Aneks pierwszy: Czym jest prawda
Zaśpiewajmy hymn: Całe stworzenie musi poddać się panowaniu Boga
1 Bóg stworzył wszystkie rzeczy i sprawia, że całe stworzenie dostaje się pod Jego panowanie i poddaje się Jego panowaniu. Będzie rozkazywał wszystkim rzeczom, aby wszystkie one znalazły się w Jego rękach. Całe stworzenie Boże, włączając zwierzęta, rośliny, człowieka, góry i rzeki oraz jeziora – wszystko musi dostać się pod Jego panowanie. Wszystkie rzeczy w niebiosach i na ziemi muszą dostać się pod Jego panowanie. Nie mogą mieć żadnego wyboru i wszystkie muszą poddać się Jego planowym działaniom. Zostało to zarządzone przez Boga i stanowi autorytet Boga.
2 Bóg wszystkim dowodzi i porządkuje oraz klasyfikuje wszystkie rzeczy, a odbywa się to na podstawie rodzaju i ich wyznaczonego miejsca, zgodnie z wolą Boską. Niezależnie, jak wielka jest dana rzecz, żadna z nich nie może przewyższyć Boga, wszystkie rzeczy służą człowiekowi stworzonemu przez Boga i żadna rzecz nie śmie być nieposłuszna Bogu lub wysuwać wobec Niego żadnych żądań. Dlatego też człowiek, jako istota stworzona, także musi wypełniać obowiązek człowieka. Niezależnie od tego, czy jest panem, czy opiekunem wszystkich rzeczy, niezależnie, jak wysoki jest status człowieka pośród wszystkich rzeczy, nadal jest on zaledwie małym stworzeniem ludzkim, znajdującym się pod panowaniem Boga, niczym więcej niż nieznaczącą istotą ludzką, istotą stworzoną, i nigdy nie znajdzie się ponad Bogiem.
(Sukces i porażka zależą od ścieżki, którą idzie człowiek, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)
Czym jest prawda w hymnie „Całe stworzenie musi poddać się panowaniu Boga”? Który werset jest prawdą? (Wszystkie wersety są prawdą). Co mówi ostatni werset? („Niezależnie, jak wysoki jest status człowieka pośród wszystkich rzeczy, nadal jest on zaledwie małym stworzeniem ludzkim, znajdującym się pod panowaniem Boga, niczym więcej niż nieznaczącą istotą ludzką, istotą stworzoną, i nigdy nie znajdzie się ponad Bogiem”). Człowiek nigdy nie może znaleźć się ponad Bogiem, istoty stworzone nigdy nie mogą znaleźć się ponad Bogiem; wszystko poza Bogiem jest istotą stworzoną. Człowiek nigdy nie może znaleźć się ponad Bogiem; to jest prawda. Czy ta prawda może ulec zmianie? Czy zmieni się u końca czasów? (Nie). To jest prawda. Kto może mi powiedzieć, czym jest prawda? (Prawda jest kryterium ludzkiego postępowania, działań i uwielbienia Boga). Dwukrotnie omawialiśmy już temat tego, „czym jest prawda”, więc teraz pomówmy o tym, czym są kryteria. To kryteria są tu ważne. (Kryteria to standardowe, dokładne zasady, prawa i reguły. Podstawę dla kryteriów stanowią Boże słowa). Kto chce kontynuować? (Kryteria są najbardziej standardowymi, najdokładniejszymi zasadami, prawami i regułami wywiedzionymi ze słów Bożych). Zostało tu dodane słowo „najbardziej”, ale czy „najbardziej” jest potrzebne? Jaka jest różnica między dodaniem słowa „najbardziej” a niedodawaniem go? Jeśli mamy jedno „najbardziej”, to i znajdzie się drugie najbardziej, trzecie najbardziej i tak dalej. Co sądzicie o dodawaniu słowa „najbardziej”? (Nie jest odpowiednie, ponieważ prawda jest jedynym standardem. Dodanie „najbardziej” sugeruje pewną relatywność i stawia inne rzeczy jako drugorzędne czy trzeciorzędne). Czy to wyjaśnienie jest dokładne? (Tak). Ma to pewien sens. Jeśli macie dokładne spojrzenie na definicję tego, „czym jest prawda”, oraz dokładne jej pojmowanie, i jasno rozumiecie, że Bóg jest prawdą, wtedy możecie zrozumieć, czy należy dodać słowo „najbardziej”, czy dodanie go jest odpowiednie, jaką różnicę sprawia jego dodanie, co oznacza niedodanie go oraz co oznacza jego dodanie. Potwierdziliśmy więc, że niedodanie „najbardziej” jest właściwe. Jaki błąd popełniła osoba, która dodała to słowo? Pomyślał, że nieważne, który z aspektów Boga jest opisywany, należy dodać słowo „najbardziej”. W czym popełnił błąd, dokonując tego porównania? Którym słowom Boga, której prawdzie zaprzeczył? (Istoty stworzone nigdy nie mogą znaleźć się ponad Bogiem; dodanie słowa „najbardziej” zdaje się sugerować, że istnieje drugi i trzeci stopień ważności pomiędzy istotami stworzonymi a Bogiem). Czy to się zgadza? (Tak). Ma to pewien sens; można to w ten sposób wytłumaczyć. Czy są jeszcze jakieś inne słowa, które mogą potwierdzić, że dodanie słowa „najbardziej” z przodu jest niewłaściwe? (Przypominają mi się słowa, że prawda może pochodzić tylko od Boga, tylko Bóg jest prawdą, więc nie może być żadnych relatywnych wyrażeń, drugiego najbardziej, trzeciego najbardziej i tak dalej). To również się zgadza. (Prawda jest kryterium ludzkiego postępowania, działań i uwielbienia Boga. Skoro prawa, reguły i kryteria mogą pochodzić tylko od Boga, ludzie nie mają kryteriów ani praw dla swoich działań, ani nie mogą ustalić dla nich reguł, więc nie ma potrzeby, by dodawać słowo „najbardziej”). To wytłumaczenie jest nieco bardziej praktyczne. Coś jeszcze? (Boży autorytet i istota Boga są jedyne, unikalne. Istota Boga jest prawdą i niczego nie można jej przyrównać. Dodanie słowa „najbardziej” sprawia, że wydaje się, iż prawda nie jest już jedyna). Jakie jest to wytłumaczenie? (Dobre). Co jest w nim dobrego? (Podkreśla, że Bóg jest jedyny). „Jedyny” – wszyscy zapomnieliście o tym terminie. Bóg jest jedyny. Czy kryteria przekazane w każdym zdaniu wypowiedzianym przez Boga, jak również w każdym wymaganiu wobec człowieka, można znaleźć wśród ludzi? (Nie). Czy ludzka wiedza, tradycyjna kultura lub myśli człowieka mogą zawierać te rzeczy? (Nie). Czy mogą zrodzić prawdę? Nie, nie mogą. Dlatego dodanie słowa „najbardziej” sugeruje drugi i trzeci stopień ważności, rozróżniając wysokie, niskie i jeszcze niższe pozycje, oraz dzieląc rzeczy na pierwszy poziom, drugi poziom, trzeci poziom… Oznacza to, że zgodnie z pewną sekwencją wszystkie właściwe rzeczy mogą stać się kryterium. Czy można to tak zrozumieć? (Tak). Więc na czym polega problem z dodaniem słowa „najbardziej”? Zamienia to Boże słowa, Bożą prawdę, w coś relatywnego, tylko względnie wyższego niż wiedza, filozofie i inne słuszne rzeczy pośród ludzi, których stworzył. Dzieli to prawdę na stopnie. W rezultacie to, co właściwe pośród zepsutych ludzi również staje się prawdą. Co więcej, te rzeczy również stają się kryteriami dla działań i postępowania człowieka – na relatywnie niższym poziomie. Na przykład, rzeczy takie jak bycie kulturalnym, bycie miłym, ludzka życzliwość i niektóre dobre cechy, z którymi rodzą się ludzie, stają się kryteriami – to oznacza, że czym się one stały? (Prawdą). Stały się prawdą. Spójrzcie, dodanie słowa „najbardziej” zmienia naturę tego kryterium. Czy wraz ze zmianą natury owego kryterium zmienia się również definicja Boga? (Tak). Czym staje się definicja Boga? Według tej definicji Bóg nie jest jedyny; Boży autorytet, moc, istota nie są jedyne. Bóg po prostu ma rolę najwyższego szczebla z mocą i autorytetem nad ludźmi. Każdy człowiek o umiejętnościach i prestiżu może być stawiany na równi z Bogiem i omawiany z Nim na zasadach równości, po prostu jako nie tak ważny i tak wielki, jak On. Te relatywne pozytywne postacie i przywódcy ludzkości można uplasować tuż za Bogiem, czyniąc z nich zastępcę, drugiego zastępcę, trzeciego zastępcę…, przy czym Bóg jest szefem. Czy taka interpretacja nie zmienia zupełnie tożsamości i istoty Boga? Wystarczy jedno słowo „najbardziej”, a istota Boga zupełnie się zmienia. Czy to stanowi problem? (Tak). Więc jeśli nie dodamy słowa “najbardziej”, pod jakim względem te słowa są właściwe? (Stwierdzają fakt). Jaki fakt? (To, że Bóg jest prawdą, zasadą, standardem i kryterium). To, że Bóg jest źródłem wszystkich tych kryteriów. Nie ma takich kryteriów pośród zepsutych ludzi, pośród istot stworzonych. Bóg jest jedynym źródłem, które wyraża te kryteria. Tylko Bóg posiada tę esencję. Rzeczywistość i kryteria wszystkich pozytywnych rzeczy mogą pochodzić jedynie od Boga. Jeśli człowiek wie coś o ludzkich zasadach postępowania, działania i uwielbienia Boga, wie coś o tych kryteriach i rozumie część prawdy, czy może stać się Bogiem? (Nie). Czy jest źródłem prawdy? Czy wyraża wszelką prawdę? (Nie). A więc czy można nazwać go Bogiem? Nie. To kluczowa różnica. Rozumiecie? (Tak). Choć już dwukrotnie mówiłem o tym, „czym jest prawda”, wasze odpowiedzi wciąż zawierają tak rażący błąd, zmieniający Boga w jedną z istot stworzonych, czyniąc istoty stworzone równe Bogu, wyrównując ich wzajemną relację. To zmienia naturę tej kwestii, co jest równoznaczne z zaprzeczeniem Bogu. Bóg jest Stwórcą, ludzie są istotami stworzonymi – to nie są dwie role tej samej kategorii. Ale co dzieje się, gdy dodajesz słowo „najbardziej”? Stają się takie same, jeśli chodzi o istotę i kategorię, różniąc się jedynie w kwestii wyższości czy niższości. Gdy szczegółowo was o to spytałem, pomyśleliście sobie: „Czy to nie jest lekceważące w stosunku do nas? Wszyscy jesteśmy wykształconymi ludźmi, jak moglibyśmy zapomnieć te kilka słów? Możemy mówić o tym bez wysiłku, nie zaglądając nawet w notatki”. Problem wyszedł na jaw, gdy tylko otworzyliście usta. Gdy przemówiłem, przeczytaliście to kilka razy i wciąż nie potrafiliście dokładnie tego powtórzyć. Jaki jest tego powód? Dalej pod tym względem nie rozumiecie prawdy. Ktoś dodał słowo „najbardziej” i pomyślał: „Nikt z was nie dodał »najbardziej«, nie macie wiele wiary w Boga, co? Patrzcie na mnie, ja dodałem »najbardziej«. To pokazuje, że jestem wykształcony – moje studia nie poszły na marne!”. Gdy dodał „najbardziej”, większość z was nie zauważyła problemu. Kilkoro z was poczuło, że coś jest nie tak, ale nie byliście w stanie wytłumaczyć dlaczego. Gdy inni to wytłumaczyli, zrozumieliście to w teorii i wiedzieliście, że wytłumaczenie było poprawne. Ale czy zrozumieliście to z punktu widzenia prawdy? (Nie). Omówiłem, czemu dodawanie słowa „najbardziej” jest niewłaściwe i zrozumieliście to, ale czy naprawdę zrozumieliście istotę problemu? (Nie). Nie widzieliście tego wyraźnie. Dlaczego? (Nie rozumiemy prawdy). I dlaczego nie rozumiecie prawdy? Nie zrozumieliście, co powiedziałem? Jeśli zrozumieliście, jak możecie dalej nie rozumieć prawdy? Ile mamy rozdziałów zatytułowanych „Sam Bóg, Jedyny”? Ile razy je przeczytaliście? Czy dogłębnie rozumiecie te słowa? (Nie). Nie rozumiecie ich, dlatego dziś się ośmieszyliście. Te słowa was obnażyły. Czyż nie? (Tak). Czy czegoś was to nauczyło? Czy gdy następnym razem napotkacie coś podobnego, nadal będziecie się kierować w postępowaniu swoim rzekomym sprytem? Nie odważylibyście się, prawda? Jeśli ktoś nie rozumie prawdy, żadna ilość edukacji czy wiedzy nie będzie mu przydatna. Jeśli jesteś niewykształcony i nie wiesz, jak używać tego słowa, możliwe, że nie dodasz słowa „najbardziej”, a problem by się nie pojawił. Przynajmniej nie popełniłbyś tego błędu, a tym samym byś się nie ośmieszył. Ale z racji faktu, że jesteś wykształcony i rozumiesz znaczenie oraz użycie pewnych słów, odniosłeś je do Boga. W wyniku spowodowałeś problem, zamieniając spryt w niezdarność. Jeśli odniesiesz to człowieka, to zwykłe otaczanie czcią i pochlebstwo, które są co najwyżej po prostu obrzydliwe. Ale jeśli odniesiesz to do Boga, problem staje się poważny. Staje się słowem, które zaprzecza Bogu, stawia opór Bogu, potępia Boga. To błąd, na którego popełnienie najbardziej narażeni się zepsuci ludzie, którym brak prawdy. W przyszłości uważajcie, by nie dodawać nierozważnie przysłówków czy przymiotników. Czemu? Bo to, co dotyczy Bożej tożsamości, istoty, słów i usposobienia, to obszary, w których zepsuci ludzie mają największe braki i w których ich zrozumienie jest najbardziej powierzchowne i ograniczone. Dlatego ludzie, którzy nie pojmują prawdy, muszą uważać, aby nie zachować się nierozważnie; lepiej być przezornym.
I. Szczegółowa analiza myśli „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, ani nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”
Niektórzy ludzie właśnie wyjaśnili definicję i ideę prawdy. Rozumiecie definicję i ideę prawdy, ale czy rzeczywiście rozumiecie, czym jest prawda? Muszę was przetestować. Jak was przetestuję? Użyję do tego waszych mocnych stron. A jakie są wasze mocne strony? Jesteście zaznajomieni z wiedzą, słowami i terminologią; z różnymi filozofiami i podejściami do funkcjonowania w świecie, które prezentują ludzie w każdym tłumie; a także z tradycyjnymi ludzkimi kulturami, jak również ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami. Jesteście też zaznajomieni z różnymi prawami i pojęciami, według których żyją ludzie wszystkich ras, tożsamości etnicznych i narodowości. Czyż nie są to wasze mocne strony? Pośród nich znajdują się dość utarte wyrażenia, niektóre z nich to przysłowia, a niektóre powiedzenia; niektóre to chwytliwe kolokwializmy powszechnie używane przez zwykłych ludzi. Zapytajcie się, na temat jakich zagadnień ludzie często mają głębokie myśli i poglądy, które zamieniają w wyrażenia? Najpierw szczegółowo przeanalizujmy kilka powiedzeń, wyrażeń i praw, jak również podejście ludzi do funkcjonowania w świecie i ich tradycyjne wyobrażenia, abyśmy mogli dokładnie zrozumieć, czym jest prawda. Omówimy to, czym rzeczywiście jest prawda z negatywnej perspektywy. Czy to dobre podejście? (Tak). Daj nam coś na dobry początek. (Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz). Czy to stwierdzenie jest prawidłowe? (Nie). „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Zacznijmy od omówienia tego stwierdzenia. Wytłumacz, co oznacza to powiedzenie. (Oznacza, że należy ufać tym, których zatrudniasz oraz nie być wobec nich ostrożnym. Jeśli komuś nie ufasz, nie zatrudniaj go). To dosłowna interpretacja. Najpierw powiedz Mi, czy większość ludzi na świecie zgadza się z tym powiedzeniem, czy też nie? (Zgadza się). Zgadza się z nim. Można powiedzieć, że większość ludzi w tym społeczeństwie przestrzega powiedzenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jako zasady przy zatrudnianiu innych i trzyma się tej zasady w swoim traktowaniu innych. Więc czy jakikolwiek aspekt tego powiedzenia jest prawidłowy? (Nie). Dlaczego więc większość niewierzących uważa to powiedzenie za prawdziwe i akceptuje je oraz stosuje bez zastrzeżeń? Jaka jest ich motywacja? Dlaczego to mówią? Niektórzy ludzie powiadają: „Jeśli zamierzasz kogoś zatrudnić, nie możesz w niego wątpić; musisz mu ufać. Musisz ufać, że ma talent i charakter, by wykonać swoją pracę i że będzie wobec ciebie lojalny. Jeśli w niego wątpisz, nie zatrudniaj go – zgodnie z powiedzeniem: »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. To powiedzenie jest prawidłowe”. Tak naprawdę to powiedzenie to nic więcej jak prowadzące na manowce diabelskie słowa. Od kogo ono pochodzi? Jakie są jego intencje? Jaki jest jego ukryty cel? (Boże, pamiętam, że podczas ostatniego omawiania wspomniano, że niektórzy ludzie, którzy nie chcieli, by inni ingerowali w ich pracę, mówili: „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Tak naprawdę mają na myśli: „Skoro dałeś mi to zadanie i mnie wykorzystujesz, nie powinieneś mieszać się w moją pracę – nie powinieneś wtrącać się do tego, co robię”). Jakie usposobienie mają ludzie, którzy używają tego powiedzenia? (Usposobienie antychrysta, samowolnego i stanowiącego prawo samemu sobie). Takie właśnie jest ich usposobienie. A ludzie, którzy używają tego powiedzenia lub je ukuli, czy to oni zatrudniają pracowników, czy są zatrudniani? Komu to powiedzenie przynosi największe korzyści? (Tym, którzy są zatrudniani). Jak ci, którzy są zatrudniani, na tym korzystają? Jeśli wielokrotnie podkreślą to swojemu pracodawcy, wpajają mu tym samym pewną myśl; ma to naturę wpojenia czy indoktrynacji. Jest to równoznaczne z mówieniem pracodawcy: Gdy kogoś zatrudniasz, musisz wierzyć, że osoba ta będzie wobec ciebie lojalna. Musisz wierzyć, że dobrze wykona swoją pracę, że jest w stanie to zrobić. Nie możesz w niego wątpić, ponieważ w ten sposób zaszkodzisz samemu sobie. Jeśli zawsze bijesz się z myślami, jeśli zawsze chcesz go kimś zastąpić, to może wpłynąć na jego lojalność wobec ciebie. Czy na pracodawcę, słyszącego to, łatwo może wpłynąć to powiedzenie lub wprowadzić go w błąd? (Tak). A gdy pracodawca ulegnie wpływom lub zostanie wprowadzony w błąd, skorzysta na tym ten, kogo zatrudniono. Jeśli pracodawca zaakceptuje tego rodzaju myślenie, nie będzie mieć wątpliwości ani podejrzeń co do zatrudnianej przez siebie osoby; nie będzie nadzorować ani sprawdzać pracy przez nią wykonanej, tego, czy jest lojalna wobec pracodawcy ani tego, czy posiada zdolności do wykonywania zleconych jej zadań. Zatrudniona osoba może dzięki temu uniknąć nadzoru pracodawcy, a co za tym idzie, robić to, co chce bez spełniania jego życzeń. Powiedzcie mi, czy pracownik, który używa tego powiedzenia, naprawdę ma odpowiedni charakter, by być całkowicie lojalnym wobec swojego pracodawcy? Czy absolutnie nie musi być nadzorowany? (Nie). Dlaczego tak mówimy? Faktem powszechnie uznawanym od starożytnych czasów aż po dziś dzień jest to, że ludzie są głęboko zepsuci, mają skażone skłonności i są wyjątkowo przebiegli oraz podstępni; nie ma ludzi uczciwych i nawet głupcy kłamią. Znacznie utrudnia to zatrudnianie innych ludzi i niemal niemożliwe jest znalezienie kogoś godnego zaufania, nie wspominając nawet o kimś, na kim można całkowicie polegać. W najlepszym wypadku można liczyć na znalezienie kilku stosunkowo zdolnych do pracy osób. Skoro nie ma ludzi godnych zaufania, jak to możliwe, żeby „nie wątpić w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniać ludzi, w których wątpisz”? To niemożliwe, ponieważ na nikim nie można polegać. W takim razie jak powinniśmy wykorzystać tych, którzy relatywnie nadają się do zatrudnienia? Możemy zrobić to jedynie poprzez nadzór i przewodnictwo. Niewierzący wysyłają informatorów i szpiegów do obserwowania zatrudnionej osoby, aby zapewnić sobie względną pewność. Tak więc ludzie w starożytnych czasach łudzili się, mówiąc: „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Ci, którzy ukuli to powiedzenie, „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”, tak naprawdę sami go nie stosowali. Jeśli by to zrobili, byliby bezmyślnymi ludźmi, głupcami najwyższej próby, których można zwodzić i oszukiwać. Czyż nie jest to faktem? Porozmawiajmy o tym, na czym polega największy mankament wyrażenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Jakie jest założenie dla powiedzenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”? Takie, że na zatrudnionej osobie można całkowicie polegać, że jest ona lojalna i odpowiedzialna. Musi istnieć 100-procentowa pewność, że pracownik jest taką osobą, aby pracodawca mógł stosować się do powiedzenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. W dzisiejszych czasach nie sposób znaleźć ludzi tak godnych zaufania; prawie że nie istnieją, przez co powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” staje się nonsensowne. Jeśli wybierzesz osobę niegodną zaufania, a następnie zastosujesz się do maksymy „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”, aby stłumić swoje wątpliwości względem tej osoby, czyż nie oszukujesz sam siebie? Czy zatrudniona osoba staje się zdolna do bycia godną zaufania i postępowania w lojalny, odpowiedzialny sposób, tylko dlatego, że w nich nie wątpisz? Tak naprawdę będzie postępować w sposób zgodny z tym, jaką jest osobą, niezależnie od twoich wątpliwości. Jeśli jest osobą podstępną, dalej będzie robić podstępne rzeczy; jeśli jest osobą prostolinijną, dalej będzie postępować w prostolinijny sposób. To nie jest zależne od tego, czy żywisz wobec niej wątpliwości, czy też nie. Powiedzmy, na przykład, że zatrudniasz podstępną osobę. W głębi serca wiesz, że ta osoba jest podstępna, jednak mówisz do niej: „Nie wątpię w ciebie, więc śmiało możesz wykonywać swoją pracę”, czy ta osoba stanie się wówczas osobą prostolinijną, która postępuje w prostolinijny sposób, tylko dlatego, że w nią nie wątpisz? Czy to możliwe? Z drugiej strony, jeśli zatrudnisz prostolinijną osobę, czy zamieni się w fałszywą osobę, ponieważ w nią wątpisz lub jej nie rozumiesz? Nie, tak się nie stanie. Dlatego więc mówienie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”, jest zwykłą próbą głupca, by znaleźć spokój sumienia, nonsensownym oszukiwaniem samego siebie. Jak daleko sięga ludzkie zepsucie? Dążenie do statusu i władzy sprawiło, że ojcowie i synowie, jak również bracia, obracają się przeciwko sobie i zabijają się nawzajem; sprawiło, że matki i córki nienawidzą się nawzajem. Kto może komukolwiek zaufać? Nie ma osoby, której można całkowicie zaufać, są jedynie ludzie relatywnie nadający się do zatrudnienia. Niezależnie od tego, kogo zatrudniasz, jedynym sposobem, by zapobiegać pomyłkom, jest obserwacja i nadzór. Dlatego też mówienie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” to okłamywanie samego siebie. To nonsens, błędne przekonanie, które jest pozbawione logiki. Dlaczego Bóg wyraża prawdę i wykonuje dzieło osądzania, by obmyć ludzkość i zbawić ją w dniach ostatecznych? To dlatego, że ludzkość jest głęboko zepsuta. Nie ma nikogo, kto prawdziwie podporządkowuje się Bogu ani nie nie ma nikogo, kto nadaje się do użycia przez Boga. Dlatego Bóg wielokrotnie żąda od ludzi, by byli uczciwi. Ludzie są bowiem zbyt podstępni, są przepełnieni zepsutym usposobieniem szatana i mają naturę szatana. Nie mogą powstrzymać się przed grzeszeniem i czynieniem zła oraz są zdolni do tego, by sprzeciwiać się Bogu i zdradzać go w każdym miejscu o każdej porze. Pośród zepsutych ludzi nie ma nikogo, kto nadawałby się do użycia lub kto jest godny zaufania. Doprawdy ciężko jest wybrać i użyć kogoś spośród ludzkości! Po pierwsze, dla ludzi niemożliwym jest naprawdę kogoś zrozumieć; po drugie, ludzie nie potrafią przejrzeć innych na wskroś; po trzecie, w szczególnych okolicznościach nawet bardziej niemożliwe jest, by ludzie mogli kontrolować innych lub nimi zarządzać. Z takim tłem znalezienie kogoś, kogo można użyć, jest niezwykle trudnym zadaniem. Powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jest więc zupełnie błędne i absolutnie niepraktyczne. Wybieranie i używanie kogoś na podstawie tego powiedzenia to zwykłe proszenie, by ktoś cię oszukał. Każdy, kto uważa to powiedzenie za poprawne i za prawdę, jest skończonym głupcem. Czy to powiedzenie może naprawdę rozwiązać trudności w używaniu innych? Absolutnie nie. To jedynie sposób, by dać sobie pocieszenie, by łudzić się i oszukiwać samego siebie.
Czy na tym etapie naszego omawiania macie podstawowe zrozumienie tego, czy powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jest prawidłowe? Czy to powiedzenie jest prawdą? (Nie). A więc czym jest? (Filozofią szatana). Mówiąc dokładniej, to powiedzenie służy jako wymówka dla ludzi, którzy chcą przełamać nadzór innych lub uwolnić się od ich kontroli; to też zasłona dymna, którą rozprzestrzeniają wszyscy źli ludzie, aby chronić własne interesy i osiągać własne cele. To powiedzenie to pretekst dla ludzi o ukrytych motywach, by robić, co tylko chcą. To również błędne przekonanie rozsiewane przez tych ludzi, aby mieć uzasadnienie dla wyrwania się spod nadzoru, kontroli i potępienia moralności oraz sumienia. Jednak teraz istnieją ludzie, którzy uważają, że powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” za praktyczne i prawidłowe. Czy tacy ludzie mają rozeznanie? Czy rozumieją prawdę? Czy myśli i poglądy tych ludzi są problematyczne? Jeśli ktoś wewnątrz Kościoła propaguje to powiedzenie, ma ku temu motyw: próbuje zwieść innych. Próbuje wykorzystać powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”, aby rozwiać obawy czy wątpliwości innych ludzi wobec nich. W domyśle oznacza to, że chce, by inni wierzyli, że jest w stanie wykonać swoją pracę, że jest kimś, kogo można użyć. Czy to nie jest jego intencją i celem? Musi być. Myśli sobie: „Nigdy mi nie ufacie i zawsze we mnie wątpicie. W pewnym momencie pewnie doszukacie się we mnie jakiegoś drobnego problemu i mnie zwolnicie. Jak mam pracować, skoro ciągle o tym myślę?”. Więc szerzy ten pogląd, tak aby dom Boży zaufał mu bez cienia wątpliwości i pozwolił mu swobodnie pracować i, tym samym, osiągać swój cel. Jeśli ktoś szczerze podąża za prawdą, powinien odpowiednio traktować nadzór domu Bożego nad jego pracą, gdy go spostrzeże, wiedząc, że ma on na celu ochronę jego własnego dobra, a co ważniejsze, że jest też odpowiedzialny za dzieło domu Bożego. Choć może przejawić swoje zepsucie, może modlić się do Boga, by prosić go o nadzór i ochronę, lub przysięgać Bogu, że przyjmie Jego karę, jeśli wyrządzi zło. Czy to by go nie uspokoiło? Po co rozsiewać błędne przekonanie, aby zwodzić ludzi i osiągnąć własny cel? Niektórzy przywódcy i pracownicy zawsze przyjmują postawę oporu przed nadzorem wybrańców Boga lub wysiłkami Zwierzchnictwa i pracowników, aby dowiedzieć się czegoś na temat ich pracy. Co sobie myślą? „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Czemu zawsze mnie nadzorujecie? Czemu mnie używacie, jeśli mi nie ufacie? Jeśli zapytasz ich o ich pracę lub jej postęp, a następnie o ich osobisty stan, przyjmą jeszcze bardziej obronne nastawienie: „Powierzono mi to zadanie; należy do moich kompetencji. Dlaczego ingerujecie w moją pracę?”. Choć nie odważą się powiedzieć tego wprost, będą insynuować: „Powiedzenie mówi: »Nie wątp w tych, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. Dlaczego jesteś tak pełen zwątpienia?”. Nawet cię potępią i przykleją ci etykietę. A jeśli nie rozumiesz prawdy i nie posiadasz rozeznania? Po usłyszeniu ich insynuacji powiedziałbyś: „Jestem pełen zwątpienia? Więc muszę się mylić. Jestem podstępny! Masz rację: Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Czy nie wprowadzono cię w błąd? Czy powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jest zgodne z prawdą? Nie, to nonsens! Ci nikczemni ludzie są podstępni i fałszywi; prezentują to powiedzenie jako prawdę, aby zwieźć nierozgarniętych ludzi. Osoba mająca zamęt w głowie, usłyszawszy to, naprawdę zostaje sprowadzona na manowce, i staje się zagubiona, myśląc: „Ma rację, źle potraktowałem tę osobę. Sam to powiedział: »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. Jak mogłem w niego zwątpić? Tak nie da się pracować. Muszę zachęcić go, nie wtrącając się w jego pracę. Skoro go używam, muszę mu zaufać i pozwolić pracować swobodnie, nie ograniczając go. Muszę dać mu przestrzeń do działania. Jest zdolny do wykonania tego zadania. A nawet jeśli nie jest, to i tak Duch Święty wciąż działa!”. Co to za logika? Czy coś z tego jest zgodne z prawdą? (Nie). Wszystkie te słowa brzmią prawdziwie. „Nie możemy ograniczać innych”. „Ludzie nie mogą nic zrobić; to Duch Święty wszystko robi. Duch Święty wszystko nadzoruje. Nie musimy wątpić, ponieważ to Bóg stoi na czele”. Ale co to za słowa? Czy ludzie, którzy je wymawiają, nie mają zamętu w głowie? Nie mogą przejrzeć nawet tego i wystarczy jedno zdanie, by ich zwieść. Można bezpiecznie powiedzieć, że większość ludzi uważa zdanie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” za prawdę; ta „prawda” zwodzi ich i więzi. Są przez nią niepokojeni i pozostają pod jej wpływem, kiedy wybierają kogoś lub używają; pozwalają nawet, by dyktowała ich działania. W rezultacie wielu przywódców i pracowników ciągle napotyka trudności i czuje obawy przy nadzorowaniu pracy kościoła oraz awansowaniu i używaniu ludzi. Ostatecznie wszystko, co mogą zrobić, to pocieszyć się słowami „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Ilekroć sprawdzają pracę lub pytają o nią, myślą: „»Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. Powinienem ufać moim braciom i siostrom, a poza tym przecież Duch Święty wszystkich bada, więc nie powinienem przez cały czas wątpić w innych i ich nadzorować”. Pozostają pod wpływem tego zdania, prawda? Jakie są konsekwencje wpływu tego powiedzenia? Przede wszystkim jeśli ktoś podpisuje się pod stwierdzeniem „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”, to czy będzie sprawdzał pracę innych i nią kierował? Czy będzie nadzorował i na bieżąco monitorował cudzą pracę? Jeśli taki człowiek ufa wszystkim, którym zleca zadania, nigdy nie sprawdza, jak pracują ani nie udziela im wskazówek, i nigdy ich nie nadzoruje, to czy lojalnie wypełnia swój obowiązek? Czy może kompetentnie realizować dzieło kościoła i wypełnić posłannictwo Boże? Czy jest lojalny względem zadania, które Bóg mu wyznaczył? Po drugie, nie jest to po prostu porażka w przestrzeganiu słowa Bożego i wykonywaniu twoich obowiązków, lecz przyjmowanie szatańskich planów i filozofii życiowych za prawdę oraz podążanie za nimi i ich praktykowanie. Jesteś posłuszny szatanowi i żyjesz według szatańskiej filozofii, czyż nie? Czynienie tego oznacza, że nie jesteś osobą podporządkowaną Bogu, a tym bardziej osobą, która przestrzega Bożych słów. Jesteś skończonym łajdakiem. Odłożenie Bożych słów na bok, a zamiast nich przyjęcie szatańskiego powiedzenia i praktykowanie go jako prawdy jest zdradą prawdy i Boga! Pracujesz w domu Bożym, ale zasady twojego postępowania to szatańska logika i filozofia życiowa, – jakim więc jesteś człowiekiem? Jesteś kimś, kto zdradza Boga i przynosi Bogu ogromny wstyd. Jaka jest istota tego aktu? Otwarte potępienie Boga i otwarte zaprzeczenie prawdzie. Czyż nie taka jest tego istota? (Taka). Mało, że nie podążasz za wolą Bożą, to jeszcze pozwalasz, by jedno z diabelskich powiedzonek szatana i szatańskie filozofie życiowe szerzyły się w kościele. Czyniąc tak, stajesz się wspólnikiem szatana i pomagasz mu w wykonywaniu jego działań w kościele, tym samym zakłócając i przerywając pracę kościoła. Istota tego problemu jest bardzo poważna, nieprawdaż?
W dzisiejszych czasach większość przywódców i pracowników skrywa w sercach truciznę szatana i dalej żyje w zgodzie z szatańskimi filozofiami, i niewiele jest Bożych słów, które sprawują władzę w ich sercach. Praca wielu przywódców i pracowników jest problematyczna – nigdy nie sprawdzają ani nie nadzorują pracy po dokonaniu ustaleń, mimo że tak naprawdę w głębi serca wiedzą, że niektórzy ludzie nie potrafią wykonać danego zadania i z pewnością pojawią się problemy. Jednak nie wiedząc, jak rozwiązać ten problem, po prostu przyjmują pogląd „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” i idą naprzód, zachowując nawet spokój ducha. Prowadzi to do tego, że niektórzy ludzie nie są w stanie wykonywać prawdziwej pracy, a jedynie zajmują się ogólnymi sprawami, zachowując pozory. W rezultacie powodują bałagan w pracy Kościoła, a w niektórych miejscach dochodzi nawet do kradzieży ofiar dla Boga. Wybrańcy Boga, nie mogąc znieść tego widoku, zgłaszają sprawę Zwierzchnictwu. Fałszywy przywódca, dowiadując się o tym, jest zbity z tropu i ma wrażenie, że nadciąga katastrofa. Wtedy Zwierzchnictwo pyta go: „Czemu nie skontrolowałeś tej pracy? Czemu użyłeś niewłaściwej osoby?”. Na co fałszywy przywódca odpowiada: „Nie mam wglądu w istotę danej osoby, więc po prostu przestrzegam zasady »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. Nie spodziewałem się, że użyję niewłaściwej osoby i spowoduję takie fiasko”. Czy uważacie, że pogląd „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jest słuszny? Czy to zdanie jest prawdą? Dlaczego miałby on używać tego powiedzenia w pracy domu Bożego i przy wypełnianiu swojego obowiązku? Jaki jest tutaj problem? „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” to wyraźnie słowa niewierzących, słowa pochodzące od szatana – dlaczego on je zatem traktuje jak prawdę? Dlaczego nie potrafi rozstrzygnąć, czy te słowa są słuszne, czy nie? Są to oczywiście słowa człowieka, słowa zepsutej ludzkości, po prostu nie są one prawdą, są całkowicie sprzeczne ze słowami Boga i nie powinny służyć ludziom jako kryterium zachowania, postępowania i czczenia Boga. Jak zatem należy potraktować to powiedzenie? Jeśli naprawdę potrafisz rozeznać się w tym, jakiej prawdozasady powinieneś użyć zamiast tego, aby mogło służyć jako twoja zasada praktykowania? Tym kryterium powinno być „wykonywanie swojego obowiązku całym sercem, całą duszą i całym umysłem”. Wkładanie w swoje działania całego serca, całej duszy i całego umysłu to bycie wolnym od ograniczeń narzucanych przez innych, to bycie jednego serca i jednego umysłu, i nic ponad to. To twoja odpowiedzialność i twój obowiązek, które należy wykonać dobrze, gdyż jest to całkowicie naturalne i uzasadnione. Niezależnie od problemów, jakie napotykasz, powinieneś postępować zgodnie z zasadami. Rób, co należy: jeśli niezbędne jest przycinanie – zastosuj je. A jeśli należy kogoś zwolnić – niech tak się stanie. Krótko mówiąc, postępuj zgodnie ze słowami Boga i z prawdą. Czyż właśnie to nie jest zasadą? Czy nie stanowi to odwrotności powiedzenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”? Co to znaczy, że nie należy wątpić w tych, których się zatrudnia, ani nie należy zatrudniać tych, w których się wątpi? Oznacza to, że jeśli kogoś zatrudniłeś, nie powinieneś w niego wątpić. Powinieneś puścić cugle, nie nadzorować go i pozwolić mu działać wedle własnego uznania. Jeśli zaś w niego wątpisz, to nie powinieneś go zatrudniać. Czyż nie takie jest znaczenie tego powiedzenia? Takie podejście jest całkowicie błędne. Ludzkość została głęboko skażona przez szatana. Każda osoba ma szatańskie usposobienie i jest w stanie zdradzić Boga i stawić Mu opór. Można by rzec, że na nikim nie można polegać. Nawet, jeśli ktoś przyrzeka na wszelkie świętości, nie ma to sensu, gdyż ludzi ogranicza skażone usposobienie i nie potrafią się kontrolować. Muszą przyjąć osąd i karcenie przez Boga, zanim rozwiążą problem swojego skażonego usposobienia, i gruntownie rozwiązać problem stawiania oporu Bogu i zdradzania Go – zniszczyć korzenie ludzkiego grzechu. Nie można polegać na osobach, które nie zostały przez Boga osądzone i obmyte i nie osiągnęły zbawienia. Nie są one godne zaufania. Dlatego też, gdy kogoś wykorzystujesz, musisz tę osobę nadzorować i nią kierować. Musisz również ją przycinać oraz często rozmawiać z nią o prawdzie – tylko wtedy będziesz w stanie dostrzec, czy nadal można jej używać. Nadające się do użycia są tylko te osoby, które potrafią przyjąć prawdę, zaakceptować przycinanie, lojalnie wypełniać swój obowiązek i osiągać ciągły postęp w swoim życiu. Ci, którzy naprawdę nadają się do użycia, mają potwierdzenie dzieła Ducha Świętego. Na ludziach, którzy nie posiadają dzieła Ducha Świętego, nie można polegać; są posługującymi i parobkami. Jeśli chodzi o wybieranie przywódców i pracowników, ich stosunkowo duża część, przynajmniej więcej niż połowa, zostaje wyeliminowana, i tylko niewielką mniejszość można uznać za nadającą się do użycia – to jest fakt. Niektórzy przywódcy Kościoła nigdy nie nadzorują pracy innych ani nie sprawdzają jej, i nie zwracają uwagi na pracę, gdy skończą coś omawiać lub dokonywać ustaleń. Zamiast tego postępują w zgodzie z powiedzeniem „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”, a nawet mówią sobie: „Niech Bóg zajmie się resztą”. Później zaczynają pozwalać sobie na wygodę i spokój, nie badając sprawy i ignorując ją. Czy pracując w ten sposób, nie zachowują się niedbale? Czy mają jakiekolwiek poczucie odpowiedzialności? Czy tacy ludzie nie są fałszywymi liderami? Bóg wymaga, by ludzie wykonywali swoje obowiązki całym sercem, całą duszą, całym umysłem i ze wszystkich sił. To, czego Bóg wymaga od ludzi – to jest prawda. Jeśli przywódcy i pracownicy stosują się do słów diabłów i szatana, a nie do słów Boga, pracując lub wykonując swoje obowiązki, czy nie jest to przejawem opierania się Bogu i zdradzania Boga? Dlaczego dom Boży, wyznaczając przywódców i pracowników, musi wybierać tylko ludzi, którzy są w stanie zaakceptować prawdę, dobrych ludzi, którzy mają sumienie i rozum, oraz ludzi dobrego formatu, którzy są w stanie podjąć się dzieła? To dlatego, że ludzkość jest do głębi zepsuta i niemal nikt nie nadaje się do użytku. O ile ktoś nie ma za sobą wielu lat szkolenia i rozwoju, wykonuje zadania w strasznie niewydajny sposób i ma duże trudności z prawidłowym wykonywaniem swoich obowiązków, i musi być osądzany, karcony oraz przycinany wiele razy, zanim będzie nadawać się do użytku. Większość ludzi jest demaskowana i eliminowana w trakcie ich szkolenia, a przywódcy i pracownicy są eliminowani w dość dużych liczbach. Dlaczego tak jest? Dlatego, że ludzkość jest zbyt głęboko zepsuta przez szatana. Większość ludzi nie kocha prawdy ani nie spełnia standardów sumienia i rozumu. Więc większość z nich nie nadaje się do użytku. Muszą wierzyć w Boga od kilku lat i rozumieć nieco prawdy, aby być w stanie wykonywać niektóre obowiązki. Takie są realia skażonej ludzkości. Więc na tej podstawie możemy dojść do wniosku, że powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jest całkowicie błędne i nie ma żadnej praktycznej wartości, a osoba, która je ukuła, była po prostu diabłem. Możemy powiedzieć z pewnością, że porzekadło „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” jest herezją i błędnym przekonaniem; to diabelskie powiedzenie, szatańska filozofia, i taka charakteryzacja jest zupełnie stosowna. Bóg nigdy nie powiedział nic, co sugerowałoby, że „Zepsutej ludzkości można zaufać”. Zawsze wymagał od ludzi, by byli uczciwi, udowadniając, że jest bardzo niewielu uczciwych ludzi pośród całej ludzkości, że wszyscy są zdolni do kłamstwa i oszukiwania, i że wszyscy mają podstępne usposobienie. Co więcej, Bóg powiedział, że prawdopodobieństwo, że zepsuta ludzkość zdradzi Boga, wynosi sto procent. Nawet gdy Bóg używa danej osoby, musi przejść ona przez lata przycinania, a nawet gdy jest używana, musi przeżyć wiele lat osądzania i karcenia, aby zostać oczyszczoną. Teraz powiedzcie mi, czy naprawdę istnieje ktoś, kto jest godny zaufania? Nikt nie odważy się tego powiedzieć. I co udowadnia fakt, że nikt się nie odważy tego zrobić? Udowadnia, że wszyscy ludzie są niegodni zaufania. Wróćmy więc do powiedzenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. W jakim sensie jest ono błędne? Co jest w nim absurdalnego? Czy nie rozumie się to samo przez się? Jeśli ktoś wciąż uważa, że to powiedzenie jest w jakikolwiek sposób właściwe bądź stosowne, z pewnością jest kimś, kto nie ma prawdy i z pewnością jest osobą niedorzeczną. Dziś jesteście w stanie dostrzec problem z tym wyrażeniem i uznać je za błędne, a to wyłącznie dlatego, że doświadczyliście dzieła Boga i teraz jesteście w stanie wyraźniej widzieć rzeczy oraz lepiej rozumieć esencję skażonej ludzkości. Wyłącznie dlatego jesteście w stanie zupełnie odrzucić to diabelskie wyrażenie, tę herezję i błędne przekonanie. Gdyby nie Boże dzieło zbawienia, też zwiodłoby was to diabelskie powiedzenie szatana, a nawet używalibyście go, jakby było standardową frazą czy mottem. Jakże by to było żałosne – nie mielibyście wówczas żadnej prawdorzeczywistości.
Większość ludzi słyszała kiedyś wyrażenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Uważacie, że to wyrażenie jest prawidłowe czy nieprawidłowe? (Nieprawidłowe). Skoro uważacie, że jest nieprawidłowe, dlaczego wciąż jest w stanie wpływać na was w rzeczywistym życiu? Gdy przydarzają ci się takie rzeczy, pojawi się taki pogląd. Zaniepokoi cię do pewnego stopnia, a gdy już tak się stanie, twoja praca zostanie narażona na szwank. Więc jeśli uważasz, że to powiedzenie jest nieprawidłowe i doszedłeś do wniosku, że jest nieprawidłowe, dlaczego wciąż wywiera na ciebie wpływ i dlaczego używasz go, aby podnieść się na duchu? (Ponieważ ludzie nie rozumieją prawdy, są dalecy od praktykowania zgodnie ze słowami Bożymi, więc przyjmują filozofię życiową szatana jako swoją regułę lub kryterium do praktykowania). To jeden z powodów. Czy są inne? (Ponieważ to wyrażenie stosunkowo idzie w parze z cielesnymi pobudkami ludzi i ludzie naturalnie będą postępować zgodnie z nim, jeśli nie rozumieją prawdy). Ludzie nie są tacy, tylko gdy nie pojmują prawdy; nawet gdy rozumieją prawdę, mogą nie być w stanie praktykować zgodnie z nią. Racja, to wyrażenie „jest w miarę zgodne z cielesnymi interesami ludzi”. Ludzie chętniej wybraliby podstępny trik lub szatańską filozofię życia, aby chronić swoje cielesne interesy, zamiast praktykować prawdę. Poza tym mają ku temu podstawy. Jakie są te podstawy? Takie, że to wyrażenie jest szeroko akceptowane przez masy jako prawidłowe. Gdy postępują zgodnie z tym powiedzeniem, ich działania mogą być odpowiednie w oczach innych, a oni wolni od krytyki. Czy to z moralnej bądź prawnej perspektywy, czy z perspektywy tradycyjnych pojęć – to pogląd i praktyka, która ma sens. Dlatego, gdy nie chcesz praktykować prawdy lub jej nie rozumiesz, wolisz obrazić Boga, pogwałcić prawdę i wycofać się do miejsca, które nie przekracza moralnej granicy. A czym jest to miejsce? To granica, mówiąca: „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Wycofanie się do tego miejsca i postępowanie w zgodzie z tym wyrażeniem zapewni ci spokój ducha. Czemu zapewni ci spokój ducha? Dlatego, że wszyscy inni też myślą w ten sposób. Co więcej, w sercu żywisz też wyobrażenie, że nie można egzekwować prawa, gdy wszyscy są przestępcami, i myślisz sobie: „Wszyscy myślą w ten sposób. Jeśli praktykuję w zgodzie z tym wyrażeniem, to nie będzie miało znaczenia, czy Bóg mnie potępi, bo przecież i tak nie mogę Go zobaczyć ani dotknąć Ducha Świętego. Przynajmniej w oczach innych będę osobą z ludzkim charakterem, kimś z odrobiną sumienia”. Wolisz zdradzić prawdę w imię owego „ludzkiego charakteru”, w imię tego, by ludzie patrzyli na ciebie bez wrogości. Wtedy wszyscy będą mieć o tobie dobre zdanie, nie będziesz krytykowany i będziesz wieść wygodne życie, mając spokój ducha – tym, czego szukasz, jest spokój ducha. Czy taki spokój ducha jest przejawem miłości ludzi do prawdy? (Nie, nie jest). Więc jakiego rodzaju to usposobienie? Czy skrywa ono fałsz? Tak, jest w nim fałsz. Nieco się nad tym zastanowiłeś i wiesz, że wyrażenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” nie jest prawidłowe, że nie jest prawdą. Dlaczego więc, gdy znajdujesz się w impasie, wciąż nie wybierasz prawdy, a zamiast tego postępujesz zgodnie z filozoficznym wyrażeniem pochodzącym z tradycyjnej kultury, tej, którą ludzie chłoną najłatwiej? Dlaczego wciąż to wybierasz? Jest to związane ze złożonymi myślami ludzi, a gdy pojawiają się złożone myśli, jaki rodzaj usposobienia jest obecny? (Nikczemność). Poza nikczemnością do czynienia mamy tu z jeszcze jednym aspektem. Nie uznajesz w pełni tego wyrażenia za prawidłowe, jednak wciąż jesteś w stanie stosować się do niego i pozwalać, by cię zwodziło i kontrolowało. Jedno jest pewne: Masz awersję do prawdy i nie jesteś kimś, kto kocha prawdę. Czyż nie takie jest to usposobienie? (Tak, takie). Tyle jest pewne. Na postępowanie ludzi wpływa wiele poglądów, i choć tak naprawdę niekoniecznie w głębi serca uważasz, że takie poglądy są prawidłowe, mimo to tolerujesz je i przestrzegasz ich, co jest powodowane przez pewne usposobienie. Mimo że uważasz, że te poglądy są nieprawidłowe, wciąż mogą na ciebie wpływać i manipulować tobą. To nikczemne usposobienie. Na przykład, niektórzy ludzie biorą narkotyki lub uprawiają hazard, jednocześnie mówiąc, że branie narkotyków i hazard są złe, a nawet radzą innym, by nie robili tych rzeczy, bo potencjalnie mogą wszystko stracić. Uważają, że te rzeczy są złe, że to rzeczy negatywne, jednak nie mogą zaprzestać ich robić i rzucić? (Nie). Nigdy nie będą w stanie się powstrzymać i nawet otwarcie mówią: „Hazard to sposób na zarobienie pieniędzy, więc może zamienić się w zawód”. Czyż nie tylko to upiększają? Tak naprawdę myślą sobie: „Co to niby za zawód? Zastawiłem wszystkie moje cenne rzeczy i straciłem wszystkie pieniądze, jakie na tym zarobiłem. Koniec końców nie istnieje żaden hazardzista, który może prowadzić normalne życie”. Więc dlaczego wciąż tak to upiększają? Bo nie mogą z tym zerwać. A dlaczego nie mogą z tym zerwać? Bo leży to w ich naturze; już zapuściło tam korzenie. Potrzebują tego i nie potrafią się przeciw temu buntować – leży to w ich naturze. Już raczej wystarczająco omówiliśmy wyrażenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Czy to wyrażenie wpływa na daną osobę, bo poczuła tymczasowy impuls, by zaakceptować taki pogląd, czy to szatan, wykorzystując chwilę nieuwagi, wpoił w nią ten pogląd, sprawiając, że postępuje zgodnie z nim? (Nie). Chodzi tu o zepsutą naturę człowieka; człowiek wybiera taką drogę, ponieważ leży to w jego naturze. Po przeanalizowaniu wyrażenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” w ten sposób teraz zasadniczo to rozumiecie. To wyrażenie jest charakteryzowane jako filozofia życia szatana – w żaden sposób nie jest ono prawdą. Czy ma jakiś związek z prawdą? (Nie). Nie ma absolutnie żadnego związku z prawdą i jest potępione przez Boga. Nie jest prawdą; pochodzi od szatana, nie od Boga. Można powiedzieć z pewnością, że to wyrażenie nie ma absolutnie nic wspólnego z prawdą ani z kryterium dla tego, jak wierzący w Boga powinni postępować, zachowywać się i chwalić Boga. To wyrażenie zostało całkowicie potępione. Jego niedorzeczne właściwości są stosunkowo oczywiste, przez co łatwo wam stwierdzić, czy jest prawidłowe, czy nie.
II. Analiza myśli dotyczącej „spania na chruście i lizania żółci”
Pomówmy o kolejnym powiedzeniu, a mianowicie: „spanie na chruście i lizanie żółci”. Kto potrafi wytłumaczyć, co ono oznacza? (W powiedzeniu „spanie na chruście i lizanie żółci” chrust odnosi się do drewna na opał, a żółć do pęcherzyka żółciowego. Opowiada ono o tym, jak Goujian, król królestwa Yue, codziennie spał na stosie drewna opałowego i lizał pęcherzyk żółciowy, oraz o tym, jak chciał się zemścić, powstać z popiołów swojej porażki i odbudować swoje królestwo). Wyjaśniłeś pochodzenie tego powiedzenia, czyli historię, z której się ono wywodzi. Zwykle wyjaśniając powiedzenie, poza wytłumaczeniem pochodzenia musisz też przedstawić jego zamierzone znaczenie – to, czego jest metaforą, gdy ludzie używają go we współczesnych czasach. Wyjaśnij je jeszcze raz. (Jest metaforą osoby, która przykłada się do pracy, walczy i daje z siebie wszystko, by osiągnąć swoje cele i pragnienia). W takim razie, jak w tym kontekście należy rozumieć „chrust” i „pęcherzyk żółciowy”? Nie wytłumaczyłeś tych dwóch aspektów znaczenia tego powiedzenia. Jeśli chodzi o te słowa, to „chrust” odnosi się do rodzaju drewna z kolcami. Król kładł się do snu na drewnie z kolcami i dzięki temu często przypominał sobie o swojej sytuacji i hańbie oraz o misji, którą wziął na swoje barki. Co więcej, pod sufitem zawiesił pęcherzyk żółciowy i codzienne go lizał. Co czują ludzie, gdy liżą pęcherzyk żółciowy? (Gorzki smak). Musiał być taki gorzki! Król wykorzystywał to uczucie, by przypominać sobie o swojej nienawiści, misji i swoim pragnieniu. Jakie miał pragnienie? Było to doniosłe zadanie odbudowy swojego królestwa. Czego metaforą jest zazwyczaj „spanie na chruście i lizanie żółci”? Zwykle jest metaforą osoby, która znajduje się w niefortunnych okolicznościach, ale nie zapomina o swojej misji i swoich pragnieniach oraz jest w stanie zapłacić cenę za te pragnienia, za ideały i za tę misję. To mniej więcej oznacza to powiedzenie. Czy w oczach ludzi świeckich powiedzenie „spanie na chruście i lizanie żółci” jest pozytywne, czy negatywne? (Pozytywne). Czemu jest postrzegane jako pozytywne? Może motywować ludzi zmagających się z trudnościami, by nie zapominali o swojej nienawiści i hańbie, oraz sprawić, by ciężko pracowali oraz dążyli do tego, aby stać się silniejszymi. To dość inspirujące powiedzenie. W oczach ludzi świeckich bez wątpienia jest ono pozytywne. Jeśli ludzie postępują w zgodzie z tym powiedzeniem, bez wątpienia to, co robią, motywacja oraz sposób ich postępowania i zasady, do których się stosują, są właściwe i pozytywne. Z tych słów wynika, że zasadniczo wszystko jest w porządku z tym powiedzeniem, więc co właściwie chcemy przeanalizować, przytaczając je? Co tak naprawdę chcemy powiedzieć? (Chcemy przeanalizować to, w jaki sposób to powiedzenie jest sprzeczne z prawdą). Zgadza się, chcemy ocenić, czy jest prawdą, czy nie. Ponieważ to powiedzenie jest tak „słuszne”, warto je przeanalizować i zweryfikować to, pod jakim względem tak naprawdę jest „słuszne”. Wtedy otrzymamy jego dokładną definicję i będziemy mogli przyjrzeć się temu, czy faktycznie jest prawdą, czy nie. Taki rezultat chcemy ostatecznie uzyskać. Powiedzenie „spanie na chruście i lizanie żółci” to prawo przetrwania, którego kurczowo trzymają się ludzie w wyjątkowych sytuacjach. Najpierw upewnijmy się – czy to powiedzenie jest prawdą? (Nie jest). Nie zaczynajmy od powiedzenia, czy jest prawdą, czy nie. Dosłowne znaczenie tego powiedzenia, które widzą ludzie, nie jest negatywne. Więc jakie jest jego pozytywne znaczenie? Może motywować ludzi, sprawić, że staną się zdeterminowani, będą walczyć, nie poddadzą się, nie zniechęcą i nie okażą się tchórzami. Istnieje aspekt, w którym to powiedzenie ma pozytywne zastosowanie. Jednak w jakich okolicznościach konieczne jest, by ludzie stali na straży zasad postępowania i działania zawartych w tym powiedzeniu? Czy istnieje powiązanie między zasadami, na których straży stoi to powiedzenie, a wiarą w Boga? Czy istnieje powiązanie z praktykowaniem prawdy? Czy istnieje powiązanie z wykonywaniem obowiązków? Czy istnieje związek z podążaniem drogą Boga? (Nie). Tak szybko doszliście do tych wniosków? Skąd wiecie, że nie ma tu żadnych powiązań? (Słowa Boże tego nie mówią). Takie twierdzenia to zbyt duże uproszczenie, są nieodpowiedzialne. Gdy nie rozumiesz czegoś i mówisz: „Tak czy siak nie ma tego w słowach Bożych i nie wiem, co oznacza to powiedzenie, więc nie będę go słuchać. Może mówić, co tylko chce, ale nie uwierzę w nie”, takie wypowiedzi są nieodpowiedzialne. Musisz podejść do tego na poważnie. Gdy już to zrobisz i dogłębnie to powiedzenie zrozumiesz oraz naprawdę się co do niego rozeznasz, nigdy nie potraktujesz go jako prawdy. Nie każę ci teraz zaprzeczyć prawidłowości tego powiedzenia; raczej chcę, byś zrozumiał, że to powiedzenie nie jest prawdą, i pokazać ci, jakie prawdy powinieneś pojąć i jak powinieneś trzymać się prawdy w takich samych okolicznościach. Rozumiecie? Więc powiedzcie mi, jak to rozumiecie. („Spanie na chruście i lizanie żółci” to powiedzenie o tym, jak ludzie powinni praktykować, gdy spotka ich nieszczęście, jednak w domu Bożym pojęcie „nieszczęścia” nie istnieje. Gdy Bóg demaskuje ludzi lub wystawia ich na próbę, to wszystko jest częścią Bożego procesu doskonalenia ich – to nie jest nieszczęście. To powiedzenie mówi, że ludzie muszą zapamiętać trudności, które ich spotkały, i odrobić straty w przyszłości. To wyrażenie nie ma sensu w domu Bożym. Podam przykład, który jest nieco nieodpowiedni: Niektórzy przywódcy po tym, jak zostaną zastąpieni kimś innym, używają wyrażenia „spanie na chruście i lizanie żółci”, aby się motywować, i mówią: „Będę uczyć się od Goujiana, króla Yue, i będę spać na chruście oraz lizać żółć. Przyjdzie czas, gdy odzyskam swoją dawną pozycję i znów zostanę przywódcą. Jeszcze zobaczycie! Teraz mnie krytykujecie, mówiąc, że jestem zły pod tym czy pod tamtym względem. Pewnego dnia odzyskam to, co straciłem, i pokażę wam, z jakiej gliny zostałem ulepiony. Kiedyś na pewno przyjdzie dzień, gdy plama w postaci doznawanego przez mnie upokorzenia zostanie wywabiona!”). To bardzo dobry przykład. Czy was oświecił? Czy zdarzają się wam chwile, gdy chcecie spać na chruście i lizać żółć? Czy zdarza wam się myśleć o odzyskaniu tego, co utraciliście? (Tak. Przychodzą mi do głowy takie myśli, gdy ludzie negują moje poglądy. Na przykład, gdy omawiam coś z braćmi i siostrami, a oni kwestionują opinie, które wygłaszam, w moim sercu rodzi się sprzeciw i myślę sobie: „Pewnego dnia wykonam dobrą robotę i wam pokażę”. Wtedy zaczynam ciężko pracować, aby poznać dany obszar pracy, ale to zły sposób myślenia). To nie jest podejście polegające na akceptacji prawdy, szukaniu jej czy praktykowaniu, tylko na krnąbrności i chęci udowodnienia czegoś innym – to podejście polegające na nieprzyznawaniu się do porażki. Wśród ludzi takie podejście uważane jest za pozytywne. Nieprzyznawanie się do porażki w pewnym sensie wskazuje na dobry temperament i oznacza, że dana osoba jest wytrwała, więc dlaczego mówi się, że nie jest to praktykowaniem prawdy? Dzieje się tak dlatego, że podejście takich ludzi, zasady ich postępowania i motywacje, jakimi się kierują, nie opierają się na prawdzie, lecz na powiedzeniu wywodzącym się z tradycyjnej kultury – „spanie na chruście i lizanie żółci”. Choć można powiedzieć, że taka osoba robi wrażenie, że jej sposób myślenia i podejście polegające na chęci zwyciężenia i na nieprzyznawaniu się do porażki pomagają jej zdobyć szacunek ludzi świeckiego świata, czym jest taki sposób myślenia i temperament w obliczu prawdy? Są one maleńkie i zwyczajnie okropne. Bóg się nimi brzydzi. Kto jeszcze chce się czymś podzielić? (Gdy wykonuję jakiś obowiązek, jeśli nie znam danego obszaru pracy, wydaje mi się, że ludzie nie traktują mnie poważnie. Więc w głębi serca sekretnie się dopinguję: „Muszę dobrze poznać ten obszar pracy i pokazać wam, do czego tak naprawdę jestem zdolny”. Czasem, gdy ludzie zwracają mi uwagę na niedociągnięcia w sposobie, w jaki wykonuję swój obowiązek, dokładam starań, by się zmienić. Znoszę trudy oraz płacę cenę za uczenie się pracowania, i bez względu na to, ile tych trudów znoszę, przełykam to, jednak nie szukam sposobu, by dobrze wykonywać swoje obowiązki, a raczej chcę, aby nadszedł dzień, gdy będę mógł sprawić, że inni ludzie zaczną mnie podziwiać i szanować. Też opanowuje mnie swego rodzaju stan spania na chruście i lizania żółci). W tym, czym wszyscy się podzieliliście, zauważyłem problem. Wierzycie w Boga już od dobrych paru lat, wyrzekliście się swoich rodzin oraz karier, i doświadczyliście wielu trudności, jednak zyskaliście tak niewiele. Jesteście też w stanie znosić trudności i ponosić koszty na rzecz Boga, wykonując obowiązki, potraficie płacić cenę, więc czemu nigdy nie czynicie postępów w zakresie prawdy? Jak to możliwe, że prawdy, które rozumiecie, są tak nieliczne i płytkie? Powodem jest to, że nie kładziecie nacisku na prawdę. Zawsze chcecie spać na chruście i lizać żółć, a wasze serca przepełnia pragnienie, by udowodnić swoją wartość. Spanie na chruście i lizanie żółci to „wielki czyrak” – wydaje się wam, że to coś dobrego? Jaki jest ostateczny efekt spania na chruście i lizania żółci? Gdy ktoś chce udowodnić, że jest zdolny i kompetentny, że nie jest gorszy od innych, że nie może z nikim przegrać, będzie spać na chruście i lizać żółć. Innymi słowy, „zniesie ogromne trudności, by stać się najwybitniejszym z ludzi”. W jaki zatem sposób przejawia się spanie na chruście i lizanie żółci? Po pierwsze, przejawia się to nieprzyznawaniem się do porażki. Po drugie, znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia. Być nie może nie wypowiadasz żadnych słów, by wchodzić w dyskusje z innymi, odpierać ich zarzuty lub się bronić, jednak potajemnie wkładasz w to wysiłek. Jakiego rodzaju wysiłek? To może być cena, jaką płacisz: praca po nocach, wczesne wstawanie rano lub czytanie słów Bożych i poznawanie swojego obszaru pracy albo wkładanie dodatkowego wysiłku w coś, podczas gdy inni się dobrze bawią. Czy to doświadczanie trudności? To się nazywa spaniem na chruście i lizaniem żółci. W jaki jeszcze sposób się to przejawia? Po trzecie, przejawia się to tym, że z powodu wielkich ambicji ludzie nie narzekają na trudności. Chcą trzymać się celu, który sobie wyznaczyli i który chcą osiągnąć, i chcą zachować wolę walki. Czym jest ta wola walki? Na przykład, jeśli chcesz zostać przywódcą lub wykonać jakieś zadanie, zawsze musi ci towarzyszyć ten sposób myślenia – nigdy nie możesz zapomnieć o swojej determinacji i misji oraz o swoich aspiracjach i ideałach. Jak opisalibyście to jednym zdaniem? (Nie trać z oczu swojej początkowej motywacji, by coś zrobić). Nietracenie z oczu początkowej motywacji, by coś zrobić, się zgadza, ale nie wystarczy. (Pielęgnuj w sercu wielkie ambicje). Lepiej. Coś w ten deseń. Jak można powiedzieć to w dokładniejszy, bardziej zwięzły sposób? (Wola walki i aspiracje). Jak można by to ująć bardziej całościowo? Wiele bitew i wiele przegranych, jednak im dłużej walczysz, tym odważniejszy się stajesz. To nieugięta wola walki. To tak, jak gdy ludzie czasami mówią: „Zniechęciłeś się, gdy cię zastąpiono kimś innym? Mnie to się przytrafiło wiele razy, ale nigdy się nie zniechęciłem. Gdy ponoszę porażkę, podnoszę się i próbuję dalej. Musimy mieć wolę walki!”. Z ich perspektywy wola walki to coś pozytywnego. Nie uważają, że jest coś złego w tym, że ludzie mają aspiracje, ideały i wolę walki. Jak traktują ambicje i pragnienia wynikające z zepsutego usposobienia arogancji? Traktują je jako coś pozytywnego. Więc uważają, że znoszenie cierpienia wynikającego ze spania na chruście i lizania żółci, aby osiągnąć cel, o który walczą i który uważają za słuszny, jest właściwe, że ludzie patrzą na to przychylnie i że powinno to być prawdą. Oto trzy przejawy spania na chruście i lizania żółci. Czy te trzy przejawy mogą wyjaśnić znaczenie wyrażenia „spanie na chruście i lizanie żółci”? (Tak, mogą). W takim razie omówię szczegółowo te trzy przejawy.
A. Nieprzyznawanie się do porażki
Zacznijmy od pierwszego przejawu spania na chruście i lizania żółci: nieprzyznawania się do porażki. Czym jest nieprzyznawanie się do porażki? Jakie przejawy zwykle pokazują, że ludzie mają mentalność nieprzyznawania się do porażki? Jakiego rodzaju usposobieniem jest nieprzyznawanie się do porażki? (Usposobieniem arogancji i nieustępliwości). Zawierają się w tym dwa oczywiste usposobienia: arogancji i nieustępliwości. Co jeszcze? (Pragnienie zwycięstwa). Czy to usposobienie? To przejaw. Teraz mówimy o usposobieniach. (Odczuwanie niechęci do prawdy). Niechęć do prawdy z pewnością oznacza, że ktoś nie chce zaakceptować prawdy. Na przykład, jeśli przywódca lub pracownik mówi, że to, co robisz, jest sprzeczne z zasadami oraz spowalnia pracę domu Bożego, i ta osoba chce cię zastąpić kimś innym, myślisz: „Pff! Nie wydaje mi się, by to, co robię, było niewłaściwe. Jeśli chcesz mnie zastąpić kimś innym – śmiało. Jeśli nie pozwolisz mi działać, nie będę działał. Podporządkuję się!”. Takie podporządkowanie się cechuje postawa nieprzyznawania się do porażki. To usposobienie. Poza arogancją, nieustępliwością i odczuwaniem niechęci do prawdy, co jeszcze wiąże się z tym usposobieniem? Czy obejmuje usposobienie przejawiające się chęcią rywalizowania z Bogiem? (Tak). Więc jakie to usposobienie? To bezwzględność. Nie potraficie nawet rozpoznać usposobienia, które jest tak bezwzględne. Dlaczego mówię, że jest bezwzględne? (Bo tacy ludzie chcą rywalizować z Bogiem). Próbę rywalizowania z prawdą nazywa się bezwzględnością – to zbyt bezwzględne! Gdyby ci ludzie nie byli bezwzględni, nie próbowaliby rywalizować z prawdą ani z Bogiem. To bezwzględne usposobienie. W nieprzyznawaniu się do porażki jest arogancja, nieustępliwość, niechęć do prawdy i bezwzględność. Są to oczywiste usposobienia, które wiążą się z nieprzyznawaniem się do porażki. Jak przejawia się nieprzyznawanie się do porażki? Jakie rodzaje mentalności obejmuje? Jak myślą ludzie, którzy nie przyznają się do porażki? Jakie jest ich nastawienie? Co mówią, co myślą i co przejawiają, gdy spotyka ich coś takiego jak zastąpienie kimś innym? Najpowszechniejszym przejawem jest to, że gdy wykonują jakiś obowiązek, a Zwierzchnictwo widzi, że się do niego nie nadają, i zastępuje ich inną osobą, w głębi serca myślą: „Nie mogę się z wami równać. Nie będę się z wami kłócić. Mam talent. Prawdziwe złoto musi w końcu zabłysnąć, a ja, dokądkolwiek się udam, będę uzdolnioną osobą! Niezależnie od planów, jakie ma dla mnie Zwierzchnictwo, zniosę je i na razie będę go słuchać”. Tacy ludzie stają też przed Bogiem i modlą się: „Boże, proszę, byś powstrzymał mnie od narzekania. Proszę, byś pomógł mi się ugryźć w język i sprawił, żebym Cię nie oceniał ani nie bluźnił przeciwko Tobie oraz żebym mógł Ci się podporządkować”. Ale wtedy znów zaczynają rozmyślać: „Nie mogę się podporządkować. To najtrudniejsza część. Nie mogę zaakceptować tego faktu. Co mam zrobić? To ustalenia Zwierzchnictwa; nic nie mogę na to poradzić. Jestem taki utalentowany, więc czemu nigdy nie mogę wykorzystywać swoich talentów w domu Bożym? Zdaje się, że jeszcze nie przeczytałem wystarczająco dużo słów Bożych. Od teraz muszę czytać ich więcej!”. Nie ustępują ani nie myślą, że są gorsi od innych, sądzą jedynie, że po prostu wierzyli w Boga nieco krócej i mogą to nadrobić. Więc przykładają się do czytania słów Bożych i słuchania kazań. Codziennie uczą się nowej pieśni i czytają rozdział słów Bożych oraz ćwiczą wygłaszanie kazań. Stopniowo coraz lepiej poznają słowa Boże, potrafią głosić wiele duchowych doktryn i przemawiać podczas omówień na zgromadzeniach. Czy jest w tym jakieś pragnienie, by nie przyznawać się do porażki? (Tak). Jakiego rodzaju to pragnienie? (Jest niegodziwe). To niepokojące! Czemu dzieje się tak, że gdy tylko zaczynamy to analizować, natychmiast nazywacie to niegodziwym pragnieniem? Czy to nie coś dobrego? Ich życie duchowe jest normalne, nie uczestniczą w świeckich sprawach, nie plotkują, potrafią wyrecytować wiele rozdziałów słów Bożych i zaśpiewać wiele pieśni z pamięci. Należą do „elit”! Więc dlaczego mówicie, że to niegodziwe pragnienie? (Ich intencją jest udowodnienie, że są kompetentni i że nie są gorsi od innych). To właśnie nazywane jest nieprzyznawaniem się do porażki. Nie przyznając się do porażki, czy naprawdę rozumieją siebie samych i przyznają się do swoich problemów? (Nie). Czy rozpoznają swoje zepsucie i aroganckie usposobienie? (Nie). A więc co udowadniają, nie przyznając się do porażki? Chcą udowodnić, że są kompetentni i ponadprzeciętni, że są lepsi od innych oraz że w ostatecznym rozrachunku zastąpienie ich kimś innym było pomyłką. To właśnie na to nakierowane są ich wysiłki. Czy to jest nieprzyznawaniem się do porażki? (Tak). Ta postawa nieprzyznawania się do porażki wywołała ich postępowanie polegające na ponoszeniu konsekwencji, znoszeniu trudności i upokorzeń oraz dźwiganiu ciężkiego brzemienia. Z pozoru wydaje się, że bardzo się wysilają, potrafią znosić trudności i płacić stosowną cenę, a w końcu osiągają swoje cele, ale w takim razie, czemu Bóg nie jest zadowolony? Dlaczego ich potępia? Ponieważ Bóg sprawdza to, jacy ludzie są w głębi serca, i ocenia każdą osobę zgodnie z prawdą. Jak Bóg ocenia zachowanie, intencje, przejawy i skłonności każdej osoby? Wszystko to jest oceniane zgodnie z prawdą. W takim razie, jak Bóg ocenia tę kwestię i ją definiuje? Nieważne, jak wiele trudów wycierpiałeś i jak wysoką cenę zapłaciłeś, gdy przychodzi co do czego, nie dążysz do prawdy, twoją intencją nie jest podporządkowanie się prawdzie ani jej zaakceptowanie, lecz używasz swojej metody znoszenia cierpienia i płacenia ceny, aby udowodnić, że sposób, w jaki Bóg i dom Boży cię sklasyfikowali i potraktowali, był niewłaściwy. Co to sugeruje? Chcesz udowodnić, że jesteś osobą, która nigdy się nie myli i która nie ma zepsutego usposobienia. Chcesz udowodnić, że sposób, w jaki potraktował cię dom Boży, nie był zgodny z prawdą, a prawda i słowa Boże czasem są błędne. Na przykład, doszło do przeoczenia i pojawił się problem, jeśli chodzi o ciebie, a twoja sprawa udowadnia, że słowa Boże nie są prawdą i nie musisz się im podporządkowywać. Czyż nie do tego właśnie to prowadzi? (Tak, do tego). Czy Bóg aprobuje taki rezultat, czy go potępia? (Potępia go). Bóg go potępia.
Czy taka postawa nieprzyznawania się do porażki przyjmowana przez pewnych ludzi jest zgodna z prawdą? (Nie). Jeśli powiemy, że ta postawa nie jest zgodna z prawdą i jest daleka od prawdy, czy takie stwierdzenie byłoby prawidłowe? Nie, ponieważ taka postawa w żaden sposób nie jest powiązana z prawdą. Czy świat i ludzkość chwali, czy potępia postawę nieprzyznawania się do porażki? (Chwali). W jakich środowiskach jest ona chwalona? (W pracy i w szkole). Na przykład, jeśli uczeń zdobędzie sześćdziesiąt procent na egzaminie, powie: „Nie przyznam się do porażki. Następnym razem zdobędę dziewięćdziesiąt procent!”. A gdy zdobędzie dziewięćdziesiąt procent, będzie chcieć zdobyć sto procent na następnym egzaminie. W końcu mu się to uda, a jego rodzice pomyślą, że to ambitne dziecko, a przed nim świetlana przyszłość. Kolejnym środowiskiem – najpowszechniejszym – są zawody sportowe. Niektóre drużyny przegrywają rywalizację, a na twarzach zawodników maluje się wstyd, ale jednak nie przyznają się do porażki. Z powodu tej mentalności i postawy nieprzyznawania się do porażki ciężko pracują i trenują intensywniej, a w kolejnych zawodach pokonują przeciwną drużynę i sprawiają, że to ona źle wypada. W tym społeczeństwie i wśród ludzi nieprzyznawanie się do porażki jest swego rodzaju mentalnością. Czym jest ta mentalność? (To sposób myślenia, który wspiera ludzi na poziomie psychologicznym). Zgadza się. Jest to siła napędowa, która wspiera ludzi, by zawsze z odwagą szli naprzód, nie dawali się pokonać, nie zniechęcali się, nie wycofywali się i realizowali swoje ideały oraz cele. To się nazywa nieprzyznawaniem się do porażki. To swego rodzaju mentalność polegająca na nieprzyznawaniu się do porażki. Ludziom się wydaje, że jeśli nie mają takiej mentalności, tego „ducha”, wtedy życie nie ma znaczenia. Na czym polegają w życiu? Polegają na pewnej mentalności. Skąd ona pochodzi? Pochodzi z pojęć i wyobrażeń ludzi, jak również z ich zepsutych skłonności. To niepraktyczne i nieosiągalne dla ludzie. Od momentu, gdy Bóg stworzył ludzkość, aż do dziś, niezależnie od tego, ile minęło lat, jest tyle pozytywnych rzeczy, takich jak porządek, zgodnie z którym żyją istoty żywe, porządek, zgodnie z którym żyje ludzkość, porządek, zgodnie z którym funkcjonują niebo, ziemia, wszystkie sprawy i cały wszechświat, i tak dalej. Ludzie, stosownie do sposobu myślenia i poziomu edukacji, powinni być w stanie w tym wszystkim znaleźć porządek, którego będą przestrzegać, który będą traktować jako zasadę i siłę napędową dla tego, jak się zachowują i jak postępują, lub jako tego podstawę. Jednak ludzie nie zwracają swoich wysiłków w odpowiednią stronę – jak ukierunkowują swoje siły? Niewłaściwie – to znaczy, naruszają porządek, zgodnie z którym sprawy się toczą, oraz naruszają porządek cyklów, w ramach których wszystko się odbywa – zawsze chcą zakłócać naturalny porządek ustanowiony przez Boga i używają ludzkich metod oraz sposobów, aby osiągnąć szczęście. Nie wiedzą, jak osiągnąć szczęście, jaka kryje się w nim tajemnica ani jakie jest jego źródło. W ogóle nie szukają tego źródła. Zamiast tego próbują zdobyć szczęście za pomocą ludzkiego podejścia, zawsze chcą też czynić cuda. Próbują użyć ludzkiego podejścia, aby zmienić normalny porządek tego wszystkiego, a następnie osiągnąć szczęście i upragnione cele. To wszystko jest nienormalne. Jaki jest ostateczny rezultat tego, że ludzie polegają na samych sobie, by walczyć o takie rzeczy, nieważne, w jaki sposób walczą? Świat, który Bóg dał ludziom, by nim zarządzali, teraz został zniszczony. Kto jest największą ofiarą tego, że świat został zniszczony? (Człowiek). To ludzkość jest największą ofiarą. Ludzie zmaltretowali świat do tego stopnia, a mimo to nadal twierdzą, że się nie ugną. Czy mają nie po kolei w głowach? Jaka jest ostateczna konsekwencja nieugięcia? Prawdziwa katastrofa. To nie tylko przegranie zawodów raz czy dwa albo wyraz wstydu na twarzy. Ludzie zniszczyli swoje perspektywy i odcięli sobie drogę ucieczki – zniszczyli samych siebie! Do tego właśnie prowadzi nieprzyznawanie się do porażki.
To, co teraz szczegółowo analizujemy, jest typowym przejawem bezwzględnego i aroganckiego usposobienia szatana, jakim jest nieugiętość. Nieugiętość to sposób myślenia. Krytykujemy go, demaskujemy i potępiamy, ale jeśli potępisz go wśród ludzkości, czy ludzie to zaakceptują? (Nie). Dlaczego nie? (Bo wszyscy ludzie pochwalają taką postawę). Propagują ten sposób myślenia. Jeśli ktoś nie ma w sobie ani krzty mentalności polegającej na nieprzyznawaniu się do porażki i nieugiętości, inni ludzie powiedzą, że jest słabym człowiekiem. Czy jesteśmy słabymi ludźmi, jeśli nie propagujemy takiej postawy? (Nie, nie jesteśmy). Ludzie mówią: „Jak to niby nie jesteś słaby? Wiedziesz życie bez odwagi. Jaki jest pożytek z twojego życia?”. Czy to stwierdzenie jest prawidłowe? Najpierw przeanalizujmy taką kwestię: jakiego rodzaju postawą jest nieprzyznawanie się do porażki? Czy ludzie obdarzeni zwykłym rozumem powinni przyjmować taką postawę? Tak naprawdę, jeśli ktoś ma zwyczajny rozum, nie powinien mieć takiego nastawienia. To niewłaściwe nastawienie. Aby być kimś, kto posiada rozum, należy stawić czoła rzeczywistości. Nieprzyznawanie się do porażki samo w sobie ewidentnie wskazuje na brak rozumu. Oznacza, że taka osoba ma nie po kolei w głowie. Tego typu nastawienie jest w oczywisty sposób niewłaściwe. Ściśle rzecz ujmując, ludzie wierzący w Boga nie powinni mieć takiego nastawienia, ponieważ nieodłączną częścią nieprzyznawania się do porażki jest aroganckie usposobienie. Czy ludziom o aroganckim usposobieniu łatwo jest zaakceptować prawdę? (Nie). To problematyczne. Jeśli podstawą twojego dążenia do prawdy jest aroganckie usposobienie, to do czego tak naprawdę dążysz? To, do czego dążysz, z pewnością nie jest prawdą, ponieważ takie dążenia z natury nie są pozytywne, a tym, co zyskasz, z pewnością nie będzie prawda, lecz jakiś rodzaj „sposobu myślenia” wykoncypowany przez człowieka. Jeśli ludzie traktują taki sposób myślenia jako prawdę, oznacza to, że zboczyli z właściwej ścieżki. Jeśli więc mielibyśmy naprostować sposób myślenia polegający na nieprzyznawaniu się do porażki, co byśmy powiedzieli? Powiedzielibyśmy, że ludzie muszą stawiać czoła prawdziwym problemom i postępować zgodnie z prawdozasadami, że nie powinni mieć nastawienia polegającego na nieprzyznawaniu się do porażki. Jeśli nie przyznają się do porażki, komu tak naprawdę nie oddają słuszności? (Bogu). Nie ustępują oni przed prawdą. Mówiąc ściślej, nie ustępują przed faktami, nie przyznają się do tego, że zrobili coś nie tak i zostali zdemaskowani, ani do tego, że mają aroganckie usposobienie. To wszystko prawda. Jak więc można udowodnić takim ludziom, że nie mają racji? Najlepszym sposobem, by to zrobić, jest wykorzystanie tego, co jest dla nich najbardziej żenujące. Co w dzisiejszym świecie ludzkość uważa za najbardziej żenujące? Naukę. Co nauka przyniosła ludzkości? (Katastrofę). Nauka, czyli to, co ludzkość najbardziej wychwala i z czego jest najdumniejsza, sprowadziła na nią niespotykaną wcześniej katastrofę. Teraz gdy macie tę wskazówkę, jak powinniście udowodnić takim ludziom, że nie mają racji tak, żeby ich zawstydzić? Jak uważacie, czy ludzi pokroju szatana należy zawstydzić? (Tak). Jeśli ich nie zawstydzisz, zawsze będą z góry patrzeć na prawdę, dyskryminować osoby, które wierzą w Boga, i myśleć, że te osoby wierzą w Boga tylko dlatego, że są słabymi ludźmi. Jak należy wykazać fałszywość ich twierdzeń? (Mówiąc: „Jesteś tylko zwykłym człowiekiem. Co takiego masz w sobie, że nie musisz przyznawać się do porażki? Co takiego daje ci prawo, by nie ustępować? Nawet jeśli ktoś jest naukowcem, co z tego? Nieważne, jak zaawansowana jest technologia naukowa, którą rozwija, co z tego? Czy naukowcy są w stanie zaradzić wszystkim katastrofom, które nauka sprowadziła na ludzkość?”). To odpowiedni sposób, aby pokazać im, że się mylą. Zastanówcie się, czy następujący sposób wykazania fałszu tego, co mówią, jest właściwy. Mówisz tak: „Ludzkość dożyła aż do dziś, jednak ludzie nie wiedzą nawet, kim są ich przodkowie, jak więc mogą nie ustępować? Nie znasz nawet swojego pochodzenia, więc skąd u ciebie taka pyszałkowatość? Nie uznajesz nawet Boga, który cię stworzył, więc jak możesz nie przyznawać się do porażki? Bóg stworzył ludzi, i to taki wspaniały czyn, a ty tego nie uznajesz ani nie akceptujesz. Zamiast tego upierasz się, by wierzyć w to, że ludzie ewoluowali od zwierząt i to właśnie uznawać za fakt. Jesteś aż tak nędzny? Bóg jest tak potężny i szlachetny. Mówi, że jest twoim Stwórcą, ale ty nie uznajesz, że jesteś Jego istotą stworzoną. Jesteś aż tak niegodziwy?”. Jaka będzie ich riposta? „Ludzie pochodzą od małp, ale jesteśmy zwierzętami wyższego rzędu”. „Czy w takim razie mimo wszystko nie jesteście zwierzętami i bestiami? My nie uznajemy, że jesteśmy zwierzętami. Jesteśmy ludźmi stworzonymi przez Boga. Bóg stworzył ludzi i uznaje to, że jesteś człowiekiem, jednak ty nie chcesz być człowiekiem. Nalegasz, by zaprzeczać faktowi, że to Bóg stworzył ludzi. Nalegasz, by być bestią. Jaki jest pożytek z twojego życia? Czy jesteś godny życia?”. Czy w tych słowach jest siła? (Tak). W ten sposób udowadniamy takim ludziom, że się mylą. Nieważne, czy przyznają temu rację, czy nie, czy to akceptują, czy nie – takie są fakty. Omówię inną kwestię. Ludzie nigdy nie przyznają się do porażki, wydaje im się, że są tacy zdolni, że mają zaawansowaną technologię i mądrość wszelkiego rodzaju, ale jak traktują przyrodę? Stale z nią walczą i zawsze próbują ją ujarzmić. W ogóle nie rozumieją, jak żyć w zgodzie z naturalnym porządkiem. Jak ludzkie gospodarowanie ostatecznie wpływa na przyrodę? Czyż tym wszystkim nie gospodarują ludzie, którzy posiadają dużą wiedzę i rozumieją naukę? Czyż nie odmawiasz przyznania się do porażki? Czyż nie jesteś zdolną osobą? Czyż nie jest tak, że nie potrzebujesz suwerennej władzy Boga? Ludzkość i przyroda współistnieją od tysięcy lat, jednak jakimś cudem ludzie wciąż nie wiedzą, jak gospodarować zasobami przyrody. Ludzkość nadmiernie się rozwija, nadmiernie konsumuje i okropnie zanieczyszcza przyrodę – do tego stopnia, że obecnie zasobów naturalnych zaczyna coraz bardziej brakować. Co więcej, ani woda, którą piją ludzie, ani jedzenie, które jedzą, ani powietrze, którym oddychają, nie są wolne od trucizny. Na początku, gdy Bóg stworzył przyrodę, wówczas wszystkie żywe istoty, jedzenie, powietrze i woda były czyste i niezatrute, jednak po tym, jak oddał przyrodę w ręce ludzi, trucizna skaziła wszystko. I to właśnie ludzie muszą „korzystać” z tego wszystkiego. Więc jak mogą nie przyznawać się do porażki? Bóg stworzył dla ludzi taki piękny świat i pozwolił, by nim gospodarowali, i jak oni się za to zabrali? Czy wiedzą, jak nim gospodarować? Ludzkość zmaltretowała świat do tego stopnia, że został całkowicie zrujnowany – nie oszczędzono ani oceanów, ani gór, ani lądów, ani powietrza, ani nawet warstwy ozonowej na niebie. Kto koniec końców poniesie tragiczne konsekwencje tego wszystkiego? (Ludzie). Sama ludzkość. Ludzie nie mogliby być głupsi, jednak wydaje im się, że są świetni, więc nie przyznają się do porażki! Dlaczego się nie przyznają? Jeśli ludzkości pozwoli się dalej tak wszystkim gospodarować, to czy przyroda powróci do swojego pierwotnego stanu? Nigdy się tak nie stanie. Dopóki ludzkość polega na mentalności nieprzyznawania się do porażki, świat i przyroda w ich rękach będą tylko podupadać oraz stawać się coraz potworniejsze i brudniejsze. Jakie będą tego skutki? Ludzkość zginie w środowisku, które zniszczyła. Kto więc może to wszystko zmienić? Bóg. Jeśli ludzie są do tego zdolni, jeden z nich może podjąć inicjatywę i spróbować zmienić obecny stan świata, jednak czy istnieje ktoś, kto odważy się wziąć na siebie taką odpowiedzialność? (Nie). Więc czemu ludzie nie przyznają się do porażki? Ludzie nie potrafią nawet ochronić wody, którą piją. Przyrody nie zniszczyły lwy czy tygrysy, a co dopiero ptaki, ryby bądź owady. To ludzie ją zdewastowali, zniszczyli. Koniec końców to ludzie muszą ponieść konsekwencje swoich czynów. Czy istnieje sposób, by teraz zmienić sytuację? Nie da się jej zmienić. Można śmiało powiedzieć, że gdyby Bóg nie przybył, by to zrobić, środowisko, w którym żyje ludzkość, popadałoby w coraz większą ruinę, stawałoby się coraz potworniejsze – jego stan by się nie poprawiał. Tylko Bóg może to wszystko zmienić. Czy to w porządku, jeśli ludzkość nie przyznaje się do porażki? Czy potrafisz zmienić to środowisko? Dostałeś dobre środowisko, ale tylko je niszczysz, nie chronisz go. Jaki łańcuch pokarmowy obowiązuje na całym świecie? Czy ludzkość go rozumie? Nie, nie rozumie. Na przykład, wilki są zajadłymi zwierzętami. Gdyby ludzie zabili wszystkie wilki, byliby przekonani, że poskromili przyrodę. Mając takie postanowienie, takie morale i taką mentalność stawania na wysokości zadania, ludzkość zaczyna polować na wilki na dużą skalę. Zabiwszy większość wilków z terenów trawiastych, ludzkości wydaje się, że okiełznała przyrodę i podbiła gatunek, z jakiego są wilki. Jednocześnie ludzie wieszają wilcze skóry w domach, noszą wykonane z nich szaty i kapelusze, a ze skóry wilcząt wykonują pochwy na ostrza swoich sztyletów. Robią zdjęcia i ogłaszają całemu światu: „Podbiliśmy gatunek, który stanowił zagrożenie dla ludzkości – wilki!”. Czy ich samozadowolenie nie jest nieco przedwczesne? Z pozoru wydaje się, że mniejsza liczba wilków nie zagraża życiu ludzi i pewnych innych żywych istot, jednak jakie będą tego konsekwencje? Ludzkość musi drogo za to zapłacić. Jaka będzie tego cena? Gdy zabita zostaje duża liczba wilków, populacja tych zwierząt się zmniejsza. Gdy tak się dzieje, wszelkiego rodzaju króliki, myszy i wszystkie inne zwierzęta żyjące na terenach trawiastych, które stanowią pożywienie dla wilków, zaczynają się nadmiernie rozmnażać. Jakie jest pierwsze następstwo tego, że tych zwierząt jest zbyt wiele? (Trawa znika). Jest coraz mniej trawy. Gdy jest mniej trawy, kurczy się szata roślinna. Gdy tego rodzaju zwierząt jest zbyt wiele, jedzą one tak duże ilości trawy, że tempo jej wzrostu jest zbyt małe, aby zaspokoić potrzeby takiej liczby roślinożerców. Co się dzieje, gdy te proporcje zostają zaburzone? (Dochodzi do pustynnienia). Tak, następuje pustynnienie. Gdy ziemi nie pokrywa warstwa roślinności, zamienia się ona w piach i stopniowo staje się terenem piaszczystym. Większość roślin nie zapuszcza korzeni ani nie rozmnaża się w piasku, więc tereny piaszczyste szybko się powiększają i powiększają, aż w końcu wszystkie łąki stają się pustynią. Później pustynia zacznie wdzierać się na tereny zamieszkałe przez ludzi, i jakie będą ich pierwsze odczucia? Może, gdy ludzie zobaczą, że tereny pustynne się powiększyły, nie poczują strachu, ale gdy przyjdzie dzień burzy piaskowej, jaka krzywda ich spotka? Na początku kurz będzie unosił się w powietrzu. Potem, gdy nadejdzie wietrzna pora, ludzie nie będą nawet w stanie otworzyć oczu, bo piasek będzie wszędzie wokół. Ich ciała będą pokryte piaskiem, ich usta będą go pełne. W skrajnych przypadkach domy, żywy inwentarz lub ludzi w pobliżu pustyni może pochłonąć piasek. Czy ludzie potrafią powstrzymać piasek? (Nie). Nie mogą go powstrzymać, więc muszą się przemieścić, cofając się coraz bardziej w głąb lądu. W końcu tereny zielone będą coraz mniejsze, pustynia będzie coraz większa, a miejsc, w których może żyć ludzkość, będzie ubywać. Więc środowisko, w którym żyją ludzie, stanie się lepsze czy gorsze? (Gorsze). Co spowodowało te konsekwencje, które ludzie muszą ponieść? Co je wywołało? (Zabicie wilków). To się zaczęło od zabicia wilków. To była ta mała, niepozorna rzecz. Jeśli ludzie nie rozumieją, jak przestrzegać tego rodzaju ładu, i nie pojmują, jak go chronić, jaki będzie tego ostateczny rezultat? Piach zmiecie ludzi z powierzchni ziemi. Czyż to nie jest katastrofa? Zabijanie wilków to rodzaj zachowania, ale jakie usposobienie leży u jego podstaw? Co jest istotą tego usposobienia? Co zmotywowało ludzi do tego, by tak postąpić? Jakie ich sposoby myślenia prowadzą do takiego typu zachowań? (Chęć ujarzmienia przyrody). Zgadza się, ludzie chcą ją ujarzmić. Myślą, że wilki są naturalnym wrogiem ludzkości. Wilki stanowią zagrożenie dla ludzkości i zawsze jedzą ludzi. Wilki to nic dobrego. Ludzkość szkaluje wilki w ten sposób, a następnie próbuje je poskromić i wykończyć, tak aby nie pozostał ani jeden. Wtedy ludzkość będzie mogła żyć wygodnie i spokojnie i nic nie będzie jej zagrażać. To właśnie powodowani taką motywacją ludzie zaczynają zabijać wilki. Czym jest ona podyktowana? Mentalnością polegającą na nieprzyznawaniu się do porażki. Ludzie nie wiedzą, jak wygląda prawidłowe gospodarowanie wilkami i regulowanie ich sytuacji, więc zamiast tego zawsze chcą je zabić i zmieść z powierzchni ziemi. Chcą wywrócić ten ład do góry nogami i zamienić go w inny. Jaki jest tego efekt? Ludzie zostają pochłonięci przez piasek. Czyż nie taki jest rezultat? (Tak). Taki właśnie jest rezultat. Pośród całej rasy ludzkiej, na całym świecie, który stworzył Bóg, w małym zakątku planety – który w oczach Boga może być nie większy niż ziarnko grochu – wydarzył się taki mały incydent, ale ludzie nawet tego nie są w stanie zobaczyć wyraźnie. Wciąż rywalizują z przyrodą, rywalizują z Bogiem i nie przyznają się do porażki! Jakie konsekwencje przynosi nieprzyznawanie się do porażki? (Zagładę). Ludzie sami doprowadzają do swojej zagłady! To dzieje się właśnie teraz. Gdy do tego dojdzie, jak ludzkość powinna to naprawić? (Nie może tego naprawić). Nie może tego naprawić. Niektóre organizacje społeczne i ludzie o dobrych sercach, którzy działają w interesie publicznym, przeciwstawiają się temu i wzywają ludzi do dbania o zrównoważony ekosystem. Ich motywacja i powody, by to robić, są właściwe, tak jak i to, do czego nawołują. Czy ktoś odpowiada na ich nawoływania? (Nie). Rząd też nie podejmuje żadnych działań – nikt nie zwraca uwagi na ten problem. Ludzie znają przyczynę tego problemu, jednak przyglądają się sprawie trochę jak obserwatorzy i nic poza tym. Wciąż zabijają wilki jak dawniej. Ktoś mówi tak: „Jeśli dalej będziesz je tak zabijać, pewnego dnia przykryje cię piach”, ale ta osoba odpowiada: „No to mnie przykryje. Przecież nie będę jedyny. Czego tu się bać?”. Jakie to usposobienie? Polega ono na odrętwieniu i braku myślenia – takim ludziom brak człowieczeństwa. Któż nie boi się śmierci? Więc jak mogą mówić coś tak nonszalanckiego? Nie wierzą, że coś takiego się stanie. Myślą sobie: „Ziemia jest ogromna. Poza pustyniami są tu góry i lasy. Czy to wszystko może ulec zniszczeniu tak szybko? Wciąż jest mnóstwo czasu! Po prostu zabiliśmy kilka wilków i niektóre tereny zamieniły się w pustynię, a wy tak się boicie? Jeśli należy je zabić, musimy je zabić”. Czyż to nie głupie? Zabili kilka wilków, a po zaledwie dwudziestu lub trzydziestu latach część terenów trawiastych przeszła zupełną transformację. Gdyby ludzie rozsypali trochę nasion trawy na tych ternach lub zasadzili rośliny przystosowane do życia na pustyni – gdyby byli w stanie zmienić to środowisko, ludzkość naprawiłaby swoje błędy i nie byłoby za późno, ale czy w rzeczywistości jest to takie proste? Ład ustanowiony przez Boga jest najlepszy i najodpowiedniejszy. Ludzie muszą przestrzegać tego porządku, aby ziemia mogła dalej istnieć, a także po to, by zwierzęta, rośliny i ludzkość mogły nadal na niej żyć, i to w szczególnej zgodzie pomiędzy wszystkimi istotami – powinny współistnieć w sposób, który jest zarówno wzajemnie ograniczający, jak i symbiotyczny. Jeśli częściowo zostanie on zaburzony, możliwe, że nie zobaczysz konsekwencji tego w ciągu pierwszych dziesięciu lat, ale po dwudziestu latach, gdy w pełni je odczujesz, nikt nie będzie w stanie ich cofnąć. Co to oznacza? Oznacza to, że jeśli Bóg nie dokona ogromnych zmian, środowisko, w którym żyje ludzkość, będzie ulegać degradacji – nie nastąpi rozwój w dobrym kierunku. Takie będą konsekwencje. Jakie jest źródło tych konsekwencji? Źródłem jest sposób myślenia polegający na nieprzyznawaniu się do porażki, wychwalany przez ludzkość i będący pierwszym przejawem spania na chruście i lizania żółci. Według ludzi spanie na chruście i lizanie żółci jest „wspaniałym” i „świętym” powiedzeniem, ale pierwszym, co ta idea sprowadza na ludzkość, są właśnie takie fatalne konsekwencje. Ludzie myślą tak: „Czy w świecie przyrody panuje ład? Na mnie nie robi wrażenia. Czy ludzie nie mówią, że jest święty i nie należy go burzyć? Cóż, ja go zburzę i zobaczymy, co się wydarzy!”. Negatywne konsekwencje, którymi dziś „cieszy się” ludzie, są ostatnią rzeczą, jaką chcieliby zobaczyć. Tak właśnie wyglądają skutki tego, że ktoś chce „zobaczyć, co się wydarzy” – ludzkość ma je przed oczami i może je oglądać. Wszyscy widzieli sceny z „czasów ostatecznych”. Czy nie dostali tego, na co zasługiwali? Sami to na siebie sprowadzili.
Pierwszym przejawem spania na chruście i lizania żółci jest nieprzyznawanie się do porażki. Jakie tego konsekwencje muszą ponieść ludzie? Muszą zmierzyć się z katastrofą. Odczuwają oni negatywne skutki swoich działań – mówiąc potocznie, dostają to, czego chcieli i na co zasługują! Teraz już wiecie, czy to wyrażenie jest właściwe, i czy jest prawdą, zgadza się? Czy to wyrażenie jest prawdą? (Nie). Nie jest prawdą. Przypuśćmy, że niewierzący powtarzają: „Jesteśmy ludźmi, powinniśmy mieć nieco siły ducha. Powinniśmy mieć odwagę!”. Zastanawiasz się nad tym i mówisz tak: „Mają rację. Jako wierzący zawsze mówimy o podporządkowaniu. Czyż nie brak w tym autonomii? Czyż to nie przejaw słabości? Nie mamy odwagi”. Czy myślisz w ten sposób? Jeśli akceptujesz to, co dziś powiedziałem, nigdy byś tak nie pomyślał. Przeciwnie, powiedziałbyś tak: „Ludzkość już przepadła. Nic dziwnego, że Bóg czuje do niej wstręt. Ludzie posunęli się za daleko i na tym etapie nie sposób im czegokolwiek wyperswadować”. Nie zaakceptowałbyś takiej myśli. Nawet jeśli nie masz odpowiedniej riposty lub nie wypada ci debatować z takimi ludźmi, w głębi serca wiesz, że ich poglądy absolutnie nie są prawdą. Bez względu na to, jak pozytywnie ludzie patrzą na tego rodzaju ideę, i bez względu na to, jak bardzo ludzie tego świata ją popierają i rozgłaszają, nie będzie to miało na ciebie wpływu. Wręcz przeciwnie, wyrzekniesz się jej i będziesz nią gardził. Skończyłem omawianie pierwszego przejawu spania na chruście i lizania żółci. Zacząłem od omawiania prawdy, jak to się stało, że zboczyłem z tematu? Myślę, że jeśli to, co wyniesiesz z Mojego omówienia, ogranicza się do definicji lub pojęcia, nigdy nie zrozumiesz, jakie są właściwe i niewłaściwe aspekty tej idei. Po prostu się pogubisz – czasami będzie ci si wydawać, że takiego rodzaju myśl jest słuszna, a czasami, że – błędna, ale nie będziesz mieć jasności co do tego, co jest w niej słuszne, a co nie. Co więcej, będziesz często praktykować w zgodzie z tą „zasada” i zawsze będziesz mieć zamęt w głowie. Jeśli nie rozumiesz dobrze tej kwestii, nie będziesz w stanie wyzbyć się tej myśli, a skoro nie będzie to możliwe, czy będziesz potrafił bezwzględnie praktykować prawdę? Czy możesz bezwarunkowo czcić słowa Boże jako prawdę i podążać za nimi jak za prawdą? Nie, nie możesz tego robić bezdyskusyjnie. Będziesz w stanie tylko względnie lub okazjonalnie myśleć, że słowa Boże są słuszne lub że słowa Boże są zawsze słuszne, i będziesz traktować to jako doktrynę. Jeśli jednak ta, tak zwana, wiedza, a także te słowa, które wydają się prawdziwe, ale w rzeczywistości są fałszywe, nadal mają na ciebie wpływ i cię niepokoją, to słowa Boże zawsze będą dla ciebie względnie właściwe i nie będą bezapelacyjną prawdą.
B. Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia
Drugim przejawem spania na chruście i lizania goryczy jest znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia. Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia jest też formą myślenia, mentalnością i podejściem do różnych kwestii propagowanym przez ludzi świeckich. W społeczeństwie i w świecie jest to stosunkowo pozytywny sposób myślenia, a ludzkość uważa go za dość optymistyczny, przyszłościowy i pozytywny. Co więc chcemy przeanalizować? Co jest złego w znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia? Czemu nie jest to prawda? Zasadniczo nie ma to nic wspólnego z prawdą. Co mam na myśli mówiąc, że nie ma to nic wspólnego z prawdą? Mam na myśli to, że jeśli chcesz praktykować prawdę, musisz robić to w całkowitej zgodzie z zasadami słów Bożych i zgodnie ze standardami oraz szczegółowymi wymaganiami Bożymi. Nie powinieneś mieszać w to podejść i poglądów dotyczących postępowania ani metod i środków wywiedzionych z tak zwanych ludzkich ideologii, sposobów myślenia i definicji uczciwości. Słowa Boże są prawdą i nie mają nic wspólnego z tymi rzeczami. Czemu więc znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia to coś złego? Czemu mówię, że nie jest prawdą? Czyż nie warto tego przeanalizować? (Warto). Zacznijmy od wyjaśnienia dosłownego znaczenia tego powiedzenia; będzie ono wtedy łatwiejsze do zrozumienia. Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia oznacza znoszenie wszelkiego wstydu, bólu oraz poniżenia w imię obowiązków, utrapień lub misji, których się podejmujesz i które akceptujesz. To podstawowe znaczenie tego wyrażenia. A w jakich środowiskach i sytuacjach najczęściej używa się tego sformułowania? Gdy mówi się, że ktoś znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, czy taka osoba znajduje się w danym momencie w sytuacji, w której jej misja została ukończona, a ona osiągnęła pożądany cel? (Nie). Więc gdy zwykle mówimy o znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia, odnosimy się do osoby nieistotnej, znajdującej się w sytuacji, w której nie ma absolutnie żadnego statusu, żadnej aureoli, a co dopiero władzy. Jest ona w takiej sytuacji, a jednak wciąż musi wypełniać swoje obowiązki, dzierżyć na swoich barkach misję, którą musi wypełnić, nie zniechęcać się, nie iść na kompromisy i nie poddawać się. Czy nie jest to też rodzaj mentalności? Na co kładzie nacisk ta mentalność? Na „znoszenie”, „dźwiganie”. „Znosić” oznacza być cierpliwym i wytrzymywać coś. Znosząc coś, taka osoba musi również przyjąć na siebie ciężkie brzemię i odpowiedzialność, nie może zawieść oczekiwań innych i nie może zawieść osoby, która powierzyła jej to zadanie. Co to za mentalność? (Wytrzymałość). Jest w niej element wytrzymałości, ale to najbardziej podstawowy, najpłytszy poziom znaczenia. Co jeszcze tam jest? Przeanalizujmy to w ten sposób. Co oznacza „upokorzenie” w sformułowaniu „znoszenie upokorzeń”? (Poniżenie i wstyd). Mamy z nim do czynienia, gdy wszyscy wokół danej osoby zawstydzają ją i sprawiają, że czuje się poniżona. Jakie konkretne zachowania zawstydzają ludzi i sprawiają, że czują się poniżeni? (Drwienie z ludzi, oczernianie ich, czynienie kąśliwych uwag na ich temat). Zgadza się, drwienie i oczernianie, ale też wyśmiewanie ludzi, igranie z nimi, czynienie kąśliwych uwag na ich temat. Więc co oznacza „ciężkie brzemię” w „dźwiganiu ciężkiego brzemienia”? (Odpowiedzialność i zadanie). Co obejmują odpowiedzialność i zadanie? Obejmują pewien rodzaj misji oraz duży ciężar – ten ciężar może być czymś, co powierzyli danej osobie inni ludzie, albo celem, do którego zaciekle dąży, bądź też misją, którą sobie wyznaczyła. Ludziom wydaje się, że jakiego rodzaju misje podejmują? (Przynoszenie honoru przodkom i wyróżnianie się na tle innych). (Należenie do elit). To wszystko przykłady. Zasadniczo są to aspiracje ludzi. By osiągnąć i urzeczywistnić te cele, w swoich obecnych okolicznościach są w stanie znosić poniżenie, drwiny, oczernianie, kąśliwe uwagi, a nawet szyderstwa ze strony otaczających ich ludzi. Co ich napędza, by to wszystko znosić? Na przykład, jest ktoś, kto aspiruje do bycia starszym generałem w armii. Zanim zdobywa władzę, nadchodzi dzień, gdy upokarza go grupa bandytów, mówiąc: „Ty? Generał w armii? Jak na razie nawet nie masz konia – jak masz zostać generałem? Jeśli chcesz zostać generałem, najpierw przeczołgaj się między moimi nogami!”. Wszyscy ludzie poza tą osobą wybuchają śmiechem. Ona zaś zastanawia się przez chwilę: „Nie ma nic złego w chęci bycia generałem armii. Czemu ze mnie szydzą i mnie wyśmiewają? Ale nie mogę być nieostrożny, już teraz pokazując moje umiejętności. Sądząc po tym, jak dzisiaj toczy się sytuacja, jeśli nie zrobię tego, co mi każą, pobiją mnie, a jeśli sprawy przybiorą zły obrót, mogę stracić życie. Jak wtedy mam zostać generałem? Czołganie się między nogami zbirów jest niczym w imię moich ideałów. Wciąż jestem mną, czyż nie?”. W tym momencie pada na kolana, kładzie obie dłonie na ziemię i czołga się między nogami zbira jak pies. Gdy tak się czołga, jest mu ciężko na sercu i czuje w nim ból, jakby zostało ono dźgnięte nożem – w jego sercu jest nienawiść! Myśli sobie: „Pewnego dnia, gdy rzeczywiście zostanę generałem, posiekam cię na milion kawałków!”. Tak myśli w głębi serca, jednak na zewnątrz musi to znieść – nie może pozwolić, by inni ludzie zobaczyli, co myśli. Jak już się przeczołga między nogami tego zbira, cała ich banda jest zadowolona i oszczędza go, jednym szybkim kopniakiem usuwając go z drogi. On wstaje, otrzepuje się z brudu, a nawet mówi: „Niezły kopniak. Od teraz będę mówić do ciebie »szefie«”. To, co sobie myśli w głębi ducha, a to, co okazuje na zewnątrz, to dwie zupełnie różne rzeczy. Jak jest w stanie to zrobić? Ma tylko jeden cel: „Muszę żyć dalej. Znoszę to wszystko, by kiedyś przyszedł dzień, kiedy zostanę generałem i zostanę elitą. Dla tego warto wytrzymać dzisiejsze trudności i upokorzenia. Jutro muszę pracować jeszcze ciężej i dołożyć starań, by osiągnąć mój cel. Nieważne, jakie trudności napotkam, nieważne, ile cierpienia i poniżenia zniosę – muszę zostać generałem! Gdy zostanę generałem, pierwszą rzeczą, którą będę musiał zrobić, będzie zabicie tego palanta i wynagrodzenie tego, jak zostałem poniżony, czołgając się między jego nogami!”. Niezależnie od tego, czy w przyszłości zostanie generałem, w tym momencie „wytrzymałość” jest jego najważniejszą zasadą. Czy stoją za tym jakieś nieodłączne strategie bądź intrygi? (Tak). Są w tym tajne plany i intrygi. Znosi to, bo nic innego nie może zrobić. Po co to wszystko? Po to, aby pewnego dnia wynagrodzić sobie całe to poniżenie. Jego wytrzymałość opiera się na powiedzeniach takich jak „Póki życia, póty nadziei” oraz „Dla dżentelmena nigdy nie jest za późno na zemstę” – to wszystko intrygi. To właśnie te tajne plany sprawiły, że zniósł upokorzenie wynikające z czołgania się między nogami tego bandyty. Od tego momentu pragnienie, by zostać generałem, które żywi w głębi serca, jest jeszcze większe, jeszcze silniejsze; za nic w świecie się nie podda. Więc po co zniósł to poniżenie i upokorzenie? Czy po to, by obronić słusznej sprawy albo zachować prawdziwą godność? Zrobił to dla własnej ambicji. Jest to więc pozytywne czy negatywne? (Negatywne). Oceniając z tego poziomu znaczenia, ta „wytrzymałość” była całkowicie napędzana własnym interesem, pragnieniem i ambicją. Czy w takiej wytrzymałości jest prawda? (Nie). Jeśli nie ma w niej prawdy, to czy jest w niej zwykłe człowieczeństwo? (Nie). Nie jest ono ani sprawiedliwe, ani prostolinijne, a już na pewno nie nieskazitelne; zamiast tego pełne jest ono pożądania, knowań i kalkulacji – nie jest to nic pozytywnego.
Ten rodzaj myślenia i mentalność polegająca na znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia, która jest propagowana wśród zepsutej ludzkości, jest zasadniczo taka sama, jak ta zilustrowana w historii, którą właśnie opowiedziałem – jeśli ktoś chce osiągnąć wielkie rzeczy, musi być w stanie znieść to, czego przeciętna osoba nie jest w stanie ścierpieć. Do czego głównie odnosi się ten rodzaj wytrzymałości? (Do znoszenia wstydu). Nie. Czy rzeczy, które ludzie urzeczywistniają dzięki tej wytrzymałości, są prawdziwe czy fałszywe? (Fałszywe). To jest ważna kwestia. Wszystkie rzeczy, które ludzie urzeczywistniają, słowa, które wypowiadają i zachowania, jakie przejawiają na rzecz swoich ambicji i ideałów, są fałszywe, są mimowolne; wszystkie te rzeczy są napędzane przez warunek wstępny tych pragnień, interes własny oraz tak zwane aspiracje i cele ludzi. Wszystko to, co ludzie urzeczywistniają, to tymczasowe środki; nic z tego nie jest uczciwe ani prawdziwe, nic z tego nie jest autentyczne, otwarte, czy szczere; to wszystko tymczasowe środki. Czyż to nie wszystko podstępne spiski? O tymczasowych środkach mowa, gdy ludzie tymczasowo znoszą coś w ten sposób; tymczasowo mówią miło brzmiące słowa, namawiają i zwodzą; na jakiś czas ukrywają swoją prawdziwą tożsamość, duszę, myśli czy poglądy, a nawet nienawiść, i nie pozwalają drugiej osobie tego ujrzeć. Zamiast tego woleliby, by ta druga osoba widziała ich inną stronę, która jest słaba i nieudolna, marna i płochliwa. Zupełnie maskują swoje prawdziwe oblicze – po co to robią? Robią to po to, by pewnego dnia osiągnąć coś wielkiego, stać się elitą, kontrolować innych i dominować nad innymi. Co się ujawnia, gdy ludzie praktykują i manifestują wyrażenie „znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię”? Czy osoby, które to robią, mają uczciwe nastawienie? Czy mają prawdziwe zrozumienie siebie samych i odczuwają skruchę? (Nie). Na przykład, ludzie mówią tak: „Ktoś taki jak ty chce być generałem?”. Zastanowią się nad tym i odpowiedzą: „Nie dam rady tego osiągnąć. Nie będę generałem. Tylko żartowałem”. Ich słowa są prawdziwe czy fałszywe? (Fałszywe). Co taka osoba myśli sobie w głębi serca? „Tylko ktoś taki jak ja może zostać generałem!”. Tak myśli w głębi ducha, ale czy może powiedzieć to na głos? (Nie). Dlaczego nie? Aby nikt jej nie pobił i aby ukryć swoje prawdziwe umiejętności, mówi: „Tylko żartowałem. Nie mam na tyle śmiałości, by naprawdę chcieć zostać generałem. Ty jesteś bardziej jak starszy generał – będzie z ciebie prawdziwy generalissimus. To nawet wyżej niż generał!”. Czy te słowa są prawdziwe? (Nie). Gdzie skrywają się prawdziwe słowa tej osoby? (W głębi jej serca). Zgadza się, ukrywa ona prawdziwe słowa w głębi serca i nie mówi ich na głos. Dlaczego nie mówi ich na głos? Boi się, że w przeciwnym razie zostanie pobita i nie zdradza tych słów; nie zdradza ich nikomu, na zawsze ukrywając swoje prawdziwe zdolności. Co oznacza ukrywanie swoich prawdziwych zdolności? Ma to miejsce, gdy ktoś nie chce, by inni ludzie zobaczyli jego prawdziwe umiejętności; taka osoba ukrywa te umiejętności i nie zdradza się z nimi, aby inni ludzie nie zrobili się przy nich ostrożni i nie zaczęli działać wbrew jej interesom. Czyż nie jest to również prawdziwe znaczenie spania na chruście i lizania goryczy? (Tak, jest). Spanie na chruście i lizanie goryczy; znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia; niezapominanie o swoich celach, pragnieniach i nienawiści; i niepozwalanie innym ludziom zobaczyć swojego prawdziwego oblicza i swoich prawdziwych zdolności. Niektórzy zdolni ludzie nie mówią wiele w grupie; są cisi i powściągliwi, a nawet gdy coś powiedzą, zdradzają jedynie połowę tego, co myślą. Inni ludzie nigdy nie są w stanie zrozumieć, co tak naprawdę chcą powiedzieć, i myślą sobie tak: „Czemu oni mówią w tak zagadkowy sposób? Czy tak ciężko powiedzieć coś z głębi serca? O co tu chodzi?”. Tak naprawdę osoby takie w głębi ducha snują myśli, których nie wyrażają i w tym tkwi zepsute usposobienie. Są też ludzie, którzy nie wypowiadają się w taki sposób, ale gdy coś robią, zawsze ukrywają prawdziwy zakres swoich umiejętności. W jakim celu ukrywają prawdziwy zakres swoich umiejętności? Boją się, że jeśli zdolni ludzie lub budzące szacunek osobistości ich zobaczą, będą zazdrośni, uwezmą się na nich i ich skrzywdzą. Czy to nie ci, którzy w grupach zawsze komplementują innych, zawsze mówią dobrze o innych i zawsze mówią, że inni ludzie są od nich lepsi, nie są najbardziej złowrogim rodzajem ludzi? (Tak). Nigdy nie wiadomo, jacy tak naprawdę są. Na zewnątrz widzisz, że o tym nie mówią, więc wydaje ci się, że nie mają ambicji, ale w rzeczywistości się mylisz. Niektórzy z takich ludzi znoszą upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię. Tak jak w filmach, w których nierzadko widzimy takie sceny – niektórzy ludzie często robią coś dobrego poza domem, ubrania, które noszą, są stare i znoszone, a w grupach inni ludzie zawsze się ich czepiają; oto kim są przed innymi ludźmi. Jednak gdy wracają do domu, idą do sekretnego pokoju. Na ścianie tego sekretnego pokoju wisi mapa, a oni już rozmieścili informatorów, by monitorować sytuację w osiemdziesięciu procentach lokalizacji na tejże mapie. Jednak ludzie, którzy często mają z nimi do czynienia, ciągle im docinają i nie mają pojęcia o tych ich ambicjach. Pewnego dnia, gdy wszystkie punkty na mapie będą pod ich kontrolą, a ich cel zostanie w pełni zrealizowany, ludzie, którzy ich krytykowali, będą zupełnie osłupiali i powiedzą: „Okazuje się, że ta osoba jest diabłem – jej ambicje są zdecydowanie nazbyt wygórowane! Udawała przez tyle lat. Nikt nie widział, jaka jest naprawdę”. Taka osoba odpowie: „Znosiłem upokorzenia i dźwigałem ciężkie brzemię. Jeśli nie zrobiłbym tego w ten sposób i nie próbowałbym zbić was z mojego tropu, gdybym wszystko wam powiedział, to czy udałoby mi się zrealizować tak duże przedsięwzięcie?”. Jakie są wspólne cechy złych ludzi i ludzi o wielkich ambicjach? Jednym aspektem jest to, że ich wytrzymałość i wytrwałość jest większa niż u zwykłych ludzi. Co więcej, ich intrygi przewyższają intrygi zwykłych ludzi, a jeśli przeciętna osoba wejdzie z nimi w kontakt, będą z nią pogrywać. Co oznacza pogrywanie z kimś? Oznacza to, że nikt nie widzi takich osób wyraźnie. Ludzie widzą tylko to, co te osoby mówią i robią na zewnątrz. Niech ci się nie wydaje, że będziesz w stanie dostrzec w tym, co robią i co mówią jakiekolwiek wskazówki co do tego, co tak naprawdę sobie myślą w głębi serca. Czyż nie na tym właśnie polega to, jak pogrywają sobie z ludźmi? Wytrzymałość i wytrwałość to pozytywne słowa same w sobie, jednak ich intrygi uczyniły je negatywnymi. Co więcej, osoby takie mają ambicje i pragnienia, które są bardziej wygórowane niż u zwykłych ludzi. Przeciętna osoba ma ambicje i pragnienia, ale gdy wydaje jej się, że nie jest w stanie czegoś zdobyć, poddaje się i nie zamierza przechodzić przez to cierpienie. Poza tym zawsze mówi otwarcie o tym, z kim chce walczyć; nie knuje intryg. Jednak źli ludzie tego rodzaju zawsze mają ogromne ambicje, zawsze knują intrygi i podstępne spiski. Przenigdy nie porzucą swoich ambicji i pragnień; będą walczyć do samego końca – aż do śmierci.
Podręczniki opowiadają historię tego, jak Goujian, król Yue, spał na chruście i lizał gorycz. Rodzice również uczą o tym swoje dzieci. Niektóre z nich słyszą tę historię i myślą sobie: „Świetnie być przeciętną osobą. Dlaczego ludzie koniecznie muszą mieć takie wygórowane ambicje? Kto mógłby ścierpieć spanie na chruście i lizanie goryczy? To nie jest cierpienie, które są w stanie wytrzymać zwykli ludzie”. Tylko ludzie z ambicjami mają determinację, by tak cierpieć; kryje się w tym nieodłączny spisek. Jednak ludzkość wspiera taką mentalność. Istnieje na przykład takie wyrażenie: „Nieważne, ile trudności i poniżenia znoszą ludzie, nieważne, jak tragiczne są ich okoliczności, nigdy nie mogą zapominać o swoich aspiracjach”. To społeczeństwo popiera myśli takie jak spanie na chruście i lizanie goryczy oraz znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia, aby zachęcić ludzi i dać im motywację do walki o swoje szczęście i cele, dlaczego więc krytykujemy to jako coś złego? Cała ludzkość jest zepsuta przez szatana. Czy istnieje jakikolwiek przedstawiciel ludzkości, którego cele nakierowane są na prawdę i zmierzają w dobrym kierunku? (Nie). Dlatego im częściej ludzkość będzie spać na chruście i lizać gorycz, im częściej będzie znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, tym potężniejsze staną się siły szatana; im liczniejsze staną się bitwy i masakry ludzkości, tym nikczemniejsza stanie się ludzkość i tym mroczniejsze stanie się społeczeństwo. I z drugiej strony, jeśli jesteś w stanie okazać posłuszeństwo wobec planów Nieba i dostosować się do naturalnego porządku wszystkiego, jeśli jesteś w stanie akceptować rzeczy takimi, jakimi są, szanować ten porządek i czekać na plany Nieba, wtedy nie musisz znosić upokorzeń i dźwigać ciężkiego brzemienia. Musisz się obudzić i oprzytomnieć. Umiejętność okazania posłuszeństwa rozporządzeniom i planom Boga jest czymś właściwym. Poza tym ludzie we wszystkim, co robią, powinni przynajmniej być w stanie robić to w zgodzie ze swoim sumieniem lub, o stopień wyżej, w zgodzie z prawami, które Bóg ustanowił dla ludzkości. Czy zatem ludzie wciąż muszą nosić maskę i dźwigać ciężkie brzemię? (Nie). Nie, nie muszą. Czy dzięki temu omówieniu rozumiecie, jakim dokładnie rodzajem zachowania jest znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia? Czy cel znoszenia upokorzeń i dźwigania ciężkiego brzemienia jest pozytywny czy negatywny? (Negatywny). Gdyby ktoś powiedział, że pewna osoba znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, aby zostać przywódcą, albo że znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, aby wykonać zadanie zlecone jej przez Boga oraz zostać za nie wynagrodzoną, albo że znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, aby się doskonalić – czy te słowa miałyby sens? (Nie, nie miałyby). Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia to całkowicie szatańskie filozofie; nie ma w nich prawdy, a gdy tylko usłyszysz te słowa, jasne jest, że są one wypaczone. Jeśli ktoś mówi, że pewna osoba znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, czekając na Boże plany i podporządkowując się suwerennej władzy Boga, to czy takie stwierdzenie jest właściwe? (Nie). Czemu nie jest właściwe? Te dwie rzeczy nie mają ze sobą związku – Bóg nie potrzebuje, byś znosił upokorzenia, ani nie potrzebuje, być cierpiał zniewagi. Jaka jest kluczowa różnica między znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia, w ujęciu naszego omówienia, a ludźmi wierzącymi w Boga i podporządkowującymi się Mu? (Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia jest próbą odrzucenia rozporządzeń i planów Boga). Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia oznacza, że ludzie mają własne plany, aspiracje, pragnienia oraz cele, do których dążą. Czy to jest zgodne ze standardami, których Bóg wymaga od ludzi oraz celami, które Bóg dla nich wyznacza? (Nie). Nie, nie jest. Co ludzie chcą zdobyć, znosząc upokorzenia i dźwigając ciężkie brzemię? Tym, co chcą zyskać, jest własna korzyść, i nie ma ona nic wspólnego z losem, który Bóg rozporządza i którym rządzi suwerennie dla człowieka.
Każdy, kto praktykuje znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia, ma intencję i cel. Na przykład, gdy świeżo upieczony absolwent college’u przybywa po raz pierwszy do firmy na staż, starszy członek zespołu mówi: „Absolwenci, którzy tu przychodzą, muszą robić kawę przez trzy lata”. Wewnątrz taka osoba myśli sobie: „Może i jestem absolwentem college’u, ale wam nie ustąpię!”. Tak myśli wewnątrz, jednak nie odważy się wyrazić tego na głos. Na zewnątrz musi przywdziać fałszywy uśmiech; codziennie musi przestrzegać zasad, być ustępliwą, płaszczyć się przed innymi i znosić ich krytykę. W jakim celu to wytrzymuje? Po to, aby pewnego dnia móc prychnąć zwycięsko, zostać asystentem kierownika lub szefa i triumfować nad ludźmi, którzy jej docinali. Czyż nie tak sobie myśli? Niektórzy ludzie mówią tak: „Tak właśnie powinni myśleć i postępować. W przeciwnym razie inni ludzie do końca życia będą wchodzić im na głowę. Kto chce tak cierpieć? Co więcej, jak można żyć bez aspiracji? Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół – takie jest życie. Żołnierz, który nie chce być generałem, nie jest dobrym żołnierzem”. Te słowa stają się ich mottem, ale to wszystko szatańska logika. Muszą znosić trudy w ten sposób, aby osiągnąć swoje cele – dzień za dniem, rok za rokiem, uprzejmi i pełni szacunku wobec wszystkich. Pewnego dnia szef mówi im tak: „Twoje wyniki przez te trzy lata były dobre. Od następnego tygodnia będziesz sprzedawcą”. Gdy to słyszą, w głębi serca są niezadowoleni: „Haruję tu od trzech lat po to, żeby być sprzedawcą! Myślałem, że zostanę kierownikiem działu sprzedaży!”. Ale muszą podziękować za awans. Jeszcze nie osiągnęli swojego celu, więc muszą dalej cierpieć swój los. Dalej znoszą upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię, podążając za swoim szefem krok w krok, pijąc i udając uśmiechy, a kiedy znosili to przez dziesięć lat, w końcu osiągnęli swój cel. Pewnego dnia ich szef mówi tak: „Dobrze wykonujesz swoją pracę. Awansuję cię na asystenta”. Gdy to słyszą, w głębi ducha są bardzo zadowoleni – w końcu im się udało! Jaki jest tego wynik? W ich oczach są teraz o niebo lepsi od innych. Czyż nie robili tego wszystkiego ochoczo? (Nie). Dla kogo robili to wszystko? (Dla siebie samych). Dla siebie samych. Nie ma w tym nic pozytywnego ani nic, co należałoby przyjąć za modelowe postępowanie, a już na pewno nic godnego pochwały czy wychwalania. Ale taki rodzaj mentalności jest propagowany w dzisiejszym społeczeństwie – znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia oraz skradanie się z podkulonym ogonem. Jakiego więc rodzaju wyrażenie propagują ludzie, mówiąc: „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia”? (To złe wyrażenie). Czemu jest ono złe? Ludzie znoszą upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię tylko z powodu swoich własnych intencji i motywacji oraz żeby zaspokoić własne ambicje i pragnienia. Nie robią tego z powodu właściwych celów. Dlatego mówię, że nic z tych rzeczy nie jest warte naśladowania ani godne pochwały, a już na pewno nie jest warte upamiętnienia. Przyjrzyjmy się jeszcze raz temu, co wydarzyło się w owym pałacu w dawnych czasach. Pewien cesarz zmarł. Cesarzowa widziała, że jej syn był jeszcze mały i byłby całkowicie niezdolny do kontrolowania dworu, gdyby wstąpił na tron, więc aby upewnić się, że rzeczywiście będzie rządził jako cesarz, znosiła upokorzenia i dźwigała ciężkie brzemię, wychodząc za młodszego brata byłego cesarza, i wychowali syna wspólnie. Jaki był jej cel w znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia? Było nim pozyskanie tytułu cesarza przez jej syna. Gdy pozycja jej syna jako cesarza była zabezpieczona, ona stała się cesarzową wdową dziedziczącą tytuł po mężu. To właśnie nazywamy znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia. Jakie upokorzenia znosiła? Nie pozostała czysta; gdy tylko zmarł cesarz, od razu poślubiła jego młodszego brata, co przysporzyło jej złej reputacji. Ludzie krytykowali ją i oceniali za jej plecami, i nawet książki historyczne nie osądzają jej przychylnie. Czy ją to obchodziło? Tak naprawdę, zanim wyszła za swojego byłego szwagra, rozważyła tego konsekwencje, więc czemu i tak to zrobiła? Zrobiła to, by zabezpieczyć pozycję swojego syna jako cesarza i ochronić swoją pozycję jako cesarzowej wdowy. To jedyny powód, dla którego mogłaby tak zszargać swoją reputację i z własnej woli znosić takie trudy. To właśnie nazywamy znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia. Co zyskała, znosząc wszystkie te poniżenia? Zyskała jeszcze większą korzyść. Taki właśnie był jej cel znoszenia upokorzeń i dźwigania ciężkiego brzemienia. Gdy zyskała tę wielką korzyść, cała ta zła reputacja nie miała żadnego znaczenia. W zamian za tę złą sławę zyskała władzę i status dla siebie samej i dla swojego syna. Więc czy jej znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia było pozytywne, czy negatywne? (Negatywne). Jeśli spojrzeć tylko na jej zachowanie, była w stanie wyrzec się samej siebie, a z perspektywy jej syna, w upokorzeniu i cierpieniu, które znosiła, był również element bezinteresowności, więc ludzie powinni ją pochwalić i powiedzieć: „Co za wspaniała matka!”. Jednak patrząc na jej pragnienia i ambicje oraz na jej prawdziwy cel, ludzie powinni ją skrytykować; jej działania należy osądzić.
Czy ludzie, którzy wierzą w Boga, muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię? (Nie). Jeśli ludzie akceptują Boże słowa i przyjmują Jego sądy, karcenie, przycinanie, próby i uszlachetnianie, a nawet akceptują Jego przeklinanie i potępianie ludzi, czy muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię? (Nie). To jest pewne. Używanie wyrażenia „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia” w odniesieniu do ludzi wierzących nie ma żadnego sensu i jest potępiane. Dlaczego użycie tego wyrażenia w tym kontekście jest błędne? Jak udowodnić, że takie zachowanie nie jest właściwe w tym kontekście? Samo werbalne stwierdzenie lub stwierdzenie w kategoriach doktrynalnych, że to wyrażenie jest błędne, jest niedopuszczalne; musisz wiedzieć, jakich prawd ono dotyczy. Wcześniej wciąż wydawało ci się, że aby przyjąć bycie doskonalonym i zbawionym przez Boga, ludzie muszą nauczyć się znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, spać na chruście i lizać gorycz, przyjąć mentalność Goujiana, króla Yue, i być nieugięci – byłeś zwykłym głupcem i nie byłeś w stanie pojąć prawdy. Teraz, po tym, jak omówiłem to zagadnienie, myślisz tak: „To wyrażenie nie jest dobre. Wcześniej zawsze go używałem – jak mogłem być tak głupi?”. Widzisz, że nie rozumiesz prawdy, a twoje zdolności pojmowania są słabe. Musisz zrozumieć, co w tym wyrażeniu jest błędne. Gdy prawdziwie pojmiesz, co jest nie tak z tym wyrażeniem, będziesz mieć jego dogłębne zrozumienie. Jeśli jasno widzisz tylko część wyrażenia, tylko jego negatywną stronę, ale nie widzisz jasno tej strony, którą ludzie uważają za pozytywną i proaktywną, oznacza to, że jeszcze nie rozumiesz prawdy. Wysłuchawszy tego, co właśnie omówiłem, czy będziecie w stanie szczegółowo przeanalizować te rzeczy zgodnie z Moimi metodami? Czemu ta praktyka znoszenia upokorzeń i dźwigania ciężkiego brzemienia nie jest potrzebna w domu Bożym? Dlaczego mówię, że ta metoda i mentalność są potępiane przez dom Boży i nie są zgodne z prawdą? (Boże, ja rozumiem to tak, że w domu Bożym akceptowanie sądu i karcenia słów Bożych, a nawet bycia zastąpionym czy potępionym, nie stanowi znoszenia upokorzeń. Raczej jest to sposób, w jaki Bóg działa, by zbawić ludzi, a jego celem jest naprowadzenie nas na ścieżkę podążania za prawdą. To nie ma absolutnie nic wspólnego ze znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia. Jeśli ludzie będą w stanie dobrze to pojąć, będą wiedzieć, że to Boska miłość i uwznioślenie, a przyjęcie sądu i karcenia Boga stanowi wielką opiekę oraz ochronę Bożą, oraz Jego zbawienie dla ludzi). Czy to stwierdzenie jest prawidłowe? (Tak). Jeśli nie widzisz jasno sądu i karcenia, wtedy w twoim sercu zrodzi się sprzeciw i skargi, a ty będziesz praktykować wyrażenie z szatańskiej filozofii, „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia”, myśląc sobie: „O nie, muszę znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię oraz przyjąć mentalność Goujiana, króla Yue”. Wtedy wyryjesz słowa „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia” na blacie swojego stołu, aby pobudzić się do działania i zmotywować, i uczynisz z nich swoje motto. Czy to nie wróży kłopotów? Co prawda po tym, jak dziś omówiłem to zagadnienie, z pewnością tego nie zrobicie, ale czy uczynicie inne powiedzenia swoimi mottami, tak jak wyrażenie, którego jeszcze nie omówiłem, „Ukryć swoje światło i nabierać sił w ciemności”? Czyż ich natura nie jest taka sama? To wszystko część tradycyjnej chińskiej kultury. Czy te rzeczy są trucizną szatana? To wszystko trucizna szatana; to wszystko szatańskie filozofie życiowe.
W przeszłości, gdy pracowałem w kościołach w Chinach kontynentalnych, czyli tuż po rozpoczęciu Mojego dzieła, dom Boży zorganizował doskonalenie umiejętności czytania i pisania dla niektórych braci i sióstr. Jak wyglądała sytuacja w tamtym czasie? Niektórzy ludzie byli w starszym wieku, a inni mieszkali w bardziej odległych obszarach. Ich poziom wykształcenia był stosunkowo niski i nie potrafili dobrze czytać. Na przykład, słowa Boże mówią o „niskim potencjale”, „usposobieniu Boga”, „intencji Boga” i innych utartych pojęciach, jednak oni nie rozumieli ich lub nie wiedzieli, co one znaczą. Później dom Boży przekazał braciom i siostrom, że mogą szlifować swoje umiejętności czytania i pisania w wolnym czasie oraz że powinni przynajmniej wiedzieć, co oznaczają niektóre ze stałych zwrotów, terminów i rzeczowników. W przeciwnym razie, czytając słowa Boże, nie zrozumieją nawet samego znaczenia słów i wyrażeń, więc jak mogą pojąć słowa Boże? A jeśli nie mogą pojąć słów Bożych, jak mają wprowadzać w życie prawdę? Po tym bracia i siostry zaczęli się przykładać do nauki tych umiejętności. To coś dobrego, ale niektórzy ludzie o zniekształconym pojmowaniu wykorzystali tę sytuację. Podczas zgromadzeń niektórzy przełożeni mówili wyłącznie o znaczeniu poprawy umiejętności czytania i pisania, o tym, że bracia i siostry powinni je zdobyć, o korzyściach płynących z posiadania umiejętności czytania i pisania i o tym, co by się stało, gdyby ich sobie nie przyswoili. Mówili o przeróżnych tego typu doktrynach. Te sprawy nie są prawdą i nie ma potrzeby, by zbyt wiele o nich mówić. Gdy tylko ktoś je przedstawi, ludzie je rozumieją; nie ma potrzeby omawiać ich na zgromadzeniach, jakby były prawdą. Niektórzy przełożeni nie tylko poświęcali dużo czasu na omawianie tych spraw na zgromadzeniach, jakby były one prawdą, ale też wymyślili pewną nową sztuczkę i specjalnie sprawdzali, czy bracia i siostry znają rzadko używane słowa. Jeśli bracia i siostry nie potrafili odpowiedzieć, czyż przełożony nie wychodził na dobrze wykształconego? W tym okresie było kilku fałszywych przełożonych, którzy nie wykonywali rzeczywistej pracy – nie omawiali doświadczeń życiowych, prawdy czy słów Bożych, lecz mówili wyłącznie o umiejętnościach czytania i pisania. Jak to się nazywa? Nazywa się to niewykonywaniem swojej pracy. Czyż to nie stanowi problemu? (Tak, stanowi). Czemu o tym mówię? Na co się to wam przyda? Czy jesteście w stanie zrobić coś takiego? Czy ktoś zamierza się tak zachowywać? Jeśli tak się zachowujecie, naprawdę macie zamęt w głowie! Są ludzie, którzy słyszą, jak mówię o wyrażeniach idiomatycznych i przygotowują się do działania, szykują się, mówiąc: „Okazuje się, że omawianie prawdy jest takie proste. Wystarczy omawiać idiomy. Ty możesz omawiać wyrażenia idiomatyczne, a ja będę omawiać dowcipne dwuczłonowe powiedzenia, slang, porzekadła i przysłowia”. Czyż nie jest to niepoprawne wykonywanie swojej pracy? (Owszem). Jakiego rodzaju są to ludzie? Czy posiadają duchowe zrozumienie? (Nie). Nie mają zrozumienia duchowego i nie pojmują prawdy. Co sobie myślą? „Siedzisz sobie i mielisz językiem, gdy nie masz nic lepszego do roboty i używasz kilku idiomów, żeby wciskać nam kit. Jeśli stosowałbym Twoje metody, też mógłbym prowadzić omówienia!”. Ludzie, którzy nie mają duchowego zrozumienia, patrzą na rzeczy jedynie powierzchownie i ślepo Mnie imitują. Ci przywódcy powinni zostać zastąpieni za imitowanie tego zachowania, tak samo jak wszyscy inni, którzy tak postąpią. Dlaczego o tym mówię? Zwracam na to waszą uwagę, zanim zaczniecie się zachowywać w ten sposób, żebyście nie zeszli na złą drogę. Ja mogę mówić o tych rzeczach, ale czy jeśli ty o nich mówisz, potrafisz zrobić to w zrozumiały sposób? Nie potrafisz. Więc czemu ja mówię o tych powiedzeniach i idiomach? Na podstawie jakiego założenia o nich mówię? Gdy ludzie rozumieją ideę i definicję prawdy, a następnie, bazując na tym fundamencie, zagłębiam się w nią bardziej i analizuję więcej kwestii, które ludzie uważają za prawdę, oni nie są w stanie tego pojąć. Nie wiedzą, w jaki sposób należy to przemyśleć i nie wiedzą, z jakimi innymi rzeczami to powiązać. Dzieje się tak, ponieważ nie rozumiecie, że opowiedziałem wam pewne historie na temat idiomów. To było konieczne. Niektórym ludziom wydaje się, że jeśli chodzi o prawdę, są na poziomie akademickim i zastanawiają się, dlaczego wciąż powtarzają zajęcia ze szkoły podstawowej. Nie rozumieją, że to nie są podstawowe lekcje – są to już lekcje na poziomie akademickim. Jeszcze nie dostaliście się na studia; cały ten czas jesteście w szkole podstawowej, ale wydaje się wam, że już jesteście na wyższej uczelni i czujecie się zadowoleni z samych siebie. Niestety, to poczucie jest błędne. To pomyłka – przed wami jeszcze długa droga do studiów. Dlatego jeszcze raz wam przypomnę: nie róbcie rzeczy, o których właśnie mówiłem. Omawiajcie szczerze sprawy, które rozumiecie, ale jeśli czegoś nie pojmujecie, to nie gadajcie bzdur. Omawianie prawdy to nie jest mielenie językiem. Nikt nie ma czasu na słuchanie twojej paplaniny. Nie imitujcie Mnie ślepo, mówiąc o Goujianie, królu Yue, lub o współczesnej czy starożytnej historii, ponieważ ja mówiłem o spaniu na chruście i lizaniu żółci. Jaki jest pożytek z mówienia o tych rzeczach? Czy ludzie chcą tego słuchać? Nawet jeśli ludzie są skłonni tego słuchać, te rzeczy nie są prawdą.
Właśnie mówiłem o tym, że ludzie, którzy wierzą w Boga i podążają za Nim, nie muszą znosić upokorzeń i dźwigać ciężkiego brzemienia, a co dopiero praktykować znoszenia upokorzeń i dźwigania ciężkiego brzemienia. Czemu nie można praktykować w zgodzie z tak „dobrym” wyrażeniem i taką „szlachetną” mentalnością? Na czym polega tu problem? Czemu nie można posiadać mentalności polegającej na znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia? Mówiąc w kategoriach doktrynalnych, jest tak dlatego, że znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia nie jest prawdą – te słowa nie zostały wypowiedziane przez Boga, nie są wymaganiami Boga wobec ludzkości ani nie są zasadą postępowania, jaką wyznaczył dla ludzi, którzy za Nim podążają. Czemu mówię, że to wyrażenie nie jest prawdą i nie stanowi zasady praktyki? Najpierw przyjrzyjmy się słowu „upokorzenia” w sformułowaniu znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia. Do czego się ono odnosi? Do poniżenia i bycia zawstydzonym. Więc gdy ludzie wierzą w Boga i Bóg sprawuje suwerenną władzę nad ich przeznaczeniem, to czy podporządkowywanie się Bogu jest dla nich upokorzeniem? Czy znoszą poniżenie? (Nie). Czy ludzie muszą cierpieć i mówić: „Aby osiągnąć podporządkowanie się Bogu, muszę stłumić w sercu ogień, złość, skargi i poczucie niepogodzenia. Muszę to znieść bez słowa. Dla mnie wszystkie te rzeczy są upokorzeniem, więc je w sobie zduszę”. Czy w ten sposób praktykują oni prawdę? (Nie). Co zatem praktykują? Buntowniczość, fałsz i obłudę. Aby osiągnąć praktykowanie prawdy i podporządkowanie się jej oraz poddanie się suwerennej władzy i ustaleniom Boga, pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, nie jest znoszenie żadnego bólu, nie musisz też znosić żadnego poniżenia. Czy suwerenna władza i ustalenia, jakie ustanawia dla ciebie Bóg, oraz wymagania, jakie wobec ciebie stawia, są dla ciebie poniżeniem? (Nie). On cię nie poniża. Bóg cię nie poniża poprzez demaskowanie cię, osądzanie, karcenie, wystawianie cię na próby czy uszlachetnianie cię. Przeciwnie, demaskując przejawy twoich zepsutych skłonności, pozwala ci poznać samego siebie, pozwala ci odrzucić te skłonności i zbuntować się przeciwko nim, a następnie postępować zgodnie z wymaganiami Bożymi. Jaki będzie miało to efekt? Będziesz w stanie podporządkować się Bogu, zrozumieć prawdę i stać się osobą, która zadowala Boga i którą Bóg aprobuje. Czy zatem jest coś takiego, przez co przechodzisz w tym okresie i w trakcie tego procesu osiągania tych celów, co jest dla ciebie poniżające? Czy jest coś, w czym Bóg chce cię upokorzyć? (Nie). Na przykład, gdy Bóg cię demaskuje, gdy obnaża twoją arogancję, nikczemność, fałsz, nieustępliwość bądź bezwzględność, czyż nie są to wszystko fakty? (Owszem). To wszystko fakty. Nieważne, jakimi słowami demaskuje cię Bóg, to, co ci mówi, to wszystko fakty. Niezależnie od tego, czy ludzie potrafią to rozpoznać i jak wiele z tego są w stanie zrozumieć oraz zaakceptować, to wszystko są fakty. Nie są bezpodstawne ani nie są wyolbrzymione, a już na pewno nie mają na celu cię wrobić. Więc czy ich celem jest upokorzenie cię? (Nie). Nie tylko nie mają cię upokorzyć, ale mają ci posłużyć za wskazówkę i ostrzeżenie, byś nie kroczył ścieżką złych ludzi ani nie podążał za szatanem – mają sprawić, byś kroczył właściwą ścieżką w życiu. Rezultat i wpływ, jaki te rzeczy na ciebie wywierają, jest pozytywny. Natura takiego postępowania Boga jest całkowicie odpowiednia. Robi te rzeczy, by cię zbawić i są one zupełnie zgodne z prawdą. Jest to trud, który ludzie powinni znosić i który muszą znosić, aby odrzucić swoje skażone skłonności, spełnić Boże intencje i stać się prawdziwą istotą stworzoną. Nastawienie, które ludzie powinni przyjąć, polega na proaktywnym zaakceptowaniu tego cierpienia, a nie na znoszeniu go jako poniżenia. Te trudności nie są upokorzeniem, to nie kpina, to nie jest przytyk w stronę ludzi, a już na pewno Bóg nie droczy się z ludźmi w ten sposób. Całkowitą przyczyną powstania tych trudności są zepsute skłonności ludzi, a także fakt, że buntują się przeciwko Bogu i nie kochają prawdy. Ten ból rodzi się w ludziach z powodu słów Bożych i wymagań Boga względem ludzi, więc czy jest jakaś jego część, którą Bóg zadaje ludziom celowo lub dodatkowo, a której nie powinni musieć znosić? Nie ma czegoś takiego. Wręcz przeciwnie, jeśli ludzie doświadczą zbyt mało tego bólu, nie będą w stanie odrzucić swoich zepsutych skłonności. Nieważne, jak silne są buntownicze skłonności ludzi, nieważne, w jakim stopniu są oni w stanie przyznać i zaakceptować to, gdy Bóg obnaża ich zepsute skłonności – tym, co daje im Bóg, koniec końców nie jest upokorzenie, a tym, co znoszą, nie jest poniżenie. Znoszą to, co znosić powinni: jest to ból, którego osoba głęboko skażona przez szatana powinna doświadczyć – ludzie powinni doświadczyć tego bólu. Dlaczego tak mówię? Ponieważ ludzie są tak głęboko zbuntowani przeciwko Bogu i stali się szatanami. Jeśli ludzie chcą odrzucić te zepsute skłonności i zaakceptować zbawienie Boże, muszą ścierpieć te trudności. To całkowicie właściwe i na miejscu – to droga, którą muszą przebyć ludzie i trudności, które muszą znieść. To nie Bóg zsyła na nich te trudy. To jak wtedy, gdy boli cię brzuch po wypiciu zimnej wody. Kto jest winny? Zimna woda? (Nie). Kto sprowadził na ciebie tę bolączkę? (My sami). Sam to na siebie sprowadziłeś. Proces, który ludzie muszą przejść i wynikający z nich rezultat, są ich własną zasługą. Nie ma tu mowy o żadnym upokorzeniem ani poniżeniem. Niektórzy ludzie tak tego nie postrzegają. Nie akceptują prawdy. Co sobie myślą? „Dom Boży pozwolił mi być przywódcą. Nominowali mnie na to stanowisko, a ja z radością wykonywałem swoją pracę jako przywódca. Nigdy bym nie pomyślał, że dom Boży zwolni mnie za nieprawidłowe wykonywanie mojej pracy i popełnianie błędów. Czym się stałem? Czy dalej mam swoją uczciwość i godność? Ludzką wolność? Autonomię?”. Myślą, że ludzie nie powinni podporządkowywać się rozporządzeniom i ustaleniom Boga, nie mając żadnego wyboru w tej kwestii, a jeśli całkowicie się Mu podporządkowują, to są głupcami i ludźmi pozbawionymi godności, którzy wiecznie czują się słabi i pokrzywdzeni w życiu. Dlatego więc ten rodzaj ludzi myśli, że gdy ludzie akceptują sąd, karcenie i przycinanie, muszą znosić upokorzenia, bo, jak głosi powiedzenie, „Gdy się stoi pod niskim okapem, nie ma wyjścia, trzeba pochylić głowę”. Spójrzcie, oto kolejna szatańska filozofia. To znane wyrażenie sprawia, że pochylają głowy. Co sobie myślą? Czy podporządkowują się ochoczo, czy znoszą upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię? (To drugie). Wydaje się im, że znoszą upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię. Nie podporządkowują się dobrowolnie. Ich podporządkowanie się jest niechętne i nie jest czyste. Raczej nie mają wyboru i muszą się podporządkować. Postrzegają więc ten brak wyboru jako swego rodzaju upokorzenie. Jeśli ktoś tego pokroju myśli w ten sposób, to czy traktuje praktykowanie podporządkowywania się słowom Bożym jako praktykowanie prawdy? Nie. Nie traktuje podporządkowywania się jako prawdy. Zamiast tego jako prawdę traktuje znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia. Czyż natura tych rzeczy nie jest inna? (Owszem). Choć podporządkowują się zarówno ludzie, którzy robią to chętnie, jak i ci, którzy znoszą upokorzenia i dźwigają ciężkie brzemię, a jedni i drudzy nie powodują problemów ani się nie opierają, pozornie wydają się posłuszni, ułożeni i dobrzy, to jednak obie te postawy różnią się pod względem ich natury. Ludzie, którzy szczerze się podporządkowują, traktują poddanie się jako swoją odpowiedzialność, swoją powinność i swoje zobowiązanie, jako swój święty obowiązek i jako prawdę. Nawet jeśli ci, którzy nie podporządkowują się szczerze, z pozoru się nie opierają, w głębi serca wydaje im się, że znoszą upokorzenia i dźwigają wielkie brzemię, a w ich oczach znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia jest najwyższą prawdą. Traktują znoszenie upokorzeń jako praktykowanie prawdy, a jak traktują podporządkowywanie się? Jako znoszenie upokorzeń, a nie jako praktykowanie prawdy. Czyż nie powinno być na odwrót? Jak to się nazywa? (Opacznie to rozumieją). Opacznie to rozumieją. Traktują prawdę jako filozofię życiową, a doktrynę i filozofię życiową ludzi jako prawdę. Czyż nie twierdzą zatem, że czarne jest białe, a białe jest czarne? (Owszem). To mylenie białego z czarnym. Jak więc należy rozwiązać ten problem? Ludzie muszą zrozumieć, że trudy, które znoszą, nie są upokorzeniem, ani też nikt nie próbuje ich poniżyć. Co więc powoduje cierpienie ludzi? (Ich zepsute skłonności). Zgadza się. Jeśli nie miałbyś zepsutych skłonności i rozumiałbyś prawdę, był w stanie podporządkować się Bogu oraz potrafił zupełnie poddać się Jego suwerennej władzy oraz ustaleniom, a także wiedział, jak bać się Boga i unikać zła, wtedy nie musiałbyś znosić tych trudności. Co za tym idzie, to upokorzenie nie istnieje. Rozumiecie to, prawda?
Co jest pozytywne, trudności czy upokorzenie? Czy istnieje między nimi różnica? (Tak, istnieje). To trudności są pozytywne. Jeśli z własnej woli akceptujesz sąd, karcenie oraz przycinanie i ochoczo znosisz te trudy, wtedy należy interpretować je w następujący sposób: „Powinienem znosić te trudności. Niezależnie od tego, co robi Bóg, nawet jeśli tego nie rozumiem, a mojemu sercu ciężko jest to przyjąć i jestem zniechęcony oraz słaby, wszystko, co robi Bóg, jest właściwe. Mam zepsute usposobienie i nie powinienem dyskutować z Bogiem. Nieważne, jak ciężko znosi to moje serce, sprowadziły to na mnie moje własne przewinienia. Bóg się nie myli – wszystko, co robi, jest słuszne. Zasługuję na to, by cierpieć trudy. Kto sprawił, że mam zepsute usposobienie? Kto kazał mi opierać się Bogu? Kto zmusił mnie do czynienia zła? To nie Bóg zesłał na mnie te rzeczy, są one napędzane przez moją własną naturę. Powinienem cierpieć z tego powodu”. Czy w takim wypadku znoszenie tych trudności jest pozytywną rzeczą dla ludzi? (Tak). Jeśli ludzie rozumieją je w pozytywny sposób i pojmują, że pochodzą one od Boga, wtedy te trudy są pozytywne. Jednak przypuśćmy, że mówią tak: „Mogę się podporządkować, ale mimo tego muszę jasno wyjaśnić moje rozumowanie i podzielić się tym, co sobie myślę i co robię. Nie mogę podporządkować się w taki tchórzliwy i nierozgarnięty sposób. W przeciwnym wypadku tłumione emocje mnie zabiją”. Zawsze chcą dokładnie i jasno wszystko wyjaśniać, roztrząsać wszystkie szczegóły, mówić o swoim rozumowaniu i o tym, co myślą, jak płacą cenę i jak to zawsze mają rację. Nie chcą być osobami podporządkowującymi się Bogu – by powstrzymać się od usprawiedliwiania i bronienia samych siebie lub mówienia o swoim rozumowaniu. Wcale nie chcą tak postępować. Jak więc traktują podporządkowanie się? Traktują je jako znoszenie poniżenia. Co tak naprawdę sobie myślą? „Muszę znieść całe to poniżenie, aby sprawić, że Bóg mnie pochwali i powie, że się podporządkowałem”. Czy to upokorzenie w ogóle istnieje? Jeśli nie istnieje, czemu wciąż chcą wszystko dokładnie i jasno wyjaśniać, aby odrzucić to „upokorzenie”? To nie jest prawdziwe podporządkowanie się. Nawet jeśli intencja, która przyświeca twojemu postępowaniu, jest właściwa, to Bóg chce tak wszystkim rozporządzić. Nie musisz się bronić, nie musisz się tłumaczyć. Czy Hiob postępował lepiej, czy gorzej od ciebie? (Postępował lepiej). Gdy Hiob został wystawiony na próbę, jeśli by rozumował i się bronił, to czy Bóg by go posłuchał? Nie, nie posłuchałby. To fakt. Czy Hiob wiedział, że Bóg nie słucha broniących się ludzi? Nie wiedział tego, ale i tak się nie bronił. Taka była jego postawa – w pełni się podporządkował. Co złego zrobił Hiob, że Bóg tak go potraktował? Nie zrobił nic złego. Bóg powiedział, że Hiob się Go bał, unikał zła i był osobą idealną. Mówiąc w kontekście „upokorzenia”, Bóg nie powinien kazać Hiobowi znosić tych poniżeń i nie powinien oddać go szatanowi, aby ten go kusił i pozbawił go całego jego dobytku. Patrząc na to zgodnie z logiką ludzi, którzy się nie podporządkowują, Hiob cierpiał i doznał wielkiego poniżenia, a gdy wystawiono go na te próby, znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, aby później otrzymać od Boga jeszcze większe błogosławieństwa. Czy tak właśnie było? (Nie). Czy Hiob myślał i praktykował w ten sposób? (Nie). Jak zatem praktykował? Jak podszedł do tych prób? Nie musiał niczego znosić ani nie miał poczucia, że doznaje poniżenia. Co sobie myślał? (Dał Bóg i Bóg zabrał). Zgadza się. Ludzie pochodzą od Boga. Bóg dał ci życie i dał ci tchnienie. Całkowicie pochodzisz od Boga, więc czyż wszystkie te rzeczy, które zdobywasz, nie są rzeczami, które dał ci Bóg? Czy na pewno masz się czym chwalić? Wszystko zostaje dane przez Boga, więc jeśli Bóg chce to zabrać, to o czym tu dyskutować? Gdy coś ci daje, jesteś szczęśliwy, a gdy czegoś ci nie daje, jesteś nieszczęśliwy, narzekasz na Boga, prosisz Go o to i walczysz z Nim. To, czy Bóg ci coś da, zależy od Niego. Ludzie nie mają tu o czym rozumować. Czy tak właśnie postąpił Hiob? (Tak). Tak właśnie postąpił. Czy w głębi serca miał poczucie niesprawiedliwości? (Nie). Nie, nie miał. Z pozoru Hiob miał wystarczający powód, by narzekać na niesprawiedliwość, racjonalizować, bronić się, sprzeciwiać się Bogu i wyjaśniać Mu wszystko jasno i bez ogródek. Nikt nie zasłużył na to bardziej niż on, ale czy to zrobił? Nie, nie zrobił. Nie pisnął ani słówka, wykonał tylko kilka gestów: rozdarł swój płaszcz, ogolił głowę, upadł na ziemię i oddał cześć. Jak zaczęli postrzegać go ludzie po tej serii wydarzeń? Jako kogoś, kto boi się Boga, unika zła i jest osobą idealną. Jaka jest definicja osoby idealnej? Jest to ktoś, kto nie osądza tego, co robi Bóg, a zamiast tego chwali to i podporządkowuje się temu, i nieważne, jak wielkie trudy znosi, nie mówi: „Spotkała mnie niesprawiedliwość. To poniżające”. Bez względu na to, jak bardzo cierpi, nigdy nie pokaże po sobie ani nie wypowie ani jednego słowa tego rodzaju. Jak to się nazywa? Niewierzący nazywają to „wyrzekaniem się samego siebie”. Gdzie w tym logika? Czy tym to właśnie jest? (Nie). „Wyrzekaniem się samego siebie” to choroba psychiczna i bzdura. Nieważne, jak trudna czy bolesna sytuacja spotykała Hioba, nigdy nie dyskutował z Bogiem ani z nim nie walczył – po prostu się podporządkowywał. Jaki był jego początkowy powód, aby się podporządkować? Lęk przed Bogiem. Jego umiejętność poddania się pochodziła z jego zrozumienia Boga. Wierzył, że wszystko pochodzi od Boga i wszystko, co robi Bóg, jest właściwe.
Pewni liderzy grup i przełożeni, którzy zostali zastąpieni, skarżą się bez końca, wpadają w szał i dają się ponieść emocjom. Wydaje im się, że spotkała ich wielka krzywda, narzekają, że Bóg nie jest sprawiedliwy i myślą, że bracia i siostry powinni czuć się winni przez to, że ich obnażyli i na nich donieśli, i mówią tak: „Nie macie sumienia. Byłem dla was tak dobry, a wy w ten sposób mi się odpłacacie! Bóg nie jest sprawiedliwy. Spotkała mnie tak wielka krzywda, a Bóg mnie nie ochronił. Wyrzucili mnie bez ceregieli. Wszyscy patrzycie na mnie z góry, Bóg też!”. Wydaje im się, że zostali potraktowani niesprawiedliwie i się awanturują. Powiedzcie Mi, czy taka osoba będzie kiedyś w stanie się podporządkować? Z tego, co widzę, nie będzie to łatwe. Więc czy to dla nich koniec? O co się wściekasz? Jeśli jesteś w stanie to zaakceptować, zrób to. Jeśli nie jesteś w stanie zaakceptować prawdy ani podporządkować się jej, to wynocha z domu Bożego! Nie wierz w Boga – nikt cię do tego nie zmusza. Jaka niesprawiedliwość cię spotkała? O co się wściekasz? To dom Boży. Jeśli cię na to stać, idź się awanturować w społeczeństwie, idź szukać szatana i króli diabłów i na nich się wściekaj. Nie wpadaj w szał w domu Bożym. I co z tego, że odwołali cię ze stanowiska przywódcy grupy? Życie będzie toczyć się dalej, jeśli nie będziesz przywódcą, czyż nie? Nie będziesz wierzyć w Boga, jeśli nie będziesz przywódcą grupy? Hiob zniósł takie trudy i co powiedział? Nie wypowiedział ani słowa skargi, a nawet chwalił Boga, mówiąc: „Błogosławione niech będzie imię Jahwe!” (Hiob 1:21). Czy wychwalał imię Jahwe, bo otrzymał liczne nagrody i korzyści? Nie. Po prostu tak to rozumiał i tak praktykował. Czyż nie ma to również związku z charakterem danej osoby? (Ma). Niektórzy ludzie nie mają silnego charakteru i gdy ktoś wyrządzi im drobną krzywdę, wydaje im się, że zostali potraktowani bardzo niesprawiedliwie, a cały świat powinien czuć się winny i prosić ich o wybaczenie. Ci ludzie są tacy nieznośni! Jak wyjaśnilibyście słowo „poniżenie”? Poniżenie powszechnie spotyka osoby niewierzące, ale w domu Bożym jest inny sposób, żeby to wyrazić: trudy i poniżenia, które znosi się, aby zyskać prawdę, to trudy, które powinno się znosić. Nieważne, czy ludzie są przycinani, czy zastąpieni kimś innym, ci, którzy rozumieją prawdę, nie postrzegają tego jako poniżenia. Uważają, że zasługują na cierpienie, a ludzie nie są w stanie się mu podporządkować ze względu na swoje zepsute skłonności, ale tego za poniżenie nie uznają. Kto tak naprawdę doznaje poniżenia? To Bóg go doznaje. Bóg zbawia ludzkość, ale ludzie tego nie rozumieją. Zastanówcie się: gdy Bóg wyprowadził Izraelitów z Egiptu, oddawali oni cześć bożkom. Gdy nie mieli nic do jedzenia, skarżyli się na Boga, a Bóg musiał zesłać im mannę i inne pożywienie. Po kilku dobrych dniach nie zwracali już uwagi na Boga, ale gdy napotkali trudności, znów się do Niego zwrócili. Czyż nie powiedzielibyście, że Bóg doznał przez to wielkiego poniżenia? Czyż wcielony Bóg nie doznaje wielkiego poniżenia, gdy przez wieki zostaje odrzucany? Ludzie są niczym i niczego nie potrafią. Tak cieszą ich liczne łaski zesłane przez Boga i wiele prawd, które zapewnia, jednak gdy napotykają nieco zasłużonych trudności, wydaje im się to niezwykle niesprawiedliwe. Jakie niesprawiedliwości spotykają ludzi? Są ludzie, którzy zwykle mają sporo gorliwości, jednak gdy spotyka ich najmniejszy problem – gdy bracia i siostry ich przycinają lub ktoś mówi im coś nieprzyjemnego, albo nikt ich nie wspiera bądź nie pochlebia im – czują się pokrzywdzeni, wydaje im się, że strasznie cierpią, że zostali potraktowani niesprawiedliwie, i skarżą się: „Wszyscy patrzycie na mnie z góry i nikt nie zwraca na mnie uwagi. Jestem skazany na złe traktowanie!”. O co się wściekasz? Jaki jest pożytek z mówienia takich rzeczy? Czy którekolwiek z tych słów jest zgodne z prawdą? (Nie). Więc do czego się to sprowadza – czy to upokorzenie? Nie potrafisz wyraźnie spojrzeć na cierpienie, na które zasługujesz, i nie akceptujesz go. Wysłuchałeś tylu kazań, ale nie rozumiesz, jak ludzie powinni praktykować prawdę i jak powinni się podporządkowywać. Nie masz o tym pojęcia, ale i tak wydaje ci się, że spotkało cię jakieś wielkie poniżenie. Czyż nie zachowujesz się nierozsądnie? Czy poniżenie istnieje dla ludzi, którzy przyjmują zbawienie Boga? (Nie). Nawet jeśli czasem bracia i siostry bez wątpienia traktują cię niesprawiedliwie, jak powinieneś do tego podejść? Na przykład załóżmy, że gdzieś leży pięćdziesiąt dolarów, a po tym, jak obok nich przejdziesz, znikają, i wszyscy podejrzewają, że to ty je zabrałeś. Co byś wtedy zrobił? W głębi ducha czułbyś się pokrzywdzony i sfrustrowany: „Mimo że jestem ubogi, mam kręgosłup moralny. Wciąż zależy mi na mojej godności. Nigdy nie wziąłem niczego, co należało do kogoś innego. Mam czyste ręce. Zawsze patrzycie na mnie z góry i jestem pierwszą osobą, którą podejrzewacie, gdy coś takiego się dzieje. Bóg nie wyjaśnił tego w moim imieniu. Zdaje się, że On też mnie nie lubi!”. Wściekasz się. Czy można to uznać za upokorzenie? (Nie). Więc co powinieneś zrobić w takiej sytuacji? Jeśli wziąłeś pieniądze, to przyznaj się i obiecaj, że już nigdy tak nie postąpisz. Jeśli ich nie wziąłeś, powiedz tak: „Nie wziąłem tych pieniędzy. Bóg obserwuje najskrytsze zakątki ludzkich serc. Ktokolwiek wziął te pieniądze, wie o tym, i Bóg też to wie. Nie mam nic więcej do powiedzenia”. Nie musisz mówić: „Patrzycie na mnie z góry. Wszyscy zawsze chcecie o coś się do mnie przyczepić”. Jaki jest pożytek z mówienia takich rzeczy? Czy ciągłe mówienie rzeczy tego typu to coś dobrego? (Nie). Dlaczego nie? Jeśli stale mówisz coś takiego, udowadnia to pewien fakt: nie masz Boga w sercu, nie wierzysz w istnienie Boga i nie pokładasz w Nim prawdziwej wiary. Bóg wie, kiedy mówisz prawdę. Obserwuje On najgłębsze zakątki ludzkich serc oraz wszystko to, co ludzie mówią i robią. To, jak chcą patrzeć na to inni ludzie, zależy od nich. Wierzysz, że Bóg wie te wszystkie rzeczy i nie ma potrzeby wiele mówić. Czy musisz czuć się pokrzywdzony? Nie, nie musisz. Jakie znaczenie ma ta sprawa? Wydaje ci się, że spotkała cię niesprawiedliwość, gdy ludzie cię oczerniają lub osądzają za wiarę w Boga, jednak czy możesz wyraźnie o tym mówić? Uporczywie się przed nimi broniąc, tylko opóźniasz właściwy problem. To bezcelowe, czyż nie? Jaki jest pożytek z dyskutowania z nimi? To nie jest praktykowanie prawdy.
Ludzie znoszą wiele trudności, przechodząc przez proces Bożego zbawienia. Czy te trudności są poniżeniem? (Nie). Absolutnie nie. Dlaczego tak mówię? (Bo ludzie mają zepsute skłonności i powinni doznać tego cierpienia). Ludzie mają skażone skłonności – to jest jedna strona problemu. Co więcej, jakiegokolwiek aspektu prawdy nie rozumiesz i jakakolwiek część ciebie wciąż jest negatywna, możesz poruszyć ten temat i go omówić. Nie musisz tłumić tego w sobie. Jaki jest cel omówień? (Rozwiązywanie problemów). Poszukiwanie prawdy, zrozumienie prawdy i rozwiązywanie problemów, które nosimy w sobie. Nie musisz ich w sobie tłumić. Nie musisz znosić poniżenia. Nie musisz wytrzymywać cierpienia, mówiąc: „Nie rozumiem, a mimo to jestem zmuszany, by się podporządkować. Muszę zrozumieć, zanim się podporządkuję”. Jeśli czegoś nie rozumiesz, możesz to omówić. Poszukiwanie prawdy to właściwa ścieżka. Nie ma w tym nic złego. Gdy jasno omówi się i wyjaśni pewne rzeczy, ludzie będą wiedzieć, co robić. Powinieneś przyjąć postawę polegającą na poszukiwaniu prawdy i rozwiązywać problemy, szukając prawdy. Jeśli nie rozumiesz prawdy i tylko praktykujesz podporządkowywanie się, i tak ostatecznie nie będziesz w stanie rozwiązać swoich problemów. Dlatego też nawet jeśli wymaga się od ciebie poddania się, nie należy robić tego w nierozgarnięty lub pozbawiony zasad sposób. Jednak w podporządkowaniu się zawarta jest jedna z najbardziej podstawowych zasad, która głosi, że jeśli nie rozumiesz, najpierw powinieneś się podporządkować, mieć posłuszne serce i nastawienie. To taką racjonalność powinni mieć ludzie. Po osiągnięciu tego zaczyna się powoli poszukiwanie. Dzięki temu możesz uniknąć obrażenia usposobienia Boga, będziesz chroniony i będziesz w stanie dotrzeć do końca drogi. Czy wszystkie słowa, których Bóg używa, aby demaskować, potępiać, a nawet osądzać i przeklinać ludzi, mają ich upokarzać? (Nie). Czy ludzie potrzebują niezwykłej cierpliwości, aby to wszystko wytrzymać? (Nie). Nie, nie potrzebują. Wręcz przeciwnie, ludzie potrzebują ogromnej wiary, aby to wszystko zaakceptować. Jedynie poprzez zaakceptowanie tego możesz prawdziwie pojąć, czym dokładnie jest zepsuta natura szatana, czym dokładnie jest skażona istota ludzi, jakie dokładnie jest źródło antagonizmu ludzi względem Boga i czemu ludzie nie są z Bogiem kompatybilni. Musisz szukać prawdy w słowach Bożych, zanim będziesz w stanie rozwiązać te problemy. Jeśli nie akceptujesz prawdy – i nieważne, jak jasno słowa Boże stwierdzają fakty, ty i tak ich nie akceptujesz – wtedy nigdy nie rozwiążesz tych problemów. Nawet jeśli rozumiesz, że „słowa Boże nas nie upokarzają, po prostu nas demaskują dla naszego własnego dobra”, uznajesz to jedynie na zasadzie doktryny. Nigdy nie zrozumiesz prawdziwego znaczenia wszystkiego, co mówi Bóg, ani tego, jaki efekt ma to uzyskać. Nigdy nie pojmiesz też, czym dokładnie jest prawda, o której mówi Bóg. Czy po omówieniu tego w ten sposób prawda nie jest w stanie do pewnego stopnia sprawić, że ludzie będą mieć proaktywne i pozytywne nastawienie względem akceptowania bycia przycinanym czy zastąpionym i akceptowania pracy, ustaleń i suwerennej władzy, którą dzierży Bóg, a która nie jest zgodna z wyobrażeniami ludzi? (Owszem). Ludzie powinni przynajmniej sądzić, że wszystko, co robi Bóg, jest słuszne, że nie powinni rozumieć tego w negatywny sposób i że powinni przyjąć podejście polegające na aktywnej akceptacji tych rzeczy, podporządkowaniu się, a następnie współpracy. Bóg nie robi niczego, co wymaga od nich wielkiej cierpliwości. Oznacza to, że nie musisz tego wszystkiego wytrzymywać. A co musisz zrobić? Musisz akceptować, szukać i podporządkować się. Określenie „znoszenie upokorzeń”, którego używają niewierzący, jest wyraźnie obraźliwe wobec ludzi. Bóg nie robi niczego, co wymaga od ciebie znoszenia upokorzeń. Możesz praktykować cierpliwość, miłość, pokorę, posłuszeństwo, akceptację, uczciwość, otwartość i poszukiwanie; te rzeczy są stosunkowo pozytywne. Więc jaka logika kryje się za tym, co mówią niewierzący? To filozofia szatana i kłamstwa szatana. Podsumowując, znoszenie upokorzeń nie jest zasadą, którą powinni stosować ludzie wierzący w Boga. Nie jest prawdą – to sprawka szatana. Bóg nie wymaga od ludzi znoszenia upokorzeń, bo żadne upokorzenie tu nie istnieje. Wszystkie działania Boga względem ludzi polegają na miłości, zbawianiu, opiece nad nimi i chronieniu ich. Wszystkie rzeczy, które mówi Bóg i dzieło, jakiego dokonuje w ludziach, są pozytywne i są prawdą. Nic z tych rzeczy nie jest takie samo, jak u szatana, i nie ma tam żadnych szatańskich metod ani środków. Tylko akceptując słowa Boże, ludzie mogą zostać oczyszczeni i zbawieni.
Na jakie sposoby przejawia się u ludzi owo „znoszenie upokorzeń”, o którym mówi szatan? Przejawia się ono w postaci krzywdy, maltretowania, dewastacji i pogardliwego traktowania. Podsumowując, sprowadza ono na ciebie katastrofę. Mówiąc krótko, niezależnie od tego, czy doświadczasz trudności, czy poniżenia, z pewnością nie jest prawdą to, co ludzie ostatecznie zyskują na tym, na co naraża ich szatan. A co zyskują? Ból. Szatan wywołuje w ludziach niezliczone formy poniżenia i ośmieszenia, a także maltretowania i zepsucia. Jaki ma to wpływ na ludzi? Sprawia, że jak się czują? Sprawia, że przełykają swoje żale i idą na kompromisy, aby nie utracić siebie samych, a nawet stają się wypaczeni w środku. Ludzie uczą się używać najróżniejszych taktyk i metod, aby sobie z tym poradzić i do tego podejść, oraz uczą się podlizywać innym, udawać i mówić nieprawdę. Gdy ludzie ujawniają i przejawiają wszystkie te rzeczy, to czy ich serca są chętne, szczęśliwe i spokojne, czy też wściekłe i pogrążone w bólu? (Wściekłe i pogrążone w bólu). Czy złość w sercach ludzi narasta, czy maleje, im więcej znoszą upokorzeń na tym świecie? (Narasta). Czy więc ludzie postrzegają ludzkość w coraz bardziej wrogi, czy też coraz bardziej kochający sposób? (Wrogi). Ludzie postrzegają ludzkość w coraz bardziej wrogi sposób i nienawidzą każdej napotkanej osoby. Gdy ludzie są młodzi i dopiero wkraczają w środowisko, wszystko wydaje im się cudowne i ufają innym ze szczególną łatwością. Gdy mają trzydzieści parę lat, już nie ufają tak bardzo innym. Po czterdziestym roku życia nie mają zaufania względem większości ludzi, a po pięćdziesiątym roku życia ich serca są pełne nienawiści i w rezultacie zaczynają krzywdzić innych. Co znoszą ludzie, zanim staną się pełni nienawiści? Znoszą poniżenie i ból. Gdy nie masz możliwości i władzy, jakie mają inni, gdy mówią, że jesteś taki, a nie inny, to musisz szybko twierdząco skinąć głową, a gdy cię przeklinają, musisz ich słuchać. Nie ma nic, co mógłbyś zrobić, jednak co myślisz sobie w głębi ducha? „Pewnego dnia, gdy będę mieć władzę, zabiję cię własnymi rękami i zetrę z powierzchni ziemi trzy pokolenia twoich przodków!”. Nienawiść w twoim sercu rośnie w siłę. To jest rezultat, jaki znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia sprowadza na zepsutą ludzkość. Ludziom wydaje się, że znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia, chwalone i promowane przez społeczeństwo, jest czymś pozytywnym, że jest swoistą mentalnością i sposobem myślenia, który pozwala ludziom ciężko pracować i dążyć do tego, by stać się silniejszymi. Czemu więc ostatecznie wywołuje w nich złość i nienawiść? (Ponieważ nie jest prawdą). Zgadza się. Niesie za sobą negatywne konsekwencje, ponieważ nie jest prawdą. Co daje początek pokoleniom żywiącym urazę oraz dopuszczającym się morderstw z zemsty w obrębie społeczeństwa i w gangach? (Po tym, jak ludzie doznają poniżenia, nienawiść w ich sercach rośnie i zabijają w ramach odwetu). Zgadza się, takie właśnie jest źródło zabijania w ramach zemsty. Pokolenie za pokoleniem, ludzie brutalnie zabijają siebie nawzajem, aż w końcu ludzkość zostaje unicestwiona przez katastrofę. Taki jest tego rezultat. Ludzkość żyła zgodnie z filozofią oraz logiką szatana i stopniowo ewoluowała pod jego władzą aż do chwili obecnej. Relacje międzyludzkie są coraz bardziej wypaczone, nieprzyjazne, pozbawione zaufania i chłodne. Jak daleko to zaszło? Doszło to do punktu, w którym serca dwojga ludzi, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego, są pełne wzajemnej nienawiści i wrogości. W przeszłości sąsiedzi co krok mieli ze sobą do czynienia i często wchodzili w interakcje, ale teraz ktoś mógłby być martwy przez pięć czy sześć dni, a jego sąsiad by się nie zorientował. Nikt by nie sprawdził, co się dzieje z tą osobą. Jak sprawy mogły zajść tak daleko? Stało się tak z powodu wzajemnej nienawiści. Nie chcesz, by inni byli wrogo nastawieni względem ciebie, a jednocześnie jesteś wrogi względem innych – to błędne koło. To negatywna konsekwencja i katastrofa sprowadzona na ludzkość przez prawa szatana. Poglądy i wrażenia, które ludzie noszą w sercach na temat innych, stają się coraz bardziej nieprzychylne, więc stają się oni coraz lepsi w znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia, a złość i nienawiść w ich sercach rośnie, dopóki w końcu nie powiedzą tak: „Byłoby lepiej, gdyby oni wszyscy byli martwi i nikt nie pozostał przy życiu!”. Czyż serca wszystkich ludzi nie są przepełnione nienawiścią tego rodzaju? Życzyliby sobie, aby ten świat uległ zniszczeniu tak szybko, jak to możliwe: „Wszyscy ludzie są źli do szpiku kości. Zasługują na unicestwienie!”. Mówisz, że inni ludzie są źli do szpiku kości, a co z tobą? Czy to możliwe, że naprawdę się zmieniłeś? Że osiągnąłeś zbawienie? Gdy czujesz nienawiść do ludzi za to, że są źli do szpiku kości, to powinieneś być od nich lepszy. Jeśli jesteś tak samo zły, jak reszta ludzi na tym świecie, to brak ci rozumu. Jeśli osoba rozumna widzi, że ludzkość jest zła do szpiku kości, to powinna podążać za prawdą i urzeczywistniać swoje podobieństwo do ludzi, aby zadowolić Boga – właśnie to jest odpowiednie. Dzięki temu osoba ta zostanie oszczędzona, gdy Bóg zniszczy tę nikczemną ludzkość.
Czy nienawidzicie tej nikczemnej ludzkości? (Tak). Większość ludzi, którzy wierzą w Boga, posiada nieco człowieczeństwa i rozumu. Ich serca są życzliwsze i pragną oni, by zapanowały światłość, Bóg i prawda. Nie lubią tego, co nikczemne i tego, co niesprawiedliwe. Powinni być pełni nadziei, miłości i tolerancji względem ludzkości, więc jak mogą jej nienawidzić? Niektórzy ludzie mówią tak: „Gdy przypominam sobie szkolne czasy, nauczyciel zawsze mi docinał, ale nie odważyłem się nic powiedzieć. Po prostu musiałem to wytrzymać. Więc postanowiłem pilnie się uczyć i w przyszłości dostać się na studia. Pokażę wam wszystkim, z jakiej gliny zostałem ulepiony i wtedy to ja będę wam docinał!”. Inni ludzie mówią tak: „Spoglądając wstecz na czasy, gdy pracowałem w jednej firmie, pamiętam, że budzący szacunek koledzy zawsze się mnie czepiali, a ja myślałem sobie: »Tylko poczekajcie, aż pewnego dnia moje osiągnięcia przewyższą wasze. Wtedy sprawię, że wasze życie stanie się piekłem!«”. Jeszcze inni mówią tak: „Gdy wracam myślami do czasów prowadzenia mojej własnej firmy, kierownik dostawców zawsze mnie oszukiwał i myślałem tak: »Gdy przyjdzie dzień, w którym dorobię się wielkiej fortuny, odpłacę ci się za to!«”. Nikt nie ma łatwego życia i nam wszystkim czasem ktoś daje się we znaki – takie osoby noszą w sercach ludzi, których nienawidzą i chcą z nimi wyrównać rachunki. Oto do czego doszedł świat – jest pełen nienawiści i wrogości. Wrogość ludzi wobec siebie jest zbyt skrajna i nie potrafią oni żyć w zgodzie ani utrzymywać ze sobą przyjacielskich stosunków. Wkrótce nadejdzie koniec tego świata, dotarł on do końca swej drogi. Wszyscy noszą w sobie bolesne historie z czasów, gdy ktoś gdzieś ich dręczył, albo gdy zostali wzgardzeni, oszukani, skrzywdzeni lub byli dręczeni przez jakąś firmę, organizację czy grupę ludzi. Te rzeczy dzieją się wszędzie. Co to udowadnia? Udowadnia to, że wśród ludzkości nie ma już ludzi takich jak Noe. Czyż nie tak właśnie jest? (Owszem). Wszyscy ludzie mają serca pełne nikczemności, pełne wrogości względem prawdy, sprawiedliwości i tego, co pozytywne. Ludzi nie da się już uratować. Nie ma żadnej osoby, nauki czy teorii, która może zbawić ludzkość – to fakt. Niektórzy ludzie wciąż mają nadzieję: „Kiedy nadejdzie wojna światowa? Po wojnie ci, którzy zasłużyli na śmierć, będą martwi, a ci, którzy pozostaną przy życiu, będą mogli zacząć od zera. Rozpocznie się nowa era i założone zostanie nowe państwo”. Czy to możliwe? Nie, to niemożliwe. Niektórzy ludzie pokładają nadzieję w przeróżnych religiach, ale żywot wszystkich religii dobiega końca, wydają one swoje ostatnie tchnienie. Każda religia jest na wskroś zepsuta i ma złą reputację. Co mam przez to na myśli? Te słowa mają sprawić, że ludzie zrozumieją pewien fakt: jeśli Bóg nie używałby słów i prawdy, aby zbawić ludzkość, nienawiść i okrutne usposobienie drzemiące głęboko w ludziach tylko stawałyby się coraz gorsze, coraz bardziej nieokiełznane. Koniec końców jedyną możliwością dla ludzkości byłaby autodestrukcja w formie brutalnego pozabijania siebie nawzajem. Obecnie wielu ludzi chce uciec przez tą niegodziwą rasą ludzką i zamieszkać samotnie głęboko w górach i lasach lub w miejscu, gdzie nie ma ani śladu ludzkiego życia. Jaki jest tego wynik? Ludzkość nie będzie się już rozmnażać i nie będzie następnego pokolenia. Ludzkość wyginie po obecnym pokoleniu – nie będzie żadnych potomków. Opór ludzkości względem Boga jest zbyt silny, co już na początku wzbudziło Jego gniew. Nie minie wiele czasu, zanim nadejdzie koniec ludzkości. Czemu jest tylu ludzi, którzy nie biorą ślubu? Dlatego, że boją się, że zostaną oszukani, nie wierzą, że są jeszcze jacyś dobrzy ludzie i przepełnia ich wrogość względem małżeństwa. Kogo należy za to winić? Obwiniaj za to zbyt głęboko zepsutych ludzi, szatana i diabły oraz tych, którzy z własnej woli akceptują zepsucie. Nienawidzisz innych, ale czy na pewno jesteś od nich lepszy? Nie posiadasz prawdy, a z nienawidzenia innych nie ma żadnego pożytku. Jeśli ludzie nie mają prawdy ani jej nie rozumieją, w końcu dojdą do ślepego zaułka, spotka ich katastrofa i zostaną unicestwieni. Taki spotka ich koniec. Jeśli Bóg nie zbawi rodzaju ludzkiego, pośród skażonej ludzkości nie pozostanie nikt, kto rozumie prawdę.
Czym dokładnie jest „upokorzenie”? Czy osoby wierzące muszą znosić upokorzenia? Czy to „upokorzenie” istnieje? (Nie, nie istnieje). Nie istnieje, a więc czy ten problem nie jest rozwiązany? Gdy następnym razem usłyszysz, że ktoś mówi: „Pierwszą rzeczą, której musisz się nauczyć jako osoba wierząca, jest znoszenie pewnych rzeczy. Nieważne, co się wydarzy, trzeba to wytrzymać i stłumić to w środku”. Czy powinieneś coś im powiedzieć, usłyszawszy takie słowa? (Tak). Co powinieneś powiedzieć? Mówisz tak: „Jaki jest cel tego twojego »znoszenia«? Jeśli naprawdę znosisz poniżenie, to jesteś godny pożałowania i pokazuje to, że nie rozumiesz prawdy. Jeśli rozumiałbyś prawdę, to poniżenie by nie istniało, a ty z chęcią i wdzięcznością akceptowałbyś wszystkie okoliczności, które rozporządził dla ciebie Bóg. Ludzie powinni znosić trudności, a nie poniżenie. Bóg cię w ten sposób uwzniośla. Fakt, że dalej możemy doznawać tego cierpienia, oznacza, że Bóg wciąż daje nam szansę, sprawiając, że nasze zbawienie wciąż jest możliwe. Jeśli nie mielibyśmy nawet okazji, by znosić te trudy, lub nie bylibyśmy ich godni, to nie mielibyśmy żadnej szansy na zbawienie. To nie jest poniżenie, musisz jasno to zrozumieć i uważać, czy to, co mówisz, jest rzeczywiście słuszne. To poniżenie nie istnieje – jesteśmy skażonymi ludźmi i zasługujemy na to, by cierpieć te trudy. Kiedy jesteś chory, przyjmowanie leków i przejście operacji wiąże się z pewnym cierpieniem. Czy trudności, które musisz znieść, aby wyleczyć się ze swojej choroby, można uznać za poniżenie? To nie jest poniżenie – to ma cię wyleczyć. Nasza wiara w Boga oraz doznawanie sądu i karcenia ma na celu odrzucenie naszych zepsutych skłonności i urzeczywistnienie podobieństwa człowieka, życie w zgodzie z wymaganiami Boga, podporządkowanie się Bogu, chwalenie Go i lepsze życie, życie z większą godnością. Zasługujemy na to cierpienie z powodu naszych zepsutych skłonności. Doznawanie tych trudności ma na celu zyskanie prawdy i życia. Nie możemy interpretować ich jako poniżenia. Powinniśmy akceptować je jako naszą odpowiedzialność i zobowiązanie, z którego mamy się wywiązać, oraz ścieżkę, którą powinniśmy podążać. To uwznioślenie nas przez Boga, za które musimy Go wielbić, i musimy wychwalać Go za szansę, którą nam daje. Biorąc pod uwagę wszystko, co zrobiliśmy i to, jak się zachowywaliśmy, nie jesteśmy godni znoszenia tych trudów i powinniśmy zostać unicestwieni tak jak ludzie na całym świecie. Jeśli traktujemy jako poniżenie trudności, których powinniśmy doznawać, i całą tę łaskę, którą obdarował nas Bóg, to naprawdę brak nam sumienia i ranimy serce Boże! Nie jesteśmy godni Bożego zbawienia”. Czyż nie tak właśnie jest? (Owszem). Ta część doktryny jest bardzo prosta. Czyż nie powinno się jej rozumieć bez konieczności jej wypowiadania? Dzięki byciu oświeconym w ten sposób i pojmowaniu tych rzeczy serca ludzi będą spokojniejsze, a oni nie będą postępować nierozsądnie, gdy coś im się przydarzy. Niektórzy ludzie w głębi serca dokładnie rozumieją, że to jest prawda i że muszą ją zaakceptować, ale gdy się wypowiadają, to i tak twierdzą, że jest to naprawdę niesprawiedliwe, mówią i mówią, aż wymskną się im słowa sądu przeciwko Bogu. Nie postępujcie w ten sposób. Ilekroć coś się wam przytrafi, szukajcie prawdy. To pierwsza istotna rzecz – nie przeoczcie jej. Jeśli uznajesz to, że Bóg jest prawdą, drogą i życiem, to nie powinieneś uważać żadnych okoliczności, które sprowadza On na ciebie, za dzieło człowieka. Zamiast tego powinieneś traktować wszystkie okoliczności, jakie zsyła na ciebie Bóg, jako szansę na przemianę swojego usposobienia i na zaakceptowanie prawdy.
Skończyłem omawianie znaczenia „upokorzenia”. Teraz omówię kolejną część, a mianowicie znaczenie „dźwigania ciężkiego brzemienia”. Właśnie mówiliśmy o tym, jak ciężkie brzemię, które dźwigają ludzie, jest pragnieniem i ambicją drzemiącą głęboko w ich sercach – celem, który mają nadzieję osiągnąć. Czy ludzie wierzący w Boga, których zbawia Bóg i którzy akceptują Jego przewodnictwo, muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię? Przed chwilą powiedziałem, że wyrażenie „znosić upokorzenia” nie ma sensu w domu Bożym. Nie musisz znosić upokorzeń ani czuć, że zmagasz się z wielkimi trudnościami. Twoje serce nie musi czuć się niesprawiedliwie traktowane, a ty nie musisz znosić całego tego poniżenia, żeby zadowolić Boga, tak jakbyś był wielce szlachetny. Nie musisz robić tych rzeczy. Więc co oznacza dźwiganie ciężkiego brzemienia? Jeśli ktoś powiedziałby, że Bóg sprowadza na ludzi całe to cierpienie, aby byli oni w stanie przyjąć na siebie większą odpowiedzialność i ważniejsze misje oraz otrzymać większe błogosławieństwa i lepsze przeznaczenie, to czy stwierdzenie to byłoby logiczne i rozsądne? (Nie, nie jest ono logiczne). Nie jest logiczne. Więc jak powinniśmy to określić? Bóg pozwala ludziom dostąpić zbawienia, bać się Boga i wystrzegać się zła oraz sprawia, że żyją oni lepiej. I czy Bóg robi to dla dobra ludzi, czy dla własnego dobra? (Dla dobra ludzi). Oczywiście, że dla dobra ludzi. To ludzie najbardziej na tym korzystają. To właśnie dlatego mówię, że nie ma to nic wspólnego z tym, co ma z tego Bóg, a już na pewno nie z ogromem błogosławieństw, jakie ludzie mogą otrzymać, doznając tego cierpienia. Nie musisz niczego znosić ani mieć tego rodzaju „wielkich aspiracji”, ani nie musisz odmawiać sobie niczego w ten sposób. Tak naprawdę z niczego nie zrezygnowałeś ani niczego nie odrzuciłeś. Wręcz przeciwnie, koniec końców to ludzie zyskali najwięcej. Po pierwsze, zrozumieli wszystkie rozmaite kryteria postępowania. Co więcej, ludzie są w stanie przestrzegać całego tego porządku i wszystkich tych praw, które ustanowił Bóg, oraz żyć w zdyscyplinowany sposób. Jak taki sposób życia wypada w porównaniu ze sposobem, w jaki żyją teraz ludzie? (Jest lepszy). Jest lepszy niż to, jak żyją teraz ludzie. W takim razie, który z tych dwóch sposobów życia jest bogatszy w błogosławieństwa, bardziej przypomina życie prawdziwej istoty stworzonej i tym bardziej jest życiem, jakie powinna wieść ludzkość? (Ten pierwszy). Oczywiście, że ten pierwszy. Doświadczywszy tych trudności, rozumiesz intencje Boga i jednocześnie pojmujesz wiele prawd, a mając zrozumienie prawdy jako fundament, uczysz się jak być człowiekiem, a w twoim człowieczeństwie jest prawda, która działa jako życie. Czy to dodaje ci wartości? Początkowo ludzie nie posiadają absolutnie żadnej prawdy. Są bezwartościowymi nikczemnikami, marniejszymi niż mrówki, i nie zasługują na to, aby żyć, jednak teraz zrozumiałeś prawdę i mówisz oraz postępujesz w zgodzie z nią. Niezależnie od tego, co Bóg każe ci zrobić, potrafisz słuchać i wykonać zadania co do joty, i niezależnie od tego, jakie ustalenia ma dla ciebie Bóg, jesteś w stanie się im podporządkować. Więc czy wciąż będziesz osądzać Boga? Czy będziesz proaktywnie się przeciw Niemu buntować? Jeśli ktoś będzie podżegał cię do buntu przeciwko Bogu, zrobisz to? (Nie). Jeśli ktoś będzie pleść kłamstwa na temat Boga, aby cię zwieść, uwierzysz w nie? (Nie). Nie, nie uwierzysz. Więc nie będziesz buntować się przeciwko Bogu, czy to w subiektywnym, czy w obiektywnym sensie. Tacy ludzie żyją całkowicie pod panowaniem Boga. Czy muszą więc znosić cierpienie dzisiejszych ludzi? Czy w sercach wciąż noszą nienawiść i ból? Czy noszą w nich smutne i bolesne rzeczy? (Nie). W ich sercach nie ma tego bólu. Tacy ludzie we wszystkim, co robią, są zdyscyplinowani i wymagający. Co więcej, gdy coś się dzieje, Bóg dzierży suwerenną władzę, a szatan nie może cię skrzywdzić. Żyjesz jako prawdziwy człowiek. Czy Bóg unicestwiłby takich ludzi? Czy ludzie tego pokroju unicestwiliby samych siebie? (Nie). Nie, nie unicestwiliby się. Są zupełnie innym rodzajem ludzi w porównaniu z dzisiejszymi zepsutymi istotami ludzkimi. Obecnie serca ludzi przepełnia nienawiść i ból. Są w stanie popełnić samobójstwo, walczyć z ludźmi i zabijać ich oraz robić złe rzeczy o każdej porze i w każdym miejscu, sprowadzając katastrofę na świat ludzki. Z kolei ci, którzy zostali zbawieni przez Boga i którzy zyskali prawdę jako życie, mogą współistnieć w pokoju bez walki czy nienawiści. Są w stanie podporządkować się ustaleniom Boga i zrobić to ze zjednoczonymi sercami oraz wysiłkami, aby podążać za każdym słowem Bożym. Wszyscy ci ludzie żyją w słowie Bożym i ciężko pracują, zmierzając w tym samym kierunku. Czy ci ludzie w celu realizowania woli Boga – gdy ty rozumiesz prawdę, on ją rozumie, i ona, i oni ją rozumieją – czy wciąż mogą mieć różne poglądy, będąc razem? (Nie). W ten sposób mogą dojść do punktu, w którym wszyscy żyją w Bożej obecności, w Jego słowie i zgodnie z prawdą, przy czym serca ludzi są zgodne. Czy w takim wypadku między ludźmi wciąż może dochodzić do rzezi i walki? (Nie). Czy ludzie wciąż muszą znosić ból? Nie ma bólu. Tacy ludzie wiodą błogosławione życie bez walki i rzezi. Więc jak ludzie powinni rozporządzać wszystkimi rzeczami, które powierzył im Bóg? (Powinni współistnieć w pokoju). Po pierwsze, powinni współistnieć w pokoju. Po drugie zaś, powinni zarządzać wszystkimi rzeczami w zgodzie z porządkiem i prawami, które ustanowił Bóg. Oznacza to, że cały ten ład i wszystkie prawa oraz istoty żywe należą do ludzkości, są przez nią używane i przynoszą jej korzyści. Ależ wspaniała jest taka ludzkość! W tym czasie środowisko życia ludzkości zostaje przekazane pod ich zarządzanie. Bóg ustanawia ład i prawa dla tego świata dla dobra ludzi, a następnie w niego nie ingeruje. Jeśli pewnego dnia zobaczyłbyś wilka jedzącego królika, co byś zrobił? Musisz pozwolić wilkowi go zjeść. Nie możesz powstrzymać wilka przed jedzeniem królików i sprawić, że będzie żywić się trawą. Jaki błąd byś wówczas popełnił? (Sprzeciwianie się naturalnemu porządkowi świata). Byłoby to sprzeciwianie się naturalnemu porządkowi świata. Króliki jedzą trawę, a wilki mięso, więc musisz uszanować ich nieodłączną naturę i pozwolić im rozwijać się swobodnie. Nie ma potrzeby, by dodatkowo ingerować w ich aktywności oraz styl życia w sztuczny sposób. Nie musisz zarządzać tymi rzeczami – Bóg stworzył je takimi, jakimi powinny być. Jeśli w pewnych miejscach dużo pada i klimat nie jest odpowiedni, zwierzęta muszą migrować. Mówisz tak: „Musimy naprawić to miejsce. Jakim cudem zawsze tu tyle pada? Ciągłe migrowanie musi być dla zwierząt takie męczące!”. Czyż to również nie jest głupota? (Jest). Co jest w tym głupiego? Czyż to nie Bóg ustanowił ten klimat? (Tak, Bóg). To Bóg ustanowił ten klimat i pozwolił zwierzętom żyć na tych terenach. Czyż to nie Bóg rozporządził ich migrację? (Tak, Bóg). Czemu więc chcesz się w to wtrącać? Czemu działasz na oślep, opierając się na dobrych intencjach? Co jest dobrego w migracji? Gdy duża grupa zwierząt zostaje na danym obszarze przez pół roku, cała trawa zostaje zjedzona. Jeśli nie pada, a zwierzęta nie chcą odejść, to co wtedy? Będzie musiało padać cały czas. Gdy ziemia jest mokra, nie mogą tam zostać, a trawa nasiąknie wodą deszczową, więc muszą odejść. Migracja sprawia, że ich ciała są sprawne, a trawa ma szansę odrosnąć. Po zjedzeniu większości trawy w innym miejscu zaczyna padać tam śnieg, a one znów zostają wyrzucone, że się tak wyrażę, i muszą szybko migrować gdzie indziej. Wracają wtedy znowu do swojego pierwotnego miejsca. Nie pada, trawa odrosła, a one znów mogą ją jeść. Dzięki temu ekosystem stale utrzymuje równowagę w naturalny sposób. Niektórzy ludzie mówią tak: „Lwy zawsze zjadają gnu – biedaczyska! Nie możemy sprawić, by gnu były mądrzejsze?”. Czemu działasz na oślep, opierając się na dobrych intencjach? Chcesz pokazać, jaki to jesteś dobry? Twoja dobroć posuwa się za daleko. Gdyby gnu były przebiegłe, lwy byłyby głodne. Czy byłbyś w stanie patrzeć na głodujące lwy? Są inni ludzie, którzy mówią tak: „Lwy są złe. Gryzą jelenie i zebry. To takie makabryczne i okrutne!”. Jeśli wytępiłbyś lwy, byłoby za dużo zebr i jeleni. Jaki byłby tego ostateczny rezultat? Cała trawa zostałaby zjedzona, a tereny trawiaste zamieniłyby się w pustynię. Czy byłbyś w stanie to znieść? Czy wciąż chciałbyś działać w zgodzie z tymi dobrymi intencjami? Co więc powinieneś zrobić? Pozwól im się swobodnie rozwijać. Tak to jest ze zwierzętami. Bóg ustanowił ten porządek dawno temu i musisz go zaakceptować, czy tego chcesz, czy nie. Wszystko musi przebiegać tak, jak zostało to ustalone. Jeśli sprzeciwisz się porządkowi naturalnemu, życie nie będzie mogło zostać podtrzymane. Gdy zrozumiesz te wszystkie prawa, będziesz je szanować i postrzegać te rzeczy w zgodzie z nimi. Później dostrzeżesz mądrość suwerennej władzy Boga nad wszystkim. Co więcej, wszystkie te prawa są nieodłączną częścią życia. Jak do tego doszło? (Zaplanował to Bóg). Zaplanował to Bóg. Tak ustalił to Bóg. Ludzie badają nauki ścisłe, biologię i przeróżne obszary nauki. Przeprowadzili tyle lat badań, jednak rozumieją tylko prostą doktrynę i porządek. Nikt nie dostrzega suwerennej władzy Boga ani mądrości w tej doktrynie i zjawiskach. Czemu cały ten ekosystem i łańcuch pokarmowy wyewoluowały do formy tak złożonej i cudownej? Ludzie po prostu wyjaśniają zjawisko lub oznajmiają fakt innym ludziom żyjącym w tym świecie, ale nikt nie potrafi podsumować ani jasno zobaczyć, że to wszystko pochodzi od Boga – to nie wzięło się samo z siebie. Jeśli zgodzimy się z twierdzeniem, że nastąpiło to samoistnie, to dlaczego przez te wszystkie lata nikt nigdy nie widział małpy przemieniającej się w człowieka? Wszystkie te prawa zostały ustanowione przez Boga. Czy mają one cokolwiek wspólnego z małpami człekokształtnymi przemieniającymi się w ludzi? (Nie). Coś takiego nie istnieje. To Bóg wprowadził w życie wszystkie te prawa i cały ten porządek. Jeśli ludziom się poszczęści i przetrwają, wtedy nie tylko będą szanować cały ten porządek i wszystkie te prawa, utrzymywać je i zarządzać nimi, ale, co ważniejsze, to oni będą czerpać z nich największe korzyści. Bóg przygotował to wszystko dla ludzkości, ustanowił to dla ludzi – wszystko zostało stworzone dla ludzkiej przyjemności. Ze wszystkich rzeczy to istoty stworzone, jakimi są ludzie, są najbardziej błogosławione. Ludzie mają język, myślenie, mogą słyszeć głos Boga, rozumieć Jego słowa, mają język, za pomocą którego mogą się z Nim komunikować i są najbieglejsi w rozumieniu słów Bożych. Tym, co sprawia, że są najbardziej błogosławieni, jest fakt, że Bóg dał im największy kapitał, przy pomocy którego mogą otrzymać zbawienie i stanąć przed Jego obliczem. Ostatecznie ludzie będą musieli zarządzać wszystkim, co zrobił Bóg, oraz całym tym porządkiem i wszystkimi prawami, które ustanowił, a także je podtrzymywać. Ludzie, którzy tylko badają, niszczą i wypaczają ten porządek i te prawa oraz im szkodzą, muszą zostać starci na proch. Ludzie doświadczyli tylu trudności. Czy piękne przeznaczenie, w które ludzie wierzą w głębi serca, za którym podążają i tęsknią, naprawdę istnieje? Tak naprawdę ono nie istnieje. To tylko pragnienie oraz ambicja ludzi, różniące się od tego, co Bóg chce im dać. To dwie różne rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Dlatego część polegająca na „dźwiganiu ciężkiego brzemienia” w znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia nie istnieje w ludziach. Co mam przez to na myśli? To, że to piękne przeznaczenie, w które wierzysz, i to, co chcesz osiągnąć w ramach ambicji i pragnień, które nosisz głęboko w sercu, w ogóle nie istnieje. Niezależnie od tego, ile trudów i poniżeń zniesiesz, ostatecznie przeznaczenie, za którym tęsknisz, rzeczy, które pragniesz osiągnąć, osoba, którą chcesz się stać i stopień, w jakim chcesz być błogosławiony, nie mają sensu. To nie są rzeczy, które Bóg chce ci dać. Jaki jeszcze problem tu występuje? Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia ma miejsce wtedy, gdy ludzie ukrywają swoje prawdziwe umiejętności, znosząc poniżenie, a następnie znoszą poniżenie, aby osiągnąć swoje cele. Jakie są ich cele? To ideały, a nawet pragnienia drzemiące głęboko w ich sercach. A zatem gdy wierzący doświadczają trudności, czy robią to w celu spełnienia jakiegoś pragnienia? (Nie). Jaki więc jest ich cel? Gdy wierzący doświadczają trudności, czy cel, który chcą osiągnąć, jest pozytywny, czy negatywny? (Pozytywny). Czy ma on związek z pragnieniami? (Nie). Na czym więc polega ten pozytywny cel? (Na odrzuceniu zepsutego usposobienia, staniu się prawdziwą osobą oraz życiu w lepszy sposób). Na odrzuceniu zepsutego usposobienia, staniu się prawdziwą osobą oraz życiu w lepszy sposób. Na czym jeszcze? Na tym, aby stać się osobą, która zostanie zbawiona i która już nie zbuntuje się przeciwko Bogu. Czy ludzie chcą stać się kimś takim jak Hiob lub Piotr? (Tak). Czyż nie taki właśnie jest cel? (Tak). Czy ma on związek z pragnieniami? (Nie). Cel ten jest właściwym dążeniem oraz jest celem i ścieżką, które Bóg wyznaczył dla ludzi. To jest stosowne. To dlatego mówię, że cierpienie, którego doznajesz z powodu właściwego dążenia, nie jest znoszeniem upokorzeń. Przeciwnie – jest tym, za czym ludzie powinni podążać, oraz ścieżką, którą powinni kroczyć. Czy ci ludzie, którzy w głębi serca uważają, że są kimś, kto znosi poniżenie, mogą dostać się na tę ścieżkę? Nie mogą, tak jak nie mogą osiągnąć tego celu.
Czy gdy teraz przyjrzymy się wyrażeniu „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia”, jest ono prawdą? (Nie). Nie jest prawdą ani kryterium postępowania ludzi, ich zachowania ani chwalenia Boga. Czy ludzie muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, aby zostać zbawionymi przez Boga? (Nie). Czy mówienie, że zbawienie osiąga się poprzez znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia, jest właściwe, czy też niewłaściwe? (Niewłaściwe). Czemu jest ono niewłaściwe? Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia nie jest praktykowaniem prawdy, więc jak tacy ludzie mieliby osiągnąć zbawienie? To jak mówienie, że ktoś zabijał ludzi, był podpalaczem i zrobił wiele złych rzeczy, aby w końcu stać się „przywódcą uwielbianym przez ludzi”. Czyż mówienie tych dwóch rzeczy to nie jest mniej więcej to samo? (Owszem). To właśnie oznacza. Najwyraźniej kroczą oni ścieżką nikczemności, a jednak stają się pozytywną osobą. To sprzeczność. Jeśli powiedzielibyśmy, że ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, aż w końcu osiągnął zgodność z Bogiem, lub że ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, a ostatecznie wytrwał próby, albo ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, aby w końcu wykonać zadanie wyznaczone przez Boga – które z tych stwierdzeń są poprawne? (Żadne z nich). Żadne z nich nie jest poprawne. Czy słuszne jest stwierdzenie, że ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, szerząc ewangelię w całej wiosce? (Nie). Widzę, że niektórzy ludzie nie są pewni, myśląc sobie: „Czy to słuszne stwierdzenie? Mnie wydaje się słuszne, czyż nie? Jest wiele sytuacji, w których ludzie muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, gdy szerzą ewangelię i niosą świadectwo o Bogu”. Używanie tego wyrażenia w tym kontekście jest właściwe, czyż nie? (Nie, nie jest). Czemu nie? Powiedzcie Mi. (Ponieważ efekt osiągany przez znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia nie jest pozytywny). Czy to jest właściwe zastosowanie? Zagłębcie się w to, dlaczego to wyrażenie jest błędne. Dokładnie to przeanalizujcie. „Znosząc upokorzenia i dźwigając ciężkie brzemię podczas głoszenia ewangelii, nawrócili wielu ludzi, przynieśli pozytywne rezultaty i szerzyli imię Boga”. Czy nie wiecie, czy to stwierdzenie jest poprawne? Jeśli zastosujemy je zgodnie ze wszystkimi stwierdzeniami, które dziś omówiliśmy, to użycie tego wyrażenia w tej sytuacji byłoby niepoprawne, jednak jeśli pójdziemy o krok dalej i zastanowimy się, jak podczas głoszenia ewangelii potencjalni odbiorcy biją ewangelistów, krzyczą na nich oraz ich odsyłają, czy to liczy się jako znoszenie upokorzeń? (Nie). A więc czym to jest? (Trudnościami, których muszą doświadczyć wierzący, głosząc ewangelię). Zgadza się. To trudy, których ludzie muszą doświadczyć. To ich obowiązek, ich zobowiązanie oraz zadanie, które wyznaczył im Bóg. To bolesne w ten sam sposób, co poród – czyż nie jest to cierpienie, które trzeba znieść? (Owszem). Jeśli kobieta powiedziałaby do swojego dziecka: „Zniosłam upokorzenia i dźwigałam ciężkie brzemię, aby sprowadzić cię na ten świat”, czy byłoby to właściwe? (Nie). Nacierpiała się, więc czemu mówienie tego jest niewłaściwe? Bo to trud, który musi znieść. Na przykład, jeśli wilk godzinami polowałby na królika i złapawszy go, powiedziałby: „Zniosłem upokorzenie i dźwigałem ciężkie brzemię, aby zjeść królika”, czy to byłoby słuszne? (Nie). Aby zjeść królika, wilk musi coś poświęcić. Królik nie będzie po prostu sobie siedział i czekał, aż wilk go zje. Jakie zadanie jest takie proste? Niezależnie od zadania, zawsze musimy coś poświęcić. To nie jest znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia. Jak właśnie dokładnie skategoryzowaliśmy wyrażenie „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia”? (Jako negatywne). Skategoryzowaliśmy je jako negatywne, pejoratywne wyrażenie, stanowiące logikę i filozofię życiową szatana. Nie ma ono nic wspólnego z wiarą w Boga czy pozytywnymi rzeczami. Jeśli ktoś mówi: „Od lat szerzę ewangelię. Naprawdę znosiłem upokorzenia i dźwigałem ciężkie brzemię!”, nie jest to właściwe. Głoszenie ewangelii jest twoją odpowiedzialnością i trudami, które powinieneś znosić. Nawet jeśli nie głosisz ewangelii, czyż samo życie nie wystarczy, byś napotkał trudności? To trudności, których ludzie muszą doświadczyć – są one stosowne. Wyrażenie „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia” zasadniczo zostało wyplenione z domu Bożego. Jeśli ktoś znów użyje tego wyrażenia, jak to zinterpretujesz? Jeśli ktoś powie tak: „Znosiłem upokorzenia i dźwigałem ciężkie brzemię w więzieniu, aby nie być Judaszem”, to czy to stwierdzenie jest prawidłowe? (Nie). Dlaczego nie? „Aby nie być Judaszem” to bardzo sprawiedliwy cel i sprawiedliwe wyrażenie, więc dlaczego nie jest znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia? (Osoba wierząca nie powinna być Judaszem). Zgadza się. Gdzie w tym sens, żeby wierzący był Judaszem? Czyż nie jest czymś niedorzecznym mówienie, że niebycie Judaszem jest znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia? Twoją misją jest dawanie świadectwa o Bogu. Istoty stworzone powinny trwać przy tym świadectwie oraz tej postawie. Szatan nie jest godny pochwały człowieka. Ludzie powinni wielbić jedynie Boga, a robienie tego jest zupełnie naturalne i uzasadnione. Gdy szatan próbuje nagiąć cię do swojej woli, powinieneś stać przy swoim świadectwie o Bogu, zrzec się swojego życia i nie być Judaszem. To nie jest równoznaczne ze znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia. Teraz już jasno wyjaśniłem to wyrażenie. Jeśli ktoś znów powie, że znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, jak powinniście zareagować? Zrozumieją, jeśli pozwolicie im wysłuchać kazania, które dzisiaj wygłosiłem. To najłatwiejszy sposób.
C. Nieugięta wola walki
Trzecim przejawem spania na chruście i lizania żółci jest nieugięta wola walki. Jakim rodzajem usposobienia jest nieugiętość? To aroganckie usposobienie. Jak ludzie mogą nigdy nie ponosić porażek? Jak mogą nigdy nie robić ani mówić nic złego, ani nie popełniać błędów? Musisz to przyznać: „Jestem zwykłym człowiekiem, normalnym człowiekiem. Mam wady i braki. Zdarza mi się źle postąpić i źle coś powiedzieć. Jestem w stanie robić złe rzeczy i obierać złą ścieżkę. Jestem zwykłym człowiekiem”. Co więc oznacza nieugiętość? Mówimy o niej, jeśli ktoś ponosi porażkę, napotyka komplikacje bądź zbacza z właściwej ścieżki, jednak nie przyjmuje tego do wiadomości. Po prostu z uporem idzie naprzód. Ponosi porażkę, ale nie zniechęca się ani nie przyznaje się do swoich błędów. Nieważne, ile ludzi go zgoni lub potępi, nie zawróci. Uparcie walczy, pracuje i podąża w swoim kierunku i ku swojemu celowi, nie zważając na koszty. Właśnie do takiego rodzaju mentalności się to odnosi. Czyż taki rodzaj mentalności nie jest całkiem skuteczny w inspirowaniu ludzi? W jakich sytuacjach zwykle używa się odniesień do „nieugiętości”? W każdym rodzaju sytuacji. Gdzie tylko istnieją zepsuci ludzie, istnieje to pojęcie, ta mentalność. Po co więc ludzie pokroju szatana stworzyli to pojęcie? Aby ludzie nigdy nie zrozumieli siebie samych, nie rozpoznali swoich pomyłek i nie zaakceptowali ich. Aby ludzie nie dostrzegali tylko swojej kruchej, słabej i nieudolnej strony, a dostrzegali tę stronę, która jest zdolna, potężna i niezłomna, aby nie lekceważyli samych siebie, ale uważali się za kompetentnych. Więc o ile tylko wydaje ci się, że coś potrafisz, tak też jest. O ile uważasz, że możesz odnosić sukcesy, nie poniesiesz porażki, a o ile myślisz, że możesz należeć do elity, tak będzie. O ile masz determinację i stanowczość, tę ambicję i pragnienie, to osiągniesz te wszystkie rzeczy. Ludzie nie są nieistotni – są potężni. Niewierzący używają takiego powiedzenia: „Chcieć to móc”. Niektórzy ludzie zakochują się w tym powiedzeniu, gdy tylko je usłyszą: „Wow, chcę dziesięciokaratowy diament – to znaczy, że mogę go zdobyć? Chcę Mercedesa Benza – to znaczy, że mogę go zdobyć?”. Czy zdobędziesz te wszystkie rzeczy, których zapragniesz? (Nie). To powiedzenie jest błędnym przekonaniem. Mówiąc wprost, arogancja ludzi, którzy wierzą w postawę polegającą na nieugiętości i ją uznają, nie zna granic. Którym ze słów Bożych bezpośrednio przeczy sposób myślenia takich ludzi? Bóg wymaga od ludzi, by zrozumieli samych siebie oraz postępowali praktycznie, twardo stąpając po ziemi. Ludzie mają skażone skłonności, mają swoje braki i usposobienie, które opiera się Bogu. Wśród ludzkości nie ma ludzi idealnych, nikt nie jest idealny, wszyscy są zwykłymi ludźmi. Do jakiego zachowania Bóg wezwał ludzi? (Do zachowywania się w ułożony sposób). Aby zachowywali się w ułożony sposób i trzymali się swojej roli jako istoty stworzone w sposób praktyczny. Czy Bóg kiedykolwiek wymagał od ludzi nieugiętości? (Nie). Nie. Co więc Bóg mówi o ludziach podążających złą ścieżką lub ujawniających zepsute usposobienie? (Mówi im, aby je uznać i zaakceptować). Uznaj to i zaakceptuj, następnie zrozum to, zmień się na lepsze i osiągnij praktykowanie prawdy. W przeciwieństwie do tego o nieugiętości mówimy, gdy ludzie nie rozumieją swoich problemów, nie rozumieją swoich błędów ani nie akceptują ich, w żadnym wypadku nie zmieniają się na lepsze ani nie pokutują, a już na pewno nie akceptują suwerennej władzy i ustaleń Boga. Nie tylko nie próbują dowiedzieć się, jakie dokładnie jest przeznaczenie ludzi czy jakie są rozporządzenia i ustalenia Boże – nie tylko nie zgłębiają tych rzeczy, ale zamiast tego biorą swój los we własne ręce, to oni chcą mieć ostatnie słowo. Co więcej, Bóg wymaga od ludzi, by zrozumieli samych siebie, by dokładnie postrzegali i oceniali samych siebie, oraz robili to, w czym są dobrzy, w praktyczny, ułożony sposób, wkładając w to całe serce, umysł i duszę, podczas gdy szatan sprawia, że ludzie w pełni wykorzystują swoje aroganckie usposobienie oraz popuszczają mu cugle. Sprawia, że ludzie chcą być nadludźmi, chcą być wspaniali, a nawet mieć supermoce – sprawia, że ludzie są tym, czym nie mogą być. Jaka jest więc filozofia szatana? Taka, że nawet jeśli się mylisz, to wcale się nie mylisz, i o ile masz mentalność polegającą na nieprzyznawaniu się do porażki oraz nieugiętości, prędzej czy później nadejdzie dzień, w którym dołączysz do elit i w którym ziszczą się twoje pragnienia i cele. A więc czy w pewnym sensie nieugiętość nie oznacza, że posuniesz się do wszystkiego, aby coś osiągnąć? Aby osiągnąć swoje cele, nie możesz przyznawać, że jesteś zdolny do porażki, nie możesz uważać, że jesteś osobą zwyczajną ani uważać, że jesteś w stanie podążać złą ścieżką. Ponadto musisz bez skrupułów używać wszelkich metod i intryg, aby urzeczywistnić swoje ambicje i pragnienia. Czy coś w nieugiętości sprawia, że ludzie podchodzą do swojego losu z postawą oczekiwania i podporządkowania się? (Nie). Nie. Ludzie nalegają, aby brać swój los całkowicie w swoje ręce – chcą kontrolować własne przeznaczenie. Nieważne, czy chodzi o to, w którą stronę pójdą, czy zostaną pobłogosławieni, czy jaki styl życia będą prowadzić – muszą mieć ostatnie słowo we wszystkim. Niewierzący używają takiego powiedzenia: „Szczęście sprzyja przygotowanym”. Jakiego rodzaju jest to powiedzenie? Wielu ludzi przygotowuje się latami, spędza całe życie na przygotowaniach, jednak umiera, zanim uśmiechnie się do nich szczęście. Skąd się bierze łut szczęścia? (Pochodzi on od Boga). Jeśli Bóg nie przygotuje dla ciebie danej sposobności, czy jakakolwiek ilość przygotowania przyniesie ci jakikolwiek pożytek? (Nie). Jeśli Bóg nie planuje dać ci danej szansy i nie jest ci ona przeznaczona, to nieważne, ile lat spędzisz na przygotowaniach – co ci to da? Czy Bóg się nad tobą zlituje i da ci szansę, bo spędziłeś tyle lat na przygotowaniach? Czy Bóg to zrobi? (Nie). Szczęście będzie ci sprzyjać, jeśli tak zarządzi Bóg, a jeśli Bóg zarządzi inaczej, to nie będzie ci ono sprzyjać. Czy jest jakiś pożytek z nieugiętości? (Nie). Niektórzy ludzie mówią: „Nigdy się nie uginam. Biorę swój los we własne ręce!”. Ich słowa są płomienne, ale to, czy są oni w stanie coś osiągnąć, nie zależy od nich. Na przykład, pewna kobieta chce mieć syna. Rodzi kilkoro dzieci, ale wszystkie okazują się być dziewczynkami. Inni ludzie mówią jej, że nie powinna mieć więcej dzieci, że syn nie jest jej pisany, ale ona nie ustępuje i mówi tak: „Nie wierzę w to. Nie ugnę się!”. Gdy jej dziesiąte z kolei dziecko również jest dziewczynką, w końcu ustępuje: „Zdaje się, że syn nie jest mi pisany”. Czy dalej jest nieugięta? Czy dalej ma pewność siebie? Czy odważy się mieć więcej dzieci? Nie, nie odważy się. Inna osoba prowadzi firmę i planuje zarobić pięćset tysięcy dolarów w dwa lata. Po tym, jak przez pierwsze pół roku nic nie zarobi, mówi: „Nieważne. Brak zarobionych pieniędzy w pierwszym półroczu nie ma znaczenia. Upewnię się, że zarobię coś w drugiej połowie roku”. Gdy mija ponad rok, a ktoś taki dalej nic nie zarobił, i tak się nie poddaje: „Nie ugnę się. Wierzę, że wszystko jest w naszych rękach – mam mnóstwo możliwości!”. Po dwóch latach nie zarobił pięćdziesięciu tysięcy, o pięciuset nawet nie wspominając. Myśli, że nie miał wystarczająco czasu i doświadczenia, więc studiuje przez kolejne dwa lata. Po upływie czterech lat nie tylko nie zarobił pięciuset tysięcy dolarów, ale też stracił niemal cały kapitał, ale on wciąż jest nieugięty: „Pieniądze są mi pisane. Jak to możliwe, że nie jestem w stanie zarobić pięciuset tysięcy dolarów?”. Gdy minie niemal dziesięć lat, czy wciąż będzie mieć cel zarobienia pięciuset tysięcy dolarów? Jeśli znów go spytasz, ile planuje zarobić w tym roku, odpowie tak: „Och, oby tylko starczyło na życie”. Czy nadal jest nieugięty? Poniósł porażkę, prawda? Czemu poniósł porażkę? Czy stało się tak, ponieważ jego docelowe zarobki były zbyt wysokie? Czy to w tym tkwi sęk? Nie. Czy mowa o majątku ludzi, o ich dzieciach, o trudnościach, jakie napotykają w życiu, czy o tym, dokąd idą i kiedy – nie mogą o tym decydować. Niektórzy ludzie chcą pracować w administracji publicznej, jednak nigdy nie będą mieć takiej możliwości – czy winny jest tu brak umiejętności? Mają zdolności, są wyrachowani i wiedzą, jak podlizywać się ludziom, więc czemu tak ciężko jest im zostać urzędnikiem państwowym? Jest wielu ludzi mniej zdolnych od nich, którzy zostali urzędnikami i wielu ludzi, na których patrzą oni z góry, a którzy zostali urzędnikami. Ci ludzie potrafią rozmawiać z innymi, mają prawdziwy talent i zdobyli dobrą edukację, więc czemu tak trudno zostać im urzędnikami państwowymi? Gdy byli młodzi, nigdy się nie uginali, ale gdy się zestarzeli i wciąż byli tylko pracownikami biurowymi, w końcu ustąpili, mówiąc tak: „Los człowieka jest wyznaczony przez Niebo. Jeśli coś jest ci pisane, to nadejdzie. Jeśli nie, nie można tego zdobyć żadnym wysiłkiem”. Pogodzili się ze swoim przeznaczeniem, czyż nie? Co stało się z ich nieugiętą mentalnością? Ludzie są upokorzeni w obliczu faktów.
Co przynosi ludziom nieugięta mentalność? Podsyca ich pragnienia i ambicje. Nie wywiera na ludziach pozytywnego wpływu ani nie zapewnia im przewodnictwa. Zamiast tego wywiera na nich negatywny, szkodliwy wpływ. Sami zaś ludzie nie mają pojęcia o swoim miejscu we wszechświecie, nie mają pojęcia o losie, jaki zaplanowało dla nich Niebo, ani o suwerennej władzy czy ustaleniach Boga. Co więcej, stali się też zależni od tej tak zwanej podpory mentalnej. Co ostatecznie dzieje się, gdy ludzie są w sytuacji, w której mogą jedynie zostać sprowadzeni na manowce? Wykonują mnóstwo pracy na marne i mnóstwo pracy bezużytecznej. Aby ludzie mogli osiągnąć swoje cele, po pierwsze ich ciała i umysły muszą doświadczyć niemałej ilości straty i traumy, i z pewnością też uczynili wiele zła, aby ziścić swoje pragnienia, ambicje i cele. Jakie konsekwencje sprowadzi to na ludzi w ich następnym życiu? Sprowadzi to na nich jedynie karę. Tym, co zepsute usposobienie sprowadza na ludzi, są ambicja i pragnienia. Czy którakolwiek z rzeczy, do których skłaniają ludzi ambicje i pragnienia, jest słuszna? Czy którakolwiek z nich jest zgodna z prawdą? (Nie). Czym są te rzeczy? Są to jedynie akty zła. Co obejmuje to zło? Bycie wyrachowanym względem innych, nabieranie, krzywdzenie i oszukiwanie innych. Ludzie kończą ze zbyt dużym długiem wobec innych i mogą odrodzić się jako zwierzę w następnym życiu. Osoba, której są winni najwięcej, którą najbardziej oszukali i nabrali, będzie właścicielem domu, w którym będą żyć jako zwierzęta, nie potrafiąc mówić i wykonując rozkazy ludzi. Nawet jeśli odrodzą się jako człowiek, ich życie będzie naznaczone niekończącymi się trudnościami. Muszą zapłacić za to, co wcześniej czynili. To właśnie ta negatywna konsekwencja z tego wyniknie. Jeśli nie kierowałoby nimi pojęcie „nieugiętości”, ich ambicje i pragnienia nie byłyby podsycane, a jeśli nie ziściłyby się one w ciągu dwóch czy trzech lat, najpewniej by je porzucili, ale gdy tylko szatan zacznie dolewać oliwy do ognia, ich pragnienia stają się silniejsze i większe. Wielkość pragnień sama w sobie nie jest problemem, ale sprawia, że ludzie wkraczają na nikczemną ścieżkę. Gdy ktoś kroczy ścieżką nikczemności, to czy może robić dobre rzeczy? Czy może postępować z człowieczeństwem? Nie, nie może. Użyje wszelkich środków, aby osiągnąć swoje cele, przysięgnie, że nie spocznie, dopóki nie zostaną one osiągnięte i będzie w stanie posunąć się do najróżniejszych złych uczynków. Spójrzcie tylko, czy są przypadki, w których dzieci zabijają własnych rodziców, aby zdobyć ich majątek? (Tak). Jest zbyt wiele przypadków, w których ludzie gołymi rękami zabijają swoich przyjaciół i bliskich dla własnego interesu. Gdy dwóch ludzi napotyka tę samą korzystną okazję i muszą o nią walczyć, użyją wszelkich możliwych środków, aby ją zdobyć. Jakie są ich przekonania w kluczowym momencie? „Nie ugnę się. Tym razem w żadnym wypadku nie mogę odnieść porażki. Jeśli przegapię tę szansę, być może przez resztę życia nie spotka mnie taka dobra okazja. Więc tym razem muszę wygrać. Koniecznie muszę wykorzystać tę sposobność. Nieważne, kto stanie na mojej drodze, zabiję wszystkich bez wyjątku!”. Do czego koniec końców dochodzi? Zabijają tę drugą osobą. Może i osiągnęli i spełnili swoje cele oraz pragnienia, ale też dopuścili się zła, co doprowadziło do katastrofy. Mogą przez całe życie czuć niepokój w sercu, mogą czuć się oskarżani, lub mogą być zupełnie nieświadomi. Jednak fakt, że czegoś nie dostrzegają, nie oznacza, że Bóg nie zdefiniował tej kwestii. Bóg ma sposób na obchodzenie się z takimi rzeczami. Może ta osoba w tym życiu osiągnęła swoje cele, może jej się udało, ale w następnym życiu będzie musiała zapłacić ogromną cenę za to, co zrobiła, co pewnie było złym uczynkiem. Będzie musiała zapłacić za to w innym życiu, albo w dwóch czy trzech kolejnych wcieleniach, a może nawet przez całą wieczność. To zbyt okropna cena! Jak więc do tego doszło? Powodem było jedno pojęcie, jeden pogląd. Ta osoba chcę zdobyć tę szansę. Nie przyznaje się do porażki, nie poddaje się i nie pozwala sobie na fiasko. Chce mocno chwycić tę okazję w swoje ręce. W rezultacie doprowadza to do katastrofy. Gdy już dojdzie do katastrofy, rok czy dwa nie wystarczą, aby zapłacić za jej skutki i je zrekompensować. Czyż ta cena nie jest zbyt wysoka? Życie ludzi trwa osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat, albo krócej: pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat. Nieważne, jakie zyskałeś korzyści, status, pieniądze lub inne materialne rzeczy, będziesz świadomie czerpać z nich korzyści przez dwadzieścia czy trzydzieści lat. Jednak możliwe, że przyjdzie ci zapłacić cenę w każdym ze swoich żyć, przez resztę wieczności za owe dwadzieścia czy trzydzieści lat uciechy. Czyż to nie jest zbyt wysoka cena? (Tak). Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nie rozumieją prawdy ani nie zdają sobie sprawy, że Bóg ma suwerenną władzę nad wszystkimi tymi rzeczami. Dlatego więc są w stanie głupio postępować na rzecz swojego samolubnego pragnienia, chwilowego, zaślepiającego pragnienia motywowanego interesem własnym, zdominowani pewnymi wyobrażeniami lub logiką szatana, które pozostawiają ich z wiecznym żalem. „Wieczny” nie oznacza dwudziestu czy trzydziestu lat w tym życiu, muszą cierpieć w każdym życiu – również w tym. Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nie rozumieją tych rzeczy, ale jeśli ludzie, którzy wierzą w Boga, nie pojmują prawdy lub nie znają Boga, również ich nie zrozumieją. Niektórzy ludzie nie robią rzeczy, które są ewidentnie złe. Gdy patrzysz na nich z zewnątrz, nie zabijają ludzi, niczego nie podpalają ani otwarcie nie zastawiają pułapek na innych ludzi, jednak mają wiele sekretnych taktyk. W oczach Boga charakter tego rodzaju zła oraz ewidentnego zła jest jednakowy. Co mam na myśli, mówiąc, że mają one jednakowy charakter? To, że z punktu widzenia Boga, zasady, których On używa, by potępiać te rzeczy, są jednakowe. Używa tych samych metod i tych samych elementów prawdy, aby je potępić. Bóg potępia wszystkie te czyny tych ludzi, niezależnie od ich motywacji ani tego, czy dokonali ich w domu Bożym, czy w świecie poza nim. Jeśli wierzysz w Boga, ale wciąż robisz te rzeczy, czy wynik, jaki ostatecznie przygotuje dla ciebie Bóg, będzie różnić się od wyniku osób niewierzących? Powiedz Mi, czy Bóg będzie wobec ciebie pobłażliwy i zmieni swoje sprawiedliwe usposobienie dlatego, że wierzysz w Niego od wielu lat i przez kilka lat świadczyłeś usługi dla kościoła? Wydaje się to wam możliwe? Absolutnie nie jest to możliwe. Co mam przez to na myśli? Jeśli nie rozumiesz prawdy, zło, które wyrządzasz, jest złem, i gdy ją rozumiesz, owo zło wciąż jest złem. Z punktu widzenia Boga wszystko to jest złem. Te dwa rodzaje zła są sobie równe. Nie ma między nimi różnicy. O ile coś nie jest zgodne z prawdą, jest złe. Z punktu widzenia Boga charakter tych dwóch rzeczy się nie różni. Jako że obie są złe, w obu przypadkach ludzie muszą zapłacić za wyrządzone przez siebie zło – muszą ponieść konsekwencje. To sprawiedliwe usposobienie Boga. Bez względu na to, czy w to wątpisz, czy wierzysz, to właśnie robi Bóg i tak definiuje rzeczy. Co chcę wam przez to powiedzieć? Chcę oświadczyć wam wszystkim pewien fakt: Nie powinniście dochodzić do wniosku, że „Bóg mnie wybrał, czyli cieszę się jego aprobatą. Rozumiem wiele prawd. Jeśli popełnię jakiś zły uczynek, Bóg nie zdefiniuje tego ani nie potępi. Mogę robić, co chcę. Mogę czynić zło, które mam na rękach, pod pretekstem znoszenia cierpień za praktykowanie prawdy. Wtedy Bóg tego nie potępi, czyż nie?”. Mylisz się. Zasady Boga dotyczące potępiania zła są takie same. Nieważne, gdzie do niego dochodzi czy w jakiej grupie ludzi. Bóg nie czyni różnicy między rasami ani tym, czy kogoś wybrał, czy nie. Bez względu na to, czy ktoś jest osobą wierzącą, czy niewierząca, Bóg widzi ludzi w tym samym świetle. Rozumiecie to? (Tak, rozumiemy).
„Nie ugnę się” to coś, co mówią ludzie, gdy kieruje nimi usposobienie szatana i jest to mentalność propagowana przez szatański świat. W jaki sposób postrzegamy taką mentalność? (Jako chorobę psychiczną). To sposób myślenia i zasada, którą kierują się w życiu i działaniu oraz propagują osoby chore psychicznie. Podżega i motywuje ona ludzi do używania wszelkich dostępnych środków, aby spełniali swoje ambicje i pragnienia, aby niezależnie od sytuacji nigdy się nie zniechęcali, aby postępowali zgodnie z zasadą polegającą na tym, aby „trwać przy swoim i nigdy nie odpuszczać”, i nie analizowali tego, czy ich pragnienia i ambicje są właściwe. Więc o ile mają tę mentalność, jest to godne pochwały. Jeśli pewna osoba badałaby coś dla dobra ludzkości, byłaby nieugięta, nie zniechęcałyby jej porażki, dalej rozwijałaby się w pozytywnym kierunku i badałaby dany obszar, aby w przyszłości ludzie mogli żyć lepiej, wtedy byłoby to coś raczej chwalebnego. Czy jednak jest to cel, do którego ludzkość dąży na tym świecie? Kto bezinteresownie robi takie rzeczy dla dobra ludzkości? Nikt. Nawet jeśli niektórzy ludzie z pozoru robią coś w imię czynienia dobra dla ludzkości, tak naprawdę robią to dla swojej reputacji i osiągnięć zawodowych, aby ich imię zapisało się na kartach historii. To są ich cele i żaden z nich nie jest właściwy. Poza tymi rzeczami do czego skłania ludzi owa mentalność polegająca na nieugiętości? Po pierwsze, mentalność polegająca na nieugiętości podważa ludzkie ograniczenia i instynkty. Na przykład, gdy na boisku sportowym pewna osoba zrobi trzy salta z rzędu, jego serce nie może temu podołać, ale on mówi tak: „Nie ugnę się. Muszę przesuwać swoje granice i spróbować pobić światowy rekord Guinnessa. Zrobię dziesięć salt!”. W rezultacie po zrobieniu ósmego salta umiera. Co, jeśli nie miałby mentalności, która go do tego zmotywowała? (Zrobiłby to zgodnie ze swoimi możliwościami). Zgadza się. Czego Bóg wymaga od ludzi? Wymaga, aby żyli w zwykłym człowieczeństwie i powala im mieć słabości. Istnieje limit tego, co są w stanie znieść fizyczne instynkty i organy ludzi. Ludzie powinni mieć jasność względem tego, jaki poziom są w stanie osiągnąć. Czy ta osoba jasno zdawała sobie sprawę z konsekwencji wykonania dziesięciu salt z rzędu? Nie miała co do tego jasności, zrobiła to na oślep i zakwestionowała swoje limity, więc kto jest winny jej śmierci? (To ta osoba jest winna). Źródłem tego, że spróbowała zrobić dziesięć salt, był szatan, który motywował ją, mówiąc tak: „Nie możesz się uginać. Poddawanie się po pięciu saltach jest żałosne. Musisz dojść do ośmiu!”. Osoba ta zastanawia się: „Osiem też nie wystarczy. Zrobię dziesięć!”. W rezultacie po zrobieniu ósmego salta jej serce przestaje bić, a oddech ustaje. Czyż nie omamił jej szatan? Oczywiście, używamy tego tylko jako przykładu. Może jest ktoś taki, kto jest w stanie zrobić dwadzieścia salt bez problemu. Gdy ludzie mają tę nieugiętą wolę walki, miotają się i walczą, aż w końcu marnują swoje życie. W nieco lepszym scenariuszu po prostu marnują życie, ale nie czynią żadnego zła. Wtedy wciąż mogą mieć szansę, aby w następnym życiu odrodzić się jako człowiek i zasmakować tego, jak to jest znów być człowiekiem. Jednak niektórzy ludzie wyrządzili wiele zła, co doprowadziło do katastrofy, więc muszą ponosić straszne konsekwencje przez kilka żyć, muszą dalej to wynagradzać i znosić trudności w każdym ze swoich wcieleń. Jeśli nie wynagrodzą tego wszystkiego w jednym życiu, będzie następne, i nie wiadomo, ile żyć zajmie im, aby to wszystko zrekompensować. Taki jest tego wynik.
Gdy pewni ludzie ponoszą porażki w głoszeniu ewangelii, nie zamierzają się z tym pogodzić i mówią tak: „Nie ugnę się. Tym razem nikogo nie nawróciłem – nie udało mi się. Następnym razem nie mogę ponieść porażki. Naprawdę muszę być świadkiem Boga i męskim potomkiem, który pokonuje trudności!”. Dobrze, że ludzie mają taką determinację, ale co z faktem, że są w stanie powiedzieć, że „się nie ugną”? Jakie to usposobienie? Czyż nie jest to usposobienie archanioła? Czy to Bóg sprawił, że dają świadectwo w ten sposób? Czy rozumieją prawdę? Czy to, co robią, jest dawaniem świadectwa Bogu? Tak naprawdę upokarzają Boga. Powiedzielibyście, że jakim rodzajem ludzi są? (Są głupcami). Są głupcami. Nie rozumieją prawdy, a jednak mówią, że dają świadectwo Bogu – wystarczyłoby, żeby nie poniżali Boga. Jakim rodzajem słowa jest „nieugiętość”? Co ono oznacza? Oznacza nieprzyznawanie się do porażki. Tak naprawdę ci ludzie ponieśli porażkę, jednak wydaje im się, że nie przyznając się do tego, osiągają mentalne zwycięstwo. Osoby niewierzące bardzo cenią sobie ten rodzaj mentalności, w ramach którego ludzie nie przestają walczyć mimo wielu porażek i napotykając kolejne przeszkody, tylko stają się odważniejsi. Jeśli kiedyś mieliście taki rodzaj mentalności i polegaliście na nim, aby walczyć o osiągnięcie celu, czyż nie jest to haniebne? Jaki aspekt zepsutego usposobienia ludzi głównie demonstruje słowo „nieugiętość”? Jakie aspekty istoty ludzi może ono reprezentować? Czyż tacy ludzie – którzy woleliby umrzeć, aniżeli się poddać i którzy prędzej by umarli, niż przyznali się do porażki – nie są aroganccy i pozbawieni rozumu? Fakt, że ludzie mogą być do tego stopnia aroganccy, że woleliby umrzeć, niż przyznać się do porażki, nie tylko stanowi problem polegający na braku rozumu, ale też świadczy o tym, że nie grzeszą oni inteligencją, niczym desperaci. Niektórzy ludzie mówią tak: „Czy to dlatego, że są młodzi i nierozważni?”. Istnieje między tym związek. W społeczeństwie używa się tego popularnego powiedzenia: „Musisz zaryzykować wszystko, aby wygrać”. Jest to charakterystyczne dla mentalności młodych ludzi polegającej na ryzykowaniu wszystkiego – jak gniewna młodzież. „Jeśli jesteś w stanie zaryzykować swoje życie, możesz osiągnąć wszystko” – to właśnie jest mentalność polegająca na nieugiętości. Czy starsi ludzie też wykazują się duchem tego rodzaju? Też ją mają. Popatrzcie tylko, kręgi polityczne praktycznie w całości składają się z dorosłych i seniorów – rywalizacja jest w nich zaciekła! Ludzie mają zepsute skłonności i żyją zgodnie z nimi. Oni wszyscy do pewnego stopnia wykazują tego rodzaju mentalność. To nie ma zbyt wiele wspólnego z tym, czy są starzy, czy młodzi, za to jest bezpośrednio związane z ich usposobieniem. Jeśli wierzysz w Boga i rozumiesz prawdę, zobaczysz tę sprawę wyraźnie i będziesz wiedzieć, że tego rodzaju mentalność nie jest zgodna z prawdozasadami i świadczy o skażonym usposobieniu. Jeśli nie rozumiesz prawdy, nie będziesz w stanie klarownie postrzegać tej kwestii i będziesz myśleć tak: „Dobrze jest mieć wolę walki, to właściwe. Jak można żyć bez odrobiny woli walki? Beż żadnej woli walki nie ma się chęci, zapału do życia. Jaki jest wtedy jego sens? Tacy ludzie godzą się z każdą niewygodną sytuacją – jakież to słabe i tchórzliwe!”. Wszystkim ludziom wydaje się, że muszą walczyć o swoją godność aż do kresu życia. Ale w jaki sposób walczą o godność? Kładąc nacisk na słowo „walczyć”. Niezależnie od sytuacji, w jakiej się znaleźli, próbują osiągnąć swoje cele poprzez walkę. Mentalność polegająca na nieugiętości zasadza się na słowie „walka”. Rzeczą najbardziej podziwianą przez ateistów jest duch walki. Walczą oni z Niebem, walczą z ziemią, walczą z innymi ludźmi – nic ich bardziej nie uszczęśliwia. Wydaje im się, że im bardziej ktoś jest zdolny do walki, tym bardziej jest heroiczny – bohaterów przepełnia wola walki. To stąd bierze się mentalność polegająca na nieugiętości, to jest sedno walki. Szatańskie demony wszelkich rodzajów nigdy nie zaakceptowały prawdy, a więc czym się kierują w życiu? Żyją zgodnie z szatańską filozofią walki. Każdego dnia swojego życia walczą. Nieważne, co robią, zawsze chcą zwyciężyć poprzez walkę i obnosić się ze swoim zwycięstwem. Próbują walczyć o godność we wszystkim, co robią – czy są w stanie to osiągnąć? O co dokładnie rywalizują i walczą? Cała ich walka ma na celu zdobycie sławy, zysku i statusu, ma na celu ich interes własny. Dlaczego walczą? Aby zgrywać bohatera i być uważanym za członka elit. Jednak ich walka musi zakończyć się śmiercią, a oni muszą zostać ukarani. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Gdzie tylko są szatany i demony, tam też jest walka. Gdy zostaną one unicestwione, walka też dobiegnie końca. Taki będzie wynik dla szatanów i demonów.
Czy mentalność polegającą na nieugiętości należy kultywować i promować? (Nie). Jak więc ludzie powinni do niej podchodzić? (Powinni ją porzucić). Ludzie powinni się co do niej rozeznać, a także potępić ją i porzucić. To pojęcie nie jest prawdą ani kryterium, którego ludzie powinni przestrzegać, a już na pewno nie jest wymogiem, jaki Bóg stawia ludzkości. Nie ma ono żadnego związku ze słowami Bożymi ani wymaganiami Boga wobec ludzi. Czego Bóg wymaga od ludzi? Bóg nie potrzebuje, abyś miał nieugiętą wolę walki. Tym, czego potrzebuje Bóg, jest to, aby ludzie zrozumieli swoją własną zepsutą istotę, aby wiedzieli, jaką są osobą, jakiego rodzaju są osobą, czego im brakuje, czy ich potencjał jest wysoki, czy niski, jakie są ich zdolności pojmowania, czy są kimś, kto prawdziwie kocha Boga oraz kimś, kto miłuje prawdę. Bóg potrzebuje, abyś dokładnie zrozumiał samego siebie pod tymi względami, a następnie robił, co możesz zgodnie ze swoją postawą i posiadanym potencjałem – najlepiej jak potrafisz. Czy w tym zawarte jest znaczenie „walki”? (Nie). Nie musisz walczyć. Niektórzy ludzie mówią tak: „Czyż nie mogę walczyć z moim zepsutym usposobieniem?”. Czy twoje skażone usposobienie można przezwyciężyć poprzez walkę? Czy można je odmienić poprzez walkę? (Nie). Nie, nie da się go zmienić. Niektórzy ludzie mówią tak: „Czy mogę walczyć z siłami zła szatana? Czy mogę walczyć z antychrystami? Czy mogę walczyć ze złymi ludźmi, z ludźmi o nikczemnych skłonnościach i ludźmi, którzy powodują zakłócenia i przeszkody?”. To z pewnością nie jest w porządku. Czemu nie? Walka sama w sobie nie jest praktykowaniem prawdy. W którym momencie słowa Boże zabrzmiały tak: „Walczyć z antychrystami”, „walczyć z faryzeuszami” albo „walczyć ze swoim zepsutym usposobieniem”? Czy Bóg wypowiedział te słowa? (Nie). Z kolei w społeczeństwie, w szatańskim świecie dochodzi do walk przeciwko wynajmującym, przeciwko ludziom u władzy, przeciwko intelektualistom oraz do walk między masami, walk kogutów, walk psów, walk byków i tak dalej. Żadna z tych rzeczy nie jest czymś dobrym. Walka jest taktyką, poprzez którą szatan krzywdzi ludzi i sprowadza katastrofę na istoty żywe. Nie pozwala rodzajowi ludzkiemu współistnieć w pokoju. Zamiast tego tworzy między ludźmi coraz większe rozbieżności i wznieca nienawiść oraz sprawia, że walczą między sobą i mordują się nawzajem, podczas gdy szatan przygląda się całemu zamieszaniu z boku niczym rozrywce. Jako że jest to szatańskie postępowanie, jeśli pewne zachowanie, zjawiska lub sprawy mające związek z walką wynikną w kościele bądź w domu Bożym, jak byście je postrzegali? Czy unieślibyście kciuk w górę, by okazać wsparcie i aprobatę, czy raczej położylibyście temu kres? (Położylibyśmy temu kres). Powinniście położyć temu kres, jasno im wszystko wyjaśnić, upewnić się, że rozumieją oraz powiedzieć, że muszą postępować zgodnie z prawdą, z zasadami oraz w całkowitej zgodzie ze słowami Bożymi. Możecie też ich przyciąć, jednak przycinanie, udzielanie reprymend, a nawet dyscyplinowanie nie są walką. Do czego odnosi się walka? Walka jest spieraniem się z innymi ludźmi o to, co jest prawdą w pewnej kwestii z powodu porywczości; jest kłóceniem się i nierozsądnym zachowaniem, wpadaniem w szał, a nawet używaniem intryg i podstępnych spisków, bądź taktyk, metod i środków ludzi mających na celu zmuszenie kogoś do podporządkowania się, pokonanie go i dręczenie, aż w końcu się podda. To właśnie nazywa się walką. Walczenie jest całkowicie popędliwym zachowaniem i działaniem oraz całkowicie szatańskim zachowaniem, metodą i sposobem działania. Nie ma nic wspólnego z prawdą. Niektórzy ludzie mówią tak: „Co jest złego w tym, że wybrańcy Boga buntują się i walczą z osobami takimi jak fałszywi przywódcy, antychryści, faryzeusze czy źli ludzie? Czy walczenie z nimi, aż skapitulują bądź zostaną usunięci, nie jest czymś dobrym? Czy wtedy dom Boży nie będzie spokojny? Czy wtedy bracia i siostry nie będą mogli spokojnie wieść swojego życia kościelnego? Czemu nie wolno nam walczyć z tymi ludźmi?”. Czy walka z nimi jest właściwa? Po pierwsze, jedna rzecz jest pewna, a mianowicie: walka jest czymś złym. Czemu jest czymś złym? Bóg karze i potępia złych ludzi, więc co z tego, jeśli ktoś z nimi walczy? Co jest złego w tym, że ludzie ich poniżają, krytykują i dręczą, kiedy nie mają nic lepszego do roboty, że na nich krzyczą, powalają na ziemię i ich krytykują? Bóg ustanawia dekrety administracyjne i nie ma w nich żadnych warunków, które dotyczą walki. Bóg stanowi jedynie dekrety administracyjne, które zawierają metody i zasady dotyczące obchodzenia się z ludźmi wszelkiego pokroju. Dekrety te oznajmiają, jaki rodzaj ludzi należy wydalić, jaki usunąć, jaki zastąpić, jaki szkolić, jakim rodzajem ludzi się posługiwać, a jakim nie, jaki rodzaj ludzi można zbawić, a jaki nie. Bóg tylko podaje ludziom zasady. Zatem jako ludzie, jak powinniście interpretować te słowa Boże? Wszystkie te słowa Boże są prawdą. Czym jest prawda? Polega ona na tym, że cokolwiek robi Bóg lub z jakimkolwiek typem osoby ma do czynienia, nawet jeśli jest to zły człowiek, który dopuścił się złych rzeczy, powodując wielkie straty dla pracy i interesów domu Bożego, Bóg i tak użyje swoich metod, aby się z nim obejść. Absolutnie nie użyje w tym celu żadnych szatańskich lub porywczych metod. Jak to się nazywa? To nazywa się sprawiedliwym traktowaniem ludzi. Czy w tej sprawiedliwości zawarta jest walka? Nie. Czy to jest prawda? (Tak). Bez względu na to, jak popędliwa, szatańska czy zła jest dana osoba, traktujemy słowa Boga jako najwyższe instrukcje i jako dokładne zasady co do obchodzenia się z takimi ludźmi. Nie piętnujemy ich ani nie jednoczymy się przeciwko nim z kierowani popędliwością. Absolutnie nie postępujemy w ten sposób. To właśnie nazywa się sprawiedliwym traktowaniem ludzi i to są zasady, które Bóg dał ludzkości.
W świecie Wschodu istnieje utarte wyrażenie „nieugięta wola walki”. Na Zachodzie może istnieć jakieś sformułowanie o takim samym znaczeniu. Każdy, kto został zepsuty przez szatana i żyje pod jego panowaniem, ma szatańskie usposobienie, jest niezwykle arogancki oraz zadufany w sobie i nie ulega nikomu. Gdy ludźmi kieruje taki rodzaj usposobienia, bez wątpienia pojawią się u nich mentalność i sposób myślenia polegające na nieugiętości. Wszyscy ludzie postrzegają taki rodzaj myślenia i mentalność rozpowszechniane przez ludzkość jako właściwe, pozytywne, jako coś, co jest wystarczające, aby wspierać ludzi, gdy dalej kroczą swoją drogą i wiodą swoje życie. Bez względu na to, za jak właściwe ludzie uważają tę mentalność i to myślenie, oraz niezależnie od tego, jako jak stosowne je wychwalają, wszyscy musimy mieć co do nich rozeznanie. Na przestrzeni całej ludzkości nie ma żadnej takiej rasy, wśród której prawda dzierżyłaby władzę. Bez względu na to, jak wzniosłe, starożytne czy tajemnicze są idee bądź tradycyjna kultura wytworzona przez daną rasę, otrzymana przez nią edukacja lub posiadana wiedza, jedno jest pewne: żadna z tych rzeczy nie jest prawdą i nie ma z nią żadnego związku. Są ludzie, którzy mówią tak: „Niektóre z zasad moralnych bądź pojęć służących do rozróżniania dobra od zła, tego, co właściwe od niewłaściwego, czy tego, co białe od czarnego, zakorzenionych w tradycyjnej kulturze, zdają się dosyć bliskie prawdzie”. Fakt, że brzmią jako bliskie prawdzie, nie oznacza, że zbliżają się do niej znaczeniem. Powiedzenia zepsutej ludzkości pochodzą od szatana, nigdy nie stanowią prawdy, tylko słowa Boże są prawdą. Dlatego bez względu na to, jak bliskie słowa ludzkości mogą wydawać się słowom Bożym, nie są one prawdą i nie mogą stać się prawdą. Nie ma co do tego wątpliwości. Są bliskie prawdzie jedynie pod względem brzmienia i sformułowań, ale tak naprawdę te tradycyjne pojęcia są niezgodne z prawdami słów Bożych. Choć może istnieć pewne podobieństwo w dosłownym znaczeniu tych słów, nie pochodzą one z tego samego źródła. Słowa Boga pochodzą od Stwórcy, podczas gdy słowa, idee i poglądy tradycyjnej kultury pochodzą od szatana i demonów. Niektórzy ludzie mówią tak: „Idee, poglądy i słynne powiedzenia tradycyjnej kultury są uniwersalnie uznawane za pozytywne. Nawet jeśli są kłamstwami i błędnymi przekonaniami, czy mogą stać się prawdą, jeśli ludzie będą trzymać się ich przez kilkaset – a może przez kilka tysięcy – lat?”. Absolutnie nie. Takie stanowisko jest tak absurdalne, jak ludzie twierdzący, że małpy człekokształtne na drodze ewolucji stały się ludźmi. Tradycyjna kultura nigdy nie stanie się prawdą. Kultura to kultura, i bez względu na to, jak jest szlachetna, jest jedynie stosunkowo pozytywnym tworem skażonej ludzkości. Ale fakt, że jest pozytywna, nie oznacza, że jest prawdą, ani nie czyni z niej kryterium – po prostu jest pozytywna i nic poza tym. Czy zatem jest już dla nas jasne, czy pod przykrywką owej „pozytywności” wpływ tradycyjnej kultury na ludzkość jest dobry czy zły? Bez wątpienia ma ona zły i negatywny wpływ na ludzkość.
Dziś szczegółowo przeanalizowaliśmy powiedzenie „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, ani nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz”. Jest to pewien rodzaj filozofii funkcjonowania w świecie. Przeanalizowaliśmy też słynny idiom wywodzący się z historii: „spanie na chruście i lizanie żółci”. Czyż same te dwa wyrażenia nie wystarczą, żeby dać wam nowe zrozumienie tradycyjnej kultury ludzkości i filozofii funkcjonowania w świecie? Jaka dokładnie jest istota tej tradycyjnej kultury i filozofii funkcjonowania w świecie? Po pierwsze, możecie być pewni, że te rzeczy w żadnym wypadku nie są pozytywne. Wywodzą się z zepsutych skłonności ludzi – ich źródłem jest szatan. Co sprowadzają na ludzkość? Zwodzą, deprawują, krępują i ograniczają ludzkość. To jest pewne, nie ma co do tego wątpliwości. Wszystko, co sprowadzają na ludzkość, ma negatywny wpływ i efekt, więc czy są one prawdą? (Nie). Nie są prawdą, jednak ludzkość i tak uświęca je jako prawdę. O co tu chodzi? Ludzie zostali wprowadzeni w błąd. Jako że ludzie nie zostali zbawieni przez Boga, nie rozumieją prawdy i nie słyszeli dokładnych rzeczy, które Bóg ma do powiedzenia na temat wyrażeń i spraw tego rodzaju, koniec końców przyjmują idee i poglądy, które według ich pojęć są stosunkowo właściwe, dobre i które są zgodne z ich wolą. Te rzeczy jako pierwsze odnalazły drogę do ich serc i je zdominowały, więc ludzie kurczowo się ich trzymają przez stulecia i tysiąclecia. Te tradycyjne kultury, oparte na szatańskich filozofiach już dawno zakorzeniły się w ludzkich sercach, zwodząc pokolenie za pokoleniem i wywierając na nie wpływ. Jeśli nie zaakceptujecie prawdy, te filozofie dalej będą na was oddziaływać i prowadzić was na manowce. Dziś szczegółowo przeanalizowałem i omówiłem powiedzenia „Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, ani nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” oraz „spanie na chruście i lizanie żółci”. Jedno z tych wyrażeń jest powiedzeniem, drugie idiomem. Te dwa wyrażenia pokazują nam, czym dokładnie jest kultura szatana na całym tym świecie: składają się na nią herezje i błędne przekonania, które zwodzą ludzi, deprawują ich oraz wyrządzają im szkodę i krzywdę. Jeśli ludzkość będzie żyć w zgodzie z tymi filozofiami szatana, wtedy krocząc przez życie, będą stawać się tylko coraz bardziej zepsuci i nikczemni, będą zabijać się nawzajem, walczyć ze sobą i nie będzie temu końca. Między ludźmi nie pozostanie ani krztyna zaufania, żadne harmonijne współistnienie, żadna wzajemna miłość. Mówiąc krótko, tym, co na ludzkość sprowadza owa kultura, są złe konsekwencje. Przewodnictwo tych tak zwanych idei i mentalności sprawia, że ludzkość nieustannie czyni zło, nieustannie opiera się Bogu, nieustannie kwestionuje moralne ograniczenia ludzi i używa wszelkich możliwych środków, aby osiągać swoje cele. Koniec końców będzie podążać ścieżką destrukcji i zostanie ukarana. To jest esencja ludzkiej kultury. À propos powiedzeń, co sądzicie na ich temat? Niektórzy ludzie mogą stwierdzić coś takiego: „To nie są autentyczne idee promowane przez ludzkość. Ludzie z wyższych sfer o dość dużej głębi obserwacji ich nie przestrzegają”. Właśnie przeanalizowaliśmy idiom, z którym zgadzają się ludzie z wyższych sfer, „spanie na chruście i lizanie żółci”. Czy ten idiom wymaga głębi obserwacji? (Nie). Choć nie jest on tak wysoce wyrafinowany, to jednak ten idiom, te idee i mentalności zdecydowanie są wychwalane i promowane przez każdą osobę w szkołach wyższych i na wysokich szczeblach wszystkich obszarów ludzkiego społeczeństwa. To jest właśnie ludzka kultura. Ludzkość została uwarunkowana i zepsuta przez te aspekty tradycyjnej kultury, a także doznała za ich sprawą swoistego otępienia. I jaki jest tego ostateczny rezultat? Ludzkość jest zwodzona, ograniczana i pętana przez tradycyjną kulturę, i naturalnie powstaje wśród ludzkości pewien rodzaj mentalności i teorii, które ta następnie promuje i rozprzestrzenia, szerzy na dużą skalę i sprawia, że ludzie je akceptują. Ostatecznie kultura tradycyjna chwyta każdego za serce, sprawiając, że wszyscy ludzie aprobują ten rodzaj mentalności i myśli, i stają się przez tę myśl skażeni. Gdy ludzie zostali zepsuci do pewnego stopnia, nie mają już pojęcia o tym, co jest właściwe, a co nie. Nie chcą już rozróżniać sprawiedliwości od nikczemności i nie zamierzają rozeznawać się co do tego, które rzeczy są pozytywne, a które negatywne. Nadchodzi nawet dzień, w którym nie są pewni, czy w ogóle są ludźmi, a wielu chorych ludzi nie wie, czy są mężczyznami, czy kobietami. Jak daleka od zagłady jest taka rasa ludzka? Jak dzisiejsza ludzkość wypada w porównaniu z ludźmi czasów Noego? Czyż współcześni ludzie nie są jeszcze bardziej nikczemni? Osiągnęli już szczyt niegodziwości, są tak nikczemni, że są takie fakty na ich temat, których nie dalibyście rady nawet wysłuchać – zniesmaczyłyby one was. Wszyscy ludzie są chorzy do pewnego stopnia. Z zewnątrz ciała ludzi wyglądają ludzko, jednak w głębi serca myślą o rzeczach, o których istoty ludzkie nie powinny myśleć. Wszyscy oni są chorzy i nie są w stanie zmienić się na lepsze. Co mam na myśli, mówiąc, że nie są w stanie zmienić się na lepsze? Mam na myśli to, że może sto, dwieście lat temu więcej ludzi byłoby skłonnych słuchać słów i wypowiedzi Boga. Wierzyli, że na tym świecie istnieje sprawiedliwość i prawość. Ludzie byli skłonni zaakceptować taki fakt i pragnęli, aby się urzeczywistnił. Co więcej, mieli nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym przyjdzie Zbawiciel, aby wybawić ludzkość od wpływu mroku i nikczemności. Jednak sto czy dwieście lat później myśli tak coraz mniej ludzi. Ilu jest ludzi, którzy są w stanie zrozumieć słowa Boże? Ilu jest ludzi, którzy są w stanie zaakceptować prawdę? Nawet jeśli wielu ludzi otrzymałoby Bożą łaskę, co z tego? Liczba osób, które prawdziwie za Nim podążają, staje się coraz niższa. Innymi słowy, w rasie ludzkiej jest coraz mniej ludzi, którzy usłyszawszy słowa Boże, czują się zachęceni, są w stanie kochać to, co pozytywne, pragną światłości i słuszności oraz przyjścia królestwa Bożego i Bożej prawości oraz sprawiedliwości. O czym to świadczy? O tym, że filozofie szatana, prawa, myśli i tak zwane mentalności zwiodły i zdeprawowały całą rasę ludzką. Do jakiego stopnia została ona zmylona i skażona? Wszyscy ludzie zaakceptowali błędne przekonania i diabelskie powiedzenia szatana jako prawdę. Wszyscy oni wielbią szatana i podążają z nim. Nie rozumieją oni słów Boga – Stwórcy. Bez względu na to, co mówi Stwórca, jak wiele mówi, jak jasne i praktyczne są Jego słowa, nikt ich nie rozumie, nikt ich nie pojmuje. Wszyscy oni są odrętwiali i tępi, a ich myślenie i umysły się plątają. Jak się plątają? To szatan je poplątał. Szatan całkowicie skaził ludzi. W dzisiejszym społeczeństwie istnieją wszelkie rodzaje różnych myśli, ideologii czy twierdzeń. Ludzie wierzą w te, w które zechcą uwierzyć i przestrzegają tych, których zechcą przestrzegać. Nikt nie może ani nie jest w stanie powiedzieć im, co mają robić. Tak daleko posunęły się sprawy. Więc fakt, że jesteście w stanie wybrać wiarę w Boga, jest błogosławieństwem. Dziś jesteście w stanie zrozumieć to, co mówi Bóg, macie odrobinę sumienia, wierzycie w to, co mówi Bóg, z wytęsknieniem oczekujecie na przybycie królestwa Bożego i pragniecie żyć w królestwie światłości, prawości i sprawiedliwości. Czy taka uczciwość jest u was rzadkością? Skąd się u was wzięła? To dzięki ochronie Bożej oraz dziełu Ducha Świętego dokonującemu się w tobie, które daje Ci jasność, jesteś w stanie wierzyć w Boga i podążać za nim. Jeśli Bóg nie dokonywałby w was swojego dzieła, to czy bylibyście w stanie być tutaj teraz jako osoby wierzące? Czy potrafilibyście zmienić się tak, jak się zmieniliście? Spójrzcie tylko: czy ci niewierzący wciąż wykazują podobieństwo do człowieka? Możliwe, że nie rozumiesz teraz wielu prawd i w wielu kwestiach masz poglądy dokładnie takie same, jak osoby niewierzące – cokolwiek oni myślą, ty też tak uważasz. Choć czasem nie akceptujesz niektórych z ich poglądów, to jednak nie masz żadnego rozeznania ani żadnej innej ścieżki, którą mógłbyś obrać. Gdy przyjdzie dzień, kiedy zrozumiesz prawdę, będziesz w stanie rozpoznać ich poglądy jako błędne i nikczemne, a twoje serce będzie w stanie je odrzucić. Wtedy wyraźnie zobaczysz ich demoniczne oblicza. Dostrzeżesz to, że są żywymi diabłami, a nie ludźmi. Są przebrani za ludzi, ale nie postępują po ludzku. Jak można rozpoznać, że tak właśnie jest? Słowa, które wygłaszają, są szczególnie przyjemne dla ucha i są w stanie zwodzić ludzi, ale to, co robią i osiągają, jest niezwykle nikczemne oraz szpetne, a wręcz jest to po prostu bezwstydne i nierozsądne. Te tak zwane idee oraz mentalności, których tak kurczowo się trzymają, są niezmiernie nikczemne i wsteczne – są całkowicie sprzeczne ze słowami Bożymi i prawdą, stanowią całkowite przeciwieństwo Bożych słów i prawdy, a jednak ludzie uznają tę fałszywą logikę i herezje za prawdę i żarliwie je forsują, zapamiętale, publicznie je promując, aby wprowadzić w błąd ludzkość i ją zepsuć, tak aby mogli oni dzięki temu zatuszować swoje liczne podłe, bezwstydne występki oraz ukryć swoje szkaradne oblicza. To jasno pokazuje, że oni wszyscy są demonami, jak również bestiami i nieczystymi duchami, z którymi nie da się dojść do porozumienia. Nie można przemówić im do rozsądku ani rozmawiać z nimi przy użyciu dobrych, prawdziwych słów. Kiedy przyjdzie dzień, w którym będziesz w stanie widzieć rzeczy z taką jasnością, będziesz wiedzieć, że ludzkość jest zbyt głęboko zepsuta, a ty jesteś zepsuty tak samo, jak inni ludzie, oraz że tylko w chwili obecnej, kiedy wierzysz w Boga i rozumiesz niektóre prawdy, możesz urzeczywistnić podobieństwo człowieka, uwolnić się spod wpływu diabłów i szatana oraz rozeznać się co do nich, znienawidzić ich i porzucić, a także, że bez Boskiego zbawienia byłbyś dokładnie taki, jak oni – nie byłoby między wami żadnej różnicy – i byłbyś w stanie dopuścić się wszelkiego rodzaju złych, nikczemnych czynów. Teraz podążasz za prawdą, wkładasz w nią wiele pracy i wysiłku, przywiązujesz wagę do praktyki i zamieniasz prawdę w swoją własną rzeczywistość. Gdy zrozumiesz prawdę, będziesz w stanie ją praktykować, będziesz wiedzieć, jak urzeczywistniać słowa Boże i będziesz posiadać prawdziwe świadectwo oparte na doświadczeniu, twoje serce będzie szczęśliwe i spokojne, twoje nastawienie i stan będą stawać się coraz normalniejsze, twoja relacja z Bogiem będzie stawać się coraz bardziej zażyła i coraz normalniejsza, a twoje dni coraz lepsze. Jeśli nie będziesz praktykować prawdy, jeśli będziesz zawsze żyć zgodnie z szatańskimi filozofiami i będziesz zawsze źle rozumieć Boga oraz będziesz wobec Niego podejrzliwy, to twoje serce będzie coraz bardziej oddalać się od Boga, twoja wiara w Niego będzie daremna, a ty niczego nie zyskasz. Nawet jeśli wierzysz w Boga od wielu lat, rozumiesz wiele słów i doktryn i nie akceptujesz różnych niedorzecznych myśli i poglądów osób niewierzących, to i tak nie ma z tego żadnego pożytku. To dlatego, że nie rozumiesz prawdy i potrafisz tylko mówić o pewnych słowach i doktrynach, ale wciąż nie potrafisz praktykować prawdy. Ponieważ rzeczy, które jako pierwsze odnalazły drogę do twojego serca i je zdominowały, dalej mają nad tobą władzę i jesteś w stanie żyć jedynie w zgodzie z nimi. Nieważne, co chcesz robić, nieważne, jaka sytuacja cię spotyka – nie będziesz w stanie uwolnić się spod kontroli tych szatańskich filozofii. Więc jeśli te szatańskie filozofie będą mieć władzę nad twoim sercem, nie będziesz w stanie praktykować prawdy. Niektórzy ludzie mówią tak: „Nie praktykuję prawdy ani nie podążam za szatanem”. Czy to możliwe? Nie ma pośredniego rozwiązania. Tylko poprzez zaakceptowanie i zrozumienie prawdy, a następnie usunięcie tych szatańskich elementów, które jako pierwsze odnalazły drogę do twojego serca i je zdominowały, możesz dojść do postępowania zgodnie z prawdą. Gdy prawda i słowa Boże będą mieć władzę nad twoim sercem, w naturalny sposób będziesz w stanie praktykować prawdę we wszystkim, co mówisz i robisz.
Jak ludzie traktują logikę i myśli szatana oraz podpory mentalne, które kontrolują sposób, w jaki żyją? Jako posilenie psychologiczne? Strawę dla duszy? Tak naprawdę to właśnie te rzeczy deprawują ludzi i jeśli ktoś się nimi „zajada”, to zginie. Jeśli ludzie stale to akceptują i akumulują w sobie szatańskie elementy, co to oznacza? To, że nie odrzucili jeszcze swojego pierwotnego skażonego usposobienia, a na domiar złego zaakceptowali nową formę zepsucia od szatana. To oznacza, że z nimi koniec. To nieuchronne, że nie da się ich zbawić. Powinniście stale rozeznawać się co do tych rzeczy i nie przyjmować ich, jednocześnie je odrzucając, nie żyjąc zgodnie z nimi i akceptując słowa Boże. Są ludzie, którzy mówią: „Nie zaakceptuję tych rzeczy. Słowa Boga same we mnie wstąpią”. To nie jest możliwe. Musisz proaktywnie szukać prawdy i ją akceptować, a poprzez proces zrozumienia prawdy naturalnie zyskasz rozeznanie względem fałszywej logiki oraz herezji i powoli się ich wyzbędziesz. Dzięki temu słowa Boże stopniowo staną się zasadą przyświecającą twojemu postępowaniu, a robiąc różne rzeczy, będziesz wiedzieć, jak je robić zgodnie z intencjami Boga, praktyka prawdy będzie dla ciebie zupełnie naturalna, a ten aspekt twojego zepsutego usposobienia ulegnie zmianie. Wydaje wam się to trudne czy proste? Tak naprawdę nie jest to trudne. Jedyną trudną rzeczą w tym jest fakt, że ludzie nie stosują tego w praktyce. Niektórzy ludzie myślą sobie tak: „To naprawdę trudne – trudniejsze, niż wspiąć się do nieba! Czyż to nie jest wymaganiem zapędzenia kaczki na grzędę? Czyż nie postawiono mnie w trudnej pozycji?”. Czy tak właśnie jest? Nie, to nie tak. Musisz odpowiednio podejść do tych spraw i mieć względem nich właściwe rozeznanie. Dziś spędziłem tak wiele czasu na omawianiu i szczegółowym analizowaniu zaledwie kilku szatańskich błędnych przekonań, ale czy są to jedyne rzeczy, które piętrzą się w ludziach? (Nie). Jest ich znacznie więcej! Później omówię te tematy jeden po drugim. Wcześniej nie omawiałem tego aspektu, więc czy kiedykolwiek sami zastanowiliście się nad tymi tematami? Nie. Jeśli byście się zastanowili, czy uzyskalibyście jakieś rezultaty? Jeśli bylibyście w stanie włożyć nieco wysiłku w prawdę, mielibyście trochę rozeznania co do szatańskich błędnych przekonań i nie bylibyście zupełnie ignoranccy tak jak teraz. Czy to, że dziś omawiam te tematy, wydaje się wam niespodziewane? Czy jest ktoś, kto powie: „Czy nie omawialiśmy rozeznawania się co do antychrystów? Jakim cudem nagle zaczęliśmy omawiać te tematy?”. Wszystkie te sprawy mają związek z zepsutym usposobieniem szatana. One wszystkie mają też związek z ludźmi rozeznającymi się co do skażonego usposobienia szatana i korzystnie wpływają na umiejętność dokładnego zrozumienia prawdy przez ludzi. W najgorszym wypadku po omówieniu tych tematów ludzie co najmniej będą wiedzieć to: „Okazuje się, że to świetne powiedzenie nie jest prawdą”. Od tego momentu błędne przekonania takie jak „spanie na chruście i lizanie żółci” czy „nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, ani nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz” mogą zostać usunięte z twojego serca. Niektórzy z was mogą nie być obecnie w stanie ich usunąć, ale przynajmniej wiecie, że te wyrażenia nie są prawdą i następnym razem, gdy usłyszycie, że ktoś ich używa, będziecie wiedzieć, że prowadzą one na manowce i nie zaakceptujecie ich. Choć w głębi serca czujesz, że te wyrażenia są do pewnego stopnia właściwe i że wciąż postępowanie zgodnie z nimi jest dobre, myślisz też tak: „Bóg powiedział, że te wyrażenia nie są prawdą. Nie mogę postępować w zgodzie z nimi”. Czy to nie jest dla ciebie korzystne? (Tak). W jakim celu mówię te rzeczy? Dlaczego szczegółowo analizuję takie wyrażenia? Osoby wierzące mówią tak: „Musimy praktykować prawdę. Wszystkie słowa Boże są prawdą. Wszystkie słowa Boże są pozytywnymi rzeczami, i to właśnie je powinniśmy praktykować”. Pewnego dnia zostajesz przycięty, a w twoim sercu wypływają na wierzch wyrażenia „spanie na chruście i lizanie żółci” oraz „gdy niebo ma przyznać komuś wielką odpowiedzialność, najpierw jego serce musi doświadczyć bólu”. Czy są ona prawdą? To chyba żart, nieprawdaż? Jeśli zostałbyś poproszony o złożenie świadectwa Bogu, jak byś to zrobił? Mówisz tak: „Osoby wierzące muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, spać na chruście i lizać żółć oraz mieć nieugiętą wolę walki i mentalność”. Czy to jest właśnie dawanie świadectwa o Bogu? (Nie). Traktując logikę szatana jako słowa Boże i prawdę oraz dając im świadectwo, nie tylko nie złożyłeś odpowiednio świadectwa o Bogu, ale też stałeś się pośmiewiskiem szatana i upokorzyłeś Boga. Co ty właściwie robisz? Jeśli Bóg miałby cię za to potępić, wydawałoby ci się to niesprawiedliwe i powiedziałbyś tak: „Jestem ignorantem. Nie rozumiem tego. Bóg nigdy tego ze mną nie omówił”. Jeśli On cię nie potępia, ale natura twoich czynów jest bardzo poważna, co Bóg ma z tym zrobić? Odstawić cię na bok? (Nie). Nie trzeba nic robić. Jeśli chodzi o Mnie, po prostu pomogę wam zrozumieć i poznać, ile tylko się da – zgodnie z waszym poziomem pojmowania i zgodnie z tym, co jestem w stanie powiedzieć – o tym, czym dokładnie jest prawda, czy wyrażenia, które uważacie za dobre, są właściwe i związane z prawdą, oraz czy stanowią prawdę. Muszę sprawić, że zrozumiecie te rzeczy. Jeśli, gdy już będziecie obznajomieni z tymi kwestiami, dalej będziecie myśleć w ten sam sposób i dalej będziecie tak uporczywi, to Bóg nie odstawi was na bok ani was nie zignoruje. Zasługujesz na potępienie, a Bóg przystąpi do działania. Czemu Bóg to zrobi? Jeśli będziesz się w ten sposób zachowywać, nie rozumiejąc tych rzeczy, Bóg potraktuje to jako wynik twojej głupoty i ignorancji, ale jeśli wiesz te rzeczy i mimo tego postępujesz w ten sposób, wtedy świadomie postępujesz źle, a Bóg musi potraktować to zgodnie z zasadami.
19 grudnia 2019 r.