Słowa na inne tematy

Fragment 79

Jakie są wasze wrażenia po odśpiewaniu hymnu pt. „Ten, który jest Suwerenem Wszechrzeczy”? Czy macie jakieś spostrzeżenia? Każdy, kto żył, doświadczył wielu trudności, ale tak właściwie to nie wie dlaczego i nikt się dogłębnie nie zastanawia, z czego wynikają te trudności, czy są czegoś warte lub czy ludzie powinni tak żyć. Młodzi ludzie zawsze chcą mieć fajne ubrania i móc smacznie zjeść i uważają, że jest to sposób na bycie szczęśliwym. Kiedy dorastają, zaczynają rozmyślać nad tym, że muszą poświęcać mnóstwo czasu na naukę, żeby wyróżnić się z tłumu i cieszyć się dobrym życiem. Gdy są dorośli, pragną zarabiać dużo pieniędzy, zdobyć sławę i zyski, a także władzę i wpływy. Chce być lepsi od innych. Ciągle starają się o posady w rządzie oraz o zdobycie szacunku i podziwu innych. Kiedy mają dzieci, mają nadzieję, że ich potomkowie będą sobie świetnie radzić przez pokolenia i wciąż dobrze prosperować i się rozwijać. Jaki cel kryje się za tymi wszystkimi krokami podejmowanymi przez ludzi? Dlaczego ludzie tak myślą? Dlaczego wszyscy tak żyją? Ludzie żyją bez ścieżki życiowej. Dlaczego tak twierdzę? Dlatego, że ludzie nie wiedzą, skąd przychodzą ani dokąd zmierzają, nie wiedzą też, czym powinni się zajmować w tym życiu, jak powinni żyć ani jak kroczyć ścieżką własnego życia. Ludzie tego nie wiedzą. Dlaczego więc potrafią niestrudzenie gonić aż do śmierci, nie odwracając się za siebie, za sławą, zyskiem i szczęśliwym życiem? Dzieje się tak dlatego, że ulegli skażeniu szatana i rozwinął się w nich błędny sposób rozumowania i błędny pogląd na życie. Uważają taki sposób życia za coś właściwego i uznają pogoń za sławą i zyskiem za właściwą i odpowiednią. Sądzą, że zdobycie sławy i zysku daje szczęście, i kierują się takimi przekonaniami. Tak właśnie ludzie podążają ścieżką zabiegania o sławę i zysk, co prowadzi do tego, że nawet do śmierci nie osiągają szczęścia. Każdy człowiek tak żyje. Na tym świecie nie da się podążać inną ścieżką. Każdy chce zarabiać i cieszyć się dobrym życiem. Życie bez pieniędzy jest trudne, a z ich pomocą można wiele załatwić, więc każdy chce zarabiać więcej. Kiedy komuś dobrze się powodzi, pragnie trzymać się swego bogactwa i chce, by jego dzieci przejęły po nim schedę, i nie rozumie, że takie życie jest puste. Kiedy odchodzimy z tego świata, każdemu towarzyszy poczucie żalu, pytania, na które nie uzyskaliśmy odpowiedzi i zniechęcenie. Ludzie żyją długo i żyją krótko, żyją w biedzie i w bogactwie. Niektórzy należą do pospólstwa, podczas gdy inni są urzędnikami wysokiego szczebla i należą do elity. Ludzie należą do różnych klas społecznych, ale co do zasady wszyscy żyją tak samo: zabiegają o sławę i zysk zgodnie z własnymi pragnieniami, ambicjami i szatańskimi skłonnościami, i nie spoczną, dopóki nie osiągną tych celów. W takich okolicznościach niektórzy mogą się zastanawiać: „Dlaczego ludzie tak żyją? Czy nie mogą obrać innej ścieżki? Czy naprawdę ludzie żyją tylko po to, żeby smacznie jeść i pić aż do śmierci? Dokąd oni zmierzają? Dlaczego tak wiele pokoleń żyło w taki sam sposób? Z czego to wszystko wynika?”. Ludzie nie wiedzą, skąd pochodzą, jaką mają misję w życiu ani kto wszystkim rządzi i kto jest suwerenem wszystkiego. Pokolenia następują kolejno po sobie i każdy żyje, a potem umiera w taki sam sposób. Wszyscy pojawiają się i odchodzą tak samo i nikt nie odnajduje prawdziwego sposobu na życie lub ścieżki. Nikt nie poszukuje w tym prawdy. Od starożytności po dzień dzisiejszy wszyscy ludzie żyli tak samo. Wszyscy poszukują i oczekują, pragną zobaczyć, jak będzie wyglądała ludzkość, kiedy nikt nie będzie tego wiedział lub widział. Kiedy wszystko jest powiedziane i zrobione, ludzie po prostu nie wiedzą, kto rządzi i włada wszystkim ani czy On w ogóle istnieje. Nie znają odpowiedzi na to pytanie i mogą tylko żyć dalej bezradnie, tęskniąc rok po roku i cierpiąc każdego dnia aż do chwili obecnej. Gdyby ludzie wiedzieli, z jakiego powodu to wszystko się dzieje, czy odkryliby, jaką ścieżką powinni kroczyć w życiu? Czy byliby wtedy w stanie uciec od tego cierpienia i czy nie musieliby dłużej żyć, kierując się ludzkimi pragnieniami i nadziejami? Kiedy ludzie zrozumieją, po co żyją, dlaczego umierają i kto rządzi tym światem, kiedy zrozumieją odpowiedź, że Tym, który panuje nad wszystkim, jest Stwórca, wówczas odnajdą ścieżkę, którą należy kroczyć. Będą wiedzieli, że powinni szukać prawdy w słowach Bożych, aby dowiedzieć się, jak postępować, i że nie muszą żyć w niedoli, kierując się pragnieniami i nadziejami. Jeśli ludzie odkryją odpowiedź na pytanie, dlaczego żyją i umierają, to czy nie zaradzi to ich wszystkim cierpieniom i nie rozwiąże wszystkich trudności? Czyż nie przyniesie im to wybawienia? Rzeczywiście znaleźliby wtedy wybawienie i staliby się w pełni wolni.

O czym powinniście rozmyślać w głębi duszy po usłyszeniu hymnu „Ten, który jest Suwerenem Wszechrzeczy”? Gdyby ludzkość dowiedziała się, po co żyje i dlaczego umiera, i kto w rzeczywistości jest Suwerenem tego świata i wszechrzeczy i Tym, który rządzi wszystkim, oraz dowiedziałaby się gdzie dokładnie się On znajduje i czego wymaga od ludzi – gdyby ludzie potrafili to zrozumieć, wiedzieliby jak traktować Stwórcę, jak Go czcić i się Mu podporządkowywać, zyskaliby wewnętrzne wsparcie, osiągnęliby spokój i szczęście, a ich życiu nie towarzyszyłoby już poczucie cierpienia i bólu. W ostatecznym rozrachunku, ludzie muszą zrozumieć prawdę. Kluczowa jest ścieżka, którą wybierają w życiu, ale ważne też jest, jak żyją. To, jak ktoś żyje i jaką ścieżką kroczy determinuje, czy jego życie jest radosne, czy pełne cierpienia. Ludzie powinni to zrozumieć. Słysząc ten hymn, ludzie mogą silnie odczuwać w głębi duszy, że: „Życie każdego człowieka wpasowuje się w ten wzorzec; starożytni nie byli wyjątkiem, a współcześni ludzie są tacy sami. Współcześni ludzie nie zmienili tych schematów. Czy więc wśród ludzi jest Suweren, legendarny Bóg, który wszystkim rządzi? Jeśli ludzkość jest w stanie znaleźć Boga, tego Jednego, który wszystkim rządzi, to czy nie będzie potrafiła odczuwać szczęścia? Obecnie kluczową kwestią jest odnalezienie pochodzenia ludzkości. Skąd ona pochodzi? Dzięki odnalezieniu źródła swego pochodzenia ludzkość może żyć w innym królestwie. Jeśli jednak nie potrafi go znaleźć i nadal będzie wieść takie samo życie jak zawsze, to czy zdoła osiągnąć szczęście?”. Jeśli ludzie nie wierzą w Boga, choć wiedzą, że ludzkość jest głęboko zepsuta, co mają wtedy zrobić? Czy mogą rozwiązać rzeczywisty problem zepsucia? Czy mają ścieżkę do osiągnięcia zbawienia? Choć możesz pragnąć zmienić się na lepsze i urzeczywistniać ludzkie podobieństwo, to czy jesteś w stanie to zrobić? Nie znasz ścieżki, która by ci to umożliwiła! Przykładowo, niektórzy ludzie żyją dla swoich dzieci; możesz twierdzić, że nie chcesz tak żyć, lecz czy jesteś w stanie to osiągnąć? Niektórzy żyją w ciągłym pędzie i spędzają czas zabiegając o bogactwo, sławę i zysk. Możesz twierdzić, że nie chcesz zabiegać o te rzeczy, lecz czy jesteś w stanie to osiągnąć? Nieświadomie wkroczyłeś już na tę ścieżkę i choć pragniesz zmienić swój styl życia na inny, nie możesz tego zrobić. To, jak żyjesz na tym świecie, nie zależy od ciebie! Z czego to wynika? Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie wierzą w prawdziwego Boga i nie osiągnęli prawdy. Co podtrzymuje człowieka na duchu? Gdzie ludzie szukają duchowego wsparcia? Szukają go, łącząc się z rodziną; budując szczęście małżeńskie; korzystając z rzeczy materialnych; zabiegając o bogactwo, sławę i zysk; dbając o swój status, swoje uczucia, kariery; i licząc na szczęście kolejnych pokoleń. Czy jest ktoś, kto nie szuka wsparcia duchowego w tych rzeczach? Ci, którzy mają dzieci, odnajdują wsparcie w dzieciach; osoby nieposiadające dzieci – w karierze, małżeństwie, statusie społecznym oraz w sławie i zysku. Żyją więc w taki sam sposób; za sprawą biegłości i władzy szatana oraz wbrew sobie wszyscy ludzie żyją w ciągłym biegu i spędzają czas na zabieganiu o sławę, zysk, własne perspektywy, karierę, małżeństwo, rodzinę albo szczęście przyszłych pokoleń lub cielesne przyjemności. Czy to jest właściwa ścieżka? Bez względu na to, jak pracowicie ludzie krzątają się na tym świecie, jakie odnoszą sukcesy zawodowe, jak szczęśliwa jest ich rodzina, jak liczna jest ich rodzina, jak zaszczytny jest ich status – czy są oni zdolni do wkroczenia na właściwą człowiekowi ścieżkę życiową? Czy goniąc za sławą i zyskiem, światem, lub robiąc karierę, są w stanie dostrzec, że Bóg stworzył wszystko i ma władzę nad przeznaczeniem ludzkości? Nie jest to możliwe. Jeśli ludzie nie przyjmują do wiadomości, że Bóg ma władzę nad przeznaczeniem ludzkości, wówczas, bez względu na ich konkretne dążenia lub obraną ścieżkę, kroczą niewłaściwą ścieżką. Nie jest to właściwa ścieżka, tylko powikłana, to ścieżka zła. Nie ma znaczenia czy czerpałeś satysfakcję ze swojego wsparcia duchowego czy nie, ani gdzie je odnalazłeś: nie jest to autentyczna wiara ani właściwa ścieżka ludzkiego życia. Jak wygląda posiadanie prawdziwej wiary? Polega na zaakceptowaniu pojawienia się Boga i Jego dzieła oraz zaakceptowaniu całej prawdy, którą Bóg wyraził. Taka prawda stanowi właściwą ścieżkę w życiu człowieka oraz prawdę i życie, do których ludzie powinni dążyć. Kroczenie właściwą ścieżką w życiu to podążanie za Bogiem i bycie zdolnym do tego, by, pod przewodnictwem słów Boga, zrozumieć prawdę, odróżnić dobro od zła i rzeczy pozytywne od negatywnych oraz zrozumieć Jego władzę i wszechmoc. Kiedy ludzie prawdziwie rozumieją w głębi serca, że Bóg nie tylko stworzył niebo, ziemię i wszystkie rzeczy, lecz jest także Suwerenem wszechświata i wszechrzeczy, potrafią poddać się wszystkim Bożym aranżacjom i planom, żyć zgodnie z Jego słowami oraz bać się Boga i unikać zła. Na tym polega kroczenie właściwą ścieżką w życiu. Kiedy ludzie obierają właściwą ścieżkę, są w stanie zrozumieć, po co żyją i jak powinni żyć, żeby żyć w świetle i otrzymywać Boże błogosławieństwo i aprobatę.

Po co teraz żyjecie? Czy rozumiecie? (Żyjemy, by wypełnić misje i zadania powierzone nam przez Boga oraz spełnić obowiązek istot stworzonych). Jeśli chcesz wypełnić obowiązek istoty stworzonej i zadanie powierzone ci przez Boga, jest to twoje subiektywne życzenie i obrana przez ciebie ścieżka życiowa, która jest właściwa. Musisz jednak wiedzieć jedno: ludzie żyją na tym świecie i jest to zaplanowane przez Boga. Każdy człowiek pojawia się na tym świecie z jakąś misją. Nikt nie pojawia się przypadkowo; Bóg wszystkim kieruje, wszystko planuje i aranżuje bez najmniejszego błędu. Każdy, kto pojawia się na tym świecie, ma do spełnienia jakąś rolę, bez względu na to, czego się uczy lub co robi. Jaka to rola? Każdy musi wykonać na tym świecie jakieś zadanie; są rzeczy, które musi zrobić. Przykładowo, dwoje ludzi bierze ślub i rodzi im się dziecko, a cała trójka tworzy pełną rodzinę. W tej rodzinie żona żyje po to, aby wypełnić swoją misję, którą jest opieka nad dzieckiem i mężem, dbanie o rodzinę. Po co więc żyje dziecko? Jaką odgrywa rolę? Jako dziedzic zapewnia ciągłość rodziny. Stanowi kolejne pokolenie. Rodzina jest pełna dzięki pojawieniu się tego dziecka i jest to jego pierwsza rola. Czy jest to syn, czy córka, dziecko ma własną misję. Co do jego przyszłego losu, wykształcenia, umiejętności czy zawodu, który będzie wykonywać, gdy dorośnie, co do tego, kiedy uwierzy w Boga i jaki obowiązek będzie potem pełnić, czyż te wszystkie kwestie nie są zaplanowane i zaaranżowane przez Boga? (Są). Czy te dzieci mają jakikolwiek wybór? (Nie). Odkąd w rodzinie pojawia się nowy członek, żaden aspekt jego losu nie zależy od niego; wszystko jest zaplanowane przez Boga. Wszystko jest zaplanowane przez Boga i jest w tym prawda odnosząca się do celu życiowego ludzi. Na przykład, jeśli studiujesz muzykę i masz do tego warunki i odpowiednią sytuację rodzinną, to czy studiowanie muzyki jest czymś, co sam wybrałeś? (Nie). Urodziłeś się w określonym środowisku, a będąc w nim wychowywanym, zdobyłeś umiejętności zawodowe i wypełniłeś swą misję. Co umożliwiło ci jej wypełnienie? Stało się tak dlatego, że Bóg to nakazał, a nie dlatego, że tak postanowiłeś. Czy wypełnienie tej misji nie było możliwe dzięki aranżacji Stwórcy? Kto zdecydował, że wykonałeś teraz swój obowiązek z wykorzystaniem swojej wiedzy i tego, czego się nauczyłeś? (Bóg). Zdecydował o tym Bóg, nie ty. Mówiąc obiektywnie, dla kogo teraz żyjesz? (Żyjemy dla Boga). W rzeczywistości sytuacja jest taka sama dla każdego. Wszyscy żyją przez wzgląd na władzę i zarządzenia Boga, niezależnie od tego, czy są tego świadomi i czy zdają sobie z tego sprawę czy nie. Ludzie są jak pionki w grze. Gdziekolwiek Bóg cię umieści, cokolwiek ci zleci i niezależnie od tego, jak długo każe ci gdzieś zostać, wszystko to stanowi część Jego planu. W kwestii Bożego planu, życia wszystkich ludzi w rzeczywistości podlegają władzy, aranżacji i zarządzaniu Boga, i oni sami niczym nie kierują. Bez względu na to, jak jesteś zdolny lub utalentowany, nie jesteś w stanie osiągnąć nic poza tym, co Bóg ci przeznaczył. Nikt nie jest w stanie żyć poza tymi ograniczeniami ani wykroczyć poza swoje przeznaczenie i życie, które zostało dla nie z góry ustalone i zaplanowane przez Stwórcę. Ludzie w rzeczywistości nie mają pojęcia o tych wszystkich rzeczach i do dzisiaj funkcjonowali nieświadomie i mimowolnie pod boską aranżacją i władzą. Patrząc na to obiektywnie, co takiego ludzie zrozumieli? (Ich życie i śmierć nie zależą od nich, lecz od Bożej władzy i Jego aranżacji). (Nie powinni się starać kierować własnym przeznaczeniem i powinni się poddać Bożej władzy i Jego planom). Poczynisz postępy, jeśli tak to będziesz postrzegał. Jakie prawdy powinieneś zrozumieć, aby być w stanie podporządkować się Bogu? Bez względu na to, w jakiej rodzinie się urodziłeś, jaki masz potencjał, intelekt i myśli, o twoim przeznaczeniu i o wszystkim, co ciebie dotyczy, decyduje Bóg. Nie masz nic do powiedzenia w tym temacie. Taką właśnie ścieżkę ludzie powinni obrać: powinieneś zrozumieć, jak Bóg zaplanował to wszystko dla ciebie, jak tym kieruje i jak to będzie robił w przyszłości, starać się zrozumieć pragnienia i intencje Boga, a następnie żyć zgodnie z przeznaczeniem, którym kieruje i zarządza Stwórca. Nie jest to rywalizowanie o rzeczy, przejmowanie ich ani ich zagarnianie. Nie chodzi o badanie pragnień Stwórcy ani opieranie się im; nie chodzi o badanie ani sprzeciwianie się temu wszystkiemu, co Bóg dla ciebie zaplanował. Czyż to nie sprawia, że twoje życie jest odpowiednie i właściwe? Kładzie to kres wątpliwościom typu: „po co ludzie żyją i po co umierają” i cierpieniu „żyjących, którzy powtarzają te same tragiczne scenariusze tych, którzy umarli”. Ludzie czują, że właściwie nie ma żadnych trudności, aby żyć takim życiem, i odnaleźli źródło życia. Rozumieją, czym jest przeznaczenie, wiedzą, jak ludzie powinni podporządkować się planom Stwórcy, i nie stawiają oporu. Jest to sensowny sposób na życie. Ludzie nie polegają już więcej na wytworach własnej wyobraźni ani na własnej sile, aby walczyć i zabiegać o szczęście. Wiedzą, że takie zachowanie jest głupie i świadczy o uporze i więcej tego nie robią. Nauczyli się podporządkowywać władzy i planom Stwórcy i dowiedzieli się, ile cierpienia im to oszczędziło! Czy więc tak teraz żyjecie? Czy czujecie się pokrzywdzeni i niedocenieni? Wiecie, że wasze talenty i wasz obowiązek zostały zaplanowane i przekazane wam przez Boga, ale wciąż czujecie się pokrzywdzeni i uważacie, że obowiązek, który przypadł wam w udziale, nie pozwala wam zrealizować własnych aspiracji. Tak naprawdę macie ważniejsze cele, ale ten konkretny obszar, w którym wykonujecie swój obowiązek, nie pozwala wam ich zrealizować. Czy taki jest wasz sposób myślenia? (Nie). Nie macie ambicji ani pragnień, nie macie ekstrawaganckich wymagań, odrzuciliście wszystko to, co powinniście, i do naprawienia swoich zepsutych skłonności brakuje wam już tylko zrozumienia prawdy. Sprawia to, że ścieżka, którą powinni kroczyć ludzie, i kierunek, w którym powinni zmierzać, stają się coraz wyraźniejsze. Nie muszą już więcej zadawać pytań typu: „Po co ludzie żyją? I dlaczego umierają? Kim jest ten Ten, który włada wszystkimi rzeczami?”. Bez względu na to, do czego zmierzasz lub czego pragniesz, wyłącznie wracając do obecności Stwórcy, trzymając się swojego miejsca i sumiennie wykonując swoje zadania oraz wypełniając i wykonując swój obowiązek, możesz żyć we właściwy i odpowiedni sposób zapewniający czyste sumienie. Nie niesie to za sobą cierpienia. Takie jest znaczenie i taka jest wartość życia.

Fragment 80

Wszyscy uznają, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad ludzkim przeznaczeniem i że całe życie człowieka spoczywa w rękach Boga, ale jeśli jesteś w stanie prawdziwie doświadczyć tego, jak każde ważne wydarzenie w każdej chwili i w każdym okresie ludzkiego życia zachodzi za sprawą Bożej władzy i Bożych ustaleń, nie zaś według własnych planów i ustaleń człowieka; jeśli potrafisz dostrzec, że ludzie nie są w stanie przezwyciężyć własnego przeznaczenia ani uniknąć cierpienia, z którym muszą się zmierzyć; jeśli jesteś w stanie doświadczyć tych rzeczy, to masz prawdziwą wiarę. Wówczas, kiedy mówisz: „Bóg sprawuje suwerenną władzę nad ludzkim losem i wszystko jest w Jego rękach”, te słowa są o wiele praktyczniejsze. Doświadczanie suwerennej władzy Boga oraz Jego zarządzeń i ustaleń jest rzeczą subtelną. Jest to coś, czego doświadczasz i czego nie jesteś w stanie wyjaśnić, jeśli tego nie zaznałeś, ale im więcej doświadczasz i im więcej przeszedłeś, tym lepiej potrafisz to wyjaśnić. Jest takie powiedzenie: „Gdy kończysz pięćdziesiąt lat, rozumiesz swoje przeznaczenie”. Co to znaczy, że rozumiesz swoje przeznaczenie? Ludzie, którzy mają dwadzieścia kilka lat, dopiero niedawno zetknęli się ze światem. Są młodzi i lekkomyślni, nic nie wiedzą i nie potrafią pojąć tego, że całe życie człowieka spoczywa w rękach Boga. Wciąż chcą walczyć ze swoim losem, wciąż myślą, że mają talent i wiedzę, i wciąż próbują własnymi siłami wyrobić sobie nazwisko, zdobyć bogactwo i pozycję. Nawet kiedy im się to nie udaje, nadal próbują, zawsze chcą spróbować jeszcze jeden raz. Potem, po pięćdziesiątce, spoglądają wstecz i myślą: „Człowieku, krzątanie się po tym świecie przez ponad trzydzieści lat i te nieustanne zmagania były takie trudne! Żaden etap mojego małżeństwa, budowania kariery i wychowania dzieci nie przebiegł zgodnie z moimi planami i kalkulacjami – o wszystkim decydował los!”. To jest właśnie zrozumienie swojego przeznaczenia: już dłużej się z nim nie walczy. Zrozumienie swojego przeznaczenia w wieku pięćdziesięciu lat polega na tym, że kiedy ludzie osiągają ten wiek, po wielu niepowodzeniach uczą się godzić z losem. Gdy ludzie zrozumieją swoje przeznaczenie, przestają z nim walczyć. Co się tyczy takich spraw jak sens ludzkiego życia, sens suwerennej władzy Boga nad ludzkością, po co właściwie człowiek powinien żyć i jak powinien żyć – czy ludzie rozumieją to w pełni? Niewierzący nie mogą pojąć tych spraw, bo nie wierzą w Boga; mogą najwyżej zaakceptować swoje przeznaczenie i zrozumieć, że nie ma sensu się mu opierać. Potem widzą, jak ich dzieci i wnuki walczą z przeznaczeniem, i mówią: „Niech wszystko toczy się naturalną koleją rzeczy, każde pokolenie ma swoje błogosławieństwa. Niech tak będzie; przestaną walczyć z przeznaczeniem, kiedy dożyją pięćdziesiątki. Tak to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Wszyscy walczą z przeznaczeniem, dopóki się nie postarzeją i wtedy już nie są w stanie walczyć. Oni też pogodzą się ze swoim przeznaczeniem i wyciągną naukę. Nie będą już tacy zuchwali i aroganccy, trochę się uspokoją”. To jest wszystko, co niewierzący potrafią dostrzec, ale czy są w stanie zrozumieć prawdę? Z pewnością nie, bo nie wierzą w Boga i nie czytają Jego słów. Jak mogliby zrozumieć prawdę? Czy poznanie swojego przeznaczenia w wieku pięćdziesięciu lat oznacza, że rozumiesz prawdę? Ludzie wierzą, że „Los człowieka jest wyznaczony przez Niebo”. Czy to znaczy, że podporządkowują się woli Nieba? (Nie). Sama wiara w to nie wystarczy. Taka świadomość pozwala odpuścić sobie walkę z losem, ale nie jest jeszcze zrozumieniem prawdy. Ludzie muszą stanąć przed obliczem Boga i otrzymać Jego zbawienie, aby zrozumieć prawdę. Muszą przyjąć sąd Bożych słów oraz otrzymać prawdę i życie, aby zrozumieć tajemnicę tego wszystkiego. W innym wypadku, nawet gdyby dożyli siedemdziesięciu, osiemdziesięciu czy stu lat, nadal nie będą wiedzieli, jaki jest sens ludzkiego życia, dlaczego ludzie żyją i dlaczego umierają. Ludzie przez krótki czas chodzą po ziemi i żyją przez kilka dziesięcioleci, nie dochodząc do zrozumienia, jaki jest sens życia człowieka, zanim dobiegnie ono końca. W obliczu śmierci czują niezadowolenie i wciąż roztrząsają to czy tamto, na koniec opuszczają ten świat z żalem i nic nie zyskują. Czy to nie byłoby smutne, gdyby odrodzili się w następnym życiu i nadal żyli tak samo? (Byłoby to smutne). Kolejne pokolenia przychodzą i odchodzą jedno po drugim w ten sam tragiczny sposób, żywi żegnają zmarłych, a potem następne pokolenie żegna z kolei ich. Ten cykl wciąż się powtarza, ludzie żyją jak we śnie i nic nie rozumieją. Z wami, którzy przyjęliście dzieło Boga w dniach ostatecznych, jest inaczej. Pochwyciliście tę cenną i rzadką szansę w czasie, gdy Bóg stał się ciałem, aby zbawić ludzkość w dniach ostatecznych. Możecie otrzymać sąd i karcenie słowami Boga oraz zyskać Jego osobistą opiekę i przewodnictwo. Rozumiecie wiele tajemnic oraz wiele z prawdy i możecie wypełniać swój obowiązek jako istoty stworzone. Wasze zepsute skłonności mogą zostać oczyszczone i przemienione. Zyskaliście tak wiele, o wiele więcej niż święci z wcześniejszych pokoleń. Czy to nie jest największe błogosławieństwo? Jesteście pobłogosławieni najbardziej ze wszystkich ludzi.

Po latach czytania słów Boga oraz doświadczania sądu i karcenia nimi stopniowo zaczęliście rozumieć cel Bożego zarządzania ludzkością oraz tajemnicę Jego zarządzania i zbawienia ludzkości. Zrozumieliście intencje Boga i poznaliście Jego suwerenną władzę. W sercach pragniecie się podporządkować Bogu i jesteście w stanie Mu się podporządkować. W życiu macie poczucie bezpieczeństwa i spełnienia. Bóg pozwala ci żyć, a ty żyjesz dla Boga, żyjesz po to, by wykonywać swój obowiązek jako istota stworzona. To jest sposób życia, który ma znaczenie. Jeśli ludzie żyją bez akceptacji i zrozumienia prawdy, żyją tylko dla ciała, nie ma w tym żadnej wartości. Wszyscy zmierzacie teraz w stronę prawdy, przejawiacie w życiu coraz więcej sumienia i rozumu. Coraz bardziej jesteście tacy, jacy powinni być ludzie, i coraz lepiej rozumiecie prawdę. Coraz lepiej wiecie, że należy podporządkować się Bogu, jesteście w stanie wykonywać swój obowiązek jako istoty stworzone i nieść świadectwo o Bogu. Takie życie napełni wasze serca pokojem i radością i jest to życie o największym znaczeniu. To jest błogosławieństwo, które spośród całej ludzkości uzyskaliście jedynie wy. Na tym wielkim świecie, spośród całej ludzkości Bóg wybrał tylko was nielicznych, byście się urodzili w tym końcowym wieku i w narodzie wielkiego czerwonego smoka. Możecie otrzymać Jego posłannictwo i wykonywać swój obowiązek, a także ponosić koszty dla Niego. Jesteście ulubieńcami Boga i Jego wybrańcami. Czy to nie jest największe błogosławieństwo? (Tak). To takie wielkie błogosławieństwo. Są ludzie, którzy wierzą w Boga, ale nie potrafią odłożyć wszystkiego na bok, aby wykonywać obowiązek, i jest to godne ubolewania. Są też tacy, którzy nie rozumieją prawdy, i nawet jeśli wykonują swój obowiązek, można tylko powiedzieć, że wykonują pracę dla Boga. Ofiarowują posiadaną siłę, a jednocześnie w sercach targują się z Bogiem i mają nadzieję na uzyskanie błogosławieństw. Kiedy pewnego dnia zrozumieją prawdę, będą w stanie się uspokoić i wypełniać obowiązek z ochotą. Wasze obecne życie, to, że żyjecie, by każdego dnia nieść świadectwo o Bogu i głosić Bożą ewangelię królestwa, to sposób życia, jaki podoba się Bogu. Mówiąc jasno, Bóg pozwala wam tak żyć i to Bóg dał wam taką możliwość. Bóg dał wam tę możliwość i sprawił, że żyjecie, wykonując swój obowiązek i dokładając ponosząc koszty dla Niego, i jest to coś o największym znaczeniu. Powinniście czuć się dumni i zaszczyceni oraz cieszyć się tą szansą. Jesteście tacy młodzi i to, że możecie wykonywać swój obowiązek, podążać za Bogiem i nieść o Nim świadectwo pośród katastrof, w tak nieprzyjaznym otoczeniu i warunkach, jest dla was niezwykłą szansą, jedyną w swoim rodzaju! To, że Bóg stał się ciałem w dniach ostatecznych i wyraża tak wiele prawdy, aby całkowicie zbawić ludzkość, aby mogła ona zyskać prawdę i zostać oczyszczona, jest niebywałą szansą. Czasu jest niewiele, ucieka w mgnieniu oka. Powinniście uchwycić się tej szansy i zyskać całą prawdę, którą należy zyskać. To jest największe błogosławieństwo, większe niż błogosławieństwa otrzymane przez wszystkich świętych w minionych wiekach.

Fragment 81

Ci, którzy podążają za Bogiem, muszą co najmniej być zdolni do wyrzeczenia się wszystkiego, co posiadają. Bóg powiedział kiedyś w Biblii: „Każdy z was, kto nie wyrzeknie się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14:33). Co to znaczy wyrzec się wszystkiego, co się posiada? Oznacza to porzucenie rodziny, porzucenie pracy, porzucenie wszystkich światowych uwikłań. Czy łatwo jest to zrobić? To bardzo trudne. W żadnym razie nie da się tego osiągnąć bez woli, by tak uczynić. Kiedy ktoś ma wolę wyrzeczenia, w naturalny sposób będzie również miał wolę znoszenia trudności. Jeśli ktoś nie potrafi znosić trudności, to nie będzie w stanie niczego się wyrzec, choćby chciał. Są tacy, którzy wyrzekli się rodziny i oddalili się od bliskich, a po pewnym czasie wykonywania obowiązków zaczynają tęsknić za domem. Jeśli naprawdę nie są w stanie tego znieść, to może się zdarzyć, że wymkną się potajemnie, żeby zajrzeć do domu, a potem wrócą, by znów wykonywać obowiązki. Część z tych, którzy opuścili swój dom, aby wykonywać obowiązki, mimowolnie tęskni za bliskimi w Nowy Rok czy inne święta i w nocy, gdy wszyscy śpią, oni po cichu płaczą. Kiedy już się wypłaczą, modlą się do Boga i czują się znacznie lepiej, a potem w dalszym ciągu wykonują obowiązki. Chociaż ci ludzie byli w stanie porzucić rodzinę, nie są zdolni znieść wielkiego cierpienia. A jeśli nawet nie potrafią odrzucić uczuć żywionych do osób, z którymi łączą ich więzi ciała, to jak mają się zdobyć na prawdziwe ponoszenie kosztów na rzecz Boga? Niektórzy ludzie są w stanie wyrzec się wszystkiego, co posiadają, porzucić pracę i rodzinę i podążać za Bogiem – ale jaki mają w tym cel? Niektórzy próbują zyskać łaskę i błogosławieństwa, a inni, tak jak Paweł, dążą jedynie do korony i nagrody. Tylko nieliczni wyrzekają się wszystkiego, co posiadają, aby zyskać prawdę i życie oraz osiągnąć zbawienie. Które zatem z tych dążeń jest zgodne z intencjami Boga? Oczywiście jest to dążenie do prawdy i zyskania życia. Jest ono w pełni zgodne z Bożymi intencjami i stanowi najważniejszą część wiary w Boga. Czy można zyskać prawdę, jeśli nie jest się w stanie porzucić rzeczy doczesnych i bogactwa? W żadnym razie. Niektórzy ludzie wyrzekli się wszystkiego, co posiadali, i podjęli obowiązki, ale nie dążą do prawdy i stale wykonują swoje obowiązki powierzchownie. Po kilku latach takiego dryfowania nie mają żadnego świadectwa opartego na doświadczeniu i zupełnie nic nie zyskali. Ci, którzy gonią jedynie za sławą, zyskiem i statusem i kroczą ścieżką antychrystów, są jeszcze mniej zdolni zyskać prawdę. U wielu ludzi wiara w Boga polega jedynie na tym, że wykonują nieco obowiązku w wolnym czasie. Czy takim osobom łatwo będzie zyskać prawdę? Moim zdaniem nie. Zyskanie prawdy nie jest prostą sprawą. Trzeba ponieść wiele trudów i zapłacić wielką cenę. W szczególności należy doświadczyć trudów sądu i karcenia, prób i oczyszczania, a także tego, że inni będą nas przycinać. Trzeba przetrwać wszystkie te trudności. Nie da się zyskać prawdy bez wielkich cierpień. Ile razy w tym czasie należy się modlić do Boga i szukać prawdy? Jak wiele łez żalu trzeba wylać przed Bogiem? Ile słów Boga należy przeczytać, zanim człowiek zdobędzie oświecenie i iluminację? Ile duchowych bitew trzeba stoczyć, zanim uda się pokonać szatana? I jak długo trwa proces doświadczania tych rzeczy? Ile lat minie, zanim w końcu uda się zyskać prawdę i zdobyć aprobatę Boga? Spójrzcie na doświadczenie Piotra, a będziecie wiedzieli. Czy Boże zbawienie i doskonalenie człowieka są tak proste, jak ludziom się wydaje? Wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada, nie jest proste. Co to naprawdę znaczy wyrzec się wszystkiego, co się posiada? „Wszystko, co się posiada”, to nie tylko rzeczy zewnętrzne, nie tylko rodzina, ci, których się kocha, i przyjaciele, nie tylko zawód, pensja, majątek i perspektywy. Oprócz tego są to również sprawy z obszaru umysłu i ducha: wiedza, nauka, różne poglądy, reguły życia, cielesne upodobania, a także rzeczy, do których się dąży i aspiruje, takie jak sława, zysk i status. Wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada, dotyczy przede wszystkim tych rzeczy; wszystkie one są częścią wyrzeczenia się tego, co się posiada. Łatwo jest za jednym zamachem odrzucić rzeczy zewnętrzne. Ale to, co ludzie lubią, do czego dążą i co pielęgnują głęboko w sercach, jest dla nich najważniejsze i najcenniejsze. To te rzeczy reprezentują wszystko, co się posiada, i to ich najtrudniej jest się wyrzec. Głównym powodem, dla którego większość ludzi nie jest w stanie teraz wyrzec się wszystkiego, jest to, że nie potrafią porzucić tych rzeczy, ponieważ to właśnie je najbardziej cenią i to one są in najdroższe. Na przykład sława, zyski status, chwała i dobry los, ukochana kariera lub najbardziej cenione przedmioty – to jest wszystko, co człowiek posiada, i właśnie tego najtrudniej jest się wyrzec. Pewien menedżer banku uwierzył w Boga. Dostrzegł, że słowa Boga rzeczywiście są prawdą, i zdał sobie sprawę, że wszystko, co czyni Bóg, jest dziełem zbawienia człowieka. Jednak kiedy zdecydował się wyrzec wszystkiego, co posiadał, i podążyć za Bogiem, najtrudniej było mu porzucić stanowisko w banku. W jednej chwili myślał: „Moje stanowisko w banku jest cenne, dobrze płatne i wpływowe”, a w następnej: „Wierząc w Boga, mogę zyskać prawdę i życie wieczne. To właśnie jest ważne”. W sercu toczył nieustanną walkę. W jednej chwili chciał być menedżerem w banku, a w następnej chciał wierzyć w Boga. W jednej chwili chciał zgarniać pieniądze, a w następnej zyskać prawdę. W jednej chwili nie był w stanie porzucić swojego statusu, a w następnej pragnął zyskać życie wieczne. Jego serce wahało się między jednym a drugim. Status menedżera w banku po prostu był dla niego zbyt cenny i nie potrafił go porzucić. Przez wiele miesięcy żył w rozterce, aż w końcu, być może niechętnie, zrezygnował z pracy. Jakże trudno mu było wyrzec się wszystkiego, co posiadał! Choć wiedział, że stanowisko menedżera w banku jest czymś ulotnym, co może zniknąć jak smuga dymu, i tak nie było mu łatwo się z nim rozstać. Niektórzy ludzie są lekarzami, prawnikami lub należą do wyższej kadry kierowniczej i mają wysokie zarobki. Nie jest łatwo porzucić takie rzeczy; kto wie, ile miesięcy musieliby toczyć wewnętrzne zmagania, aby je porzucić. Jeśli ktoś walczy ze sobą przez kilka lat, zanim zrezygnuje z tych rzeczy, a do tego czasu dzieło Boże dobiegnie już końca, czy ich zmagania będą miały jakikolwiek sens? Wówczas czekają ich tylko katastrofy, płacz i zgrzytanie zębów. Wejdziesz do królestwa Bożego tylko jeśli jesteś w stanie wyrzec się wszystkiego, co jest dla ciebie najważniejsze, by podążać za Bogiem i wykonywać swój obowiązek, a także by dążyć do prawdy i zyskać życie. Co to znaczy: wejść do królestwa Bożego? Oznacza to, że potrafisz wyrzec się wszystkiego, co posiadasz, i podążać za Bogiem, kierować się Jego słowami i podporządkowywać się Jego zarządzeniom, podporządkowując się Mu we wszystkim; to znaczy, że Bóg stał się twoim Panem i twoim Bogiem. Dla Boga oznacza to, że wszedłeś do Jego królestwa i bez względu na to, jakie nieszczęścia cię spotkają, otrzymasz Jego ochronę, będziesz w stanie przetrwać i będziesz należał do ludu Jego królestwa. Bóg uzna cię za swojego wyznawcę i otrzymasz od Niego obietnicę udoskonalenia – ale pierwszym krokiem musi być pójście za Chrystusem. Tylko tak będziesz mógł odegrać rolę w szkoleniu królestwa. Jeśli nie pójdziesz za Chrystusem i pozostaniesz poza obrębem królestwa Bożego, Bóg cię nie uzna. A jeśli Bóg cię nie uzna, to nawet jeśli pragniesz zostać zbawiony oraz uzyskać od Boga obietnicę i Jego doskonalenie, czy będziesz w stanie to osiągnąć? Nie. Jeśli chcesz zyskać aprobatę Boga, musisz najpierw spełnić kryteria wejścia do Jego królestwa. Jeżeli jesteś w stanie wyrzec się wszystkiego, co posiadasz, aby podążać za prawdą, jeżeli potrafisz szukać prawdy w wykonywaniu swojego obowiązku, jeżeli potrafisz postępować zgodnie z zasadami i jeżeli masz prawdziwe świadectwo oparte na doświadczeniu, to kwalifikujesz się, by wejść do królestwa Bożego i otrzymać Bożą obietnicę. Ale jeżeli nie potrafisz wyrzec się wszystkiego, co posiadasz, aby podążać za Bogiem, to nie kwalifikujesz się do wejścia do Jego królestwa i nie masz zupełnie żadnego prawa do Jego błogosławieństwa i Jego obietnicy. Obecnie jest wielu ludzi, którzy wyrzekli się wszystkiego, co posiadali, i wykonują obowiązki w domu Bożym, jednak niekoniecznie będą w stanie zyskać prawdę. Trzeba kochać prawdę i umieć ją przyjąć, zanim się ją zyska. Jeśli ktoś nie dąży do prawdy, nie może jej zyskać. Nie wspominam już o tych, którzy wykonują obowiązek w wolnym czasie – ich doświadczenie dzieła Bożego jest tak ograniczone, że zyskanie prawdy będzie dla nich trudniejsze. Jeśli ktoś nie wypełnia swojego obowiązku ani nie dąży do prawdy, straci cudowną okazję do osiągnięcia Bożego zbawienia i udoskonalenia. Niektórzy ludzie twierdzą, że wierzą w Boga, ale nie wykonują swojego obowiązku i gonią za rzeczami doczesnymi. Czy to jest wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada? Czy ktoś, kto wierzy w Boga w taki sposób, może pójść za Nim do samego końca? Spójrzcie na uczniów Pana Jezusa: byli wśród nich rybacy, chłopi i celnik. Kiedy Pan Jezus wezwał ich i powiedział do każdego z nich: „Pójdź za mną”, porzucili swoją pracę i poszli za Panem. Nie zastanawiali się nad swoim zatrudnieniem ani nad tym, czy znajdą później dla siebie drogę przetrwania w świecie; od razu poszli za Panem Jezusem. Piotr oddał się całym sercem, do końca wypełniając misję powierzoną mu przez Pana Jezusa i wiernie wykonując swój obowiązek. Przez całe życie dążył do umiłowania Boga, aż na koniec został przez Niego udoskonalony. Teraz istnieją ludzie, którzy nawet nie potrafią wyrzec się wszystkiego, co posiadają, a mimo to chcą wejść do królestwa. Czy to nie są mrzonki?

Aby wierzyć w Boga, nie wystarczy mieć entuzjazm. Musisz zrozumieć Jego intencje, Jego metodę doskonalenia ludzi, to, jakich ludzi On doskonali, a także postawę i pogląd, jakie należy mieć wobec Bożego doskonalenia ludzi. Co więcej, jako wyznawca Boga musisz wiedzieć, jak ważne jest podążanie Jego drogą. Ma to wpływ na kwestię, czy ktoś może zyskać prawdę. Podążanie drogą Boga oznacza praktykowanie prawdy. Tylko praktykując prawdę, człowiek prawdziwie podporządkowuje się Bogu, zatem praktykowanie prawdy jest zasadnicze dla zyskania prawdy. Jeśli ktoś nie rozumie prawdy lub nie wie, jak ją praktykować, nie będzie miał możliwości jej zyskania. Dlatego najważniejszą częścią wiary w Boga jest wprowadzanie prawdy w życie. Tylko ci, którzy praktykują prawdę, mogą osiągnąć podporządkowanie się Bogu, tylko oni mogą całkowicie zrozumieć prawdę, a tylko ci, którzy całkowicie rozumieją prawdę, znają Boga. Wszystkie te rzeczy można osiągnąć poprzez praktykowanie prawdy. Bez względu na to, ilu ludzi wierzy w Boga, Bóg patrzy na to, którzy z nich podążają Jego drogą, którzy praktykują prawdę i którzy naprawdę Mu się podporządkowują. Wierzący w Boga muszą rozumieć prawdę i wprowadzać ją w życie, aby stać się ludźmi, którzy podążają za Jego wolą i Mu się podporządkowują. Ci, którzy dążą do prawdy, muszą najpierw zrozumieć, dlaczego ludzie w swoim życiu powinni wierzyć w Boga, w jaki sposób Bóg od chwili swego przyjścia na ziemię dokonuje dzieła zbawienia człowieka i co trzeba osiągnąć w dążeniu do prawdy, zanim osiągnie się zbawienie i spełni kryteria otrzymania Bożej obietnicy i Bożego błogosławieństwa. W przeszłości nikt nie rozumiał tych prawd. Wszyscy wierzyli w Boga zgodnie z ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami i uważali, że w wierze w Boga chodzi o uzyskanie błogosławieństw, korony i nagrody. W rezultacie wszyscy sprzeciwili się Bożym intencjom, zboczyli z prawdziwej drogi i wkroczyli na ścieżkę antychrystów. Dlatego też, jeśli ktoś chce zrozumieć prawdę, zyskać ją i zostać zbawionym, musi skorygować te pochodzące z przeszłości błędne poglądy na temat wiary w Boga. Absurdalne są zwłaszcza religijne pojęcia i wyobrażenia ludzi oraz ich poglądy teologiczne; wszystkie one są wrogimi prawdzie, wiodącymi na manowce niedorzecznościami. Bóg wcale nie aprobuje sposobów, w jakie wierzą ludzie religijni. Jeśli ludzie nadal będą się trzymać tych sposobów i zabiegać o błogosławieństwa, koronę i nagrodę, jeśli nadal będą wierzyć w Boga z tego rodzaju nastawieniem, to czy będą w stanie zyskać prawdę i życie? W żadnym wypadku. Jaką zatem perspektywę powinni przyjąć ludzie w swojej wierze w Boga? Na początek musisz zrozumieć intencje Boga i jasno dostrzec, w jaki sposób On zbawia ludzi. Jeśli nie szukasz prawdy, lecz wciąż wierzysz w Boga według własnych pojęć i wyobrażeń, jeśli nadal gonisz za sławą, zyskiem statusem, bogactwem i rzeczami doczesnymi, to nawet gdybyś zdobył cały świat, co to będzie warte, jeśli na koniec ma cię to kosztować życie? Niektórzy mówią: „Kiedy już zarobię wystarczająco dużo pieniędzy, zrobię karierę, spełnię swoje ambicje i zrealizuję swoje marzenia, wtedy przyjdę i zostanę dobrym wierzącym”. Czy Bóg na ciebie zaczeka? Czy dzieło Boże będzie na ciebie czekać? Jeśli nie potrafisz porzucić tych rzeczy już teraz, Bóg nie wymaga, abyś zrobił to od razu, ale musisz ćwiczyć się w wyrzeczeniu. Jeżeli naprawdę nie jesteś do tego zdolny, módl się do Boga i polegaj na Nim. Pozwól, by On cię poprowadził. Ponadto musisz współpracować i wykonywać swoje obowiązki. Jaki jest cel wykonywania obowiązku? W gruncie rzeczy jego celem jest przygotowanie dobrych uczynków. Nawet jeśli ostatecznie nie będziesz mógł zostać w pełni udoskonalony, musisz przynajmniej przygotować kilka dobrych uczynków, abyś mógł przedstawić je Bogu, gdy nadejdzie czas, kiedy będzie On nagradzał dobrych i karał złych. Pewnego dnia dzieło Boga dobiegnie końca i zacznie On nagradzać dobro i karać zło. Każe ci wtedy przedstawić twoje dobre uczynki, a jeśli nie będziesz takich miał, to już po tobie – z pewnością zostaniesz ukarany. Załóżmy na przykład, że wierzysz w Boga od jakichś dziesięciu lat i najbardziej wartościowym obowiązkiem, jaki wykonywałeś, było głoszenie ewangelii w wolnym czasie i pozyskanie w ten sposób kilku nowych wierzących. Nawet nie wiesz, czy ci ludzie ostatecznie będą w stanie wytrwać. Czy możesz przedstawić to Bogu? Na pewno nie będziesz zdolny tego zrobić. Musisz wziąć pod uwagę to, z jakich rezultatów będziesz mógł zdać relację Bogu i jakiego rodzaju świadectwo oparte na doświadczeniu powinieneś mieć, aby zadowolić Boga i aby On uznał cię za swojego wyznawcę. Nie możesz się zadowalać jedynie tym, że uznajesz fakt obecnego wcielenia Boga i przyjmujesz w sercu Chrystusa dni ostatecznych, ale nic poza tym. Bóg chce zobaczyć twoje prawdziwe świadectwo oparte na doświadczeniu oraz owoce twojego podporządkowania się Jego dziełu. Na koniec Bóg sprawdzi, czy zyskałeś prawdę i czy masz życie. Musisz zrozumieć Boże intencje. Jeśli tylko dodałeś swoje nazwisko do kościelnego rejestru lub wykonujesz jakiś obowiązek, ale nie dążysz do prawdy, a po kilku latach wiary w Boga nie masz żadnego świadectwa opartego na doświadczeniu, to czy Bóg może cię uznać? Jeżeli Bóg cię nie uznaje, to pozostajesz poza Jego domem. Jeśli twierdzisz tylko, że wierzysz w Boga, ale nie dążysz do prawdy, co w ostatecznym rozrachunku da ci twoja wiara w Boga? Zbyt wiele ci zabraknie do spełnienia kryteriów wymaganych przez Boga! Zyskanie prawdy nie jest tak proste, jak ludziom się wydaje; człowiek musi przejść przez wiele prób i udręk, wiele bólu i oczyszczania, zanim będzie mógł zyskać prawdę i poznać Boga. Kiedy doświadczasz takiego sposobu działania Boga, czy możesz zostać zbawiony, jeśli nie wyrzekniesz się wszystkiego, co posiadasz, aby za Nim podążać? Czy możesz doświadczyć dzieła Boga, po prostu wierząc w Niego w wolnych chwilach? Jak możesz tego doświadczyć, wierząc w Boga w domu? Jak możesz tego doświadczyć, żyjąc w zewnętrznym świecie? Dlatego wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada, jest warunkiem pójścia za Bogiem. Jeśli nie jesteś w stanie wyrzec się wszystkiego, co posiadasz, to w żadnym razie nie możesz zyskać prawdy, a jeśli nie możesz zyskać prawdy, to nie nadajesz się, by wejść do królestwa Bożego. Jest to fakt, którego żaden człowiek nie jest w stanie zmienić.

Fragment 82 (Odpowiedzi na pytania braci i sióstr)

(Przy wykonywaniu mojego obowiązku wciąż ograniczają mnie uczucia do rodziny. Często tęsknię za bliskimi, co wpływa na sposób wykonywania przeze mnie obowiązku. Ostatnio mój stan nieco się poprawił, ale wciąż czasami się martwię, że wielki czerwony smok aresztuje członków mojej rodziny, aby mi zagrozić, i boję się, że mogę się wtedy załamać). Te obawy są bezpodstawne. Kiedy myślisz o takich sprawach, musisz poszukiwać prawdy, aby znaleźć rozwiązanie. Musisz zrozumieć, że bez względu na to, wobec jakich stajesz okoliczności, to Bóg je wszystkie przygotował i zaaranżował. Musisz nauczyć się Mu podporządkowywać i być w stanie poszukiwać prawdy i nie ustępować w obliczu rozmaitych sytuacji. Jest to lekcja, którą ludzie muszą sobie przyswoić. Powinnaś często zastanawiać się nad takimi sprawami: w jaki sposób doświadczasz w tym czasie Bożego podlewania i prowadzenia? Jaka jest twoja rzeczywista postawa? Jak powinnaś wypełniać obowiązki istoty stworzonej? Musisz poznać odpowiedzi na te pytania! Skoro potrafisz myśleć o tym, że zagraża ci wielki czerwony smok, to dlaczego nie myślisz o tym, jak wkroczyć w prawdę? Dlaczego nie rozmyślasz o prawdzie? (Kiedy przychodzą mi do głowy takie myśli, naprawdę modlę się do Boga i przyrzekam, że jeżeli pewnego dnia rzeczywiście będę musiała stawić czoła takiej sytuacji, pozostanę wierna Bogu aż do śmierci. Obawiam się jednak, że z moją mizerną postawą nie zdołam spełnić tego przyrzeczenia). A zatem modlisz się tak: „Boże, boję się, że nie poradzę sobie przy mojej mizernej postawie. Umieram ze strachu. Proszę, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji. Możesz mi to zrobić, gdy będę już miała odpowiednią postawę”. Czy dobrze jest modlić się w ten sposób? (Nie). Powinnaś modlić się tak: „Boże, moja postawa jest teraz mizerna, a moja wiara słaba, boję się tego, że będę musiała zmierzyć się z jakąś nieprzyjemną sytuacją; tak naprawdę nie wierzę, że wszystkie sprawy i wszystkie rzeczy są w Twoich rękach. Nie oddałam się w Twoje ręce; cóż to za przejaw buntu! Jestem gotowa poddać się Twoim planom i zarządzeniom. Cokolwiek czynisz, moje serce gotowe jest nieść o Tobie świadectwo. Pragnę wytrwać w mym świadectwie, aby nie przynieść Ci wstydu. Proszę, czyń zatem, co zechcesz”. Musisz przynieść swe pragnienia i to, co chcesz powiedzieć, przed oblicze Boga – w ten sposób tworzy się w tobie prawdziwa wiara. Jeśli wahasz się nawet co do tego, czy powinnaś się w ten sposób modlić, jakże słaba musi być twoja wiara! Musisz często tak właśnie się modlić. Jednak nawet jeśli modlisz się w ten sposób, Bóg niekoniecznie od razu cię wysłucha. Bóg nie obarcza ludzi brzemieniem cięższym niż są w stanie znieść, lecz jeśli wyraźnie ukażesz Mu swoją postawę i determinację, będzie zadowolony. Kiedy zaś Bóg będzie zadowolony, sprawa ta nie będzie już dłużej cię ograniczać i wywoływać niepokoju w twoim sercu. „Mój mąż, dzieci, rodzina, majątek – wszystkie takie sprawy są w rękach Boga. One nie mają żadnego znaczenia. Cały wszechświat jest w rękach Boga; czyż nie dotyczy to również mojej rodziny? Po co mam się o nich martwić? Nie mam tu nic do powiedzenia, nie jestem w stanie nic zrobić i nie dam rady ich chronić. Ich los i wszystko, co ich dotyczy, jest w rękach Boga!”. Musisz mieć wiarę, aby przychodzić przed oblicze Boga w modlitwie, stanowczo postanawiając i decydując się poddać Bożym ustaleniom. Wówczas stan panujący w twym wnętrzu ulegnie zmianie. Nie będziesz mieć już żadnych zmartwień i nie będziesz już odczuwać niepokoju. Nie będziesz już też nadmiernie ostrożna i pełna obaw we wszystkim, co robisz. Podczas gdy wszyscy inni pędzą naprzód, ty się ociągasz, cały czas chcąc się z tego wyplątać – czyż nie tak właśnie postępuje tchórz? Kiedy lud Boży wykonuje swój obowiązek w królestwie, a istoty stworzone wykonują swój obowiązek przed obliczem Stwórcy, powinny kroczyć naprzód spokojnie i z sercem pełnym bojaźni Bożej. Nie powinny się grzebać, wycofywać ani postępować nazbyt ostrożnie. Jeśli wiesz, że ten stan jest zły i ciągle się nim zamartwiasz, zamiast poszukiwać prawdy, aby się go pozbyć, to stan ten cię ogranicza i zniewala, i nie będziesz w stanie wypełniać swego obowiązku. Pragniesz wypełniać swój obowiązek istoty stworzonej całym swoim sercem, całym umysłem i ze wszystkich swoich sił, ale czy potrafisz się na to zdobyć? Nie możesz osiągnąć punktu, w którym angażujesz się całym sercem, ponieważ nie jest ono nastawione na pełnienie obowiązku – poświęcasz temu w najlepszym razie ledwie jedną dziesiątą swego serca. Skoro zaś nie angażujesz się całym sercem, jak mogłabyś wkładać w to cały swój umysł i wszystkie swe siły? Twoje serce nie jest nastawione na wykonywanie obowiązku, a wszystko, co w sobie masz, to odrobina chęci, aby go wykonywać. Czy rzeczywiście więc możesz wypełniać swój obowiązek całym sercem i umysłem? Nie masz dość zdecydowania, by praktykować prawdę, więc z pewnością będziesz ograniczana przez rodzinę i swoje uczucia do niej. Bliscy będą ci krępować ręce i nogi; będą kontrolować twoje myślenie i serce, a ty nie będziesz w stanie zyskać prawdy i sprostać Bożym wymaganiom – będziesz chciała to uczynić, lecz nie będziesz mieć dość siły. Musisz więc modlić się przed obliczem Boga, z jednej strony rozumiejąc intencje Boga, a z drugiej będąc świadomą, gdzie jest twoje miejsce jako istoty stworzonej; musisz zanieść przed oblicze Boga determinację i postawę, jakie powinnaś mieć. Taką właśnie musisz mieć postawę. Dlaczego inni nie mają takich zmartwień? Czy myślisz, że inni ludzie nie mają rodziny albo podobnych trudności? W rzeczywistości każdy ma pewne cielesne i rodzinne uwikłania, ale niektórzy są w stanie się ich wyzbyć, modląc się do Boga i poszukując prawdy. Po pewnym czasie poszukiwania są w stanie przejrzeć te cielesne przywiązania i pozwalają im opuścić swe serce; potem zaś te rzeczy nie stanowią już dla nich trudności i nie pozostają już w ich władzy ani nie są przez nie ograniczani. Nie mają one wpływu na sposób wykonywania przez nich obowiązków, i w ten sposób stają się wolni. W Biblii jest następujący werset słów Bożych: „Każdy z was, kto nie wyrzeknie się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14:33). Czym jest to wyrzeczenie się wszystkiego, co się posiada? Co tu oznacza „wszystko”? Rzeczy takie jak status, sława i zysk, rodzina, przyjaciele i majątek… Wszystkie te rzeczy zawierają się w słowie „wszystko”. Jakie zatem rzeczy zajmują ważne miejsce w twoim sercu? Dla jednych to dzieci, dla innych rodzice, a dla niektórych bogactwo, a dla jeszcze innych – status, sława i zysk. Jeśli te rzeczy cenisz, to one będą cię kontrolować. Jeśli ich nie cenisz i całkowicie je odrzucasz, to nie mogą cię kontrolować. Wszystko zależy od tego, jaki jest twój stosunek do nich i jak sobie z nimi radzisz.

Musicie zrozumieć, że bez względu na to, w jakim czasie Bóg wykonuje swe dzieło i na jakim jest ono etapie, zawsze potrzebna Mu jest współpraca ze strony pewnej części ludzi. To, że ludzie ci współpracują z Bożym dziełem lub przyczyniają się do szerzenia ewangelii, jest przez Boga zawczasu ustalone. Czy zatem Bóg ma jakieś zadanie dla każdej osoby, którą zawczasu do tego przeznaczył? Każdy ma jakąś misję i odpowiedzialność; każdy ma swoje zadanie. Kiedy Bóg powierza ci jakieś zadanie, stajesz się za nie odpowiedzialna. Musisz wziąć na siebie odpowiedzialność za nie; to właśnie jest twój obowiązek. Czymże jest obowiązek? To misja, którą Bóg ci powierzył. Czym jest misja? (Misją człowieka jest Boże posłannictwo. Człowiek powinien przeżyć całe swe życie z myślą o realizacji tego posłannictwa. Jest ono jedyną rzeczą, jaką człowiek winien mieć w swoim sercu i nie powinien żyć dla niczego innego). Boże posłannictwo jest misją człowieka; tak właśnie należy to rozumieć. Ludzie wierzący w Boga zostali postawieni na tej ziemi po to, aby wypełnić Boże posłannictwo. Jeśli wszystkim, do czego dążysz w tym życiu, jest wspinanie się po drabinie społecznej, gromadzenie bogactwa, wygodne życie, cieszenie się bliskością rodziny i rozkoszowanie się sławą, zyskiem i statusem – jeśli zdobywasz odpowiedni status społeczny, twoja rodzina zyskuje znaczenie i sławę, a wszyscy jej członkowie są bezpieczni i zdrowi – lecz zarazem ignorujesz misję, którą powierzył ci Bóg, to czy życie, jakie prowadzisz, ma jakąkolwiek wartość? Jak odpowiesz za nie przed Bogiem po swej śmierci? Nie będziesz w stanie się z niego rozliczyć, a to jest największy bunt; to jest najcięższy grzech! Któryż z was wykonuje teraz swój obowiązek w domu Bożym zupełnie przez przypadek? Niezależnie od tego, z jakiego środowiska przyszłaś, aby wykonywać swój obowiązek, żadna z tych rzeczy nie była kwestią przypadku. Tego obowiązku nie da się wykonać, znajdując kilkoro przypadkowych wierzących; to, że będziesz go wykonywać ty, zostało już ustalone przez Boga przed wiekami. Co to znaczy, że coś jest z góry ustalone? Co to konkretnie znaczy? Oznacza to, że w całym swoim planie zarządzania Bóg dawno temu zaplanował, ile razy znajdziesz się na ziemi, w jakim rodzie i w jakiej rodzinie urodzisz się w dniach ostatecznych, w jakich okolicznościach będzie żyła ta rodzina, czy będziesz mężczyzną, czy kobietą, jakie będą twoje mocne strony, jaki będzie twój poziom wykształcenia, jak będziesz elokwentna, jaki będziesz miał charakter, jak będziesz wyglądała. Bóg zaplanował w jakim wieku przyjdziesz do domu Bożego i zaczniesz wykonywać swój obowiązek oraz jaki obowiązek będziesz wykonywać w jakim czasie – Bóg z już wcześniej z góry zaplanował każdy twój krok. Zanim jeszcze się urodziłaś, kiedy pojawiłaś się na ziemi w swoich ostatnich kilku życiach, Bóg już zaplanował, jakie obowiązki będziesz wykonywać na tym ostatnim etapie dzieła Bożego. To z pewnością nie jest żaden żart! To, że jesteś w stanie wysłuchać tutaj kazania, zostało zawczasu ustalone przez Boga. Nie można sobie tego lekceważyć! Ponadto twój wzrost i wygląd, to, jakie masz oczy i figurę, jaki jest twój stan zdrowia, jakie są twoje doświadczenia życiowe i jakie obowiązki jesteś w stanie podjąć w określonym wieku, a także to, jakiego rodzaju posiadasz charakter i zdolności – wszystko to zostało zawczasu przeznaczone dla ciebie przez Boga dawno temu i z pewnością nie jest ustalane w tej właśnie chwili. Bóg już dawno przeznaczył to dla ciebie, co oznacza, że jeśli zamierza się tobą posłużyć, to odpowiednio cię przygotował, zanim jeszcze powierzył ci to posłannictwo i tę misję. Czy zatem dopuszczalne jest, abyś przed swoją misją uciekała? Czy dopuszczalne jest, abyś podchodziła do niej bez przekonania? Jedno i drugie jest niedopuszczalne; byłoby to bowiem sprawianie zawodu samemu Bogu! To najgorszy rodzaj buntu, jeśli ludzie zaniechają wypełniania swego obowiązku. Jest to postępek zaiste haniebny. Bóg mozolił się z rozmysłem i żarliwością, od niepamiętnych czasów przeznaczając cię do tego, abyś dożyła do dzisiaj i otrzymała tę misję. Czy zatem misja ta nie jest twoją odpowiedzialnością? Czy to nie ona nadaje wartość temu twojemu życiu? Jeśli nie wypełnisz misji, którą powierza ci Bóg, zatracisz całą wartość i wszelki sens życia; to tak, jakbyś żyła nadaremnie. Bóg przygotował dla ciebie odpowiednie warunki, okoliczności i środowisko. Obdarzył cię tym charakterem i zdolnościami, przygotował cię, abyś dożyła tego wieku i miała wszelkie kwalifikacje, których będziesz potrzebowała, aby wykonywać ten swój obowiązek; przyszykował zatem to wszystko dla ciebie, a ty mimo to nie wykonujesz tego obowiązku sumiennie. Nie potrafisz oprzeć się pokusie i wybierasz ucieczkę, wciąż usiłując tylko wieść wygodne życie i dążyć do rzeczy doczesnych. Bierzesz dary i zdolności, które dał ci Bóg, i służysz nimi szatanowi, żyjąc dla niego. Jak Bóg się przez to czuje? Czy nie wzgardzi tobą, skoro w ten sposób zawiodłaś pokładane przezeń w tobie nadzieje? Czy cię nie znienawidzi? Dałby ci odczuć swój straszliwy gniew. A czy wówczas tę sprawę można by uznać za rozstrzygniętą? Czy to mogłoby być tak proste, jak sobie wyobrażasz? Czy sądzisz, że jeśli nie wypełnisz swej misji w tym życiu, to wszystko skończy się wraz z twoją śmiercią? To nie będzie jeszcze koniec; potem to twoja dusza znajdzie się w niebezpieczeństwie. Nie wykonałaś bowiem swego obowiązku, nie przyjęłaś Bożego posłannictwa i uciekłaś sprzed oblicza Boga. Sprawy przybrały tragiczny obrót. Dokąd możesz uciec? Czy możesz wymknąć się z rąk Boga? Jak Bóg klasyfikuje tego rodzaju osoby? (Są to ludzie, którzy Go zdradzili). Jak Bóg określa ludzi, którzy Go zdradzili? Jak Bóg klasyfikuje tych, którzy uciekli sprzed Jego sędziowskiego tronu? Są to ludzie, którzy cierpieć będą wieczne potępienie i zostaną unicestwieni. Nigdy nie będzie dla ciebie innego życia ani kolejnego odrodzenia, i nie ma możliwości, aby Bóg powierzył ci jakieś inne posłannictwo. Nie ma już dla ciebie żadnej misji i nie masz żadnej szansy na zbawienie. Wpadłaś w poważne tarapaty! Bóg powie: „Ten człowiek już raz uciekł Mi sprzed oczu, umykając sprzed Mego sędziowskiego tronu i sprzed Mego oblicza. Nie wykonał swej misji ani nie wypełnił swego posłannictwa. Jego życie tutaj się kończy. Już po nim; dobiegło właśnie końca”. Cóż to za tragedia! Bez względu na to, jaki wykonujecie dziś w domu Bożym obowiązek – czy jest on ważki, czy mało znaczący, czy ma charakter fizyczny, czy umysłowy, i bez względu na to, czy polega na zajmowaniu się sprawami zewnętrznymi, czy pracą wewnętrzną – żaden z tych obowiązków nie jest dziełem przypadku. Jakże mógłby to być twój własny wybór? Tym wszystkim kieruje Bóg. Tylko dzięki temu, że On powierza ci takie posłannictwo, skłaniasz się ku temu, masz to poczucie misji i odpowiedzialności, i możesz wykonywać ten obowiązek. Pośród niewierzących jest tak wielu ludzi o atrakcyjnym wyglądzie, dysponujących wiedzą lub talentem, ale czy Bóg obdarza ich łaską? Nie, nie okazuje im łaski. Bóg ich nie wybrał, a zamiast tego darzy swą łaską bardzo wielu spośród was. Każe wam wszystkim podejmować najrozmaitsze role, wykonywać wszelkiego rodzaju obowiązki i brać na siebie różnego rodzaju odpowiedzialność w Jego dziele zarządzania. Kiedy Boży plan zarządzania dobiegnie wreszcie końca i zostanie zrealizowany, jakiż to będzie przywilej i powód do chwały! Tak więc, kiedy ludzie znoszą dziś niewielkie trudności przy wykonywaniu swego obowiązku, muszą rezygnować z niektórych rzeczy, ponosić pewne koszty i zapłacić niejaką cenę; kiedy tracą swój status, sławę i zysk na tym świecie, kiedy wszystkie te rzeczy przepadają, wydaje się, że wszystko to zostało im odebrane przez Boga; a jednak zyskali coś cenniejszego i bardziej wartościowego. Cóż zatem ludzie zyskali od Boga? Poprzez wykonywanie swego obowiązku zyskali prawdę i życie. Tylko wtedy, jeżeli wykonałaś swój obowiązek, wypełniłaś Boże posłannictwo, poświęciłaś całe swe życie dla swej misji i owego posłannictwa, które powierzył ci Bóg, masz piękne świadectwo i wiedziesz życie, które ma swoją wartość – tylko wtedy jesteś prawdziwym człowiekiem! A dlaczego mówię, że jesteś wówczas prawdziwym człowiekiem? Ponieważ Bóg cię wybrał i kazał ci wykonywać twój obowiązek istoty stworzonej w ramach Jego planu zarządzania. W tym właśnie tkwi największa wartość i najważniejsze znaczenie twojego życia.

Bóg nie wymaga wiele od ludzi. Kiedy obdarza cię jakimś posłannictwem i powierza ci pewną odpowiedzialność, jeżeli powiesz, że masz małą wiarę i że to jest największy wysiłek, na jaki cię stać, i że to wszystko, co możesz zaoferować, i że tylko tego jesteś w stanie się podjąć, Bóg nie będzie cię do niczego zmuszał. To nie tak, że jeśli poprosi cię o sto procent, a ty dasz z tego dziewięćdziesiąt pięć, będzie niezadowolony, nie puści ci tego płazem i będzie cię nieustannie nakłaniał i ponaglał, abyś mogła osiągnąć owe sto procent, o które prosi. Bóg tego nie zrobi. Zamiast tego każe ci stopniowo piąć się w górę, krok po kroku, stosownie do twojej postawy, zasobów energii i tego, do czego jesteś zdolna. Bóg jest sprawiedliwy i rozsądny w swym działaniu. Do niczego ludzi nie przymusza; pozwala ci się czuć komfortowo i swobodnie, daje ci odczuć, że we wszystkim, co dla ciebie robi, potrafi cię zrozumieć i mieć wzgląd na ciebie. Ludzie muszą być świadomi żmudnych wysiłków Boga, jak również Jego miłosierdzia, dobroci i wyrozumiałości wobec rodzaju ludzkiego. Co zatem ludzie powinni robić i jak winni z Nim współpracować? Powinni współdziałać z Bogiem z następującą intencją: „Muszę dążyć do tego, by spełnić intencje Boga. Bóg wymaga od mnie stu procent zaangażowania; nie dam tylko trzydziestu, skoro stać mnie na sześćdziesiąt. Postaram się z całych sił. Nie będę szczwany, nie będę szedł na skróty i będę stronił od nastawienia, by liczyć przy tym na łut szczęścia”. To zupełnie wystarczy. Bóg zagląda bowiem w głąb człowieczego serca i nie ma identycznych wymagań wobec wszystkich ludzi; nie jest tak, że musisz porzucić swoje dzieci i swoją rodzinę lub zrezygnować z pracy, ponieważ ktoś inny tak właśnie zrobił. Bóg nie ma jednego uniwersalnego podejścia do wszystkich, a to, czego od ciebie wymaga, dostosowane jest do twej postawy i tego, co jesteś w stanie osiągnąć. Nie ma zatem potrzeby, abyś odczuwała jakiekolwiek obawy czy presję. Po prostu módl się przed obliczem Boga na bazie tego, co jesteś w stanie osiągnąć. Bez względu na to, jakie trudności lub ograniczenia napotykasz, nie wzdragaj się przed nimi. Nie pozwól, by wywierały na ciebie wpływ. Tak właśnie należy je traktować. Jeśli bowiem znajdziesz się pod ich wpływem, będziesz wciąż myślała tak: „Nie radzę sobie zbyt dobrze. Bóg musi być ze mnie niezadowolony. Muszę bardzo uważać. Nie mogę za bardzo się starać; muszę dać sobie trochę luzu”. To błąd i przejaw tego, że nie rozumie się Boga. Każdy kolejny krok na ścieżce tego rodzaju doświadczenia sprawia, że ludzie coraz mocniej czują, iż ich wiara jest zbyt słaba, aż dochodzą do momentu, w którym mogą nawet zacząć wątpić w Boga w oparciu o własne pojęcia i wyobrażenia, tak jak w powiedzeniu „oceniać szlachetnych wedle standardów pospólstwa”. Wierzą w Boga, ale boją się zdać na Niego; wierzą w suwerenną władzę Boga, ale boją się powierzyć wszystko w Jego ręce. Ludzie często mówią: „Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkim” i „wszystko jest w rękach Boga”, ale kiedy znajdują się w jakiejś konkretnej sytuacji, myślą: „Czy Bóg rzeczywiście może sprawować nad tym suwerenną władzę? Czy naprawdę można na Nim polegać? Lepiej mi będzie zdać się na innych ludzi, a jeśli to nie zadziała, sam wymyślę jakieś rozwiązanie”. Potem zdają sobie sprawę, jak bardzo są niedojrzali i śmieszni oraz jak mizerna jest ich postawa. Raz jeszcze zawracają więc z obranej drogi, chcąc zdać się na Boga, lecz okazuje się, że nadal nie ma dla nich żadnej drogi. W głębi duszy jednak wiedzą, że Bóg jest wierny i można na Nim polegać; problem tylko w tym, że oni sami mają tak mało wiary i zawsze są tak sceptyczni. Jak można rozwiązać ten problem? Musisz polegać na swoim doświadczeniu oraz na poszukiwaniu i zrozumieniu prawdy – tylko wtedy zdołasz wzbudzić w sobie prawdziwą wiarę. Im więcej gromadzisz doświadczeń i im bardziej polegasz na Bogu, tym silniej będziesz czuła, że można na Nim polegać. W miarę jak doświadczasz coraz większej ilości rzeczy i spraw, widząc, jak Bóg raz za razem cię chroni, pomagając ci pokonywać trudności i unikać niebezpieczeństw, nieświadomie zaczniesz kształtować w sobie prawdziwą wiarę i zaufanie do Boga. Będziesz czuła, że Bóg jest godzien zaufania i można na nim polegać. Najpierw musisz mieć tę właśnie wiarę w swoim sercu.

Każdy człowiek ma swe własne przeznaczenie, a wszystko to jest z góry ustalone przez Boga; nikt nie może odpowiadać za cudzy los. Musisz przestać się stresować swoją rodziną i nauczyć się odpuszczać i rezygnować ze wszystkiego. Jak można to zrobić? Jednym ze sposobów jest modlitwa. Musisz także rozmyślać o tym, jak twoi krewni, którzy nie wierzą w Boga, dążą do rzeczy doczesnych, bogactwa, wygody i dóbr materialnych. Oni należą do szatana i są innego rodzaju ludźmi niż ty. Jeśli nie będziesz wykonywać swojego obowiązku i nadal będziesz mieszkała pośród nich, będziesz wiodła życie pełne cierpienia. Ponieważ patrzysz na sprawy inaczej niż oni, nie będziecie się ze sobą dobrze dogadywać, a zamiast tego będziecie wzajemnie się zadręczać. Wyniknie z tego jedynie ból i ani odrobiny szczęścia. Czy uczuciowe przywiązanie może przynieść ci pokój i radość? Zaspokajanie potrzeb ciała przyniesie ci tylko cierpienie, poczucie pustki i żal, który trwał będzie przez całe życie. Musisz to dogłębnie zrozumieć. To, że tęsknisz za rodziną, jest więc jednostronnym, subiektywnym odczuciem; jesteś w tym nazbyt sentymentalna! Ty podążasz wszak inną ścieżką niż oni. Twoje spojrzenie na życie, światopogląd, życiowa ścieżka i cele twych dążeń są zupełnie inne. Nie jesteś teraz z nimi, ale ponieważ jesteście spokrewnieni i łączą was więzy krwi, zawsze czujesz, że jesteś im bliska i że jesteście jedną rodziną. Kiedy jednak faktycznie z nimi zamieszkasz, zaledwie kilka dni przebywania z nimi sprawi, że będziesz straszliwie poirytowana. Pełno w nich bowiem kłamstwa; wszystko, co mówią, to jeden fałsz i zwodniczość i słodkie słówka. Cały ich sposób postępowania i radzenia sobie ze światem oparty jest na szatańskiej filozofii i maksymach życiowych. Wszystkie ich myśli i poglądy są z gruntu błędne i niedorzeczne, a słuchanie tego, co mówią, jest po prostu nie do zniesienia. Po kilku dniach pomyślisz więc sobie: „Niegdyś ani na chwilę nie umiałam przestać o nich myśleć i ciągle się bałam, że nie żyje im się dobrze. Ale teraz życie z tymi ludźmi jest naprawdę nie do zniesienia!”. Zaczniesz się nimi brzydzić. Nie zorientowałaś się jeszcze, jakiego rodzaju są ludźmi, więc nadal uważasz, że więzi rodzinne są ważniejsze i bardziej istotne niż cokolwiek innego. Wciąż ograniczają cię uczucia. Spróbuj się jednak ich pozbyć, jak tylko potrafisz. Jeśli nie jesteś w stanie, postaw na pierwszym miejscu swój obowiązek. Najważniejsze jest Boże posłannictwo i twoja misja. Pełnienie swego obowiązku przewyższa zaś pod tym względem wszystko inne, i nie przejmuj się na razie sprawami swych krewnych według ciała. Kiedy twoje posłannictwo i obowiązek zostają wypełnione, coraz jaśniej i wyraźniej dostrzegasz prawdę, twoja relacja z Bogiem staje się coraz bardziej normalna, twoje serce podporządkowujące się Bogu rośnie, twoje bogobojne serce rośnie i staje się coraz bardziej widoczne, a wtedy stan panujący w twoim wnętrzu ulegnie zmianie. Gdy zaś twój stan się zmieni, twoje poglądy i uczucia związane z tym światem zanikną, nie będziesz już zabiegała o te rzeczy, a twoje serce będzie chciało jedynie zmierzać do tego, jak kochać Boga, jak Go zadowolić, jak żyć w sposób, który Mu się podoba, i jak żyć w prawdzie. Kiedy twoje serce będzie do tego dążyć, rzeczy związane z uczuciowymi przywiązaniami cielesności będą powoli zanikać i nie będą już w stanie cię krępować ani mieć nad tobą władzy.

Niektórzy ludzie mówią: „Gdy wykonuję swoje obowiązki, nie jestem skrępowana uczuciowym przywiązaniem do mojej rodziny, ale kiedy tylko mam wolną chwilę, zaczynam za nią tęsknić”. No cóż, jakie są skutki tęsknoty za rodziną? Jeśli może ona prowadzić do tego, że popadasz w zniechęcenie i nie masz ochoty wykonywać swych obowiązków, to musisz poszukiwać prawdy, aby znaleźć jakieś rozwiązanie. A kiedy już rozwiążesz ten problem, nie będziesz nieustannie tęsknić za rodziną, gdy następnym razem będziesz mieć wolną chwilę, i nie będzie to miało żadnych negatywnych konsekwencji. Tak więc, niezależnie od tego, jakie pojawiają się problemy, powinnaś zawsze poszukiwać prawdy, aby je rozwiązać; to właśnie jest najważniejsze. To, że tęsknisz za rodziną, nie jest tutaj najbardziej niepokojące; kluczowe jest to, że musisz pomyśleć o tym, jakie będą konsekwencje ciągłej tęsknoty za domem i jak należy rozwiązać tę kwestię. Powinnaś rozważyć następujące sprawy: „Skąd wziął się u mnie ten stan? Dlaczego właściwie zawsze tęsknię za rodziną? Jakie elementy prawdy pozostają dla mnie niejasne? W które prawdy powinnam wkroczyć?”. Praktykuj w ten właśnie sposób, a szybko uzyskasz wejście w daną prawdę. Musisz nieustannie rozważać prawdę w swym umyśle; im częściej będziesz to robiła, tym wyrazistsze będzie twoje pojmowanie prawdy i tym więcej będziesz miała ścieżek praktyki w swym umyśle. Doprowadzi to do rzeczywistego zrozumienia prawdy, a nie tylko posiadania odrobiny wiedzy na jej temat. W tym momencie będziesz chciała znaleźć ludzi, z którymi mogłabyś porozmawiać we wspólnocie. Jaki jest cel takiej rozmowy? Uzyskanie potwierdzenia i osiągnięcie ściślejszego rozumienia prawdy, bez żadnych błędów i wypaczeń. Postępując w ten sposób, nie będziesz miała żadnych trudności, a twój umysł uwolni się, wyzwoli, i nie będzie już podlegał żadnym ograniczeniom. Nie będziesz już stale tęsknić za rodziną i będziesz w stanie uwolnić się od doczesnych przywiązań i uwikłań. Twój stan będzie stawał się coraz bardziej normalny. Wszyscy musicie nauczyć się rozważać prawdę. Jak się to robi? Powiedzmy, na przykład, że zrobiłaś dzisiaj coś, co nie wydaje ci się właściwe i zdaje się sprzeczne z zasadami, ale nie wiesz, w czym tkwi problem. Wtedy właśnie powinnaś modlić się do Boga i poszukiwać prawdy, myśląc sobie tak: „Jakiej prawdy dotyczy ta sprawa? Jaka odnosi się do niej zasada?”. Powinnaś znaleźć kogoś, z kim mógłbyś omówić prawdę, spojrzeć wstecz i dobrze się zastanowić. Kiedy w końcu odkryjesz źródło problemu i rozwiążesz go poprzez poszukiwanie prawdy, będziesz miała więcej wiary w Boga i poczujesz, że zrobiłaś dalszy postęp w kwestii prawdy. Będziesz w stanie przejrzeć niektóre sprawy i zrozumieć niektóre słowa odnoszące się do duchowości; albo też będziesz w stanie zrozumieć, co tak naprawdę wyraża i oznacza jakaś powtarzana przez wszystkich doktryna czy slogan. Na tym właśnie polega posiadanie pewnego zrozumienia prawdy i wiedzy o tym, jak ją praktykować. Potem ruszysz naprzód i będziesz rozmawiać we wspólnocie z innymi, omawiając ów slogan, dopóki nie zostanie w pełni zrozumiany, a takie postępowanie stanie się twoją ścieżką praktyki. Czyż nie jest to coś dobrego? To wszak kolejna droga wiodąca naprzód. Czasami zobaczysz kogoś borykającego się z pewnym stanem i możesz zacząć się zastanawiać: „Dlaczego ten człowiek znajduje się w tego rodzaju stanie? Jak do tego doszło? Dlaczego ja nie miewam takich stanów? To, co powiedział, zdradza określony stan i pewne nastawienie. Jak ukształtowało się w nim to nastawienie? Gdzie pojawił się problem? Do jakiego aspektu prawdy się to odnosi? Czy i ja nie powinnam poszukać prawdy?”. Poprzez rozmowę we wspólnocie i poszukiwanie, odkrywasz problem i uświadamiasz sobie, że ten jego stan jest czymś, co i ciebie dotyczy. Zestawiłaś jego położenie ze swoim, nieprawdaż? Czyż nie było warto podjąć tego wysiłku? (Owszem, było warto). Odkrywszy zaś problem, znajdujesz kogoś, z kim możesz go omówić. Kiedy w końcu znajdujesz odpowiedź i dowiadujesz się, na czym polega problem, zostaje on rozwiązany. Nietrudno jest rozwiązać problem, gdy jesteś w stanie go wykryć. Jeśli jednak nie możesz odkryć, na czym on polega, nigdy nie zostanie rozwiązany. Czasami, gdy w twym umyśle zapanował już spokój, może to być najlepszy moment na czas kontemplowanie prawdy i słów Bożych. Bezwzględnie nie zmarnuj tej okazji, poświęcając tę chwilę na pielęgnowanie więzi emocjonalnych, ciągle myśląc o ponownym połączeniu się z rodziną; będą z tego same kłopoty. Jeśli nieustannie martwisz się o swoją rodzinę i skwapliwie wykorzystujesz każdą okazję, by nawiązać z nią emocjonalną więź, twój umysł zawsze wypełniony będzie tymi emocjonalnymi przywiązaniami; nie będziesz w stanie zerwać tych więzi i nie będziesz umiała z nich zrezygnować. Powinnaś częściej się modlić, czytać więcej słów Bożych i często rozmawiać we wspólnocie z braćmi i siostrami. Kiedy zrozumiesz prawdę, nie będziesz przynajmniej ograniczana przez rodzinę, cielesność czy więzi emocjonalne. Łatwo ci będzie zrezygnować z tych rzeczy; to zaś jest droga naprzód. W rzeczywistości doświadczenia wielu ludzi są właśnie takie. Rozwiązywanie problemów natury emocjonalnej zawsze wymaga pewnego okresu doświadczenia; kiedy już rozumiesz prawdę, ich rozwiązywanie staje się łatwe.

Fragment 83

Każdy, kto od paru lat wierzy w Boga, mimo posiadania silnego fundamentu w pewnym momencie mierzy się z bardzo realnym problemem. Większość ludzi posiada jakąś wiedzę na temat wszelkich aspektów prawdy i jest w stanie wypowiadać i głosić właściwe słowa i doktryny. Wielu jednak nie doświadczyło w swoim własnym życiu słuszności tych słów, ich autentycznego znaczenia i praktycznych aspektów prawd, jakie są w nich zawarte. Aby wejść w prawdorzeczywistość, potrzebne ci będą odpowiednie warunki, właściwi ludzie wydarzenia i sprawy, które umożliwią ci rozwój w życiu. Zarówno owe prawdy, jak i dobrze ci już znane doktryny znajdą swoje potwierdzenie w życiu i pozwolą ci zdobyć doświadczenia. Czy ziarno wrzucone w żyzną glebę, gdy pozbawione jest promieni słonecznych i wody, nie wypuści pędu, który zaraz obumrze? (Tak). Gdy po wysłuchaniu wielu kazań, prawd i słów Bożych stwierdzisz, że ta droga jest właściwa i dobra – co będzie ci potrzebne na tym etapie? Musisz prosić Boga o to, aby stworzył ci sprzyjające otoczenie. Takie, które cię wzmocni, będzie budujące dla twojego życia i umożliwi ci rozwój. Warunki te mogą się wydawać niezbyt przyjazne. Ciało musi znieść wiele trudów, konieczne są daleko idące wyrzeczenia. Macie już za sobą doświadczenia tego typu. Załóżmy, że byłbyś prześladowany – nie mógłbyś powrócić do domu, skontaktować się z najbliższymi, zobaczyć z rodziną czy przyjaciółmi ani otrzymać od nich jakiejkolwiek wiadomości. Wtedy, w środku nocy, naszłaby cię myśl o domu. Zastanawiałbyś się, jak radzi sobie twój ojciec: „Jest już niemłody, a ja nie mogę okazać mu szacunku. Matka schorowana – a ja nawet nie wiem, jak się czuje”. Czyż nie rozmyślałbyś o tym w kółko? Jeśli takie sprawy będą cię nieustannie niepokoić, to jak wpłynie to na wykonywane przez ciebie obowiązki? Niemieszanie się w ziemskie, cielesne sprawy oraz niezamartwianie się nimi jest korzystne dla twojego rozwoju. Rozmyślanie i martwienie się na niewiele się zdadzą. Nie możesz zmienić losu członków swojej rodziny – sprawy te znajdują się całkowicie w rękach Boga. Musisz zrozumieć, że będąc osobą wierzącą, musisz przede wszystkim liczyć się z intencjami Boga, wykonywać obowiązki, umacniać się w prawdziwej wierze, wkraczać w rzeczywistość słów Bożych, rozwijać się w życiu i posiąść prawdę. To jest dla ciebie najważniejszą sprawą. Z zewnątrz może się wydawać, że ludzie z własnej woli porzucają sprawy tego świata i swoje rodziny. Ale jak jest naprawdę? (To Bóg sprawuje nad tym suwerenną władzę i On tym rozporządza). To Bóg tym rozporządza. To On nie pozwala ci zobaczyć rodziny. Żeby ująć to jeszcze trafniej: Bóg cię jej pozbawia. Czy to nie są najbardziej praktyczne słowa? (Są). Ludzie zawsze mówią, że To Bóg sprawuje nad wszystkim suwerenną władzę i wszystkim zarządza. Zatem w jaki sposób sprawuje On suwerenną władzę nad tą sprawą? Wyciąga cię z domu, nie pozwala, aby Twoja rodzina stała się dla ciebie ciężarem, który ci przeszkadza. Dokąd cię prowadzi? Prowadzi cię do takich okoliczności, gdzie nie masz żadnych cielesnych uwikłań, gdzie nie możesz zobaczyć najbliższych. Gdy zamartwiasz się o nich i chcesz coś dla nich zrobić, ale nie możesz, gdy chcesz oddać im swoją synowską cześć, i też nie możesz. Przestajesz być uwikłany w te relacje. Bóg odsunął cię od nich i pozbawił tych wszystkich uwikłań – w przeciwnym razie wciąż okazywałbyś im synowskie posłuszeństwo, służył im i zapracowywał się dla nich całymi dniami. To dobrze czy źle, że Bóg odsuwa Cię od tych wszystkich zewnętrznych uwikłań? (Dobrze). Dobrze – nie ma czego żałować. Skoro to coś dobrego, co powinni robić ludzie? Powinni dziękować Bogu, mówiąc: „Bóg kocha mnie tak bardzo!”. Nie da się przezwyciężyć zniewolenia uczuciami samemu, gdyż uczucia ograniczają ludzkie serce. Każdy chcę zjednoczonej rodziny, wspólnych spotkań w rodzinnym gronie i by wszyscy byli bezpieczni, zdrowi, szczęśliwi i żeby tak było każdego dnia, i żeby wszyscy zawsze przebywali ze sobą razem. Ale istnieje również ciemna strona tego zjawiska. Jeżeli całkowicie poświęcisz energię życiową, wysiłki, młodość, najlepsze lata i chwile życia; jeśli oddasz całe swoje życie ciału, najbliższej rodzinie, krewnym, bliskim, pracy, sławie, zyskowi oraz wszelkim skomplikowanym związkom, to w konsekwencji zniszczysz samego siebie. W jaki sposób w takim razie Bóg okazuje człowiekowi swoją miłość? Bóg mówi: „Nie wyniszczaj siebie w tym błotnistym dole. Jeśli utknąłeś w nim obiema stopami, nie dasz rady wydostać się z niego sam – nieważne, jak się natrudzisz. Brakuje ci odpowiedniej postawy i odwagi, nie wspominając już o wierze. Sam cię wyciągnę z tego bagna”. Tego właśnie dokonuje Bóg, nie wdając się z tobą w żadne dyskusje na ten temat. Dlaczego Bóg nie pyta ludzi o zdanie? Niektórzy mówią: „Bóg jest Stwórcą – robi, co chce. Ludzie są jak mrówki i robaki, w oczach Boga są niczym”. Tak to wygląda, ale czy Bóg tak traktuje człowieka? Nie. Bóg objawia wiele prawd i obdarza nimi ludzi, umożliwiając im oczyszczenie się z zepsucia i otrzymanie od Niego nowego życia. Boża miłość do człowieka jest wielka. To są rzeczy, które każdy może zobaczyć. Bóg ma wobec ciebie swoje zamiary. Sprowadził cię tutaj po to, by sprawić, byś wkroczył na właściwą drogę życiową, abyś urzeczywistniał życie pełne sensu, wszedł na ścieżkę, której nie umiałbyś wybrać samodzielnie. Subiektywnym pragnieniem ludzi jest przejść całym i zdrowym przez życie. I, nawet jeśli nie uda im się zbić fortuny, to chcą być zawsze z rodziną i cieszyć się rodzinnym szczęściem. Ludzie nie rozumieją, jak zważać na intencje Boga ani jak myśleć o swoim przeznaczeniu czy o Bożej intencji zbawienia ludzkości. Ale Bóg nie robi zamieszania z tego powodu, że nie rozumieją, i nie musi im zbyt wiele mówić, ponieważ oni i tak nie rozumieją, wykazują niedojrzałą postawę i jakakolwiek dyskusja na ten temat utknęłaby tylko w martwym punkcie. Dlaczego miałoby tak się stać? Ponieważ sprawa tak niesłychanej wagi, jaką jest Boży plan zarządzania w celu zbawienia ludzkości, to nie jest coś, co ludzie są w stanie pojąć po usłyszeniu jednego czy dwóch zdań wyjaśnienia. Dlatego też Bóg podejmuje decyzje i działa w sposób bezpośredni – aż do dnia, w którym ludzie nareszcie zrozumieją.

Kiedy Bóg wyprowadza część swoich wybrańców z nieprzyjaznych warunków kontynentalnych Chin, bierze się to z Jego dobrej woli, co każdy może zobaczyć. W związku z tym ludzie powinni często okazywać Bogu wdzięczność i dziękować mu za okazaną łaskę. Wyrwałeś się ze swojego rodzinnego środowiska, odciąłeś od wszystkich skomplikowanych cielesnych relacji i wyplątałeś z ziemskich, cielesnych zawiłości. Bóg wydobył cię ze złożonej pułapki, przyprowadził do siebie i do swojego domu. Bóg mówi do ciebie: „To jest spokojne, bardzo dobre miejsce, doskonałe dla twojego rozwoju. Tutaj są Boże słowa i wskazówki, tu panuje prawda. Tu znajduje się Boża intencja zbawienia ludzkości, tu skupia się dzieło zbawienia. Rozwijaj się więc ile tylko twoja dusza zapragnie”. Bóg umieszcza cię w środowisku być może pozbawionym komfortu obecności bliskich osób albo dzieci, które mogłyby się tobą zaopiekować w razie choroby, gdzie nie ma nikogo, komu można by było się zwierzyć. Gdy jesteś sam i rozmyślasz nad cierpieniem i trudami ciała oraz i wszystkim tym, z czym będziesz musiał się zmagać w przyszłości, w takich chwilach poczujesz się osamotniony. Dlaczego tak się poczujesz? Jednym z obiektywnych powodów jest niedojrzała postawa ludzi. Jaki jest subiektywny powód? (Ludzie nie porzucają całkowicie swoich cielesnych krewnych). Zgadza się, chodzi o to, że ludzie nie są w stanie z nich zrezygnować. Ludzie, którzy żyją w ciele, czerpią przyjemność z różnych relacji i więzów rodzinnych ciała. Wierzą, że ludzie nie potrafią żyć bez ukochanych osób. Dlaczego nie myślisz o tym, jak przybyłeś do świata ludzi? Przybyłeś do niego sam i pierwotnie bez jakichkolwiek relacji z innymi. Bóg sprowadza tu ludzi jednego za drugim. Kiedy tu przybyłeś, w rzeczywistości byłeś sam. Nie czułeś się wtedy osamotniony, dlaczego więc czujesz się samotny, gdy Bóg sprowadza cię tu teraz? Myślisz, że brakuje Ci partnera, przed którym mógłbyś się otworzyć niezależnie od tego, czy chodziłoby tutaj o dzieci, rodziców czy drugą połówkę – męża lub żonę – i dlatego czujesz się samotnie. Dlaczego nie myślisz o Bogu, gdy czujesz się samotnie? Czyż Bóg nie jest towarzyszem człowieka? (Tak, jest). Gdy odczuwasz największe cierpienie i smutek, kto może przynieść ci prawdziwe pocieszenie? Kto może naprawdę rozwiązać twoje trudności? (Może to zrobić Bóg). Tylko Bóg może prawdziwie rozwiązać ludzkie przeciwności. Gdy zachorujesz a twoje dzieci będą przy tobie, będą podawać ci picie i troszczyć się o ciebie – poczujesz się szczęśliwy. Ale po pewnym czasie będą już miały dość i przejdzie im ochota na opiekowanie się tobą. Wtedy poczujesz się naprawdę samotnie! Więc teraz, kiedy wydaje ci się, że nie masz przy sobie nikogo, czy rzeczywiście tak jest? Naprawdę tak nie jest, ponieważ Bóg zawsze dotrzymuje ci towarzystwa! Bóg nie opuszcza ludzi; jest kimś, na kim ludzie mogą polegać i u kogo każdy zawsze znajdzie schronienie, a także jest jedynym powiernikiem. Zatem, bez względu na to, jakie trudności i cierpienia cię spotkają, z jak przygnębiającymi, negatywnymi czy wykańczającymi sprawami przyjdzie ci się zmierzyć, jeśli zwrócisz się do Boga i od razu się do Niego pomodlisz, Jego słowa dodadzą ci otuchy, pozwolą pokonać trudności i rozwiążą wszystkie twoje problemy. W takich okolicznościach twoja samotność stanie się podstawowym warunkiem doświadczania Bożych słów i poznania prawdy. Z czasem zaczniesz dochodzić do następującego wniosku: „Dalej wiodę dobre życie po wyprowadzce od rodziców, czuję się spełniona po odejściu od męża i prowadzę spokojne i radosne życie, od kiedy opuściłam dzieci. Nie czuję już w sobie żadnej pustki. Nie będę już polegać na ludziach, lecz na Bogu. On da mi wszystko, czego mi trzeba i będzie mnie nieustannie wspomagać. Chociaż nie mogę Go dotknąć ani zobaczyć, wiem, że On jest przy mnie zawsze i wszędzie. Dopóki się do Niego modlę, dopóki Go wzywam, On mnie porusza i sprawia, że poznaję Jego intencje i dostrzegam właściwą drogę”. Wówczas On naprawdę stanie się twoim Bogiem i wszystkie twoje problemy się rozwiążą.

Fragment 84

Tajwan jest państwem demokratycznym, którego społeczeństwo jest stabilne i żyje w dostatku. Porządek publiczny, jakość życia, wartości kulturowe i tym podobne aspekty są na o wiele lepszym poziomie niż w Chinach kontynentalnych. Ludzie na Tajwanie prowadzą bardzo wygodne życie i choć nie ma w tym nic złego, wielu wierzących w Boga i żyjących komfortowo staje się niechętna podążaniu za Bogiem, nie mówiąc już o znoszeniu cierpienia, czy płaceniu jakiejkolwiek ceny. Bardzo trudno jest im porzucić wszystko, co mają, i ponieść koszty na rzecz Boga. Czy nie jest tak w istocie? Kiedy ludzie żyją wygodnie, myślą tylko o jedzeniu, piciu i dobrej zabawie, czerpaniu przyjemności z cielesności i z życia. Ma to pewien wpływ na tych, którzy wierzą w Boga i dążą do prawdy. Dlatego też wielu ludzi żyjących w komfortowym środowisku społecznym, mimo że chce pełnić służbę, ma z tym trudności. Nie są chętni, aby znosić choć odrobinę cierpienia i nie wykonują wydajnie swoich obowiązków, czy różnego rodzaju prac na rzecz Kościoła. Czasami wpływa to na postępy ich pracy i ma to konkretny związek z ich środowiskiem społecznym. Co Mnie osobiście porusza, to fakt, że za każdym razem, gdy się spotykamy, jesteście w stanie, by siedzieć i wysłuchać kazań od początku do końca. Niektórzy ludzie w Chinach kontynentalnych wierzą w Boga, bo są uciskani przez własne środowisko, represjonowani i dyskryminowani przez społeczeństwo, a nawet cierpią ciężkie prześladowania. Są i tacy, których wiara w Boga wynika z poszukiwań sprawiedliwości i sensu lub duchowego wsparcia i podpory. Entuzjazm, wiara i lojalność jeszcze innych zostały rozbudzone w obliczu brutalnych prześladowań ze strony wielkiego, czerwonego smoka. Inni uciekli za granicę z konieczności, gdyż wiara w Boga w Chinach kontynentalnych jest niezwykle trudna. Wielu ludzi jest ściganych i nie ma gdzie się ukryć. To są powody ich ucieczki za granicę. W porównaniu z opresyjnymi i surowymi warunkami życiowymi w Chinach kontynentalnych, ludzie na Tajwanie mają łatwo. Prowadząc tak wygodne życie, wierzący w Boga nie chcą cierpieć ani płacić ceny, a w obliczu jakiegokolwiek prześladowania czy cierpienia odmawiają pełnienia służby. Wiodąc tak komfortowe życie, człowiek chce po prostu czerpać przyjemność z jedzenia, picia i dobrej zabawy. Zajmuje się tylko sprawami typu: „Co tu zjeść? Gdzie tu pojechać? Jakie kraje jeszcze odwiedzić? Życie ludzkie to tylko kilka dekad. Jeśli nie pojadę do różnych krajów na całym świecie, to czy moje życie nie będzie zmarnowane?”. W ten sposób serce człowieka staje się nieposłuszne i nieokiełznane. Czy taki człowiek nadal może w ciszy jeść i pić słowa Boga przed Jego obliczem właśnie tak, jak teraz? Czy jest w stanie słuchać uważnie kazań na zgromadzeniach? Byłoby to na pewno trudne. Zachęcany do wiary w Boga, dążenia do prawdy i wykonywania swoich obowiązków, czuje się niesprawiedliwie traktowany i tłamszony, wciąż mając poczucie, że żyje na próżno. Czy to sprzyjające środowisko nie stanowi poważnej pokusy i przeszkody dla ludzi? Owszem. Wszyscy ludzie pragną cielesnych wygód, ale dla tych, którzy wierzą w Boga i dążą do prawdy, wygoda niekoniecznie sprzyja życiowemu rozwojowi. Większość ludzi przy nieznacznym cierpieniu zniechęca się i słabnie, zupełnie tracąc siłę woli; czyż nie jest to wynik życia w komfortowym środowisku? Istnieją różne nagrania wideo ze świadectwami opartymi na doświadczeniu braci i sióstr w Chinach kontynentalnych, którzy byli torturowani w więzieniu, skazywani i pozbawieni wolności. Czy wszyscy je widzieliście? (Tak, widzieliśmy). Jakie są wasze odczucia po ich obejrzeniu? (Boże, chciałbym opowiedzieć trochę o tym, co czuję. Kiedy zobaczyłem, jak bracia i siostry w Chinach kontynentalnych, mimo całego tego prześladowania w postaci tortur, są w stanie modlić się do Boga, oprzeć się na Nim i trzymać się wiary w tak trudnym środowisku, przeżywając to doświadczenie krok po kroku pod Jego przywództwem, trwając stanowczo w swoim świadectwie i nie zdradzając Go, czuję, że ich wiara i postawa życiowa przerosły nasze. Gdybym sam znalazł się w takim środowisku, chyba nie potrafiłbym trwać tak stanowczo w wierze, przez co czuję, że moja postawa jest bardzo marna). Bracia i siostry w Chinach kontynentalnych wciąż są w stanie trwać w wierze w Boga, uczestniczyć w zgromadzeniach i wykonywać swoje obowiązki w środowisku, gdzie doznają okrucieństwa prześladowań ze strony wielkiego, czerwonego smoka. To jest świadectwo, potężne świadectwo. Ich trwanie w wierze w tym wrogim środowisku stanowi świadectwo, więc ci z was, którzy przebywają w komfortowym otoczeniu, powinni zastanowić się, jak zaoferować inny rodzaj świadectwa. Po pierwsze, powinniście cenić wszystko w tym życiu i tych środowiskach, które dał wam Bóg. Ponadto powinniście rozważyć, jak w takim środowisku możecie trwać przy waszym świadectwie, nie narazić Boga na wstyd i stać się zwycięzcami. Wierząc w Boga w kraju demokratycznym, nie doznajecie być może represji i prześladowań w postaci tortur ze strony rządu, ale nadal możecie cierpieć prześladowania ze strony rodziny i krewnych przy jednoczesnej konieczności doświadczania słów Boga, dochodzenia do prawdy i trwania przy swoim świadectwie. Bez względu na otoczenie, w którym człowiek wierzy w Boga, dochodzenie do prawdy nie jest rzeczą łatwą. By zrozumieć prawdę i wkroczyć w rzeczywistość, konieczne jest cierpienie i zapłacenie ceny. By nieść świadectwo o Bogu, należy zrozumieć prawdę we wszystkich aspektach doświadczenia. Nie oznacza to jedynie głoszenia Ewangelii i wychwalania Bożego imienia; odnosi się to głównie do świadectwa pochodzącego z życiowego doświadczenia. W każdej grupie lub w ramach porządku społecznego dowolnego kraju, ludzie żyjący zgodnie z prawdą, dążący do uczciwości i okazujący posłuszeństwo Bogu będą poddawani pewnej dyskryminacji, wykluczeniu lub prześladowaniu. Dzieje się tak dlatego, że kraje demokratyczne również nie poddają się Bogu. U władzy znajdują się ateistyczne partie polityczne, które także odrzucają prawdę i odrzucają Boga. Wiara w Boga w kraju takim jak ten, nawet jeśli nie pociąga za sobą prześladowań czy cierpienia, wiąże się z pewnymi ograniczeniami, a także dyskryminacją, pomówieniami, osądzaniem i potępieniem wobec tych, którzy chcą szerzyć ewangelię i nieść świadectwo o Bogu – takie są fakty. Jeśli nie potrafisz jasno zrozumieć tych rzeczy, to nie jesteś osobą, która rozumie prawdę. Przyjęcie Chrystusa i podążanie za Nim w każdym kraju wiąże się z pewnym poziomem prześladowań i ucisku. Musisz stale działać ostrożnie, modlić się i zwracać się do Boga, a także musisz cechować się mądrością i inteligencją. Bez względu na kraj i środowisko społeczne, w którym się znajdujesz, wszystkie te miejsca mają odpowiednie warunki przygotowane i zaaranżowane dla was przez Boga. Wszystko zależy od tego, czy ktoś dąży do prawdy. Wygodne otoczenie niesie ze sobą pokusy, a prześladowanie w postaci tortur również przynosi pokusy i wystawia na próby. Czy zatem w komfortowych środowiskach również jesteście poddawani próbom? Również istnieją tam próby Boże. To Bóg przygotował dla was to wygodne środowisko i wszystko zależy teraz od tego, jak będziecie znosić to doświadczenie – czy wpadniecie w sidła szatana i dacie się zwabić jego pokusom, czy też przezwyciężycie te przeszkody pod każdym względem i złożycie świadectwo o Bogu, pozostając lojalnymi i obowiązkowymi. Wszystko zależy od tego, jak tego doświadczacie i jakich wyborów dokonujecie. Środowisko chińskich braci i sióstr z kontynentu jest nieco trudniejsze, a Bóg nałożył na nich cięższe brzemię i przygotował dla nich trochę surowsze środowisko, jednocześnie więcej im dając. Im trudniejsze środowisko i im większe próby przygotowane przez Boga, tym więcej ludzie zyskują. Jednak w komfortowym środowisku ludzie także na każdym kroku doświadczają pokus i prób, i Bóg również dał wam wiele. Jeśli zdołacie pokonać pokusę za każdym razem, gdy się z nią spotykacie, to zyskacie wcale nie mniej niż wasi bracia i siostry, którzy doświadczają prześladowań w postaci tortur. Aby to przezwyciężyć, trzeba również podążać za prawdą i posiadać postawę. Na przykład, takie rzeczy jak spędzanie czasu z rodziną, dobre jedzenie i picie, rozrywka i przyjemność oraz niektóre trendy społeczne, które pokrzepiają ciało i prowadzą do zepsucia, stanowią dla was pokusę. Gdy stajecie w obliczu tych pokus, nie tylko przyciągają one wasze oczy, ale także niepokoją i kuszą was. Kiedy podążacie za doczesnymi sprawami i trendami, pojawiają się pokusy szatana oraz, można powiedzieć, Boże próby. Będziecie musieli dokonać wyboru, jak odpowiedzieć na te pokusy i próby. To właśnie wtedy Bóg testuje ludzi i ujawnia, kim są. To jest czas, gdy Boże słowa i prawdy, które zrozumiałeś, powinny przynosić skutki. Jeśli jesteś kimś, kto dąży do prawdy i ma prawdziwą wiarę w Boga w sercu, to będziesz w stanie pokonać te pokusy i trwać w wierze, dając świadectwo o Bogu podczas prób, które dla ciebie przygotował. Jeśli zamiast umiłowania prawdy, kochasz świat, kochasz trendy, kochasz pragnienie komfortu i zaspokajanie ciała, oraz miłujesz puste życie, to będziesz podążać za doczesnymi sprawami. Poczujesz podziw dla tych rzeczy; będą cię przyciągać i mieć nad tobą władzę. Twoje serce stopniowo straci zainteresowanie wiarą w Boga, poczujesz niechęć do prawdy, a potem, w samym środku pokusy, pochwyci cię szatan. W takiej próbie stracisz swoje świadectwo. Jest wielu ludzi, którzy wysłuchali już wielu kazań i wykonują swoje obowiązki, ale nadal czują się puści w środku. Wciąż lubią obserwować gwiazdy popu i sławne osoby, śledzić trendy, oglądać programy rozrywkowe w telewizji, a nawet oglądać seriale przez całą noc do tego stopnia, że stają się nocnymi markami. Niektórzy młodzi ludzie grają nawet w gry komputerowe. Podsumowując, nie wahają się zapłacić żadnej ceny i fanatycznie podążają za tymi modnymi rzeczami. Dlaczego to robią? Dzieje się tak dlatego, że nie poznali prawdy. Ludzie, którzy nie zyskali prawdy, mają pewne poczucie, że nie ma dużej różnicy między wiarą w Boga a niewiarą w Niego. Nadal mają pustkę w sercach i poczucie bezsensu życia. Podążając za trendami, czują się bardziej spełnieni, czują, że ich życie ulega wzbogaceniu i że na co dzień są nieco szczęśliwsi. Jeśli natomiast wierzą w Boga i nie podążają za trendami, nadal czują, że życie jest bezsensowne i puste. To dlatego, że nie kochają prawdy. Można też śmiało powiedzieć, że osoby te nie rozumieją prawdy w najmniejszym stopniu i nie posiadają prawdorzeczywistości, a zatem nie mogą żyć bez podążania za trendami. Niektórzy ludzie nigdy nie podążali za prawdą i są niespokojni nawet podczas wykonywania swoich obowiązków. Nie są w stanie trwać przy świadectwie, gdy napotykają pokusy i w końcu muszą się wycofać. Są i tacy, którzy na początku podchodzą do wykonywania obowiązków dość entuzjastycznie i zdecydowanie, ale w obliczu pokus tracą zainteresowanie, stają się niedbali i pozbawieni oddania. W takim zachowaniu nie ma świadectwa. Jeśli mogą zrezygnować ze swoich obowiązków, kiedy tylko staną w obliczu pokus i wybiorą to, co im odpowiada, to nie mają żadnego świadectwa. Jeśli pojawi się kolejna pokusa, mogą zaprzeć się Boga i chcieć podążać za światowymi trendami, opuszczając kościół. Lub gdy przychodzi kolejna pokusa, zaczynają wątpić w Boga i nie są pewni, czy On w ogóle istnieje, a nawet zaczynają wierzyć, że wyewoluowali od małp. Tymi ludźmi całkowicie zawładnął szatan. Zamknięci w pułapce tych wszystkich pokus, nie modlą się do Boga ani nie szukają prawdy. Myślą tylko o losie swojego ciała, a w rezultacie nie potrafią trwać przy swoim świadectwie. Krok po kroku zostają wciągnięci przez szatana do piekła i w otchłań śmierci. Bóg oddał tę osobę w ręce szatana i nie ma ona już żadnej szansy na zbawienie. Powiedzcie Mi, czyż dążenie do prawdy nie jest ważne? (Jest). Prawda jest bardzo ważna. Jaką funkcję może pełnić prawda? Może co najmniej pomóc wam przejrzeć intrygi szatana, gdy stajecie w obliczu pokusy, pokazać co powinniście zrobić, a czego nie i co powinniście wybrać. Przynajmniej sprawi, że będziecie wiedzieć te rzeczy. Najważniejsze jest to, że prawda pozwoli wam wytrwać w obliczu pokusy. Będziecie mogli trwać stanowczo, niezachwianie i nieugięcie, trzymając się obowiązku, który Bóg wam powierzył, będąc lojalnymi wobec tego obowiązku i potrafiąc odrzucić szatana. Będziecie mogli trwać przy waszym świadectwie w obliczu prób, tak jak to zrobił Hiob. Ludzie powinni wyciągnąć z tego przynajmniej taką lekcję.

Fragment 85

Czy są jakieś zasady dotyczące waszych modlitw do Boga? W jakich okolicznościach się do Niego modlicie? Z czym się do Niego zwracacie? Większość ludzi modli się, gdy cierpi: „Boże, cierpię, błagam Cię, pomóż mi”. To pierwsza rzecz, o której wspominają. Czy to dobrze zawsze mówić w modlitwie, że się cierpi? (Nie). Dlaczego nie? A jeśli nie, to dlaczego nadal się tak modlicie? Pokazujecie, że nie macie pojęcia, jak się modlić ani co powinno się mówić i czego szukać, gdy staje się przed Bogiem. Wszystko, co umiecie, to modlić się do Boga, gdy odrobinę cierpicie lub czujecie się smutni. Mówicie: „Boże, ja cierpię! Czuję się tak nieszczęśliwy! Proszę, pomóż mi!”. To modlitwa kogoś, kto dopiero zaczął wierzyć w Boga. Modlitwa nowo narodzonego. Jeśli ktoś wierzy w Boga od kilku lat i nadal modli się w ten sposób, to ma poważny problem. Takie zachowanie pokazuje bowiem, że dana osoba jest jak niemowlę, które nigdy nie dorosło. Wszyscy, którzy wierzą w Boga, ale nie wiedzą, jak doświadczać Jego dzieła, to ludzie, którzy nie dorośli i jeszcze nie weszli na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Jeśli ktoś naprawdę jest osobą myślącą, musi się zastanowić, jak doświadczać dzieła Bożego, jak jeść i pić Jego słowa, jak ich doświadczać i je praktykować. Gdziekolwiek podążą bowiem słowa Boga, tam powinno podążać doświadczenie człowieka; należy iść do tego miejsca za Jego słowami. Jeśli ktoś będzie w ten sposób praktykować i doświadczać słów Bożych, napotka wiele problemów. Naturalnie więc będzie szukać prawdy u Boga, aby je rozwiązać. Jeśli ktoś zawsze modli się do Boga i szuka prawdy, aby w ten sposób rozwiązać swoje trudności, wtedy doświadcza dzieła Bożego. Poprzez ciągłe rozwiązywanie swoich problemów człowiek sprawia, że te trudności pojawiają się coraz rzadziej, a on sam stopniowo zaczyna rozumieć prawdę i zdobywać wiedzę o dziele Bożym. Będzie wiedzieć, jak należy współpracować z Bogiem i poddać się Jego dziełu. To właśnie oznacza wejście na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Niektórzy ludzie wierzą w Boga, ale nie wiedzą, jak doświadczać Jego dzieła. Przez cały czas są zdezorientowani – czytają słowa Boże, ale nie kontemplują ich; słuchają kazań, ale niczego nie omawiają; a gdy coś im się przydarza, nie przychodzi im do głowy, by szukać prawdy ani nie wiedzą, jak pojąć intencje Boga. Nie wiedzą, jaką postawę powinni przyjąć ani jak mają współpracować. Nie rozumieją tych rzeczy. W tych sprawach są laikami i brakuje im duchowego zrozumienia. Jakiekolwiek problemy im się przytrafiają, nigdy nie modlą się do Boga i nie szukają prawdy. W głębi duszy tak naprawdę nie polegają na Bogu ani nie darzą Go szacunkiem. Po prostu powtarzają: „Boże, ja cierpię! Boże, ja cierpię!”. Powtarzają to tyle razy, że inni mają ich dość i czują obrzydzenie, słysząc te słowa. Większość z was tak się modli, prawda? (Tak). W modlitwach człowieka widać, jak opłakany jest jego stan! Szukasz Boga tylko wtedy, gdy cierpisz. Gdy nie cierpisz ani nie stajesz przed żadnymi problemami, nie czujesz potrzeby kontaktu z Bogiem i nie chcesz na Nim polegać. Chcesz być panem samego siebie. Czy nie taki właśnie jest twój stan? (Właśnie taki). Gdy ludzie doświadczają sądu i karcenia Bożymi słowami, gdy te słowa ich przycinają, gdy ludzie zastanawiają się nad sobą i próbują poznać samych siebie, jak wtedy się modlą? Wszyscy mówią to samo: „Boże, ja cierpię! Boże, ja cierpię!”. Czy te słowa nie budzą w was niesmaku? (Budzą). Ludzie są tak wewnętrznie uwiędli – jakże żałosny jest ich stan! Za każdym razem, gdy modlą się do Boga, powtarzają to samo proste zdanie i nie mówią ani jednego słowa wprost z serca. Nie szukają prawdy i nie chcą rozwiązać swoich problemów. Cóż to za modlitwa? Na czym polega problem, gdy ktoś nie potrafi się modlić prosto z serca i nie wie, jakie są jego braki? Gdy stajesz przed Bogiem, czyż nie potrzebujesz Jego oświecenia w żadnej sprawie? Czyż nie potrzebujesz wiary, siły ani tego, by Bóg zabezpieczał ci tyły? Czyż jeszcze bardziej nie potrzebujesz tego, by Bóg cię oświecał i przewodził ci podczas drogi naprzód? Czyż nie potrzebujesz zrozumieć prawdy, aby rozwiązać problemy, które masz w sobie? Czyż nie potrzebujesz dyscypliny i karcenia Bożego ani Jego wskazówek? Czy jedyną rzeczą, której potrzebujesz od Boga, jest to, aby ulżył twojemu cierpieniu? Czy naprawdę nie czujesz w sercu, jak wiele masz braków? Nieumiejętność modlenia się to niemały problem; pokazuje bowiem, że nie wiesz, jak doświadczać dzieła Bożego, że nie wprowadzasz słów Bożych w życie i rzadko wchodzisz w prawdziwy kontakt z Bogiem w swoim życiu. Między tobą a Bogiem po prostu nie powstała taka relacja, jaka powinna istnieć między Bogiem a Jego wyznawcami lub między istotami stworzonymi a ich Stwórcą. W obliczu problemu poddajesz się własnym, subiektywnym założeniom, pojęciom, myślom, wiedzy, darom i talentom oraz skażonemu usposobieniu. Nie masz nic wspólnego z Bogiem, więc kiedy stajesz przed Nim, nigdy nie masz Mu nic do powiedzenia. Oto smutny stan ludzi, którzy wierzą w Boga! Jakże żałosny to stan! Ludzie są wewnątrz wyschnięci i odrętwiali; Gdy chodzi o sprawy duchowe, nic nie czują ani w ogóle ich nie rozumieją. Kiedy stają przed Bogiem, nie mają nic do powiedzenia. Bez względu na to, w jakiej sytuacji się znajdujesz, bez względu na to, jakiemu losowi musisz stawić czoła i bez względu na trudności, jakie napotykasz, jeśli zaniemówisz przed Bogiem, czy twoja wiara nie powinna zostać podważona? Czy nie jest to żałosne oblicze ludzi?

Dlaczego ludzie muszą się modlić do Boga? Modlitwa do Boga jest dla człowieka jedyną ścieżką do okazania Bogu szacunku i polegania na Nim. Bez modlitwy te rzeczy są wykluczone; poleganie na Bogu i szacunek do Niego dokonują się przez modlitwę. Czy ktoś, kto wierzy w Boga bez modlitwy, może osiągnąć oświecenie i iluminację Ducha Świętego? Czy może osiągnąć Boże dzieło i przewodnictwo? Jeśli nie powierzysz swoich trudności Bogu i nie będziesz się do Niego modlić, szukając prawdy, jak On może je pokonać? Jak może poprowadzić cię za sobą na drodze, która na ciebie czeka? Jak może cię zbawić od twojego skażonego usposobienia? Można powiedzieć, że wiara w Boga bez modlitwy nie jest prawdziwą wiarą w Boga. Normalna relacja między człowiekiem a Bogiem musi być oparta na modlitwie i musi być przez modlitwę podtrzymywana. Modlitwa jest miarą wiary człowieka w Boga; to, czy ktoś naprawdę się modli, jest jedynym kryterium umożliwiającym sprawdzenie, czy relacja tej osoby z Bogiem jest normalna. Tak długo, jak ktoś modli się szczerze i szuka prawdy w modlitwie, może otrzymać dzieło Ducha Świętego. To z kolei pokazuje, że ta osoba ma normalną relację z Bogiem. Jeśli ktoś rzadko się modli i nie umie mówić prosto z serca, jeśli strzeże się przed Bogiem, to pokazuje, że jego relacja z Bogiem nie jest normalna. A jeśli ktoś w ogóle się nie modli, pokazuje to, że taki człowiek nie ma żadnej relacji z Bogiem. Jeśli zaś człowiek dobrze się modli, zgodnie z intencjami Boga, będzie mógł poddać się Bogu i jest kimś, kogo On kocha. Ci, którzy często modlą się szczerze, są ludźmi uczciwymi i kochają Boga prostą miłością. Wszyscy ci, którzy wierzą w Boga, ale nie modlą się do Niego, nie mają z Bogiem normalnej relacji. Tacy ludzie są daleko od Boga. Są buntowniczy i opierają się Mu. Większość ludzi, którzy nie modlą się do Boga, nie kocha ani nie szuka prawdy, zaś ci, którzy nie kochają ani nie szukają prawdy, nie mogą się szczerze modlić. Jakiekolwiek trudności tacy ludzie napotykają, nie modlą się, a kiedy już się modlą, to chcą tylko wykorzystać Boga, by się pozbyć swych trudności i cierpień. Nie dbają o Boże intencje i nie szukają w swoich trudnościach aspektów prawdy, które powinni zrozumieć i w które winni wejść. Tacy ludzie nie tęsknią za prawdą i nie mają prawdziwej wiary w Boga – w istocie są niedowiarkami. Jako ktoś wierzący w Boga, musisz się modlić do Boga i szukać prawdy we wszystkich rzeczach. Chociaż zaraz po modlitwie być może nie czujesz, że twoje serce stało się jaśniejsze lub że otrzymałeś ścieżkę praktyki, czekaj na Boga, a podczas czekania czytaj słowa Boga i szukaj prawdy. Gdy jesz i pijesz słowa Boże lub słuchasz kazań i omówień, skup się w trakcie kontemplacji i poszukiwania na swoich problemach. Jeśli będziesz współpracował praktycznie w taki sposób, to może się zdarzyć, że zrozumienie przyjdzie do ciebie w mgnieniu oka podczas kontemplowania Bożych słów, słuchania kazań bądź omawiania. Może się też zdarzyć, że napotkasz jakiś problem, który cię zainspiruje i w rezultacie znajdziesz odpowiedź na pytanie, na które nie potrafiłeś odpowiedzieć wcześniej. Czy nie jest to Boże prowadzenie i Jego aranżacja? Zatem szczera modlitwa do Boga może być skuteczna, ale nie osiągniesz tego efektu bezpośrednio po zakończeniu modlitwy. Trzeba do tego czasu, a także współpracy i praktyki. Nie można przewidzieć, kiedy Duch Święty oświeci cię i da ci odpowiedź. Jest to proces poszukiwania prawdy i jej zrozumienia. To ścieżka, na której człowiek wzrasta. Po wielu latach wiary w Boga wciąż musicie uczyć się na nowo, jak się modlić. Wciąż nie wiecie, jak się modlić, a kiedy napotykacie jakiś problem, to albo po prostu wykrzykujecie frazesy i podejmujecie postanowienia, albo skarżycie się Bogu i wylewacie przed Nim swoje żale, opowiadając, jak bardzo cierpicie, bądź też racjonalizujecie i szukacie dla siebie usprawiedliwień. Oto rzeczy, które macie w sercu, więc nic dziwnego, że tak wolno wchodzicie w prawdę. Zbaczacie ze ścieżki. Nie wiecie, jak podążać za prawdą, i trudno powiedzieć, czy wiara w Boga w ten sposób wystarczy, abyście osiągnęli zbawienie.

Fragment 86

W jednym z kościelnych hymnów jest wiersz, który mówi: „Wszyscy ludzie miłujący prawdę są braćmi i siostrami”. To stwierdzenie jest słuszne. Do domu Bożego należą tylko ci, którzy miłują prawdę; tylko oni są prawdziwymi braćmi i siostrami. Czy uważasz, że wszyscy ci, którzy często uczęszczają na zgromadzenia w domu Bożym, są braćmi i siostrami? Niekoniecznie. Którzy ludzie nie są braćmi i siostrami? (Ci, którzy czują niechęć do prawdy, którzy nie przyjmują prawdy). Ci, którzy nie przyjmują prawdy i czują do niej niechęć, wszyscy są złymi ludźmi. Wszyscy są pozbawieni sumienia czy rozumu. Żadnego z nich Bóg nie zbawia. Ci ludzie są wyzuci z człowieczeństwa, nie zajmują się swoją właściwą pracą i wpadają w szał, robiąc złe rzeczy. Żyją według szatańskiej filozofii i imają się podstępnych manewrów, wykorzystują innych, naciągają ich i oszukują. Nie przyjmują oni ani krztyny prawdy i przeniknęli do domu Bożego wyłącznie po to, by zdobyć błogosławieństwa. Dlaczego nazywamy ich niedowiarkami? Ponieważ czują niechęć do prawdy i nie akceptują jej. Gdy tylko zaczyna się omawianie prawdy, tracą zainteresowanie, mają jej dość, nie mogą znieść słuchania o niej, uważają, że to nudne i nie są w stanie wysiedzieć na miejscu. To jasne, że są niedowiarkami i niewierzącymi. Nie wolno ci traktować ich jak braci i siostry. Możliwe, że będą chcieli się do ciebie zbliżyć, aby zaproponować ci jakieś korzyści, próbując zbudować z tobą relację poprzez oferowanie drobnych przysług. Kiedy jednak omawiasz z nimi prawdę, zaczynają rozmawiać o błahostkach, o kwestiach ciała, o pracy, o sprawach doczesnych, o trendach popularnych wśród niewierzących, o uczuciach, rodzinie i innych podobnych sprawach pochodzących z zewnętrz. Nic z tego, o czym mówią, nie dotyczy prawdy, wiary w Boga ani praktykowania prawdy. Takie osoby w ogóle nie akceptują prawdy. Nigdy nie czytają słów Bożych ani nie omawiają prawdy i nigdy się nie modlą ani nie wykonują ćwiczeń duchowych. Czy tacy ludzie są braćmi i siostrami? Nie. Nie praktykują oni prawdy i czują do niej niechęć. Gdy przenikną do domu Bożego i dostrzegają, że zgromadzenia zawsze polegają na czytaniu słów Bożych i omawianiu prawdy oraz problemów napotkanych podczas wypełniania obowiązków, a także rozmawianiu o poznaniu samego siebie, to w głębi serca czują niechęć. Nie osiągnęli zrozumienia i nie mają doświadczeń ani nic do powiedzenia, więc życie kościelne ich męczy. Wciąż się zastanawiają: „Po co ciągle omawiać słowa Boże? Po co ciągle rozmawiać o poznaniu samego siebie? Dlaczego w życiu kościoła nie ma rozrywek ani radości? Kiedy nadejdzie kres takiego życia Kościoła? Kiedy wkroczymy do królestwa i otrzymamy błogosławieństwa?”. Nie interesuje ich omawianie prawdy i nie chcą go słuchać. Czy powiedzielibyście, że gdy coś się tym osobom przytrafia, to poszukują prawdy? Czy potrafią one praktykować prawdę? (Nie potrafią). Jeśli nie interesuje ich prawda, jak mogą ją praktykować? Czym zatem kierują się w życiu? Bez żadnych wątpliwości kierują się mądrościami szatana, zawsze zachowują się podstępnie i przebiegle, nie prowadzą życia w zwykłym człowieczeństwie. Nigdy nie modlą się do Boga ani nie szukają prawdy, ale radzą sobie ze wszystkim za pomocą ludzkich sztuczek, strategii i filozofii funkcjonowanie w świecie – a przez to ich egzystencja jest wyczerpująca i bolesna. Odnoszą się do braci i sióstr tak samo jak do niewierzących, kierują się szatańską filozofią, kłamią i oszukują. Lubią wszczynać kłótnie i się czepiać. Bez względu na to, w jakiej grupie żyją, zawsze obserwują, kto się z kim dogaduje i kto z kim trzyma. Kiedy się wypowiadają, uważnie obserwują reakcje innych osób, ciągle zachowują czujność i starają się nikogo nie obrazić. Nieustannie kierują się taką filozofią funkcjonowania w świecie, by radzić sobie ze wszystkim, co ich otacza, i w relacjach z innymi. Dlatego właśnie ich egzystencja jest tak wyczerpująca. Choć wśród innych ludzi mogą się wydawać aktywni, w rzeczywistości tylko oni wiedzą, jak jest im ciężko, a jeśli przyjrzysz się dokładniej ich życiu, poczujesz, jak jest męczące. W kwestiach dotyczących sławy, zysku lub wizerunku nalegają na wyraźne wskazanie, kto ma rację, a kto jest w błędzie, kto jest lepszy, a kto gorszy, i muszą się kłócić, by postawić na swoim. Inni nie chcą tego słuchać. Ludzie mówią: „Czy możesz prościej ująć to, o czym mówisz? Czy możesz mówić bezpośrednio? Dlaczego musisz być taki banalny?”. Ich myśli są strasznie skomplikowane i pokrętne, a oni żyją w sposób niebywale wyczerpujący, nie rozumiejąc, z jakimi problemami się zmagają. Dlaczego nie mogą poszukiwać prawdy i być uczciwi? Ponieważ czują niechęć do prawdy i nie chcą być uczciwi. Na czym więc polegają w życiu? (Na filozofiach funkcjonowania w świecie i ludzkich metodach). W zależności od ludzkich metod podejmowanie działań zazwyczaj prowadzi do tego, że albo ktoś się staje pośmiewiskiem, albo ujawnia swoją brzydką stronę. I tak, przy bliższym przyjrzeniu, ich działania i sprawy, które zajmują im cały dzień – wszystkie mają związek z ich wizerunkiem, sławą, zyskiem i próżnością. Jest tak, jakby żyli zaplątani w sieć i musieli wszystko racjonalizować lub usprawiedliwiać; zawsze wstawiają się za sobą. Ich sposób myślenia jest skomplikowany, opowiadają mnóstwo bzdur, a ich słowa są splątane. Wciąż kłócą się o to, co jest dobre, a co złe, nie ma temu końca. Jeśli nie próbują poprawić swojego wizerunku, to rywalizują o reputację i status; każdą chwilę życia poświęcają na te rzeczy. A jakie są tego ostateczne konsekwencje? Może i zyskują twarz, ale wszyscy mają ich dość i są nimi zmęczeni. Inni przejrzeli ich na wylot i zdali sobie sprawę, że są to ludzie pozbawieni prawdorzeczywistości, że nie są to prawdziwi wyznawcy Boga. Kiedy przywódcy i pracownicy albo inni bracia i siostry wykorzystują kilka słów, by ich przyciąć, oni uparcie tego nie przyjmują, obstają przy próbach racjonalizacji albo szukają wymówek i próbują przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Podczas zgromadzeń bronią się, wszczynają kłótnie i wzbudzają niepokój wśród wybrańców Bożych. W głębi serca myślą: „Czy naprawdę nigdzie nie mogę przedstawić swoich argumentów?”. Co to za osoba? Czy to jest ktoś, kto kocha prawdę? Czy to jest ktoś, kto wierzy w Boga? Kiedy słyszą, że ktoś mówi coś, co nie jest zgodne z ich intencjami, zawsze chcą się kłócić i żądają wyjaśnień, wikłają się w roztrząsanie, kto ma rację, a kto nie, nie szukają prawdy ani nie postępują według prawdozasad. Nawet najprostszą sprawę muszą skomplikować – sami proszą się o kłopoty, zasługują na to, by czuć wyczerpanie! Ludzie sami na siebie sprowadzają wiele kłopotów, z którymi się borykają. Doszukują się problemów bez powodu. Mówiąc prosto, nie poświęcają czasu na właściwe rzeczy. Jest to styl życia ludzi niedorzecznych. Niektórzy ogłupiali ludzie, choć nie wikłają się w rozstrzyganie, co jest właściwe, a co nie, mają tak słaby charakter, że niczego nie są w stanie przejrzeć na wylot. Żyją jak świnie, otępiali. Te dwa rodzaje ludzi całkowicie się od siebie różnią – jedni ciągną w lewo, a drudzy w prawo, ale i jedni, i drudzy są niewierzący. Takie osoby, bez względu na to, ile lat wierzą w Boga lub jak wiele kazań usłyszeli, nigdy nie będą w stanie pojąć prawdy, nie wspominając nawet o zrozumieniu tego, czym jest jej praktykowanie. Nigdy nie poszukują prawdy w żadnej sytuacji, tylko kierują się ludzkimi metodami i filozofią szatana, żyjąc w sposób wyczerpujący i żałosny. Czy szczerze wierzą w Boga? W żadnym wypadku. Ci, którzy nie kochają prawdy, tak naprawdę nie wierzą w Boga. Ci, którzy w ogóle nie potrafią przyjąć prawdy, nie mogą być nazywani braćmi i siostrami. Tylko ci, którzy kochają prawdę i są w stanie ją przyjąć, są braćmi i siostrami. Kim są więc ci, którzy nie kochają prawdy? Wszyscy oni są niewierzący. Są tymi, którzy w ogóle nie przyjmują prawdy, czują do niej niechęć i ją odrzucają. Dokładniej, wszyscy są niewierzącymi, którzy przeniknęli do kościoła. Jeśli są w stanie czynić wszelkiego rodzaju zło i przeszkadzać w pracy kościoła oraz zakłócać ją, to są sługami szatana. Powinni być usunięci i wyeliminowani. W żadnym wypadku nie powinno się ich traktować jak braci i siostry. Wszyscy, którzy okazują im miłość, są wyjątkowo głupimi ignorantami.

Fragment 87

Jeśli do teraz nie zaznaliście jeszcze uczucia bycia świętym i nie odkryliście odnoszących się do tego zasad, dowodzi to, że wasze wejście w życie jest zbyt płytkie i jeszcze nie zrozumieliście prawdy. W swoim zwyczajnym zachowaniu i postępowaniu oraz w środowisku, w którym żyjecie na co dzień, powinniście się cieszyć i oddawać dogłębnym rozważaniom oraz wspólnie omawiać prawdę, powinniście zachęcać się wzajemnie i napominać, a także pomagać sobie, wspierać się wzajemnie i otaczać troską. Muszą istnieć jakieś zasady określające interakcje między braćmi i siostrami. Nie skupiajcie się cały czas na błędach innych, tylko często badajcie siebie, a następnie proaktywnie przyznawajcie się przed innymi do tego, co zrobiliście, a co spowodowało zakłócenie lub wyrządziło im krzywdę; nauczcie się także być otwartymi i rozmawiać. W ten sposób osiągniecie wzajemne zrozumienie. Co więcej, bez względu na to, co wam się przydarza, powinniście postrzegać rzeczy przez pryzmat słów Boga. Jeśli ludzie będą w stanie zrozumieć prawdozasady i znaleźć ścieżkę praktykowania, to osiągną jedność serca i umysłu, relacje między braćmi i siostrami będą normalne, ludzie nie będą tak obojętni, zimni i okrutni jak niewierzący, porzucą też swoją mentalność wzajemnej podejrzliwości i nieufności. Bracia i siostry zbliżą się do siebie; będą mogli się wzajemnie wspierać i kochać; w ich sercach będzie dobra wola, będą zdolni do wzajemnej tolerancji i współczucia, będą się wspierać i pomagać sobie nawzajem, zamiast oddalać się od siebie, zazdrościć sobie, porównywać się, potajemnie konkurować ze sobą i okazywać sobie nieposłuszeństwo. Jak ludzie mogą dobrze wypełniać swoje obowiązki, skoro są niczym niewierzący? To nie tylko wpłynie na ich wejście w życie, ale także dotknie innych i zaszkodzi im. Na przykład możesz się zezłościć, kiedy ludzie patrzą na ciebie w niewłaściwy sposób lub kiedy mówią coś, co jest niezgodne z twoją wolą. Kiedy ktoś swoim postępowaniem nie dopuści, abyś się wyróżnił, możesz mieć do niego żal, być niezadowolony i nieszczęśliwy, stale zastanawiając się, jak odzyskać reputację. Kobietom i młodym ludziom szczególnie trudno jest to przezwyciężyć. Stale zaprzątają sobie głowę drobnymi sprzeczkami i nieporozumieniami, często bywają uparci i żyją w negatywnym nastawieniu. Nie są chętni, by modlić się do Boga ani jeść i pić Jego słowa, co z kolei wpływa na ich wejście w życie. Kiedy ludźmi kieruje ich zepsute usposobienie, bardzo trudno jest im zachować spokój przed Bogiem, jest im też bardzo trudno praktykować prawdę i kierować się słowami Bożymi. Aby żyć przed obliczem Boga, musicie najpierw nauczyć się autorefleksji, poznać siebie oraz autentycznie modlić się do Boga, a następnie nauczyć się, jak postępować ze swoimi braćmi i siostrami. Musicie być wobec siebie tolerancyjni, pobłażliwi, umieć dostrzec, mocne strony i zalety innych – musicie nauczyć się akceptować opinie innych i rzeczy, które są słuszne. Nie pobłażajcie sobie, nie miejcie ambicji oraz pragnień i nie myślcie zawsze, że jesteście lepsi od innych ludzi, nie uważajcie siebie za jakąś ważną postać, zmuszającą innych do wykonywania waszych poleceń, do posłuszeństwa, podziwiania i wywyższania was – to jest dewiacja. Jeśli problem aroganckiego usposobienia człowieka nie zostanie rozwiązany i dojdą do tego rosnące ambicje i pragnienia, może to z łatwością doprowadzić do dewiacji. Z tego powodu ci, którzy nie potrafią przyjąć prawdy, nie zastanawiają się nad sobą i nie zyskują samopoznania, są w wielkim niebezpieczeństwie. Stale pielęgnują w sobie ambicje, mają aspiracje, by stać się kimś wielkim, nadczłowiekiem – to jest dewiacja oraz skrajna arogancja. Kompletnie stracili rozum, nie są normalnymi ludźmi, tylko dewiantami oraz demonami. Ponieważ dominuje w nich aroganckie usposobienie, w głębi serca patrzą na innych z góry, uznając ich za mało istotnych ignorantów. Nie dostrzegają zalet innych, potrafią natomiast w nieskończoność podkreślać ich wady. Pogardzają nimi w swoich sercach i lekceważąco komentują te wady na każdym kroku, raniąc i zasmucając innych. Koniec końców zmuszają ludzi, by ich słuchali i byli im posłuszni, lub by się ich bali i ukrywali się przed nimi. Czy takiego rodzaju relacje międzyludzkie chcecie oglądać? Czy możecie to zaakceptować? (Nie). Załóżmy, że jesteś nieco wyższy i przystojniejszych od innych, co sprawia, że niektórzy ludzie cię podziwiają. W rezultacie jesteś zadowolony z siebie i następnie spoglądasz z góry na tych, którzy są niżsi i mniej atrakcyjni. Jakiego rodzaju usposobienie przejawia się w takim zachowaniu? Niektórzy ludzie z pogardą patrzą na tych, którzy są mniej atrakcyjni, nieco niżsi, trochę głupsi i nie tak błyskotliwi jak oni, a nawet szydzą z nich w sarkastycznych słowach. Czy takie traktowanie ludzi jest właściwe? Czy jest to przejaw normalnego człowieczeństwa? Zdecydowanie nie. Jak zatem należy poradzić sobie z taką sytuacją? (Nie wyśmiewać innych z powodu ich wad i szanować ich). Taka jest zasada. Wydaje się, że macie pewne zrozumienie tej kwestii. Jak zatem Bóg traktuje ludzi? Boga nie obchodzi, jak wyglądają ludzie, czy są wysocy, czy niscy. Zamiast tego patrzy, czy ich serca są dobre, czy kochają prawdę, czy kochają Boga i się Mu podporządkowują. Na tym Bóg opiera swoje zachowanie wobec ludzi. Jeśli ludzie również się tego nauczą, będą w stanie traktować innych sprawiedliwie i zgodnie z prawdozasadami. Przede wszystkim musimy zrozumieć intencje Boga i wiedzieć, jak Bóg zachowuje się wobec ludzi, wtedy również będziemy mieć zasadę i ścieżkę postępowania wobec innych. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy ludzie są nieco próżni. Kiedy otrzymają kilka słów pochwały, są zadowoleni z siebie, nucą pod nosem i wysoko podnoszą głowy. To jest przejaw szatańskiego usposobienia. Jeśli dodatkowo osądzają innych i patrzą na nich z góry, jakie to jest usposobienie? Nikczemne, aroganckie i złe. Jeśli ludzie nie dostrzegają i nie rozpoznają brzydoty życia według swoich skażonych skłonności, trudno im jest je odrzucić i nie są w stanie urzeczywistniać ludzkiego podobieństwa.

Fragment 88

Kto ma być obdarzony wyrażoną przez Boga prawdą, aby mogła stać się jego życiem? Dla kogo omawia się tu prawdę we wspólnocie? (Dla tych, którzy miłują prawdę i są w stanie ją przyjąć). Kim są ci, którzy rzeczywiście potrafią miłować prawdę i przyjąć ją w swoich sercach? Jeśli potrafisz przejrzeć tę kwestię, będziesz wiedział, jakiego rodzaju ludzi zbawia Bóg. Po pierwsze, musimy zrozumieć, że prawda wyrażana przez Boga przeznaczona jest dla tych, którzy posiadają człowieczeństwo, rozum, miłość do tego, co pozytywne, i świadomość własnego sumienia. Inni ludzie nie miłują prawdy, a usłyszawszy ją, są obojętni i pozostają niewzruszeni, nie czyniąc sobie przy tym wyrzutów ani nie odczuwając w ogóle niczego – są martwi za życia, a ich przeznaczeniem jest nie mieć żadnego wkroczenia w życie. Niektórzy ludzie zapytają: „Dlaczego Bóg zadaje sobie tyle trudu, by wypowiadać tak wiele słów, skoro większość ludzi nie miłuje prawdy ani jej nie przyjmuje, nie reprezentuje sobą odpowiedniego człowieczeństwa i nie podlega zbawieniu, będąc jedynie posługującymi?”. Czy to prawda? (Nie. Chociaż większość ludzi nie jest skłonna dążyć do prawdy, niewielka grupa jednak chce do niej dążyć i reprezentuje sobą pewien poziom człowieczeństwa, i to właśnie tę niewielką grupę Bóg pragnie zbawić). Racja. Słowa Boga przeznaczone są dla uszu ludzi, a nie zwierząt czy diabłów. W kościele, niezależnie od tego, czy jedna trzecia czy jedna piąta ludzi jest w stanie przyjąć prawdę, tak czy inaczej ci, którzy na końcu pozostaną, stanowią mniejszość. Jak zatem powinniśmy oceniać, kto jest człowiekiem szczerze wierzącym w Boga i kto może pozostać? Możemy oszacować, czy dana osoba posiada sumienie, czy jej sumienie wykazuje pewien poziom świadomości dzięki słuchaniu słów Bożych; czy osoba ta potrafi zrozumieć słowo Boże; czy, słuchając kazań, potrafi pojąć prawdę i wprowadzać ją w życie, gdy już ją zrozumie, oraz czy jest w stanie zmienić swe skażone usposobienie. Na podstawie tych właśnie rzeczy możemy rozpoznać, czy mamy do czynienia z ludźmi, którzy przyjmują prawdę, i owieczkami Bożymi. Owieczki Boże potrafią słuchać głosu Boga, reagują nań i mają jego świadomość oraz gotowe są podążać za Bogiem. Tacy właśnie ludzie są Bożymi owieczkami. Co zatem posiadają w ramach swego człowieczeństwa? (Ludzie ci lubią to, co pozytywne, gotowi są dążyć do prawdy i mają choć trochę sumienia). Dlaczego chcą dążyć do prawdy? Ich człowieczeństwo zawiera w sobie umiłowanie prawdy, sumienie i rozum. Potrafią również zrozumieć słowa Boże i odnieść je do własnego stanu, a następnie uczynić je częścią swych powszednich dni, swego codziennego życia oraz zrobić z nich cel, zasadę i podstawę swojego zachowania i postępowania. Oznacza to, że słowa Boże stają się rzeczywistością ich życia i są oni w stanie je praktykować. Tacy właśnie ludzie są Bożymi owieczkami. Są także i tacy, którzy na pozór nie wydają się źli i są całkiem szczerzy i otwarci, lecz po wysłuchaniu słów Boga nie są w stanie wprowadzić ich w życie. Ludzie ci nie są Bożymi owieczkami. Wśród pracowników jest wielu takich, którzy nie pojmują słów Bożych, choćby nie wiem jak ich słuchali, a tym bardziej nie są w stanie wcielić ich w życie. Mogą wierzyć w Boga przez całe lata, nie zyskując mimo to życia. Dlatego też ludzie winni zrozumieć, kto dokładnie może zostać zbawiony przez słowa Boże. Jeśli chodzi o ludzi, których Bóg zbawia, nie ma znaczenia, ilu ich jest. Nawet jeśli tylko jedna osoba zrozumie słowa Boga, On i tak wykona dzieło, które winno zostać wykonane. Jak wiadomo, gdy Noe zbudował arkę, uratowanych zostało tylko osiem osób. Od czasów Starego Testamentu aż po dzień dzisiejszy niewielu ludzi zostało zbawionych. Ilu zostało przyjętych przez Boga w Wieku Prawa, kiedy Bóg formalnie nie dokonał dzieła zbawienia ani nie zaopatrzył ludzkości w prawdę? Czy było ich wielu? W tamtym czasie bardzo nieliczni ludzie zyskali Bożą aprobatę. A co z dziełem Bożym w dniach ostatecznych? Chociaż liczba ludzi, którzy są w stanie przyjąć prawdę poprzez sąd, karcenie, próby i oczyszczanie, wciąż stanowi mniejszość, to jednak przewyższa liczbę tych, których Bóg pozyskał w Wieku Prawa i w Wieku Łaski. Całkiem sporo ludzi potrafi teraz przedstawić jakieś świadectwo z własnego doświadczenia i są też tacy, którzy zmienili swe usposobienie, więc jak Boże serce nie miałoby czerpać z tego pewnej pociechy?

Czy popadacie w zniechęcenie, widząc, że większość ludzi w kościele wierzy w Boga od kilku lat, lecz nie dąży do prawdy, w ogóle się nie zmieniła i nadal przypomina niewierzących? (Czasami jestem tym trochę zniechęcony, ale widzę, że bez względu na to, jak bardzo ktoś jest skory do buntu albo jak słabego jest charakteru, o ile tylko jego serce jest prawe i jest gotów dokładać starań w dążeniu do prawdy, Bóg będzie nadal nad nim pracował z ogromną cierpliwością, rozkładając prawdę na czynniki pierwsze i dzieląc ją na drobne fragmenty oraz rozmawiając z nim we wspólnocie tak szczegółowo, jak to tylko możliwe. Jestem głęboko poruszony, widząc, jak wielką cenę Bóg płaci, aby uczynić ludzkość pełną, nie poddając się aż do skutku. Mam poczucie, że bez względu na to, jak kiepski jest mój charakter, muszę się starać być coraz lepszym, muszę być sumienny w swym dążeniu i nie tracić odwagi). Powszechnie wiadomo, że ludzie są słabego charakteru albo skorzy do buntu; Bóg jednak nigdy nie powiedział, że z tego powodu nie zostaniesz zbawiony. Jeśli On nie chce cię zbawić, to po co miałby wypowiadać do ciebie te słowa lub płacić taką cenę? Poprzez to, że Bóg robi wszystkie te rzeczy, intencja Boża została już jasno oznajmiona ludzkości i wyraźnie podana jej do wiadomości. Nie jest ona tajna, lecz powszechnie znana i każdy, kto ma serce i ducha, może to pojąć. Tylko ci głupcy, którzy nie mają duchowego zrozumienia, mogą popadać w zniechęcenie i tylko ci, którzy nie pojmują prawdy, poczują się rozczarowani i przerażeni, sądząc, że nie mogą zostać zbawieni. Najważniejszą rzeczą w wierze w Boga jest to, że musisz wierzyć we wszystkie te słowa i prawdy, które On wypowiada. Dopóki tylko masz w sobie dość zdecydowania i potrafisz wprowadzić prawdę w życie, mogą one stać się twoim życiem. Nie ma znaczenia, jak dojrzałe będzie na koniec twoje życie, o ile tylko pozytywnie i aktywnie praktykujesz słowa Boże, nie naruszając rozmyślnie ani tychże słów, ani prawdy; o ile tylko praktykujesz to, co rozumiesz, i dążysz do prawdy oraz wypełniasz swój obowiązek całym sercem i ze szystkich sił, to jest to zgodne z wymaganym standardem. Boże wymagania wobec człowieka nie są wysokie. Prawdy, które Bóg omawia we wspólnocie, są natury ogólnej i wszechstronnej, a Jego słowa są niezwykle szczegółowe i konkretne. Dlaczego mówi w ten sposób? Chodzi o zaopatrzenie całej ludzkości, a nie tylko jednej małej grupy lub kilku rodzajów ludzi. Spośród wszystkich prawd, w które Bóg zaopatrzył całą ludzkość, możesz zyskać i wprowadzić w życie tylko ograniczoną ich liczbę. Dlaczego mówię, że liczba ta jest ograniczona? Ponieważ każdy człowiek ma inny charakter, wgląd i zdolność rozumienia; różne są też środowiska, jakie Bóg dla nich przygotowuje i obowiązki, które wykonują. Te właśnie „różnice” prowadzą do tego, że każdy człowiek jest w stanie praktykować i wkraczać jedynie w część słowa Bożego, a to, co może osiągnąć lub wprowadzić w życie, ma swoje granice. Czy na przykład właściwe jest to, by ktoś, doświadczając próby w postaci choroby i uświadomiwszy sobie, że próba ta pochodzi od Boga, myślał potem, że Bóg powinien doświadczyć każdego taką próbą? (Nie, nie jest to właściwe). Takie myślenie jest wyłącznie kwestią ludzkiej woli. Bóg pracuje nad każdym w inny sposób, a ta próba skierowana jest do określonej grupy ludzi. Bóg pracuje nad nimi w ten sposób, że każe im doświadczyć próby choroby. Co takiego zyskują wszyscy ludzie po tym, jak Bóg poddał jedną grupę próbie choroby? To, że podczas próby ludzie winni się nauczyć, jak podporządkować się Bogu, poznać swą własną skłonność do buntu, oczyścić relację istot stworzonych ze Stwórcą, naprawić relację pomiędzy człowiekiem a Bogiem, być w stanie zrozumieć serce Boga, zdobyć się na podporządkowanie się Bogu i, bez względu na to, co się stanie, nie rozumieć Boga opacznie, lecz po prostu być Mu podporządkowanym. Ten aspekt prawdy jest czymś, co każdy powinien posiąść. Jeśli zyskasz ten aspekt prawdy dzięki czyjemuś doświadczeniu, to czy musisz potem także doświadczyć tej próby? Niekoniecznie. Bóg wybiera różnych ludzi – być może właściwą osobę lub kogoś wyjątkowego – aby doświadczyli tej próby i tej części dzieła Bożego. To właśnie Bóg obiecał człowiekowi i to właśnie uczyni. Niektórzy ludzie doświadczyli bólu po stracie ukochanej osoby, a z tej straty wynieśli doświadczenie i świadectwo, podporządkowanie się Bogu oraz prawdziwe zaufanie i wiarę. Na podstawie dzieła, którego Bóg dokonuje na określonej grupie ludzi, każdy może ujrzeć świadectwo, że wszystko, co Bóg czyni, jest słuszne, a ludzie winni wybrać podporządkowanie się, nie zaś analizowanie, badanie lub przekonywanie Go, zmuszanie, by wszystko jasno i gruntownie tłumaczył. Winni być Mu podporządkowani bezwarunkowo i bez narzekania. Ponadto ludzie powinni nauczyć się rozumieć znaczenie i wartość całego dzieła, jakiego dokonuje Bóg. Spośród metod, którymi dzieło to jest wykonywane, i wszystkich aspektów Jego słów, to, czego doświadcza każda jednostka, jest jedynie niewielką częścią słów Bożych. W ramach tej niewielkiej części, w zależności od twojego charakteru, twojego środowiska rodzinnego i obowiązku, który obecnie wykonujesz, to, czego doświadczasz ze słów Boga, to jedna dziesięciotysięczna część, można powiedzieć, że tylko tyle. Jeśli wkroczysz w tę jedną dziesięciotysięczną i naprawdę zdobędziesz się na bezwarunkowe, absolutne podporządkowanie się Bogu, zajmiesz swe miejsce istoty stworzonej, poddasz się ustaleniom i suwerennej władzy Stwórcy oraz osiągniesz rezultat, który Bóg chce w tobie uzyskać, to wówczas zostaniesz zbawiony. Nietrudno to zrozumieć i tak właśnie się rzeczy mają.

Kluczową sprawą przy wykonywaniu waszych obowiązków, jest to, abyście byli lojalni. Czym jest lojalność? Być lojalnym znaczy tyle, co być poważnym i odpowiedzialnym, wykonywać swoje zadania w pełni sumiennie, nie będąc przy tym nawet w najmniejszym stopniu powierzchownym. Jeśli jesteś powierzchowny, to kiedy coś pójdzie nie tak, będzie to dla ciebie oznaczało piętno hańby, a to absolutnie nie jest błaha sprawa. Co więcej, jeśli chodzi o pracę powierzoną wam w domu Bożym, wszyscy powinni więcej rozmawiać z sobą we wspólnocie, usilniej poszukiwać prawdozasad i odnajdywać te właściwe zasady. Kiedy natrafia się na problemy, powinno się je szybko rozwiązywać, a te, których nie da się rozwiązać, niezwłocznie zgłaszać przełożonym. Staraj się zadbać o to, by praca domu Bożego przebiegała sprawnie, bez przeszkód, luk i opóźnień. Dobrze wykonujcie swoją pracę, wspomagajcie dzieło szerzenia ewangelii i niechaj wola Boża będzie dokładnie wypełniana na ziemi. W ten sposób wasz obowiązek zostanie należycie wykonany. W rzeczywistości, w zakresie dotyczącym wykonywania przez kogoś swego obowiązku, jest to kilka tych aspektów prawdy, które ten ktoś może praktykować, osiągnąć je i ich dotknąć, a wejście w rzeczywistość tych prawd jest zarazem osiągnięciem minimalnego standardu, jakiego Bóg wymaga od rodzaju ludzkiego. Wiara niektórych ludzi jest słaba, jedni są tchórzami, inni są słabego charakteru, mają wypaczone pojmowanie lub naiwny sposób myślenia; te i inne negatywne i pasywne zjawiska we wszystkich aspektach wpływać będą na ludzką zdolność do wprowadzenia prawdy w życie i skutecznego wypełniania swoich obowiązków. Bóg stawia ludziom wymagania stosownie do ich charakteru, osobowości i stopnia zrozumienia prawdy. Jaki jest standard tych wymagań? Bóg patrzy na to, czy ktoś jest szczery w swej wierze w Boga i czy potrafi przyjąć prawdę; to właśnie są dwa najważniejsze warunki. Niektórzy ludzie są z natury głupi, mają wypaczone pojmowanie spraw, brak im wnikliwości, wolno się uczą, wydają się nie rozumieć tego, co mówią inni i podczas uczenia ich nowych rzeczy trzeba prowadzić ich za rękę – są to ludzie bardzo słabego charakteru i nigdy się to nie zmieni. Inni mogą mieć bogaty zasób wiadomości lub głowę wypełnioną specjalistyczną wiedzą i na pozór wydawać się bardzo bystrzy, lecz są podatni na wypaczenia w pojmowaniu spraw związanych z prawdą. Nawet jeśli rozumieją prawdę, to i tak nie są w stanie jej przyjąć i to jest ich największa wada. Ktoś taki przy wykonywaniu swego obowiązku łatwo ulega wpływom wiedzy i doktryny oraz trudno mu jest postępować zgodnie z prawdozasadami lub zmieniać poglądy na różne sprawy. Co zatem powinien zrobić, jeśli rzeczywiście chce dążyć do prawdy? Kluczową kwestią jest przekonanie się, czy jest w stanie przyjąć prawdę. Jeśli tak, to problem bez trudu zostaje rozwiązany; ale jeśli ten ktoś uparcie odmawia jej przyjęcia, to wszystko stracone. Nie tylko nie wywiąże się należycie ze swego obowiązku, lecz także, obawiam się, nie ma wówczas szansy, by został zbawiony. Nie mają tutaj żadnego znaczenia jego osiągnięcia w dziedzinie wykształcenia, ani to, jak bardzo jest bystry – tym, co jest tu kluczowe, jest zdolność do przyjęcia prawdy i umiłowania słów Bożych. Tym zaś, na co Bóg zwraca uwagę, jest to, jak wiele prawdy jesteś w stanie wprowadzać w życie, zyskawszy oświecenie umożliwiające jej zrozumienie w środowisku, które Bóg przygotował. Patrzy również na to, jak wiele dajesz z siebie przy realizacji zadań, których wykonania od ciebie wymaga, ile sił na nie poświęcasz i ile wkładasz w nie wysiłku. Powiedzmy, na przykład, że masz zupełnie przeciętny charakter, nie jesteś zbyt dobrze wykształcony, a twoja zdolność pojmowania jest słaba i nieco wypaczona. Są to obiektywne fakty. Kiedy jednak coś się wydarzy, a Bóg pozwoli ci dostrzec w tym pewne wady i zrozumieć, że jest z tym jakiś problem oraz kto za to odpowiada, to wówczas ta sprawa ujawni, czy potrafisz przestrzegać zasad i czy jesteś kimś, kto wprowadza prawdę w życie. Jeśli lojalnie wykonujesz swój obowiązek i jesteś szczery wobec Boga, co powinieneś zrobić z tą sprawą? Co powinieneś zrobić, aby być w zgodzie z prawdą oraz czynić to, czego wymaga Bóg? W takich okolicznościach Bóg nie patrzy na to, jaki masz potencjał, ani na to, jak dobrze jesteś wykształcony, ani też na to, ile lat w Niego wierzysz; przygląda się za to twemu punktowi widzenia i postawie w związku z tym, co się wydarzyło; patrzy, czy jesteś szczery i czy w tym czasie kierujesz się swym sumieniem. Jeśli jesteś szczery wobec Boga, będziesz miał poczucie odpowiedzialności i pomyślisz tak: „Ta sprawa może nie dotyczyć mnie bezpośrednio, ale dotyczy pracy kościoła. Muszę ją zbadać i dowiedzieć się więcej na ten temat”. Zbadawszy ją zaś, możesz się dowiedzieć, że przełożony był leniwy i nieodpowiedzialny, że nie potraktował sprawy poważnie i zwlekał z działaniem. Wówczas zaś odszukałbyś tego przełożonego i porozmawiał z nim we wspólnocie, niezwłocznie naprawiając sytuację. Nie będziesz wówczas musiał poszukiwać rozwiązania u Zwierzchnika; sam rozwiążesz problem. Masz zupełnie zwyczajny charakter, masz kilka braków i wad, ale czy będzie to miało wpływ na twoje praktykowanie prawdy? Czy te rzeczy wpłyną na wypełnianie przez ciebie twego obowiązku lub lojalność wobec Boga? Nie, nie wpłyną. Niektórzy ludzie mówią, że są naiwni i mają wypaczone pojmowanie spraw; inni twierdzą, że nie mają duchowego zrozumienia, a jeszcze inni – że są ludźmi słabego charakteru i pozbawionymi wykształcenia. Jeśli tak jest, to czy można tak po prostu nie wprowadzać prawdy w życie, gdy coś się wydarza? Bóg nie zwraca uwagi na czyjś format ani na poziom wykształcenia. Te rzeczy mają niewiele wspólnego z praktykowaniem prawdy. Te braki i niedociągnięcia nie mają wpływu na twoje praktykowanie prawdy, na twoją lojalność wobec Boga ani na to, czy bierzesz odpowiedzialność za wypełnianie swego obowiązku. Bóg patrzy natomiast na to, czy jesteś szczery – to właśnie ma najbardziej konkretny wymiar i jest to coś osiągalnego dla ludzi. Bóg posługuje się najbardziej konkretnymi środkami przy ocenie każdego człowieka. Niektórzy ludzie mówią: „Mam kiepski charakter, jestem nieświadomy wielu spraw i mam zbyt dużo wiedzy; wpływa to na wprowadzanie przeze mnie prawdy w życie”. Wszystko to są wymówki, które nie wytrzymują krytyki. Dlaczego jednak tak jest? Ponieważ Bóg nie mierzy ludzi w ten sposób. To jest twój własny standard oceny, nie zaś Boży. Jakim standardem posługuje się zatem Bóg, oceniając jakiegoś człowieka? Bóg zwraca uwagę na to, czy ktoś jest wobec Niego lojalny i czy jest szczery. Jeśli jesteś lojalny wobec Boga, to nie ma znaczenia, że twoje pojmowanie spraw jest nieco wypaczone lub niedorzeczne. Niektórzy ludzie mówią: „Nie mam duchowego zrozumienia”. No cóż, a czy jesteś lojalny wobec Boga? Jeśli tak, to nie będzie to miało wpływu na wprowadzanie przez ciebie prawdy w życie. Czy jest to dostatecznie jasne? Jeśli jesteś lojalny wobec Boga i sumiennie wypełniasz swoje obowiązki, czy nadal możesz czuć się zniechęcony i słaby gdy ktoś cię przycina? Co należy zrobić, gdy naprawdę jesteś zniechęcony i słaby? (Powinniśmy się modlić do Boga i polegać na Bogu, myśleć o tym, o co Bóg prosi i próbować tego, zastanawiać się, czego nam brak, jakie popełniliśmy błędy; powinniśmy podnosić się w tych obszarach, gdzie upadliśmy). Zgadza się. Zniechęcenie i słabość nie są dużymi problemami. Bóg ich nie potępia. Dopóki ktoś potrafi się podnieść w miejscu, w którym upadł, odebrać lekcję i normalnie wykonywać swoje obowiązki, to nic więcej nie potrzeba. Nikt nie będzie miał ci tego za złe, więc przestań być wiecznie zniechęcony. Jeśli odrzucisz swój obowiązek i uciekniesz od niego, zrujnujesz siebie całkowicie. Każdy czasami odczuwa zniechęcenie i słabość, należy więc po prostu szukać prawdy, a łatwo będzie je pokonać. Stan niektórych ludzi zmienia się całkowicie po przeczytaniu rozdziału słów Boga lub odśpiewaniu kilku pieśni; mogą otworzyć swoje serce w modlitwie do Boga i chwalić Go. Czy ich problem nie został więc rozwiązany? Przycinanie jest w rzeczywistości bezwzględnie dobrą rzeczą. Nawet jeśli słowa, które cię przycinają, są trochę szorstkie i uszczypliwe, to dlatego, że postępowałeś zupełnie bezrozumnie i naruszyłeś zasady, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – jak zatem mógłbyś uniknąć przycinania w takich okolicznościach? Przycinanie w taki sposób ma ci tak naprawdę pomóc, jest przejawem miłości. Powinieneś to zrozumieć i nie narzekać. Jeśli zatem przycinanie powoduje u ciebie zniechęcenie i narzekanie, to jest to głupota i ignorancja, zachowanie kogoś pozbawionego rozumu.

Co jest najważniejszą rzeczą, na której należy się skupić, wierząc w Boga? To, czy ktoś ma solidny, czy słaby charakter, czy ma duchowe zrozumienie lub jakiego rodzaju przycinania doświadcza – żadna z tych rzeczy nie jest ważna. Co zatem jest ważne w dzisiejszych czasach? To, w jaki sposób wkraczacie w prawdorzeczywistości. Co zaś jest najbardziej podstawową rzeczą, jaką człowiek powinien posiadać, aby to zrobić? Musi mieć szczere serce. Co to znaczy być szczerym? To znaczy nie być nieuczciwym i wykrętnym, gdy coś ci się przytrafia, nie myśleć o własnych interesach, nie knuć i nie snuć intryg wraz z innymi oraz nie prowadzić oszukańczych gierek z Bogiem. Jeśli potrafisz oszukiwać Boga i brakuje ci szczerości wobec Niego, to przepadłeś z kretesem i Bóg cię nie zbawi, więc po cóż miałbyś rozumieć prawdę? Możesz mieć duchowe zrozumienie i solidny charakter, być elokwentny i w lot pojmować różne rzeczy, wyciągać wnioski i rozumieć wszystko, co mówi Bóg, lecz jeśli pogrywasz z Nim w oszukańcze gierki, gdy coś ci się przydarza, jest to przejaw szatańskiego usposobienia, a to jest bardzo niebezpieczne. Twój charakter wówczas na nic się nie zda, bez względu na to, jak jest dobry, i Bóg cię nie zechce. Powie wtedy: „Zręcznie się wypowiadasz, masz dobry charakter, jesteś bystry i masz duchowe zrozumienie; jest tylko jeden problem – nie miłujesz prawdy”. Z tymi zaś, którzy nie miłują prawdy, są same kłopoty i Bóg ich nie chce. Człowiek niemający dobrego serca zostanie wyrzucony, tak jak przestaje się korzystać z samochodu, który ma dobrze utrzymaną karoserię, ale zepsuty silnik. Z ludźmi bywa podobnie: bez względu na to, jak dobry wydaje się być twój charakter i jak jesteś bystry, elokwentny albo zdolny, lub jak dobrze radzisz sobie z problemami, wszystko to na nic, i nie jest to kluczowa kwestia. Co zatem jest kluczowe? Chodzi o to, czy czyjeś serce miłuje prawdę. Nie chodzi o to, by słuchać tego, jak ktoś mówi, ale o to, by patrzeć na to, jak postępuje. Bóg nie zwraca uwagi na to, co mówisz lub obiecujesz przed Jego obliczem; patrzy na to, czy w tym, co robisz, jest prawdorzeczywistość. Bóg nie dba również o to, jak wzniosłe, głębokie lub wielkie są twoje czyny i nawet jeśli zrobisz jakąś błahą, drobną rzecz, to jeśli Bóg będzie widział szczerość w każdym twym postępku, powie: „Ten człowiek szczerze we Mnie wierzy. Nigdy się nie przechwalał. Postępuje stosownie do swego miejsca w świecie. A choć może nie wniósł wielkiego wkładu w dom Boży i jest słabego charakteru, jest solidny i szczery we wszystkim, co robi”. Co zawiera w sobie ta „szczerość”? Zawiera bojaźń Bożą i podporządkowanie się Bogu, a także prawdziwą wiarę i miłość; zawiera wszystko to, co pragnie widzieć Bóg. Tacy ludzie mogą wydawać się innym zupełnie niepozorni i równie dobrze mogą być kimś, kto przyrządza jedzenie lub sprząta: kimś, kto wykonuje jakiś przyziemny obowiązek. Tacy ludzie niczym się nie wyróżniają w oczach innych, nie osiągnęli niczego wielkiego i nie ma w nich niczego, co budziłoby szacunek, podziw, czy zazdrość – są po prostu zwykłymi ludźmi. A jednak jest w nich wszystko, czego wymaga Bóg, i wszystko to w nich się urzeczywistnia, oni zaś oddają to wszystko Bogu. Powiedzcie Mi, czegóż więcej Bóg pragnie? Jest z nich zadowolony. Dlatego nie zniechęcaj się i nie popadaj w negatywne nastawienie tylko dlatego, że twoja postawa jest zbyt skromna i nie rozumiesz prawdy, albo dlatego, że widzisz, jak inni kroczą ścieżką bycia doskonalonym, stawiwszy czoła utrapieniom i doświadczywszy prób oraz oczyszczenia, i nie myśl, że Bóg cię nie kocha lub nie ma ochoty cię udoskonalić. Dokąd ci tak spieszno? Bóg daje każdemu co innego, a kiedy oceniasz samego siebie, oszacuj najpierw to, co dał ci Bóg i jakie jest twe własne położenie, a wtedy zrozumiesz, że wszystko, co Bóg czyni, jest dobre. Ktoś mógłby powiedzieć: „Mam kiepski charakter. Czy to, co daje mi Bóg, i tak jest dobre?”. Tak, to i tak jest dobre. Ktoś inny mógłby powiedzieć: „Jestem dość naiwny. Czy to, co daje mi Bóg, i tak jest dobre?”. Tak, wszystko to jest dobre. Dlaczego to wszystko jest dobre? Gdybyś nie był naiwny, stałbyś się arogancki i zapomniałbyś, gdzie twoje miejsce, więc twoja naiwność chroni cię przed tym i dlatego jest czymś dobrym. Gdybyście wszyscy mieli większe zdolności i umiejętności niż obecnie, któż byłby w stanie nadal tak dobrze się zachowywać i tak chętnie wypełniać swój obowiązek w domu Bożym? Czyż nie jest tak, że jest trochę takich ludzi, lecz nie jest ich wielu? (Owszem). Wszystko, co Bóg czyni, jest dobre i słuszne, chodzi tylko o to, że ludzie nie rozumieją tego dostatecznie jasno. Zawsze chcą od Niego więcej w przekonaniu, że im więcej On komuś da, tym bardziej ten ktoś będzie w stanie wprowadzać prawdę w życie; lecz w rzeczywistości wcale tak nie jest. Bóg dał ci już wystarczająco dużo; dał ci wszystko i obdarzył cię swym życiem, więc czegóż jeszcze chcesz? Te słowa, które Bóg wypowiada, i całe to dzieło, którego dokonuje, są obfite i wystarczające dla rodzaju ludzkiego. Nie ma niczego, czego ludzie mogliby się domagać od Boga i nie powinni się na Niego skarżyć, mówiąc: „Cóż mogę zrobić z tym charakterem lub z tymi niewielkimi talentami, którymi obdarzył mnie Bóg?”. Jest tak wiele rzeczy, które możesz zrobić! Bóg pragnie nie tego, co ty sobie wyobrażasz – On chce, abyś wprowadzał prawdę w życie, robił różne rzeczy zgodnie z zasadami i dobrze wypełniał obowiązki, które powinieneś wypełniać. Ty zaś nie czynisz tego, co jesteś w stanie zdziałać, lecz bez zastanowienia robisz to, czego nie powinieneś. To właśnie nazywa się zaniedbywaniem swej pracy. Czy nie mierzysz trochę zbyt wysoko? (Owszem). Co takiego ludzie chcą robić? Zyskać prestiż pośród innych, tak aby ich słowa i czyny budziły podziw i były wysoko cenione oraz by oni sami cieszyli się powszechną sławą. Bóg nie chce, abyś stał się tego rodzaju człowiekiem, więc nie obdarzył cię rzeczami tego rodzaju. Gdybyś miał szansę stać się taką osobą, czy byłbyś skłonny ją odrzucić? Czy mógłbyś tak łatwo z niej zrezygnować? Konsekwencje tego są doprawdy niebezpieczne. Czyżbyś przypuszczał, że te rzeczy są dobre? Dlaczego niektórzy ludzie stają się antychrystami? Czy nie dlatego, iż myślą, że mają trochę umiejętności, przez co stają się niezwykle aroganccy? Dlaczego są w stanie kroczyć tą ścieżką? Po prostu są właśnie tego rodzaju ludźmi; prędzej czy później będą musieli podążyć tą ścieżką, a Bóg absolutnie nie planuje mówić im prawdy ani ich zbawiać. Tak więc to, czym obdarowuje ciebie, z pewnością różni się od tego, co daje innym. Jeśli ciągle porównujesz się z innymi i zawsze chcesz mieć to samo, co oni, to czy jest to czyste pojmowanie intencji Bożej? Nie rozumiesz jej! Dlatego też, gdy sobie uświadamiasz, że masz kiepski charakter, że nie masz duchowego zrozumienia i masz wypaczone pojmowanie, że często jesteś słaby albo myślisz, że masz aż nazbyt wiele problemów i braków, musisz się najpierw zastanowić, dlaczego Bóg nie dał ci konkretnego daru. W tym właśnie tkwi Jego dobra wola. Przyjrzyj się raz jeszcze, jaką drogę obiera większość tych uzdolnionych i utalentowanych ludzi i jaki stosunek ma do nich Bóg. Jak brzmi jedno jedyne zdanie, które najbardziej zapragniesz powtarzać, gdy już zrozumiesz tę kwestię? (Bogu niech będą dzięki za Jego ochronę). Racja, powinieneś dziękować Bogu i mówić: „Boże, jesteś dla mnie taki dobry, nie dałeś mi zdolności ani talentów i uczyniłeś mnie podobnym do głupca, do idioty. To właśnie jest moje błogosławieństwo! Nie jestem z tego powodu zniechęcony ani smutny. Tym, czego mi teraz brakuje, jest szczerość i lojalność wobec Ciebie. Nie proszę o to, abym był sprytny i elokwentny, ani o zdolności i talenty. Chcę Ci jedynie ofiarować swoją szczerość. Zdolności, talenty i wiedza, a także status i sława wśród ludzi, nie są niczym dobrym i wcale ich chcę”. Czy nie dowodzi to pewnej przemiany? (Owszem). Czy zatem mógłbyś nadal boleć i płakać nad tym, że masz tak wielkie braki? Nie będziesz już więcej tego robić i nie będziesz czuł się pokrzywdzony. W przeciwnym razie, gdyby inni cię przycinali, myślałbyś sobie tak: „Jestem głupi, wszyscy na całym świecie patrzą na mnie z góry, a w domu Bożym nigdy nie awansuję ani nie zajmę ważnego stanowiska”. Znaczy to tyle, co: „Bóg dał mi tak niewiele, więc jak to się dzieje, że innych tak hojnie obdarza?”. Zawsze narzekałbyś w głębi serca i ciągle czułbyś się pokrzywdzony. W rzeczywistości otrzymałeś wielkie błogosławieństwo, a nawet o tym nie wiesz. Jeśli coś takiego wydarzy się ponownie w przyszłości, czy twój punkt widzenia będzie inny? (Tak, będzie inny). Co zmieni się w ludziach, gdy będą mieli inny punkt widzenia? (Nie będą mierzyć tak wysoko i dążyć do tak wzniosłych rzeczy i będą w stanie wykonywać dobrze swój obowiązek z wdzięcznym sercem, stojąc mocno na ziemi). Będą stąpać mocno po ziemi, wieść autentyczne i realistyczne życie oraz dążyć do innych celów. Powiedz Mi, czy lepiej jest, aby Bóg uczynił cię głupcem i idiotą, który jest w stanie należycie wykonywać swój obowiązek w sposób solidny i stateczny, tak abyś mógł zostać zbawiony, czy też aby obdarzył cię wspaniałym charakterem, wysokim poziomem wykształcenia, dobrym wyglądem i elokwencją, a także zdolnością do pracy i szczególnymi atutami, tak aby dokądkolwiek się udasz, ludzie patrzyli na ciebie z podziwem i abyś był jak gigant pośród karłów, potem zaś wkroczyłbyś na ścieżkę antychrystów? Co byś wybrał? (Lepiej być głupcem i idiotą). Teraz możesz tak mówić, ale gdyby ktoś naprawdę nazwał cię głupcem i idiotą, zdenerwowałoby cię to. Musisz myśleć w ten sposób: „Nawet jeśli mam kiepski charakter i jestem ignorantem, i tak jestem lepszy od złych ludzi i antychrystów, ponieważ wciąż mam szansę zostać zbawiony”. Musisz nauczyć się pocieszać samego siebie. (Pamiętam, że było jeszcze kilka innych osób, które uwierzyły w Boga wraz ze mną. Wszyscy ci ludzie mieli wspaniały charakter i byli bardzo bystrzy, ale ponieważ ciągle walczyli o zysk i władzę oraz zakłócali pracę kościoła, zostali usunięci i wydaleni. Mam poczucie, że udało mi się dojść do miejsca, w którym się dzisiaj znajduję, właśnie dlatego, że mam kiepski charakter, jestem głupi i potrafię się odpowiednio zachowywać – a to także dowód na to, że Bóg mnie strzeże). Dlaczego Bóg cię strzeże? Czy dlatego, że jesteś głupi? Czy On okazuje współczucie słabym? Nie, nie współczuje im; nie jest tak, jak mówią niewierzący, że dziecko, które płacze, dostaje cukierka. Wcale tak nie jest. Jak właściwie należy na to patrzeć? Który sposób patrzenia na to jest zgodny z prawdą? (Jest tak dlatego, że ludzie wierzą, mając w sercu trochę szczerości i umiłowania prawdy, i są gotowi dążyć do prawdy – Bóg zbawia ludzi, którzy mają takie właśnie serca, a zatem przygotowuje różne środowiska, aby ich chronić). Racja. Bóg strzeże cię w zamian za to, że jesteś wobec Niego szczery. Co zatem jest najcenniejsze? Najcenniejsza jest ludzka szczerość. Masz trochę umiłowania dla tego, co pozytywne, i trochę szczerości wobec Boga, a w zamian uzyskujesz Jego ochronę i łaskę – bardzo wiele w ten sposób zyskałeś. Ktoś mógłby powiedzieć: „Mam kiepski charakter i chociaż wiele zyskałem, nadal niczego nie rozumiem”. Czy naprawdę nie rozumiesz zbyt wiele? Twoja zdolność do wypełniania swego obowiązku i podążania za Bogiem w dniu dzisiejszym związana jest z twoim pojmowaniem prawdy. Ktoś inny mógłby powiedzieć: „A cóż ja rozumiem? Nie potrafię tego jasno wytłumaczyć”. Może nie jesteś w stanie tego jasno wytłumaczyć, ale potrafisz trwać w wypełnianiu swego obowiązku w domu Bożym i bardzo wiele rozumiesz. Bez względu na to, jak głębokie lub płytkie jest twoje pojmowanie tych spraw, z pewnością wiążą się one z prawdą i są jej bliskie, dlatego też do tej pory otrzymujesz wsparcie i nieustannie wypełniasz swój obowiązek. Czyż tak nie jest? (Owszem, tak właśnie jest). Nie ma nic złego w tym, że uważasz się za głupca czy idiotę; a jeśli by teraz na to spojrzeć, „głupiec” i „idiota” to przezwiska bez żadnego obraźliwego lub lekceważącego wydźwięku. Jeśli porównać bycie nazywanym głupcem i idiotą z byciem nazywanym antychrystem, co jest lepsze? (Lepiej być nazywanym głupcem i idiotą). Jeśli pewnego dnia Bóg powie: „Podejdź tu, głupcze. Podejdź tu, idioto”, to może nie będziesz szczęśliwy, ale rozważysz to w sobie, myśląc: „Nazwał mnie głupcem, a nie antychrystem, więc do Niego podejdę”. I pójdziesz z radością. Wówczas ktoś zapyta: „Dlaczego tak się cieszysz, że nazwano cię głupcem?”. Ty zaś odpowiesz: „Bóg nazwał mnie głupcem, lecz nie powiedział, że jestem antychrystem albo że nie mogę być zbawiony. Właśnie dlatego tak się cieszę”. Nazywanie cię głupcem nie oznacza traktowania cię jak kogoś z zewnątrz, ale jako członka rodziny, jako kogoś dobrze znanego. To tak, jak kiedy ludzie nazywają swoje dzieci „małymi potworkami”; może to brzmieć niezbyt delikatnie, lecz w rzeczywistości jest to prawda i jest to po prostu określenie pieszczotliwe i pełne sympatii. A co by było, gdybyś został nazwany antychrystem? Byłbyś wówczas w tarapatach, ponieważ zmiana imienia oznacza, że także i natura jest inna, a wtedy inny byłby również twój wynik. Co byście wybrali? (Wolałbym zostać nazwany głupcem i idiotą). Wcale nie jest dobrze ciągle być głupcem i idiotą; twój charakter także musi się nieco poprawiać. Czy wasz charakter uległ poprawie przez wszystkie te lata? (Poprawił się tylko trochę, ale nie za bardzo). Jeżeli chodzi o kwestię wkraczania w życie, jeśli naprawdę ciężko pracujesz i ciągle się starasz, to z pewnością się poprawisz, ale nie sposób uzyskać od razu znacznej poprawy. Jest to proces powolnego rozwoju, ale dopóki masz wejście w życie, nie doświadczysz regresu, a o ile będziesz dążyć do celu, twoje wejście w życie będzie powoli wzrastać, krok po kroku.

Wpajanie ludziom prawdy wcale nie jest dla Boga łatwym zadaniem. Nie dzieje się to w takim tempie, w jakim kiełkuje zasiane w ziemi ziarno – jest zupełnie inaczej. Boże zbawienie człowieka polega na gruntownym obmyciu i przemienieniu jego szatańskiego usposobienia oraz na umożliwieniu człowiekowi realizowania prawdorzeczywistości zawartej w słowach Bożych; nie są to jednak sprawy proste. Nawet jeśli słuchasz kazań, czytasz słowa Boga, codziennie modlisz się i gromadzisz doświadczenia, twoje postępy będą ograniczone, a twój życiowy rozwój następował będzie powoli. Aby ktoś zrozumiał prawdę, potrzeba wielu różnych procesów. Ludzie potrzebują wielu powtarzających się doświadczeń, a także muszą nieustannie dążyć do zrozumienia prawdy i wkładać wysiłek w próby jej pojęcia – tylko wtedy mogą ją zrozumieć. Niezbędne jest również działanie Ducha Świętego, gdyż w przeciwnym razie to, co zdołają zyskać, będzie mieć jeszcze bardziej ograniczony wymiar. Wielu ludzi wierzy w Boga od dwudziestu lub trzydziestu lat, ale wciąż nie może mówić o świadectwie płynącym z własnego doświadczenia. Dzieje się tak dlatego, że nigdy nie dążyli do prawdy ani nie wkładali wzmożonego wysiłku w jej zrozumienie, w wyniku czego nic nie zyskali, choć wierzyli w Boga przez kilka dziesięcioleci. Ludzie muszą zrozumieć prawdę, doświadczyć jej i ją pojąć, zwłaszcza zaś potrzebują, aby Bóg przygotowywał dla nich odpowiednie środowiska. Połączenie tych różnorodnych aspektów sprawia, że ludzie mają trochę zrozumienia i wejścia w życie. Gdy to wytworzy się już w twoim wnętrzu, da ci innego rodzaju wiedzę, uczucia i myśli, umożliwiając rozwój i przemianę twojej świadomości i twojego myślenia, co z kolei umocni nieco wzmocni myślenia, co z kolei nieco wzmocni twoją wiarę w Boga i trochę odmieni twoje nastawienie do prawdy i twoją życiową umocni nieco twoją wiarę w Boga i trochę odmieni odmieni trochę twe podejście do prawdy i twojej własnej życiowej ścieżki. Są to wszystko niewielkie, drobne zmiany, ale te właśnie drobne zmiany spowodują wielką przemianę w twym spojrzeniu na życie, w twoich myślach i poglądach oraz w twoim podejściu do rozmaitych spraw i do Boga. Taka jest bowiem moc słowa Bożego – prawdy.

Fragment 89

Jaki punkt odniesienia daje Bóg ludziom podczas zbawiania człowieka, niezależnie od tego, jak bardzo są oni zbuntowani lub jak głęboko zepsute jest ich usposobienie? To znaczy, w jakich okolicznościach Bóg opuszcza i eliminuje ludzi? Jaki jest minimalny standard, który musisz osiągnąć, aby Bóg cię zachował, a nie wyeliminował? Wszyscy wybrańcy Boga muszą jasno zrozumieć tę kwestię. Po pierwsze, nie zapieraj się Boga – to najbardziej podstawowy warunek. To, co oznacza „nie zapierać się Boga”, ma praktyczny wymiar. Nie chodzi tylko o uznanie, że istnieje Starzec w niebie, że Bóg stał się ciałem lub że Jego imię to Bóg Wszechmogący. To nie wystarcza, bo nie spełnia standardu wiary w Boga. Musisz co najmniej uznawać, że Bóg wcielony jest Bogiem realnym; nie wolno ci wątpić ani osądzać; musisz być w stanie się podporządkować, nawet jeśli masz jakieś wyobrażenia – to jest standard dla wiary w Boga. Tylko gdy spełnisz ten standard, Bóg uzna cię za osobę, która w Niego wierzy. Bóg ma co najmniej trzy kryteria dla ludzi. Po pierwsze, muszą Go uznawać, wierzyć w Niego i za Nim podążać. Muszą szczerze wierzyć w Boga, muszą wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak potrafią i nie mogą czynić zła ani powodować niepokojów. To jest pierwsze kryterium. Po drugie, podążając za Bogiem, w żadnym razie nie mogą porzucić swoich obowiązków. Muszą okazywać posłuszeństwo i podporządkowywać się podczas wykonywania obowiązków, osiągać w nich przeciętne wyniki i wykonywać pracę na przynajmniej akceptowalnym poziomie. To jest drugie kryterium. Po trzecie, ich człowieczeństwo musi być na odpowiednim poziomie. Muszą być uważani za dobrych ludzi, a przynajmniej za ludzi mających sumienie i rozum. Powinni umieć się dogadywać z większością wybrańców Bożych, a nie być zgniłymi jabłkami. Tacy ludzie w każdym razie nie będą podli ani źli. To jest trzecie kryterium. Jeśli ktoś nie jest w stanie zaakceptować prawdy i odmawia wykonania swojego obowiązku bez względu na wszystko, to nie jest prawdziwym wyznawcą Boga, a w każdym razie jego człowieczeństwo jest poniżej normy. Oznacza to, że nie spełnia kryterium i należy go wyeliminować. Wszystkich ludzi o złym człowieczeństwie, którzy nie potrafią zaakceptować nawet odrobiny prawdy, powodują zaburzenia i zakłócenia oraz nie odgrywają pozytywnej roli w kościele, można uznać za ludzi złych. Ktoś, kto nie potrafi się dogadać z większością ludzi, jest zgniłym jabłkiem, człowiekiem złym, a co więcej, jest kimś, kto nie spełnia kryterium i powinien zostać wyeliminowany. Ci źli ludzie i antychryści mogą wykonywać obowiązki, ale powodują tylko zaburzenia, zakłócenia, zniszczenia i czynią zło – czy Bóg chciałby takich ludzi? Czy wykonują oni swoje obowiązki? (Nie). W oczach Boga ich działania są poniżej kryterium. Nie są oni w stanie wykonywać swoich obowiązków, a szkody, które wyrządzają, są większe niż pożytki z wykonywanych przez nich obowiązków, więc należy oczyścić z nich kościół. Czy nie według takiej zasady traktuje się ludzi w domu Bożym? Czy zdarzyło się kiedyś, aby kogoś usunięto, ponieważ chwilowo był w złym stanie, zniechęcony lub słaby? Czy kiedykolwiek kogoś zmuszono, by zaprzestał wykonywania swojego obowiązku, ponieważ czasem był trochę niedbały i nie wykonywał go dobrze? Czy ktoś został kiedyś usunięty, ponieważ osiągnął słabe rezultaty przy wykonywaniu swojego obowiązku albo ujawnił złe myśli lub idee? Czy ktoś został kiedyś usunięty, ponieważ miał słabą postawę i pojawiły się w nim pewne wyobrażenia i wątpliwości na temat Boga? (Nie). Jaka jest zatem zasada domu Bożego dotycząca usuwania ludzi? Jacy ludzie są usuwani i zmuszani do zaprzestania wykonywania swoich obowiązków? (Ci, których praca przynosi więcej szkody niż pożytku i którzy stale powodują zaburzenia i zakłócenia). Takie osoby nie są godne pełnienia obowiązku. Nie oznacza to, że ktoś jest do nich uprzedzony albo ogranicza ich i usuwa z powodu osobistej urazy; oznacza to, że wykonując swój obowiązek, nie osiągają żadnych rezultatów oraz powodują zaburzenia i zakłócenia. Są usuwani, ponieważ są prawdziwie niegodni wykonywania obowiązku. Jest to całkowicie zgodne z prawdozasadami. Wszystkie zasady, według których dom Boży traktuje ludzi, są sprawiedliwe. Dom Boży nie usiłuje przyłapywać ludzi na potknięciach, robić z igły wideł ani wywoływać burzy w szklance wody. Musicie wierzyć, że domem Bożym rządzi prawda. Oczywiście niektórzy spośród usuniętych wciąż mogą mieć nadzieję na zbawienie, jeśli tylko zaakceptują prawdę i szczerze okażą skruchę przed Bogiem. Ale ci niedowiarkowie i źli ludzie, którzy nie są w stanie zaakceptować nawet odrobiny prawdy, którym brakuje sumienia i rozumu, zostaną na zawsze wyeliminowani po tym, jak zostaną ujawnieni. Taka jest Boża sprawiedliwość.

Fragment 90

Dlaczego Bóg wymaga, by ludzie Go znali? Dlaczego wymaga, by znali samych siebie? Jaki jest cel poznania samego siebie? Jaki jest pożądany efekt? I jaki jest cel poznania Boga? Do jakich efektów ma ludzi doprowadzić poznanie Boga? Czy zastanawialiście się nad tymi pytaniami? Bóg używa różnych środków, aby doprowadzić ludzi do poznania samych siebie. Przygotował dla ludzi różnego rodzaju sytuacje, aby przejawiło się ich zepsucie i by stopniowo poznawali siebie poprzez doświadczenie. Niezależnie od tego, czy chodzi o to, co demaskują Jego słowa, czy o Jego sąd i karcenie, czy rozumiecie, jaki jest ostateczny cel Boga w czynieniu tego dzieła? Ostatecznym celem Boga w czynieniu Jego dzieła w ten sposób jest umożliwienie każdej osobie, która doświadcza Jego dzieła, poznania, kim jest człowiek. A co obejmuje owo „poznanie, kim jest człowiek”? Obejmuje umożliwienie człowiekowi poznania jego tożsamości i statusu, jego obowiązku i odpowiedzialności. Oznacza to, że dowiadujesz się, co to znaczy być człowiekiem i zaczynasz rozumieć, kim jesteś. To jest ostateczny cel Boga w skłanianiu ludzi, aby poznali samych siebie. Dlaczego więc Bóg chce, by ludzie Go poznali? Jest to szczególna łaska, jaką Bóg obdarza ludzkość, ponieważ poznając Boga, człowiek może zrozumieć wiele prawd i zgłębić wiele tajemnic. Ludzie tak wiele zyskują, poznając Boga. Kiedy ludzie poznają Boga, uczą się, jak żyć w najbardziej znaczący sposób, więc zachęcanie ludzi do zdobywania wiedzy o Bogu jest największym wyrazem miłości Boga, Jego największym błogosławieństwem. Bóg korzysta z wielu sposobów, aby skłonić ludzi do poznawania Go, a najważniejszym z nich jest sądzenie i karcenie, prowadzenie i zaopatrywanie ludzi w Jego słowa. Oczywiście Bóg sprawia, że ludzie poznają Jego usposobienie poprzez sąd i karcenie – jest to najkrótsza droga do poznania Boga. Jaki jest ostateczny rezultat osiągany przez ludzi widzących i znających usposobienie Boga? To sprawianie, że ludzie wiedzą, kim jest Bóg, jaka jest Jego istota, jaka jest Jego tożsamość i status, co jest Jego własnością i istotą oraz jakie jest Jego usposobienie. To również sprawianie, by każdy człowiek wyraźnie zrozumiał, że jest istotą stworzoną, że tylko Bóg jest Stwórcą i jak istoty stworzone powinny podporządkować się Stwórcy. Poznanie tego wszystkiego w pełni rozjaśnia drogę człowieka przez życie. Kiedy ludzie naprawdę poznają samych siebie, czy nie mogą wtedy stopniowo porzucić swoich nadmiernych pragnień i różnych niesłusznych intencji? (Tak). Czy mogą więc osiągnąć punkt, w którym będą w stanie całkowicie odpuścić? To zależy od danej osoby. Człowiek może naprawdę porzucić swoje nadmierne pragnienia i różne żądania wobec Boga tylko wtedy, gdy osiągnie poznanie Boga poprzez Jego dzieło i przyswoi sobie dokładną wiedzę oraz definicję Jego istoty, tożsamości i statusu. Tylko taka osoba może, podobnie jak Piotr, wyrazić swoje szczere życzenie i pragnienie miłowania Boga z głębi serca i wcielania miłości do Boga w życie. Zatem poznanie Boga i poznanie samego siebie – ani jedno, ani drugie nie może być pominięte. Mówisz, że chcesz kochać Boga, ale czy wiesz, jak Go kochać, jeśli Go nie rozumiesz? Jakie Jego cechy są godne miłości? Jakie są Jego najbardziej godne miłości aspekty? Jeśli tego nie wiesz, nie możesz Go kochać. Nie będziesz w stanie Go kochać, nawet jeśli będziesz tego chciał. Możesz nawet odkryć, że mimowolnie pojawiają się w tobie wyobrażenia o Nim i buntowniczość, które prowadzą do negatywizmu. Czy taka osoba otrzyma Bożą akceptację? Nie otrzyma. Jeśli ktoś nie zna Boga, a mimo to mówi, że Go kocha, to ta tak zwana „miłość” jest pustą teorią stworzoną przez ludzką logikę i rozumowanie. Nie wynika to z wiedzy o Bogu i nie ma żadnego związku z Bogiem. Czy teraz rozumiecie, co mówię o tych dwóch sprawach? (Tak). Dlaczego więc nie byliście w stanie powiedzieć tego przed chwilą? Dowodzi to, że wasza wiedza o was samych w praktycznym doświadczeniu jest niejasna i że nie macie prawdziwej wiedzy o Bogu. Czy rozumiecie, o co chodzi? (Nie znaleźliśmy właściwej ścieżki praktykowania. Nie możemy wkraczać jednocześnie z dwóch stron, od strony poznania Boga i poznania siebie. Skupiamy się tylko na wkraczaniu od jednej strony, ograniczając w ten sposób rozwój naszego życia). Skoro taki jest, w którym się teraz znajdujecie, jaka jest wasza postawa? Czy nie jest ona niedojrzała? Czy nie jesteście daleko od Bożych wymagań i standardów, jeśli chodzi o poznanie samego siebie? Nadal nie potraficie nawet porzucić swoich osobistych pragnień i intencji. Czy wasze poddanie się Bogu może być zgodne z prawdą? Czy potrafisz rozpoznać, czy Bóg ma jakikolwiek status w twoim sercu? Jest wielu ludzi, którzy nawet teraz wciąż nie są pewni, czy wcielenie Boga jest człowiekiem, czy Bogiem; siedzą okrakiem na płocie, w jednej chwili wierząc w Boga na ziemi, a w następnej w niejasnego Boga w niebie. Są też tacy, którzy kwestionują nawet istotę Boga, mówiąc: „Jak Bóg wcielony i Bóg w niebie mogą być tym samym Bogiem? Jeśli On naprawdę jest Bogiem, dlaczego nie pokazuje cudów i znaków?”. Dowodzi to, że poważnie brakuje wam duchowego zrozumienia. Taka jest wasza postawa, że chociaż Bóg powiedział tak wiele, nadal tego nie rozumiecie. Teraz uznajecie tylko to, że Bóg stał się ciałem, uznajecie tylko prawdę wyrażoną przez wcielonego Boga, ale nie macie żadnej wiedzy, jeśli chodzi o istotę, tożsamość i status Boga. Można powiedzieć, że w waszych sercach ta wiedza jest równa zeru, nieprawdaż? (Tak). I można to udowodnić: zanim omówiłem takie aspekty prawdy jak istota Boga czy Boże intencje, myślałeś, że twoja wiedza o Bogu jest głęboka, i sądziłeś, że twoja wiara w Boga jest niezachwiana i niezłomna. Ale kiedy rozmawiałem z wami o takich prawdach jak sam Bóg, usposobienie Boga i istota Boga, te słowa i treści wywołały silną reakcję w waszych sercach. Reakcja ta była intensywna i sprawiła, że trudno było wam to zaakceptować, tworząc wielki konflikt z obrazem boga w waszych sercach. Czyż nie jest to faktem? (Jest). Tak więc, kiedy mówię pewne rzeczy, których wcześniej nie słyszeliście, na początku nie możecie tego zaakceptować, tak jakbyście nie rozumieli, co mówię. Dowodzi to, że wasza postawa jest zbyt słaba, tak słaba, że nie potraficie nawet zrozumieć Bożych słów ani się z nimi zmierzyć. Potrzeba wam jeszcze kilku lat doświadczenia, aby to zrozumieć.

Fragment 91

Boża ocena Hioba została zanotowana w Starym Testamencie: „Nie ma nikogo podobnego do niego na ziemi, człowieka doskonałego i uczciwego, takiego, który boi się Boga, i unika zła” (Hi 1:8). W dniach ostatecznych Bóg nie tylko dał świadectwo temu, że Piotr miłował Go prawdziwie, ale także temu, że Hiob był osobą, która pokładała w Nim prawdziwą wiarę. Albowiem Bóg wymaga, aby Jego wybrany lud miał co najmniej wiarę Hioba, jeśli ma podążać za Nim do końca. Zgodnie z waszymi wyobrażeniami i w kontekście tej ograniczonej liczby tekstów, które rozumiecie, jaką osobą był Hiob? Czy był on dobrym człowiekiem? (Tak). W jaki sposób się to głównie przejawiało? Po pierwsze, był człowiekiem bogobojnym i nigdy nie czynił zła. Jest to podstawowy przejaw i oznaka bycia dobrą osobą. Co więcej, przestrzegał nakazów Bożych w swoim postępowaniu oraz w sposobie, w jaki traktował swoje dzieci i rodzinę. Nie starał się tuszować wad swoich dzieci, ale modlił się do Boga, powierzając swoje potomstwo Jego opiece, co unaoczniało innym, że jego postawa wobec dzieci była całkowicie słuszna i zgodna z intencjami Boga. Jak myślicie, z punktu widzenia tych dzieci, jak by to było mieć takiego ojca? Czy to by was nie uszczęśliwiło? Ale jacy byli przyjaciele Hioba? Jak go traktowali, gdy stawiał czoła próbom i utrapieniom? Żaden z nich nie mógł go zrozumieć, a ponadto osądzali go: „Obraziłeś Boga, a On cię przeklął. Zobacz, dokąd cię doprowadziła twoja wiara w Boga. Jakie to żałosne!”. Nawet żona Hioba powiedziała do niego: „Jeszcze trwasz w swojej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj” (Hi 2:9). W tym okresie skrajnych cierpień tak właśnie traktowali Hioba jego przyjaciele i żona, co wyrządziło mu ogromną krzywdę i sprawiło wielki ból. Jednak prawdą jest, że bardzo nieliczni byli ci, którzy byli w stanie zrozumieć Hioba. Kiedy dzisiaj czytamy jego historię, widzimy, że tak naprawdę to ludzie tacy jak Hiob są najbardziej godni zaufania oraz że ktoś taki jest naprawdę dobrym człowiekiem. Tacy ludzie nigdy cię nie oszukają ani nie skrzywdzą i zawsze będą przestrzegać nakazów Bożych w sposobie, w jaki Cię traktują. Jeśli jesteś osobą prawą, nie potępią cię ani nie będą mówić o tobie nieprzyjemnych rzeczy tylko dlatego, że raz źle postąpiłeś lub dlatego, że inni ludzie źle o tobie mówią. Nie będą przeczyć faktom ani wypowiadać oszukańczych słów, aby fałszywie oskarżać innych. Nie pozwolą, by ich mową kierowały osobiste uczucia czy preferencje. Z biegiem czasu przekonasz się: „To jest właśnie dobra osoba. Ilekroć napotykamy jakieś trudności, odkładamy na bok nasze obowiązki, ale osoba taka nigdy nie wyrzeka się imienia Bożego, bez względu na to, jak wielkim próbom i udrękom musi stawić czoła. Nic dziwnego, że Bóg lubi takich ludzi. Gdybym miał taką osobę u swego boku, to niezależnie od tego, jakie choroby i utrapienia by mnie spotkały, taki ktoś byłby w stanie dalej mi pomagać, wspierać mnie, opiekować się mną i tolerować mnie tak jak wcześniej. Taki ktoś jest wspaniały. Nawet jeśli czasami grał mi na nerwach lub jeśli nie zawsze się dogadywaliśmy, zdecydowanie wolę mieć właśnie jego u mego boku niż jednego z tych szatanów i diabłów!”. Zazwyczaj szatani i diabły mówią obłudnie: „Jesteś wspaniały. Kocham cię i tak bardzo mi na tobie zależy”, ale gdy tylko napotkasz jakieś trudności, to cię zwyczajnie zignorują i wtedy zdasz sobie sprawę, co to znaczy być człowiekiem dobrym i godnym zaufania. Tylko ci, którzy są godni zaufania, bogobojni i którzy unikają zła, są naprawdę dobrymi ludźmi, a dobrzy ludzie są niezmiernie cenni. Byłoby wspaniale, gdybyś miał u swego boku tuzin ludzi takich jak Hiob – ale nie masz ani jednego! W takiej chwili poczujesz, jak rzadko natrafia się na dobrych ludzi. Każdy potrzebuje takiego dobrego człowieka. Każdy lubi ludzi sprawiedliwych i życzliwych, ludzi o dobrym sercu, postępujących zgodnie z zasadami i mających poczucie sprawiedliwości – ludzi bogobojnych, godnych zaufania i stroniących od zła.

Kiedy jesteś nękany udręką i chorobą, kiedy twoje serce cierpi najbardziej – jakiej osoby potrzebujesz wówczas u swego boku? Czy potrzebujesz kogoś, kto ci będzie prawić fałszywe i słodkie słówka? Czy potrzebujesz kogoś, kto będzie cię oceniał, potępiał i krytykował? (Nie). A zatem jakiej osoby potrzebujesz wówczas najbardziej? Otóż potrzebujesz osoby, która okaże współczucie dla twoich trudności i która cię pocieszy – kogoś, kto cię wysłucha, gdy mówisz o bólu, jaki nosisz w sercu i kto następnie pomoże ci się podnieść z negatywizmu, ze słabości i udręki. Taka osoba potrafi ci pomóc – nie będzie się z ciebie śmiać ani kopać cię, gdy upadniesz, i nie przymknie oka na twoje trudności. Innymi słowy – jeśli potrzebujesz pocieszenia w chwilach słabości, kiedy borykasz się z pewnymi trudnościami i problemami natury prywatnej, możesz podzielić się z tą osobą tymi bolączkami, a ona nie rozpowie ich na lewo i prawo za twoimi plecami – nie będzie z ciebie drwić ani cię wyśmiewać i nie narobi ci bałaganu w twoich sprawach osobistych. Osoba taka potrafi obrać prawidłowe podejście do twoich trudności, do twojej niemocy i twojego negatywizmu oraz do twoich ludzkich słabości. Czy właściwe podejście do tych spraw nie jest regulowane przez zasady? Czyż nie są to oznaki bycia dobrym człowiekiem? Osoba taka będzie w stanie cię zrozumieć, tolerować i zatroszczyć się o ciebie. Ktoś taki będzie mógł cię wesprzeć, będzie twoją opoką i pomoże ci podnieść się z bólu i słabości. Osoba taka zapewni ci wielką pomoc. Ktoś taki jest niezwykle cenny. Jest to dobra osoba! Powiedzmy, że ktoś cię ignoruje, a nawet wyśmiewa cię i drwi z ciebie, gdy widzi, że borykasz się z jakimś problemem. Chcesz mu się z czegoś zwierzyć, ale nagle przemyka ci przez myśl: „Nie mogę mu tego powiedzieć. Jeśli to zrobię, mogą mnie spotkać konsekwencje z tego tytułu. Może rozgada moje sprawy osobiste za moimi plecami. Wtedy wszyscy by się ze mnie śmiali i kto wie, jakie historie by jeszcze nawymyślał, żeby mnie oczernić”. Czy odważyłbyś się porozmawiać z kimś takim? Nie miałbyś pojęcia, do czego byłby zdolny. Możliwe, że nie tylko by ci nie pomógł ani nie obdarzył wsparciem, ale mógłby ci narobić bałaganu w twoim życiu osobistym, a przy tym jeszcze cię oszukać i wyrządzić ci krzywdę. Czy odważyłbyś się mu zwierzyć? W tym momencie zdałbyś sobie sprawę, jak ważni, wartościowi i cenni są dobrzy ludzie oraz że bycie dobrym człowiekiem jest więcej warte niż bycie kimkolwiek innym. Nawet twoi rodzice mogą tak naprawdę nie rozumieć twoich trudności i potrzeb, kiedy cierpisz i odczuwasz ból, i mogą nie być w stanie cię pocieszyć. Są też dzieci, które ciężko pracują, podejmując zatrudnienie poza domem rodzinnym – a szczególnie niektóre kobiety muszą zabiegać o przychylność swoich przełożonych, a nawet bywają zmuszone do sprzedawania własnego ciała, żeby zarobić kilka groszy. Ich rodzice nigdy nie pytają o to, jak ciężko jest im pracować poza domem, czy jak trudno przychodzi im zarabianie pieniędzy, a nawet narzekają, jeśli ich dzieci nie przynoszą do domu wielkich pieniędzy, porównując je do innych osób. Jak się z tym czują ich dzieci? (Są smutne, przygnębione). Ich serca przepełnia żal. Czują, że świat jest bardzo mrocznym miejscem, skoro nawet ich właśni rodzice tak ich traktują, i zastanawiają się, jak będą w stanie żyć dalej. Dlatego należy być dobrym człowiekiem. Każdy potrzebuje dobrego człowieka. A skąd się biorą dobrzy ludzie? Czy po prostu spadają z nieba? Czy wyrastają z ziemi? Czy przeobrażają się z jakiegoś zwierzęcia? Czy są wytworem edukacji w elitarnych szkołach wyższych? A może powstają w wyniku praktykowania ascezy religijnej. Nie, żadne z tych wyjaśnień nie jest poprawne – wszystkie one są zupełnie niemożliwe. Dobrym człowiekiem można stać się jedynie za sprawą naśladowania Boga, praktykowania prawdy i przyjęcia Bożego zbawienia. Dobrzy ludzie nie powstają w wyniku nagłej przemiany ludzi zepsutych – należy wierzyć w Boga i otrzymać Jego zbawienie, dążyć do prawdy, pozyskać dzieło Ducha Świętego i zostać udoskonalonym, aby stać się dobrym człowiekiem. Każdy potrzebuje dobrego człowieka u swego boku jako przyjaciela i powiernika. Powiedzcie Mi, czy Bóg też ich potrzebuje? (Tak). Bóg potrzebuje dobrych ludzi, a sami ludzie też potrzebują dobrych ludzi. Jaki wpływ będzie miało na ciebie zrozumienie tej kwestii? Musisz mieć pragnienie i determinację w dążeniu do stania się dobrym człowiekiem. Jeśli mówisz: „Bycie dobrym człowiekiem jest trudne i męczące, ale muszę z determinacją dążyć do stania się dobrą osobą. Ludzie desperacko potrzebują dobrych ludzi i ja też potrzebuję dobrych ludzi. Zatem najpierw sam stanę się dobrym człowiekiem, będę pomagał i wspierał innych, starając się pomóc Bogu pozyskać więcej dobrych ludzi”, to jest to poprawne nastawienie. Jeśli każdy będzie starał się być dobrym człowiekiem, wówczas będzie nadzieja dla ludzkości. Mógłbyś powiedzieć: „Ludzkość jest tak dalece zepsuta i zła. W niczym nie pomoże to, że raptem garstka wierzących w Boga będzie dobrymi ludźmi. Inni i tak będą nimi pomiatać, bo na świecie jest zbyt wielu złych ludzi”. To niemądre stwierdzenie. Wierzysz w Boga, aby osiągnąć zbawienie. Jeśli staniesz się dobrym i sprawiedliwym człowiekiem, Bóg cię pobłogosławi. Bez względu na to, jak źli i zepsuci są ludzie, Bóg ma sposoby na to, jak sobie z nimi radzić. Ludzie nie muszą się o to martwić. Musisz się jedynie skupić na dążeniu do prawdy i na osiągnięciu Bożego zbawienia. To jest w zgodzie z Jego intencjami. Kiedy Noe zbudował swoją arkę, ostatecznie ocalonych zostało tylko osiem osób. Wszyscy ci, którzy nie wierzyli w słowa Boże i nie kroczyli właściwą drogą, zostali ostatecznie unicestwieni za sprawą potopu zesłanego rzez Boga. To powszechnie znany fakt. Dlaczego nie potrafisz uznać wszechmocy Boga? Dlaczego nie potrafisz przyjąć do świadomości faktu, że Bóg jest Bogiem sprawiedliwym? Kiedy Bóg doprowadzi do końca swoje dzieło, bez względu na to, ilu ludzi osiągnie zbawienie, ten wiek będzie musiał dobiec końca. Nieuchronnie nadejdą wielkie kataklizmy, a Bóg rozwiąże wszystkie te problemy. Dąż do prawdy i stań się osobą sprawiedliwą dla siebie samego – przyniesie to korzyść i tobie, i innym. Niektórzy mówią: „Dobrzy nie dostają tego, na co zasługują”, ale jest to błędne przekonanie. Ci, którzy podążają za prawdą, ostatecznie znajdą swoje miejsce w królestwie niebieskim i bez względu na to, jak dobrze złym ludziom powodzi się na ziemi, wszyscy ostatecznie zostaną unicestwieni i strąceni do piekła. Zatem zarówno dobrzy, jak i źli dostają zasłużoną nagrodę, prawda? Jak jest to ujęte w Biblii? „Moja zapłata jest ze mną, aby oddać każdemu według jego uczynków” (Obj 22:12).

Czyny Hioba spisane w Księdze Hioba w rzeczywistości zajmują bardzo mało miejsca, są bardzo proste i nie ma ich zbyt wiele. Powinieneś jednak umieć odnajdywać wskazówki w poczynaniach Hioba oraz identyfikować jego zasady i ścieżkę praktyki bycia dobrym człowiekiem. Przede wszystkim jaka była zasada Hioba dotycząca traktowania własnych dzieci i najbliższych mu osób? Nie polegać na uczuciach, ale trzymać się zasad. Nie miał zamiaru zgrzeszyć przeciwko Bogu z powodu tego, co się wydarzyło. To było pierwsze kryterium jego bojaźni Bożej i unikania zła – zaczynało się od traktowania członków własnej rodziny. Po drugie, tyczyło się jego podejścia do kwestii majątkowych. Hiob wiedział, że chociaż jego majątek był jedynie dobrem doczesnym, to pochodził on od Boga – majątek ten był tym, czym Bóg go obdarzył i czym Bóg go pobłogosławił. Ludzie powinni dobrze zarządzać dobrami materialnymi i o nie dbać. Przy czym dbałość o nie oznacza chciwego ich posiadania czy czerpania z nich radości ani nie oznacza życia dla tych dóbr; oznacza natomiast dziękowanie za nie Bogu, dostrzeganie w nich działania rąk Bożych i Jego suwerenności oraz poznawanie Boga poprzez te rzeczy. Kiedy ludzie znają Boga, są wówczas w stanie się podporządkować Jego suwerennej władzy, a to naprawdę stanowi najważniejsze kryterium bycia dobrym człowiekiem. Jeśli potrafisz przestrzegać nakazów Bożych w kontaktach z innymi ludźmi, ale nie potrafisz się Bogu podporządkować, to czy naprawdę jesteś dobrym człowiekiem? Nie, nie jesteś. Co więcej, w swoim podejściu do suwerenności Boga i Jego ustaleń Hiob był w stanie podporządkować się całokształtowi Bożej władzy i wszystkim Jego postanowieniom. Boże ustalenia obejmują również nędzę i próby przez Niego zesłane. Czasem Bóg czegoś nas pozbawia, czasem poddaje nas próbie. Co obejmują Jego próby? Czasami Bóg może sprawić, że się rozchorujesz lub że w twojej rodzinie zaistnieją pewne niekorzystne okoliczności. Może też sprawić, że podczas wykonywania swoich obowiązków napotkasz pewne trudności i będziesz przycinany, a On tymczasem będzie cię karać, dyscyplinować, osądzać i karcić. To wszystko są ustalenia Boże – jakie podejście do nich powinieneś obrać? Jeśli nie potrafisz się im podporządkować i ciągle chcesz od nich uciec, to nie doświadczasz Bożego dzieła. Ponadto ludzie muszą wykazywać się lojalnością w podejściu do swoich obowiązków. Muszą wykazać swoją lojalność. Co oznacza lojalność w tym kontekście? Oznacza zaofiarowanie wszystkiego, do czego są zdolni i co posiadają. To jest właśnie lojalność! To jest standard bycia dobrym człowiekiem. Gdyby wśród was była teraz chociaż jedna osoba taka jak Hiob, to ta jedna osoba by wam wystarczyła – byłaby waszym filarem. Gdyby spadło na was jakieś nieszczęście, osoba taka zawsze służyłaby wam za wzór do naśladowania. Musielibyście po prostu postępować tak samo jak ona, a z biegiem czasu doznalibyście przemiany. Doskonalilibyście się nieustannie, począwszy od waszych myśli po wasze czyny, od poszukiwania prawdy do jej praktykowania. Wasza sytuacja natychmiast znacznie by się polepszyła zmierzając w pozytywnym kierunku i pozwalając wam wstąpić na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Po kilku latach doświadczania w ten sposób Bożego dzieła będziecie wiedzieć, jak praktykować bogobojność i wystrzegać się zła tak jak Hiob, stając się tym samym osobą doskonałą.

Fragment 92

Żyjecie w tym ostatecznym wieku. Większości was w życiu rodzinnym wiedzie się lepiej niż wcześniej i odczuwacie dostatek w każdym aspekcie życia. Jakie to uczucie? Tylko lekkie poczucie cielesnego szczęścia? Czym różni się ono od uczucia szczęścia w sercu? Wszyscy macie pewne doświadczenia i przejrzeliście pewne rzeczy. Wasze dążenie do wiary w Boga jest bardziej praktyczne niż wcześniej. Czujecie, że pogoń za cielesnymi uciechami jest pusta i wszyscy jesteście chętni, aby dążyć do prawdy – czy dysponujecie tego rodzaju doświadczeniem? Czy cielesna przyjemność, jaką ludzie czerpią z posiadania różnego rodzaju rzeczy materialnych, może przynieść im pociechę duchową? Co może przynieść ludziom poczucie wyższości w życiu i obfitość dóbr materialnych? Rzeczy te jedynie deprawują i dezorientują ludzi. Tak oto ludzie łatwo porzucą swój rozum, stracą zdolność odróżnienia dobra od zła i staną się nieracjonalni, a także stopniowo utracą człowieczeństwo; będą coraz bardziej pragnąć wygód i stawać się coraz bardziej nieświadomi własnego miejsca we wszechświecie. Będą nawet tacy, którzy stracą zdolność dbania o siebie. Będą oni całkowicie niezdolni do samodzielnego życia, niezdolni do zarabiania na własne utrzymanie i staną się zależni od rodziców. Będą też coraz bardziej nienasyceni i bezwstydni. Podsumowując: lepsze warunki życia i obfitość dóbr materialnych przynoszą ludziom jedynie deprawację, sprawiając, że kochają oni bezczynność, gardzą pracą, a także stają się ponad wszelką miarę chciwi i bezwstydni. Takie warunki nie przynoszą ludziom absolutnie żadnych korzyści. Jeśli zaś chodzi o ciało, im lepiej je traktujesz, tym bardziej zachłanne się ono staje. Jest ono przystosowane do znoszenia niewielkiej ilości cierpienia. Ludzie, którzy wytrzymują trochę cierpienia, będą kroczyć właściwą ścieżką i angażować się we właściwą pracę. Jeśli zaś ciało nie może wytrzymać cierpienia, pragnie wygody i dorasta w jej otoczeniu, wówczas ludzie nie będą w stanie niczego osiągnąć i nie zyskają prawdy. Jeśli jednak kogoś dotkną klęski żywiołowe i katastrofy spowodowane przez człowieka, to straci on rozsądek i stanie się irracjonalny. W miarę upływu czasu jego deprawacja będzie rosnąć. Czy jest na to wiele przykładów? Możesz zauważyć, że wśród niewierzących jest wielu piosenkarzy i wiele gwiazd filmowych – ludzi, którzy chętnie znosili trudy i poświęcali się swojej pracy, zanim stali się sławni. Ale kiedy tylko zdobędą sławę i zaczną zarabiać duże pieniądze, zbaczają z właściwej ścieżki. Część z nich zaczyna zażywać narkotyki, inni popełniają samobójstwa, a ich życie kończy się zbyt wcześnie. Co jest tego przyczyną? Liczba dostępnych im przyjemności materialnych jest zbyt wysoka, żyją w nadmiernej wygodzie i nie wiedzą, jak osiągnąć jeszcze większą przyjemność czy ekscytację. Niektórzy z nich w poszukiwaniu ekscytacji i przyjemności sięgają po narkotyki, lecz z czasem nie potrafią już z nich zrezygnować. Inni zaś umierają z powodu nadmiernego zażywania narkotyków, a jeszcze inni, którzy nie wiedzą, jak uwolnić się od używek, po prostu popełniają samobójstwo. Znajdziemy wiele takich przykładów. Bez względu na to, jak dobrze się odżywiasz, jak elegancko się ubierasz, na jakim poziomie żyjesz, jak dobrze się bawisz lub jak wygodne jest twoje życie, i bez względu na to, jak wiele z twoich pragnień udaje ci się zaspokoić, twoje poczucie pustki narasta do tego stopnia, że ostatecznie prowadzi cię do zniszczenia. Czy to szczęście, którego szukają niewierzący, jest prawdziwe? W rzeczywistości to w ogóle nie jest szczęście. To tylko ludzkie jego wyobrażenie, forma deprawacji, ścieżka, dzięki której ludzie popadają w zepsucie. To tak zwane szczęście, do którego ludzie dążą, nie jest prawdziwe. W rzeczywistości jest ono cierpieniem. Nie jest to cel, do którego należy dążyć, nie jest to też coś, w czym tkwi wartość życia. Szatan wykorzystuje różne sposoby i metody do deprawowania ludzi. Niektóre sprawiają, że szukają oni zaspokojenia potrzeb cielesnych i dają upust swojej pożądliwości. W ten sposób szatan otumania ludzi, kusi i poddaje ich skażeniu, dając im ułudę szczęścia i skłaniając ich do pogoni za tym celem. Ludzie wierzą, że zdobycie wszystkich tych rzeczy oznacza szczęście, więc robią wszystko, co w ich mocy, aby dążyć do tego celu. Osiągnąwszy go nie odczuwają jednak szczęścia, a raczej pustkę i ból. To dowodzi, że nie jest to właściwa ścieżka, prowadzi bowiem do śmierci. Dlaczego ludzie wierzący w Boga nie kroczą tą samą ścieżką, co niewierzący? Jak wygląda szczęście odczuwane przez ludzi wierzących w Boga? Czym różni się ono od tego, do którego dążą niewierzący? Po odnalezieniu wiary w Boga większość ludzi nie dąży do wielkiego bogactwa. Nie dąży do ziemskiego dobrobytu, wielkiej kariery czy sławy. Raczej po cichu wykonuje swoje obowiązki, wiedzie proste życie i nie ma zbyt wysokich wymagań co do jego jakości. Niektórzy nawet zadowalają się po prostu tym, że mają co jeść i w co się ubrać. Dlaczego w świecie, w którym panują taka ciemność i takie zło, wciąż są w stanie wybrać taką ścieżkę? Czy można powiedzieć, że wszystkim braciom i siostrom wierzącym w Boga brakuje zdolności do zarabiania dużych pieniędzy? Absolutnie nie. Dzieje się tak dlatego, że mniej więcej od chwili, gdy ludzie ci uwierzą w Boga, czują w głębi serca, że podążanie za Nim daje największe szczęście, którego nie da się zastąpić żadnym dobrem materialnym. Nie przeszkodziło to niektórym próbować: przez kilka lat stawiali czoła trudom świata, lecz stwierdzili, że było to męczące i niełatwe. Zarobili trochę pieniędzy i zaznali cielesnych przyjemności, ale wiedli niegodne życie, które stawało się coraz bardziej puste i gorzkie. Mieli poczucie, że lepiej byłoby umrzeć, niż żyć w ten sposób. Udało im się już przejrzeć te sprawy. Nie wierzą w Boga tylko dlatego, że nie mają innego wyjścia. Wierzą, bo naprawdę czują, że podążanie za Nim i kroczenie ścieżką poszukiwania prawdy, a także ponoszenie kosztów na rzecz Boga i oddawanie Mu całego swojego życia, przynosi ich sercom największe pocieszenie. To najwspanialsza rzecz w całym życiu. Zyskanie Boga i prawdy to największe szczęście – jest tym, co wnosi w serce człowieka największy spokój, radość i niezłomność. Oni już odczuli to szczęście; nie jest ono wyimaginowane. Można powiedzieć, że niektórzy z wybrańców Bożych doświadczyli już pewnych udręk i prób. Że zrozumieli prawdę i zrozumieli naturę wielu różnych rzeczy. Potwierdzili, że wiara w Boga i dążenie do prawdy jest właściwą ścieżką, że nie ma innej, którą można obrać, i że tylko słowa Boże są prawdą – i zdecydowali się tą ścieżką kroczyć. Taka osoba ma prawdziwą wiarę. Lata cierpienia nie poszły na marne. Niezależnie od tego, czy pochodzące z doświadczenia świadectwa, o których mówi, są głębokie czy płytkie, jedna rzecz jest jasna: jeśli spróbujesz powstrzymać ją od wiary w Boga i zmusić do powrotu do świata, w żadnym wypadku nie pójdzie tą drogą. Nawet gdyby świat kusił takich ludzi górą złota, pomyśleliby: „Zdobycie góry złota bądź srebra nie uczyni mnie tak szczęśliwym, jak ponoszenie kosztów na rzecz Boga i wykonywanie swoich obowiązków. Gdybym zdobył fortunę w złocie i srebrze, byłbym w danym momencie całkiem szczęśliwy, ale w sercu odczuwałbym męki i ból. Nie mogę więc obrać tej drogi, bez względu na wszystko. Znalezienie Boga nie było łatwe; jeśli się od Niego odwrócę, dokąd mam się udać, by odnaleźć go ponownie? Tak trudno dostać szansę podążania za Bogiem! Nie ma zbyt wiele czasu, a sam czas jest ulotny – to naprawdę rzadka okazja!”. Ludzie ci widzieli pojawienie się Boga i Jego dzieło. Uchwycenie się Go jest niczym złapanie koła ratunkowego. Powiedz Mi, co czuje tonący, gdy chwyta się koła ratunkowego? (Czuje, że ma nadzieję na przetrwanie, ściska je zatem mocno i nigdy go nie puści). Dokładnie tak się czuje. Co myśli człowiek chwytający się koła ratunkowego? „Nie muszę teraz umrzeć, w końcu jest nadzieja na przetrwanie! Gdy zbliża się śmierć, tak długo jak istnieje choćby cień nadziei na pozostanie przy życiu, nie puszczę, nawet jeśli muszę użyć całej swojej siły. Bez względu na to, jak jest to trudne i bolesne, nie pozwolę, by koło mi się wyślizgnęło. Nawet jeśli jestem na skraju wyczerpania, muszę się go trzymać”. Kiedy ktoś czuje, że ma nadzieję na pozostanie przy życiu, czyż nie czuje się szczęśliwy? Teraz, kiedy wpadacie w cichą zadumę, medytujecie, modlicie się lub angażujecie się w [różne] formy pobożności i dociera do was, jak wiele zyskaliście dzięki podążaniu za Bogiem, czy w waszych sercach nie pojawia się uczucie szczęścia? Wyraźcie swoje prawdziwe uczucia. (Gdybyśmy nie podążali za Chrystusem, padlibyśmy ofiarą katastrof, czego konsekwencje byłyby niewyobrażalne. Teraz, jedząc i pijąc słowa Boga oraz wykonując nasze obowiązki, zrozumieliśmy wiele prawd. Zyskaliśmy prawdziwą wiarę i czujemy w sercu lęk przed Bogiem; nauczyliśmy się Mu podporządkowywać. Tak wiele zyskaliśmy i jesteśmy wdzięczni za Boże przewodnictwo). Zgadza się. Wiele zyskaliście, podążając za Bogiem i wykonując swoje obowiązki. Oto, co Bóg dał człowiekowi. Powinniście być Mu za to wdzięczni i wychwalać Go.

Kiedy ludzie żywiący prawdziwą wiarę w Boga napotykają problemy, są w stanie szukać prawdy, zaś po zdobyciu doświadczenia będą w stanie osiągnąć pewne prawdy. Szczęście, jakie te prawdy przynoszą, jest wystarczające, by zastąpić poczucie przyjemności płynące z wygód i dóbr materialnych. Jeśli zaś chodzi o tego typu rzeczy, to im więcej ich zdobywasz, tym mniej jesteś zadowolony i tym trudniej jest ci odróżnić dobro od zła. Im jednak dokładniej ludzie rozumieją prawdę i im więcej jej posiadają, tym lepiej wiedzą, że powinni dziękować Bogu i być mu wdzięczni, tym bardziej pragną w swoich sercach kochać Boga i tym bardziej są w stanie podporządkować się Bogu i bać się Go. Oto prawdziwe szczęście. Co przynosi ludziom pogoń za materialnymi przyjemnościami? Pustkę i zepsucie; może tylko sprawić, że ich pragnienie zdobycia rzeczy materialnych wzrośnie i że chętniej będą do nich dążyć. Ludziom trudno jest odrzucić pokusę statusu, sławy i zysku. Jak więc ludzie wierzący w Boga mogą porzucić te materialne przyjemności? Czy osiąga się to poprzez codzienną modlitwę i ćwiczenie samokontroli? (Nie, poprzez przejrzenie tych rzeczy). Jak można je przejrzeć? (Z jednej strony, dzięki temu, co demaskują słowa Boga, a z drugiej, dzięki własnym doświadczeniom i wyciąganym z nich wnioskom bądź dzięki powolnemu dochodzeniu do zrozumienia niektórych prawd, które pozwalają przejrzeć te rzeczy). Rozumiesz prawdę, co umożliwia porzucenie tych rzeczy, a takie działanie pokazuje, że prawdę przyjąłeś. W głębi serca akceptujesz słowo Boże – to, co powiedział do człowieka i czego od niego wymaga – i stało się ono dla ciebie rzeczywistością. Czy ta rzeczywistość jest twoim życiem? Ona już się nim stała. Wykonując swoje obowiązki, bezwiednie zyskałeś prawdę jako swoje życie. Możliwe, że jeszcze tego nie odczuwasz. Być może myślisz, że twoja postawa jest dość niedojrzała i że jest wiele rzeczy, których nie rozumiesz – ale masz bogobojne serce, a to pokazuje, że życie Boże jest już w tobie. Wzrastanie w życiu jest naturalne; nie wymaga tego, byś miał jego poczucie. Nawet jeśli nie potrafisz wyrazić tego w prostych słowach, w rzeczywistości uczyniłeś postępy i zmieniłeś się. Toteż gdy przyjąłeś Bożą życioprawdę, twoje serce nieświadomie zbliżyło się do Boga, a przez cały czas On cię badał i obserwował twoje serce. Pomyśl teraz uważnie – czyż sam ten proces nie jest szczęściem? W istocie, jest niezwykłym szczęściem! Masz wielkie szczęście, że żyjesz w dniach ostatecznych, że masz przywilej przyjęcia Bożego dzieła w dniach ostatecznych, podążania za Bogiem i wykonywania swoich obowiązków. Słowa Boga wcielają się bezpośrednio w was, co pozwala wam otrzymać prawdę jako życie. Czyż ludzka egzystencja nie staje się naprawdę wartościowa, gdy życie słów Boga jest rzeczywistością i rzeczywistością jest życie prawdy? Czyż twoja egzystencja nie stała się szlachetna, a ty nawet nie zdałeś sobie z tego sprawy? Czyż bycie żywym nie zaczyna powoli nabierać godności? Tylko w takim czasie ludzie czują, że dzięki wierze w Boga tak wiele zyskali. Zrozumienie niektórych prawd może przynieść ludziom wielką zmianę; wcześniej tego nie dostrzegali, ale teraz widzą wszystko wyraźnie. Okazuje się, że prawda słów Bożych stała się już ich życiem wewnętrznym. Prawda zakorzeniła się w sercu i rozkwita, przynosząc owoce – oto życie! Oto owoc zrodzony ze zrozumienia prawdy. Nie można go niczym zastąpić! Kiedy później doświadczycie dyscyplinowania, karcenia, sądu i chłosty oraz będziecie w stanie je zaakceptować i poddać się im, wtedy, zrozumiawszy wiele prawd, bezwiednie poznacie Boga, a wasze życie będzie iść do przodu. Czyż nie jest to stopniowe dorastanie? Czyż nie czekacie na ten dzień? (Czekamy). W takim razie musicie dążyć do prawdy.

Fragment 93

Czym kierują się w swoim postępowaniu osoby, które nie rozumieją prawdy? Kierują się ludzkimi metodami, ludzkim intelektem i odrobiną ludzkiej pomysłowości. Gdy wykonają i zakończą coś z ich pomocą, wtedy stają się aroganccy. Czują, że mają kapitał oraz mogą obnosić się ze swoim starszeństwem i się nim przechwalać. Określa się to mianem bezrozumności. Tak naprawdę nie wiedzą oni nawet czy to, co zrobili jest zgodne z intencjami Boga. Nie rozumieją, że brak im przenikliwości. Dlatego właśnie, gdy stają w obliczu różnych wydarzeń, tacy ludzie mają tendencję do dzielenia włosa na czworo. Kiedy popełniają błędy podczas wypełniania swojego obowiązku i podlegają przycinaniu, poszukują zewnętrznych przyczyn, obwiniając wszystko w koło. Obwiniają niesprzyjające okoliczności i samych siebie, że w danym czasie nie w pełni wszystko przemyśleli. Doszukują się przyczyn wyłącznie zewnętrznych; nie przyjmują do wiadomości, że nie rozumieją prawdy ani tego, że nie pojęli jeszcze prawdozasad. W ich sercach panuje niechęć i błędne zrozumienie Boga i wierzą, że Bóg ich zdemaskował. Czy jest tak faktycznie? Podczas wypełniania swojego obowiązku ujawniają skażone skłonności. Nie kierują się żadnymi zasadami i postępują w całkowitym oderwaniu od prawdy. Jakże są żałośni. Takie osoby wykonują swój obowiązek bez podporządkowania się; nie można o nich powiedzieć, że postępują lojalnie lub z oddaniem, a już w ogóle nie można mówić, że boją się Boga i unikają zła. Nieustannie kierują się w swoim postępowaniu ludzkimi metodami, i działają i czynią wysiłki wyłącznie na zewnątrz, lecz ostatecznie i tak nie udaje się im zrozumieć prawdy. Czy w usposobieniu życiowym tych osób zachodzą zmiany? Czy ich relacje z Bogiem są zwyczajne? Czy nastąpiła jakaś poprawa w kwestii ich podporządkowania się i bojaźni wobec Boga? (Nie). W ich życiu nie zachodzi poprawa. Ich skażone skłonności się nie zmieniają. Takie osoby stają się tylko bardziej przebiegłe i chytre, używają coraz bardziej oszukańczych środków, a nawet stają się jeszcze bardziej aroganckie. Bez względu na to, co je spotyka nadal kierują się filozofią szatana, podsumowując ciągle swoje doświadczenia i wyciągnięte wnioski, dostrzegając, kiedy im się nie powiodło, a kiedy poniosły porażkę, i określając, jakie wnioski powinny wyciągnąć, aby uniknąć kolejnych niepowodzeń i porażek. Osoby te nieustannie w taki właśnie sposób podsumowują swoje doświadczenia i wnioski, w ogóle nie poszukując prawdy. Czy kierując się filozofią szatana, można odrzucić swoje skażone usposobienie? Jeśli nie da się go odrzucić, to czy tacy ludzie mogą dostąpić zbawienia? Brak zrozumienia tych kwestii jest niebezpieczny i uniemożliwia wkroczenie na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Czy mogą oni osiągnąć prawdę po tak wielu latach tak bardzo nieprzemyślanej wiary w Boga? Czy ich sumienie i rozum mogą stać się normalniejsze? Czy mogą urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo? (Nie). Podsumowywanie w taki sposób doświadczeń i wniosków oraz modyfikacja zachowania mogą ograniczać błędy, ale czy można to uznać za praktykowanie prawdy? (Nie). Czy taka osoba może wkroczyć do prawdorzeczywistości? (Nie). Czy w sercu takiej osoby jest miejsce dla Boga? (Nie). Ludzie, którzy postępują w oderwaniu od prawdy lub Boga, są niedowiarkami niezdolnymi do dostąpienia Bożego zbawienia! Czy potraficie rozeznać takie osoby?

Kiedy ktoś coś robi, niezależnie od tego, czy wykonuje swoje obowiązki, czy zajmuje się sprawami osobistymi, zwróć uwagę na czym się skupia. Jeśli skupia się na filozofiach funkcjonowania w świecie, to świadczy to o tym, że nie kocha prawdy i nie dąży do niej. Jeśli człowiek dąży do prawdy bez względu na to, co go spotyka, jeśli w swoich rozważaniach zawsze sięga ku prawdzie, myśląc: „Czy zrobienie tego byłoby zgodne z intencjami Boga? Jakie są Boże wymagania? Czy uczynienie tego jest grzechem przeciwko Bogu? Czy obraziłoby to Jego usposobienie? Czy zraniłoby to Boga? Czy Bóg by się tym brzydził? Czy zrobienie tego ma sens? Czy przeszkodziłoby to w pracy kościoła lub zakłóciło ją? Czy zaszkodziłoby to interesom domu Bożego? Czy przyniosłoby to wstyd imieniu Bożemu? Czy to jest praktykowanie prawdy? Czy jest to czynieniem zła? Co Bóg by o tym pomyślał?”. Jeśli zawsze zastanawiają się nad tymi pytaniami, to o czym to świadczy? (Świadczy to o tym, że szukają prawdy i dążą do niej). Racja. Świadczy to o tym, że szukają prawdy i że Bóg jest w ich sercu. Jak sobie radzą z wydarzeniami w swoim życiu osoby, które nie mają Boga w sercu? (Kierują się własnym intelektem i talentami, które nie mają absolutnie nic wspólnego z Bogiem, a ich działania są wyjątkowo wymieszane z ich intencjami). Nie tylko włączają w to własne intencje, ale kiedy się nimi kierują w swoim postępowaniu, to w ogóle nie przyglądają się sobie samym ani nie przeprowadzają żadnej autorefleksji. Nie idą na żadne ustępstwa, uparcie trwając przy swoim. Robią wszystko wedle własnego uznania, nie modlą się do Boga i nie poszukują prawdy. Nie mają nic wspólnego z Bogiem. Czyż takim ludziom nie jest łatwo popełnić błąd i obrazić usposobienie Boże? Czyż nie jest to nadzwyczaj niebezpieczne? Jakimi cechami odznaczają się w codziennym życiu osoby, które nie podążają za prawdą, zarówno w kontekście swojego zachowania, jak i ujawnianych skłonności? (Działają pochopnie i bez ograniczeń, patrzą na innych z góry, są wyjątkowo aroganckie i rozwiązłe, i podejmują decyzje jednostronnie). Głównie chodzi o to, że są to osoby aroganckie, zarozumiałe, bezsensownie nierozważne, rozwiązłe i rozpasane; postępują nierozsądnie, robiąc, co im się żywnie podoba, i zawsze porywczo i łobuzersko. Jeśli się ich nie przycina, szczerzą kły. W obliczu przycinania wykazują zniechęcenie, wrogie nastawienie, nieposłuszeństwo i bunt, a ich demoniczna natura ujawnia się w pełnej krasie. Kiedy tacy ludzie, którzy nie podążają za prawdą, niczego nie robią lub nic nie mówią, wydają się być zwykłymi osobami. Jak tylko jednak coś zrobią, ujawnia się ich skażone usposobienie, które jest barbarzyńskie i nieokiełznane. Jak słowa Boże opisują takich ludzi? („Zachowanie, jakie przejawiacie, to nie psotliwość dzieci, które kryją się przed rodzicami, ale nieokiełznanie, które bije ze zwierząt, gdy znajdują się poza zasięgiem bicza swoich panów” (Jakie jest twoje pojmowanie Boga? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)). Skłonności ujawniane przez takie osoby można opisać jako nieokiełznane i są one pozbawione zwykłego człowieczeństwa. Jeśli takie osoby znajdują się w tłumie, czy będziecie w stanie je rozpoznać? (Poniekąd). Ci, którzy poszukują prawdy, i ci, którzy do niej nie dążą, różnią się między sobą całkowicie pod względem zachowania i tego, co ujawniają. Ludzie, którzy nie poszukują prawdy, wyraźnie odznaczają się brakiem rozumu, brakiem sumienia i postępowaniem nieuwzględniającym prawdozasad. Postępują bez skrupułów, lekkomyślnie i są skrajnie zuchwali. Osoby, które nie podążają za prawdą są zarówno żałosne, jak i obmierzłe. Robią z siebie głupców, nie przynosząc żadnych korzyści innym. Skoro nie przynoszą innym żadnych korzyści, to czy Bóg nie czuje do nich odrazy? (Tak). Czy takie osoby są tego świadome? (Nie). Dlaczego uważam, że są żałosne? Dlatego, że tak się zachowują, ale same nie zdają sobie nawet z tego sprawy. Nie wykazują żadnego podobieństwa do człowieka, ale nadal sądzą, że wszystko z nimi w porządku i nadal śmią postępować impulsywnie i lekkomyślnie. Czyż nie jest to po prostu żałosne? Podczas rozeznawania ludzi najważniejsze jest, by rozeznać, czy praktykują prawdę, poszukują prawdy i czy ją przyjmują. W taki właśnie sposób trafnie ich rozeznajesz i wyraźnie rozróżniasz wszystkie kategorie osób.

Czy należycie do tych, którzy podążają za prawdą? (Wcześniej za nią nie podążaliśmy, ale teraz o nią zabiegamy). Czy podczas kilku ostatnich lat, kiedy nie podążaliście za prawdą, przejawialiście zachowania, o których właśnie wspomniałem? (Tak). Kiedy się tak zachowywaliście, czy nie bolało was serce, że żyjecie w takim stanie? (Tak, cierpieliśmy, ale nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy). To żałosne, że tego nie dostrzegaliście! Najbardziej żałosna i godna pożałowania jest sytuacja, kiedy ludzie nie rozumieją prawdy i nie mają prawdorzeczywistości. Trzymać się tych prawd, często słuchać kazań, nie czerpiąc z nich jednak niczego, a mimo to wieść życie w okowach szatana, postępując i wypowiadając się nieracjonalnie, i to w sposób ewidentnie pozbawiony człowieczeństwa – to jest dopiero żałosne! Dlatego też podążanie za prawdą jest niezmiernie ważne! Zdajecie sobie teraz z tego sprawę, prawda? (Tak). To dobrze, że to rozumiecie. Niepokój budzi sytuacja, gdy ludzie są apatyczni i tępi i nie są w stanie tego zrozumieć. Jeśli ktoś nie podąża za prawdą i nie jest tego świadomy, to nie jest to bardzo problematyczne. Bardziej niepokojące jest to, kiedy ktoś zdaje sobie z tego sprawę, ale mimo to nie podąża za prawdą i w ogóle nie odczuwa skruchy. Jest to wtedy umyślne wykroczenie. Osoby, które świadomie popełniają występek i całkowicie odmawiają przyjęcia prawdy są w głębi serca nieprzejednane i nikczemne oraz wrogie prawdzie. Czy osoby nieprzejednane mogą być bogobojne? Jeśli nie boją się Boga, to czy mogą osiągnąć stan zgodności z Bogiem? (Nie). Jakie podejście do Boga mają ludzie o nieprzejednanych sercach? Stawiają opór, są zbuntowani i nie okazują skruchy i w ogóle nie uznają, że Bóg jest prawdą. Nie przyjmują prawdy i całkowicie sprzeciwiają się Bogu! Jaki koniec czeka takie osoby? (Zostaną ukarane przez Boga i unicestwione). Bóg nie zbawia takich ludzi. Czy 250 patriarchów wspomnianych w Biblii to nieprzejednani i buntowniczy ludzie? Co się z nimi ostatecznie stało? (Zostali pochłonięci przez ziemię). Taki jest skutek. Bez względu na to, jak długo wierzy się w Boga, jeśli ktoś nie zna znaczenia podążania za prawdą, jeśli ktoś nie rozumie wstrętu i konsekwencji bycia wrogim prawdzie, to co go czeka? Z pewnością zostanie wyeliminowany. Nowi wierzący są głupi i nieokrzesani, nie wiedzą jeszcze, jak odpowiednio wypełniać zadania ani która ścieżka postępowania jest właściwa. Jest to cecha ludzka, która budzi litość. Jeśli przez wiele lat wierzyłeś w Boga i potrafisz wypełniać swój obowiązek, ale nie podążasz za prawdą, to jedynie pracujesz. Jeśli potrafisz lojalnie wykonywać swój obowiązek, ochoczo pracować, nie czynić zła oraz nie wywoływać żadnych zakłóceń i nie przeszkadzać, to jeśli nawet nie podążasz jeszcze za prawdą, to Bóg cię jednak nie potępi, gdyż potrafisz lojalnie wykonywać swój obowiązek. Jeśli jednak ktoś rozumie jakąś część prawdy i zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest podążanie za nią, lecz nadal za nią nie podąża, wtedy osiągnięcie zbawienia nie będzie dla niego łatwe. W najlepszym przypadku może nadal być lojalnym pracownikiem. Natomiast los osób, które nie chcą pracować, rywalizują o władzę i zysk oraz przeszkadzają w życiu i pracy Kościoła, jest przesądzony. Dotknęła ich już katastrofa i oczekują śmierci. Powinni się przygotować na to, co nadchodzi.

Fragment 94

Niektórzy ludzie, którzy dopiero zaczęli wierzyć w Boga, często są negatywni i słabi. Wynika to z tego, że nie rozumieją prawdy, ich postawa jest zbyt mała, a oni sami nie mają żadnego zrozumienia różnych prawd związanych z wiarą w Boga. Dlatego uważają się za ludzi słabej jakości, niezdolnych do utrzymania tempa. Napotykają wiele trudności, przez co zniechęcają się i nawet są gotowi się poddać. Podejmują decyzję, by zrezygnować i przestać dążyć do prawdy. Sami się eliminują. Myślą sobie: „Tak czy inaczej, Bóg nie zaaprobuje mnie za moją wiarę w Niego. Bóg mnie nawet nie lubi. Nie mam czasu, by chodzić na spotkania. Mam skomplikowaną sytuację rodzinną i muszę zarabiać pieniądze”. Tego typu stwierdzenia stają się powodami, dla których nie mogą uczestniczyć w zgromadzeniach. Jeśli nie zorientujesz się szybko, co się dzieje, prawdopodobnie zaszufladkujesz ich jako niekochających prawdy, jako osoby, które nie wierzą w Boga naprawdę. Może uznasz, że pożądają cielesnych wygód, zabiegają o sprawy świata i nie są w stanie wyzbyć się ziemskich rzeczy – i z tego powodu ich porzucisz. Czy to jest zgodne z prawdozasadami? Czy te powody naprawdę reprezentują ich naturoistotę? W rzeczywistości to z powodu swoich problemów i obciążeń stają się negatywni – jeśli uda ci się je rozwiązać, nie będą już tacy i będą w stanie podążać za Bogiem. Kiedy zaś są słabi i negatywni, potrzebują wsparcia od innych. Jeśli im pomożesz, staną na nogi. Ale jeśli ich zignorujesz, łatwo im przyjdzie się poddać – właśnie z powodu negatywności. Zależy to od tego, czy mają miłość ludzie, którzy wykonują pracę w kościele oraz od tego, czy dźwigają to brzemię. Jeśli niektórzy ludzie nie przychodzą często na spotkania, nie oznacza to, że nie wierzą prawdziwie w Boga. Nie jest to równoznaczne z nielubieniem prawdy i nie oznacza też, że pożądają przyjemności ciała i nie są w stanie odłożyć na bok swoich rodzin i pracy – tym bardziej nie powinno się ich osądzać jako nadmiernie emocjonalnych czy zakochanych w pieniądzu. Chodzi tylko o to, że w tych sprawach postawy ludzi i ich aspiracje różnią się. Niektórzy kochają dążenie do prawdy, są gotowi cierpieć i potrafią z tych rzeczy zrezygnować. Inni mają słabą wiarę, są bezsilni w obliczu faktycznych trudności, nie umieją ich pokonać. Jeśli nikt im nie pomoże ani ich nie wesprze, to poddadzą się, upadną na duchu – w takich chwilach potrzebują wsparcia, opieki i pomocy od innych. Chyba że są niedowiarkami, złymi ludźmi pozbawionymi miłości do prawdy – w takim przypadku można ich zignorować. Jeśli naprawdę wierzą w Boga, i nie uczestniczą często w spotkaniach z powodu kilku rzeczywistych trudności, to nie można ich porzucić. Należy im okazać miłość, udzielić pomocy i wsparcia. Jeśli bowiem ktoś naprawde jest dobrą osobą, ma zdolność do rozumienia i jest człowiekiem dobrego charakteru, to tym bardziej zasługuje na pomoc i wsparcie.

Fragment 95

Podczas pełnienia swojego obowiązku nie wystarczy tylko ciężko pracować. Należy wkładać weń całe swoje serce. Aby dać z siebie wszystko, trzeba bowiem pracować z całego serca. Jeśli zaś nie pracujesz z całego serca, oznacza to, że nie dajesz z siebie wszystkiego. Gdy wkładasz w pracę tylko całą swoją siłę, lecz nie całe serce, to po prostu ciężko pracujesz, ale nie jesteś w tę pracę głęboko zaangażowany. Takie spełnianie obowiązku nie zostanie zaakceptowane przez Boga. Wypełniając swój obowiązek, musisz zawsze robić wszystko, co w twojej mocy, aby zadowolić Boga – całą swoją siłą, sercem i umysłem. Jeśli dajesz z siebie tylko połowę sił, a drugą połowę chcesz zachować, myśląc: „Nie chcę się męczyć; kto się bowiem o mnie zatroszczy, gdy już się zmęczę?”, czy to właściwa postawa? (Nie). Czy poniesiesz stratę, jeśli będziesz spełniać swój obowiązek z takim właśnie nastawieniem? (Tak). Jakiego rodzaju stratę? (Bóg poczuje do mnie wstręt i stopniowo utracę dzieło Ducha Świętego). Tak, brak dzieła Ducha Świętego jest stratą. Ludzie, którzy wierzą w Boga przez kilka lat, a którym brak dzieła Ducha Świętego, poniosą stratę tak wielką, że nic nie zyskają. Będzie tak, jak gdyby wierzyli na próżno. Wiele osób wcale nie dąży do odnalezienia prawdy. Tacy zostaną wyeliminowani po kilku latach wiary. Oznacza to, że bez względu na to, jak bardzo się starasz, spełniając swój obowiązek, jeśli nie włożysz w niego serca, nie odnajdziesz prawdy. Czy to jest strata? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że tak jest? Jeśli naprawdę rozumiecie prawdę, widzicie, że to strata przeogromna. Spośród ludzi, którzy wierzą w Boga od lat pięciu albo dziesięciu, niektórzy odnaleźli prawdorzeczywistość. Inni zaś wciąż głoszą słowa i doktryny. Czy to duża różnica? (Tak). Jak niektórym udało się osiągnąć prawdorzeczywistość? Wynika to z doświadczenia i praktyki. Czy jest ona zesłana przez Boga? (Tak). Co dzieje się z tymi, którzy nie osiągnęli prawdorzeczywistości i nadal głoszą słowa i doktryny? Wierzą w Boga od wielu lat, a mimo to nie pozyskują prawdy, ponieważ do niej nie dążą, a w wypełnianie obowiązku wkładają tylko swój wysiłek, a nie serce. Czy wiara w Boga i nieosiągnięcie prawdy jest błogosławieństwem, czy nieszczęściem? (Jest nieszczęściem). Dlaczego? Czy potraficie to zrozumieć? Czy fakt, że nie osiągnęliście prawdy, jest problemem dużym czy małym? (To duży problem). Z czym jest on związany? Czy ma coś wspólnego ze zbawieniem? (Tak). Co to bowiem oznacza, gdy całymi dniami głosisz słowa i doktryny? Stawia to zbawienie jednostki pod znakiem zapytania i utrudnia jego osiągnięcie. Niektórzy ludzie wierzą w Boga już dziesięć lat, a nadal głoszą słowa i doktryny. Inni wierzą przez dwadzieścia lat, a nadal nie wkroczyli w prawdorzeczywistość. Nie wiedzą jeszcze, co ona oznacza. Czy ci ludzie są w niebezpieczeństwie? Czy ich zbawienie stoi pod znakiem zapytania? (Tak). Powiedzcie, spośród tych, którzy wierzą tyle samo lat, kto ma większą szansę i więcej nadziei na zbawienie? Czy są to ci, którzy głoszą słowa i doktryny, czy też ci, którzy osiągnęli prawdorzeczywistość? (Ci, którzy osiągnęli prawdorzeczywistość). To oczywiste. A jakimi ludźmi wy chcecie być? (Ludźmi, którzy osiągnęli prawdorzeczywistość). Jak można być taką osobą? (Poprzez rzeczywiste praktykowanie zgodnie ze słowem Boga). (Poprzez pełnienie obowiązków całym sercem, siłą i umysłem, zgodnie z wymaganiami Boga i dołożenie wszelkich starań, aby Go zadowolić). To prawda. Jeśli robisz to, czego Bóg od ciebie wymaga, zyskasz prawdę. Z czym to jest związane? Z wynikiem i przeznaczeniem człowieka. Niektórzy ludzie są głupi i zadufani. Nie wiedzą nawet, ile stracili ani jakie szkody ponieśli. Siedzą, wygłaszają swoje mądrości, głoszą tylko słowa i doktryny, lecz nadal nie wiedzą, że są w niebezpieczeństwie! Jak skończą ci, którzy nie mogą być zbawieni? Przede wszystkim zostaną wyeliminowani przez Boga, lecz patrząc dalej, jaki jest ich koniec? (Wieczne potępienie i zagłada). Oto jest ich los, oto ich przeznaczenie. Jeśli ludzie wierzą w Boga i kończą w ten sposób, czy taka była ich początkowa intencja w wierze w Niego? (Nie). Nikt nie chce tak skończyć. Jeśli i ty nie chcesz, to nie idź tą drogą. Musisz podążać ścieżką dążenia do prawdy i tylko wtedy będziesz mógł dostąpić zbawienia.

Jeśli ludzie nie będą mogli przyjąć dzieła w dniach ostatecznych, będą bezpowrotnie skończeni i nie dostaną kolejnej szansy. Różni się to od czasów dzieła w Wieku Łaski, gdy ktoś nie przyjąwszy go, bez względu na to, w jakim kraju się urodził, mógł jeszcze czekać na okazję, by przyjąć Boże dzieło w dniach ostatecznych. Koniec Bożego dzieła w dniach ostatecznych to koniec Jego planu zarządzania. Co oznacza ten koniec? Oznacza, że zdecyduje On o końcu każdej osoby, a koniec wszystkich rzeczy i ludzkości jest bliski. Boże dzieło osiągnęło już ten etap. Jeśli ludzie nie mają tej wizji w swoich sercach, jeśli są zawsze zdezorientowani i wykonują swoje obowiązki w sposób niedbały, jeśli nie traktują poważnie dążenia do prawdy i myślą, że wystarczy wierzyć, by być zbawionym, wtedy przegapią swoją ostatnią szansę na zbawienie. Pewnego dnia, gdy nadejdą wielkie katastrofy i dzieło zostanie całkowicie zakończone, Bóg nie będzie już wykonywał dzieła podlewania i dostarczania ludziom prawdy. Czy wiecie, z jakim usposobieniem Bóg spojrzy wtedy na ludzkość? Jego gniew będzie wielki, a Jego sprawiedliwe usposobienie zostanie objawione całej ludzkości w sposób, jaki nigdy wcześniej nie miał miejsca. To będzie ostatnia wielka katastrofa ludzkości. Teraz bowiem jest okres, w którym Bóg pracuje nad zbawieniem ludzi. Był już cierpliwy, był tolerancyjny. Czekał. Na co? Na ludzi przeznaczonych, na wybranych, na tych, których chce zbawić, których chce widzieć przed sobą. Chce, aby przyjęli Jego sąd, karcenie, a także Jego zbawienie. Gdy ci ludzie zostaną uczynieni pełnymi, wielkie dzieło Boga dokona się. Bóg nie będzie już wykonywał dzieła zbawienia ludzkości. To nie są czasy Noego ani czasy zniszczenia Sodomy, ani nie jest to moment stworzenia świata. To moment końca świata. Niektórzy ludzie nadal śnią, nieświadomi, na jakim etapie jest Boże dzieło zbawienia. Mimo że przyjęli ukazanie się i dzieło Boga, nadal się nie spieszą, są zdezorientowani i nie traktują tego poważnie. Gdy ten etap dzieła się zakończy, wynik danej osoby będzie taki, jaki ma być, i się nie zmieni. Człowiek jest głupi i dalej myśli: „W porządku, Bóg da nam jeszcze jedną szansę!”. Szanse są dawane podczas okresu dzieła Boga. Czy może być dana ludziom kolejna szansa, kiedy ta era się kończy? Czyż nie jest to tylko ułuda?

Wstecz: Słowa o tym, jak Bóg ustala wyniki ludzi

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze