Jak wyzbyłem się pychy

11 grudnia 2022

Autorstwa Bernard, Kamerun

Kiedyś uważałem się za osobę niezwykle bystrą. Uważałem, że potrafię wszystko zrobić, nie uciekają się do pomocy innych. W szkole czy w domu, gdy ludzie zadawali jakieś pytania, ja umiałem na nie odpowiedzieć, a moi starsi bracia nie, więc patrzyłem na nich z góry. Moi starci bracia mówili, że jestem aroganci, że muszę się zmienić i szanować uczucia innych, ale ja uznałem, że mówią tak, bo mi zazdroszczą, więc nie dbałem wcale o ich zarzuty.

W 2019 roku przyjąłem dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Wkrótce zacząłem podlewać neofitów, którzy dopiero co przyjęli dzieło Boga. Z trzech sióstr, które ze mną współpracowały, dwie przyjęły dzieło Boga przed kilkoma miesiącami. Trzecia z nich, siostra Jonna, pomagała mi w pracy. Wybrano mnie wtedy na lidera grupy, co znaczyło, że byłem w tej grupie najlepszy. Kiedy w trakcie pracy inni sugerowali, żeby coś zrobić inaczej, często się nie zgadzałem i upierałem przy swoim. Na przykład, zawsze po zgromadzeniu dla neofitów siostra Jonna pytała: „Czy zapytać neofitów, czy wszystko zrozumieli?”. Odpowiadałem: „Nie ma takiej potrzeby. Pytałem ich o to na zgromadzeniu, rozumieją, więc nie trzeba ich pytać”. Gdy siostra Jonna mówiła: „Gdy omawiasz prawdę o dziele Boga, powinienieś zagłębić się w szczegóły. To pomoże potencjalnym neofitom szybko zrozumieć, że dzieło Boga jest realne”. Bez zastanowienia odparłem: „Już wszystko powiedziełam. Nie trzeba tego powtarzać”. Czasem siostra Jonna mówiła, żebym wywiedział się o sytuacji neofitów, ale ja nie chciałem. Uważałem, że jako lider grupy to ja powinienem wydawać jej polecenia, a nie że ona mówi mi, co mam robić. Czasem siostra Jonna pytała, czy neofici rozumieją omówienia na zgromadzeniach. Zezłościłem się, widząc, że ona ciągle śledzi, jak wykonuję swoją pracę. Nie była liderką grupy. Nie miała prawa mówić, żebym robił to czy tamto. W tamtym czasie byłem bardzo arogancki. Nie współpracowałem z siostrą Jonną i dwiema innymi. Zazwyczaj sam wspierałem neofitów, a siostrom nie dawałem żadnej pracy. Uznałem, że skoro niedawno przyjęły dzieło Boga i nie rozumiały wielu prawd wizji, mogą źle pracować. Gdy prowadziłem z nimi zgromadzenia, dużo mówiłem, a im nie pozwalałem dojść do słowa. Bałem się, że ich omówienia będą tak słabe, że neofici ich nie zrozumieją. Tak naprawdę neofici rozumieli omówienia moich dwóch sióstr. To ja patrzyłem na nie z góry i nie chciałem pozwolić im na omówienia. Raz, chcąc dać neofitom fundamenty prawdziwej drogi jak najszybciej, miałem zamiar omówić kilka dodatkowych aspektów prawdy, ale siostry powiedziały: „Nie możesz tego zrobić. Nasze zgromadzenie trwa półtorej godziny. Jeśli za dużo będziesz omawiał, zabraknie czasu, a neofici tego nie zrozumieją. Możemy rozłożyć omówienie na kika zgromadzeń”. Ale mi się ich opinie wtedy nie podobały, usiłowałem je przekonać i sprawić, że mnie posłuchają. W końcu musiały się zgodzić. Później podlewaliśmy ponad dwudziestu neofitów. Niemal wszyscy byli obecni na pierwszym zgromadzeniu, ale na kolejne przychodziło ich już coraz mniej. W końcu tylko trzy osoby regularnie uczęszczały na zgromadzenia. Nie zdarzyło mi się coś takiego, od kiedy zacząłem pracę podlewania. Byłem skołowany Pewnego dnia przywódcza zapytał o mój stan i odparłem: „Nie jest dobrze. W ostatnim czasie kiepsko radzę sobie z obowiązkami. Ilekroć prawidłowo prowadzę omówienia z neofitami, pytam ich, czy rozumieją, a oni zawsze mówią, że tak, ale nie mam pojęcia, czemu nie przychodzą na zgromadzenia”. Przywódca powiedział mi: „Zastanów się nad sobą. Czy zrobiłeś coś niewłaściwego, co zniechęciło neofitów do zgromadzeń?”. Przywódca mówił dalej: „Czy zapytałeś siostry, z którymi pracujesz, czy zauważyły jakieś problemy w twoich treściach i metodach podczas podlewania?”. Odparłem: „Nie, nie wydaje mi się, żeby mogły mi udzielić dobrej rady”. Przywódca powiedział: „I tu jest problem. Powinienieś pytać je o opinie zamiast ufać tylko sobie”. Wydawało mi się, że przywódca ma słuszność. Nigdy nie pomyślałem, by zapytać siostry. Zawsze uważałem się za lepszego, więc ich pomysły zdawały się bezużyteczne.

Przywódca przysłał mi potem fragment słowa Bożego. „Kiedy współpracujecie z innymi przy wypełnianiu obowiązków, czy jesteście w stanie otworzyć się na odmienne opinie? Czy jesteście w stanie pozwolić innym mówić? (Do pewnego stopnia. Wcześniej często nie słuchałem sugestii braci i sióstr i upierałem się, żeby robić wszystko po swojemu. Dopiero później, kiedy fakty pokazały, że się myliłem, uświadomiłem sobie, że większość ich sugestii była słuszna, że to rezultat, o którym wszyscy dyskutowali, był tym właściwym, że moje własne poglądy były błędne i miały braki. Po doświadczeniu tego zdałem sobie sprawę, jak ważna jest harmonijna współpraca). Jaką lekcję można z tego wyciągnąć? Czy po tym doświadczeniu odnieśliście jakąś korzyść i zrozumieliście prawdę? Myślicie, że ktokolwiek jest doskonały? Żaden człowiek nie jest doskonały bez względu na swoją siłę, zdolności czy talent. Ludzie muszą to dostrzec – to jest fakt. Taką właśnie postawę ludzie powinni przedstawiać wobec swoich własnych zasług i mocnych stron lub wad; takie racjonalne podejście powinni prezentować ludzie. Z takim podejściem możesz odpowiednio postępować ze swoimi mocnymi i słabymi stronami oraz z mocnymi i słabymi stronami innych, a to pozwoli ci harmonijnie z nimi współpracować. Jeśli zrozumiałeś ten aspekt prawdy i możesz wkroczyć w ten aspekt rzeczywistości prawdy, wtedy możecie harmonijnie żyć w zgodzie ze swoimi braćmi i siostrami, czerpiąc wzajemnie ze swoich mocnych stron, by równoważyć wszelkie słabości, jakie macie. W ten sposób, bez względu na pełnione obowiązki czy podejmowane działania, zawsze będziesz wykonywać je coraz lepiej i mieć Boże błogosławieństwo. Jeśli zawsze myślisz, że jesteś całkiem dobry, a inni w porównaniu z tobą są gorsi, i jeśli zawsze chcesz mieć ostatnie słowo, jest to problematyczne. To jest problem usposobienia. Czy tacy ludzie nie są aroganccy i zarozumiali?(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga wskazywały mój problem. Bóg mówi: „Kiedy współpracujecie z innymi przy wypełnianiu obowiązków, czy jesteście w stanie otworzyć się na odmienne opinie? Czy jesteście w stanie pozwolić innym mówić?”. Patrzy na pytania Boga, zastanawiałem się nad moją współpracą z trzema siostrami w tamtym czasie. Odrzucałem wszystkie ich sugestie. Nawet jeśli ich opinia była słuszna, ja oponowałem, bo nie chciałem, żeby myślały, że jestem od nich gorszy. Uważałem się za najlepszego, więc tylko ja mogłem dawać dobre rady. Byłem liderem grupy, więc powinny być mi posłuszne i mnie słuchać, a nie ja ich. Słowa Boga mówią, że każy ma braki i potrzebuje pomocy, ale ja zawsze myślałem, że jestem najlepszy i przewyższam innych. Czy to nie była pycha? Ze słów Boga wynikało, że On nienawidzi takich ludzi.

Potem przeczytałem inny fragment słów Boga. „Kiedy w trakcie wypełniania przez ludzi obowiązków stale trzeba powtarzać jakąś pracę, największym problemem nie jest brak specjalistycznej wiedzy lub brak doświadczenia, ale to, że są oni zbyt zadufani w sobie i aroganccy, nie pracują harmonijnie, tylko decydują i działają sami – w wyniku czego robią bałagan w pracy i nic nie osiągają, a cały czas i wysiłek idą na marne. Ale najpoważniejszym problemem jest zepsute usposobienie ludzi. Kiedy jest ono zbyt poważne, przestają być dobrymi ludźmi i stają się niegodziwi. Usposobienie niegodziwych ludzi jest znacznie gorsze niż u ludzi o zwykłym zepsutym usposobieniu. Niegodziwi ludzie są skłonni do popełniania nikczemnych czynów, mogą się wtrącać i zakłócać pracę kościoła. Gdy ludzie niegodziwi wykonują swój obowiązek, potrafią jedynie zrobić wszystko źle i namieszać; ich pomoc sprawia więcej kłopotów niż jest warta. Niektórzy ludzie nie są niegodziwi, ale wykonują swoje obowiązki zgodnie ze swoim zepsutym usposobieniem — i oni również nie są w stanie właściwie wykonywać swoich obowiązków. Podsumowując, skażone usposobienie jest ogromną przeszkodą we właściwym wykonywaniu obowiązków. Który aspekt skażonego usposobienia ludzi, waszym zdaniem, ma największy wpływ na skuteczność, z jaką wykonują swoje obowiązki? (Arogancja i przekonanie o własnej nieomylności). A jakie są główne przejawy arogancji i przekonania o własnej nieomylności? Samodzielne podejmowanie decyzji, chodzenie własnymi ścieżkami, niekorzystanie z sugestii innych ludzi, niekonsultowanie się z innymi, brak harmonijnej współpracy i wieczna chęć posiadania ostatniego słowa w każdej sprawie. Nawet jeśli wielu braci i sióstr współpracuje przy wykonywaniu jakiegoś obowiązku i każde z nich zajmuje się swoim zadaniem, pewni liderzy grupy lub przełożeni zawsze chcą mieć ostatnie słowo; cokolwiek robi, nigdy nie współpracuje harmonijnie z innymi, nie rozmawia o tym w społeczności i pochopnie zaczyna robić coś bez osiągnięcia porozumienia. Taka osoba chce, aby wszyscy słuchali tylko jej – i w tym tkwi problem(Właściwe wypełnianie obowiązków wymaga harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Te słowa Boga głęboko mnie poruszyły. Nie rozumiałem, czemu wcześniej nie potrafiłem efektywnie pełnić obowiązków. Dopiero przeczytawszy słowa Boga, pojałem, że to przez moje przesadnie aroganckie usposobienie nie umiałem współpracować. W tym czasie, gdy pracowałem z trzema siostrami, miałem zawsze ostatnie słowo. Gdy dyskutowaliśmy o treściach omówień na zgromadzenia, każdy powinien wyrazić swoją opinię, a potem powinniśmy zdecydować, jaki powinien być temat zgromadzenia, aby zapewnić, że przyniesie ono owoce. Ale ja sam podejmowałem decyzję, nie pytając ich o zdanie, bo myślałem, że moja opinia jest słuszna i nie muszę słuchać innych. Gdy ktoś miał obiekcję, znajdywałem powody, by ją odrzucić. Byłem zbyt arogancki, by przyjąć poradę od innych, więc nie miałem Bożego przewodnictwa i pełniłem obowiązki nieefektywnie. Tym razem moja porażka mnie zdemaskowała.

Potem przywódca przysłał mi dwa fragmenty słów Boga. Bóg mówi: „Jeśli w swoim sercu rzeczywiście rozumiesz prawdę, to będziesz wiedział, jak ją praktykować i być posłusznym Bogu, a wówczas w naturalny sposób wejdziesz na ścieżkę dążenia do prawdy. Jeżeli ścieżka, którą kroczysz, jest tą właściwą i jest zgodna z wolą Boga, wówczas dzieło Ducha Świętego cię nie opuści – a w takim razie prawdopodobieństwo, że zdradzisz Boga, będzie coraz mniejsze. Jeśli nie posiada się prawdy, łatwo czynić zło, i będziesz je czynił nawet wbrew sobie. Na przykład jeśli masz aroganckie, zarozumiałe usposobienie, to nie ma sensu ci mówić, abyś nie przeciwstawiał się Bogu; nic na to nie poradzisz, pozostaje to poza twoją kontrolą. Nie będziesz robić tego celowo; będziesz to robić pod dominacją twojej aroganckiej i zarozumiałej natury. Twoja arogancja i zarozumiałość sprawią, że spojrzysz na Boga z góry i będziesz Go postrzegał jako kogoś bez żadnego znaczenia, sprawią, że będziesz się wywyższać, ciągle stawiać siebie na widoku; sprawią, że będziesz się odnosił pogardliwie do innych i w twoim sercu nie pozostanie nikt oprócz ciebie samego; pozbawią cię miejsca dla Boga w twoim sercu, aż w końcu zasiądziesz na miejscu Boga i będziesz się domagał, by inni ci się podporządkowali, sprawiając, że będziesz czcił swoje myśli, koncepcje i pojęcia, uznając je za prawdę. Tak wiele zła czynią ludzie pod władzą swej aroganckiej i zarozumiałej natury! Aby zaradzić problemowi czynienia zła, najpierw muszą zaradzić swojej naturze. Bez zmiany w usposobieniu nie byłoby możliwe fundamentalne rozwiązanie tego problemu(Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Musisz pamiętać: wypełnianie obowiązków nie jest kwestią podejmowania własnych wysiłków i nie podlega twojemu własnemu zarządzaniu. To nie jest twoja osobista praca, to praca kościoła, a ty tylko wnosisz do niej swoje mocne strony. To, co robisz w Bożym dziele zarządzania, jest tylko niewielką składową ludzkiej współpracy. Tobie przypadła zaledwie drobna, mało znacząca rola, ponosisz znikomą odpowiedzialność. Powinieneś mieć takie poczucie w swoim sercu. Dlatego bez względu na to, ilu ludzi pracuje nad jakimś zadaniem, w obliczu trudności pierwszą rzeczą, jaką każdy powinien zrobić, jest modlitwa do Boga i wspólne omówienie, poszukiwanie prawdy, a następnie ustalenie zasad praktykowania. Kiedy to zrobią, będą mieli ścieżkę do praktyki. Niektórzy ludzie zawsze próbują się popisywać, a kiedy powierza im się odpowiedzialność za pracę, zawsze chcą mieć ostatnie słowo. Co to za zachowanie? To jest bycie prawem dla siebie. Samodzielnie planują to, co robią, nie informując innych i nie omawiając z nikim swoich opinii; nie dzielą się nimi z nikim ani ich nie ujawniają, tylko chowają je ukryte w swoich sercach. Kiedy nadchodzi czas działania, zawsze chcą zadziwić innych swoimi genialnymi wyczynami, sprawić wszystkim wielką niespodziankę, aby inni mieli o nich jak najlepsze zdanie. Czy to jest wypełnianie obowiązku? Oni próbują się popisać; a kiedy zdobędą status i renomę, zaczną prowadzić własną działalność. Czy tacy ludzie nie mają dzikich ambicji? Dlaczego miałbyś nie mówić nikomu, co robisz? Skoro ta praca nie jest tylko twoją pracą, dlaczego miałbyś działać bez omawiania jej z kimkolwiek i podejmować decyzje samodzielnie? Dlaczego miałbyś działać w tajemnicy i w ukryciu, aby nikt o tym nie wiedział? Dlaczego miałbyś zawsze starać się, aby ludzie zważali tylko na ciebie? Najwyraźniej postrzegasz tę pracę jako swoją własną, osobistą pracę. Ty jesteś szefem, a wszyscy dokoła pracownikami, którzy pracują dla ciebie. Czy nie jesteś w kłopocie, gdy cały czas towarzyszy ci takie nastawienie? Czy to, co taka osoba ujawnia, nie jest usposobieniem szatana? Gdy tacy ludzie wykonują obowiązek, prędzej czy później zostaną wyrzuceni(Właściwe wypełnianie obowiązków wymaga harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Czytając słowa Boże, zrozumiałem, że arogancja stała się moją naturą, czymś, co naturalnie przejawiałem. Gdy posiadałem status w kościele, chciałem wykorzystywać to, żeby się popisywać, żeby pokazać, że jestem lepszy od innych, że najlepiej się nadaję na lidera grupy. Chciałem też dowieść swoim współpracownicom, że jestem lepszy od nich i nie trzeba mi ich rady i pomocy. Przez moją arogancję zawsze uważałem, że wszystko wiem i nie ma sensu słuchać innych. Swoje własne myśli uznawałem za prawdę objawioną. Inni mieli robić dokładnie to, co ja chciałem, nie szukałem prawdy i nie polegałem na Bogu. Polegałem tylko na swoim doświadczeniu i charakterze, podlewając neofitów, zmuszałem innych, aby byli mi posłuszni. Czy nie postępowałem jak archanioł? Archanioł był arogancki i nie oddaał czci Bogu. Chciał być z Bogiem na równej stopie, aż w końcu zdradził Boga wraz z innymi aniołami. Żyłem w pułapce mojego aroganckiego usposobienia, nie przyjmowałem prawdy, rządziłem innymi. Sprzeciwiałem się Bogu i zdradzałem Go jak archanioł. Myślałem też o tym, że zanim uwierzyłem w Boga, byłem okropnie arogancki. Z góry patrzyłem na ludzi gorszych ode mnie, w tym moich braci. W dzieciństwie, gdy nie dostałem najlepszej oceny ze sprawdzianu, ojciem mnie głośno łajał: „Musisz być na pierwszym miejscu, musisz być najlepszy ze wszystkich!”. Babcia też często mi mówiła: „Musisz dążyć do tego, żeby być najlepszy, bo wtedy będą cię szanować”. Słysząc, jak mówili mi takie rzeczy, zawsze usiłowałem się wyróżnić i zdobyć pierwsze miejsce, by sprawiać wrażenie silniejszego od innych. Myślałem, że słuchając innych, stawiam się w złym świetle, więc nie chciałem przyjąć porady od nikogo. Dopiero słowa Boga mi uświadomiły, że ta postawa było całkowicie błędna. Zawsze stawiałem się nad innymi i nikomu się nie podporządkowywałem. To szatańskie usposobienie. Gdyby to się nie zmieniło, to nie tylko nie miałbym wyników, pełniąc obowiązki, ale czyniłbym zło, sprzeciwiając się Bogu, który w końcu by mnie ukarał. Lektura słowa Bożego uświadomiła mi też, że obowiązki to nie osobista kariera, jest to misja powierzona mi przez Boga. Gdy napotykam trudności, muszą współpracować z innymi, by je pokonać, a zanim podejmę decyzję, muszę zasięgać porady współpracowników. Jeśli podejmuję decyzje, nie dbając o zdanie innych, i opóźniam pracę kościoła, to czynię zło, w ten sposób pełniąc obowiązki. Gdy to zrozumiałem, chciałem zmienić swoją postawę względem obowiązków i harmonijnie współpracować.

Potem, w czasie ćwiczeń duchowych, trafiłem na ten fragment słowa Bożego. „Jak uważacie, czy trudno jest współpracować z innymi ludźmi? Tak naprawdę, to nie. Można nawet powiedzieć, że jest to łatwe. Ale dlaczego ludzie nadal mają wrażenie, że jest to trudne? Ponieważ mają zepsute usposobienie. Dla tych, którzy posiadają człowieczeństwo, sumienie i rozsądek, współpraca z innymi jest stosunkowo łatwa, a nawet mogą uważać, że jest czymś dającym radość. Nikomu nie jest łatwo wykonywać zadania samodzielnie, bez względu na to, czym się zajmuje lub w jaką dziedzinę jest zaangażowany, zawsze dobrze jest mieć kogoś, kto zwróci nam na coś uwagę i zaoferuje pomoc – jest to o wiele łatwiejsze niż działanie w pojedynkę. Istnieją też ograniczenia obejmujące to, do czego ludzki charakter jest zdolny, ludzie mają ograniczone możliwości doświadczania. Nikt nie może być najlepszy we wszystkim, jedna osoba nie jest w stanie wszystkiego wiedzieć, wszystkiego osiągnąć, wszystkiego się nauczyć – to niemożliwe, i każdy powinien to zrozumieć. A bez względu na to, co robisz, czy to ważne, czy nie, zawsze powinni być ludzie, którzy ci pomogą, udzielą wskazówek, porad i wesprą cię w różnych sprawach. Dzięki temu będziesz robić rzeczy dokładniej, trudniej będzie ci popełniać błędy i mniejsze będzie ryzyko, że zbłądzisz – wszystko to tylko na korzyść(Punkt ósmy: Chcą, by ludzie okazywali posłuszeństwo tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Kontemplując słowa Boga, zrozumiałem, że tylko współpracując z innymi, możemy należycie pełnić obowiązki i urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo. Kiedyś myślałem, że moje współpracownice niedawn przyjęły dzieło Boga i dopiero zaczęły pracę podlewania, więc wiele rzeczy nie rozumieją. Ja zaś wierzyłem w Boga od trzech lat i miałem większe doświadczenie, więc odrzucałem ich opinie i sugestie. W końcu pojąłem, że moje podejście było błędne. Choć wierzyłem w Boga dłużej i miałem większe doświadczenie, nie znaczyło to, że we wszystkim byłem lepszy. Bez współpracy z braćmi i siostrami niemożliwe jest należyte wypełnianie obowiązków. Czasem na zgromadzeniach omawiałem prawdy, które rozumiałem powierzchownie, więc potrzebowałem kogoś, kto omówi je klarownie. Czasem neofici nie mogli przyjść na zgromadzenie, bo byli chorzy, lub przez swoją pracę nie mogli przychodzić regularnie, a ja nie umiałem znaleźć słów Boga, by im pomóc, trzeba mi było współpracowników. Każdy ma szansę, by zostać oświeconym przez Boga. Nie tylko mi Bóg dał oświecenie i charakter. O sobie myślałem jak najlepiej, a innych uważałem za idiotów. To był błąd i to było głupie. Boże oświecenie i przewodnictwo nie zależą od tego, ile mamy doświadczenia, ale od tego, czy szukamy prawdy i ją akceptujemy. Każdy ma swoje mocne strony, jak siostra Jonna, która niosła brzemię obowiązków i często dawała dobre rady. Powinienem był z nią współpracować, uczyć się od niej i nadrabiać własne braki.

Potem starałem się słuchać opinii braci i sióstr, pełniąc obowiązki. Po każdym zgromadzeniu, gdy siostry prosiły, bym spytał neofitów, czy zrozumieli, co było mówione, robiłem to i więcej się już nie opierałem. Gdy siostra prosiła, żebym bardziej szczegółowo prowadził omówienia i próbował rozwiązać problemy neofitów, robiłem, co mówiła. Czasem poddawała mi też dobre pomysły na podlewanie neofitów i ja je stosowałem. Z czasem coraz więcej neofitów przychodziło na zgromadzenia, co mnie uszczęśliwiło. Pomyślałem o tych słowach Boga: „Duch Święty działa nie tylko w ludziach używanych przez Boga, ale również w kościele. Może działać w każdym. Może teraz działać w tobie i doświadczysz Jego działania. W następnej chwili może zacząć działać w kimś innym, a w takim razie musisz za nim szybko podążyć. Im lepiej dotrzymujesz tempa obecnemu światłu, podążając za nim, tym bardziej twoje życie może wzrastać. Nie ma znaczenia, jakiego rodzaju osobą ktoś jest; jeżeli tylko działa w nim Duch Święty, musisz za nim podążać. Przyjmij jego doświadczenia przez pryzmat własnych, a otrzymasz jeszcze wyższe rzeczy. Tak czyniąc, szybciej będziesz robił postępy. To jest ścieżka człowieka do doskonałości i sposób, w jaki wzrasta życie(Ci, którzy są posłuszni Bogu ze szczerego serca, z pewnością zostaną przez Niego pozyskani, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga dały mi jasno do zrozumienia, że nie mogę być arogancki i stawiać na swoim, że muszę współpracować. Bo Duch Święty oświeca wszystkich bez wyjątku. Nieważne, jak długo ktoś wierzy w Boga i czy posiada status, o ile to, co mówi, jest zgodne z prawdą, musimy to przyjąć i być posłuszni. Jeśli nie chcemy słuchać, Bóg nie pobłogosławi nam w naszych obowiązkach. To doświadczenie pokazało mi, jak ważna jest harmonijna współpraca.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Przyczyny mojej arogancji

Autorstwa Chengxin, Korea Południowa Pewnego dnia kilka liderek kościoła wspomniało mi o pewnej kwestii. Mówiły, że odpowiedzialna za...

Połącz się z nami w Messengerze