Jak wyzbyłam się swoich nienawistnych uczuć

26 lipca 2024

Autorstwa Li Jia, Chiny

Nadzorowałam pracę nad tekstami razem z Li Xin, którą później zastąpił ktoś inny, bo nie potrafiła wykonywać realnej pracy. Nie umiała pogodzić się z tym, że została zastąpiona, i cały czas rywalizowała ze mną o status. Widziałam, że Li Xin ma do mnie złe nastawienie, ignorowała mnie, kiedy z nią rozmawiałam, i nie angażowała się w omawianie pracy, przez co realizacja niektórych projektów się opóźniała. Z drwiną czepiała się niedociągnięć w mojej pracy, chwaliła się przede mną tym, jak ona kiedyś pracowała, i pogardliwie wytykała mi moje zepsucie. Czułam się trochę ograniczana i cały czas byłam przekonana, że za bardzo przejmuję się reputacją. Uważałam, że nie jestem tak kompetentna jak ona i że nie nadaję się na liderkę grupy. Dopadło mnie zniechęcenie i myślałam nawet, żeby zrezygnować i przekazać Li Xin swoją pracę. Później tylko dzięki rozmowie i pomocy mojej przywódczyni mój stan się trochę poprawił, ale nadal czułam się ograniczana, pracując z Li Xin. Kiedy potem przywódczyni dowiedziała się, że Li Xin postępuje samowolnie, rywalizuje o status oraz atakuje i wyklucza innych, obnażyła i przenalizowała jej problemy. Na początku potrafiłam traktować Li Xin we właściwy sposób, z miłością pomagałam jej i wspierałam w refleksji nad jej problemami, ale potem, kiedy zobaczyłam, co napisała w notatkach z autorefleksji, straciłam panowanie nad sobą. Napisała, że nie tylko jawnie mnie atakowała i wykluczała, ale także krytykowała mnie za moimi plecami w rozmowach z braćmi i siostrami, a także z przywódczynią. Wyprowadziło mnie to z równowagi i zastanawiałam się, jak mogła mnie tak traktować. Czyż nie rujnowała mi reputacji za moimi plecami? Było to dla mnie nie do przyjęcia, że tak mnie traktowała po tym, jak z miłością jej pomagałam i z nią rozmawiałam, gdy była słaba i zniechęcona. Zrobiło mi się głupio, że byłam wobec niej tolerancyjna i cierpliwa i zastanawiałam się tylko nad sobą, zrodził się we mnie zalążek nienawiści do Li Xin. Dlaczego zawsze wybaczałam innym? Czy nie wyglądałam przez to na bezużyteczne popychadło? Tym razem nie mogłam jej tak łatwo wybaczyć, musiałam jej pokazać, że potrafię być twarda i że nie można mnie lekceważyć.

Przez te dwa dni byłam bardzo przygnębiona i pogrążyłam się w uczuciach wściekłości i nienawiści. Czasem, kiedy Li Xin próbowała omówić ze mną pracę, chciałam normalnie z nią rozmawiać, jak wcześniej, ale wtedy wracały do mnie wspomnienia tego, co się zdarzyło, i opanowywało mnie silne przekonanie: „Nie mogę jej tak łatwo ustępować, muszę być twarda. Miłą osobę się nęka, tak jak łagodnego konia się dosiada. Nie mogę być wobec niej zbyt miła i życzliwa. Potraktowała mnie podle, czemu więc nie miałabym sprawić jej trochę bólu?”. Potem, gdy Li Xin coś do mnie mówiła, odpowiadałam normalnie, ale przyjmowałam postawę chłodną i szorstką, a także unikałam kontaktu wzrokowego. W tamtym okresie byłam straszliwie niespokojna, chciałam tylko być sama, w ciszy i spokoju. Próbowałam o tym nie myśleć, ale nie potrafiłam odgonić od siebie tych myśli. Potem stłumiłam w sobie te negatywne uczucia i mogłam normalnie rozmawiać z Li Xin o pracy, ale stale czułam chęć, by dać jej odczuć swoją frustrację, wściekłość i nienawiść. Cierpiałam i byłam rozstrojona, nie wiedziałam, jak poprawić swój stan. Mogłam jedynie zwierzać się Bogu ze swoich najskrytszych myśli, modląc się do Niego raz za razem: „O Boże, po tym, co mi zrobiła Li Xin, czuję wielką złość. W pewnym stopniu jej nienawidzę, a nawet pragnę zemsty. O Boże, nie chcę kierować się w życiu swoim zepsutym usposobieniem, chcę zachowywać się normalnie wobec Li Xin, ale nie potrafię, moja postawa jest zbyt słaba. Proszę, pomóż mi i poprowadź mnie”.

Potem trafiłam na ten fragment słów Bożych: „Jeśli ktoś wcześniej cię skrzywdził, a ty odpłacasz mu się tym samym, to czy jest to zgodne z prawdozasadami? Jeśli próbujesz uczciwymi lub nieuczciwymi środkami zemścić się na kimś, kto bardzo dotkliwie cię skrzywdził i go ukarać, to według niewierzących jest to sprawiedliwe, rozsądne i nie zasługuje na krytykę; ale co to za postępowanie? To jest porywczość. Ktoś cię skrzywdził, a to jest przejaw zepsutej szatańskiej natury, ale jeśli ty weźmiesz odwet, to czy twój sposób działania nie jest taki sam? Mentalność, punkt wyjścia i źródło twojego odwetu są takie same jak u tej osoby; nie ma żadnej różnicy. Tak więc charakter twoich działań jest z pewnością porywczy, wywodzący się z natury i szatański. Czy nie powinieneś zmienić swojego postępowania, widząc, że jest ono szatańskie i porywcze? Czy nie powinny ulec zmianie źródło, intencje i motywacje stojące za twoimi działaniami? (Tak). Jak je zmienić? Jeśli przydarza ci się cos nieznacznego, co nie dotyka twoich własnych interesów, nie rani cię poważnie, nie wywołuje u ciebie nienawiści ani nie zmusza cię do ryzykowania życia w odwecie, choć wywołuje u ciebie dyskomfort, to możesz porzucić swoją nienawiść bez polegania na porywczości. Możesz raczej odwołać się do swojej racjonalności i człowieczeństwa, aby właściwie i spokojnie zająć się tą sprawą. Możesz szczerze i uczciwie wyjaśnić tę kwestię swojemu odpowiednikowi i skorygować swoją nienawiść. Ale jeśli ta nienawiść jest zbyt głęboka, tak że dochodzisz do punktu, w którym chcesz odwetu i czujesz zaciekłą gorycz, to czy nadal możesz wykazać się cierpliwością? Tak, o ile jesteś w stanie nie polegać na zapalczywości i możesz spokojnie powiedzieć: »Muszę być racjonalny. Muszę żyć zgodnie z moim sumieniem i rozumem oraz prawdozasadami. Nie mogę odpowiadać złem na zło, muszę trwać mocno w moim świadectwie i zawstydzać szatana«, czy nie jest to inny stan? (Jest). Jakiego rodzaju stany miewaliście w przeszłości? Jeśli ktoś inny coś ci ukradnie albo zje coś twojego, nie jest to równoznaczne z jakąś wielką, głęboką nienawiścią, więc nie będziesz uważał za konieczne, by kłócić się z nim do upadłego – jesteś ponad to i nie jest to tego warte. W tego rodzaju sytuacji potrafisz podejść do sprawy racjonalnie. Czy racjonalne podejście do sprawy jest równoznaczne z praktykowaniem prawdy? Czy jest równoznaczne z posiadaniem w tej sprawie prawdorzeczywistości? Absolutnie nie. Racjonalność i praktykowanie prawdy to dwie odrębne rzeczy. Jeśli trafiasz na coś, co wywołuje w tobie szczególną wściekłość, ale jesteś w stanie racjonalnie i spokojnie się z tym uporać, nie przejawiając popędliwości ani zepsucia, będziesz musiał zrozumieć prawdozasady i polegać na mądrości, aby sobie z tym naprawdę poradzić. W takiej sytuacji, jeśli nie modlisz się do Boga ani nie szukasz prawdy, porywczość, a nawet przemoc łatwo tobą zawładną. Jeśli zamiast szukać prawdy przyjmujesz ludzkie metody i radzisz sobie z tą sprawą zgodnie z własnymi preferencjami, nie możesz jej rozwiązać, głosząc nieco doktryny lub siadając i obnażając swoje serce. To nie jest takie proste(Tylko zmiana zepsutego usposobienia może doprowadzić do prawdziwej transformacji, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdy rozważałam słowa Boże, zrodziło się mnie poczucie winy. Ponieważ myślałam, że Li Xin zniszczyła mi reputację, krytykując mnie w rozmowach z innymi, chciałam się na niej zemścić i utrudnić jej życie. Czym różniłam się od niej w swoich działaniach? Czy nie pozwalałam, żeby moje uczucia i zepsute usposobienie dyktowały moje działania? Czy za tym wszystkim nie stał szatan? Nie praktykowałam prawdy! Zawsze uważałam się za osobę życzliwą i ugodową, nie byłam małostkowa ani wyrachowana. Dopiero po przeczytaniu słów Bożych uświadomiłam sobie, że nie taka była moja prawdziwa postawa. Nie byłam małostkowa tylko wtedy, gdy nie wchodziły w grę moje korzyści. Nie uznawałam za konieczne, żeby za bardzo przejmować się sprawami trywialnymi i mało ważnymi. Gdybym była zbyt małostkowa, wyszłabym na ograniczoną i pozbawioną godności. Byłam w stanie rozsądnie rozwiązywać te problemy, sprawiałam wrażenie wielkodusznej i wyrozumiałej. Na początku, gdy Li Xin miała do mnie złe nastawienie, byłam w stanie właściwie ją traktować i zrozumieć jej sytuację. Czułam, że ujawnianie zepsucia było w jej przypadku czymś normalnym, i odgrywałam rolę osoby wyrozumiałej. Gdy jednak dowiedziałam się, że Li Xin wyrażała się o mnie krytycznie w obecności innych członków zespołu i przywódczyni, potraktowałam to jako obrazę mojej godności; Nie potrafiłam już tego znieść i dałam się opanować wściekłości i nienawiści. Zrozumiałam, że wcale nie jestem cierpliwa i tolerancyjna. Słowa Boże mówią: „Jeśli trafiasz na coś, co wywołuje w tobie szczególną wściekłość, ale jesteś w stanie racjonalnie i spokojnie się z tym uporać, nie przejawiając popędliwości ani zepsucia, będziesz musiał zrozumieć prawdozasady i polegać na mądrości, aby sobie z tym naprawdę poradzić(Tylko zmiana zepsutego usposobienia może doprowadzić do prawdziwej transformacji, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Pomyślałam: „Jakie prawdy muszę zrozumieć, żeby wyzbyć się tych nienawistnych uczuć?”.

Poszukując, trafiłam na ten fragment słów Bożych: „Atak i odwet to jeden z rodzajów działań i przejawów, które pochodzą ze złośliwej, szatańskiej natury. Jest to również rodzaj zepsutego usposobienia. Ludzie myślą w następujący sposób: »Jeśli jesteś dla mnie niemiły, to zrobię ci coś złego! Jeśli ty nie traktujesz mnie z szacunkiem, czemuż ja miałbym ciebie tak traktować?«. Cóż to jest za myślenie? Czyż nie jest ono odwetowe? Czyż w oczach zwykłego człowieka nie jest to zasadny punkt widzenia? Czy to nie jest logiczne? »Nie zaatakujemy, dopóki sami nie zostaniemy zaatakowani; jeśli zostaniemy zaatakowani, z pewnością przystąpimy do kontrataku« i »posmakuj własnego lekarstwa« – niewierzący często mówią takie rzeczy; w ich kręgach są to wszystko przykłady rozumowania, które ma sens i jest w pełni zgodne z ludzkimi pojęciami. Jak jednak powinni na te słowa patrzeć ci, którzy wierzą w Boga i dążą do prawdy? Czy te idee są słuszne? (Nie). Dlaczego nie są słuszne? Jak należy je rozpoznać? Skąd pochodzą te rzeczy? (Od szatana). Pochodzą od szatana, co do tego nie ma wątpliwości. Z której skłonności szatana pochodzą? Ich źródłem jest złośliwa natura szatana; mają w sobie jad i zawarte jest w nich jego prawdziwe oblicze w całej swej złości i brzydocie. Mieszczą one w sobie właśnie taką naturoistotę. Jaki charakter mają poglądy, myśli, przejawy, mowa, a nawet czyny zawierające w sobie tego rodzaju naturoistotę? Bez wątpienia jest to skażone usposobienie człowieka – usposobienie szatana. Czy te szatańskie rzeczy zgodne są ze słowami Boga? Czy zgodne są z prawdą? Czy mają podstawę w słowach Bożych? (Nie). Czy to uczynki, jakie spełniać powinni wyznawcy Boga, oraz myśli i poglądy, jakie winni oni żywić? Czy te myśli i działania są zgodne z prawdą? (Nie). Skoro te rzeczy nie są zgodne z prawdą, to czy są one zgodne z sumieniem i rozumem zwykłego człowieczeństwa? (Nie są). Teraz wyraźnie widać, że te rzeczy nie są zgodne z prawdą ani z normalnym człowieczeństwem. Czy wcześniej myśleliście, że te myśli i sposoby działania są właściwe, odpowiednie i zasadne? (Tak). Te szatańskie myśli i teorie zajmują dominującą pozycję w sercach ludzi, kierując ich myślami, punktami widzenia, postępowaniem i sposobami działania, a także ich różnymi stanami; więc czy ludzie mogą zrozumieć prawdę? Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie – czy ludzie nie praktykują i nie trzymają się rzeczy, które uważają za słuszne, tak jakby były prawdą? Skoro te rzeczy są prawdą, to dlaczego trzymanie się ich nie rozwiązuje praktycznych problemów? Dlaczego hołdowanie im nie powoduje w tobie prawdziwej zmiany, mimo że od lat wierzysz w Boga? Dlaczego nie jesteś w stanie użyć słów Boga, by rozpoznać te filozofie, które pochodzą od szatana? Czy nadal trzymasz się tych szatańskich maksym, jakby były prawdą? Jeśli naprawdę masz rozeznanie, to czy nie znalazłeś źródła problemów? Jest tak, ponieważ to, czego się trzymałeś, nigdy nie było prawdą, tylko szatańskimi błędami i filozofiami – w tym tkwi problem. Wszyscy powinniście podążać tą ścieżką, aby zbadać i przeanalizować samych siebie; zobaczyć, które rzeczy w was są zasadne, które są zgodne ze zdrowym rozsądkiem i światową mądrością, które według was możecie wydobyć na światło dzienne – niepoprawne myśli, punkty widzenia, kierunki działania i podstawy, które już traktowaliście jak prawdę w waszych sercach, których nie uważacie za zepsute skłonności(Tylko zmiana zepsutego usposobienia może doprowadzić do prawdziwej transformacji, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Czytając słowa Boże, uświadomiłam sobie, że przejawiam nikczemne i złe usposobienie. Uznałam to za przekroczenie granicy, gdy Li Xin mnie skrytykowała w obecności innych oraz zrujnowała moją reputację i mój status. Jak mówi przysłowie: „Miłą osobę się nęka, tak jak łagodnego konia się dosiada”. Gdybym puściła to płazem, inni z pewnością by powiedzieli, że jestem bezużytecznym popychadłem. Pomyśleliby, że mogą mnie traktować, jak im się podoba. Nie mogłam tego tak zostawić, chciałam się zemścić i potraktować Li Xin z lekceważeniem. Pomyślałam też: To Li Xin pierwsza mnie źle potraktowała. Każda moja reakcja będzie w porządku. Powinnam przynajmniej dać jej odczuć, jak to jest doznać krzywdy, powinnam dać upust swojej frustracji i przygnębieniu. Jak to mówią: „Oko za oko, ząb za ząb” i „Jeśli jesteś niemiły, nie wiń mnie za niesprawiedliwość”. Dzięki objawieniu słów Bożych dostrzegłam, że moje myśli i przekonania brały się z mojej impulsywności, szatańskiej filozofii i mojego zepsutego usposobienia. Chciałam zaatakować i zemścić się na każdym, kto mnie skrzywdził lub obraził. Jeśli przez kogoś poczułam się źle, musiałam się zrewanżować. Dotarło do mnie, że jestem podła i zła. Gdy pozwalałam swojemu zepsutemu usposobieniu kierować moim życiem, myślałam tylko o tym, żeby siebie uszczęśliwić i zadowolić, a także o tym, hak chronić własne interesy. Ani przez chwilę nie pomyślałam, czy moje działania są w zgodzie z prawdą albo czy zaszkodzą Li Xin. Stałam się samolubna i miałam zawężone horyzonty. Li Xin potrafiła się nad sobą zastanowić i poznać siebie, miała odwagę, by obnażyć swoje zepsucie. Przejawiała pragnienie praktykowania prawdy i okazania skruchy. Powinnam była właściwie ją potraktować i odrzucić swoje uprzedzenia. Ale ja nie dodawałam jej otuchy, dostrzegałam jedynie jej zepsucie i dążyłam do zemsty. Czyż nie byłam bezlitosna, mimo że racja była po mojej stronie? Gdy sobie to uświadomiłam, poczułam, że mam marne człowieczeństwo. Pogrążyłam się w uczuciach nienawiści i choć zaspokoiłam swoją chęć odwetu, nie czułam się szczęśliwsza ani spokojniejsza. Czułam się jeszcze gorzej, miałam poczucie winy i wyrzuty sumienia. Na własnej skórze doświadczyłam, że kierując się w życiu zepsutym usposobieniem, sama cierpię i krzywdzę innych wokół mnie. Nie powinnam była tak postąpić. Dotarło też do mnie, że podzielałam przekonania ludzi niewierzących. Myślałam, że chronić siebie mogę tylko wtedy, jeśli złem będę odpowiadać na zło. W świecie laickim uczciwi ludzie często są nękani, ale mogą jedynie schować dumę do kieszeni i pójść na kompromis. Jednak w domu Bożym nie ma czegoś takiego jak nękanie. Bez względu na to, co się nam przytrafia i jak inni nas traktują, dzieje się to za zgodą Boga, musimy z tego wynosić jakąś naukę i praktykować prawdę. Powinnam to przyjąć jako pochodzące od Boga i traktować Li Xin zgodnie z Jego słowami.

Nazajutrz wciąż czułam się z tym źle i nie byłam pewna, jak się zachować wobec Li Xin, więc pomodliłam się do Boga: „O Boże, wiem, że nie powinnam traktować Li Xin, kierując się szatańskimi filozofiami, ale moja znajomość tego problemu jest zbyt powierzchowna i brak mi poczucia wyzwolenia. Nie wiem, jak powinnam traktować Li Xin. Boże, proszę, poprowadź mnie”. Potem natrafiłam na jeszcze jeden fragment: „Bóg jest gniewem i nie toleruje obrazy – co nie oznacza jednak, że gniew Boga nie rozróżnia okoliczności lub nie kieruje się zasadami. To właśnie zepsuta ludzkość ma wyłączność na przypadkowe, nieplanowane wybuchy gniewu, wściekłości, która nie zważa na konkretną przyczynę. Kiedy człowiek uzyska pewien status, zwykle trudno mu jest kontrolować własny nastrój, będzie więc chętnie poszukiwał okazji, aby wyrazić brak zadowolenia i rozładować emocje. Będzie wpadał w złość bez widocznego powodu, aby zademonstrować swoje możliwości i dać innym do zrozumienia, że jego status i tożsamość są inne niż w przypadku zwyczajnych ludzi. Oczywiście ludzie zepsuci, którzy nie posiadają żadnej pozycji, również często tracą nad sobą kontrolę. Ich złość zwykle spowodowana jest szkodą, której doznały ich prywatne interesy. By chronić swoją pozycję i godność, często dają wyraz emocjom, ujawniając swoją arogancką naturę. Człowiek wybuchnie gniewem i da upust emocjom, aby bronić i podtrzymywać istnienie grzechu. Takie działania są sposobami wyrażania ludzkiego niezadowolenia; przepełnione są nieczystością, spiskami i intrygami, ludzkim zepsuciem i niegodziwością, a nade wszystko przepełnione są rozszalałymi ambicjami i pożądaniami(Sam Bóg, Jedyny II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Gdy przemyślałam słowa Boże, poczułam wstyd. Dostrzegłam, że istota Boga jest sprawiedliwa i święta i że Bóg dokonuje swojego dzieła w sposób oparty na zasadach. Zwłaszcza Jego gniew i miłosierdzie są czyste i niesplamione. Weźmy na przykład to, jak Bóg potraktował Sodomę i Niniwę. Oba miasta sprzeciwiły się Bogu, opanowane przez zło i rozwiązłość. Nikczemne postępki ich mieszkańców od dawna znane były Bogu, należało te miasta zdziesiątkować za zło, jakie się w nich dokonywało. Jednak ich reakcja na przybycie posłańców od Boga była bardzo różna. Mieszkańcy Sodomy zawzięcie prześladowali posłańców i nienawidzili wszystkiego, co pozytywne. Ostatecznie oburzyli usposobienie Boga i zostali zgładzeni przez rozpaloną siarkę. Z kolei mieszkańcy Niniwy uwierzyli słowom Jonasza i zgodnie z nimi postąpili, całe miasto stanęło przed Bogiem, by wyznać swoje winy i pokutować, co sprawiło, że Bóg zmienił zdanie i okazał im miłosierdzie. Bóg w swoim traktowaniu ludzi kieruje się zasadami. Jeśli ludzie uparcie wzbraniają się przed skruchą, Bóg ich potępi i zgładzi. Ale gdy wyznają swoje grzechy i żałują, że je popełnili, Bóg od razu uśmierza swój gniew i okazuje im miłosierdzie. Na podstawie nastawienia Boga do ludzkości zrozumiałam, że ja w swoich działaniach i w tym, jak traktowałam ludzi, nie kierowałam się zasadami, że postępowałam wyłącznie pod wpływem swojego zepsutego usposobienia. Gdy Li Xin przejawiała zepsucie, ale nie szkodziło to zbytnio moim interesom, nie pomagałam jej z tym skończyć, tylko ignorowałam to. Gdy moje interesy poważnie ucierpiały i nie potrafiłam już tego dłużej znosić, uległam swojej impulsywności i chciałam się zemścić, nawet gdy chciała okazać skruchę, nie umiałam jej wybaczyć. Pogrążyłam się w uczuciach nienawiści i nosiłam w sercu głęboką urazę. Zrozumiałam, że w obu przypadkach traktowałam Li Xin, kierując się własnym zepsutym usposobieniem, i działałam w obronie swoich interesów. Byłam popędliwa i szukałam odwetu, by zachować swoją reputację, swój status i swoją godność, dając odczuć Li Xin swoją frustrację. Moja wściekłość i nienawiść były samolubne i małostkowe, były szatańskie. Wyszło na jaw moje zepsute usposobienie.

Potem trafiłam na dwa kolejne fragmenty słów Bożych: „Gdyby wydarzyło się coś, co wzbudziłoby w tobie nienawiść, jak byś na to patrzył? W oparciu o co byś to postrzegał? (W oparciu o słowa Boże). Słusznie. Jeżeli nie wiesz, jak patrzeć na takie rzeczy zgodnie ze słowami Boga, to wówczas możesz jedynie być pobłażliwy, jeśli to tylko możliwe, stłumić swe oburzenie, iść na ustępstwa i czekać na właściwy moment, szukając okazji do zemsty – to właśnie jest ścieżka, którą byś obrał. Jeśli jednak chcesz dążyć do prawdy, musisz patrzeć na ludzi i sprawy zgodnie ze słowami Boga, zadając sobie pytanie: »Dlaczego ten człowiek traktuje mnie w taki sposób? Jak to możliwe, że mnie to spotyka? Dlaczego w ogóle taki wynik jest możliwy?«. Na takie sprawy należy patrzeć zgodnie ze słowami Boga. Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest zdobycie się na to, by przyjąć tę kwestię od Boga, zaakceptować, że pochodzi ona od Niego i że jest to dla ciebie pomocne i korzystne. Aby przyjąć tę sprawę od Boga, musisz najpierw uznać, że została ona przez Niego zaaranżowana i zarządzona. Wszystko, co tylko dzieje się pod słońcem, wszystko, co czujesz, wszystko, co widzisz i słyszysz – wszystko to dzieje się za Jego przyzwoleniem. Kiedy już przyjmiesz tę sprawę od Boga, oceń ją w świetle Jego słów i ustal, jakiego rodzaju człowiekiem jest sprawca i co jest istotą tej sprawy, niezależnie od tego, czy owe słowa lub czyny skrzywdziły cię, zraniły twoje uczucia czy nadszarpnęły twoją reputację. W pierwszej kolejności zwróć uwagę na to, czy ten ktoś jest złym człowiekiem, czy zwyczajnym skażonym człowiekiem. Rozpoznaj najpierw, kim ten ktoś tak naprawdę jest zgodnie ze słowami Boga, a następnie w zgodzie z nimi rozeznaj i potraktuj całą tę sprawę. Czy nie są to właściwe kroki, które należy podjąć? (Owszem). Najpierw przyjmij tę sprawę od Boga i spójrz na zaangażowanych w nią ludzi zgodnie z Jego słowami, aby ustalić, czy są oni zwykłymi braćmi i siostrami, złymi ludźmi, antychrystami, niedowiarkami, złymi duchami, plugawymi demonami czy szpiegami wielkiego czerwonego smoka i czy to, co zrobili, było ogólnie pojętym przejawem skażenia, czy też złym uczynkiem, który miał w ich zamyśle zasiać niepokój i przeszkadzać innym. Wszystko to należy ustalić, zestawiając fakty ze słowami Boga. Ocenianie spraw przez pryzmat słów Bożych to najdokładniejsza i najbardziej obiektywna metoda. Należy więc zarówno rozróżniać ludzi, jak i załatwiać sprawy zgodnie ze słowami Boga. Powinieneś zacząć się zastanawiać: »Zdarzenie to bardzo dotkliwie zraniło moje uczucia i położyło się cieniem na mojej psychice. Cóż jednak uczyniło, aby mnie podbudować, tak abym mógł wkroczyć w życie? Jaka jest intencja Boga?«. Poprowadzi cię to do sedna sprawy, które powinieneś ustalić i zrozumieć – to właśnie jest podążanie właściwą ścieżką. Musisz poszukiwać Bożej intencji, myśląc w ten oto sposób: »Zdarzenie to wstrząsnęło moim sercem i duszą. Czuję udrękę i ból, ale nie mogę się zniechęcać i być pełen wyrzutów. Najważniejsze, to rozpoznać sprawę, rozeznać się w niej i zdecydować, czy to zdarzenie tak naprawdę jest z pożytkiem dla mnie, czy też nie, zgodnie ze słowami Boga. Jeśli wynika ono z tego, że Bóg mnie dyscyplinuje, i jest korzystne dla mojego wkraczania w życie i zrozumienia samego siebie, to powinienem je zaakceptować i poddać się mu; jeśli jest to zaś pokusa ze strony szatana, to wówczas powinienem modlić się do Boga i mądrze ją potraktować«. Czy poszukiwanie i myślenie w ten właśnie sposób stanowi rzeczywiste wkraczanie w życie? Czy jest to patrzenie na ludzi i sprawy zgodnie ze słowami Boga? (Owszem). Następnie, niezależnie od tego, z jaką sprawą masz do czynienia lub jakie problemy pojawiają się w twoich relacjach z ludźmi, powinieneś poszukać odpowiednich słów Bożych, aby je rozwiązać(Co to znaczy dążyć do prawdy (9), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy I). „Jeśli wybierzesz właściwą ścieżkę, to kiedy ktoś wypowie się w sposób raniący twój wizerunek czy twoją dumę albo obrazi twój charakter i twoją godność, będziesz miał wybór i będziesz mógł okazać tolerancję. Nie będziesz wdawać się w kłótnie z tą osobą, nie zważając na słowa, ani celowo się usprawiedliwiać, zaprzeczać i atakować drugiej strony, wzniecając nienawiść. Jaka jest istota i znaczenie tolerancji? Mówisz tak: »Część z tego, co powiedział, nie jest zgodna z faktami, ale wszyscy ludzie, którzy nie rozumieją prawdy, zachowują się w ten sposób, zanim dostąpią zbawienia, i ja też taki byłem. Teraz, gdy rozumiem prawdę, nie wybieram ścieżki niewierzących, która polega na spieraniu się o dobro i zło lub na angażowaniu się w filozofię walki – wybieram tolerancję i traktowanie innych z miłością. Niektóre z rzeczy, o jakich on mówi, nie pokrywają się z faktami; nie zwracam na to uwagi. Przyjmuję to, czego potrafię być świadomy i co jestem w stanie pojąć. Przyjmuję to od Boga i zanoszę przed Jego oblicze w modlitwie, prosząc Go, by stworzył okoliczności, które ujawnią moje zepsute skłonności, co pozwoli mi poznać ich istotę i da mi możliwość zajęcia się tymi problemami, a także stopniowego ich przezwyciężenia i wejścia w prawdorzeczywistość. Jeśli chodzi o to, kto mówi coś, co ma mnie zranić, o to, czy ma rację, czy też nie i jaka jest jego motywacja, z jednej strony staram się w tym rozeznać, a z drugiej toleruję tę osobę«. Jeśli jest to ktoś, kto akceptuje prawdę, możesz z nim usiąść i spokojnie to omówić. Jeśli tak nie jest, jeśli to zły człowiek, to nie zwracaj na niego uwagi. Poczekaj, aż wystarczająco sobie nagrabiswoim zachowaniem; kiedy już wszyscy bracia i siostry rozeznają się w sytuacji i go przejrzą, podobnie jak ty, a przywódcy i pracownicy będą mieli zamiar go usunąć i odpowiednio potraktować, wtedy nadejdzie czas, aby Bóg się nim zajął, a ty oczywiście będziesz zachwycony. Jednakże ścieżka, którą powinieneś wybrać, w żadnym razie nie polega na wdawaniu się w werbalne potyczki ze złymi ludźmi ani na kłótniach i przyjmowaniu w stosunku do nich postawy obronnej. Zamiast tego, ilekroć coś się wydarza, powinieneś praktykować zgodnie z prawdozasadami. Bez względu na to, czy masz do czynienia z ludźmi, którzy cię zranili, czy z takimi, którzy tego nie zrobili i których obecność jest dla ciebie korzystna, zasady twojej praktyki powinny pozostać takie same(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (15), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Czytając słowa Boże, zyskałam jeszcze większą jasność, a także odnalazłam ścieżki praktyki. Zrozumiałam, że bez względu na to, co się nam przytrafia, dzieje się to za zgodą Boga i musimy wyciągać z tego naukę. Bóg ponagla nas, byśmy ludzi traktowali w sposób oparty na zasadach. Wobec tych, którzy nas skrzywdzili, nie powinniśmy zawsze poddawać się upokorzeniu i iść na ustępstwa, ani też nie powinniśmy pogrążać się w nienawiści i szukać zemsty. Zamiast tego powinniśmy zaakceptować zaistniałą sytuację jako pochodzącą od Boga, poszukiwać Jego intencji oraz potraktować całą sprawę zgodnie z prawdozasadami. Jeśli ktoś przejawia zepsucie i nieświadomie krzywdzi nas swoimi słowami lub działaniami, musimy okazać miłującą tolerancję i wyrozumiałość, zastanowić się nad sobą w świetle krytycznych uwag innych osób i skupić się na własnym wejściu w życie. Jeśli złe intencje kryją się za tym, co ktoś mówi i robi, jeśli krytykuje nas i atakuje za naszymi plecami, nie możemy jedynie zastanawiać się nad sobą, ale musimy też rozeznać się co do tego, jakiego rodzaju osobą jest ten ktoś i jakie ma intencje, a także wskazać, jakie ma problemy. Jeśli ten ktoś skłonny jest zaakceptować prawdę, okazać skruchę i zmienić się, należy go traktować jak innych braci i inne siostry, zaoferować rozmowę i wsparcie. Jeśli zaś wcale nie akceptuje prawdy, jest złoczyńcą i antychrystem, to należy to ujawnić, zyskać rozeznanie, zdemaskować go i zgłosić zgodnie z prawdą, a także należy nim wzgardzić i go odrzucić. Tak właśnie należy traktować ludzi, chcąc być w zgodzie z prawdozasadami. Zepsute usposobienie Li Xin było względnie poważnym problemem, ale ona akceptowała prawdę, chciała okazać skruchę i się zmienić, więc powinnam ją właściwie traktować. Musiałam być tolerancyjna i cierpliwa wobec niej i przebaczyć jej to, że mnie skrzywdziła. Jeśli chodzi o jej problemy, których nie dostrzegała, powinnam zwrócić jej na nie uwagę i pomóc, wspierać ją, żeby poznała siebie i wyzbyła się zepsutego usposobienia. Ponadto dzięki temu doświadczeniu zastanowiłam się nad sobą i poznałam siebie. Zrozumiałam, że moja postawa jest za słaba, a moje pragnienie reputacji i statusu zbyt silne. Gdy słowa i czyny Li Xin zagroziły mojemu statusowi i mojej reputacji, zapalczywie zapragnęłam zemsty i zatraciłam racjonalność, którą zwykły człowiek powinien mieć. Niektóre krytyczne uwagi Li Xin na mój temat nie były obiektywne, a inne wskazywały na moje realne problemy. Na przykład, w ramach wykonywania obowiązków skupiałam się bardziej na pracy niż na doświadczaniu słów Bożych, czasem miałam niewłaściwe priorytety, gdy wypełniałam obowiązki, i tak dalej. To wszystko były moje braki. Moja reputacja mogła zostać nadszarpnięta wskutek krytyki, ale pozwoliło mi to lepiej dostrzec moje problemy. Pomogło mi też w wejściu w życie. Czemu więc miałabym ganić Li Xin i nią gardzić? Im więcej o tym myślałam, tym bardziej czułam się poruszona i moje uprzedzenie wobec Li Xin w końcu całkiem zniknęło.

Później, podczas zgromadzenia, otworzyłam się przed Li Xin, powiedziałam jej o swoim zepsuciu i wejściu w życie. Gdy zaczęłam tak praktykować, napięcie między nami zniknęło i byłam w stanie właściwie ją traktować. Później, współpracując z Li Xin, uświadomiłam sobie, że jej rywalizacja o status stała się problematyczna i że ona sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Czasem jej krytyczne uwagi na mój temat nie były obiektywne. Próbowałam je zaakceptować jako pochodzące od Boga, zastanowić się nad swoimi problemami i porzucić plany popędliwej zemsty, skupiając się na rozeznaniu i obserwacji. Gdy zobaczyłam, że zepsute usposobienie Li Xin stało się poważnym problemem, że jej człowieczeństwo jest marne, że ona stale nie potrafi okazać prawdziwej skruchy oraz powoduje niepokój i zakłócenia, zgłosiłam tę sytuację do przywódczyni. Ostatecznie Li Xin została przeniesiona. Czułam się dużo spokojniejsza i wyzwolona, praktykując w ten sposób. Bogu dzięki! Dzięki temu doświadczeniu odkryłam, że tylko praktykując prawdę i żyjąc zgodnie ze słowami Bożymi, możemy rzeczywiście żyć na podobieństwo człowieka.

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Refleksje po przegraniu wyborów

Autorstwa Lin Jing, Chiny Byłem osobą wierzącą już kilka lat, gdy wybrano mnie na stanowisko przywódcze. Byłem naprawdę wdzięczny Bogu za...

Połącz się z nami w Messengerze