Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków?

Podczas ostatniego zgromadzenia głównym tematem omówienia były cztery podstawowe warunki, które muszą być spełnione, aby dana osoba mogła zostać udoskonalona poprzez przyjęcie sądu i karcenia. Jakie to warunki? (Pierwszym warunkiem jest odpowiednie wykonywanie obowiązków. Drugim jest postawa poddania się Bogu. Trzeci to bycie zasadniczo uczciwą osobą. Czwarty to posiadanie skruszonego serca). Z każdym z tych czterech warunków wiążą się określone szczegóły, a także konkretne praktyki i odniesienia. Właściwie te cztery tematy są omawiane od lat. Czy gdybyśmy poruszyli je ponownie dzisiaj, uznano by to za uporczywe powracanie do starych tematów? (Nie). Dlaczego? Ponieważ treść każdego z tych czterech warunków dotyczy prawdorzeczywistości i wejścia w życie, a są to tematy niemożliwe do wyczerpania. Większość ludzi nie osiągnęła jeszcze punktu wejścia w prawdorzeczywistość; rozumieją tylko powierzchowne znaczenie prawdy oraz niektóre proste doktryny. Chociaż są w stanie omawiać niektóre rzeczywistości, nie udaje im się wejść w prawdorzeczywistości. Tak więc, bez względu na to, o jaki aspekt prawdy chodzi, należy ją często omawiać i często jej słuchać. W ten sposób ludzie pogłębiają swoje zrozumienie różnych prawd poprzez rzeczywiste doświadczenie, a ich doświadczenia stają się coraz bardziej określone.

Właśnie podsumowaliśmy cztery podstawowe warunki doskonalenia poprzez przyjęcie sądu i karcenia. Kontynuujmy dyskusję, począwszy od pierwszego warunku: odpowiedniego wykonywania obowiązków. Niektórzy mówią: „Przez ostatnie dwa lata wszystkie dyskusje dotyczyły wykonywania obowiązków, a konkretnie tego, jak wykonywać obowiązki, jak wykonywać je dobrze, jakich zasad należy przestrzegać podczas ich wykonywania – znam już to wszystko na pamięć, to nie mogłoby być jaśniejsze. W ciągu ostatnich kilku lat moje codzienne życie skupiało się na prawdach związanych z wykonywaniem obowiązków. Odkąd zacząłem wykonywać swój obowiązek, szukałem prawd z nim związanych, jadłem je, piłem i słuchałem ich, a temat ten jest wciąż poruszany. Zrozumiałem to w swoim sercu już dawno; czy nie chodzi po prostu o wykonywanie swoich obowiązków dobrze? Czy odpowiednie wykonywanie obowiązków nie polega zwyczajnie na przestrzeganiu wspomnianych wcześniej zasad? Kochaj Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i ze wszystkich swoich sił; szukaj zasad, nie polegaj na własnych skłonnościach i wykonuj swoje obowiązki w harmonijnej współpracy z innymi; zsynchronizuj wykonywanie obowiązków z wejściem w życie – na tym to wszystko polega”. W swoim codziennym życiu napotykacie jedynie te sprawy i tylko ich doświadczacie, więc tylko je rozumiecie. Bez względu na to, ile rozumiecie, i tak musimy dziś omówić tę prawdę. Jeśli cokolwiek przy tym powtórzymy, to i tak będzie to dla was korzystne, bo będziecie mogli rozważyć to ponownie; jeśli natomiast pojawi się coś, co nie było wcześniej omawiane, przyswójcie to sobie. Niezależnie od tego, czy są to powtórzenia, czy nie, należy słuchać uważnie. Rozważajcie, jakie prawdy są tu zawarte, czy te prawdy wnoszą jakieś korzyści do waszego wejścia w życie i czy mogą pomóc wam w odpowiednim wykonywaniu obowiązków. Zatem powrót do tematu właściwego wykonywania obowiązków jest w istocie konieczny.

Jeśli chodzi o odpowiednie wykonywanie obowiązków, odłóżmy na bok znaczenie słowa „odpowiednie” i skupmy się najpierw na tym, czym jest obowiązek. Pod koniec naszych rozważań będziecie wiedzieli, czym jest obowiązek, co jest uważane za odpowiednie i jak należy go wykonywać; poznacie ścieżkę praktyki wykonywania obowiązku zgodnie ze standardami. Czym zatem jest obowiązek? (Obowiązek jest tym, co Bóg powierza człowiekowi do wykonania, jest tym, co stworzona istota powinna robić). To stwierdzenie jest tylko w połowie poprawne. Teoretycznie nie ma w nim nic złego, ale po dokładniejszej analizie widzimy, że wyjaśnienie to jest niekompletne, nie uwzględnia bowiem warunku wstępnego. Zagłębmy się w ten temat. Zarówno w przypadku wierzących, jak i niewierzących, to, jak żyją, co robią w tym ludzkim świecie i jakie jest przeznaczenie ich życia, wszystko to zostało z góry zaplanowane przez Boga, prawda? (Tak, to prawda). Na przykład, niektórzy zajmują się na tym świecie muzyką. Tworzenie muzyki jest ich życiową misją. Czy tę misję można uznać za ich obowiązek? (Nie). Niektórzy dokonali na tym świecie niezwykłych rzeczy, wpływając na całą ludzkość, wnosząc swój wkład, a nawet zmieniając epokę; to jest ich życiowa misja. Czy tę życiową misję można nazwać ich obowiązkiem? (Nie). Ale czy ta życiowa misja i to, co osiągnęli w swoim życiu, nie zostało im powierzone przez Boga? Czyż nie jest to coś, co istota stworzona powinna robić? (Jest). To prawda. Bóg dał im misję, powierzył im to zadanie, a oni sami, pośród ogółu ludzkości i będąc jej częścią, mają coś do wykonania, pewną odpowiedzialność, której powinni się podjąć. Niezależnie od dziedziny, w którą są zaangażowani – czy jest to sztuka, biznes, polityka, ekonomia, badania naukowe, czy coś innego – wszystko to jest z góry ustalone przez Boga. Jest jednak jedna różnica: bez względu na to, co Bóg nakazał, ludzie ci znajdują się poza Bożym dziełem zarządzania. Są uznawani za niewierzących, a to, co robią, nie należy do Bożego dzieła zarządzania. Czy zatem ich zobowiązania, zadanie, które przyjęli, i ich życiową misję można nazwać obowiązkiem? (Nie). Nie wykonują obowiązków, ponieważ to, co robią, nie ma związku z Bożym dziełem zbawienia ludzkości. Wszyscy ludzie na tym świecie biernie przyjmują powierzone przez Stwórcę zadanie i misję, ale misja, którą przyjmują ci, którzy nie wierzą w Boga, i zobowiązania, które wypełniają, nie są obowiązkiem, ponieważ nie są związane z Bożym planem zbawienia ludzkości i nie mają w nim żadnego udziału. Nie przyjmują oni Boga, a Bóg nie pracuje nad nimi, więc bez względu na to, jakie zobowiązania na siebie biorą i jakie zadanie przyjmują lub jaką misję wykonują w tym życiu, nie można powiedzieć, że wykonują swój obowiązek. Czym więc jest obowiązek? Jakie warunki wstępne należy dodać, aby jasno, dokładnie i kompleksowo wyjaśnić tę ideę i prawdę z nią związaną? Czy już zrozumieliście ideę przedstawioną w naszym omówieniu? Jaką ideę? Że niezależnie od tego, jak wielką misję przyjął dowolny przedstawiciel rodzaju ludzkiego, jak wielkiej zmiany dokonał lub jak wielki jest jego wkład w rozwój ludzkości, takiej misji i takich zadań nie można nazwać obowiązkami. Jest tak dlatego, że nie mają one związku z Bożym planem zbawienia ludzkości; są jedynie misjami. Niezależnie od tego, czy ludzie są aktywni, czy pasywni, wypełniają jedynie misję, która jest z góry zaplanowana przez Boga. Innymi słowy, dopóki ich działania nie mają nic wspólnego z Bożym planem zarządzania i z Bożym dziełem zbawienia ludzkości, realizacji takich misji nie można nazwać wykonywaniem obowiązków. Jest tak ponad wszelką wątpliwość. Zatem czym jest obowiązek? Oto jak należy go rozumieć: obowiązek jest zadaniem i zleceniem danym przez Boga w ramach Jego dzieła zarządzania służącego zbawieniu ludzkości. Czyż takie ujęcie nie jest kompletne i precyzyjne? Tylko to, co jest precyzyjne, jest prawdą; to, co jest nieprecyzyjne i jednostronne, nie jest prawdą, ale zwykłą doktryną. Bez pełnego zrozumienia i dokładnego rozpoznania, czym jest obowiązek, nie będziesz wiedział, jakie prawdy są z nim związane. Wcześniej ludzie mogli mieć wiele błędnych wyobrażeń na temat obowiązku. To dlatego, że nie rozumieli prawdy, co prowadziło do powstania różnego rodzaju pojęć i wieloznaczności. Następnie posługiwali się tymi pojęciami i wieloznacznymi wyrażeniami, aby wyjaśnić obowiązek, a potem podchodzili do niego opierając się na tych ideach. Na przykład, niektórzy uważają, że skoro całe życie człowieka jest z góry zaplanowane przez Boga, i ponieważ to, w jakiej rodzinie się urodzi, czy będzie bogaty, czy biedny, i ścieżką jakiej kariery pójdzie, jest z góry przez Boga ustalone, to w takim razie wszystko, co człowiek robi w swoim życiu, oraz wszystkie jego osiągnięcia są zadaniami zleconymi przez Boga i są misją człowieka. Tylko dlatego, że wiąże się to z misją, uważają to za obowiązek. W ten sposób przypadkowo gubią się w swojej koncepcji obowiązku. Czyż nie jest to błędne zrozumienie? Niektórzy ludzie, którzy żyją w związkach małżeńskich i mają dzieci, mówią: „Posiadanie dzieci to zadanie, które Bóg nam powierzył, to nasza misja. Naszym obowiązkiem jest wychowanie naszych dzieci aż do osiągnięcia przez nie pełnoletności”. Czy nie jest to błędne rozumienie? Są też inni, którzy mówią: „Umieszczono nas na tej ziemi, byśmy uprawiali rolę. Skoro taki jest nasz los, to lepiej dobrze się z tego wywiązujmy, ponieważ jest to nasze zadanie i misja powierzona nam przez Boga. Bez względu na to, jak biedni się staniemy lub jak będzie nam ciężko, nie możemy narzekać. Naszym obowiązkiem w tym życiu jest dobrze pracować na roli”. Utożsamiają los człowieka z jego misją i obowiązkiem. Czyż nie jest to nieporozumienie? (Jest). W istocie jest to nieporozumienie. Są też na świecie osoby zajmujące się biznesem, które mówią: „Wcześniej nic mi się nie udawało, lecz po tym, jak rozpocząłem działalność gospodarczą, żyje mi się całkiem dobrze i stabilnie. Wygląda na to, że Bóg przeznaczył mnie do robienia interesów, bym w ten sposób utrzymywał rodzinę. Jeśli więc w tym życiu dobrze sobie radzę w biznesie i rozszerzam swoją działalność, utrzymując wszystkich członków mojej rodziny, to znaczy, że to jest moja misja, która zapewne jest moim obowiązkiem”. Czy to nie jest nieporozumienie? Ludzie uważają swoje codzienne sprawy, sposób, w jaki zarabiają na życie, poziom życia, który osiągają, i jakość życia, którą się cieszą – wszystkie aspekty związane z ich misją – za swój obowiązek. To jest niewłaściwe; to wypaczone rozumienie tego, czym jest obowiązek.

Czym zatem jest obowiązek? Większość ludzi rozumie tę kwestię w sposób wypaczony i zniekształcony. Jeśli dom Boży zarządzi, że masz siać zboża i sadzić warzywa, jak potraktujesz to polecenie? Niektórzy nie są w stanie tego zrozumieć i mówią: „Rolnictwo ma na celu utrzymanie rodziny; to nie jest obowiązek. Pojęcie obowiązku nie obejmuje tego aspektu”. Dlaczego rozumieją to w ten sposób? Otóż dlatego, że nie pojmują prawd związanych z wykonywaniem obowiązku i nie rozumieją, czym jest obowiązek. Jeśli ktoś zrozumie ten aspekt prawdy, chętnie pójdzie pracować na roli. Będzie wiedział, że w domu Bożym nie uprawia się ziemi po to, by utrzymać rodzinę, ale po to, by ci, którzy wykonują swoje obowiązki w pełnym wymiarze godzin, mogli nadal bez przeszkód je wykonywać. W rzeczywistości jest to również zadanie powierzone przez Boga; sama praca może nie być bardziej znacząca niż pojedyncze ziarnko sezamu, a może nawet drobina piasku, ale niezależnie od jej znaczenia, jest to praca wykonywana w ramach Bożego dzieła zarządzania. Bóg mówi teraz, że masz wykonać tę pracę – jak to rozumiesz? Powinieneś zaakceptować to jako swój obowiązek i nie wymyślać żadnych wymówek. Jeśli się podporządkujesz, ale zachowasz bierną postawę i pójdziesz pracować na roli, bo taką rolę ci wyznaczono, to nie wystarczy. Jest tu pewna zasada, którą musisz zrozumieć: kościół przeznacza cię do pracy na roli i sadzenia warzyw nie po to, byś się wzbogacił, ani nie po to, byś mógł jakoś przeżyć i utrzymać swoją rodzinę; ale po to, by zaspokoić potrzeby związane z pracą w domu Bożym w czasach katastrof. Ma to na celu zagwarantowanie codziennych posiłków wszystkim tym, którzy pełnią służbę w domu Bożym w pełnym wymiarze godzin, aby mogli bez przeszkód wykonywać swoje obowiązki, nie opóźniając pracy domu Bożego. Tak więc uznaje się, że niektórzy ludzie uprawiający ziemię w kościele posiadającym tereny uprawne wykonują swoje obowiązki; ma to inny charakter niż uprawianie ziemi przez zwykłych rolników. Jaka jest natura pracy na roli, którą wykonują zwykli rolnicy? Uprawiają oni ziemię, aby utrzymać swoje rodziny i przetrwać; to jest los, który wyznaczył im Bóg. Takie jest ich przeznaczenie, więc pracują na roli z pokolenia na pokolenie i nie ma to nic wspólnego z ich obowiązkiem. Ty przyszedłeś do domu Bożego i również zajmujesz się uprawą roli, ale wymaga tego praca w domu Bożym; jest to forma ponoszenia kosztów na rzecz Boga. Ma to inny charakter niż uprawa własnej ziemi. Tutaj chodzi o wywiązywanie się z odpowiedzialności i zobowiązań. Jest to obowiązek, który dana osoba powinna wykonywać; jest to zadanie i odpowiedzialność powierzone ci przez Stwórcę. W tym przypadku jest to więc twój obowiązek. Tak więc, gdy porównamy ten obowiązek z twoją ziemską misją, co jest ważniejsze? (Mój obowiązek). Dlaczego? Częściowo dlatego, że obowiązek jest tym, czego Bóg od ciebie wymaga, tym, co ci powierzył. Drugim, kluczowym powodem jest to, że kiedy podejmujesz służbę w domu Bożym i przyjmujesz zadanie powierzone ci przez Boga, stajesz się istotny dla Bożego dzieła zarządzania. W domu Bożym, kiedy coś zostało ci przydzielone do wykonania – czy jest to ciężka próba, czy męcząca praca, i niezależnie od tego, czy ci się podoba, czy nie – jest to twój obowiązek. Jeśli możesz go uznać za zadanie zlecone przez Boga i wyznaczoną przez Boga odpowiedzialność, wówczas jesteś istotny dla Jego dzieła zbawienia człowieka. Jeśli więc to, co robisz i wykonywany przez ciebie obowiązek są istotne dla Bożego dzieła zbawienia człowieka i możesz rzetelnie i sumiennie przyjąć zadanie wyznaczone ci przez Boga, w jaki sposób będzie cię On postrzegał? Uzna cię za członka swojej rodziny. Czy jest to błogosławieństwo, czy przekleństwo? (Błogosławieństwo). To wielkie błogosławieństwo. Niektórzy narzekają, gdy napotykają niewielkie trudności podczas wykonywania obowiązków, nie zdając sobie sprawy z ogromnych błogosławieństw, jakie otrzymali. Czy narzekanie na Boga po uzyskaniu tak wielu korzyści nie jest po prostu głupie? W tym momencie najważniejsze jest zrozumienie prawdy, zdanie sobie sprawy, co jest waszym obowiązkiem, i przyjęcie go jako pochodzącego od Boga. Czy macie teraz nowe zrozumienie lub nowy wgląd w to, czym jest obowiązek? Czy zrozumieliście to gruntownie? Czy obowiązek jest ważny dla dostąpienia zbawienia? (Tak). Jak ważny? Można powiedzieć, że istnieje bezpośredni związek między wykonywaniem obowiązków a dostąpieniem zbawienia. Bez względu na to, jakie misje wykonałeś w tym życiu, jeśli nie wykonałeś swojego obowiązku, twoje działania nie mają żadnego związku z szansami na dostąpienie zbawienia. Innymi słowy, bez względu na to, jak wielkich wyczynów dokonałeś w tym życiu pośród ludzi, po prostu wykonałeś pewną misję; nie wypełniłeś obowiązku istoty stworzonej, więc twoje działania nie mają nic wspólnego z otrzymaniem zbawienia lub Bożym dziełem zarządzania ludzkością.

W domu Bożym wciąż wspomina się o przyjęciu Bożego zadania i o właściwym wykonywaniu swojego obowiązku. Skąd bierze się ludzki obowiązek? Szeroko rzecz ujmując, powstaje on w wyniku Bożego dzieła zarządzania, zmierzającego do przyniesienia zbawienia ludzkości. Mówiąc zaś nieco bardziej konkretnie, w miarę jak Boże dzieło zarządzania rozwija się pośród rodzaju ludzkiego, pojawiają się rozmaite zadania, których ukończenie wymaga współpracy ludzi. Stąd wzięły się sprawy, za które odpowiadają ludzie i misje do spełnienia dla nich, i właśnie te sprawy i misje są obowiązkami, jakie Bóg wyznacza rodzajowi ludzkiemu. W domu Bożym różne zadania, które wymagają współdziałania ludzi, są obowiązkami, które powinni oni wykonać. Czy można zatem zróżnicować obowiązki na lepsze i gorsze, wzniosłe i przyziemne, wielkie i małe? Takie różnice nie istnieją. O ile coś ma związek z Bożym dziełem zarządzania, jest konieczne dla dzieła Jego domu i niezbędne dla szerzenia Bożej ewangelii, wtedy jest to obowiązek człowieka. To jest źródło i definicja obowiązku. Czy bez Bożego dzieła zarządzania ludzie na ziemi – niezależnie od tego, jak żyją – mieliby obowiązki? Nie. Teraz widzicie wyraźnie. Z czym związany jest obowiązek człowieka? (Jest związany z Bożym dziełem zarządzania służącym zbawieniu ludzkości). To prawda. Istnieje bezpośredni związek między obowiązkami ludzkości, obowiązkami istot stworzonych i Bożym dziełem zarządzania służącym zbawieniu ludzkości. Można powiedzieć, że bez Bożego zbawienia ludzkości i bez dzieła zarządzania, które Bóg wcielony rozpoczął wśród ludzi, ci w ogóle nie mieliby żadnych obowiązków. Obowiązki wynikają z Bożego dzieła; są tym, czego Bóg wymaga od ludzi. Patrząc na to z tej perspektywy, obowiązek jest ważny dla każdej osoby, która podąża za Bogiem, czyż nie? Jest bardzo ważny. Mówiąc ogólnie, uczestniczysz w dziele Bożego planu zarządzania, a dokładniej, współpracujesz przy rozmaitych Bożych zadaniach, które powinny być wykonane w różnym czasie i wśród różnych grup ludzi. Bez względu na to, na czym polega twój obowiązek, jest to misja, którą powierzył ci Bóg. Czasami może być niezbędne, byś opiekował się jakimś ważnym przedmiotem lub zadbał o jego zabezpieczenie. Twój obowiązek może dotyczyć stosunkowo błahej sprawy, ale jest to zadanie, które powierzył ci Bóg; otrzymałeś je od Niego. Otrzymałeś je z Bożej ręki i jest to twój obowiązek. Odnosząc się do sedna sprawy, należy powiedzieć, że twój obowiązek został ci powierzony przez Boga. Obejmuje to głównie szerzenie ewangelii, składanie świadectwa, tworzenie filmów, bycie przywódcą lub pracownikiem w kościele; może to też obejmować pracę, która jest jeszcze ważniejsza i bardziej niebezpieczna. Bez względu na to, jaka to praca, dopóki ma ona związek z dziełem Bożym i koniecznością rozpowszechniania ewangelii, ludzie powinni przyjąć ją jako obowiązek pochodzący od Boga. Obowiązek, ujmując to jeszcze szerzej, jest misją danej osoby, zadaniem powierzonym jej przez Boga; dokładniej, jest to twoja powinność, coś, za co jesteś odpowiedzialny. A ponieważ jest to twoja misja, zadanie powierzone ci przez Boga, twoja powinność i twoja odpowiedzialność, wykonywanie obowiązku nie ma nic wspólnego z twoimi osobistymi sprawami. Obowiązek nie ma nic wspólnego ze sprawami osobistymi – dlaczego poruszamy ten temat? Ponieważ ludzie muszą zrozumieć, jak traktować i jak rozumieć swój obowiązek. Obowiązek to zadanie, które istoty stworzone przyjmują, i misja, którą muszą wypełnić w ramach Bożego dzieła zarządzania. Ludzie znają ogólne założenia, ale co ze szczegółami? Jak należy podchodzić do swoich obowiązków, by zostać uznanym za osobę posiadającą właściwe zrozumienie? Niektórzy ludzie traktują swoje obowiązki jako sprawy osobiste; czy jest to właściwa zasada? (Nie). Dlaczego jest niewłaściwa? Robienie rzeczy dla siebie nie jest wykonywaniem obowiązku. Wykonywanie obowiązku nie polega na robieniu rzeczy dla siebie, ale raczej na wykonywaniu pracy, którą powierzył ci Bóg – między tymi dwoma jest różnica. Jaka zasada wiąże się z robieniem rzeczy dla siebie? Robić wszystko, na co ma się ochotę, bez konsultacji z innymi, bez modlitwy do Boga i bez szukania Go; działać zgodnie z własnymi zachciankami i bez względu na konsekwencje, dopóki przynosi to korzyści. Czy tę zasadę można przyjąć w odniesieniu do wykonywania obowiązków w domu Bożym? (Nie). Niektórzy powiadają: „Nawet swoich spraw nie traktuję tak poważnie ani nie wkładam w nie tyle wysiłku. Traktuję swoje obowiązki tak, jakby to był mój własny biznes, i ta zasada z pewnością jest słuszna”. Czy jest to właściwy sposób przyjmowania obowiązku? Zdecydowanie nie. Jaka powinna być zatem postawa wobec obowiązku? (Należy przyjąć go jako pochodzący od Boga). „Należy przyjąć go jako pochodzący od Boga”. Łatwo jest powiedzieć te siedem słów, ale to, jak faktycznie zastosujesz w praktyce zawartą w nich prawdę, zależy od tego, jak traktujesz swój obowiązek. Przed chwilą zdefiniowaliśmy, czym jest obowiązek. Pochodzi on od Boga, jest zadaniem powierzonym przez Boga, odnosi się do dzieła Jego planu zarządzania i zbawienia człowieka. Czy z tego punktu widzenia obowiązek ma cokolwiek wspólnego z twoimi osobistymi zasadami postępowania? Czy ma cokolwiek wspólnego z twoimi osobistymi preferencjami, nawykami życiowymi lub rutyną życiową? W najmniejszym stopniu nie. Z czym więc związany jest obowiązek? Jest związany z prawdą. Niektórzy mówią: „Skoro przypisano mi ten obowiązek, to jest on moją własną sprawą. Kieruję się najwyższą zasadą wykonywania obowiązku, której nikt z was nie posiada. Bóg wymaga, aby ludzie wypełniali swoje obowiązki całym sercem, całą duszą, całym umysłem i ze wszystkich sił. Ale oprócz tego mam jeszcze wyższą zasadę, która polega na tym, że traktuję swój obowiązek tak, jakby to była moja główna troska, wykonuję go sumiennie i dążę do jak najlepszego rezultatu”. Czy jest to właściwa zasada? (Nie). Dlaczego jest niewłaściwa? Jeśli przyjmujesz swój obowiązek jako pochodzący od Boga i w głębi serca jesteś pewien, że On ci go powierza, jak powinieneś traktować to zadanie? Ma to związek z zasadami wykonywania obowiązków. Czy nie jest o wiele wznioślej traktować swój obowiązek jako Boże zadanie, a nie jako sprawę osobistą? To nie to samo, prawda? Jeśli traktujesz swój obowiązek jako Boże zadanie, jako wykonywanie swojego obowiązku przed obliczem Boga i jako zadowalanie Go poprzez wykonywanie obowiązku, to twoją zasadą wykonywania obowiązku nie jest jedynie traktowanie go jako twojej własnej sprawy. Jaką postawę powinieneś mieć wobec swojego obowiązku, którą można uznać za właściwą i zgodną z intencjami Boga? Po pierwsze, nie powinieneś analizować, czyje to jest zarządzenie i na którym szczeblu przywództwa ten obowiązek został ci przydzielony – powinieneś przyjąć go od Boga. Nie powinieneś tego analizować, tylko przyjąć to od Boga. Taki jest warunek. Ponadto bez względu na to, na czym polega twój obowiązek, nie rób rozróżnienia między wzniosłymi i przyziemnymi zadaniami. Przypuśćmy, że powiesz sobie: „Choć zadanie to zostało mi wyznaczone przez Boga i stanowi część dzieła domu Bożego, to jeśli będę je wykonywał, ludzie mogą zacząć mną gardzić. Inni dostają szansę wykonywać dzieło, które pozwala im się wyróżnić. Przydzielono mi zadanie, które nie pozwala mi się wyróżnić, lecz zmusza mnie do wysiłku, którego nikt nawet nie dostrzeże, to nie fair! Nie będę wykonywać tego obowiązku. Moim obowiązkiem musi być coś, co pozwoli mi zabłysnąć i wyrobić sobie nazwisko. A nawet jeśli nie zdołam dzięki niemu wyrobić sobie nazwiska ani się wyróżnić, to i tak muszę na nim skorzystać i czuć się swobodnie podczas jego wykonywania”. Czy takie podejście w ogóle jest do przyjęcia? Bycie wybrednym nie oznacza przyjmowania rzeczy od Boga. Oznacza natomiast dokonywanie wyborów zgodnie z własnymi preferencjami. To nie jest akceptowanie swego obowiązku, a raczej odmowa jego przyjęcia, przejaw twojego buntu wobec Boga. Tego rodzaju wybredność nacechowana jest bowiem twoimi osobistymi preferencjami i pragnieniami. Kiedy zwracasz uwagę na własne korzyści, reputację i tak dalej, twoje podejście do swego obowiązku nie jest bynajmniej uległe. Jakie powinieneś mieć podejście do swego obowiązku? Po pierwsze, nie wolno ci go analizować, ani próbować ustalić, kto ci go wyznaczył. Zamiast tego powinieneś przyjąć go od Boga jako obowiązek powierzony ci przez Niego, powinieneś być posłuszny Bożym ustaleniom i aranżacjom oraz przyjąć obowiązek od Boga. Po drugie, nie rób rozróżnienia między zadaniami wzniosłymi i przyziemnymi i nie roztrząsaj ich natury – czy obowiązek pozwoli ci się wyróżnić, czy też nie, czy wykonywany jest na oczach wszystkich czy za kulisami. W ogóle się nad tym nie zastanawiaj. Jest jeszcze inna postawa: podporządkowanie się i aktywna współpraca. Jeśli czujesz, że możesz wykonać pewien obowiązek, ale jednocześnie boisz się, że popełnisz błąd i zostaniesz wyeliminowany, w związku z czym jesteś bojaźliwy, bierny i nie jesteś w stanie robić postępów, to czy jest to postawa uległości? Na przykład, jeśli twoi bracia i siostry wybierają cię na swojego przywódcę, możesz czuć się zobowiązany do wykonania tego obowiązku, ponieważ zostałeś wybrany, ale nie podchodzisz do niego proaktywnie. Czemu nie jesteś proaktywny? Bo masz na ten temat swoje przemyślenia i czujesz, że „Bycie przywódcą wcale nie jest dobrą rzeczą. To jak spacer na ostrzu noża lub stąpanie po cienkim lodzie. Jeśli wykonam pracę dobrze, nie otrzymam nagrody, a jeśli wykonam ją źle, to mnie przytną. A to, że mnie przytną, wcale nie jest najgorsze ze wszystkiego. Co bowiem, jeśli zostanę zastąpiony kimś innym lub wyeliminowany? Gdyby do tego doszło, czy nie byłby to mój koniec?”. W tym momencie zaczynasz się czuć rozdarty. Co to za postawa? Jest to postawa, w której wyraża się rezerwa i niezrozumienie. Nie taką postawę powinni mieć ludzie wobec swojego obowiązku. Jest to postawa wyrażająca demoralizację i zniechęcenie. Jak więc powinna wyglądać pozytywna postawa? (Powinniśmy być serdeczni, bezpośredni i mieć odwagę, by brać na siebie ciężary). Ta postawa powinna się cechować podporządkowaniem i aktywną współpracą. To, co mówicie, to puste słowa. Jak możesz być serdeczny i bezpośredni, skoro tak się boisz? I co to znaczy mieć odwagę, by brać na siebie ciężary? Jaka mentalność da ci odwagę, by wziąć na siebie ciężary? Jeśli zawsze boisz się, że coś pójdzie nie tak i nie będziesz w stanie sobie z tym poradzić, a także masz wiele wewnętrznych blokad, to zasadniczo zabraknie ci odwagi, by wziąć na siebie ciężary. „Bycie serdecznym i bezpośrednim”, „posiadanie odwagi, by brać na siebie ciężary” lub „niecofanie się nawet w obliczu śmierci”, o których mówisz, brzmią trochę jak slogany wykrzykiwane przez młodych, gniewnych ludzi. Czy te hasła mogą rozwiązać praktyczne problemy? Potrzebujesz teraz właściwej postawy. Aby ją mieć, musisz zrozumieć ten aspekt prawdy. Jest to jedyny sposób, który rozwiąże twoje wewnętrzne trudności i pozwoli ci gładko zaakceptować to zadanie, ten obowiązek. To jest ścieżka praktyki i tylko to jest prawdą. Czy posługiwanie się takimi zwrotami jak „bycie serdecznym i bezpośrednim” oraz „posiadanie odwagi, by brać na siebie ciężary”, żeby rozwiać lęk, który odczuwasz, będzie skuteczne? (Nie). To pokazuje, że te slogany ani nie są prawdą, ani nie są ścieżką praktyki. Możesz powiedzieć: „Jestem serdeczny i bezpośredni, mam niezłomną postawę, w moim sercu nie ma innych myśli ani zanieczyszczeń i mam odwagę, by brać na siebie ciężary”. Na pozór podejmujesz swój obowiązek, ale później, po chwili zastanowienia, nadal czujesz, że cię to przerasta. Możesz nadal odczuwać strach. Ponadto możesz być świadkiem tego, jak ktoś przycina innych, i przestraszyć się jeszcze bardziej, jak zbity pies na widok kija. Coraz bardziej będziesz czuł, że twoja postawa jest zbyt niedojrzała i że ten obowiązek jest jak ogromna przepaść, nie do pokonania, i koniec końców nadal nie będziesz w stanie udźwignąć tego ciężaru. Dlatego właśnie recytowanie sloganów nie może rozwiązać praktycznych problemów. Jak więc możesz rozwiązać ten problem? Powinieneś aktywnie szukać prawdy i przyjąć postawę podporządkowania i współpracy. W ten sposób możesz całkowicie rozwiązać ten problem. Bojaźliwość, strach i zamartwianie się nie zdadzą się na nic. Czy istnieje jakiś związek między tym, czy zostaniesz zdemaskowany i wyeliminowany, a byciem przywódcą? Jeśli nie jesteś przywódcą, czy twoje skażone usposobienie zniknie? Prędzej czy później musisz rozwiązać problem swojego skażonego usposobienia. Ponadto, jeśli nie jesteś przywódcą, będziesz miał mniej okazji do praktyki i będziesz czynił powolne postępy w życiu, mając ledwie kilka szans na bycie doskonalonym. Chociaż bycie przywódcą lub pracownikiem wiąże się z nieco większym cierpieniem, daje również wiele zysków, a jeśli potrafisz kroczyć ścieżką dążenia do prawdy, możesz zostać udoskonalony. Cóż to za wielkie błogosławieństwo! Powinieneś zatem się podporządkować i aktywnie współpracować. Jest to twój obowiązek i twoja odpowiedzialność. Bez względu na to, co przed tobą, powinieneś mieć posłuszne serce. Oto jest postawa, z jaką powinieneś wykonywać swój obowiązek.

Temat wykonywania obowiązku nie jest nikomu obcy, bo nie jest to temat nowy. Jednak dla tych, którzy wierzą w Boga, jest on bardzo ważny; jest to prawda, którą należy zrozumieć i w którą należy wkroczyć. Istoty stworzone muszą dobrze wykonywać swój obowiązek, zanim otrzymają aprobatę od Stwórcy. Dlatego bardzo ważne jest, aby ludzie zrozumieli, czym jest wykonywanie obowiązku. Nie jest to rodzaj teorii ani slogan; jest to aspekt prawdy. Co to zatem oznacza wykonywać obowiązek? I jakie problemy można rozwiązać poprzez zrozumienie tego aspektu prawdy? Może ono przynajmniej rozwiązać kwestię tego, w jaki sposób powinieneś przyjąć i traktować Boże zadanie oraz jaką postawę i determinację powinieneś mieć, wypełniając owo powierzone ci przez Boga zadanie. Można również powiedzieć, że jednocześnie rozwiąże to problem pewnych nienormalnych relacji między ludźmi a Bogiem. Niektórzy postrzegają wykonywanie swoich obowiązków jako kapitał, inni traktują je jak własne, osobiste zadania, jeszcze inni uważają wykonywanie obowiązków za swoją pracę i przedsięwzięcie albo też widzą w obowiązku pewien rodzaj rozrywki, zabawy czy hobby dla zabicia czasu. Krótko mówiąc, bez względu na to, jaką masz postawę wobec swojego obowiązku, jeśli nie przyjmujesz go od Boga i jeśli nie traktujesz go jak zadania, które istota stworzona powinna wykonać lub przyczynić się do jego wykonania w ramach Bożego dzieła zarządzania, wówczas to, co robisz, nie jest wykonywaniem twojego obowiązku. Czy słuszne jest, abyś traktował swój obowiązek jako rodzinny biznes? Czy słuszne jest traktowanie go jako elementu własnej pracy lub jako hobby? Czy słuszne jest traktowanie tego jako sprawy osobistej? Nic z tych rzeczy nie jest właściwe. Dlaczego poruszanie tych tematów jest konieczne? Jaki problem zostanie rozwiązany dzięki ich omówieniu? Rozwiąże to problem niewłaściwego podejścia ludzi do swojego obowiązku oraz tego, że na wiele różnych sposobów wykonują go niedbale. Postawa ludzi względem obowiązku zmieni się jedynie dzięki zrozumieniu tego aspektu prawdy, który odnosi się do jego wykonywania. Postawa ta będzie stopniowo dostosowywać się do prawdy, spełni wymagania Boga oraz będzie zgodna z Jego intencjami. Jeśli ludzie nie rozumieją aspektu prawdy, który odnosi się do wykonywania obowiązku, w ich postawie wobec obowiązku i odnoszących się do niego zasad pojawią się problemy, i ludzie ci nie będą w stanie osiągnąć rezultatu w postaci należytego wykonywania obowiązków. Obowiązki to zadania powierzone ludziom przez Boga; są one misjami, które ludzie mają wypełnić. Jednakże obowiązek taki z pewnością nie jest wyłącznie twoją sprawą osobistą, ani też odskocznią do tego, żeby wybić się z tłumu. Niektórzy wykorzystują swe obowiązki jako okazje do tego, by samemu przejąć ster i tworzyć kliki; inni do tego, by spełniać swe pragnienia; jeszcze inni do tego, by wypełnić pustkę, jaką czują w swym wnętrzu, kolejni zaś, by czynić zadość swej mentalności w rodzaju „co ma być, to będzie”, myśląc, że dopóki będą wykonywać swoje obowiązki, będą też mieć udział w domu Bożym i we wspaniałym przeznaczeniu, jakie Bóg szykuje człowiekowi. Tego rodzaju postawy wobec obowiązku są niewłaściwe. Bóg ich nienawidzi i należy je szybko zmienić.

Jeśli chodzi o to, czym jest obowiązek, jak ludzie powinni go traktować oraz jakie postawy i poglądy powinni mieć wobec niego, kwestie te zostały już w dużej mierze omówione. Wszyscy powinniście uważnie je rozważyć; zrozumienie prawd w tym zakresie jest najważniejsze i najpilniejsze. Którą prawdę najbardziej potrzebujecie teraz zrozumieć? Z jednej strony, powinieneś zrozumieć prawdy związane z wizjami w tym zakresie; z drugiej zaś, powinieneś zrozumieć, gdzie w praktyce i w prawdziwym życiu pojawiają się u ciebie nieporozumienia i wypaczone pojmowanie tych prawd. Jeśli te słowa i prawdy mogą rozwiązać problem stanu, w jakim się znajdujesz, kiedy napotykasz problemy związane z prawdami dotyczącymi wykonywania obowiązków, to dowodzi to, że autentycznie i gruntownie zrozumiałeś treść, która została przekazana; jeśli nie mogą rozwiązać trudności, z którymi borykasz się na co dzień w sprawach związanych z wykonywaniem obowiązków, to pokazuje to, że nie wkroczyłeś w te prawdy. Czy po wysłuchaniu tych prawd podsumowaliście je i zastanowiliście się nad nimi? Czy jest tak, że za każdym razem, gdy robicie notatki, rozumiecie je w danym momencie, ale z czasem zapominacie, tak jakbyście tych zapisanych słów nigdy nie słyszeli? (Tak). Dzieje się tak dlatego, że wam samym brakuje choćby najmniejszego wejścia; to, co praktykujecie, zasadniczo nie ma nic wspólnego z tymi prawdami i jest z prawdą całkowicie niezwiązane. W rzeczywistości owe prawdy na temat wykonywania obowiązku są najbardziej podstawowymi prawdami, które należy zrozumieć i w które należy wkroczyć w procesie wiary w Boga. Jeśli po usłyszeniu słów prawdy nadal jesteś zdezorientowany i zagubiony, to twój potencjał jest po prostu zbyt niski i całkowicie brakuje ci postawy. Potrafisz tylko czytać słowa Boga, modlić się i uczestniczyć w zgromadzeniach; robisz wszystko, czego się od ciebie wymaga, dokładnie tak, jak robi ktoś praktykujący religijne przekonania. Oznacza to, że nie masz żadnego wejścia w życie i żadnej postawy. Na co wskazuje brak postawy? Na to, że gdy tylko ktoś wprowadzi cię w błąd w procesie wiary w Boga i wykonywania twojego obowiązku, podążasz za nim i przestajesz wierzyć; jeśli zrobisz coś złego, a ktoś cię trochę przytnie, przemawiając do ciebie w nieco surowszy sposób, możesz porzucić swoją wiarę; jeśli napotkasz w swoim życiu niepowodzenia lub różne trudności, potrafisz narzekać na Boga, a widząc, że nie obdarza cię On łaską ani nie rozwiązuje twoich trudności, możesz odwrócić się i opuścić dom Boży, tracąc wiarę. Jeśli wkroczyłeś w niektóre aspekty prawdy o wykonywaniu obowiązku – tej najbardziej fundamentalnej z prawd – dowodzi to, że jesteś już z nią połączony; jesteś już połączony z prawdorzeczywistością i dokonałeś pewnego wejścia. Jeśli nie masz nic z tej prawdorzeczywistości, nawet odrobiny, to dowodzi to, że prawda nie zakorzeniła się jeszcze w twoim sercu.

Właśnie omówiłem, czym jest obowiązek, a także skąd się wziął i jak powstał, aby ludzie zrozumieli, czym on dokładnie jest. Jakie korzyści płyną z tej wiedzy? Gdy ludzie zrozumieją prawdę o tym, czym jest obowiązek, poznają jego znaczenie. Przynajmniej poczują w głębi serca, że powinni mieć właściwe podejście do obowiązku i że nie mogą działać samowolnie. Przynajmniej będą mieli tę świadomość. Chociaż obowiązek jest tym, co powinieneś wykonać, i jest zadaniem oraz misją daną ci przez Boga, nie jest to twoja osobista sprawa ani twoja własna praca. Może to brzmieć jak sprzeczność, ale taka jest prawda. Wszystko, co jest prawdą, ma swoje aplikacje, związane z praktyką i wejściem w prawdorzeczywistość, a także z Bożymi wymaganiami. Nie są to czcze słowa. Taka właśnie jest prawda; tylko poprzez doświadczanie i wchodzenie w prawdorzeczywistość możesz coraz lepiej rozumieć ten jej aspekt. Jeśli zawsze będziesz kwestionować prawdę, mieć co do niej wątpliwości, badać ją i analizować, to nigdy nie stanie się dla ciebie prawdą. Nie będzie miała odniesienia do twojego prawdziwego życia i nie będzie w stanie niczego w tobie zmienić. Jeśli ktoś przyjmie prawdę z całego serca i potraktuje ją jako przewodniczkę wskazującą jak żyć i postępować, jak się zachowywać i jak wierzyć w Boga, wówczas zmieni ona jego życie. Zmieni jego życiowe cele, kierunek życia i sposób interakcji ze światem. Taki wpływ wywiera prawda. Zrozumienie, czym jest obowiązek, z pewnością przyniesie ludziom wielką korzyść i pomoc w wykonywaniu ich obowiązku. Człowiek będzie przynajmniej wiedział, że obowiązek jest bardzo ważny dla każdego, kto wierzy w Boga, i że ma on jeszcze większe znaczenie dla tych, którzy są zainteresowani zbawieniem i udoskonaleniem lub mają szczególne wymagania i aspiracje w tym zakresie. Jest to najbardziej fundamentalna prawda, którą każdy powinien zrozumieć, aby zostać zbawionym, a także najbardziej fundamentalna prawda, w którą należy wkroczyć. Jeśli nie rozumiesz, czym jest obowiązek, to nie będziesz wiedział, jak go właściwie wypełnić, nie będziesz też wiedział, jak prawidłowo przyjąć i traktować swój obowiązek. Jest to niebezpieczne – z jednej strony, nie będziesz w stanie dobrze wypełnić swojego obowiązku i będziesz postępować samowolnie i niedbale; z drugiej strony, możesz robić rzeczy, które zakłócą i zaburzają pracę kościoła, a nawet popełniać złe uczynki, które naruszą Boże dekrety administracyjne. Mówiąc nieco zachowawczo, możesz zostać odizolowany na czas refleksji, a w poważnych przypadkach nawet wyeliminowany. Dlatego zrozumienie, czym jest obowiązek, choć jest bardzo podstawowym aspektem prawdy, jest związane z naszym zbawieniem; to nie jest coś mało istotnego, to bardzo ważne. Gdy ludzie już zrozumieją, czym jest obowiązek, nie chodzi tylko o to, by zapoznali się z doktryną; prawdziwym celem jest to, by zrozumieli Boże intencje i podchodzili do swojego obowiązku z właściwą postawą. Bez względu na to, jaki obowiązek człowiek wykonuje, nie może osiągnąć żadnego rezultatu po prostu wkładając w to wysiłek; ciągłe myślenie, że obowiązek można właściwie wypełnić tylko dzięki wysiłkowi, świadczy o braku duchowego zrozumienia. W rzeczywistości wykonywanie obowiązku wiąże się z wieloma szczegółami, w tym z właściwym nastawieniem, zasadami praktyki i prawdziwym podporządkowaniem, a także z posiadaniem duchowej mądrości. Tylko wtedy, gdy ktoś posiada te aspekty prawdy, może dobrze wypełniać swoje obowiązki i w pełni rozwiązać problem wykonywania obowiązków w niedbały sposób. Ci, którzy nie mają właściwego podejścia do swoich obowiązków, to ludzie, którym brakuje prawdorzeczywistości oraz bogobojnego serca i którzy są pozbawieni sumienia i rozumu. Zatem, aby podążać za Bogiem, trzeba rozumieć znaczenie wykonywania obowiązku; jest to kluczowe dla podążania za Bogiem.

Kiedy zrozumiesz, czym jest obowiązek i jakie jest jego pochodzenie, zobaczysz różnicę między naturą obowiązku a naturą pracy w społeczeństwie. Na czym polega różnica między traktowaniem pracy powierzonej ci przez dom Boży jako obowiązku a traktowaniem jej jako pracy w świecie? Jeśli traktujesz ją jako obowiązek, musisz szukać Bożych intencji i prawdy. Powiesz: „To jest mój obowiązek, więc jak mam się do niego zabrać? Czego wymaga Bóg? Jakie są przepisy kościelne? Muszę mieć jasność co do zasad, które są z tym związane”. Tylko takie praktykowanie jest właściwym podchodzeniem do swojego obowiązku; tylko taką postawę ludzie powinni mieć wobec swojego obowiązku. A jaką postawę powinni mieć ludzie, gdy mają do czynienia z pracą w świecie lub sprawami w życiu osobistym? Czy wówczas również powinno się poszukiwać prawdy lub zasad? Można to robić, ale te zasady będą dotyczyły jedynie zarabiania większej ilości pieniędzy, prowadzenia dobrego życia, gromadzenia bogactwa, osiągania sukcesu oraz zdobywania sławy i zysku – tylko z takimi zasadami mamy tu do czynienia. Są one całkowicie doczesne i wynikają z aktualnych trendów; są to zasady szatana i niegodziwej ludzkości. Jakie są zasady wykonywania obowiązku? Muszą zdecydowanie spełniać Boże wymagania; są ściśle, wręcz nierozerwalnie powiązane z prawdą i Bożymi wymaganiami. W przeciwieństwie do tego, zawody lub prace, które ludzie wykonują w świecie, nie mają nic wspólnego z prawdą ani Bożymi wymaganiami. Jeśli tylko jesteś zdolny, chętny do znoszenia trudów, pracowity, zły i zuchwały, to możesz wyróżniać się w społeczeństwie, a nawet zbudować wielką karierę. Jednak te zasady i filozofie nie są potrzebne w domu Bożym. W domu Bożym, bez względu na to, jaki rodzaj obowiązku wykonujesz, bez względu na jego charakter i na to, czy jest postrzegany jako wysoki, czy niski, szlachetny, czy skromny, bez względu na to, czy jest prestiżowy, czy mało znaczący, bez względu na to, czy został ci powierzony przez Boga, czy przydzielony przez przywódcę kościoła – bez względu na to, jakie zadanie przydziela ci dom Boży, zasady, których się trzymasz, wykonując swoją pracę, nie powinny wykraczać poza zasady prawdy. Powinny one być związane z prawdą, z Bożymi wymaganiami oraz z przepisami i ustaleniami dotyczącymi pracy w domu Bożym. Krótko mówiąc, należy odróżniać obowiązek od pracy wykonywanej w świecie.

Dlaczego omawiamy różnicę między wykonywaniem obowiązku a angażowaniem się w pracę świecką? Czy jest to ważne? (Tak). Co jest w tym ważnego? Odnosi się to do postawy, jaką ludzie mają wobec wykonywania swojego obowiązku. Nie przenoście postaw i zasad, którymi kierujecie się w pracy doczesnej, do sfery wykonywania obowiązków. Jakie będą konsekwencje takiego postępowania? (Działanie zgodnie z własnymi pragnieniami). Działanie zgodnie z własnymi pragnieniami jest powszechnym problemem; to brak chęci konsultowania się z innymi podczas wykonywania zadań, chęć posiadania ostatecznego słowa i robienia wszystkiego, co się chce, poczucie, że takie postępowanie przynosi pocieszenie i zadowolenie oraz że nie pociąga za sobą żadnego ucisku lub nieszczęścia. Ponadto często prowadzi ono do intryg, zazdrości, sporów i tworzenia klik, a także do szukania nagród i uznania, popisywania się, niedbałego działania, nieodpowiedzialności, oszukiwania tych nad i pod sobą oraz ustanawiania własnego królestwa. Krótko mówiąc, wykonywanie obowiązku różni się od angażowania się w pracę poza kościołem; wykonywanie obowiązku jest Bożym wymogiem i zarządzeniem – oto największa różnica między wykonywaniem obowiązku a angażowaniem się w pracę w świecie. Obowiązek należy wykonywać zgodnie z Bożymi wymaganiami i opierając się na zasadach prawdy. Obowiązek nie podlega osobistemu zarządzaniu ani nie jest prywatnym biznesem, a już na pewno nie jest to niczyja osobista sprawa. Nie ma żadnego związku z osobistymi interesami, dumą, statusem, wpływami czy perspektywami na przyszłość; odnosi się jedynie do wejścia ludzi w życie i zmiany ich usposobienia, a także do Bożego dzieła zarządzania. W przeciwieństwie do tego, gdy jesteś zaangażowany w pracę poza kościołem, jesteś całkowicie skoncentrowany na osobistym zarządzaniu. Bez względu na to, czy wykonujesz pracę, czy prowadzisz biznes, niezależnie od tego, jak wielkie koszty ponosisz, z ilu rzeczy rezygnujesz lub jak wiele cierpienia znosisz – czy to w aspekcie emocjonalnym, czy fizycznym – czy też jesteś zastraszany i poniżany lub niezrozumiany, a nawet doświadczasz ogromnej presji ze strony innych, wszystko, co robisz, obraca się wokół twojej woli, twoich aspiracji, ambicji i pragnień. Jedynie taką ma to naturę. Ta natura to po prostu angażowanie się w osobiste zarządzanie i realizowanie własnego przedsięwzięcia. Pośród rodzaju ludzkiego nie ma ani jednej osoby, która powiedziałaby: „Pełnię służbę publiczną dla dobra ludzkości; chcę postępować zgodnie z boskimi doktrynami i zasadami nadanymi przez Niebo”. Nie ma takiej osoby. Nawet jeśli ktoś wyjdzie z inicjatywą i powie: „Chcę podjąć się najbardziej altruistycznego i największego przedsięwzięcia dla ludzkości, by zapewnić ludziom dobrobyt i czynić dobro”, jego cel nie jest tak czysty; robi to dla sławy. Czy nie jest to angażowanie się w osobiste zarządzanie? To wszystko dzieje się dla osobistego zarządzania. Bez względu na to, jak dobrze brzmią słowa takich ludzi, bez względu na to, jak wiele cierpień przeszli, jak wielką cenę zapłacili, jak wielki wkład wnieśli, czy też zmienili ludzkość, dokonali jakiejś epokowej transformacji lub zapoczątkowali nową erę, cokolwiek robią, nie czynią tego dla innych, lecz dla siebie. Wszystkie zepsute istoty ludzkie postępują w ten sposób. Niezależnie od tego, czy ktoś robi coś wielkiego, czy małego, jego celem jest albo zdobycie rozgłosu, albo zysku. Jaka jest natura jego działań? Jest to angażowanie się w zarządzanie osobiste. Czy osobiste zarządzanie ma coś wspólnego z Bożym zarządzaniem? Nie ma z nim absolutnie żadnego związku. Niektórzy mówią: „To nieprawda. Pewni ludzie przychodzą na ten świat i zmieniają epokę; czy nie zostało to zarazem z góry ustalone przez Boga? Czy nie ma to również związku z Jego zarządzaniem?”. Czy te rzeczy są ze sobą powiązane? (Nie). Dlaczego twierdzicie, że nie ma to ze sobą związku? (Ponieważ nie ma to nic wspólnego z Bożym dziełem zbawienia ludzkości). Dobrze powiedziane; jeśli nie ma to nic wspólnego z Bożym dziełem zbawienia ludzkości, to nie ma związku z Bożym zarządzaniem. Jednakże stwierdzenie to jest tylko w połowie prawdziwe; jest tu jeszcze jeden warunek wstępny, kwestia istoty. Jeśli nie ma to związku z Bożym planem zarządzania, to jest to tylko ludzkie zarządzanie. To jeden aspekt, ale pozwólcie, że dodam coś jeszcze: ludzie robią to dla osobistej sławy i korzyści; ostatecznym beneficjentem są oni sami, taka jest natura ich działań. Komu ma służyć natura ich działań, zasady, którymi się kierują, i ostateczny rezultat wszystkiego, co robią? (Im samym). Im samym, a w zawoalowany sposób komu? (Szatanowi). Dokładnie, szatanowi. Jaka jest natura robienia czegokolwiek dla szatana? (Bycie wrogiem Boga). A jaka istota leży u podłoża bycia wrogiem Boga? Dlaczego mówimy, że jest to bycie wrogiem Boga? (Punkt wyjścia, pochodzenie i zasady ich działań są sprzeczne ze słowami Boga). Jest to jeden z aspektów i jest to kwestia fundamentalna. Punkt wyjścia, pochodzenie i zasady tego, co robią, pochodzą od szatana i są niegodziwe, więc jaki jest ostateczny rezultat? O kim składają świadectwo? (O szatanie). Zgadza się, składają świadectwo o szatanie. Czy w całej historii ludzkości był jakiś historyk lub pisarz, który przypisywał Stwórcy osiągnięcia ludzi w każdej epoce? (Nie). Mówią tylko, że jest to spuścizna lub wspaniałe osiągnięcia wynikające z wielkich przedsięwzięć ludzkości. Kogo reprezentują w oczach ludzkości ci wielcy ludzie i sławne postacie, które pozostawiają po sobie te rzeczy? Skażeni ludzie otaczają czcią każdą sławną postać, wielką osobę lub tych, którzy wnieśli znaczący wkład w rozwój ludzkości. Miejsce, jakie ci wielcy ludzie zajmują w ludzkich sercach, jest miejscem, które ludzie uważają za pozycję Boga. Czyż nie jest to sedno sprawy? (Tak). Właśnie powiedzieliśmy, że pochodzenie, motywy, punkty wyjścia i zasady stojące za działaniami ludzi są zakorzenione w szatańskiej logice i nie są zgodne z prawdą. Ludzie osiągają coś za pomocą ludzkich środków lub dzięki swoim talentom i zyskują sławę pośród innych, a ostateczną konsekwencją jest to, że ludzkość przypisuje to wszystko szatanowi; dokładnie tak samo, jak wielu ludzi obecnie czci znane i wielkie postacie historyczne, takie jak Konfucjusz czy Guan Yu. Niezależnie od tego, jak wielkich czynów dokonali ci ludzie, zasadniczo rzecz biorąc, to Bóg sprawił, że wszystkie te postacie pojawiły się na tym świecie i dokonały określonych rzeczy w różnych epokach. Jednak w całej udokumentowanej historii ludzkości, zarówno starożytnej, jak i współczesnej, nie ma ani jednego przypadku, który niósłby świadectwo o czynach Stwórcy. Jedynie Biblia odnotowuje pewne elementy dwóch etapów Bożego dzieła w Wieku Prawa i Wieku Łaski, ale nawet tam ilość spisanych słów Boga, jest dość ograniczona. W rzeczywistości Bóg wypowiedział wiele słów i dokonał licznych czynów, ale to, co zostało spisane przez ludzi, jest niezwykle ubogie. Tymczasem istnieją niezliczone księgi, które odnotowują, poświadczają lub wychwalają sławnych i wielkich ludzi. Czyż nie wyjaśnia to istoty kwestii, o której właśnie rozmawialiśmy? Właśnie wspomnieliśmy, że sławni i wielcy ludzie na przestrzeni dziejów działali dla samych siebie, w istocie działając dla szatana. Pokazuje to, że nie wykonywali swoich obowiązków, ale raczej sami wszystkim zarządzali lub angażowali się we własne przedsięwzięcia. Jaka jest natura, istota każdej pracy, którą ludzie podejmują na świecie? (Zaangażowanie w zarządzanie osobiste). Dlaczego uważa się, że jest to zaangażowanie w zarządzanie osobiste? Jaka jest tego przyczyna? Ponieważ to o szatanie składają świadectwo; ich zasady i motywacje do działania pochodzą od szatana i nie mają nic wspólnego z prawdą ani Bożymi wymaganiami. Jaka jest natomiast natura obowiązku? Odnosi się ona do pracy wykonywanej zgodnie z Bożymi wymaganiami, co oznacza, że praca musi być oparta na prawdzie, prowadzona zgodnie z zasadami prawdy i wykonywana zgodnie z Bożymi żądaniami. W rezultacie ludzie mogą składać świadectwo o Bogu, być Mu podporządkowani i posiadać wiedzę o Nim; mają głębsze zrozumienie Stwórcy i są Mu bardziej autentycznie podporządkowani, a co więcej, mogą robić to, co powinny robić istoty stworzone. Jest to największa różnica między tymi dwoma rodzajami pracy. Kiedy ludzie podejmują swoje obowiązki zgodnie z Bożymi wymaganiami, ich relacja z Bogiem coraz bardziej normalnieje. A czy jakakolwiek praca, w którą ludzie angażują się w doczesnym świecie, może przynieść taki skutek? Zdecydowanie nie, rezultat jest dokładnie odwrotny. Im więcej lat człowiek spędza na wykonywaniu takiej pracy, tym bardziej buntuje się przeciwko Bogu i tym bardziej się od Niego oddala. Im lepsze jest osobiste zarządzanie człowieka, tym bardziej oddala się on od Boga; im większe sukcesy odnosi w osobistym zarządzaniu, tym bardziej oddala się od Bożych wymagań. Dlatego wykonywanie obowiązku i angażowanie się w pracę w doczesnym świecie charakteryzują się dwiema zupełnie różnymi naturami.

Przed chwilą omówiliśmy różnicę między obowiązkiem człowieka a zaangażowaniem w pracę w świecie. Jaki aspekt prawdy ta dyskusja ma pomóc ludziom zrozumieć? Bez względu na to, jaki obowiązek jest ci powierzany, powinieneś wykonywać go tak, jak żąda tego Bóg. Na przykład, kiedy zostajesz wybrany na przywódcę kościoła, twoim obowiązkiem jest wykonywanie pracy przywódcy kościoła. Co powinieneś robić po podjęciu tej pracy w ramach obowiązku? Po pierwsze, wiedz, że tylko wykonanie pracy przywódcy jest wykonywaniem twojego obowiązku. Nie służysz jako jakiś urzędnik w świecie zewnętrznym; jeśli zostajesz przywódcą, a potem myślisz o sobie jako o urzędniku, to zbłądziłeś. Ale jeśli mówisz: „Teraz, gdy zostałem przywódcą kościoła, nie mogę być protekcjonalny, muszę stawiać się poniżej wszystkich innych, muszę uczynić ich lepszymi i ważniejszymi ode mnie”, to taka mentalność również jest błędna; udawanie jest bezużyteczne, jeśli nie rozumiesz prawdy. Nie pomoże tu nic poza właściwym zrozumieniem swojego obowiązku. Po pierwsze, musisz docenić, jak ważna jest praca przywódcy kościoła. Kościół może mieć kilkudziesięcioro członków, a ty musisz myśleć, jak poprowadzić tych ludzi przed Boże oblicze, jak pozwolić większości z nich zrozumieć prawdę i wkroczyć w prawdorzeczywistość. Musisz także poświęcić więcej czasu na podlewanie i wspieranie tych, którzy są zniechęceni i słabi, aby wyzwolili się z tego stanu i mogli wykonywać swoje obowiązki. Powinieneś też prowadzić wszystkich, którzy są zdolni do wykonywania obowiązku, w zrozumieniu prawdy i wejściu w rzeczywistość, w działaniu zgodnie z zasadami i w wykonywaniu obowiązku należycie, a tym samym z lepszym skutkiem. Są pewni ludzie, którzy wierzą w Boga od kilku lat, ale wykazują się dość złym człowieczeństwem, którzy zawsze zakłócają i zaburzają pracę kościoła – tych ludzi należy odpowiednio przyciąć; ci, którzy uparcie odmawiają okazania skruchy, powinni zostać usunięci. Należy z nimi postępować zgodnie z zasadami i stosownie nimi zarządzać. Jest też kwestia najważniejsza ze wszystkich: niektórzy ludzie w kościele posiadają stosunkowo dobre człowieczeństwo oraz odrobinę charakteru, i są zdolni do podjęcia się pewnego aspektu pracy; wszystkich takich ludzi należy bezzwłocznie pielęgnować, i to jak najszybciej; aby stali się kompetentni. Potrzebne im będzie szkolenie, bo nie będą w stanie zrobić niczego dobrze, jeśli nigdy żadnego szkolenia nie otrzymają. Czyż nie są to zadania, które przywódca lub pracownik musi pilnie i dobrze wykonywać? Jeśli zostałeś przywódcą, ale nie pamiętasz o tych sprawach i nie wykonujesz pracy w ten sposób, czy możesz dobrze wypełniać swój obowiązek? (Nie). Dla lidera kluczowe jest uporządkowanie każdego aspektu pracy kościoła. Po pierwsze, najważniejszą sprawą jest rozwijanie utalentowanych ludzi. Promuj tych, którzy odznaczają się dobrym człowieczeństwem i charakterem, a także rozwijaj ich i szkól. Po drugie, prowadź braci i siostry do wkroczenia w prawdorzeczywistość i umożliwiaj im dokonywanie autorefleksji, poznawanie siebie, rozeznawanie herezji i błędów, rozeznawanie ludzi i dobre wypełnianie swoich obowiązków – to część wejścia w życie. Po trzecie, umożliwiaj faktyczne wykonywanie obowiązków większości tych, którzy mogą je wykonywać (z wyjątkiem tych o gorszym człowieczeństwie) i zadbaj o to, aby osiągali wyniki w wykonywaniu swoich obowiązków, a nie tylko działali niedbale. Po czwarte, szybko zajmuj się tymi, którzy zakłócają i zaburzają pracę kościoła. Jeśli odrzucają prawdę przekazywaną podczas omówień, należy ich przyciąć. A jeśli przez cały czas nie okazują skruchy, powinni zostać odizolowani, by się zastanowili, a nawet usunięci lub wydaleni. Po piąte, pomagaj wybrańcom Bożym rozeznawać niedowiarków, fałszywych przywódców i antychrystów, jednocześnie chroniąc ich przed zwiedzeniem i umożliwiając im jak najszybsze wkroczenie na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Każdy z pięciu powyższych punktów jest ważny i stanowi nieodłączne zadanie przywództwa. To właśnie realizacja tych pięciu aspektów pracy czyni z kogoś wykwalifikowanego przywódcę kościoła. Ponadto należy odpowiednio postępować w szczególnych okolicznościach. Na przykład zniechęcenie i słabość niektórych osób mogą być tymczasowe, i powinieneś odpowiednio je potraktować. Nie można wydawać daleko idących osądów; jeśli osoba jest w danej chwili zniechęcona, a ty nazywasz ją „zniechęconą Zosią” lub „wiecznie zniechęconą” i mówisz, że Bóg już jej nie chce, to nie jest to właściwe. Co więcej, każdy powinien wypełniać swoją indywidualną rolę i wnosić wkład zgodnie ze swoimi umiejętnościami. Ustaleń dotyczących wykonywania obowiązku należy dokonywać odpowiednio na podstawie uzdolnień, talentów, charakteru, wieku i tego, jak długo dana osoba wierzy w Boga. Podejście to musi być dostosowane do różnych rodzajów ludzi, co pozwoli im wykonywać swoje obowiązki w domu Bożym i zmaksymalizuje ich przydatność. Jeśli będziesz pamiętać o tych czynnikach, zrodzi się w tobie brzemię i zawsze będziesz musiał skupiać się na obserwowaniu. Obserwowaniu czego? Nie tego, kto dobrze wygląda, po to, by wchodzić z nim w interakcje; nie tego, kto według ciebie jest brzydki, po to, by go wykluczyć; nie tego, kto wydaje się mieć możliwości i status, po to, by się z nim bratać; a już na pewno nie tego, kto ci się nie kłania, po to, byś mógł go ukarać. Nie masz obserwować żadnej z tych rzeczy. Na co więc powinieneś zwracać uwagę? Powinieneś rozróżniać ludzi na podstawie słów Boga, Jego postaw i wymagań wobec różnych typów ludzi oraz traktować ich opierając się na zasadach, to bowiem jest zgodne z prawdą. Po pierwsze, sklasyfikuj wszystkie typy ludzi w kościele: ci, którzy mają duży potencjał i są w stanie przyjąć prawdę, stanowią jedną kategorię, ci, którzy mają słaby potencjał i nie są w stanie przyjąć prawdy, stanowią inną kategorię, ci, którzy mogą wykonywać swoje obowiązki, stanowią kolejną kategorię, a ci, którzy nie mogą, jeszcze inną. Ostatecznie, tych niedowiarków, którzy zawsze narzekają, rozpowszechniają pojęcia, popadają w zniechęcenie i wywołują niepokoje, również należy umieścić w tej samej kategorii. Kiedy już sklasyfikujesz wszystkich i dokładnie rozpoznasz prawdziwy stan każdej grupy zgodnie ze słowami Bożymi oraz jasno zobaczysz, kto może zostać zbawiony, a kto nie, wtedy będziesz w stanie przejrzeć ludzi wszelkiego rodzaju; zrozumiesz Boże intencje i będziesz wiedział, kogo Bóg chce zbawić, a kogo wyeliminować. Czy to wszystko nie wynika z twojego brzemienia? Czyż nie jest to właściwa postawa wobec obowiązku? Jeśli posiadasz tę właściwą postawę i rodzi się w tobie brzemię, możesz dobrze wykonywać swoją pracę. Jeśli nie traktujesz swoich obowiązków w ten sposób, ale raczej postrzegasz ich wykonywanie jak pełnienie oficjalnej funkcji, zawsze myśląc: „Bycie przywódcą jest jak sprawowanie urzędu; to błogosławieństwo od Boga! Teraz, gdy mam status, ludzie muszą mnie słuchać, a to dobrze!” – jeśli myślisz, że bycie liderem jest tym samym, co bycie urzędnikiem, to masz kłopoty. Z pewnością będziesz przewodził innym w sposób typowy dla urzędnika i kierując się tym, jak działają urzędnicy; czy w takim razie będziesz w stanie właściwie wykonywać pracę kościoła? Z takim podejściem bez wątpienia zostaniesz zdemaskowany i wyeliminowany. Zawsze postrzegałbyś siebie jako urzędnika, oczekując, że dokądkolwiek się udasz, będą cię otaczać ludzie, którzy podporządkują się wszystkiemu, co powiesz. Ponadto, jako pierwszy miałbyś mieć dostęp do wszelkich korzyści w kościele. Bez względu na to, jaka praca byłaby do wykonania w kościele, ty byś jedynie wydawał rozkazy i nie musiałbyś robić niczego sam. Co to za nastawienie? Czy nie jest to rozkoszowanie się korzyściami płynącymi ze statusu? Czy nie jest to zepsute usposobienie? Wszyscy ci, którzy nie dążą do prawdy, wykonują swoje obowiązki kierując się szatańskim usposobieniem. Wielu przywódców i pracowników zostało zdemaskowanych i wyeliminowanych, ponieważ zawsze wykonywali swoje obowiązki kierując się szatańskim usposobieniem, nie przyjmując choćby cienia prawdy. Obecnie niektórzy przywódcy nadal zachowują się w ten sposób. Po objęciu funkcji przywódczej czują się nieco podekscytowani i zadowoleni z siebie. Trudno opisać to uczucie, ale w każdym razie uważają, że całkiem dobrze sobie poradzili. Jednak potem przychodzi refleksja: „Nie mogę być zarozumiały. Zarozumiałość jest oznaką arogancji, a arogancja zwiastuje porażkę. Powinienem być powściągliwy”. Na pozór zachowują się skromnie i mówią wszystkim, że to Bóg ich wywyższył, powierzając im to zadanie, więc nie mają innego wyjścia, jak tylko je wykonać. W głębi duszy jednak skrycie się cieszą: „Wreszcie zostałem wybrany. Kto powiedział, że mój charakter nie jest dobry? Czy wybrano by mnie, gdyby mój charakter był słaby? Dlaczego nie wybrano kogoś innego? Wygląda na to, że mam przewagę nad innymi”. To są pierwsze rzeczy, które przychodzą im na myśl, gdy spoczął na nich ten obowiązek. Nie zastanawiają się: „Skoro spoczywa na mnie ten obowiązek, jak powinienem go wykonać? Kto w przeszłości wykonał dobrą pracę, od kogo powinienem się uczyć? Jakie są Boże wymagania dotyczące wykonywania tego obowiązku? Czy istnieją takie wymagania w regułach opisujących organizację pracy kościoła? Nigdy wcześniej nie przejmowałem się tymi aspektami pracy kościoła, ale teraz, gdy wybrano mnie na przywódcę, co powinienem robić?”. Właściwie, dopóki człowiek ma postanowienie i potrafi szukać prawdy, dopóty jest przed nim ścieżka. Jeśli traktujesz tę pracę jako swój obowiązek, łatwo będzie ci wykonywać ją dobrze. Niektórzy ludzie zostają przywódcami i mówią: „To mi powierzono tych ludzi? To, jak uczestniczą w zgromadzeniach i jaka praca zostanie im przydzielona, będzie zależało ode mnie? Ojej, czuję teraz wielki ciężar na sercu”. Co sugerują te słowa? Sugerują, jakoby mogli dokonać wielkich rzeczy; to wszystko pusta gadanina i doktryny. Czy taka osoba nie jest trochę obłudna? Czy ktoś z was kiedykolwiek mówił takie rzeczy? (Tak). W takim razie wy wszyscy również jesteście hipokrytami. Jednak takie zachowanie jest naturalne dla ludzi. Nawet ci, którzy zostają podrzędnymi urzędnikami, muszą się trochę popisywać. Nagle czują, że ich osobista wartość wzrosła, i jak tylko zasmakują statusu, sławy i zysku, ich serca są poruszone jak wzburzone morze i stają się zupełnie innymi ludźmi. Ujawniają się ich skażone skłonności i ekstrawaganckie pragnienia. Wszyscy przejawiają takie negatywne, pasywne zachowania. Jest to cecha wspólna zepsutej ludzkości. Posiada ją każdy, kto jest skażoną istotą ludzką. Niektórzy po objęciu przywództwa nie są już pewni, jak powinni chodzić; inni nie mają pewności, jak powinni rozmawiać z ludźmi. Oczywiście nie jest to spowodowane nieśmiałością, ale raczej niepewnością co do tego, jak przywódca powinien się zachowywać. Inni, po objęciu stanowiska przywódcy, nie są pewni, co jeść lub w co się ubierać. Istnieją różne rodzaje zachowań. Czy ktoś z was wykazuje takie zachowania? Z pewnością wszyscy je wykazujecie, ale w różnym stopniu. Więc ile czasu zajmie porzucenie tych stanów i zachowań? Rok czy dwa, trzy czy pięć, a może dziesięć lat? To zależy od determinacji człowieka w dążeniu do prawdy i tego, w jakim stopniu do niej dąży.

W procesie dążenia do prawdy jej zrozumienie przez niektórych ludzi jest wprost proporcjonalne do ich wejścia; te dwie rzeczy są równoważne. Mogą wejść w tyle prawdy, ile są w stanie zrozumieć; głębia ich zrozumienia prawdy jest również głębią ich wejścia, a także głębią ich pojmowania, uczuć i doświadczeń. Jednakże niektórzy ludzie rozumieją wiele doktryn, ale ich praktyka i wejście są zerowe. Dlatego bez względu na to, ile kazań wysłuchali, nigdy nie są w stanie rozwiązać swoich wewnętrznych trudności. W obliczu jakiegoś niewielkiego problemu ich brzydka strona natychmiast wychodzi na jaw i nie mogą nad nią zapanować bez względu na to, jak się starają; nieważne, jak ją ukrywają, ich zepsucie i tak się przejawia. Nadal są niezdolni do przyjęcia prawdy lub szukania w niej rozwiązań. Uczą się nawet zakładać maskę, oszukiwać i udawać, że są dobrzy. Przez cały czas ich zepsute skłonności nie zostają odrzucone i nie zmieniają się; jest to wynik braku dążenia do prawdy. Tak więc koniec końców wszystko sprowadza się do tego samego zdania: Dążenie do prawdy jest bardzo ważne. To samo dotyczy wykonywania swoich obowiązków. Bez względu na to, jaki obowiązek ci powierzono, bez względu na to, jaki obowiązek na tobie spoczywa, bez względu na to, czy jest to obowiązek wiążący się z wielką odpowiedzialnością, czy prostszy, albo nawet niezbyt znaczący, jeśli jesteś w stanie poszukiwać prawdy i traktować ten obowiązek zgodnie z zasadami prawdy, będziesz w stanie dobrze go wypełnić. Co więcej, podczas procesu wykonywania swoich obowiązków będziesz doświadczać różnych stopni wzrostu zarówno w wejściu w życie, jak i w zmianie usposobienia. Jeśli jednak nie dążysz do prawdy, a jedynie traktujesz obowiązek jako coś, czym sam zarządzasz, jako własne zadanie lub własne preferencje czy osobistą pracę, to masz problem. Traktowanie obowiązku jako prywatnej sprawy a traktowanie go zgodnie z zasadami prawdy to dwie różne rzeczy. Kiedy traktujesz swój obowiązek jako coś, czym sam zarządzasz, do czego dążysz? Do sławy, zysku i statusu, oczekując, że inni spełnią twoje żądania. Jaki będzie końcowy rezultat takiego wykonywania obowiązków? Z jednej strony, taki sposób wykonywania obowiązków nie spełnia standardów; jest to daremny wysiłek. Nawet jeśli z pozoru wydaje się, że włożyłeś w to wielki wysiłek, nie szukałeś prawdy, więc twój obowiązek przyniesie mizerne owoce, a Bóg nie będzie zadowolony. Z drugiej strony, często będziesz się dopuszczać wykroczeń, zakłócać pracę i przeszkadzać w niej oraz popełniać błędy, które przyniosą negatywne konsekwencje. Wielu ludzi nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków. Działają arbitralnie, samowolnie, nie osiągając w zasadzie żadnych rezultatów, a czasem nawet powodując straty w pracy kościoła. Wykonywanie obowiązku w taki sposób naprawdę zakłóca i zaburza pracę kościoła; jest to wręcz zachowanie złego człowieka. Osoby, które konsekwentnie podchodzą do wykonywania swoich obowiązków w sposób niedbały, muszą zostać zdemaskowane, aby mogły zastanowić się nad sobą. Jeśli naprawdę potrafią zdobyć się na autorefleksję, dostrzec swoje błędy i znienawidzić siebie, mogą pozostać i kontynuować pełnienie obowiązków. Ale jeśli nigdy nie przyznają się do swoich błędów, wciąż bronią się i usprawiedliwiają, twierdząc, że w domu Bożym nie ma miłości i że są traktowani niesprawiedliwie, to jest to oznaka nieustępliwego braku skruchy. Tacy ludzie powinni zostać usunięci z kościoła. Jaka jest pierwotna przyczyna tego, że ludzie ci zakłócają i zaburzają porządek? Czy dlatego, że celowo planowali to robić? Nie, głównym powodem jest to, że w ogóle nie mają miłości do prawdy, a ich człowieczeństwo jest bardzo złe. Niektóre z tych osób mają trochę charakteru i potrafią zrozumieć prawdę, ale nie przyjmują jej w najmniejszym stopniu, nie mówiąc już o jej praktykowaniu. Ich człowieczeństwo jest wyjątkowo nikczemne. Niezależnie od tego, jakie obowiązki wykonują, zawsze powodują zakłócenia i niepokoje, niweczą pracę kościoła, a ich działania przynoszą wiele złych skutków i wywierają straszny wpływ. Nie ma wątpliwości, że te osoby są niedowiarkami i że wszyscy są ludźmi złymi. To głównie z tego powodu są eliminowani. Większość ludzi potrafi rozpoznać niedowiarków. Kiedy widzą różne zachowania tych osób, odczuwają złość. Jak można było uznać tych ludzi za wierzących w Boga? Są oni pachołkami szatana, wysłanymi, by zakłócać i zaburzać pracę kościoła. Niektórzy z nich to istne darmozjady, należą oni do tych, którzy kochają wygodę i nienawidzą pracować; nie chcą wykonywać żadnej pracy, ale nadal chcą dobrze zjeść każdego dnia. Czyż nie są pasożytami? Są nawet gorsi od psów stróżujących. Zatem tacy ludzie zostali wyeliminowani. Ludzie, którzy naprawdę wierzą w Boga, to wszyscy ci, którzy są chętni i gotowi do wykonywania swoich obowiązków. Chociaż większość ludzi nie wie, co tak naprawdę oznacza obowiązek, to przynajmniej w głębi serca wiedzą, że człowiek powinien wykonywać swój obowiązek, i są gotowi to robić. Ale czy gotowość do wykonywania swoich obowiązków oznacza, że ktoś praktykuje prawdę? Czy ta wewnętrzna gotowość oznacza, że ktoś dobrze wypełnił swoje obowiązki? Absolutnie nie. Trzeba wcielać prawdę w życie i spełniać standardy działania zgodnie z zasadami, aby można było uznać, że dobrze wypełniło się swoje obowiązki. Dopóki nie wprowadzisz prawdy w życie, nie mają znaczenia twoje deklaracje odnośnie do tego, jak wielką wiarę posiadasz lub jak gorliwy i chętny jesteś – gotów zaryzykować życie, bez zastanowienia przejść przez ogień i wodę – wszytko to są tylko slogany, które nie służą żadnemu celowi. Mając tę gotowość, musisz również działać zgodnie z zasadami prawdy. Mówisz: „Nie kocham szczególnie prawdy ani do niej nie dążę i nie zmieniłem zbytnio swojego usposobienia podczas wykonywania swoich obowiązków. Ale jest jedna rzecz, której się trzymam: wykonuję wszystkie polecenia. Nie wywołuję zakłóceń ani niepokojów; może nie jestem w stanie w pełni się podporządkować, ale się słucham”. Czy ktoś, kto to potrafi tak postępować, nie mógłby pozostać w kościele i normalnie wykonywać swoich obowiązków? Ale ci źli ludzie i niedowiarkowie, którzy zostali usunięci, nie byli w stanie spełnić nawet tego najmniejszego wymogu, a ponadto wywoływali niepokój. Takim niedowiarkom lub złym ludziom nie należy pozwalać na pozostanie w kościele i wykonywanie obowiązków. Wybrańcy Boży muszą rozróżniać niedowiarków i złych ludzi; w przeciwnym razie łatwo dadzą się im zwieść. Każda osoba posiadająca sumienie i rozum powinna przyjąć postawę odrzucenia wobec niedowiarków i złych ludzi.

Wykonywanie swoich obowiązków to najważniejszy aspekt wiary w Boga. Najpierw należy pojąć, czym jest obowiązek, a następnie stopniowo zdobywać prawdziwe doświadczenie i zrozumienie w tym zakresie. Jakim niezbędnym minimum powinna się wykazać osoba wobec swoich obowiązków? Jeśli mówisz: „Dom Boży przydzielił mi ten obowiązek, więc należy on do mnie. Mogę robić, co mi się podoba, ponieważ jest to moja sprawa i nikt nie może mi w tym przeszkadzać”, to czy jest to dopuszczalna postawa? Absolutnie nie. Jeśli wykonujesz obowiązki z takim nastawieniem, to masz kłopoty, ponieważ ta postawa nie jest zgodna z prawdozasadami. Polega ona raczej na robieniu tego, co chcesz, niż na szukaniu prawdy, nie mówiąc już o posiadaniu bogobojnego serca. Jeśli człowiek jest zbyt samowolny, będzie nieco zaniedbywać właściwą pracę podczas wykonywania swojego obowiązku. Jaką postawę powinna mieć osoba wykonująca obowiązek? Musi mieć pragnienie podporządkowania się Bogu i zadowalania Go. Jeśli nie wykona powierzonego jej przez Boga zadania, czuje, że zawiodła Boga; a jeśli nie wykona swojego obowiązku właściwie, czuje, że nie jest godna nazywać się człowiekiem. Taka postawa podczas wykonywania obowiązku sprawia, że jesteś lojalny. Aby dobrze wykonywać swój obowiązek, trzeba najpierw wiedzieć, czego żąda Bóg, szukać prawd i zasad. Gdy już upewnisz się, że powierzone ci przez Boga zadanie jest twoim obowiązkiem, powinieneś szukać odpowiedzi na pytanie: „Jak mogę dobrze wykonywać ten obowiązek? Które prawdozasady powinienem praktykować? Czego Bóg wymaga od ludzi? Jaką pracę powinienem wykonywać? Jak powinienem postępować, aby wywiązać się ze swoich zobowiązań i być lojalnym?”. Wobec kogo jesteś lojalny? Wobec Boga. Musisz być lojalny wobec Boga i wywiązywać się ze swoich zobowiązań względem ludzi. Powinieneś wykonywać swoje obowiązki zgodnie ze słowami Bożymi i prawdozasadami oraz mocno trzymać się tych obowiązków. Co to znaczy mocno trzymać się obowiązków? Na przykład, jeśli został ci przydzielony obowiązek na rok lub dwa, ale dotychczas nikt cię nie sprawdzał, co powinieneś zrobić? Jeśli nikt cię nie sprawdza, czy to znaczy, że nie masz już obowiązku? Nie. Nie zwracaj uwagi na to, czy ktoś cię sprawdza lub czy kontroluje, co robisz; to zadanie zostało ci powierzone, więc na tobie ciąży odpowiedzialność. Powinieneś się zastanowić, jak należy wykonać tę pracę i jak wykonać ją dobrze, i tak właśnie powinieneś to zrobić. Jeśli zawsze czekasz na to, że inni będą cię sprawdzać, że będą cię nadzorować i zachęcać, czy jest to postawa, jaką powinieneś przejawiać wobec swoich obowiązków? Co to za postawa? To jest postawa negatywna; nie jest to postawa, jaką powinieneś przyjąć wobec swoich obowiązków. Jeśli przyjmiesz taką postawę, z pewnością nie będziesz należycie wykonywać swojego obowiązku. Aby go dobrze wykonywać, powinieneś najpierw mieć odpowiednie nastawienie, które musi być zgodne z prawdozasadami. Jest to jedyny sposób na zagwarantowanie, że dobrze wykonasz swój obowiązek.

Jeśli chodzi o to, czym jest obowiązek, o stosunek do obowiązku, a także o różnicę między wykonywaniem swojego obowiązku a angażowaniem się w jakąkolwiek ziemską pracę, na tym na razie zakończymy nasze omówienie tych tematów. Wszyscy powinniście zastanowić się nad treściami, które zostały omówione. Na przykład, po co omawiać związek między wykonywaniem swojego obowiązku a angażowaniem się w osobiste zarządzanie? Jaki jest zamierzony rezultat dyskutowania na te tematy? Z pozytywnej strony może to zapewnić ludziom właściwą ścieżkę, właściwy kierunek i właściwe zasady wykonywania swojego obowiązku. Z negatywnej strony może to również pomóc ludziom rozpoznać, które zachowania uznawane są za angażowanie się w zarządzanie osobiste. Te dwa aspekty są zarówno ze sobą powiązane, jak i różnią się od siebie. Zrozumienie tych dwóch stron nie polega na zrozumieniu słów prawdy; musisz pojąć, jakie stany i przejawy są z tym związane. Gdy już dogłębnie zrozumiesz te negatywne stany i przejawy oraz będziesz w stanie je rozpoznać, następnym razem, gdy je przejawisz, będziesz szukał prawdy, aby znaleźć wyjście z tej sytuacji, jeśli tylko jesteś osobą, która dąży do prawdy. Jeśli nie rozumiesz tego aspektu prawdy, możesz zaangażować się w osobiste zarządzanie, myśląc, że ponosisz koszty na rzecz Boga, a nawet wierząc, że wykonujesz swój obowiązek i jesteś bardzo lojalny. Takie konsekwencje wynikają z niezrozumienia prawdy. Na przykład, gdy podczas procesu wykonywania swojego obowiązku niektóre z twoich myśli i metod, a także intencje i pobudki stojące za twoimi działaniami, zostaną ujawnione, zdasz sobie sprawę, że nie wykonujesz swojego obowiązku i już odszedłeś od zasad i zakresu jego wykonywania; natura twoich działań się zmieniła i faktycznie angażujesz się w osobiste zarządzanie. Tylko wtedy, gdy zrozumiesz te prawdy, możesz znaleźć wyjście i położyć kres takim myślom, działaniom i przejawom. Jeśli jednak nie rozumiesz tej prawdy i angażujesz się w osobiste zarządzanie podczas wykonywania swojego obowiązku, będziesz nieświadomy faktu, że już naruszyłeś te zasady. Tak jak na przykład Paweł, który po tylu latach pracy i nieustannej gonitwy wykrzyczał Bogu: „Jeśli nie dasz mi korony, to nie jesteś Bogiem!”. Jak widać, wciąż był w stanie wypowiedzieć takie słowa. Jeśli obecnie ludzie, zrozumiawszy prawdę, nadal podążają ścieżką Pawła, to nie kochają prawdy. Jeśli jesteś osobą, która szczerze wierzy w Boga, zrozumienie prawdy jest dla ciebie kluczowe. Bez jej zrozumienia z pewnością żyjesz zgodnie z szatańskim usposobieniem. W najlepszym przypadku będziesz jedynie przestrzegać pewnych reguł i unikać popełniania oczywistych wykroczeń, myśląc, że praktykujesz prawdę. Byłoby to dość żałosne. Tak więc, jeśli ktoś pragnie dążyć do prawdy i chce wejść w prawdorzeczywistość, musi najpierw zrozumieć prawdę. Celem zrozumienia prawdy jest to, aby ludzie potrafili trafnie postrzegać innych ludzi i wydarzenia, byli wnikliwi, mieli zasady działania, ścieżkę praktyki i osiągnęli podporządkowanie się Bogu. Kiedy rozumiesz prawdę, potrafisz rozeznawać się co do wszelkiego rodzaju ludzi, wydarzeń i rzeczy, wybierać właściwą ścieżkę praktyki, mówić i działać zgodnie z zasadami, odrzucać skażone skłonności i osiągać uległość wobec Boga. Jeśli nie rozumiesz prawdy, to ścieżka, którą kroczysz, z pewnością będzie niewłaściwa i nie będziesz miał żadnego wejścia w życie, ani nie będziesz mógł zostać zbawiony. Niektórzy ludzie są szczególnie dobrzy w maskowaniu się, sprawiają wrażenie, jakby dążyli do prawdy, ale w swoich działaniach nie kierują się żadnymi zasadami, a wszystko, co robią, powoduje zakłócenia i przeszkody, stwarzając wiele kłopotów w pracy kościoła; tacy ludzie nie mogą być zbawieni. Dlatego celem częstego słuchania kazań oraz częstego jedzenia i picia słów Bożych nie jest powierzchowne zaangażowanie czy napełnianie serca, ani też wyposażenie się w doktryny czy praktykowanie elokwencji; jest nim wyposażenie się w prawdę i osiągnięcie zrozumienia prawdy. To, co właśnie zostało poruszone, tak naprawdę nie jest szczególnie głębokie, jeśli chodzi o prawdę poznania Boga; jest to najbardziej podstawowa prawda. Ludzkie zrozumienie prawdy jest ograniczone i różni się pod względem głębi, zależy też od potencjału danej osoby. Niektórzy ludzie pojmują głębiej, to znaczy mają zdolność pojmowania. Inni pojmują dość powierzchownie. Niezależnie od głębokości zrozumienia, najważniejsze jest praktykowanie prawdy. Jednak prawdy nie można podzielić na dużą lub małą, szlachetną lub niską, ani na głęboką lub płytką. Oznacza to, że prawdę można sklasyfikować jako najbardziej podstawową lub najbardziej elementarną, ale nie można jej podzielić na stopnie głębokości; po prostu ludzie rozumieją i doświadczają jej na różnych poziomach głębi. Wszystko, co dotyka istoty prawdy, jest równie głębokie i nie da się tego w pełni doświadczyć ani posiąść. Bez względu na to, o jaki aspekt prawdy chodzi, ludzie muszą w swojej praktyce i zrozumieniu zaczynać od najpłytszej warstwy, a następnie stopniowo przechodzić od płytkiej do głębokiej, osiągając prawdziwe zrozumienie prawdy i wchodząc w rzeczywistość. Najpłytszą częścią prawdy jest to, co można zrozumieć dosłownie. Jeśli ludzie nie mogą jej praktykować ani w nią wejść, to rozumieją tylko niektóre słowa i doktryny. Samo zrozumienie słów i doktryn jest dalekie od istoty prawdy. Ludzie, którzy nie rozumieją prawdy, zawsze uważają zdolność do wyjaśnienia dosłownego znaczenia za zrozumienie prawdy; to tylko ludzka ignorancja. Jeśli twoje praktykowanie prawdy polega jedynie na przestrzeganiu reguł i sztywnym ich stosowaniu bez żadnych zasad, nie myśl, że jest to praktykowanie prawdy i wchodzenie w rzeczywistość; wciąż jesteś od tego daleko. Jeśli będziesz kontynuować praktykę i doświadczanie przez kilka kolejnych lat i odkryjesz znacznie więcej światła, które wystarczy ci do tego, by praktykować i doświadczać przez dalszych kilka miesięcy lub lat, a później, mając jeszcze więcej doświadczenia, będziesz mógł odkryć jeszcze więcej światła, rozwijając się w ten sposób od płytkiego do głębokiego, krok po kroku, wtedy naprawdę będzie można uznać, że wkroczyłeś w prawdorzeczywistość. Jedynie ten, kto w pełni wszedł w prawdorzeczywistość, jest tym, który uzyskał prawdę. Nawet jeśli pewnego dnia urzeczywistnisz prawdorzeczywistość i będzie można powiedzieć, że osiągnąłeś prawdę, w rzeczywistości to, czego doświadczyłeś i co poznałeś, jest nadal ograniczone. Nie możesz powiedzieć, że jesteś prawdą, ani twierdzić tak jak Paweł: „Dla mnie życie to Chrystus” (Flp 1:21), ponieważ prawda jest zbyt głęboka, a to, czego można doświadczyć i co można zrozumieć w ciągu kilku dekad życia, jest niezwykle ograniczone. Zatem to oczywiste, że zrozumienie prawdy jest do pewnego stopnia osiągalne dla ludzi, ale zdobycie prawdy nie jest w żadnym wypadku sprawą łatwą. Jeśli ktoś nie jest w stanie zrozumieć czy wprowadzić w życie nawet najpłytszych prawd, to nie kocha prawdy i zdecydowanie brakuje mu duchowego zrozumienia; ludzie, którzy są daleko od prawdy, nie mogą być zbawieni. Ci, którzy nigdy nie zrozumieją prawdy, nie mogą dobrze wykonywać swoich obowiązków; są życiowymi odpadami, bestiami w ludzkich szatach. Niektórzy ludzie myślą, że rozumieją prawdę, tylko dlatego, że pojmują pewne doktryny. Skoro istotnie rozumieją niektóre prawdy, to dlaczego nie potrafią dobrze wykonywać swoich obowiązków? Dlaczego nie kierują się żadnymi zasadami w swoich działaniach? To pokazuje, że zrozumienie doktryn jest bezużyteczne; zrozumienie większej liczby doktryn nie oznacza zrozumienia prawdy.

Omówiliśmy temat obowiązku i przejdziemy teraz do kwestii odpowiedniego jego wykonywania. Co się tyczy zwrotu „odpowiednie wykonywanie obowiązku” nacisk jest położony na słowo „odpowiednie”. Jak zatem należy zdefiniować „odpowiednie”? W tym również zawarte są prawdy, których należy poszukiwać. Czy wystarczy tylko wykonać zadowalającą pracę? Aby zrozumieć konkretnie i szczegółowo, jak należy pojmować i traktować słowo „odpowiednie”, trzeba zrozumieć wiele prawd i częściej omawiać prawdę. Podczas wykonywania swojego obowiązku musisz rozumieć prawdę i zasady; tylko wtedy można osiągnąć należyte wykonanie obowiązku. Dlaczego ludzie powinni wykonywać swoje obowiązki? Kiedy już wierzą w Boga i przyjmują Jego posłannictwo, spada na nich część odpowiedzialności i powinności w dziele domu Bożego i w miejscu, gdzie się ono dokonuje, a z kolei za sprawą tego obowiązku i odpowiedzialności stają się oni elementem dzieła Bożego, jednym z odbiorców Jego dzieła i jednym z odbiorców Jego zbawienia. Istnieje dość istotny związek między zbawieniem ludzi a tym, jak wykonują swoje obowiązki, czy potrafią je wykonywać dobrze i czy potrafią je wykonywać odpowiednio. Ponieważ stałeś się częścią domu Bożego i przyjąłeś zadanie od Boga, teraz spoczywa na tobie obowiązek. Nie twoją rolą jest mówienie, jak ten obowiązek powinien być wykonywany; to Bóg powinien to powiedzieć; to prawda powinna to powiedzieć; i jest to podyktowane standardami prawdy. Dlatego ludzie powinni wiedzieć, rozumieć i mieć jasność co do tego, jak Bóg ocenia ludzkie obowiązki, według czego je ocenia – jest to rzecz, której warto szukać. W Bożym dziele różni ludzie otrzymują różne obowiązki. Oznacza to, że ludzie o różnych darach, różnym potencjale, w różnym wieku i w różnym stanie otrzymują różne obowiązki w różnym czasie. Bez względu na to, jaki obowiązek otrzymałeś i bez względu na czas lub okoliczności jego otrzymania, twój obowiązek jest jedynie odpowiedzialnością i powinnością, którą masz wykonać, nie jest to twoje zarządzanie, a tym bardziej nie jest to twoja sprawa. Według Bożego standardu, którego On od ciebie oczekuje, powinieneś wykonywać swój obowiązek „odpowiednio”. Co to znaczy „odpowiednio”? To znaczy, że spełniasz wymagania Boga i zadowalasz Go. Bóg musi powiedzieć, że jest to odpowiednie, i musi to zaaprobować. Tylko wtedy twoje wykonywanie obowiązków będzie odpowiednie. Jeśli Bóg powie, że nie jest to odpowiednie, to bez względu na to, jak długo wykonywałeś swój obowiązek lub jaką cenę zapłaciłeś, nie jest to odpowiednie. Jaki będzie tego rezultat? Wszystko zostanie sklasyfikowane jako wykonywanie pracy. Tylko mniejszość robotników z lojalnymi sercami zostanie oszczędzona. Jeśli nie są lojalni w wykonywaniu swojej pracy, nie mają nadziei na ocalenie. Mówiąc wprost, zostaną zniszczeni w katastrofie. Jeśli ktoś nigdy nie osiągnie odpowiedniego standardu podczas wykonywania swojego obowiązku, zostanie mu odebrane prawo do jego wykonywania. Po odebraniu tego prawa niektórzy ludzie zostaną odrzuceni. Po tym, jak zostaną odrzuceni, zostaną potraktowani w inny sposób. Czy zwrot „potraktowani w inny sposób” oznacza, że zostaną wyeliminowani? Niekoniecznie. Bóg patrzy głównie na to, czy dana osoba okazała skruchę. Dlatego sposób wykonywania swoich obowiązków jest kluczowy i ludzie powinni traktować go poważnie i sumiennie. Ponieważ wykonywanie swoich obowiązków jest bezpośrednio związane z wejściem w życie i wejściem w prawdorzeczywistości, a także z ważnymi kwestiami, takimi jak zbawienie i bycie udoskonalonym, gdy wierzysz w Boga, musisz traktować wykonywanie swoich obowiązków jako pierwsze i najważniejsze zadanie. Nie można być nierozgarniętym w tej kwestii. Różni ludzie podczas wykonywania swoich obowiązków wykazują szereg różnych zachowań. Te zachowania są widoczne nie tylko dla ludzi, ale także dla Boga. Nie tylko kościół ocenia i wartościuje; ostatecznie Bóg również przyznaje punkty i wystawia oceny wszystkim tym, którzy wykonują swoje obowiązki. Niektórzy ludzie zasadniczo spełniają standardy, podczas gdy inni są całkowicie nieodpowiedni. Niektórzy nieodpowiedni ludzie nadal będą obserwowani, podczas gdy inni zostaną już ostatecznie sklasyfikowani przez Boga. Kim są ludzie, których Bóg postrzega jako nieodpowiednich? Są to osoby o słabym człowieczeństwie, pozbawione sumienia i rozumu, które konsekwentnie wykonują swoje obowiązki w sposób powierzchowny. Niezależnie od tego, jak wielką łaską Bożą się cieszą, nie są zainteresowane jej odwzajemnieniem i są pozbawione wdzięczności. Oczywiście w naturalny sposób obejmuje to również złych ludzi. Można powiedzieć, że każda osoba o słabym człowieczeństwie, pozbawiona sumienia i rozumu, wykonuje swoje obowiązki niewłaściwie. Ci, którzy są wyraźnie źli, nieuchronnie dopuszczą się niezliczonych złych czynów podczas wykonywania obowiązków. Dopóki nie zostaną usunięci, dopóty będą popełniać zło. Takich ludzi należy natychmiast usuwać. Oczywiście są też tacy, którzy wydają się mieć pewne pozory człowieczeństwa i nie sprawiają wrażenia złych ludzi, ale wykonują swoje obowiązki pobieżnie, nie przynosząc żadnych rezultatów. Ich los będzie zależał od tego, jak się ostatecznie zachowają i czy będą szczerze pokutować, gdy zostaną przycięci i otrzymają omówienie prawdy. Na takich ludzi Bóg wciąż czeka i takich obserwuje. Jeśli chodzi o tych, którzy mają słabe człowieczeństwo, którym brak sumienia i rozumu, a także tych, którzy są wyraźnie źli, Bóg wydał już w ich sprawie ostateczny werdykt – mają zostać całkowicie wyeliminowani.

Następnie omówmy, jakie są przejawy niewłaściwego wykonywania obowiązku. Najpierw omówię pewien przykład, a wy wszyscy będziecie mogli rozeznać się co do tego, czy dana osoba wykonuje swój obowiązek odpowiednio i zgodnie z Bożymi wymaganiami. Pewien człowiek został wybrany na przywódcę w kościele i gościł u na wpół wierzącej rodziny, w której niektórzy członkowie byli wierzący, a inni nie. Jednak wszyscy oni mieli specyficzną cechę, a mianowicie byli szczególnie biegli w odczytywaniu nastroju i schlebianiu tym, którzy dzierżyli władzę. W jaki sposób ta cecha mogłaby przypadkowo wpłynąć na przywódcę? (Zrodziłaby pokusę). To zrodziło pokusę. Czy było to dla niego błogosławieństwem czy nieszczęściem? Czy było to błogosławieństwo, czy nieszczęście, dopiero się okaże; kontynuujmy. Rodzina, która gościła przywódcę, przy każdym posiłku serwowała mu mięso i dobre jedzenie. Dlaczego podejmowali przywódcę w ten sposób? Czy wynikało to z miłości? Czy podejmowaliby w ten sposób braci i siostry? Zdecydowanie nie. Kiedy przywódca tam był, codziennie gotowali dla niego mięso. W końcu, zachwycony posiłkami, powiedział rodzinie: „Cała wasza rodzina kocha Boga. Twoja matka może wejść do królestwa, twój syn może wejść do królestwa, ty i twoja żona również możecie wejść do królestwa. W przyszłości cała twoja rodzina może wejść do królestwa”. Słysząc to, członkowie rodziny byli podekscytowani; myśleli: „Cała nasza rodzina może wejść do królestwa, nawet niewierzący, którzy są wśród nas, mogą do niego wejść. Wygląda na to, że mięso, które mu dawaliśmy, nie poszło na marne; powinniśmy nadal mu je serwować”. W rzeczywistości rodzina ta miała niewielkie zrozumienie tego, z czym wiąże się wejście do królestwa, ale wiedziała, że jest to dobra rzecz. Któż z wierzących w Boga nie chciałby wejść do królestwa niebieskiego i otrzymać błogosławieństw? Myśleli: „Skoro przywódca mówi, że możemy wejść do królestwa, to możemy, prawda? Słowo przywódcy jest ostateczne; w końcu przywódca reprezentuje samego Boga!”. Później, im więcej przywódca mówił, że mogą wejść do królestwa, tym bardziej wystawne posiłki mu oferowali. Stopniowo jego chęć odwiedzania innych rodzin malała, ponieważ nie oferowały mu one takich rarytasów ani nie schlebiały mu w ten sposób. Niedługo potem przywódca zaczął coraz bardziej przybierać na wadze; jego głowa również zaczęła obrastać tłuszczem, zmieniając się z „ludzkiej głowy” w „świńską”. Podczas spotkania współpracowników od razu rzucił się w oczy. Nie widzieli go przez zaledwie miesiąc, a przytył tak bardzo, że pilnie wypytywali go o jego pracę. Odkryli poważne problemy i surowo przycięli tego fałszywego przywódcę, analizując istotę jego problemu, zanim ostatecznie go usunęli. Dalsze dochodzenie ujawniło więcej problemów: fałszywy przywódca nie wykonywał żadnej prawdziwej pracy i każdego dnia rozkoszował się korzyściami płynącymi z jego statusu. Faworyzował tych, którzy mu schlebiali, awansował ich, a zarazem tłamsił tych, którzy nie oferowali mu podarunków. Zażądał nawet, aby jego żona przynosiła mu więcej kurczaka. Co sądzicie o wykonywaniu obowiązków przez tego fałszywego przywódcę? Jaki był jego stosunek do własnych obowiązków? W rzeczywistości nie wykonywał pracy; to bardziej wyglądało tak, jakby poszedł gdzieś tylko po to, by być urzędnikiem. W przeciwnym razie, jak mógłby tak bardzo przytyć? Są ku temu dwa powody: z jednej strony celowo wybierał na swoich gospodarzy rodziny, u których mógł jeść mięso, i pozostawał tam, nieustannie sobie dogadzając; z drugiej strony zdecydowanie nie miał poczucia ciężaru podczas wykonywania swoich obowiązków i nie znosił żadnych trudności. Jeśli przywódca lub pracownik miałby poczucie ciężaru, to czy nie byłby zestresowany i zaniepokojony, widząc ogrom pracy kościoła i wiele spraw, które pilnie wymagają rozwiązania? Ten niepokój pobudziłby go do działania; natychmiast zacząłby zajmować się tymi kwestiami, zużywając energię i znosząc pewne trudności. Fizycznie traciłby tylko na wadze; to naturalne prawo. W jakich warunkach ktoś mógłby nadal jeść więcej i przybierać na wadze? To mogłoby wynikać jedynie z tego, że je do syta przez cały dzień i nie skupia się na niczym innym, jest wolny od obciążeń, siedzi wysoko i wyniośle, odłączony od społeczności i miejsca pracy, oddając się cielesnym przyjemnościom. Tylko wtedy mógłby dalej przybierać na wadze, przeobrażając się z „ludzkiej głowy” w „świńską głowę” w nieco ponad miesiąc. Jak dobrze zatem ten przywódca wykonywał swoje obowiązki? Zmieniła się natura jego roli jako przywódcy; nie chodziło już o wykonywanie swoich obowiązków, ale o rozkoszowanie się komfortem i korzyściami wynikającymi ze statusu. Zachowywał się jak urzędnik państwowy. Nie tylko uchylał się od prawdziwej pracy, ale także dopuszczał się wykroczeń. Jeśli ktoś mu nie schlebiał lub nie zapewniał mu pysznego jedzenia, tłamsił go. Co więcej, przycinając braci i siostry, podburzał ich, by przyłączyli się do niego, co ostatecznie wzbudziło gniew opinii publicznej. Ludzie zaczęli czuć do niego wstręt i dystansowali się od niego. Odkładając na bok powody jego usunięcia, omówmy tylko poprawność wykonywania przez niego obowiązków. Jego rozkoszowanie się korzyściami wynikającymi ze statusu i niewykonywanie prawdziwej pracy to najpoważniejszy problem. Nie służył on wybrańcom Bożym; postępował wobec nich jak urzędnik i w żaden sposób nie wykonywał swoich obowiązków. W swojej pracy przywódcy nie wykazał ani krzty lojalności podczas wykonywania obowiązków, nie mówiąc już o wkładaniu w nie serca i energii. Swoje serce i energię wkładał jedynie w jedzenie, picie i przyjemności. Głowił się nad tym, jak czerpać korzyści ze swojego statusu, i nie omawiał prawdy z rodziną, która go gościła, aby ograniczyć tego rodzaju faworyzujące zachowanie z jej strony. Co więcej, oszukał ją, mówiąc, że tylko takie goszczenie pozwoli na wejście do królestwa i zdobycie nagród. Czyż nie jest to czynienie zła? Jeśli tak potraktował rodzinę gospodarzy, to jak postąpiłby w pracy kościoła? Jak traktowałby wybrańców Bożych? Z pewnością byłoby to pełne zwodzenia i niesumienności. Czy ta osoba naprawdę wiedziała, czym jest obowiązek? Czy wiedziała, czym jest dzieło, które Bóg jej powierzył? Czym dla niej było to zadanie? Potraktowała je jako kapitał i podstawę do czerpania korzyści ze swojego statusu, w wyniku czego popełniła wiele zła, zakłócając życie kościoła i powodując, że bracia i siostry ponieśli straty w wejściu w życie. Taki sposób wykonywania obowiązku jest nie tylko nieodpowiedni, ale także przerodził się w złe uczynki. Czy Bóg może pamiętać o ludziach, którym brakuje jakiegokolwiek adekwatnego elementu w wykonywaniu swoich obowiązków? (Nie). Najwyraźniej nie może, co jest dość pożałowania godne. To żałosne nie rozumieć prawdy – czy jeszcze bardziej żałosne jest rozumieć prawdę, ale jej nie praktykować? (Tak). To jest Przypadek Pierwszy, przypadek „Ludzkiej głowy, która zamieniła się w głowę świni”. Ten przypadek jest stosunkowo prosty: obejmuje rozkoszowanie się korzyściami wynikającymi ze statusu, wykonywanie swojego obowiązku bez krzty lojalności i brak choćby odrobiny bogobojnego serca. Przywódca ten potraktował powierzony mu przez Boga obowiązek jako kapitał pozwalający na czerpanie korzyści wynikających ze statusu. Łatwo to zauważyć. Zapamiętajcie, jak nazywa się Przypadek Pierwszy, abyście w przyszłości mogli dokonać porównania, rozeznać się co do innych i zmotywować samych siebie. Co sądzicie o tym przypadku, o którym opowiedziałem? Czy nie cierpicie takich ludzi i takich działań? (Zgadza się). Gdybyście przyjęli Boże zadanie, czy moglibyście popełnić takie czyny? Gdybyście mieli więcej rozsądku niż ten fałszywy przywódca i byli choć trochę powściągliwi, oraz dążyli do prawdy, to wciąż byłaby jakaś nadzieja. Jednak jeśli będziecie pobłażali sobie w jedzeniu, piciu i czerpaniu korzyści ze statusu, tak jak on, wtedy zostaniecie ujawnieni i wyeliminowani; będziecie wyłącznie fałszywymi przywódcami i osobami, których Bóg nie cierpi. Teraz macie jakieś rozeznanie i rozumiecie pewne prawdy. Stopień, w jakim potrafisz się powstrzymywać i kontrolować, określa, ile masz nadziei na zbawienie; jest to wprost proporcjonalne. Jeśli nie potrafisz się powstrzymywać i nadal postępujesz zgodnie z własnymi upodobaniami, żyjąc w zepsutym usposobieniu i czerpiąc korzyści ze statusu, zadowolony i odurzony, gdy ktoś ci schlebia, bez żadnej autorefleksji i prawdziwej skruchy, to twoja nadzieja na otrzymanie zbawienia jest zerowa.

Następnie porozmawiajmy o innym przypadku. Podczas rozpowszechniania ewangelii wiele osób w kościele udaje się w różne miejsca, by ją głosić. Dzieło szerzenia ewangelii jest obowiązkiem każdego. Bez względu na to, jak traktujesz ten obowiązek, lub czy uważasz, że jest on dobry, czy nie, ogólnie rzecz biorąc, jest to zadanie dane ludziom przez Boga. Gdy mowa o zadaniach powierzonych ludziom przez Boga, wiąże się to z odpowiedzialnością ludzi, a także z ich obowiązkiem. Ponieważ wiąże się to z ludzkim obowiązkiem, wiąże się również z tym, jak człowiek go wykonuje. Niektórzy ludzie podczas głoszenia ewangelii szukają zamożnych obszarów i zamożnych gospodarstw domowych. Kiedy widzą, że ktoś jeździ ładnym samochodem lub mieszka w dużym domu, czują zazdrość i zawiść. Jeśli znajdą dom, który dobrze ich ugości, zwlekają z odejściem, a ich serca są pożądliwe. Uważają, że skoro przyczynili się do szerzenia ewangelii, to powinno się ich obdarzać łaską. Czym więc staje się ich głoszenie ewangelii? Sprzedawaniem pracy; jedyne, co robią, to oddają się cielesnym przyjemnościom, wymieniając wykonywaną przez siebie pracę na fizyczną przyjemność. Po dwóch lub trzech latach zdobyli trochę ludzi, głosząc tam ewangelię, a nawet założyli kościół, gromadząc w ten sposób pewien kapitał. Wówczas pozwalają, by poniosły ich emocje, a gdy wracają „w chwale” do rodzinnego miasta, promienieją, gdyż praktycznie stali się modnymi ludźmi. Przywożą ze sobą wysokiej klasy sprzęt gospodarstwa domowego i produkty elektroniczne, a od stóp do głów ubrani są w eleganckie ubrania. Miejscowa ludność już ich nie rozpoznaje, sądząc, że musieli się gdzieś nagle dorobić. Czy nie jest to problem? Byli wierzący przez tyle lat i zawsze wykonywali swój obowiązek z dala od domu. Początkowo nie mieli nic wartościowego w swoim domu, ale teraz przyjmują wszystkie piękne ubrania i dobre sprzęty, które ludzie im dają; są dobrze ubrani i dobrze wyposażeni. Uważają to za Bożą łaskę. Ale skąd właściwie pochodzą te rzeczy? Można powiedzieć, że zostały wymienione za wysiłek przy szerzeniu ewangelii. Inni widzieli ich wieloletnią wiarę i ciężką pracę wkładaną w ewangelizowanie, więc dali im kilka dobrych rzeczy. Czy to „dawanie” jest dobroczynnością? Czy jest współczuciem? Jeśli uzyskali te dobre rzeczy dzięki szerzeniu ewangelii, otrzymali je od tych, którzy im pochlebiali, to czy jest właściwe, by uznawali je za przejaw Bożej łaski lub przychylności? Mówiąc wprost, wykorzystują okazję do szerzenia ewangelii, aby zdobyć te rzeczy. Jeśli zawsze przed innymi ubolewają nad swoim ubóstwem, jednocześnie wspominając, że podoba im się ta czy inna rzecz, a potem ludzie niechętnie im ją dają, czy nie ma to znamion wymuszenia lub szantażu? Niektórzy ludzie głoszący ewangelię lubią mówić innym: „My, zwiastujący ewangelię, jesteśmy wysłanymi przez Boga posłańcami. Otrzymujecie od nas Bożą ewangelię – jakże wielkie błogosławieństwo i korzyści zyskujecie! Biorąc pod uwagę to, jak bogaci jesteście i jak wiele otrzymaliście Bożej łaski, czy nie powinniście okazać wdzięczności? Czy nie powinniście podzielić się z nami nadmiarem lub nieużywanymi przedmiotami?”. Po takiej perswazji niektórzy ludzie ze wstydu w końcu ulegają, a krzewiciele ewangelii uważają, że są całkowicie usprawiedliwieni. Czy ci, którzy dają, naprawdę robią to dobrowolnie? Abstrahując od tego, czy dający są chętni, czy są to rzeczy, które powinni otrzymywać głoszący ewangelię? (Nie). Niektórzy to racjonalizują: „Dlaczego nie miałbym tego otrzymać? Ciężko pracowałem, by głosić ewangelię; czy przyjęcie tych kilku rzeczy nie jest po prostu przejawem Bożej łaski?”. Co robisz, gdy głosisz ewangelię? Czy jest to twoja praca, dzięki której zarabiasz na życie? Głoszenie ewangelii nie jest transakcją; to twój obowiązek. Kiedy żądasz czegoś od ludzi, zasadniczo żądasz tego od Boga. Ale ponieważ nie możesz dotrzeć do Boga i nie ośmielasz się Go prosić, zamiast tego zwracasz się do ludzi i wprowadzasz ich w błąd, głosząc mnóstwo duchowych teorii. Sądzisz, że zasłużyłeś na wyróżnienie, pozyskując ludzi poprzez głoszenie ewangelii i, że masz prawo otrzymać pewną rekompensatę za swoje wysiłki. Uważasz, że nie byłoby dobrze prosić bezpośrednio o pieniądze, więc zamiast tego prosisz o rzeczy, sądząc, że dzięki temu twoje wysiłki nie poszły na marne. Czy w ten sposób wykonujesz swój obowiązek? (Nie). Zmieniła się natura twoich działań. W co zamieniłeś głoszenie ewangelii? Skomercjalizowałeś Bożą ewangelię, wymieniając ją na rzeczy materialne. Co to za zachowanie? (Oportunizm). To jest oportunizm? Czy nazywanie tego oportunizmem nie jest bagatelizowaniem powagi tego zjawiska? Czy nie jest to w rzeczywistości czynienie zła; czy nie jest to zły uczynek? (Jest). Dlaczego uważa się to za zły uczynek? Szerzenie ewangelii jest wykonywaniem obowiązku i składaniem świadectwa o Bogu; kiedy niesiesz świadectwo o Bogu, jednocześnie przynosisz ewangelię jakiejś osobie i Bóg zyskuje tę osobę – w ten oto sposób twoja misja jest zakończona. Cokolwiek powinieneś otrzymać za wypełnienie swojej misji, otrzymasz to od Boga; nie musisz nikogo prosić i nie ma powodu, by za tę ewangelię odpłacać dobroczynnością. Boża ewangelia jest bezcenna; nie można jej kupić za żadne pieniądze ani za nic wymienić. Kiedy wykorzystujesz głoszenie ewangelii jako okazję do uzyskania korzyści materialnych, tracisz swoje świadectwo; takie podejście jest bluźniercze i jest oznaką zhańbienia Boga. Co więcej: jaka jest natura nakłaniania ludzi, by okazywali ci wdzięczność po tym, jak głosisz im ewangelię? To okradanie Boga z chwały! Boża ewangelia i Boże dzieło nie są towarami. Bóg dobrowolnie obdarza człowieka swoją ewangelią; jest ona darmowa i nie wiąże się z żadnymi transakcjami. Jednak ludzie zamieniają Bożą ewangelię w towar, który sprzedają innym, żądając od nich pieniędzy i rzeczy materialnych. Brakuje w tym świadectwa i przynosi to hańbę Bożemu imieniu. Czy nie jest to zły uczynek? (Jest). W istocie jest to zły uczynek. Czy jest to odpowiednie wykonywanie obowiązku? (Nie). Czy jest to poważniejsze w swej naturze niż przypadek, o którym właśnie rozmawialiśmy – przypadek „Ludzkiej głowy, która zamieniła się w głowę świni”? (Tak). Na czym polega powaga tego przypadku? (Na zhańbieniu Boga). Jest to zhańbienie Boga, bluźnierstwo przeciwko Niemu i kradzież Jego chwały. Wziąć Bożą ewangelię i sprzedać ją ludziom, kupczyć nią jak towarem, a następnie czerpać z tego niebotyczne zyski i szukać osobistych korzyści – jakie istoty mogłyby to zrobić? Są to bandyci i źli ludzie, postępujący po szatańsku! Bóg ewidentnie stworzył niebo, ziemię i wszystkie rzeczy, a także ludzkość, ale szatan i złe duchy sprowadzają ludzi na manowce, mówiąc, że to one stworzyły ludzi, niebo i ziemię, sprawiając, że ludzie czczą je jako Boga i Stwórcę. Czyż nie jest to kradzież Bożej chwały? To jest grzech, zły uczynek, sprzeciwianie się Bogu. Czy sprzedawanie ewangelii przez człowieka jest tym samym, co szatańskie zachowanie? (Tak). Jaki ludzie mają cel, sprzedając ewangelię? Chcą sprawić, by inni uważali ich za posłańców ewangelii, tak jakby ewangelia pochodziła od nich, a oni mieli moc podejmowania decyzji. Czyż nie jest to kradzież chwały Bożej? (Tak). Jakiego rodzaju grzech został popełniony przez kradzież Bożej chwały? Jaka jest jego natura? Jest to zły czyn sprzeciwiania się Bogu; zachowanie, które bluźni Bogu. Czy rozpowszechnianie ewangelii w ten sposób nadal liczy się jako wykonywanie obowiązku? Jest to wyłącznie czynienie zła; to sprzeciwianie się Bogu. Szerzenie ewangelii w ten sposób w ogóle nie jest składaniem świadectwa o Bogu, a więc nie jest wykonywaniem obowiązku, lecz wyłącznie czynieniem zła. Niektórzy mówią: „Głoszenie ewangelii to taka ciężka praca; przyjęcie kilku dobrych rzeczy jest sprawiedliwe. O co więc tyle szumu? Wśród niewierzących nie uznaje się tego za coś złego”. Czy to stwierdzenie jest poprawne? To zależy od tego, jakie są twoje intencje, czego pożądasz i jaka jest tego natura. Jeśli robisz to dla osobistych korzyści, sprzedajesz ewangelię Bożą, kupczysz prawdą, a ostatecznie zyskujesz osobistą korzyść – wtedy jest to rzeczywiście zły uczynek. Czy określanie tego mianem złego uczynku jest przesadą? (Nie). Nie jest to w najmniejszym stopniu przesadą. Kiedy ktoś przyjął swój obowiązek i wypełnił go, ale potem pojawiają się takie konsekwencje, kogo należy winić? (Tę osobę). Może ona winić tylko siebie. Jak więc doszło do tych konsekwencji? Jest to bezpośrednio związane z niegodziwą naturą ludzką. Niektórzy ludzie nie dążą do prawdy, ale mają poczucie wstydu, charakter i sumienie, więc nie zrobiliby takich rzeczy. Jeśli ktoś angażuje się w takie działania, to pokazuje to, że brakuje mu człowieczeństwa; jest chciwy i ma podłe usposobienie. Prowadzi go to nie tylko do niewłaściwego wykonywania swoich obowiązków, ale także do czynienia zła. Niektórzy mówią: „Jak można to określić jako czynienie zła? Udało mu się pozyskać całkiem sporo ludzi dzięki głoszeniu ewangelii; sam fakt, że odniósł oczywiste rezultaty, powinien zaprzeczać tezie, że czyni zło, prawda?”. Czy to stwierdzenie jest poprawne? (Nie). Dlaczego jest niepoprawne? Szerzenie ewangelii jest jego obowiązkiem, odpowiedzialnością. Jaka intencja i jaki cel leżą u podłoża tego obowiązku? Jakie zasady nim rządzą? Czy działania tej osoby są odpowiedzialne? Na podstawie tych czynników można określić, czy dana osoba wykonuje swoje obowiązki, czy też czyni zło. Chociaż wykonuje ona swoje obowiązki, punkt wyjścia dla ich wykonywania jest zły; nie działała zgodnie z zasadami i popełniła wiele złych uczynków. Nie ma w tym najmniejszego przejawu praktykowania prawdy. Jaka jest istota tego rodzaju głoszenia ewangelii? (Sprzedawanie ewangelii). Jak powinien nazywać się ten przypadek? Przypadek „Sprzedawania ewangelii”. Już sama nazwa wskazuje, że sprawa jest bardzo poważna. Jak ktoś może sprzedawać Bożą ewangelię? Natura problemu sprzedawania ewangelii jest bardzo poważna. Czy zatem za każdym razem, gdy wspomina się o sprzedawaniu ewangelii, ludzie nie powinni wiedzieć, na czym to polega, z jakimi stanami, zachowaniami i metodami mamy tu do czynienia? To jest przypadek drugi, a natura tego przypadku jest poważniejsza niż natura poprzedniego.

Poniższy przypadek również miał miejsce podczas procesu szerzenia ewangelii. W przeszłości dom Boży ustanowił pewne zasady i metody ewangelizacji, w tym metody dotyczące współczucia i nawiązywania przyjaźni. Pozwoliło to niektórym ludziom znaleźć luki, które wykorzystali. Jacy ludzie się tego dopuścili? Ci o złej naturze, którzy nie kochają prawdy. Rzeczywiście zdarzają się niegodziwi ludzie, którzy wykorzystują proces szerzenia ewangelii jako okazję, by znaleźć romantycznych partnerów i zaangażować się w romantyczne i intymne związki. Kiedy takie rzeczy się zdarzają, myślą, że są ku temu powody, podczas gdy w rzeczywistości to niegodziwe jednostki należące do szatana wykorzystują luki. Traktują rozpowszechnianie ewangelii jako okazję do nawiązywania kontaktów z płcią przeciwną, a gdy znajdą kogoś odpowiedniego lub pożądanego, robią wszystko, co w ich mocy, aby znaleźć okazję do interakcji i zwabienia go w swoje sidła. Z pozoru wydaje się, że robią to w celu pozyskania ludzi poprzez szerzenie ewangelii, ale w rzeczywistości zaspokajają swoje osobiste żądze. Robią to wszystko pod sztandarem szerzenia ewangelii, rozszerzania dzieła Bożego, niesienia świadectwa o Bogu i poświęcania się dla Niego, a także pod sztandarem wykonywania swojego obowiązku. Nikt nie robi tych rzeczy niezamierzenie; w rzeczywistości są oni w pełni świadomi, ale z uporem udają, że nie wiedzą, o co chodzi. Każdy człowiek czyniąc te rzeczy, w głębi serca wie, że jest to grzeszne, znienawidzone przez Boga i niedozwolone przez Niego, ale nie potrafi kontrolować swojej cielesnej żądzy i usilnie stara się znaleźć wymówki i usprawiedliwienie dla popełnianych grzechów. Czy to może zatuszować jego własne problemy? Jeśli popełnisz taki grzech raz lub dwa razy, a następnie okażesz skruchę, Bóg może ci wybaczyć, ale jeśli uparcie odmawiasz zmiany, jesteś w niebezpieczeństwie. Niektórzy ludzie mogą czuć się nieco nieswojo za każdym razem, gdy popełniają taki grzech, i zastanawiają się: „Czy mogę być zbawiony, jeśli postępuję w ten sposób?”. Ale potem dochodzą do wniosku: „To nie jest takie wielkie zło; to co najwyżej przejaw zepsucia. Nie zrobię tego nigdy więcej; nie wpłynie to na mój wynik i przeznaczenie”. Czy taka postawa wobec popełnienia występku jest wyrazem prawdziwej skruchy? Jeśli w sercu takiej osoby nie ma nawet wyrzutów sumienia, to czy nie będzie ona nadal upadać? Myślę, że to bardzo ryzykowne. Czy taka osoba może należycie wykonywać swój obowiązek? W jej podejściu do obowiązku wciąż są elementy „prywatnego działania”; miesza ona „publiczne z prywatnym”, co jest wielkim fałszerstwem! To z pewnością obraża Boże usposobienie. Nie można uznać, że tacy ludzie „odpowiednio” wykonują obowiązek; jest to poważniejsze niż proszenie o rzeczy lub sprzedawanie ewangelii. Co sprawia, że jest to poważniejsze? Jest to obrzydliwe; to handel ciałem i pożądliwością. Jaka jest więc natura tego problemu? To rozmyślne grzeszenie pomimo znajomości prawdy. Słowo „rozmyślne” zmienia naturę problemu. W rzeczywistości osoby te wiedzą, że przepisy i zasady dotyczące pracy mają na celu skłonienie ludzi do praktykowania mądrości i uniemożliwiają szatanowi zdobycie przewagi nad nimi. Celem jest przyprowadzenie ludzi przed oblicze Boga, lecz oni wykorzystują luki prawne i korzystają z okazji, by swobodnie rozbudzać swoje niegodziwe żądze – nazywamy to świadomym popełnianiem grzechu. Co Biblia mówi na ten temat? („Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu poznania prawdy, to nie pozostaje już ofiara za grzechy” (Hbr 10:26).). Jeśli nawet ofiara za grzech dokonana na krzyżu nie jest już dostępna, to czy ci ludzie nadal mogą mieć nadzieję na zbawienie? To zależy od sytuacji. Niektórzy ludzie działają z konieczności lub potępiają się wewnętrznie, ale są zmuszeni postąpić w ten sposób z powodu okoliczności, w jakich się w danej chwili znaleźli. Jeśli nie zdarzyło się to zbyt wiele razy, nie więcej niż trzy, to można im wybaczyć. Co to znaczy, że można im wybaczyć? Oznacza to, że jeśli po pierwszym wykroczeniu opamiętają się, będą szukać prawdy, okażą oznaki skruchy i zawrócą, nie popełniając ponownie wykroczenia, a jednocześnie będą prosić o możliwość wykonywania swoich obowiązków, mogą otrzymać szansę na odpokutowanie za swoje grzechy. W takich przypadkach nadal istnieje nadzieja na zbawienie, ale to, jak wiele jest tej nadziei, zależy od indywidualnego dążenia człowieka. Nikt nie może wydać ostatecznego osądu w twojej sprawie, nikt nie może dać ci gwarancji; zależy to głównie od twojego własnego dążenia. Nie złożę ci żadnych obietnic, nie powiem, że jeśli nie popełnisz tego grzechu ponownie, na pewno zostaniesz zbawiony; nie obiecam ci tego, ponieważ nie wiem, jak zachowasz się w przyszłości. Jeśli przekroczyłeś dopuszczalny limit przewinień, które mogą zostać wybaczone, wielokrotnie odmawiasz zmiany i w trakcie głoszenia ewangelii nie spełniłeś żadnych dobrych uczynków, które mogłyby zrównoważyć twoje złe uczynki, to jesteś całkowicie stracony. Popełniłeś tak wiele zła bez choćby odrobiny dobrych uczynków; twoje głoszenie ewangelii polega jedynie na lekkomyślnym angażowaniu się w intymne relacje, a nie na dobrym wykonywaniu swojego obowiązku – to nie ma nic wspólnego z jego wykonywaniem. To już nie jest kwestia posiadania lub nieposiadania ofiary za grzech. Jak powinno się klasyfikować takich ludzi? Powinno się ich klasyfikować jako plugawe demony i złe duchy. To nie są normalni ludzie. Oni nie tylko popełniają grzechy; nie mają też nic wspólnego z wykonywaniem obowiązku. Czy jest jeszcze nadzieja na ich zbawienie? Nie, nie ma. Tacy ludzie zostali wyrzuceni z domu Bożego; zostali wyeliminowani i Bóg ich nie zbawi. To, co robią i jak się zachowują, nie tylko nie ma związku z obowiązkiem; nie można tego nawet uznać za kwestię odpowiedniego wykonywania obowiązku. Końcowy rezultat i wynik takich ludzi zostanie określony na podstawie ich klasyfikacji. Czyż ten przypadek nie jest wyjątkowo obrzydliwy? Jego natura jest nawet poważniejsza niż drugiego przypadku, który właśnie omówiliśmy. Pośród ludzi tego pokroju są tacy, których przypadki są poważniejsze w swej naturze. Czy ci mogą się nawrócić? Czy mogą mieć skruszone serce, przestać robić takie rzeczy i nadal wykonywać pracę przy szerzeniu ewangelii w domu Bożym? Czy są tacy ludzie? (Nie). Czy są oni w stanie ochoczo wykonywać pracę? (Nie). W rzeczywistości niektórzy z tych ludzi pozyskali kilka osób w czasie głoszenia ewangelii. Ale do czego sprowadzała się cała ta praca, którą wykonywali? Sprowadzała się do wykonywania pracy, a nie do wykonywania obowiązku. Tak naprawdę ludzie ci nie szczędzili wysiłków, ale ścieżka, którą obrali, zdeterminowała ich los i wynik. Czy wśród tych, którzy również szerzą ewangelię, każdy napotka takie pokusy? Można powiedzieć, że każdy z nich w różnym stopniu napotka tego rodzaju pokusy w różnych sytuacjach, ale czy to oznacza, że każdy z nich ulegnie pokusie i popełni grzech? (Nie). Nie każdy może popełnić grzech, nie każdy może zaangażować się w takie działania – to potępienie tych, którzy się w nie angażują i w ten sposób zostają ujawnieni. Pokazuje to, że z ich usposobieniem i człowieczeństwem jest coś nie tak. Kogo mogą winić za taki wynik? (Siebie). Mogą winić tylko siebie i nikogo innego.

Niektórzy ludzie, bez względu na to, jakie występki popełnili w czasie głoszenia ewangelii, nigdy nie szukają prawdy, by się ich pozbyć, nie modlą się do Boga i nigdy nie zastanawiają się nad sobą, co pokazuje, że uporczywie nie okazują skruchy. W końcu tacy ludzie są eliminowani. Słyszałem o kimś, kto podczas głoszenia ewangelii wziął w posiadanie kobietę i nie pozwolił jej nawet znaleźć partnera i wyjść za mąż; natura tego problemu jest bardzo poważna. Jakiego rodzaju człowiekiem jest ktoś taki? (Jest złym człowiekiem). Czy takie złe osoby mogą pozostać w domu Bożym? (Nie). W domu Bożym nie ma miejsca dla takich tyranów; hańbią oni Boga! Czyniąc takie rzeczy, wpływają na postrzeganie Boga przez niezliczone rzesze ludzi i sprawiają, że tak wielu źle Go rozumie! Ludzie powiedzą: „Jak ktoś, kto wierzy w Boga, może robić takie rzeczy?”. Samo to jest już hańbą dla Boga. Jeśli kościół nie wyrzuca takich osób i nie rozprawia się z nimi, ale pozwala im dalej głosić ewangelię i daje im szansę okazania skruchy, nie postępuje właściwie. Ta osoba nie popełniła wykroczenia po raz pierwszy; jej zachowanie ma poważny charakter i powinna zostać bezpośrednio wydalona. W przeciwnym razie zhańbiłoby to Boga i dało szatanowi możliwość osądzenia i potępienia domu Bożego. Nie można więc dać szatanowi okazji do zdobycia przewagi; ci, którzy regularnie postępują w rozwiązły sposób, muszą zostać wydaleni z kościoła. Takie osoby są rozwiązłymi duchami, które już zhańbiły Boga i Bóg absolutnie ich nie zbawi. Bez względu na to, jak skuteczne jest ich głoszenie ewangelii i ilu ludzi pozyskali, jeśli nie kroczą właściwą ścieżką, zniszczyli i utracili samych siebie. Takim ludziom nie wolno istnieć w domu Bożym; należy ich wyeliminować. Czy zatem ich czyny liczą się jako wykonywanie obowiązku? Nie, cały ich wkład został całkowicie wymazany w Bożych oczach; Bóg nie będzie o nim pamiętał. Nie są oni jedynie nieodpowiedni; zmieniła się natura wykonywania przez nich obowiązku i zaczęli czynić zło. Jak Bóg postępuje z tymi, którzy czynią zło? Eliminuje ich. Co to znaczy, że ktoś jest wyeliminowany? Oznacza to, że usuwa się go spośród ludzi, których Bóg wybrał i przygotował do zbawienia – taki człowiek do nich nie należy. Zamiast tego zalicza się go do złych duchów, plugawych demonów i niezbawionych. Jakie są jego szanse na osiągnięcie zbawienia? (Zerowe). Chociaż wykonywał swoje obowiązki i podążał za Bogiem tak samo jak inni, w końcu ten typ człowieka dochodzi do tego miejsca i zostaje wyeliminowany. Jak widać, jest to kolejny typ osoby. Czy natura tego przypadku jest poważniejsza niż natura poprzedniego? (Tak). Jest jeszcze poważniejszy; jest na celowniku. Ten przypadek należy połączyć z trzecim; zalicza się on do kategorii szczególnego, typowego przypadku wspomnianego w trzecim przykładzie i jest na celowniku. Jak powinniśmy ten przypadek nazwać? „Źli ludzie zostaną wycięci” – nazwijmy go w ten sposób. Wykonywanie obowiązku przez te trzy rodzaje ludzi wspomnianych w powyższych przypadkach zasadniczo sprowadzało się do bezskutecznego wykonywania pracy. Co oznacza wykonywać pracę bezskutecznie? Oznacza to, że owi ludzie zamienili swój obowiązek w zwykłe pracowanie – a nawet wtedy nie pracowali dobrze ani nie wykonywali swojego obowiązku. Nie traktowali swojego obowiązku jako obowiązku, a nawet popełniali różne wykroczenia i złe uczynki, a ostatecznie zostali wyeliminowani i nie osiągnęli dobrego wyniku. Natura wszystkich tych trzech przypadków jest bardzo poważna.

Istnieje jeszcze jeden przypadek, a jego natura jest również dość poważna. Pewien człowiek pracował przez wiele lat i na zewnątrz wydawało się, że dąży do prawdy i szczerze ponosi koszty na rzecz Boga. Porzucił małżeństwo i rodzinę, odrzucił karierę i perspektywy, udał się do wielu miejsc, aby wykonywać obowiązki, a także podjął pracę, która nie miała większego znaczenia. Ale w trakcie wykonywania obowiązków zrozumiał niewiele prawd, ponieważ tak naprawdę nie dążył do prawdy i myślał, że dobrze sobie radzi tylko dlatego, że potrafi wyjaśniać niektóre słowa i doktryny. Co gorsza, w ogóle nie praktykował prawdy. Tak więc jego wykonywanie obowiązków polegało jedynie na głoszeniu pewnych doktryn i przestrzeganiu pewnych przepisów, oraz na uprzejmym zachowaniu wobec innych i nieobrażaniu nikogo. Natomiast nie przywiązywał wagi do tego, jak wykonywać pracę kościoła i jakie problemy wciąż istnieją w tym obszarze, nie wkładał w to wysiłku i nie szukał prawdy, by rozwiązać te problemy. Krótko mówiąc, jego stosunek do pracy był powierzchowny i obojętny; wyglądało na to, że nie próżnował, ale też się nie przemęczał. Nie wydawał się działać w sposób niedbały, ale wyniki jego pracy nie były szczególnie dobre. W jednym konkretnym przypadku, z powodu swojego zaniedbania i niedbałej postawy, doprowadził do straty ponad dziesięciu milionów juanów w ofiarach dla Boga. Jak wielką kwotą jest dziesięć milionów juanów? Zwykli ludzie, słysząc tę kwotę, uznaliby ją za astronomiczną. Westchnęliby z niedowierzaniem i nie śmieliby nawet o tym myśleć, ponieważ nigdy w życiu nie widzieli takiej sumy pieniędzy. Ale ten „starszy pan”, po spowodowaniu straty ponad dziesięciu milionów juanów w ofiarach, nie miał żadnych wyrzutów sumienia, ani śladu skruchy i nie był zasmucony. Kiedy kościół go wyrzucił, wciąż narzekał. Jakie stworzenie mogłoby tak postąpić? Omówmy dwie kwestie. Po pierwsze, te pieniądze przepadły podczas twojej pracy, i niezależnie od tego, czyja to wina, to ty jesteś za to odpowiedzialny. Na tobie spoczywała odpowiedzialność, by je chronić, ale tego nie zrobiłeś. Jest to zaniedbanie obowiązku, ponieważ nie są to ludzkie pieniądze; to ofiara i ludzie powinni traktować ją z najwyższą lojalnością. Jeśli dojdzie do utraty ofiary, to jak należy myśleć? Nawet śmierć nie byłaby wystarczającą rekompensatą! Ile warte jest ludzkie życie w pieniądzach? Jeśli strata jest zbyt duża, nawet oddanie życia nie wystarczy, by ją spłacić! Kluczowe w tej sprawie jest to, że jej natura jest zbyt poważna. Ten „starszy pan” nie potraktował poważnie utraty tak wielu ofiar; jest on wyjątkowo odrażający! Utrata ponad 10 milionów juanów w ofiarach była dla niego jak utrata jakichś 100 juanów; nawet nie zgłosił tego Zwierzchnictwu, nie miał żadnych wyrzutów sumienia z tego powodu i nie powiedział otaczającym go osobom: „Przeanalizujmy, jak doszło do utraty tych pieniędzy i co należy zrobić. Czy powinniśmy je zwrócić, czy znaleźć inne rozwiązanie? A może powinniśmy poinformować Zwierzchnictwo, przyznać się do winy, złożyć rezygnację i w modlitwie wyznać nasze grzechy Bogu?”. Nawet nie miał takiej postawy; czy to nie odrażające? (Tak). To jest nad wyraz odrażające! Jego zdolność do czynienia tak wielkiego zła ujawnia jego stosunek do obowiązku i do Boga. Po drugie, po tym, jak go wydalono, nie tylko nie przyjął tego do wiadomości, nie wyznał swojego grzechu ani nie wyraził skruchy, ale wręcz narzekał. Taka osoba jest pozbawiona rozumu. Pomyśl tylko, na co miałby narzekać? Jednak narzekał: „Wierzę w Boga od ponad 20 lat, nigdy się nie ożeniłem, poświęciłem tak wiele, zniosłem wiele cierpień, a teraz mnie wyrzucają, odrzucają mnie. Znajdę sobie własne miejsce!”. Niedługo potem się ożenił. Powiedz Mi, czy gdyby typowa osoba – posiadająca sumienie i człowieczeństwo – miała choćby ślad wyrzutów sumienia, to czy ożeniłaby się tak szybko? Czy miałaby na to ochotę? Ogólnie rzecz biorąc, osoba mająca choć odrobinę sumienia i człowieczeństwa, w obliczu tak poważnej sprawy rozważałaby nawet śmierć, myśląc: „Moje życie jest skończone, jak mogłem popełnić taki czyn po ponad 20 latach wiary w Boga? Mogę winić tylko siebie i zasługuję na wydalenie! Nie stać mnie nawet na spłatę jednego miliona, a co dopiero dziesięciu milionów. Nawet gdybym został sprzedany, nie mógłbym tego spłacić, moje życie jest nic nie warte!”. Dlaczego więc to zrobiłeś, skoro wiedziałeś, że nie będzie cię na to stać? Czy nie wiesz, że te pieniądze były ofiarą poświęconą Bogu? One nie były twoje; na tobie spoczywała odpowiedzialność, by je zabezpieczyć. Nie można powiedzieć, że to nie była twoja sprawa; ich ochrona należała do ciebie. To była najważniejsza rzecz, a twoja nieostrożność stanowiła zaniedbanie obowiązków. Z pewnością nie miałeś prawa uchylać się od odpowiedzialności za utratę tej ofiary. Czy nie spoczywała na tobie, jako osobie wierzącej w Boga, powinność i odpowiedzialność, by zapewnić tym ofiarom bezpieczeństwo i zapobiegać wszelkim nieszczęśliwym wypadkom? Czy nie powinieneś zminimalizować ryzyka, że coś pójdzie nie tak? Jeśli nawet tego nie potrafisz, to kim jesteś? Czy nie jesteś żywym demonem? (Tak). To absolutnie obrzydliwe i pozbawione człowieczeństwa! Co więcej, po tym, jak człowiek ten został wydalony, nie tylko przestał wierzyć w Boga i ożenił się, ale także niepokoił wierzących w swojej rodzinie – natura takiego postępowania jest jeszcze poważniejsza. Wykonywał swój obowiązek przez wiele lat, wiele spraw porzucił, wiele poświęcił, wykonał sporo pracy, podejmował ryzyko i odsiedział wyrok w więzieniu. Ale te zewnętrzne czynniki nie determinują czyjegoś losu. Co o nim decyduje? Ścieżka, którą ktoś wybiera. Gdyby obrał ścieżkę dążenia do prawdy, nie skończyłby w ten sposób i nie spowodowałby tak wielkiej straty dla domu Bożego. To, że doszło do tak poważnego nieszczęścia, absolutnie nie było przypadkowe; było to bezpośrednio związane z jakością jego człowieczeństwa i ścieżką, którą obrał. Czy uważacie, że Bóg ma świadomość, jaką ścieżką podąża człowiek? (Tak). Bóg to wie. Czy zatem ten incydent miał na celu ujawnienie go, czy wyeliminowanie? Zarówno ujawnienie, jak i wyeliminowanie. Z ludzkiego punktu widzenia wydawało się, że dobrze wykonywał swoje obowiązki; był lojalny, ponosił koszty, był gotów zapłacić cenę i potrafił znosić trudności. Dlaczego więc Bóg zrobił mu coś takiego? Dlaczego Bóg go ujawnił? Co miało zostać ujawnione? Czy chodziło tylko o ujawnienie jego wyniku? Nie, chodziło o ujawnienie jego wiary, człowieczeństwa, istoty oraz natury – wszystko to zostało teraz obnażone. Czy mimo to Bóg może zbawić taką osobę? Czy Bóg ma dla niej choćby promyk nadziei? Bóg nie ma absolutnie żadnej nadziei dla takiej osoby. Czy Bóg ma dla niej jeszcze jakąś miłość lub jakieś miłosierdzie? Ani trochę. Niektórzy mogą zapytać: „Jeśli Bóg nie ma dla tego człowieka miłości ani miłosierdzia, to czy pozostaje tylko sprawiedliwość, majestat i gniew?”. Zgadza się. Taka zła osoba nie potrzebuje już miłości ani miłosierdzia; nie ma już potrzeby, by jej to okazywać, ponieważ poważnie obraziła Boże usposobienie. Jedyne, czego może od Boga oczekiwać, to sprawiedliwość, majestat i gniew. Wynik tego człowieka nie ma nic wspólnego z Bożym dziełem zarządzania, nie ma absolutnie nic wspólnego z Bożym dziełem zbawienia ludzkości; został on wyeliminowany i usunięty. Dlatego bez względu na to, gdzie się teraz znajduje, w oczach Boga jest tylko żywym trupem, chodzącym truchłem mieszkającym wśród plugawych demonów i złych duchów, wśród tych, którzy noszą ludzkie twarze, ale mają serca potworów i są bestiami w ludzkich szatach. Takie są jego cechy i został on usunięty sprzed oczu Stwórcy. Biorąc pod uwagę jego wynik i ostateczną postawę wobec tego ważnego wydarzenia, które miało miejsce w jego życiu, czy to, jak wykonywał swój obowiązek przez cały ten czas, można w najmniejszym stopniu uznać za „należyte”? (Nie). Skąd wiesz, że nawet przed tym wydarzeniem nie wykonywał swoich obowiązków należycie? Czy jest to osąd i wnioskowanie, czy też dokonałeś tej oceny, obserwując jego istotę? (Dokonałem jej, obserwując jego istotę). Zgadza się. Weźmy na przykład Pawła – gdyby dążył do prawdy, gdyby potrafił dążyć do doskonałości jak Piotr, nie wypowiedziałby tak bluźnierczych słów. Każdy wynik ma swoją przyczynę; wynik, który osiągnął ten człowiek, ma swoje podłoże. Fakt, że był on w stanie dojść do miejsca, w jakim jest dzisiaj, a także jego stosunek do Boga, do ofiar oraz do własnych złych uczynków wystarczy, aby ludzie wyraźnie zobaczyli, jaką ścieżką kroczył i jaka była naprawdę jego wiara w Boga. To całkowicie ujawnia jego istotę i ścieżkę, którą podążał. Gdyby kroczył ścieżką podążania za prawdą, ścieżką bojaźni Bożej i unikania zła, i gdyby naprawdę potrafił traktować obowiązek jako swoją odpowiedzialność i powinność, to jak poradziłby sobie z tą sytuacją, gdy nieuchronnie się wydarzyła? Z pewnością nie przyjąłby takiej postawy, jaką ma teraz – pełnej oporu i narzekania. Jego demoniczna strona została ujawniona; jego skrywana w głębi duszy naturoistota, została całkowicie obnażona. Nie jest istotą ludzką, jest diabłem. Gdyby był człowiekiem, nie skończyłby w ten sposób po ponad 20 latach wiary w Boga. Jak ogromny żal odczuwałby z powodu tak wielkiej straty w ofiarach, gdyby był człowiekiem? Ile łez by wylał? Do jakiego stopnia by drżał? Nieuchronnie czułby się odpowiedzialny i winny popełnienia strasznego grzechu, przekonany, że nie ma dla niego przebaczenia, i czułby, że powinien okazać skruchę i wyznać swoje grzechy Bogu. Przynajmniej nie przestałby wierzyć ani nie zdradziłby Boga, a tym bardziej nie zaburzałby wiary swojej rodziny, nawet gdyby kościół go wyrzucił. Co możemy wywnioskować z różnych późniejszych zachowań tego człowieka? Że jest niedowiarkiem, który nie kocha prawdy, oraz że jego człowieczeństwo jest nikczemne. To jest czwarty przypadek. Jak powinniśmy go nazwać? („Przypadek utraty ofiar w wysokości dziesięciu milionów”). Powinniśmy dodać do tego reakcję owego człowieka i nazwać to „Utratą ofiar w wysokości dziesięciu milionów bez oznak skruchy”. Czyż ta nazwa nie jest lepsza? Służy jako przestroga dla innych; przynajmniej uświadamia ludziom, gdzie leży powaga jego działań.

Wszystkie te wydarzenia, różne zachowania przejawiane przez tych ludzi, a także ich postawy wobec Boga po zajściu tych wydarzeń, miały miejsce, pojawiły się i zostały ujawnione w procesie wykonywania obowiązków. Zatem do pewnego stopnia ścieżka, którą podąża się w wierze w Boga, jak również ostateczny wynik, są w znacznym stopniu związane z wykonywaniem obowiązku; można nawet powiedzieć, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy nimi. Temat wykonywania obowiązków powinien być tematem wiecznym, podobnie jak prawda dotycząca tego aspektu. Jest to prawda, którą ludzie powinni bezwzględnie zrozumieć, i temat, który powinien być nieustannie omawiany w procesie wzrastania w życiu i wiary w Boga. A to dlatego, że jest to nierozerwalnie związane ze zmianami w skłonnościach ludzi, z ich wejściem w życie, a także z rodzajem ścieżki, którą kroczą, i z wynikiem, jaki ostatecznie osiągają. Dzisiaj obszernie omówiliśmy wykonywanie obowiązków, a także kilka konkretnych przypadków. Głównym celem tego omówienia jest uświadomienie wam, jak powinniście wykonywać swoje obowiązki w sposób, który Bóg aprobuje, jakie są konsekwencje czynienia zła i jak ważne jest wykonywanie obowiązków zgodnie ze standardami. Wydarzenia, o których mowa, stawały się coraz poważniejsze i coraz bardziej przerażające z każdym kolejnym przypadkiem, ale nie zostały wymyślone przeze Mnie. Naprawdę miały miejsce pośród tych, którzy wierzą w Boga i którzy znajdują się w szeregach osób wykonujących swoje obowiązki. Co to oznacza? Niektórzy mówią: „Ech, problemy się nie pojawiają, jeśli nie wykonujemy naszych obowiązków, ale gdy je wykonujemy, zawsze występują. Czy więc możemy po prostu ich nie wykonywać?”. Jak wygląda taki tok myślenia? Czy nie jest to rezygnacja z jedzenia z obawy przed zadławieniem? Czy nie jest to głupie? Musisz nauczyć się szukać prawdy, aby rozwiązywać te problemy; jest to postawa proaktywna i taką postawę powinna mieć normalna osoba. Jeśli obawiasz się, że podczas wykonywania obowiązków mogą pojawić się problemy, które doprowadzą do tego, że zostaniesz potępiony, wypędzony, wyeliminowany lub odcięty, a w końcu utracisz nadzieję na osiągnięcie zbawienia, i po prostu przestajesz wykonywać obowiązki lub przyjmujesz względem nich negatywne, antagonistyczne podejście, to co to za postawa? (Zła postawa). Inni mówią: „Nasze człowieczeństwo jest zbyt nędzne, byśmy mogli wykonywać obowiązki, może więc wystarczy, że będziemy z zadowoleniem wykonywać pracę? Bóg nie ma wysokich wymagań wobec owych robotników, nie ma dla nich żadnych standardów ani zasad – wystarczy włożyć w to wysiłek. Rób wszystko, o co cię poproszą, bądź posłuszny, nie bierz na siebie żadnej większej odpowiedzialności i nie miej ambicji zostania przywódcą czy pracownikiem. Sama możliwość wytrwania do końca byłaby największym błogosławieństwem”. Jakie motywy temu przyświecają? Czy nie są one podłe i nikczemne? Czy takie pozbawione ambicji jednostki mogą dostąpić Bożego zbawienia? Czy osoba pozbawiona człowieczeństwa może należycie wykonywać pracy? Ci, którzy nie mają człowieczeństwa, nie mogą należycie wykonywać pracy; nie staną się lojalnymi robotnikami, którzy pozostaną do końca.

Liczba przykładów wspomnianych podczas tych kilku ostatnich spotkań jest stosunkowo duża. Wydarzenia te są łatwe do zapamiętania, ale prawdy, które omawiałem, są trudne do zrozumienia. Wiąże się z tym jednak pewna korzyść: omawiając te wydarzenia, możecie sobie przypomnieć lub choć trochę zrozumieć prawdy, których one dotyczą. Gdybyśmy nie rozmawiali o tych przypadkach, osiągnięcie takiego wyniku prawdopodobnie wymagałoby więcej wysiłku. Omawianie tych przypadków służy zarówno jako bodziec, jak i ostrzeżenie, pomaga ludziom odszukać w swoim wnętrzu właściwą ścieżkę. Wskazuje, jaką ścieżką należy podążać w wierze, aby uniknąć naruszenia Bożych dekretów administracyjnych, popełnienia poważnych błędów lub obrania niewłaściwego kursu. Głównym celem jest pomoc ludziom w należytym wykonywaniu ich obowiązków. Jak się czujecie po wysłuchaniu tych czterech przypadków? Czy zyskaliście nowe zrozumienie tego, czym jest należyte wykonywanie obowiązków? Czy ludziom łatwo jest wykonywać swoje obowiązki w odpowiedni sposób? (Nie jest to łatwe). W czym tkwi trudność? Czy w tym, że ludzie nie rozumieją prawdy i nie potrafią odkryć zasad, a przez to ciągle popełniają błędy? (Nie). W czym zatem tkwi trudność? W tym, że ludzie nie kochają prawdy ani do niej nie dążą. Jeśli ludzie nie dążą do prawdy i nie praktykują jej w procesie wykonywania swoich obowiązków, to w połączeniu z ich złym, niegodziwym i aroganckim usposobieniem może to łatwo doprowadzić do pewnych konsekwencji i przynieść nieoczekiwane lub niepożądane wyniki. Czy ktokolwiek spodziewa się, że osiągnie zły wynik? (Nie). Czy są ludzie, którzy mają nadzieję osiągnąć przeciętny wynik, myśląc, że jeśli tylko uda im się dotrwać do końca i nie umrzeć, to wszystko będzie w porządku? (Tak). Co to za ludzie? Tacy, którzy nie dążą do prawdy; oni tylko odmierzają czas do śmierci. To nieuniknione, że tacy ludzie będą wykonywać swoje obowiązki w sposób całkowicie pobieżny, co sprawi, że łatwo będzie im popełniać błędy lub grzeszyć i bardzo trudno będzie im wykonywać swoje obowiązki zgodnie ze standardami. Jacy ludzie mogą wykonywać obowiązki zgodnie ze standardami? (Ci, którzy dążą do prawdy). Kto jeszcze? (Ludzie posiadający człowieczeństwo). Co składa się na człowieczeństwo? (Sumienie i rozum). Ci, którzy mają sumienie i rozum, którzy posiadają człowieczeństwo, z łatwością będą wykonywać swoje obowiązki zgodnie ze standardami, jeśli tylko będą dążyć do prawdy. Niektórzy narzekają: „Ciągle opowiadasz o tych poważnych, negatywnych przykładach ludzi, którzy nie wykonują swoich obowiązków należycie, a to sprawia, że tracimy pewność siebie. Czy kiedykolwiek osiągniemy standard należytego wykonywania obowiązków? Czy są jakieś pozytywne przykłady?”. Porozmawiajmy zatem o czymś bardziej podnoszącym na duchu i pozytywnym. Obecnie wiele osób zaczyna koncentrować się na dążeniu do prawdy, a także zaczyna wykazywać się większą sumiennością podczas wykonywania obowiązków. Na przykład: niektórzy potrafią harmonijnie współpracować z innymi podczas ich wykonywania. Co oznacza harmonijna współpraca? Oto jeden z jej przejawów: nie chodzi tylko o to, by wszyscy na pozór świetnie się dogadywali, unikając konfliktów i intryg. Harmonijna współpraca oznacza, że w obliczu różnych problemów w pracy – niezależnie od tego, czy masz w nie wgląd i czy twoja perspektywa jest właściwa – nadal możesz naradzać się i współpracować z innymi, szukać prawdozasad, a następnie osiągnąć konsensus. To jest harmonijna współpraca. Jaki jest cel osiągnięcia konsensusu? Jest nim lepsze wypełnianie swoich obowiązków, lepsze wykonywanie dzieła kościoła i możliwość składania świadectwa o Bogu. Jeśli chcesz, aby twoje podejście do obowiązków było zgodne z oczekiwaniami, to w trakcie ich wykonywania musisz najpierw osiągnąć harmonijną współpracę z innymi. Obecnie są ludzie, którzy już praktykują harmonijną współpracę. Kiedy zrozumieją prawdę, nawet jeśli nie są w stanie w pełni jej praktykować i nawet jeśli po drodze przydarzają im się porażki, słabości i odstępstwa, wciąż dążą do prawdozasad. Jest więc nadzieja, że osiągną harmonijną współpracę. Na przykład, czasami możesz myśleć, że to, co robisz, jest słuszne, ale potrafisz uniknąć zadufania w sobie. Można dyskutować z innymi i wspólnie omawiać prawdozasady tak długo, aż staną się one jasne i oczywiste, aby wszyscy je zrozumieli i byli zgodni co do tego, że takie postępowanie przyniesie najlepszy wynik oraz że nie łamie zasad, bierze pod uwagę interesy domu Bożego i jak najskuteczniej będzie owe interesy chronić. Takie praktykowanie jest zgodne z prawdozasadami. Chociaż końcowy rezultat może nie zawsze być taki, jak sobie wyobrażałeś, ścieżka, kierunek i cel twojej praktyki były właściwe. Jak więc widzi to Bóg? Jak definiuje tę sprawę? Bóg powie, że należycie wykonujesz swoje obowiązki. Czy to oznacza, że wykonałeś swój obowiązek zgodnie z intencjami Boga? Nie. Należyte wykonywanie obowiązków jest wciąż dalekie od spełnienia Bożych intencji, otrzymania Bożej aprobaty i praktykowania w pełnej zgodności z Bożymi wymaganiami. Należyte wykonywanie obowiązków oznacza po prostu, że jesteś na właściwej ścieżce, twoje intencje są właściwe, a twój kierunek jest prawidłowy, ale nie osiągnąłeś jeszcze wysokiego standardu działania zgodnie z prawdozasadami, tak jak wymaga tego Bóg. Na przykład, jeśli chodzi o podporządkowanie, powiedzmy, że dom Boży zleca ci jakieś zadanie w ramach twoich obowiązków. Jak powinieneś praktykować, aby się z nich wywiązać? Kiedy po raz pierwszy usłyszysz o tym zadaniu, możesz mieć pewne obiekcje. Ale po chwili zastanowienia dochodzisz do wniosku: „Bóg powiedział, że w sprawach, których nie rozumiemy, powinniśmy uczyć się poszukiwać i podporządkowywać. Muszę więc poszukiwać. Chociaż nie rozumiem prawdy ani nie wiem, jak powinienem praktykować, zadanie przypadło mnie, więc muszę się do tego zastosować i podporządkować się. Nawet jeśli jest to tylko przestrzeganie przepisów, powinienem od tego zacząć”. Jeśli jesteś w stanie praktykować w ten sposób, to spełniasz wymagania. Ale czy istnieje różnica między osiągnięciem tego standardu a otrzymaniem Bożej aprobaty? (Tak). To, jak duża jest ta różnica, zależy od tego, w jakim stopniu rozumiesz prawdę. Chociaż potrafisz się podporządkować, nie rozumiesz Bożych intencji i w pełni nie rozpoznałeś prawdozasad ani nie wprowadziłeś ich w życie; jedynie przestrzegałeś przepisów. Przestrzegałeś podstawowych rzeczy, które należy robić, zgodnie ze standardami sumienia i przepisami, więc pod względem realizacji nie pojawiły się żadne problemy, a w naturze twoich działań nie ma nic złego. Nie spełnia to jednak standardu praktykowania prawdy; nadal nie rozumiesz Bożych intencji. Jedynie biernie i odruchowo wywiązywałeś się ze swoich obowiązków; nie spełniałeś ich należycie, zgodnie z prawdozasadami. Nie osiągnąłeś poziomu, na którym mógłbyś nieść świadectwo o Bogu lub spełniać Jego intencje. Nie osiągnąłeś standardu składania świadectwa. Dlatego wykonywanie przez ciebie obowiązków w ten sposób jest zaledwie wystarczające i nie zyskuje jeszcze Bożej aprobat.

Jakiego standardu należy się trzymać, oceniając, czy ktoś należycie wykonał swój obowiązek? Jeśli ścieżka wykonywania obowiązku, kierunek i intencja są prawidłowe; jeśli prawidłowe są źródło i zasady – jeśli te aspekty są prawidłowe, to wykonany obowiązek jest zadowalający. Wielu ludzi rozumie to w teorii, ale gdy coś im się faktycznie przydarzy, są zdezorientowani. Podsumowując, przedstawię wam pewną zasadę: Nie działajcie arbitralnie i jednostronnie w obliczu wydarzeń. Dlaczego nie możecie działać arbitralnie i jednostronnie? Po pierwsze, działanie w taki sposób jest niezgodne z zasadami wykonywania obowiązku. Po drugie, obowiązek nie jest twoją prywatną sprawą; nie wykonujesz go dla siebie, nie angażujesz się w osobiste zarządzanie, nie prowadzisz własnego przedsięwzięcia, nie jest to twoja sprawa osobista. Bez względu na to, co robisz, w domu Bożym nie pracujesz nad swym własnym przedsięwzięciem: jest to praca domu Bożego, czyli dzieło Boże. Musisz nieustannie mieć to na uwadze i zachowywać w świadomości, powtarzając sobie: „To nie jest moja własna sprawa. Wykonuję swój obowiązek i wypełniam swoją powinność. Wykonuję pracę dla kościoła. Jest to zadanie, które powierzył mi Bóg, i robię to dla Niego. To mój obowiązek, a nie prywatna sprawa”. To pierwsza rzecz, jaką ludzie powinni zrozumieć. Jeśli traktujesz obowiązek jak prywatną sprawę i nie szukasz w działaniu prawdozasad, lecz wypełniasz go zgodnie z własnymi intencjami, poglądami i celami, to jest bardzo prawdopodobne, że będziesz popełniał błędy. Jak zatem powinieneś postępować, jeśli bardzo wyraźnie rozgraniczasz obowiązek od prywatnych spraw i jesteś świadomy, że jest to obowiązek? (Powinieneś szukać tego, o co prosi Bóg, i szukać zasad). Zgadza się. Jeśli coś ci się przytrafia i nie rozumiesz prawdy, masz pewne pojęcie, ale wciąż nie jest to dla ciebie jasne, musisz znaleźć braci i siostry, którzy rozumieją prawdę, aby to z tobą omówili; to jest poszukiwanie prawdy, a przede wszystkim jest to postawa, którą powinieneś przejawiać wobec obowiązku. Nie powinieneś podejmować decyzji na podstawie tego, co tobie wydaje się właściwe, a następnie uderzać pięścią w stół i twierdzić, że sprawa jest zamknięta – w ten sposób łatwo o problemy. Obowiązek nie jest twoją osobistą sprawą; sprawy domu Bożego, czy to ważne, czy mniej istotne, nie są niczyją sprawą osobistą. O ile ma to coś wspólnego z obowiązkiem, nie jest to twoja prywatna sprawa, nie jest to twoje osobiste zmartwienie – dotyczy to prawdy i zasad. Więc jaka jest pierwsza rzecz, którą powinieneś zrobić? Powinieneś szukać prawdy i zasad. A jeśli nie rozumiesz prawdy, musisz najpierw szukać zasad; o ile już rozumiesz prawdę, odnalezienie zasad będzie łatwe. Co powinieneś zrobić, jeśli nie rozumiesz zasad? Jest na to sposób: możesz omówić to z tymi, którzy je rozumieją. Nie zakładaj za każdym razem, że wszystko rozumiesz i zawsze masz rację; w ten sposób łatwo popełnisz błędy. Z jakim usposobieniem mamy do czynienia, gdy zawsze chcesz mieć ostatnie słowo? To arogancja i zadufanie w sobie; to arbitralne i jednostronne działanie. Niektórzy ludzie myślą: „Mam wyższe wykształcenie, jestem bardziej kulturalny niż wy, mam zdolność pojmowania, a wy wszyscy prezentujecie mizerną postawę i nie rozumiecie prawdy, więc powinniście słuchać tego, co mówię. Tylko ja mogę podejmować decyzje!”. Cóż to za poglądy? Jeśli masz takie poglądy, wpadniesz w kłopoty; nigdy nie będziesz dobrze wykonywać swoich obowiązków. Jak możesz je dobrze wykonywać, jeśli zawsze chcesz mieć ostatnie słowo i nie chcesz harmonijnie współpracować z innymi? Wykonywanie obowiązków w ten sposób absolutnie nie spełni wymagań. Dlaczego to mówię? Zawsze chcesz ograniczać innych i zmuszać ich, by cię słuchali; nie przyjmujesz niczego, co mówią. Jest to stronniczość i upór, a także arogancja i zadufanie w sobie. W ten sposób nie tylko sam nie będziesz w stanie dobrze wykonywać swoich obowiązków, ale także będziesz przeszkadzać w tym innym. Takie są konsekwencje aroganckiego usposobienia. Dlaczego Bóg wymaga od ludzi harmonijnej współpracy? Z jednej strony jest to korzystne dla ujawnienia zepsutych ludzkich skłonności, co pozwala ludziom poznać siebie i pozbyć się owych skłonności, a to z kolei jest korzystne dla ich wejścia w życie. Z drugiej strony harmonijna współpraca jest również korzystna dla pracy kościoła. Jeśli zabraknie harmonijnej współpracy, wówczas nikt nie będzie w stanie dobrze wykonywać swoich obowiązków, a to odbije się na pracy kościoła, wszystkim bowiem brakuje zrozumienia prawdy i wszyscy mają zepsute usposobienie. Konsekwencje tego są poważne. Podsumowując: aby dobrze wykonywać swój obowiązek, trzeba nauczyć się harmonijnie współpracować, a w obliczu trudnych sytuacji, omawiać prawdę w celu znalezienia rozwiązania. Jest to niezbędne – wpływa korzystnie nie tylko na pracę kościoła, ale także na wejście w życie wybrańców Bożych. Niektórzy ludzie po prostu tego nie rozumieją; stale myślą, że harmonijna współpraca jest zbyt kłopotliwa, a omawianie prawdy czasem nie przynosi tak łatwo rezultatów. Wówczas w takich ludziach rodzą się wątpliwości: „Czy harmonijna współpraca naprawdę jest konieczna, aby móc należycie wykonywać swoje obowiązki? Czy w obliczu jakiejś sytuacji wspólne omówienia na pewno przyniosą rezultaty? Sądzę, że to wszystko to tylko zachowywanie pozorów; przestrzeganie tych przepisów jest bezcelowe”. Czy ten pogląd jest słuszny? (Nie). Jaki problem ujawnia ten pogląd? (Podejście tych ludzi do wykonywania obowiązków jest problematyczne). Pewni ludzie mają aroganckie i zarozumiałe usposobienie; są niechętni do omawiania prawdy i zawsze chcą mieć ostatnie słowo. Czy ktoś tak arogancki i zadufany w sobie może harmonijnie współpracować z innymi? Bóg wymaga od ludzi harmonijnej współpracy podczas wykonywania obowiązków, aby pozbyć się ich skażonych skłonności, nauczyć ich podporządkowania się Bożemu dziełu w trakcie wykonywania obowiązków oraz pomóc im odrzucić owe skażone skłonności. W ten sposób osiągną oni należyty standard wykonywania obowiązków. Odmowa współpracy z innymi i chęć działania w sposób arbitralny i jednostronny, zmuszanie wszystkich, by cię słuchali – czy taką postawę powinieneś mieć wobec swojego obowiązku? Twoja postawa wobec wykonywania obowiązku jest związana z wejściem w życie. Boga nie interesuje, co ci się przydarza każdego dnia, ile pracy wykonujesz, ile wkładasz wysiłku – On patrzy na twoją postawę wobec tych rzeczy. A z czym wiąże się postawa, z jaką wykonujesz te rzeczy, i sposób, w jaki je robisz? Wiąże się z tym, czy podążasz za prawdą, czy nie, a także z twoim wkroczeniem w życie. Bóg patrzy na twoje wejście w życie, na ścieżkę, którą zmierzasz. Jeśli idziesz ścieżką dążenia do prawdy i wszedłeś w życie, wówczas będziesz w stanie harmonijnie współpracować z innymi podczas wykonywania swoich obowiązków i z łatwością wykonasz je w sposób adekwatny. Ale jeśli podczas wykonywania obowiązku nieustannie podkreślasz, że masz kapitał, że rozumiesz, na czym polega twoja praca, że jesteś doświadczony, zważasz na Boże intencje i podążasz za prawdą bardziej niż ktokolwiek inny, i jeśli sądzisz, że ze względu na to wszystko zasługujesz, żeby mieć ostatnie słowo, nie omawiasz żadnej sprawy z nikim innym, zawsze stanowisz prawo dla siebie, próbujesz działać na własną rękę i nieustannie chcesz świecić najjaśniej, to czy idziesz ścieżką wejścia w życie? Nie – jest to pogoń za statusem, podążanie ścieżką Pawła; nie jest to ścieżka wejścia w życie. Bóg nakazuje ludziom kroczyć ścieżką wejścia w życie i ścieżką dążenia do prawdy w sposób, który nie obejmuje takich zachowań ani nie wykazuje takich przejawów. Jaki jest standard należytego wykonywania obowiązku? (Poszukiwanie prawdy we wszystkim, umiejętność postępowania zgodnie z zasadami). Zgadza się. Dla odpowiedniego wykonania obowiązku nie ma znaczenia, od ilu lat wierzysz w Boga, ile obowiązków wykonywałeś, jak wiele już zrobiłeś w ramach obowiązku ani jak wielki wkład wniosłeś w dom Boży, a tym bardziej nieistotne jest twoje doświadczenie w wykonywaniu obowiązku. Najważniejszą rzeczą, na którą patrzy Bóg, jest ścieżka, którą podąża człowiek. Innymi słowy, On patrzy na czyjąś postawę wobec prawdy i zasad, na kierunek, źródło i punkt wyjścia działań człowieka. Bóg skupia się na tych rzeczach; to one determinują ścieżkę, którą kroczysz. Jeśli w trakcie wykonywania obowiązku te pozytywne rzeczy nie są w tobie w ogóle widoczne, a zasadą, drogą i podstawą twojego działania są twoje własne myśli, cele i plany, twoim punktem wyjścia jest ochrona własnych interesów oraz zabezpieczenie własnej reputacji i pozycji, twoim sposobem działania jest podejmowanie decyzji i działanie w pojedynkę oraz rozstrzyganie spraw bez omawiania ich z innymi i harmonijnej współpracy, a po popełnieniu błędu nigdy nie słuchasz rad, nie wspominając nawet o poszukiwaniu prawdy, to jak Bóg będzie cię postrzegał? Nie spełniasz jeszcze standardu, jeśli tak wykonujesz swój obowiązek; nie wstąpiłeś na ścieżkę dążenia do prawdy, bo wykonując swój obowiązek, nie szukasz prawdozasad i zawsze działasz według własnej woli, robisz, co chcesz. To jest powód, dla którego większość ludzi nie wykonuje swoich obowiązków zadowalająco. Jak należy zatem rozwiązać ten problem? Czy waszym zdaniem trudno jest spełniać swój obowiązek we właściwy sposób? W gruncie rzeczy tak nie jest. Ludzie muszą jedynie zdobyć się na pokorę, mieć trochę rozsądku i przyjąć odpowiednią postawę. Bez względu na to, jak jesteś wykształcony, jakie nagrody zdobyłeś czy co osiągnąłeś, bez względu na to, jak wysoka jest twoja pozycja czy status, musisz uwolnić się od tych wszystkich rzeczy, musisz przestać się wywyższać – nic z tego się nie liczy. Jakkolwiek wielkie są te powody do dumy, w domu Bożym nie mogą stać wyżej niż prawda, bowiem te powierzchowne rzeczy nie są prawdą i nie mogą zająć jej miejsca. Musisz mieć jasność w tej kwestii. Jeśli mówisz: „Jestem niezwykle utalentowany, mam bardzo bystry umysł, doskonały refleks, szybko się uczę i mam wyjątkowo dobrą pamięć, więc posiadam kwalifikacje, by podjąć ostateczną decyzję”, jeśli zawsze używasz tych rzeczy jako swojego kapitału i postrzegasz je jako wartościowe, jako coś pozytywnego, to jest to kłopot. Jeśli twoje serce jest zajęte przez te rzeczy, jeśli zakorzeniły się one w twoim sercu, trudno będzie ci zaakceptować prawdę – a konsekwencje tego aż trudno sobie wyobrazić. Dlatego musisz najpierw odrzucić i wyprzeć się wszystkiego, co kochasz, co wydaje się miłe, co jest dla ciebie cenne. Te rzeczy nie są prawdą i mogą ci tylko uniemożliwić wejście w prawdę. Najpilniejszą rzeczą jest teraz to, że musisz szukać prawdy podczas wykonywania swojego obowiązku i praktykować zgodnie z prawdą, tak abyś odpowiednio wykonywał obowiązek, ponieważ należyte wykonanie obowiązku jest zaledwie pierwszym krokiem na ścieżce wejścia w życie. Co oznacza tutaj „pierwszy krok”? Oznacza rozpoczęcie podróży. Zawsze jest coś, od czego można rozpocząć podróż, coś, co jest najbardziej podstawowe i najbardziej fundamentalne, a należyte wykonywanie obowiązku jest ścieżką wejścia w życie. Jeśli to, jak wykonujesz obowiązek, ledwo przystaje do tego, jak powinno się go wykonywać, ale nie jest zgodne z prawdozasadami, oznacza to, że nie wykonujesz swojego obowiązku właściwie. Jak więc należy nad tym pracować? Trzeba dalej pracować i szukać prawdozasad; bycie wyposażonym w prawdozasady jest kluczowe. Nic nie da to, że tylko poprawisz swoje zachowanie i wybuchowy charakter, jeśli nie będziesz wyposażony w prawdorzeczywistość. Możesz mieć coś w rodzaju talentu lub swojej specjalności. To dobra rzecz, ale używasz jej właściwie tylko wtedy, gdy wykorzystujesz ją do wykonywania swojego obowiązku. Dobre wykonywanie obowiązku nie wymaga poprawy twojego człowieczeństwa ani twojej osobowości, ani też odłożenia na bok twojego daru czy talentu. To nie jest wymagane. Najważniejsze jest, abyś zrozumiał prawdę i nauczył się okazywać Bogu posłuszeństwo. Jest prawie nieuniknione, że ujawnisz swoje zepsute usposobienie, gdy będziesz wykonywać swój obowiązek. Co powinieneś robić w takich momentach? Musisz szukać prawdy, aby rozwiązać problem i zacząć działać zgodnie z prawdozasadami. Czyń tak, a należyte wykonywanie obowiązku nie będzie dla ciebie problemem. Bez względu na to, w jakiej sferze jesteś uzdolniony, w czym się specjalizujesz, lub jaką masz wiedzę zawodową, korzystanie z tego wszystkiego podczas wykonywania obowiązku jest jak najbardziej właściwe – jest to jedyny sposób, aby dobrze wykonywać swój obowiązek. Jeden aspekt to poleganie na sumieniu i rozumie podczas wykonywania obowiązku, a drugim jest to, że musisz szukać prawdy, aby pozbyć się swojego zepsutego usposobienia. Wykonując obowiązek w ten sposób, człowiek zyskuje wejście w życie i staje się zdolny do tego, by wykonywać go zadowalająco.

Jak się teraz okazuje, odpowiednie wykonywanie obowiązku jest nierozerwalnie związane z poszukiwaniem prawdy i działaniem zgodnym z prawdozasadami. Jeśli ktoś nie potrafi szukać prawdy w celu rozwiązania problemów i osiągnięcia poziomu działania zgodnego z zasadami, to nie może zadowalająco wykonywać obowiązku. Definicja należytego wykonywania obowiązku została już wyjaśniona. Czy Boże wymagania wobec człowieka są wysokie? W rzeczywistości nie są one wysokie. On po prostu prosi cię, abyś w swoich działaniach miał właściwą postawę, intencje i poglądy. Na tej podstawie możesz otrzymać dzieło Ducha Świętego i pogłębić swoją wiedzę o sobie. Będziesz wtedy w stanie przejść próby i oczyszczenie, które pozwolą ci wniknąć w głębsze prawdy i doświadczyć zmian w usposobieniu. Zanim przejdziesz próby i oczyszczanie, Bóg, opierając się na twoim zrozumieniu prawdy, podda cię osądowi i karceniu. Ale co jest podstawą osądu i karcenia, a także prób i oczyszczenia? To, czy osiągnąłeś poziom należytego wykonywania obowiązku – innymi słowy, czy osiągnąłeś wejście w życie. Twoje wejście w życie jest powiązane z twoją pracą i twoimi powinnościami w kościele. Jeśli spędzasz całe dnie w domu, czytając słowa Boże, i prowadzisz czcze rozmowy na temat wykonywania obowiązku i wejścia w życie, jest to nierealistyczne i bezowocne. Jesteś strategiem kanapowym; cały dzień mówisz o odpowiednim wykonywaniu swojego obowiązku, o przyjęciu zadania wyznaczonego przez Boga, ale nie poświęcasz się temu ani nie ponosisz żadnych kosztów, a już na pewno nie cierpisz i nie doświadczasz trudności. Nawet jeśli czasami wzruszasz się do łez, śpiewając hymny lub czytając słowa Boże, nie przyniesie to żadnego efektu. Czy z tej perspektywy istnieje związek między osiągnięciem poziomu właściwego wykonywania obowiązku a uzyskaniem zbawienia? Czy też jest to związane z otrzymaniem Bożego sądu i karcenia? Te rzeczy są ze sobą powiązane. Aby otrzymać Boży sąd i karcenie, trzeba odpowiednio wykonywać swoje obowiązki. Dlaczego Bóg ustanawia taki standard, wymagając od ludzi odpowiedniego wykonywania ich obowiązków? Dlatego, że Bóg patrzy na to, jak wykonujesz obowiązek, by ocenić stopień twojego wejścia w życie. Jeśli osiągnąłeś należyty poziom wykonywania swoich obowiązków, oznacza to, że twoje wejście w życie osiągnęło już standard, który kwalifikuje cię do przyjęcia sądu i karcenia, co oznacza również, że kwalifikujesz się do przyjęcia Bożego dzieła doskonalenia. Jakie więc warunki osiągnięcia tego Bóg postawił człowiekowi? To, jak wykonujesz obowiązek, w Bożych oczach musi być uznane za zadowalające. Innymi słowy: oznacza to, że istnieje fundamentalna ścieżka oraz kierunek twojego wejścia w życie, które Bóg aprobuje i uznaje. W jaki sposób Bóg to sprawdza? Głównie oceniając twoje wykonywanie obowiązku. Gdy zasłużysz na Bożą aprobatę, wykonując należycie swoje obowiązki, niezwłocznie rozpocznie się następny etap: Bóg zacznie poddawać cię osądowi i karceniu. Bez względu na to, jakie błędy popełnisz, zostaniesz zdyscyplinowany; to tak, jakby Bóg zaczął uważnie ci się przyglądać. To dobra rzecz – oznacza to, że zostałeś zaakceptowany przez Boga, nie jesteś już w niebezpieczeństwie i jesteś właściwą osobą, która z całą pewnością nie popełni rażąco złych czynów. Z jednej strony Bóg będzie cię chronił; z drugiej, subiektywnie rzecz biorąc, ścieżka, którą kroczysz, twoje życiowe cele i kierunek, zostały ugruntowane w prawdziwej drodze. Nie opuścisz Boga ani nie zboczysz z drogi. Następnie Bóg z pewnością cię udoskonali; to błogosławieństwo jest przed tobą. Tak więc, jeśli ktoś chce otrzymać to błogosławieństwo i podążać ścieżką doskonalenia, pierwszym wymogiem jest należyte wykonywanie obowiązków. Bóg obserwuje twoje rozmaite działania w domu Bożym, a także zlecenia, zadania i misje, które ci daje, aby zrozumieć twoje nastawienie do Niego i do prawdy. Przez pryzmat tych postaw Bóg precyzyjnie ocenia, jaką ścieżką podążasz. Jeśli jesteś na ścieżce dążenia do prawdy, to twoje wykonywanie obowiązków będzie zgodne z oczekiwaniami, a ty z pewnością wejdziesz w życie i do pewnego stopnia zmienisz swoje usposobienie. Wszystko to osiąga się podczas procesu wykonywania swoich obowiązków. Tyle możesz osiągnąć, polegając na ludzkim wysiłku, zanim Bóg formalnie cię udoskonali. Bez Bożego dzieła możesz osiągnąć tylko ten poziom; dalsze dążenie byłoby trudne. Możesz polegać tylko na sobie w osiągnięciu tych rzeczy, które są w zasięgu twoich możliwości i ludzkich kompetencji, rzeczy, takich jak panowanie nad sobą siłą woli, znoszenie cierpienia, płacenie ceny, wyrzekanie się rzeczy, przycinanie uczuć, porzucanie świata, rozpoznawanie niegodziwych trendów, odcięcie się od cielesności, lojalne wykonywanie obowiązku, rozeznawanie się i niepodążanie za człowiekiem. Kiedy osiągniesz to wszystko, zakwalifikujesz się do bycia udoskonalonym przez Boga. Bóg zasadniczo nie ingeruje w to, co ludzie mogą osiągnąć sami. Stale cię podlewa, nieustannie dostarcza ci prawdy, wspiera cię w jej zrozumieniu, mówi ci, jak pojąć różne jej aspekty i jak wejść w prawdorzeczywistość. Kiedy już to zrozumiesz i w to wkroczysz, Bóg zaświadczy, że zostałeś zakwalifikowany, a twoja szansa na zbawienie wyniesie 80 procent. Jednak zanim osiągniesz te 80 procent, musisz zainwestować całą swoją energię i wysiłek; nie możesz przeżyć tego życia na próżno. Niektórzy mówią: „Wierzę w Boga już od dwudziestu lat; czy to znaczy, że zainwestowałem całą swoją energię?”. Nie mierzy się tego liczbą lat. Inni mówią: „Wierzę w Boga od pięciu lat i zrozumiałem pewne prawdy. Wiem, jak należycie wykonywać swój obowiązek, i dążę w tym kierunku; znam teraz pewne sposoby i wydaje mi się, że czuję w sercu spokój i pocieszenie”. To odczucie jest w zasadzie trafne, ale czy oznacza, że masz 80 procent szans na zbawienie? Nie. Ile procent naprawdę osiągnąłeś? Między 10 a 15. Ponieważ musisz jeszcze wiele razy przejść przycinanie podczas procesu właściwego wypełniania obowiązku; musisz doświadczyć wielu okoliczności. Pozytywna strona jest taka, że w owych okolicznościach Bóg wystawi cię na wiele doświadczeń. Podczas styczności z tymi ludźmi, wydarzeniami i sprawami – czyli pośród praktycznych okoliczności – Bóg pozwala ci zrozumieć pewne prawdy. Dlaczego pozwala ci zrozumieć prawdy za pośrednictwem tych ludzi, wydarzeń i spraw? Jeśli nie przejdziesz przez te doświadczenia, twoje zrozumienie prawdy na zawsze pozostanie na poziomie słów, doktryn i sloganów. Gdy doświadczysz w życiu różnych okoliczności, te doktryny, które wcześniej zrozumiałeś lub byłeś w stanie pojąć i uchwycić w swojej pamięci, staną się rodzajem rzeczywistości. Ta rzeczywistość jest praktyczną stroną prawdy i to ją właśnie powinieneś zrozumieć i w nią powinieneś wkroczyć.

Jakie są szanse na zbawienie kogoś, kto nie osiągnął jeszcze standardu należytego wykonywania swoich obowiązków? Jego szanse sięgają co najwyżej 10-15 procent, ponieważ nie rozumie prawdy i absolutnie nie potrafi się szczerze podporządkować. Czy osoba, która nie rozumie prawdy, może postępować zgodnie z zasadami? Czy może traktować swoje obowiązki w sposób poważny i odpowiedzialny? Absolutnie nie. Ci, którzy nie rozumieją prawdy, zdecydowanie działają zgodnie z własną wolą, robią rzeczy w sposób zdawkowy, wplatają w to wiele samolubnych motywów i działają w oparciu o własne preferencje. Nawet jeśli potrafisz mówić o wielu doktrynach, wygłaszać teorie i slogany, nie oznacza to, że posiadasz prawdorzeczywistość, więc twoje szanse na zbawienie nie są wysokie. Aby osiągnąć prawdziwe zbawienie, uwolnić się od wpływu szatana i żyć zgodnie ze słowem Bożym, należy włożyć wysiłek w poznanie różnych prawd. Jaki jest cel tego wysiłku? Jest nim dokładniejsze i solidniejsze wejście w prawdorzeczywistość. Dopiero po wejściu w prawdę można wkroczyć na właściwą ścieżkę życia. Jeśli wiesz tylko, jak wygłaszać doktryny i slogany, ale nie pojmujesz prawdozasad dotyczących wykonywania obowiązku, a wręcz jesteś zdolny do lekkomyślnego działania w oparciu o własne kaprysy, to brakuje ci prawdorzeczywistości; przed tobą jeszcze długa droga. Gdy ktoś doświadczy wielu rzeczy w trakcie wykonywania swoich obowiązków i zda sobie sprawę z tego, że nie rozumie prawdy, a także z tego, jak wiele mu jeszcze brakuje, zaczyna wkładać wysiłek w dążenie do prawdy. Stopniowo przechodzi od wygłaszania doktryn i sloganów do prawdziwego zrozumienia, dokładnego praktykowania prawdy i autentycznego poddania się Bogu. W ten sposób jego nadzieja na zbawienie wzrasta, a szanse stają się większe. Na czym opiera się ten wzrost? (Na tym, w jakim stopniu ten człowiek rozumie prawdę). To, do jakiego stopnia ktoś rozumie prawdę, nie jest najważniejszym czynnikiem; najważniejsze jest praktykowanie i wchodzenie w prawdorzeczywistość. Prawdę można zrozumieć jedynie poprzez jej praktykowanie; nigdy się jej nie zrozumie, jeśli się jej nie praktykuje. Samo zrozumienie słów i doktryn nie jest tym samym, co zrozumienie prawdy. Im bardziej praktykujesz prawdę, tym więcej rzeczywistości posiadasz, tym bardziej się zmieniasz i tym lepiej prawdę rozumiesz. W związku z tym twoja nadzieja na zbawienie odpowiednio wzrośnie. Gdy mówimy o pozytywnej stronie procesu wykonywania obowiązków, to jeśli potrafisz je traktować we właściwy sposób, nigdy ich nie porzucasz bez względu na zaistniałe okoliczności, a nawet gdy inni tracą wiarę i przestają wykonywać obowiązki, ty nadal trzymasz się swoich i nigdy ich nie porzucasz, ale wykonujesz je od początku do końca, zawsze pozostając niezłomnym i lojalnym wobec nich, to naprawdę traktujesz swoje obowiązki jako obowiązki i wykazujesz się pełną lojalnością. Jeśli jesteś w stanie sprostać temu standardowi, to zasadniczo spełniłeś wymóg należytego wykonywania obowiązków; jest to pozytywna strona. Jednak negatywną stroną jest to, że przed osiągnięciem tego standardu trzeba umieć opierać się różnym pokusom. Jakiego rodzaju problemem jest to, że ktoś nie może oprzeć się pokusom w trakcie wykonywania swojego obowiązku, więc porzuca go i ucieka, tym samym go zdradzając? Jest to równoznaczne ze zdradą Boga. Zdradzenie Bożego zadania oznacza zdradę Boga. Czy ktoś, kto zdradza Boga, może jeszcze zostać zbawiony? Taka osoba jest skończona; zniknęła dla niej wszelka nadzieja, a obowiązki, które wcześniej wykonywała, były jedynie wykonywaniem pracy i przepadły na dobre wraz z jej zdradą. Dlatego wierne trzymanie się swoich obowiązków jest kluczowe; gdy to czynimy, jest dla nas nadzieja. Lojalnie wypełniając swoje obowiązki, można zostać zbawionym i zyskać aprobatę Boga. Co wszyscy uważają za najtrudniejszą część wiernego trzymania się swoich obowiązków? Umiejętność oparcia się pokusom. Co obejmują te pokusy? Pieniądze, status, intymne relacje, uczucia. Co jeszcze? Jeśli pewne obowiązki niosą ze sobą ryzyko, a nawet zagrożenie życia, i wykonywanie ich może skutkować aresztowaniem i uwięzieniem, a nawet prześladowaniem aż do śmierci, czy mimo to potrafisz wykonywać swój obowiązek? Czy potrafisz wytrwać? To, czy komuś łatwo przyjdzie przezwyciężyć te pokusy, zależy od tego, czy dąży on do prawdy. Zależy to od zdolności do stopniowego rozeznawania i rozpoznawania tych pokus podczas dążenia do prawdy, od rozpoznawania ich istoty i szatańskich sztuczek, które się za nimi kryją. Wymaga to również rozpoznania własnych skażonych skłonności, swojej naturoistoty i swoich słabości. Trzeba też nieustannie prosić Boga o ochronę, by móc oprzeć się tym pokusom. Jeśli ktoś jest w stanie im się oprzeć i trwać wiernie przy swoim obowiązku, nie dopuszczając się zdrady ani ucieczki bez względu na okoliczności, to prawdopodobieństwo, że zostanie zbawiony, sięga 50 procent. Czy łatwo osiągnąć te 50 procent? Każdy krok jest wyzwaniem najeżonym niebezpieczeństwami; niełatwo to osiągnąć! Czy są ludzie, dla których dążenie do prawdy jest tak trudne, że czują, iż życie jest zbyt wyczerpujące i woleliby raczej umrzeć? Jacy ludzie czują się w ten sposób? Tak właśnie czują się niedowiarkowie. Aby tylko przetrwać katastrofy, ludzie są w stanie wytężać umysły, znosić wszelkie trudy i nadal wytrwale trzymać się życia, nie poddając się aż do ostatniego tchu – gdyby wierzyli w Boga i dążyli do prawdy z takim zapałem, z pewnością osiągnęliby rezultaty. Jeśli ludzie nie kochają prawdy i nie chcą do niej dążyć, to są bezużyteczni! Dążenie do prawdy nie jest czymś, co można osiągnąć jedynie ludzkim wysiłkiem; wymaga ono ludzkiego wysiłku połączonego z dziełem Ducha Świętego. Wymaga to zaaranżowania przez Boga różnych środowisk w celu wypróbowania i oczyszczenia ludzi, wymaga także działania Ducha Świętego w celu ich oświecenia, iluminacji i prowadzenia. Cierpienie, którego człowiek doświadcza, aby uzyskać prawdę, jest całkowicie uzasadnione. Z tym jest tak samo jak ze wspinaczami wysokogórskimi, którzy ryzykują życie, aby zdobywać szczyty, i w swojej pogoni za przekraczaniem granic nie boją się trudności, do tego stopnia, że narażają swoje życie. Czy wiara w Boga i osiągnięcie prawdy są trudniejsze niż wspinaczka górska? Jakimi ludźmi są ci, którzy pragną błogosławieństw, ale nie chcą cierpieć? To bezużyteczni ludzie. Nie można dążyć do prawdy ani jej osiągnąć bez siły woli; nie można tego zrobić bez zdolności cierpienia. Musisz zapłacić pewną cenę, aby ją uzyskać.

Ludzie zrozumieli definicję i standard należytego wykonywania obowiązków, jak również powód, dla którego Bóg ustanowił ten standard, oraz związek między należytym wykonywaniem obowiązków a wejściem w życie, a także inne tego typu czynniki związane z prawdą o należytym wykonywaniu obowiązków. Jeśli uda im się dojść do punktu, w którym będą w stanie niewzruszenie trwać przy swoim obowiązku w każdym miejscu i w każdym czasie, nie porzucając go, i będą w stanie oprzeć się wszelkiego rodzaju pokusom, a następnie pojmą rozmaite prawdy, których Bóg wymaga od nich w różnych sytuacjach, które przed nimi stawia, i zdobędą wiedzę na temat tych prawd, oraz w nie wejdą, to z Bożego punktu widzenia zasadniczo osiągnęli zadowalający poziom. Istnieją trzy podstawowe składniki potrzebne do osiągnięcia odpowiedniego poziomu w wykonywaniu obowiązku. Po pierwsze, należy mieć właściwe podejście do obowiązku i nie porzucać go w żadnym momencie; po drugie, podczas wykonywania obowiązku trzeba umieć opierać się wszelkiego rodzaju pokusom i unikać potknięć; po trzecie, podczas wykonywania obowiązku trzeba być w stanie zrozumieć każdy aspekt prawdy i wejść w rzeczywistość. Kiedy ludzie osiągną te trzy rzeczy i sprostają wymaganiom, wówczas pierwszy warunek wstępny przyjęcia sądu i karcenia oraz bycia udoskonalonym – należyte wykonywanie swojego obowiązku – zostanie spełniony.

Co do odpowiedniego wykonywania obowiązku, niektóre zagadnienia dotyczące terminu „odpowiedni”, bądź „należyty”, zostały już wcześniej omówione. Jak zasadniczo definiowano ten termin w poprzednich dyskusjach? (Jako działanie zgodne z zasadami). Omawiany dziś aspekt należytego wykonywania obowiązków odnosi się do Bożych intencji i standardów, jakich Bóg wymaga od człowieka. Dlaczego Bóg wymaga, by ludzie wykonywali swoje obowiązki zgodnie z odpowiednimi standardami? Jest to związane z Bożym zamiarem zbawienia ludzi i Jego standardami zbawiania ich i doskonalenia. Jeśli nie osiągniesz zadowalającego poziomu w wykonywaniu obowiązku, Bóg cię nie udoskonali – jest to najważniejszy warunek doskonalenia ludzi przez Boga. Dlatego to, czy ktoś może zostać udoskonalony przez Boga, zależy w dużej mierze od tego, czy wykonuje swój obowiązek w zadowalający sposób. Jeśli nieodpowiednio wykonujesz swój obowiązek, to Boże dzieło doskonalenia ludzi cię nie dotyczy. Niektórzy ludzie są na właściwej ścieżce, gdy chodzi o wykonywanie obowiązku, a ich kierunek również jest prawidłowy, ale nadal nie można uznać, że wykonują swoje obowiązki w sposób odpowiedni. Dlaczego? Ponieważ ludzie rozumieją zbyt mało prawdy. Przypomina to pewne dzieci, które chcą dzielić część obowiązków domowych ze swoimi rodzicami, ale ich postawa może na to nie pozwalać. W którym momencie będą miały odpowiednią postawę, by faktycznie uczestniczyć w obowiązkach domowych? Wtedy, gdy będą mogły robić pewne rzeczy, nie niepokojąc przy tym dorosłych; wtedy będą mogły uczestniczyć w obowiązkach domowych – wówczas będą mogły to czynić. Chociaż potrafisz już robić pewne rzeczy, wciąż pozostajesz na etapie wkładania wysiłku i wykonywania pracy, ponieważ prawda, którą rozumiesz, jest zbyt płytka, prawda, którą potrafisz zastosować w praktyce, jest zbyt mała, a prawd, które potrafisz pojąć, jest zbyt niewiele. Często poruszasz się po omacku, działasz w stanie zamglenia, dlatego bardzo trudno jest ci stwierdzić, czy to, co robisz, jest zgodne z Bożymi intencjami; zawsze masz zamieszanie w głowie. Czy zatem twoje wykonywanie obowiązków można uznać za odpowiednie? Nadal nie można, ponieważ rozumiesz zbyt mało prawdy, a twoje wejście w życie nie osiągnęło poziomu wymaganego przez Boga; twoja postawa jest zbyt niedojrzała. Co to znaczy, że czyjaś postawa jest zbyt niedojrzała? Niektórzy mówią, że chodzi o płytkie zrozumienie prawdy, ale w rzeczywistości nie chodzi tylko o to. Jest to również bezpośrednio związane z niedojrzałym człowieczeństwem lub słabym potencjałem i posiadaniem zbyt wielu negatywnych cech. Na przykład, jeśli teraz spadnie na ciebie jakiś obowiązek, a ty nie wiesz, jak go wykonać, możesz poczuć, że jesteś bezużyteczny i że nie potrafisz zważać na Boże intencje. Prowadzi to do tego, że stajesz się negatywny i słaby, czujesz, że Boże zarządzenia są złe, że nie możesz nic zrobić i że na pewno zostaniesz wyeliminowany. Potem nie chcesz już wykonywać swojego obowiązku. Czyż nie jest to przejaw niedojrzałej postawy? Co więcej, obecnie wielu młodych braci i wiele młodych sióstr nie jest jeszcze w związku małżeńskim. Jeśli spotkają przystojnego mężczyznę lub piękną kobietę, mogą poczuć się oczarowani, a wymiana kilku spojrzeń może wzbudzić w nich uczucia; czy wobec tego, że rodzą się w nich tak silne afekty, są w stanie nadal dobrze wykonywać swoje obowiązki, gdy zaczną umawiać się na randki? To jest uleganie pokusie. Czy nie jest to oznaką niedojrzałej postawy? Istotnie tak jest. Ponadto niektórzy ludzie mają wyjątkowe talenty i wykonują szczególne obowiązki w domu Bożym. Przez to czują, że posiadają pewien kapitał, więc stale zadzierają nosa i chcą się popisywać. Gdy tylko zaczną się popisywać, rozmijają się z zasadami. A jeśli otrzymają choćby niewielką pochwałę od innych, na pewno porzucą swoje zasady postępowania, popadną w samozadowolenie i zapomną o obowiązkach. To również jest popadanie w pokusę. Czyż nie świadczy to o małej postawie? Nawet drobnostki mogą sprawić, że osoba o niedojrzałej postawie się potknie. Na przykład niektórzy ludzie zajmują się w domu Bożym aktorstwem; dzięki wyglądowi i charyzmie pojawiają się w kilku filmach, a potem czują, że zdobyli popularność. Myślą: „Zdobyłem już trochę sławy; czyż ludzie nie prosiliby mnie o autograf, gdyby działo się to w świeckim środowisku? Dlaczego nikt w domu Bożym nie chce mojego autografu? Wygląda na to, że muszę zagrać w kolejnym dobrym filmie”. Kiedy jednak nie dostają głównej roli w kolejnym filmie, uznają swoje obowiązki za bezcelowe i mają ochotę je porzucić. Stale chcą grać główne role i być gwiazdami, a gdy tego nie osiągają, stają się przygnębieni, kapryśni, a nawet rozważają odejście. To jest przejaw niedojrzałej postawy. Jeśli masz niedojrzałą postawę, to znaczy, że nie nadajesz się do wykonywania znaczących obowiązków. Nawet jeśli Bóg powierzył ci jakiś obowiązek, to i tak nie możesz zdobyć Jego zaufania. Jedna zła myśl lub jedna rzecz, która jest sprzeczna z twoimi pragnieniami, może sprawić, że porzucisz swoje obowiązki i zwrócisz się przeciwko Bogu. Czy również to nie świadczy o niedojrzałej postawie? (Tak). Jest to wyjątkowo niedojrzała postawa. Jak daleki jest ktoś o tak niedojrzałej postawie i takich zachowaniach od odpowiedniego wykonywania obowiązków? Co decyduje o tym, jak wiele mu do tego brakuje? To, jak bardzo kocha prawdę. Zdarza się też, że niektórzy ludzie w trakcie wykonywania obowiązków dowiadują się o chorobie najbliższego członka rodziny. Przestają wtedy uczestniczyć w zgromadzeniach i zaniedbują obowiązki, sądząc, że zaniechanie obowiązków przez kilka dni nie ma większego znaczenia – w końcu gdyby członek ich rodziny umarł, odeszliby na zawsze. Nie biorą jednak pod uwagę tego, że wykonywanie swojego obowiązku jest kluczową kwestią związaną z zyskiwaniem życia, że jest to jedyna szansa na dostąpienie zbawienia. Przedkładają uczucia i rodzinę ponad obowiązki i osiągnięcie zbawienia. Czy to nie świadczy o niedojrzałej postawie? Ich postawa jest stanowczo zbyt niedojrzała! To pokazuje, że nie rozumieją właściwych spraw życiowych i nie wiedzą, jak angażować się we właściwe zadania. Czy dojrzałość postawy zależy od wieku? Nie. Zepsute istoty ludzkie, niezależnie od płci, wieku, miejsca urodzenia czy narodowości, mają to samo skażone usposobienie. Wszystkie posiadają naturę szatana i mogą zbuntować się przeciwko Bogu i opierać się Mu, popełniając zło wszelkiego rodzaju. Czy ktoś, kto nie dąży do prawdy, może okazać prawdziwą skruchę? Nigdy; ktoś taki się nie zmieni. Niektórzy ludzie chorują i wykrzykują, że polegają na Bogu i nie boją się śmierci, ale czują też, że nie mogą po prostu siedzieć i nic nie robić. Sądzą, że jeśli nie będą wykonywać swoich obowiązków, z pewnością umrą, więc natychmiast się za to biorą. Sprawdzają, który obowiązek wiąże się z najtrudniejszymi zadaniami i jest najważniejszy, który jest ceniony przez Boga, i pośpiesznie się do niego zgłaszają. Podczas wykonywania obowiązku stale zastanawiają się: „Czy tę chorobę można wyleczyć? Mam nadzieję, że tak. Poświęciłem swoje życie; czy nie powinienem zostać wyleczony?”. W rzeczywistości choroba, na którą cierpią, jest śmiertelna; umrą bez względu na to, czy wykonają swój obowiązek, czy nie. Mimo że podjęli się teraz wykonywania obowiązku, Bóg i tak obserwuje ludzkie serca – czy z tak małą postawą i takimi motywami mogą dobrze go wykonywać? Absolutnie nie. Ludzie tego rodzaju nie dążą do prawdy, a ich człowieczeństwo nie jest dobre. Zawsze mają na uwadze swoje własne intrygi. Gdy tylko ich choroba się zaostrzy lub poczują się choćby trochę gorzej, zaczynają się zastanawiać: „Czy Bóg rzeczywiście mnie pobłogosławił? Czy naprawdę troszczył się o mnie i mnie chronił? Wygląda na to, że nie, więc nie będę już wykonywać obowiązków”. Gdy tylko poczują się trochę gorzej, chcą porzucić obowiązki. Czy mają jakąkolwiek postawę? (Nie). Nie myśl więc, że różni ludzie wykonują swoje obowiązki tylko dlatego, iż potrafią siedzieć tutaj i słuchać kazań, lub że są w stanie porzucić swoje rodziny i kariery, aby wykonywać obowiązki na jakimś stanowisku w domu Bożym, które jest związane z ich umiejętnościami zawodowymi lub obszarami specjalizacji. Nie oznacza to również, że każdy, kto wykonuje swoje obowiązki, robi to chętnie, a tym bardziej, że wszyscy ci, którzy to czynią, posiadają pewną postawę. Ludzie na pozór sprawiają wrażenie zajętych i wydają się chętnie robić różne rzeczy i ponosić koszty na rzecz Boga, opierając się na prawdziwej wierze w Niego. W rzeczywistości w głębi serca wszyscy często są słabi. Nierzadko nurtują ich myśli o porzuceniu obowiązków, często mają własne plany, a jeszcze częściej nadzieję, że dzieło Boże wkrótce dobiegnie końca, aby mogli szybko otrzymać błogosławieństwa. Tylko to jest ich celem. Bóg pragnie zaradzić owym ludzkim słabościom, buntowniczości i niedojrzałej postawie, a także nieświadomym myślom i działaniom ludzi. Gdy wszystkie te kwestie zostaną rozwiązane i nie będą już stanowiły problemu, gdy na twoją zdolność do wykonywania obowiązków nie będzie już miało wpływu nic, co napotkasz – to wystarczy; oznacza to, że twoja postawa dojrzała. Ścieżka, którą dana osoba ostatecznie podąży, i zakres, w jakim będzie nią kroczyć, nie zależą od tego, jak głośno wykrzykuje ona slogany, ani od jej ulotnych emocji czy pragnień. Zależy raczej od jej dążenia i stopnia miłości do prawdy.

W jakich sytuacjach zrezygnujecie z obowiązku? Czy uczynicie to w obliczu śmierci? A może gdy napotkacie w życiu drobne rozczarowania? Niektórzy ludzie mają wiele wymagań co do wykonywania obowiązku. Z jednej strony nie mogą być narażeni na wiatr lub słońce, a ich środowisko pracy musi być komfortowe. Nie zniosą nawet najmniejszej niewygody. Z drugiej strony muszą często przebywać ze swoim mężem (lub żoną), żyć we dwoje, a także mieć własne życie prywatne, takie jak wychodzenie z domu, by się rozerwać, wyjazdy na wakacje i tak dalej. Wszystko to musi zaspokajać ich potrzeby. Jeżeli choć w najmniejszym stopniu nie będą usatysfakcjonowani, w ich sercach pojawi się dyskomfort i nieustanna niechęć, a nawet będą przeszkadzać innym, szerząc pojęcia. Niektórzy ludzie rozumiejący prawdę potrafią dostrzec, że takie osoby nie są dobre, że są niedowiarkami, w związku z czym dystansują się od nich. Istnieją jednak ludzie, którzy nie rozumieją prawdy; mają niedojrzałą postawę i brak im rozeznania, i to oni staną się ofiarami zakłóceń wywoływanych przez te osoby. Powiedzcie Mi, czy takich złoczyńców należy usuwać z kościoła? (Tak). Tego rodzaju osoby, które stale przeszkadzają i zakłócają pracę kościoła, muszą być usuwane, aby chronić tych, którzy mają niedojrzałą postawę i są ignorantami. W jakich okolicznościach wy sami moglibyście porzucić swoje obowiązki i odejść bez uprzedzenia? Na przykład: podczas głoszenia ewangelii widzisz kogoś, kto jest szczególnie atrakcyjny i mówi z niezwykłą charyzmą, a im dłużej patrzysz na tę osobę, tym bardziej rośnie twoje uwielbienie, i myślisz: „Jak wspaniale byłoby nie wykonywać swoich obowiązków i związać się z taką osobą!”. Kiedy myślisz w ten sposób, jesteś w niebezpieczeństwie; łatwo będzie ci ulec pokusie. A jeśli będziesz o tym myśleć zbyt dużo, zdecydujesz, że chcesz dążyć do tego związku. Kiedy jednak w końcu zdobędziesz tę osobę, zdasz sobie sprawę, że ona również jest zepsutą istotą ludzką i wcale nie jest taka wspaniała, ale wtedy będzie już za późno na żale. Gdy ktoś raz ulegnie pokusie romantycznych uwikłań, nie jest mu łatwo się od niej uwolnić. Nie będzie mu łatwo zawrócić, nie marnując przy tym roku lub dwóch, albo nawet trzech czy pięciu lat. Jak wiele prawdy stracisz w ciągu tych trzech do pięciu zmarnowanych lat? Jak wielka będzie to strata dla twojego życia? Jak bardzo opóźni się twój życiowy wzrost? Inni ludzie z kolei widzą, że niektórzy w świeckim środowisku zarabiają dużo pieniędzy, noszą markowe ubrania, dobrze jedzą i piją, czują więc w sercu ukłucie zazdrości i też pragną zarabiać. Tak rodzi się pokusa. Każdy, kto w obliczu różnych sytuacji ma mętlik w głowie, myśli o porzuceniu swoich obowiązków i nie jest w stanie oprzeć się pokusie, jest w niebezpieczeństwie. Jest to oznaka niedojrzałej postawy. Czujesz się zawiedziony i niezadowolony, gdy widzisz, że ktoś zajada się dobrym jedzeniem. Jesteś też niezadowolony, gdy widzisz, że ktoś ma dobrego partnera, i czujesz się nieszczęśliwy, widząc kogoś w podobnym wieku i podobnie atrakcyjnego, ale ubranego lepiej niż ty, a nawet sławnego. Zaczynasz myśleć, że gdybyś nie porzucił edukacji, ukończył studia i oddał się karierze, z pewnością radziłbyś sobie lepiej niż on. Ilekroć spotykasz się z takimi sytuacjami, dręczą cię one przez wiele dni. Te pokusy są dla ciebie rodzajem ograniczenia, rodzajem utrapienia, co pokazuje, że twoja postawa jest niedojrzała. Kiedy głosząc ewangelię, spotkasz odpowiednią osobę płci przeciwnej – wysokiego, bogatego i przystojnego mężczyznę lub kobietę o jasnej karnacji, także bogatą i piękną – prawdopodobnie nie będziesz w stanie uniknąć pokusy. Co to znaczy, że nie będziesz w stanie jej uniknąć? To znaczy, że twoja postawa nie osiągnęła poziomu, na którym możesz przezwyciężyć różne pokusy; nie możesz ich uniknąć, więc twoje serce łyka przynętę i zostaje usidlone. Tylko o tym myślisz, tylko to rozważasz w swojej głowie, a nawet o tym fantazjujesz i dyskutujesz z innymi. Wpływa to na wykonywanie twoich obowiązków; podczas omawiania prawdy inni mają wiele do powiedzenia, gdy tymczasem ty wnosisz coraz mniej i tracisz zainteresowanie wiarą w Boga. Czyż nie połknąłeś przynęty? To jest uleganie pokusie i stanowi to zagrożenie. Niektórzy sądzą, że człowiek ulega pokusie dopiero wtedy, gdy zaczyna się z kimś spotykać lub z nim odchodzi, ale zanim dotrze do tego miejsca, jest już po nim. Czy podobne sytuacje mogłyby zaistnieć, gdybyście stanęli wobec takich wyzwań? (Nie wiem). Skoro nie wiecie, dowodzi to tego, że wasza postawa jest niedojrzała. Dlaczego to dowodzi, że wasza postawa jest niedojrzała? Z jednej strony nigdy nie miałeś do czynienia z takimi sprawami, więc nie wiesz, jak byś zareagował; nie panujesz nad sobą. Z drugiej strony nie masz odpowiedniego nastawienia i podejścia, by poradzić sobie z tego typu problemem w takiej sytuacji. Jeśli nie potrafisz szukać prawdy, by rozwiązać problem, oznacza to, że jesteś bierny. Bierność dowodzi, że masz niedojrzałą postawę i jesteś ignorantem. Może i sam nie podejmujesz inicjatywy, by uwodzić innych, ale inni z pewnością mogą uwieść ciebie, co sprowadza na ciebie pokusę. Jeśli nie potrafisz jej przezwyciężyć, to jest to problem. Na przykład: co jeśli ktoś zaoferuje ci pieniądze i status, lub jeśli pojawi się jeszcze bardziej atrakcyjna osoba i spróbuje cię skusić? Czy łatwo byłoby ci to przezwyciężyć? Jakie są szanse, że uda ci się temu oprzeć? Mówi się, że pewnym ludziom wystarczy, iż adorator poczęstuje ich dwoma czekoladkami, a już są nim zauroczeni i gotowi się z nim związać – tak niedojrzała jest ich postawa. Czy dzieje się tak dlatego, że zbyt krótko wierzą w Boga? Niekoniecznie. Niektórzy ludzie są wierzący od ponad dekady, a mimo to w takich sytuacjach nadal mogą ulec pokusie. Niezależnie od tego, czy przydarzyło im się to po raz pierwszy, drugi, czy trzeci, wciąż są podatni na pokusy. Jaki jest tego powód? Ich postawa jest niedojrzała i zdecydowanie brakuje im zrozumienia niektórych prawd. Dlaczego brakuje im tego zrozumienia? Ponieważ nie dążą do prawdy; zawsze mają zamęt w głowie. Ich zdaniem takie sprawy nie są istotne. Myślą: „Jeśli naprawdę pojawi się odpowiednia partia, dlaczego nie miałbym się ożenić? Po prostu nie spotkałem jeszcze nikogo odpowiedniego i nikt nie robi na mnie wrażenia, będę więc działać rutynowo”. To rutynowe działanie nie jest postawą dążenia do prawdy; nie jest kroczeniem ścieżką osiągnięcia zbawienia i bycia udoskonalonym – to nie jest ten sposób myślenia. Tacy ludzie chcą po prostu przetrwać, żyjąc z dnia na dzień, podążając tam, dokąd zaprowadzi ich życie. A jeśli naprawdę nadejdzie dzień, w którym nie będą mogli iść dalej, pogodzą się z tym. Nie interesuje ich Boży zamiar zbawienia ludzi ani dzieło, które Bóg wykonuje dla owego zbawienia. Co więcej, nie szukają szczerze różnych prawd związanych z Bożym zbawieniem człowieka ani nie biorą ich sobie do serca. Niektórzy mogą powiedzieć: „Ale oni zawsze przychodzą na kazania; jak możesz mówić, że nie biorą sobie tego do serca?”. Jednak samo przestrzeganie rytuału uczestniczenia w zgromadzeniach i słuchania kazań to nie to samo, co przyjęcie prawdy. Jest wielu ludzi, którzy słuchają kazań, ale ilu z nich rzeczywiście praktykuje prawdę? Jeszcze mniej jest tych, którzy wkraczają na ścieżkę poszukiwania prawdy. Wielu ludzi, słuchając kazań, skupia się wyłącznie na zrozumieniu doktryn i wzbogacaniu własnych pojęć i wyobrażeń. Ci, którzy kochają prawdę, słuchają jej z zamiarem jej poszukiwania i przyjęcia. Są w stanie słuchać kazań i zastanawiać się nad sobą, porównując to, co usłyszeli, ze swoimi własnymi stanami, i skupiając się na rozwiązaniu swoich zepsutych skłonności. Chwytają się praktycznych aspektów prawdy; kładą nacisk na praktykowanie i doświadczanie tych aspektów oraz zdobywanie prawdy. Dlatego ci, którzy ją kochają, słuchają kazań, aby uzyskać życie, zrozumieć prawdę i się przemienić. Przyjmują prawdę w swoim sercu, a kiedy ją praktykują, prawda, którą rozumieją, przynosi im korzyści; jej zrozumienie zapewnia ścieżkę. Ci natomiast, którzy nie dążą do prawdy, słuchają kazań, ale nie są one dla nich jasne. Wysłuchają całego kazania od początku do końca, a kiedy później zapytasz ich, co zrozumieli, powiedzą: „Zrozumiałem wszystko. Wszystko dokładnie zanotowałem”. Ale jeśli zapytasz ich, w jaki sposób im to pomaga, powiedzą tylko niejasno, że jest to po prostu pomocne. Czy jest to faktycznie pomocne? Nie, ponieważ nie przyswoili sobie prawd zawartych w kazaniu. Dlaczego? Skoro ich nie przyjęli, jak mogliby je przyswoić? Niektórzy mówią: „Jak to możliwe, że ich nie przyswoili? Jak to możliwe, że ich nie przyjęli? Słuchali bardzo uważnie, a nawet robili notatki”. Niektórzy ludzie robią notatki tylko dla formalności, a nie dlatego, że tęsknią za prawdą. Nie wszyscy omawiający prawdę ją przyjmują; zależy to od tego, czy w głębi serca rzeczywiście jej pragną. Co zatem oznacza faktyczne przyjęcie prawdy? Oznacza to, że po przeczytaniu słów Bożych człowiek może porównać je z własnym stanem i postępowaniem oraz z własnymi uczynkami, zasadami wiary w Boga, zadaniami i powinnościami powierzonymi mu przez Boga, a także ze ścieżką, którą kroczy. Może zastanowić się nad sobą w odniesieniu do wszystkich tych rzeczy, jasno je rozeznać, osiągnąć zrozumienie prawdy, a następnie praktykować ją i w nią wkroczyć. Tylko taki człowiek przyjmuje prawdę; tylko taki człowiek do niej dąży.

Przed chwilą omówiliśmy cechy, jakie przejawiają ludzie o niedojrzałej postawie. W stopniowym procesie rozumienia prawdy ludzie będą systematycznie rozwiązywać problemy związane z niedojrzałą postawą, takie jak głupota, ignorancja, nieśmiałość i słabość. Do czego odnosi się słabość? Chodzi o to, że komponent, którym jest twoja wiara w Boga, jest szczególnie mały; twoja wiara w Boga jest znikoma. Doktrynalnie wierzysz, że Bóg może dokonać wszystkiego i że panuje On suwerennie nad wszystkimi rzeczami, ale w obliczu rzeczywistych sytuacji nie masz odwagi Mu zaufać; nie masz odwagi z całego serca oddać Mu wszystkiego i nie potrafisz się podporządkować – to jest słabość. Ludzka głupota, ignorancja, nieśmiałość i buntowniczość – te negatywne rzeczy można rozwiązać jedynie stopniowo lub poprawić w różnym stopniu poprzez poszukiwanie prawdy podczas wykonywania obowiązku. Co oznacza poprawa? Oznacza to, że te negatywne cechy są stopniowo rozwiązywane; rezultaty wykonywania obowiązku stają się coraz lepsze i w obliczu różnych sytuacji jesteś w stanie znieść więcej niż wcześniej. Na przykład w przeszłości, w obliczu takich sytuacji, ze względu na swoją niedojrzałą postawę byłbyś słaby, stałbyś się bierny, a nawet wpłynęłoby to na twoje nastawienie do wykonywania obowiązków. Wpadałbyś w złość, porzucałbyś obowiązki, byłbyś niedbały i nie okazywałbyś lojalności. Teraz, w obliczu takich sytuacji, twój stopień lojalności wobec wykonywania obowiązku nie zmniejsza się; jeśli w swoim sercu doświadczasz trudności lub słabości, możesz szukać prawdy, aby się ich pozbyć. Innymi słowy, kwestia wejścia w życie nie będzie już wpływać na twoje wykonywanie obowiązku. Twoje nastroje, twój stan i twoje słabości nie będą już wpływać na wyznaczoną ci pracę ani na twoje zobowiązania, obowiązki i powinności. Czyż nie jest to wzrost zdolności radzenia sobie ze sprawami i wydarzeniami zewnętrznymi? To jest rozwój postawy. Niektórzy ludzie, gdy poprosi się ich o zagranie głównej roli, będą zachwyceni, cali w skowronkach, lecz poproszeni o statystowanie, podejdą do tego niechętnie, staną się posępni i będą chodzić z nosem spuszczonym na kwintę. Niektórzy stale chcą się wyróżniać podczas głoszenia ewangelii, ale nie potrafią omawiać prawdy. Nie poddają się szkoleniu, ale zawsze chcą być na widoku i pokazywać swoje twarze. Czy to jest prawdziwe poddanie? Czy jest to właściwe podejście do wykonywania swoich obowiązków? Kiedy czyjś sposób myślenia jest niepoprawny, a jego stan niewłaściwy, ten ktoś powinien szukać prawdy, by to rozwiązać, i ostatecznie być w stanie szukać prawdy i praktykować ją bez względu na zaistniałą sytuację; na tym polega posiadanie doświadczenia życiowego. Kiedy już potrafisz rozróżniać wszelkiego rodzaju sprawy, zyskałeś odporność. Bez względu na to, co i kiedy napotkasz, nie wpłynie to na twoje wykonywanie obowiązku; na twoje działanie nie wpłynie też żaden drobny problem, zły nastrój ani zmiany w ludziach, wydarzeniach, sprawach i okolicznościach; twoja zdolność do pokonania grzechu i przezwyciężenia różnych okoliczności i nastrojów stanie się silniejsza – oznacza to, że twoja postawa wzrosła. Jak wzrasta postawa? Jest to rezultat, który ludzie osiągają, gdy stopniowo wkraczają w prawdorzeczywistość, poprzez poszukiwanie prawdy w celu rozwiązania problemów. Kiedy już zrozumiesz pewne prawdy i staną się one twoim życiem, fundamentem twojego postępowania, twoim spojrzeniem na sprawy i twoim światłem przewodnim, wtedy będziesz odporny; nie będziesz tak często słabnąć. Na przykład, gdybyś wcześniej został liderem, byłbyś bardzo szczęśliwy, a gdyby cię zastąpiono kimś innym, byłbyś negatywnie nastawiony przez miesiąc lub dwa, nie chciałbyś robić niczego, o co cię proszą, a każde zadanie wykonywałbyś z negatywnym nastawieniem, działając w sposób niedbały, i może nawet całkowicie byś je porzucił. Natomiast gdyby teraz ktoś inny miał cię zastąpić, powiedziałbyś: „Nawet jeśli zostanę usunięty, nie będzie to miało na mnie wpływu. Nie będę negatywnie nastawiony ani przez jeden dzień. Jeśli dziś zostanę zastąpiony, będę kontynuował to, co powinienem zrobić jutro. Akceptuję Boże rozporządzenia i ustalenia i poddaję się im”. To jest odporność. Jak rodzi się ta odporność? Jeśli nie dążysz do prawdy, a w obliczu problemów nie szukasz jej w celu ich rozwiązania i nie koncentrujesz się na działaniu zgodnym z zasadami, to czy będziesz miał taką postawę? Nigdy nie będziesz odporny, jeśli będziesz żył według propagowanych przez niedowiarków filozofii radzenia sobie ze światem. Tylko wtedy, gdy żyjesz zgodnie z prawdą, możesz stopniowo wyzbywać się pychy, statusu i próżności, tak że w końcu nic nie będzie w stanie cię powalić i wpłynąć na twoje dobre wykonywanie obowiązków. To jest postawa; to jest bycie odpornym. Kiedy jesteś odporny i twoja postawa wzrosła, czyż nie wykonujesz swoich obowiązków w sposób coraz bardziej odpowiadający standardom? Kiedy należycie wykonujesz swoje obowiązki, czy nie oznacza to, że masz już pewną postawę? Co obejmuje ta postawa? Prawdziwą wiarę w Boga, prawdziwe podporządkowanie się Mu i lojalność wobec Niego, a także zdolność do właściwego traktowania swoich obowiązków; przyjmowanie wszystkiego od Boga i umiejętność poddania się Mu, okazywania bojaźni Bożej i unikania zła. Są to przejawy wzrostu postawy.

Czy poczuliście w swojej świadomości, że zbawienie musi być priorytetem i że nie możecie już dłużej mieć co do tego wątpliwości? Zrozumienie absolutnie każdej prawdy jest niezwykle ważne dla bycia zbawionym; żadna prawda nie może być dla ciebie niejasna. Wiara w Boga to nie tylko wysiłek, bieganie, znoszenie cierpienia i zdolność do wytrwania w próbach bez potknięć. Jeśli ludzie wierzący w Boga naprawdę uważają zbawienie, a także uzyskanie prawdy, za istotne sprawy w życiu, to będą w stanie zrezygnować ze wszystkiego; rezygnacja będzie dla nich łatwa. Jeśli ktoś jeszcze nie poczuł, jak ważne jest zbawienie, to jest głupcem i ignorantem; jego wiara jest zbyt niedojrzała i wciąż jest w tragicznej sytuacji. Jeśli ktoś nie kocha prawdy, trudno mu będzie osiągnąć należyty poziom wykonywania obowiązku. Dzieje się tak dlatego, że aby osiągnąć należyty poziom wykonywania obowiązku, trzeba zrozumieć wiele prawd, a także w wiele z nich wkroczyć. W procesie rozumienia i wchodzenia w prawdę obowiązek, który ktoś wykonuje, stopniowo staje się zadowalający; różne słabości i humory tego człowieka stopniowo się zmieniają, a różne jego stany również stopniowo ulegają poprawie. W procesie rozumienia prawdy i wchodzenia w prawdorzeczywistość człowiek będzie coraz wyraźniej rozumiał wizję dotyczącą wiary w Boga i bycia zbawionym, a jednocześnie jego pragnienie i potrzeba bycia zbawionym będą stawały się coraz bardziej naglące. Co należy rozumieć przez „naglące”? Oznacza to, że możesz poczuć, iż bycie zbawionym jest pilną, niezwykle ważną sprawą; i że jeśli nie pozbędziesz się swoich skażonych skłonności, może to być bardzo niebezpieczne i nie będziesz w stanie osiągnąć zbawienia. Jest to rodzaj nastawienia, które niesie ze sobą poczucie przynaglenia. Na początku nie masz pojęcia o byciu zbawionym lub udoskonalonym. Stopniowo zaczynasz rozumieć, że ludzie mają skażone skłonności i potrzebują, by Bóg ich zbawił. Odkrywasz, że ludzie żyją w grzechu, uwięzieni w zepsutym usposobieniu, pozbawieni wolności, że doświadczają w życiu straszliwego cierpienia i że prędzej czy później zostaną zmieceni z powierzchni ziemi przez nikczemne tendencje szatana. Uświadamiasz sobie, że ludzie nie są w stanie wytrwać o własnych siłach – bez względu na to, jak bardzo jesteś odporny lub zdeterminowany, nie możesz zagwarantować, że będziesz podążać za Bogiem do końca. Zdajesz też sobie sprawę, że musisz dążyć do prawdy, doświadczyć sądu, karcenia, prób i udoskonalania, aby zrozumieć prawdę i poznać siebie, i tylko wtedy będziesz mieć determinację, by podążać za Bogiem do końca. To właśnie w tym momencie zaczynasz odczuwać pilną potrzebę zbawienia. Zrozumienie prawdy jest kluczowe dla zbawienia. Dążenie do prawdy jest ważną kwestią, której nigdy nie wolno porzucić ani zaniedbać. To, czy dążysz do prawdy, czy nie, bezpośrednio przekłada się na twoje zbawienie i jest nierozerwalnie związane z możliwością bycia udoskonalonym przez Boga. Wszystkie problemy i trudności, jakie napotykasz w procesie wykonywania swoich obowiązków, muszą być rozwiązywane poprzez poszukiwanie prawdy; twoja słabość, ignorancja i głupota również stopniowo będą się zmieniać. Do czego odnosi się ta zmiana? Oznacza to, że twoja zdolność do przezwyciężania grzechu stała się silniejsza, a ty stajesz się coraz wrażliwszy na swoje skażone skłonności i niegodziwe sprawy. W swoim sercu zyskujesz więcej rozeznania i uczuć wobec tych spraw. Obecnie niektórym ludziom wciąż brakuje tej świadomości i nic nie czują, gdy widzą grzech, niegodziwość lub szatańskie rzeczy – jest to niedopuszczalne i pokazuje, że ich postawie wciąż wiele brakuje. Inni nie mają uczuć, rozeznania ani nawet śladu autentycznej nienawiści wobec rozmaitych grzesznych zachowań i różnych odrażających aspektów szatana. Nie mają też żadnej świadomości ani rozeznania, ani tym bardziej nienawiści do własnych czynów i ujawnianego przez siebie zepsucia, a także do skażonych skłonności i brzydkich rzeczy ukrytych w głębi swych serc – ci ludzie wciąż są dalecy od właściwej postawy. Jednak bez względu na to, jak duża jest przepaść, jak słaby jest dany człowiek lub jak niska jest jego postawa w danym momencie, nie stanowi to problemu, ponieważ Bóg zapewnił ludziom ścieżkę i kierunek, by mogli rozwiązać te kwestie. W miarę jak stopniowo osiągasz standard odpowiedniego wykonywania swoich obowiązków, dążysz również do zrozumienia prawdy i wejścia w prawdorzeczywistość. W miarę jak dążysz do zrozumienia prawdy i wejścia w prawdorzeczywistość, twoja zdolność do przezwyciężania grzechu staje się coraz silniejsza. Wzrasta również twoja zdolność do rozeznawania niegodziwych rzeczy, rozwiązując tym samym do pewnego stopnia problem twojej słabości i buntowniczości. Na przykład, gdy twoja postawa jest niedojrzała i napotykasz jakąś sytuację, nawet jeśli wiesz, że nie jest ona dobra, nadal może cię ona ograniczać i wiązać, a nawet możesz się w nią zaangażować. Kiedy zrozumiesz prawdę i będziesz w stanie praktykować niektóre jej aspekty, nie tylko będziesz brzydzić się takimi sprawami w swoim sercu, ale także odrzucisz je i odmówisz angażowania się w nie; jednocześnie będziesz pomagać innym, by się od nich uwolnili. To jest postęp; to jest wzrost postawy. Jakie są oznaki wzrostu postawy? Po pierwsze, ktoś jest lojalny w wykonywaniu obowiązku i nie zachowuje się już niedbale. Ponadto jego wiara w Boga staje się bardziej autentyczna i praktyczna, a człowiek taki wykazuje się prawdziwym podporządkowaniem Bogu. Co więcej, potrafi rozpoznać i przezwyciężyć pokusy i zakłócenia pochodzące od szatana; szatan nie może go już zwodzić ani kontrolować, a on jest w stanie uwolnić się od szatańskiego wpływu. Spełniwszy te warunki, człowiek naprawdę osiągnął standard zbawienia.

Czy po dzisiejszym omówieniu wiesz już, jak ocenić, czy obowiązki, które wykonujesz, są zgodne ze standardem? Jeśli tak, dowodzi to, że w pewnym stopniu zrozumiałeś te prawdy i poczyniłeś postępy. Jeśli nie, dowodzi to, że nie zrozumiałeś tego, co zostało powiedziane i nie osiągnąłeś celu. Potrzebujesz jasności w dwóch aspektach: jednym z nich jest zdolność do oceny samego siebie, a drugim wiedza o tym, jak wykonywać swój obowiązek w taki sposób, aby spełnić normy oraz znajomość ścieżki. W przeszłości nasze omówienie skupiało się głównie na wykonywaniu obowiązków, niewiele wspominając o tym, by wykonywać je należycie. Dzisiaj dyskutowaliśmy przede wszystkim o standardach odpowiedniego wykonywania obowiązków. Standardy adekwatności i różne prawdy związane z tym aspektem zostały w zasadzie dość jasno omówione. Ponadto omówiliśmy to, jakich kwestii należy unikać i jakich zasad należy przestrzegać w procesie wykonywania obowiązków, a także jakich błędów nie należy popełniać – to wszystko jest bardzo ważne. W szczególności nie kradnij ofiar, nie angażuj się lekkomyślnie w romantyczne relacje i nie ignoruj ustaleń dotyczących pracy. Jeśli popełnisz te błędy, jesteś skończony; nie ma dla ciebie nadziei na zbawienie. Nie obieraj więc złej drogi, nie krocz ścieżką złego człowieka. Gdy raz postawisz stopę na tej drodze, naprawdę nie ma dla ciebie nadziei; nikt nie może cię zbawić. Jeśli Bóg cię nie zbawi, to ty sam z pewnością nie będziesz w stanie się uratować. Jeśli ktoś dojdzie do tego miejsca, ma poważny problem; nie jest łatwo stąd zawrócić. Zasadniczo jest to droga donikąd.

28 listopada 2018 r.

Wstecz: Tylko pozbywając się własnych pojęć, możesz wkroczyć na właściwą ścieżkę wiary w Boga (3)

Dalej: Szerzenie ewangelii jest powinnością, do której wszyscy wierzący są moralnie zobowiązani

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze