Inny rodzaj miłości

25 listopada 2019

Autorstwa Chengxina, Brazylia

Traf chciał, że w 2011 roku miałem okazję przyjechać do Brazylii z Chin. Tuż po przyjeździe czułem się wręcz przytłoczony nowymi, świeżymi doświadczeniami, byłem wszystkiego ciekawy i miałem dobre przeczucia co do przyszłości. Jednak po jakimś czasie to wrażenie nowości ustąpiło uczuciom samotności i bólu wynikającymi z tego, że znalazłem się w dalekim, obcym kraju. Każdego dnia wracałem sam do domu, samotnie jadłem posiłek i siedziałem wpatrując się w ściany, dzień po dniu nie mając się do kogo odezwać. Czułem się tak bardzo samotny, że często w samotności popłakiwałem. Dokładnie wtedy, kiedy znalazłem się w stanie największego przygnębienia i bezradności, Pan Jezus sprawił, że jeden z moich znajomych, zaprowadził mnie na pewne spotkanie. Tam, dzięki czytaniu słowa Pana, śpiewaniu hymnów i wspólnej modlitwie moje serce doznało od Pana pociechy. Z Biblii dowiedziałem się, że Bóg stworzył niebiosa, ziemię i wszystko, co na niej jest, oraz że człowiek również jest Bożym stworzeniem. Dowiedziałem się też, że Pan Jezus został ukrzyżowany dla odkupienia ludzkości, że to właśnie On wykupił nas z grzechu i jest jedynym Odkupicielem ludzkości. Znalazłszy się w obecności zbawienia Pańskiego, które jest wspanialsze niż wszystko inne, czułem się głęboko poruszony i postanowiłem podążać z Panem do końca mego życia. W Święto Dziękczynienia zostałem więc ochrzczony i oficjalnie stałem się chrześcijaninem. Jako że lubiłem śpiewać, zwłaszcza hymny wysławiające Boga, po chrzcie zaangażowałem się w pracę dla kościoła, dołączając do chóru. Dzięki Bożemu przewodnictwu i Jego błogosławieństwom wiodłem życie przepełnione spokojem i szczęściem. Za każdym razem, gdy brałem udział w zgromadzeniu lub wysławiałem Boga podczas modlitwy, czułem, że przepełnia mnie energia.

Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy i gdy rozpocząłem posługę w kościele, stopniowo zacząłem dostrzegać, że choć bracia i siostry z pozoru troszczą się o siebie nawzajem i wydawać by się mogło, że dobrze im się układa, tak naprawdę wszystko, co mówią i robią, służy tylko ich własnym interesom. Pracując w służbie kościoła, nie byli gotowi ponosić żadnych ofiar i często plotkowali za plecami innych na temat tego, kto robi więcej, a kto mniej. Nawet pastor był niezwykle snobistyczny. Traktował ludzi zależnie od wysokości składanych przez nich ofiar i za każdym razem, gdy wygłaszał kazanie, wspominał o datkach. Zawsze, gdy pojawiał się na zgromadzeniu, najbardziej interesował się tym, czy ludzie przekazali pieniądze na kolektę i ile ofiarowali. Wcale nie chciał słuchać na temat życia swoich braci i sióstr. Mówił o miłości, lecz nigdy nie widziałem, żeby podjął jakieś prawdziwe działania. Gdy jakiś brat lub siostra znajdowali się w trudnym położeniu, pastor nie pomagał im ani nie okazywał wsparcia. Jeszcze bardziej oburzające było jednak to, że wciąż krytykował ludzi i patrzył z góry na bezradnych braci i siostry, którzy byli bez grosza. Kiedy zobaczyłem, że tak wygląda sytuacja w kościele, byłem rozczarowany i zdezorientowany: „Jak to się stało, że kościół się tak zmienił i nie różni się już od ogółu społeczeństwa?”. Powoli traciłem miłość i wiarę, które miałem na początku i przestałem brać czynny udział w niedzielnych nabożeństwach. Nie chciałem nawet śpiewać. Gdy przychodziłem co tydzień do kościoła, to albo stałem na zewnątrz i piłem kawę, albo gdzieś w ławce ucinałem sobie krótką drzemkę. Po kazaniu wręczałem swój datek i wychodziłem, zawsze z poczuciem smutku i bezradności w sercu.

Pewnej sierpniowej niedzieli 2016 roku spotkałem w parku siostrę Li Min, która przyjechała tu z Ameryki. Była w parku ze swoimi koleżankami ze szkoły – siostrą Gao Xiaoying i Liu Fang. Wszyscy wierzyliśmy w Pana i siedząc na trawie, zaczęliśmy rozmawiać. Po dłuższej rozmowie doszliśmy do tematu sytuacji w kościele i opowiedziałem im o wszystkim, co tam widziałem. Gdy skończyłem, siostra Li Min w zamyśleniu pokiwała głową i powiedziała: „W dzisiejszych czasach nie tylko w twoim kościele tak to wygląda. Cały świat religijny utracił dzieło Ducha Świętego i zapadł się w ciemność i odosobnienie. Pan Jezus prorokował kiedyś: „A ponieważ wzmoże się nieprawość, miłość wielu oziębnie(Mt 24:12). Jesteśmy teraz u kresu dni ostatecznych i w świecie religijnym coraz bardziej szerzy się bezprawie. Pastorzy i starsi nie przestrzegają przykazań Pana, nie praktykują Jego drogi i myślą, że takie życie w grzechu to nic strasznego. Wszyscy wiemy, że kościoły kwitną wtedy, gdy jest w nich obecne dzieło Ducha Świętego. Dziś Bóg dokonał już nowego dzieła, a dzieło Ducha Świętego przeniosło się na grupę ludzi, którzy to Boże dzieło przyjmują i są mu posłuszni. W świecie religijnym pastorzy i starsi nie prowadzą wierzących do szukania i zgłębiania dzieła Bożego dni ostatecznych, lecz zamiast tego przeciwstawiają się temu nowemu dziełu i potępiają je, rozsiewając różnego rodzaju plotki i fałszywe opinie, by powstrzymać ludzi przed zwróceniem się ku Bogu. Dlatego spotykają się z Bożą nienawiścią i odrzuceniem. Cały świat religijny został więc pozbawiony Bożego błogosławieństwa, całkowicie utracił dzieło Ducha Świętego i został odrzucony i wyeliminowany przez Pana. Stąd też kościół staje się coraz mroczniejszym i coraz bardziej wyludnionym miejscem. Jest dokładnie tak jak wtedy, gdy Pan Jezus przyszedł w ciele, by wykonać swoje dzieło. Dzieło Pana Jezusa rozpoczęło Wiek Łaski i zakończyło Wiek Prawa. Jako że ci, którzy poszli za panem Jezusem, przyjęli nowe Boże dzieło i byli mu posłuszni, zyskali oni później dzieło Ducha Świętego. Duch Święty nie wykonywał jednak swojego dzieła między tymi, którzy nie przyjęli Pana Jezusa i zostali w świątyni. Tak więc świątynia, która niegdyś była pełna Bożej chwały i gdzie wierzący czcili Boga, stała się miejscem, w którym zaczęto robić interesy, i jaskinią złodziei. Innymi słowy, istnieją dwa powody opustoszenia kościoła. Pierwszym jest fakt, że pastorzy i starsi nie przestrzegają Bożych przykazań i nie praktykują Bożego słowa, a stale popełniają grzechy i czynią zło. Drugim jest to, że Bóg wykonuje nowe dzieło, że dzieło Ducha Świętego uległo zmianie i że ludzie nie nadążają za Bogiem. Jednakże, za opustoszeniem kościoła stoi Boża wola i zawiera się w tym pewna prawda, której należy szukać. Poprzez opustoszenie kościoła Bóg zmusza wszystkich, którzy wierzą w Niego szczerym sercem i pragną prawdy, by porzucili religię, aby mogli szukać dzieła Ducha Świętego, iść śladami Boga, znaleźć się w Jego obecności i otrzymać aktualne Boże dzieło oraz zbawienie”.

Wysłuchawszy omówienia siostry Li, przytaknąłem i powiedziałem: „To, co mówisz jest słuszne. Z pewnością jest tak, jak mówisz. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć tego problemu. Pierwotnie kościół był miejscem oddawania Bogu czci, lecz teraz pomiędzy kościołem a resztą społeczeństwa nie ma już żadnej różnicy. Ponadto, w nauczaniu pastorów nie ma już żadnego nowego światła. Gdy się ich słucha, nie ma w tym żadnej przyjemności, a wszyscy ludzie żyją teraz w ciemności. Jak się okazuje, dzieje się tak, ponieważ nie nadążamy za nowym Bożym dziełem. Cóż więc musimy robić, żeby za nim nadążyć?”. Siostra Li odpowiedziała: „Pan Jezus wrócił już dawno temu. W dniach ostatecznych Bóg stał się ciałem jako Syn Człowieczy, by wyrazić prawdę pod imieniem Boga Wszechmogącego oraz by wykonać etap dzieła polegający na sądzeniu i oczyszczeniu ludzkości. Musimy nadążać za Bożym dziełem dni ostatecznych i przyjąć sąd Bożego słowa, a tylko wtedy będziemy mogli otrzymać dzieło Ducha Świętego”. Kiedy usłyszałam, że Pan Jezus już powrócił i wykonuje dzieło osądzania, byłem zdumiony. Pomyślałem sobie: „Czyż sąd nie jest po to, by ukarać osobę uznaną za grzesznika? Bóg przychodzi w dniach ostatecznych, by sądzić tych, którzy w Niego nie wierzą, a my, którzy wierzymy w Pana Jezusa, zostaliśmy już oczyszczeni z naszych grzechów i otrzymaliśmy łaskę zbawienia. Nie potrzebujemy przyjmować Bożego sądu, ponieważ kiedy nadejdzie Pan, bezpośrednio wyniesie nas do królestwa niebieskiego. Jakże więc mógł przyjść, by nas sądzić?”. Podzieliłem się swoimi przemyśleniami z moimi rozmówczyniami, na co siostra Liu Fang stwierdziła: „Bracie, wraz z siostrą Gao, zgłębiam dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych już od tygodnia. Czytając słowo Boga Wszechmogącego, rozpoznałyśmy w tym słowie głos Boga. Bóg Wszechmogący to rzeczywiście Pan Jezus, który powrócił. Poczytaj słowo Boga Wszechmogącego, a zrozumiesz. Pan Jezus powrócił, by wykonać dzieło osądzania, ponieważ choć nam, wierzącym w Pana, grzechy zostały wybaczone, cały czas żyjemy w grzechu, z którego nie potrafimy się uwolnić. Nie potrafimy uwolnić się z więzów i spod kontroli grzechu i naprawdę potrzebujemy, by Bóg wyraził swą prawdę, by nas osądzić, oczyścić i wykorzenić naszą grzeszną naturę oraz szatańskie, skażone usposobienie. Dzieło osądzania Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych to nowsze i wyższe dzieło zbudowane na fundamencie odkupieńczego dzieła Pana Jezusa. Całkowicie oczyszcza i zbawia człowieka poprzez sąd słowa i prowadzi ludzi do wspaniałego przeznaczenia”. Później omówiły ze mną cierpliwie jeszcze wiele innych prawd. Jednak bez względu na to, co mówiły, po prostu nie mogłem zaakceptować tego, że Pan powrócił, by sądzić tych, którzy w Niego wierzą. Doświadczałem wewnętrznego konfliktu i byłem zdezorientowany: siostry Gao i Liu były bardzo pobożnymi kobietami i wszyscy cenili ich wiarę i miłość do Pana, więc jak mogły uważać, że Pan Jezus wrócił, by sądzić tych, którzy w Niego uwierzyli, i że nie wyniesie nas bezpośrednio do królestwa niebieskiego? Czy to możliwe, że była w tym jakaś tajemnica lub prawda, której jeszcze nie znałem?

Gdy się nad tym zastanawiałem, siostra Li Min wyciągnęła jakąś książkę i poważnie powiedziała: „Bracie, Pan Jezus powiedział: »Błogosławieni ubodzy w duchu, ponieważ do nich należy królestwo niebieskie« (Mt 5:3). Nie wyciągaj pochopnych wniosków, dobrze? Najpierw zobaczmy, czy słowo Boga Wszechmogącego jest Bożym głosem i czy może zaopatrywać nas w życie, czy może nas oczyścić i zbawić, a wtedy przekonamy się, czy Bóg Wszechmogący to Pan Jezus, który powrócił. Ufam, że Boże owieczki usłyszą głos Boga, więc przeczytajmy razem Boże słowo!”. Byłem trochę niechętny i nic nie odpowiedziałem. Trzy siostry zasmuciły się nieco moją postawą. Siostra Liu zaproponowała więc: „Najpierw się pomódlmy, a potem poczytamy Boże słowo”. Zaczęły się modlić, a ja nie miałem wyboru i musiałem do nich dołączyć. Modląc się, nadal nie mogłem uciszyć swego serca. Choć nie słyszałem, o co siostry się modliły, poruszyło mnie to, w jaki sposób się zachowywały. Ich postawa wobec Boga była niezwykle szczera i we wszystkim szukały Bożej woli. Miały nadzieję, że zgłębię temat Bożego dzieła dni ostatecznych, a ta ich nadzieja również zrodziła się z Bożej miłości. Po modlitwie siostra Li wręczyła mi książkę, mówiąc z zapałem: „Większość pytań zawartych w tej książce »Sto pytań i odpowiedzi o poszukiwaniu prawdziwej drogi« to pytania, które zadają ludzie należący do wszystkich wyznań religijnych. Odpowiedziami na każde pytanie są specjalnie wybrane, odpowiednie fragmenty Bożego słowa. Śmiało, sprawdź!”. Nie chciałem brać tej książki, lecz widząc, z jakim zaangażowaniem do mnie mówi, jeszcze raz spojrzałem na siostrę Gao i siostrę Liu i zobaczyłem, jak wielką mają nadzieję, że zbadam ten temat i będę szukał prawdy. Pomyślałem, że kwestia powitania nadejścia Pana jest niezwykle istotna i że nie powinienem jej lekceważyć. Wziąłem więc książkę i powiedziałem: „W porządku, jestem gotowy ją przyjąć. Nie rozmawiajmy już dzisiaj o tym. Najpierw to przeczytam i wtedy wrócimy do tematu”.

Po powrocie do domu odłożyłem książkę na bok – w głowie mi się kotłowało. Zastanawiałem się nad tym, co opowiadała siostra Li Min, i wszystko wydawało mi się jasne i przejrzyste. Wszystko, co mówiła, było prawdą, ale nie mogłem zrozumieć, dlaczego Pan miałby po swoim powrocie dokonywać dzieła osądzania. Wnikliwie nad tym rozmyślałem, ale ciągle nie rozumiałem. Skoro już jednak usłyszałem o powtórnym przyjścia Pana, nie mogłem po prostu bez zastanowienia podejmować w tej sprawie własnych decyzji i biernie poddawać się losowi. Pomyślałem, że dobrze byłoby sięgnąć po tę książkę i coś zrozumieć. Dlatego spędziłem sześć dni, czytając książkę od deski do deski. Zobaczyłem, że Bóg Wszechmogący ujawnił tak dużo różnych prawd i tajemnic, o których wcześniej nigdy nie słyszałem, a czytanie ich bardzo podtrzymało mnie na duchu. Zgłębiając słowa Boga Wszechmogącego, poczułem też, że wiele rzeczy zostało wypowiedzianych w tym samym tonie, w którym mówił Pan Jezus. Słowa przepełnione były autorytetem i mocą, jakby mówił sam Bóg. Gdy więc skończyłem lekturę, chciałem lepiej zrozumieć, o co chodzi z tym dziełem osądzania wykonywanym przez Boga Wszechmogącego, i postanowiłem znaleźć siostrę Gao, by ją o to zapytać.

Następnego dnia udałem się do domu siostry Gao i przypadkiem spotkałem tam jej znajomych. Wszyscy przyjęli dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych i właśnie odbywali spotkanie i rozmawiali ze sobą. Przywitaliśmy się, a siostra Li Min od razu przeszła do rzeczy, pytając mnie: „Bracie, jakie masz jeszcze wątpliwości? Jakie aspekty dzieła Bożego dni ostatecznych chcesz zrozumieć? Możemy wspólnie o tym porozmawiać”. Odpowiedziałem: „Wspomniałaś, że kościół opustoszał w dniach ostatecznych, ponieważ opuściło go dzieło Ducha Świętego. Mogę się z tym zgodzić, lecz ci z nas, którzy wierzą w Pana, otrzymali już przebaczenie grzechów i Pan nie postrzega nas jako grzeszników. Dlaczego Bóg nadal chce dokonywać dzieła osądzania? Czy nie będziemy mogli zostać wyniesieni do królestwa niebieskiego, jeśli Bóg nie wykona tego etapu dzieła? Czy to, że Bóg kogoś sądzi, nie oznacza, że ta osoba jest potępiona? Czy wszyscy musimy zostać ukarani? Jakże więc mamy zostać wyniesieni do królestwa niebieskiego?”. Siostra Li Min odpowiedziała: „Większość ludzi sądzi, że powracający Pan sądzi ludzi, którzy nie wierzą w Boga. Większość twierdzi, że jeśli Bóg sądzi daną osobę, to w następnym kroku zostaje ona potępiony i ukarany. Uważają, że ci, którzy wierzą w Pana, mają wybaczone grzechy i że kiedy Pan powróci, wyniesie ich bezpośrednio do królestwa niebieskiego i z pewnością nie będzie ich sądził. Dlatego odmawiają przyjęcia Bożego dzieła osądzania w dniach ostatecznych. Czyniąc to, zupełnie nie rozumieją Bożej woli i pokazują, że nie znają Bożego dzieła. W rzeczywistości dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych – wyrażające prawdę, osądzające i oczyszczające człowieka – jest wykonywane właśnie po to, by wynieść wierzących do królestwa niebieskiego. Wszyscy wiemy, że Biblia mówi: »Sąd rozpoczął się od domu Bożego« (1P 4:17). Proroctwo to mówi nam wyraźnie, że Boże dzieło osądzania w dniach ostatecznych rozpoczyna się od domu Bożego. Oznacza to, że zaczyna się od tych, którzy szczerym sercem wierzą w Boga i przyjmują Boże dzieło w czasach ostatecznych. Myślimy zatem, że wiara w Pana Jezusa oznacza, iż nie musimy przyjmować Bożego sądu, lecz ten pogląd jest błędny. W dniach ostatecznych Bóg używa swoich słów, by sądzić wszystkich, którzy przychodzą przed Jego tron, oczyszcza ich oraz zbawia i przemienia pewną grupę ludzi w zwycięzców, zanim nadejdą klęski. Później, kiedy dojdzie do wielkich kataklizmów, Bóg wynagrodzi dobrych i ukarze złych. Tak przebiega Boże dzieło osądzania w dniach ostatecznych. Nikt nie może przed nim uciec, lecz dla tych, którzy przyjmują Boga i okazują posłuszeństwo Bożemu sądowi, oznacza ono oczyszczenie, zbawienie i udoskonalenie. Jeśli chodzi o tych, którzy odmawiają przyjęcia Bożego dzieła sądu w dniach ostatecznych i opierają mu się, choć może udać im się ukryć przed sądem Bożego słowa, i tak w końcu nie uciekną przed sądem wielkich klęsk. Takie są fakty! Powód, dla którego Bóg chce sądzić nas w dniach ostatecznych, jest bardzo przejrzyście wyjaśniony w słowach Boga Wszechmogącego. Przeczytajmy razem ich fragment. Bóg Wszechmogący mówi: »Wiesz tylko tyle, że Jezus zstąpi w dniach ostatecznych, ale jak dokładnie to zrobi? Czy grzesznik taki jak ty, który właśnie został odkupiony, a nie został odmieniony ani udoskonalony przez Boga, może być człowiekiem według Bożego serca? Ponieważ nadal jesteś starą wersją siebie, w twoim przypadku prawdą jest, że zostałeś zbawiony przez Jezusa i że nie jesteś zaliczany do grzeszników z uwagi na zbawienie przez Boga, ale nie dowodzi to, że nie jesteś grzeszny i że nie jesteś nieczysty. Jak możesz być święty, jeśli nie zostałeś odmieniony? Twoje wnętrze trawią nieczystość, samolubstwo i złośliwość, a mimo to chcesz zstąpić z Jezusem. Możesz o tym tylko pomarzyć! Pominąłeś pewien krok w wierze w Boga: zostałeś jedynie odkupiony, ale nie zostałeś odmieniony. Abyś mógł stać się człowiekiem według Bożego serca, Bóg musi osobiście dokonać dzieła przemiany i obmycia ciebie. Jeśli jesteś tylko odkupiony, nie będziesz w stanie osiągnąć świętości. Nie będziesz więc się kwalifikować do otrzymania dobrych Bożych błogosławieństw, ponieważ pominąłeś kluczowy krok w Bożym dziele zarządzania człowiekiem, czyli krok przemiany i udoskonalenia. Dlatego ty, grzesznik, który właśnie został odkupiony, nie jesteś w stanie bezpośrednio otrzymać dziedzictwa Bożego« (O nazwach i tożsamości, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Na podstawie Bożego słowa rozumiemy, że wierząc w Pana Jezus mamy tylko przebaczone grzechy. Nie oznacza to, że nie grzeszymy ani że jesteśmy bez grzechu. Tak naprawdę wszyscy żyjemy w błędnym kole grzeszenia i wyznawania grzechów, i nadal potrzebujemy tego, by Bóg wyrażał swoje słowo, aby nas sądzić i obmywać. Dopiero gdy zostaniemy obmyci, będziemy mogli zostać wyniesieni do królestwa niebieskiego. Jest to odnotowane w Biblii: »Bądźcie więc świętymi, bo ja jestem święty« (Kpł 11:44). »(…) świętości, bez której nikt nie ujrzy Pana« (Hbr 12:14). Bóg jest święty. Skalani, zepsuci ludzie nie mogą oglądać twarzy Boga i nie nadają się do tego, by wejść do Bożego królestwa. Dokonane przez Pana Jezusa dzieło odkupienia uwalnia nas z naszych grzechów, lecz nie ze skażonego usposobienia i z grzesznej natury. Dlatego nasze szatańskie zepsute usposobienie się w nas utrzymuje, więc nadal mamy skłonności, by być aroganccy, zarozumiali, nieuczciwi, chytrzy, samolubni, podli, źli i chciwi, by czuć awersję do prawdy i cieszyć się z niesprawiedliwości. To właśnie nasze skażone usposobienie jest główną przyczyną prowadzącą do grzechu i opierania się Bogu. Jeśli nie rozwiążemy problemu naszego usposobienia, będziemy często grzeszyć, rywalizować ze sobą o władzę i zyski, angażować się w zawistne dysputy, kłamać, oszukiwać, wywyższać się, nieść świadectwo o sobie samych i tym podobne. Szczególnie wyraźnie widać to w tym, że gdy Boże dzieło nie jest zgodne z naszymi pojęciami, nadal polegamy na własnych ideach i wyobrażeniach, by osądzać i potępiać Boga, wypierać się Go i przeciwstawiać się Jego dziełu. Jak ludzie, którzy opierają się Bogu, mieliby być wyniesieni do Bożego królestwa? Bóg wyraża prawdę i wykonuje dzieło osądzania w dniach ostatecznych, a Jego celem jest obmycie nas z szatańskiego skażonego usposobienia i spełnienie naszego marzenia o byciu wyniesionymi do królestwa niebieskiego. Gdy przyjmujemy Boży sąd, uwalniamy się z naszego skażonego usposobienia i zostajemy oczyszczeni i przemienieni. Zostajemy wówczas dopuszczeni do tego, by odziedziczyć Boże obietnice i być wprowadzeni przez Boga do królestwa”.

Po wysłuchaniu omówienia siostry i słowa Boga Wszechmogącego pomyślałem sobie: „Kiedy człowiek wierzy w Pana, jego grzechy zostają wybaczone, lecz nie oznacza to, że przestaje grzeszyć. Rzeczywiście tak jest! Patrząc na ludzi w kościele, począwszy od pastorów i starszych, a skończywszy na zwykłych członkach kościoła, włącznie ze mną, wszyscy żyjemy grzesząc za dnia, a nocą wyznając swoje grzechy, i nie potrafimy wyswobodzić się z niewoli i spod kontroli grzechu. Wydaje się, że ludzie faktycznie nie będą mogli oglądać twarzy Pana, jeśli wcześniej nie zostaną osądzeni i oczyszczeni przez Boże słowo. Jeśli tak to przedstawimy, Bóg rzeczywiście musi przyjść i dokonać dzieła osądzenia i oczyszczenia człowieka! Kiedyś sądziłem, że jeśli człowiek wierzy w Pana Jezusa, to nie musi poddawać się sądowi. Myślałem, że Pan przyjdzie sądzić tych, którzy w Niego nie wierzą. Teraz widzę, że takie pojmowanie sprawy jest nieporozumieniem i jest zupełnie niezgodne z Bożą wolą”. Wtedy siostra Gao puściła mi film, na którym członkowie Kościoła Boga Wszechmogącego tańczyli i śpiewali. Film zatytułowany był „Radość w ziemi Kanaan”: „Wracając do domu Bożego, czuję radość i podekscytowanie. Mam szczęście, że w końcu widzę praktycznego Boga Wszechmogącego. Jego słowa prowadzą ludzi do wejścia do Wieku Królestwa. Jego słowa pokazują mi drogę, i rozumiem tę ścieżkę którą powinienem dążyć jako człowiek. Byłem podlewany przez Boga żywą wodą życia. Spotkania z Nim twarzą w twarz są radością, radością niezrównaną. Już niczego nie szukam, moje marzenie o królestwie niebieskim w końcu się ziściło” („Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”). Cała pieśń była radosna, poruszająca i niezwykle inspirująca. Widziałem, że twarze wszystkich braci i sióstr na filmie jaśnieją szczęściem i sami mimowolnie dołączyliśmy do wspólnego śpiewania hymnu. Zaczęliśmy tańczyć do muzyki, a nasze serca wypełniły się radością. Widziałem, że bracia i siostry zaopatrzeni w Boże słowa znajdowali się w stanie błogości i radości. Choć doświadczyli Bożego sądu i karcenia, nie mieli wcale żadnych zmartwień, lecz byli wyzwoleni, radośni, szczęśliwi i wolni. Zastanawiałem się nad tym, że moja własna wiara i zapał do religii całkowicie zniknęły i widziałem tylko spustoszenie i ciemność, w których pogrążył się kościół. Natomiast braci i siostry z Kościoła Boga Wszechmogącego przepełniało dzieło Ducha Świętego. Z ich rozmów o prawdzie biło światło, z zapałem wysławiali Boga i podekscytowani oraz pełni energii nieśli świadectwo o Bogu. W porównaniu z tym, co znałem, miałem wrażenie, że żyją w zupełnie innym świecie niż ja. Poczułem się wtedy jak bezdomna sierota, która właśnie wróciła do domu i z radością znalazła się w objęciach matki. Pomyślałem sobie: „W tym miejscu rzeczywiście można odnaleźć prawdę. Muszę uważnie słuchać, jak bracia i siostry omawiają prawdę Bożego dzieła osądzania w dniach ostatecznych, abym nie przegapił swojej okazji na powitanie nadejścia Pana i wyniesienie do królestwa niebieskiego”.

Następnie siostra Li przeczytała nam jeszcze dwa fragmenty z Bożego słowa: „Jakimi środkami dokonuje się udoskonalanie człowieka przez Boga? Dokonuje się ono za sprawą sprawiedliwego usposobienia Boga. Boże usposobienie składa się przede wszystkim ze sprawiedliwości, gniewu, majestatu, sądu i klątwy, a udoskonalanie człowieka dokonuje się przede wszystkim przez Boży sąd. Niektórzy ludzie nie rozumieją i pytają, dlaczego Bóg jest w stanie udoskonalić człowieka tylko poprzez sąd i klątwę. Mówią: »Gdyby Bóg miał przekląć człowieka, czy ten by nie umarł? Gdyby Bóg miał osądzić człowieka, czy ten nie zostałby potępiony? Jak mógłby potem wciąż zostać udoskonalony?«. Takie są słowa ludzi, którzy nie znają Bożego dzieła. Tym, co Bóg przeklina, jest nieposłuszeństwo człowieka, a tym, co osądza, są ludzkie grzechy. Chociaż Bóg mówi ostro i bezwzględnie, obnaża wszystko, co jest w człowieku, przez swe surowe słowa ujawnia to, co w człowieku istotne. Mimo to, przez taki sąd, daje człowiekowi gruntowną wiedzę o istocie ciała, dzięki czemu człowiek podporządkowuje się Bogu. Ciało człowieka jest grzeszne i szatańskie, jest nieposłuszne i staje się przedmiotem Bożego karcenia. Toteż, aby człowiek mógł poznać siebie samego, muszą na niego spaść słowa sądu Bożego i musi on przejść każdy rodzaj oczyszczania; dopiero wtedy dzieło Boże będzie skuteczne(Tylko doświadczając bolesnych prób, możesz poznać piękno Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „To, do czego doprowadza dzieło sądu, to zrozumienie przez człowieka prawdziwego Bożego oblicza oraz prawdy o swoim własnym buncie. Dzieło osądzania pozwala człowiekowi zdobyć duże zrozumienie woli Bożej, celu Bożego dzieła oraz tajemnic, które są dla niego niepojęte. Pozwala też człowiekowi rozpoznać i zaznajomić się ze swoją skażoną istotą oraz ze źródłem swego skażenia, a także odkryć własną brzydotę. Wszystkie te efekty wywołuje dzieło sądu, bo istota tego dzieła to tak naprawdę odkrywanie prawdy, drogi i życia Bożego przed wszystkimi tymi, którzy w Niego wierzą(Chrystus dokonuje dzieła sądu za pomocą prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło).

Siostra Li kontynuowała swoje omówienie: „Gdy zostaliśmy skażeni przez szatana, wszyscy żyliśmy w jego domenie i staliśmy się zwyrodnialcami, którzy wypierają się Boga. Przez wzgląd na sprawiedliwą i świętą istotę Boga wszyscy byliśmy celem Bożego przekleństwa i mieliśmy zostać przez Niego zniszczeni, lecz wolą Bożą nie jest zagłada ludzkości, lecz raczej jej zbawienie. Tak więc, by w pełni zbawić ludzi spod domeny szatana, Bóg wypowiada słowa i wykonuje swoje dzieło osądzania i oczyszczania człowieka w dniach ostatecznych. Dzieło osądzania polega właśnie na tym, że Bóg używa swojego słowa, by obnażyć mowę, działania, naturę i istotę człowieka, które buntują się przeciw Bogu i sprzeciwiają się Mu. Bóg czyni to, aby ludzie mogli poznać swoją skażoną istotę i prawdę o swoim zepsuciu, by mogli rozpoznać Boże sprawiedliwe i święte usposobienie oraz zacząć nienawidzić samych siebie. Wówczas ludzie mogą okazać prawdziwą skruchę, przemienić się, wyzwolić ze swojego skażonego szatańskiego usposobienia i zostać pozyskani przez Boga. W taki sposób zdobędą pełne zbawienie. Tylko poprzez sąd i karcenie Bożego słowa możemy zobaczyć, że jesteśmy pełni skażenia, że zawsze i wszędzie ujawniamy zepsute usposobienie, przejawiające się w skłonności do egocentryzmu, arogancji, fałszu i chciwości, oraz że pełno w nas pojęć i wyobrażeń, wybujałych pragnień i nierozsądnych żądań wobec Boga, a także że brak w nas sumienia, rozumu, lojalności i posłuszeństwa. Im bardziej przyjmujemy Boży sąd, tym wyraźniej dostrzegamy, jak głęboko jesteśmy skażeni i że faktycznie brak nam człowieczeństwa. Zaczynamy brzydzić się samymi sobą i samych siebie z serca nienawidzić. Im bardziej przyjmujemy Boży sąd, tym wyraźniej dostrzegamy Bożą świętość i sprawiedliwość i tym bardziej nasze serca czczą Boga. Stajemy się gotowi odrzucić nasze cielesne pragnienia i żyć zgodnie z Bożym słowem. Następnie dochodzi w nas do zmiany perspektywy patrzenia na różne rzeczy oraz do przemiany naszego skażonego usposobienia i zaczynamy w pewnym stopniu urzeczywistniać prawdziwe człowieczeństwo. Wtedy też zaczynamy faktycznie doceniać, że Boży sąd i karcenie to przejaw wielkiej miłości Boga do nas i nasze zbawienie. Bez Bożego sądu i karcenia, wszystkich nas czekałaby zagłada”.

Na tym siostra zakończyła swoje omówienie, a ja byłem bardzo poruszony tym, co powiedziała, i zobaczyłem, jak wielka i prawdziwa jest Boża miłość. On jest Bogiem, który kocha ludzkość! To ja błędnie rozumiałem dobre intencje Boga dotyczące zbawiania ludzi. Myślałem, że Bóg sądzi ludzi, by ich potępić i ukarać i nigdy nie przyszło mi do głowy, że wyrażone przez Boga w dniach ostatecznych słowa i dokonany przez Niego sąd nad człowiekiem mogą być jeszcze prawdziwszym wyrazem miłości do nas lub jeszcze wspanialszym zbawieniem nam ofiarowanym! Bogu Wszechmogącemu niech będą dzięki! Na podstawie lektury słowa Boga Wszechmogącego i wysłuchawszy omówienia siostry Li, zyskałem pewne zrozumienie Bożego dzieła osądzania, a moje błędne poglądy na temat Boga zostały skorygowane. Doszedłem do mocnego przekonania, że Bóg Wszechmogący to nikt inny jak Pan Jezus, który powrócił, i byłem gotowy przyjąć Boże dzieło osądzania. Wyszedłem właśnie z mgły zagubienia, a moja twarz jaśniała radosnym uśmiechem. Siostra Li powiedziała zadowolona: „Bogu niech będą dzięki, że Cię poprowadził. Wszystko to efekt Bożego słowa. Uwidacznia nam to, że, choć na drodze do poznania prawdy mogą pojawiać się różne błędne pojęcia o Bogu i Bożym dziele, jeśli tylko faktycznie szukamy prawdy i ją przyjmujemy oraz słuchamy Bożego słowa, wówczas zrozumiemy prawdę i poznamy Boże dzieło, a nasze wcześniejsze pojęcia i wyobrażenia rozwieją się jak kłęby dymu. Wówczas będziemy mogli zrozumieć Bożą wolę i skończy się nasze błędne rozumienie Boga”. Z radością przytaknąłem i podziękowałem Bogu, że mnie zbawił.

Po tym, jak przyjąłem Boże dzieło w dniach ostatecznych, zainstalowałem w telefonie aplikację, aby siostra Gao i inni mogli często dzielić się ze mną filmami ewangelicznymi, teledyskami i hymnami z Kościoła Boga Wszechmogącego. Wielki wpływ wywarło na mnie obejrzenie filmu zatytułowanego „Z tronu płynie woda życia”. Pokazane w filmie opustoszenie kościoła było odbiciem sytuacji w naszym kościele, a film niezwykle wyraźnie wskazywał główną przyczynę tego stanu rzeczy. Jako że Boże dzieło się zmieniło i Bóg przestał wykonywać je w religijnym kościele, wszyscy ludzie, którzy odmówili przyjęcia dzieła Boga Wszechmogącego dni ostatecznych, cierpieli głód. Ci, którzy przyjęli słowo Boga Wszechmogącego, zdobyli Boże zaopatrzenie w wodę życia i nie byli już spragnieni. Mogli też wieść błogosławione życie z Bogiem. Kiedy oglądałem film „Oczekiwanie”, mimowolnie westchnąłem. Bohaterem filmu był pewien starszy pastor, który całe swoje życie wierzył w Pana i myślał, że jego ciężka praca rzeczywiście zasługuje na wyróżnienie. Po prostu czekał aż Pan przyjdzie i wyniesie go do nieba. Uparcie trzymał się przekonania, że kiedy Pan będzie miał powrócić, to zstąpi na ziemię na obłoku i jemu pierwszemu to objawi. Ze względu na swój upór odmawiał przyjęcia Bożego dzieła dni ostatecznych i patrzył dalej w gwiazdy, czekając na pojawienie się obłoku. Umarł pogrążony w żalu. Gorzka lekcja płynąca z tego filmu naprawdę dawała oglądającemu do myślenia. Ja tymczasem radowałem się w sercu i wysławiałem Boga Wszechmogącego, że zbawił mnie – zbuntowanego syna, który pragnął jedynie zyskać Jego błogosławieństwa, lecz był niechętny przyjąć Jego sąd i oczyszczenie. Wychwalałem Go też za to, że poprowadził mnie przed swój tron, bym mógł osiągnąć Jego zbawienie w dniach ostatecznych.

Teraz prowadzę kościelne życie w ramach Kościoła Boga Wszechmogącego i poprzez prawdziwe doświadczanie sądu i karcenia Bożego słowa powoli zacząłem widzieć, jak realne i praktyczne jest to, że Bóg dokonuje dzieła osądzania. Gdy Bóg obnażał zdradziecką naturę człowieka, czułem, że skoro sam nigdy nie kłamię, sytuacja ujawniona poprzez Boże słowa mnie nie dotyczy. Kiedy znalazłem się w praktycznej sytuacji, jaką Bóg dla mnie zaaranżował, bezwiednie wyrzucałem z siebie kłamstwa, by chronić swoje interesy i zabezpieczyć własną próżność. Co więcej, czułem, że w moim sercu mieszkają zdrada i oszustwo, a ponadto miałem wiele tajemnic, których nie chciałem ujawniać. To pokazało mi, że wszystko, co ujawniają Boże słowa, jest prawdą i ukazuje faktyczną sytuację; że taka jest ludzka natura i istota człowieka. Dopiero wtedy rzeczywiście przekonałem się do Bożego słowa i odczułem naglące pragnienie, by szukać prawdy i przemienić swą własną zwodniczą naturę. Po tym doświadczeniu uświadomiłem sobie, że gdyby nie Boży praktyczny sąd i karcenie, nigdy nie poznałbym swej własnej zdradzieckiej natury i nigdy nie mógłbym praktykować prawdy, by zmienić swe kłamliwe usposobienie. Boży sąd i karcenie faktycznie mnie oczyściły i zbawiły. Są innym przejawem miłości. Chcę cenić sobie ten wyjątkowy rodzaj miłości i przyjąć Boży sąd i karcenie oraz jak najszybciej zmienić się w nową osobę, aby móc zadowalać Boga.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Meandry mojej podróży ku Bogu

Autorstwa Sun Yu, Chiny Zostałam chrześcijanką w roku dwutysięcznym. Duchowni w Korei Południowej często wygłaszali dla nas kazania. Raz...

Połącz się z nami w Messengerze