Dlaczego boję się, że ktoś okaże się lepszy?

11 grudnia 2022

Autorstwa Rena, Filipiny

W czerwcu 2019 roku przyjęłam nowe dzieło Boże i zaczęłam podlewać nowych wiernych. Niektórzy z nich byli bardzo wdzięczni za moją pomoc, więc byłam bardzo dumna i czułam, że nadaję się do tej pracy. Potem przyjęłam nową wierną i na początku troskliwie ją podlewałam. Później zauważyłam, że szybko się uczy i robi duże postępy, a na każdym spotkaniu widziałam, że dobrze rozumie treści, którymi się dzieli. Czułam, że szybko mnie prześcignie, a kiedy to się stanie, przywódczyni zleci jej podlewanie wszystkich nowych, a ja będę niepotrzebna. Mając to na uwadze, nie chciałam dobrze jej podlewać, tylko omawiałam z nią jakieś powierzchowne kwestie. Raz przywódczyni spytała mnie o tę nową, mówiąc, „Potrzebujemy ludzi do podlewania. Czy ona jest odpowiednia do kultywacji?”. Wcale nie chciałam jej kultywować, bo doskonale wszystko rozumiała i bałam się, że w przyszłości zostanie przywódczynią i moją przełożoną. Powiedziałam więc przywódczyni, „Brak mi rozeznania. Może ktoś inny powie ci więcej”. Gdy się dowiedziałam, że przywódczyni z nią rozmawiała, poczułam zazdrość i lęk. Często myślałam, „Może będzie kultywowana i awansuje, a może nawet mnie zastąpi”. Później kościół został podzielony i tamta przeniosła się do drugiego kościoła. Kilka miesięcy później dowiedziałam się, że została przywódczynią kościoła. Byłam zszokowana szybkością jej postępów! Pogratulowałam jej i powiedziałam, że się cieszę, ale w głębi duszy byłam zazdrosna. Dlaczego tak szybko została przywódczynią, podczas gdy ja wciąż podlewałam? Byłam zawiedziona, więc zaczęłam bardzo się starać przy podlewaniu, żeby udowodnić przełożonej, że też nadaję się na przywódczynię kościoła.

Później też zostałam przywódczynią kościoła, ale wciąż byłam zazdrosna, gdy spotykałam kogoś lepszego ode mnie. Raz rozmawiałam z przywódcami i diakonami, jak wspierać nowych wiernych, a diakonka ewangelizacyjna podzieliła się swoimi myślami. Starsza przywódczyni oraz reszta grupy pochwalili jej sugestie. Próbowaliśmy wspierać i podlewać nowych wiernych zgodnie z sugestiami diakonki. Były bardzo efektywne. Nowi wierni przychodzili na spotkania i podejmowali obowiązki. Diakonka też efektywnie głosiła ewangelię. Byłam trochę zazdrosna. Myślałam, „Diakonka głosi ewangelię lepiej ode mnie. Muszę się poprawić i więcej się nauczyć”. Później spytałam diakonkę, jak długo wypełnia obowiązki. Odpowiedziała, „Sześć miesięcy”. Byłam zaskoczona: Tylko sześć miesięcy? Było mi wstyd, bo ja przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego dwa lata wcześniej, najdawniej z całej grupy, a byłam jak początkująca, której brakuje pomysłów. Potem zawsze się z nią porównywałam. Gdy zobaczyłam, że jest zdolną pracownicą i zawsze ma dobre metody i sposoby nadzorowania pracy, zazdrościłam jeszcze bardziej. Myślałam, „Jeśli ona zawsze ma dobre pomysły podczas dyskusji o pracy, przełożona zobaczy, że ma dobry charakter i wyszkoli ją na przywódczynię. Czy nie zajmie ona mojego miejsca?”. Raz diakonka ewangelizacyjna nie przyszła na spotkanie, bo była zajęta inną pracą. Potem spytała mnie, czego dowiedzieliśmy się na spotkaniu. Nie chciałam jej powiedzieć, więc odparłam, że nie pamiętam. Później zauważyłam, że przełożona często z nią rozmawia, a ze mną robi to rzadko. Do mnie rozzłościło. Pomyślałam, „Jeśli nie będziesz ze mną rozmawiać, nie będę wypełniała obowiązków”. Chciałam tylko zmienić obowiązki na takie, dzięki którym wszyscy by mnie podziwiali. Myślałam, że jeśli będę efektywnie głosić ewangelię, bracia i siostry będą mieć o mnie dobre zdanie, więc zaczęłam to robić i odłożyłam na bok podlewanie nowych. Przełożona wysłała mi przypomnienie, bym szybko wyjaśniła i rozwiązała problemy nowych wiernych, a ja odpisałam, „Jasne, wkrótce się z nimi spotkam”. Ale obchodziło mnie tylko głoszenie ewangelii, i wcale się z nimi nie spotkałam. W tamtym czasie problemy nowych wiernych nie zostały rozwiązane na czas, a spotkania były nieregularne. Wkrótce przełożona przysłała wiadomość pytając, dlaczego nowi nie przychodzą i czy mam jakieś trudności. Opowiedziałam jej o swoim stanie. Przełożona omówiła to ze mną, „Jesteś przywódczynią i odpowiadasz za całą pracę kościoła, zwłaszcza za podlewanie nowych wiernych, co jest bardzo ważne. Nie możesz być niedokładna i robić tego byle jak”. Po tym, co od niej usłyszałam, rozpłakałam się. Jej słowa były bardzo ostre. Nie wspomniała o moich wysiłkach przy głoszeniu ewangelii.

Potem zaczęłam rozmyślać o swoim stosunku do obowiązków. Tak długo bałam się, że nowi okażą się lepsi ode mnie, i nie chciałam pozwolić im się prześcignąć. Chcąc zachować pozycję i zyskać respekt braci i sióstr, nie podlewałam ich dobrze, a zwłaszcza tych z dobrym charakterem, ani nie zachęcałam ich do wypełniania obowiązków. Wcale nie wypełniałam swoich zobowiązań. Pomyślałam o słowach Bożych, „Są tacy, którzy zawsze boją się, że inni są od nich lepsi i bardziej wartościowi, że inni będą poważani, podczas gdy oni będą zaniedbywani. Sprawia to, że są wobec innych napastliwi i wykluczają ich. Czyż nie jest to przykład bycia zawistnym wobec ludzi, którzy są zdolniejsi od nich? Czyż takie zachowanie nie jest egoistyczne i nie zasługuje na pogardę? Jakiego rodzaju jest to usposobienie? Jest ono nikczemne! Myślenie tylko o własnych interesach, zaspokajanie jedynie swych własnych pragnień, niebranie pod uwagę innych ludzi ani dobra domu Bożego: ludzie, którzy tak postępują, mają złe usposobienie, a Bóg nie darzy ich miłością(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Wszyscy wykonujecie teraz w pełnym wymiarze swoje obowiązki. Nie ogranicza was w tym ani nie krępuje rodzina, małżeństwo czy majątek. Takie rzeczy macie już za sobą. Jednakże pojęcia, wyobrażenia, wiedza, a także osobiste intencje i pragnienia, które wypełniają wasze głowy, nie zmieniły się i pozostały w swojej pierwotnej postaci. Tak więc we wszystkim, co dotyczy reputacji, statusu albo możliwości stanięcia pośrodku sceny – na przykład gdy ludzie usłyszą, że dom Boży planuje pielęgnować różnego rodzaju talenty – serce każdego człowieka podryguje w oczekiwaniu, a każdy z was zawsze pragnie zyskać rozgłos i być rozpoznawalnym. Wszyscy chcą walczyć o status i reputację; wstydzą się tego, ale czują się źle, jeśli tego nie robią. Odczuwają zazdrość i nienawiść, kiedy widzą, że ktoś się wyróżnia, i zaczynają czuć się urażeni, mają poczucie, że to niesprawiedliwe, i myślą: »Dlaczego to ja nie mogę się wyróżnić? Dlaczego zawsze to innym przypada w udziale cała chwała? Czemu nigdy nie przychodzi kolej na mnie?«. Później czują urazę i usiłują ją stłumić, ale nie są w stanie tego zrobić. Modlą się więc do Boga i przez chwilę czują się lepiej, ale kiedy po raz kolejny znajdują się w takiej sytuacji, nadal nie są w stanie przezwyciężyć swej urazy. Czyż nie ukazuje to niedojrzałej postawy? Kiedy ludzie popadają w takie stany, czy nie znaczy to, że wpadli w pułapkę szatana? To są właśnie okowy skażonej natury szatana, które pętają ludzi(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże wyraźnie ujawniły mój stan. Nie znosiłam, gdy inni byli lepsi ode mnie lub mnie prześcigali. Spotykając nowych, którzy szybko się uczyli i mieli dobry charakter, bałam się, że mnie prześcigną i zajmą moje miejsce, więc nie chciałam dobrze ich podlewać, ani żeby przywódczyni ich kultywowała. Zwłaszcza, gdy pracowałam z diakonką ewangelizacyjną, widząc, że jej kazania są efektywne, że zawsze ma dobre sugestie, i że przełożona zawsze z nią dyskutuje o pracy, zazdrościłam jej, porównywałam się do niej i chciałam, żeby przełożona zauważyła mnie dzięki głoszeniu ewangelii. Myślałam tylko o własnym statusie i o dobrej opinii innych. Wcale nie wypełniałam swoich obowiązków przywódczyni. Było mi bardzo wstyd. Bóg chciał, abym podlewała nowych wiernych, aby mogli położyć fundamenty na prawdziwej drodze, a ja nie liczyłam się z Jego wolą. Troszczyłam się tylko o własne reputację i status, nie podlewałam sumiennie nowych wiernych i nie pomagałam im, przez co nie przychodzili regularnie na spotkania. Czyniłam zło! Zastanowiłam się nad swoimi celami w pracy. Czy robiłam to dla Boga czy dla dobra własnych interesów? Jeśli chciałam zadowolić Boga i brać pod uwagę interesy kościoła, powinnam chcieć szkolić więcej osób do wypełniania obowiązków. Ja tego nie robiłam. Zamiast tego byłam zazdrosna i tłamsiłam zdolne osoby w nadziei, że przywódczyni ich nie zauważy. Zrozumiałam, że wypełniam obowiązki wyłącznie dla własnych interesów i pozycji. Byłam egoistką!

Później, gdy pewna siostra dowiedziała się o moim stanie, przesłała mi fragment słów Bożych. „Niektórzy ludzie wierzą w Boga, ale nie podążają za prawdą. Zawsze żyją według potrzeb ciała, trzymając się cielesnych przyjemności i sycąc samolubne pragnienia. Bez względu na to, przez ile lat tacy ludzie wierzą w Boga, nigdy nie wejdą oni w rzeczywistość prawdy. Jest to znamię zhańbienia Boga. Powiesz: »Nie zrobiłem nic, co opiera się Bogu – jak zhańbiłem Boga?«. Wszystkie twoje idee i myśli są złe. W intencjach, celach i motywacjach przyświecających twoim działaniom oraz w konsekwencjach tego, co robisz – pod każdym względem dajesz satysfakcję szatanowi, będąc jego pośmiewiskiem i pozwalając, by coś na ciebie miał. Nie zrodziło się w tobie żadne świadectwo, jakie powinien nieść chrześcijanin. Jesteś kimś, kto należy do szatana. We wszystkim hańbisz imię Boga i nie masz prawdziwego świadectwa. Czy Bóg będzie pamiętać o tym, co zrobiłeś? Ostatecznie jaki wniosek wyciągnie Bóg odnośnie twoich działań i obowiązku, jaki wypełniałeś? Czy nie musi z tego coś wyniknąć, jakieś oświadczenie? W Biblii Pan Jezus mówi: »Wielu powie mi tego dnia: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w twoim imieniu i w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w twoim imieniu nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem. Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość« (Mt 7:22-23). Dlaczego Pan Jezus tak powiedział? Dlaczego tak wielu z tych, którzy nauczali, wypędzali demony i dokonywali wielu cudów w imię Pana, zostało złoczyńcami? Stało się tak dlatego, że nie przyjęli oni prawdy wyrażonej przez Pana Jezusa, nie zachowywali przykazań Pana Jezusa i nie mieli w swoich sercach miłości do prawdy. Chcieli tylko wymienić swoją pracę, cierpienie i ofiary dla Pana na błogosławieństwa królestwa niebieskiego. To jest ubijanie targu z Bogiem, wykorzystywanie i oszukiwanie Boga, więc Pan Jezus znienawidził ich i potępił ich jako złoczyńców. Dziś ludzie przyjmują sąd i karcenie słowami Boga, ale niektórzy nadal dążą do zdobycia reputacji i statusu, zawsze chcą się wyróżniać, zawsze chcą być przywódcami i pracownikami oraz zdobywać reputację i status. Chociaż wszyscy oni mówią, że wierzą w Boga i podążają za Bogiem oraz że ponoszą koszty dla Boga, to jednak wykonują swoje obowiązki, aby zdobyć sławę, korzyści i status, i zawsze snują własne intrygi. Nie są posłuszni ani lojalni wobec Boga, działają arbitralnie, wcale nie zastanawiając się nad sobą, i tak stali się złoczyńcami. Bóg nienawidzi takich złoczyńców i ich nie zbawia(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Czytanie tego fragmentu słów Bożych poruszyło moje serce. Ci, co czynią zło, o którym mówi Bóg, to nie są niewierzący, to ludzie którzy wierzą w Boga. Podążają za Nim, ponoszą koszty, głoszą ewangelię i pracują w różnych miejscach i znoszą trudności, ale wypełniają obowiązki dla dobra własnych prestiżu i statutu po to, by ich podziwiano albo dla nagród i korony. Nie mogą być lojalni wobec Boga, nie potrafią praktykować prawdy i słuchać Boga, więc Pan Jezus powiedział, „Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość(Mt 7:23). Wierzyłam w Boga od dwóch lat, porzuciłam studia, by wypełniać obowiązki w kościele, cierpiałam i ponosiłam koszty, ale moim celem nie było zadowolić Boga. Chciałam być najlepsza w kościele, aby bracia, siostry i przywódczyni dobrze o mnie myśleli, i dlatego tak bardzo próbowałam się wyróżniać. Ale chciałam tylko zaspokoić własne pragnienie i żyłam zgodnie z moim szatańskim usposobieniem. Moj uczynki nie były dobre, to były złe uczynki. Wypełniałam obowiązki mając złe intencje, czego Bóg nienawidzi, i gdybym robiła tak dalej, mogłabym tylko ponieść karę, bo Bóg nie pochwala takiej wiary. Bóg powiedziałby, „Odejdź ode mnie, nie znam cię!”. Gdy to zrozumiałam, przestraszyłam się. Chciałam okazać skruchę i już nie zazdrościć braciom i siostrom, więc modliłam się do Boga prosząc o przewodnictwo.

Później znalazłam w sobie odwagę, by opowiedzieć o swoim zepsuciu przełożonej. Zamiast mnie oskarżać, podzieliła się ze mną swoim doświadczeniem. Przesłała mi też fragment słów Bożych. „Bycie przywódcą kościoła nie polega tylko na tym, by się nauczyć używać prawdy do rozwiązywania problemów, ale również na tym, by odkrywać i kształtować ludzi utalentowanych, których absolutnie nie wolno tłamsić i wobec których nie wolno okazywać zawiści. Takie praktykowanie przynosi korzyść dziełu kościoła. Jeśli potrafisz ukształtować kilka osób podążających za prawdą tak, by dobrze współpracowały z tobą we wszystkim, co robisz, i na koniec wszyscy będziecie mieć świadectwa tych doświadczeń, to będziesz kompetentnym przywódcą. Jeśli nauczysz się postępować we wszystkim zgodnie z zasadami, wykażesz się wtedy właściwą lojalnością. (…) Jeśli naprawdę potrafisz liczyć się z wolą Boga, wówczas będziesz umiał sprawiedliwie traktować innych ludzi. Jeśli promujesz dobrą osobę i pozwalasz jej się szkolić i pełnić obowiązek, dzięki czemu dom Boży zyska utalentowaną osobę, czyż nie łatwiej będzie ci wtedy wykonywać twoją pracę? Czy w ten sposób nie wykażesz należytej lojalności w tym obowiązku? Jest to dobry uczynek przed Bogiem; jest to minimum sumienia i rozsądku, jakie powinien posiadać ten, kto jest przywódcą. Ci, którzy są zdolni wcielać prawdę w życie, potrafią zaakceptować Bożą kontrolę nad swymi działaniami. Kiedy akceptujesz Bożą kontrolę, masz serce na właściwym miejscu. Jeśli robisz coś tylko po to, by inni widzieli, i zawsze chcesz zyskać pochwały i podziw innych ludzi, ale nie akceptujesz Bożej kontroli, czy Bóg nadal jest w twoim sercu? Tacy ludzie nie oddają Bogu czci. Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych korzyściach, nie myśl o ludzkich interesach i nie zważaj na własną dumę, reputację czy status. Musisz najpierw myśleć o interesach domu Bożego i uczynić z nich swój najważniejszy priorytet. Powinieneś troszczyć się o wolę Bożą i zacząć od zastanowienia się, czy byłeś czysty w wypełnianiu swojego obowiązku, czy byłeś lojalny, czy uniosłeś swoją odpowiedzialność i czy dałeś z siebie wszystko; a także czy w pełni poświęciłeś się swoim obowiązkom i pracy kościoła. Musisz przemyśleć te rzeczy. Rozważaj je często i analizuj, a łatwiej ci będzie dobrze wykonywać swój obowiązek. Jeśli masz słaby charakter, mało doświadczenia bądź nie jesteś biegły w wykonywaniu zaawansowanych zadań, w twojej pracy mogą pojawiać się błędy lub braki, a efekty mogą nie być bardzo dobre, ale starałeś się, jak mogłeś. We wszystkim, co robisz, nie zaspokajasz własnych egoistycznych pragnień i preferencji. Zamiast tego nieustannie zważasz na dzieło kościoła i interesy domu Bożego. Nawet jeśli nie wykonujesz dobrze swojego obowiązku, twoje serce zostało naprawione; jeżeli ponadto potrafisz szukać prawdy, by rozwiązać problemy pojawiające się przy wykonywaniu obowiązku, to twoje pełnienie obowiązku będzie spełniało standardy, a ty będziesz w stanie wejść w rzeczywistość prawdy. To jest niesienie świadectwa(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże wyraźnie określają zasady praktyki. Najważniejsze, by brać pod uwagę interesy kościoła i na pierwszym miejscu stawiać jego dzieło. Gdy masz właściwe podejście, łatwiej jest wypełniać obowiązki. Zdałam sobie też sprawę, że wierzymy w Boga i podążamy za Bogiem, a nie za człowiekiem. Musimy brać pod uwagę Bożą wolę, a nie to, co myślą inni. Jeśli chciałam zadowolić Boga i być kompetentną przywódczynią, powinnam zrezygnować z własnych interesów i znaleźć zdolnych nowych wiernych, wartych kultywowania, by mogli zacząć wypełniać obowiązki i gromadzić dobre uczynki. Tylko tak wypełniałam swoje obowiązki. Bóg jest sprawiedliwy wobec każdego z nas. Nie patrzy na nasz charakter czy status, ale na to, czy potrafimy praktykować prawdę. Gdybym wypełniała obowiązki zgodnie z wymogami Boga i zasadami prawdy, i starała się tak pracować, by to było korzystne dla dzieła kościoła, nawet gdybym miała słaby charakter, Bóg oświeciłby mnie i poprowadził, bym dobrze wypełniała obowiązki. Gdy zrozumiałam wolę Bożą, pomodliłam się do Boga ze skruchą i powiedziałam Mu, że pragnę poświęcić cielesność i wypełniać obowiązki, by Go zadowolić.

Później, kiedy przyjęliśmy więcej nowych wiernych, przywódczyni poprosiła, bym wyszkoliła więcej personelu do podlewania. Znów zaczęłam się martwić, że nowi wierni, których kultywowałam, zajmą moje miejsce, a przywódczyni już nie będzie kultywować mnie. Myśląc w ten sposób, zrozumiałam, że nie powinnam zważać na swój wizerunek i status, tylko na interesy kościoła. Modliłam się do Boga, wspominając Jego słowa, „Bycie przywódcą kościoła nie polega tylko na tym, by się nauczyć używać prawdy do rozwiązywania problemów, ale również na tym, by odkrywać i kształtować ludzi utalentowanych, których absolutnie nie wolno tłamsić i wobec których nie wolno okazywać zawiści. Takie praktykowanie przynosi korzyść dziełu kościoła. Jeśli potrafisz ukształtować kilka osób podążających za prawdą tak, by dobrze współpracowały z tobą we wszystkim, co robisz, i na koniec wszyscy będziecie mieć świadectwa tych doświadczeń, to będziesz kompetentnym przywódcą. Jeśli nauczysz się postępować we wszystkim zgodnie z zasadami, wykażesz się wtedy właściwą lojalnością(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Jako przywódczyni kościoła odpowiadałam za szkolenie nowych wiernych do wypełniania obowiązków. Co więcej, wypełnianie obowiązków to powinność każdego wierzącego w Boga. Gdy zbyt mało ludzi ze sobą współpracuje, to przypomina jazdę autem bez opon, a dzieło kościoła się opóźnia. Gdybym nie szkoliła ludzi, przy takiej liczbie przyjmujących teraz dzieło Boże, nowi nie mogliby być podlewani na czas, ucierpiałoby na tym ich wejście w życie, a także źle wpłynęło to na dzieło kościoła. Potem wybrałam czworo nowych wiernych, którzy wiele rozumieli, szkoliłam ich na przywódców i pozwoliłam im za zmianę prowadzić spotkania. Pomagałam im też podlewać nowych wiernych. Współpracując z nimi miałam więcej czasu, by skupić się na całej pracy, więc wydajność naszej pracy stopniowo się poprawiała. Byłam szczęśliwa, gdy nowi wierni robili postępy i wypełniali obowiązki. Czułam spokój i zrozumiałam więcej słów Bożych. Słowa Boga mówią: „Jeśli promujesz dobrą osobę i pozwalasz jej się szkolić i pełnić obowiązek, dzięki czemu dom Boży zyska utalentowaną osobę, czyż nie łatwiej będzie ci wtedy wykonywać twoją pracę? Czy w ten sposób nie wykażesz należytej lojalności w tym obowiązku? Jest to dobry uczynek przed Bogiem; jest to minimum sumienia i rozsądku, jakie powinien posiadać ten, kto jest przywódcą(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Teraz, gdy to rozumiem, i mam pewne osiągnięcia w swojej pracy. Jest to efekt osiągnięty wyłącznie dzięki słowom Bożym.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Uwolniona z domowych kajdan

Autorstwa Cheng Shi, ChinyW czerwcu 2012 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Dzięki lekturze słów Boga...

Połącz się z nami w Messengerze