tak wiele lat, jeśli więc nie rozumiesz ani trochę prawdy, jeśli nie potrafisz rozeznać się co do antychrystów i nie wypełniasz nawet tych powinności, które powinieneś wypełniać, a kończy się tak, że prowadzasz się z antychrystami i stajesz się ich wspólnikiem, czyż nie czyni cię to kimś bezużytecznym? Czyż tacy ludzie nie są żałośni? Jeśli pozosrnie podążasz za Bogiem, ale zostajesz wprowadzony w błąd przez antychrystów i przeciągnięty na ich stronę, podążasz ścieżką antychrysta przez kilka lat i chcesz wrócić, ale nie masz odwagi stanąć twarzą w twarz ze swoimi braćmi i siostrami, czyż nie jest to bezużyteczny sposób na życie? Bez względu na to, jak bardzo jesteś poddenerwowany, jest to bezużyteczne. Czyja to wina, że nie rozumiesz prawdy? Nie możesz winić nikogo poza sobą.

Omówiliśmy w sumie siedem różnych przejawów bycia antychrystem. Jeśli chodzi o szczegółowe przejawy, o których mówiliśmy w każdym z tych przypadków, o istotę, którą dokładnie przeanalizowaliśmy, a także o różne okoliczności, o których rozmawialiśmy – żadna z tych rzeczy nie została zmyślona, lecz jest dobrze uzasadniona i oparta na faktach. Jest jednak pewna kwestia: jeśli po usłyszeniu o tych rzeczach nie będziecie po prostu w stanie ich dopasować, gdy faktycznie je napotkacie, to o czym to świadczy? Po pierwsze, pokazuje to, że brakuje wam duchowego zrozumienia, a nawet jeśli czasami jakieś posiadacie, będzie to jedynie połowiczne, a nie pełne duchowe zrozumienie. Po drugie, pokazuje to, że nie miłujecie prawdy i nie traktujecie jej poważnie. Po trzecie, pokazuje to, że zbytnio brak wam kwalifikacji i całkowicie brak wam zdolności pojmowania. Powiedziałem już wiele na temat demaskowania antychrystów, ale nic z tego nie zrozumiałeś. Możesz myśleć, że rozumiesz to w danym momencie, ale później staje się to rozmyte, a to dowodzi, że nadal tego nie rozumiesz. Dlaczego tak jest? Czy ma to jakikolwiek związek ze zdolnością pojmowania? Skoro wyjaśniłem wszystkie te rzeczy tak szczegółowo, a ty nadal ich nie zrozumiałeś, oznacza to, że masz zbyt małą zdolność pojmowania i żadnej zdolności do zrozumienia prawdy. Czy to, co mówię, jest trafne? Takie właśnie jest. Są wśród was ludzie, którzy słuchają kazań od 10 czy 20 lat, i wciąż nie pojmują prawdy. Jak możemy to wyjaśnić? Są tylko dwie możliwości: jedna jest taka, że nie macie duchowego zrozumienia, brak wam potencjału i nie jesteście w stanie zrozumieć prawdy. Druga jest taka, że chociaż macie duchowe zrozumienie, nie miłujecie prawdy i nie jesteście nią zainteresowani. Jeśli jedna z tych dwóch możliwości odnosi się do was, to nie jesteście w stanie zrozumieć prawdy, jeśli natomiast odnoszą się do was obie, to jesteście poza zasięgiem zbawienia i jest to sprawa beznadziejna. Jeśli nadal nie będziecie w stanie odnieść tego wszystkiego do samych siebie, gdy tylko skończę z wami rozmawiać, i nie będziecie wiedzieć, o co mi chodzi, to jak to świadczy o waszej zdolności pojmowania? Czy nie jest ona zbyt słaba? Gdybyście byli bardziej leniwi, pragnęli wygody, nie miłowali prawdy, mieli osobiste preferencje i byli rozproszeni sprawami zewnętrznymi, wówczas słowa te miałyby na was coraz mniejszy wpływ, a osiągane przez nie skutki byłyby znacznie ograniczone – tak właśnie jest. W rzeczywistości antychrystów bardzo łatwo rozpoznać. Jednym z aspektów jest wyjaśnienie metod, jakich używają do robienia rzeczy, innym zaś dostrzeżenie, jakie jest ich usposobienie, jaki jest ich kierunek w życiu i jakie mają poglądy na egzystencję, jakie jest ich nastawienie do braci i sióstr, do obowiązku, do interesów domu Bożego, do Boga, do prawdy i do rzeczy pozytywnych, a także jakie są ich zasady działania. Wykorzystując te aspekty, zasadniczo będziecie w stanie ich sklasyfikować. Czy nadal będzie potrzebne, żeby przez znacznie dłuższy czas obserwować ich i poznawać? Nie. Antychryści nie tylko są rozwiąźli i nie tylko uciskają ludzi. Mają szatańską naturę i są zdolni do wszystkiego. Jeśli po wysłuchaniu tych kazań po prostu nie jesteś w stanie rozpoznać usposobienia antychrysta i nie możesz powiedzieć, że to, co tacy ludzie przejawiają, jest usposobieniem antychrysta, to czy którekolwiek z tych kazań zrozumiałeś? Pamiętasz doktrynę, ale nie jesteś w stanie z niczym jej powiązać, a w obliczu faktów twoja doktryna okazuje się słaba i nieskuteczna – to dowodzi, że niczego nie zrozumiałeś. Jeśli będziesz rozumiał te kazania w chwili, gdy są wygłaszane, a później będziesz czytał w sposób modlitewny, często omawiał te rzeczy z braćmi i siostrami, zauważysz i przemyślisz te prawdy oraz będziesz często modlił się przed obliczem Boga, wówczas zyskasz więcej. Jeśli jednak wykonując obowiązek, pragniesz wygód, jesteś niedbały, nie chcesz dźwigać ciężaru, kierują tobą osobiste preferencje, jesteś kapryśny, tak naprawdę nie miłujesz prawdy, podążasz za światowymi trendami i pociągają cię sprawy zewnętrzne – to nie będziesz w stanie dobrze wykonywać swojego obowiązku. Na koniec te prawdy, które omawialiśmy, na nic ci się zdadzą, pozostaną ci tylko słowa i doktryny, a to będzie oznaczać, że słuchałeś tego wszystkiego na próżno. Czy potem ponownie wysłuchacie tych omówień? (Tak). Ile razy możecie ich wysłuchać? Czy za każdym razem wywołują one inny skutek? Czy kontemplujesz je później? Jakie masz potem wrażenia? Jeśli chodzi o ciebie, czy te kazania mogą stać się dla ciebie zasadami praktyki i kryteriami rozeznawania się co do ludzi i rzeczy w twoim życiu? (Mogę odnieść do siebie pewne oczywiste skłonności i przejawy obecne u antychrystów. To znaczy mogę porównać je z rzeczami, które mówię i robię, a które wyraźnie mają na celu zniewolenie serc innych osób, po czym pomyślę o Bożych słowach dotyczących demaskowania antychrystów i będę wiedział, że naturą moich działań jest zniewalanie serc innych ludzi i pragnienie osiągnięcia pewnego celu. Wciąż jednak mam spore braki, jeśli chodzi o rozeznanie co do ludzi i celowo nie porównuję słów Bożych ze słowami ludzi wokół mnie). Powiedz Mi, jeśli chcesz zobaczyć siebie wyraźnie, używasz lustra czy błotnistej kałuży? (Lustra). Jaka jest korzyść z patrzenia w lustro? Można zobaczyć wyraźniej siebie. Dlatego rozeznanie wyłącznie co do siebie jest bardzo ograniczone – musisz także nauczyć się rozeznawać innych ludzi. Rozeznawanie innych ludzi nie polega na celowym klasyfikowaniu ich jako antychrystów, ale raczej na posiadaniu zasad oceniania i rozróżniania mowy oraz działań różnych rodzajów ludzi. Jest to korzystne dla nas samych, a czyniąc to, możemy również traktować ludzi we właściwy sposób, zgodnie z zasadami, co z kolei jest korzystne do osiągnięcia harmonijnej współpracy podczas wykonywania swojego obowiązku wraz z innymi osobami. Jednakże to, co można osiągnąć, polegając wyłącznie na poznaniu samego siebie, przynosi jedynie ograniczone rezultaty. W dążeniu do prawdy nie można skupiać się wyłącznie na poznaniu samego siebie. Trzeba również skupić się na wcielaniu prawdy w życie, aby osiągnąć efekt w postaci podporządkowania się Bogu. Skupiając się wyłącznie na jednym aspekcie, nigdy nie osiągniesz pełnego zrozumienia prawdy, nie wejdziesz w prawdorzeczywistość ani też nie rozwiniesz się w życiu. To prawie to samo, co rozumienie jedynie słów i doktryn, gdyż nie będziesz wówczas w stanie poznać Boga. Ci, którzy naprawdę pojmują prawdę, potrafią przejrzeć wszystkie rzeczy. Nie tylko znają samych siebie, ale są też w stanie rozeznać innych ludzi i przejrzeć na wskroś wszelkiego rodzaju ludzi, wydarzenia i sprawy. Tylko w ten sposób można wykonywać swój obowiązek na odpowiednim poziomie i być użytym przez Boga.

Jakie głębsze i nowsze zrozumienie dotyczące nikczemnego usposobienia osiągnęliście dzięki dzisiejszemu omówieniu przejawów nikczemnego usposobienia antychrystów? Podzielcie się tym. (Boże, sprawą, która najbardziej mnie dziś poruszyła, jest to, iż Bóg mówi, że jeśli zachowujemy się jak antychryści i celowo utrudniamy i zaburzamy dzieło domu Bożego, to jesteśmy żyjącymi diabłami. Bóg mówił o pewnych ludziach, którzy nie mogą znieść tego, że ktoś jest lepszy od nich, a ja zastanowiłem się nad sobą i zdałam sobie sprawę, że mam w sobie wyjątkowo silnego ducha rywalizacji. Gdy widzę, że ktoś, z kim wykonuję swój obowiązek, ma więcej mocnych stron ode mnie, czuję się rozdrażniony i zawsze chcę go prześcignąć. Czuję, że mój stan przypomina stan żywych diabłów zdemaskowanych przez Boga, i widzę, że natura tej sprawy jest poważniejsza, niż to sobie wyobrażałam – i to mnie przeraża. Nigdy tego dogłębnie nie rozumiałem, a teraz, gdy widzę, w jak poważnym stopniu skażone jest moje usposobienie, czuję się ogromnie rozdrażniony. Teraz już to rozpoznałeś. Skażone skłonności ludzi nie sprowadzają się po prostu do ich chwilowych przejawów – istnieje ich pierwotna przyczyna oraz rzeczy, które sprawiają, że trudno jest ci te skłonności odrzucić, gdyż zawsze cię kontrolują, przez co przejawiasz tak wiele zepsucia, nie mogąc nad sobą zapanować. Ludzie nie są w stanie jasno wytłumaczyć, dlaczego się tak zachowują i nie potrafią tego kontrolować – takie są ludzkie skłonności. To, że ktoś jest w stanie jasno zrozumieć ten rodzaj skażonego usposobienia, jest jednym z aspektów postępu. Gdy chodzi o tego rodzaju skażone usposobienie, jeśli potrafisz poszukiwać prawdy i dostrzec jej istotę, jeśli potrafisz zaakceptować Boży sąd, Boże próby i oczyszczenie, jeśli czyniąc to, potrafisz osiągnąć stan, w którym praktykujesz prawdę i prawdziwie podporządkowujesz się Bogu, wówczas to skażone usposobienie może się zmienić – a oznacza to, że zaczynasz praktykować prawdę na podstawie zrozumienia prawdy. Obecnie większości z was bardzo trudno jest zachować powściągliwość, gdy przejawiacie swoje skażone skłonności, a to oznacza, że nie zaczęliście jeszcze praktykować prawdy. Te drobne rzeczy, które robicie w ramach wykonywania swojego obowiązku, opierają się głównie na osobistym interesie, preferencjach, a nawet popędliwości, co niespecjalnie wiąże się ze zmianą usposobienia, prawda? (Zgadza się). Doskonale, poczuliście się poruszeni. Kto jeszcze chciałby zabrać głos? (Po wysłuchaniu dzisiejszego Bożego omówienia czuję się niezwykle poruszony. Kiedyś myślałem, że nikczemność oznacza mówienie w sposób fałszywy, niemówienie szczerze, ciągłe stwarzanie pozorów i oszukiwanie innych. Dzięki wysłuchaniu, jak Bóg dziś szczegółowo analizuje, czym jest nikczemne usposobienie, wiem jednak, że nikczemność oznacza opieranie się prawdzie i rzeczom pozytywnym oraz sprzeciwianie się im, czyli jeśli ktoś sprzeciwia się prawdzie i rzeczom pozytywnym, to jest to jego nikczemne usposobienie. Wcześniej bardzo powierzchownie rozumiałem, czym jest nikczemne usposobienie, ale teraz, gdy usłyszałem, jak Bóg je omówił, zyskałem nowe zrozumienie. Co więcej, Bóg bardzo mną wstrząsnął, mówiąc, że Kanadyjski Zespół Produkcji Filmowej zostanie zaklasyfikowany na rok do grupy B. Byłem naprawdę zszokowany, gdy to usłyszałem, a w tym, jak Bóg potraktował tę sprawę, dostrzegam Jego sprawiedliwe usposobienie. Widzę, że ani jedna osoba w tamtym zespole nie praktykowała prawdy, co w ogromnym stopniu utrudniało realizację dzieła domu Bożego, i naprawdę mnie to złości. Ludzie w naszym zespole znajdowali się ostatnio w podobnym stanie, to znaczy nie dźwigali ciężaru naszego obowiązku. Kiedy nasze obciążenie pracą stało się mniejsze niż wcześniej, nie opracowywaliśmy jasnych planów dotyczących naszego obowiązku, tylko ociągaliśmy się, po prostu przepuszczając przez palce kolejne dni. Słuchając dzisiejszego Bożego omówienia, widzę, że jeśli ktoś nie praktykuje prawdy ani nie dąży do postępu w wykonywaniu swojego obowiązku, jeśli ktoś nie traktuje prawdy poważnie, to Bóg takiej postawy wobec wykonywania obowiązku nie znosi. Zdaję sobie również sprawę z tego, że musimy cenić czas i możliwość wykonywania naszego obowiązku. Jeśli nie cenimy naszego obowiązku, to czas, w którym Bóg na nas czeka, oraz możliwości, które Bóg nam daje, zostaną zmarnowane, a na ludzi spadnie Boży gniew i będzie już za późno na żal). Wygląda na to, że trzeba na was wywrzeć jakąś presję, nieprawdaż? (Zgadza się). Doskonale. To jest prawdziwy problem i kiedy się spotykacie, musicie wspólnie omawiać to, jak go rozwiązać. Musicie wspólnie omawiać to w regularnych odstępach czasu i wypracować jakieś rozwiązanie oraz ustalić nowy plan. Każda jedna osoba ma misję w tym życiu, w tym również Ja, i jeśli ktoś nie żyje według swojej misji, wówczas w tym jego życiu nie ma żadnej wartości. Jeśli w twoim życiu nie ma żadnej wartości, to jest ono bezwartościowe. Dlaczego mówię, że jest bezwartościowe? Będziesz żyć jak chodzący trup – nie będziesz zasługiwać na życie. Jeśli nie wypełniasz swoich powinności i nie realizujesz swojej misji, to nie zasługujesz na to, by cieszyć się wszystkim, co daje ci Bóg. Co to oznacza? Oznacza to, że Bóg w każdej chwili. może ci wszystko odebrać. Bóg może dać i Bóg może odebrać – tak właśnie jest. W rzeczywistości każda obecna tu osoba ma misję, po prostu każdy z was ma inne zadania do wykonania. Niewierzący również mają misję. Ich misją jest mącenie wód tego świata i doprowadzanie społeczeństwa do stanu chaosu, tak aby ludzie żyli w coraz większym bólu i umarli wśród katastrof. Waszą misją jest współpraca z dziełem Bożym, szerzenie Bożej ewangelii i nowego dzieła, a jednocześnie zrozumienie prawdy i osiągnięcie zbawienia – to jest najbardziej radosne. Nic w historii ludzkości nie było bardziej radosne ani bardziej fortunne niż to. Nic nie jest od tego ważniejsze – to najwspanialsza rzecz w życiu i najwspanialsza rzecz w historii ludzkości. Jeśli odrzucisz swoją misję i zrezygnujesz ze swojego obowiązku i swoich powinności, wówczas twoje życie będzie bezwartościowe, a twoja egzystencja nie będzie miała dla ciebie żadnego znaczenia. Może być tak, że jeszcze nie jesteś martwy i przeżyjesz resztę swojego życia na tym świecie, ale życie nie będzie miało dla ciebie żadnego znaczenia ani wartości. Powiedzmy, że jest pewna osoba, która nigdy nie słyszała o prawdzie ani o Bożej drodze, i pewna osoba, która kiedyś wiedziała, jaki jest Boży plan zarządzania i rozumiała Bożą drogę, ale ostatecznie nie zyskała prawdy ani życia. Powiedz Mi, gdyby obie te osoby żyły w świecie zewnętrznym, czy czułyby się tak samo w głębi swoich serc? (Nie). Niewierzący nie znają swojej misji, nie mają poczucia misji. Ty wiesz, skąd pochodzi twoja misja, wiesz, że Bóg jest Stwórcą, Najwyższym Władcą wszystkich rzeczy, wiesz, że ludzie pochodzą od Boga i powinni do Niego powrócić – wiedząc to wszystko, czy nadal możesz żyć w pokoju na tym świecie? Czy nadal możesz spokojnie brnąć przez życie? Nie, nie możesz. Ponieważ Bóg dał ci tę misję, powinieneś wziąć na swoje barki obowiązek szerzenia ewangelii, nieść innym świadectwo o Bogu, wypełniać wszystkie powinności, jakie powinien wypełniać człowiek, przekazywać prawdę, którą rozumiesz, oraz swoje świadectwo oparte na doświadczeniu, aby każdy mógł odnieść korzyść, a wówczas Bóg będzie zadowolony. Tym, do czego ludzie są zdolni, są w gruncie rzeczy właśnie te rzeczy. Dopóki jesteś w stanie trochę pocierpieć, zapłacić pewną cenę i nieco mniej pragnąć wygód, będziesz w stanie te rzeczy osiągnąć. W ten sposób twój wynik będzie inny niż wynik niewierzących i będziesz inaczej oceniany przez Boga – jakże to rzadkie! Bóg daje ci to błogosławieństwo, a jeśli nie wiesz, jak je cenić, to jesteś skandalicznie buntowniczy. Skoro wybrałeś tę ścieżkę wiary w Boga, nie okazuj wobec tego braku przekonania, lecz wycisz całkowicie swoje serce i dobrze wykonuj prawidłowo swój obowiązek. Niczego nie żałuj. Nawet jeśli nie możesz teraz osiągnąć postawy Piotra i nie jesteś w stanie wykonywać sprawiedliwych uczynków Hioba, staraj się wykonywać swój obowiązek, spełniając odpowiednie standardy. Co oznacza „wykonywać swój obowiązek, spełniając odpowiednie standardy”? Oznacza to wykonywanie swojego obowiązku zgodnie z prawdozasadami i ustaleniami dotyczącymi pracy domu Bożego, bez ociągania się, bez jakichkolwiek ukrytych pobudek lub zatajania czegokolwiek, a zatem robienie wszystkiego, co w twojej mocy – tylko wtedy będziesz wykonywać swój obowiązek na odpowiednim poziomie. Bóg nie wymaga zbyt wiele od ludzi, prawda? (Zgadza się). Czy łatwo osiągnąć to, o czym mówię? Jest to w zasięgu ludzkości i powinniście być w stanie to osiągnąć. Czy są jeszcze jakieś pytania? Jeśli nie, to możemy na tym zakończyć dzisiejsze omówienie.

10 lipca 2019 r.

Wstecz: Punkt szósty: Zachowują się przebiegle, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali

Dalej: Punkt siódmy: Oni są niegodziwi, podstępni i kłamliwi (Część druga)

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze