Doniesienie na fałszywego przywódcę: osobista walka

02 lutego 2022

Autorstwa Gan Xiao, Chiny

W sierpniu zeszłego roku zostałam zwolniona z dotychczasowego stanowiska i przywódca przeniósł mnie do innego kościoła. Już na pierwszym spotkaniu zauważyłam, że brat Liang Hui spóźnił się o godzinę. Siostra Tan Min, przywódczyni kościoła, też była obecna. Pomyślałam: „Słyszałam od braci i sióstr, że Liang Hui jest niedbały i pełniąc obowiązek robi to, na co ma ochotę, a poza tym ciągle bez powodu spóźnia się na spotkania. Dziś też przyszedł bardzo spóźniony, więc Tan Min powinna porozmawiać z nim o tym problemie”. Ale ona w ogóle nie zareagowała i nie zwróciła mu uwagi. W czasie spotkania inny brat opowiadał, że czuje się tłamszony przez moc pieniądza, że nie potrafi skoncentrować się na pełnionym obowiązku; wydawał się bardzo przygnębiony. Kilkoro z nas znalazło fragmenty słów Bożych, by omówić je z nim i mu pomóc, ale Tan Min, mimo że była przywódczynią kościoła, nie powiedziała nic. Zauważyłam, że podczas zgromadzeń nie brała żadnej odpowiedzialności, lecz tylko klepała formułki i nikomu w niczym nie pomagała. Chciałam z nią porozmawiać o tym problemie, ale potem uznałam, że ponieważ było to moje pierwsze zgromadzenie, to może mam zbyt ograniczoną perspektywę, więc powinnam trochę poczekać, zanim zabiorę głos. Ku mojemu zaskoczeniu sytuacja powtórzyła się na kilku kolejnych spotkaniach. Czasem kończyła zgromadzenie tuż po czytaniu słów Bożych, prawie w ogóle ich nie omawiając. W ogóle nie poświęcała uwagi omawianiu słów Boga. Pomyślałam: „Głównym zadaniem przywódcy jest kierowanie braci i sióstr podczas czytania słów Bożych i omawianie prawdy, żeby mogli ją zrozumieć i wejść w rzeczywistość słów Boga. Ale Tan Min nie prowadzi omówień słów Boga i nie rozwiązuje problemów ludzi. Czyż nie jest to zaniedbanie obowiązku? Zwykłe obijanie się? Czy w taki sposób uda się cokolwiek osiągnąć? Przecież dalsze takie postepowanie opóźni wszystkim wejście w życie. Chcę coś powiedzieć, ale boję się, że ona tego nie przyjmie albo zarzuci mi arogancję i każe zastanowić się nad sobą po utracie dawnego stanowiska, zamiast wtrącać się w sprawy innych”. Gdy tak pomyślałam, postanowiłam dać sobie spokój, zapomnieć o wszystkim i skupić się na sobie.

Miesiąc później przydzielono mi inny obowiązek i przypisano do dwóch innych grup spotkaniowych. W czasie tych spotkań bracia i siostry nie koncentrowali się na omawianiu słów Bożych ani swoich doświadczeń i swojej wiedzy. Czasem po prostu sobie gawędzili. Wiedziałam, że powodzenie życia kościoła zależy bezpośrednio od osoby, która ten kościół prowadzi, a jeśli taki stan się utrzyma, wejście w życie przez braci i siostry będzie zagrożone, więc zgłosiłam to Tan Min. Ku mojemu zaskoczeniu w ogóle nie chciała tego zaakceptować, a nawet stwierdziła, że niepowodzenie życia kościoła to problem braci i sióstr. Pomyślałam: „Nie zastanawia się nad sobą, tylko zrzuca całą odpowiedzialność na braci i siostry. Jako przywódczyni w ogóle nie akceptuje prawdy, nie słucha sugestii braci i sióstr ani nie bierze na siebie żadnego brzemienia życia kościelnego. Jak może prowadzić innych ku zrozumieniu prawdy i wejściu w rzeczywistość słów Boga? W ten sposób tylko skrzywdzi braci i siostry. Muszę z nią o tym ponownie pomówić”. Ale gdy miałam coś powiedzieć, zaczęłam się martwić, myśląc: „Właśnie nie zaakceptowała mojej sugestii, a do tego była niemiła. Po co mam się powtarzać? Jest przywódczynią kościoła, więc jeśli znów zwrócę jej uwagę, może uznać, że wykraczam poza moje kompetencje, i żywić do mnie urazę. Powinnam siedzieć cicho”. Nie czułam się z tym komfortowo, ale ostatecznie nic nie powiedziałam. Po kilku dniach Tan Min powiedziała mi, że przycięła braci i siostry w czasie spotkania, co też ze wszystkimi szczegółami mi opisała. Byłam bardzo zaskoczona i pomyślałam: „Jak możesz być tak nieświadoma? Życiu kościoła brakuje dyscypliny, ponieważ jako przywódczyni jesteś nieodpowiedzialna i niedbała. Jak możesz besztać za to innych? Samo besztanie ludzi bez omawiania prawdy niczego nie rozwiąże”. Naprawdę chciałam ponownie poruszyć temat jej problemów, ale widząc, jak była pewna siebie, uznałam, że źle by to przyjęła. Pomyślałam: „Dopiero co zostałam zwolniona, więc jakie mam prawo, by cokolwiek jej wypominać? Poza tym nasze ścieżki ciągle się przecinały, więc gdybym ją obraziła, miałabym w kościele ciężkie życie. Jeśli później odmówi przydzielenia mi obowiązku, stracę szansę na zbawienie. No dobrze, nic nie powiem i nie będę się wychylać. Będę żyć życiem kościoła i spełniać swój obowiązek”.

Usłyszałam, jak pewni bracia i siostry mówią, że Tan Min jest wprawdzie odpowiedzialna za ich pracę, ale od jakiegoś czasu nie uczestniczy w spotkaniach. Dodali też, że nie umiała odnieść się do problemów nowych wiernych, a niektórzy z nich, wskutek ingerencji religijnych pastorów i starszych, przestali przychodzić na spotkania. Pomyślałam: „Ewangelizacja jest taka ważna, ale Tan Min nie próbuje się odnieść do prawdziwych problemów. To bardzo nieodpowiedzialne! Tan Min nie wykonuje żadnej praktycznej pracy i jest bezpośrednio odpowiedzialna za to, że nowi wierni rezygnują, bo nie zostali podlani ani nakarmieni!”. Czułam, że to bardzo poważny problem, i koniecznie musiałam porozmawiać z nią twarzą w twarz. Kilka dni później spotkałam Tan Min i wspomniałam o kwestiach podniesionych przez tamtych braci i siostry, ale ona dalej o wszystko obwiniała wyłącznie ich. Wyglądało na to, że za nic nie bierze odpowiedzialności. Zwróciłam też uwagę na to, że nie odnosząc się do praktycznych problemów jako przywódczyni kościoła, była nieodpowiedzialna i zaniedbywała swój obowiązek, że opóźni to pracę kościoła i przyniesie szkodę braciom i siostrom. Ale zrobiła tylko smutną minę i nie powiedziała ani słowa. Pomyślałam: „Nie wykonuje praktycznej pracy, nie dźwiga brzemienia swojego obowiązku i nigdy nie przyjmuje prawdy. Oznacza to, że jest fałszywą przywódczynią i powinnam donieść o jej problemach przełożonym, żeby możliwie szybko została zwolniona”. Ale ja się wahałam, myśląc: „Jeśli na nią doniosę, a ona się o tym dowie, czy nie uzna, że się jej celowo czepiam i próbuję się z nią pokłócić? Jeśli by została usunięta, nie byłoby tak źle, ale jeśli nie, to czy nie byłaby obrażona? Pozostanie w tym kościele byłoby dla mnie wtedy bardzo utrudnione. Gdyby mnie zwolniła i straciłabym swój obowiązek, straciłabym zarazem szansę na zbawienie. No dobrze, nie doniosę o jej problemach i będę dalej spełniać swój obowiązek”. Miałam jednak wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że w kościele jest fałszywa przywódczyni, ale zachowałam to dla siebie. Czy to było podtrzymywanie pracy kościoła? Toczyłam wewnętrzną walkę, więc zwróciłam się do Boga w modlitwie: „Boże, widzę problemy Tan Min i chciałabym na nią donieść, ale mam pewne obawy. Proszę, pokieruj mną, żebym przezwyciężyła te mroczne moce i ochroniła pracę kościoła”.

Później przeczytałam fragment słów Boga: „Jakie podejście powinni mieć ludzie do traktowania przywódcy albo współpracownika? Jeśli to, co robi przywódca bądź pracownik, jest słuszne i zgodne z prawdą, możesz go słuchać. Jeśli to, co robi, jest złe i niezgodne z prawdą, możesz go nie słuchać i zdemaskować, sprzeciwić się mu i wyrazić odrębną opinię. Jeżeli nie potrafi wykonywać rzeczywistej pracy albo popełnia złe uczynki, zaburzając pracę kościoła i ukazuje się jako fałszywy przywódca, fałszywy pracownik bądź antychryst, to możesz użyć własnego rozeznania, obnażyć go i zgłosić. Jednak niektórzy wybrańcy Boga nie rozumieją prawdy i są wyjątkowo tchórzliwi – bawiają się, że fałszywi przywódcy i antychryści pognębią ich i udręczą, więc nie ośmielają się przestrzegać zasad. Mówią: »Jeśli przywódca mnie wyrzuci, to będę skończony. Jeśli sprawi, że wszyscy mnie zdemaskują lub porzucą, nie będę już mógł wierzyć w Boga. Jeśli zostanę wyrzucony z kościoła, Bóg mnie nie zechce i nie zbawi. Czy moja wiara nie będzie wtedy na próżno?« Czy takie myślenie nie jest niedorzeczne? Czy tacy ludzie mają prawdziwą wiarę w Boga? Czy fałszywy przywódca lub antychryst, wyrzucając cię, reprezentuje Boga? Kiedy fałszywy przywódca lub antychryst dręczy cię i wyrzuca, jest to dzieło szatana i nie ma nic wspólnego z Bogiem; kiedy ludzie są u suwani lub wydalani z kościoła, jest to zgodne z intencjami Bożymi tylko wtedy, gdy decyzja została podjęta wspólnie przez kościół i wszystkich wybrańców Bożych i kiedy usunięcie lub wydalenie jest całkowicie zgodne z ustaleniami dotyczącymi pracy domu Bożego i prawdozasadami słowa Bożego. Jak wydalenie przez fałszywego przywódcę lub antychrysta miałoby oznaczać, że nie możesz zostać zbawiony? To jest prześladowanie ze strony szatana i antychrysta; nie oznacza to, że nie zostaniesz zbawiony przez Boga. To, czy możesz zostać zbawiony, czy nie, zależy od Boga. Żadna istota ludzka nie jest uprawniona do decydowania o tym, czy możesz być zbawiony przez Boga. Musisz mieć co do tego jasność. Jeśli utożsamiasz wydalenie przez fałszywego przywódcę i antychrysta z wydaleniem przez Boga, czy nie jest to błędne rozumienie Boga? Jest. Jest to nie tylko błędne rozumienie Boga, ale również buntowanie się przeciwko Niemu. Jest to też rodzaj bluźnierstwa przeciw Bogu. A czy takie błędne rozumienie Boga nie jest ignorancją i głupotą? Kiedy fałszywy przywódca lub antychryst cię wyrzuca, dlaczego nie szukasz prawdy? Dlaczego nie szukasz kogoś, kto rozumie prawdę, aby uzyskać od niego odrobinę rozeznania? I dlaczego nie zgłaszasz tego zwierzchnikom? To dowodzi, że nie wierzysz, by prawda miała najwyższą władzę w domu Bożym, pokazuje to, że nie masz prawdziwej wiary w Boga, że nie jesteś kimś, kto szczerze wierzy w Boga. Jeśli pokładasz ufność w Bożej wszechmocy, dlaczego obawiasz się zemsty fałszywego przywódcy lub antychrysta? Czy mogą oni określić twój los? Jeśli posiadasz umiejętność rozeznania i wykryjesz, że ich działania kłócą się z prawdą, dlaczego nie porozmawiasz o tym z wybrańcami Bożymi, którzy rozumieją prawdę? Masz przecież usta, więc dlaczego nie ośmielasz się zabrać głosu? Dlaczego tak się boisz fałszywego przywódcy czy antychrysta? To pokazuje, że jesteś nic niewartym tchórzem, pachołkiem szatana(Punkt trzeci: Wykluczają i atakują tych, którzy dążą do prawdy, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Lektura tych słów prawdziwie rozjaśniła moje serce. Spotykając fałszywego przywódcę w kościele, nie powinniśmy się mu kłaniać i na każdym kroku dawać mu się ograniczać. Musimy zareagować, obnażyć go i donieść na niego przywódcom wyższego szczebla. Taka jest wola Boga. Wiedziałam, że Tan Min nie wykonywała praktycznej pracy i była fałszywym przywódcą, ale nie odważyłam się mówić o jej problemach, bo patrzyłam na to ze złej perspektywy. Sądziłam, że przywódca ma władzę i może zdecydować, czy mogę spełniać obowiązek, czy nie, więc jeśli ją obrażę, mogę stracić obowiązek, a wtedy nie dostąpię zbawienia. Pojęłam, że mimo tylu lat wiary wciąż nie rozumiałam Boga. W domu Bożym władzę dzierżą prawda i sam Bóg. To, czy będę miała obowiązek i czy zostanę zbawiona, zależy od Boga, a nie od jakiegokolwiek przywódcy. Nawet jeśli fałszywy przywódca miał władzę i rzeczywiście by mnie tłamsił, byłoby to tylko tymczasowe. Bóg widzi wszystko, a Duch Święty wszystko ujawnia, więc prędzej czy później fałszywi przywódcy i antychryści zostaną obnażeni i wydaleni. Nie rozumiałam sprawiedliwego usposobienia Boga i bałam się urazić innych, ale nie bałam się urazić Boga. Nie miałam Boga w sercu. Co była ze mnie za wierząca? Uważałam, że skoro nie jestem przywódczynią, to nie mam prawa krytykować Tan Min, i martwiłam się, że inni ludzie każą mi pilnować własnego nosa. Sposób, w jaki na to patrzyłam, był absurdalny. Jako członkini domu Bożego nie powinno mieć dla mnie znaczenia, czy zostanę zwolniona i jaki obowiązek wykonuję – jeśli odkryję w kościele fałszywego przywódcę, to mam odpowiedzialność i obowiązek, by to zgłosić. Jest to chronienie pracy kościoła i tym samym czynienie dobra. Jest to również wzięcie odpowiedzialności za życie braci i sióstr, a nie wykraczanie poza swoje kompetencje czy wtrącanie się, a już na pewno nie jest to oznaka arogancji i stawianie się na piedestale. Jest to wykonywanie obowiązku kogoś, kto należy do Bożych wybrańców. Gdy to zrozumiałam, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak się bałam obnażyć fałszywą przywódczynię. Jakie było prawdziwe źródło tego problemu?

Szukając odpowiedzi, przeczytałam te słowa Boga: „W skład człowieczeństwa powinno wchodzić zarówno sumienie, jak i rozum. Są to najbardziej fundamentalne i najważniejsze składniki. Jakiego rodzaju osobą jest ktoś, kto nie ma sumienia i komu brakuje rozumu, jaki charakteryzuje zwykłe człowieczeństwo? Mówiąc ogólnie, jest to ktoś, komu brakuje człowieczeństwa, czyje człowieczeństwo jest bardzo kiepskiej jakości. Zagłębiając się w szczegóły, jakie przejawy utraconego człowieczeństwa taka osoba ukazuje? Spróbujcie przeanalizować, jakie cechy charakteru można znaleźć u takich ludzi i jak konkretnie się one przejawiają. (Są egoistyczni i podli). Egoistyczni i podli ludzie są powierzchowni w swoich działaniach i zdystansowani od rzeczy, które nie dotyczą ich osobiście. Nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego ani nie uwzględniają intencji Boga. Nie biorą na siebie ciężaru wykonywania swoich obowiązków czy dawania świadectwa o Bogu i nie mają poczucia odpowiedzialności. (…) Istnieją ludzie, którzy nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności, bez względu na to, jaki wykonują obowiązek. Nie zgłaszają również problemów przełożonemu, gdy tylko je zauważą. Kiedy widzą, że ktoś powoduje zakłócenia i wywołuje niepokoje, przymykają na to oko. Gdy widzą złych ludzi popełniających zło, nie próbują ich powstrzymać. Nie chronią interesów domu Bożego ani nie zastanawiają się, na czym polega ich obowiązek i odpowiedzialność. Przy pełnieniu obowiązku tacy ludzie nie wykonują żadnej prawdziwej pracy; są to żądni wygód ludzie próbujący przypodobać się innym; mówią i działają wyłącznie kierowani własną próżnością, dla zachowania twarzy, statusu i ze względu na własny interes; skłonni poświęcić swój czas i wysiłek jedynie sprawom, które przynoszą im korzyści. Działania i intencje kogoś takiego są dla każdego jasne: pojawiają się, gdy tylko jest szansa na pokazanie twarzy bądź skorzystanie z jakiegoś błogosławieństwa; lecz gdy nie ma szansy na pokazanie twarzy bądź przychodzi cierpienie, znikają z pola widzenia jak żółw chowający głowę do swojej skorupy. Czy taka osoba ma sumienie i rozum? (Nie). Czy osoba bez sumienia i rozumu, która zachowuje się w taki sposób, odczuwa wyrzuty sumienia? Tacy ludzie nie mają wyrzutów sumienia; sumienie takiej osoby nie służy niczemu. Nigdy nie odczuwali wyrzutów sumienia, więc czy mogą poczuć naganę bądź dyscyplinowanie ze strony Ducha Świętego? Nie, nie mogą(Oddając serce Bogu, można pozyskać prawdę, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże pomogły mi zrozumieć, że bałam się obnażyć i zgłosić fałszywą przywódczynię, ponieważ polegałam na szatańskich filozofiach, takich jak: „Pozostaw rzeczy własnemu biegowi, jeśli nie dotykają one nikogo osobiście”, „Rozsądni ludzie potrafią się ochronić – po prostu starają się nie popełniać błędów” czy „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”. Te szatańskie filozofie stały się moimi mottami i kierowały moim myśleniem, więc zawsze starałam się chronić własne interesy, nie myśląc o pracy kościoła. Stawałam się coraz bardziej nikczemna, samolubna i przebiegła. Doskonale wiedziałam, że Tan Min nie wykonuje praktycznej pracy i nie chce przyjąć prawdy, wiedziałam, że jest fałszywą przywódczynią. Jej zachowanie już zaważyło na pracy kościoła i opóźniło braciom i siostrom wejście w życie, więc powinnam ujawnić tę sprawę i donieść na Tan Min. Ale bałam się tego, że gdybym ją uraziła, ona potępi mnie i będzie nękać, więc nie odważyłam się tego zrobić. Chciałam chronić moją reputację, status i przyszłe przeznaczenie, więc tylko przyglądałam się, jak praca kościoła oraz wejście w życie przez braci i siostry cierpi, a sama umywałam ręce i przymykałam oko na obecność fałszywej przywódczyni. Stanęłam po stronie szatana, pobłażając fałszywej przywódczyni, która szkodziła pracy kościoła. Kierowałam się w życiu truciznami szatana i stałam się jego niewolnicą, martwiąc się tylko o siebie, pozbawiona oddania Bogu, wyzuta z sumienia i rozumu. W ogóle nie urzeczywistniałam wizerunku człowieka. Zrozumiałam, że wciąż znajduję się pod władzą szatana i należę do niego. Musiałam dążyć do prawdy, odrzucić szatana i być kimś, kto jest posłuszny Bogu. Kiedy stało się to dla mnie jasne, poczułam, że mam wielki dług wobec Boga i nienawidziłam swego samolubnego i skandalicznego zachowania. Musiałam natychmiast donieść na fałszywą przywódczynię, by przestać ranić serce Boże. Zgłosiłam więc przywódczyni wyższego szczebla to, że Tan Min nie wykonuje prawdziwej pracy ani przyjmuje prawdy. Ale minęło kilka dni i nie dostałam żadnej informacji, w jaki sposób załatwili sprawę z Tan Min. Zaczęłam się niepokoić. Jeśli fałszywa przywódczyni nie zostanie szybko usunięta, praca kościoła dalej będzie się opóźniać, więc rozważałam napisanie kolejnego listu, by się dowiedzieć się, co się dzieje. Ale potem pomyślałam: „Jeśli znów o tym wspomnę, przywódczyni wyższego szczebla pomyśli, że tańczę na zbyt wielu weselach. Tak czy owak, skoro już powiedziałam swoje, może spełniłam tym samym swój obowiązek i nie powinnam się tym więcej martwić”. Ale czułam się z tym nieswojo i tej nocy w ogóle nie mogłam spać.

Pewnego ranka przeczytałam te słowa Boga: „Jeśli jakiś kościół nie posiada nikogo, kto jest chętny, by praktykować prawdę, nikogo, kto potrafi trwać przy świadectwie o Bogu, wówczas taki kościół powinien zostać całkowicie odizolowany, a jego kontakty z innymi kościołami muszą zostać zerwane. Nazywa się to »grzebaniem śmierci« i to właśnie znaczy wygnać szatana. Jeśli do jakiegoś kościoła przynależy kilku lokalnych zbirów, za którymi podążają »małe muchy«, którym kompletnie brak rozeznania, a członkowie zgromadzenia – nawet poznawszy prawdę – wciąż nie są zdolni do odrzucenia udręki i manipulacji tych zbirów, wówczas wszyscy ci głupcy zostaną ostatecznie wyeliminowani. Choć te małe muchy mogły nie uczynić niczego strasznego, są jeszcze bardziej podstępne, jeszcze bardziej zręczne i wykrętne, i każdy, kto jest taki jak one, zostanie wyeliminowany. Nikt się nie uchowa! Ci, którzy należą do szatana, zostaną mu zwróceni, zaś ci, którzy należą do Boga, z pewnością wyruszą na poszukiwanie prawdy. Decyduje o tym ich natura. Niech zginą wszyscy, którzy podążają za szatanem! Takim ludziom nie zostanie okazana ani odrobina litości. Niech ci, którzy szukają prawdy, będą zaopatrzeni i niech czerpią przyjemność ze słowa Bożego ku zadowoleniu swych serc. Bóg jest sprawiedliwy, nie faworyzowałby nikogo. Jeśli jesteś diabłem, wówczas jesteś niezdolny do praktykowania prawdy, jeśli zaś jesteś kimś, kto poszukuje prawdy, wówczas pewnym jest, że nie zostaniesz zniewolony przez szatana. Nie ulega to żadnej wątpliwości(Ostrzeżenie dla tych, którzy nie praktykują prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Dzięki słowom Boga pojęłam, że Jego usposobienie jest święte i sprawiedliwe i nie toleruje żadnej obrazy. Bóg nienawidzi tego, że fałszywi przywódcy i antychryści zakłócają pracę kościoła i utrudniają braciom i siostrom wejście w życie. Bóg nie znosi tych, którzy nie praktykują prawdy i nie chronią interesów kościoła, kiedy pojawiają się fałszywi przywódcy i antychryści. Takie osoby rozumieją prawdę, a jednak jej nie praktykują, tylko myślą o własnym interesie. To przebiegli i sprytni ludzie, którzy zostaną wykluczeni, jeśli nie zechcą okazać skruchy. Wiedziałam, że Tan Min jest fałszywą przywódczynią, a teraz, gdy przełożona wyższego szczebla nie reagowała, powinnam działać dalej, żeby doprowadzić sprawę do końca. Ale ja chciałam chronić siebie, ignorując wszystko, co nie dotyczyło mnie osobiście. Pozwoliłam, żeby panoszyła się i zakłócała pracę kościoła. Nie zważałam na wolę Boga ani nie stałam po stronie prawdy, lecz stanęłam po stronie szatana. To było branie udziału w nikczemności fałszywej przywódczyni. Choć mogłoby się wydawać, że nie zrobiłam nic strasznego, to jeśli nie praktykowałam prawdy albo nie chroniłam pracy kościoła w obliczu problemów, zasługiwałam tylko na wydalenie. Wiedziałam, że muszę przestać myśleć o własnych interesach i pozwalać, by fałszywa przywódczyni dalej szkodziła pracy kościoła. Przełożeni zwlekali z zajęciem się sprawą Tan Min, więc mimo że nie znałam przyczyny tego stanu rzeczy, była to dla mnie próba od Boga, który chciał się przekonać, czy umiem odłożyć na bok własne interesy i podtrzymać prawdozasady. Muszę dalej zgłaszać postępowanie tej fałszywej przywódczyni, żeby chronić interesy kościoła. Ponownie zgłosiłam więc tę sprawę przywódczyni wyższego szczebla i podkreśliłam groźne konsekwencje nieusuwania fałszywej przywódczyni. Odpowiedziała, że przez kilka ostatnich dni musiała zająć się pilnymi sprawami, ale zgodnie z zasadami usunie Tan Min ze stanowiska. Przyjęłam tę odpowiedź z dużą ulgą i nauczyłam się, że spokoju można zaznać tylko wtedy, gdy wciela się prawdę w życie.

Tan Min została niebawem usunięta i do kierowania pracą kościoła wybrano inną przywódczynię. Po pewnym czasie rezultaty życia kościoła się znacznie się poprawiły, a nasza praca ruszyła pełną parą. Cieszyłam się, że wszystko się tak skończyło, ale równocześnie czułam wyrzuty sumienia i żal. Po zauważeniu fałszywej przywódczyni nie doniosłam na nią na czas. Myślałam tylko o własnych interesach i ujawniłam szatańskie usposobienie, które negatywnie wpłynęło na pracę w kościoła. Zrozumiałam, że życie według zepsutego, szatańskiego usposobienia i niepraktykowanie prawdy to faktyczne czynienie zła, które jest przez Boga potępiane i którym Bóg gardzi. Zrozumiałam też, jak mądre jest dzieło Boga, a rozpoznanie fałszywej przywódczyni nauczyło mnie rozeznania. Doświadczyłam również, jak wielką krzywdę fałszywy przywódca może uczynić wybranym ludziom Boga. Poznałam też sprawiedliwe usposobienie Boga i zrozumiałam, że w domu Boga władze dzierżą Chrystus i prawda, a żaden człowiek nie podejmuje decyzji. Nieważne, jak wysoką ktoś zajmuje pozycję, jeśli nie praktykuje prawdy i nie robi tego, co chce Bóg, nigdy nie zagości na dłużej w domu Bożym. W końcu zostanie usunięty. Tylko wcielanie w życie słów Boga i robienie wszystkiego zgodnie z zasadami jest zgodne z Jego wolą.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Emocje zasnuły me serce mgłą

W maju 2017 roku zaakceptowałam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Kiedy mój mąż zobaczył moje ozdrowienie i to, jak...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze