254 Skrucha
Ⅰ
Dobre zamiary, rada ostatnich dni
budzą człowieka z głębokiego snu.
Bolesne wspomnienia,
pozostałe zmazy torturują moje sumienie.
Skonfundowany, modlę się w strachu.
Z ręką na sercu żałuję.
Jesteś tak dobry, lecz oszukałem Ciebie fałszywą miłością.
Gorliwe słowa pozostają we mnie.
Nienawidzę tego, jak podłym bywałem.
Z pustymi dłońmi zwracam się do Twoich słów.
Zbyt zawstydzony, by widzieć Ciebie.
Gorliwe słowa pozostają we mnie.
Nienawidzę tego, jak podłym bywałem.
Z pustymi dłońmi zwracam się do Twoich słów.
Zbyt zawstydzony, by widzieć Cię, by widzieć Cię.
Ⅱ
Moja zła dusza nie znała żalu.
Żyjąc w grzechu, bez strachu. Nie dbając o to, jak się czułeś.
Pragnąc tylko Twojej łaski. W niepokoju i samoużalaniu,
przepraszam, ale przestać nie mogę.
Trudno ukryć oszukiwanie się.
Gorliwe słowa pozostają we mnie.
Nienawidzę tego, jak podłym bywałem.
Z pustymi dłońmi zwracam się do Twoich słów.
Zbyt zawstydzony, by widzieć Ciebie.
Gorliwe słowa pozostają we mnie.
Nienawidzę tego, jak podłym bywałem.
Z pustymi dłońmi zwracam się do Twoich słów.
Zbyt zawstydzony, by widzieć Cię, by widzieć Cię.
Ⅲ
Nie wiedząc, że jesteś wierny,
uważnie szukałem drogi wyjścia.
Gdy Twoje dzieło się dokona,
któż powstrzymać będzie Cię mógł?
Wszystko, co pozostaje to westchnienia i żale.
Życie w grzechu, zepsuciu. Wina w sercu mym wzbiera.
Gorliwe słowa pozostają we mnie.
Nienawidzę tego, jak podłym bywałem.
Z pustymi dłońmi zwracam się do Twoich słów.
Zbyt zawstydzony, by widzieć Ciebie.
Gorliwe słowa pozostają we mnie.
Nienawidzę tego, jak podłym bywałem.
Z pustymi dłońmi zwracam się do Twoich słów.
Zbyt zawstydzony, by widzieć Cię, by widzieć Cię.