Skutki aroganckiego usposobienia

11 grudnia 2022

Autorstwa Bernard, Filipiny

W 2006 roku byłem jeszcze w liceum. Gdy studiowaliśmy Biblię, nauczyciele często prosili mnie, bym przedstawił wstępne uwagi i zapowiedział pastora, który miał nam głosić ewangelię. Mówili, ze mam dobry, wysoki głos, wielu kolegów patrzyło na mnie z podziwem i myślałem, że jestem lepszy od innych. Na studiach nauczyłem się kilku technik komunikacji, dzięki którym świetnie radziłem sobie w interakcjach z ludźmi. Często miałem poczucie wyższości i dumy z moich umiejętności. Uwierzywszy w Boga Wszechmogącego, zacząłem głosić ewangelię znajomym. Pierwszym z nich był pewien brat z Hondurasu. Przyjął ją. Byłem zadowolony. Potem głosiłem ewangelię koledze z Indii. Również szybko ją przyjął. Byłem jeszcze bardziej zadowolony i poczułem, że mam dobry charakter i talent do głoszenia ewangelii. Potem rzuciłem pracę, by poświęcić się głoszeniu ewangelii. Ponieważ dobrze mi szła komunikacja z potencjalnymi odbiorcami ewangelii i umiałem pomagać, niebawem wybrano mnie na lidera grupy. Przełożona poleciła mi też pomóc siostrom Aileen i Agacie, które dopiero zaczęły głosić ewangelię. Czułem się lepszy od innych braci i sióstr. Pewnego razu poszliśmy z siostrą Aileen na spotkanie z potencjalnym odbiorcą ewangelii i zauważyłem, że nie omawia niczego czytelnie i często czyni dygresje. Po spotkaniu ze złością zwróciłem jej na to uwagę. Aileen stała się negatywna i powiedziała: „Bracie, jesteś zbyt arogancki i wielu braci i sióstr nie chce z Tobą pracować”. Sądziłem, że krytykuje mnie, bo powiedziałem jej te rzeczy, więc nie myślałem, że mam jakiś problem. Później nadzorowałem ją i Agatę, gdy pełniły obowiązki, i odkryłem, że obie miały problemy. Nie omówiłem prawdy, by im pomóc, lecz uznałem, że nie czynią postępów w swoich obowiązkach i powiedziałem przełożonej, że nie nadają się do tej pracy. Przełożona wytknęła mi aroganckie usposobienie i powiedziała, że nie umiem właściwie radzić sobie z wadami innych. Wysłała mi też kilka fragmentów słów Boga, ujawniających aroganckie usposobienie ludzi. Zignorowałem to. Wydawało mi się, że te słowa Boga mnie nie dotyczą. Później zaprosiłem ludzi do wysłuchania kazania i zaniosłem świadectwo o Bożym dziele w dniach ostatecznych, nie omówiwszy tego wcześniej z innymi. Niektórzy z tych, którym głosiłem, lubili ze mną rozmawiać i słuchac moich omówień, przez co czułem się jeszcze zdolniejszy i że nie potrzebuję słuchać przełożonej, współpracować z ludźmi, że mogę głosić ewangelię sam i dobrze spełniać obowiązek. Dopiero potem odkryłem, że niektóry nie nadawali się do tego, by im głosić ewangelię, więc wykonałem sporo bezużytecznej pracy. Przełożona powiedziała, że jestem zbyt arogancki, że postępuję nierozważnie i nie współpracuję z ludźmi, przez co praca nie przynosi wyników. Z tego powodu zwolniono mnie ze stanowiska lidera i zastąpiła mnie Aileen. Nie mogłem się z tym pogodzić i uważałem, że nie powinienem zostac zwolniony, bo mam wiele zalet. Nie mogłem wtedy tego zaakceptować i zaproponowałem, że przestanę pełnić obowiązek. Ale ja byłem zbyt uparty i nie umiałem zastanawiać się nad sobą.

Przydzielono mnie do podlewania nowych wiernych. Niebawem znów wybrano mnie na lidera grupy, a moją partnerką została siostra Teresa. Zauważyłem, że omówienia Teresy na spotkaniach nie były kompletne i czasami nie rozwiązywała do końca problemów nowych wiernych, więc patrzyłem na nią z góry. Myślałem: „Czy ona nadaje się do tego obowiązku? Jako liderka powinna potrafić rozwiązywać problemy nowych wiernych, a wygląda na to, że powinna najpierw poćwiczyć jako zwykły członek zespołu”. Jeszcze bardziej drażniło mnie to, że gdy odkrywała problem, szukała pomocy u wszystkich oprócz mnie. Myślałem: „Wiem, jak rozwiązać te problemy. Czy pyta innych, a nie mnie, bo mnie nie szanuje?”. Na spotkaniu roboczym przełożona wskazała na pewne problemy w naszej pracy. Pomyślałem o zachowaniu siostry Teresy i nie mogłem ukryć niezadowolenia. Powiedziałem otwarcie przy wszystkich: „Czy siostra Teresa jest w stanie udźwignąć ciężar bycia liderką grupy?”. Teresa odrzekła zranionym głosem: „Jestem do niczego. Nie potrafię rozwiązywać problemów braci i sióstr”. Miałem wtedy wyrzuty sumienia. Gdy później rozmawialiśmy, czułem, że ją ograniczam. Ale i tak nie zastanowiłem się nad sobą. W innej sytuacji odkryłem, że jeden z nowych braci nie osiąga wyników w swoim obowiązku, i uznałem, że się do niego nie nadaje. Ale zamiast skonsultować się z przełożoną czy kimkolwiek innym, po prostu go zwolniłem. Byłem wtedy bardzo arogancki. Dopiero później dowiedziałem się, że napotkał trudności w swoim obowiązku. Samowolnie go zwolniłem, nie rozumiejąc nawet jego sytuacji. Ten brat popadł później w zniechęcenie. Gdy przełożona sie o tym dowiedziała, spytała: „Czemu zwolniłeś go bez omówienia tego z kimkolwiek? Jesteś arogancki i zbyt pewny siebie. Zawsze patrzysz na innych z góry i ich ograniczasz. Z racji takiego zachowania nie możesz być dłużej liderem grupy”. Poczułem się zagubiony, gdy znów mnie zwolniono. Pytałem siebie: „Czemu nikogo nie spytałem? Czemu robię tylko to, co chcę? Gdybym tylko omówił tę sprawę z innymi i był bardziej dociekliwy, nie miałbym tego problemu”. Przez kolejne dni bolało mnie gardło, wymiotowałem i czułem ogólną słabość. Wiedziałem, że obraziłem Boga, i czułem się nieszczęśliwy.

Porozmawiałem z pewną siostrą o moim stanie, a ona wysłała mi parę fragmentów słów Boga. „Nie bądź zadufany w sobie. Skorzystaj z mocnych stron innych, by zrekompensować własne braki, obserwuj, jak inni żyją według słów Bożych i sprawdź, czy ich życie, działania i mowa są warte naśladowania. Jeśli uważasz innych za gorszych od siebie, to jesteś zadufany w sobie, zarozumiały i nikomu nie przynosisz korzyści(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 22, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Nie myśl, że z natury jesteś cudownym dzieckiem, nieco tylko ustępującym niebu, ale za to nieskończenie przewyższającym ziemię. Daleko ci do tego, by być mądrzejszym niż ktokolwiek inny – a można nawet powiedzieć, że to po prostu urocze, na ile głupszy jesteś od każdego człowieka na ziemi posiadającego rozum, ponieważ masz o sobie zbyt wysokie mniemanie i nigdy nie miałeś poczucia niższości, tak jakbyś potrafił przejrzeć Moje działania aż do najdrobniejszego szczegółu. W gruncie rzeczy jesteś jednak kimś, kto zasadniczo zatracił zdolność rozumowania, ponieważ nie masz pojęcia, co Ja zamierzam zrobić, a tym bardziej nie jesteś świadom tego, co robię teraz. Toteż mówię, że nie dorównujesz nawet staremu rolnikowi, orzącemu z mozołem swoją ziemię; rolnikowi, który nie ma najbledszego pojęcia o ludzkim życiu, a jednak w pełni polega na błogosławieństwie Nieba, gdy uprawia rolę. Nie zastanawiasz się ani przez chwilę nad swoim życiem, nie masz pojęcia, czym jest renoma, jeszcze mniej wiedząc o samym sobie. Jesteś »ponad to wszystko«!(Czyż nie są jedynie zwierzętami ci, którzy się nie uczą i nic nie wiedzą? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu słów Boga byłem przybity. Czułem, że mnie zdemaskowały. Zawsze uważałem się za bardziej utalentowanego i mądrzejszego od innych. Zawsze miałem poczucie wyższości, dobrze o sobie myślałem i lekceważyłem innych. Widziałem, że omówienia Aileen i Agaty podczas spotkań miały wady i braki, więc patrzyłem na nie z góry, odrzucałem je, uznałem za niezdolne do pracy ewangelizacyjnej. Nie chciałem z nimi współpracować. Gdy mogłem głosić ewangelię sam, czułem się bardziej utalentowany. Czułem, że mogę wykonać pracę sam i nie potrzebuję współpracować z innymi. Kiedy pracowałem z siostrą Teresą, czułem się zdolniejszy od niej, więc patrzyłem na nią z góry, myśląc, że nie udźwignie ciężaru pracy jako liderka. Zrobiłem też po mojemu, gdy zwolniłem tamtego brata. Zrobiłem to samowolnie, nie omawiając tego z nikim, przez co brat popadł w zniechęcenie. Byłem zarozumiały, zawsze robiłem wszystko po swojemu i nigdy nie próbowałem słuchać opinii innych ludzi, bo czułem, że moi bracia i siostry są w porównaniu ze mną mało ważni, i chciałem im powiedzieć: „Jestem od was lepszy i zdolniejszy”. Skończyło się to tak, że pełniłem obowiązek nie szukając zasad, sam sobie byłem prawem i skrzywdziłem swoich braci i siostry. Słowa Boga zawstydziły mnie, zwłaszcza ten fragment: „Nie zastanawiasz się ani przez chwilę nad swoim życiem, nie masz pojęcia, czym jest renoma, jeszcze mniej wiedząc o samym sobie. Jesteś »ponad to wszystko«!”. Słowa Boga mnie poruszyły. Zawsze mialem o sobie wysokie mniemanie. Nie przychodziło mi do głowy, że mogę nie mieć racji. Byłem bardzo zarozumiały. Nawet rolnicy wiedzą, jak polegać na Bogu, ale gdy mi się to przytrafiło, nie wiedziałem, jak szukać Bożej woli. Nie miałem w sercu miejsca dla Boga. Nie rozumiałem ani nie znałem siebie.

Później siostra przesłała mi więcej słów Boga, bym trochę lepiej się poznał. Bóg Wszechmogący mówi: „Szatańskie usposobienie zawiera w sobie wiele rodzajów zepsutych skłonności, ale najbardziej spośród nich oczywiste i rzucające się w oczy jest usposobienie aroganckie. Arogancja leży u korzeni zepsutego ludzkiego usposobienia. Im bardziej aroganccy są ludzie, tym bardziej są nieracjonalni i tym bardziej skłonni sprzeciwiać się Bogu. Jak poważny jest to problem? Ludzie o aroganckim usposobieniu nie tylko uważają wszystkich wokół za gorszych od siebie, lecz także – co w tym najgorsze – traktują z góry nawet samego Boga i nie mają w sercach Bożej bojaźni. Choć może się wydawać, że niektórzy ludzie wierzą w Boga i za Nim podążają, to wcale nie traktują Go oni jak Boga. Przez cały czas są przekonani, że posiedli prawdę, i mają o sobie bardzo wysokie mniemanie. W tym właśnie tkwi istota i źródło aroganckiego usposobienia, a pochodzi ono od szatana. Dlatego też problem arogancji musi zostać rozwiązany. To, że ktoś czuje się lepszy od innych, jest jeszcze sprawą trywialną. Kluczową kwestią jest to, że aroganckie usposobienie człowieka nie pozwala mu podporządkować się Bogu, Jego panowaniu i zarządzeniom. Osoba taka ciągle ma ochotę rywalizować z Bogiem o władzę nad innymi. Tego rodzaju osoba ani odrobinę nie czci Boga, nie mówiąc już o tym, by miała Go kochać lub podporządkować się Mu(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Tworząc człowieka, Bóg obdarza ludzi różnymi silnymi stronami. Niektórzy mają talent do literatury, inni do medycyny, niektórzy są dobrzy w dogłębnym studiowaniu jakiejś umiejętności, jeszcze inni w badaniach naukowych itd. Te mocne strony człowieka są mu darowane przez Boga. Nie ma się czym chwalić. Jakiekolwiek zalety posiada człowiek, nie oznaczają one, że rozumie on prawdę, a tym bardziej, że posiada rzeczywistość prawdy. Jeśli osoba posiadająca jakieś mocne strony wierzy w Boga, powinna je wykorzystać w wykonywaniu swoich obowiązków. To jest miłe Bogu. Jeśli ktoś chwali się swoją zaletą lub ma nadzieję wykorzystać ją, by dobić targu z Bogiem, jest kompletnie nierozsądny i nie podoba się Bogu. Niektórzy ludzie, mając zdolność do pewnej dyscypliny, przychodzą do domu Bożego i czują, że wyrastają ponad innych. Chcą cieszyć się specjalnym traktowaniem i czują, że dzięki swoim umiejętnościom są ustawieni na całe życie. Traktują swoją dziedzinę jak swego rodzaju kapitał. Jakież to aroganckie z ich strony. Jak więc należy traktować takie talenty i zalety? Jeżeli jest dla nich zastosowanie w domu Bożym, wtedy są narzędziami do dobrego wykonywania obowiązku, niczym więcej. Nie mają one nic wspólnego z prawdą. Dary i talenty, choćby największe, nie są niczym więcej niż mocnymi stronami człowieka i w najmniejszym stopniu nie odnoszą się do prawdy. Twoje talenty i zalety nie oznaczają, że rozumiesz prawdę, a tym bardziej, że masz rzeczywistość prawdy. Jeśli używasz swoich talentów i zalet w swoim obowiązku i wykonujesz go dobrze, to używasz ich tam, gdzie ich miejsce. Bóg to pochwala. Jeśli natomiast wykorzystujesz talenty i zalety do wywyższania się, do dawania świadectwa o sobie, do ustanawiania niezależnego królestwa, to twój grzech jest rzeczywiście wielki – stajesz się głównym sprawcą oporu przeciwko Bogu. Talenty są dawane przez Boga. Jeżeli nie potrafisz wykorzystać swoich talentów do wypełniania obowiązków lub do niesienia świadectwa o Bogu, to jesteś całkowicie pozbawiony sumienia i rozumu, i masz wielkie zaległości wobec Boga. Jesteś winien haniebnego nieposłuszeństwa! Jednak choćbyś nie wiem jak dobrze wykorzystał swoje talenty i zalety, nie oznacza to, że posiadasz rzeczywistość prawdy. Tylko praktykując prawdę i działając zgodnie z zasadami, można posiadać rzeczywistość prawdy. Talenty i zalety pozostają na zawsze talentami i zaletami; nie mają związku z prawdą. Niezależnie od tego, jak wiele talentów i zalet posiadasz, ani jak dobrą masz reputację i jak wysoki status, nigdy nie oznaczają one, że posiadasz rzeczywistość prawdy. Talenty i zalety nigdy nie staną się prawdą; są z nią niezwiązane(Punkt ósmy: Chcą, by ludzie okazywali posłuszeństwo tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boga są jasne. Każdy z nas ma swoje zalety, zdolności i talenty. Ale nie oznaczają one, że rozumie się prawdę, a tym bardziej że jest się lepszym od kogokolwiek innego. Zalety i talenty, które dał nam Bóg, są tylko narzędziami do wykonywania obowiązków. Nie mają związku z prawdą. Nie powinienem się nimi szczycić. Powinienem traktować je właściwie. Ale gdy opanowałem zdolności krasomówcze i nauczyłem się komunikować z ludźmi, poczułem się lepszy. Sądziłem, że mogę korzystac na tych rzeczach. Myślałem, że jestem lepszy od innych i w ten sposób stawałem się coraz bardziej arogancki i agresywny. Gdy osiągałem wyniki w swoim obowiązku, byłem z siebie jeszcze bardziej dumny. Lekceważyłem wszystkich i wierzyłem tylko w siebie, aż przestałem w swoim obowiązku szukać zasad prawdy i współpracować z innymi. Gdy przełożona wytknęła mi aroganckie usposobienie, zignorowałem to i dalej uważałem się za prawego i dobrego. Nawet gdy mnie zwolniono, wcale nie zastanowiłem się nad sobą i wciąż bezwstydnie sądziłem, że mam talent i potrafię dobrze spełniać obowiązek. Miałem pretensje za swoje zwolnienie i chciałem nawet przestać spełniać obowiązek. Aroganckie usposobienie uniemożliwiło mi poznanie siebie, wysłuchanie rad innych. Nie miałem samowiedzy. W moich oczach byłem niezrównany, a w sercu nie miałem Boga. Moja arogancja była główną przyczyną, dla której buntowałem się przeciw Bogu i opierałem Mu, w każdej sytuacji, jaką dla mnie zaaranżował. Nie miałem miejsca dla Boga w swoim sercu i nie byłem Mu posłuszny ani się Go nie bałem. Wydawało się, że spełniam swój obowiązek, ale gdy coś mi się przytrafiało, nie modliłem się ani nie szukałem Boga, a w obowiązku nie szukałem prawdy ani zasad. We wszystkim polegałem na swoim aroganckim usposobieniu i postępowałem bezmyślnie i nierozważnie, czym zakłóciłem pracę kościoła. To było czynienie zła! Gdybym nie zmienił swojego aroganckiego usposobienia, wcześniej czy później stałbym się antychrystem i sprzeciwił Bogu, a na koniec Bóg odrzuciłby mnie i ukarał. Dzięki oświeceniu płynącemu z Bożych słów zrozumiałem to jasno. Miałem pewne zalety, ale zawsze kierowało mną aroganckie usposobienie. Nie szukałem prawdy ani zasad, a moja praca nie dawała wyników. Ewidentnie nie byłem lepszy od innych. Pomyślałem o siostrze Teresie, która umiała pokornie przyjmować sugestie innych, by nadrabiać swoje braki. Jej obowiązek przynosił coraz lepsze rezultaty. Było mi wstyd. Nie posiadałem zalet mojej siostry. W sumie byłem nikim, a byłem tak arogancki. Gdybym dalej korzystał na swoich mocnych stronach i talentach, nie słuchał słów Boga i nie szukał prawdy ani zasad w obowiązku, nie zostałbym pobłogosławiony przez Boga bez względu na moje zalety. Nie tylko nie byłbym w stanie właściwie pełnić obowiązku, ale też straciłbym szansę na zbawienie.

Później przeczytałem inny fragment słów Boga: „Myślicie, że ktokolwiek jest doskonały? Żaden człowiek nie jest doskonały bez względu na swoją siłę, zdolności czy talent. Ludzie muszą to dostrzec – to jest fakt. Taką właśnie postawę ludzie powinni przedstawiać wobec swoich własnych zasług i mocnych stron lub wad; takie racjonalne podejście powinni prezentować ludzie. Z takim podejściem możesz odpowiednio postępować ze swoimi mocnymi i słabymi stronami oraz z mocnymi i słabymi stronami innych, a to pozwoli ci harmonijnie z nimi współpracować. Jeśli zrozumiałeś ten aspekt prawdy i możesz wkroczyć w ten aspekt rzeczywistości prawdy, wtedy możecie harmonijnie żyć w zgodzie ze swoimi braćmi i siostrami, czerpiąc wzajemnie ze swoich mocnych stron, by równoważyć wszelkie słabości, jakie macie. W ten sposób, bez względu na pełnione obowiązki czy podejmowane działania, zawsze będziesz wykonywać je coraz lepiej i mieć Boże błogosławieństwo(Dobre zachowanie nie oznacza zmiany usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). W słowach Boga znalazłem ścieżkę praktyki. Powinienem poznać siebie na podstawie słów Boga i odpowiednio traktować swoje siły i słabości. Przecież nikt nie jest doskonały i gdy czegoś nie rozumiem, muszę nauczyć się szukać pomocy innych i korzystać z ich metod i ścieżek. Wcześniej zawsze czułem się najlepszy i patrzyłem na wszystkich z góry. Ale przeciez każdy ma swoje mocne strony i nie mogę mieć o sobie tak wysokiej opinii. Musże się zniżyć, mówić i działać jako równy moim braciom i siostrom, dowiedzieć się więcej o ich zaletach i harmonijnie współpracować. Gdy ktoś wysuwa sugestię, powinienem szukać prawdy i zasad, a nie myśleć, że ja mam rację, ponieważ posiadam wiele braków, niedostatków oraz błędnych pomysłów i idei. Moje poglądy są nieścisłe. Duch Święty nigdy nie działa tylko przez jedną osobę. Moze działać poprzez innych braci i siostry.

Gdy później bracia i siostry wysuwali różne sugestie w naszych obowiązkach, próbowałem je akceptować. Pamiętam, że kiedyś gdy głosiłem ewangelię, po prostu zapraszałem ludzi na kazanie, lecz później nie dopytywałem o ich trudności w indywidualnych rozmowach. Przełożona odkryła ten problem i wytknęła mi, że jestem niestaranny w pełnieniu obowiązku. Najpierw nie chciałem przyjąć jej krytyki i czułem, że naprawdę się staram, że podczas spotkań rozumiem ich problemy i trudności i nie muszę rozmawiać z nimi indywidualnie. Tak przecież robiłem wcześniej i rezultaty były dość dobre, więc nie musiałem słuchać przełożonej. Ale na tę myśl zrozumiałem, że znów ujawniam aroganckie usposobienie, więc wyciszyłem się w modlitwie do Boga i udało mi się nieco uspokoić. Moja przełożona wskazywała na problemy w mojej pracy i powinienem przyjąć jej rady i pomoc, bym mógł osiągać coraz lepsze rezultaty w moim obowiązku. Przemyślawszy to, zacząłem rozmawiać zpotencjalnymi odbiorcami ewangelii, okazywać im troskę, pytać o ich trudności, a potem z całych sił szukać słów Boga, by je z nimi omówić. Taka praktyka znacznie poprawiła wyniki mojej pracy ewangelizacyjnej i doświadczyłem radości rezygnowania z siebie i praktykowania prawdy. Później starałem się akceptować nawet drobne sugestie braci i sióstr. Taka praktyka za każdym razem przynosiła mi wewnętrzny spokój i pomagała lepiej spełniać obowiązek. Jestem tak wdzięczny Bogu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Konsekwencje samowolnej pracy

Autorstwa Zhao Yanga, ChinyW 2016 roku zostałem wybrany na przywódcę kościoła. Kiedy zaczynałem wykonywać ten obowiązek, czułem duże...

Obowiązki nie mają rangi

Autorstwa Karen, Filipiny Zanim uwierzyłam w Boga Wszechmogącego, byłam przyzwyczajona do pochwał. Zawsze chciałam być w centrum uwagi i...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze