Dlaczego tak trudno skorzystać z czyjejś rady?
W czerwcu dwa tysiące dwudziestego pierwszego [2021] roku podlewałam nowych członków kościoła. Brat Maciej nadzorował naszą pracę. Pytał mnie, czy coś sprawia mi kłopot przy wypełnianiu obowiązków, pokazywał, jak rozmawiać z nowymi i pomagać im rozwiązywać problemy. Czasami popełniałam błędy lub miałam trudności. Gdy je zauważył, mówił mi o nich, a także jak się z nimi uporać. Na początku z radością przyjmowałam jego uwagi, ale gdy wymieniał wiele problemów, odechciewało mi się tego słuchać. Myślałam: „Czasami jestem tak zajęta podlewaniem nowych, że nie mam nawet czasu zjeść. Daję z siebie wszystko, więc czemu ciągle mówisz, że coś robię źle? Czuję, że mam dość dobry charakter, wiem, co robić, i nie potrzebuję porad od innych”.
Raz nowy wierny z grupy wysłał mi wiadomość z przeprosinami za to, że opuścił spotkanie, gdyż był zajęty pracą. Nie odpowiedziałam od razu, bo byłam zajęta czymś innym. Gdy przeczytałam wiadomość od tego nowego, zobaczyłam, że brat Maciej już na nią odpowiedział. Napisał też do mnie, żeby mi przypomnieć o odpisywaniu na czas, i dodał sugestie, jak komunikować się z nowymi. Zirytowała mnie ta wiadomość. Czułam, że mnie dręczy i pomyślałam sobie: „Wiem, jak się komunikować z nowymi wiernymi, więc czemu ciągle mnie pouczasz? Skoro potrafisz prowadzić rozmowy, może zrób to sam”. Skarżyłam się nawet: „Robię naprawdę wszystko, czasem nawet zapominam o jedzeniu, a ty ciągle twierdzisz, że to czy tamto robię źle”. Kiedy brat Maciej dzwonił, żeby zapytać, jak mi idzie praca, nie odbierałam i nawet nie odpisywałam. Ignorowałam go. Ale on wciąż pytał, jak sobie radzę, i dawał mi rady. Raz nowy wierny nie odpowiedział na moją wiadomość i nic z tym nie zrobiłam. Brat Maciej powiedział, że powinnam dalej próbować się z nim skontaktować, bo nowi wymagają cierpliwości i niemałej pomocy. Nie chciałam go słuchać. Myślałam: „Nowy wierny nie odpowiada, to po co mam tracić czas. Nie ma w tym niczego złego, więc dlaczego miałabym cię posłuchać?”. Nie skorzystałam z jego rady. Więc jeśli ktoś mi nie odpisywał, to po prostu przestawałam się nim zajmować. W końcu wielu nowych w grupach, za które odpowiadałam, straciło zainteresowanie spotkaniami. Dopiero gdy to zauważyłam, pojęłam, że nieprzyjmowanie rad było błędem. Pomyślałam o tym, jak ignorowałam brata Macieja i odrzucałam jego rady, a on i tak odpowiadał na moje wiadomości. Czułam, że muszę go przeprosić. Pomodliłam się więc, prosząc Boga o przewodnictwo i siłę. Chciałam zmienić nastawienie i skorzystać z porad brata Macieja.
Wyczytałam to w słowach Boga: „Niektórzy ludzie nigdy nie szukają prawdy podczas wykonywania swojego obowiązku. Robią po prostu, co im się podoba, działając według własnych wyobrażeń i są zawsze samowolni i lekkomyślni, i po prostu nie idą drogą praktykowania prawdy. Co to znaczy być »samowolnym i lekkomyślnym«? Oznacza to, że napotykając problem, działasz według własnego uznania, bez zastanowienia i bez żadnych poszukiwań. Nic, co mówią inni, nie może trafić do twojego serca ani zmienić twojej decyzji. Nawet gdy ktoś omawia z tobą prawdę, nie jesteś w stanie jej przyjąć, trzymasz się własnych opinii, nie słuchasz, gdy inni ludzie mówią słuszne rzeczy, uważasz, że to ty masz rację i kurczowo trzymasz się własnego zdania. Nawet jeśli to, co myślisz, jest słuszne, powinieneś również brać pod uwagę opinie innych, prawda? A jeśli w ogóle tego nie robisz, to czy nie jesteś ekstremalnie zadufany w sobie? Ludziom ekstremalnie zadufanym w sobie i samowolnym nie jest łatwo przyjąć prawdę. Jeśli popełnisz jakiś błąd i inni cię krytykują, mówiąc: »Nie robisz tego zgodnie z prawdą!«, ty odpowiadasz: »Może i nie, ale zrobię to właśnie tak«. A potem znajdujesz jakiś argument, by ich przekonać, że masz rację. Kiedy robią ci wyrzuty, mówiąc: »Takim działaniem powodujesz zamieszanie, to zaszkodzi pracy kościoła«, ty nie dość, że nie słuchasz, ale jeszcze szukasz wymówek: »Uważam, że to właściwy sposób, więc właśnie tak to zrobię«. Co to jest za usposobienie? (Arogancja). To jest arogancja. Arogancka natura sprawia, że jesteś samowolny. Jeśli masz arogancką naturę, będziesz się zachowywać arbitralnie i lekkomyślnie, nie zważając na to, co mówi ktokolwiek inny” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże miały na mnie ogromny wpływ. Wypełniałam obowiązki, ale nie szukałam zasad prawdy. Robiłam wszystko po swojemu tak, jak uważałam za stosowne, i nie nie akceptowałam tego, co mówili inni. Uważałam, że mam dobry charakter i postępuję właściwie, więc nie muszę słuchać niczyich rad ani sugestii. Byłam zawzięta i zadufana w sobie. Gdy ignorowałam wiadomości od nowych, brat Maciej przypominał mi, bym z nich nie rezygnowała, i dawał mi rady, jak komunikować się z nowymi, ale ja zwyczajnie je odrzucałam, bo sądziłam, że już wiem, co robić, i nie potrzebuję jego wskazówek. Irytował mnie z tego powodu, więc kiedy chciał porozmawiać ze mną o problemach nowych wiernych, nie odbierałam i nie odczytywałam wiadomości. Mówił, żebym podchodziła do nowych z miłością, i choć wiedziałam, że to rozsądne słowa, uważałam, że i tak już byłam dla nich bardzo dobra, więc wysyłanie dodatkowych wiadomości to strata czasu. Byłam zbyt pewna siebie i nie korzystałam z rad brata Macieja, przez co wielu nowych przestało przychodzić. W efekcie zrozumiałam, że jestem taka, jak mówi Bóg – uparta, arogancka i zarozumiała. Pracowałam w pośpiechu, samowolnie, wbrew zasadom i nie szukałam prawdy. Nie wypełniałam swoich obowiązków. Gdybym potrafiła wznieść się ponad swoje ego i skorzystać z rad innych, praca nie szłaby mi tak kiepsko. Niedobrze mi się robiło na myśl o moim aroganckim usposobieniu. Przysięgłam, że odtąd odrzucę cielesność, będę praktykować prawdę i nauczę się słuchać rad. Postaram się dobrze wypełniać obowiązki. Później próbowałam robić to, co radził brat Maciej, i podtrzymywałam kontakt z nowymi, którzy mi nie odpisywali i nie oddzwaniali. Zaskoczyło mnie, że niebawem niektórzy znów chcieli przychodzić na zgromadzenia. Przekonałam się, jak bardzo pomocne były rady brata Macieja i że to było odpowiedzialne podejście do obowiązków. Potem, słysząc sugestie braci lub sióstr, starałam się je uwzględnić.
Później zaczęłam głosić ewangelię. Naszą pracę nadzorowała siostra Barbara. Na początku byłam bardzo zdenerwowana, ale rozmawiałam z kandydatami najlepiej, jak umiałam. Sądziłam, że już idzie mi całkiem nieźle, ale minął pierwszy tydzień i nie miałam żadnych dobrych wyników. Barbara zapytała, czy mam jakieś trudności, i przypomniała, bym kontaktowała się z kandydatami, by przeciwdziałać ich wyobrażeniom i problemom. Słysząc to, zirytowałam się lekko i powiedziałam: „Rozmawiałam już z nimi, ale nie reagują na próby kontaktu”. Wysłałam jej zrzuty ekranu na potwierdzenie, że do nich pisałam. Ona odesłała mi film, na którym brat Stanisław składa świadectwo dzieła Boga w dniach ostatecznych, bym wyciągnęła z niego wnioski. Napisała, że on świetnie głosi ewangelię i odnosi sukcesy. Byłam tym bardzo zażenowana. Czułam, że porównuje mnie do brata Stanisława i trudno mi było to przełknąć. „Dlaczego wysłała mi to nagranie? Czy jego omówienia są lepsze od moich? Mówi, że jemu świetnie idzie, to chyba znaczy, że mi nie”. Mówiłam sobie: „Moje omówienia są okej, po prostu ten obowiązek to dla mnie nowość i nie znam zasad”. Uważałam, że każdy ma swój styl, i nawet nie przesłuchałam tego nagrania. Odpisałam siostrze Barbarze: „Jedni mają taki styl, a ja mam taki. Jeśli mój ci się nie podoba, mogę znów podlewać”. Czułam, że siostra Barbara patrzy na mnie z góry, że jej zdaniem głoszenie ewangelii kiepsko mi idzie. Byłam przygnębiona i zła, nie chciałam korzystać z jej rad. Zraniona spytałam: „Różnie podchodzimy do nauczania. Po co wysłałaś mi ten film?”. Potem przestałam odpisywać.
Widząc, że jestem w kiepskim stanie, siostra Barbara wysłała mi słowa Boże, które mnie poruszyły. Słowa Boga mówią: „Bez względu na to, jaki rodzaj obowiązków wykonujesz lub jakie umiejętności zawodowe zgłębiasz, z czasem powinieneś być w tym coraz lepszy. Jeśli wciąż będziesz starał się doskonalić, będziesz coraz lepiej radził sobie z pełnieniem obowiązku. (…) Bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz, musisz wkładać serce w uczenie się różnych rzeczy. Jeśli brakuje ci wiedzy zawodowej, zgłębiaj wiedzę zawodową. Jeśli nie rozumiesz prawdy, szukaj prawdy. Gdy zrozumiesz prawdę i zdobędziesz wiedzę zawodową, będziesz mógł je wykorzystać przy wykonywaniu swoich obowiązków i osiągać rezultaty. Oto osoba o prawdziwym talencie i prawdziwej wiedzy. Jeżeli jednak podczas wykonywania obowiązku nie zgłębiasz żadnej wiedzy zawodowej, nie szukasz prawdy, a twoja posługa nie spełnia kryteriów, to jak możesz wykonywać swój obowiązek? Aby dobrze wypełniać swój obowiązek, musisz zgłębić wiele przydatnej wiedzy i wyposażyć się w wiele prawd. Nigdy nie przestawaj się uczyć, nigdy nie przestawaj szukać i nigdy nie ustawaj w likwidowaniu swoich słabości, ucząc się od innych. Bez względu na to, jakie są mocne strony innych ludzi czy pod jakim względem są od ciebie mocniejsi, musisz się od nich uczyć, a zwłaszcza powinieneś się uczyć od każdego, kto rozumie prawdę lepiej niż ty. Wypełniając w ten sposób obowiązek przez kilka lat, zrozumiesz prawdę i wejdziesz w jej realia, a tym samym bądziesz wypełniał swój obowiązek wystarczająco dobrze. Staniesz się osobą obdarzoną prawdą i człowieczeństwem, osobą, która posiada rzeczywistość prawdy. Osiąga się to poprzez dążenie do prawdy” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga pokazały mi, że jeśli chcę dobrze głosić ewangelię i robić postępy, muszę zacząć słuchać rad innych i uczyć się, obserwując ich zalety i skuteczne podejście do pracy. To niezwykle ważne. Powierzchownie rozumiałam prawdę i miałam mnóstwo wad i przywar. Jakiekolwiek mam obowiązki, muszę poznać właściwe zasady i zdobyć umiejętności. Jeśli wykażę chęci, by się uczyć i korzystać z rad innych, będę w stanie poprawić się i nadrobić swoje braki. Lecz ja byłam arogancka i zuchwała. Dopiero zaczęłam głosić ewangelię, nie rozumiałam zasad i nie szło mi najlepiej, ale uważałam, że dobrze się spisałam i nie zamierzałam słuchać niczyich rad. Nawet gdy Barbara zwróciła mi uwagę na problemy, wysłałam jej zrzuty ekranu na dowód tego, że wiem, co robię i nie potrzebuję rad. Nie zamierzałam oglądać filmu od niej, na którym brat Stanisław głosił ewangelię, bo uważałam, że mam dobre pomysły i nie muszę się uczyć od innych. Przez swoją arogancję nie chciałam słuchać dobrych, pomocnych rad. Miałam takie samo podejście do rad siostry Barbary jak do sugestii brata Macieja. Wszystkie odrzucałam i obstawałam przy swoim. Z takim nastawieniem nie miałam co liczyć na dobre efekty swojej pracy ani żadne postępy. Bóg też nie pochwaliłby takiej pracy.
Później przeczytałam słowa Boże. Bóg Wszechmogący mówi: „Arogancja i zadufanie w sobie to najbardziej oczywiste cechy szatańskiego usposobienia ludzi, a jeśli nie przyjmą oni prawdy, nie ma możliwości, by zostali obmyci. Ludzie są aroganccy i zadufani w sobie, wierzą, że zawsze mają rację i we wszystkim, co myślą i mówią ich własny pogląd i sposób myślenia jest poprawny, że nic, co mówią inni, nie jest tak dobre ani słuszne, jak to, co mówią oni sami. Zawsze trzymają się własnych opinii i nie słuchają niczego, co mówią inni; nawet jeśli to, co mówią inni ludzie, jest słuszne i zgodne z prawdą, nie akceptują tego, pozornie tylko słuchając, ale nic nie przyjmując do wiadomości. Kiedy przychodzi czas na działanie, wciąż idą własną drogą; zawsze myślą, że mają rację i są usprawiedliwieni. Możesz mieć rację i być usprawiedliwiony albo możesz robić to, co trzeba, bez żadnych oporów, ale jakie usposobienie przy tym ujawniasz? Czy to nie arogancja i zadufanie w sobie? Jeśli nie jesteś w stanie pozbyć się tego aroganckiego i zadufanego usposobienia, czy wpłynie to na twoje wykonywanie obowiązków? Czy wpłynie to na twoją zdolność wcielania prawdy w życie? Jeśli nie potrafisz skorygować tego rodzaju aroganckiego i zadufanego usposobienia, czy jest prawdopodobne, że w przyszłości czekają cię wielkie niepowodzenia? Nie ma wątpliwości, że tak będzie, jest to nieuniknione. Czy Bóg widzi, jak te rzeczy przejawiają się w ludziach? Doskonale potrafi to zobaczyć; Bóg nie tylko bada najgłębsze zakamarki duszy człowieka, ale także zawsze obserwuje każdą jego wypowiedź i działanie. A co powie Bóg, kiedy zobaczy, jak przejawiają się w tobie te rzeczy? Bóg powie: »Jesteś zatwardziały! Trzymanie się swego zdania, gdy człowiek nie wie, że się myli, jest zrozumiałe, ale jeśli nadal obstajesz przy swoim, choć dobrze wiesz, że się mylisz, i odmawiasz skruchy, wówczas jesteś upartym starym głupcem i masz kłopot. Jeśli, bez względu na to, czyja to sugestia, reagujesz negatywną i wrogą postawą i w ogóle nie przyjmujesz prawdy – jeśli w twoim sercu nie ma nic poza sprzeciwem, zamknięciem, odmową – to jesteś śmiesznym, niedorzecznym głupcem! Zbyt trudno sobie z tobą poradzić«. Z czym tak trudno jest sobie u ciebie poradzić? Trudność polega na tym, że twoje postępowanie nie jest tylko przejawem błędnego sposobu działania czy błędnego zachowania, lecz ujawnia pewien rodzaj usposobienia. Co to za usposobienie? Nie znosisz i nienawidzisz prawdy” (Tylko żyjąc przed obliczem Boga można mieć z Nim normalną relację, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga pokazały mi, jak bardzo aroganckie i uparte miałam usposobienie. Zawsze uważałam, że wszystko rozumiem i robię, jak należy. Siostra Barbara i brat Maciej raz po raz dawali mi rady, a ja nigdy ich nie słuchałam, tylko użalałam się nad sobą i dąsałam na nich. Miałam obowiązek głosić ewangelię i świadczyć o Bogu, więc jeśli ich rady mogłyby pomóc mi w pracy, a kandydatom w przyjęciu prawdziwej drogi, powinnam była skorzystać z nich w praktyce, ale tego nie zrobiłam. Sądziłam, że wiem, co i jak, i potrafię omawiać prawdę, ale tak naprawdę nie rozumiałam zasad i głoszenie ewangelii szło mi nie najlepiej. Nieskutecznie pełniłam obowiązki. Gdy bracia i siostry wytykali mi błędy i dawali rady, stawałam się arogancka i zarozumiała. Trudno mi było korzystać z ich sugestii. Czasami wręcz irytowałam się i opierałam. To nie było tylko niewłaściwe zachowanie samo w sobie, lecz obrzydzenie do ukazującej się prawdy. Mój opór i nieposłuszeństwo de facto oznaczały, że odrzucam prawdę – nienawidziłam prawdy. Pojęłam, że Bóg nie patrzy jedynie na zachowanie, jakie przejawiamy, lecz zagląda nam do serc, by zobaczyć nasze podejście do prawdy i do Niego. Byłam wierząca, wypełniałam obowiązki i chodziłam na spotkania, ale nie przyjmowałam rad innych, które były dobre i zgodne z prawdą. Odrzucałam prawdę z nienawiści do niej. Nie miałam dla Boga szacunku. Gdybym się nie zmieniła, nie tylko źle wypełniałabym obowiązki, ale też wzbudziłabym w Bogu odrazę, zasłużyłabym na Jego potępienie i karę, osiągnęłabym zły wynik. Widok mojego brzydkiego, szatańskiego oblicza przeraził mnie. Nie sądziłam, że jestem tak zepsuta, a moje aroganckie usposobienie każe mi działać wbrew Bogu. Gdy to pojęłam, znienawidziłam siebie.
Następnego dnia na grupie znalazłam słowa Boga nadesłane przez Barbarę. Wskazały mi ścieżkę praktyki. Bóg Wszechmogący mówi: „Istnieje kilka oznak charakteryzujących zmianę w życiowym usposobieniu człowieka. Pierwszą z nich jest zdolność do podporządkowania się sprawom, które są poprawne i zgodne z prawdą. Bez względu na to, kto wyraża swoją opinię – czy jest to osoba stara czy młoda, czy jesteś w stanie się z nią dogadać czy nie, czy znacie ją czy nie, czy jesteś z nią zaznajomiony czy nie, czy twój związek z nią jest dobry czy zły – o ile to, co mówi jest poprawne, zgodne z prawdą i korzystne dla pracy domu Bożego, możesz tego wysłuchać, przyjąć to i zaakceptować, nie poddając się wpływowi żadnego czynnika. Zdolność do przyjęcia i podporządkowania się sprawom, które są poprawne i zgodne z prawdą, jest pierwszą oznaką. Drugą jest zdolność do szukania prawdy, gdy coś się dzieje; chodzi nie tylko zdolność do przyjęcia prawdy, ale także do praktykowania jej, a nie załatwiania spraw według własnej woli. Bez względu na to, z jaką sprawą masz do czynienia, gdy czegoś nie rozumiesz, możesz dowiadywać się, jak rozwiązać tę kwestię, jak praktykować, aby było to zgodne z zasadami prawdy i spełniało Boże wymagania. Trzecią oznaką jest to, że bez względu na to, z jakim problemem się stykasz, masz na względzie wolę Bożą i buntujesz się przeciwko ciału, aby móc podporządkować się Bogu. Masz na względzie wolę Bożą bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz, a wykonujesz go zgodnie z Bożymi wymaganiami. Jakiekolwiek wymagania Bóg ma w stosunku do tego obowiązku, jesteś w stanie wykonać go zgodnie z nimi, aby zadowolić Boga. Musisz pojąć tę zasadę i wykonywać swój obowiązek odpowiedzialnie i wiernie. To właśnie oznacza mieć na względzie wolę Bożą. Jeśli nie wiesz, jak traktować wolę Bożą lub jak zadowolić Boga w jakiejś sprawie, to musisz poszukiwać. Powinniście przyjrzeć się własnemu usposobieniu i sprawdzić, czy charakteryzują je te trzy oznaki zmienionego usposobienia, czy nie. Opieranie się na zasadach w wykonywaniu zadań ma miejsce wówczas, gdy masz praktyczne doświadczenie w tych trzech aspektach i masz drogę do ich praktykowania. Bez względu na to, z jaką sprawą masz do czynienia lub z jakim problemem się zmagasz, musisz zawsze szukać zasad praktyki, dowiadywać się, jakie szczegóły są zawarte w każdej zasadzie prawdy i jak praktykować bez naruszania zasad. Naturalnie, kiedy te problemy zostaną wyjaśnione, będziesz wiedział jak praktykować prawdę” (Jedynie przez praktykowanie prawdy można zrzucić okowy zepsutego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jeśli w sytuacji, kiedy nie rozumiesz prawdy, ktoś sugeruje ci, jak postąpić zgodnie z prawdą, po pierwsze powinieneś to zaakceptować i poprosić wszystkich o wspólne omówienie, aby zobaczyć, czy to właściwa droga, czy jest zgodna z zasadami prawdy. Jeśli upewnisz się, że jest zgodna z prawdą, praktykuj w ten sposób; jeśli stwierdzisz, że tak nie jest, zarzuć to. To takie proste. Powinieneś szukać prawdy u wielu ludzi, słuchając tego, co każdy ma do powiedzenia, i traktując to wszystko poważnie; nie puszczaj niczego mimo uszu i nie lekceważ ludzi. To należy do twoich obowiązków, więc powinieneś potraktować to poważnie. To jest właściwa postawa i stan. Będąc w odpowiednim stanie, nie będziesz już przejawiać usposobienia charakteryzującego się znużeniem prawdą i wrogością wobec niej; praktykowanie w ten sposób zastępuje twoje zepsute usposobienie; jest to praktyka prawdy. A jaki jest efekt praktykowania prawdy w ten sposób? (To przewodnictwo Ducha Świętego). Posiadanie przewodnictwa Ducha Świętego to jeden z aspektów. Czasami sprawa jest bardzo prosta i można osiągnąć ten cel dzięki wykorzystaniu własnego intelektu; kiedy ludzie przekazują ci sugestie, które są dla ciebie zrozumiałe, sprawy wracają na właściwe tory, a ty po prostu postępujesz zgodnie z zasadą. Ludziom może się to wydawać trywialne, ale w oczach Boga to wielka sprawa. Dlaczego o tym mówię? Kiedy praktykujesz w ten sposób, Bóg widzi, że jesteś w stanie praktykować prawdę, że jesteś kimś, kto kocha prawdę, a nie kimś, kto jest nią znużony, a zarazem, spoglądając w twoje serce, Bóg widzi również twoje usposobienie. To wielka sprawa. A kiedy wypełniasz obowiązek i zadania przed obliczem Boga, to tym, co urzeczywistniasz i ujawniasz, jest rzeczywistość prawdy, która powinna znajdować się w ludziach; twoja postawa, myśli i stan we wszystkim, co robisz przed obliczem Boga, mają ogromne znaczenie, są tym, co Bóg wnikliwie bada” (Tylko żyjąc przed obliczem Boga można mieć z Nim normalną relację, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Mnie też słowa Boga otworzyły oczy. Gdy ktokolwiek daje mi radę, a jest ona słuszna i zgodna z prawdą, powinnam jej wysłuchać, skorzystać z niej i postąpić w myśl woli Bożej. To jest właśnie akceptowanie i praktykowanie prawdy. Tylko tak mogę łatwiej uzyskać przewodnictwo Boże oraz dobre wyniki w pracy, a także stopniowo zmieniać swoje zepsute usposobienie. Przez moją wcześniejszą arogancję i dumę nie szukałam zasad prawdy, pełniąc obowiązki, i nie słuchałam rad, więc praca szła mi kiepsko. Teraz rozumiem wymagania i wolę Boga. Pełniąc obowiązki, muszę zważać na wolę Bożą, szukać prawdy, praktykować zasady i robić, co do mnie należy. Absolutnie nie mogę się lenić przy szerzeniu ewangelii. Muszę podejść do tego na poważnie i odpowiadać na pytania kandydatów o prawdziwą drogę. Nie posiadam rzeczywistości prawdy i nie pojmuję jej zasad, więc potrzebuję wskazówek i pomocy innych. Gdy coś mi doradzają, robią to, by pomóc mi pracować lepiej i wypełniać moje obowiązki. Nie patrzą na mnie z góry, więc nie powinnam błędnie odbierać ich intencji. Po południu wysłałam siostrze Barbarze wiadomość z przeprosinami. Nie gniewała się na mnie, ale i tak miałam wyrzuty sumienia, bo czułam, że zawiniłam. Wszystko przez to, że nie akceptowałam prawdy, byłam arogancka i uparta. Odtąd nieważne, jakie inni albo siostra Barbara dawali mi rady odnośnie do moich problemów, jeśli były słuszne i pomagały mi wypełniać obowiązki, starałam się z nich korzystać. Czasami, gdy miałam trudności przy głoszeniu ewangelii, sama prosiłam innych o wskazówki. Dzięki temu lepiej mi szło szerzenie ewangelii i więcej osób przyjęło wiarę. Raz, gdy zaniosłam świadectwo dzieła Boga w dniach ostatecznych kandydatom, niektórzy chcieli dowiedzieć się więcej, a inni po odczytaniu moich wiadomości nie odpowiedzieli, więc nie zajmowałam się nimi więcej. Siostra Barbara zauważyła, że się nie staram, i zasugerowała, żebym tak łatwo się nie poddawała. Dopóki odczytywali moje wiadomości, powinnam utrzymywać kontakt i starać się znaleźć sposób na dotarcie do nich. Tym razem poszłam za jej radą. Przypomniałam sobie, co mówi Bóg: „Istnieje kilka oznak charakteryzujących zmianę w życiowym usposobieniu człowieka. Pierwszą z nich jest zdolność do podporządkowania się sprawom, które są poprawne i zgodne z prawdą. Bez względu na to, kto wyraża swoją opinię – czy jest to osoba stara czy młoda, czy jesteś w stanie się z nią dogadać czy nie, czy znacie ją czy nie, czy jesteś z nią zaznajomiony czy nie, czy twój związek z nią jest dobry czy zły – o ile to, co mówi jest poprawne, zgodne z prawdą i korzystne dla pracy domu Bożego, możesz tego wysłuchać, przyjąć to i zaakceptować, nie poddając się wpływowi żadnego czynnika”. Wiedziałam, że jeśli chcę zmienić swoje aroganckie usposobienie i dobrze pracować, muszę nauczyć się korzystać z rad innych. Poszłam więc za radą Barbary i nadal pisałam do tych kandydatów, pytając, co sprawia im kłopot. Zaskoczyło mnie, że ci, co wcześniej nie odpowiedzieli, zaczęli do mnie pisać o tym, czego dowiedzieli się z nauczania. Zaczęli dążyć do poznania prawdziwej drogi. Cieszyłam się. Na własnej skórze przekonałam się, że warto słuchać rad. Wiele mnie to nauczyło. Poznałam kilka prawd o szerzeniu ewangelii, a także dowiedziałam się, jak omawiać prawdę, by rozwiązywać problemy i odpowiadać na pytania kandydatów. Kontaktowanie się z nimi nie wydaje mi się już takie trudne i coraz lepiej mi idzie wypełnianie obowiązków.
Te doświadczenia nauczyły mnie, jak bezcenne są słowa Boże, gdyż pomagają nam poznać siebie samych. Gdy praktykujemy Jego słowa, nasze zepsute usposobienie może się zmienić. Choć czasem nadal przejawiam arogancję, chcę wznieść się ponad swoje ego, nauczyć się akceptować prawdę i porady oraz poznać więcej prawd. Oby Bóg dalej mnie prowadził i nadzorował.