Nauczyłam się, jak właściwie traktować ludzi

07 października 2020

Autorstwa Siyuan, Francja

Kilka lat temu wypełniałam obowiązki przywódczyni kościoła. Był tam brat Chen, wyróżniający się dobrym charakterem. Miał jednak aroganckie usposobienie, tłamsił innych. Uwielbiał się popisywać, więc uprzedziłam się do niego i wyrobiłam sobie o nim zdanie. Pewnego dnia powiedział mi, że chce podlewać nowych wyznawców. Nie zgodziłam się, bo wierzył od niedawna i pojmował prawdę jedynie powierzchownie. W reakcji na moją odmowę powiedział: „Mam taki dobry charakter, czemu nie miałbym podlewać innych?” Nie spodobało mi się to i pomyślałam: „Sądzisz, że podlewanie jest takie łatwe? Że możesz to robić, polegając na swoich talentach i charakterze, ale nie rozumiejąc prawdy? Nie pochlebiaj sobie!”. Odrzuciłam prośbę brata Chena i powiedziałam innym o jego arogancji, dając mnóstwo przykładów na jego zepsucie. Niektórzy przyznali mi rację.

Dwa tygodnie później kościół ustalił, że na kolejnych zgromadzeniach będziemy nie tylko czytać słowa Boga, ale też oglądać filmy. Te filmy omawiały prawdę i niosły świadectwo o Bogu, więc mogły nam pomóc w zrozumieniu prawdy. Na następnym spotkaniu brat Chen powiedział: „To świetny plan. Niektórzy przywódcy mówią o banałach podczas zgromadzeń, lepiej oglądać filmy. Na początku z trudem wypełniałem obowiązki, bo nie rozumiałem prawdy. Lecz modliłem się, polegałem na Bogu, czytałem Jego słowa, a te filmy też dużo mi dały. Dzięki nim pojąłem niektóre prawdy. Teraz lepiej wypełniam obowiązki i mam pewne rozeznanie w zasadach. Dużo osiągam”. Uznałam jego słowa za odrażające i nie do przyjęcia, pomyślałam: „Wykorzystujesz każdą okazję, by się popisać. Co za arogancja!”. Spisaliśmy listę spraw do omówienia na następnym spotkaniu, a brat Chen zgłosił się do trzech z nich. Przydzielił też pozostałe sprawy braciom i siostrom. Gdy wyznaczyłam lidera grupy, by poprowadził spotkanie, brat Chen zapytał go: „Na pewno dasz radę?”. Mówił to tak, jakby tylko on potrafił poprowadzić zgromadzenie, wściekłam się i pomyślałam: „Głupcze! Popisujesz się tylko po to, by inni cię podziwiali. Nie dostaniesz tego, czego tak bardzo chcesz”. Zmieniłam plan i nie pozwoliłam mu prowadzić zgromadzenia. W tamtym czasie czułam niechęć do brata Chena z powodu jego zachowania, Uznałam, że jego arogancja nie zna granic. Zaszufladkowałam go jako kogoś, kto się nie zmieni i kto nie nadaje się do wypełniania obowiązków z powodu arogancji. Stwierdziłam, że należy go zastąpić kimś innym.

Pod koniec spotkania poczułam, że ja sama nie zachowuję się w porządku. Zbyt surowo traktowałam brata Chena. Pomodliłam się do Boga: „Boże, wiem, że mój stan ducha jest zły, ale nie wiem, w czym problem, ani jakie zasady prawdy muszę pojąć. Oświeć mnie i poprowadź”. Nazajutrz przeczytałam ten fragment słów Boga: „Zgodnie z którą z zasad powinieneś zatem traktować członków Bożej rodziny? (Traktuj sprawiedliwie każdego bez wyjątku brata i każdą bez wyjątku siostrę!) Jak więc traktować ich sprawiedliwie? Każdy ma drobne wady i braki, a także rozmaite przyzwyczajenia; wszyscy ludzie mają swoje słabości, są zadufani oraz wykazują pewne braki w rozmaitych dziedzinach. Powinieneś pomagać im kochającym sercem, być dla nich tolerancyjnym i wyrozumiałym, i nie być zbyt surowym ani nie denerwować się z byle powodu. W przypadku ludzi młodych lub takich, którzy od niedawna wierzą w Boga, lub dopiero niedawno zaczęli wykonywać swe obowiązki i mają pewne szczególne wymagania, jeśli po prostu wykorzystasz te okoliczności przeciwko nim, to właśnie to oznacza bycie surowym. Ignorujesz zło, jakie wyrządzają owi fałszywi przywódcy i antychryści, a jednocześnie natrafiwszy na pomniejsze niedociągnięcia i wady u swoich braci i sióstr, odmawiasz im swej pomocy, zamiast tego woląc wściekać się o drobiazgi i oceniać ich za ich plecami, sprawiając tym samym, że jeszcze więcej ludzi będzie się im sprzeciwiać, wykluczać ich i poddawać ostracyzmowi. Jakiegoż rodzaju jest to postępowanie? Jest to jedynie robienie pewnych rzeczy w oparciu o własne preferencje i brak umiejętności sprawiedliwego traktowania ludzi, co wskazuje na skażone, szatańskie usposobienie. Jest to występek! Bóg obserwuje, jak ludzie robią różne rzeczy; widzi więc wszystko, co robisz i jak myślisz!(„By osiągnąć prawdę, musisz uczyć się od ludzi, spraw i rzeczy wokół siebie” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Słowa Boga pokazały, jaka jestem, było mi wstyd. Rozprawiałam się z bratem Chenem, kierując się swoim zepsuciem. Od kiedy go poznałam, dostrzegałam jego arogancję w słowach i czynach. Uznałam, że jest młody i bezczelny, że nie zna samego siebie. Przy każdej wzmiance o nim myślałam tylko o jego wadach. Widziałam tylko jego zepsucie, uznając, że jest bezrozumnie arogancki, że tacy ludzie nigdy się nie zmieniają. Nigdy nie traktowałam go sprawiedliwie. Z niechęcią reagowałam na wszystko, co mówił, osądzałam go i uwłaczałam mu w obecności innych, nakłaniając ich by również go wykluczyli i skazali na ostracyzm. Chciałam go nawet odsunąć od obowiązków. Czy nie używałam pozycji przywódczyni, by z nim walczyć? Uznałam swoje opinie za prawdę i kryteria osądzania innych, jakby jedno spojrzenie mówiło mi o kimś wszystko, odsłaniało jego istotę. Byłam arogancka i zarozumiała. Szatan bardzo mnie skaził, nie znałam zasad prawdy i najczęściej miałam absurdalne poglądy, wedle kaprysu osądzałam i potępiałam innych. Gdzie ja podziałam rozum! Nie oddawałam żadnej czci Bogu. Traktowałam innych według własnego widzimisię, jak demon. Byłam odrażająca, wstrętna Bogu. Na myśl o tym czułam się winna.

Później szukałam zasad sprawiedliwego traktowania ludzi i znalazłam je w dwóch fragmentach słów Boga. „To, jak traktować innych, jest wyraźnie powiedziane lub zasugerowane w słowach Boga; to samo podejście, jakie Bóg stosuje wobec ludzkości, jest podejściem, jakie ludzie winni przyjąć w swych wzajemnych stosunkach. Jak zatem Bóg traktuje każdego człowieka, bez wyjątku? Niektórzy ludzie wykazują się niedojrzałą postawą albo są młodzi, albo wierzą w Boga dopiero od niedawna. Bóg może ich postrzegać jako ludzi, którzy nie są z natury źli czy nikczemni; rzecz tylko w tym, że są trochę nieświadomi lub brak im charakteru, bądź w tym, że zostali zanadto skażeni przez społeczeństwo. Nie wkroczyli oni w rzeczywistość prawdy, więc jest im trudno powstrzymać się przed robieniem pewnych głupich rzeczy lub popełnianiem pewnych czynów świadczących o ignorancji. Jednakże z punktu widzenia Boga takie sprawy nie są ważne; Bóg spogląda bowiem jedynie w ludzkie serca. Jeśli ludzie zdecydowani są wkroczyć w rzeczywistość prawdy, zmierzają we właściwym kierunku i to właśnie jest ich celem, wówczas Bóg ich obserwuje, czeka na nich i daje im czas oraz możliwości, które pozwolą im tego dokonać. Bóg wcale nie powala ich jednym ciosem ani nie chwyta ich przewinień, nigdy nie wypuszczając ich z ręki; Bóg nigdy nie traktował ludzi w ten sposób. Niemniej jednak, jeśli ludzie tak właśnie traktują się wzajemnie, to czy nie ukazuje to ich skażonego usposobienia? Na tym właśnie polega ich skażone usposobienie. Musisz przyjrzeć się temu, jak Bóg traktuje ludzi nieświadomych i nierozsądnych; jak traktuje tych, których postawa jest niedojrzała, jak traktuje zwyczajne przejawy skażonego usposobienia ludzkości oraz jak traktuje tych, którzy są nikczemni. Bóg ma rozmaite sposoby traktowania różnych ludzi oraz rozmaite metody zarządzania niezliczonymi stanami różnych ludzi. Musisz zrozumieć zawartą w tych sprawach prawdę. Kiedy już pojmiesz te prawdy, będziesz wiedział, jak ich doświadczać(„By osiągnąć prawdę, musisz uczyć się od ludzi, spraw i rzeczy wokół siebie” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). „Między tobą a inną osobą może zaistnieć niezgodność charakterów i możesz jej nie lubić, ale kiedy razem pracujecie, pozostajesz bezstronny i nie dajesz upustu swojej frustracji podczas pełnienia swoich obowiązków, nie poświęcasz swojego obowiązku, nie wyładowujesz też frustracji na szkodę Bożej rodziny. Możesz postępować zgodnie z zasadami; w takim wypadku masz podstawową cześć dla Boga. Jeśli masz jej nieco więcej, to widząc, że ktoś ma jakieś wady lub słabości – nawet jeśli cię obraził bądź ci zaszkodził – nadal możesz zdobyć się na to, by mu pomóc. Tak byłoby nawet lepiej. Oznaczałoby to, że posiadasz prawdziwe człowieczeństwo, posiadłeś rzeczywistość prawdy i okazujesz cześć Bogu(„Pięć warunków, które ludzie muszą spełnić, zanim wejdą na właściwą ścieżkę wiary w Boga” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”).

Słowa Boga jasno mówią o tym, jak traktować ludzi sprawiedliwie, i o Jego nastawieniu do ludzi. Jeśli chodzi o antychrystów i ludzi złych, Bóg ich nienawidzi, przeklina i karze. Jeśli chodzi o ludzi o słabym charakterze, którzy mają wiele wad i skażonych skłonności, to o ile wierzą w Boga, chcą szukać prawdy i potrafią ją przyjąć, otrzymują od Boga miłość, miłosierdzie i zbawienie. Bóg traktuje każdą osobę zgodnie z odpowiednimi zasadami i wymaga, byśmy traktowali innych zgodnie z zasadami prawdy. Na przykład musimy wybaczać tym, którzy wierzą w Boga. Musimy im pomagać i dać szansę okazać skruchę, zmienić się. Nie możemy atakować ludzi tylko dlatego, że są zepsuci. Bóg tego nie chce. Brat Chen miał dobry charakter i odpowiedzialnie wypełniał obowiązki. Chciał angażować się w dążenie do prawdy. Był nowym wyznawcą, miał niewielkie doświadczenie i arogancką postawę, lecz powinnam była traktować go sprawiedliwe, wedle zasad prawdy. Z miłością mówić o prawdzie, by mu pomóc. Lecz ja mu nie pomagałam, nie chciałam widzieć jego mocnych stron, a wręcz wykluczałam go i osądzałam, widząc jego niedociągnięcia. Miałam tak złośliwą naturę! Jako przywódczyni zawsze uważałam się za lepszą od innych, chciałam mieć ostatnie słowo i słuchać tylko samej siebie, a nie innych. Przez to zrobiłam parę rzeczy, które zakłóciły pracę kościoła. Bóg mnie jednak nie odrzucił, lecz swymi słowami osądzał mnie i dyscyplinował, bym zastanowiła się nad sobą. Dał mi szansę na okazanie skruchy i zmianę. Bóg nigdy nie odrzuca nas tylko dlatego, że jesteśmy zepsuci, lecz robi, co może, aby nas zbawić. Bóg ma takie dobre serce! Myśl o moim zachowaniu i o tym, jak traktowałam brata Chena, sprawiała, że ze wstydu chciałam zapaść się pod ziemię. Okazałam skruchę i modliłam się, chcąc praktykować zasady prawdy i pomóc bratu Chenowi ze szczerego serca.

Omówiłam więc z bratem Chenem niektóre fragmenty słów Bożych, wskazałam mu jego wady. Zaczął rozumieć swoje aroganckie usposobienie i rozpoznał zagrożenie, jakie ono za sobą niesie. Powiedział, że moje ostrzeżenie mu pomogło, że chce się nad sobą zastanowić i szukać prawdy, by wyzbyć się zepsucia. Poruszyły mnie jego słowa, ale poczułam się winna. Nie sądziłam, że jest zdolny do zmiany, a jednak. To ja źle pełniłam obowiązki. Nie próbowałam mu pomóc ze szczerego serca. Byłam arogancka i nieludzka!

Później na zgromadzeniu brat natchniony Duchem Świętym mówił: „Cała zepsuta ludzkość ma aroganckie usposobienie. Nawet ci, którzy miłują prawdę i dążą do tego, by zostać udoskonaleni, są aroganccy i zarozumiali, lecz mimo to mogą dostąpić zbawienia i udoskonalenia. O ile ludzie przyjmują prawdę, przycinanie i napominanie oraz są w stanie zawsze i bezwzględnie poddawać się prawdzie, to droga do zbawienia i udoskonalenia stoi przed nimi otworem. Wszyscy spośród tych, którzy mają dobry charakter i determinację, są aroganccy. Takie są fakty. Wybrani ludzie Boga muszą traktować się wzajemnie tak, jak należy. Nie mogą uznać kogoś za złą osobę, która nie może zostać zbawiona i udoskonalona, tylko dlatego, że jest bardzo arogancka i zarozumiała. (...) Trzeba tu dobrze zrozumieć wolę Boga. Nie ma takiej osoby, która ma dobry charakter i determinację, a jednocześnie wcale nie jest arogancka. Gdyby ktoś taki się znalazł, oznaczałoby to, że zakłada maskę fałszywych pozorów. Cała zepsuta ludzkość ma arogancką i zarozumiałą naturę. To jest niezaprzeczalne” (Rozmowy zwierzchnika). To pomogło mi zrozumieć, jak należy traktować ludzi aroganckich. Oni mogą się zmienić. Trzeba zobaczyć, czy są w stanie szukać prawdy i ją przyjąć. Jeśli są w stanie przyjąć prawdę i Boży sąd, karcenie, przycinanie i napominanie, to mogą się zmienić i zostać udoskonaleni przez Boga. Brat Chen wierzył od niedawna, nie doświadczył więc osądzania i karcenia w dużym stopniu. To normalne, że był tak arogancki. Gdy ujawniło się jego usposobienie, osądziłam go i chciałam go nawet odsunąć od obowiązków. Byłam bardziej arogancka niż on! Myślałam, że o ile dążę do prawdy, to zmieni się moje aroganckie usposobienie, czemu więc brat Chen nie miałby się zmienić? Od siebie nie wymagałam wiele, a od brata Chena bardzo dużo. Byłam niesprawiedliwa wobec niego. Ludzie, którzy mają talenty, zalety i charakter są aroganccy. Ponieważ mają dobry charakter, to szybko pojmują prawdę i są produktywni. Gdy tacy ludzie rozumieją prawdę i postępują według zasad, przynosi to korzyści domowi Boga. Brat Chen miał dobry charakter, więc powinnam mu pomóc i bardziej go wspierać rozmową. Tylko tak spełniłabym wolę Boga.

To doświadczenie pokazało mi, że traktowanie ludzi według zepsutego usposobienia, nie zważając na prawdę, może im tylko zaszkodzić, opóźnić ich wejście w życie i pracę kościoła. To jest wykroczenie, czyn zły. Pojęłam, jak ważne jest, by innych traktować zgodnie z zasadami prawdy. Zyskałam nieco zrozumienia dzięki przewodnictwu słów Boga.

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Koniec z popisami

Autorstwa Mo Wen, HiszpaniaPamiętam, jak w 2018 r. ewangelizowałem w kościele, a później odpowiadałem za ten obowiązek. Dostrzegałem...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze