13. Walka, by być uczciwą osobą
Kilka lat temu otworzyłem warsztat naprawczy. Chciałem być uczciwym biznesmenem i zarobić pieniądze, by utrzymać rodzinę. Przez jakiś czas byłem ciągle zapracowany, a zarabiałem tylko tyle, by rodzina mogła przetrwać, i nic nie udało się odłożyć. Czasem zarabiałem miesięcznie mniej niż szeregowy pracownik. Moja żona ciągle na to narzekała, mówiąc, że jestem zbyt uczciwy i nie umiem prowadzić interesów. Mój szwagier też miał coś do powiedzenia: „Żyjemy w epoce pieniądza, nieważne jak, ale musisz wyciągnąć kasę od ludzi, żeby nie wyjść na nieudacznika”. Mówił też tak: „Nigdy nie staniesz się bogaty bez drugiej pensji, tak jak koń bez siana w nocy nigdy nie przybierze na wadze” oraz „Pieniądz rządzi światem”, aby mnie pobudzić do pójścia za trendem, bym robił interesy jak inni, bym nie był uparty. Rozumiałem ich argumenty, ale nie potrafiłem oszukiwać klientów. Czułem, że sumienie, by mi na to nie pozwoliło.
Później zauważyłem, że pan Qian, właściciel pobliskiego warsztatu naprawczego, nie miał żadnych umiejętności technicznych. Potrafił naprawić tylko drobne usterki, lecz miał ogromny szyld z napisem: „Doskonała naprawa wszystkich urządzeń”. Przyciągał tym wielu klientów. Proste usterki naprawiał sam. Pozostałe zlecenia przekazywał do innego warsztatu, inkasując prowizję. Całkiem sporo zarabiał w ten sposób. Raz podczas pogawędki zdradził mi, jak się dorobił. Gdy psuje się drobny element w urządzeniu, wymienia wszystkie części, żeby policzyć więcej za naprawę. Klienci się na tym nie poznają. Twierdził, że społeczeństwem rządzi pieniądz i „Nie ma znaczenia, czy kot jest biały czy czarny, dopóki łapie myszy”. Powiedział też, że jeśli umiesz zarobić, to masz talent, a jeśli jesteś dobrą osobę, lecz nie zarabiasz, to i tak będą tobą gardzić. Słysząc tę „genialną opinię”, pomyślałem: „W takich czasach żyjemy. Kompetencje się nie liczą, a ludzie zrobią wszystko dla pieniędzy, więc po co mam być uczciwy? Prowadziłem interesy uczciwie i donikąd mnie to nie zaprowadziło. Ten człowiek też wykonuje naprawy i ma dobre życie. Cała jego rodzina także, a ja zarabiam tylko tyle, byśmy mogli przeżyć. Chyba byłem zbyt uparty. Muszę zarabiać więcej, żeby moja rodzina miała lepsze życie”. Zacząłem wtedy uczyć się na „sukcesach” mojego kolegi po fachu i podstępem oszukiwałem klientów. Czułem się nieswojo, ale wypierałem to, żeby móc zarabiać więcej.
Jednego dnia zjawiła się klientka. Wyjmowałem wadliwą część i wraz z nią kilka innych, zupełnie sprawnych, aby pomyślała, że to poważniejsza usterka, i nie zdziwiła się, gdy podam wysoką cenę. Prawdą jest powiedzenie: „Winny jak złodziej”. Wpierw się denerwowałem, serce biło mi mocno, bałem się, że klientka zauważy oszustwo. To byłoby upokorzenie. Lecz zachowałem spokój i wymieniłem wszystkie elementy. Gdy przyszło do zapłaty, bez skrupułów policzyłem o 50% więcej. Patrzyłem w dół cały czas, nie śmiąc spojrzeć jej w oczy, lecz ku memu zaskoczeniu zapłaciła bez słowa. Gdy wyszła, odetchnąłem z ulgą. Po twarzy i plecach spływał mi pot, czułem się nieswojo. To uczucie minęło jednak, gdy spojrzałem na pieniądze.
Odtąd zacząłem obmyślać różne sztuczki, by zawyżać ceny. Na początku gryzło mnie sumienie, lecz trzymałem się myśli o pieniądzach, które mogę zarobić. Nie mogę mieć zbyt miękkiego serca – „Tak jak mały umysł nie czyni dżentelmena, tak prawdziwy mężczyzna nie jest pozbawiony złośliwości”. Muszę być sprytny, jeśli chcę zarobić. Zresztą, wszyscy tak robią, nie tylko ja. Z czasem poczucie winy znikło, a ja rozwijałem swoje „umiejętności” zbijania kapitału. Nauczyłem się lepiej oceniać ludzi, różnie podchodząc do różnych osób. Nauczyłem się więcej sztuczek. Gdy przychodził zamożny klient, przymilałem się, schlebiałem, mówiłem to, co trzeba, aby łatwiej było mi zawyżyć cenę. Gdy klientowi się spieszyło, udawałem, że to poważna usterka, która zajmie więcej czasu. Wtedy sami oferowali mi więcej pieniędzy. Niektórzy byli bystrzejsi, więc wymyślałem powód, by zostawili u mnie urządzenie i wrócili jutro, a wtedy mówiłem, że urządzenie ma inne usterki. Zarabiałem więcej pieniędzy i nie byłem już taki nerwowy. Łamałem sobie głowę nad tym, jak zawyżać ceny. Zarabiałem znacznie więcej, żyłem znacznie wygodniej, lecz nie czułem szczęścia ani radości. Gdy myślałem o swoich godnych pogardy, niemoralnych uczynkach, nawiedzał mnie lęk. Czasem myślałem: „Muszę przestać. Nie mogę prowadzić interesów w taki sposób. Jak to mówią: „Co rzucisz za siebie, znajdziesz przed sobą”. Lecz kiedy przypominałem sobie o pieniądzach, nie mogłem przestać.
Gdy moja deprawacja i odrętwienie pogłębiały się, ktoś powiedział mi o ewangelii królestwa Boga Wszechmogącego. Przyjąwszy dzieło Boga, często chodziłem na zgromadzenia, by czytać Jego słowa. Raz natrafiłem na te słowa Boga Wszechmogącego: „Człowiek przemierzył te epoki razem z Bogiem, a jednak nie wie, że Bóg włada losem wszystkich rzeczy martwych i istot żywych, ani w jaki sposób Bóg koordynuje wszystkie rzeczy i kieruje nimi. Umyka to człowiekowi od niepamiętnych czasów aż do dnia dzisiejszego. Jeśli zaś chodzi o przyczynę, nie dzieje się tak dlatego, że czyny Boga są zanadto utajone, ani dlatego, że Boży plan nie został jeszcze zrealizowany, lecz przez to, że serce i duch człowieka zanadto oddalone są od Boga, do tego stopnia że, podążając za Bogiem, człowiek pozostaje wciąż w służbie Szatana, a jednak nadal nawet o tym nie wie. Nikt czynnie nie wypatruje Bożych śladów i ukazania się Boga, ani nie jest skłonny żyć pod Bożą opieką i na Jego utrzymaniu. Miast tego, ludzie wolą zdać się na niszczące działanie szatana, złego, aby dostosować się do tego świata i do zasad istnienia, jakim hołduje niegodziwa ludzkość. W tym momencie ludzkie serce i duch stają się daniną dla szatana i szatańskim pokarmem. Co więcej, ludzkie serce i duch stają się wówczas siedliskiem szatana i stosownym dlań placem zabaw. W ten właśnie sposób człowiek nieświadomie traci zdolność pojmowania podstaw człowieczeństwa oraz właściwe zrozumienie wartości i znaczenia ludzkiej egzystencji. W jego sercu stopniowo zacierają się Boże prawa i przymierze pomiędzy Bogiem a człowiekiem i przestaje on szukać Boga czy zważać na Niego. Z biegiem czasu nie pojmuje już, dlaczego Bóg go stworzył, i nie rozumie słów dobywających się z Jego ust ani niczego, co od Niego pochodzi. Wówczas zaś zaczyna sprzeciwiać się Bożym prawom i dekretom, a jego serce i duch stają się otępiałe i nieczułe… Bóg traci zatem człowieka, którego sam stworzył, a człowiek traci źródło i podstawę swego istnienia: oto nieszczęście tej ludzkości” (Bóg jest źródłem ludzkiego życia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga są prawdą. Choć zarabiałem całkiem sporo pieniędzy i poprawił mi się komfort życia, odczuwałem pustkę i ból, bo oddaliłem się od Boga, nie przestrzegałem Jego wymagań wobec człowieka, żyłem wedle szatańskich zasad przetrwania. Gdy otworzyłem warsztat, zarabiałem z czystym sumieniem, choć nie były to duże pieniądze, czułem spokój. Lecz potem wpłynęło na mnie otoczenie i to, że inni bogacą się dzięki oszustwom. Żyłem wedle takich zasad jak „Nigdy nie staniesz się bogaty bez drugiej pensji, tak jak koń bez siana w nocy nigdy nie przybierze na wadze”, „Pieniądz rządzi światem”, i „Pieniądze to nie wszystko, lecz bez nich nic nie możesz zrobić”, i innych szatańskich reguł przetrwania. Szedłem za złymi trendami i porzuciłem własne zasady, ignorując głos sumienia, by oszukiwać klientów i zarobić więcej. Miałem pieniądze, lecz zdobyłem je w zły sposób. Gdy myślałem o tych niemoralnych, godnych pogardy uczynkach, nie mogłem siebie znieść i znaleźć spokoju. Bałem się, że ktoś mnie kiedyś nakryje i oszustwo wyjdzie na jaw. Mogli nawet zgłosić mnie na policję. Żyłem na krawędzi i cierpiałem z tego powodu. Tego dnia zrozumiałem, że żyłem według szatańskiej filozofii. Taki był skutek zniewolenia i ogłupienia przez szatańskie zasady. Bez przewodnictwa słów Boga nigdy nie dostrzegłbym tego, jak szatan mnie krzywdzi.
Siostra przeczytała mi kilka fragmentów słów Boga: „Musicie wiedzieć, iż Bogu podobają się ci, którzy są uczciwi. Bóg w swej istocie jest kwintesencją wierności, stąd też Jego słowom zawsze można zaufać. Co więcej, Jego czyny są nieskalane i niepodważalne. To dlatego Bogu mili są ci, którzy są wobec Niego całkowicie uczciwi. Być uczciwym zaś oznacza oddać swoje serce Bogu, być wobec Niego szczerym i otwartym we wszystkich sprawach, nigdy nie ukrywać prawdy, nie próbować zwieść tych, którzy są pod tobą i ponad tobą; a także nie robić niczego tylko po to, aby przypochlebić się Bogu. Podsumowując, być uczciwym znaczy być szczerym w swych słowach i czynach i nie mamić ani Boga, ani człowieka” (Trzy przestrogi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Moje królestwo potrzebuje na tych, którzy są uczciwi, nie zaś na hipokrytów i oszustów. Czyż ludzie szczerzy i uczciwi nie są niepopularni w świecie? Ze Mną jest wręcz przeciwnie. Do Mnie mogą przychodzić ludzie uczciwi; w kimś takim znajduję upodobanie, ktoś taki jest Mi też potrzebny. Na tym właśnie polega Moja sprawiedliwość” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 33, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). A potem tak je omówiła: „Istotą Boga jest wierność. Błogosławi On tych, którzy są uczciwi. W naszych interakcjach z innymi stosujemy prawo szatana: »Nigdy nie wstawaj wcześnie, chyba że niesie to jakąś korzyść«. Nasze słowa i czyny służą osobistym korzyściom, kłamiemy i oszukujemy bez skrupułów. Nie wiemy, co to znaczy być dobrą osobą. Lecz wiara w Boga jest dziś inna. On wymaga od nas, byśmy byli uczciwi i mówili prawdę. Mamy zaakceptować to, że On widzi każdy nasz czyn i słyszy każde słowo. Musimy być otwarci, nie możemy próbować oszukiwać Boga ani ludzi. Tylko ludzie uczciwi są podobni człowiekowi i mogą nieść świadectwo o Bogu i wychwalać Go”. Dowiedziałem się, że Bóg lubi uczciwych ludzi i że muszę postępować zgodnie z Jego wymogami. Zacząłem szczerze rozmawiać z braćmi i siostrami, nie oszukując ich, lecz miałem obawy co do prowadzenia interesów. Łatwiej było praktykować uczciwość wobec braci i sióstr, lecz zarobiłbym mniej, będąc uczciwym w pracy. Być może musiałbym zamknąć warsztat. Ale czy nadal oszukując moich klientów nie sprzeciwiałbym się woli Boga? Jak powinienem postąpić? Przemyślałem to i znalazłem kompromis: będę uczciwą osobą w kościele, lecz interes będę prowadził jak dotychczas.
Pewnego razu starszy człowiek przyniósł telewizor, bo obraz był niewyraźny. Zobaczyłem, że kineskopy były stare i wymagały wymiany, lecz nie powiedziałem prawdy. Zwiększyłem napięcie żarzenia, aby dało się jeszcze używać telewizora, później mogłem wymienić kineskopy. W ten sposób zarobiłbym 30 yuanów więcej. Dwa tygodnie później usterka wróciła i klient poprosił mnie o naprawę, mówiąc, że nie wykonałem dobrej roboty. Powiedziałem, że kineskopy są stare i trzeba je wymienić. On jednak przejrzał moją grę. Nie dał mi 30 yuanów za naprawę i powiedział z naganą: „Młodzieńcze, trzeba być uczciwym w interesach, a nie chciwym!”. Przez chwilę zrobiło mi się wstyd, ale potem już o tym nie myślałem. Później przyszła starsza kobieta z mikrofalówką, jedna drobna część była zepsuta. Pomyślałem, że naprawię ją i policzę uczciwie. Potem zauważyłem, że kobieta jest zamożna, więc spokojnie można było nieco zawyżyć cenę. Trzeba walczyć o swoje. Ona wróciła jednak do warsztatu kilka dni później: „Zdarłeś ze mnie niezłą sumę za mikrofalówkę. Miej sumienie. Niebiosa widzą wszystko!”. Czułem się źle, gdy mnie tak zbeształa, i przypomniałem sobie słowa tamtego człowieka. Czułem niepokój. Zrozumiałem też, że Bóg w ten sposób mnie ostrzega, abym zastanowił się nad sobą i poznał siebie.
Później przeczytałem te słowa Boga: „Bez względu na to, co robisz, bez względu na to, jak wielka jest ta sprawa i bez względu na to, czy wypełniasz swoje obowiązki w Bożej rodzinie, czy jest to twoja prywatna sprawa, musisz rozważać, czy ta sprawa jest zgodna z wolą Boga, czy ta sprawa jest czymś, co powinna robić osoba posiadająca człowieczeństwo. Jeśli będziesz tak postępować, to jesteś osobą, która szuka prawdy i która naprawdę wierzy w Boga. Jeżeli z pobożnością traktujesz w ten sposób każdą sprawę i każdą prawdę, to będziesz w stanie osiągnąć przemianę swojego usposobienia. Niektórzy ludzie myślą, że robią coś osobistego, więc ignorują prawdę, robią to tak, jak chcą, w dowolny sposób, który czyni ich szczęśliwymi i w dowolny sposób, który jest dla nich korzystny; nie poświęcają najmniejszej uwagi temu, jak to wpływa na Bożą rodzinę i nie rozważają, czy jest to zgodne z porządkiem świętych, czy nie. Gdy wreszcie kończą tę sprawę, ich wnętrze jest ciemne i czują się nieswojo. Czują się nieswojo, ale nie wiedzą, jak do tego doszło. Czyż nie jest to godna odpłata? Jeśli robisz rzeczy, których Bóg nie pochwala, to obrażasz Boga. Jeśli ludzie nie lubią prawdy i często robią rzeczy w oparciu o własną wolę, wówczas często obrażają Boga. Bogu zwykle nie podobają się uczynki takiej osoby, a jeśli nie będzie ich żałować, to kara będzie blisko” („Poszukiwanie woli Bożej ma na celu praktykowanie prawdy” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). „Dopóki ludzie nie doświadczą Bożego dzieła i nie zdobędą prawdy, kontroluje ich i dominuje nad nimi ich szatańska natura. Co konkretnie obejmuje ta natura? Na przykład, dlaczego jesteś samolubny? Dlaczego chronisz swoją pozycję? Dlaczego twoje emocje są tak silne? Dlaczego masz upodobanie do rzeczy, które są niesprawiedliwe? Dlaczego masz upodobanie do tych niegodziwości? Na czym opiera się twoje upodobanie do tych rzeczy? Skąd one pochodzą? Czemu tak radośnie je akceptujesz? Do tej pory wszyscy zrozumieliście, że dzieje się tak głównie z powodu zawartej w nich trucizny szatana. Jeśli chodzi o to, czym jest trucizna szatana, to da się to w pełni wyrazić słowami. Na przykład, jeśli zapytasz jakichś złoczyńców, dlaczego tak postępują, odpowiedzą: »Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Logika szatana stała się życiem ludzi. Mogą robić coś w takim czy innym celu, ale robią to wyłącznie ze względu na siebie. Wszyscy ludzi myślą, że skoro każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego, to sami powinni myśleć tylko o sobie, robiąc wszystko, co w ich mocy, by zadbać o dobrą pozycję oraz pożywienie i ubranie, jakich potrzebują. »Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życie i filozofia człowieka, a zarazem reprezentacja ludzkiej natury. To stwierdzenie jest właśnie trucizną szatana, a gdy zostaje przyswojona przez ludzi, staje się ich naturą. Słowa te odsłaniają naturę szatana, w pełni ją przedstawiają. Ta trucizna staje się życiem ludzi, jak również fundamentem ich istnienia, a skażona ludzkość jest przez tę truciznę konsekwentnie zdominowana od tysięcy lat” („Jak obrać ścieżkę Piotra” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Pojąłem, że Duch Boży naprawdę widzi wszystko. Nikomu nie zwierzyłem się ze swych uczuć, ale słowa Boga ujawniły je w pełni. Bóg wymaga od nas, byśmy oddali Mu nasze serca. Wypełniając obowiązki w domu Boga i załatwiając nasze własne sprawy, musimy praktykować Jego słowa. Ja zaś praktykowałem prawdę bardzo wybiórczo. Bóg, a także bracia i siostry chwalili mnie, gdy wcielałem uczciwość w życie w kościele, więc byłem skłonny to robić. Lecz w moim warsztacie utraciłbym zarobki i uczciwość nie służyłaby moim interesom. Obchodziły mnie tylko osobiste korzyści. Wiedziałem, że oszustwo jest wbrew woli Boga, lecz robiłem, co chciałem, aby tylko odnieść korzyści. Czy tak postępuje osoba wierząca? Wtedy to do mnie dotarło. „Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego” i „Człowiek uczyni wszystko, by stać się bogatym” to szatańskie zasady przetrwania, które stały się moją naturą. Myślałem, że nie przetrwam, jeśli nie będę ich przestrzegał. W rzeczywistości takie życie dało mi korzyści osobiste i materialne zadowolenie. Było to jednak życie nikczemne, bez żadnej godności. Ludzie mną gardzili, Bóg nienawidził mnie coraz bardziej. Przypomniałem sobie słowa Pana Jezusa: „Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18:3). Bóg Wszechmogący mówi: „Jak najszybciej spiszcie na straty te wszystkie wasze pomysły i kalkulacje i zacznijcie poważnie traktować Moje żądania. W przeciwnym razie obrócę wszystkich ludzi w popiół, aby zakończyć Moje dzieło, i w najlepszym razie lata Mojego dzieła i cierpienia obrócą się wniwecz, bo nie mogę wprowadzić Moich wrogów i ludzi cuchnących złem, podobnych do szatana, do Mojego królestwa ani w następny wiek” (Występki zaprowadzą człowieka do piekła, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Bóg jest święty i sprawiedliwy, chce pozyskać uczciwych ludzi. Ci, którzy wciąż kłamią i oszukują, ci z szatańskim usposobieniem, którzy z natury sprzeciwiają się Bogu, zostaną przez Niego zniszczeni. Nie wejdą do Jego królestwa. Gdybym nie okazał skruchy, lecz nadal żył według filozofii i zasad szatana, postępując nieuczciwie, zostałbym usunięty. Na tę myśl od razu zacząłem się modlić: „Boże Wszechmogący! Wierzę w Ciebie, lecz nie mam Cię w sercu. Żyłem według zasad szatana. Nie chcę już oszukiwać. Chcę okazać skruchę i być osobą uczciwą”.
Jakiś czas potem para młodych ludzi przyniosła telewizor do naprawy. Reperując telewizor, usłyszałem, jak rozmawiają na zewnątrz: „Straciliśmy dwa dni przez tamten warsztat. Zobaczmy, czy ten facet będzie lepszy”. Słysząc to, pomyślałem: „Każdy serwisant od razu wykorzystałby taką okazję. Spokojnie mogę doliczyć 20 lub 30 yuanów. Szkoda byłoby nie wziąć pieniędzy w takiej sytuacji. Będę uczciwy następnym razem. Bóg się nie obrazi, że ten jeden raz odejdę od prawdy”. Wtedy przypomniałem sobie, co postanowiłem i te słowa Boga: „Jeśli ludzie nie lubią prawdy i często robią rzeczy w oparciu o własną wolę, wówczas często obrażają Boga. Bogu zwykle nie podobają się uczynki takiej osoby, a jeśli nie będzie ich żałować, to kara będzie blisko” („Poszukiwanie woli Bożej ma na celu praktykowanie prawdy” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Czułem, że Bóg mnie ostrzega. Nie mogłem wciąż świadomie grzeszyć. Musiałem być uczciwy. Dlatego po naprawie nie zawyżyłem ceny. Gdy ujrzałem uśmiech na twarzach klientów, poczułem, że otwartość i uczciwość dają wyzwolenie.
Innym razem naprawiałem telewizor pewnej pani, cena wyniosła 50 yuanów, lecz ona dała mi 100 i nie chciała reszty. Nie chciałem przyjąć tych pieniędzy. Dlaczego była taka hojna? Wtedy powiedziała mi: „W pierwszym warsztacie powiedzieli mi, że płyta główna jest zepsuta i chcieli aż 400 yuanów za wymianę. Później znajomy polecił mi pana, mówiąc, że jest pan uczciwy i nie oszukuje klientów. Widzę, że tak właśnie jest”. Słysząc to, pomyślałem: „Nie o to chodzi, że jestem dobrą osobą, to słowa Boga zmieniły mnie, bym urzeczywistniał człowieczeństwo”.
Dzięki lekturze słów Boga i praktykowaniu uczciwości zmieniła się moja perspektywa. Myślałem, że nie da się być uczciwym w interesach, że nie można zarabiać pieniędzy uczciwie, że w końcu musiałbym zamknąć interes. Lecz gdy stałem się uczciwy wedle słów Boga, nie straciłem zysków, a wręcz miałem więcej klientów. Niektórzy przychodzili z daleka, mówiąc, że ktoś mnie im polecił. Nigdy się nie reklamowałem ani nie prosiłem innych o rekomendacje. To dlatego, że praktykowałem słowa Boga, że zarabiałem uczciwie, zgodnie z wymogami Boga, zdobyłem zaufanie klientów. Bóg mi pobłogosławił, bo praktykowałem prawdę. To przywodzi mi na myśl inny fragment słów Boga. Bóg Wszechmogący mówi: „Kiedy ludzie żyją w tym świecie, kiedy żyją pod wpływem skażenia szatana, nie jest możliwe, aby byli uczciwi, mogą tylko stawać się coraz bardziej podstępni. Czy jednak będziemy mogli istnieć w tym świecie, jeśli staniemy się uczciwi? Czy zostaniemy zmarginalizowani przez innych? Nie; będziemy żyć tak, jak wcześniej. Będzie tak dlatego, ponieważ nie polegamy na zdradzieckim postępowaniu, aby jeść czy oddychać. Żyjemy raczej dzięki tchnieniu i życiu danym przez Boga. Po prostu przyjęliśmy prawdy słów Bożych, mamy nowe zasady życia i nowe cele życiowe, które doprowadzą do zmian w fundamencie naszego życia; po prostu zmieniamy środki i metodę naszego życia, abyśmy mogli zadowolić Boga i dążyć do zbawienia. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z naszym fizycznym pokarmem, naszym ubiorem, ani tym, gdzie mieszkamy; jest to nasza potrzeba duchowa” („Najbardziej fundamentalna praktyka bycia osobą uczciwą” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Dziękujmy Bogu!