Choć wciąż młoda, to już nie frywolna
Tak jak mówią słowa Boże: „Jeśli doświadczając dzieła Bożego, ktoś chce przemienić się w kogoś przypominającego człowieka, musi doświadczyć objawienia, karcenia i osądzania płynących z Bożych słów, a w efekcie końcowym będzie mógł się przemienić. To jedyna ścieżka. Gdyby dzieło nie było właśnie takie, ludzie nie mieliby szansy się zmienić. Trzeba to robić właśnie tak, krok po kroku. Ludzie muszą doświadczać osądzania i karcenia oraz ciągłego przycinania i rozprawiania się z nimi. Trzeba ujawniać to, co jest demaskowane w ludzkiej naturze. Ludzie będą mogli kroczyć właściwą ścieżką po ujawnieniu tych rzeczy i ich zrozumieniu. Dopiero po okresie takiego doświadczania i zrozumieniu części prawdy zyskają pewność, że wytrwają” („Rozumienie podobieństw i różnic w ludzkiej naturze” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Teraz opowiem o tym, czego doświadczyłam i co zrozumiałam.
Zaczęłam grać na cytrze w wieku 5 lat, a w akademii muzycznej zrobiłam z niej specjalizację. Kiedy zaczęłam wierzyć w Boga i zobaczyłam, że w domu Bożym było kilka filmów z podkładem na cytrę, byłam podekscytowana. Myślałam: „Gdyby kiedyś powierzono mi ten obowiązek, mogłabym dobrze wykorzystać swój talent i stworzyć piękną muzykę na chwałę Boga”.
W maju 2019 w końcu to się udało. Dołączywszy do grupy, poznałam dwie siostry i pomyślałam: „Wybrano je ze względu na ich talent, lecz moje umiejętności na pewno nie są gorsze”. Później, kiedy je lepiej poznałam, okazało się, że nie znały teorii muzyki i obydwie chciały uczyć się ode mnie. Słysząc to, czułam się wspaniale. Myślałam: „Wybrano mnie do tej grupy spośród wielu braci i sióstr, a wiem więcej niż siostry, z którymi pracuję, więc pewnie jestem najlepsza!”. Później jedna z sióstr powiedziała mi: „Niebawem do grupy dołączy kolejna siostra i ponoć jest na 10. poziomie cytry, a ty na którym jesteś?”. Niewzruszona, pomyślałam: „Nieważne, na jakim jesteś poziomie. To moja specjalizacja i część mnie. Dziesiąty poziom? I co z tego? U zawodowców poziomy wcale się nie liczą”. Z dumą oznajmiłam jej: „Jestem profesjonalistką”. Kilka dni później przybyła siostra Ming. Powiedziała, że po zdaniu testu na poziomie 10. nie grała na cytrze od wielu lat. Słysząc to, pomyślałam: „Chyba tylko ja jestem profesjonalistką w tej grupie. Niedługo pokażę wam wszystkim, jak dobra jestem”. Byłam w stanie skomponować hymn w 2-3 dni, lecz widziałam, że siostry nadal uczą się podstaw teorii muzyki. Czasem całkiem się gubiły, a ja czułam się lepsza od nich. Sądziłam, że ukończone studia naprawdę mnie wyróżniają. Gdy widziałam, że nie umieją komponować bądź popełniają błędy, byłam przekonana, że mam zachowywać się jak nauczyciel i pomagać im się uczyć.
Pamiętam, jak raz komponowałam piosenkę i usłyszałam, jak ktoś gra na cytrze w pokoju obok. Wiedziałam, że to siostra Ming, która ćwiczy, lecz ja nie mogłam powstrzymać uczucia pogardy. Myślałam: „Siostra Ming nie grała już bardzo długo. Idzie jej fatalnie...”. Próbowałam znieść te dźwięki, lecz po chwili nie byłam już w stanie, więc poszłam do niej i powiedziałam: „Cały czas fałszujesz! Jak mogłaś zdać test na poziomie dziesiątym?”. Od razu poczerwieniała ze wstydu i nerwowo mi odpowiedziała: „Za długo już nie grałam, straciłam wprawę. Mogłabyś mnie nauczyć, jak zagrać ten utwór?”. Spojrzałam na nią, mówiąc: „Naprawdę minęło sporo czasu, odkąd grałaś!”. Spuściła głowę i nic nie powiedziała, a ja poczułam się winna. Pomyślałam, że może niesłusznie tak traktuję moją siostrę. Lecz przypomniałam sobie, jak w szkole nawet ostrzej odnosiłam się do młodszych kolegów, więc mój ton wobec niej nie był taki surowy. Zagrałam więc, ona patrzyła, a potem powiedziałam: „Zagraj tak, jak ja, a będzie dobrze”. Potem, kiedy ona zaczęła grać, widziałam, że z nerwów zesztywniały jej dłonie i palce. Po paru dźwiękach znów się pomyliła, więc jeszcze kilka razy jej pokazałam. Lecz gdy nadal się myliła, poczułam do niej niechęć. „Gdy w szkole ja prosiłam kolegów o pomoc w problemach, radziłam sobie po ledwie kilku próbach. Już kilka razy widziałaś, jak to gram, więc czemu ty nie umiesz? Jesteś tępa” – tak pomyślałam. A powiedziałam tak: „Skoro nadal nie umiesz tego zagrać, to szczerze mówiąc, nie chcę cię uczyć”. Spojrzała na mnie, a ja zobaczyłam rozczarowanie w jej oczach. To spojrzenie przeniknęło mnie do szpiku kości. Zrozumiałam, że ją ograniczam. Jak mogłam się tak zachować? Czemu nie byłam trochę cierpliwsza? Ale zaraz pomyślałam: „Poprawiam jedynie jej błędy. Być może teraz cierpi, lecz to ją zmotywuje do szybszej poprawy, więc w efekcie jej pomogę”. Kiedy to zrozumiałam, nie myślałam o tym zbyt wiele. Lecz później odkryłam, że siostra Ming ma coraz mniej entuzjazmu do grania i przestała zadawać mi pytania. Kiedy chciałam poznać powód, odpowiedziała: „Boję się, że jeśli o coś zapytam, to skrytykujesz mnie, więc siedzę cicho. Wolę poczekać, aż zaczniesz ćwiczyć, i podnosić swoje umiejętności słuchając twojej gry”. Kiedy to usłyszałam, przeszyło to moje serce. Nigdy nie sądziłam, że tak ją ograniczę, by bała się zadawać mi pytania, albo że tak bardzo ją zranię. Czułam się z tym źle i myślałam: „Chciałam tylko pomóc jej uczyć się szybciej. Czemu sprawy tak się potoczyły?”. Poprosiłam Boga, by pomógł mi zrozumieć moje problemy,
a potem przeczytałam te Jego słowa: „Skąd bierze się skłonność do arogancji? Czy powoduje ją ktoś, kto się z tobą konsultuje? (Nie, pochodzi z mojej natury). Jak więc twoja natura może doprowadzić cię do takich reakcji i wyrażeń? Jak to się ujawnia? Kiedy tylko ktoś konsultuje z tobą jakąś kwestię, od razu zachowujesz się irracjonalnie, tracisz swoje zwykłe człowieczeństwo i nie potrafisz już dokonywać trafnych ocen. Myślisz: »Pytasz mnie o to – ja to rozumiem! Ja to wiem! Ja to pojmuję! Często mam z tym do czynienia i dobrze to znam – dla mnie to nic wielkiego«. Kiedy myślisz w taki sposób, twoja racjonalność jest normalna czy nienormalna? Kiedy ujawnia się jakiekolwiek skażone usposobienie, ludzka racjonalność przestaje być normalna. Dlatego bez względu na napotkany problem – nawet jeśli ktoś konsultuje się z tobą – nie możesz przybierać wyniosłej postawy. Twoja racjonalność musi pozostać normalna” („Ścieżka do naprawy skażonego usposobienia” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). „Nie bądź zadufany w sobie. Skorzystaj z mocnych stron innych, by zrekompensować własne braki, obserwuj, jak inni żyją według słów Bożych i sprawdź, czy ich życie, działania i mowa są warte naśladowania. Jeśli uważasz innych za gorszych od siebie, to jesteś zadufany w sobie, zarozumiały i nikomu nie przynosisz korzyści” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 22, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu tych słów poczułam się okropnie. Słowa Boże obnażyły wszystkie moje działania i myśli i dopiero wtedy zrozumiałam, że ujawniło się moje aroganckie usposobieni. Wydawało mi się, że jestem wyjątkowa, bo mam muzyczne wykształcenie i wiedzę w tej dziedzinie. Myślałam, że mam wyjątkowy talent. Kiedy siostry czegoś nie rozumiały i pytały mnie, tym bardziej sądziłam, że moje umiejętności i wiedza wyróżniały mnie z tłumu. Czułam się lepsza, więc stawiałam się na pozycji nauczyciela, używając takiegoż nastawienia, kiedy uczyłam moje siostry. Kiedy słyszałam, że siostra Ming nie gra za dobrze, nie tylko nią pogardzałam, ale też od razu ją ganiłam. Wcale nie brałam pod uwagę jej uczuć. Kilka razy pokazałam jej, jak grać, lecz kiedy nadal fałszowała, odzywałam się tak ostro, że czuła się zbyt ograniczona, by ćwiczyć. Tak się bała, że wolała uczyć się sama niż zadawać mi pytania. Byłam tak arogancka, że zatraciłam zwykłe człowieczeństwo. Zważywszy, że nie grała od ponad 10 lat, normalne było, że nauka szła jej trochę wolniej, skoro zaczynała od nowa. Lecz to, że chciała się uczyć wszystkiego od nowa i ciężko ćwiczyć, by spełnić ten obowiązek, było godne podziwu. Zamiast to dostrzec ja nią pogardzałam za jej wady i zgasiłam jej chęć do ćwiczeń. Jak mogłam być tak arogancka i pozbawiona człowieczeństwa? Coraz bardziej uświadamiałam sobie, jak bardzo skażone było moje usposobienie. Musiałam żałować przed Bogiem. Nie mogłam żyć tak dalej. Zaczęłam się więc modlić: „Boże, więzi mnie moje aroganckie usposobienie, a pogardzając moją siostrą, bardzo ją zraniłam. Teraz rozumiem, co zrobiłam, i pragnę żałować przed Tobą. Błagam Cię też, bym mogła wyzbyć się arogancji i zarozumiałości, by wkroczyć w prawdę i urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo”.
Później otworzyłam się na spotkaniu, powiedziałam wszystkim o skażeniu, jakie ujawniłam, i przeprosiłam siostrę Ming. Powiedziałam tak: „Uznałam się za lepszą od was, bo studiowałam muzykę, więc kiedy uczyłam was grać, przyjmowałam wobec was sarkastyczny, poniżający i karcący ton. Przepraszam za krzywdę, jaką wam wyrządziłam. Od dziś chcę wkroczyć w prawdę zwykłego człowieczeństwa. Nie chcę, byście czuli się przeze mnie ograniczani, a jeśli zobaczycie, że ujawniam zepsucie, proszę, byście mi to wytknęli”. Kiedy to powiedziałam, zdziwiłam się, że siostra Ming nie chowa do mnie urazy i ma nadzieję, że będę ją uczyć. Widząc, że choć bardzo raniłam i ograniczałam moją siostrę, ona nie ma do mnie żalu, to pogłębił się mój wstyd. Myślałam: „Od teraz chcę być jej dobrą partnerką i pomagać jej w obowiązkach". Potem, kiedy słyszałam, że siostra Ming fałszuje, czasem nadal nią pogardzałam, lecz od razu zdawałam sobie sprawę, że ujawniam swoje aroganckie usposobienie. Modliłam się do Boga, zmieniałam swoją postawę i w spokojny, przyjazny sposób pomagałam jej się uczyć. Nieco później zdałam sobie sprawę, że nasza relacja się ustabilizowała, a ona szybko łapała wszystko, czego ją uczyłam. W szkole uczyłam się pewnych pieśni miesiącami, a jej wystarczył miesiąc. Z radości dziękowałyśmy Bogu za przewodnictwo.
Lecz mimo tego doświadczenia, poprawy mojego stanu i tego, że pozornie nie byłam już tak arogancka, nadal nie rozumiałam ani nie czułam wstrętu do swojego aroganckiego szatańskiego usposobienia. Dlatego w sprzyjających okolicznościach dawny problem powrócił z impetem. Później grupa zaczęła się uczyć, jak liczyć interwały. Kiedy dostrzegłam, że liczenie idzie siostrze Ming za wolno, chciałam nauczyć ją prostszego sposobu. Siostra Han i siostra Xiaoyue również przyszły nas posłuchać, a niebawem siostra Xiaoyue i siostra Ming umiały liczyć interwały dzięki mojej metodzie. Nie mogłam powstrzymać samozachwyt, gdy widziałam, że to potrafią. Myślałam: „Muzycznie naprawdę nikt mi nie dorównuje”. Czułam, że chcę jedynie mówić dalej i je uczyć, lecz zauważyłam, że siostra Han nie liczy moją metodą i robi to powoli. Myślałam: „Robiąc to po swojemu, ile interwałów będziesz w stanie policzyć w ciągu godziny? Marnujesz tylko czas. Dwie siostry liczą tak, jak je nauczyłam, i są znacznie szybsze”. Powiedziałam jej więc: „Spróbuj zrobić to tak, jak cię nauczyłam”. Miała dziwny wyraz twarzy i powiedziała, że umiała liczyć interwały przed poznaniem mojej metody, ponieważ wcześniej nauczyła się już innej. Lecz po wysłuchaniu moich nauk już nie umie i czuje się kompletnie zdezorientowana. Nie umiałam powstrzymać pogardy do niej. Myślałam: „Mój sposób jest tak prosty, czemu go nie rozumiesz? Dzisiaj nauczę cię tego sposobu. Nie wierzę, że go nie złapiesz!”. Usiadłam więc na taborecie obok niej i przy użyciu rąk objaśniałam jej mój sposób. Powtórzyłam kilkukrotnie, lecz jej mina mówiła mi, że nie rozumie, więc się opanowałam i wyjaśniałam dalej przez kolejne pół godziny. Lecz ona wyglądała na całkiem zawstydzoną, a ja byłam w rozterce. Myślałam: „Może jest za późno, może jest zbyt zmęczona”, więc pozwoliłam jej odpocząć.
Zbudziłam się w środku nocy i zobaczyłam, że siostra Han wciąż liczy interwały. Byłam w szoku. Spytałam ją, czemu wciąż nad tym pracuje, a ona z frustracją w głosie odpowiedziała: „Tak naprawdę to nadal nie rozumiem twojej metody. Umiem liczyć interwały swoją metodą, choć jest wolniejsza. Myślę, że może na razie powinnam jej używać”. Widząc siostrę, która wciąż ciężko pracuje w środku nocy i jej ostrożny wyraz twarzy wobec mnie, poczułam się winna, bo właśnie wtedy zrozumiałam: „Ponownie ograniczam moją siostrę, czyż nie?”.
Więc nazajutrz na spotkaniu poprosiłam, by wszyscy otwarcie mówili o moich wadach. Siostry powiedziały, że przybieram ton autorytetu, że jestem zbyt arogancka, że zawsze je ograniczam i że nalegam, by robiły wszystko po mojemu. Jedna z sióstr powiedziała, że jestem zbyt surowa i powoduję u innych dyskomfort. Kiedy wysłuchałam opinii sióstr, od razu spochmurniałam i poczułam, że twarz mi płonie. Trudno było to przyjąć. Nie mogłam powstrzymać poczucia krzywdy. Myślałam: „Może jestem ciut arogancka, ale pracuję nad tym. Nie może być tak źle, jak to przedstawiają”. Lecz po dłuższym zastanowieniu zrozumiałam, że dzieje się tak, bo Bóg na to pozwala, a ja nie mam prawa się tłumaczyć ani kłócić. Oznaczałoby to odmowę przyjęcia prawdy. Co więcej, ja sama poprosiłam siostry o wskazanie moich niedociągnięć. One szczerze to zrobiły, więc gdybym tego nie przyjęła, czy byłoby to rozsądne? Kiedy to zrozumiałam, pomodliłam się do Boga, prosząc Go, by pozwolił mi zaakceptować uwagi moich sióstr. Po modlitwie poczułam się spokojniejsza i powiedziałam siostrom, że rozważę moje problemy.
Później, podczas modlitwy przeczytałam ten fragment Bożych słów: „Jeśli rzeczywiście posiadasz w sobie prawdę, to ścieżka, którą będziesz kroczył, będzie właściwą ścieżką. Jeśli nie posiada się prawdy, łatwo czynić zło, i będziesz je czynił nawet wbrew sobie. Na przykład, jeśli miałeś w sobie arogancję i zarozumiałość, odkryjesz, że nie jest możliwe, abyś nie przeciwstawiał się Bogu; będziesz zmuszony Mu się przeciwstawiać. Nie będziesz robić tego celowo; będziesz to robić pod dominacją twojej aroganckiej i zarozumiałej natury. Twoja arogancja i zarozumiałość sprawią, że spojrzysz na Boga z góry i będziesz Go postrzegał jako kogoś bez żadnego znaczenia, sprawią, że będziesz się wywyższać, ciągle stawiać siebie na widoku, a w końcu sprawią, że zasiądziesz na miejscu Boga i będziesz nieść świadectwo o sobie samym. W końcu zamienisz własne pomysły, własne myślenie i własne pojęcia w prawdy, które mają być czczone. Zobacz, jak wiele zła czynią ludzie pod władzą swej aroganckiej i zarozumiałej natury!” („Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Dostrzegłszy, co objawiają Boże słowa, w końcu zrozumiałam, że główną przyczyną mojej arogancji oraz tego, jak ograniczałam siostry, było to, że wciąż miałam w sobie arogancką szatańską naturę. Kierując się nią w życiu, zawsze myślałam, że jestem lepsza od innych, więc chciałam mieć we wszystkim decydujące zdanie. Zwłaszcza gdy widziałam, że moje umiejętności są lepsze od innych, stawiałam się nad wszystkimi, byłam jak nauczyciel i żądałam, by wszyscy mnie słuchali i byli mi posłuszni. W odpowiednich warunkach mimowolnie chwaliłam się swoimi umiejętnościami, uważałam własne opinie za kryteria działania, a nawet uważałam je za prawdę i domagałam się posłuszeństwa od innych. Kiedy dostrzegłam, że siostra Han nie liczy interwałów moim sposobem, zezłościłam się i naciskałam na nią, by mnie posłuchała i zmieniła swój sposób. Wcale nie uszanowałam jej uczuć i nie dostrzegłam jej faktycznych trudności. Nie dałam siostrom nawet szansy na swobodne omówienia czy dyskusje. Byłam tak arogancka, że straciłam rozum. W efekcie wcale nie pomagałam siostrom z grupy. Raniłam je tylko i ograniczałam, źle wpływałam na ich obowiązki i utrudniałam wszystkim pracę. Wtedy zdałam sobie sprawę, że kierując się aroganckim usposobieniem, nie tylko nie przypominałam człowieka, ale zaburzałam też obowiązki innych i zakłócałam pracę kościoła. Jak mogłam twierdzić, że pełnię obowiązki, skoro czyniłam jawnie zło i sprzeciwiałam się Bogu? Gdybym nie wyraziła skruchy, Bóg by mnie odrzucił! To, że siostry pomogły mi, wytykając mi wady, było ochroną ze strony Boga. Bez nich nadal żyłabym według swojego aroganckiego usposobienia i nadal czyniłabym dużo zła.
Potem podczas modlitwy trafiłam na kolejny fragment Bożych słów: „Bóg stworzył człowieka, tchnął w niego życie, a także dał mu nieco swego rozumu, swoich zdolności oraz tego, co On ma i czym jest. Po tym, jak Bóg dał człowiekowi to wszystko, człowiek był zdolny czynić niektóre rzeczy niezależnie i samodzielnie myśleć. Jeśli to, co człowiek wymyśla i czyni, jest w oczach Boga dobre, wówczas Bóg akceptuje to i nie wtrąca się. Jeśli to, co człowiek robi, będzie słuszne, wówczas Bóg po prostu pozwoli, by właśnie tak było na zawsze. Tak więc, na co wskazuje zdanie: »jak Adam nazwał każde żywe stworzenie, tak się ono nazywało«? Sugeruje ono, że Bóg nie wniósł żadnych poprawek do imion rozmaitych żywych istot. Jakkolwiek Adam je nazywał, Bóg mówił »Tak« i zapisywał to imię takim, jakie było. Czy Bóg wyrażał jakiekolwiek opinie? Nie, na pewno nie. Co więc tu widzicie? Bóg dał człowiekowi rozum i człowiek wykorzystał swój dany przez Boga rozum do czynienia rzeczy. Jeśli to, co człowiek czyni, jest dobre w oczach Boga, wówczas jest to przez Boga zatwierdzane, uznawane i przyjmowane bez jakiegokolwiek oceniania czy krytycznych uwag. Jest to coś, czego żadna osoba, zły duch czy szatan nie mogą uczynić” (Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Dostrzegłam, że istota Boga nie ma sobie ani krzty arogancji czy zarozumiałości. Kiedy Adam nadał nazwy zwierzętom, Bóg je po prostu przyjął i używał bez żadnego sprzeciwu. Bóg jest Stwórcą, nieporównanie mądrzejszym od ludzi, a jednak On nigdy się nie przechwala i nie wymusza posłuszeństwa. Natomiast daje ludziom przestrzeń i wolność, nie ingeruje, jeśli postępujemy właściwie. Kiedy o tym myślałam, poczułam wstyd. W oczach Boga jestem ledwie drobiną kurzu, a mimo to chciałam wykorzystać swoją specjalistyczną wiedzę i talenty, które On mi dał, wywyższałam się i popisywałam i pogardzałam wszystkimi. Nalegałam też, by inni ludzie mnie słuchali, zmieniając nawet swój ton głosu. Byłam nazbyt arogancka. Moja siostra mogła dobrze wykonać swój obowiązek swoją metodą, lecz ja przymuszałam ją do mojej metody i nie pozwoliłam jej myśleć samodzielnie. Byłem nachalna i dyktatorska. Jak mogłam być tak nierozsądna? Żyłam wedle szatańskiego usposobienia, co było ohydne. Pojęłam, że choćbym nie wiem jakie miała talenty, to nie praktykując prawdy i nie zmieniając szatańskich skłonności, zostanę prędzej czy później odrzucona przez Boga. Myśląc o tym, zaczęłam się bać, nienawidzić siebie i brzydzić się sobą. W modlitwie obiecywałam skruchę, praktykowanie prawdy i porzucenie swojego aroganckiego usposobienia.
Potem przeczytałam dwa fragmenty słów Bożych, które pokazały mi, jak wyzbyć się siebie i swojego aroganckiego usposobienia. „Nie pysznij się. Czy sam możesz podjąć się pracy, nawet jeśli jesteś najlepiej wykwalifikowany lub uważasz, że jesteś lepszy od pozostałych? Czy sam możesz podjąć się pracy, nawet jeśli masz najwyższy status? Nie możesz, nie bez pomocy ze strony wszystkich innych. Dlatego nikt nie powinien być arogancki ani chcieć działać jednostronnie. Trzeba przełknąć dumę, porzucić własne myśli i poglądy, i pracować w harmonii z innymi. Takie osoby praktykują prawdę i są obdarzone człowieczeństwem. Bóg kocha takie osoby i tylko one mogą z oddaniem wykonywać swoje obowiązki. Już samo to jest przejawem oddania” („Zapisy przemówień Chrystusa”). „Bóg obdarza ludzi darami, dając im specjalne umiejętności, a także inteligencję i mądrość. Jak człowiek powinien z nich korzystać? Swojemu obowiązkowi musisz poświęcić swoje specjalne umiejętności, swoje dary, swoją inteligencję i mądrość. Musisz użyć swojego serca i dobrze się zastanowić, by w swój obowiązek włożyć wszystko, co wiesz, wszystko, co rozumiesz, wszystko, co możesz osiągnąć i wszystko, o czym myślisz. Dzięki temu będziesz błogosławiony” („Jedynie będąc uczciwą osobą, możesz urzeczywistnić prawdziwe podobieństwo do człowieka” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Rozważając Boże słowa, zrozumiałam, że Bóg dał mi talent i przeznaczył dla mnie specjalistyczne studia muzyczne, bym mogła dobrze pełnić swoje obowiązki, a nie być arogancka i butna. Zrozumiałam, że każdy ma swoje talenty i braki, a bez względu na swój talent muzyczny ja nigdy nie będę najlepsza we wszystkim, ani nie znaczy to, że mam rzeczywistość prawdy. Zrozumiałam, że mam pracować z innymi, byśmy wzajemnie nadrabiali swoje braki, i współpracować z nimi, by tworzyć dzieła, które świadczą o Bogu. Tylko to jest zgodne z Jego wolą.
Potem, kiedy grałam na cytrze i ćwiczyłam z siostrami, gdy trafiały się miejsca do poprawy, prosiłam Boga o siłę, bym mogła porzucić siebie i cierpliwie je uczyć, a sama uczyłam się dzięki ich mocnym stronom. Później już nie czuły się ograniczane, wykorzystywały swoje talenty w obowiązkach, a z czasem czuły coraz większą wolność. Dzięki Duchowi Świętemu komponowałyśmy znacznie szybciej niż wcześniej, a jakość była coraz lepsza. Później dołączyła do nas siostra, która nigdy nie studiowała teorii muzyki, więc by pomóc jej wszystko szybko pojąć i opanować, opracowałam dla niej kurs od podstaw do tematów zaawansowanych. Sądziłam, że jeśli z niego skorzysta, nauczy się wszystkiego błyskawicznie. Lecz pewnego dnia zapytała mnie o coś, czego nie rozumiała, a kiedy zdałam sobie sprawę, że jej pytanie jest spoza kursu, zaczęłam czuć się nieswojo i pomyślałam: „Opracowałam dla ciebie dobry kurs, a ty się nim nie kierujesz. Zamiast niego korzystasz z innych materiałów. Kiedy się podciągniesz, jeśli tak będziesz się uczyć? Kwestionujesz mój profesjonalizm?”. Kiedy zaczęłam tak myśleć, od razu zrozumiałam, że odzywa się moje aroganckie usposobienie, więc pomodliłam się i wyrzekłam się siebie. Pomyślałam o tym, jak wcześniej kierowałam się aroganckim usposobieniem, sprawiając, że siostry czuły się ograniczane. Tym razem musiałam uszanować jej opinię. Pozwoliłam jej uczyć się po swojemu i we własnym tempie, a nie zmuszałam jej do moich sposobów. Później, kiedy razem pracowałyśmy nad jakimś utworem, ilekroć nasze pomysły bądź poglądy się nie zgadzały, ja świadomie odpuszczałam, a potem to z nią omawiałam, W efekcie nasz utwór był gotowy tydzień później dzięki Bożemu przewodnictwu i błogosławieństwu. Tak jak w słowach Bożych: „Im bardziej wprowadzasz prawdę w życie, tym bardziej jesteś opanowany przez prawdę; tym więcej miłości Boga posiadasz; także im bardziej wprowadzasz prawdę w życie, tym bardziej błogosławiony jesteś przez Boga” (Ci, którzy kochają Boga, będą zawsze żyć w Jego świetle, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło).
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.