Czemu tak się boję, że ktoś mnie prześcignie?
Po skończeniu szkoły w 2017 zaczęłam pełnić obowiązek w kościele. Byłam najmłodsza spośród wszystkich i najkrócej wierzyłam w Boga i pełniłam obowiązek, a jednak raz za razem dostawałam awanse, więc zawsze miałam poczucie wyższości. W grudniu powierzono mi kierowanie pracą kilku grup odpowidających za podlewanie. Przywódczyni kościoła przyjechała, by porozmawiać ze mną i zachęcić do dobrego pełnienia obowiązku. Byłam mile połechtana. Przywódczyni z reguły była zajęta, więc pomyślałem, że musi cieszyć się z mojego awansu, skoro do mnie przyjechała. Być może wspomni o mnie innym braciom i siostrom, przez co z pewnością będą mnie podziwiać i chwalić za to, że zostałam awansowana w tak młodym wieku. Na tę myśl byłam bardzo szczęśliwa. Po jakimś czasie zauważyłam, że siostra Ai szybko uczy się podlewania nowych wiernych. Bracia i siostry dobrze o niej mówili i na koniec wybrali na liderkę grupy. Powinno mnie to ucieszyć, ale w moim sercu pojawił się niepokój: „Siostra Ai jest niesamowita i niedługo mogą ją awansować”. Nagle ogarnęło mnie poczucie porażki. Wszyscy skupiali sie na niej i na początku wypadała lepiej niż ja. Jeśli znów dostanie awans, przywódczyni na pewno będzie miała o niej wysokie mniemanie i może rozmawiać o niej z braćmi i siostrami, a wtedy nikt nie będzie miał o mnie dobrej opinii. Nagle poczułam pustkę w sercu i olbrzymi smutek. Nie chciałam, żeby tak się stało, nie chciałam nawet, siostra Ai dalej była liderką grupy.
Miesiąć później zauważyłam, że praca nadzorowana przez siostrę Ai jest dużo mniej efektywna. Przyjrzałam się sprawie i okazało się, że gdy Ai została liderką, wpadła w samozadowolenie, popisywała się i pełniła obowiązek nie szukając zasad, przez co jej praca była mniej skuteczna. Pomyślałam: „Nie kroczy właściwą ścieżką jako liderka, co utrudnia pracę. Czyżby nie nadawała się na liderkę grupy?”. Oczy mi się zaświeciły. Jeśli siostra Ai nie będzie liderką grupy, nie dostanie awansu. Szybko powiedziałam do siostry Liu, mojej partnerki: „Jako liderka grupy goniła za prestiżem i statusem, a wyniki jej pracy się pogorszyły. Nie nadaje się na liderkę grupy”. By przekonać siostrę Liu, dodałam: „Pracowałam wcześniej z siostrą Ai. Wszyscy mówili, że ma słaby charakter i nie będzie dobrą liderką grupy”. Siostra Liu wysłuchała mnie i zasugerowała, bym zgłosiła to przywódczyni. Ale przywódczyni odpisała mi, mówiąc że siostra Ai tylko chwilowo znajduje się w złym stanie, lecz wciaż potrafi wykonywać praktyczną pracę, i że powinnam bardziej jej pomagać. Po jakimś czasie zauważyłam, że jej stan się nie poprawił. Nie tylko jej nie pomogłam, ale zaczęłam mieć jej dość. Niecierpliwie się z nią rozprawiłam, mówiąc, że nie dąży do prawdy i że kiepskie rezulaty jej pracy wynikają z jej pogoni za prestiżem i statusem. Przez to siostra Ai popadła w jeszcze większe zniechęcenie. Zaczęła definiować siebie, a jej stan się pogarszał, i była coraz bardziej przekonana, że nie może dłużej być liderką grupy. Znowu zgłosiłam to przywódczyni, ale ta odpisała, że siostra Ai umie przyjąć prawdę i potrzebuje trochę czasu, by jej stan się unormował. Nie podobało mi się to. Siostra Ai była w okropnym stanie, więc czemu musiała być liderką grupy? Tak nie mogło być. Musiałam myśleć o pracy kościoła. Napisałam więc do innego przywódcy kościoła: „Gdy siostra Ai została liderką grupy, goniła za prestiżem i statusem, co przyniosło szkody naszej pracy. Nie może być dłużej liderką grupy”. Nie byłam obiektywna i z premedytacją wprowadziłam przywódcę w błąd. W rezultacie zwolnił siostrę Ai. Słyszałam, że potem popadła w zniechęcenie i definiowała siebie. Czułam się trochę winna, ale nie rozmyślałam o tym za dużo.
Po jakimś czasie pewni bracia i siostry napisali, że byliśmy zbyt aroganccy, zwalniając siostrę Ai. Według zasad, potrafiła wykonywać nieco praktycznej pracy i po jej zwolnieniu nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego zastępstwa, więc wyniki naszej pracy dalej były słabe. Przeczytawszy ten list, trochę się przestraszyłam. Wiedziałam, że zakłóciłam pracę kościoła. Pewnego dnia przeczytałam te słowa Boga: „Ponieważ antychryści zabiegają o reputację i status, z pewnością starają się je podtrzymać swoją mową i działaniami. Przedkładają reputację i status nad wszystko inne. Jeśli w otoczeniu antychrysta jest osoba o dobrym charakterze, która dąży do prawdy, cieszy się pewnym prestiżem wśród braci i sióstr, jest wybrana na lidera grupy i spotyka się z uznaniem i pochwałami ze strony wszystkich braci i sióstr, to co na to antychryst? Z pewnością będzie nieszczęśliwy i będzie go zżerać zazdrość. A jeśli będzie o tę osobę naprawdę zazdrosny, to co zrobi? Po pierwsze, skalkuluje to sobie w ten sposób: »Charakter tej osoby nie jest zły. Wie co nieco o pracy – w rzeczywistości jest lepsza ode mnie. Byłoby to korzystne dla domu Bożego, ale nie dla mnie. Czy on nie pozbawi mnie statusu? A co, jeśli faktycznie mnie zastąpi? Czy nie byłbym wtedy w kłopocie? Muszę uprzedzić jego ruch. Jeśli pewnego dnia rozwinie skrzydła, to nie będę mógł już sobie z nim łatwo poradzić. Czy wtedy nie będzie za późno? Lepiej wykonać ruch wcześniej niż później; jeśli będę czekał zbyt długo, on będzie miał nade mną przewagę. Co więc powinienem zrobić? Gdzie dokładnie powinienem wykonać swój ruch? Muszę znaleźć jakiś pretekst, jakąś okazję«. Jeśli ktoś chce sprawić, by ktoś inny cierpiał, czy sądzicie, że łatwo mu będzie znaleźć do tego pretekst lub okazję? Jaką sztuczką między innymi posługuje się diabeł? (Kto chce zbić psa, łatwo znajdzie kij). Racja, kto chce zbić psa, łatwo znajdzie kij. Taka właśnie logika, taka sytuacja istnieje w świecie szatana. Z pewnością nie ma nic podobnego tam, gdzie jest Bóg, ale antychryst tak będzie postępował. Antychryst myśli: »Kto chce zbić psa, łatwo znajdzie kij. Oskarżę cię, znajdę okazję, by ci zaszkodzić i dać ci nauczkę, aby bracia i siostry przestali mieć o tobie tak wysokie mniemanie i nie wybrali cię następnym razem na lidera grupy. W ten sposób więcej mi nie zagrozisz, prawda? Jeśli zawczasu wyplenię przyszłe kłopoty i wyeliminuję przeciwnika, wtedy poczuję się pewniej, czyż nie?«. Jeśli w głowie kłębią mu się takie myśli, czy na zewnątrz może wydawać się spokojny? Czy mając naturę antychrysta, jest w stanie stłumić te myśli i nie postąpić zgodnie z nimi? Absolutnie nie. Z pewnością wymyśliłby sposób, aby je zrealizować. To właśnie sprawia, że antychryst jest tak złośliwy” (Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg ujawnia, że antychryści mają podłe usposobienia. Nie cofną się przed niczym, by stłamsić i ukarać tych, którzy zagrażają ich statusowi, nawet przed plotką, oszczerstwem i wrobieniem kogoś. Pojęłam, że doprowadzając do zwolnienia siostry Ai, zachowałam się jak antychryst. Gdy zauważyłam, że robi szybsze postępy niż ja, bałam się, dostanie awans, a wtedy ludzie będą poważać ją, a nie mnie, więc nie mogłam się doczekać, aż popełni błąd i przestanie być liderką. Gdy zobaczyłam, że goni za prestiżem i statusem, a jej praca nie jest wydajna, chciałam użyć tego jako pretekstu, by doprowadzić do jej zwolnienia, i z premedytacją określiłam ją jako osobę o słabym charakterze, by przywódczyni błędnie pomyślała, że Ai ma poważny problem. Kiedy przywódczyni kazała mi jej pomóc, nie zrobiłam tego i miałam nadzieję, że jej stan dalej będzie zły, aż zostanie zwolniona. Gdy zrozumiałam, że ta przywódczyni jej nie zwolni, napisałam do innego przywódcy. W rzeczywistości wiedziałam, że siostra Ai po prostu przejawia skażone usposobienie, że była gotowa zastanowić się nad sobą i okazać skruchę, i że gdyby otrzymała pomoc i wsparcie, mogła dalej pełnić obowiązek, gdy jej stan się unormuje. Ale żeby nie dostała awansu i nie była ceniona przez przywódców, braci i siostry, wykorzystałam jej zepsucie, zbeształam ją i obwiniłam za kiepską wydajność jej pracy, przez co popadła w jeszcze większe zniechęcenie. Nie przestałam, aż jej nie zwolniono. Myśląc o tym, co zrobiłam, pojęłam, że postąpiłam jak antychryst. Byłam podła i podstępna! Pamiętam, że gdy wykonywałam obowiązek razem z siostrą Ai, bardzo mi pomagała, gdy byłam zniechęcona, ale w odwrotnej sytuacji ja nie tylko tego nie zrobiłam, ale jeszcze osądzałam ją za jej plecami, tłamsiłam i karałam. Jak mogłam postąpić tak nieludzko? Kiedy pomyślałam o zniechęceniu, jakie ogarnęło siostrę Ai po zwolnieniu, obwiniałam się i miałam wyrzuty sumienia. Praca jej grupy była mało wydajna od dłuższego czasu, i w dużej mierze sama za to opowiadałam; to ja zakłóciłam dzieło kościoła. Na tę myśl miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia. Tamtej nocy przykryłam się kocem i płakałam. Wiedziałam, że to było wykroczenie, zły uczynek. Przeżywałam prawdziwą udrękę. Na myśl o moim złym uczunku czułam jedynie wyrzuty sumienia. Płacząc, modliłam się do Boga: „Boże, nie będę już tłamsić zdolnych ludzi. Chcę okazać skruchę”.
Później rozmyślałam, jak mogłam zrobić coś takiego i nie mieć wyrzutów sumienia. Przyczytałam w Bożych słowach: „Troska antychrystów o własny status i prestiż wykracza poza troskę przejawianą przez normalnych ludzi i jest częścią ich usposobienia i istoty; nie jest to chwilowe zainteresowanie ani przejściowy wpływ otoczenia, lecz część ich życia, coś, co mają we krwi, a zatem ich istota. To znaczy, że we wszystkim, co antychryst robi, najważniejszy jest jego osobisty status i prestiż, nic poza tym. Dla antychrysta status i prestiż są całym jego życiem i życiowym celem. Cokolwiek robi, pierwsze pytanie brzmi: »Jak to wpłynie na mój status? A na mój prestiż? Czy zrobienie tego podniesie mój prestiż? Czy mój status w oczach innych ludzi wzrośnie?«. To jest pierwsza rzecz, o jakiej myśli, co wystarczająco dowodzi, że ma usposobienie i istotę antychrysta; inaczej nie zastanawiałby się nad tymi problemami. Można powiedzieć, że dla antychrystów status i prestiż nie są jakimś dodatkowym wymogiem ani czymś nieistotnym, bez czego mogliby się obejść. Są częścią natury antychrystów, są w ich kościach, we krwi – są czymś wrodzonym. Antychrystom nie jest obojętne, czy posiadają status i prestiż – nie taka jest ich postawa. Jaka więc ona jest? Status i prestiż są ściśle związane z ich codziennym życiem, ich codziennym stanem, tym, do czego na co dzień dążą. I tak dla antychrystów status i prestiż są ich życiem. Bez względu na to, jak i w jakim środowisku żyją, jaką pracę wykonują, o co zabiegają, jakie są ich cele, jaki jest kierunek ich życia, wszystko kręci się wokół zdobycia dobrej reputacji i wysokiej pozycji. Ten cel się nie zmienia; nigdy nie potrafią odsunąć go na bok. To jest prawdziwe oblicze antychrystów i ich istota” (Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boga ujawniły, że antychryści żyją dla prestiżu i statusu. Uznają status i prestiż za swoje życie, więc walczą o nie z innymi, a nawet tłamszą i karzą ludzi. Według nich, każdy zły czyn jest usprawiedliwiony. Zastanawiałam się i zrozumiałam, że byłam jak antychryst. Lubiłam prestiż i status, być podziwiana i wychwalana, i dążyłam do prestiżu i statusu jako czegoś wartościowego. Gdy mnie awansowano, cieszyłam się szacunkiem jako liderka. Sądziłam nawet, że przywódca wspomni o mnie innym braciom i siostrom i wszyscy będą mnie chwalić. Gdy dostrzegłam, że siostra Ai czyniła szybkie postępy i została liderką grupy, bałam się, że dostanie awans i mnie prześcignie, a wtedy nie będę szanowana. Zanim w grę weszły moje interesy, normalnie dogadywałam się z siostrą Ai, ale potem natychmiast ujawniłam swoją podłość i skorzystałam z podstępnych taktyk, by ją stłamsić. By zachować miejsce w ludzkich sercach, nie wahałam się przeinaczać faktów. Chciałam tylko, by ją zwolniono. Moje pragnienie prestiżu i statusu było zbyt silne. Myślałam tylko o zdobyciu statusu i gdy ją tłamsiłam, nie miałam najmniejszych wyrzutów sumienia. Partia pozwala ludziom, by wierzyli tylko jej i szli tylko za nią, a gdy ktoś zagraża jej dyktatorskiej władzy, Partia całą mocą go obmawia, potępia, tłamsi i prześladuje. By utrzymać swą pozycję, bezlitośnie morduje i krzywdzi niewinnych ludzi, aż wzbudza ninawiść tak Nieba, jak i ludzkości, przez co doszło do wielu naturalnych i spowodowanych przez człowieka katastrof. Gdybym dalej goniła za prestiżem i statusem, mogłabym uczynić niewyobrażalne zło, a na koniec na pewno zostałabym za nie ukarana przez Boga. Czułam się okropnie i nie chciałam tak żyć. Często modliłam się, prosząc Boga, by uwolnił mnie z więzów prestiżu i statusu.
Później przeczytałam dwa fragmenty słów Boga i trochę lepiej zrozumiałam istotę pogoni za prestiżem i statusem. Słowa Boga mówią: „Czym posługuje się szatan, aby utrzymywać człowieka pod kontrolą? (Sławą i zyskiem). Zatem szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, aż ludzie są w stanie myśleć tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan skuwa ludzi niewidzialnymi kajdanami, a ci nie mają siły ani odwagi, aby je zrzucić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i zysk ludzkość unika Boga i zdradza Go, stając się coraz bardziej niegodziwa. W ten zatem sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk” (Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „Ludzie myślą, że kiedy już zdobędą sławę i pieniądze, będą mogli czerpać z nich korzyści w postaci wysokiego statusu i wielkiego bogactwa, a także cieszyć się życiem. Sądzą, że sława i zysk to kapitał, który można wykorzystać, by wieść życie oparte na pogoni za przyjemnościami i lubieżnymi rozkoszami ciała. Właśnie przez wzgląd na sławę i zysk, których ludzie tak pragną, tak chętnie, choć nieświadomie, oddają oni szatanowi swoje ciała, umysły, wszystko, co mają, swoją przyszłość i swoje przeznaczenie. Robią to bez chwili zawahania, ignorując potrzebę odzyskania tego wszystkiego, co oddali. Czy ludzie mogą zachować jakąkolwiek kontrolę nad sobą, gdy już w ten sposób schronili się u szatana i stali się lojalni wobec niego? Z pewnością nie. Znajdują się oni całkowicie i w pełni pod kontrolą szatana. Całkowicie i zupełnie pogrążyli się w impasie i nie są w stanie się wyzwolić” (Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Dopiero po lekturze słów Boga pojęłam, że sławą i statusem szatan deprawuje ludzi. Jeśli chciałam uciec z niewoli sławy i statusu, musiałam wyraźnie zobaczyć, jak szatan kontroluje i krzywdzi ludzi za ich pomocą. Gdy dorastałam, w szkole, społeczeńśtwie i szkole mówiono mi, że w przyszłości mam się wyróżniać z tłumu, bym mogła przynosić zaszczyt sobie i rodzicom i otrzymywać pochwały od ludzi. Zgadzałam się z poglądami takimi jak „Wyróżniać się i przynosić zaszczyt przodkom” czy „Sława w tym życiu trwa przez sto pokoleń”. Zwłaszcza gdy widziałam wielkich i znanych ludzi, pamiętanych i czczonych przez pokolenia, czułam, że tak warto żyć, i bardzo chciałam być taką osobą. Gdy uwierzyłam w Boga i byłam raz za razem awansowana, a ludzie mnie szanowali, miałam nadzieję, że bracia i siostry będą o mnie mówić, tak bym miała miejsce w ich sercach. Byłabym wtedy bardzo zadowolona. Po lekturze słów Boga wiedziałam już, że takie dążenie jest czymś złym. Tylko diabły i szatan chcą zajmować miejsce w sercach ludzi i wywierać na nich trwałe wrażenie. Partia usiłuje się ustawić, sprawić, by ludzie czcili ją jak Boga i szli za nią, i łudzi się, że zajmie miejsce Boga w ludzkich sercach, tak że nawet gdy pprzestanie istnieć, będą jej stawiane pomniki, a ludzie będą ją wychwalać na wieki. Czyż moje usposobienie nie było takie same? Zawsze i wszędzie chciałam mieć miejsce w ludzkich sercach, być chwalona i podziwiana. Miałam wygórowane ambicje. To był ślepy zaułek! Wcześniej zawsze cieszył mnie szacunek ze strony innych i sądziłam, że prestiż i status mogą dać mi szczęście, ale pogoń za statusem przyniosła mi tylko ból i sprawiła, że zraniłam swoją siostrę, czyniłam zło i opierałam się Bogu. Pomyślałam o Pawle, który często świadczył o sobie i szukał podziwu. Wielu wiernych podziwiało go przez dwa tysiące lat, a nawet traktowało jak Boga. Paweł przywiódł ludzi przed siebie i obraził Boże usposobienie, więc został ukarany przez Boga, i do dziś płonie w piekle. To lekcja dla nas!
Poszukałam ścieżki praktyki w Bożych słowach. Słowa Boga mówią: „Kiedy masz ciągłą potrzebę i pragnienie konkurowania o status, musisz zdać sobie sprawę, do jakich złych rzeczy doprowadzi taki stan, jeśli mu się nie zaradzi. Szukaj więc prawdy, nie tracąc czasu, wyeliminuj swoje pragnienie rywalizacji o status, zanim urośnie i dojrzeje, i zastąp je praktykowaniem prawdy. Kiedy będziesz praktykować prawdę, twoje pragnienie rywalizacji o status zmaleje i nie będziesz przeszkadzać w pracy kościoła. W ten sposób Bóg zapamięta i pochwali twoje działania. Co więc staram się podkreślić? Musisz pozbyć się swoich pragnień i ambicji, zanim się urzeczywistnią i doprowadzą do wielkiego nieszczęścia. Jeśli nie zdusisz ich w zarodku, przegapisz wielką szansę; a gdy już doprowadzą do ogromnego nieszczęścia, będzie za późno, by im zaradzić. Jeśli brakuje ci nawet woli wyrzeczenia się cielesności, bardzo trudno będzie ci postawić stopę na ścieżce dążenia do prawdy; jeśli napotkasz niepowodzenia i porażki w swojej pogoni za prestiżem, a nie opamiętasz się, to jesteś w niebezpieczeństwie: istnieje możliwość, że zostaniesz wyrzucony. Kiedy ludzie kochający prawdę spotykają się z jedną lub dwiema porażkami i niepowodzeniami dotyczącymi ich reputacji i statusu, są w stanie całkowicie status i reputację porzucić. Widzą wyraźnie, że nie mają one żadnej wartości; zdecydowali, że nawet jeśli nigdy nie będą mieli statusu, to nadal będą dążyć do prawdy i wykonywać swoje obowiązki właściwie, nadal będą mówić o swoich doświadczeniach i świadectwach, osiągając w ten sposób świadectwo dla Boga. Nawet jeśli są zwykłymi wyznawcami, są w stanie podążać do samego końca i chcą tylko otrzymać Bożą pochwałę. Tylko to są ludzie, którzy autentycznie kochają prawdę i mają determinację. Gdy widzą, że dom Boży wypędził wielu antychrystów i niegodziwców, niektórzy dążący do prawdy obserwują porażkę antychrystów i zastanawiają się nad ścieżką, którą tamci obrali. Z tego czerpią zrozumienie woli Bożej, postanawiają być zwykłymi wyznawcami i skupiają się na dążeniu do prawdy i dobrym wykonywaniu swoich obowiązków. Nawet jeśli Bóg mówi, że są posługującymi lub degeneratami, zadowala ich bycie kimś, kto jest niski w oczach Boga, bycie małym i nieznaczącym wyznawcą, ale takim, który ostatecznie jest nazwany przez Boga akceptowalnym stworzeniem. Tylko taka osoba jest dobra i tylko taką osobę Bóg pochwali” (Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Pomyślałam o Piotrze, Nie dążył do statusu ani nie myślał o tym, czy ludzie go cenią. Skupiał się na dążeniu do miłości do Boga i we wszystkim wymagał od siebie praktykowania prawdy, by zadowolić Boga. Pozornie nie był tak sławny jak Paweł, ale obrał ścieżkę sukcesu. Bóg pochwalił jego dążenie i na koniec go udoskonalił. Paweł nie dążył do prawdy i chociaż czciły go nieprzebrane rzesze ludzi, obrał ścieżkę porażki, a jego usposobienie nigdy się nie zmieniło. Na koniec został odrzucony i ukarany przez Boga. Wierzyłam w Boga przez te lata i chociaż raz za razem dostawałam awanse, nie dążyłam do prawdy i nie ceniłam szansy pełnienia obowiązku. Ciągle dążyłam do sławy i statusu i zmarnowałam otrzymane od Boga okazje na zyskanie prawdy. Z pełneinia mojego obowiązku został mi tylko żal i poczucie długu. Zrozumiałam, że pogoń za statusem w wierze w Boga nie jest właściwą drogą. Najważniejsze jest dążenie do prawdy i postępowanie zgodne z wymaganiami Boga. Tylko wtedy zyskamy Bożą aprobatę i będziemy zbawieni przez Boga. Odkryłam też w Bożych słowach ścieżkę praktyki. Gdy chcę rywalizować o sławę i status, muszę przyjść przed oblicze Boga w modlitwie, porzucić siebie i praktykować prawdę. Tylko tak uniknę kierowania się szatańskim usposobieniem i czynienia rzeczy sprzeciwiających się Bogu.
Później planowaliśmy szkolić siostrę Wang, a potem dać jej awans, by pełniła z nami swój obowiązek. Lecz gdy dostrzegłam, że inni chwalą jej dobry charakter i zdolności rozumienia, zaczęłam się wahać. Była młodsza ode mnie i miała dobry charakter. Jeśli dostanie awans, czy niebawem mnie nie prześcignie? Czy ktokolwiek będzie mnie wtedy podziwiał? Może lepiej jej nie szkolić? Zrozumiałam, ze znów obudziło się we mnie pragnienie prestiżu i statusu, więc od razu pomodliłam się do Boga i porzuciłam siebie. Wiedziałam, że dzieło kościoła wymaga współpracy różnych utalentowanych ludzi. Tłamszenie takich osób rujnuje dzieło kościoła i jest przejawem wrogości wobec Boga. Świadomie porzuciłam więc siebie i zacząłam szkolić siostrę Wang, licząc, że jak najszybciej będzie gotowa do pracy. Takie praktykowanie dało mi poczucie spokoju i bezpieczeństwa.
Dzięki tym doświadczeniom, pojęłam, że bez tego sądu i obnażenie Bożymi słowami nie umiałabym zastanowić się nad sobą. Kierowałyby mną skażone skłonności, czyniłabym zło i cały czas sprzeciwiała się Bogu. Teraz mam odrobinę samowiedzy. To rezultat lektury słów Boga i Jego zbawienie dla mnie.