42. Korzyści osiągnięte dzięki przeciwnościom losu
Pod koniec 2019 roku pewna krewna podzieliła się ze mną ewangelią Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Zrozumiałem, że słowa Boga Wszechmogącego mają autorytet i są prawdą. Czułem, że jest to głos Boga, więc z radością przyjąłem nowe dzieło Boże. Codziennie czytałem słowa Boże i nie chciałem opuścić żadnego spotkania. Czasem tam, gdzie mieszkałem, pojawiały się problemy z Internetem albo z prądem i nie mogłem uczestniczyć w spotkaniach online. Bardzo się tym denerwowałem, ale później szybko czytałem relacje ze spotkań i przesyłałem to, co zrozumiałem ze słów Bożych grupie, kontaktowałem się z braćmi i siostrami oraz wypełniałem swoje obowiązki najlepiej, jak potrafiłem.
Wkrótce zostałem wybrany na przywódcę kościoła. Najpierw dzieliłem odpowiedzialność za pracę kościoła z dwoma innymi przywódcami, więc nie było to dla mnie zbyt trudne czy stresujące. Niebawem zostałem wybrany do nadzorowania pracy kilku kościołów. Na początku nie chciałem wypełniać tego obowiązku, ponieważ czułem, że nie mam długiej praktyki jako przywódca, wciąż zdarzały mi się błędy i były rzeczy, których nie rozumiałem, więc bałem się, że nie będę wypełniał poprawnie tego obowiązku. Później przeczytałem słowo Boże: „Noe słyszał jedynie kilka przekazów, a w tamtym czasie Bóg nie wypowiadał wielu słów, toteż nie ma wątpliwości, że Noe nie rozumiał wielu prawd. Nie znał współczesnej nauki ani wiedzy. Był to najzupełniej zwyczajny człowiek, niczym się nie wyróżniający członek rodzaju ludzkiego. Jednak pod jednym względem był inny niż wszyscy: wiedział, że ma słuchać słów Boga; wiedział, jak postępować zgodnie z Jego słowami; znał miejsce człowieka; potrafił też prawdziwie wierzyć i być posłusznym słowom Boga – nic ponadto. Kilka tych prostych zasad wystarczyło, aby Noe mógł zrealizować wszystko, co Bóg mu powierzył, a wytrwał w tym nie tylko kilka miesięcy, kilka lat, czy kilka dziesięcioleci, ale ponad sto lat. Czyż taka liczba nie zdumiewa? Kto poza Noem był w stanie to zrobić? (Nikt). A dlaczego? Niektórzy twierdzą, że to z powodu nierozumienia prawdy, ale to przeczy faktom. Jak wiele prawd Noe rozumiał? Jakim sposobem był do tego wszystkiego zdolny? Dzisiejsi wierzący czytali wiele Bożych słów, rozumieją niektóre prawdy – dlaczego zatem nie są zdolni do czegoś takiego? Inni mówią, że to przez skażone usposobienie ludzi – ale czyż Noe nie miał skażonego usposobienia? Dlaczego ludzie współcześni nie są w stanie osiągnąć tego, co Noe? (Ponieważ nie wierzą słowom Boga, nie traktują ich jak prawdę ani ich nie przestrzegają). A dlaczego nie są zdolni traktować słów Boga jako prawdy? Dlaczego nie potrafią przestrzegać Bożych słów? (Nie mają serca bojącego się Boga). Gdy więc ludzie nie rozumieją prawdy ani nie słyszeli wielu prawd, jak pojawia się w nich serce bojące się Boga? (Trzeba mieć człowieczeństwo i sumienie). Racja. W postawach ludzi muszą być obecne dwie najcenniejsze kwestie: pierwsza to sumienie, a druga to poczucie zwykłego człowieczeństwa. Posiadanie sumienia i poczucia zwykłego człowieczeństwa to minimalny standard wskazujący na bycie człowiekiem – to minimalna, najbardziej podstawowa miara człowieka. Ale brakuje tego ludziom współczesnym, więc bez względu na to, ile prawd usłyszą i zrozumieją, nie będą w stanie posiąść serca bojącego się Boga. Czym więc w istocie różnią się ludzie współcześni od Noego? (Nie mają człowieczeństwa). A co jest istotą tego braku człowieczeństwa? (Bestie i demony). »Bestie i demony« – to nie brzmi może zbyt ładnie, ale zgadza się z faktami – grzeczniej można stwierdzić, że brak im człowieczeństwa. Ludzie, którym brak człowieczeństwa i rozsądku, nie są tak naprawdę ludźmi – są poniżej poziomu nawet bestii. Noe był w stanie wypełnić Boże zlecenie, bo kiedy usłyszał słowa Boga, potrafił je zapamiętać; dla niego Boże polecenie było przedsięwzięciem na całe życie, jego wiara była niezachwiana, a wola nie zmieniła się przez sto lat. To dlatego, że miał serce bojące się Boga, był prawdziwą osobą i miał głębokie poczucie, że Bóg powierzył mu budowę arki. Bardzo trudno byłoby znaleźć kogoś z podobnym człowieczeństwem i rozsądkiem co Noe, bo tacy ludzie występują bardzo rzadko” (Aneks drugi: Jak Noe i Abraham słuchali słów Boga i okazywali Mu posłuszeństwo (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Noe nigdy nie słyszał żadnych głębokich przesłań i nie rozumiał wielu prawd, ale miał serce, które bało się Boga i Go słuchało. Kiedy Bóg powiedział Noemu, że zmiecie ludzkość za pomocą powodzi i że Noe ma zbudować arkę, Noe przyjął to bez wahania. Był świadom, że polecenie Boga nie będzie łatwe do wykonania, bo budowa arki wiązała się ze ścinaniem drzew i wykonywaniem dokładnych pomiarów, ale choć projekt był ogromny i trudny, Noe się nie cofnął, gdyż wiedział, że to zadanie, które powierzył mu Bóg. Rozważając słowa Boże, zdałem sobie sprawę, że nie miałem człowieczeństwa ani rozsądku Noego. Kiedy przywódca zlecił mi nadzór nad kilkoma kościołami, nie miałem wiary w Boga i polegałem tylko na własnych umiejętnościach. Czułem, że moje zdolności do tej pracy są ograniczone, że nie praktykowałem zbyt długo jako przywódca kościoła i miałem wiele wad. Obawiałem się, że sobie nie poradzę, dlatego nie chciałem przyjąć tego obowiązku. Nie miałem tej wiary w Boga, co Noe, moje serce nie lękało się Go i nie było Mu posłuszne, a tym bardziej nie miałem człowieczeństwa i rozsądku jak Noe. Gdy to zrozumiałem, przestałem się martwić, i zapragnąłem podporządkować się i przyjąć ten obowiązek tak jak Noe przyjął swój.
Jednak kiedy rozpocząłem pracę, napotkałem nowy problem. Okazało się, że pracy jest bardzo dużo. Na przykład, musiałem mierzyć się ze stanami braci i sióstr w kościele, wspierać tych, którzy nie przychodzili na spotkania, poznać trudności z wypełnianiem obowiązków przez ludzi i omawiać je z nimi, by je pokonać, a także pomagać ludziom, by nauczyli się wypełniać swoje obowiązki i tak dalej. To były sprawy, za które byłem odpowiedzialny. Gdy napotykałem te problemy, nie wiedziałem, od czego zacząć. Nie wiedziałem, jak dobrze wykonywać tę pracę i byłem bardzo zestresowany. Przez te trudności popadłem w negatywny nastrój i już chciałem powiedzieć swojemu przywódcy, że nie nadaję się do tego zadania, bo nie mam doświadczenia i mam mnóstwo trudności z tą pracą. Później przywódca dowiedział się o moim stanie i przysłał mi fragment słowa Bożego, żeby mi pomóc. Przeczytałem to słowo Boże: „Gdy Bóg posłał Mojżesza, aby wyprowadził Izraelitów z Egiptu, jak zareagował Mojżesz na Boże polecenie? (Powiedział, że nie jest elokwentny, lecz powolny w mowie i języku). Miał tę jedną obawę: że nie jest elokwentny, lecz powolny w mowie i języku. Ale czy opierał się Bożemu poleceniu? Jak je potraktował? Upadł na twarz. Co to znaczy upaść na twarz? Oznacza to poddanie i akceptację. W pełni ukorzył się przed Bogiem, nie zważając na swoje osobiste upodobania i nie wspominając o trudnościach, jakie mógłby mieć. Cokolwiek Bóg nakazałby mu zrobić, gotów był to natychmiast wykonać. Dlaczego był zdolny przyjąć Boże posłannictwo, nawet jeśli czuł, że nic nie jest w stanie zrobić? Ponieważ miał w sobie prawdziwe zaufanie. Doświadczył wcześniej suwerennej władzy Boga nad wszystkimi rzeczami i nad wszystkimi sprawami i w ciągu czterdziestu lat spędzonych na pustyni przekonał się, że władza Boga jest wszechmocna. Dlatego skwapliwie przyjął zadanie od Boga i bez żadnych wahań wyruszył, by zrobić to, co Bóg mu zlecił. Co to znaczy, że wyruszył? Znaczy to, że prawdziwie ufał Bogu, prawdziwie na Nim polegał i prawdziwie się Mu podporządkował. Nie był tchórzem i nie podjął własnej decyzji ani nie próbował odmówić. Okazał pełnię wiary i przepełniony zaufaniem wyruszył, by wypełnić zadanie zlecone mu przez Boga. Wierzył, że: »Skoro Bóg tak zlecił, to wszystko stanie się zgodnie ze słowami Boga. Bóg kazał mi wyprowadzić Izraelitów z Egiptu, więc pójdę. Skoro Bóg tak zlecił, to Bóg będzie działał i da mi siłę. Muszę tylko współpracować«. Taki wgląd miał Mojżesz. (…) Sytuacja w tamtym czasie nie była korzystna ani dla Izraelitów, ani dla Mojżesza. Z ludzkiego punktu widzenia wyprowadzenie Izraelitów z Egiptu było po prostu niewykonalne, ponieważ Egipt graniczył z Morzem Czerwonym i przejście przez nie było wielkim wyzwaniem. Czy Mojżesz naprawdę mógł nie wiedzieć, jak trudno będzie wypełnić tę misję? W głębi serca wiedział, ale powiedział tylko, że jest powolny w mowie i języku, że nikt nie będzie zważał na jego słowa. Nie odrzucił w sercu Bożego posłannictwa. Kiedy Bóg kazał mu wyprowadzić Izraelitów z Egiptu, padł na twarz i przyjął polecenie. Dlaczego nie wspomniał o trudnościach? Czy dlatego, że po spędzeniu czterdziestu lat na pustyni nie znał niebezpieczeństw istniejących w świecie ludzi, nie znał stanu, do jakiego doszły sprawy w Egipcie lub nie znał aktualnej sytuacji Izraelitów? Czy nie widział tego wszystkiego wyraźnie? Czy tak właśnie było? Z pewnością nie. Mojżesz był inteligentny i mądry. Wiedział o tym wszystkim, ponieważ osobiście przeżył to i doświadczył tego w świecie ludzi i nigdy o tym nie zapomniał. Znał to wszystko aż za dobrze. Czy zatem wiedział, jak trudne jest zadanie, które dał mu Bóg? (Tak). A skoro wiedział, jak mógł przyjąć tę misję? Ufał Bogu. Po doświadczeniach całego swego życia wierzył we wszechmoc Boga, dlatego przyjął od Niego zadanie z sercem pełnym zaufania i bez cienia wątpliwości. (…) Powiedzcie Mi, czy w ciągu czterdziestu lat spędzonych na pustyni Mojżesz mógł doświadczyć, że dla Boga nic nie jest trudne i że człowiek jest w Bożych rękach? Jak najbardziej – to było jego najprawdziwsze doświadczenie. W ciągu czterdziestu lat spędzonych na pustyni groziło mu wiele śmiertelnych niebezpieczeństw i nie wiedział, czy przeżyje. Każdego dnia walczył o życie i modlił się do Boga o ochronę. To było jego jedyne życzenie. W ciągu tych czterdziestu lat bardzo głęboko odczuł władzę i opiekę Boga. Dlatego później, kiedy przyjmował Boże polecenie, w pierwszej chwili musiał pomyśleć: »Z Bogiem nic nie jest trudne. Jeśli Bóg mówi, że można to zrobić, to z pewnością można. Ponieważ Bóg dał mi taką misję, na pewno tego dopilnuje – On tego dokona, a nie żaden człowiek«. Zanim ludzie przystąpią do działania, muszą się przygotować i wszystko zaplanować. Muszą poczynić wstępne kroki. Czy Bóg musi robić takie rzeczy, zanim zacznie działać? Nie ma potrzeby. Każda stworzona istota, jakkolwiek wpływowa, uzdolniona czy potężna, nawet najbardziej szalona, znajduje się w ręku Boga. Mojżesz miał zaufanie, wiedzę i doświadczenie, toteż w jego sercu nie było ani krzty wątpliwości czy strachu. Z tego powodu jego ufność w Boga była wyjątkowo autentyczna i czysta. Można powiedzieć, że był przepełniony zaufaniem” (Tylko szczere podporządkowanie pozwala mieć prawdziwe zaufanie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdy przeczytałem to słowo Boże, zrozumiałem, że jestem tchórzem, który nie ma zaufania do Boga i w Niego nie wierzy. Bóg kazał Mojżeszowi wyprowadzić Izraelitów z Egiptu, aby wyrwać ich z niewoli. Mojżesz nie miał armii, by walczyć z Faraonem, i wykonanie tego zadania było bardzo trudne, ale podporządkował się słowom Bożym i uwierzył, że Bóg osobiście wyprowadzi jego ludzi z Egiptu. Gdy znowu pomyślałem o sobie, zobaczyłem, ile pracy nie jestem w stanie wykonać, i chciałem porzucić ten obowiązek, bo czułem, że jestem pod zbyt dużą presją, że to zadanie jest ciężarem dla mnie i że nie mogę go wykonać. Nie ufałem Bogu i nie miałem wiary w Boga. Wierzyłem tylko w swoje ograniczone możliwości. Myślałem, że dobre wypełnianie obowiązków zależy od charakteru i doświadczenia. Nie wierzyłem, że całą pracę wykonuje Bóg, a my odgrywamy rolę pomocniczą. Byłem naprawdę bardzo arogancki. To za pozwoleniem Boga mogłem wypełniać ten obowiązek. Wszystkim zarządza i wszystko aranżuje Bóg. Ja powinienem mieć wiarę, by praktycznie współpracować. Od tamtej pory już nie mogłem odrzucić tego zadania. Wiedziałem, że jeśli będę polegać na Bogu i zwracać się do Niego, On mnie poprowadzi i pomoże mi, pozwalając mi zrozumieć prawdę i wszelkiego rodzaju zasady dotyczące wykonywania obowiązków w trakcie wielu różnych trudności, i stopniowo nauczę się dobrze wypełniać swój obowiązek. Dowiedziałem się również, że możliwość wykonywania tego obowiązku pochodziła od Boga, który dawał mi szansę, by praktykować i dzięki temu wzmacniać swoją wiarę i pracować nad swoimi słabościami, żebym mógł udźwignąć większe ciężary i wykonywać swoje zadanie; w ten sposób Bóg okazywał mi przychylność.
W Wenezueli w ostatnich latach występują problemy z wodą, prądem, Internetem i gospodarką, więc musimy pracować ciężej niż zwykle, by wspierać nasze rodziny. Wraz z ojcem codziennie o trzeciej nad ranem wychodziliśmy na ryby i wracaliśmy około trzeciej, czwartej po południu. Byłem bardzo zmęczony całodziennym pływaniem po morzu, ale kiedy wracałem do domu, nie chciałem odpoczywać, bo wciąż było wiele rzeczy, których nie potrafiłem wykonać w pracy i musiałem więcej czasu poświęcić nauce, przygotowywaniu się i naprawianiu błędów, abym mógł poprawnie wypełniać obowiązki. Gdybym nie wypełniał dobrze swoich obowiązków, zawiódłbym Boga. Pomyślałem o świętych z Wieku Łaski. Podążali za Panem Jezusem, głosili ewangelię, wypełniali obowiązki, pokonywali wiele trudności i niebezpieczeństw i bardzo cierpieli. Jak mogła się z tym równać ta odrobina cierpienia, którą odczuwałem? Dlatego codziennie, jak tylko wchodziłem do domu, brałem telefon i sprawdzałem, jakie są prace i zadania. Wysyłałem też wiadomości do braci i sióstr z pytaniem, czy mają jakieś trudności. Jeśli ktoś nie wiedział, jak wypełniać swój obowiązek, pomagałem mu i opowiadałem, czego sam się nauczyłem wykonując swoje zadania. W czasie wypełniania obowiązku nauczyłem się polegać na Bogu i kiedy bracia i siostry napotykali trudności, modliłem się do Boga, by mnie poprowadził i pozwolił mi znaleźć słowa Boże, które mogłyby im pomóc. Po tym, jak podzieliłem się z nimi słowami Bożymi i omówiłem z nimi swoje doświadczenie i zrozumienie, ich stan trochę się poprawiał. Pomagając braciom i siostrom sam też zyskiwałem, a moje zrozumienie prawdy było jeszcze wyraźniejsze niż przedtem. Postępując w ten sposób przekonałem się, że niezależnie od trudności, o ile całym sercem zdamy się na Boga, On nas zawsze poprowadzi. Choć trudności narastały, już nie byłem taki słaby jak na początku. Jednak wkrótce napotkałem kolejny duży problem. Z powodu słabego połączenia z siecią w moim miejscu zamieszkania nie mogłem regularnie spotykać się i komunikować z braćmi i siostrami i nie mogłem wypełniać swojego obowiązku. Wiedziałem, że ta kwestia nie zależy ode mnie, więc długo modliłem się do Boga, aby mnie przez to przeprowadził. Po modlitwie stopniowo się uspokoiłem. Potem przeczytałem słowo Boże: „Kiedy przechodzisz najtrudniejszy czas w swoim życiu, kiedy najmniej jesteś w stanie wyczuć obecność Boga, kiedy jest ci najgorzej i kiedy czujesz się samotny, kiedy masz wrażenie, że oddaliłeś się od Boga – co przede wszystkim powinieneś zrobić? Wezwij Boga. Da ci to siłę. Pozwoli ci to poczuć Jego istnienie. Pozwoli ci to poczuć Jego suwerenną władzę. Kiedy zawezwiesz Boga, kiedy pomodlisz się do Niego i kiedy złożysz swoje życie w Jego ręce, poczujesz, że Bóg jest przy tobie i że cię nie opuścił. Kiedy poczujesz, że Bóg cię nie opuścił, kiedy naprawdę poczujesz, że jest przy tobie, czy twoje zaufanie wzrośnie? Jeśli będziesz miał prawdziwe zaufanie, to czy osłabnie ono i zaniknie wraz z upływem czasu? Absolutnie nie” (Tylko szczere podporządkowanie pozwala mieć prawdziwe zaufanie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdy napotkacie trudności, zwróćcie się do Boga całym sercem, a będziecie mieć wiarę i siłę. Możliwości człowieka są ograniczone. Nie mamy zdolności, by widzieć rzeczy leżące poza naszym polem widzenia, więc zawsze boimy się trudności, które pojawiają się przed naszymi oczami. Bóg rządzi wszystkimi rzeczami i dopóki szczerze polegamy na Bogu, dopóty Bóg będzie nas prowadził i pomagał nam wypełniać nasze obowiązki. Słowo Boże dało mi wiarę i siłę. Nie mogłem nie wypełnić obowiązku w obliczu licznych trudności. Musiałem się modlić i zdać na Boga, by pokonać te trudności i jeszcze ciężej pracować przy wypełnianiu obowiązku. Zacząłem więc wychodzić na ulicę, żeby znaleźć lepsze połączenie z siecią, co pozwoliłoby mi uczestniczyć w spotkaniach. Czasem, kiedy prowadziłem spotkanie, wychodziłem na ulicę około ósmej wieczorem, a wracałem do domu dopiero o dziesiątej trzydzieści, jedenastej w nocy, kiedy spotkanie się skończyło. Bardzo się bałem, gdy wracałem do domu, bo mieszkałem w niebezpiecznym miejscu i obawiałem się, że ktoś ukradnie mi telefon, a wtedy nie mógłbym uczestniczyć w spotkaniach i wypełniać swojego obowiązku. Często modliłem się do Boga prosząc Go, by dał mi siłę i bym wytrwał w trudnych chwilach. Niebawem otrzymałem wiadomość. Jeden z braci dowiedział się o mojej sytuacji i wysłał mi taki tekst: „Bracie, wiem, że teraz przechodzisz przez trudny czas i że późno w nocy wychodzisz na ulicę, by wypełniać swój obowiązek. To szalenie niebezpieczne. Mam rower i chętnie ci go pożyczę, kiedy będziesz potrzebował. Łatwiej ci się będzie poruszać”. Byłem ogromnie wdzięczny Bogu. Dzięki tym trudnościom wiele się nauczyłem i nauczyłem się też polegać na Bogu. Zdałem sobie sprawę, że to Bóg ma władzę nad wszystkimi rzeczami i że to Bóg stwarza okoliczności dla każdego. Naprawdę widziałem działanie Boga i moja wiara w Niego stała się silniejsza. Kiedy inni napotykali trudności podobne do moich, dzieliłem się z nimi słowami Bożymi i omawiałem z nimi niektóre swoje doświadczenia, żeby im pomóc i dać im wiarę w Boga.
Codziennie, kiedy wracałem do domu z ryb, czytałem słowa Boże, a kiedy nadchodził czas zgromadzeń, jeździłem rowerem po ulicach szukając dobrego połączenia z Internetem. Za każdym razem modliłem się do Boga i prosiłem, żeby mnie prowadził tak, bym lepiej wypełniał swój obowiązek. Już się nie martwiłem swoją trudną sytuacją. Chciałem tylko dobrze wypełniać obowiązek i postępować zgodnie z wolą Boga i z Jego wymaganiami. Nawet gdybym miał napotkać więcej trudności, pragnąłem być posłuszny Bożej władzy i Bożym zarządzeniom, chciałem doświadczać okoliczności, które Bóg dla mnie zaaranżował oraz zadowalać Boże serce. Po pewnym czasie bracia i siostry pomogli mi znaleźć odpowiedni dom, gdzie był stosunkowo stabilny Internet. Byłem bardzo wdzięczny Bogu Wszechmogącemu, bo tu mogłem lepiej wypełniać swój obowiązek, a pod przewodnictwem Bożym poczyniłem wielkie postępy w pracy. Jakiś czas po tym przywódca znów mi powiedział, że będę odpowiadał za jeszcze większą ilość zadań, że moje obciążenie jeszcze wzrośnie, że będzie jeszcze więcej pracy do wykonania, a także że będę nadzorował jeszcze więcej braci i sióstr i pomagał im. Ale już nie mam żadnych obaw i nie narzekam. Dopóki ufam Bogu i na Nim polegam, Bóg będzie mnie prowadził i pomagał mi właściwie wypełniać obowiązek.
Potem przeczytałem więcej słów Boga: „Im bardziej troszczysz się o Boże intencje, tym cięższe niesiesz brzemię, a im jest ono cięższe, tym bogatsze będzie twoje doświadczenie. Gdy troszczysz się o Boże intencje, Bóg obarczy cię brzemieniem, a następnie oświeci cię na temat zadań, które ci powierzył. Gdy Bóg cię nim obarczy, podczas jedzenia i picia Bożych słów będziesz zwracał uwagę na wszystkie związane z nim prawdy. Jeśli twoje brzemię związane jest ze stanem życia twoich braci i sióstr, to jest to brzemię powierzone ci przez Boga i zawsze będziesz je niósł w swoich codziennych modlitwach. Zostałeś obarczony tym, co robi Bóg, i jesteś gotowy zrobić to, co pragnie zrobić Bóg. Oto, co oznacza przyjąć na siebie Boże brzemię” (Troszcz się o Boże intencje, aby osiągnąć doskonałość, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „W wielu przypadkach zsyłane przez Boga próby to brzemiona, jakimi obarcza On ludzi. Bez względu na to, jak wielkie brzemię powierzył ci Bóg, jest to właśnie ten ciężar, jaki powinieneś podjąć się nieść, ponieważ Bóg cię zna i wie, że będziesz w stanie go udźwignąć. Ciężar brzemienia, jakie powierzył ci Bóg, nie będzie przekraczał możliwości człowieka twojej postawy ani granic twej wytrzymałości. Nie ma więc wątpliwości, że będziesz potrafił go unieść. Niezależnie od tego, jakiego rodzaju brzemię powierzy ci Bóg i jakiego rodzaju podda cię próbie, pamiętaj o jednym: czy pojmujesz Boże intencje, czy też nie, i czy jesteś oświecany oraz iluminowany przez Ducha Świętego po modlitwie, czy nie, oraz bez względu na to, czy dana próba to dyscyplinowanie cię przez Boga, czy Jego ostrzeżenie, nic nie szkodzi, jeśli nie rozumiesz, co się dzieje. O ile tylko nie będziesz opieszały w wypełnianiu swojego obowiązku i potrafisz lojalnie przy nim wytrwać, Bóg będzie zadowolony, a ty wytrwasz przy świadectwie” (Tylko przez częste czytanie słów Boga i kontemplację prawdy można się posuwać do przodu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Czytając słowo Boże zrozumiałem, że Bóg nie powierzy nam ciężaru, którego byśmy nie udźwignęli, że Bóg zna naszą postawę i wie, co możemy zrobić. Im bardziej pragniemy zważać na wolę Bożą i im większe brzemię dźwigamy w naszej pracy, tym bogatsze są nasze doświadczenia i tym głębsze będzie nasze zrozumienie Bożej woli. Pokonawszy te trudności, teraz rozumiem, że w chwilach trudności mogę lepiej poznać siebie i działania Boże i że mogę mieć więcej wiary w Boga. Kiedy dopiero zaczynałem wypełniać ten obowiązek, brakowało mi wiary, nie wiedziałem, że mam modlić się do Boga i polegać na Nim ani nie szukałem Jego przewodnictwa. Przy wypełnianiu obowiązków polegałem jedynie na własnych zdolnościach i nie miałem wiary w Boga. Po przeczytaniu słów Bożych i zrozumieniu Bożej woli zyskałem wiarę i zacząłem ciężko pracować. Często modliłem się, polegałem na Bogu i starałem się jednoczyć z przywódcami, stałem się świadomy zasad dotyczących mojego obowiązku, a także ścieżek i kierunków odnośnie wykonywania pracy kościoła. Odkąd przez to przeszedłem, nie miewam już negatywnych stanów i nie czuję już, że nie umiem dobrze wykonać swojego obowiązku. Codziennie, kiedy coś mi się przydarza, uczę się szukać prawdy, właściwie i gorliwie wypełniać obowiązki, a kiedy napotykam trudności, modlę się do Boga, a Bóg mnie prowadzi i pomaga mi przejść przez te okoliczności i próby. Już nie uważam, że moje kłopoty czy stres są takie wielkie. Gdybym nie przechodził przez te trudności, nie zostałbym oświecony przez Boga, nie zyskałbym tego zrozumienia i tych korzyści, a tym bardziej nie miałbym prawdziwego doświadczenia. Nie byłbym w stanie właściwie wypełniać obowiązku. Teraz rozumiem słowo Boże, które mówi: „Im bardziej troszczysz się o Boże intencje, tym cięższe niesiesz brzemię, a im jest ono cięższe, tym bogatsze będzie twoje doświadczenie” (Troszcz się o Boże intencje, aby osiągnąć doskonałość, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Pragnę dźwigać więcej ciężarów, by odpłacić Bogu za miłość.
Obecnie w Wenezueli jest wiele problemów z gospodarką, administracją państwową i z Internetem. Choć czasem czuję się zestresowany, nauczyłem się ufać Bogu, szukać Go i wierzyć w Niego. Gdybym nie napotkał tych trudności, nie zrozumiałbym wagi wypełniania mojego obowiązku, ani tego, jak szukać Boga pośród trudności. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi zyskać te korzyści i zdobyć tę wiedzę.