Szerzenie ewangelii przynosi owoce
We wrześniu 2017 roku poznałam przez Internet pewną chrześcijankę z Filipin – Teresę. Wyznała, że nabożeństwa w kościele nic jej nie dają, a coraz więcej wierzących podąża za świeckimi trendami. Jej kościół wydawał się jej smutny i opuszczony, więc szukała takiego, w którym działa Duch Święty. Powiedziała też, że chce czytać więcej słów Boga, poznać Go i zacząć nowe życie. Widząc jej duchową tęsknotę, chciałam podzielić się z nią ewangelią, żeby usłyszała głos Boga i przyjęła Boże dzieło dni ostatecznych. Któregoś razu spytałam ją, czego oczekuje od wiary. Odpowiedziała: „Chcę wejść do królestwa Boga i być z Nim na wieczność, ale jako grzesznica nie jestem godna Jego królestwa”. Powiedziałam, że jeśli chcemy wejść do królestwa Bożego to musimy zrozumieć jego standardy, i spytałam, czy chciałaby poznać ten aspekt prawdy. Z wielkim entuzjazmem odpowiedziała: „Oczywiście!”. Zobaczyłam, że była prawdziwą wierzącą, która chciała przyjrzeć się temu bliżej, więc pragnęłam podzielić się z nią świadectwem o dziele Boga w dniach ostatecznych. Ale musiała iść do pracy, więc tego dnia skończyłyśmy rozmowę.
Później była bardzo zajęta w pracy, siedziała w niej od rana do wieczora, a po pracy była wykończona i potrzebowała odpoczynku. Jakby tego było mało, cały wolny czas poświęcała na chodzenie do kościoła na nabożeństwa, więc nie miałyśmy okazji pogadać. Za każdym razem, gdy się z nią kontaktowałam, była w pracy, więc nie mogłyśmy porozmawiać. Po jakimś czasie zaczęłam odczuwać zniechęcenie. Myślałam, że ponieważ mieszkamy w różnych krajach, musimy kontaktować się przez Internet, więc jeśli nie miała czasu nawet się zalogować, to jak mam podzielić się z nią dziełem Bożym dni ostatecznych? W końcu uznałam, że mam związane ręce i powinnam o sprawie zapomnieć. Może ktoś inny podzieli się z nią ewangelią. Już miałam zrezygnować, kiedy przypomniały mi się pewne słowa Boga: „Czy zdajesz sobie sprawę z brzemienia na twoich barkach, powierzonego ci zadania i odpowiedzialności? Gdzie jest twoje poczucie historycznego znaczenia misji? W jaki sposób będziesz służył jako dobry mistrz w przyszłym wieku? Czy masz silne poczucie bycia mistrzem? Jak objaśnisz mistrza wszystkich rzeczy? Czy to naprawdę jest mistrz wszystkich żyjących istot i wszystkich fizycznych rzeczy na świecie? Jakie masz plany związane z postępem kolejnego etapu dzieła? Ilu ludzi czeka na to, abyś został ich pasterzem? Czy twoje zadanie jest ciężkie? Oni są biedni, żałośni, ślepi i zagubieni; lamentują w ciemności: »Gdzie jest droga?«. O, jakże tęsknią za światłem, aby nagle zstąpiło jak spadająca gwiazda i rozproszyło moce ciemności, które uciskały ludzi przez tak wiele lat. Kto może wiedzieć, jak bardzo na to liczą i jak z utęsknieniem dzień i noc na to czekają? Nawet w dniu, kiedy światło przemyka obok, ci głęboko cierpiący ludzie pozostają uwięzieni w lochach ciemności, bez nadziei na uwolnienie; kiedyż przestaną płakać? Te kruche dusze, które nigdy nie zaznały odpoczynku, naprawdę cierpią ogromnie. Od dawna są one związane przez bezlitosne pęta i historię, która zamarła w miejscu. Czy ktoś słyszał dźwięk ich zawodzenia? Czy ktoś widział obraz ich nieszczęścia? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, jak zasmucone i niespokojne jest Boże serce? Jak może On znieść spoglądanie na niewinną ludzkość, którą stworzył własnymi rękami, cierpiącą takie męki? Przecież ludzkość to nieszczęśnicy, którzy zostali zatruci. Choć przetrwali do dziś, to kto by pomyślał, że od dawna są zatruci przez złego? Czy zapomniałeś, że jesteś jedną z ofiar? Czy, z miłości do Boga, nie jesteś gotów dążyć do uratowania tych, którzy przeżyli? Czy nie jesteś gotów poświęcić całej swej energii, aby odpłacić się Bogu, który kocha ludzkość tak, jak własne ciało i krew?” (Jak należy podejść do swojej przyszłej misji? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Rozważyłam słowa Boga i poczułam się źle. Nie zrobiłam wszystkiego, co mogłam, by podzielić się z nią ewangelią, nie powiedziałam jej nawet, że Pan Jezus już powrócił. Szczerze wierzyła w Pana i pragnęła zrozumieć Jego wolę, ale tkwiła w duchowej ciemności, pozbawiona pokarmu. Jeślibym zrezygnowała, gdy najbardziej potrzebowała pomocy, to kiedy usłyszy głos Boga? Katastrofy przybierają na sile, więc jeśli nie zaniosę jej od razu świadectwa o Bożym dziele dni ostatecznych, może nie dostąpić zbawienia. Na tę myśl poczułam się jeszcze gorzej i pomodliłam się: „Boże, wiem, że z Tobą wszystko jest możliwe. Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by zanieść ewangelię siostrze Teresie. Proszę, pokieruj mnie”. Po modlitwie nagle przyszło mi do głowy, że Teresa ma wprawdzie mało czasu, ale mogę wcześniej się z nią umówić na wspólną modlitwę. Spytałam ją o to i od razu się zgodziła. Ustaliłyśmy, że będziemy się modlić codziennie o 5 rano. Byłam wtedy bardzo zajęta wypełnianiem obowiązku i pracowałam codziennie do późna. Obawiałam się, że jeśli mam wstawać tak wcześnie, to prawie nie będę spała. Ale powtarzałam sobie, że jeśli będę się martwić o moją fizyczną wygodę, opóźnię przyjście Teresy do Boga. Poczułam wyrzuty sumienia. Przypomniałam sobie, że Bóg powiedział: „Ciało należy do szatana. Tkwią w nim nadmierne pragnienia, myśli ono tylko o sobie, chce cieszyć się wygodą i relaksować się w nicnierobieniu, pławić się w lenistwie i bezczynności, a po tym, jak zaspokoisz je do pewnego punktu, ostatecznie zostaniesz przez nie pożarty” (Tylko umiłowanie Boga jest prawdziwą wiarą w Niego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Wiedziałam, że dogadzanie ciału jest tożsame z dogadzaniem szatanowi. Jeśli nie zaniosę świadectwa i nie spełnię obowiązku, stracę szansę na złożenie świadectwa o Bożym dziele dni ostatecznych. Odmówiłam modlitwę, gotowa odwrócić się od potrzeb cielesnych. Nawet gdybym miała zapłacić wyższą cenę, powinnam podzielić się z siostrą Teresą ewangelią. Zaczęłyśmy się spotykać na poranne modlitwy i kiedy odmówiłam za nią szczerą modlitwę, w nadziei, że będzie miała więcej czasu na omawianie słów Bożych, powiedziała bardzo poważnie: „Czuję twoją szczerość. Dziękuję ci za tę modlitwę. Jestem naprawdę wzruszona”. Jej słowa uradowały moje serce i przekonałam się, że ludzie naprawdę czują, kiedy ktoś jest szczery. W sercu obiecałam Bogu, że na pewno podzielę się z Teresą świadectwem o Bożym dziele. Zaproponowałam jej więc, żebyśmy wyznaczyły czas na wspólne omówienia. Zgodziła się i wygospodarowała 30 minut dziennie, ponownie wspominając, że chciałaby się dowiedzieć, jak dostać się do królestwa Bożego.
Już następnego dnia omówiłyśmy to w czasie spotkania. Powiedziałam: „Każdy wierzący pragnie wejść do królestwa niebieskiego, co więc musimy robić? Musimy słuchać Pana. Pan Jezus powiedział: »Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie« (Mt 7:21). Pan wyraził się jasno. Kluczem do wejścia do królestwa niebieskiego jest spełnianie woli Boga. Co to oznacza? Mówiąc prosto, spełnianie woli Boga to wprowadzanie słów Pana w życie i przestrzeganie Jego przykazań, to odrzucenie grzechu i wcielanie słów Bożych w życie, kochanie Boga i podporządkowywanie się Mu z głębi serca. Ludzie, którzy zawsze kłamią, grzeszą, opierają się Bogu i sprzeciwiają się Jego wymaganiom, nie spełniają Jego woli, więc czy są godni wejść do królestwa niebieskiego?”. Teresa odpowiedziała: „Nie. Wciąż kłamiemy, grzeszymy w słowach, a coraz więcej ludzi podąża za doczesnymi trendami, goni za pieniądzem. Nie czcimy Boga w sposób autentyczny i nawet kler nie stanowi wyjątku. Jak możemy w taki sposób wejść do królestwa niebieskiego?”. Odparłam: „Tak. Zostaliśmy odkupieni przez Pana Jezusa i odpuszczono nam nasze grzechy, ale nadal kłamiemy i grzeszymy. Grzeszymy w dzień, spowiadamy się w nocy. W Biblii napisano: »Bez świętości nikt nie ujrzy Pana« (Hbr 12:14). Teraz nie jesteśmy święci i w tym stanie nie jesteśmy godni królestwa. Ale każdy chce być zbawiony i wejść do Jego królestwa. Jak zatem Bóg nam to umożliwia? W Biblii napisano: »Tak też Chrystus raz ofiarowany na zgładzenie grzechów wielu, drugi raz ukaże się bez grzechu tym, którzy go oczekują dla zbawienia« (Hbr 9:28). Pan przyszedł ponownie w dniach ostatecznych, by nas zbawić, w pełni wyzwolić z pęt grzechu, uczynić z nas ludzi posłusznych Bogu i spełniających Jego wolę, byśmy zostali w pełni zbawieni i mogli wejść do Jego królestwa”. Ucieszyła się na te słowa i spytała: „Bardzo bym chciała przestać grzeszyć. Jak Bóg ocala nas od grzechu?”. Wysłałam jej kilka wersetów Pisma Świętego: „Uświęć ich w twojej prawdzie. Twoje słowo jest prawdą” (J 17:17). „I zobaczyłem w prawej ręce zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz i na zewnątrz, opieczętowaną siedmioma pieczęciami. I zobaczyłem potężnego anioła wołającego donośnym głosem: Kto jest godny otworzyć księgę i rozwiązać jej pieczęcie?” (Obj 5:1-2). „Oto zwyciężył lew z pokolenia Judy, korzeń Dawida, aby otworzyć księgę i rozwiązać siedem jej pieczęci” (Obj 5:5). Powiedziałam: „Bóg obiecał, że użyje prawdy, by uświęcić ludzkość, a w Księdze Objawienia i Księdze Daniela napisano, że zapieczętowana księga otworzy się w dniach ostatecznych. Ta księga to nowe słowa wypowiedziane przez Boga w dniach ostatecznych – to właśnie jest prawda, która uświęci ludzkość. Tylko Sam Bóg może otworzyć tę księgę i wyrazić prawdę, by zbawić ludzkość. Pan wypowiada wiele prawd, by nas oczyścić i przemienić, by ocalić nas od grzechu, kiedy przychodzi w dniach ostatecznych. W Objawieniu napisano też w kilku miejscach: »Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do kościołów« (Obj 2, 3). W dniach ostatecznych Bóg przemówi do kościołów. Musimy tylko nasłuchiwać Jego głosu. Nie możemy powitać Pana, jeśli nie słyszymy Jego głosu. To nasza jedyna szansa na oczyszczenie i zbawienie przez Boga, na bycie godnymi Jego królestwa”.
Na tym etapie omówienia Teresa spytała: „Czemu Pan musi wypowiedzieć nowe słowa w dniach ostatecznych? Przez całe życie czytałam Biblię, która dała mi wiarę i wiele mnie nauczyła: tolerancji, cierpliwości i wybaczania. Moim zdaniem Biblia wystarczy, a nasz pastor zawsze powtarza, że wszystkie słowa Boga są w Biblii i że nic poza nią nie stanowi słowa Bożego”. Zrozumiałam, że Teresa miała pewne pojęcia religijne dotyczące słów Pana w dniach ostatecznych, że ich nie przyjmowała, więc nie zaprzeczyłam bezpośrednio temu, co powiedziała. Opisałam jej natomiast własne doświadczenie. Powiedziałam: „Kiedyś myślałam tak samo. Sądziłam, że wszystko, co powiedział Pan, jest w Biblii, a poza nią nie ma nowych słów Boga. Ale później usłyszałam, jak pewien brat wspomniał słowa Pana Jezusa, dzięki którym moje podejście się zmieniło. Pan Jezus powiedział: »Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz nie możecie tego znieść. Lecz gdy przyjdzie on, Duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę« (J 16:12-13). Pan Jezus wyraził się bardzo jasno. Zaznaczył, że ma do powiedzenia dużo więcej, ale postawa ludzi była wtedy zbyt niedojrzała i nie byliby w stanie znieść tych słów. Powie więcej w dniach ostatecznych, by poprowadzić ludzi ku zrozumieniu wszystkich prawd i wkroczeniu w nie, żeby wyzwolić nas z pęt grzechu i w pełni zbawić. Wyobraź sobie małe dziecko. Kiedy jest młode, a jego mama uczy je mówić i chodzić, czy powie mu, żeby dobrze zarabiał i zajął się w przyszłości mamą i tatą? Oczywiście, że nie. Jest za młode, aby to zrozumieć, więc w tym wieku rodzice powiedzą mu tylko to, co jest w stanie zrozumieć. Kiedy podrośnie i nauczy się więcej, rodzice opowiedzą mu więcej o życiu, na przykład jak znaleźć pracę i założyć rodzinę. Tak samo Pan Jezus dokonuje dzieła odkupienia w Wieku Łaski w oparciu o swój plan zarządzania i potrzeby ludzi, wyrażając drogę skruchy, ucząc ludzi pokory i tolerancji, niesienia krzyża i wybaczania innym po siedemdziesiąt razy siedem. Ale innych rzeczy Pan Jezus ludziom nie powiedział: wszystkich prawd, które mają oczyścić i zbawić ludzkość. Zostawił je na czas, kiedy Pan przyjdzie w dniach ostatecznych; to one stanowią zapieczętowaną księgę przepowiedzianą w Księdze Objawienia. Przez te 2000 lat nikt nie przeczytał tej księgi, ponieważ pozostała zapieczętowana, aż Pan wrócił w dniach ostatecznych. Sądzisz, że zawartość tej księgi może znajdować się w Biblii?”. Odparła poważnie: „Nie mogło jej być w Biblii”. Omówiłam to z nią jeszcze kilkakrotnie, aż potwierdziła, że rozumie.
Myślałam, że uporałyśmy się z pojęciami religijnymi siostry Teresy, ale następnego dnia, kiedy znów wspomniałam o Panu wypowiadającym nowe słowa w dniach ostatecznych, powiedziała, że wszystkie słowa Pana na dni ostateczne powinny być w Biblii. Najpierw pomyślałam, że się przesłyszałam, ale gdy potwierdziła to, co powiedziała, poczułam rozczarowanie i zniechęcenie. Najpierw trudno było jej znaleźć wolną chwilę na spotkania, a teraz nie rozumiała nawet tego, co wyjaśniłam jej kilka razy. Czy będzie w stanie to pojąć? Nic nie powiedziałam, ale zaczęłam planować, jak się wycofać. Wtedy jednak zdałam sobie sprawę, że przecież jakoś skorzystała z naszych rozmów. Szufladkowanie kogoś tak szybko jest niezgodne z wolą Boga. Nagle przypomniałam sobie te Jego słowa: „Skoro Bóg powierzył ci obowiązek głoszenia ewangelii, powinieneś przyjąć Jego posłannictwo posłusznie i z szacunkiem. Powinieneś starać się traktować z miłością i cierpliwością wszystkich, którzy badają prawdziwą drogę, i umieć znosić trudy oraz niedostatki. Podczas głoszenia ewangelii bądź sumienny i odpowiedzialny, w jasny sposób omawiaj prawdę i dojdź do takiego etapu, na którym będziesz w stanie zdać Bogu sprawę ze swoich działań. To jest postawa, jaką człowiek powinien się wykazywać względem wykonywania swojego obowiązku” (Szerzenie ewangelii jest powinnością, do której wszyscy wierzący są moralnie zobowiązani, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jeśli osoba badająca prawdziwą drogę wciąż powtarza to samo pytanie, to jak powinieneś reagować? Powinieneś poświęcić stosowną ilość czasu i wysiłku, by jej odpowiedzieć i znaleźć sposób, by jasno omówić jej wątpliwości, aż w końcu zrozumie i przestanie o to pytać. Wówczas wypełnisz swój obowiązek i twoje serce będzie wolne od poczucia winy. Co najważniejsze, będziesz w tej sprawie wolny od poczucia winy wobec Boga, bowiem ten obowiązek, ta odpowiedzialność, została ci powierzona przez Boga” (Szerzenie ewangelii jest powinnością, do której wszyscy wierzący są moralnie zobowiązani, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Poczułam wstyd, kiedy pomyślałam o wymaganiach Boga. Rozmawiałam z siostrą Teresą tylko kilka razy, ale chciałam przestać próbować, bo nadal trzymała się swoich pojęć. Nie okazałam jej miłości. Kiedy ja zaczynałam wierzyć, też na początku miałam wiele pojęć, ale bracia i siostry w kółko ze mną rozmawiali i modlili się za mnie, aż w końcu porzuciłam te pojęcia i stanęłam przed Bogiem, by przyjąć Jego zbawienie. Było to możliwe dzięki Bożej miłości i tolerancji. Czemu więc nie umiałam cierpliwie rozmawiać z nią, kiedy niosłam jej ewangelię? Pomodliłam się więc do Boga: „Boże, jeśli jest ona jedną z twoich owiec, proszę, pokieruj mnie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by z Tobą współpracować”. Po modlitwie pomyślałam, że przez tyle lat dla Teresy podstawą wiary była Biblia. Łatwo zrozumieć, że nie umiała od razu zaakceptować tego, że nowych słów Boga na czas dni ostatecznych nie ma w Biblii. Uznałam, że spróbuję porozmawiać z nią o tym z innej perspektywy. Następnie przesłałam jej kilka fragmentów słów Bożych: „Sam Bóg jest życiem i prawdą, a Jego życie i prawda współistnieją. Ci, którzy nie są zdolni do pozyskania prawdy, nigdy nie zdobędą życia. Bez przewodnictwa, wsparcia i dostępu do prawdy możesz tylko zdobyć słowa, doktryny, a nade wszystko – śmierć. Życie Boże jest wszechobecne, a Jego prawda i życie współistnieją. Jeżeli nie możesz znaleźć źródła prawdy, to nie uzyskasz pożywienia dla życia; jeżeli nie możesz uzyskać dostępu do życia, to na pewno nie będziesz mieć prawdy i tak oprócz wyobrażeń i pojęć, całe twoje ciało nie będzie niczym więcej jak tylko twoim ciałem, twoim cuchnącym ciałem. Wiedz, że słowa książek nie liczą się jako życie, zapisy historii nie mogą być czczone jako prawda, a rozporządzenia z przeszłości nie mogą służyć jako wyjaśnienie słów wypowiadanych obecnie przez Boga. Tylko to, co Bóg wyraża, gdy przychodzi na ziemię i żyje pośród ludzi, jest prawdą, życiem, Bożymi intencjami i Jego obecnym sposobem działania” (Tylko Chrystus dni ostatecznych może dać człowiekowi drogę wiecznego życia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Fakt, który chciałbym tutaj wyjaśnić, jest następujący: to, czym Bóg jest i co ma, jest na wieki niewyczerpywalne i nieskończone. Bóg jest źródłem życia oraz wszystkich rzeczy; nie potrafi Go pojąć żadna istota stworzona. Na koniec muszę wszystkim przypomnieć, aby już nigdy nie wytyczali Bogu granic w księgach, w słowach bądź w Jego przeszłych wypowiedziach. Jest tylko jedno słowo dla określenia Bożego dzieła – nowe. Nie lubi On iść starymi ścieżkami ani powtarzać swego dzieła; co więcej, nie chce, aby ludzie czcili Go w taki sposób, że ograniczają Go do pewnego zakresu. Takie jest usposobienie Boga” (Posłowie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Następnie tak omówiłam te fragmenty: „Bóg jest Stworzycielem, a Jego mądrość jest nieskończona. Bóg zawsze wyraża prawdy w oparciu o swój Plan dzieła i potrzeby ludzkości. Jak może być ograniczony do tego, co napisano w Biblii? Czyż to nie ograniczanie Boga do tego, co zawiera Biblia?”. Potem opowiedziałam jej chińską przypowieść o żabie na dnie studni. Oto ona: „Na dnie pewnej studni żyła sobie żaba i widziała niebo tylko przez wlot studni, więc sądziła, że niebo jest tak małe jak ten wlot. Pewnego dnia w czasie ulewnej burzy spadło tak dużo deszczu, że żaba mogła wyskoczyć ze studni. Zobaczyła wtedy nieograniczony przestwór nieba, które w rzeczywistości było ogromnie większe niż wlot studni. Żaba zrozumiała, że nie widziała całego nieba, bo siedziała na dnie studni”. Dodałam, że też tak się czułam i że moje zrozumienie Boga było naprawdę płytkie. Bóg jest tak wielki, a my tacy mali. Bóg jest tak chojny! Jego słowa są jak żyjąca woda, nieograniczona i płynąca bez końca. Nigdy nie poznamy tego, co On ma i czym jest za pomocą własnego rozumu. Jak moglibyśmy wyznaczać granice Bogu? Pan Jezus powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14:6). Bóg jest krynicą życia. Spytałam ją, czy Bóg może wyrazić więcej prawd ponad te zawarte w Biblii, rzeczy jeszcze wznioślejszych, wszystkiego, czego ludziom potrzeba w dniach ostatecznych. Powiedziała: „Oczywiście, że może”. Zobaczyłam, że powoli porzucała swoje pojęcia, że jej serce się otwiera. Przesłałam jej następujący werset: „Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do kościołów” (Obj 2:7). Powiedziałam jej, że to, co Duch mówi do kościołów, to dokładnie to, co Pan Jezus mówi, kiedy powraca w dniach ostatecznych. Biblia to zapis tego, o czym Bóg mówił w Wieku Prawa i Wieku Łaski. Słowa te zostały spisane przez ludzi, a potem, kiedy Bóg dokonał już tego dzieła, zebrane w jedną księgę. Kiedy spytałam, czy nowe słowa wyrażone przez Pana Jezusa, kiedy powraca, mogły być wcześniej zapisane w Biblii, uśmiechnęła się i odparła: „Teraz rozumiem. Słów powracającego Pana nie ma w Biblii, a Bóg może wypowiadać słowa spoza Biblii”. Była bardzo głęboko poruszona i powiedziała, że ludzie za słabo rozumieją Boga. Chciała przeczytać więcej słów Boga i lepiej Go zrozumieć.
Ucieszyłam się i byłam wdzięczna a Boże przewodnictwo, które sprawiło, że Teresa uznała, iż Pan powróci i znów przemówi. Zapytałam ją więc: „Skoro Pan powróci i przemówi, jak sądzisz, jakie medium wybierze dla swoich wypowiedzi?”. Odpowiedziała: „Będzie mówił poprzez Ducha”. Odparłam, że ja też tak kiedyś myślałam, ale zbadałam z braćmi i siostrami Pismo Święte i zobaczyłam te słowa: „Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca nieba aż po drugi, tak będzie i z Synem Człowieczym w jego dniu. Ale najpierw musi wiele cierpieć i zostać odrzucony przez to pokolenie” (Łk 17:24-25); „A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego” (Łk 17:26); „I wy bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie spodziewacie” (Mt 24:44). Powiedziałam: „Wszystkie te fragmenty wspominają, że Pan powróci jako »Syn Człowieczy«. Syn Człowieczy oznacza, że urodzi go kobieta i że będzie posiadał zwykłe człowieczeństwo. Nie nazywałby się tak, gdyby miał postać duchową. Bóg Jahwe był w postaci duchowej, więc nie był nazywany Synem Człowieczym. Oznacza to, że w dniach ostatecznych Pan powraca w ciele. Jeśli zstąpiłby w zmartwychwstałym ciele duchowym na obłoku i otwarcie pokazał się całej ludzkości, wszyscy padliby się na ziemię, drżeli z przerażenia i nikt by nie śmiał Go odrzucić. Jakby wtedy mogły się spełnić słowa Pana »Najpierw musi wiele cierpieć i zostać odrzucony przez to pokolenie«?”. Wyglądało na to, że Teresa się nad czymś zastanawia, więc spytałam ją: „Czemu Pan, gdy pojawił się i działa w dniach ostatecznych, zdecydował się przyjść w ciele, a nie w Duchu?”. Pokręciła głową. Powiedziałam: „Ludzie nie mogą zobaczyć ani dotknąć Boga w duchowej postaci. Jeśli nagle pojawiłoby się ciało duchowe i zaczęło mówić, co byś poczuła?”. Odparła: „Strach”. Rzekłam na to: „Tak, ludzie byliby przerażeni i oszołomieni. Czy Bóg chce, żeby wszyscy się bali, kiedy do nas przemawia? Na pewno nie. Zepsuta ludzkość jest zbyt skażona; nie jesteśmy godni zobaczyć Ducha Bożego. Zobaczenie Ducha Bożego by nas zabiło. Dlatego jest tak ważne dla nas, skażonej ludzkości, by w dniach ostatecznych Bóg przyszedł w ciele fizycznym i wyraził prawdy potrzebne do naszego zbawienia”. Później przeczytałam jej parę kolejnych fragmentów słowa Bożego: „Zbawienie człowieka przez Boga nie dokonuje się bezpośrednio poprzez metodę Ducha ani poprzez tożsamość Ducha, gdyż człowiek nie może dotknąć ani zobaczyć Jego Ducha i nie może się do Niego zbliżyć. Gdyby Bóg spróbował zbawić człowieka bezpośrednio poprzez Ducha, człowiek nie byłby w stanie dostąpić Jego zbawienia. Gdyby Bóg nie przybrał zewnętrznej postaci stworzonego człowieka, człowiek w żaden sposób nie byłby w stanie dostąpić takiego zbawienia. Albowiem człowiek nie może w żaden sposób zbliżyć się do Niego, podobnie jak nikt nie mógł podejść w pobliże chmury Jahwe. Tylko stając się człowiekiem stworzonym, czyli przyoblekając swoje słowo w ciało, którym Sam się stanie, może On osobiście wpoić słowo we wszystkich, którzy za Nim podążają. Tylko wówczas człowiek może osobiście usłyszeć Jego słowo, zobaczyć Jego słowo, a ponadto wejść w posiadanie Jego słowa i w ten sposób zostać w pełni zbawiony. Gdyby Bóg nie stał się ciałem, nikt, kto ma ciało, nie mógłby dostąpić tak wspaniałego zbawienia; ani jedna osoba nie zostałaby zbawiona. Gdyby Duch Boga działał bezpośrednio wśród ludzi, cała ludzkość zostałaby powalona, albo też pozbawiona jakiejkolwiek możliwości kontaktu z Bogiem, dałaby się zupełnie porwać szatanowi jako jeniec” (Tajemnica Wcielenia (4), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Była to zaleta Bożego wcielenia: Bóg mógł korzystać z ludzkiej wiedzy i używać ludzkiego języka, aby przemawiać do ludzi i wyrażać swoje życzenia. »Przekładał« lub wyjaśniał ludziom swój pełen głębi, boski język, który trudno było im zrozumieć – przekładał go na język ludzki, w ludzki sposób. Pozwoliło to ludziom zrozumieć Jego intencje i poznać Jego zamiary. Bóg mógł również prowadzić z ludźmi rozmowy z pozycji człowieka, posługując się ludzkim językiem, i komunikować się z ludźmi w sposób dla nich zrozumiały. Mógł nawet przemawiać i działać, używając ludzkiego języka, tak aby ludzie mogli poczuć Bożą dobroć i bliskość, by mogli ujrzeć Jego serce” (Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Po przeczytaniu słów Boga kontynuowałam omówienie: „Bóg postanowił powrócić w ciele i wieść wśród nas normalne życie, żeby być bliżej nas i dawać nam prawdę, która nas zbawi. Tak samo postępują rodzice wobec dziecka. Czy rodzic by chciał, żeby dziecko się go bało za każdym razem, gdy go widzi? Oczywiście, że nie. Rodzice nigdy by nie chcieli, żeby dziecko się ich bało, żeby cały czas się przed nimi chowało, więc jak jest z Bogiem? Jeśli Bóg po prostu przemówiłby z nieba, balibyśmy się Go i odsunęlibyśmy się od Niego. Bóg nie chce, żebyśmy się odsuwali, żeby było nam trudno być blisko Niego, więc Pan powraca w dniach ostatecznych w ten sam sposób, w jaki pojawił się i działał Pan Jezus. Przyszedł w ciele, jako zwykły, normalny Syn Człowieczy, jedząc i rozmawiając ze swoimi apostołami i zawsze pomagając rozwiązywać ich problemy i rozwiewać wątpliwości. Zobaczenie prawdziwego żywego Boga, rzeczywiście mieszkającego między ludźmi, pozwala nam poczuć się bliżej Niego. Chcemy się do Niego zbliżyć, polegać na Nim. Bóg wcielony może wchodzić z nami w bezpośrednie interakcje, może też używać naszego języka, by wyrażać prawdę, wzmacniać nas i odżywiać duchowo. Może używać przykładów i analogii, żebyśmy lepiej zrozumieli Jego wolę, a wtedy łatwiej jest nam zrozumieć prawdę i w nią wejść. Miłość Boga do nas jest taka praktyczna, taka realna! Stając się ciałem, Bóg znosi ogromne upokorzenie i cierpienie, by mówić i działać, żebyśmy zrozumieli prawdę, zostali uwolnieni od grzechu i w pełni zbawieni. To Jego zbawienie dla zepsutej ludzkości”. Teresa była już wzruszona do łez. Powiedziała: „Teraz rozumiem. W dniach ostatecznych Pan powraca w postaci cielesnej. Ja też chcę, żeby Bóg zstąpił do nas w ciele. Bóg zapłacił taką cenę za nasze zbawienie. Nie jesteśmy tego godni…”. Byłam poruszona wzruszeniem Teresy i przypomniałam sobie te słowa Boga: „Czy potrafisz opisać usposobienie wyrażone przez Boga w każdym wieku w konkretny sposób, za pomocą języka odpowiedniego dla znaczenia tego wieku? Czy ty, który doświadczyłeś Bożego dzieła dni ostatecznych, potrafisz szczegółowo opisać sprawiedliwe usposobienie Boga? Czy potrafisz złożyć świadectwo o Bożym usposobieniu w sposób jasny i dokładny? Jak przekażesz swoje obserwacje i doświadczenia tym żałosnym, biednym i pobożnym wierzącym, którzy wygłodniali i spragnieni sprawiedliwości czekają na ciebie, abyś posłużył im za pasterza?” (Jak należy podejść do swojej przyszłej misji? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Aby nieść świadectwo o dziele Bożym, musisz zdać się na własne doświadczenie, wiedzę oraz cenę, jaką zapłaciłeś. Tylko w ten sposób zdołasz spełnić Boże intencje” (Ci, którzy mają zostać udoskonaleni, muszą przejść oczyszczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Kiedy wcześniej szerzyłam ewangelię, często po prostu dzieliłam się z ludźmi teoriami i nigdy nie zastanawiałam się, czy naprawdę rozumiem Boga, czy mogę nieść świadectwo w oparciu o własne, faktyczne doświadczenia. Ta sytuacja pokazała mi, że niesienie ewangelii to więcej niż tylko rozmowy z ludźmi; to także szansa dla mnie na lepsze poznanie Boga. Poprzez moją rozmowę z Teresą też czułam miłość Bożą. Gdyby nie powrócił w ciele czynić dzieło i przemawiać, nie mielibyśmy szansy na zrozumienie prawdy czy obmycie naszego skażonego usposobienia. Zostalibyśmy zniszczeni w czasie katastrof. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej czułam, jak wielka i jak realna jest miłość Boża do nas.
Po naszym omówieniu Teresa powiedziała: „Otworzyłaś mi dziś oczy na kompletnie nowe rzeczy. Bardzo dużo zyskałam z naszej rozmowy”. Bardzo mnie to ucieszyło i powiedziałam do niej: „Pan Jezus już powrócił jako wcielony Bóg Wszechmogący. Bóg Wszechmogący wyraził nowe słowa i dokonuje dzieła osądzania w dniach ostatecznych, by w pełni obmyć i zbawić ludzkość. Wypełnia to biblijne przepowiednie, takie jak »Nadszedł bowiem czas, aby sąd rozpoczął się od domu Bożego« (1P 4:17), oraz »Ojciec nikogo nie sądzi, lecz cały sąd dał Synowi« (J 5:22)”. Teresa bardzo się ucieszyła na wieść, że Pan już powrócił, ale była też nieco zdezorientowana. Zapytała mnie: „Pan Jezus już nam odpuścił nasze grzechy, gdy został ukrzyżowany. Czemu Pan musi powrócić i dokonać dzieła osądzania, by zbawić ludzi w dniach ostatecznych?”. Przeczytałam jej dwa fragmenty słów Boga Wszechmogącego odnoszące się do jej pytania: „Wiesz tylko tyle, że Jezus zstąpi w dniach ostatecznych, ale jak dokładnie to zrobi? Czy grzesznik taki jak ty, który właśnie został odkupiony, a nie został odmieniony ani udoskonalony przez Boga, może pozostawać w zgodzie z intencjami Bożymi? Ponieważ nadal jesteś starą wersją siebie, w twoim przypadku prawdą jest, że zostałeś zbawiony przez Jezusa i że nie jesteś zaliczany do grzeszników z uwagi na zbawienie przez Boga, ale nie dowodzi to, że nie jesteś grzeszny i że nie jesteś nieczysty. Jak możesz być święty, jeśli nie zostałeś odmieniony? Twoje wnętrze trawią nieczystość, samolubstwo i złośliwość, a mimo to chcesz zstąpić z Jezusem. Możesz o tym tylko pomarzyć! Pominąłeś pewien krok w wierze w Boga: zostałeś jedynie odkupiony, ale nie zostałeś odmieniony. Abyś mógł stać się człowiekiem pozostającym w zgodzie z intencjami Bożymi, Bóg musi osobiście dokonać dzieła przemiany i obmycia ciebie. Jeśli jesteś tylko odkupiony, nie będziesz w stanie osiągnąć świętości. Nie będziesz więc się kwalifikować do otrzymania dobrych Bożych błogosławieństw, ponieważ pominąłeś kluczowy krok w Bożym dziele zarządzania człowiekiem, czyli krok przemiany i udoskonalenia. Dlatego ty, grzesznik, który właśnie został odkupiony, nie jesteś w stanie bezpośrednio otrzymać dziedzictwa Bożego” (O nazwach i tożsamości, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Chociaż Jezus wykonał wiele pracy wśród ludzi, jedynie wypełnił dzieło odkupienia całej ludzkości i stał się ofiarą za grzech człowieka; nie wyzwolił go od jego zepsutego usposobienia. Pełne zbawienie człowieka od wpływu szatana wymagało nie tylko tego, by Jezus stał się ofiarą za grzechy i wziął na siebie grzechy człowieka, ale także wymagało od Boga, aby dokonał większego dzieła, by całkowicie uwolnić człowieka od jego usposobienia, które zepsuł szatan. A więc teraz, gdy grzechy człowieka zostały mu przebaczone, Bóg powrócił w ciele, aby wprowadzić człowieka w nowy wiek, i rozpoczął dzieło karcenia i osądzania, które wyniosło człowieka do wyższego królestwa. Wszyscy, którzy podporządkują się Jego panowaniu, będą się cieszyć wyższą prawdą oraz otrzymają większe błogosławieństwa. Będą prawdziwie żyć w świetle oraz zyskają prawdę, drogę i życie” (Przedmowa, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu słów Boga powiedziałam: „Pan Jezus rzeczywiście nas odkupił. Co przyniosło owo odkupienie? Odpuszczono nam grzechy, więc nie byliśmy już karani za łamanie prawa. To właśnie osiągnęło dokonane przez Pana Jezusa dzieło odkupienia. Nasze grzechy są odpuszczone poprzez naszą wiarę w Pana, ale i tak nie umiemy się powstrzymać – cały czas kłamiemy i grzeszymy. Żyjemy w błędnym cyklu grzeszenia w dzień i spowiadania się w nocy, nigdy nie mogąc wyzwolić się z kajdan grzechu. Dlaczego tak jest? Ponieważ nie wyzbyliśmy się naszej grzesznej natury. Ta grzeszna natura tkwi głęboko w naszych wnętrzach niczym złośliwy guz. Jeśli jej nie usuniemy, możemy dostąpić wybaczenia choćby tysiąc czy dziesięć tysięcy razy, ale nigdy nie uwolnimy się od grzechu ani nie będziemy godni królestwa niebieskiego. Właśnie dlatego Pan musi powrócić, wyrazić prawdy i dokonać dzieła osądzania. Czyni je po to, by uleczyć naszą grzesznej naturę, żebyśmy zostali całkowicie wyzwoleni z kajdan grzechu, uczynieni czystymi i w pełni zbawieni”.
Teresa przyjęła te słowa z radością i natychmiast zapytała: „Opowiesz mi więcej o dziele osądzania? Jak Bóg przeprowadza ten sąd, by zbawić nas od grzechu?”. Przeczytałam jej fragment słów Bożych: „Chrystus dni ostatecznych używa różnych prawd, by uczyć człowieka, obnażyć jego substancję, szczegółowo analizować jego słowa i uczynki. Te słowa obejmują różne prawdy, takie jak ludzki obowiązek, w jaki sposób człowiek powinien się podporządkować Bogu, w jaki sposób powinien okazywać Mu wierność, jak człowiek powinien urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo, a także mądrość i usposobienie Boże i tak dalej. Te słowa są w całości nakierowane na substancję człowieka i jego skażone usposobienie. W szczególności słowa, które obnażają to, jak człowiek z pogardą odrzuca Boga, są wypowiadane w odniesieniu do tego, jak człowiek ucieleśnia szatana i siłę wrogą wobec Boga. Podejmując swe dzieło sądu, Bóg nie objaśnia natury człowieka w zaledwie kilku słowach. On ją obnaża i przycina przez długi czas. Wszystkie te różnorodne metody obnażania jej i przycinania nie mogą być zastąpione zwykłymi słowami, ale prawdą, której człowiek wcale nie posiada. Tylko takie metody mogą być uznane za sąd. Tylko poprzez sąd tego rodzaju można ujarzmić człowieka i w pełni przekonać go do Boga; ponadto zyska on prawdziwe poznanie Boga. To, do czego doprowadza dzieło sądu, to zrozumienie przez człowieka prawdziwego Bożego oblicza oraz prawdy o swoim własnym buncie. Dzieło osądzania pozwala człowiekowi zdobyć duże zrozumienie intencji Bożych, celu Bożego dzieła oraz tajemnic, które są dla niego niepojęte. Pozwala też człowiekowi rozpoznać i zaznajomić się ze swoją skażoną istotą oraz ze źródłem swego skażenia, a także odkryć własną brzydotę. Wszystkie te efekty wywołuje dzieło sądu, bo istota tego dzieła to tak naprawdę odkrywanie prawdy, drogi i życia Bożego przed wszystkimi tymi, którzy w Niego wierzą. Ta praca jest dziełem sądu dokonywanym przez Boga” (Chrystus dokonuje dzieła sądu za pomocą prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu tych słów powiedziałam: „W dniach ostatecznych Bóg dokonuje sądu za pomocą słów, by obnażyć to, że ludzie mają szatańską naturę opierania się Bogu. Sąd ten ujawnia wszystkie przejawy naszego szatańskiego usposobienia i oporu wobec Boga, żebyśmy zobaczyli, jak głęboko skaził nas szatan, i ujrzeli święte, sprawiedliwe usposobienie Boga. Poprzez osądzenie, karcenie i przycinanie za pomocą słów Bożych widzimy wszystkie nasze szatańskie skłonności, takie jak arogancja i nieuczciwość. Możemy potrafić poświęcać się dla Boga, ale kiedy zdarza się coś, co nie jest po naszej myśli, jak choroba lub nieszczęście, źle rozumiemy i obwiniamy Boga. Dopiero wtedy dostrzegamy, że wciąż tkwi w nas wroga Bogu natura, i chociaż poświęcamy się dla Boga, to robimy to tylko dla błogosławieństw i nagród oraz by dostać się do królestwa niebieskiego. Próbujemy targować się z Bogiem. Brak nam prawdziwego oddania i posłuszeństwa, a tym bardziej prawdziwej miłości. Poprzez osądzenie i skarcenie słowami Boga i przez to, co ujawnia się dzięki naszym doświadczeniom, widzimy prawdę o naszym skażeniu i zaczynamy je nienawidzić. Doświadczamy też świętego, sprawiedliwego usposobienia Boga, które nie toleruje wykroczeń, i mamy bogobojne, posłuszne Bogu serca. To jedyny sposób, żebyśmy dostrzegli, jak bardzo skaził nas szatan. Bez Bożego sądu i skarcenia w dniach ostatecznych nigdy nie moglibyśmy ujrzeć prawdy o naszym skażeniu ani zostać z niego wyzwoleni. A już na pewno nie mielibyśmy miłości do Boga ani posłuszeństwa wobec Niego. Tak jak chora osoba, która nie wie, że na coś choruje, nigdy nie pójdzie się leczyć ani nie będzie widziała, jak się leczyć, więc jej się nie polepszy. Ale jeśli pójdzie do lekarza, on powie jej, co jest nie tak, jaka jest przyczyna choroby i jak ją leczyć, a wtedy, postępując zgodnie z zaleceniami lekarza, wyzdrowieje. A zatem w dniach ostatecznych Bóg sądzi ludzkość swoimi słowami, by wyleczyć naszą grzeszną naturę i szatańskie usposobienie. Musimy przyjąć osądzenie i skarcenie Jego słowami, żeby uwolnić się od grzechu, pozbyć się skażonego, szatańskiego usposobienia, zostać zbawionymi przez Boga i wejść do królestwa niebieskiego”. Na to Teresa powiedziała: „Teraz rozumiem. Dzieło sądu to Bóg obmywający nas i zbawiający. Chcę wyzwolić się z kręgu grzechu i spowiedzi, więc muszę przyjąć Boży sąd i obmycie”. Obejrzałyśmy potem wspólnie kilka filmów ewangelizacyjnych i przeczytałyśmy wiele słów Boga Wszechmogącego. Teresa powiedziała z ekscytacją: „Te słowa mają taki autorytet i władzę. Aż ziemia drży. To głos Boga! Bóg Wszechmogący to naprawdę Pan Jezus, który powrócił. Jest Panem, który zstąpił, by nas oczyścić i zbawić!”. Potem spytała naglącym głosem: „Gdzie mogę dostać egzemplarz słów Boga Wszechmogącego? Gdzie mogę osobiście porozmawiać z innymi wyznawcami?”. Obiecałam, że przedstawię ją członkom lokalnego kościoła i wyślę jej elektroniczną wersję księgi „Słowo ukazuje się w ciele”. Była bardzo podekscytowana – miała wielkie oczy i powiedziała, że chce jak najszybciej dostać książkę i przeczytać słowa Boga Wszechmogącego. Widząc, z jaką radością chce powitać Pana, byłam bardzo wdzięczna za Boże oświecenie i przewodnictwo, które pozwoliły Teresie usłyszeć głos Boga i wejść do Jego domu.
Po dwóch czy trzech dniach Teresa powiedziała, że podzieliła się z przyjaciółką nowiną, że Pan już powrócił, ale ta przestrzegła ją, by w to nie wierzyła. Jej pastor też dzwonił do niej z pogróżkami, że zostanie wydalona z kościoła, jeśli będzie dalej wierzyć w Boga Wszechmogącego. Powiedziała: „Jestem pewna, że Bóg Wszechmogący to Chrystus dni ostatecznych, ponieważ Jego słowa są prawdą, a tylko Chrystus może wyrażać prawdę. To Pan Jezus, który powrócił. Moja przyjaciółka mnie nie przekona, a pastor nie powstrzyma”. Powiedziała też: „Przez lata szukałam prawdziwego kościoła, ale zawsze byłam rozczarowana. Żaden nie zapewniał mi pokarmu duchowego, a coraz więcej ich członków podąża za doczesnymi trendami. Czułam się bezsilna. Jestem taka wdzięczna Bogu. Nigdy nawet nie śniłam o tym, że usłyszę głos Boga i powitam Pana. Wreszcie znalazłam kościół Boży”. Była bardzo wzruszona, a w jej oczach widziałam łzy – patrzyła z taką nadzieją. Byłam niesamowicie poruszona. Zobaczyłam, że kiedy owieczka Boga słyszy Jego głos, to podąży za Nim i zachowa wiarę bez względu na to, jak szatan się wtrąca. Przypomniałam sobie jednak, że wcześniej sama czułam zniechęcenie i natknąwszy się na przeszkodę, chciałam się poddać; byłam gotowa spisać ją na straty; mało brakowało, a nie zaniosłabym jej świadectwa o Bożym dziele dni ostatecznych. Napełniło mnie to żalem i poczuciem winy. Zrozumiałam też, że tylko Bóg naprawdę nas kocha i się nami opiekuje, ponieważ kiedy już miałam zrezygnować, słowa Boga na czas mnie oświeciły i mną pokierowały, żebym dostrzegła swoją buntowniczość i zrozumiała pilność woli Bożej, by zbawić człowieka. Potem byłam w stanie stopniowo się zmienić i wykonywać swój obowiązek.
Było to też dla mnie głębokie doświadczenie, że niesienie ewangelii to wykorzystywanie własnych przeżyć i rozumienia słów i dzieła Boga, by nieść o Nim świadectwo i by przywieść do Boga ludzi wyczekujących powrotu Pana. Nic nie ma większego znaczenia. Poczułam też naglącą wolę Pana i Jego nadzieję, że więcej prawdziwych wiernych przyjdzie przed Jego oblicze i otrzyma Jego zbawienie. Tak wielu ludzi wszystkich wyznań zmaga się z bólem życia w ciemności, czekając na ukazanie się Boga. Boga smuci ich stan i boi się On o nich. Poczułam jeszcze wyraźniej, że niesienie ewangelii to moje zadanie. Przysięgłam też Bogu, że bez względu na napotykane przeszkody, będę na Nim polegać i wypełniać swój obowiązek i swoją odpowiedzialność szerzenia ewangelii. Będę niosła świadectwo w oparciu o swoje prawdziwe zrozumienie Boga i sprowadzę do Niego Jego owce, żeby już niebawem mogły dostąpić Jego zbawienia w dniach ostatecznych.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.