Rozpoznawanie ludzi na podstawie słów Boga

26 lipca 2024

Autorstwa Xiang Wang, Chiny

Niedawno usłyszałam od Meng Jie, mojej przełożonej, że Li Ping nie przyjmuje prawdy, zawsze przesadnie analizuje zachowanie ludzi i różne sprawy oraz zaburza życie kościoła i że bracia i siostry z nią rozmawiali i pomagali jej, ale ona nadal się nie zmieniła. Meng Jie poprosiła, żebym oceniła Li Ping. Byłam trochę zaskoczona. Nie spodziewałam się, że sprawa Li Ping zajdzie tak daleko. Na początku trudno mi było to zaakceptować. Rodzina Li Ping wierzyła w Pana od pokoleń. Ona sama służyła Panu w kościele jako nastolatka i przyjęła ten etap dzieła Bożego ponad 20 lat temu. Teraz była już po pięćdziesiątce i wciąż nie miała męża. Jej powściągliwość, wyrzeczenia i ponoszenie kosztów na rzecz Boga oraz znoszenie cierpienia wydawały się być prawdziwą wiarą w Boga. A teraz określano ją mianem niedowiarka, ponieważ przesadnia analizowała ludzi i sprawy. Czy nie potraktowano jej trochę zbyt surowo? Pomyślałam o swoich kontaktach z Li Ping w przeszłości i jej człowieczeństwo nie wydawało mi się kiepskie. Po prostu kiedy pojawiał się problem, wykłócała się o to, co słuszne, a co nie. Czy ludziom takim jak ona nie powinno się dać szansy na pozostanie w kościele i wykonywanie pracy? Później usłyszałam, jak Meng Jie mówi, że z powodu braku zmian w zachowaniu Li Ping uznano ją już za niedowiarka. Przypomniała mi też, bym zastanowiła się nad sobą, żeby przekonać się, dlaczego nie mogłam jej przejrzeć. Kazała mi poszukać prawdy, żeby się z tym uporać.

Potem świadomie pracowałam nad tym problemem w swoich poszukiwaniach i myślałam o tych wszystkich momentach, gdy miałam kontakt z Li Ping. W 2019 Li Ping i ja razem wykonywałyśmy nasz obowiązek jako partnerki. W tym czasie jednej siostrze z naszej grupy o imieniu Yingxin nie najlepiej pracowało się z Li Ping. Yingxin chciała porozmawiać o tym z Li Ping, ale ta odmówiła. Yingxin nieco się zniechęciła, a kiedy przywódczyni zapytała ją o stan jej i Li Ping, Yingxin zgodnie z prawdą odpowiedziała, że źle im się razem pracuje. Li Ping uważała, że mówiąc to, Yingxin zaszkodziła jej reputacji, i dlatego mocno się do niej zraziła. Później Li Ping przeinaczyła fakty i powiedziała, że Yingxin celowo złożyła na nią skargę, żeby wykluczyć ją z grupy. Przed zgromadzeniem Yingxin zaproponowała, żebyśmy najpierw porozmawiali o tym, w jakim jesteśmy stanie, a potem skupili się na czytaniu słów Bożych, opierając się na naszych stanach. Li Ping uważała, że słowa Yingxin są wymierzone w nią i mają oznaczać, że nie poświęca wystarczającej uwagi wejściu w życie, więc ze złością odpowiedziała, że nie ma na to dość czasu. Odbyło się również spotkanie oceniające, na którym Yingxin powiedziała, że wyniki pracy w kościele ostatnio się pogorszyły, i przypomniała wszystkim, żeby szukali przyczyn takiego stanu rzeczy. Li Ping znów sądziła, że chodzi o nią, i impulsywnie rzuciła: „Jeśli uważasz, że coś jest ze mną nie tak, zgłoś to przełożonej i zaleć, żeby mnie przeniosła”. Czas upłynął nam na rozmowie z nią i nie mogliśmy normalnie omawiać pracy. Siostra Luo Wen dopiero co wtedy dołączyła do naszej grupy, a kiedy miała problemy i trudności w pracy, często radziła się Yingxin. Li Ping widziała, że Luo Wen ma bardzo dobre zdanie o Yingxin, więc powiedziała Luo Wen w twarz, że Yingxin stosuje jakieś podstępny, żeby ją do siebie przekonać, i kazała jej wykluczyć Yingxin. Kiedy Luo Wen to usłyszała, była tak wściekła, że się popłakała. Uważała, że ciężko się pracuje z Li Ping, i nie chciała już wykonywać obowiązków w tej grupie. Li Ping nie tylko nie zastanowiła się nad sobą, ale nawet powiedziała, że jeśli Luo Wen chce odejść, to jej sprawa. Czasami rozmawialiśmy w pokoju o pracy i Li Ping robiła się podejrzliwa, bo myślała, że źle o niej mówimy za jej plecami. Z tego powodu często wdawała się w sprzeczki z siostrami z grupy. Tak naprawdę już od dość dawna zdradzała, że jest w takim stanie. Przełożona wiele razy z nią rozmawiała i pomagała jej, ale ona nigdy się nie zmieniła. W tamtym okresie ja też byłam jeszcze nowa w grupie. Rozmawiałam z Li Ping i mówiłam jej, że powinna skupić się na poszukiwaniu prawdy i uczeniu się, ale ona wykłócała się o to, co słuszne, a co nie, i usprawiedliwiała się. Ja miałam mętlik w głowie. Li Ping od lat wierzyła w Boga, więc dlaczego gdy coś jej się przytrafiało, nie akceptowała niczego od Niego, tylko zawsze szukała przyczyn poza nią samą i przesadnie analizowała ludzi i sprawy? Wtedy pomyślałam: „że może teraz jest po prostu w kiepskim stanie, że jeśli będziemy częściej budować z nią wspólnotę i pomagać jej, to może wyjdzie z tego stanu i przestanie przesadnie analizować ludzi i sprawy”. Później, ponieważ Li Ping i Yingxin źle się razem pracowało, przełożona przydzieliła mnie i Li Ping do jednej grupy. Na początku sądziłam, że skoro je rozdzielono, Li Ping nie będzie już tak bardzo się skupiać na Yingxin, ale za każdym razem, gdy wspominałam o tej ostatniej, Li Ping znów zaczynała mówić o sprawach z nią związanych, wdając się w szczegóły. Stale w sposób niedosłowny, ale sugestywny osądzała Yingxin. Nie mogłam jednak wyraźnie dostrzec jej istoty i sądziłam, że ona po prostu tymczasowo nie jest w stanie się z tym uporać i że może z czasem jej się to uda. Później Li Ping przeniesiono do innej grupy, w której miała wykonywać swój obowiązek. Bracia i siostry zgłaszali, że ona wciąż się tak zachowuje i za każdym razem, gdy coś ma związek z jej dumą, wywołuje niekończące się afery oraz nie potrafi współpracować z innymi. Wpłynęła też na to, w jakim inni byli stanie, i opóźniła pracę grupy. Nasza przełożona wielokrotnie z nią rozmawiała i mówiła jej, żeby skupiła się na poszukiwaniu prawdy i uczeniu się, ale ona nigdy tego nie akceptowała i uporczywie się broniła, powodując zakłócenia i zaburzając pracę. Dopóki nie została zwolniona, wykłócała się o to, co słuszne, a co nie, i nie zastanawiała się nad sobą ani nie próbowała poznać siebie.

Później słyszałam, jak bracia i siostry rozmawiają o niektórych jej zachowaniach. To, że przesadnie analizowała ludzi i sprawy, było naprawdę dość ewidentne. Nie tylko sprawiała, że ludzie czuli się ograniczani, ale też zaburzała pracę kościoła. Pomyślałam: „Jak Bóg klasyfikuje takie zachowania?”. Przeczytałam kilka słów Boga odnoszących się do tej kwestii: „Czyż to nie podłe, że niektórzy ludzie, gdy tylko coś im się przydarzy, chętnie dzielą włos na czworo i brną w ślepą uliczkę? To duży problem. Ludzie o jasnych umysłach nie popełnią tego błędu, natomiast ci niedorzeczni są właśnie tacy. Stale wyobrażają sobie, że inni utrudniają im życie, że celowo dają im popalić – dlatego też nieustannie zrażają do siebie ludzi. Czyż nie jest to odchylenie od normy? Ci ludzie nie wkładają wysiłku w kwestie dotyczące prawdy; gdy coś im się przydarzy, wolą spierać się o nieistotne rzeczy, żądając wyjaśnień i próbując zachować twarz; zawsze też sięgają po ludzkie rozwiązania, by poradzić sobie z tymi kwestiami. Jest to największa przeszkoda na drodze do wejścia w życie. Jeżeli wierzysz w Boga w taki sposób lub tak praktykujesz, to nigdy nie dostąpisz prawdy, ponieważ nigdy nie stajesz przed Bogiem. Nigdy nie przychodzisz przed oblicze Boga, by otrzymać wszystko to, co On dla ciebie przygotował, ani nie wykorzystujesz prawdy, by sobie z tym wszystkim poradzić, a zamiast tego stosujesz ludzkie rozwiązania. Dlatego w oczach Boga zanadto się od Niego oddaliłeś. Nie tylko twoje serce oddaliło się od Niego, lecz także cała twoja istota nie żyje w Jego obecności. Tak właśnie Bóg postrzega tych, którzy zawsze nadmiernie analizują sprawy i dzielą włos na czworo. (…) Mówię wam, że bez względu na to, jakie obowiązki wykonuje człowiek wierzący w Boga – czy zajmuje się zewnętrznymi sprawami, czy też rozmaitymi pracami lub dziedzinami wiedzy w domu Bożym – jeżeli nie staje częstokroć przed obliczem Boga i nie żyje w Jego obecności, nie ma śmiałości poddać się Jego nadzorowi ani nie szuka prawdy u Boga, to jest niedowiarkiem i niczym nie różni się od niewierzącego(Tylko żyjąc przed obliczem Boga można mieć z Nim normalną relację, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „W kwestiach dotyczących sławy, zysku lub wizerunku nalegają na wyraźne wskazanie, kto ma rację, a kto jest w błędzie, kto jest lepszy, a kto gorszy, i muszą się kłócić, by postawić na swoim. Inni nie chcą tego słuchać. Ludzie mówią: »Czy możesz prościej ująć to, o czym mówisz? Czy możesz mówić bezpośrednio? Dlaczego musisz być taki banalny?«. Ich myśli są strasznie skomplikowane i pokrętne, a oni żyją w sposób niebywale wyczerpujący, nie rozumiejąc, a jakimi problemami się zmagają. Dlaczego nie mogą poszukiwać prawdy i być uczciwi? Ponieważ czują niechęć do prawdy i nie chcą być uczciwi. Na czym więc polegają w życiu? (Na filozofiach funkcjonowania w świecie i ludzkich metodach). W zależności od ludzkich metod podejmowanie działań zazwyczaj prowadzi do tego, że albo ktoś się staje pośmiewiskiem, albo ujawnia swoją brzydką stronę. I tak, przy bliższym przyjrzeniu, ich działania i sprawy, które zajmują im cały dzień – wszystkie mają związek z ich wizerunkiem, sławą, zyskiem i próżnością. Jest tak, jakby żyli zaplątani w sieć i musieli wszystko racjonalizować lub usprawiedliwiać; zawsze wstawiają się za sobą. Ich sposób myślenia jest skomplikowany, opowiadają mnóstwo bzdur, a ich słowa są splątane. Wciąż kłócą się o to, co jest dobre, a co złe, nie ma temu końca. Jeśli nie próbują poprawić swojego wizerunku, to rywalizują o reputację i status; każdą chwilę życia poświęcają na te rzeczy. A jakie są tego ostateczne konsekwencje? Może i zyskują twarz, ale wszyscy mają ich dość i są nimi zmęczeni. Inni przejrzeli ich na wylot i zdali sobie sprawę, że są to ludzie pozbawieni prawdorzeczywistości, że nie są to prawdziwi wyznawcy Boga. Kiedy przywódcy i pracownicy albo inni bracia i siostry wykorzystują kilka słów, by ich przyciąć, oni uparcie tego nie przyjmują, obstają przy próbach racjonalizacji albo szukają wymówek i próbują przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Podczas zgromadzeń bronią się, wszczynają kłótnie i wzbudzają niepokój wśród wybrańców Bożych. W głębi serca myślą: »Czy naprawdę nigdzie nie mogę przedstawić swoich argumentów?«. Co to za osoba? Czy to jest ktoś, kto kocha prawdę? Czy to jest ktoś, kto wierzy w Boga? Kiedy słyszą, że ktoś mówi coś, co nie jest zgodne z ich intencjami, zawsze chcą się kłócić i żądają wyjaśnień, wikłają się w roztrząsanie, kto ma rację, a kto nie, nie szukają prawdy ani nie postępują według prawdozasad. Nawet najprostszą sprawę muszą skomplikować – sami proszą się o kłopoty, zasługują na to, by czuć wyczerpanie!(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki słowom Bożym zrozumiałam, że ci, co przesadnie analizują ludzi i sprawy, na doktrynalnym poziomie uznają, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkim i aranżuje wydarzenia ich codziennego życia, ale kiedy stają z nimi twarzą w twarz, nie przyjmują ich od Boga ani nie szukają prawdy i nie uczą się. Zamiast tego wierzą, że ktoś utrudnia im życie, a żeby odzyskać dumę i reputację, zawsze spierają się o to, co jest słuszne, a co nie, wywołując niekończące się afery. W życie innych i w pracę kościoła wnoszą jedynie niepokój. Istotą takich ludzi jest to, że są niedowiarkami. Spójrzmy na przykład na Li Ping. Kiedy była partnerką Yingxin, bez wątpienia źle im się razem pracowało i odbiło się to na ich obowiązkach. Yingxin zgłosiła przywódczyni, co naprawdę się dzieje, licząc na jej pomoc, ale Li Ping nie przyjmowała tego od Boga, tylko uważała, że Yingxin składa na nią skargę. Później uważnie obserwowała Yingxin. Podczas zgromadzeń lub dyskusji na temat pracy, gdy Yingxin mówiła o jakichś problemach lub przedstawiała rozsądną propozycję, Li Ping nie umiała właściwie do tego podejść i wolała sądzić, że Yingxin ją atakuje, więc celowo się jej przeciwstawiała. Nawet rozmyślnie sprawiała kłopoty, mówiąc, że jeśli uważamy, że coś z nią jest nie tak, powinniśmy powiedzieć przywódczyni, żeby przydzieliła ją do innych obowiązków. Wszystko to sprawiło, że czuliśmy się ograniczani, a to odbijało się na życiu i pracy kościoła. Siostra Luo Wen właśnie dołączyła do grupy i nie znała zasad ani nie miała umiejętności zawodowych, więc poszła porozmawiać z Yingxin. Li Ping podejrzewała, że Luo Wen patrzy na nią z góry, bierze stronę Yingxin i wyklucza ją samą. Kiedy siostry zwyczajnie omawiały razem pracę, Li Ping posądzała wszystkich o to, że oceniają ją za jej plecami, a nawet umyślnie czepiała się ich i sprawiała trudności w kontaktach z nimi. Przez to ludzie nie mogli normalnie wykonywać swoich obowiązków. W rzeczywistości te wszystkie sprawy były raczej zwyczajne i proste. Normalni ludzie mogli je zrozumieć, jeśli tylko przez chwilę się zastanowili. Ale ona przesadnie analizowała ludzi i sprawy i plątała się w nich. Miała niebywale skomplikowany sposób myślenia. Wszyscy omawiali z nią słowa Boga i pomagali jej, ale ona nigdy nie zamierzała szukać odpowiedzi. Zamiast tego wynajdowała wymówki, przyjmowała postawę defensywną i wykłócała się, co jest słuszne, a co nie, starając się przeforsować własne zdanie.

Wcześniej sądziłam, że jej przesadne analizowanie ludzi i spraw to kiepski stan, ale przejściowy. Teraz rozumiem, że chwilowe przejawianie zepsucia i posiadanie istoty niedowiarka to dwie różne rzeczy. Niektórzy na przykład przejawiają skłonność do przesadnego analizowania ludzi i spraw, ale tylko tymczasowo nie są w stanie zrozumieć Bożej intencji w konkretnych sytuacjach. Albo usprawiedliwiają się i przyjmują postawę defensywną, żeby ocalić twarz, ale dzięki modlitwie, szukaniu odpowiedzi i rozmowom z braćmi i siostrami oraz dzięki ich pomocy udaje im się pojąć intencję Boga i nie analizują już wszystkiego tak bardzo. Tacy ludzie akceptują prawdę i nie mają istoty niedowiarków. Z drugiej strony niedowiarkowie nie przyjmują niczego od Boga bez względu na to, co im się przytrafi. Nawet w bardzo drobnych sprawach, które inni pojmują w lot, te osoby zawsze wszystko analizują i nie są w stanie zaakceptować omówień ani pomocy braci i sióstr. To pokazuje, że te osoby z natury czują niechęć do prawdy i niedorzecznie rozumieją różne sprawy. Kiedy myślę o zachowaniu Li Ping, widzę, że właśnie taka była, gdy dwa czy trzy lata temu współpracowała z Yingxin. Potem ona i Yingxin zostały rozdzielone i chociaż pozornie zdawało się, że Li Ping już tak ewidentnie się nie wykłóca o to, co słuszne, a co nie, za każdym razem, gdy ktoś wspomniał Yingxin, znów zaczynała roztrząsać te kwestie. Widać było jak na dłoni, że wcale nie odpuściła. Nieważne, kto był jej partnerem; gdy tylko coś dotyczyło jej dumy i pozycji, wykłócała się do upadłego, wywołując w ludziach jedynie niepokój. Minęło kilka lat i wciąż była taka sama – nie okazała żadnej skruchy i w ogóle się nie zmieniła. Miała istotę niedowiarka, który przesadnie analizował ludzi i sprawy.

Wcześniej sądziłam, że ponieważ Li Ping zdawała się mieć entuzjazm, angażować w dobroczynność i pomagać ludziom oraz potrafiła zdobyć się na wyrzeczenia i ponosić koszty, to oznaczało, że miała dobre człowieczeństwo i że powinna dostać drugą szansę. Później uświadomiłam sobie, że nie potrafię odróżnić dobrego człowieczeństwa od złego. Przeczytałam nieco słów Boga na ten temat. Bóg mówi: „Kiedy ludziom przytrafiają się różne rzeczy, przejawiają oni wszelkiego rodzaju zachowania, które obrazują różnicę między dobrym człowieczeństwem a złym człowieczeństwem. Jakie są zatem kryteria pomiaru człowieczeństwa? W jaki sposób należy mierzyć, jaką ktoś jest osobą i czy można go uratować, czy też nie? To zależy od tego, czy kocha on prawdę i czy jest w stanie ją przyjąć i praktykować. Wszyscy ludzie mają w sobie pojęcia i buntowniczość, wszyscy mają zepsute usposobienia, a więc napotkają chwile, kiedy to, o co prosi Bóg, jest sprzeczne z ich własnymi interesami i muszą dokonać wyboru – to są rzeczy, których wszyscy często doświadczą, nikt ich nie może uniknąć. Każdy będzie miał również chwile, kiedy źle interpretuje Boga i ma wyobrażenia o Bogu, lub kiedy narzeka na Boga czy jest wobec Niego oporny lub buntowniczy – ale ponieważ ludzie mają różne postawy wobec prawdy, sposób, w jaki do niej podchodzą, jest inny. Niektórzy ludzie nigdy nie mówią o swoich pojęciach, ale szukają prawdy i rozwiązują je na własną rękę. Dlaczego o nich nie mówią? (Mają bojaźń Bożą w sercu). Zgadza się: mają bojaźń Bożą w sercu. Obawiają się, że wypowiedzenie ich będzie miało negatywny wpływ i próbują rozwiązać to w swoim sercu, nie wpływając na nikogo innego. Kiedy spotykają innych w podobnym stanie, wykorzystują własne doświadczenia, aby im pomóc. To jest życzliwe. Ludzie, którzy są życzliwi, kochają innych, są gotowi pomóc innym rozwiązać ich trudności. Istnieją zasady, kiedy robią rzeczy i pomagają innym, pomagają innym rozwiązywać problemy, aby im przynieść korzyści, i nie mówią nic, co nie jest dla nich korzystne. To jest miłość. Tacy ludzie mają bojaźń Bożą w sercu, a ich działania są pryncypialne i mądre. Są to kryteria oceny tego, czy ludzkie człowieczeństwo jest dobre czy złe(Postawa, jaką człowiek powinien mieć wobec Boga, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki słowom Bożym zrozumiałam, że ludzie z dobrym człowieczeństwem kochają prawdę, są gotowi ją przyjąć i mają dobre serce. Tacy ludzie, współpracując z innymi, potrafią postawić się na ich miejscu i zastanawiają się, jak mówić do nich i co robić, żeby to było budujące. Jeżeli mają jakieś pojęcia o Bogu albo uprzedzenia wobec ludzi, nie dają im bezmyślnie ujścia. Potrafią za to szukać prawdy, żeby się z nimi uporać. Nie mówią czegoś, co nie przynosi innym korzyści. Takie osoby mają bogobojne serce, a gdy coś mówią albo robią, kierują się zasadami. To ludzie obdarzeni dobrym człowieczeństwem. Gdy, bazując na słowach Boga, porówna się to do zachowania Li Ping, widać, że okazuje ona niezadowolenie za każdym razem, gdy coś dotyczy jej reputacji i statusu. Nie zastanawia się nad tym, czy jej słowa zaszkodzą braciom i siostrom ani jakie mogą mieć konsekwencje. Kiedy inni mówili jej, że ma jakiś problem, ona w ogóle tego nie akceptowała, a potem czepiała się tego i nie odpuszczała. Li Ping wierzyła w Boga od ponad 20 lat; czy naprawdę w ogóle tych kwestii nie rozumiała? Wcześniej patrzyłam tylko na jej powierzchowność. Myślałam, że skoro od dawna wierzy w Boga, jest serdeczna wobec ludzi, zdolna do wyrzeczeń i ponoszenia kosztów, często pomaga ludziom i daje na cele dobroczynne, to musi mieć dobre człowieczeństwo. Ale kiedy ludzie mówili jej, że ma problemy, i rozmawiali z nią, w ogóle tego nie akceptowała, a co więcej, odwracała kota ogonem, atakowała i osądzała innych. To nie było prawdziwe dobre człowieczeństwo.

Dzięki temu, co demaskowały słowa Boga, zyskałam pewne rozeznanie w człowieczeństwie Li Ping i jej zachowaniu niedowiarka. Kiedy jednak pomyślałam o tym, że od dziesięcioleci wierzy w Boga i jest zdolna do wyrzeczeń, ponoszenia kosztów i znoszenia cierpienia, a teraz ma zostać usunięta, trochę jej współczułam. Później przeczytałam fragment słów Bożych: „Niektórzy mówią: »Jeżeli ktoś codziennie je i pije słowa Boże, omawia prawdę i normalnie wykonuje swoje obowiązki, wykonuje wszelkie ustalenia domu Bożego i nigdy nie powoduje zakłóceń ani zaburzeń, a chociaż może czasem narusza prawdozasady, to nie czyni tego świadomie ani celowo, czy to nie dowodzi, że taka osoba dąży do prawdy?«. To dobre pytanie. Wiele osób się nad tym zastanawia. Przede wszystkim musicie zrozumieć, czy ktokolwiek mógłby osiągnąć zrozumienie prawdy i zyskać prawdę, konsekwentnie praktykując w taki sposób. Podzielcie się swoimi przemyśleniami. (Chociaż taka praktyka jest poprawna, trochę przypomina rytuał religijny – jest to wypełnianie reguł. Nie może prowadzić do zrozumienia prawdy ani do jej zyskania). Więc jakie są to zachowania, tak naprawdę? (Są to powierzchownie dobre zachowania). Podoba mi się ta odpowiedź. Są to jedynie dobre zachowania, które powstają, kiedy ktoś uwierzy w Boga na fundamencie sumienia i rozumu, gdy na człowieka wpłyną rozmaite dobre, pozytywne nauki. Ale nie są one niczym więcej niż dobrymi zachowaniami i daleko im do dążenia do prawdy. Co zatem leży u podstaw tych dobrych zachowań? Co je rodzi? Powstają one z sumienia i rozumu człowieka, jego moralności, jego życzliwych uczuć wobec wiary w Boga oraz z powściągliwości. Ponieważ są to dobre zachowania, nie mają one związku z prawdą; w żadnym razie nie jest to to samo. Dobre zachowania to nie to samo co praktykowanie prawdy; jeśli ktoś zachowuje się dobrze, nie znaczy to jeszcze, że cieszy się aprobatą Boga. Dobre zachowania i praktykowanie prawdy to dwie różne rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Praktykowanie prawdy jest wymogiem Boga i jest w pełni zgodne z Jego intencjami; dobre zachowanie pochodzi natomiast z woli człowieka, niesie ze sobą jego intencje i motywy, jest czymś, co człowiek postrzega jako dobre. Chociaż dobre zachowania nie są złymi uczynkami, sprzeciwiają się prawdozasadom i nie mają z nimi nic wspólnego. Jakkolwiek dobre są te zachowania i jakkolwiek zgodne z pojęciami i wyobrażeniami człowieka, nie mają związku z prawdą, toteż żadna ilość dobrych zachowań nie może zdobyć aprobaty Boga. Skoro dobre zachowania definiowane są w taki sposób, jasne jest, że nie mają one związku z praktykowaniem prawdy. Gdyby ludzi podzielić na typy według ich zachowania, to te dobre zachowania byłyby co najwyżej działaniami lojalnych robotników, niczym więcej. Nie mają one żadnego związku z praktykowaniem prawdy ani z prawdziwym podporządkowaniem się Bogu. Są one tylko sposobem zachowania, zupełnie niezwiązanym z przemianą usposobienia ludzi, ich podporządkowaniem się i przyjęciem prawdy, bojaźnią Bożą i wystrzeganiem się zła ani z żadnymi innymi praktycznymi sprawami, które rzeczywiście dotyczą prawdy. Dlaczego zatem nazywa się je dobrymi zachowaniami? Oto wyjaśnienie; oczywiście jest to również wyjaśnienie istoty tego pytania. Chodzi o to, że te zachowania wynikają tylko z ludzkich pojęć i wyobrażeń, preferencji, woli, wewnętrznych motywacji i wysiłków. Nie są one przejawami skruchy, które pojawiają się wraz z zyskaniem prawdziwego samopoznania na drodze przyjęcia prawdy oraz osądu i karcenia słowami Boga, ani też nie są zachowaniami czy działaniami wynikającymi z praktykowania prawdy, gdy ludzie próbują podporządkować się Bogu. Czy rozumiecie? To znaczy, że te dobre zachowania w żaden sposób nie wiążą się ze zmianą czyjegoś usposobienia ani z tym, co wynika z poddania się sądowi i karceniu słowami Boga, ani też z prawdziwą skruchą, która wynika z poznania własnego skażonego usposobienia. Z całą pewnością nie mają one związku z prawdziwą uległością człowieka wobec Boga i prawdy ani tym bardziej z posiadaniem serca bojącego się i kochającego Boga. Dobre zachowania nie mają nic wspólnego z tymi rzeczami; są jedynie czymś, co pochodzi od człowieka, czymś, co człowiek uważa za dobre. Jednak wielu ludzi postrzega te dobre zachowania jako oznakę praktykowania prawdy. Jest to poważny błąd, absurdalny pogląd i niezrozumienie. Te dobre zachowania są tylko wykonywaniem religijnego ceremoniału, mechanicznym odtwarzaniem. Nie mają żadnego związku z praktykowaniem prawdy. Bóg może nie potępia ich wprost, ale też w żadnym razie ich nie pochwala – to jest pewne(Co to znaczy dążyć do prawdy (1), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy I). Rozważałam słowa Boga i zrozumiałam, że przeszło dziesięcioletnia wiara Li Ping w Pana, przyjęcie Bożego dzieła w dniach ostatecznych ponad 20 lat temu i ochocze ponoszenie kosztów oraz wyrzeczenie się rodziny i kariery w tym czasie, to wszystko przykłady jej powierzchownego entuzjazmu i dobrego zachowania. To nie dorównuje standardom praktykowania prawdy. Po tym, jak ludzie uwierzą w Boga, wielu z nich dobrze się zachowuje, ale ponieważ w ich naturze nie leży miłowanie prawdy i nie potrafią oni przyjąć sądu ani karcenia słowami Bożymi, ich życiowe usposobienie wcale się nie zmienia, nawet po latach wiary w Boga. Takich ludzi Bóg i tak ostatecznie porzuci i wyeliminuje. Dobre zachowanie nie oznacza, że ktoś praktykuje prawdę. Jeśli dana osoba tylko dość dobrze się zachowuje, ale nigdy nie przyjmuje ani nie praktykuje prawdy, to jest w stanie oprzeć się Bogu w dowolnym miejscu i czasie. Tak jak w religii. Jest wielu ludzi, którzy wierzą w Pana przez całe życie, ciężko pracują oraz ponoszą wyrzeczenia i koszty. Kiedy jednak Bóg Wszechmogący, Chrystus dni ostatecznych, przyszedł, by dokonać swojego dzieła, wyrazić prawdę i zbawić ludzkość, sprzeciwili się Mu, potępili Go i odrzucili. Odwrócili się plecami do prawd, które wyraził. Bez względu na to, jak dobrze się zachowywali, Bóg nie okazał im aprobaty. Potępił ich jako ludzi, którzy sprzeciwili się Bogu. Pomyślałam o faryzeuszach, którzy służyli Bogu Jahwe i zjeździli ziemie i morza, aby głosić kazania. W oczach innych ich zachowanie było bardzo dobre i nie można im było nic zarzucić, ale kiedy zjawił się Pan Jezus, żeby dokonać swojego dzieła, sprzeciwili się Mu, potępiali Go, a nawet ukrzyżowali. Ich naturoistotą była nienawiść do prawdy i Boga. Pan Jezus potępił ich jako tych z rodzaju węża, a w końcu Bóg ich wszystkich ukarał i przeklął. To mi pokazało, że jeśli patrzymy tylko na powierzchowne dobre zachowanie ludzi i nie dostrzegamy ich podejścia do prawdy, to bardzo łatwo można nas zmylić.

Później pomyślałam: „Jak należy podchodzić do zdemaskowanych niedowiarków takich jak Li Ping? Jacy ludzie mogą zostać w kościele, aby wykonywać pracę, a jakich trzeba usunąć? Jakie zasady się do tego odnoszą?”. Przeczytałam ten fragment słów Bożych: „Jeśli są niedowiarkami, niewierzącymi, ale chcą pracować, okazać posłuszeństwo i podporządkować się, to nawet gdy nie dążą do prawdy, należy ich zostawić w spokoju i nie wydalać. Niech dalej pracują i jeśli można im pomóc, to należy to zrobić. Jeśli zaś nie pragną nawet pracować oraz robią się niedbali i popełniają złe uczynki, to uczyniliśmy wszystko, do czego jesteśmy zobowiązani. Jeśli chcą odejść, niech odejdą, a wy nie tęsknijcie za nimi, gdy już ich nie będzie. Są w takim momencie, że powinni odejść, i nie zasługują na waszą litość, bo to niedowiarki. Najżałośniejsze jest to, że niektórzy – skończeni głupcy – żywią osobiste uczucia względem tych, którzy zostają odesłani, tęsknią za nimi, przemawiają w ich imieniu, stają w ich obronie, a nawet płaczą, modlą się i próbują coś dla nich wybłagać. Co myślicie o takim zachowaniu? (Jest głupie). Pod jakim względem? (Ci, którzy odchodzą, to niedowiarki, nie akceptują prawdy i nie warto się za nich modlić ani za nimi tęsknić. Tylko ci, którym Bóg daje szansę i którzy mają nadzieję na zbawienie, są warci łez i modlitw. Jeśli ktoś modli się za niedowiarka lub diabła, to jest głupcem i ignorantem). Po pierwsze, oni tak naprawdę nie wierzą, że Bóg istnieje – są niedowiarkami; po drugie, swoją naturoistotą nie różnią się niczym od ludzi niewierzących. Co z tego wynika? To, że oni wcale nie są ludźmi, bo ich naturoistota jest diabelska, szatańska i sprzeciwiają się oni Bogu. Tak się sprawy mają, jeśli chodzi o ich naturoistotę. Ale jest coś jeszcze – Bóg wybiera ludzi, a nie diabłów. Powiedzcie Mi zatem: czy te diabły to wybrańcy Boży i czy Bóg ich wybrał? (Nie). Nie są wybrańcami Bożymi, więc jeśli wikłasz się w emocjonalne więzi z tymi ludźmi i smutno ci, gdy odchodzą, czy to nie czyni z ciebie głupca? Czy to nie oznacza, że sprzeciwiasz się Bogu? Jeśli nie żywisz głębokich uczuć dla prawdziwych braci i sióstr, a jednocześnie masz takie uczucia dla tych diabłów, to czym jesteś? Co by nie mówić, jesteś ogłupiały, nie postrzegasz ludzi zgodnie ze słowami Boga, nie zachowujesz się tak, jak należy i w swoim działaniu nie kierujesz się zasadami. Jesteś otumaniony(Jak dążyć do prawdy (4), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy I). Bóg wyraźnie nam mówi, jak podchodzić do zdemaskowanych niedowiarków. Jeśli się podporządkowują, są posłuszni i chętni do wykonywania pracy, a przy tym nie powodują zakłóceń ani niepokojów, to mogą pozostać w kościele, żeby pracować, nawet jeżeli nie dążą do prawdy. Jeśli nie pracują jak należy, tylko niedbale albo czynią zło i zakłócają lub zaburzają pracę kościoła, nie okazują skruchy ani nie akceptują tego, że bracia i siostry ich demaskują i przycinają, więc przynoszą kościołowi więcej strat niż pożytku, kiedy wykonują swoje obowiązki, to powinno się ich obmyć. Bóg zbawia człowieka, a więc trzeba mieć jakieś minimum sumienia. Nawet jeśli ktoś nie dąży do prawdy, to nie powinien przynajmniej powodować zakłóceń ani niepokojów. Istotą każdego, kto jest zdolny czynić zło, zakłócać i zaburzać pracę domu Bożego, jest istota diabłów i szatana. Nawet jeśli tacy ludzie pozostaną w kościele, nie przysłużą mu się w żaden sposób. Należy ich obmyć. Przyrównałam do tego zachowanie Li Ping. Ona wierzyła w Boga przez wiele lat, a gdy coś jej się przytrafiło, nie szukała prawdy i uporczywie oraz przesadnie analizowała ludzi i sprawy, czym przeszkadzała braciom i siostrom oraz w pracy kościoła. Bracia i siostry wiele razy budowali z nią wspólnotę i pomagali jej, ale oczy jej się nie otworzyły i nie okazała najmniejszej skruchy. Jej naturoistotą była niechęć i nienawiść do prawdy, więc zdemaskowano ją jako niedowiarka. Usunięcie Li Ping z kościoła byłoby ewidentnym objawem sprawiedliwości Bożej. Wcześniej nie oceniałam Li Ping na podstawie słów Boga, tylko własnych pojęć i wyobrażeń. Sądziłam, że skoro jest zdolna do wyrzeczeń, ponoszenia kosztów, znoszenia cierpień, powściągliwości i przejawiania dobrych zachowań, to jest kimś, kto ma prawdziwą wiarę w Boga. Dlatego, kierowana dobrymi intencjami, chciałam, aby została w kościele. Naprawdę byłam taka ślepa! Bóg nigdy nie mówił, że każdy, kto dość dobrze się zachowuje, ma prawdziwą wiarę w Boga. Bóg mierzy ludzi miarą ich naturoistoty i nastawienia do prawdy, a także ścieżki, którą od początku podążali. Dzieło Boże dotarło już do końcowego etapu sortowania ludzi według ich rodzaju. Ludzi, którzy kochają i potrafią przyjąć prawdę, ludzi niechętnych prawdzie i nienawidzących jej, ludzi, którzy są pszenicą, i tych, którzy są chwastami – Bóg ich wszystkich zdemaskuje. Niedowiarkowie, ludzie źli i antychryści, którzy czują niechęć do prawdy i nienawidzą jej, zostaną jak jeden mąż wyeliminowani przez Boga. A ja wciąż darzyłam Li Ping współczuciem, mimo że zdemaskowano ją jako niedowiarka. Czyż nie był to opór i sprzeciw wobec Boga? Naprawdę byłam taka głupia! Powinnam ją rozpoznać i w głębi serca odrzucić oraz natychmiast przekazać opis jej zachowań niedowiarka kościołowi, aby chronić dzieło domu Bożego. Nie mogłam już dłużej być nierozgarnięta!

Niedługo później przedstawiłam kościołowi zachowanie Li Ping świadczące o tym, że jest ona niedowiarkiem, i niebawem ją usunięto. Doświadczania związane z procesem usunięcia Li Ping pozwoliły mi zyskać pewne rozeznanie co do niedowiarków oraz zrozumieć swoje niedorzeczne poglądy. Pojęłam, że człowiek nie ma prawdziwej wiary w Boga tylko dlatego, że dość dobrze się zachowuje. Jeśli ktoś nie miłuje i nie przyjmuje prawdy, prędzej czy później zostanie zdemaskowany i wyeliminowany. Zrozumiałam, że można trafnie rozpoznać człowieka tylko na podstawie słów Boga.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Jak zaradziłam temu, że kłamię

Autorstwa Marinette, FrancjaW przeszłości bez zastanowienia kłamałam i przypochlebiałam się ludziom, bo obawiałam się, że mówiąc im prawdę,...

Połącz się z nami w Messengerze