Docenianie słów Boga jest fundamentem wiary w Niego

Na początek wysłuchamy hymnu o Bożych słowach: „Idź za słowami Boga, a na pewno się nie zagubisz”.

1. Bóg ma nadzieję, że możecie jeść i pić samodzielnie i zawsze żyć w świetle Bożej obecności, a w swoim życiu nigdy nie odsuwać się od słów Boga; dopiero wtedy możecie zostać nasyceni słowami Boga. W każdym twoim słowie i uczynku Boże słowa będą z pewnością prowadzić cię do przodu. Jeśli autentycznie aż tak bardzo zbliżysz się do Boga i zawsze będziesz w stanie rozmawiać z Bogiem, to nic, co robisz, nie skończy się zamętem ani nie sprawi, że będziesz czuł się zagubiony. Z pewnością będziesz mógł mieć Boga u swego boku i zawsze będziesz potrafił działać zgodnie z Bożym słowem.

2. Zawsze, gdy napotkasz jakąś osobę, wydarzenie lub sprawę, słowo Boga objawi ci się za każdym razem, prowadząc cię tak, byś działał zgodnie z Jego intencjami i we wszystkim podążał za Jego słowem. Słowo Boga będzie cię prowadzić we wszystkich twych działaniach; nigdy nie zbłądzisz i będziesz w stanie żyć w nowym świetle, osiągając jeszcze więcej coraz to nowszych oświeceń. Nie możesz posługiwać się ludzkimi pojęciami, by rozważać, co zrobić; powinieneś podporządkować się przewodnictwu Bożego słowa, mieć czyste serce, wyciszyć się przed Bogiem i więcej rozmyślać. Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce.

3. Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym. Musisz ogromnie pragnąć Boga, żarliwie o Niego zabiegać, odrzucając jednocześnie wymówki, intencje i podstępy szatana. Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem. Aktywnie współpracuj z Bogiem i pozbądź się ze swego wnętrza wszystkiego, co ci w tym przeszkadza.

Boże omówienie  

Właśnie odtworzyłeś hymn „Idź za słowami Boga, a na pewno się nie zagubisz”. Czy po jego wysłuchaniu uzyskaliście jakieś światło czy też ścieżki praktykowania? Z których słów zaczerpnęliście inspirację i światło? „Idź za słowami Boga, a na pewno się nie zagubisz” – czy te słowa są słuszne? Czy stanowią prawdę? (Tak). Które wersety tego hymnu są w według ciebie szczególnie pomocne w twoim doświadczaniu rzeczywistego życia? Zacznij czytać od wersetu: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”. („Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce. Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym. Musisz ogromnie pragnąć Boga, żarliwie o Niego zabiegać, odrzucając jednocześnie wymówki, intencje i podstępy szatana. Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem. Aktywnie współpracuj z Bogiem i pozbądź się ze swego wnętrza wszystkiego, co ci w tym przeszkadza”). Które wersety tego fragmentu oferują ścieżkę praktykowania? Które z nich są zasadami praktyki, przekazanymi człowiekowi przez Boga, dotyczącymi radzenia sobie z sytuacjami w rzeczywistym życiu? Czy potraficie je odszukać? We wszystkich gazetach, czasopismach czy rozmaitych książkach, które czytają ludzie, znajdują się fragmenty uznawane przez nich za godne uwagi. Które to fragmenty? Te, które ludzi obchodzą, które uważają oni za najważniejsze i które dostarczają ważnych informacji potrzebnych im w codziennym życiu. Które zatem fragmenty owego ustępu Bożych słów zasługują na uwagę? W których z nich przedstawione są wymagania, jakie Bóg ma wobec ludzi? Które zawierają zasady sformułowane przez Boga po to, by ludzie je praktykowali i przestrzegali ich, stawiając czoła codziennym sytuacjom życiowym? Czy jesteście w stanie je rozpoznać? (Nie za dobrze). Przeczytajcie to jeszcze raz. („Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce. Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym. Musisz ogromnie pragnąć Boga, żarliwie o Niego zabiegać, odrzucając jednocześnie wymówki, intencje i podstępy szatana. Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem. Aktywnie współpracuj z Bogiem i pozbądź się ze swego wnętrza wszystkiego, co ci w tym przeszkadza”). Czy rozumiecie znaczenie każdego wersetu tego ustępu? (Tak). Jest on napisany prostymi słowami, które łatwo zrozumieć. Nie jest abstrakcyjny. Można z łatwością pojąć dosłowne znaczenie owych słów – jaką zatem zawierają zasadę? Czy czytając je, jesteście w stanie ją odnaleźć? Czym jest zasada? Mówiąc szerzej: zasadami są Boże słowa i prawdy. Jednakże wyrażenie tego w taki sposób brzmi raczej pusto, a nawet nieco abstrakcyjnie. Precyzując: zasada to ścieżka i kryterium praktykowania, jakie dany człowiek powinien obrać podczas wykonywania różnych czynności. To właśnie nazywamy zasadą. Jaką zatem zasadę zawiera ów fragment? Ściśle mówiąc, zawiera on ścieżkę praktyki. Bóg powiedział już ludziom, jak praktykować i postępować, gdy coś im się przydarzy. Przeczytaj ponownie ten fragment i uważnie wsłuchaj się w słowa. („Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce. Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym. Musisz ogromnie pragnąć Boga, żarliwie o Niego zabiegać, odrzucając jednocześnie wymówki, intencje i podstępy szatana. Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem. Aktywnie współpracuj z Bogiem i pozbądź się ze swego wnętrza wszystkiego, co ci w tym przeszkadza”). Wszyscy przeczytaliście ten fragment trzy razy. Czy wywarł on na was jakieś wrażenie? Czy po trzykrotnej lekturze czujecie coś innego niż wtedy, gdy, jak zazwyczaj, bez szczególnej uwagi słuchacie tej pieśni? (Tak). Jakie zasady praktykowania potraficie odnaleźć i pojąć w tym fragmencie? Jaki aspekt prawdy Bóg tu ukazuje? Ów aspekt prawdy jest związany z zasadą praktykowania, czym jednak dokładnie jest tutaj ta zasada? Jakiego rodzaju rzeczywistych kwestii ona dotyka? Pierwszy werset porusza rzeczywistą kwestię: mówi o rzeczach, których nie rozumiesz. Rzeczy te obejmują zagadnienia dotyczące prawdy, twoje praktykowanie, zmianę usposobienia, problemy związane z twoją dziedziną pracy oraz indywidualne stany, jakich doświadczasz podczas wykonywania swojego obowiązku, a także kwestię tego, jak rozpoznać istotę ludzi i tak dalej. Takie rzeczy w istocie dzieją się wokół ciebie; widziałeś je i słyszałeś. Nie rozumiesz jednakże istoty owych kwestii ani prawd, których one dotykają, a jeszcze mniej pojmujesz ścieżkę praktyki oraz związane z nią zasady. Rzecz jasna nie są ci również znane Boże intencje w tej materii ani inne tego rodzaju sprawy. Gdy człowiek nie pojmuje, nie zna ani nie przenika owych rzeczy, stają się one jego największymi trudnościami, i należy je rozwiązywać zgodnie ze słowami Boga: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu”. Wiele jest rzeczy, których nie rozumiesz; zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w domu Bożym. Skoro ich nie pojmujesz, to co powinieneś zrobić? Po pierwsze: musisz poszukiwać prawdy i ujrzeć to, co zostało wypowiedziane w słowie Bożym oraz to, jakie prawdozasady można tam odnaleźć. Musisz uważnie się nad tym zastanowić, kilkakrotnie czytając Boże słowa. Na początek odszukaj rzeczywistość prawdy, potem zrozum, czego wymaga od ciebie Bóg, a następnie wyznacz zasady praktykowania prawdy – w ten sposób zrozumienie jej przyjdzie ci z łatwością. Tak wygląda proces czytania słów Boga służący poszukiwaniu prawdy. Czy potrafisz zrozumieć to, co powiedziałem? (Tak). Bóg zaaranżował twoje otoczenie, a także ludzi, wydarzenia i rzeczy wokół ciebie. Jaki jest zatem stosunek Boga do tego wszystkiego? Możesz to dostrzec w słowie Bożym. Bóg mówi ci, byś nie martwił się o rozwiązania, nie spieszył się z definiowaniem rzeczy, wydawaniem werdyktów czy dokonywaniem jakichkolwiek osądów. Dlaczego? Ponieważ nie rozumiesz jeszcze owego wydarzenia, które Bóg dla ciebie przygotował. Gdy Bóg mówi ci, byś się nie spieszył, to co to oznacza? Oznacza to, że owo wydarzenie już miało miejsce, że Bóg ci je ukazał i umieścił cię w owym otoczeniu, oraz że Boża postawa jest bardzo klarowna. Bóg mówi ci: „Nie spieszno mi do tego, byś w pełni zrozumiał, co się dzieje w tej sytuacji. Nie spieszno mi do tego, byś niezwłocznie wydał werdykt, sformułował własną konkluzję czy zaproponował jakiekolwiek rozwiązanie”. Jest to rzecz ci nieznana i nie rozumiesz jej; coś, z czym nigdy wcześniej się nie zetknąłeś; lekcja, której jeszcze nie przyswoiłeś, a co więcej: nie masz żadnej empirycznej wiedzy ani wskazówek, które by jej dotyczyły, i w ogóle jej dotąd nie doświadczyłeś, a zatem Bogu nie jest spieszno, byś znalazł na nią odpowiedź. Niektórzy ludzie pytają: „Skoro Bóg zaaranżował to otoczenie, to dlaczego nie jest Mu spieszno, by zobaczyć rezultaty?”. Także w tym zawarte są Boże intencje. Gdy Bóg urządza otoczenie, nie jest jego celem, byś szybko sformułował teoretyczny osąd lub konkluzję na jego temat. Bóg chce, abyś doświadczył danego otoczenia oraz wydarzenia i abyś zrozumiał ludzi, zdarzenia i rzeczy w nich zawarte, tak by móc przyswoić sobie lekcję posłuszeństwa Bogu. Gdy już zyskasz tego rodzaju zrozumienie oraz osobiste doświadczenie, wydarzenie to stanie się istotne i będzie miało dla ciebie wielkie znaczenie i wartość. Ostatecznie, doświadczywszy owej rzeczy, tym, co zyskasz, nie będzie ani teoria, ani pojęcie, ani wyobrażenie, ani osąd, ani nawet empiryczna wiedza czy też streszczona przez człowieka lekcja, lecz osobiste doświadczenie z pierwszej ręki i prawdziwa wiedza na ów temat. Wiedza ta będzie bliska prawdy lub z nią zgodna. Doświadczając takich rzeczy, będziesz w stanie dostrzec, że stosunek Boga do człowieka jest bardzo klarowny i wyraża się w łatwy do zrozumienia sposób. Bóg widzi to tak: wcale nie jest Mu spieszno, byś prędko udzielił odpowiedzi czy zareagował. Bóg chce, abyś doświadczył owego otoczenia. Taka jest Jego postawa. A ponieważ taka jest postawa Boga, to ma On wobec człowieka pewien wymóg oraz standard. Owym standardem jest zasada, zgodnie z którą ludzie powinni praktykować. Czym jest zasada praktykowania? To podejście, metoda oraz środki, którymi się posługujesz, mając do czynienia z danym wydarzeniem. Gdy rozumiesz intencję Boga i Jego postawę wobec danego wydarzenia, powinieneś wprowadzić Boże wymagania w życie. A czego wymaga od ciebie Bóg? Bóg powiedział: „Nie martw się o rozwiązania”. Owe słowa, „Nie martw się o rozwiązania”, mają swoje podłoże. Dlaczego więc Bóg ustanawia wobec człowieka taki wymóg i standard? Czy ten aspekt jest dla ciebie jasny? Dzieje się tak dlatego, że jesteś zwykłym człowiekiem. Nie jesteś nadczłowiekiem; myślisz jak zwykły człowiek. Jesteś zwyczajną osobą. Bez względu na to, czy dożyjesz czterdziestu, pięćdziesięciu, czy nawet osiemdziesięciu lat, nadal będziesz nieustannie się rozwijać. Nie pozostaniesz na zawsze taki, jakim się urodziłeś. Twoje bieżące doświadczenia, wiedza empiryczna, pojmowanie, owe rzeczy, które widzisz i słyszysz, twoje doświadczenia życiowe i tak dalej – wszystko to, razem z wszelkimi kwestiami, które znasz i rozumiesz w swoim sercu i umyśle, stanowi sumaryczne rezultaty lat doskonalenia. Nosi to nazwę zwykłego człowieczeństwa. Chodzi tu o proces zwyczajnego ludzkiego rozwoju, ustanowiony przez Boga dla człowieka i będący wyrazem zwykłego człowieczeństwa. Zatem gdy natrafiasz na coś, czego nie rozumiesz, na coś, co jest ci obce, Bóg nie wymaga od ciebie, byś natychmiast na to odpowiedział czy zareagował, jak gdybyś był robotem. Robot bowiem wprowadza do swojej pamięci wszystkie informacje za jednym razem, a gdy go o coś zapytać, odpowie już po jednym wyszukiwaniu, pod warunkiem, że odpowiedź znajduje się w jego pamięci. Inaczej dzieje się w przypadku zwykłych ludzi. Nawet jeżeli już wcześniej czegoś doświadczyli, ich pamięć nie zawsze to przechowuje. Jeżeli chodzi o ludzi, to jedynie elementy odnoszące się do zwykłego człowieczeństwa, takie jak wiedza empiryczna, przeżycia, doświadczenie życiowe czy prawdziwa wiedza z pierwszej ręki odróżniają ich od nadludzi, robotów i istot obdarzonych specjalnymi mocami.

Bóg ustanowił wymogi i standardy dla ludzi, opierając się na tym, czego potrzebują i co powinni posiadać ci o zwykłym człowieczeństwie, oraz wskazał ścieżkę praktykowania. Czym ona jest? „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”. Te słowa mówią ci, że nie ma sensu spieszyć się z szukaniem rozwiązań. Dlaczego? Jesteś tylko zwyczajną osobą. Nawet jeżeli masz już pewną wiedzę empiryczną oraz zrozumienie pochodzące z twoich wcześniejszych doświadczeń, to gdyby ta sama sytuacja miała się powtórzyć w przyszłości, mógłbyś nie być w stanie w pełni pojąć Bożych intencji, praktykować w sposób całkowicie zgodny z prawdą czy uzyskać wysokich not. Jest to jeszcze mniej prawdopodobne w przypadku rzeczy, których nie rozumiesz, a zatem w takich momentach powinieneś jeszcze mniej spieszyć się ze znalezieniem rozwiązania. Co takiego mówi ludziom polecenie, by nie martwili się o rozwiązania spraw? Jego sednem jest sprawienie, by zrozumieli zwykłe człowieczeństwo. Nie jest ono czymś wyjątkowym, nadzwyczajnym czy szczególnym. Ludzkie pojmowanie, empiryczna wiedza, rozpoznawanie i rozumienie rozmaitych rzeczy, a także poglądy na istotę różnych typów ludzi – to wszystko osiąga się poprzez doświadczanie różnych środowisk, ludzi, wydarzeń oraz rzeczy. To jest zwykłe człowieczeństwo. Nie ma w nim nic nadprzyrodzonego i jest to przeszkoda, jakiej żaden człowiek nie jest w stanie przeskoczyć. Gdybyś pragnął wyjść poza prawa, które Bóg ustanowił dla człowieka, nie byłoby to normalne. Z jednej strony pokazałoby jedynie, że nie wiesz, czym jest zwykłe człowieczeństwo. Z drugiej – ujawniłoby twoją nadmierną arogancję i brak realizmu. Bóg powiedział ludziom, by nie martwili się o rozwiązania spraw, których nie rozumieją. Jako że jesteś zwykłym człowiekiem, trzeba, żeby Bóg stworzył dla ciebie więcej środowisk, tak byś mógł doświadczyć, zrozumieć i rozpoznać ukazane w nich skażenie człowieka, a także pojąć Boże intencje poprzez owych ludzi, owe wydarzenia oraz rzeczy. To właśnie powinni czynić ludzie o zwykłym człowieczeństwie. Jaką zatem ścieżkę praktykowania można odnaleźć w słowach: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”? (Nie martw się o rozwiązania). Kiedy człowiek znajduje się w sytuacji, której nie jest w stanie zgłębić ani pojąć, z którą nigdy wcześniej się nie zetknął i o której nie myślał, i gdy nie potrafi nawet wyobrazić sobie, jak rozwiązać daną kwestię, polegając na ludzkich pojęciach – to co powinien zrobić? Przestrzegania jakiej zasady wymaga Bóg? (Nie martw się o rozwiązania). Bóg zażądał tego od ciebie – jak zatem powinieneś praktykować? Z jakim nastawieniem powinieneś podchodzić do tych spraw? Kiedy ludzie posiadający zwykłe człowieczeństwo stykają się z rzeczami, których nie są w stanie zgłębić ani pojąć, z którymi nie mają żadnego doświadczenia, czy wręcz z sytuacjami, w których są całkowicie bezradni, powinni najpierw przyjąć właściwą postawę i powiedzieć: „Nie pojmuję, nie potrafię tego zgłębić, nie mam żadnego doświadczenia w tego typu sprawach i nie wiem, co robić. Jestem tylko zwykłym człowiekiem, w związku z czym są pewne granice tego, co mogę zdziałać. Nie ma nic wstydliwego w byciu niezdolnym do zgłębienia czy zrozumienia pewnych kwestii, a już na pewno nie w braku doświadczenia z nimi związanego”. Gdy uświadomisz sobie, że to nie powód do wstydu – czy to zakończy sprawę? Czy problem zostanie rozwiązany? Niemartwienie się o to, że przyniesiemy sobie wstyd, stanowi jedynie wyraz zrozumienia oraz postawę, jakie ludzie są w stanie przyjąć wobec takich spraw. Nie jest to tożsame z praktykowaniem zgodnym z Bożymi wymaganiami. Jak zatem praktykować zgodnie z nimi? Powiedzmy, że myślisz sobie: „Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego i nie potrafię tego zgłębić. Nie wiem, co oznacza stworzenie przez Boga takiego otoczenia ani jaki ma być tego rezultat. Nie znam też postawy Boga. Dlatego nie widzę potrzeby zawracania sobie tym głowy. Niech to się toczy swoim torem, a ja to zignoruję”. Co sądzisz o takiej postawie? Czy tak wygląda poszukiwanie prawdy? Czy na tym polega praktykowanie zgodnie z Bożymi intencjami? Czy w taki sposób podąża się za słowem Bożym? (Nie). Inni ludzie, stykając się z taką sytuacją, myślą: „Nie jestem w stanie zgłębić ani pojąć tej kwestii i nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Na moich zajęciach uniwersyteckich nigdy nie było o tym mowy. Mam tytuł magistra, stopień doktora, pracowałem nawet jako profesor – jeżeli zatem ja nie mogę tego zrozumieć, to kto inny by potrafił? Czy ujawnienie wszystkim, że nie jestem w stanie tego zgłębić i nie mam w tym żadnego doświadczenia, nie byłoby zbyt krępujące? Czy ludzie nie patrzyliby na mnie z góry? Nie, nie mogę tego przyznać. Muszę powiedzieć: »W sprawach tego rodzaju kierujcie się słowem Bożym; szukajcie, a znajdziecie odpowiedź«. Prędzej bym umarł, niż przyznał, że nie jestem w stanie zgłębić czy pojąć tej kwestii”. Co sądzisz o takiej postawie? (Nie jest dobra). Za kogo taki człowiek się uważa? Sądzi, że jest święty i doskonały. Myśli: „Czyż naprawdę istnieją rzeczy, których ja, zacny student uniwersytetu, znamienity uczony, posiadacz tytułu magistra i doktora, wielka i sławna postać, nie jestem w stanie pojąć ani zgłębić? To niemożliwe! A nawet gdyby takie rzeczy istniały, byłyby czymś, czego nikt z was nie potrafiłby zrozumieć, zatem nie stanowiłyby problemu. Nawet gdybym nie był w stanie ich zgłębić, z pewnością nie przyznałbym się wam do tego. »Nie potrafię tego zgłębić«, »nie pojmuję«, »nie jestem w stanie« – takie słowa nie mogą nigdy paść z moich ust!”. Jaki to typ człowieka? (Arogant). To osoba arogancka i zarozumiała, której brak rozumu. Czy gdy taki człowiek przeczyta słowa: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”, to uzyska ścieżkę praktykowania? Czy doświadczy przebłysku inspiracji? Jeżeli tak się nie stanie, wówczas lektura owych słów pójdzie na marne. Są one napisane w sposób prosty i łatwy do zrozumienia, dlaczego zatem taki człowiek nie jest w stanie ich pojąć? Całe lata spędzone na studiowaniu i uczeniu się słów na nic się nie zdały. Skoro nie potrafisz zrozumieć nawet tak prostych i klarownych wyrazów, to naprawdę do niczego się nie nadajesz!

Przyjrzyjmy się teraz ponownie temu, jaka ścieżka praktykowania zawiera się w słowach: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”. Przede wszystkim powinieneś przyjąć postawę polegającą na niemartwieniu się o rozwiązania i zamiast tego najpierw zdać sobie sprawę, co możesz osiągnąć dzięki swoim wrodzonym możliwościom, pojąć, czym jest zwykłe człowieczeństwo, i zrozumieć, co Bóg ma na myśli, gdy o nim mówi. Powinieneś pojąć, jaki naprawdę jest zamysł Boga, gdy twierdzi On, że nie chce, by ludzie byli nadludźmi czy nadprzyrodzonymi, niezwykłymi jednostkami, lecz pragnie, by byli po prostu zwyczajni. Musisz najpierw zrozumieć te kwestie. Nie ma sensu udawać, że wie się coś, czego się nie rozumie. Nieważne, jak usilnie będziesz udawać, że jest inaczej – nadal pozostanie to dla ciebie niezrozumiałe. Nawet jeżeli uda ci się wszystkich zwieść, to Boga nie zdołasz oszukać. Gdy coś takiego ci się przydarza, a ty tego nie rozumiesz – po prostu to powiedz. Musisz przyjąć szczerą postawę, mieć pobożne serce i pozwolić otaczającym cię ludziom dostrzec, iż istnieją rzeczy, których nie znasz i których nie potrafisz zgłębić, takie, których wcześniej nie doświadczyłeś, oraz że jesteś jedynie zwykłym człowiekiem, niczym nieróżniącym się od innych. Nie ma w tym nic wstydliwego. Jest to przejaw zwykłego człowieczeństwa i musisz to zaakceptować. A kiedy już się z tym pogodzisz, co wtedy? Oznajmij to wszystkim, mówiąc: „Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem, nie potrafię tego zgłębić i nie wiem, co robić. Jestem taki sam jak wy wszyscy, choć być może w jednej kwestii was przewyższam: Ujrzałem światło i znalazłem ścieżkę praktykowania w Bożych słowach, żywię nadzieję i wiem, jak praktykować”. W czym tkwi owa nadzieja? W Bożych słowach: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”. Chodzi o to, by wziąć sobie tę sprawę do serca i od czasu do czasu polecać ją Bogu, by się nad nią zastanowić. Musisz wziąć ją sobie do serca, przekształcić w swego rodzaju spoczywający na tobie obowiązek zrozumienia prawdy i zawartej w niej Bożej intencji oraz uczynić z niej przedmiot swej odpowiedzialności, kierunek i cel swoich poszukiwań. Praktykując w ten sposób, staniesz przed obliczem Boga, będziesz w stanie rozwiązać swój problem i wkroczysz w rzeczywistość owych słów. Jak konkretnie powinieneś praktykować? Musisz przyjść przed oblicze Boga, by modlić się i poszukiwać. Powinieneś także znaleźć sposobności do dzielenia się tą kwestią w rozmowach podczas zgromadzeń oraz do jednoczenia się i rozważania jej wspólnie ze wszystkimi. „Częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”. Twoje serce musi być szczere i pełne prawdy. Nie możesz jedynie pozorować ani działać powierzchownie – musisz wierzyć w to, co mówisz. Musisz wziąć na siebie ciężar związany z tą sprawą i włożyć w nią serce, które łaknie i pragnie sprawiedliwości, chce pojąć Bożą intencję w tej kwestii oraz zgłębić jej istotę, a jednocześnie pragnie zaradzić problemom i nieporozumieniom, z jakimi borykają się ludzie, którzy się z nią stykają, a także kłopotom takim jak własne skażone usposobienie czy rozmaite anormalne stany. „Częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”. Oto pełna ścieżka praktykowania, o jakiej Bóg powiedział człowiekowi. Co dostrzegasz w tym wersecie? Iż z jednej strony celem Boga w aranżowaniu różnego rodzaju otoczenia dla ludzi jest umożliwienie im doświadczania rozmaitych rzeczy na wiele sposobów; przyswajania dzięki nim różnych lekcji; wkraczania w odmienną prawdorzeczywistość zawartą w słowie Bożym; wzbogacanie ludzkich doznań i pomaganie ludziom w zyskiwaniu bardziej wszechstronnego i wieloaspektowego zrozumienia Boga, samych siebie, swego otoczenia i ludzkości. Z drugiej zaś strony, stwarzając dla ludzi specjalne warunki i dając im pewne szczególne lekcje, Bóg pragnie, by utrzymywali oni z Nim normalną relację. Dzięki temu ludzie częściej stają przed Jego obliczem, zamiast żyć w bezbożnym stanie, mówiąc, że wierzą w Boga, lecz postępując w sposób, który nie ma nic wspólnego ani z Nim, ani z prawdą, co z kolei prowadzi do kłopotów. Dlatego w warunkach zaaranżowanych przez Boga niechętni i bierni ludzie są w istocie przyprowadzani przed Jego oblicze przez Niego samego. To pokazuje rozważną troskę Boga. Im bardziej brakuje ci zrozumienia jakiejś sprawy, tym bardziej bogobojne i pobożne powinno być twoje serce i tym częściej powinieneś stawać przed obliczem Boga, by poszukiwać Jego intencji oraz prawdy. Kiedy nie rozumiesz różnych rzeczy, potrzebujesz Bożego oświecenia i przewodnictwa. Kiedy natrafiasz na rzeczy, których nie rozumiesz, musisz poprosić Boga, by więcej nad tobą pracował. Oto jest rozważna troska Boga. Im częściej stajesz przed Jego obliczem, tym bardziej twoje serce zbliży się do Boga. Czyż nie jest prawdą, że im bliższe Bogu jest twoje serce, tym pełniej Bóg w nim zamieszka? Im więcej Boga jest w sercu człowieka, tym lepsze staną się jego dążenia, ścieżka, którą przemierza, oraz stan jego serca. Im bliższa jest twoja relacja z Bogiem, tym łatwiej będzie ci częściej stawać przed Jego obliczem, by ofiarowywać Mu swoje szczere serce, i tym autentyczniejsza stanie się twoja wiara w Boga. Jednocześnie twoje życie, czyny i zachowanie będą powściągliwe. Skąd bierze się taka powściągliwość? Pochodzi ona stąd, że ludzie często modlą się do Boga, poszukują prawdy i godzą się na Boży nadzór. To jest najważniejsze. Zatem w jakiej sytuacji i pod jakimi warunkami człowiek jest w stanie zaakceptować Boży nadzór? (Kiedy jego relacja z Bogiem jest normalna). Zgadza się: gdy relacja człowieka z Bogiem jest normalna. Jeżeli utrzymujesz normalną relację z Bogiem, czyż nie będzie to oznaczać, że Bóg jest w twoim sercu i że jesteś bardzo blisko Niego? Będzie to znaczyło, że Bóg zawsze ma miejsce w twoim sercu i że zajmuje w nim bardzo ważną pozycję. W rezultacie będziesz zawsze myśleć o Bogu, o słowie Bożym, o Jego tożsamości i istocie, o suwerenności Boga i o wszystkim, co od Niego pochodzi. Mówiąc potocznie: twoje serce będzie po brzegi wypełnione Bogiem, będzie On tam zajmował bardzo ważne miejsce. Jeśli Bóg wypełni twoje serce, twoja relacja z Nim będzie normalna, będziesz w stanie przyjąć Boży nadzór, a jednocześnie twoje serce będzie bogobojne. Tylko wówczas uda ci się postępować powściągliwie. „Częściej polecaj takie sprawy Bogu” – to proste zdanie, które jednak kryje w sobie wiele warstw znaczeniowych. Obejmuje ono Boże zamiary wobec ludzkości, a także nastawienie do działania, jakiego Bóg wymaga od ludzi, jednocześnie przedstawiając owe wymogi nakładane przez Boga na ludzkość. Jakie zatem są Boże wymagania wobec ludzkości? By się nie poddawać, nie uciekać ani nie przyjmować obojętnej postawy wobec rzeczy, które nam się przydarzają. Co powinieneś zrobić, gdy stajesz w obliczu czegoś, czego nie rozumiesz, nie potrafisz zgłębić, nie możesz przezwyciężyć, lub czegoś, co czyni cię słabym? Nie martw się o rozwiązania. Bóg nie popycha ludzi do tego, by przekraczali swoje możliwości. Bóg nigdy nie wymaga od nich, by czynili coś, co wykracza poza granice ludzkich możliwości. Wszystkie czyny i rzeczy, których Bóg od ciebie wymaga, są osiągalne, możliwe do uzyskania i zrealizowania dla ludzi o zwykłym człowieczeństwie. Zatem Boże wymagania i normy ustanowione wobec człowieka nie są w najmniejszym stopniu puste czy niejasne. Boże wymagania wobec człowieka są niczym więcej niż normą obejmującą to, co są w stanie osiągnąć ludzie o zwykłym człowieczeństwie. Jeżeli stale podążasz za swoimi wyobrażeniami i pragniesz być lepszy, potężniejszy i zdolniejszy od innych; jeżeli stale chcesz przewyższać innych, to źle zrozumiałeś zamysł Boga. Ludzie aroganccy i zadufani w sobie często tak właśnie postępują. Bóg mówi, by nie martwić się o rozwiązania, by poszukiwać prawdy i postępować zgodnie z zasadami, lecz aroganccy i zadufani w sobie ludzie nie zastanawiają się wnikliwie nad owymi Bożymi wymogami. Zamiast tego uparcie starają się dokonywać czegoś w porywie siły i energii, czynić wszystko zgrabnie i pięknie oraz w mgnieniu oka przewyższyć innych. Chcą być supermenami i nie godzą się na to, by być zwykłymi ludźmi. Czyż nie jest to sprzeczne z prawami natury, które Bóg ustanowił dla człowieka? (Jest). Rzecz jasna, nie są oni zwykłymi ludźmi. Brak im zwykłego człowieczeństwa i są zbyt aroganccy. Lekceważą mieszczące się w granicach zwykłego człowieczeństwa wymagania, które Bóg ustanowił dla ludzkości. Ignorują ustanowione przez Boga dla ludzkości normy, które mogą być spełnione przez ludzi o zwykłym człowieczeństwie. Dlatego też pogardzają oni wymaganiami stawianymi przez Boga i myślą: „Boże wymagania są zbyt niskie. Niby jak wierzący w Boga mają być zwykłymi ludźmi? Oni muszą być ludźmi wyjątkowymi; jednostkami, które przewyższają i prześcigają przeciętnych ludzi. Muszą to być wielkie i sławne postacie”. Ci ludzie lekceważą Boże słowa, uważając, że choć są one słuszne i zgodne z prawdą, to są też po prostu zbyt pospolite i zwyczajne – ignorują je więc i traktują z góry. Tymczasem właśnie w owych zwykłych i powszednich słowach, lekceważonych przez tak zwanych supermenów i wielkie osobistości, Bóg wskazuje zasady i ścieżki, jakich ludzie powinni przestrzegać i jakie powinni praktykować. Boże słowa są takie szczere, obiektywne i praktyczne. W żadnym razie nie narzucają ludziom wygórowanych wymagań. Wszystko to są rzeczy, które mogą i powinni oni osiągnąć. Dopóki ludzie mają odrobinę rozumu, dopóty nie powinni bujać w obłokach, a zamiast tego, twardo stąpając po ziemi, winni przyjąć Boże słowa i prawdę, dobrze wykonywać swoje obowiązki, żyć przed obliczem Boga i postrzegać prawdę jako zasadę rządzącą ich zachowaniem i czynami. Nie powinni być nadmiernie ambitni. Dzięki wersetowi „częściej polecaj takie sprawy Bogu” ludzie powinni jeszcze lepiej zrozumieć, że Boże słowa stanowią prawdę, prawdy zaś są zasadami, które powinni oni praktykować. Do kogo odnosi się w tym miejscu określenie „ludzie”? Do zwyczajnych ludzi o zwykłej racjonalności i zwykłym osądzie, którzy kochają to, co pozytywne, i którzy pojmują, co tak naprawdę jest obiektywne, praktyczne, powszechne i zwyczajne. Bez pośpiechu delektuj się tymi słowami: „częściej polecaj takie sprawy Bogu”. Choć są to proste, zwykłe słowa, to opisują coś, co ludzie posiadający rozsądek zwykłego człowieczeństwa powinni umieć uczynić, a także stanowią prawdozasadę, którą człowiek o zwykłym człowieczeństwie powinien nade wszystko praktykować, gdy napotyka trudności w prawdziwym życiu. Stanowią one prawdę najpotrzebniejszą ludziom posiadającym rozsądek zwykłego człowieczeństwa. To w żadnym razie nie są puste słowa. Wiele razy śpiewaliście i słuchaliście owych zwyczajnych słów, lecz nikt z was nie wziął ich za prawdy, nad którymi należy się głęboko zastanowić i które trzeba wnikliwie omówić. Tym samym pozwoliliście, by te drogocenne słowa przeciekły wam przez palce. W istocie słowa te zawierają Boże intencje, Boże upomnienia, przestrogi i wymogi wobec ludzi. Jest w nich tak wiele. Ludzie są nieczuli i irracjonalni; traktują owe słowa jako coś zwyczajnego; nie doceniają ich, nie zastanawiają się nad nimi ani ich nie praktykują, a któż w ostatecznym rozrachunku będzie z tego powodu cierpiał i tracił? Ci sami ludzie. Czyż nie płynie z tego lekcja?

Praktykowanie postawionych przez Boga wymagań, o których mowa w tym fragmencie, jest bardzo łatwe dla zwykłych ludzi. W owym praktykowaniu nie ma nic trudnego ani wyczerpującego i jest ono skuteczne. W ostatecznym rozrachunku może umożliwić ci stopniowy rozwój i postęp. Rzecz jasna po tym, jak wcielisz w życie niniejszą zasadę: „Nie martw się o rozwiązania; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”, poczynisz postępy w kwestii prawdy, zmiany usposobienia, zrozumienia zdobytego dzięki doświadczaniu rozmaitych warunków i tak dalej. Jakże wspaniałe są te słowa! Jeżeli ludzie mają rozum i wprowadzają je w życie, to dzięki przewodnictwu i wskazówkom zawartym w Bożych słowach dowiedzą się, jakie są Boże intencje, gdy aranżuje On rozmaite warunki. Po pewnym czasie w końcu będą mogli zebrać owoce, zdobyć doświadczenie i pojąć prawdę zawartą w owych warunkach. Kiedy już zbierzesz owoce, dowiesz się, dlaczego Bóg zaaranżował owe warunki, jakie są Boże intencje i co, zgodnie z Jego pragnieniem, ludzie mają dzięki temu zyskać. Ponadto okrężne drogi, którymi podążają ludzie; niepowodzenia, jakich doświadczają; skrywane przez nich wypaczone pojmowanie; nierealistyczne idee, jakie posiadają; zrodzone w nich wyobrażenia i opór wobec Boga i tak dalej – wszystko to będzie stopniowo demaskowane i ujawniane podczas doświadczania owych warunków. Bez względu na to, czy te kwestie są pozytywne, czy negatywne, trzeba pewnego okresu doświadczenia, aby wyraźnie zobaczyć i zrozumieć to, co zostaje zdemaskowane i ujawnione przez owe warunki. W ten sposób wypełnia się prawdziwe znaczenie Bożych słów: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”. Oznacza to, że gdy Bóg aranżuje coś, czego nie jesteś w stanie zgłębić ani pojąć i czego wcześniej nie doświadczyłeś, to nie da się w zaledwie kilka dni osiągnąć tego, co zgodnie z życzeniem Boga masz zrozumieć, uzyskać i osobiście przeżyć. Dopiero po pewnym czasie i dzięki Bożym wskazówkom, oświeceniu oraz przewodnictwu na każdym etapie stopniowo zyskasz zrozumienie i osiągniesz rezultaty. To nie jest tak, jak ludzie sobie wyobrażają, że spływa na ciebie oświecenie i nagle wszystko pojmujesz albo odkrywasz w przebłysku natchnienia, jaki jest zamysł Boga. Bóg nie czyni takich rzeczy za pomocą nadprzyrodzonych mocy; On nie postępuje w taki sposób. Oto jak działa Bóg. Pozwala ci doświadczyć przyczyn i następstw danej sytuacji, a ty stopniowo uświadamiasz sobie: „Zatem to jest istota tego typu człowieka, taka jest rzeczywistość i natura tego rodzaju rzeczy, w ten sposób wypełnia się taki a taki werset słowa Bożego. Nareszcie rozumiem, jaki był zamysł Boga, gdy to powiedział. W końcu pojmuję, dlaczego Bóg powiedział coś takiego o tego rodzaju sprawach i ludziach”. Bóg umożliwia ci uświadomienie sobie owych kwestii poprzez twoje doświadczenia. Czyż uzmysłowienie ich sobie nie wymaga czasu? (Wymaga). Wiedza, którą uzyskujesz, i prawdy, które pojmujesz przez okres doświadczenia, nie są doktrynami ani teoriami, lecz twoimi osobistymi przeżyciami i prawdziwą wiedzą. Stanowią prawdorzeczywistość, w którą wstępujesz. Tu leży przyczyna i źródło Bożych słów: „Nie martw się o rozwiązania”. Gdy Bóg pozwala ci zbierać owoce doświadczanych zdarzeń, nie chce, byś przeszedł jedynie przez jakiś proces czy poznał teorię, lecz abyś zyskał zrozumienie, pewną wiedzę, pozytywną perspektywę oraz właściwą metodę praktykowania. Choć ów fragment obejmuje zaledwie kilka wersów i nie zawiera zbyt wiele treści, przedstawione w nim Boże wymagania oraz zasady praktykowania, jakie Bóg przekazuje ludziom za jego pośrednictwem, są bardzo ważne. Ludzie nie powinni podchodzić do Bożych słów z takim samym nastawieniem, z jakim zwykli odnosić się do ludzkiej wiedzy i doktryn. By praktykować Boże słowa, trzeba mieć zasady. Oznacza to, że musisz mieć jakąś zasadę czy metodę, którą będziesz mógł wcielić w życie, gdy znajdziesz się w określonej sytuacji. To właśnie jest praktykowanie prawdy. Oto co określamy mianem zasady. Zatem to nie tylko kilka prostych słów. Choć są one wyrażone i przekazane w prosty i przystępny sposób, a słowa wydają się bardzo bezpośrednie i nie są okraszone pięknym, kwiecistym językiem, eleganckimi wyrażeniami czy wyrafinowanymi zwrotami, i z pewnością nie są wypowiedziane protekcjonalnym tonem, a raczej stanowią jedynie szczere napomnienia oraz wymagania przekazane twarzą w twarz i prosto z serca, to w istocie mówią one ludziom o najważniejszych zasadach i ścieżkach praktykowania.

Wielu ludzi nigdy nie bierze na poważnie najzwyklejszych słów wypowiadanych przez Boga. Uważają oni, że jedynie głębokie i zagadkowe słowa, które wypowiada Bóg, są Jego słowami. Czyż nie jest to przejaw wypaczonego pojmowania? Każde wypowiedziane przez Boga zdanie jest prawdą. Niezależnie od tego, czy są zwyczajne, czy głębokie, wszystkie Boże słowa zawierają prawdy i tajemnice, a aby je pojąć i poznać, potrzeba lat doświadczenia oraz określonej postawy. Tak dokładnie jest z dobrymi i ważnymi słowami Boga zawartymi w hymnie, który właśnie zaśpiewaliście – nikt nie traktuje ich poważnie. Choć ułożono do nich muzykę i wszyscy od lat je śpiewają, nikt nigdy nie odnalazł zawartej w nich najważniejszej zasady praktykowania. Nawet jeżeli niektórzy ludzie odczuwają w głębi swej świadomości, iż Boże słowa zdają się im mówić: „Nie martw się o rozwiązania; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”, i czują, że są to wymagania, jakie Bóg stawia ludziom, to któż kiedykolwiek w swoim prawdziwym życiu naprawdę praktykował, wdrażał i wkraczał w rzeczywistość owych Bożych słów? Czy ktokolwiek to zrobił? (Nie). Nikt tego nie zrobił. Te słowa Boga są takie proste, a jednak nikt nie potrafi za nimi podążać. Czyż nie w tym leży zasadniczy problem? (Tak, to pokazuje, że ludzie czują niechęć do prawdy). Czy jest coś jeszcze? (Słowa, które Bóg do nas skierował, są bardzo praktyczne. Wszystkie one są zasadnicze. Lecz my nie potraktowaliśmy słów Boga poważnie; nie poświęciliśmy im uwagi i nie wcieliliśmy ich w życie). Jak zatem zwykle odczytujecie Boże słowa? (Gdy czytamy słowa Boga, zazwyczaj robimy to jedynie pobieżnie. Zrozumiawszy ich dosłowne znaczenie, przechodzimy dalej. Nie pojmujemy Bożych intencji zawartych w owych słowach ani tego, jakie prawdozasady powinniśmy praktykować. Nie rozważaliśmy ich tak wnikliwie). Odpowiedzieliście paroma koncepcjami teoretycznymi, a to, co mówicie, brzmi słusznie, lecz nie zgłębiliście podstawowej przyczyny takiego stanu rzeczy, czyli tego, że ludzie nie cenią słowa Bożego. Jeżeli cenisz słowa Boga, zdołasz odnaleźć ukryte w nich skarby, złoto i diamenty, i będziesz cieszyć się nimi przez całe życie. Jeżeli nie cenisz słów Boga, nie będziesz w stanie zdobyć owych skarbów. Co to znaczy „nie cenić słów Boga”? Oznacza to, że ich nie szanujesz. Masz wrażenie, że jest ich tak wiele, że wszystkie wyrażają prawdę, i nie wiesz, które z nich cenić. Czujesz, że wszystkie są zwyczajne, a to zwiastuje kłopoty. Co to znaczy „cenić Boże słowa”? Oznacza to, że wiesz, iż wszystkie słowa Boga są prawdami i że prawdy te stanowią najprzydatniejsze i najcenniejsze skarby dla ludzkiego życia i istnienia. Oznacza to, że traktujesz słowa Boga niczym skarby, które kochasz zbyt mocno, by się z nimi rozstać. Taką postawę wobec Bożych słów nazywamy cenieniem. Cenić słowa Boga to odkryć, że wszystkie one są najwyższej wartości skarbami, że są sto, a nawet tysiąc razy cenniejsze niż życiowe motta jakiejkolwiek sławnej czy wielkiej postaci. Oznacza to, że uzyskałeś prawdę Bożych słów i odkryłeś najwspanialsze i najcenniejsze skarby życia. Zdobycie ich może ci pomóc w podniesieniu swojej wartości i uzyskaniu Bożej akceptacji. Z tego powodu szczególnie cenisz sobie owe prawdy. Podam przykład z życia wzięty. Załóżmy, że pewna kobieta kupuje piękną sukienkę, a po powrocie do domu przymierza ją przed lustrem. Spoglądając to w lewo, to w prawo, myśli: „Ta sukienka jest przepiękna, uszyta z doskonałego materiału, wykonana z najwyższą starannością, a do tego wygodna i miła w dotyku. Jakie to szczęście, że mam możliwość kupowania takich ładnych rzeczy. To moje ulubione ubranie, ale nie mogę go nosić cały czas. Będę je zakładać na najważniejsze wydarzenia i spotkania z najznamienitszymi ludźmi”. Gdy tylko kobieta ma wolną chwilę, wyjmuje sukienkę, by ją podziwiać i przymierzać. Sześć miesięcy później nadal jest tak samo zachwycona sukienką i nie potrafi się z nią rozstać. Na tym polega cenienie czegoś. Czy wasza postawa wobec Bożych słów osiągnęła ten poziom? (Nie). Ależ to żałosne, że nadal nie cenicie słów Boga tak, jak kobieta ceni swoją ulubioną sukienkę! Nic dziwnego, że choć przeczytaliście wiele Bożych słów, tak wielu prawd nie udało wam się odkryć i nigdy nie byliście zdolni wkroczyć w rzeczywistość. Stale powtarzacie, że wszystkie Boże słowa są prawdą, lecz to jedynie teoretyczne i czcze twierdzenia. Gdyby przytoczyć jeden z najprostszych i najwcześniej wyrażonych ustępów Bożych słów i zapytać was, jakie są zawarte w nich prawdy, Boże intencje czy też wymogi i normy nałożone przez Boga na człowieka, zaniemówilibyście i nie bylibyście w stanie wydusić z siebie słowa odpowiedzi. Wielokrotnie czytaliście Boże słowa i ich słuchaliście, dlaczego zatem właściwie ich nie pojmujecie? Gdzie leży źródło problemu? W rzeczywistości chodzi o to, że ludzie nie dość cenią sobie słowa Boga. Biorąc pod uwagę to, w jakim stopniu obecnie cenicie Boże słowa, daleko wam do odkrycia w nich prawdy oraz wymagań, zasad i ścieżek praktykowania, którymi Bóg obdarza człowieka za ich pośrednictwem. To dlatego, kiedy coś wam się przydarza, za każdym razem jesteście zdezorientowani i niezdolni do odnalezienia owych zasad. To dlatego doświadczacie wielu rzeczy, lecz nigdy nie poznajecie Bożych intencji, nie wzrastacie, zanadto się nie zmieniacie ani nie zyskujecie większych korzyści. Czyż tacy ludzie nie są żałośni?

Ponownie przeczytaj ten fragment. („Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz; częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce. Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym. Musisz ogromnie pragnąć Boga, żarliwie o Niego zabiegać, odrzucając jednocześnie wymówki, intencje i podstępy szatana. Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem. Aktywnie współpracuj z Bogiem i pozbądź się ze swego wnętrza wszystkiego, co ci w tym przeszkadza”). Pozwólcie, że zwrócę waszą uwagę na istotne aspekty i wyjaśnię wam zasady czytania słów Boga oraz tego, w jaki sposób odnaleźć w nich ścieżkę praktykowania. Przeczytajcie ten fragment jeszcze raz, wers po wersie. („Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”). Werset ten zawiera zasadę, którą ludzie muszą pojąć. Oto ona: Nie spiesz się, nie wpadaj w panikę, nie staraj się ujrzeć rezultatów jak najszybciej. To pewien rodzaj postawy. Pierwszy werset opisuje prawidłową postawę, jaką ludzie powinni przyjąć względem rzeczy. Owa właściwa postawa pozostaje w zasięgu rozumu zwykłego człowieczeństwa; mieści się w granicach rozumu oraz zdolności ludzi posiadających zwykłe człowieczeństwo. A teraz przeczytaj drugi wers. („Częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”). Co to oznacza? (Jest to ścieżka praktykowania, jaką Bóg daje człowiekowi). Zgadza się – to takie proste. Oto jest ścieżka praktykowania. Słowo „częściej” oznacza tu, że nie należy tego robić jedynie wtedy, gdy ma się na to ochotę, a już na pewno nie raz na sto lat – oznacza to, że gdy tylko te kwestie przyjdą ci do głowy, powinieneś przedłożyć je Bogu, aby modlić się i poszukiwać. Jeżeli niesiesz ciężar dotyczący tych spraw, twoje serce łaknie i pragnie sprawiedliwości, chcesz zrozumieć Boże intencje i Boże wymagania w owych kwestiach, a także istotę problemów, jakie pragniesz zgłębić, to powinieneś często przychodzić przed oblicze Boga: to jest czynić to bardzo regularnie. W zależności od otoczenia, w którym się znajdujesz, nawet będąc zajętym, znajdź wolną chwilę na rozważenie tych kwestii w taki sposób, jakbyś się nad nimi zastanawiał lub modlił się do Boga i dociekał. Czyż taki sposób praktykowania nie jest zupełnie jasny? (Jest). Przykładowo: gdy skończywszy posiłek, robisz sobie przerwę, zastanów się i módl słowami: „Boże, doświadczyłem takich a takich warunków. Nie rozumiem Twoich intencji i nie potrafię zgłębić powodu, dla którego mi się to przytrafiło. Jakie dokładnie są zamiary tej osoby? Jak powinienem rozwiązać tego typu problem? Co takiego chcesz mi dać do zrozumienia w tej sprawie?”. W tych kilku prostych słowach modlisz się do Boga i poszukujesz u Niego wyjaśnień dotyczących spraw, które chcesz zgłębić, oraz problemów, których istotę pragniesz pojąć. Jaki jest cel takiej modlitwy? Nie przedstawiasz po prostu Bogu swojego problemu, lecz szukasz u Niego prawdy; starasz się, by Bóg otworzył przed tobą drogę i powiedział ci, co takiego masz czynić w owej sprawie, a także prosisz Boga, by cię oświecił i poprowadził. Jakie warunki są konieczne, abyś mógł to zrobić? (Nie wolno mi martwić się o rozwiązania). Niemartwienie się o rozwiązania to tylko postawa: nie chodzi o to, że nie przejmujesz się rozwiązaniami, lecz o to, że stanowi to główny warunek wstępny, dzięki któremu twoje serce łaknie i pragnie sprawiedliwości, a ty dźwigasz ciężar tej sprawy. Mówiąc inaczej: sprawa ta działa na ciebie na zasadzie pewnego rodzaju presji; owa presja zaś kładzie na twoich barkach ciężar, sprawiając, że stajesz przed problemem, który pragniesz zrozumieć i rozwiązać. To jest twoja ścieżka praktykowania. W wolnym czasie, podczas stałych nabożeństw lub gdy rozmawiasz z braćmi i siostrami, możesz poruszyć temat swoich trudności i problemów natury praktycznej, a także wspólnie z nimi rozmawiać i dociekać. Jeśli nadal nie jesteś w stanie rozwiązać swoich problemów, zanieś je Bogu, aby modlić się i poszukiwać prawdy. Gdy już to uczynisz, powiedz: „Boże, nadal nie wiem, jak powinienem doświadczać otoczenia, które dla mnie stworzyłeś. Wciąż go nie rozumiem i nie mam pojęcia, od czego zacząć ani jak praktykować. Moja postawa jest nikła i nie pojmuję wielu prawd. Proszę, oświeć mnie i poprowadź. Nie wiem, co zgodnie z Twoim życzeniem mam zyskać lub zrozumieć dzięki temu otoczeniu, ani co takiego na mój temat chcesz mi poprzez nie objawić. Proszę, oświeć mnie i pozwól mi zrozumieć Twoje intencje”. Oto ścieżka praktyki zawarta w wersie: „częściej polecaj takie sprawy Bogu”. Praktykuj w ten sposób, czasem oddając się rozmyślaniom w swoim sercu, czasem cicho, a czasem głośno modląc się do Boga, innym zaś razem rozmawiając z braćmi i siostrami. Jeżeli przejawiasz takie zachowania, świadczy to o tym, że już żyjesz przed obliczem Boga. Jeśli często w taki właśnie sposób komunikujesz się z Bogiem w swoim sercu, to Twoja relacja z Nim jest zdrowa. Po kilku latach takiego doświadczenia w naturalny sposób wkroczysz w prawdorzeczywistość. Czy takie praktykowanie sprawia jakieś trudności? (Nie). To dobrze. Na przykład gdy czasem czytasz Boże słowa, to im dłużej to czynisz, tym bardziej jaśnieje twoje serce – oznacza to, że przeczytałeś słowa, których doświadczasz, a twoje wcześniejsze pojęcia i wyobrażenia rozwieją się w jednej chwili. Powinieneś wówczas pomodlić się do Boga i rzec: „Boże, przeczytanie tego fragmentu rozpromieniło moje serce. Moje wcześniejsze problemy nagle stały się dla mnie zrozumiałe. Wiem, że zawdzięczam to Twojemu oświeceniu, i dziękuję Ci za to, że pozwoliłeś mi pojąć ów fragment Twoich słów”. Czyż nie jest to modlitwa i ponowne przyjście przed oblicze Boga? (Tak). Czy to trudne? Czy jesteś w stanie znaleźć na to czas? (Tak). Czyż od samego początku poszukiwań do momentu tej modlitwy nie praktykowałeś nieustannie zasady zawartej w Bożych słowach: „częściej polecaj takie sprawy Bogu”? Życie stale oparte na praktykowaniu tych słów i nieustanne trzymanie się zawartej w nich zasady praktykowania oraz ciągłe trwanie w tego rodzaju rzeczywistości zwane jest przestrzeganiem zasady praktykowania. Czy jest to trudne? (Nie). Wymaga to od ciebie jedynie kierowania się sercem, poruszania ustami, poświęcenia odrobiny czasu i refleksji, i czasami znalezienia chwili na rozmowę z Bogiem, zwierzenie Mu się i podzielenie się słowami, które nosisz w sercu. To właśnie jest częstsze stawanie przed obliczem Boga. To takie proste, łatwe i niewymagające wysiłku. Nie ma w tym nic trudnego. Nosisz w sercu coś, co postrzegasz jako bardzo ważne, i traktujesz to niczym brzemię, nigdy o tym nie zapominając ani nie odpuszczając; masz w sercu coś takiego i od czasu do czasu stajesz przed obliczem Boga, by modlić się do Niego i rozmawiać z Nim o tym. Jakie powinno być twoje serce, gdy rozmawiasz z Bogiem? (Szczere). Zgadza się – powinieneś mieć szczere serce. Jeżeli będziesz nosić na barkach ciężar, to twoje serce będzie szczere. Podczas gdy inni ucinają sobie pogawędki, ty będziesz się modlić i w głębi serca rozmawiać z Bogiem. Czasem, gdy poczujesz się zmęczony pracą i zrobisz sobie przerwę, przypomnisz sobie o tej sprawie i powiesz: „Nie jest dobrze; wciąż nie rozumiem tej kwestii. Muszę znów porozmawiać o niej z Bogiem”. Dlaczego, gdy tylko znajdziesz czas, będziesz przypominać sobie o tej sprawie? Ponieważ w głębi serca traktujesz ją bardzo poważnie, uważasz za swoje brzemię i rodzaj odpowiedzialności; chcesz ją zrozumieć i rozwiązać. Kiedy staniesz przed obliczem Boga, będziesz do Niego mówić i w zaufaniu z Nim rozmawiać, twoje serce w naturalny sposób stanie się szczere. Gdy będziesz rozmawiać z Bogiem w takich okolicznościach i z takim nastawieniem, poczujesz, że twoja relacja z Nim nie jest już tak chłodna i zdystansowana jak wcześniej, a zamiast tego odczujesz, że się do Niego zbliżasz. Oto jak skuteczne wobec ludzi są ścieżki praktyki dane człowiekowi przez Boga. Jak sądzisz: czy trudno jest w ten sposób angażować się w relacje z Bogiem? Bierzesz sobie jakąś sprawę do serca, od czasu do czasu rozmawiasz o niej z Bogiem, przychodzisz przed Jego oblicze i co jakiś czas Go pozdrawiasz; opowiadasz Bogu o tym, co ci leży na sercu, i o swoich trudnościach, mówisz o rzeczach, które chcesz zrozumieć, o rzeczach, o których myślisz, o swoich wątpliwościach, trudnościach i powinnościach. Czy rozmawiając z Bogiem o wszystkich tych sprawach, praktykując w ten sposób, nie żyjesz przed obliczem Boga? Na tym polega praktykowanie zgodne z Bożymi wymaganiami. Jeżeli przez jakiś czas będziesz praktykować w ten sposób, to czyż nie uda ci się bardzo szybko dostrzec rezultatów i osiągnąć korzyści? (Tak). Nie jest to jednak takie proste – to pewien proces. Jeśli przez jakiś czas będziesz praktykować w ten sposób, twoja relacja z Bogiem stanie się coraz bliższa, twoja mentalność ulegnie poprawie, twój stan będzie coraz zdrowszy, a twoje zainteresowanie Bożymi słowami i prawdą – coraz większe. Na tym polega normalna relacja z Bogiem. Jeżeli potrafisz pojąć niektóre prawdy i wcielić je w życie, to zaczniesz wkraczać w rzeczywistość Bożych słów. Nie da się tego jednak osiągnąć w krótkim czasie. Zanim zobaczysz wyraźne rezultaty, może minąć sześć miesięcy, rok, a nawet dwa lub trzy lata. Czy w tym czasie człowiek będzie wolny od zepsucia i buntu? Nie. Nawet jeżeli modliłeś się do Boga niezliczoną ilość razy i praktykowałeś w ten sposób, czyż oznacza to, że na pewno osiągniesz rezultaty? Czy Bóg musi ukazać ci jakiś rezultat? Czy musi udzielić ci odpowiedzi? Niekoniecznie. Niektórzy mówią: „Skoro nie ma pewności co do tego, czy uzyskam rezultaty, i nie są one gwarantowane, to dlaczego Bóg nadal tak postępuje? Dlaczego każe ludziom praktykować w ten sposób?”. Nie obawiaj się; takie praktykowanie z pewnością nie będzie bezowocne. Nawet jeżeli praktykujesz w ten sposób przez rok lub dwa i nie wydaje ci się, byś od razu czy też w krótkiej perspektywie uzyskał jakiekolwiek rezultaty, może się okazać, że gdy pięć lub dziesięć lat później Bóg ponownie zaaranżuje dla ciebie podobne otoczenie, szybko zdasz sobie sprawę z pewnego aspektu prawdy, którego wcześniej nie byłeś w stanie sobie uświadomić. Jednakże owa prawda, którą sobie uświadamiasz i pojmujesz po pięciu lub dziesięciu latach, wymaga fundamentu zbudowanego z twoich bieżących doświadczeń, wiedzy i zdolności rozumienia. Owo późniejsze uświadomienie musi opierać się na tym fundamencie. Czy sądzisz, że ludziom łatwo jest pojąć aspekt prawdy? (Nie jest to łatwe). Oto znaczenie oraz koszt ponoszenia ceny za praktykowanie prawdy. Jest to zasada praktykowania zawarta w drugim wersecie. „Częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce” – ten werset został napisany prostym i przystępnym językiem i bardzo łatwo go zrozumieć. Oznacza, że musisz więcej się modlić i mieć szczere serce, ponieważ szczere serce przynosi owoce. Jest to tak proste. A jednak słowa te w istocie stanowią prawdorzeczywistość, w jaką każdy człowiek musi wkroczyć, oraz jedyną ścieżkę, dzięki której może on stanąć przed obliczem Boga i ostatecznie dostąpić zbawienia. Choć werset ten zawiera zwykłe i proste słowa, każdy musi doświadczać i wkraczać w ten właśnie sposób. Tak samo jest ze wznoszeniem budynku. Bez względu na to, czy ma on trzydzieści, pięćdziesiąt czy nawet sto pięter – musi mieć fundamenty. Jeżeli fundamenty budynku nie są solidne, to niezależnie od tego, jak jest on wysoki, nie przetrwa długo i po kilku latach runie. To oznacza, że żyjąc na tym świecie, ludzie muszą uczynić z prawdy swój fundament. Tylko w ten sposób będą mogli niewzruszenie trwać oraz zyskać uznanie Boga. Jeżeli ludzie pragną zrozumieć głębsze i wyższe prawdy, to muszą dysponować najbardziej podstawowymi elementami, to znaczy tymi, które składają się na fundament. Chwiejny fundament to najniebezpieczniejsza z rzeczy. Nie patrz z góry na owe najbardziej elementarne prawdy, podstawowe zasady i ścieżki praktykowania. Skoro stanowią one prawdy, to ludzie powinni je posiadać i praktykować. Nie ma znaczenia, czy są one wielkie, czy małe, wzniosłe, czy niskie. Musisz zacząć od podstaw. To jedyny sposób, by zbudować solidny fundament.

Przeczytaj teraz trzeci werset. („Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym”). Do czego odnoszą się słowa: „Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym”? Nawiązują do wiary i wizji. Gdy owa wizja będzie cię podtrzymywać i prowadzić, otworzy się przed tobą ścieżka. Czy praktykowanie w ten sposób przyniesie jakiś rezultat? Niektórzy ludzie mówią: „Znużyło mnie to całe praktykowanie, a Bóg nadal mnie nie oświecił ani nic mi nie powiedział. Nie czuję Jego obecności. Czy Bóg naprawdę istnieje?”. Nie możesz myśleć w ten sposób. Bóg jest wszechmogący bez względu na to, czy do ciebie przemawia, czy też nie. Gdy Bóg chce do ciebie przemówić i to czyni – jest wszechmogący. Gdy Bóg nie chce do ciebie przemówić i nie czyni tego – również jest wszechmogący. Bóg jest wszechmogący bez względu na to, czy pozwala ci pojąć pewne rzeczy, czy też nie. Istota i tożsamość Boga są niezmienne. Oto wizja, którą ludzie muszą zrozumieć. To trzeci werset, bardzo prosty. Mimo że jest on prosty, ludzie muszą naprawdę go doświadczyć. Gdy tak się stanie, utwierdzą się w przekonaniu, że słowa te w istocie są prawdą, i nie będą już mieli śmiałości w jakikolwiek sposób ich kwestionować.

Czytaj dalej, do czwartego wersu. („Musisz ogromnie pragnąć Boga”). „Musisz ogromnie pragnąć Boga” – tego Bóg wymaga od człowieka. Ludzie muszą zrozumieć, co oznacza słowo „ogromnie”. Czy wywyższanie i popisywanie się, serce pełne ambicji, arogancja i zadufanie w sobie, władczość i dyktatorstwo oraz nieokazywanie posłuszeństwa nikomu są „ogromne”? W jaki sposób należy rozumieć sformułowanie „ogromnie pragnąć Boga”? Jak można „pragnąć Boga”? Tak jak to zostało powiedziane w poprzednim wersecie: musisz „częściej polecać takie sprawy Bogu i ofiarowywać Mu szczere serce”. Musisz mieć pragnienie oraz aspiracje, aby dążyć do pojęcia prawdy i do zbawienia, a także żywić głęboką chęć przyjęcia Bożej władzy i zarządzeń po to, by dostąpić zrozumienia Bożych intencji i podporządkować się Jego zwierzchnictwu. To właśnie jest ogromne pragnienie Boga. Choć Bóg używa ludzkiego języka, by obrazowo opisać tę kwestię, ludzie powinni ją pojmować w prosty sposób i nie interpretować skrajnie. Słowo „ogromnie” nie odnosi się tutaj do sztucznego nadużywania brutalnej siły, by czynić coś w lekkomyślny sposób. Dotyczy ono przede wszystkim ludzkiego pragnienia i nie wiąże się z przemocą, nie mówiąc już o ignorancji i lekkomyślności. Chodzi o sytuację, w której dana osoba ceni sobie coś do tego stopnia, że po prostu musi to mieć, jest zdeterminowana, by to zdobyć i nie podda się, dopóki tego nie dokona. Owo „ogromne pragnienie Boga” ma wyłącznie pozytywny charakter i może przynieść same korzyści. Jakie jest zatem dokładne znaczenie sformułowania „ogromnie pragnąć Boga”? (Oznacza to częstsze stawanie przed Bogiem, a także pragnienie i postanowienie zrozumienia prawdy oraz Bożych intencji w rzeczach, które napotyka człowiek). Zgadza się – to takie proste. Chodzi jedynie o to, by porzucić cielesne sprawy i przyjemności, a także zrezygnować z własnego wolnego czasu i wykorzystać go na pozytywne czynności, takie jak poszukiwanie u Boga, modlenie się do Boga, stawanie przed Bogiem i dążenie do zrozumienia Bożej władzy. Oznacza to racjonalną modlitwę, poszukiwanie, poświęcanie czasu i energii oraz płacenie pewnej ceny po to, by zrozumieć jakiś aspekt prawdy. To właśnie jest ogromne pragnienie Boga. Czy to właściwy sposób na opisanie tego? Czy jest to zgodne z rozumem zwykłego człowieczeństwa? Czy łatwo zrozumieć owe słowa? (Tak). Czy przejawem tego jest obnażanie kłów i pazurów oraz gwałtowne chwytanie rzeczy, których się pragnie? Przejawia się to w grubiaństwie, lekkomyślności i braku mądrości? (Nie). Jak zatem należy rozumieć słowo „ogromnie”? Powtórzcie to, co przed chwilą powiedziałem. (Oznacza to zdolność do częstszego stawania przed Bogiem, dążenie do zrozumienia prawdy, umiejętność rezygnacji z niektórych przyjemności cielesnych, poświęcanie większej ilości czasu i energii na poszukiwanie prawdy oraz gotowość do włożenia w to wysiłku i poniesienia kosztów). Jak zatem konkretnie wcielić to w życie? Podam przykład. Niekiedy ni stąd, ni zowąd uświadamiasz sobie, że dawno nie widziałeś swojego ulubionego aktora, i zastanawiasz się, w jakich gra filmach. Zechcesz poszukać w Internecie jakichś wiadomości na jego temat, ale potem zastanowisz się i pomyślisz: „To nie w porządku. Co mają ze mną wspólnego filmy, w których on gra? Nieustanne oglądanie filmów oznacza zaniedbywanie własnej pracy. Muszę stanąć przed obliczem Boga i się modlić”. Wtedy się uspokoisz i przypomnisz sobie problem, w związku z którym uprzednio poszukiwałeś odpowiedzi przed obliczem Boga. Nadal nie masz żadnej koncepcji co do tej sprawy i w ogóle jej nie rozumiesz, więc po prostu wyciszysz swoje serce przed Bogiem i pomodlisz się do Niego: „Boże, pragnę złożyć przed Tobą moje serce. Warunki, których ostatnio doświadczam, znacząco na mnie wpłynęły. Mimo to wciąż nie potrafię się podporządkować i nadal nie widzę wyraźnie, iż jest to Twoja władza. Proszę, oświeć mnie, poprowadź mnie i ujawnij moje skażenie oraz buntowniczość w okolicznościach, jakie dla mnie aranżujesz, bym mógł zrozumieć Twoją intencję i podporządkować Ci się”. Po modlitwie zastanowisz się i pomyślisz: „Nie, mój problem nadal nie został rozwiązany. Muszę przeczytać więcej Bożych słów, by znaleźć sposób”. Wtedy natychmiast przystąpisz do czytania przez pewien czas Bożych słów. Spojrzawszy na zegarek, powiesz: „Och, minęło już pół godziny! Słowa Boga są prawdziwie dobre, lecz fragment, który przeczytałem, w ogóle nie odnosi się do mojego problemu, a zatem moja sprawa nadal nie została rozwiązana. Nie wiem, co takiego Bóg chce mi uświadomić, aranżując dla mnie to otoczenie, i nie znam Jego intencji. Muszę szybko zabrać się do wykonywania swojego obowiązku i nie wolno mi odkładać ważnych spraw na później. Może pewnego dnia przeczytam odpowiednie słowa Boga i rozwiążę swój problem”. Czy na tym polega poświęcanie czasu i energii? (Tak). To takie proste. Gdy zbuntujesz się przeciwko własnym upodobaniom oraz zrezygnujesz z rozrywek i czasu wolnego, zyskasz odrobinę szczerości i praktyki ogromnego pragnienia Boga. W głębi serca poczujesz niewiarygodną ulgę i spokój. Po raz pierwszy w życiu osobiście doświadczysz wielkiego spokoju oraz zaznasz pokarmu płynącego ze zbuntowania się przeciwko cielesności i wyzbycia się przyjemności własnego ciała. Osobiście zasmakujesz również tego, jak wyciszenie się przed Bogiem, czytanie Jego słów, otwieranie przed Nim serca i wypowiadanie do Niego słów z głębi serca, przynosi spokój i zadowolenie – jakich nie daje przejmowanie się trendami i kwestiami towarzyskimi – oraz tego, że możesz również coś dzięki temu zyskać, pojąć prawdę i zgłębić wiele rzeczy. W rezultacie poczujesz, że słowa Boga naprawdę są dobre, że Bóg jest naprawdę dobry oraz że dostąpienie prawdy jest w istocie równoznaczne ze zdobyciem skarbu. Będziesz w stanie nie tylko bez rozterek zgłębić wiele kwestii, lecz także żyć przed obliczem Boga i zgodnie z Jego słowami. Oto jakie rezultaty można osiągnąć dzięki ogromnemu pragnieniu Boga. Praktykowanie w ten sposób, poświęcanie czasu i energii oraz rezygnacja z przyjemności cielesnych – oto jeden z przejawów ogromnego pragnienia Boga. Co wy na to? Czy ów przejaw jest pusty? (Nie). Czy łatwo go uzyskać? (Tak). Bardzo łatwo. Jest to coś, co ludzie o zwykłym człowieczeństwie są w stanie osiągnąć.

Kiedy ludzie myślą, mają wybór. Jeśli coś im się stanie i dokonają złego wyboru, powinni zawrócić i podjąć właściwą decyzję; absolutnie nie mogą trzymać się swojego błędu. Tak postępują mądrzy ludzie. Ale jeśli wiedząc, że dokonali złego wyboru, nie zawracają, to są kimś, kto nie kocha prawdy, a taki człowiek tak naprawdę nie chce Boga. Powiedzmy na przykład, że chcesz wykonywać swój obowiązek niedbale. Próbujesz się obijać i unikać Bożego nadzoru. W takich chwilach śpiesz przed oblicze Boga, aby się pomodlić i zastanów się, czy to był właściwy sposób postępowania. Następnie przemyśl to: „Dlaczego wierzę w Boga? Taka niedbałość uszłaby przed ludźmi, ale czy ujdzie przed Bogiem? Co więcej, moja wiara w Boga nie ma na celu obijania się – tylko dostąpienie zbawienia. Moje postępowanie w ten sposób nie jest wyrazem normalnego człowieczeństwa ani nie jest umiłowane przez Boga, o nie. Mogłem się obijać i robić, co mi się podoba, w świecie zewnętrznym, ale teraz jestem w domu Bożym, jestem pod zwierzchnictwem Boga, pod nadzorem Bożych oczu. Jestem osobą, muszę postępować zgodnie z moim sumieniem, nie mogę robić tego, co mi się podoba. Muszę postępować zgodnie ze słowami Boga, nie wolno mi być niedbałym, nie mogę się obijać. Jak zatem mam się zachowywać, żeby się nie obijać, żeby nie być niedbałym? Muszę włożyć w to trochę wysiłku. Właśnie teraz poczułem, że to zbyt trudne, aby zrobić to w ten sposób, chciałem uniknąć trudności, ale teraz rozumiem: może trzeba dużo zachodu, aby tak to zrobić, ale jest to skuteczny sposób i tak należy to zrobić”. Kiedy pracujesz i nadal boisz się trudności, musisz w takich chwilach modlić się do Boga: „Boże! Jestem leniwą i przebiegłą osobą, błagam Cię, dyscyplinuj mnie, rób mi wyrzuty, aby ruszyło mnie sumienie i abym miał poczucie wstydu. Nie chcę być niedbały. Błagam Cię, abyś mnie prowadził i oświecał, pokazywał mi moją buntowniczość i moją brzydotę”. Kiedy będziesz modlić się w ten sposób, zastanawiać się nad sobą i próbować siebie poznać, wywoła to w tobie uczucie żalu, będziesz w stanie nienawidzić swojej brzydoty, a twój zły stan zacznie się zmieniać, i będziesz w stanie to kontemplować i pytać siebie: „Dlaczego jestem niedbały? Dlaczego zawsze próbuję się obijać? Postępowanie w ten sposób to postępowanie bez sumienia i rozumu – czy nadal jestem kimś, kto wierzy w Boga? Dlaczego nie traktuję rzeczy poważnie? Czy nie muszę po prostu poświęcić trochę więcej czasu i wysiłku? To nie jest wielki ciężar. To właśnie powinienem czynić; jeśli nie potrafię zrobić nawet tego, to czy zasługuję na miano człowieka?”. W rezultacie podejmiesz postanowienie i złożysz przysięgę: „Boże! Zawiodłem Cię, naprawdę jestem zbyt głęboko zepsuty, nie mam sumienia ani rozumu, nie mam człowieczeństwa, pragnę pokutować. Błagam Cię o wybaczenie, na pewno się zmienię. Gdybym nie okazał skruchy, chciałbym, abyś mnie ukarał”. Potem twoja mentalność się odmieni i zaczniesz się zmieniać. Będziesz działać i wykonywać swoje obowiązki sumiennie, mniej niedbale, będziesz też w stanie cierpieć i płacić cenę. Poczujesz, że wykonywanie swojego obowiązku w ten sposób jest cudowne, a w twoim sercu zagoszczą spokój i radość. Kiedy ludzie będą w stanie przyjąć Boży nadzór, kiedy będą potrafili modlić się do Boga i na Nim polegać, ich stan szybko się zmieni. Gdy negatywny stan, w jakim znajduje się twoje serce, zostanie przezwyciężony, a ty zbuntujesz się przeciwko swoim zamiarom i samolubnym pragnieniom ciała, gdy będziesz zdolny zrezygnować z cielesnych wygód i przyjemności oraz działać zgodnie z Bożymi wymaganiami, i nie będziesz już samowolny ani lekkomyślny, wówczas w twoim sercu zagości spokój, a sumienie nie będzie ci czynić wyrzutów. Czy łatwo jest zbuntować się przeciwko ciału i postępować zgodnie z Bożymi wymaganiami w taki właśnie sposób? Dopóki ludzie odczuwają ogromne pragnienie Boga, dopóty są zdolni zbuntować się przeciwko ciału i praktykować prawdę. Także i ty, dopóki będziesz zdolny praktykować w ten sposób, ani się obejrzysz, a wkroczysz w prawdorzeczywistość. To wcale nie będzie trudne. Rzecz jasna praktykując prawdę, musisz przejść proces walki, a także proces zmiany myślenia, które trzeba przezwyciężyć poprzez poszukiwanie prawdy. Jeżeli jesteś osobą, która nie kocha prawdy, trudno będzie ci zaradzić swojemu negatywnemu stanowi i nie będziesz zdolny pojąć ani praktykować prawdy. Ilość trudności, jakie dany człowiek napotyka podczas procesu zmiany myślenia, zależy od tego, czy jest on w stanie zaakceptować prawdę. Jeżeli nie potrafi zaakceptować prawdy, wówczas zmiana sposobu myślenia będzie dla niego zbyt trudna. Z drugiej strony nie będzie to wcale trudne dla tych, którzy potrafią zaakceptować prawdę. Ci w naturalny sposób będą w stanie praktykować i poddać się prawdzie. Ludzie, którzy rzeczywiście kochają prawdę, mogą polegać na Bogu bez względu na skalę pokonywanych trudności. W ten sposób będą mieli świadectwo oparte na doświadczeniu, a w takich sercach jest ogromne pragnienie Boga. Czy gdy masz w swoim sercu ogromne pragnienie Boga, oznacza to, że nie może ono być skażone i buntownicze? Nie. Znaczy to, że potrafisz przynajmniej postępować zgodnie ze swoim sumieniem i rozumem oraz szukać prawdy. Dzięki temu jesteś w stanie dokonać dobrego wyboru w każdej sytuacji, praktykować i podążać we właściwym kierunku. To właśnie określa się mianem serca, w którym jest ogromne pragnienie Boga. Czy te przejawy są puste? (Nie). Nie są one ani puste, ani niejasne, lecz bardzo praktyczne i konkretne, zupełnie nie są abstrakcyjne. Niektórzy ludzie mówią: „Wierzę w Boga od wielu lat, lecz gdy tylko przychodzi czas na praktykowanie prawdy, stale napotykam trudności. Jestem tak niespokojny, że aż oblewam się potem, a jednak wciąż nie mam ścieżki. Chcę praktykować prawdę, nigdy nie narażając się przy tym na żadne fizyczne trudy, bez uszczerbku dla moich interesów, a w rezultacie nie mogę odnaleźć ścieżki. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że posiadanie w sercu ogromnego pragnienia Boga jest takie proste. Gdybym tylko przedtem o tym wiedział i wcześniej wcielił w życie te słowa!”. Kogo należy winić za to, że nie praktykujesz słów Boga? Kto zmusił cię do tego, byś nie doceniał ich przez te wszystkie lata, a jedynie błądził po omacku? Możemy to teraz podsumować: Wierząc w Boga, musisz praktykować i doświadczać Bożych słów, aby zrozumieć prawdę; jedynie dotarłszy do momentu, w którym postępujesz zgodnie z prawdozasadami, możesz zyskać Bożą aprobatę. Absolutnie nie wolno ci niczego czynić zgodnie z własną wolą ani gonić za sławą i zyskiem, nie wolno ci też tworzyć klik ani szukać popleczników w Kościele. Nic dobrego nie spotka tych, którzy tak postępują. Ci, którzy nie koncentrują się na należytym spełnianiu swoich obowiązków, nie dążą do prawdy, zawsze patrzą na innych ludzi i na nich polegają, a także ci, którzy uwielbiają podążać za fałszywymi przywódcami i antychrystami, czyniąc bezsensowny zamęt – wszyscy oni, błądząc, doprowadzają do swojej zguby i tracą szansę na zbawienie. To sprawi, że oniemieją. Jeżeli chcesz powstrzymać się od podążania własną drogą, musisz częściej przychodzić przed oblicze Boga, modlić się do Niego i we wszystkich rzeczach poszukiwać prawdy. W ten sposób możesz zyskać zrozumienie prawdy, wejść na ścieżkę jej praktykowania i wkroczyć w jej rzeczywistość. Najważniejsze jest to, byś nigdy nie podążał za innymi ludźmi czy im potakiwał; jednego dnia naśladował danej osoby, uważając, że jest wspaniała, by następnego pójść za kimś innym, sądząc, że ma rację – spędzając tym samym wiele czasu na błądzeniu i nie docierając do prawdy. Bez względu na to, jakie problemy napotykasz, powinieneś poszukiwać prawdy i rozwiązywać je zgodnie ze słowami Boga. Jeżeli ślepo podążasz za innymi ludźmi, naśladując każdego, kto pięknie przemawia i używa górnolotnych słów, prawdopodobnie zostaniesz oszukany. Ludzie wyznający Boga powinni wierzyć, że jedynie Boże słowa są prawdą, powinni słuchać tylko Bożych słów i zgodnie z nimi praktykować. Takie postępowanie uchroni cię przed podążaniem za innymi i zejściem wraz z nimi na złą drogę.

Przejdź dalej i przeczytaj następny werset. („Żarliwie o Niego zabiegać, odrzucając jednocześnie wymówki, intencje i podstępy szatana”). Tu również jest mowa o praktykowaniu. „Żarliwie o Niego zabiegać” odnosi się do pragnienia praktykowania prawdy, lecz przy braku ścieżki; do chęci zadowolenia Boga przez kogoś, kto nie wie jednak, jak praktykować – jeżeli w tym sensie jesteś zachłanny, to będziesz poszukiwać prawdy i się modlić. Ciągłe poczucie, że brakuje ci zbyt wiele, w szczególności zaś, że brak ci ścieżki w momentach, kiedy coś ci się przydarza; to, że nie wiesz, co zrobić, by zadowolić Boga, że zawsze się buntujesz i postępujesz tak, jak chcesz, z niespokojnym sercem; pragnienie, by praktykować prawdę, gdy nie wiesz, jak to robić – to właśnie jest uczucie zachłanności. Jeżeli jesteś zachłanny, musisz poszukiwać prawdy. Bez tego nie znajdziesz ścieżki. Jeżeli nie będziesz szukać, pogrążysz się w ciemności. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz skończony. Staniesz się niedowiarkiem. Co oznacza „odrzucając wymówki, intencje i podstępy szatana”? Znaczy to, że gdy ludziom przydarzają się pewne sytuacje, zawsze przejawiają oni własną wolę, stale myślą o korzyściach własnego ciała i szukają dla niego drogi wyjścia. W takich chwilach sumienie będzie ci czynić wyrzuty, zachęcając do praktykowania prawdy i podporządkowania się Bogu. Wówczas w twoim sercu będzie toczyć się walka – powinieneś odrzucić wymówki szatana oraz wszelkie cielesne pobudki. „Odrzucenie” oznacza zdolność przeniknięcia i zgłębienia rozmaitych wymówek i powodów, dla których ludzie nie praktykują prawdy – są to intencje i podstępy szatana – a następnie zbuntowanie się przeciwko nim. Tak wygląda proces odrzucenia. Czasami w ludziach rodzą się pewne skażone idee, intencje i cele, a także pewnego rodzaju ludzka wiedza, filozofie, teorie oraz sposoby, środki, podstępy, schematy postępowania z innymi itp. Gdy tak się dzieje, ludzie powinni natychmiast zdać sobie sprawę, że przejawiają zepsucie, i powinni je pochwycić, poszukiwać prawdy, szczegółowo je przeanalizować, wyraźnie dostrzec ich rzeczywistość oraz całkowicie je odrzucić i zbuntować się przeciwko nim, dławiąc je w zarodku. Dopóki w danym człowieku rodzą się skażone idee, myśli, intencje czy pojęcia, to bez względu na porę powinien on natychmiast je pochwycić, przeniknąć i zgłębić, odrzucić, a następnie zbuntować się przeciwko nim. Tak wygląda ten proces. W taki właśnie sposób należy praktykować odrzucanie szatana i buntowanie się przeciwko cielesności. Czyż to nie bardzo proste? Istotnie, proces ten został już omówiony na dwóch dopiero co podanych przykładach. To właśnie jest zasada praktykowania służąca radzeniu sobie z niewłaściwymi stanami, jakie rodzą się w ludziach, gdy coś im się przydarza.

Czytaj dalej. („Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem”). Oznacza to poszukiwanie i wyczekiwanie całym sercem i umysłem. Te cztery proste wskazania – „Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem” – mają dwa przesłania. Jakie? (Pierwsze z nich to: nie popadaj w rozpacz i nie bądź słaby. To znaczy: nie trać serca ani nie zniechęcaj się, gdy napotykasz trudności lub podczas poszukiwań nie jesteś w stanie w mig pojąć pewnych rzeczy. Drugie przesłanie jest takie, że powinieneś poszukiwać i wyczekiwać całym swoim sercem. Oznacza to, że musisz wytrwale prowadzić poszukiwania, szukać i modlić się nawet wtedy, gdy tego nie pojmujesz, i wyczekiwać objawienia się Bożych intencji. To jest drugie znaczenie). Słowa „Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby” oznaczają, że ludzie muszą prawdziwie wierzyć w Boga, w to, że jest On wszechmogący, że może ich oświecić i umożliwić im zrozumienie prawdy. Dlaczego zatem teraz nie możesz jej zrozumieć? Dlaczego Bóg cię teraz nie oświeca? Musi być ku temu jakiś powód. Co jest tym głównym powodem? Otóż Boży czas jeszcze nie nadszedł. Bóg wystawia twoją wiarę na próbę, a wykorzystując tę metodę, chce tę wiarę jednocześnie wzmocnić. To podstawa, którą ludzie powinni znać i pojmować. Przypuśćmy, że postępowałeś zgodnie z zasadami ustanowionymi przez Boga, modliłeś się i poszukiwałeś, w swym sercu ogromnie pragniesz Boga, zacząłeś doceniać Jego słowa, interesujesz się nimi i często przypominasz sobie o tym, by je praktykować i ich doświadczać, by przychodzić przed oblicze Boga, nie odsuwać się od Niego i, czyniąc różne rzeczy – poszukiwać. Myślisz jednak: „Nie sądzę, bym wyraźnie odczuł, że Bóg dał mi jakieś wyjątkowe oświecenie, iluminację lub przewodnictwo, nie mam też wyraźnego poczucia, jakoby obdarzył mnie On jakimiś szczególnymi darami, talentami lub umiejętnościami przydatnymi podczas wykonywania mojego obowiązku. Czuję natomiast, że ludzie, którzy mi nie dorównują, rozumieją więcej niż ja, lepiej spełniają swoje obowiązki i w bardziej elokwentny sposób głoszą ewangelię. Dlaczego nie jestem tak zdolny jak inni? Dlaczego wciąż stoję w miejscu i robię niewielkie postępy?”. Są ku temu dwa powody. Pierwszy z nich jest taki, że przed ludźmi stoi wiele problematycznych kwestii, takich jak indywidualne metody, zamiary i cele poszukiwania, a także intencje i pobudki towarzyszące modlitwie do Boga, zanoszeniu do Niego próśb itd. Wszystkie te sprawy wymagają refleksji, uzyskania wiedzy, dostrzeżenia tkwiących w nich problemów i natychmiastowej zmiany obranego kursu. Nie ma konieczności zagłębiania się tutaj w szczegóły. Drugim powodem jest to, że Bóg ma swoją własną metodę dotyczącą tego, ile daje różnym ludziom i w jaki sposób ich obdarowuje. Bóg wypowiedział te słowa: „Będę łaskawy dla tego, dla kogo chcę, i okażę miłosierdzie temu, komu chcę” (Wj 33:19). Być może jesteś obiektem Bożego miłosierdzia albo obiektem Jego łaskawości, a może nie jesteś żadnym z owych dwóch rodzajów ludzi, o których mówił. Być może Bóg uważa, że jesteś silniejszy od innych ludzi lub że potrzebujesz więcej czasu niż inni na próby i zahartowanie. Istnieje wiele powodów, lecz bez względu na nie, wszystko, co czyni Bóg, jest słuszne. Ludzie nie powinni stawiać Bogu jakichkolwiek wygórowanych wymagań. Jedyne, co powinieneś zrobić, to poszukiwać całym swoim sercem i wyczekiwać całym swoim sercem. Zanim Bóg pozwoli ci pojąć i udzieli odpowiedzi, jedyną rzeczą, jaką powinieneś czynić, jest poszukiwanie i jednoczesne wyczekiwanie chwili, gdy Bóg coś ci da, gdy będzie dla ciebie miłosierny, oświeci cię i poprowadzi. Wbrew ludzkim wyobrażeniom Bóg nie przydziela ludziom rzeczy po równo, nie można zatem stawiać Bogu wymagań, używając określenia „po równo”. Kiedy Bóg coś ci daje, czyni to w momencie, w którym powinieneś to otrzymać. Kiedy Bóg ci czegoś nie daje, najwyraźniej w Jego oczach dany moment nie jest odpowiedni czy właściwy, a zatem nie powinieneś tego wówczas otrzymać. Co należy zrobić, kiedy Bóg mówi, że nie powinieneś czegoś otrzymać, i nie chce ci tego dać? Człowiek obdarzony rozumem powiedziałby: „Skoro Bóg mi tego nie daje, to podporządkuję się i będę czekać. Nie jestem teraz godzien tego otrzymać; być może dlatego, że moja postawa nie jest w stanie tego udźwignąć, ale moje serce potrafi podporządkować się Bogu bez narzekania czy podejrzeń, a już na pewno bez cienia wątpliwości”. W takim momencie ludzie nie powinni tracić rozumu. Bez względu na to, jak Bóg cię potraktuje, należy użyć rozumu i zdecydować się na podporządkowanie się Bogu. Istnieje tylko jedna postawa, jaką istoty stworzone powinny przyjmować wobec Boga: słuchać i podporządkowywać się – nie ma innego wyjścia. Bóg jednak może przyjmować w stosunku do ciebie różne postawy. Ma to swoje uzasadnienie. Bóg ma własne intencje. Jeśli chodzi o Jego działania oraz postawę wobec każdego człowieka – Bóg dokonuje własnych wyborów i stosuje własne metody. Rzecz jasna, owe wybory i metody wspierają Boże cele. Nim ludzie zrozumieją, jakie są te cele, jedyną rzeczą, jaką powinni oraz mogą czynić, jest poszukiwanie i wyczekiwanie, a jednocześnie unikanie robienia czegokolwiek, by przeciwstawić się Bogu. Ostatnią rzeczą, jaką ludzie powinni robić w takich chwilach – to znaczy wtedy, gdy nie czują Bożego oświecenia, przewodnictwa, miłosierdzia ani łaskawości – jest oddalanie się od Boga i mówienie, że nie jest On sprawiedliwy, lub krzyczenie na Boga, a nawet wypieranie się Go wtedy, gdy nie są w stanie poczuć Jego oświecenia i przewodnictwa. Tego Bóg najbardziej sobie nie życzy. Oczywiście, jeżeli naprawdę posuniesz się do wyparcia się Boga, zanegowania Jego sprawiedliwości, tożsamości i istoty oraz do krzyczenia na Boga, przede wszystkim będzie to stanowiło potwierdzenie, iż Bóg miał rację, nie zważając na ciebie. Jeżeli nie jesteś w stanie sprostać nawet tej małej próbie i sprawdzianowi, to brak ci choćby odrobiny ufności wobec Boga, a twoja wiara jest próżna. Kiedy człowiek nie odczuwa Bożego oświecenia ani przewodnictwa, najważniejszą rzeczą, jaką powinien zrobić, jest poszukiwanie i wyczekiwanie całym swoim sercem. Poszukiwanie i wyczekiwanie stanowią obowiązki człowieka, są także rozumem, postawą oraz zasadą praktykowania, jakie ludzie powinni stosować względem Boga. Poszukując i wyczekując, nie pielęgnuj w sobie mentalności opartej na przypadku. Nie myśl stale: „Być może jeżeli poczekam, Bóg skieruje do mnie klarowne słowa. Muszę jedynie być nieco bardziej szczery i przekonam się, czy Bóg mnie oświeci, czy też nie. Być może to zrobi, a jeżeli nie – wymyślę jakiś inny sposób”. Nie pielęgnuj tego rodzaju mentalności opartej na przypadku. Bóg nie znosi takiej postawy u ludzi. Jaka to postawa? Jest to nastawienie oparte na przypadkowości, które niesie w sobie pokusę. Tego właśnie Bóg nienawidzi najbardziej. Jeżeli masz zamiar czekać, czyń to szczerze. Kiedy modlisz się do Boga i poszukujesz prawdy, gdy rozwiązujesz swoje problemy natury praktycznej i błagasz Boga o oświecenie i przewodnictwo, przyjmij postawę pełną łaknienia i pragnienia sprawiedliwości. Bez względu na to, w jaki sposób Bóg cię traktuje i czy ostatecznie pozwala ci zyskać pełne zrozumienie, powinieneś bez żadnych odstępstw przestrzegać zasady podporządkowania. W ten sposób będziesz niewzruszenie trzymać się statusu i obowiązku przynależnego istocie stworzonej. Niezależnie od tego, czy Bóg ostatecznie ukryje przed tobą swoje oblicze, czy pokaże ci jedynie plecy, czy też ci się ukaże – dopóki będziesz niewzruszenie trzymać się swojego obowiązku i swojej pierwotnej pozycji istoty stworzonej, dopóty będziesz nieść świadectwo, będziesz zwycięzcą. „Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem”. Te cztery krótkie wskazania są niezwykle istotne. Obejmują one rozum, jaki człowiek powinien posiadać, pierwotną pozycję, jaką powinien on zajmować, oraz ścieżkę praktyki, którą winien podążać. Niektórzy mówią: „Wszyscy tu poszukujemy i wyczekujemy całym sercem i umysłem, dlaczego zatem Bóg nas nie oświeca? Dlaczego wcale nas nie inspiruje?”. Bóg ma własne intencje. Nie stawiaj Bogu wymagań. Oto rozum zwykłego człowieczeństwa; rozum, jaki przede wszystkim powinny mieć istoty stworzone. Z perspektywy człowieczych umysłów, myśli i pojęć, zbyt wiele jest rzeczy, których ludzie nie rozumieją i które Bóg musi im przekazać. On jednak mówi: „Nie jest Moją odpowiedzialnością ani Moim obowiązkiem mówienie ci owych rzeczy. Gdy chcę, abyś o czymś wiedział, wówczas odrobinę się dowiesz, a Ja w ten sposób okażę ci przychylność. Kiedy nie chcę, byś o czymś wiedział, nie powiem ci o tym ani słowa, i nie wyobrażaj sobie, że będziesz w stanie to wówczas zrozumieć!”. Niektórzy pytają: „Dlaczego zwracasz się przeciwko nam?”. Bóg nie zwraca się przeciwko tobie. Stwórca zawsze pozostanie Stwórcą; ma On swoje własne sposoby i metody działania. Pomimo tego, że Jego sposoby i metody nie odpowiadają ludzkim upodobaniom, ideom i pojęciom, a już na pewno nie typowej dla człowieka kulturze, bez względu na to, z jakimi aspektami dotyczącymi człowieka nie są one zgodne, czy, mówiąc prościej: mimo że nie przystają do człowieczych wymagań i standardów – nieważne, co robi Stwórca i czy ludzie są w stanie to zrozumieć – Jego tożsamość i istota nigdy się nie zmienią. Ludzie pod żadnym pozorem nie powinni posługiwać się ludzkim językiem, pojęciami czy jakąkolwiek człowieczą metodą po to, by oceniać Stwórcę. Oto jaki rozum powinni posiadać. Jeżeli brakuje ci nawet tej odrobiny rozumu, będę z tobą szczery – nie jesteś zdolny zachowywać się jak istota stworzona. Prędzej czy później przydarzy ci się coś złego. Jeżeli brakuje ci nawet tej odrobiny rozumu, pewnego dnia, wcześniej czy później, twoje szatańskie usposobienie wybuchnie. Będziesz wówczas wątpić w Boga, słownie Go znieważać, wypierać się Go i zdradzać. Wtedy będziesz zupełnie skończony i trzeba cię będzie wyeliminować. Z tego względu tak ważny jest rozum, jaki powinny posiadać istoty stworzone. „Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem”. Te cztery wskazania określają rozum oraz zasady, jakie istoty stworzone powinny posiadać w obliczu rozmaitych warunków, z którymi często mają do czynienia w realnym życiu, a także po to, by poprawić swoją relację z Bogiem.

Pierwsza część tego fragmentu brzmi: „Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”. Przedostatnie zdanie zaś mówi: „Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem”. Niektórzy ludzie pytają: „Czy słowa: »Nie martw się o rozwiązania« w ukryty sposób sugerują, że ostateczny wynik jest nieunikniony? Czy gdy poszukujemy i wyczekujemy całym swoim sercem, gdy jest w nim ogromne pragnienie Boga i gdy tęsknimy za Bożymi słowami, czyż musi On udzielić nam odpowiedzi i pozwolić nam pojąć prawdę dotyczącą danej sprawy?”. Odpowiem ci w ten sposób: Nie jest to wcale pewne i niekoniecznie musi się tak stać. W tym fragmencie każde słowo stanowi wymóg postawiony człowiekowi przez Boga; zasadę praktyki, jakiej powinny przestrzegać istoty stworzone. Bóg ofiarowuje człowiekowi ścieżkę praktyki, zasady, które powinien on wcielać w życie i których winien przestrzegać w obliczu codziennych życiowych sytuacji. Jednakże Bóg nie powiedział ludziom: „Bez względu na to, w jakim stopniu rozumiecie owe słowa – skoro przestrzegacie tych zasad, muszę przedstawić wam fakty, udzielić wam odpowiedzi i ostatecznie wszystko wyjaśnić”. Bóg się do tego nie zobowiązuje. Nie ma takiego obowiązku. Ludzie nie powinni stawiać Bogu równie nierozsądnych wymagań. Każdy z was musi to zrozumieć. To, że „niekoniecznie musi się tak stać”, mówi ludziom jedno: Bóg nie będzie nigdy przestrzegał reguł gry ustanowionych przez nich zgodnie z ludzkimi pojęciami, filozofiami, doświadczeniami i wiedzą, ani też nie podporządkuje się ludzkiemu prawu. Zamiast tego to istoty ludzkie muszą przestrzegać zasad wynikających z Bożych wymogów i wkraczać w rzeczywistość każdej prawdy ustanowionej przez Boga. Zrozumieliście to? (Tak). Zasady, których ludzie mają przestrzegać, są klarownie wyjaśnione w tym fragmencie. Zacznij od pierwszego wersu. („Nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz”). Tę zasadę łatwo pojąć i wcielić w życie. Wprowadzenie jej w życie nie wiąże się z żadnym obciążeniem ani nałożeniem na ciebie presji. To wyjątkowo łatwe. A co z drugim wersem? („Częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiaruj Mu szczere serce”). Jesteś zwyczajnym człowiekiem żyjącym na tym świecie. Tylko tyle potrzebujesz, by „częściej polecać takie sprawy Bogu i ofiarowywać Mu szczere serce”. O ile nie jesteś pozbawiony serca, możesz to zrobić. Każdego dnia masz dwadzieścia cztery godziny. Czy łatwą rzeczą jest, obok zwykłej pracy, wypoczynku, posiłków i indywidualnych ćwiczeń duchowych, „częściej polecać takie sprawy Bogu i ofiarowywać Mu szczere serce”? (To łatwe). Można to czynić podczas spaceru, rozmowy lub odpoczynku; nie zakłóci to twojego normalnego funkcjonowania, spełniania obowiązku czy twojej bieżącej pracy. To naprawdę proste! Niezależnie od charakteru danej osoby, jeżeli tylko ofiarowuje ona szczere serce i dąży do prawdy, to stopniowo ją pojmie i z łatwością wkroczy w ową rzeczywistość.

Jak brzmi następny wers? („Wierz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym”). Teraz odwrócę to zdanie i zapytam was wszystkich, czy wierzycie, że „Bóg jest twoim Wszechmogącym”? Kiedy zacząłeś w to wierzyć? W związku z jakimi sprawami? Czy złożyłeś o tym świadectwo? Doświadczyłeś tego? Co zrobisz, kiedy ktoś cię zapyta: „Wierzysz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym?”. Być może w teorii odpowiedziałbyś bez wahania: „Bóg jest moim Wszechmogącym! Jak mógłby Nim nie być?”. A co, jeśli zapytają cię ponownie: „Czy Bóg jest twoim Wszechmogącym? W jakich sprawach polegałeś na Bogu i byłeś świadkiem Jego uczynków? W jakim stopniu objawiła się w tobie wszechmoc Boga? Kiedy odkryłeś, że Bóg jest twoim Wszechmogącym? W związku z jakimi sprawami czujesz, że Bóg jest twoim Wszechmogącym? Skoro przyznajesz, że Bóg jest wszechmogący i że u Jego boku nie ma rzeczy niemożliwych, to dlaczego czasami jesteś tak słaby? Dlaczego wciąż jesteś zniechęcony? Dlaczego, gdy coś ci się przydarza, nie potrafisz zbuntować się przeciwko cielesności i praktykować prawdy? Dlaczego w swoich relacjach z innymi stale kierujesz się szatańską filozofią? Dlaczego nadal tak często kłamiesz, nie czując Bożych upomnień? Czy Bóg naprawdę jest twoim Wszechmogącym? Do czego twoim zdaniem dokładnie odnosi się wszechmoc Boga? Czy jest ona zgodna z Jego istotą?”. Czy gdyby zadano ci te pytania, nadal miałbyś odwagę odpowiedzieć z takim przekonaniem? Gdy pytam w ten sposób, ludzie oniemieją. Nie doświadczyłeś tego, nie nawiązałeś jeszcze więzi z Bogiem na tym poziomie. Przez te wszystkie lata gdy wierzyłeś w Boga, nigdy nie doświadczyłeś Jego suwerennej władzy, nie widziałeś Bożej ręki, Jego władzy sprawowanej nad ludźmi, wydarzeń ani rzeczy dzierżonych w Jego wszechmogącej dłoni. Nigdy tego nie widziałeś, nigdy o tym nie słyszałeś, a tym bardziej nie doświadczyłeś ani nie odczułeś tego osobiście. Dlatego nie znasz odpowiedzi na pytanie „Czy Bóg jest moim Wszechmogącym?” i nie masz odwagi wypowiedzieć się na ten temat. To dowodzi, że brak ci takiej wiary. To zdanie powinno stać się twoją wizją. Musi to być najmocniejszy dowód na to, że wierzysz w Boga i podążasz za Nim. Jest to również jeden z aspektów wizji, która podtrzymuje cię na dalszej drodze. Mimo to nie masz odwagi pewnie odpowiedzieć. Dlaczego? Ponieważ twoja wiara w Boga jest jedynie przekonaniem, że On istnieje. Jak dotąd tak naprawdę nie poszedłeś za Bogiem, nie nawiązałeś z Nim prawdziwej relacji, nie wkroczyłeś jeszcze w rzeczywistość Bożych słów, nie uczestniczyłeś w doświadczeniu podporządkowania się Bożej władzy i nie uświadomiłeś sobie bezpośrednio tego, że Bóg panuje nad wszystkimi rzeczami. Nie widziałeś ani nie doświadczyłeś owych rzeczy, tym bardziej zaś ich nie pojmujesz. Gdyby zapytano cię po prostu: „Czy Bóg jest twoim Wszechmogącym?”, z pewnością odpowiedziałbyś twierdząco. Jeśliby zapytano cię następnie, w jaki sposób tego doświadczyłeś i jak osiągnąłeś owo zrozumienie, z pewnością zwiesiłbyś głowę bez słowa, nie mając odwagi odpowiedzieć. Z czego to wynika? (Nie mamy doświadczenia w tej kwestii). Mówisz to tylko teoretycznie. Istotnie, werbalnie deklarujesz, że jesteś wyznawcą Boga i istotą stworzoną. Jednakże odkąd zacząłeś podążać za Bogiem, nigdy nie wypełniłeś powinności istoty stworzonej. Przyjęcie słowa Bożego za fundament swojego istnienia, uznanie go za zasadę i ścieżkę praktyki wykonywania własnego obowiązku oraz wkroczenie w rzeczywistość słowa Bożego – oto twoja powinność. A co to oznacza, jeśli jeszcze nie wkroczyłeś w ową prawdorzeczywistość? Wówczas, mimo że podążasz za Bogiem, porzuciłeś rodzinę, pracę, karierę i byłeś w stanie aż do dziś za Nim podążać, twoje serce nie przyjęło prawdy ani życia, którymi Bóg obdarza ludzkość, zamiast tego goniąc za rzeczami, które ty sam kochasz i których nigdy nie porzuciłeś. Czy można to uznać za podążanie za Bogiem i podporządkowywanie się Jego dziełu? Jeżeli w głębi serca nie przyjmujesz życiowych celów, wskazówek ani kryteriów życia i bytowania, jakie Bóg przygotował dla człowieka, a jedynie papugujesz zasłyszane słowa i wygłaszasz różne doktryny, to czyż można to uznać za przyjęcie prawdy? Choć podążasz za Bogiem i z pozoru potrafisz wypełniać swój obowiązek, twoje serce nie zaakceptowało prawdy. Mimo że od wielu lat wierzysz w Boga, zasady i metody, zgodnie z którymi żyjesz, oraz ścieżka twego życia wciąż należą do szatana. Wciąż jesteś tym samym dawnym człowiekiem, którym zawsze byłeś, nadal żyjesz zgodnie ze swoim szatańskim usposobieniem, podążasz drogą człowieka zepsutego i nie przyjąłeś wymogów ani zasad pochodzących od Boga. Z tego istotnego punktu widzenia to, co robisz, nie jest tak naprawdę podążaniem za Bogiem. Przyznajesz jedynie, że jesteś istotą stworzoną, a Stwórca jest twoim Bogiem. Na tym teoretycznym gruncie robisz pewne rzeczy dla Boga i składasz Mu drobne ofiary. Mając to na uwadze, niechętnie przyznajesz, że Bóg jest twoim Bogiem, a ty Jego wyznawcą, jednak twoje serce nigdy prawdziwie nie przyjęło Go jako swojego życia, swojego Pana ani swojego Boga. To sprowadza nas z powrotem do zadanego przeze mnie pytania: „Czy Bóg jest twoim Wszechmogącym?”. Nie masz odwagi odpowiedzieć z przekonaniem z wymienionych wyżej powodów. Dla wszystkich rzeczy i dla całego wszechświata Bóg jest wszechmogący, ty zaś w teorii jesteś w stanie przyznać, że Bóg taki jest, lecz w rzeczywistości tego nie doświadczyłeś ani nie widziałeś. W kwestii wszechmocy Boga w twoim sercu rysuje się znak zapytania. Kiedy ludzie będą zdolni prawdziwie potwierdzić słowa „Bóg jest twoim Wszechmogącym” i uczynić ową wizję fundamentem swojej wiary? Dopiero wtedy, gdy zaakceptują Bożą tożsamość, istotę oraz status Boga w swoich sercach, gdy wkroczą w rzeczywistość Bożych słów i uczynią z nich fundament swojej egzystencji, będą mogli prawdziwie uznać, że „Bóg jest twoim Wszechmogącym”. Właśnie do tych słów najtrudniej jest dotrzeć, lecz Bóg wyciągnął je na światło dzienne, pokazując, jak ważne są dla człowieka. Ktoś, kto chce doświadczyć owych słów i je urzeczywistnić, musi poświęcić temu całe życie. Aby z głębi swego serca udzielić zgodnej z prawdą i pewnej odpowiedzi na pytanie postawione za pomocą owych słów, musi on spędzić całe życie, starając się zbudować z Bogiem normalną relację, czyli relację istoty stworzonej z jej Stwórcą. Wszystko to można osiągnąć, wcielając w życie zasadę: „częściej polecaj takie sprawy Bogu i ofiarowuj Mu szczere serce”. Uczynienie tego jest w rzeczywistości całkiem proste, lecz niełatwo jest naprawdę osiągnąć cel wyznaczony przez Boga. Człowiek musi poświęcić na to czas i włożyć w to wysiłek, a także zapłacić pewną cenę.

Jak brzmi następny wers? („Musisz ogromnie pragnąć Boga, żarliwie o Niego zabiegać”). Wszystko to są wymagania, jakie Bóg stawia człowiekowi. Jeżeli ludzie chcą pojąć prawdę i zostać zbawieni, ich serca muszą do tego tęsknić, muszą oni przejawiać wolę zrealizowania owego celu i odczuwać autentyczne pragnienie. Następnie muszą praktykować i wkraczać zgodnie ze ścieżką praktykowania ustanowioną przez Boga. Bóg stopniowo wprowadzi ich w prawdorzeczywistość, we właściwy i normalny stan. Ludzie ci pojmować będą coraz więcej prawd zawartych w Bożych słowach w coraz praktyczniejszy sposób. W końcu liczne anormalne stany przejawiane przez tych ludzi, ujawnione w nich zepsucie oraz ich bunt zostaną stopniowo wyeliminowane za pomocą rozmaitych metod Bożego działania w wielorakich warunkach, które On zaaranżuje. Co takiego powinniście zatem zrozumieć? To, że rzeczy, które ludzie powinni robić, które powinni wcielać w życie, muszą być realizowane zgodnie z Bożymi wymaganiami. Praktykując i działając zgodnie z nimi, ludzie ci będą kroczyć właściwą ścieżką, jaką wskazał im Bóg. A gdy będą nią podążać, Bóg, swoim sposobem, wedle swoich wymagań i zasad, w odpowiednim czasie obdarzy ich właściwą cząstką. Jak ludzie powinni to rozumieć? Współpraca między ludźmi, cena, jaką płacą, a także ich wkład są nieodzowne. Ludzie muszą postępować i praktykować zgodnie z Bożymi wymaganiami. Nie mogą działać, kierując się człowieczymi pragnieniami ani opierając się na ludzkich wyobrażeniach i pojęciach. Efekt końcowy, to, jak bardzo ktoś może się zmienić, jak wiele może zyskać – czy te kwestie są uzależnione od pragnień danej osoby? Nie, to należy do Boga i nie ma z tobą nic wspólnego. Ostatecznie kwestia tego, co i jak wiele daje ci Bóg, kiedy ci to daje i w jakim wieku to otrzymujesz, jest sprawą Boga i nie ma z tobą nic wspólnego. Co przez to rozumiem? Chodzi o to, że musisz jedynie skoncentrować się na praktykowaniu prawdy, kroczyć ścieżką wyznaczoną ci przez Boga, postępować tak, jak przystało na istotę stworzoną, i należycie współpracować. W kwestii tego, co i ile otrzymasz, kiedy to otrzymasz i w jaki sposób Bóg się tym zajmie, to jest to sprawa Boża i wydarzy się w Bożym czasie. Niektórzy ludzie pytają: „Czy ostatecznie zostanę zbawiony, jeżeli wcielę to w życie?”. Powiedz Mi: czy uważasz, że mogą oni zostać zbawieni? Owe słowa i prawdy, które Bóg im przyznał i zapewnił, są dla człowieka ścieżką do zbawienia. Skoro praktykujesz zgodnie z Bożymi słowami i prawdami oraz wkraczasz w rzeczywistość słowa Bożego, to czyż nadal musisz się martwić, że nie zostaniesz zbawiony? Czy nadal spędzasz każdy dzień na zamartwianiu się i niepokojeniu w obawie, że Bóg cię opuści? Czyż nie jest to spowodowane zbyt małą wiarą i niezrozumieniem Bożych intencji? Jeśli w istocie wkroczyłeś w prawdorzeczywistość, a w twoim sercu gości spokój i radość, jeżeli możesz złożyć prawdziwe świadectwo oparte na doświadczeniu i w swoim sercu utrzymujesz normalną relację z Bogiem, to czyż nadal będziesz się martwić, że nie zostaniesz zbawiony? Nie przejmuj się – to nie twoja sprawa. Powinieneś po prostu praktykować i zagłębiać się w słowo Boże. Ono nie zawiera nieistotnych zdań. Słowo Boże w całości jest prawdą, a prawda jest życiem, jakie powinien mieć człowiek. Ogół Bożych słów jest tym, czego ludzie potrzebują i co powinni posiąść, aby osiągnąć zbawienie. Jeżeli w praktyce podążasz za owymi Bożymi słowami, a mimo to nadal martwisz się, że nie zostaniesz zbawiony, czy nie oznacza to, że jesteś głupi i nieświadomy? Czy twoje nerwy nie są zbyt wrażliwe? Czerpałbyś z tego więcej przyjemności, gdybyś zamiast zajmować się tak bezużytecznymi myślami, liczył się z Bożymi intencjami. Jeżeli podążasz właściwą ścieżką, przeznaczone ci miejsce, do którego dotrzesz, z pewnością będzie tym właściwym, jakie wyznaczył ci Bóg. Nie zbłądzisz. Dlatego też, jeśli praktykujesz i stosujesz się do Bożych wymogów, nie musisz martwić się o to, czy zostaniesz zbawiony. Po prostu praktykuj i podążaj ścieżką zbawienia wskazaną przez Boga – to właściwa droga. Niektórzy pytają: „Jakie to uczucie dostąpić zbawienia? Czy będziemy czuć się tak, jakbyśmy unosili się w powietrzu? Czy będziemy czuć się inaczej niż teraz?”. Te pytania są nieco przedwczesne. Nie musisz tego teraz wiedzieć. Dowiesz się, gdy zostaniesz naprawdę zbawiony. Niektórzy ludzie pytają: „Czy gdy zostanę zbawiony, Bóg ukaże mi się tak, jak to uczynił z Hiobem?”. Czy taka prośba jest rozsądna? Nie proś o to. Nadal nie wiesz, czy możesz zostać zbawiony, jaki jest więc pożytek z takiej prośby? Żaden. Załóżmy na przykład, że jesteś teraz w szkole podstawowej. Powinieneś skupić się na uzyskiwaniu dobrych wyników na wszystkich zajęciach i spełnianiu wymagań nauczyciela. Nie zastanawiaj się stale: „Na jaki uniwersytet pójdę w przyszłości? Jaką będę mieć później pracę?”. Myślenie o tym jest bezużyteczne. To zbyt odległe i nierealne. Dopóki praktykujesz i obierasz właściwe metody i ścieżki, dopóty z pewnością będziesz w stanie osiągnąć ostateczny cel. Poza tym, czego wciąż się boicie, mając Boże przewodnictwo? Czy wierzysz w to, że Bóg jest twoim Wszechmogącym? (Wierzę). Skoro Bóg jest wszechmogący, to czy trudno jest Mu zbawić taką małą osobę jak ty? Dla Boga nie byłoby trudnym zadaniem objęcie całego świata i oddanie ci go, jak zatem mogłoby sprawić Mu trudność zbawienie jednej, małej, skażonej istoty ludzkiej? Czy musisz więc nadal się niepokoić? Nie zamartwiaj się tym, czy Bóg może cię zbawić i czy mogą cię zbawić Boże słowa. Powinieneś raczej obawiać się o to, czy potrafisz zrozumieć słowa Boga i odnaleźć w nich ścieżkę praktyki, o to, czy wkroczyłeś już w rzeczywistość Bożych słów i czy w swoich działaniach podążasz ścieżką wskazaną przez Boga. To znacznie lepsze. Myślenie o tych rzeczach jest praktyczne i realne. Zamartwianie się czymkolwiek innym jest daremne.

Jak brzmi następny werset? („Odrzucając wymówki, intencje i podstępy szatana”). Właśnie omówiliśmy to zdanie, a zatem ów problem powinien być łatwy do rozwiązania. Człowiek musi jedynie zrozumieć, że zazwyczaj „wymówki, intencje i podstępy szatana” biorą się z rozmaitych powodów, wymówek, intencji i podstępów zrodzonych ze skażonego usposobienia człowieka, a także z metod stosowanych przez różnych złych ludzi i niedowiarków, z którymi człowiek się styka. Jeżeli chodzi o sposób, w jaki możesz rozpoznać i odrzucić takie rzeczy, oraz o wybory, jakich powinieneś dokonać – to twoja osobista sprawa. Przeczytaj następny wers. („Nie popadaj w rozpacz. Nie bądź słaby. Poszukuj całym swoim sercem; wyczekuj całym swoim sercem”). Także ten wers dopiero co szczegółowo omówiliśmy. Dla człowieka każde z tych zdań jest ostrzeżeniem i przypomnieniem, a jednocześnie stanowi rodzaj wsparcia, pomocy i zabezpieczenia. Rzecz jasna słowa te niosą w sobie Bożą intencję oraz przepełniającą Go nadzieję wobec ludzkości. Kiedy ludzie borykają się ze słabościami i trudnościami, Bóg nie chce, by utracili nadzieję, wiarę, pragnienie dążenia do prawdy i zbawienia ani sposobność zyskania prawdy i bycia przez Niego doskonalonymi. Bóg nie chce, by ludzie byli tchórzami. Przeciwnie: bez względu na to, jak wiele trudności napotykają, jak bardzo są słabi i do jakiego stopnia objawia się ich zepsucie, Bóg ma nadzieję, że ludzie nigdy się nie poddadzą, wytrwają w tym wszystkim, nadal będą dążyć do prawdy, podążać ścieżkami praktykowania, które Bóg wskazał im w ich dążeniach, a w sercach nadal będą nosić ogromne pragnienie Boga. Człowiecza wiara w Boga powinna coraz bardziej się umacniać wraz z doświadczeniem i zrozumieniem Bożych słów, ludzie nie powinni uciekać, gdy zdarzy im się słabość, zniechęcać się, gdy napotkają trudności, szlochać, gdy ujawni się w nich odrobina zepsucia, ani cofać się, zamiast iść naprzód. Bóg nie chce oglądać takich zachowań. Bóg ma nadzieję, że ludzie będą kierować się ku Niemu całym sercem, bez względu na czas, otoczenie, na to, gdzie się znajdują, czy na jakiekolwiek sytuacje, które mogą się zdarzyć. Jeżeli twoje pragnienie poszukiwania Boga nie ulegnie zmianie, a determinacja, z jaką Go szukasz, nie osłabnie, Bóg ujrzy i pozna twoje szczere serce. Ostatecznie to, czym Bóg cię obdarzy, z pewnością przerośnie wszystko, czego mógłbyś zapragnąć. Przez dziesięciolecia doświadczania Bożej władzy Hiob nigdy nie ośmielił się wyobrażać sobie, że Bóg do niego przemówi lub sam mu się ukaże. Nigdy nie śmiał sobie tego wyobrazić, a jednak Bóg ukazał mu się po ostatniej próbie, sam przemawiając do niego z wichru. Czyż nie przewyższa to wszystkiego, o co tylko człowiek mógłby poprosić? (Tak). To przewyższa wszystko, o co ktokolwiek mógłby prosić, i nikt nie ośmiela się nawet wziąć tego pod uwagę. Bez względu na to, co robi Bóg, człowiek musi stać na właściwym sobie miejscu, czynić to, co powinien czynić, podążać ścieżką, jaką powinien podążać, spełniać powierzone mu obowiązki, nie wykraczając poza to, o co się go prosi, i powstrzymywać się od robienia rzeczy, których Bóg nienawidzi. Za każdym razem, gdy czujesz, że prosisz Boga o zbyt wiele, a twoje prośby są wytworem ambicji, pragnień i braku rozumu, musisz natychmiast przyjść przed oblicze Boga, paść przed Nim na twarz i wyznać swoje grzechy. Musisz prawdziwie żałować i w głębi serca się odmienić. Tego właśnie Bóg wymaga od ludzkości i tego oczekuje od każdego, kto za Nim podąża i kto kocha prawdę.

W tym miejscu kończymy wspólne omawianie tego fragmentu. Po tak długich rozmowach nakazałem to, co należy nakazać, i sprawiłem, że zrozumieliście to, co człowiek powinien zrozumieć. Celem tego typu omawiania jest opowiedzenie wam o tym, jak odczytywać Boże słowa, nauczenie was sposobu ich odczytywania oraz uświadomienie wszystkim, że żaden fragment słowa Bożego nie jest wypowiadany na próżno. Wszystkie one są pełne Bożych intencji i niosą Bożą nadzieję. Z tej perspektywy wszystkie słowa Boga, niezależnie od tego, czy są głębokie, czy proste, stanowią coś, co człowiek powinien posiadać i czego powinien przestrzegać. Zaledwie kilka prostych słów zawiera w sobie zasady praktykowania, których człowiek powinien najbardziej przestrzegać, a jednak nikt tego nie realizuje. Nikt nie przywiązuje wagi do tych kilku Bożych słów i nikt na nie nie zważa. Powiedzcie mi: jak bardzo odrętwiały jest człowiek? Właściwie „odrętwiały” to miłe określenie. W gruncie rzeczy to z powodu bezgranicznej człowieczej arogancji wszyscy ludzie gardzą tymi słowami i nie chcą ich oglądać ani czytać. Co takiego chcą czytać? Głębokie, wzniosłe, filozoficzne i uporządkowane słowa. Nie mówmy o owych wzniosłych i głębokich słowach – wystarczy, gdy ludzie potrafią zrozumieć tych kilka prostych wyrazów. Może się wydawać, że owe słowa są proste i każdy, kto je czyta, jest w stanie je pojąć, lecz któż tak naprawdę wciela je w życie? Któż rzeczywiście potrafi zanieść sprawy, jakie mu się przydarzają, przed oblicze Boga i modlić się? Kto czeka na Boży czas, nie martwiąc się o rozwiązania? Ilu ludzi jest zdolnych tak praktykować? Jak dotąd nie znalazłem nikogo, kto przestrzegałby i praktykował owe Boże słowa, ani nikogo, kogo by one zainteresowały i kto doceniłby je, widząc, jak są żarliwe, szczere i drogocenne. Słysząc was teraz grających ten hymn, zapytałem, w jaki sposób jedliście i piliście ów fragment Bożego słowa. Czy ktokolwiek odkrył Bożą intencję w tych kilku prostych, jasnych i bezpośrednich słowach, odczytując je w modlitwie? Czy ktokolwiek odczytywał je w modlitwie po to, by odnaleźć ścieżkę praktykowania, którą człowiek powinien pojąć i na którą powinien wkroczyć? Czy ktoś pojął dzięki nim jakąś prawdę? Pytam o to, czy prawdy w nich zawarte zaowocowały w poszczególnych osobach. Czy odniosły skutek? Nasze rozmowy pokazały, że w rzeczywistości tak się nie stało. Wasza postawa jest zdecydowanie zbyt słaba. Wydaje się, że większość słów wypowiedzianych przez Boga na przestrzeni tych lat nie zakorzeniła się jeszcze prawdziwie w waszych sercach. Nie osiągnęliście poziomu, na którym docenialibyście je jako prawdy. To nie wróży niczego dobrego. Nie jest to dobry znak. Niektórzy mówią: „Jesteśmy zbyt zajęci wykonywaniem naszych codziennych obowiązków. Nie mamy czasu na rozważanie Bożych słów”. Faktycznie nie chodzi o to, że nie mają oni na to czasu, lecz o to, że nie wkładają w to wysiłku i nie poświęcają temu uwagi. Bez względu na to, jaki kto wykonuje obowiązek – czyż może to wpłynąć na sposób, w jaki ten ktoś rozważa w swoim sercu słowa Boga? Czyż nie jest zdolny rozważać słów Boga podczas jedzenia i odpoczynku? Wszystko zależy od tego, czy ma takie pragnienie. Ludzie sądzą, że bycie tak zajętym oznacza, iż jest się spełnionym. Gdy będziesz mieć wolną chwilę do namysłu, uświadomisz sobie jednak, że nigdy tak naprawdę nie rozważałeś w swoim sercu żadnego ze słów Boga. Niczego z nich nie zapamiętałeś i nie stały się one dla ciebie przewodnikiem po życiu ani kryterium twego praktykowania. Gdy się nad tym zastanowisz, będzie ci wstyd. Twoje zabieganie jest jedynie iluzją, która cię zwodzi. Sprawia ona, iż czujesz, że dzięki wierze w Boga twoje życie jest pełne, nie zaś puste, że różnisz się od ludzi tego świata i nie gonisz za światowymi trendami. Zaliczasz się raczej do najsprawiedliwszych ludzi i współdziałasz w Bożym dziele, spełniając sprawiedliwe uczynki. Czujesz, że już zostałeś zbawiony lub że wstąpiłeś na drogę do zbawienia. Niektórzy ludzie posuwają się do tego, by myśleć, iż już są zwycięzcami. Mając to wszystko na uwadze, przyjmujecie ten rodzaj postawy nawet wobec tak prostego hymnu i kilku prostych, najwcześniej wyrażonych przez Boga słów. Nikt niczego nie zyskał, nie doznał oświecenia dzięki tym słowom ani też w żaden sposób nie wprowadził ich w życie. Nie dostrzegam nikogo, kto uzyskałby dla siebie jakiekolwiek korzyści lub rezultaty. To dobrze czy źle? (To źle). Przez te lata pracowicie wykonywaliście swoje obowiązki, a w szczególności byliście zajęci dziełem ewangelii. Odnieśliście pewien sukces i serca was wszystkich odczuwają coś wspaniałego. W ten czy inny sposób słowo Boga i dzieło ewangelii się rozpowszechniły. Słowo Boże dotarło do ludzi w każdym kraju i na każdym obszarze; coraz więcej osób je i pije słowo Boga. Z pozoru wydaje się, że osiągnąłeś sukces, ale czy masz jakiekolwiek pojęcie o owej wielkiej życiowej sprawie, jaką jest twoje zbawienie? Sądząc po postawie, jaką ludzie przyjmują wobec tego fragmentu słowa Bożego – nie mają oni o tym pojęcia. Jak mówi lokalne powiedzenie: nie wykonano pierwszego pociągnięcia piórem. Powiedzcie Mi, jak się czuję, widząc was wszystkich w takim stanie? To tylko kilka prostych słów, a jednak muszę je objaśniać i szczegółowo z wami omawiać. Moje słowa są zbyt wyczerpujące i przesadnie szczegółowe. Czy jesteście gotowi mnie wysłuchać? Czyż nie powiecie, że zbytnio zrzędzę? Ja również nie chcę tak zrzędzić. Wszyscy wyglądacie na ludzi prawych. Wszyscy macie odrobinę rozumu i wiedzy, a większość z was posiada jakąś umiejętność. Mimo to nie zwracacie uwagi na drobne słowa tego hymnu i nie nosicie ich w swoich sercach. Jak dotąd ani jedna osoba nie wkroczyła w rzeczywistość owych słów. Naprawdę przyprawia to o ból głowy i irytację! Jaki jest zatem sens całej tej pracy, jaką wykonujecie w Kościele? Czy chodzi o cel, o którym Paweł mówił słowami: „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem. Odtąd odłożona jest dla mnie korona sprawiedliwości”? Jeżeli taki w istocie jest cel, to wszyscy jesteście Pawłami, a to, co po tym następuje, nie może być dobre! Czy o to chodzi? (Tak). Jeżeli nie będziesz ciężko pracować nad jedzeniem i piciem słów Boga, prędzej czy później zostaniesz wyeliminowany i nic na tym nie zyskasz. W dniu, w którym zostaniesz wyeliminowany, zapytasz: „Co zyskałem?”. Niczego nie zyskałeś, więc jesteś kompletnie zawstydzony, a nawet życzysz sobie śmierci. To zbyt żałosne. Boże słowa są pouczające i treściwe; mówią o wszystkich sprawach. Jaka szkoda, że nigdy nie włożyłeś serca w ich realizację i nigdy uważnie ich nie przeczytałeś. Spośród wszystkich licznych słów Boga ani jedno zdanie nie gości w twoim sercu. Któż mógłby zostać wyeliminowany, jeśli nie ty? Czy tak się sprawy mają? (Tak). Jedzenie i picie słów Boga oraz przekształcanie ich we własną rzeczywistość – to wielkie wydarzenie. Jest ono ważniejsze niż cokolwiek innego, ważniejsze niż zrodzenie kolejnego pokolenia, niż spełnianie swojego obowiązku, nabywanie umiejętności zawodowych, czy praca nad szerzeniem ewangelii – ważniejsze niż wszystko inne. Jeżeli nie wszedłeś w rzeczywistość Bożych słów, to bez względu na to, jakie obowiązki wykonujesz i jak wiele pracujesz, nie będzie w tym wszystkim żadnej wartości. Ostatecznie nie uzyskasz żadnych rezultatów, a wszystko, co czynisz, pójdzie na marne. Niezależnie od tego, jak ciężko obecnie pracujesz i jaką zajmujesz pozycję, jaką pracę wykonujesz czy jak wielkich dokonałeś osiągnięć, jest to jedynie smuga dymu, która w końcu zniknie z pola widzenia. Tylko wtedy, gdy dana osoba wchodzi w rzeczywistość Bożych słów, uzyskuje zawartą w nich prawdę i odnajduje zasady, ścieżki oraz kierunki praktykowania w słowach Boga – nikt nie może jej tego odebrać. Dopiero wówczas, gdy wkroczy ona w tę prawdorzeczywistość, wykonywanie własnych obowiązków oraz cała cena, jaką zapłaciła, nabiorą znaczenia i wartości. Tylko wtedy zostanie to przyjęte przez Boga. Po wejściu w rzeczywistość słowa Bożego oraz praktykowaniu we wszystkim, co robisz, wymaganych przez nie zasad i standardów, nie wykonujesz już swojego obowiązku na próżno, a pewna jego część będzie przyjęta przez Boga. Pojmujesz to? (Tak). Jeżeli polegasz jedynie na własnej powściągliwości, ludzkiej wytrwałości, człowieczych umysłach i darach, a także na sposobach i metodach znoszenia cierpienia oraz płacenia ceny, wówczas to wszystko, co robisz, nie ma nic wspólnego ze słowami Boga. Ostateczny rezultat powinien być dla ciebie jasny. Wiele osób potrafi skalkulować swoje rachunki ekonomiczne oraz bilanse kosztów i korzyści, lecz tego rachunku nikt nie jest w stanie podsumować. Wydaje się, że całkiem inteligentnie radzicie sobie ze sprawami zewnętrznymi, macie swoje środki i metody, a także jesteście całkiem rozsądni, lecz nigdy nie poświęcając temu żadnej uwagi, zaniedbaliście sprawę swojej wiary w Boga i swojego zbawienia oraz kwestię tego, jak obchodzić się z Bożymi słowami. Czy sądziłeś, że nie poświęcając temu uwagi, zdołasz uniknąć prawa, którego wymaga Bóg? Myślałeś, że przy odrobinie wysiłku ci się poszczęści i unikniesz sprawiedliwego Bożego sądu? Nie oszukuj się! Wszystkie prawa ustanowione przez człowieka są wytworem ludzkiej wiedzy i spostrzeżeń. Wszystkie one odzwierciedlają ludzki spryt. Nie są to prawa stanowione przez sprawiedliwe usposobienie Boga. Nie przybieraj postawy zakładającej losowość w kwestii twojego zbawienia. Możesz oszukiwać jedynie samego siebie – nie jesteś zdolny oszukać Boga.

Co jest pierwszą wielką rzeczą, jaką powinieneś uczynić, dążąc do zbawienia? Jedz i pij słowa Boga, abyś zrozumiał prawdę i wszedł w jej rzeczywistość. To jest pierwsza wielka rzecz. Bez względu na to, jak bardzo jesteś zajęty spełnianiem swojego obowiązku i jak wiele spiętrzyło ci się pracy, i tak musisz znaleźć czas na jedzenie i picie słów Boga, tak by znaleźć w nich zasady i ścieżki praktykowania prawdy we wszelkich rzeczach oraz po to, by wkroczyć w prawdorzeczywistość. Jest to jedyny cel wiary w Boga. Po wkroczeniu w prawdorzeczywistość i uzyskaniu zasad praktyki, wszystko, co czynisz, będzie zadowalającym wykonywaniem własnego obowiązku, stanie się wartościowe i znaczące. W przeciwnym razie wszystko, co czynisz, jest wykonywaniem pracy i nie wykonujesz swego obowiązku. To wykonywanie pracy nie przyczyni się też do twojego zbawienia. Jeżeli nie jesz i nie pijesz słów Boga, nie praktykujesz ich i nie doświadczasz, nie traktujesz poważnie wejścia w prawdorzeczywistość i zadowalasz się prostym wysiłkiem, a także czynieniem różnych rzeczy, nie troszcząc się o wcielanie prawdy w życie, to czyż nie jesteś głupcem? Każdy sądzi o sobie, iż jest bystry i niezawodny w swej pracy. „Teraz, gdy tu jestem, to zadanie na pewno zostanie dobrze wykonane. Dopóki jestem tutaj, by mieć na wszystko oko, dopóty nic nie zaburzy dzieła Kościoła. Póki nie pozostaję bezczynny i spełniam swój obowiązek w domu Bożym, zostanę zbawiony”. Nie oszukuj się. Bóg nigdy nie powiedział, że ktoś, kto stale spełnia swój obowiązek, będzie zbawiony. Bierze się to z ludzkiej wyobraźni i myślenia życzeniowego. Ci, którzy tak mówią, w ogóle nie znają samych siebie i nie rozumieją istoty ani prawdy o dogłębnym skażeniu człowieka przez szatana. Dlatego są w stanie wypowiadać tak głupie słowa. Czyż na przestrzeni wieków wszyscy wyznawcy Boga nie spełniali swoich obowiązków? Czy zostali zbawieni? Nie. Czy mają prawo wejść do królestwa niebieskiego? Nie. Boże dzieło osądzania w dniach ostatecznych wyraźnie obnażyło prawdę o skażeniu człowieka. To pozwala każdemu zrozumieć, zmienić kurs, zyskać prawdę i wejść w jej rzeczywistość, ulegając prawdziwym zmianom. Tego właśnie Bóg wymaga od człowieka. Czy koncentrując się wyłącznie na ciągłym wykonywaniu swojego obowiązku, jesteś w stanie naprawdę się zmienić? Czy możesz dojść do prawdy? Czy potrafisz podporządkować się Bogu? Nie ma na to szans. Zasadniczą kwestią jest to, że człowiek musi dążyć do prawdy, podporządkować się Bożemu sądowi i karceniu oraz uzyskać prawdę, by być zgodnym z Bożymi intencjami. Wypowiadając owe słowa, Bóg płaci cenę z krwi własnego serca i ofiarowuje swoje życie za człowieka. Jeżeli nie cenisz wysoko Bożych słów, lecz stale je ignorujesz i gardzisz nimi w swoim sercu, nigdy nie traktując ich poważnie, to czyż możesz zostać zbawiony? Czy ostateczny rezultat w ogóle może być dobry? Nie musisz nawet o tym myśleć. Co jest pierwszą wielką rzeczą, gdy wierzy się w Boga? Jest nią jedzenie i picie słów Boga po to, aby zrozumieć prawdę i dzięki temu bez zwłoki wejść w prawdorzeczywistość. Zacznij od tego, co dzieje się wokół ciebie; co możesz zobaczyć i poczuć. Wykorzystaj słowo Boże do tego, by zastanowić się nad sobą, by poszukiwać prawdy i rozwiązać wszelkie problemy, a także by dokonać prawdziwych zmian. Jeżeli nie jesz i nie pijesz słowa Boga ani nie wkraczasz w rzeczywistość Bożego słowa, twoje szanse na zbawienie są równe zeru. Zupełnie straciłeś wszelką szansę na zbawienie. Gdy dzieło Boże dobiegnie końca, powiesz: „Wcześniej, szerząc Bożą ewangelię, zrobiłem, co do mnie należało. Dokonując dzieła głoszenia ewangelii, zapłaciłem cenę oraz poświęciłem swój czas i wysiłek na taki a taki ważny krok”. Jednakże do owego dnia nadal nie doszedłeś do prawdy, nie jesteś w stanie normalnie jeść i pić słów Boga ani wykonywać swojego obowiązku. Zasadniczo nie jesteś osobą, która podporządkowuje się Bogu. Dopiero wówczas dowiesz się, że już straciłeś swoją szansę na zbawienie. Czy jest już za późno? Nie masz szans; już doprowadziłeś do katastrofy, a zatem twoja śmierć jest nieuchronna. Dlatego ta szansa na zbawienie jest niezwykle rzadka – musisz doceniać każdy dzień i każdą minutę. Zacznij od małych rzeczy, które cię otaczają, a następnie stopniowo przechodź do coraz liczniejszych i większych rzeczy. Poszukuj Bożych słów oraz prawdy i wejdź w Boże słowa i prawdorzeczywistość. Powinieneś często modlić się do Boga w swoim sercu i przybliżać się do Niego. Nigdy nie pozwól na to, by twoje serce było zajęte cielesnymi pragnieniami, trendami tego świata i innymi szatańskimi rzeczami tego rodzaju. Zamiast tego pozwól Bożym słowom i prawdzie dzierżyć władzę w twoim sercu, a zacznie ono doceniać słowa Boga. Dopóki Boże słowa i prawda zajmują miejsce w twoim sercu i kierują twoim życiem, dopóty w twoim życiu będzie cel i światło, które nim pokierują, a twoje serce zazna uciechy. Jeżeli zrozumiesz trzy Boże słowa, a potem pięć, następnie zaś dziesięć, a potem sto, to słowa te będą się kumulować i stopniowo zajmować coraz więcej miejsca w twoim sercu, coraz bardziej kierować twoimi myślami, czynami i twoim życiem. Będziesz coraz bardziej i bardziej wkraczać w rzeczywistość Bożych słów i pojmować coraz więcej i więcej prawdozasad. Twoje czyny nie będą już zależne od twojej własnej woli i twoich osobistych pragnień. Coraz mniej nieczystości będzie przenikać spełnianie przez ciebie obowiązku i coraz częściej będziesz odnosić się do Boga ze szczerym sercem. Doktryny, które pojmujesz, powoli przekształcą się w prawdorzeczywistość. W ten sposób w twoim usposobieniu życiowym nastąpi prawdziwa zmiana. Twoja nadzieja na zbawienie nie będzie już nikła i niedostrzegalna, lecz stanie się coraz bardziej widoczna i wielka. Moment, w którym jesteś w stanie dostrzec to światło, to właśnie ten czas, w którym zaczynasz wykazywać zainteresowanie Bożymi słowami i pokładać wielką nadzieję w kwestii zbawienia. W takim momencie Bóg w coraz większym stopniu będzie pozwalał ci zrozumieć swoje słowa i w nie wkroczyć, będzie chronił cię przed uleganiem pokusie, wpadnięciem w sidła szatana i pod jego mroczne wpływy, a także uchroni cię między innymi przed uwikłaniami, konfliktami, zazdrością i sporami. W ten sposób Bóg sprawi, że będziesz żyć w świetle i pod przewodnictwem Jego słów. Oto jest szczęście, radość i spokój. Osiągnięcie tego wszystkiego zaczyna się od docenienia Bożych słów oraz praktykowania i doświadczania ich po to, aby zrozumieć prawdę. To faktycznie nie jest trudne. Jeżeli często słuchasz kazań i jesteś zdolny praktykować i doświadczać Bożych słów, to stopniowo zaczniesz rozumieć prawdę. W ten sposób, gdy będziesz stopniowo się przemieniać i krok po kroku posuwać naprzód, nie sprawi ci to trudności. Zasadniczą kwestią jest to, czy ktoś kocha prawdę, czy też nie. Jeżeli kochasz prawdę, to wierząc w Boga, będziesz w stanie zajmować się właściwymi sprawami, dążyć do prawdy i skupiać się na czytaniu i rozważaniu Bożych słów. Naucz się rozważać Boże słowa i odczytywać je w modlitwie. Będziesz wówczas w stanie zrozumieć znaczenie Bożych słów, odnaleźć w nich ścieżki praktykowania i pojąć Boże intencje, zaczniesz także rozumieć prawdę. Następnie, na podstawie swojego rozumienia prawdy, przemyśl i rozpoznaj własne skażone usposobienie, szczegółowo przeanalizuj jego istotę, a następnie wykorzystaj prawdę, by je przezwyciężyć. Praktykując i wkraczając w taki sposób, będziesz mógł naprawdę poznać samego siebie i łatwo będzie ci odrzucić swoje skażone usposobienie. Powoli i stopniowo zdobywając wiedzę, nabierając doświadczenia, dochodząc do zrozumienia Bożych intencji i odrzucając swoje zepsucie, ludzie zaczną się zmieniać, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na tym polega proces życiowego doświadczania. Zrozumienie prawdy jest najważniejszą sprawą. Zrozumiawszy prawdę, człowiek pozna standardy, jakich Bóg od niego wymaga. Dowie się również, dlaczego Bóg chce coś takiego powiedzieć oraz jaki efekt zamierza On osiągnąć. Będzie też wiedział, że standardy, jakich Bóg wymaga od człowieka, są faktycznie osiągalne dla istot ludzkich. Wszystko to są rzeczy, które ludzkie sumienie i rozum mogą osiągnąć. Wszystkie te procesy są związane z kwestią wejścia w życie. Wejście w życie wymaga, by sumiennie wykonywać swoje obowiązki, poszukiwać prawdy i pieczołowicie ją praktykować, a także modlić się do Boga i polegać na Nim, by dobrze owe obowiązki wykonywać. Dzięki takiemu doświadczaniu i praktykowaniu będziesz uzyskiwać coraz lepsze wyniki. Ludzie, którzy nie kochają prawdy, nie będą wykazywać zainteresowania takimi rzeczami. Nie czują oni ciężaru związanego z wejściem w życie i nie są tym w ogóle zainteresowani. Dlatego, choć od wielu lat wierzą w Boga, nie potrafią mówić o swoim świadectwie opartym na doświadczeniu. Ludzie kochający prawdę tacy nie są. Ci są w stanie spisywać świadectwa wszystkiego, czego doświadczyli, i każdego etapu owych doświadczeń. Naprawdę czerpią oni korzyści ze wszystkiego, czego doświadczyli, a korzyści te kumulują się wraz z upływem dni i miesięcy. Po dziesięciu czy dwudziestu latach przejdą oni wielkie zmiany. Wówczas będą mogli bez wysiłku spisać swoje świadectwa oparte na doświadczeniu, a zajmowanie się omawianiem prawdy nie będzie dla nich niczym trudnym. Spełniając swój obowiązek, wszystko robią właściwie.

Czy jesteście ludźmi, którzy kochają prawdę? Czy w waszych sercach jest ogromne pragnienie Boga? Czy wasze serca są szczere? Trudno na to odpowiedzieć, prawda? W istocie w głębi serca wszyscy macie co do tego jasność. Czy jesteś w stanie rozpoznać momenty, w których chciałbyś spełniać swój obowiązek w sposób pobieżny, w których chciałbyś być nierzetelny lub opieszały, uparty i lekkomyślny? Czy potrafisz zbuntować się przeciwko ciału? Jakiego wyboru dokonujesz? Czy decydujesz się praktykować prawdę, czy też wybierasz cielesne pragnienia? Wybierasz to, co pozytywne, czy to, co negatywne? Decydujesz się cierpieć i płacić cenę, by dojść do prawdy, czy wolisz gonić za cielesnymi wygodami? Są to pytania, które posłużą do sprawdzenia, czy masz serce prawdziwie kochające Boga i podporządkowane Bogu oraz czy szczerze ponosisz koszty na Jego rzecz. Jeżeli nie masz dla Niego szczerego serca, lubisz postępować uparcie i lekkomyślnie, jesteś szczęśliwy dopóty, dopóki jesteś zaspokojony, a złościsz się i wpadasz w gniew, kiedy jest inaczej, gdy zaś sprawy nie idą po twojej myśli – odchodzisz, to czy jest to właściwy stan umysłu? Czy na tym polega posiadanie serca podporządkowanego Bogu? Czy to właśnie jest lojalne spełnianie swego obowiązku? Dlaczego nie praktykujesz prawdy? Czy dlatego, że nie rozumiesz słów Boga? A może nie kochasz prawdy? Niektórzy ludzie myślą: „Słowa Boga są proste, lecz trudno wprowadzić je w życie. Dom Boży stale wymaga od ludzi praktykowania prawdy, ale jest to dla nich trudne i przysparza im wielu problemów. Jeśli moje serce odczuwa dyskomfort – nie praktykuję prawdy. Dopóki kościół mnie nie wydali i nie wyeliminuje, dopóty będę wybierać wolność i swobodę oraz robić to, na co mam ochotę”. Czy taki ktoś naprawdę wierzy w Boga? Czyż nie jest to niedowiarek? Taką postawę podczas spełniania obowiązków przyjmują niedowiarkowie. Nie akceptując prawdy, kochają oni wolność i rozwiązłość oraz uwielbiają niedbalstwo. Niezależnie od tego, jak są przycinani, na nic się to nie zda. Nic z rozmów o prawdzie nie dotrze do ich uszu. Nie pozostaje nic innego, jak ich usunąć i wyeliminować. Jako że nie akceptują prawdy, będąc zamiast tego ludźmi, którzy czują wobec niej niechęć, są niedowiarkami, których Bóg nie zbawi. Jeżeli chodzi o ludzi kochających prawdę, to nawet wtedy, gdy ich skażone usposobienie zostanie ujawnione, są oni w stanie zaakceptować bycie przycinanymi, mogą poszukiwać prawdy, zastanawiać się nad sobą, poznawać siebie i świadomie pokutować. Takich ludzi Bóg chce zbawić. Komuś, kto nie kocha prawdy, trudno jest ją zaakceptować. Jakie jest największe niebezpieczeństwo związane z ową niezdolnością do zaakceptowania prawdy? Zdrada Boga. Ci, którzy nie akceptują prawdy, są najbardziej skłonni do zdrady Boga i mogą to zrobić w dowolnym miejscu i czasie. Są oni zdolni zdradzić Boga, gdy jakaś drobna rzecz nie pójdzie po ich myśli. Są zdolni zdradzić Boga, ponieważ nie potrafią raz zaakceptować bycia przycinanymi. W obliczu katastrofy są jeszcze bardziej skłonni do narzekania i zdradzania Boga. Bez względu na wszystko ci, którzy nie kochają i nie akceptują prawdy, są w największym niebezpieczeństwie. Szansa danej osoby na zbawienie zależy od tego, w jakim stopniu kocha ona prawdę i rzeczy pozytywne, a także od tego, czy potrafi zaakceptować prawdę i ją praktykować. Wykorzystaj wymogi prawdy do oceny swojej rzeczywistej postawy, dostrzeżenia siebie i poznania prawdy o własnym skażeniu oraz do rozpoznania, jaka właściwie jest twoja natura. Z jednej strony takie rozeznanie pomaga ci poznać siebie i zyskać zdolność do prawdziwej skruchy. Z drugiej zaś strony umożliwia ci poznanie Boga i zrozumienie Jego intencji. Niezdolność do zaakceptowania prawdy jest przejawem buntu i oporu wobec Boga. Dokładne zrozumienie tego problemu pomoże ci kroczyć ścieżką zbawienia. Gdy ktoś rzeczywiście kocha prawdę, to może mieć w sercu ogromne pragnienie Boga, może mieć szczere serce oraz zapał do praktykowania prawdy i podporządkowania się Bogu. Dzięki temu, że posiada prawdziwą siłę, jest zdolny płacić cenę, poświęcać energię i czas, odrzucić osobiste korzyści i wyzbyć się wszelkich cielesnych uwikłań, torując drogę do praktykowania słów Boga, praktykowania prawdy i wejścia w rzeczywistość Bożego słowa. Jeżeli, chcąc wejść w rzeczywistość słowa Bożego, jesteś w stanie porzucić swoje własne pojęcia, cielesne korzyści, reputację, status, sławę i uciechy ciała – jeżeli jesteś zdolny porzucić wszystkie te rzeczy – będziesz coraz pełniej wkraczał w prawdorzeczywistość. Wszelkie trudności i kłopoty nie będą już stanowiły dla ciebie problemu – zostaną w prosty sposób rozwiązane, a ty z łatwością wejdziesz w rzeczywistość Bożych słów. Dwa niezbędne warunki wejścia w prawdorzeczywistość to: szczere serce i ogromne pragnienie Boga w sercu. Jeżeli masz tylko szczere serce, lecz jesteś tchórzliwy, brak ci ogromnego pragnienia Boga i wycofujesz się, gdy napotykasz trudności – to to nie wystarczy. Jeżeli masz w sercu jedynie ogromne pragnienie Boga, jesteś nieco impulsywny i po prostu odczuwasz to pragnienie, lecz gdy coś ci się przydarza, brak ci szczerego serca, wycofujesz się i wybierasz własne korzyści, to to także nie wystarczy. Potrzebujesz zarówno szczerego serca, jak i serca o ogromnym pragnieniu Boga. Stopień szczerości twojego serca oraz siła ogromnego pragnienia Boga determinują moc twojej motywacji do praktykowania prawdy. Jeżeli twoje serce nie jest szczere ani nie ma w nim ogromnego pragnienia Boga, to nie będziesz w stanie zrozumieć Bożych słów i nie będziesz mieć motywacji do praktykowania prawdy. W takiej sytuacji nie będziesz zdolny wejść w prawdorzeczywistość i będzie ci trudno dostąpić zbawienia.

Wielu ludzi nie wie dokładnie, co to znaczy być zbawionym. Niektórym się wydaje, że jeżeli od dawna wierzą w Boga, to mają szansę na zbawienie. Niektórzy uważają, że skoro pojmują wiele duchowych doktryn, to mają szansę na zbawienie, a inni sądzą, że przywódcy i pracownicy na pewno zostaną zbawieni. To wszystko ludzkie pojęcia i wyobrażenia. Kluczowe jest, by ludzie rozumieli, co oznacza zbawienie. Być zbawionym oznacza przede wszystkim być wolnym od grzechu, uwolnionym od wpływu szatana, podporządkować się Bogu i prawdziwie zwrócić się do Niego. Co musicie posiadać, by się uwolnić od grzechu i od wpływu szatana? Prawdę. Jeśli ludzie mają nadzieję na zyskanie prawdy, muszą się wyposażyć w słowa Boga, być w stanie ich doświadczać i je praktykować, by móc zrozumieć prawdę i wkroczyć w rzeczywistość. Dopiero wtedy mogą zostać zbawieni. To, czy ktoś może zostać zbawiony, nie zależy od tego, jak długo ten ktoś wierzy w Boga, jak dużą wiedzę posiadł, czy posiada talenty albo mocne strony, ani ile wycierpiał. Jedyną rzeczą, która ma bezpośredni związek ze zbawieniem, jest to, czy dana osoba potrafi zyskać prawdę, czy nie. Więc ile prawd rzeczywiście dziś zrozumiałeś? I jak wiele ze słów Boga stało się twoim życiem? Do których spośród wszystkich Bożych wymagań wkroczyłeś? W ciągu wszystkich lat swojej wiary w Boga, jak bardzo wkroczyłeś w rzeczywistość Jego słowa? Jeśli nie wiesz bądź nie uzyskałeś wejścia w rzeczywistość któregokolwiek z Bożych słów, to szczerze mówiąc, nie ma nadziei na twoje zbawienie. Nie możesz zostać zbawiony. Nie ma znaczenia, czy posiadasz dużą wiedzę ani czy od dłuższego czasu wierzysz w Boga, ani czy dobrze wyglądasz, czy potrafisz dobrze mówić i przez kilka lat byłeś przywódcą bądź pracownikiem. Jeśli nie dążysz do prawdy ani nie praktykujesz właściwie i nie doświadczasz słów Boga, a brak ci prawdziwego świadectwa opartego na doświadczeniu, to nie ma dla ciebie nadziei na zbawienie. Nie obchodzi mnie, jak wyglądasz, jak rozległą wiedzę naukową posiadasz, ile wycierpiałeś ani jak wielką cenę zapłaciłeś. Powiadam ci: Jeśli nie przyjmujesz prawdy i nigdy nie wchodzisz w rzeczywistość Bożych słów, nie możesz zostać zbawiony. To pewne. Jeżeli powiesz Mi, jak dalece wszedłeś w rzeczywistość słów Boga, to określę, jak dużą możesz mieć nadzieję na zbawienie. Teraz, gdy już powiedziałem wam o kryteriach takiej oceny, powinniście być w stanie samodzielnie to określić. Co takiego mówią wam te słowa? Bóg użył słów do stworzenia świata, do zrealizowania każdej rzeczy, dokonania wszystkiego, czego życzył sobie dokonać, a także do realizacji dwóch etapów swojego dzieła. Dziś Bóg realizuje trzeci etap swojego dzieła, na którym wypowiedział więcej słów niż na jakimkolwiek innym etapie. To czas, w którym Bóg, czyniąc swoje dzieło, powiedział najwięcej w całej historii ludzkości. Fakt, że Bóg mógł użyć słów, by stworzyć świat, by zrealizować wszystkie rzeczy, doprowadzić je od nicości do istnienia i od istnienia do nicości, świadczy o autorytecie Bożych słów. Ostatecznie Bóg użyje ich również po to, by zrealizować zbawienie ludzkości. Dziś wszyscy możecie to ujrzeć. W dniach ostatecznych Bóg nie uczynił żadnego dzieła, które nie byłoby związane z Jego słowami, przez cały ten czas mówił, cały czas używał słów, aby doprowadzić człowieka aż do dziś. Mówiąc, Bóg rzecz jasna posługiwał się słowami również po to, by podtrzymać swoją relację z tymi, którzy za Nim podążają; używał słów, aby ich prowadzić, słowa te zaś mają wielkie znaczenie dla pragnących zbawienia czy też dla tych, których Bóg pragnie zbawić. Bóg posłuży się owymi słowami, by zrealizować zbawienie ludzkości. Najwyraźniej niezależnie od tego, czy rozpatruje się je pod względem treści, czy ilości, bez względu na to, jakiego typu są to słowa i jaką część Bożych słów stanowią, mają one wielkie znaczenie dla każdego, kto pragnie zostać zbawiony. Bóg posługuje się owymi słowami, aby uzyskać ostateczny rezultat swojego trwającego sześć tysięcy lat planu zarządzania. Dla ludzkości – czy to dzisiejszej, czy przyszłej – mają one wielkie znaczenie. Taka jest Boża postawa, taki jest cel i sens Jego słów. Co zatem powinna czynić ludzkość? Ludzkość powinna współdziałać w Bożych słowach i dziele, nie zaś to ignorować. Lecz w przypadku niektórych ludzi droga wiary w Boga wygląda inaczej: niezależnie od tego, co mówi Bóg, zachowują się oni tak, jakby Jego słowa nie miały z nimi nic wspólnego. Ludzie ci wciąż dążą do tego, czego pragną, czynią, co chcą, i nie poszukują prawdy zgodnie z Bożymi słowami. Nie na tym polega doświadczanie dzieła Bożego. Są też tacy, którzy niezależnie od tego, co mówi Bóg, nie zwracają na to uwagi i żywią w sercu tylko jedno przekonanie: „Zrobię wszystko, czego zażąda Bóg: jeżeli każe mi On iść na zachód, pójdę na zachód, jeżeli każe mi iść na wschód, pójdę na wschód, jeżeli rozkaże mi umrzeć, sprawię, że ujrzy moją śmierć”. Jest tylko jeden problem: oni nie pojmują Bożych słów. Myślą sobie: „Bożych słów jest tak wiele, że powinny być one nieco bardziej bezpośrednie i dokładnie wskazywać mi, co mam robić. W głębi serca potrafię podporządkować się Bogu”. Bez względu na to, jak wiele słów wypowiada Bóg, tacy ludzie ostatecznie pozostają niezdolni do zrozumienia prawdy i nie potrafią mówić o swoich doświadczeniach ani wiedzy. Są niczym laicy, którym brak zrozumienia spraw duchowych. Sądzicie, że Bóg umiłował takich ludzi? Czyż chciałby być dla nich miłosierny? (Nie). Z pewnością nie chciałby. Bóg nie lubi takich ludzi. Mówi On: „Wypowiedziałem niezliczone tysiące słów. Jak to jest, że niczym ktoś ślepy lub głuchy, nie dostrzegłeś ich ani nie usłyszałeś? O czym tak naprawdę myślisz w głębi serca? Widzę w tobie jedynie kogoś, kto obsesyjnie goni za dobrodziejstwami i pięknym przeznaczeniem – dążysz do tych samych celów, do których dążył Paweł. Jeżeli nie chcesz słuchać Moich słów ani podążać Moją drogą, to po cóż wierzysz w Boga? Wcale nie zabiegasz o zbawienie, lecz gonisz za pięknym przeznaczeniem i pragnieniem dobrodziejstw. A ponieważ to właśnie knujesz, najodpowiedniejsze dla ciebie jest bycie robotnikiem”. W istocie: bycie lojalnym robotnikiem również stanowi jeden z przejawów podporządkowania Bogu, lecz jest to minimalny standard. Bycie lojalnym robotnikiem jest o wiele lepsze niż pogrążenie się w zatraceniu i zniszczeniu niczym niewierzący. Przede wszystkim dom Boży potrzebuje robotników, a zdolność wykonywania pracy dla Boga liczy się także jako błogosławieństwo. Jest to znacznie, nieporównywalnie lepsze od bycia sługusami diabelskich królów. Jednakże wykonywanie pracy dla Boga nie jest dla Niego w pełni satysfakcjonujące, jako że celem Bożego dzieła osądzania jest zbawienie, obmycie i udoskonalenie ludzi. Jeżeli zadowalają się oni jedynie wykonywaniem pracy dla Boga, to nie jest to cel, jaki Bóg pragnie osiągnąć, działając w ludziach, ani też nie jest to rezultat, jaki pragnie On ujrzeć. Jednakże ludzie płoną żądzą, są głupi i ślepi: oczarowani, pochłonięci byle drobnym zyskiem, odrzucają cenne słowa życia wypowiedziane przez Boga. Nie potrafią ich nawet poważnie traktować, nie mówiąc już o cenieniu ich. Nieczytanie słów Bożych albo niedocenianie prawdy – czy to mądre, czy głupie? Czy w ten sposób ludzie mogą osiągnąć zbawienie? Powinni oni to wszystko zrozumieć. Mogą mieć nadzieję na zbawienie tylko wtedy, gdy odłożą na bok własne pojęcia i wyobrażenia i skupią się na dążeniu do prawdy.

Niektórzy mówią: „Boże słowa wymagają od człowieka, by ten zajął pozycję istoty stworzonej i wypełniał swój obowiązek jako istota stworzona. Nie wymaga się od nas bycia nadczłowiekiem czy kimś wielkim, jednak ja stale odczuwam takie ambicje i pragnienia. Nie zadowala mnie bycie zwykłym człowiekiem. Co zatem powinienem zrobić?”. Sprawa jest bardzo prosta. Dlaczego nie chcesz być zwykłym człowiekiem? Jeżeli zaczniesz dociekać źródła owego pytania, łatwo rozwiążesz swój problem. Bóg wymaga od człowieka, by ten był uczciwy. To najistotniejsza kwestia. Jeżeli zrozumiesz prawdę o tym, czym jest bycie uczciwym człowiekiem, będziesz wiedział, że oznacza to posiadanie zwykłego człowieczeństwa – bycie człowiekiem prawdziwym. Jakie są zewnętrzne cechy uczciwej osoby? Bycie uczciwą osobą oznacza bycie kimś zwyczajnym. Jakie są naturalne instynkty, myśli oraz rozum zwykłych ludzi? W jaki sposób jawią się ich słowa i czyny? Zwykły człowiek potrafi mówić prosto z serca. Powie on wszystko, co ma w sercu, bez odrobiny fałszu czy przebiegłości. Jeżeli ktoś taki jest w stanie zrozumieć napotkaną sprawę, to będzie postępował zgodnie ze swoim sumieniem i rozumem. Jeżeli zaś dobrze tego nie pojmuje, to będzie popełniać błędy i ponosić porażki, żywić błędne przekonania i pojęcia oraz mieć własne wyobrażenia, a także będzie zaślepiony iluzjami, jakie ma przed oczyma. Takie są zewnętrzne cechy zwykłego człowieczeństwa. Czyż spełniają one Boże wymagania? Nie. Ludzie nie są w stanie spełnić Bożych wymagań, jeżeli nie posiadają prawdy. Owe zewnętrzne oznaki zwykłego człowieczeństwa przynależą zwykłemu, skażonemu człowiekowi. Są to rzeczy, z którymi człowiek się urodził, które są mu wrodzone. Musisz sobie pozwolić na okazywanie owych zewnętrznych oznak i objawień. Przyzwalając sobie na to, musisz zrozumieć, że takie są naturalne instynkty człowieka, jego charakter i wrodzona natura. Co powinieneś zrobić, kiedy już to zrozumiesz? Powinieneś właściwie do tego podejść. Lecz jak wcielić w życie takie podejście? Odbywa się to poprzez czytanie większej ilości Bożych słów, dalsze zaopatrywanie się w prawdę, częstsze zanoszenie przed oblicze Boga kwestii, których nie rozumiesz, co do których masz rozmaite wyobrażenia i na temat których wydajesz być może błędne osądy – po to, by częściej się nad nimi zastanawiać i poszukiwać prawdy w celu rozwiązania wszystkich swoich problemów. Jeżeli doświadczasz tego przez pewien czas, to nie ma znaczenia, że kilka razy poniosłeś porażkę czy się potknąłeś. Najważniejsze jest to, że potrafisz wyraźnie ujrzeć te kwestie w Bożych słowach i wiesz, jak praktykować zgodnie z zasadami i Bożymi intencjami. To pokazuje, że dostałeś nauczkę. Jeżeli po kilku latach niepowodzeń i potknięć jasno pojmujesz esencję skażonego człowieka, dostrzegasz źródło ciemności i zła na świecie oraz rozróżniasz rozmaite typy ludzi, wydarzeń i rzeczy, to będziesz zdolny działać zgodnie z prawdozasadami. Nie będąc nadczłowiekiem ani kimś wielkim, nie jesteś w stanie przeniknąć ani zrozumieć wszystkich rzeczy. Niemożliwym jest, abyś jednym spojrzeniem przeniknął świat, ludzkość i wszystko, co się wokół ciebie dzieje. Jesteś zwykłym człowiekiem. Musisz zaznać wielu porażek, okresów zagubienia, popełnić wiele błędów w ocenie i odstępstw. Może to w pełni ujawnić twoje zepsute usposobienie, twoje słabości i braki, twoją ignorancję i głupotę, umożliwiając ci ponowne zbadanie i poznanie siebie oraz zyskanie wiedzy o wszechmocy, o pełnej mądrości Boga oraz o Jego usposobieniu. Uzyskasz od Niego to, co pozytywne, zrozumiesz prawdę i wejdziesz w rzeczywistość. Wiele rzeczy w twoim doświadczeniu nie potoczy się tak, jak sobie tego życzysz, i poczujesz się wobec tego bezsilny. W tych sprawach musisz poszukiwać i czekać; musisz uzyskać od Boga odpowiedź na każdą sprawę i zrozumieć z Jego słów ukrytą istotę każdej sprawy oraz istotę każdego rodzaju osoby. Tak zachowuje się zwykły, normalny człowiek. Musisz nauczyć się mówić: „Nie potrafię”, „To mnie przerasta”, „Nie jestem zdolny tego przeniknąć”, „Nie doświadczyłem tego”, „Nic nie wiem”, „Dlaczego jestem taki słaby? Dlaczego jestem do niczego?”, „Mam taki słaby charakter”, „Jestem taki odrętwiały i otępiały”, „Taki ze mnie ignorant, że minie kilka dni, zanim to zrozumiem i zdołam się tym zająć”, „Muszę to z kimś przedyskutować”. Musisz nauczyć się praktykować w ten sposób. Jest to zewnętrzna oznaka tego, że przyznajesz się do bycia zwykłą osobą i że pragniesz nią być. Ci, którzy uważają się za wielkich i potężnych, którzy myślą o sobie, że wcale nie są zwyczajni, lecz lepsi i nadludzcy, nigdy nie mówią: „Nie potrafię”, „To mnie przerasta”, „Nie jestem zdolny tego przeniknąć”, „Nie wiem, muszę się dowiedzieć, muszę to sprawdzić, muszę znaleźć ludzi, z którymi to omówię, muszę poszukiwać u Zwierzchnika”. Oni nigdy nie wypowiadają takich słów. Tacy ludzie, szczególnie uzyskawszy status, nie chcą, by inni myśleli o nich, że są zwyczajni i że podobnie jak wszyscy nie są w stanie przeniknąć i pojąć pewnych spraw, a także, że są rzeczy, których nie potrafią wykonać. Zamiast tego stale pragną, by inni brali ich za nadludzi. Gdy więc coś im się przydarza, nie czują potrzeby częstszego zanoszenia owych spraw przed oblicze Boga ani ofiarowywania Mu szczerego serca. Nie muszą poszukiwać. W ciągu kilku minut pojmują, poznają i przenikają wszystko, co im się przydarza. Nie mają w sobie ani krzty skażenia czy słabości. Nie ma takiej rzeczy, której by nie potrafili przeniknąć, ani takiej, której by nie doświadczyli. A nawet gdyby istniało coś, czego jeszcze nie doświadczyli – natychmiast by to przeniknęli. Są po prostu doskonałymi nadludźmi. Czyż jest to przejaw zwykłego człowieczeństwa? (Nie). Czy są oni zatem zwykłymi ludźmi? Z pewnością nie. Osoba tego pokroju nie przyznaje, że jest zwyczajnym człowiekiem, że ma słabości, wady i skażone usposobienie. Czyż może ona zatem częściej przychodzić przed oblicze Boga ze szczerym sercem po to, by poszukiwać i modlić się? Z pewnością nie. To pokazuje, że jak dotąd nie ma ona sumienia ani rozumu zwykłego człowieczeństwa, ani też takiego człowieczeństwa nie urzeczywistnia.

Powiedz Mi: jak być człowiekiem zwyczajnym i normalnym? W jaki sposób możesz, według Bożych słów, zająć właściwe miejsce istoty stworzonej – jak możesz nie próbować stać się nadczłowiekiem lub jakąś wielką postacią? Jak powinieneś praktykować, aby być zwyczajną i normalną osobą? Jak można to zrobić? Kto odpowie? (Przede wszystkim musimy przyznać, że jesteśmy zwykłymi, bardzo przeciętnymi ludźmi. Wielu rzeczy nie rozumiemy, nie pojmujemy i nie potrafimy przeniknąć. Musimy przyznać, że jesteśmy skażeni i pełni wad. Ponadto musimy mieć szczere serca i często przychodzić przed oblicze Boga po to, by poszukiwać). Po pierwsze, nie nadawaj sobie tytułu i nie pozwalaj mu się ograniczać, mówiąc: „Jestem przywódcą, jestem przełożonym zespołu, jestem osobą nadzorującą pracę, nikt nie zna się na tych sprawach lepiej niż ja, nikt nie ma większych umiejętności niż ja”. Nie daj się złapać w pułapkę samozwańczego tytułu. Jeśli tak się stanie, będziesz miał związane ręce i nogi; wpłynie to na wszystkie twoje słowa i uczynki. Wpłynie to także na twoje normalne myślenie i osąd. Musisz się uwolnić z ograniczeń statusu. Najpierw zniż się z tego oficjalnego tytułu i stanowiska i stań na miejscu zwykłego człowieka. Jeśli tak zrobisz, twoja mentalność stanie się poniekąd normalna. Musisz także przyznać i powiedzieć: „Nie wiem, jak to zrobić, i nie rozumiem tego – będę musiał poszukać wiedzy i się nauczyć” lub „Nigdy tego nie doświadczyłem, więc nie wiem, co robić”. Kiedy będziesz w stanie powiedzieć, co naprawdę myślisz, i mówić szczerze, będziesz miał normalny rozum. Inni poznają prawdziwego ciebie, a tym samym będą mieć normalny obraz ciebie, a ty nie będziesz musiał niczego udawać ani nie będzie na tobie ciążyła wielka presja, a więc będziesz mógł normalnie komunikować się z ludźmi. Takie życie jest wolne i łatwe; każdy, kto uważa, że życie jest wyczerpujące, sam do tego doprowadził. Nie udawaj niczego ani nie stwarzaj pozorów. Najpierw otwarcie wyjaw, co masz w sercu, swoje prawdziwe myśli, by wszyscy mogli je poznać i zrozumieć. W rezultacie twoje obawy oraz podejrzliwość i bariery między tobą a innymi zostaną całkowicie wyeliminowane. Ogranicza cię coś jeszcze. Zawsze uważasz się za szefa zespołu, przywódcę, pracownika, kogoś z tytułem, statusem i pozycją: jeśli powiesz, że czegoś nie rozumiesz lub nie potrafisz czegoś zrobić, czy tym samym nie umniejszasz siebie? Kiedy w sercu odrzucisz te kajdany, kiedy przestaniesz myśleć o sobie jako o przywódcy lub pracowniku, kiedy przestaniesz myśleć, że jesteś lepszy od innych i poczujesz, że jesteś zwyczajnym człowiekiem, takim samym jak wszyscy inni, oraz że są pewne obszary, w których jesteś gorszy od innych – kiedy z taką postawą będziesz omawiał prawdę i sprawy związane z pracą, efekt będzie inny i atmosfera też będzie inna. Jeżeli w sercu zawsze masz jakieś wątpliwości, jeśli wciąż czujesz się zestresowany i ograniczany i chciałbyś się tego pozbyć, ale nie potrafisz, wówczas powinieneś poważnie modlić się do Boga, zastanawiać się nad sobą, dostrzec swoje wady i dążyć do prawdy. Jeżeli potrafisz wprowadzić prawdę w życie – osiągniesz rezultaty. Cokolwiek robisz, nie mów i nie działaj z określonej pozycji czy używając określonego tytułu. Najpierw odłóż to wszystko na bok i postaw się na miejscu zwykłego człowieka. Gdy ktoś pyta: „Czyż nie jesteś przywódcą? Czy to nie ty przewodzisz zespołowi? Powinieneś to rozumieć”. Odpowiedz: „Gdzie w słowie Bożym jest napisane, że będąc przywódcą lub liderem zespołu, jest się w stanie wszystko pojąć? Nie rozumiem tego. Nie spoglądaj na mnie po to, by mnie osądzać. Wymagasz zbyt wiele. To prawda, że jestem przywódcą, lecz moje rozumienie prawdy nadal jest zbyt płytkie i nie wiem, jaką podjąć decyzję, ponieważ nie doświadczyłem tej sprawy i wciąż nie potrafię jej przeniknąć. Muszę się modlić i poszukiwać. Bóg powiedział: »nie martw się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz«. Ty stale wymagasz ode mnie natychmiastowego zrozumienia i podjęcia decyzji. A jeśli podejmę złą decyzję? Kto będzie za nią odpowiadał? Czy jesteś w stanie wziąć na siebie tę odpowiedzialność? Chcesz, bym popełnił błąd? Czy robiąc to, odpowiadasz za mnie? Powinniśmy współpracować, wspólnie się modlić i poszukiwać oraz porządnie zająć się tą sprawą”. Jesteś w stanie to zrobić? Czy to łatwe? Jeżeli potrafisz szczerze rozmawiać z innymi ludźmi, to możesz powiedzieć: „Właściwie moja postawa również jest bardzo nikła. Gdy nie poszukuję i się nie modlę, w każdej chwili mogę popełnić błąd. Czasami nie potrafię nie popełniać błędów. Jak duża w twoim mniemaniu była moja postawa? Miałeś o mnie zbyt wysokie mniemanie”. Kiedy twój rozmówca usłyszy to, co powiedziałeś, poczuje, że jesteś bardzo szczerym człowiekiem, który potrafi mówić prosto z serca. Nie będzie wówczas zbyt wiele od ciebie wymagać, a zamiast tego zacznie z tobą współpracować. Jeżeli wcielisz to w życie, staniesz się bardziej racjonalny w tym, co czynisz, nie będziesz ograniczony ani skrępowany sławą, zyskiem czy statusem, a twoje serce się uwolni. Będziesz zdolny do mówienia i działania z otwartym sercem, będziesz w stanie współpracować w harmonii z innymi i właściwie traktować braci i siostry. Wówczas twój stan będzie stawał się coraz zwyczajniejszy, a twoje działania coraz bardziej rozumne. Każdy będzie w stanie to dostrzec i powiedzieć: „Ten przywódca naprawdę się zmienił. Rzeczywiście posiada on sumienie i rozum, a także urzeczywistnił zwykłe człowieczeństwo. Mając kogoś takiego za przywódcę, my również wiele zyskujemy!”. Wówczas, gdy ponownie zaangażujesz się w pracę – niezależnie od tego, czy polega ona na poszukiwaniu i modlitwie, czy na przychodzeniu do innych, by rozmawiać – to, co uczynisz, będzie słuszne i właściwe, i nie będziesz mieć żadnych wątpliwości. Wszystko, co robisz, robisz solidnie i konsekwentnie. Nie martwisz się o rozwiązania, lecz pozwalasz sprawom toczyć się swoim torem. Bez względu na to, co napotkasz, możesz to zanieść przed oblicze Boga i ofiarować Mu swoje szczere serce. Tę zasadę możesz praktykować w każdej sytuacji. Każdy człowiek, czy to przywódca, czy pracownik, brat czy siostra, jest kimś zwyczajnym. Każdy powinien praktykować tę zasadę. Każdy ponosi odpowiedzialność za praktykowanie Bożego słowa i ma w tym swój udział. Możesz być przywódcą, pracownikiem, kierownikiem zespołu, pełnić odpowiedzialną funkcję lub cieszyć się wielką estymą w grupie. Bez względu na to, kim jesteś, powinieneś nauczyć się praktykować w ten sposób. Zdejmij aureolę i tytuł, jaki nosisz, zdejmij z głowy korony, jakie nałożyli ci inni. Wówczas z łatwością staniesz się zwykłym człowiekiem i będziesz bez trudu działać zgodnie z sumieniem i rozumem. Rzecz jasna, nie wystarczy po prostu przyznać, że się czegoś nie rozumie i nie wie. To nie jest rozwiązanie, które ostatecznie zamyka problem. Jakie jest ostateczne rozwiązanie? To zanoszenie spraw i trudności przed oblicze Boga, by modlić się i poszukiwać. Samotna modlitwa jednej osoby nie wystarczy. Zamiast tego musisz wspólnie ze wszystkimi zanosić modlitwy w tej sprawie i wziąć na swoje barki odpowiedzialność i obowiązek. To wspaniały sposób postępowania! Unikniesz podążania ścieżką kogoś, kto próbuje zostać wielką postacią i nadczłowiekiem. Jeśli będziesz w stanie to zrobić, to bezwiednie zajmiesz miejsce odpowiednie dla istoty stworzonej, a także uwolnisz się od ograniczeń ambicji i pragnienia, by zostać nadczłowiekiem czy wielką postacią.

Zajmowanie miejsca właściwego istocie stworzonej oraz bycie zwykłym człowiekiem – czy łatwo tego dokonać? (Nie jest to łatwe). Na czym polega trudność? Otóż na tym: Ludzie stale mają poczucie, że ich głowy są zwieńczone licznymi aureolami i tytułami. Nadają oni sobie również tożsamość oraz status wielkich postaci i nadludzi, a także angażują się we wszystkie te udawane, fałszywe praktyki i pełne pozorów popisy. Jeżeli się tego wszystkiego nie wyzbędziesz, a twoje słowa i czyny będą przez to wciąż ograniczane i kontrolowane, to będzie ci trudno wejść w rzeczywistość Bożego słowa. Trudno ci będzie przestać martwić się o rozwiązania spraw, których nie rozumiesz, częściej polecać takie sprawy Bogu i ofiarowywać Mu szczere serce. Nie będziesz w stanie tego uczynić. Dzieje się tak właśnie dlatego, że twój status, twoje tytuły, twoja tożsamość i wszystkie tym podobne rzeczy są fałszywe i nieprawdziwe, jako że stoją w sprzeczności ze słowami Boga i je podważają, przez co krępują twoje ruchy tak, że nie możesz przyjść przed oblicze Boga. Co takiego dają ci te rzeczy? Sprawiają, że dobrze się maskujesz, dobrze udajesz, że pojmujesz, że jesteś bystry, że jesteś wielką postacią i osobistością, że jesteś kompetentny i mądry, udajesz wręcz, że wiesz wszystko, we wszystkim masz wprawę i wszystko potrafisz zrobić. To sprawi, że inni będą cię czcić i podziwiać. Polegając na tobie i podziwiając cię, będą przychodzić do ciebie ze wszystkimi swoimi problemami. To tak jakbyś sam wystawił się na ogień, by się upiec. Powiedz Mi: czy przyjemnie jest piec się w ogniu? (Nie). Nie pojmujesz, lecz nie masz odwagi tego przyznać. Nie jesteś w stanie niczego przeniknąć, lecz nie ośmielisz się powiedzieć, że tak jest. Ewidentnie popełniłeś błąd, ale nie masz śmiałości się do tego przyznać. Twoje serce cierpi, lecz nie masz odwagi powiedzieć: „Tym razem to naprawdę moja wina, mam dług wobec Boga oraz moich braci i sióstr. Spowodowałem tak wielkie straty w domu Bożym, lecz nie mam odwagi stanąć przed wszystkimi i się do tego przyznać”. Dlaczego boisz się mówić? Myślisz: „Muszę sprostać reputacji i aureoli, jaką obdarzyli mnie bracia i siostry, nie mogę zawieść głębokiego szacunku i zaufania, którymi mnie darzą, a tym bardziej nie mogę zawieść gorącej nadziei, jaką od tylu lat we mnie pokładają. Dlatego wciąż muszę udawać”. Jak to jest tak się maskować? Udało ci się uczynić z siebie wielką postać i nadczłowieka. Bracia i siostry pragną przychodzić do ciebie z pytaniami, konsultować się, a nawet błagać cię o radę w obliczu wszelkich problemów, z jakimi się borykają. Wygląda na to, że nie mogą wręcz bez ciebie żyć. Czy jednak twoje serce nie cierpi? Istotnie, nie wszyscy ludzie odczuwają tego rodzaju cierpienie. Antychryst go nie odczuwa. Przeciwnie: rozkoszuje się nim, sądząc, że jego status wszystko przewyższa. Jednakże przeciętna, zwykła osoba cierpi, gdy piecze się ją w ogniu. Czuje ona, że jest niczym, jak każdy zwyczajny człowiek. Nie wierzy, że jest silniejsza od innych. Sądzi, że nie tylko nie potrafi wykonać żadnej praktycznej pracy, lecz także opóźni dzieło Kościoła i spowolni wybrańców Boga – weźmie więc winę na siebie i odejdzie. Taki człowiek jest obdarzony rozumem. Czy łatwo rozwiązać ten problem? Jest to łatwe zadanie dla ludzi obdarzonych rozumem, lecz trudne dla tych, którym go brak. Jeżeli zyskawszy status, bezwstydnie czerpiesz z niego korzyści, w wyniku czego zostajesz ujawniony i wyeliminowany za to, że nie wykonujesz rzeczywistej pracy, to sam to na siebie sprowadziłeś i zasługujesz na to, co cię spotyka! Nie zasługujesz nawet na odrobinę litości czy współczucia. Dlaczego tak mówię? Ponieważ upierasz się, by zajmować wysoką pozycję. Sam wystawiasz się na ogień, żeby się upiec. Sam zadałeś sobie ranę. Jeżeli nie chcesz piec się w ogniu, powinieneś porzucić wszystkie te tytuły i aureole oraz powiedzieć braciom i siostrom o swoich prawdziwych stanach i myślach, jakie masz w sercu. Dzięki temu bracia i siostry będą mogli traktować cię właściwie, a ty nie będziesz musiał się już maskować. Czy teraz gdy się otworzyłeś i rzuciłeś światło na swój prawdziwy stan, twoje serce nie czuje się swobodniejsze i bardziej zrelaksowane? Po co nieść na plecach tak ciężkie brzemię? Jeżeli ujawnisz swój prawdziwy stan, to czy bracia i siostry rzeczywiście będą patrzeć na ciebie z góry? Czy naprawdę cię porzucą? Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie: bracia i siostry cię zaakceptują i będą podziwiać cię za to, że odważyłeś się mówić prosto z serca. Powiedzą, że jesteś uczciwym człowiekiem. Nie utrudni to twojej pracy w Kościele i w żadnym razie nie wpłynie na nią negatywnie. Gdy bracia i siostry rzeczywiście dostrzegą, że masz trudności, sami z siebie udzielą ci pomocy i będą z tobą współpracować. Co wy na to? Czy nie tak właśnie by było? (Tak). Ciągłe zakładanie maski po to, by inni patrzyli na ciebie z podziwem, jest czymś najgłupszym. Najlepiej jest być zwyczajnym człowiekiem o normalnym sercu, zdolnym do tego, by otworzyć się przed wybrańcami Boga w czysty i prosty sposób, a także często angażować się w szczere rozmowy. Nigdy nie gódź się na ludzki podziw, zachwyt, przesadne pochwały czy pochlebne słowa. Wszystkie te rzeczy należy odrzucić. Niektórzy ludzie mogą na przykład zapytać: „Jesteś profesorem na uniwersytecie? Skoro jesteś tak światły, to z pewnością doskonale rozumiesz prawdę”. Odpowiedz im: „Jaki ze mnie profesor? Żadna ilość wiedzy nie zastąpi prawdy. Wiedza ta przysporzyła mi wielkiego cierpienia. Jest całkowicie bezużyteczna. Nie myśl o mnie zbyt pochlebnie – jestem tylko zwykłym człowiekiem”. Oczywiście niektórym ludziom trudno jest porzucić swój status. Oni naprawdę chcą być zwykłymi, przeciętnymi ludźmi i zajmować miejsce właściwe istocie stworzonej. Wcale nie chcą w ten sposób cierpieć, lecz nie mogą się przemóc. Stale postrzegają samych siebie jako lepszych i nie potrafią ustąpić z wysokiego stanowiska. To stwarza problemy. Tacy ludzie lubią, gdy inni kręcą się wokół nich, wpatrując się z podziwem. Podoba im się, że ludzie przychodzą do nich ze wszystkimi swoimi problemami, że na nich polegają, słuchają ich i patrzą na nich z podziwem. Podoba im się ludzka wiara w to, że są kimś lepszym, że są ekspertami w każdej dziedzinie, że są wszechwiedzący, a zatem nie ma niczego, czego by nie rozumieli, sądzą nawet, że byłoby cudownie i wspaniale, gdyby ludzie uważali ich za zwycięzców. Nie ma na to lekarstwa. Niektórzy przyjmują komplementy i korony, jakimi inni ich obdarzają, i przez pewien czas odgrywają rolę nadludzi i wielkich postaci. Czują się jednak nieswojo i doświadczają cierpienia. Co powinni zrobić? Ktokolwiek pragnie ci schlebiać, w rzeczywistości wkłada cię do ognia, byś się upiekł, powinieneś więc trzymać się z dala od takiej osoby. Możesz też poszukać okazji, by odkryć przed nią prawdę o swoim skażeniu, opowiedzieć jej o swoim prawdziwym stanie i ujawnić swoje wady i słabości. Tym sposobem nie będzie cię ona czcić ani podziwiać. Czy łatwo to zrobić? Tak, to łatwe. Jeżeli naprawdę nie jesteś w stanie tego uczynić, dowodzi to, że jesteś zbyt arogancki i zarozumiały. Ty rzeczywiście uważasz się za nadczłowieka, za wielką postać, i wcale nie nienawidzisz tego rodzaju usposobienia obecnego w twoim sercu ani nie czujesz do niego odrazy. W związku z tym możesz jedynie czekać na potknięcie, które skompromituje cię w oczach innych. Jeżeli rzeczywiście należysz do osób obdarzonych rozumem, będziesz odczuwać wstręt i obrzydzenie wobec skażonego usposobienia, które stale chce odgrywać nadczłowieka i wielką postać. Przynajmniej to musisz odczuwać. Dopiero wówczas będziesz w stanie znienawidzić siebie i zbuntować się przeciwko ciału. W jaki sposób powinieneś praktykować bycie przeciętną, zwyczajną, normalną osobą? Przede wszystkim powinieneś wyprzeć i porzucić rzeczy, których kurczowo się trzymasz, a które uważasz za tak dobre i wartościowe, a także owe powierzchowne, piękne słówka, za pomocą których inni podziwiają cię i chwalą. Jeśli masz w sercu jasność co do tego, jaką jesteś osobą, jaka jest twoja istota, jakie są twoje wady i jakie skażenie przejawiasz, powinieneś otwarcie omówić to z innymi, aby mogli zobaczyć twój prawdziwy stan, twoje myśli i opinie, by wiedzieli, na ile zdajesz sobie sprawę z tych rzeczy. Cokolwiek robisz, nie udawaj, nie stwarzaj pozorów, nie ukrywaj przed innymi własnego zepsucia i błędów, tak by nikt się o nich nie dowiedział. Tego rodzaju fałszywe zachowanie stanowi przeszkodę w twoim sercu i jest zepsutym usposobieniem, które może powstrzymywać ludzi przed skruchą i zmianą. Musisz się modlić do Boga, poddawać refleksji i analizie takie fałszywe rzeczy jak wygłaszane przez innych pochwały, zaszczyty, którymi cię obsypują i korony, jakimi cię obdarzają. Musisz dostrzegać, jakie szkody te rzeczy ci wyrządzają. Czyniąc to, poznasz własną miarę, osiągniesz samowiedzę i nie będziesz już widzieć w sobie nadczłowieka ani jakiejś wielkiej postaci. Z taką samoświadomością łatwo ci będzie zaakceptować prawdę, przyjąć i dopuścić do serca słowa Boga oraz to, o co Bóg prosi człowieka, zaakceptować zbawienie przez Stwórcę, wytrwać w byciu zwykłym człowiekiem, uczciwym i godnym zaufania, oraz ustanowić normalną relację między tobą – istotą stworzoną, a Bogiem – Stwórcą. Właśnie o to Bóg prosi ludzi i jest to dla nich w pełni możliwe do osiągnięcia. Bóg dopuszcza przed swoje oblicze tylko zwyczajnych, normalnych ludzi. Nie uznaje uwielbienia ze strony tych, którzy udają, lub fałszywych osobistości, wielkich postaci czy nadludzi. Kiedy już porzucisz owe fałszywe aureole, przyznasz, że jesteś zwyczajnym, normalnym człowiekiem i przybędziesz przed oblicze Boga, by poszukiwać prawdy i modlić się do Niego, wówczas serce, które Mu okazujesz, będzie o wiele bardziej szczere, ty zaś poczujesz się o wiele swobodniej. Odczujesz wtedy, że potrzebujesz Bożego wsparcia i pomocy, i będziesz zdolny częściej stawać przed obliczem Boga, by poszukiwać i modlić się do Niego. Powiedzcie Mi, czy waszym zdaniem łatwiej jest być wielkimi postaciami, nadludźmi, czy też zwyczajnymi osobami? (Zwyczajnymi osobami). Teoretycznie łatwo jest być zwyczajną osobą, zaś trudno być wielką postacią czy nadczłowiekiem, gdyż to zawsze przysparza cierpienia. Jednakże gdy ludzie dokonują własnych wyborów i wcielają je w życie, nie mogą powstrzymać się od chęci bycia nadludźmi czy wielkimi postaciami. Nie mogą nad tym zapanować. Wynika to z ich naturoistoty. Dlatego człowiek potrzebuje Bożego zbawienia. Czy będziecie potrafili odpowiedzieć, gdy w przyszłości ktoś zada wam pytanie: „Jak zaprzestać prób stania się nadczłowiekiem i wielką postacią?”. Wszystko, co musicie zrobić, to praktykować metodę, którą przedstawiłem. Bądźcie zwykłymi ludźmi, nie maskujcie się, módlcie się do Boga i nauczcie się łatwo otwierać przed innymi oraz rozmawiać z nimi prosto z serca. Takie praktykowanie w naturalny sposób przyniesie owoce. Stopniowo nauczysz się być zwykłym człowiekiem, nie będziesz już zmęczony życiem, nie będziesz już cierpiał ani odczuwał bólu. Wszyscy ludzie są zwyczajni. Nie ma między nimi żadnej różnicy, z wyjątkiem tego, że mają odmienne indywidualne talenty i mogą się nieco różnić charakterem. Gdyby nie Boże zbawienie i ochrona, wszyscy czyniliby zło i zostaliby srogo ukarani. Jeżeli potrafisz przyznać, że jesteś zwykłym człowiekiem, jeśli potrafisz porzucić ludzkie wyobrażenia i puste iluzje, dążyć do bycia uczciwą osobą i spełniać szczere uczynki, jeśli jesteś w stanie sumiennie podporządkowywać się Bogu, to nie będziesz miał żadnych problemów i w pełni urzeczywistnisz ludzkie podobieństwo. To takie łatwe – dlaczego więc nie ma żadnej ścieżki? To, co teraz powiedziałem, jest bardzo proste. W rzeczywistości tak właśnie się dzieje. Ci, którzy kochają prawdę, są w stanie całkowicie ją zaakceptować. Powiedzą oni również: „W rzeczywistości Bóg nie wymaga zbyt wiele od człowieka. Wszystkie Jego wymagania mogą zostać spełnione dzięki ludzkiemu sumieniu i rozumowi. Właściwe wykonywanie obowiązku nie jest dla człowieka niczym trudnym. Jeżeli ktoś postępuje z serca oraz przejawia wolę i pragnienie wcielenia tego w życie, łatwo to osiągnąć”. Jednakże niektórzy ludzie nie są w stanie tego zrobić. Nie jest to wcale łatwe dla tych, którzy, choć chcą być zwyczajnymi ludźmi, nieustannie żywią ambicje i żądze, pragną być nadludźmi i wielkimi postaciami. Oni stale mają poczucie wyższości i przewagi nad innymi, dlatego całe ich serce i cały umysł są pochłonięte pragnieniem bycia nadczłowiekiem lub wielką postacią. Nie tylko nie chcą oni być zwyczajnymi ludźmi i trwać przy swoim statusie istot stworzonych, lecz także ślubują, że nigdy nie zrezygnują z dążenia do bycia nadludźmi i wielkimi postaciami. Nie ma na to lekarstwa.

Niektórzy ludzie, bez względu na to, co ich spotyka, nie poszukują prawdy ani nie modlą się do Boga. Kierują się jedynie własnymi pragnieniami, talentami i charakterem. Nawet wtedy, gdy modlą się do Boga, tylko wyklepują formułki, w głębi serca myśląc: „To, czy Bóg mnie oświeci, to Jego sprawa. Ja będę po prostu postępować tak, jak uważam za stosowne”. Ludzie ci czują się w pełni zdolni do samodzielnego zajmowania się takimi sprawami i całkowicie kompetentni, by wykonywać swoją pracę. Modlitwa do Boga to dla nich tylko kwestia stwarzania pozorów. Jacy oni są? Czy potrafią przyznać, że są zwyczajnymi, normalnymi ludźmi? Czy są w stanie wejść w rzeczywistość słowa Bożego? (Zupełnie nie). Czy tacy ludzie myślą, że mogą wszystko? (Tak). Wierzą oni, że nawet wtedy, gdy nie postępują zgodnie z Bożymi słowami, są w stanie ze wszystkim sobie poradzić i że, nie poszukując Bożych słów, są zdolni załatwić wszelkie sprawy bez żadnych kłopotów czy trudności. Jaką ścieżką podążają tacy ludzie? Czy jest to ścieżka dążenia do tego, by stać się nadczłowiekiem i wielką postacią? (Tak). Nie ma dla nich znaczenia to, jak wielki wprowadzają zamęt lub jak wiele popełniają wykroczeń. Skoro dokonali tak wielu rzeczy, uzbierali pewne osiągnięcia i poczuli swego rodzaju wyższość, uważają, że dysponują zasobami i umiejętnościami. Mają się za ludzi, którzy ciężko pracowali i wiele osiągnęli dla domu Bożego. Nie potrzebują słów Boga. Nie potrzebują dzieła Bożego. Sami mogą wszystko. Tacy ludzie nigdy nie staną przed obliczem Boga. Chełpią się, że nie ma takiej rzeczy, której nie byliby w stanie zrobić. Kiedy coś im się przydarza, nigdy nie modlą się do Boga ani nie poszukują prawdozasad, nie mówiąc już o rozmowie z braćmi i siostrami. Nigdy też nie szukają u Zwierzchnika, nie wspominając już o poszukiwaniu prawdy w Bożych słowach. Uważają, że słowa Boga nie poruszają wielu kwestii i nie dostarczają konkretnych wyjaśnień w wielu sprawach, a zatem mają oni prawo rozwiązywać je na własną rękę. Nie zdając sobie z tego sprawy, odsuwają Boga na bok. Gardzą innymi ludźmi i ich tratują, nawet o tym nie wiedząc. Podążają drogą prowadzącą do tego, by stać się osobistościami, wielkimi postaciami i nadludźmi. W ostatecznym rozrachunku tego typu człowiek nie jest w stanie trwać niewzruszenie. Gdybyś poprosił go, by nauczył się przyznawać, że jest zwyczajną osobą, zdolną do popełniania błędów i wykroczeń, ponoszącą porażki i mającą wiele wad i słabości, czy byłby w stanie to zrobić? (Nie). Czy gdybyś powiedział mu, by zdjął owe aureole i korony, zrezygnował z głębokiego szacunku, jakim darzą go bracia i siostry, oraz porzucił swój prestiż i status w Kościele, zgodziłby się na to? (Nie). Zapytałby: „Jakże mógłbym tak beztrosko zrezygnować ze sławy i koron, na które ciężko zapracowałem? Nie jestem aż tak głupi!”. On skwapliwie pragnie, by jeszcze więcej osób traktowało go jak nadczłowieka i wielką postać. Nie chce, by ludzie dostrzegali jego wady i słabości ani by traktowali go jak zwykłego człowieka. Tym bardziej nie podoba mu się, gdy ludzie obnażają jego błędy, porażki i postępki. Czy taki człowiek jest zdolny często stawać przed obliczem Boga, by się modlić i szukać prawdy? (Nie jest w stanie). Nawet gdyby taki ktoś przyszedł przed oblicze Boga, by się modlić, to czy miałby szczere serce? Nie. Wszystko, co mówi i czyni, służy ozdobieniu głowy koroną i zdobyciu prestiżu. Robi wszystko na pokaz, ale nie zaakceptuje Bożej kontroli i nie jest w stanie ofiarować Bogu szczerego serca, bowiem go nie posiada. W żaden sposób nie jest zdolny pojąć Bożych intencji zawartych w słowie Boga ani działać zgodnie z Jego wymogami. Dlatego nawet wtedy, gdy tego typu człowiek chce poszukiwać prawdy i uwolnić się od pragnienia stania się osobistością czy wielką postacią – nie jest w tym szczery. Nie potrafi zbuntować się przeciwko ciału ani praktykować prawdy. Jaki to typ człowieka? To niedowiarek. To antychryst. Gdy antychryści zdobędą status, wpływy i odrobinę prestiżu wśród ludzi, rzucą się ustanawiać niezależne królestwo, ruszając ścieżką, z której nie ma odwrotu. Bez względu na to, ile razy zaangażujesz ich w omawianie prawdy, ile razy ich przytniesz, na nic się to nie zda. Omawianie prawdy, rozprawianie o świadectwach opartych na doświadczeniu, poszukiwanie miłości do Boga i zaświadczania przed Nim, a także angażowanie się w rozmowy o czystym pojmowaniu i zasadach prawdy w domu Bożym – wszystkie te pozytywne rzeczy zadziałają jedynie w przypadku tych, którzy kochają prawdę i ogromnie pragną Boga. Są one zaś zupełnie bezużyteczne dla osób, które nie kochają prawdy i dążą jedynie do błogosławieństw, oraz dla tych, które lubią odgrywać rolę nadczłowieka czy wielkiej postaci. Wszelkie prawdy, właściwe słowa i pozytywne rzeczy są dla tych, którzy kochają prawdę, miłują słowo Boże i ogromnie pragną Boga. Wysłuchawszy prawdy, ludzie nieposiadający takich kwalifikacji również powiedzą, że jest ona słuszna i dobra, lecz będą się nad nią zastanawiać i pytać: „Po co żyję? Żyję dla prestiżu, statusu, koron, aureoli i Bożych nagród. Czy bez nich nadal zachowuję godność? Jaki sens ma moje życie? Czy wiara w Boga nie jest jedynie środkiem służącym pogoni za nagrodami i koronami? Teraz gdy zapłaciłem cenę tak wielką częścią mego serca i mej krwi, po tak długim oczekiwaniu w końcu nadszedł czas, by Bóg nagrodził dobrych i ukarał złych. Wówczas powinienem otrzymać koronę i nagrodę. Jak mogę to oddać komuś innemu? Po co żyć, będąc normalną, zwyczajną osobą, taką jak wszyscy inni prości ludzie? Nie jestem aż tak głupi!”. Czy dla takiej osoby nie ma lekarstwa? (Nie ma). Nie staraj się przekonać takich ludzi. Prawda nie jest dla nich, a to, czego chcą, nie jest prawdą. Tego rodzaju człowiek szuka jedynie błogosławieństw i koron. Jego pragnienia i ambicje przekraczają granice tego, co jest niezbędne zwykłym ludziom. Niektórzy nie potrafią sobie wyobrazić, dlaczego taka osoba kurczowo trzyma się statusu oraz władzy i nie odpuści. Taka jest istota i wrodzona natura tego typu ludzi. Nie możesz tego pojąć, ponieważ twoja istota różni się od ich istoty, a i oni nie są w stanie cię zrozumieć. Nie mają pojęcia, dlaczego jesteś tak głupi. Nie chcesz gotowych koron, aureoli ani prestiżu, lecz wolisz być zwyczajnym człowiekiem. Uważają to za niepojęte. Tacy ludzie myślą: „Sumiennie dążysz do prawdy, praktykujesz i czynisz to, co mówi ci Bóg, i niezależnie od tego, co Bóg każe ci zrobić, podporządkowujesz się. Jak możesz być tak głupi?”. Uważają oni, że bycie uczciwą osobą oraz praktykowanie prawdy jest głupie, prostackie i tępe. Są przekonani, że dążenie do wiedzy i odgrywanie roli kogoś ponadprzeciętnego jest sprytne z ich strony. Sądząc, że wszystko pojmują, dochodzą do wniosku, że: „bezwartościowe jest życie osoby, która nie cieszy się statusem i prestiżem, nie nosi korony na głowie, nie jest nic warta w oczach ludzi i nie ma autorytetu, by przemawiać. Ten, kto nie żyje dla sławy, musi żyć dla zysku. A jeżeli nie żyje on dla zysku, to musi żyć dla sławy”. Czyż nie jest to szatańska logika? Tacy ludzie żyją zgodnie z logiką szatana i nie ma dla nich lekarstwa. Nigdy nie byliby w stanie przyjąć któregokolwiek z Bożych słów ani żadnych pozytywnych rzeczy czy właściwych rad. Skoro nie mogą tego przyjąć, to co z nimi począć? Słowa, które wypowiadamy, nie są dla nich. Słowa te są skierowane wyłącznie do ludzi o zwykłym człowieczeństwie, jedynie do tych, którzy ogromnie pragną Boga. Są one przeznaczone tylko dla nich. Jedynie tacy ludzie są zdolni uważnie słuchać Bożych słów i je rozważać, dostąpić zrozumienia prawdy, postępować według prawdozasad, wykonywać swoje obowiązki zgodnie z Bożymi wymogami, praktykować i doświadczać słów Boga w zaaranżowanych przez Niego warunkach oraz stopniowo wchodzić w prawdorzeczywistość. Jeśli zaś chodzi o tych, którzy skrywają w swoich sercach pogardę i wrogość wobec pozytywnych rzeczy i słowa Bożego, to nie da się sprawić, by pogodzili się z prowadzeniem nijakiego, niczym niewyróżniającego się życia, byciem przeciętną osobą, sumiennym przychodzeniem przed oblicze Boga oraz poszukiwaniem i oczekiwaniem całym sercem w sprawach, których nie rozumieją. Bycie kimś takim ich nie zadowala. Dlatego nie mogą zostać zbawieni. Nie dla nich zostało stworzone królestwo niebieskie. Rozumiecie? (Rozumiemy). Ktokolwiek jest w stanie być zwyczajną, normalną istotą stworzoną, o jakiej mówi Bóg, i zająć właściwe dla niej miejsce; ktokolwiek jest gotów być ową głupią osobą, na którą inni patrzą z góry; ktokolwiek jest zdolny przyjąć Boże słowa i podporządkować się im bez względu na to, co Bóg mówi, często przychodząc przed Jego oblicze, poszukując Go i mając szczere serce, ten może stać się jednym z owych zwycięzców, o których mówi Bóg. Ten, kto stanie się jednym z owych zwycięzców, ostatecznie otrzyma to, co Bóg obiecał ludzkości. To pewne.

Gdy Bóg ocenia, czy dany człowiek jest dobry, czy zły, czy dąży do prawdy i jest w stanie dostąpić Bożego zbawienia, wówczas bierze pod uwagę to, czy ów człowiek pojmuje Jego słowa, oraz to, jakie ma do nich nastawienie. Rozważa, czy potrafi on praktykować prawdy, które pojmuje. Zastanawia się, czy jest zdolny przyjąć prawdę, będąc przycinanym i poddawanym próbom. Rozpatruje, czy pragnie on Boga i czy przyjmuje Go ze szczerym sercem. Bóg nie ocenia poziomu wykształcenia owego człowieka, jego charakteru, liczby talentów, tego, jak daleko zawędrował ani ile pracy wykonał. Bóg nie bierze tych rzeczy pod uwagę ani też ich nie pragnie. Załóżmy, że wciąż chcesz zanosić swe pragnienia i ambicje Bogu i zamieniać je na nagrody i korony, lecz zawsze odrzucałeś i ignorowałeś Boże słowa. Choć Bóg wypowiedział wiele tysięcy słów, w twoim sercu nie ostało się ani jedno. Nie masz w sercu ani jednego słowa spośród Bożych wezwań, ostrzeżeń, upomnień, osądów, nagan czy nauk. Ani jedno słowo wypowiedziane przez Boga nie stało się dewizą twego serca. Twoje serce nie pamięta ani jednego Bożego słowa, a jednocześnie ty nie płacisz żadnej ceny, by praktykować i wkraczać w słowa Boga. Jeżeli to wszystko jest prawdą, to z Bożej perspektywy twój wynik i przeznaczenie są już ustalone. Jeśli w obecności Boga, Stwórcy, nie godzisz się na bycie zwyczajnym czy przeciętnym człowiekiem; jeśli ośmielasz się zachowywać bezczelnie wobec Stwórcy; jeśli zawsze chcesz odgrywać wielką postać, nadczłowieka, niezwykłą jednostkę, i nie pozostajesz na miejscu, które wyznaczył ci Bóg, to czego jeszcze od Niego chcesz? Czy Bóg ci to da? Jeżeli ludzie chcą otrzymać to, co obiecał im Bóg, muszą najpierw podążać drogą Boga. To jest ogólna wskazówka. By uzyskać konkretne wytyczne, człowiek musi słuchać Bożych słów i je praktykować. Ta ścieżka nigdy nie zwiedzie go na manowce. Słuchaj Bożych słów i je praktykuj, przekształć je w rzeczywistość swego życia, w podstawę, zasady, kierunek oraz cel tego, co mówisz, jak się zachowujesz, jak wszystko postrzegasz i jak postępujesz. Czyli to, co mówisz i jakie wydajesz osądy, musi znajdować oparcie w Bożych słowach. Ilekroć zdecydujesz się utożsamić z jednym typem osoby, a uniknąć tego drugiego lub go odrzucić – musisz znaleźć oparcie w Bożych słowach. Nawet wtedy, gdy gniewasz się i przeklinasz innych, twoje czyny muszą podlegać zasadom oraz mieć kontekst i zasadniczo odpowiadać prawdzie. Tym sposobem będziesz urzeczywistniać realność słowa Bożego i zyskasz Bożą aprobatę. Poszukiwanie wejścia w prawdorzeczywistość jest procesem polegającym na dążeniu do prawdy i urzeczywistnianiu zwykłego człowieczeństwa po to, by stać się uprawnioną istotą stworzoną. Jest to również proces uwalniania się od prób bycia nadczłowiekiem, kimś wyjątkowym, osobistością czy wielką postacią. Jeżeli chcesz uciec ze ścieżki, na której usiłujesz stać się nadczłowiekiem, osobistością i wielką postacią, czy też od tego rodzaju metody dążenia do celu, musisz najpierw zejść z piedestału, ukorzyć się, przyznać, że jesteś tylko nic nieznaczącym człowiekiem, który nie może nic zrobić bez Bożego przewodnictwa – że jesteś po prostu zwykłą osobą. Musisz przyznać, że będąc poza Bogiem i Jego słowami, jesteś niczym. Jesteś człowiekiem, który gotów jest zaakceptować suwerenność i zarządzenia Stwórcy. Bez tchnienia, które dał ci Bóg – pozbawiony wszystkiego, co On ci dał – jesteś trupem i do niczego się nie nadajesz. Rzecz jasna przyznając to, musisz przyjść przed oblicze Boga i przyjąć wszystkie wypowiedziane przez Niego słowa życia. A co najważniejsze: musisz wejść w rzeczywistość owych wypowiedzianych przez Boga słów, przemienić je w swoje życie, sprawić, by stały się one fundamentem i podstawą twego istnienia i twojej egzystencji, a także uczynić z nich źródło i podporę twego trwania na przestrzeni całego życia. Taka jest Boża intencja i najważniejszy z wymogów, jakie stawia On człowiekowi.

Dziś głównym tematem naszej rozmowy było pytanie o to, jak traktować słowa Boga, jak jeść je i pić, w jaki sposób ludzie powinni je doceniać i praktykować, by wejść w prawdorzeczywistość i dostąpić zbawienia. Przede wszystkim zajęliśmy się omawianiem wagi słowa Bożego. Dokładnie tego wam brakuje, a rzeczy te człowiek powinien posiadać. Gdybym tego w taki sposób nie omówił, nie bylibyście w stanie wyraźnie dostrzec owych rzeczy. Wygląda na to, że macie pewną podświadomą wiedzę, lecz nie potraficie w prosty sposób wyjaśnić tego, co wiecie. To jak pisanie artykułu, gdy zarys jest już nakreślony, lecz ty wciąż nie potrafisz doprecyzować treści. Oto jak wygląda wasza rzeczywista sytuacja. Dzisiejsza rozmowa o tych zagadnieniach jest dla was przypomnieniem i ostrzeżeniem. Słowa Boga są dla każdego człowieka najważniejsze i nie istnieją żadne substytuty prawdy. Kiedy już to zrozumiecie, powinniście mieć przed sobą ścieżkę praktykowania. Musicie dokładać większych starań, by jeść i pić słowa Boga oraz je praktykować, aby wejść w ich rzeczywistość. Co powinieneś zrobić, gdy czujesz, że twoja postawa jest zbyt nikła, że brakuje ci zdolności pojmowania, nie możesz przeniknąć czy dosięgnąć głębokich słów Boga ani ich do siebie zastosować? Zacznij od jedzenia i picia na płyciznach. Zapamiętaj w swoim sercu proste, przystępne słowa, które możesz samodzielnie praktykować, uczyń z nich zasady, jakimi w praktyce będziesz się kierować, i postępuj zgodnie z Bożymi słowami. Jeżeli Bóg mówi ci, byś szedł na wschód – idź na wschód. Jeżeli Bóg mówi ci, byś szedł na zachód – idź na zachód. Jeśli Bóg mówi ci, byś więcej się modlił, to módl się więcej. Czyń wszystko to, co mówi Bóg. Lepiej, by ludzie mieli cię za głupca, niż abyś był kimś, kogo szatan uważałby za bystrego i sprytnego. Prawdziwie inteligentni i mądrzy są jedynie ci, którzy decydują się praktykować prawdę wyłącznie w celu zyskania Bożej aprobaty.

25 września 2021 r.

Wstecz: Aby dobrze wypełniać obowiązek, kluczowe jest zrozumienie prawdy

Dalej: Jak człowiek wchodzi w nowy wiek

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze