Obnażanie zepsucia rodzaju ludzkiego I

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 300

Po kilku tysiącach lat zepsucia, człowiek jest odrętwiały i przytępiony; stał się demonem, który buntuje się przeciwko Bogu – do tego stopnia, że bunt człowieka wobec Boga został nawet udokumentowany w książkach historycznych, chociaż człowiek sam już nie jest w stanie w pełni zdać sobie sprawy ze swojego buntowniczego zachowania, ponieważ został do szpiku kości zepsuty i wyprowadzony na manowce przez szatana tak, że nie wie, w którą stronę się obrócić. Nawet dzisiaj człowiek zdradza Boga. Kiedy człowiek widzi Boga, to Go zdradza, a kiedy nie widzi Boga, to też Go zdradza. Są nawet tacy, którzy zobaczywszy przekleństwa i gniew Boży, nadal Go zdradzają. Twierdzę zatem, że rozsądek człowieka utracił swoją pierwotną funkcję, a także że sumienie człowieka utraciło swoją pierwotną funkcję. Ten człowiek, na którego spoglądam, to bestia w szacie człowieka, to jadowity wąż – i choćby nie wiadomo, jak bardzo starał się żałosnym stanąć przed Moim obliczem, nie będę miał dla niego miłosierdzia, ponieważ człowiek nie odróżnia czarnego od białego, prawdy od nieprawdy. Rozsądek człowieka jest tak odrętwiały, a mimo to nadal chce on otrzymywać błogosławieństwa. Jego człowieczeństwo jest tak niegodne, a mimo to nadal chce on posiadać suwerenność króla. Czego to miałby być królem z takim rozsądkiem? Jak z takim człowieczeństwem miałby zasiadać na tronie? Człowiek naprawdę nie ma wstydu! To zarozumiały nędznik! Tym, którzy chcą otrzymywać błogosławieństwa, sugeruję poszukać najpierw lustra i spojrzeć na swoje szpetne odbicie – czy masz to, co trzeba, aby być królem? Czy twoja twarz jest twarzą osoby, która może otrzymywać błogosławieństwa? W twoim usposobieniu nie zaszła choćby najmniejsza zmiana i nie wprowadziłeś w życie nawet części prawdy, ale nadal oczekujesz wspaniałej przyszłości. Oszukujesz samego siebie! Od przyjścia na ten brudny świat, człowiek znajduje się pod zgubnym wpływem społeczeństwa oraz feudalnej etyki i kształcony jest w „instytucjach szkolnictwa wyższego”. Zacofany sposób myślenia, zepsucie moralne, kiepski pogląd na życie, godna pogardy filozofia życiowa, kompletnie bezwartościowa egzystencja oraz zdeprawowany styl życia i obyczaje – wszystko to poważnie zaszkodziło sercu człowieka oraz mocno podkopało i zaatakowało jego sumienie. W rezultacie człowiek coraz bardziej oddala się od Boga i coraz bardziej Mu się sprzeciwia. Usposobienie człowieka staje się z dnia na dzień coraz bardziej niegodziwe i nie ma ani jednej osoby, która dobrowolnie zrezygnowałaby z czegokolwiek dla Boga, ani jednej osoby, która dobrowolnie byłaby Mu posłuszna, co więcej – ani jednej osoby, która dobrowolnie poszukiwałaby ukazania się Boga. Zamiast tego, pod panowaniem szatana człowiek jedynie goni za przyjemnościami, oddając się zepsuciu ciała w krainie brudu i plugastwa. Nawet kiedy słyszą prawdę, ci, którzy żyją w ciemności, nie myślą wcale o wprowadzaniu jej w życie ani nie chcą szukać Boga, nawet jeśli ujrzeli Jego ukazanie się. Jakże tak zdeprawowana ludzkość mogłaby mieć jakiekolwiek szanse na zbawienie? Jakże ludzkość o tak niskim poziomie moralnym mogłaby żyć w świetle?

(Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 301

U źródeł pojawienia się w człowieku zepsutych skłonności leży oszustwo, zepsucie i trucizna szatana. Człowiek jest zniewolony i kontrolowany przez szatana, cierpi z powodu rażących szkód, jakich szatan dokonał w jego myśleniu, moralności, poglądach i rozsądku. Właśnie dlatego, że te fundamentalne rzeczy w człowieku zostały skażone przez szatana i zupełnie już nie przypominają pierwotnego dzieła Boga, człowiek sprzeciwia się Bogu i nie potrafi przyjąć prawdy. Dlatego też zmiana usposobienia człowieka powinna rozpocząć się od zmian w jego myśleniu, poglądach i rozumieniu, które zmienią jego wiedzę o Bogu i o prawdzie. Ludzie urodzeni w świecie najbardziej zepsutym ze wszystkich są nawet bardziej nieświadomi, czym jest Bóg albo co to znaczy wierzyć w Boga. Im bardziej ludzie są zepsuci, tym mniej wiedzą o istnieniu Boga i tym uboższy jest ich rozsądek oraz poglądy. Źródłem sprzeciwu i buntu człowieka wobec Boga jest zepsucie przez szatana. Z powodu zepsucia przez szatana sumienie człowieka stało się odrętwiałe, on sam stał się niemoralny, jego myśli zwyrodniały, a światopogląd mentalny uwstecznił się. Zanim człowiek został zepsuty przez szatana, w sposób naturalny podążał z Bogiem i był posłuszny Jego słowom, kiedy je usłyszał. W sposób naturalny posiadał zdrowy rozsądek i sumienie oraz zwykłe człowieczeństwo. Zepsucie przez szatana spowodowało, że pierwotny rozsądek człowieka, jego sumienie i człowieczeństwo stały się mętne oraz upośledzone przez szatana. W efekcie człowiek utracił swoje posłuszeństwo wobec Boga i miłość do Niego. Rozsądek człowieka stał się niezrównoważony, a jego usposobienie podobne do zwierzęcego, więc jego buntowniczość wobec Boga upowszechnia się i umacnia. Jednakże człowiek nie wie o tym i nie dostrzega tego, jedynie sprzeciwia się i ślepo buntuje. Usposobienie człowieka ujawnia się w wyrażeniach jego rozsądku, poglądów i sumienia, a ponieważ brakuje mu zdrowego rozsądku, a jego poglądy są niezdrowe, jego sumienie stało się całkowicie głuche i dlatego ma on buntownicze usposobienie wobec Boga. Jeżeli rozsądek i poglądy człowieka nie mogą się zmienić, to nie ma mowy o zmianach w jego usposobieniu, a także o przestrzeganiu woli Bożej. Jeśli człowiekowi brakuje zdrowego rozsądku, to nie może on służyć Bogu ani być przez Niego użyty. „Normalny rozsądek” odnosi się do posłuszeństwa i wierności Bogu, do pragnienia Boga, do posiadania absolutnego stosunku wobec Niego i do posiadania sumienia zwróconego w Jego kierunku. Odnosi się do bycia w jedności z Bogiem w sercu i umyśle oraz do unikania rozmyślnego sprzeciwiania się Mu. Posiadanie niezrównoważonego rozsądku jest czym innym. Ponieważ człowiek został zepsuty przez szatana, wymyślił pojęcia na temat Boga i brak w nim lojalności wobec Niego i pragnienia Go, nie wspominając już o sumieniu zwróconym w kierunku Boga. Człowiek świadomie przeciwstawia się Bogu i Go osądza, a nawet obrzuca Go inwektywami za Jego plecami. Człowiek osądza Boga za Jego plecami, mimo wyraźnej wiedzy, że Bóg jest Bogiem. Człowiek nie ma zamiaru być posłusznym wobec Boga, jedynie ślepo stawia Bogu żądania i kieruje ku Niemu prośby. Tacy ludzie – z niezrównoważonym rozsądkiem – nie potrafią dostrzec własnego ohydnego zachowania czy żałować własnej buntowniczości. Kiedy ludzie potrafią poznać siebie, wówczas odzyskują nieco rozsądku. Im bardziej buntowniczy przeciwko Bogu są ludzie, którzy nie znają siebie samych, tym bardziej brakuje im zdrowego rozsądku.

(Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 302

Ujawnienie zepsutego usposobienia człowieka ma swoje źródło w niczym innym jak w otępiałym sumieniu, złośliwej naturze i braku zdrowego rozsądku człowieka. Jeżeli sumienie i rozsądek człowieka są w stanie stać się na powrót normalne, wówczas człowiek staje się kimś użytecznym przed Bogiem. To po prostu dlatego, że sumienie człowieka zawsze było odrętwiałe i ponieważ rozsądek człowieka, który nigdy nie był zdrowy, staje się coraz bardziej otępiały, człowiek coraz bardziej buntuje się przeciwko Bogu – na tyle, że nawet przybił Jezusa do krzyża i odmawia wpuszczenia wcielenia Boga dni ostatecznych do swojego domu, potępia ciało Boga i postrzega je jako nędzne. Gdyby człowiek miał w sobie choć odrobinę człowieczeństwa, nie traktowałby ciała wcielonego Boga tak okrutnie. Gdyby miał choć odrobinę rozsądku, nie traktowałby ciała Boga tak nikczemnie. Gdyby miał choć odrobinę sumienia, nie „składałby dzięki” wcielonemu Bogu w taki sposób. Człowiek żyje w epoce, w której Bóg staje się ciałem, ale nie jest w stanie dziękować Bogu za taką wspaniałą szansę i zamiast tego przeklina przyjście Boga albo zupełnie ignoruje fakt Jego wcielenia, pozornie sprzeciwiając się temu bądź nużąc się tym. Bez względu na to, jak człowiek traktuje nadejście Boga, Bóg – mówiąc krótko – zawsze cierpliwie kontynuuje swoje dzieło, nawet jeśli człowiek nie jest ani trochę serdeczny wobec Niego, kierując ku Niemu tylko ślepo swoje żądania. Usposobienie człowieka stało się nad wyraz nikczemne, jego rozsądek całkowicie zmętniał, a jego sumienie zostało doszczętnie zdeptane przez złego, przez co już dawno temu przestało być pierwotnym sumieniem człowieka. Człowiek jest nie tylko niewdzięczny wcielonemu Bogu za to, że tak hojnie obdarzył ludzkość życiem i łaską, ale ma także pretensje do Boga za to, że dał mu prawdę. Te pretensje do Boga wynikają z faktu, że człowiek w ogóle nie jest zainteresowany prawdą. Człowiek nie tylko nie jest w stanie poświęcić wcielonemu Bogu swojego życia, ale nawet próbuje wyciągnąć od Niego przysługi i domaga się odsetek dziesiątki razy większych od tego, co człowiek dał Bogu. Ludzie z takim sumieniem i rozsądkiem uważają, że to nic wielkiego, i są ciągle przekonani, że ponieśli takie koszty na rzecz Boga, a On dał im tak niewiele. Są ludzie, którzy dali Mi miskę wody, po czym wyciągnęli do Mnie ręce po pieniądze za dwie miski mleka, albo tacy, którzy zapewnili Mi nocleg na jedną noc, po czym domagają się ode Mnie, że zapłacę czynsz za wiele nocy. Z takim człowieczeństwem i sumieniem – jak możesz nadal chcieć zyskać życie? Cóż z was za nędznicy godni pogardy! Ten rodzaj człowieczeństwa i ten rodzaj sumienia człowieka są przyczyną tego, że wcielony Bóg tuła się po ziemi, bez miejsca, w którym mógłby znaleźć schronienie. Ci, którzy naprawdę posiadają sumienie i człowieczeństwo, powinni wielbić wcielonego Boga i całym sercem Mu służyć – nie z powodu ogromu pracy, jaką wykonał, lecz nawet gdyby nie wykonał żadnej pracy. To powinni zrobić ci, którzy posiadają zdrowy rozsądek, i taki jest obowiązek człowieka. Większość ludzi mówi nawet o warunkach w kontekście swojej służby Bogu. Nie dbają o to, czy jest On Bogiem, czy człowiekiem i mówią tylko o swoich własnych warunkach, dążąc jedynie do zaspokojenia własnych pragnień. Kiedy gotujecie dla Mnie, żądacie zapłaty za usługę; kiedy biegniecie dla Mnie, żądacie zapłaty dla biegacza; kiedy pracujecie dla Mnie, żądacie wynagrodzenia; kiedy pierzecie dla Mnie, żądacie opłaty za pranie; kiedy robicie coś dla zboru, żądacie zwrotu kosztów; kiedy przemawiacie, żądacie zapłaty dla mówcy; kiedy rozdajecie książki, żądacie zapłaty dla dystrybutora; a kiedy piszecie, żądacie tantiem pisarza. Ci, z którymi mam do czynienia, nawet domagają się rekompensaty ode Mnie, podczas gdy odesłani do domu, domagają się odszkodowania za utratę dobrego imienia. Bezżenni domagają się posagu albo wyrównania za swoją utraconą młodość, zarzynający kurczaki domagają się wynagrodzenia rzeźnika, suszący jedzenie domagają się opłat za suszenie, a przyrządzający zupę także chcą zapłaty… Takie jest wasze górnolotne oraz potężne człowieczeństwo i takie są działania dyktowane wam przez wasze ciepłe sumienie. Gdzie wasz rozsądek? Gdzie wasze człowieczeństwo? Powiem wam! Jeżeli będziecie w tym trwać, przestanę prowadzić swoje dzieło pośród was. Nie będę działać w sforze bestii przebranych za ludzi, nie będę cierpieć za ludzi, których ładne twarze skrywają dzikie serca, nie będę znosić trudów za stado zwierząt, które nie mają najmniejszej szansy na zbawienie. Dzień, w którym odwrócę się od was, to dzień waszej śmierci, to dzień, w którym spowiją was ciemności, i dzień, w którym opuści was światło. Pozwólcie, że wam powiem! Nigdy nie będę życzliwy takim jak wy, którzy stoicie niżej nawet niż zwierzęta! Są granice Moich słów i działań, a przy takim waszym człowieczeństwie oraz sumieniu, nie będę się już wysilać, ponieważ brak wam sumienia, zadaliście Mi zbyt wiele bólu i wasze nikczemne zachowanie za bardzo Mnie odpycha. Ludzie, którym brak człowieczeństwa i sumienia, nigdy nie będą mieć szansy na zbawienie. W żadnym razie nie zbawię takich niewdzięczników, którym brakuje serca. Kiedy nadejdzie Mój dzień, zrzucę deszcz płomieni palących przez całą wieczność na dzieci nieposłuszeństwa, które wywołały Mój srogi gniew, nałożę wieczną karę na te zwierzęta, które niegdyś obrzucały Mnie inwektywami i porzuciły Mnie, spalę na wieczny czas, płomieniem swojego gniewu, synów nieposłuszeństwa, którzy niegdyś jedli i mieszkali ze Mną, ale nie uwierzyli we Mnie, którzy obrazili i zdradzili Mnie. Wszystkich, którzy wywołali Mój gniew, ukarzę, zrzucę deszcz całego swojego gniewu na te bestie, które niegdyś chciały stać na równi ze Mną, ale nie uwielbiły ani nie usłuchały Mnie, rózga, którą uderzę człowieka, spadnie na te zwierzęta, które niegdyś cieszyły się Moją opieką i niegdyś cieszyły się tajemnicami, o których mówiłem, a które kiedyś chciały zabrać Mi materialne uciechy. Nie będę wyrozumiały dla nikogo, kto próbuje zająć Moje miejsce. Nie oszczędzę nikogo, kto próbuje odebrać Mi jedzenie i odzież. Na razie krzywda wam nie grozi i dalej prześcigacie się w żądaniach kierowanych do Mnie. Kiedy nadejdzie dzień gniewu, nie będziecie już stawiać Mi żadnych żądań. Wtedy pozwolę wam „bawić się” do woli, wetrę wasze twarze w ziemię i nigdy już nie będziecie mogli wstać! Prędzej czy później „spłacę” wam ten dług – i mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać nadejścia tego dnia.

(Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 303

Człowiekowi nie udaje się pozyskać Boga nie dlatego, że Bóg ma emocje albo nie chce zostać pozyskanym przez człowieka, lecz raczej dlatego, że to człowiek nie chce pozyskać Boga i nie poszukuje Go pilnie. Jakże ktoś prawdziwie poszukujący Boga mógłby zostać przez Niego przeklęty? Jakże ktoś ze zdrowym rozsądkiem i wrażliwym sumieniem mógłby zostać przeklęty przez Boga? Jakże ktoś prawdziwie wielbiący Boga i służący Mu mógłby zostać strawiony przez płomienie Jego gniewu? Jakże ktoś z radością posłuszny Bogu mógłby zostać wyrzucony z Jego domu? Jakże ktoś kochający Boga bezgranicznie miałby zostać przez Niego ukarany? Jakże ktoś z radością porzucający wszystko dla Boga miałby zostać z niczym? Człowiek nie chce podążać za Bogiem, nie chce oddać swojego dobytku na rzecz Boga, nie chce poświęcić Bogu swojego życiowego wysiłku, lecz raczej twierdzi, że Bóg posunął się za daleko, że zbyt wiele rzeczy związanych z Bogiem nie zgadza się z pojęciami człowieka. Przy takim człowieczeństwie, nawet dokładając maksymalnych starań, nadal nie bylibyście w stanie uzyskać Bożej aprobaty, nie mówiąc już o tym, że nawet nie poszukujecie Boga. Nie dostrzegacie tego, że jesteście wybrakowanymi sztukami ludzkiego gatunku? Nie dostrzegacie tego, że nie ma człowieczeństwa bardziej podrzędnego niż wasze? Nie wiecie, jak inni nazywają was, by oddać wam honory? Ci, którzy prawdziwie miłują Boga, nazywają was ojcem wilka, matką wilka, synem wilka i wnukiem wilka. Jesteście potomkami wilka, ludźmi wilka i powinniście znać swoją tożsamość, nigdy o niej nie zapominając. Nie myślcie sobie, że jesteście kimś ważnym. Jesteście najbardziej nikczemnymi nie-ludźmi pośród gatunku ludzkiego. Nie wiedzieliście o tym? Nie dostrzegacie, jak wielkie ryzyko podejmuję, wykonując swoje dzieło wśród was? Jeżeli wasz rozsądek nie może stać się na powrót normalny i wasze sumienie nie może funkcjonować normalnie, nigdy nie pozbędziecie się miana „wilka”, nigdy nie unikniecie dnia przekleństwa i nie uciekniecie przed dniem waszej kary. Urodziliście się gorszymi, bezwartościowymi stworzeniami. Jesteście z natury sforą wygłodniałych wilków, stertą odpadów i gruzu, a ja – w odróżnieniu od was – nie pracuję w celu uzyskania korzyści, lecz raczej z powodu nieodzowności tej pracy. Jeżeli nadal będziecie buntować się w ten sposób, zaprzestanę swojego dzieła i nigdy więcej nie zajmę się wami. Zajmę się raczej inną grupą, która jest Mi miła, i na nią przeniosę swoje dzieło, a was w ten sposób zostawię na zawsze, ponieważ nie chcę patrzeć na tych, którzy są Mi nieprzyjaźni. A zatem, czy chcecie być ze Mną zgodni, czy w nieprzyjaźni ze Mną?

(Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 304

Wszyscy ludzie pragną ujrzeć prawdziwe oblicze Jezusa i wszyscy chcą być z Nim. Nie sądzę, by ktokolwiek z braci i sióstr powiedział, że nie chce zobaczyć Jezusa albo z Nim być. Zanim ujrzycie Jezusa, czyli zanim zobaczycie Boga wcielonego, przyjdą wam do głowy najrozmaitsze koncepcje, na przykład jak wygląda, w jaki sposób mówi, jakie jest Jego życie i tak dalej. Jednak kiedy naprawdę Go zobaczycie, wasze koncepcje natychmiast się zmienią. Dlaczego? Czy chcecie to wiedzieć? To prawda, że nie można pominąć ludzkiego sposobu myślenia, ale chodzi przede wszystkim o to, że istota Chrystusa nie toleruje żadnych zniekształceń ze strony człowieka. Uważacie Chrystusa za nieśmiertelnego albo mędrca, ale nikt z was nie widzi Go jako zwykłego człowieka obdarzonego boską istotą. Dlatego wielu z tych, którzy dzień i noc tęsknią, by zobaczyć Boga, jest tak naprawdę wrogami Boga, niezgodnymi z Nim. Czyż to nie jest błąd ze strony człowieka? Nawet teraz wciąż myślicie, że wasza wiara i lojalność wystarczą, byście stali się godni ujrzeć oblicze Chrystusa, lecz napominam was, byście wyposażyli się w więcej praktycznych rzeczy! Bo w przeszłości, teraźniejszości, jak i przyszłości wielu z tych, którzy napotykają Chrystusa, zawiodło lub zawiedzie; wszyscy odgrywają rolę faryzeuszy. Jaki jest powód twojego niepowodzenia? Dzieje się tak dlatego, że macie w sobie pojęcia Boga, który jest wyniosły i godny uwielbienia. Ale prawda różni się od tego, jak chciałby widzieć ją człowiek. Chrystus nie tylko nie jest wyniosły, ale jest wyjątkowo mały; nie tylko jest człowiekiem, ale jest zwykłym człowiekiem; nie tylko nie może wstąpić do niebios, ale nawet nie może swobodnie poruszać się po ziemi. Przez to wszystko ludzie traktują Go jak zwykłego człowieka; w Jego obecności zachowują się swobodnie i zwracają się do Niego niedbale, wciąż czekając na „prawdziwego Chrystusa”. Bierzecie Chrystusa, który już przyszedł, za zwykłego człowieka, a Jego słowa za słowa zwykłego człowieka. Z tego powodu nie otrzymaliście niczego od Chrystusa, a jedynie w pełni ujawniliście własną szpetotę.

Zanim wejdziesz w kontakt z Chrystusem, możesz być przekonany, że twoje usposobienie całkowicie się zmieniło, że jesteś lojalnym wyznawcą Chrystusa i że nikt nie jest wart otrzymania Jego błogosławieństw bardziej niż ty, bowiem przeszedłeś wiele dróg, wykonałeś dużo pracy i wydałeś obfity plon, a zatem z pewnością znajdziesz się pośród tych, którzy ostatecznie otrzymają koronę. Jest jednak jedna prawda, której możesz nie znać: skażone usposobienie człowieka, jego bunt i opór są wystawiane na światło, gdy ujrzy on Chrystusa, a bunt i opór ujawnione w takiej chwili są obnażane w bardziej absolutny i kompletny sposób niż kiedykolwiek indziej. Dlatego, że Chrystus to Syn Człowieczy – Syn Człowieczy obdarzony zwykłym człowieczeństwem – człowiek Go nie czci ani nie szanuje. Przez to, że Bóg mieszka w ciele, buntowniczość człowieka zostaje ujawniona tak gruntownie i ze wszystkimi szczegółami. Dlatego powiadam, że nadejście Chrystusa wydobyło na jaw całą buntowniczość ludzkości i sprawiło ludzkiej naturze gwałtowną ulgę. Nazywa się to „kuszeniem tygrysa, by zszedł z góry” oraz „wywoływaniem wilka z lasu”. Czy odważysz się zakładać, że jesteś lojalny wobec Boga? Czy odważysz się rzec, że okazujesz Mu absolutne posłuszeństwo? Czy ośmielisz się powiedzieć, że się nie buntujesz? Niektórzy powiedzą: „Za każdym razem gdy Bóg umieszcza mnie w nowym otoczeniu, zawsze podporządkowuję się bez szemrania; co więcej, nie tworzę sobie żadnych pojęć na temat Boga”. Niektórzy powiedzą: „Jakiekolwiek zadanie Bóg mi wyznacza, wykonuję je najlepiej, jak potrafię i nigdy go nie zaniedbuję”. W takim wypadku pytam was: czy możecie żyć w zgodzie z Chrystusem, żyjąc obok Niego? I jak długo będziecie z Nim zgodni? Jeden dzień? Dwa dni? Jedną godzinę? Dwie godziny? Wasza wiara może być chwalebna, lecz nie macie wiele wytrwałości. Kiedy naprawdę zaczniesz żyć z Chrystusem, twoje przekonanie o własnej racji i własnej ważności zostanie powoli ujawnione poprzez twoje słowa i czyny, odrobina po odrobinie, i podobnie w naturalny sposób zostaną odkryte twoje nieumiarkowane pragnienia, nieposłuszne nastawienie oraz niezadowolenie. W końcu twoja arogancja stanie się jeszcze większa, aż staniesz się tak niezgodny z Chrystusem, jak woda z ogniem, a wówczas twoja natura zostanie całkowicie obnażona. W tym czasie nie uda się już maskować twoich pojęć, twoje skargi też ujawnią się w naturalny sposób i twoja upodlona ludzka natura zostanie całkowicie odsłonięta. Jednak nawet wówczas nadal nie będziesz chciał przyjąć do wiadomości własnej buntowniczości i będziesz wierzył, że takiego Chrystusa człowiekowi nie jest łatwo przyjąć, że jest On zbyt wymagający wobec człowieka i że w pełni byś Mu się poddał, gdyby był bardziej życzliwym Chrystusem. Wierzycie, że wasza buntowniczość przeciwko Niemu jest usprawiedliwiona, że buntujecie się przeciwko Niemu tylko wtedy, gdy On posuwa się za daleko. Ani razu nie przyszło wam do głowy, że nie patrzycie na Chrystusa jak na Boga, że nie ma w was postanowienia, by Go słuchać. Wolisz uparcie nalegać, by Chrystus czynił swoje dzieła zgodnie z twoimi życzeniami, a gdy zrobi cokolwiek, co nie zgadza się z twoim sposobem myślenia, wierzysz, że nie jest Bogiem, a człowiekiem. Czyż pośród was nie ma wielu, którzy walczyli z Nim w ten sposób? W kogo w końcu wierzycie? I w jaki sposób szukacie?

(Ci, którzy nie są zgodni z Chrystusem, z pewnością są przeciwnikami Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 305

Zawsze pragniecie ujrzeć Chrystusa, lecz napominam was, byście nie mieli o sobie tak dobrego zdania; każdy może zobaczyć Chrystusa, ale powiadam, że nikt nie jest godzien, by Go zobaczyć. Ponieważ natura człowieka pełna jest po brzegi zła, arogancji i buntu, w chwili, kiedy ujrzysz Chrystusa, twoja natura zniszczy cię i skaże na śmierć. Twoja relacja z bratem (lub siostrą) może niewiele o tobie mówić, ale jeśli chodzi o twoją relację z Chrystusem, nie jest to już takie proste. W każdej chwili twoje pojęcia mogą się zakorzenić, twoja arogancja rozkwitnąć, a buntowniczość wydać owoce. Jak możesz z takim człowieczeństwem nadawać się do połączenia z Chrystusem? Czy naprawdę potrafisz traktować Go jako Boga w każdej chwili każdego dnia? Czy naprawdę posiądziesz rzeczywistość poddania się Bogu? Czcicie wyniosłego Boga w swoich sercach jako Jahwe, ale widocznego Chrystusa uważacie za człowieka. Wasze zmysły są zbyt słabe, a człowieczeństwo zbyt upodlone! Nie jesteście zdolni zawsze widzieć w Chrystusie Boga; tylko czasem, kiedy przyjdzie wam na to ochota, chwytacie się Go i czcicie Go jako Boga. Dlatego mówię, że nie jesteście wyznawcami Boga, ale bandą wspólników, którzy walczą z Chrystusem. Nawet ludzie okazujący innym dobroć otrzymują zapłatę, ale Chrystus, który wykonał takie dzieło wśród was, nie otrzymał ani miłości, ani zapłaty od człowieka, ani też ludzkiego posłuszeństwa. Czyż nie rozdziera to serca?

Możliwe, że przez wszystkie lata, kiedy wierzyłeś w Boga, nigdy nikogo nie przekląłeś ani nie popełniłeś złego uczynku, jednak w twoim kontakcie z Chrystusem nie potrafisz mówić prawdy, działać uczciwie, czy przestrzegać słowa Chrystusa; w takim wypadku twierdzę, że jesteś najbardziej nikczemną i groźną osobą na świecie. Możesz zachowywać się wyjątkowo przyjaźnie i być oddany swoim krewnym, przyjaciołom, żonie (lub mężowi), synom, córkom i rodzicom, a także nigdy nie wykorzystywać innych, ale jeśli nie jesteś w stanie osiągnąć zgodności z Chrystusem, jeśli nie potrafisz utrzymywać z Nim harmonijnych relacji, to nawet gdybyś oddał wszystko bliźnim lub opiekował się troskliwie ojcem, matką i swoimi domownikami, i tak twierdziłbym, że jesteś nikczemnikiem, do tego pełnym przebiegłych sztuczek. Nie myśl, że jesteś zgodny z Chrystusem tylko dlatego, że żyjesz w zgodzie z innymi albo spełniasz dobre uczynki. Czy sądzisz, że przez swoje miłosierne zamiary wyłudzisz błogosławieństwa Niebios? Czy uważasz, że kilka dobrych uczynków wystarczy zamiast posłuszeństwa? Nikt z was nie potrafi zaakceptować tego, że stanie się przedmiotem rozprawienia i przycinania, a wszystkim wam trudno przyjąć normalne człowieczeństwo Chrystusa, choć nieustannie trąbicie o swoim posłuszeństwie wobec Boga. Taka wiara jak wasza przyniesie odpowiednią odpłatę. Przestańcie pobłażać sobie w dziwacznych złudzeniach i pragnąć zobaczyć Chrystusa, bo za mali jesteście w waszej postawie, na tyle, że w ogóle nie jesteście godni Go ujrzeć. Kiedy zostaniesz już zupełnie oczyszczony ze swej buntowniczości i będziesz potrafił pozostawać w harmonii z Chrystusem, wówczas Bóg naturalnie ci się ukaże. Jeśli pójdziesz zobaczyć Boga bez uprzedniego przycinania oraz osądu, wówczas z pewnością staniesz się przeciwnikiem Boga, skazanym na zniszczenie. Natura człowieka jest z przyrodzenia wroga Bogu, bo wszyscy ludzie zostali wydani na dogłębne zepsucie przez szatana. Jeśli człowiek próbuje połączyć się z Bogiem pośród swego zepsucia, z pewnością nic dobrego nie może z tego wyniknąć; jego czyny i słowa na każdym kroku będą obnażać jego zepsucie, a w relacji z Bogiem zostaną ujawnione wszystkie aspekty jego buntowniczości. Człowiek nieświadomie zaczyna się przeciwstawiać Chrystusowi, zwodzić Go i odrzucać; gdy tak się dzieje, jego sytuacja staje się jeszcze bardziej niebezpieczna. Jeśli tak dalej będzie, zostanie on ukarany.

Niektórzy mogą uważać, że jeśli relacja z Bogiem jest tak niebezpieczna, może mądrzej byłoby utrzymywać Boga na dystans. Co tacy ludzie mogą zyskać? Czy mogą być lojalni wobec Boga? Rzeczywiście związek z Bogiem jest bardzo trudny, ale to dlatego że człowiek jest zepsuty, a nie dlatego że Bóg nie może nawiązać relacji z człowiekiem. Najlepiej dla was byłoby poświęcić więcej wysiłku prawdzie poznania siebie. Dlaczego Bóg was sobie nie upodobał? Dlaczego wasze usposobienie jest Mu wstrętne? Dlaczego brzydzą Go wasze słowa? Wychwalacie siebie pod niebiosa, gdy tylko okażecie nieco lojalności, i domagacie się nagrody za swój drobny wkład. Okazawszy odrobinę posłuszeństwa, patrzycie na innych z góry i stajecie się wzgardliwi wobec Boga, wykonawszy jakieś drobne zadanie. Za przyjmowanie Boga życzycie sobie pieniędzy, podarunków oraz komplementów. Bolą was serca, kiedy dacie grosz lub dwa; kiedy dacie dziesięć, pragniecie błogosławieństw i szczególnego traktowania. Człowieczeństwo takie jak wasze jest naprawdę obraźliwe, gdy się o nim mówi lub słucha. Czy jest cokolwiek godnego pochwały w waszych słowach lub czynach? Ci, którzy wykonują swój obowiązek, i ci, którzy tego nie robią; ci, którzy prowadzą, i ci, którzy podążają; ci, którzy przyjmują Boga, i ci, którzy tego nie czynią; ci, którzy składają datki, i, ci którzy ich nie składają; ci, którzy głoszą, i ci, którzy przyjmują słowo i tak dalej – wszyscy tacy ludzie wychwalają samych siebie. Czy nie uważacie, że jest to śmiechu warte? Dobrze wiecie, że wierzycie w Boga, ale nie potraficie zgodnie z Nim żyć. Dobrze wiecie, że jesteście całkowicie bezwartościowi, a jednak wciąż się przechwalacie. Czy nie czujecie, że rozsądek opuścił was do tego stopnia, że straciliście kontrolę nad sobą? Jak z takim rozsądkiem możecie być związani z Bogiem? Czy nie obawiacie się o siebie na tych rozstajach? Wasze usposobienie pogorszyło się do tego stopnia, że nie jesteście już w stanie osiągnąć zgodności z Bogiem. A skoro tak jest, czy wasza wiara nie jest śmiechu warta? Czy wasza wiara nie jest niedorzeczna? Jak zamierzasz podejść do własnej przyszłości? Jak wybierzesz drogę, którą podążysz?

(Ci, którzy nie są zgodni z Chrystusem, z pewnością są przeciwnikami Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 306

Wypowiedziałem tyle słów i wyraziłem swoje usposobienie i swoją wolę, a ludzie i tak nadal nie potrafią Mnie poznać i uwierzyć we Mnie. Można by też rzec inaczej – nadal nie potrafią być Mi posłuszni. Ci, którzy żyją Biblią, ci, którzy żyją prawem, ci, którzy żyją na krzyżu, ci, którzy żyją wedle doktryny, ci, którzy żyją pośród Mojego dzisiejszego dzieła – kto spośród nich jest zgodny ze Mną? Myślicie tylko o otrzymywaniu błogosławieństw i nagród, a nigdy nawet nie przejdzie wam przez myśl, jak być rzeczywiście zgodnym ze Mną albo jak nie dopuścić do tego, by być przeciwko Mnie. Bardzo się na was zawiodłem, ponieważ dałem wam tak wiele, a tak niewiele od was otrzymałem. Wasze podstępy, arogancja, chciwość, rozbuchane pragnienia, zdrady, nieposłuszeństwo – której z tych rzeczy miałbym nie zauważyć? Jesteście wobec Mnie niechlujni, oszukujecie Mnie, obrażacie Mnie, schlebiacie Mi, stawiacie Mi wymagania i wymuszacie na Mnie poświęcenie – jak takie nikczemności miałyby uniknąć Mojej kary? Całe to zło, które czynicie, jest dowodem waszej wrogości wobec Mnie oraz dowodem waszej niezgodności ze Mną. Każdy z was jest przekonany o swojej zgodności ze Mną, ale gdyby tak było, to do kogo odnosiłyby się te niepodważalne dowody? Jesteście przekonani o swojej absolutnej szczerości i lojalności wobec Mnie. Myślicie, że jesteście tacy życzliwi i współczujący, że tyle dla Mnie poświęciliście. Myślicie, że zrobiliście dla Mnie wystarczająco dużo. Czy jednak kiedykolwiek odnieśliście to do swoich działań? Twierdzę, że jesteście ogromnie aroganccy, ogromnie chciwi, ogromnie powierzchowni. Sztuczki, którymi Mnie omamiacie, są wielce sprytne, i macie wiele zasługujących na pogardę intencji oraz metod. Wasza lojalność jest zbyt wątła, wasza szczerość – zbyt licha, a wasze sumienie – prawie nieistniejące. W waszych sercach jest zbyt wiele nikczemności wymierzonej we wszystkich, nawet we Mnie. Odcinacie się ode Mnie dla swoich dzieci, dla współmałżonka, dla własnego przetrwania. Zamiast dbać o Mnie, dbacie o swoje rodziny, swoje dzieci, swój status, swoją przyszłość i swoje wynagrodzenie. Kiedy ostatnio myśleliście o Mnie mówiąc coś lub zajmując się czymś? Kiedy na zewnątrz panuje chłód, myślicie o dzieciach, mężu, żonie lub rodzicach. Kiedy robi się upalnie, w waszych myślach nadal nie ma dla Mnie miejsca. Kiedy wykonujesz swoje obowiązki, myślisz o własnych korzyściach, swoim własnym bezpieczeństwie i o członkach swojej rodziny. Czy kiedykolwiek zrobiłeś coś dla Mnie? Kiedy ostatnio myślałeś o Mnie? Kiedy ostatnio poświęciłeś się, jakimkolwiek kosztem, dla Mnie i Mojego dzieła? Gdzie są dowody na twoją zgodność ze Mną? Gdzie jest twoja rzeczywista lojalność wobec Mnie? Gdzie jest twoje rzeczywiste posłuszeństwo wobec Mnie? Kiedy twoje intencje nie miały na celu uzyskania ode Mnie błogosławieństwa? Oszukujecie i zwodzicie Mnie, igracie z prawdą, ukrywacie jej istnienie i zdradzacie jej istotę. Co czeka was w przyszłości, skoro w ten sposób występujecie przeciw Mnie? Dążycie jedynie do zgodności z niejasnym Bogiem i szukacie niejasnej wiary, nie jesteście jednak zgodni z Chrystusem. Czy wasze występki nie ześlą na was tej samej kary, na jaką zasługują źli ludzie? Wtedy zrozumiecie, że nikt, kto jest niezgodny z Chrystusem, nie ucieknie przed dniem gniewu, i dowiecie się, jaka kara czeka tych, którzy występują przeciw Chrystusowi. Gdy nadejdzie ten dzień, w gruzach legną wasze marzenia o otrzymaniu błogosławieństwa za waszą wiarę w Boga i o wejściu do nieba. Inaczej będzie jednak z tymi ludźmi, którzy są zgodni z Chrystusem. Choć tyle stracili, choć przeszli ogrom trudów, otrzymają dziedzictwo, jakie pozostawiam ludzkości. Ostatecznie zrozumiecie, że tylko Ja jestem Bogiem sprawiedliwym i tylko Ja jestem w stanie zabrać ludzkość do jej pięknego miejsca przeznaczenia.

(Powinieneś dążyć do zgodności z Chrystusem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 307

Bóg wiele powierzył ludziom, a także na niezliczoną ilość sposobów poświęcał uwagę ich wejściu. Ponieważ jednak charakter ludzi jest bardzo słaby, wielu Bożym słowom nie udało się zakorzenić. Ten słaby charakter wynika z różnych przyczyn, między innymi z zepsucia ludzkiego myślenia i moralności oraz z braku odpowiedniego wychowania; z feudalnych przesądów, które na poważnie wzięły we władanie ludzkie serca; ze zdemoralizowanych i zdeprawowanych sposobów życia, które zasiały wiele zła w najgłębszych zakamarkach ludzkich serc; z bardzo powierzchownego rozumienia kultury – niemal dziewięćdziesiąt osiem procent ludzi nie ma wykształconych kompetencji kulturowych, a co więcej, jedynie bardzo nieliczni mają je wykształcone w wyższym stopniu. Z tego powodu ludzie w zasadzie nie mają pojęcia, kim jest Bóg czy Duch, posiadają jedynie niewyraźne i niejasne wyobrażenie o Bogu, wywiedzione z feudalnych zabobonów. Zgubne wpływy, które zakorzeniły się w ludzkich sercach przez tysiące lat panowania „wzniosłego ducha nacjonalizmu”, w połączeniu z feudalnym sposobem myślenia, który krępuje i skuwa ludzi, nie pozostawiając im ani krztyny wolności, pozbawiając woli, by do czegoś dążyć lub przy czymś trwać, oraz pragnienia, by czynić postępy, przez co pozostają oni bierni i zacofani, z głęboko zakorzenioną, niewolniczą mentalnością, i tak dalej – te obiektywne czynniki rzuciły trwały cień podłości i szpetoty na ideologiczną postawę ludzkości, jej ideały, moralność i usposobienie. Wydaje się, że ludzie żyją w mrocznym świecie lęku i zastraszenia, z którego żaden z nich nie próbuje się wyrwać. Nikt nawet nie myśli o tym, by przenieść się do świata idealnego; wydają się zadowoleni z losu, jaki przypadł im w udziale, i z tego, jak mijają ich dni. Rodzą i wychowują dzieci, trudzą się i walczą o byt, wypełniają swe obowiązki, marzą o spokoju i szczęściu na łonie rodziny, o miłości w małżeństwie, o kochających dzieciach, o radości u schyłku swych dni, gdy ich życie będzie dobiegać spokojnego końca… Przez dziesiątki, tysiące i dziesiątki tysięcy lat, aż do dziś, ludzie trwonili w ten sposób swój czas i nikomu nie udało się stworzyć sobie idealnego życia: wszyscy skupieni byli jedynie na wzajemnym mordowaniu się w tym mrocznym świecie, na wyścigu za sławą i korzyściami, na spiskowaniu przeciwko sobie. Kto szukał kiedykolwiek Bożej woli? Czy ktoś kiedykolwiek baczył na Boże dzieło? Wszystkie elementy człowieczeństwa poddane wpływom ciemności już dawno stały się ludzką naturą, tak więc nie jest łatwo realizować Boże dzieło, a ludzie mają dzisiaj jeszcze mniej ochoty zwracać uwagę na to, co Bóg im powierzył. W każdym razie sądzę, że ludzie nie będą mieli Mi za złe, iż wypowiadam te słowa, gdyż mówię o tysiącach lat historii. Mówienie o historii jest mówieniem o faktach, a co więcej, o zgorszeniach, które są wszystkim dobrze znane, więc jakiż sens miałoby mówienie czegoś, co jest z faktami sprzeczne? Ale wierzę również, że rozumni ludzie, widząc te słowa, obudzą się i będą dążyli do postępu. Bóg ma nadzieję, że ludzie mogą żyć oraz pracować w pokoju i zadowoleniu, a przy tym Go miłować. Jest wolą Bożą, żeby cała ludzkość weszła w spoczynek; co więcej, wielkim pragnieniem Boga jest wypełnienie całej ziemi Jego chwałą. Wielka szkoda, że ludzie wciąż są nieprzebudzeni i pogrążeni w niepamięci, tak poważnie skażeni przez szatana, że dzisiaj wcale nie przypominają już ludzi. Tak więc ludzkie myślenie, moralność i wykształcenie stanowią ważne ogniwo, a kompetencje kulturowe to drugie ogniwo, ważniejsze w kontekście podnoszenia kulturowego charakteru ludzi i zmiany ich duchowej perspektywy.

(Dzieło i wejście (3), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 308

Ludzie w swych doświadczeniach życiowych często myślą sobie: „porzuciłem swoją rodzinę i karierę dla Boga, a co On mi dał? Muszę to podsumować i potwierdzić: czy otrzymałem ostatnio jakieś błogosławieństwa? W tym czasie dużo dałem z siebie, wysilałem się i wysilałem, i wiele wycierpiałem – czy Bóg dał mi w zamian jakieś obietnice? Czy pamiętał moje dobre uczynki? Jaki będzie mój koniec? Czy mogę otrzymać Boże błogosławieństwa?…”. Każdy człowiek stale dokonuje takich kalkulacji w swoim sercu i ludzie kierują do Boga żądania wynikające z tych motywacji, ambicji i transakcyjnej mentalności. To znaczy, że w swoim sercu człowiek nieustannie sprawdza Boga, nieustannie wymyśla plany dotyczące Boga i nieustannie spiera się z Bogiem o swój koniec, a także próbuje wydobyć od Boga oświadczenie, sprawdzając, czy Bóg może dać mu to, czego chce, czy nie. Człowiek jednocześnie podąża za Bogiem i nie traktuje Boga jak Boga. Człowiek zawsze starał się targować z Bogiem, nieustannie stawiając Mu wymagania, a nawet naciskając na Niego na każdym kroku, próbując wziąć kilometr po otrzymaniu centymetra. W tym samym czasie gdy człowiek próbuje targować się z Bogiem, również spiera się z Nim, a są nawet ludzie, którzy, gdy spotykają ich próby lub znajdują się w pewnych sytuacjach, często stają się słabi, bierni i leniwi w swojej pracy, i pełni skarg na Boga. Człowiek, od czasu, gdy po raz pierwszy zaczął wierzyć w Boga, uznał Boga za róg obfitości, szwajcarski scyzoryk, a samego siebie uznał za największego wierzyciela Boga, tak jakby próby uzyskania błogosławieństw i obietnic od Boga były jego nieodłącznym prawem oraz obowiązkiem, podczas gdy obowiązkiem Boga było chronić i dbać o człowieka, i zaopatrywać go. Takie jest podstawowe zrozumienie „wiary w Boga” wszystkich tych, co wierzą w Boga, i takie jest ich najgłębsze zrozumienie pojęcia wiary w Boga. Od natury i istoty człowieka po jego subiektywne dążenie nie ma nic, co odnosi się do bojaźni Bożej. Cel człowieka w wierze w Boga nie może mieć nic wspólnego z oddawaniem czci Bogu. To znaczy, że człowiek nigdy nie uważał ani nie rozumiał, że wiara w Boga wymaga bojaźni Bożej i oddawania czci Bogu. W świetle takich warunków istota człowieka jest oczywista. Jaka jest ta istota? Jest ona taka, że serce człowieka jest złośliwe, kryje w sobie zdradę i oszustwo, nie kocha uczciwości i sprawiedliwości i tego, co jest pozytywne, jest też nikczemne i chciwe. Serce człowieka nie może być bardziej zamknięte na Boga; człowiek w ogóle nie oddał go Bogu. Bóg nigdy nie widział prawdziwego serca człowieka ani nigdy nie był czczony przez człowieka. Bez względu na to, jak wielką cenę płaci Bóg, jakie dzieło wykonuje i ile daje człowiekowi, człowiek pozostaje na to wszystko ślepy i zupełnie obojętny. Człowiek nigdy nie oddał swego serca Bogu, chce tylko sam zajmować się swoim sercem, sam podejmować własne decyzje, których podtekstem jest to, że człowiek nie chce podążać drogą bojaźni Bożej i unikania zła ani być posłuszny suwerenności i ustaleniom Boga, ani też nie chce czcić Boga jako Boga. Taki jest dzisiejszy stan człowieka.

(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg II, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 309

Czyż wielu ludzi nie sprzeciwia się Bogu i nie utrudnia dzieła Ducha Świętego, dlatego, że nie mają oni świadomości różnorodności Bożego dzieła, a ponadto posiadają jedynie odrobinę wiedzy i doktryny, za pomocą których oceniają dzieło Ducha Świętego? Choć doświadczenia takich ludzi są powierzchowne, są oni z natury aroganccy i ulegają słabościom, odnoszą się do dzieła Ducha Świętego z pogardą, ignorują Jego dyscypliny i, co więcej, posługują się swymi trywialnymi, przestarzałymi argumentami, by „potwierdzać” dzieło Ducha Świętego. Ponadto udają, są całkowicie przekonani o własnej wiedzy i erudycji, a także o tym, że mogą zawojować świat. Czyż tacy ludzie nie są tymi wzgardzonymi i opuszczonymi przez Ducha Świętego i nie zostaną odrzuceni przez nowy wiek? Czyż ci, którzy przychodzą przed oblicze Boga i otwarcie Mu się sprzeciwiają, nie są niedoinformowanymi ignorantami, nikczemnikami, którzy próbują jedynie pokazać, jacy są genialni? Ze skąpą zaledwie znajomością Biblii usiłują wzniecić rewolucję w „akademiach” świata, a nauczając ludzi jedynie powierzchownej doktryny, próbują odwrócić dzieło Ducha Świętego i starają się sprawić, by skupiało się ono wokół ich własnego myślenia. Pomimo swej krótkowzroczności próbują jednym spojrzeniem objąć sześć tysięcy lat Bożego dzieła. Ci ludzie nie mają za grosz rozsądku! W rzeczywistości im więcej ludzie wiedzą o Bogu, tym mniej pochopnie wydają opinie na temat Jego dzieła. Ponadto tylko mówią co nieco na temat swojej znajomości dzisiejszego dzieła Boga, ale nie wygłaszają nierozważnych sądów. Im zaś mniej ludzie wiedzą o Bogu, tym bardziej stają się aroganccy oraz zbyt pewni siebie i tym więcej bezmyślnie trąbią o istnieniu Boga, ale posługują się jedynie teorią, nie mając do zaoferowania żadnego rzeczywistego dowodu. Tacy ludzie nie mają żadnej wartości. Ci, którzy postrzegają dzieło Ducha Świętego jako grę, są niepoważni! Ci, którzy nie są uważni podczas zetknięcia z nowym dziełem Ducha Świętego, za dużo mówią, są pochopni w swych sądach, pozwalają, by ich temperament zaprzeczał prawości dzieła Ducha Świętego, a także je znieważają i bluźnią przeciwko niemu – czy tacy nieokazujący szacunku ludzie nie są nieświadomi dzieła Ducha Świętego? Co więcej, czy nie są ludźmi o wielkiej arogancji, z natury dumnymi i krnąbrnymi? Nawet jeśli nadejdzie dzień, w którym ludzie ci zaakceptują nowe dzieło Ducha Świętego, Bóg i tak nie będzie ich tolerował. Nie tylko bowiem spoglądają oni z góry na tych, którzy pracują dla Boga, lecz także bluźnią przeciwko Niemu samemu. Takim nędznikom nie będzie odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym, i na zawsze zginą w piekle! Tacy lekceważący, ulegający słabościom ludzie udają, że wierzą w Boga, a im więcej ludzi tak postępuje, tym bardziej prawdopodobne jest, że wykroczą przeciwko Bożym rozporządzeniom administracyjnym. Czyż nie kroczą tą ścieżką wszyscy ci aroganci, którzy z natury są niepohamowani i nigdy nie liczyli się z nikim? Czy dzień po dniu nie sprzeciwiają się Bogu, który zawsze jest nowy, a nigdy stary?

(Poznanie trzech etapów Bożego dzieła jest ścieżką do poznania Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 310

Znajomość pradawnej kultury i historii na przestrzeni kilku tysięcy lat sprawiła, że ludzkie myślenie i pojęcia oraz spojrzenie na świat skostniały tak bardzo, że stały się odporne na wszelkie argumenty oraz niebiodegradowalne1. Ludzie żyją w osiemnastym kręgu piekła, gdzie nigdy nie widać światła, jakby zostali wygnani przez Boga do lochów. Myślenie feudalne uciska ludzi tak bardzo, że ledwie mogą złapać oddech i się duszą. Nie mają ani krzty siły, aby stawiać opór, więc znoszą to wciąż w milczeniu… Nikt nigdy nie śmiał walczyć ani stanąć w obronie prawości i sprawiedliwości; ludzie po prostu, dzień po dniu i rok po roku, wiodą życie nie lepsze od życia zwierząt, pośród ciosów i nadużyć ze strony feudalnej etyki. Nigdy nie przyszło im do głowy, by odszukać Boga, aby cieszyć się szczęściem w świecie ludzi. To tak, jakby ludzie byli już do tego stopnia pozbawieni sił, że, niczym opadłe jesienne liście, są obumarli, zasuszeni i bezbarwni. Dawno już stracili pamięć i żyją bezradnie, pozbawieni oparcia, w piekle zwanym ludzkim światem, wyczekując nadejścia dnia ostatecznego, aby mogli zginąć razem z tym piekłem, tak, jakby ów dzień, którego tak pragną, był dniem, w którym człowiek będzie radował się błogim, pełnym wytchnienia spokojem. Feudalna etyka przeniosła życie człowieka do „Hadesu”, jeszcze bardziej osłabiając jego zdolność do stawiania oporu. Wszelkiego rodzaju uciski spychały człowieka w otchłań, sprawiając, że krok po kroku, coraz głębiej pogrążał się w Hadesie, coraz bardziej oddalając się od Boga, aż nadszedł dzień, gdy stał się Mu zupełnie obcy i czym prędzej stara się Go unikać, gdy tylko się spotkają. Człowiek nie zważa na Boga i pozostawia Go stojącego samotnie na uboczu, jakby nigdy wcześniej Go nie znał, ani nie widział. Bóg jednak czeka na człowieka przez cały czas długiej podróży, jaką jest ludzkie życie, nigdy nie kierując przeciwko niemu swej niepohamowanej furii, czekając jedynie w ciszy, bez choćby jednego słowa, by człowiek okazał skruchę i zaczął wszystko od początku. Bóg dawno temu zstąpił do świata ludzi, aby dzielić z człowiekiem cierpienia tego świata. Przez wszystkie te lata, które przeżył wraz z człowiekiem, nikt nie odkrył Jego istnienia. Bóg znosił w milczeniu niedolę i nikczemność ludzkiego świata, osobiście realizując dzieło, które nań z sobą przyniósł. Przez wzgląd na wolę Boga Ojca i potrzeby ludzkości nadal znosi to wszystko, doznając cierpień, jakich nigdy wcześniej człowiek nie doświadczył. W obecności człowieka w milczeniu mu usługiwał i uniżył samego siebie ze względu na wolę Boga Ojca i potrzeby ludzkości. Znajomość pradawnej kultury ukradkiem usunęła człowieka sprzed oblicza Boga i przeniosła go do króla diabłów i jego potomstwa. Czteroksiąg i Pięcioksiąga konfucjański przeniosły myślenie i pojęcia człowieka w kolejny wiek buntu, sprawiając, że jeszcze mocniej niż dotąd wielbił tych, którzy spisali Księgę Dokumentów, przez co ludzkie pojęcia o Bogu stały się jeszcze bardziej absurdalne. Bez wiedzy człowieka król diabłów bezdusznie wyrzucił Boga z ludzkiego serca, po czym zajął je z tryumfalną pieśnią na ustach. Od tego czasu człowiek posiada szpetną i nikczemną duszę oraz twarz króla diabłów. Nienawiść do Boga przepełniła mu pierś, a zawzięta złość króla diabłów rozprzestrzeniała się w człowieku dzień po dniu, aż pochłonęła go całego. Człowiek nie miał już ani odrobiny wolności i nie był w stanie wyrwać się z sideł króla diabłów. Nie miał innego wyjścia, jak tylko dać się schwytać na miejscu, aby poddać mu się i paść na twarz na znak uległości w jego obecności. Dawno temu, kiedy ludzkie serce i dusza były jeszcze w powijakach, król diabłów zasiał w nich niszczące ziarno ateizmu, ucząc człowieka błędnych przekonań, takich jak: „zgłębiaj naukę i technologię, realizuj Cztery Modernizacje”, oraz „na świecie nie ma żadnego Boga”. Co więcej, król diabłów wykrzykuje przy każdej okazji: „Polegajmy na naszej ciężkiej pracy, budując piękną ojczyznę”, żądając od każdego bez wyjątku, by już od dzieciństwa gotów był pełnić wierną służbę na rzecz swego kraju. Człowiek został nieświadomie przywiedziony przed oblicze króla diabłów, a ten bez wahania przypisał sobie wszystkie zasługi (to znaczy zasługi należne Bogu za to, że dzierży w swym ręku całą ludzkość). Ani przez chwilę nie miał poczucia wstydu. Poza tym, bezczelnie pochwycił lud Boży i zaciągnął go z powrotem do swego domu, gdzie sam wskoczył jak mysz na stół i kazał człowiekowi wielbić siebie jako Boga. Taki z niego desperat! Wykrzykuje przy tym takie skandaliczne i szokujące rzeczy: „Na świecie nie ma kogoś takiego jak Bóg. Wiatr powstaje z przemian dokonujących się zgodnie z prawami natury; deszcz przychodzi wtedy, gdy para wodna, napotkawszy niską temperaturę, gęstnieje, tworząc krople, które spadają na ziemię; trzęsienie ziemi jest drżeniem powierzchni ziemi spowodowanym zmianami geologicznymi; susza spowodowana jest suchością powietrza, którego przyczyną jest rozpad nukleonów na powierzchni słońca. Są to zjawiska naturalne. Gdzie w tym wszystkim jest zrządzenie Boże?”. Są także i tacy, którzy wykrzykują nawet takie oto deklaracje, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane: „Człowiek w zamierzchłej przeszłości wyewoluował od małpy, a dzisiejszy świat rozwinął się z całego szeregu pierwotnych społeczeństw, których dzieje rozpoczęły się mniej więcej eon temu. To, czy dany kraj rozwija się, czy upada, leży wyłącznie w rękach jego ludu”. W dalszej perspektywie król diabłów każe człowiekowi powiesić siebie na ścianie lub umieścić na stole, by tam oddawano mu hołd i składano mu ofiary. Choć wykrzykuje: „Nie ma Boga”, sam zarazem ustanawia siebie Bogiem, bezceremonialnie wypychając Boga poza granice ziemi, samemu zajmując Jego miejsce i pełniąc rolę króla diabłów. Zupełnie postradał rozum! Nic, tylko go nienawidzić. Wydaje się, że Bóg i on są zaprzysięgłymi wrogami i że Bóg oraz król diabłów nie mogą ze sobą współistnieć. Król diabłów knuje, jak wypędzić Boga, samemu swobodnie hasając, poza zasięgiem prawa2. Taki właśnie z niego król diabłów! Jak można tolerować jego istnienie? Nie spocznie, dopóki nie zakłóci dzieła Bożego i nie obróci go w żałosną ruinę3, jakby chciał sprzeciwiać się Bogu aż do samego gorzkiego końca – aż do chwili, gdy ryba zdechnie albo zerwie się sieć – rozmyślnie stając naprzeciw Bogu i coraz bardziej podkradając się do Niego. Jako że wstrętna twarz króla diabłów już dawno temu została zupełnie zdemaskowana, jest teraz posiniaczona i obita4 i stanowi żałosny widok, a mimo tego nie ustaje on w swej nienawiści do Boga. Tak, jakby tylko pożerając Go jednym haustem był w stanie uśmierzyć spętaną w swoim sercu nienawiść. Jakże możemy tolerować króla diabłów, tego nieprzyjaciela Boga! Jedynie jego zlikwidowanie i całkowite wytępienie sprawi, że spełni się pragnienie naszego życia. Jak można pozwolić, by dalej się panoszył? Zdeprawował człowieka do tego stopnia, że ten nie zna słońca niebios i stał się otępiały i pozbawiony uczuć. Człowiek utracił zwykły ludzki rozum. Czemu nie poświęcić całej naszej istoty, aby zniszczyć i wypalić króla diabłów, by pozbyć się wszelkich zmartwień o przyszłość i pozwolić dziełu Bożemu wcześniej osiągnąć bezprecedensowy splendor? Ta banda drani przyszła do świata ludzi i wprawiła go w stan niespokojnego wrzenia. Przywiodła wszystkich ludzi na skraj przepaści, skrycie planując zepchnięcie ich w dół, by móc potem pożreć ich roztrzaskane na kawałki zwłoki. Ma próżną nadzieję zniweczyć Boży plan i rozpocząć rozgrywkę z Bogiem, stawiając wszystko na jedną kartę5. Nie jest to wcale łatwe! Przecież dla króla diabłów, który jest winny najbardziej ohydnych zbrodni, przygotowano już krzyż. Miejsce Boga nie jest już na krzyżu, więc odrzucił go na bok, pozostawiając go diabłu. Bóg już dawno wyszedł z tej walki zwycięsko i nie odczuwa już żalu z powodu grzechów ludzkości, lecz pragnie zbawić cały rodzaj ludzki.

(Dzieło i wejście (7), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Przypisy:

1. Określenie „niebiodegradowalne” ma tu wydźwięk satyryczny i oznacza, że ludzka wiedza, kultura i poglądy na kwestie duchowości zanadto skostniały.

2. Fraza „swobodnie hasając, poza zasięgiem prawa”, sugeruje, że diabeł wpada w szał i dostaje amoku.

3. Określenie „żałosna ruina” odnosi się do tego, jak trudny do zniesienia jest widok gwałtownego zachowania diabła.

4. Określenia „posiniaczona i obita” odnoszą się do brzydkiego oblicza króla diabłów.

5. „Stawiać wszystko na jedną kartę” znaczy tyle, co stawiać wszystkie swoje pieniądze w jednym zakładzie, licząc, że w ostatecznie się wygra. Jest to metafora złowrogich i nikczemnych knowań diabła, a wyrażenie to ma w tym miejscu szyderczy wydźwięk.

a. Czteroksiąg i Pięcioksiąg konfucjański stanowią wykładnię konfucjanizmu w Chinach.


Słowo Boże na każdy dzień  fragment 311

Z góry na dół i od początku do końca szatan zakłóca dzieło Boże i sprzeciwia się Bogu swym postępowaniem. Cała ta gadanina o „pradawnym dziedzictwie kulturowym”, cennej „znajomości starożytnej kultury”, „naukach taoizmu i konfucjanizmu” oraz „konfucjańskich klasykach i rytuałach feudalnych” zaprowadziła człowieka do piekła. Nigdzie nie widać zaawansowanej współczesnej wiedzy i technologii ani rozwiniętego przemysłu, rolnictwa i biznesu. Zamiast tego król diabłów podkreśla jedynie znaczenie feudalnych rytuałów rozpropagowanych przez pradawne „małpy”, by celowo zakłócić, zwalczać i zniweczyć dzieło Boże. Nie tylko nęka wciąż człowieka aż po dziś dzień, ale chce wręcz połknąć1 go w całości. Przekazywanie moralnych i etycznych nauk feudalizmu oraz wiedzy o starożytnej kulturze dawno już skaziło ludzkość, przemieniając jej przedstawicieli w małe lub wielkie diabły. Niewielu jest takich, którzy chętnie przyjęliby Boga i z radością powitali Jego przyjście. Na obliczu całej ludzkości widnieją mordercze zamiary, a w każdym zakątku świata powietrze przepełnione jest tchnieniem śmierci. Ludzie starają się wyrzucić Boga z tej krainy; z nożami i mieczami w ręku stają w bitewnym szyku, by Go „unicestwić”. W całej tej diabelskiej krainie, gdzie człowiekowi mówi się wciąż, że nie ma Boga, szerzy się bożki, a powietrze ponad głowami przenika przyprawiająca o mdłości woń palonego papieru i kadzidła, tak gęsta, że aż dusi. Tak bardzo przypomina ona zapach szlamu, który unosi się w powietrzu, gdy jadowity wąż wije się i skręca, że aż trudno powstrzymać wymioty. Oprócz tego do uszu dochodzi ledwie słyszalny dźwięk złych demonów monotonnym głosem recytujących Pismo, dźwięk zdający się dochodzić z odległego miejsca w piekle, tak otchłannego, że nie sposób nie poczuć dreszczy. W całej tej krainie rozrzucone są bożki we wszystkich kolorach tęczy, co przemienia ją w świat zmysłowych rozkoszy, podczas gdy król diabłów wciąż śmieje się złowieszczo, jakby jego nikczemna intryga się powiodła. Tymczasem człowiek pozostaje na to zupełnie niepomny i nawet nie przypuszcza, że diabeł zdeprawował go już do tego stopnia, że stał się nieczuły na wszystko i zwiesza głowę na znak tego, że czuje się pokonany. Diabeł pragnie jednym śmiertelnym ciosem zmieść z powierzchni ziemi wszystko, co dotyczy Boga i raz jeszcze Go znieważyć i zamordować, a przy tym zdecydowany jest rozerwać na strzępy i zniweczyć Jego dzieło. Jak mógłby pozwolić, by Bóg miał równy mu status? Jak może tolerować Boga „wtrącającego się” w jego dzieło pośród ludzi na ziemi? Jak może pozwolić, by Bóg zdemaskował jego ohydną twarz? Jak może pozwolić Bogu zakłócać swe dzieło? Jakże ten diabeł, trzęsąc się z wściekłości, mógłby pozwolić Bogu przejąć kontrolę nad jego cesarskim dworem na ziemi? Jak mógłby dobrowolnie skłonić się przed Jego większą mocą? Jego ohydne oblicze zostało ujawnione takie, jakie jest, stąd nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, a naprawdę niełatwo o tym mówić. Czyż nie jest to jego istota? Mając szpetną duszę nadal wierzy, że jest niewiarygodnie piękny. Oto gang wspólników zbrodni!2 Zstępują oni do krainy śmiertelników, by folgować swym zachciankom i robić zamieszanie, wywołując przy tym tak wielki zamęt, że świat staje się miejscem zmiennym i pozbawionym stałości, zaś serce człowieka wypełnia panika oraz niepokój. Igrają sobie z człowiekiem do tego stopnia, że zaczął on z wyglądu przypominać nieludzką bestię z bezkresnych pól, szpetną ponad wszelką miarę, która zatraciła już ostatnie pozostałości świętego człowieka Bożego, którym pierwotnie była. Ponadto pragną nawet przejąć zwierzchnią władzę na ziemi. Tak bardzo utrudniają dzieło Boże, że ledwie może ono posuwać się naprzód cal po calu i odgradzają od niego człowieka niczym ściany z miedzi i stali. Popełniwszy tak wiele ciężkich grzechów i spowodowawszy tak wiele nieszczęść, czyżby nadal spodziewali się czegoś innego niż karcenia? Demony i złe duchy przez pewien czas szalały na ziemi i tak ściśle odgrodziły od człowieka zarówno wolę Boga, jak i Jego żmudny wysiłek, że stały się one nieprzeniknione dla ludzi. Zaprawdę, jest to grzech śmiertelny! Jak Bóg miałby się nie niepokoić? Jak miałby nie być rozgniewany? Demony i złe duchy poważnie utrudniły dzieło Boże i stawiają mu opór. Ależ są nieposłuszne! Nawet te demony, duże i małe, zachowują się jak szakale stąpające w ślady lwa i podążają za nurtem zła, wszczynając po drodze rozruchy i niepokoje. Znając prawdę, ci synowie buntu rozmyślnie się jej sprzeciwiają. Jest tak, jakby teraz, gdy ich król piekła wstąpił na królewski tron, stali się bezczelnie zadowoleni z siebie, traktując wszystkich innych z pogardą. Jak wielu spośród nich szuka prawdy i podąża za sprawiedliwością? Wszyscy są zwierzętami, nie lepszymi od świń i psów, ciągnących za sobą rój cuchnących much, kiwając głowami w błogim samozadowoleniu i wzbudzając najprzeróżniejsze niepokoje3 pośród sterty gnoju. Wierzą, że ich król piekła jest najwyższym spośród wszystkich królów, nie zdając sobie sprawy z tego, że oni sami nie są niczym więcej, jak tylko cuchnącymi muchami. Pomimo tego wykorzystują jednak moc świń i psów, które mają za rodziców, by zaprzeczać istnieniu Boga. Jako maleńkie muszki wierzą, że ich rodzice są tak wielcy, jak płetwale błękitne4. Nie zdają sobie sprawy, że, choć same są malutkie, ich rodzicami są plugawe świnie i psy, kilkaset milionów razy od nich większe? Nieświadome swej własnej pospolitości, zdają się na smród zgnilizny, roztaczany przez te świnie i psy, i zaczynają szaleć, łudząc się, że spłodzą nowe pokolenia, niepomne na poczucie wstydu! Z zielonymi skrzydłami na swych plecach (odnosi się to do ich twierdzeń, że wierzą w Boga), zapatrzone są w siebie i chełpią się wszędzie swym pięknem i powabem, skrycie zrzucając na człowieka nieczystości ze swych własnych ciał. Ponadto są z siebie ogromnie zadowolone, jak gdyby para skrzydeł w kolorach tęczy mogła ukryć ich nieczystości, i w ten sposób uwłaczają istnieniu prawdziwego Boga (odnosi się to do tego, co dzieje się za kulisami w religijnym świecie). Skąd człowiek miałby wiedzieć, że – choć skrzydła muchy mogą być zachwycająco piękne – sama mucha jest ostatecznie tylko maleńkim stworzeniem, z brzuchem pełnym brudu i ciałem pokrytym zarazkami. Mocą świń i psów, które mają za rodziców, muchy te szaleją w całej krainie, niepohamowane w swej zajadłości (odnosi się to do tego, jak hierarchowie religijni, którzy prześladują Boga, polegają na silnym wsparciu ze strony władz państwowych, aby buntować się przeciwko prawdziwemu Bogu i prawdzie). Jest tak, jak gdyby duchy żydowskich faryzeuszy powróciły wraz z Bogiem do narodu wielkiego, czerwonego smoka, z powrotem do swego dawnego gniazda. Rozpoczęły kolejną turę prześladowań, podejmując na nowo swe dzieło sprzed kilku tysięcy lat. Ta grupa degeneratów ostatecznie z pewnością zginie na ziemi! Zdaje się, że po kilku tysiącach lat duchy nieczyste stały się jeszcze bardziej przebiegłe i szczwane. Rozmyślają o sposobach na to, by skrycie podważyć dzieło Boże. Mając na podorędziu sztuczek i forteli bez liku, pragną ponownie odegrać w swej ojczyźnie tragedię sprzed kilku tysięcy lat, dręcząc przy tym Boga tak straszliwie, że omal nie wydaje On krzyku. Z trudem powstrzymuje się przed powrotem do trzeciego nieba, aby ich unicestwić. Aby człowiek kochał Boga, musi pojąć Jego wolę oraz poznać Jego radości i smutki, jak również zrozumieć, do czego Bóg czuje odrazę. Jeszcze bardziej przyspieszy to wkroczenie człowieka w życie. Im szybsze wejście człowieka, tym szybciej wypełni się wola Boża i tym wyraźniej człowiek będzie umiał przejrzeć króla diabłów i tym bardziej zbliży się do Boga, aby Boże pragnienie mogło zostać spełnione.

(Dzieło i wejście (7), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Przypisy:

1. Słowo „połknąć” odnosi się do występnego zachowania króla diabłów, który porywa ludzi w całości.

2. „Wspólnicy zbrodni” podobni są do „bandy opryszków”.

3. Fraza „wzbudzać najprzeróżniejsze niepokoje” odnosi się do tego, jak ludzie o demonicznej naturze wpadają w szał, utrudniając dzieło Boże i sprzeciwiając się mu.

4. „Płetwale błękitne” mają tutaj szyderczy wydźwięk i są metaforą tego, że muchy są tak maleńkie, iż świnie i psy wydają im się tak duże jak wieloryby.


Słowo Boże na każdy dzień  fragment 312

Od tysięcy lat jest to kraina plugastwa. Jest nieznośnie brudna i pełna nędzy, na każdym kroku srożą się w niej duchy, które oszukują i zwodzą, rzucają bezpodstawne oskarżenia1, są bezlitosne i złośliwe, depcząc to wymarłe miasto i pozostawiając je zasłane martwymi ciałami; odór rozkładu spowija tę krainę i przenika powietrze, a jest ona silnie strzeżona2. Któż zdoła dojrzeć świat, poza niebem? Diabeł mocno dzierży całe ciało człowieka, zasłania mu oczy i szczelnie zamyka jego usta. Król diabłów szaleje od kilku tysięcy lat aż do dzisiaj, pilnie strzegąc tego wymarłego miasta, jakby był to niedostępny pałac demonów; tymczasem ta wataha psów obronnych wpatruje się gniewnymi oczyma, głęboko przestraszona, że Bóg znienacka zmiecie je wszystkie z powierzchni ziemi, pozbawiając je miejsca, gdzie mogłyby cieszyć się szczęściem i spokojem. Jak ludzie z wymarłego miasta takiego jak to mogli kiedykolwiek ujrzeć Boga? Czy cieszyli się kiedykolwiek serdecznością i urokiem Boga? Jakie mają uznanie dla spraw ludzkiego świata? Któż z nich potrafi zrozumieć żarliwą wolę Boga? Nic więc dziwnego, że Bóg wcielony pozostaje całkowicie ukryty. W społeczeństwie tak mrocznym jak to, w którym demony są bezlitosne i okrutne, jakże król diabłów, który zabija ludzi w mgnieniu oka, mógłby tolerować istnienie Boga, który jest wspaniały, życzliwy, a także święty? Jak mógłby oklaskiwać i przyjmować wiwatami przybycie Boga? Ci przeklęci pachołkowie! Za życzliwość odpłacają nienawiścią, już dawno temu zaczęli traktować Boga jak wroga, obrzucają Go obelgami, są skrajnie okrutni, nie mają najmniejszego szacunku dla Boga, grabią i łupią, zatracili resztki sumienia i postępują zupełnie wbrew sumieniu, niewinnego zaś kuszą, aż zupełnie straci rozum. Przodkowie starożytnych? Umiłowani przywódcy? Wszyscy oni sprzeciwiają się Bogu! Ich ingerencje sprawiły, że cała kraina pod niebem pogrążyła się w ciemności i chaosie! Wolność religijna? Uzasadnione prawa i interesy obywateli? Wszystko to sztuczki mające ukryć grzech! Któż ochoczo przyjął dzieło Boże? Kto oddał dlań swoje życie lub przelewał krew? Przez kolejne pokolenia, od rodziców po dzieci, zniewolony człowiek bezceremonialnie zniewalał Boga – jakże miałoby to nie wzbudzić Jego gniewu? W ludzkim sercu skupiają się tysiące lat nienawiści i, wypisane są na nim milenia grzechu – jakże miałoby to nie wzbudzać odrazy? Pomścij Boga, zupełnie zduś Jego wroga, nie pozwól mu już dłużej się srożyć i więcej nie dozwól, by rządził jak tyran! Nadszedł już czas: człowiek już dawno temu zebrał całą swą siłę, poświęcił wszystkie wysiłki i zapłacił każdą cenę, by zerwać odrażającą twarz tego demona i pozwolić ludziom, którzy są zaślepieni i znoszą wszelkiego rodzaju cierpienia i trudności, wznieść się nad swój ból i odwrócić się od tego nikczemnego, starego diabła. Czemu stawiać przed Bożym dziełem taką nieprzebytą przeszkodę? Po cóż stosować różne sztuczki, aby zwodzić lud Boży? Gdzie jest prawdziwa wolność oraz uzasadnione prawa i interesy? Gdzie uczciwość? Gdzie pociecha? Gdzie serdeczność? Czemu używać zwodniczych intryg, by oszukać lud Boży? Czemu używać siły, by zatuszować przyjście Boga? Dlaczego nie pozwolić Bogu, by swobodnie przemierzał ziemię, którą stworzył? Dlaczego prześladować Boga, że aż nie będzie miał miejsca, gdzie by mógł głowę złożyć? Gdzież podziała się serdeczność pomiędzy ludźmi? Gdzie powitanie? Czemuż wywoływać w Bogu tak rozpaczliwą tęsknotę? Po co sprawiać, by Bóg raz za razem nawoływał? Czemu zmuszać Go do tego, by martwił się o swego umiłowanego Syna? Czemu w tym ponurym społeczeństwie jego żałosne stróżujące psy nie pozwalają Bogu swobodnie poruszać się po świecie, który On stworzył? Dlaczego człowiek, żyjący pośród bólu i cierpienia, niczego nie rozumie? Ze względu na was Bóg znosi wielką udrękę, z wielkim bólem obdarzył was swoim umiłowanym Synem, Jego ciałem i krwią – dlaczego zatem wciąż udajecie, że tego nie widzicie? Na oczach wszystkich odrzucacie przyjście Boga i Jego przyjaźń. Czemu jesteście tak dalece pozbawieni sumienia? Chcecie znosić niesprawiedliwości w mrocznym społeczeństwie, takim jak to? Dlaczego, zamiast napełniać swe brzuchy tysiącleciami wrogości, napychacie się „gównem” króla diabłów?

(Dzieło i wejście (8), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Przypisy:

1. Fraza „rzucając bezpodstawne oskarżenia” odnosi się do metod, którymi diabeł krzywdzi ludzi.

2. Określenie „silnie strzeżona” wskazuje, że metody, którymi diabeł nęka ludzi są szczególnie bezwzględne i trzymają ludzi w ryzach tak ściśle, że nie mają oni miejsca na żaden ruch.


Słowo Boże na każdy dzień  fragment 313

Gdyby ludzie naprawdę jasno widzieli właściwą ścieżkę człowieczego życia, a także cel Bożego zarządzania rodzajem ludzkim, nie hołubiliby w sercu swojej indywidualnej przyszłości i przeznaczenia jak skarbu. Nie byliby już wtedy zainteresowani służeniem swoim rodzicom, którzy są gorsi niż świnie i psy. Czy przyszłość i przeznaczenie człowieka nie są właśnie tym, co obecnie nazywa się „rodzicami” Piotra? Są jak ludzkie ciało i krew. Ale jakie będzie przeznaczenie i przyszłość ciała? Czy ma ono ujrzeć Boga jeszcze za życia, czy też dusza spotka się z Nim dopiero po śmierci? Czy ciało skończy jutro w wielkim piecu udręki, czy spłonie w ogniu? Czy pytania takie jak te – o to, czy ludzkie ciało przetrwa nieszczęścia, czy będzie cierpieć – nie są najpoważniejszą kwestią zaprzątającą umysł każdego, kto należy do obecnego nurtu, a przy tym posiada umysł i zdrowy rozsądek? (Cierpienie odnosi się tu do otrzymywania błogosławieństw; oznacza to, że przyszłe próby są korzystne dla przeznaczenia człowieka. Nieszczęście oznacza niezdolność do zachowania niewzruszonej postawy lub bycie oszukanym albo też, że ktoś natrafi na niefortunne okoliczności i straci życie w katastrofie oraz że jego dusza nie ma właściwego przeznaczenia). Chociaż istoty ludzkie obdarzone są zdrowym rozsądkiem, być może to, co myślą, nie do końca zgadza się z tym, w co ich rozsądek powinien być wyposażony. Dzieje się tak, ponieważ wszyscy oni są dość mocno zdezorientowani i ślepo podążają za różnymi rzeczami. Wszyscy powinni dokładnie zrozumieć, w co mają wkroczyć, a zwłaszcza pojąć, w co należy wejść w czasie ucisku (to znaczy podczas oczyszczania w piecu), a także w co powinni być wyposażeni podczas prób ognia. Nie służcie przez cały czas swoim rodzicom (czyli ciału), którzy są jak świnie i psy, jeszcze gorsi niż mrówki i robactwo. Po co się tym zadręczać, wciąż to roztrząsać i zaprzątać sobie głowę? Ciało nie należy do ciebie, ale jest w rękach Boga, który nie tylko ma władzę nad tobą, ale także rozkazuje szatanowi. (Oznacza to, że ciało pierwotnie należy do szatana. Ponieważ szatan również jest w rękach Boga, można to sformułować tylko w ten sposób. Słowa tak wyrażone brzmią bardziej przekonująco; sugerują, że ludzie nie pozostają całkowicie we władzy szatana, ale są w rękach Boga). Żyjesz w udręce ciała, ale czy to ciało należy do ciebie? Czy pozostaje pod twoją kontrolą? Po co zaprzątać sobie tym głowę? Po co się trudzić obsesyjnym błaganiem Boga o swoje zgniłe ciało, które już dawno zostało potępione, przeklęte i skalane przez nieczyste duchy? W jakim celu trzymać przez cały czas towarzyszy szatana tak blisko serca? Czy nie martwisz się, że ciało może zrujnować twoją faktyczną przyszłość, twoje wspaniałe nadzieje i prawdziwe przeznaczenie twojego życia?

(Cel zarządzania rodzajem ludzkim, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 314

To, co zdołaliście dzisiaj zrozumieć, przewyższa wszystko to, co zdołała w dotychczasowych dziejach pojąć jakakolwiek osoba, która nie została udoskonalona. Czy to wasza wiedza o próbach, czy wiara w Boga, wszystko to przewyższa wiedzę czy wiarę jakiegokolwiek człowieka wierzącego. Rzeczy, które rozumiecie, są tym, co poznajecie, zanim poddani zostaniecie próbie środowiska, jednak wasza rzeczywista postawa jest z nimi zupełnie niezgodna. Wasza wiedza przewyższa to, co wprowadzacie w życie. Mówicie, że ludzie wierzący w Boga winni Go kochać i nie powinni zabiegać o błogosławieństwa, lecz o to, by wypełniać wolę Bożą, ale to, co przejawiacie w życiu, jest bardzo dalekie od tych deklaracji i zostało w znacznym stopniu skażone. Większość ludzi wierzy w Boga ze względu na spokój i inne korzyści. Jeśli nie przynosi ci to korzyści, nie wierzysz w Boga, a jeśli nie możesz otrzymać Bożych łask, zaczynasz się dąsać. Jakże więc twoja prawdziwa postawa mogłaby wyglądać tak, jak to właśnie opisałeś? Nawet gdy dochodzi do nieuniknionych zdarzeń w rodzinie, takich jak choroba dziecka, hospitalizacja kogoś bliskiego, nieurodzaj czy szykanowanie ze strony członków rodziny, już te nierzadkie, wręcz codzienne zdarzenia cię przerastają. Wpadasz wtedy w panikę i nie wiesz, co robić – i najczęściej narzekasz na Boga. Skarżysz się, że Boże słowa cię zwiodły, a Boże dzieło zadrwiło sobie z ciebie. Czy nie miewacie takich myśli? Sądzisz, że takie rzeczy rzadko zdarzają się wśród was? Każdego dnia żyjecie pośród takich zdarzeń. W ogóle nie zastanawiacie się nad tym, czy wasza wiara w Boga zwieńczona jest powodzeniem ani nad tym, jak wypełnić wolę Bożą. Wasza prawdziwa postawa jest zanadto niedojrzała, lichsza niż u wyklutego właśnie pisklęcia. Kiedy rodzinny interes traci przychody, skarżycie się na Boga; kiedy znajdziecie się w jakimś środowisku pozbawieni Bożej ochrony, nadal na Niego narzekacie; skarżycie się nawet wtedy, gdy zdechnie wam kurczak albo zachoruje stara krowa w oborze. Narzekacie, kiedy jest pora, aby wasz syn się ożenił, ale rodzina nie ma dość pieniędzy; chcesz podjąć gości, ale cię na to nie stać i wtedy również narzekasz. Skargi płyną nieprzerwanym strumieniem z twoich ust, a ty czasami z tego powodu nie uczestniczysz w zgromadzeniach, nie jesz ani nie pijesz Bożych słów i nieraz na długi czas popadasz w zniechęcenie. Nic z tego, co cię dzisiaj spotyka, nie ma żadnego związku z twoimi perspektywami czy też losem. Rzeczy te działyby się również wtedy, gdybyś nie wierzył w Boga, a jednak dzisiaj zrzucasz na Niego odpowiedzialność za wszystko i uparcie powtarzasz, że Bóg cię odrzucił. A co z twoją wiarą w Boga? Czy prawdziwie ofiarowałeś Mu swoje życie? Gdybyście zostali poddani tym samym próbom, co Hiob, nikt spośród was, którzy dziś podążacie za Bogiem, nie byłby w stanie wytrwać i wszyscy byście upadli. Między wami a Hiobem jest po prostu prawdziwa przepaść. Dzisiaj, gdyby skonfiskowano wam połowę majątku, mielibyście czelność zaprzeczać istnieniu Boga; gdyby odebrano wam syna lub córkę, biegalibyście po ulicach, wykrzykując, że was skrzywdzono; gdyby twoje jedyne źródło utrzymania wyschło, usiłowałbyś dyskutować o tym z Bogiem; pytałbyś, dlaczego na początku mówiłem tak wiele słów, aby cię wystraszyć. W takich momentach nie cofnęlibyście się przed niczym. Dowodzi to, że w ogóle nie zyskaliście prawdziwego zrozumienia i nie macie prawdziwej postawy. Zatem wasze próby to dla was za dużo, ponieważ wiecie zbyt wiele, a jednak to, co naprawdę rozumiecie, nie stanowi nawet jednej tysięcznej tego, czego jesteście świadomi. Nie poprzestawaj na samym tylko rozumieniu i wiedzy; lepiej przekonaj się, jak dużo potrafisz rzeczywiście wprowadzić w życie, jak dużo oświecenia i iluminacji Ducha Świętego przysporzyła ci twoja własna ciężka praca i w jak wielu spośród swoich praktyk realizowałeś własne postanowienia. Powinieneś poważnie traktować swoją postawę i swoją praktykę. W swojej wierze w Boga nie powinieneś po prostu zachowywać pozorów ze względu na kogokolwiek – to, czy w ostatecznym rozrachunku uda ci się zyskać prawdę i życie, zależy od tego, czy i jak będziesz do tego dążył.

(Praktyka (3), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 315

Niektórzy z nich pięknie się przystrajają, dbając jednak tylko o swój zewnętrzny wygląd: siostry stroją się ślicznie niczym kwiaty, a bracia noszą się jak książęta lub bogaci, młodzi modnisie. Dbają jedynie o sprawy zewnętrzne, takie jak to, co jedzą i w co się odziewają; w środku zaś są nadzy i puści i nie mają ani krzty wiedzy o Bogu. Jakież znaczenie może mieć takie życie? Są wreszcie i tacy, którzy odziani są niczym ubodzy żebracy – naprawdę wyglądają jak niewolnicy z Azji Wschodniej! Czyż rzeczywiście nie pojmujecie, czego od was wymagam? Porozmawiajcie o tym we własnym gronie: co w gruncie rzeczy zyskaliście? Wierzycie w Boga przez wszystkie te lata, i oto wszystko, co wam z tego przyszło. Nie czujecie się zażenowani? Nie wstyd wam? Przez cały ten czas podążaliście drogą prawdy, lecz dziś wasza postawa nie dorównuje nawet postawie wróbla! Spójrzcie na młode damy, które są wśród was, śliczne jak z obrazka w swych ciuszkach i makijażu, porównujące się jedna do drugiej. A cóż takiego porównują? Swoją przyjemność? Swoje wymagania od życia? Czyż sądzicie, że przyszedłem tutaj, by wynajmować modelki? Nie macie za grosz wstydu! Co się stało z waszym życiem? Czyż tym, za czym podążacie, nie są jedynie wasze wygórowane pragnienia? Myślisz, że jesteś taka piękna, lecz choćbyś nawet przystroiła się w wytworne fatałaszki, to czyż tak naprawdę nie jesteś jedynie nędznym robakiem, zrodzonym na kupie gnoju? Dziś masz szczęście cieszyć się tymi niebiańskimi błogosławieństwami nie z uwagi na swą śliczną buzię, tylko dlatego, że Bóg czyni wyjątek, dźwigając cię z upadku. Czy zatem wciąż jest dla ciebie niejasne, skąd się wzięłaś? Gdy mowa jest o życiu, zamykasz usta i nie mówisz nic, milcząc jak posąg, a mimo to masz czelność stroić się jak lalka! Wciąż masz ochotę nakładać na twarz róż i puder! A teraz spójrzcie na modnisiów, którzy są wśród was, rozwydrzonych i rozkapryszonych mężczyzn, całymi dniami włóczących się bez celu z nonszalancką miną. Czy tak właśnie winien zachowywać się człowiek? Czym wy wszyscy – zarówno kobiety, jak i mężczyźni – zajmujecie się przez cały dzień? Czy wiecie, komu zawdzięczacie wasz pokarm? Spójrz na swe odzienie, spójrz, jakie plony zebrałeś w swych rękach i pogłaskaj się po brzuchu – jaką korzyść odniosłeś za cenę potu i krwi, którą płaciłeś przez wszystkie te lata swej wiary w Boga? Ciągle myślisz o tym, by pójść pozwiedzać, albo przyozdobić swe cuchnące ciało – oto twoje bezwartościowe dążenia! Wymaga się od ciebie, abyś był normalnym człowiekiem, a ty nie jesteś teraz po prostu anormalny, lecz wręcz wykolejony. Jak ktoś taki może mieć czelność stawać przed Moim obliczem? Reprezentując sobą taki poziom człowieczeństwa, obnosząc się ze swymi wdziękami i wystawiając na pokaz swoje ciało, żyjąc cały czas w okowach cielesnych żądz, czyż nie jesteś potomkiem plugawych demonów i złych duchów? Nie dopuszczę do tego, by taki plugawy demon zbyt długo istniał! I nie wyobrażaj sobie, że nie wiem, co myślisz w głębi swego serca. Możesz ściśle kontrolować swoją żądzę i swoje ciało, lecz jakże Ja mógłbym nie znać twych najskrytszych myśli? Jakże mógłbym nie wiedzieć o wszystkim, czego pożądają twoje oczy? Czy wy, młode damy, nie stroicie się tak i nie dbacie o swą urodę, aby wystawiać na pokaz swe ciało? A po cóż wam ci mężczyźni? Czy naprawdę mogą ocalić was z morza niedoli? A jeśli chodzi o tych modnisiów pośród was, wszyscy stroicie się, by wydawać się ludźmi dystyngowanymi i pełnymi ogłady, ale czyż nie są to sztuczki zaprojektowane tak, by przyciągnąć uwagę na wasz zabójczy wygląd? Dla kogo to robicie? Po co wam te kobiety? Czyż nie są one przyczyną waszego grzechu? Kobiety i mężczyźni, wypowiedziałem do was wiele słów, lecz wy zastosowaliście się do zaledwie garstki spośród nich. Uszy wasze niedosłyszą, oczy zaszły wam mgłą, a serca macie tak twarde, że w waszych ciałach nie ma nic prócz żądzy tak wielkiej, że jesteście przez nią zniewoleni i nie potraficie wyrwać się z jej sideł. Któż w ogóle chce się zbliżyć do was, robaków wijących się w brudzie i plugastwie? Nie zapominajcie, że nie jesteście niczym więcej, jak tylko tymi, których podźwignąłem z kupy gnoju, i że początkowo nie posiadaliście zwykłego człowieczeństwa. Tym, czego od was wymagam, jest właśnie zwykłe człowieczeństwo, którego początkowo nie mieliście, nie zaś to, abyście obnosili się ze swoją żądzą lub popuszczali cugli swemu cuchnącemu ciału, szkolonemu przez diabła przez tak wiele lat. Kiedy tak się stroicie, czy nie boicie się, że dacie się jeszcze bardziej zniewolić? Czy nie wiecie, że wywodzicie się z grzechu? Czyż nie wiecie, że ciała wasze tak dalece przesycone są żądzą, że przesącza się ona nawet przez wasze odzienie, ujawniając, że jesteście nieznośnie wprost ohydnymi i plugawymi demonami? Czyż nie jest tak, że wiecie o tym lepiej niż ktokolwiek inny? Wasze serca, wasze oczy i wasze usta – czyż wszystkie one nie zostały zbrukane przez plugawe demony? Czyż te wasze części nie są splugawione? Czy myślisz, że dopóki nie przechodzisz do czynów, dopóty jesteś czysty, niewinny i święty? Myślisz, że przyodziewanie się w piękne stroje może ukryć wasze plugawe dusze? Nic z tych rzeczy! Radzę wam, abyście nabrali nieco realizmu: nie bądźcie nieuczciwi, nie ukrywajcie prawdy i nie puszcie się tak. Popisujecie się swą żądzą jeden przed drugim, ale wszystkim, co dostaniecie w zamian, jest wieczne cierpienie i okrutna chłosta! Po cóż wam puszczać do siebie oczka i wdawać się w romanse? Czy to jest właśnie miara waszej prawości, waszej uczciwości? Czuję wstręt do tych spośród was, którzy zajmują się gusłami i czarną magią; mierżą Mnie młodzi mężczyźni i kobiety, którzy kochają swoje ciało. Lepiej się pohamujcie, ponieważ teraz wymaga się od ciebie, abyś posiadał zwykłe człowieczeństwo, i nie wolno ci obnosić się ze swoją żądzą, lecz wy robicie to przy każdej nadarzającej się okazji, ponieważ wasze ciało jest nazbyt wybujałe, a wasza żądza zbyt wielka!

(Praktyka (7), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 316

To natomiast, czy wasze dążenie przynosi efekty, czy też nie, mierzy się na podstawie tego, co w danej chwili posiadacie. To właśnie tej miary używa się przy ustalaniu waszego wyniku. Oznacza to, że na wasz wynik składają się ofiary, jakie ponieśliście, i to, czego dokonaliście. Wasz wynik zostanie podany do wiadomości poprzez wasze dążenie, waszą wiarę, i to, co uczyniliście. Pośród was wszystkich jest wielu takich, dla których nie ma już nadziei na zbawienie, ponieważ dziś właśnie jest dzień, w którym ujawnione zostaną wyniki poszczególnych ludzi, a Ja nie pozwolę siać zamętu w Moim dziele. Nie wprowadzę więc w następny wiek tych, dla których nie ma już żadnej nadziei na zbawienie. Nadejdzie czas, kiedy dzieło Moje będzie ukończone. Nie będę pracował nad tymi cuchnącymi i pozbawionymi ducha zwłokami, których w ogóle nie sposób zbawić. Teraz są dni ostateczne ludzkiego zbawienia, a Ja nie będę wykonywał bezcelowej pracy. Nie pomstujcie przeciwko niebiosom i ziemi – nadchodzi bowiem koniec świata. Jest on nieuchronny. Sprawy zaszły już za daleko i jako istota ludzka nie możesz nic zrobić, aby zatrzymać bieg wypadków. Nie możesz zmienić go wedle własnego życzenia. Wczoraj nie chciałeś płacić żadnej ceny, aby dążyć do prawdy, i byłeś nielojalny. Dziś zaś nadszedł już czas i nie ma dla ciebie nadziei na zbawienie. A jutro zostaniesz odrzucony i nie będzie mowy o dodatkowym czasie na twoje zbawienie. Mimo iż mam miękkie serce i robię wszystko, co w Mojej mocy, aby cię zbawić, to jeśli sam nie będziesz dokładał starań ani myślał o swym losie, cóż to ma ze Mną wspólnego? Ci, którzy myślą tylko o swoim ciele i cieszą się wygodami; ci, którzy zdają się wierzyć, lecz tak naprawdę wcale nie wierzą; ci, którzy zajmują się gusłami i czarną magią; ci, którzy są wyuzdani, szmatławi i niechlujni; ci, którzy rozkradają ofiary złożone Jahwe i Jego majątek; ci, którzy lubują się w braniu łapówek; ci, którzy snują daremne sny o wstąpieniu do nieba; ci, którzy są aroganccy i zarozumiali, którzy uganiają się tylko za sławą i korzyściami; ci, którzy szerzą zuchwałe słowa; ci, którzy bluźnią przeciwko Bogu samemu, wciąż tylko osądzają Go i rzucają oszczerstwa przeciwko Niemu; ci, którzy tworzą kliki, dążą do niezależności i wynoszą samych siebie ponad Boga; ci frywolni mężczyźni i kobiety, młodzi, starzy i będący w średnim wieku, którzy usidleni są przez rozpustę; ci, którzy cieszą się sławą i korzyściami i zabiegają o pozycję pośród ludzi; ci nieokazujący skruchy ludzie schwytani w sidła grzechu – czyż oni wszyscy nie są pozbawieni nadziei na zbawienie? Rozwiązłość, skłonność do grzechu, gusła, czarna magia, bezbożność i zuchwałe słowa rozpleniły się straszliwie pomiędzy ludźmi; prawda zaś i słowa życia są pośród was deptane i tratowane, a święty język – plugawiony. Wy, poganie, umorusani w brudzie i nieposłuszeństwie! Jaki będzie wasz ostateczny wynik? Jakże ci, którzy miłują ciało, dopuszczają się czarnoksięstwa nad ciałem i usidleni są przez grzech rozwiązłości, mają w ogóle czelność nadal żyć?! Czy nie wiesz, że ludzie tacy jak wy są robakami, dla których nie ma nadziei na zbawienie? Co daje wam prawo czegokolwiek się domagać? Jak do tej pory nie zaszła najmniejsza nawet zmiana w tych, którzy nie miłują prawdy i kochają tylko ciało. Jak tacy ludzie mają zostać zbawieni? Ci, którzy nie miłują drogi życia, nie wywyższają Boga i nie niosą o Nim świadectwa, którzy wciąż knują intrygi z myślą o własnej pozycji, którzy wychwalają samych siebie pod niebiosa – czyż oni wszyscy nie są wciąż tacy sami, aż po dziś dzień? Jakiż sens ma zbawianie takich ludzi? To, czy możesz zostać zbawiony, nie zależy od twego starszeństwa czy tego, jak wiele lat przepracowałeś, a tym bardziej od tego, jak wiele zebrałeś pochwał czy referencji. Zależy natomiast od tego, czy twoje dążenie przyniosło owoce. Powinieneś wiedzieć, że ci, którzy będą zbawieni, są „drzewami” przynoszącymi owoc, nie zaś tymi drzewami o obfitym listowiu i mnóstwie kwiecia, które mimo to owoców nie przynoszą. Nawet jeśli spędziłeś wiele lat, włócząc się po ulicach, jakież ma to znaczenie? Gdzie twoje świadectwo? Twój szacunek dla Boga jest znacznie mniejszy od twej miłości do samego siebie i twoich lubieżnych żądz. Czyż tego rodzaju osoba nie jest degeneratem? Jakże mogłaby być wzorem i przykładem zbawienia? Twoja natura jest niepoprawna, jesteś zanadto skory do buntu, i nie ma dla ciebie nadziei na zbawienie! Czyż tacy ludzie nie są tymi, którzy zostaną odrzuceni? Czyż chwila ukończenia Mojego dzieła nie będzie zarazem oznaczała tego, że nadszedł twój ostatni dzień? Wykonałem pośród was tak wiele pracy i wypowiedziałem tak wiele słów – jak wiele z tego rzeczywiście doszło do waszych uszu? Jak wielu z nich byliście kiedykolwiek posłuszni? Kiedy dzieło Moje dobiegnie końca, będzie to czas, kiedy przestaniecie Mi się sprzeciwiać, przestaniecie przeciwko Mnie powstawać. Gdy wykonuję swe dzieło, nieustannie występujecie przeciwko Mnie i nigdy nie stosujecie się do Moich słów. Ja wypełniam Moje dzieło, a ty wykonujesz swoje „dzieło”, budując swoje własne, małe królestwo. Nie jesteście niczym innym, jak tylko watahą lisów i psów, przeciwstawiających Mi się we wszystkim! Nieustannie próbujecie sprawić, by ci, którzy oferują wam całą swoją miłość, znaleźli się w waszych objęciach – gdzież jest wasz szacunek? Wszystko, co robicie, pełne jest fałszu i zakłamania! Nie macie za grosz posłuszeństwa czy szacunku, a wszystko, co robicie, jest oszukańcze i bluźniercze! Czyż tacy ludzie mogą zostać zbawieni? Niemoralni i lubieżni mężczyźni ciągle chcą dla własnej rozkoszy wabić do siebie kokietki i wszetecznice. Z pewnością nie zechcę zbawić takich seksualnie rozwiązłych demonów. Nienawidzę was, plugawe demony, a wasza rozwiązłość i kokieteria sprawią, że zostaniecie wtrąceni do piekła. Co macie do powiedzenia na swoją obronę? Wy, plugawe demony i złe duchy, jesteście odpychający! Jesteście odrażający! Jak taka hołota mogłaby zostać zbawiona? Czy tych, którzy usidleni są przez grzech, można mimo to zbawić? Dziś Moja prawda, droga i życie was nie pociągają; wabi was za to grzech, wabią was pieniądze, pozycja, sława i zysk oraz cielesne rozkosze, uroda mężczyzn i powab kobiet. Cóż czyni was godnymi tego, by wejść do Mojego królestwa? Obraz wasz jest wszak wspanialszy od obrazu Boga, wasz status wyższy od Jego statusu, nie mówiąc już o waszym prestiżu pośród ludzi – staliście się idolami, których ludzie czczą. Czyż sam nie stałeś się archaniołem? Kiedy ujawnione zostaną wyniki ludzi – a będzie to zarazem wtedy, gdy dzieło zbawienia będzie zbliżać się do końca – wielu spośród was będzie trupami bez nadziei na zbawienie i będziecie musieli zostać odrzuceni. W czasie trwania dzieła zbawienia jestem dobry i uprzejmy dla wszystkich ludzi. Kiedy jednak dzieło to dobiegnie końca, ujawnione zostaną wyniki różnych rodzajów ludzi, a w owym czasie nie będę dłużej dobry i uprzejmy, gdyż wyniki ludzi będą już ujawnione, a każdy człowiek przypisany zostanie stosownie do rodzaju i nie będzie już sensu dalej wykonywać dzieła zbawienia, gdyż wiek zbawienia już przeminie; przeminąwszy zaś, więcej nie powróci.

(Praktyka (7), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 317

Człowiek od zawsze żył pod osłoną wpływu ciemności, pozostając w niewoli wpływu szatana, bez możliwości ucieczki, a jego usposobienie, poddane oddziaływaniu szatana, staje się coraz bardziej zepsute. Można rzec, że człowiek zawsze był obarczony tym zepsutym szatańskim usposobieniem i nie jest w stanie prawdziwie kochać Boga. Tak więc, jeśli człowiek pragnie kochać Boga, musi wyzbyć się własnej obłudy, własnej ważności, arogancji, zarozumiałości i tym podobnych cech, które bez wyjątku cechują usposobienie szatana. Jeśli tego nie uczyni, jego miłość będzie miłością nieczystą, szatańską miłością, która absolutnie nie może zyskać aprobaty Boga. Bez bezpośredniego doskonalenia, rozprawiania się, złamania, przycinania, dyscyplinowania, karcenia czy oczyszczania przez Ducha Świętego nikt nie jest w stanie prawdziwie miłować Boga. Jeżeli twierdzisz, że część twojego usposobienia reprezentuje Boga i dlatego jesteś w stanie prawdziwie Go miłować, a następnie głosisz słowa arogancji, to jesteś niedorzeczny. A tacy ludzie to archanioły! Wrodzona natura człowieka nie jest w stanie bezpośrednio reprezentować Boga: człowiek musi odrzucić swoją wrodzoną naturę poprzez Boże doskonalenie, i tylko wtedy, jedynie poprzez troszczenie się o wolę Bożą, wypełnianie woli Bożej i, co więcej, poddanie się działaniu Ducha Świętego, to, co człowiek urzeczywistnia, może zyskać aprobatę Boga. Nikt, kto żyje w ciele, nie jest w stanie bezpośrednio reprezentować Boga, chyba że jest człowiekiem używanym przez Ducha Świętego. Jednakże, nawet o takiej osobie nie można powiedzieć, że jej usposobienie i to, co urzeczywistnia, całkowicie reprezentuje Boga; można tylko powiedzieć, że to, co urzeczywistnia, jest kierowane przez Ducha Świętego. Człowiek o takim usposobieniu nie może reprezentować Boga.

Chociaż usposobienie człowieka jest zarządzane przez Boga – co jest niepodważalne i może być uznane za coś pozytywnego – zostało ono poddane oddziaływaniu szatana, a zatem całe usposobienie człowieka jest usposobieniem szatana. Niektórzy ludzie twierdzą, że usposobienie Boga polega na prostolinijności w działaniu i że ono przejawia się również w nich, że ich charakter również taki jest, a więc mówią, że ich usposobienie reprezentuje Boga. Cóż to za ludzie? Czy takie zepsute szatańskie usposobienie może reprezentować Boga? Ktokolwiek, kto twierdzi, że jego usposobienie odzwierciedla Boga, bluźni przeciwko Bogu i obraża Ducha Świętego! Sposób, w jaki działa Duch Święty pokazuje, że dzieło, które Bóg wykonuje na ziemi jest wyłącznie dziełem podboju. Znaczna część skażonego szatańskiego usposobienia człowieka musi zostać obmyta, a to, co człowiek urzeczywistnia, jest nadal wizerunkiem szatana; człowiek wierzy, że to jest dobre i reprezentuje działania ludzkiego ciała lub, wyrażając się ściślej, reprezentuje szatana i w żadnym razie nie może reprezentować Boga. Nawet jeśli człowiek już miłuje Boga do tego stopnia, że jest w stanie cieszyć się życiem niebiańskim na ziemi i wypowiadać takie stwierdzenia jak: „Boże! Nie mogę Cię kochać wystarczająco”, oraz osiągnął najwyższe królestwo, to nadal nie można powiedzieć, że urzeczywistnia Boga ani że reprezentuje Boga, albowiem istota człowieka jest niepodobna do Bożej. Człowiek nigdy nie może urzeczywistniać Boga, a tym bardziej nie może stać się Bogiem. To, co Duch Święty polecił człowiekowi urzeczywistniać, jest zgodne z tym, czego Bóg wymaga od człowieka.

Wszystkie działania i uczynki szatana przejawiają się w człowieku. Dzisiaj wszystkie działania i czyny człowieka są wyrazem szatana i dlatego nie mogą reprezentować Boga. Człowiek jest ucieleśnieniem szatana, a usposobienie człowieka nie jest w stanie reprezentować usposobienia Boga. Niektórzy ludzie mają dobry charakter; Bóg może podjąć pewne działania poprzez charakter takich ludzi, a dzieło przez nich wykonywane jest kierowane przez Ducha Świętego. Jednak ich usposobienie nie jest w stanie reprezentować Boga. Praca, którą Bóg wykonuje poprzez nich, nie wykracza poza to, co już w nich istnieje i rozwija to. Ani prorocy ani ludzie, których Bóg używa od wieków, nikt nie może Go bezpośrednio reprezentować. Ludzie zaczynają kochać Boga dopiero w trudnych okolicznościach i nikt z nich nie dąży z własnej woli do współdziałania z Nim. Jakie rzeczy są pozytywne? Wszystko, co pochodzi bezpośrednio od Boga, jest pozytywne; jednakże usposobienie człowieka zostało poddane działaniom szatana i nie może reprezentować Boga. Tylko miłość, wola cierpienia, sprawiedliwość, uległość, pokora i skrytość wcielonego Boga bezpośrednio reprezentują Boga. To dlatego, że kiedy przybył, nie miał grzesznej natury i pochodził bezpośrednio od Boga, wolny od oddziaływania szatana. Jezus jest tylko podobieństwem grzesznego ciała i nie reprezentuje grzechu; dlatego Jego postępowanie, uczynki i słowa, do czasu dokonania Jego dzieła przez ukrzyżowanie (włączając w to moment Jego ukrzyżowania), bezpośrednio reprezentują Boga. Przykład Jezusa wystarczy, aby udowodnić, że żaden człowiek o grzesznej naturze nie może reprezentować Boga, a grzech człowieka reprezentuje szatana. Oznacza to, że grzech nie reprezentuje Boga, a Bóg jest wolny od grzechu. Nawet praca wykonana w człowieku przez Ducha Świętego może być uważana jedynie za kierowaną przez Ducha Świętego i nie można powiedzieć, że człowiek dokonał jej w imieniu Boga. Natomiast jeśli chodzi o człowieka, to ani jego grzech, ani jego usposobienie nie reprezentują Boga. Patrząc na dzieło wykonane w człowieku przez Ducha Świętego od czasów przeszłych do dnia dzisiejszego, widzimy, że człowiek dysponuje tym, co urzeczywistnia, dzięki temu, że Duch Święty wykonał w nim swoje dzieło. Jednak bardzo niewielu jest w stanie urzeczywistnić prawdę po tym, jak Duch Święty się z nimi rozprawił i zdyscyplinował ich. Oznacza to, że tylko dzieło Ducha Świętego jest obecne; brak jest współpracy ze strony człowieka. Czy widzisz to teraz wyraźnie? A zatem, jak możesz wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, aby z Nim współdziałać i w ten sposób wypełnić swój obowiązek, kiedy Duch Święty pracuje?

(Zepsuty człowiek jest niezdolny do reprezentowania Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 318

Twoja wiara w Boga, dążenie do prawdy, a nawet sposób, w jaki się zachowujesz, powinny opierać się na rzeczywistości: wszystko, co robisz, powinno być praktyczne i nie powinieneś dążyć do rzeczy, które są iluzoryczne i wymyślne. Zachowanie w ten sposób nie ma żadnej wartości, a ponadto takie życie nie ma znaczenia. Ponieważ twoje dążenie i życie toczy się wśród samego kłamstwa oraz oszustwa i ponieważ nie dążysz do rzeczy, które mają wartość i znaczenie, jedynym, co zyskujesz, jest absurdalne rozumowanie i doktryny, w których nie ma prawdy. Takie rzeczy nie mają żadnego związku ze znaczeniem i wartością twojej egzystencji, a mogą jedynie doprowadzić was do krainy pustki. W ten sposób całe twoje życie będzie bez żadnej wartości czy znaczenia – jeżeli nie będziesz dążyć do życia mającego znaczenie, to będziesz mógł żyć sto lat i wszystko będzie na marne. Jak można coś takiego nazwać życiem ludzkim? Czy tak naprawdę nie jest to życie zwierzęcia? Podobnie, jeśli wy staracie się podążać drogą wiary w Boga, lecz nie staracie się dążyć do Boga, którego można zobaczyć, a zamiast tego oddajecie cześć niewidzialnemu i nieuchwytnemu Bogu, czyż takie dążenie nie jest jeszcze bardziej daremne? W końcu takie dążenie stanie się stosem ruin. Jaką korzyść przyniesie ci takie dążenie? Największym problemem człowieka jest to, że kocha tylko rzeczy, których nie widzi i nie dotyka, rzeczy, które są niezwykle tajemnicze i cudowne, a które są niewyobrażalne dla człowieka i niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Im bardziej nierealne są te rzeczy, tym bardziej są one analizowane przez ludzi i ludzie wręcz dążą do nich bez względu na wszystko inne i usiłują je zdobyć. Im bardziej są one nierealne, tym ludzie dokładniej je badają i analizują, nawet posuwając się do stworzenia własnych, wyczerpujących wyobrażeń na ich temat. Z drugiej strony im bardziej realistyczne są to rzeczy, tym bardziej ludzie je lekceważą, traktując je z góry, a nawet uważając je za godne pogardy. Czyż nie jest to właśnie wasza postawa wobec realistycznego dzieła, którego dokonuję dzisiaj? Im bardziej realistyczne są to rzeczy, tym bardziej jesteście uprzedzeni wobec nich. Nie poświęcacie czasu na ich badanie, lecz po prostu je ignorujecie – spoglądacie z góry na te realistyczne, niewygórowane wymagania, a nawet hołubicie w sobie liczne pojęcia na temat takiego Boga, który jest najbardziej realny i po prostu nie jesteście w stanie zaakceptować Jego realności i normalności. Czy w ten sposób nie trzymacie się niejasnej wiary? Macie niezachwianą wiarę w niejasnego Boga czasów minionych i nie interesuje was prawdziwy Bóg dnia dzisiejszego. Czy to nie dlatego, że Bóg wczorajszy i dzisiejszy pochodzą z dwóch różnych epok? Czy również nie dlatego, że Bóg wczorajszy jest wzniosłym Bogiem z nieba, podczas gdy Bóg dzisiejszy jest maleńką istotą ludzką na ziemi? Czyż nie jest to ponadto dlatego, że Bóg czczony przez człowieka jest tym, który został stworzony przez ludzkie pojęcia, podczas gdy Bóg dzisiejszy jest z prawdziwego ciała stworzonego na ziemi? I wreszcie, czyż nie dlatego, że dzisiejszy Bóg jest zbyt realny, aby człowiek do niego dążył? Bo to, o co Bóg dzisiaj prosi ludzi, jest właśnie tym, czego ludzie najbardziej nie chcą czynić i co ich zawstydza. Czy to nie jest dla człowieka zbyt trudne? Czyż nie obnaża to jego blizn? Przez to wielu ludzi nie podąża za rzeczywistym Bogiem, praktycznym Bogiem, i stają się oni wrogami wcielonego Boga, czyli antychrystami. Czy nie jest to oczywiste? W przeszłości, kiedy Bóg jeszcze nie stał się ciałem, być może byłeś kimś w świecie religijnym lub też byłeś pobożnym wierzącym. Po tym, jak Bóg stał się ciałem, wielu takich pobożnych wierzących nieświadomie stało się antychrystami. Czy wiesz, co się dzieje? W swojej wierze w Boga nie koncentrujesz się na rzeczywistości ani nie dążysz do prawdy, ale zamiast tego masz obsesję na punkcie fałszu. Czyż nie jest to najwyraźniejsze źródło wrogości wobec Boga wcielonego? Wcielony Bóg nazywa się Chrystusem, czy więc wszyscy ci, którzy nie wierzą w Boga wcielonego, nie są antychrystami? Zatem, czy ten, w którego wierzysz i prawdziwie miłujesz jest Bogiem wcielonym? Czy to naprawdę ten żywy, oddychający Bóg, który jest najbardziej realny i nadzwyczaj normalny? Jaki dokładnie jest cel twojego dążenia? Czy jest on w niebie, czy na ziemi? Czy jest to pojęcie, czy prawda? Czy to jest Bóg, czy może jakaś nadprzyrodzona istota? W rzeczywistości prawda jest najbardziej realną z definicji życia i najwyższą z tych definicji wśród całej ludzkości. Ponieważ jest to wymóg, który Bóg nałożył na człowieka i jest to dzieło osobiście wykonywane przez Boga, nazywa się ją „aforyzmem życia”. Nie jest to aforyzm poskładany z czegoś ani nie jest to słynny cytat wypowiedzi wielkiej postaci. Jest to natomiast wypowiedź dla ludzkości od Pana niebios i ziemi, i wszystkich rzeczy – nie są to jakieś słowa poskładane przez człowieka, ale przyrodzone życie Boże. I dlatego jest to nazywane „najważniejszym ze wszystkich aforyzmów życia”. Dążenie ludzi do wprowadzenia prawdy w życie jest wykonywaniem ich obowiązku, to znaczy jest dążeniem do spełnienia Bożego wymagania. Istotą tego wymogu jest najbardziej realna z prawd, a nie pusta doktryna, której żaden człowiek nie może sprostać. Jeśli twoje dążenie jest niczym innym, jak tylko doktryną i nie opiera się na rzeczywistości, czyż nie buntujesz się przeciwko prawdzie? Czy nie jesteś kimś, kto atakuje prawdę? Jak taka osoba mogłaby być kimś, kto dąży do umiłowania Boga? Ludzie, którzy są bez kontaktu z rzeczywistością, są tymi, którzy zdradzają prawdę i wszyscy są z natury buntowniczy!

(Tylko ci, którzy znają Boga i Jego dzieło, mogą zadowolić Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 319

Wszyscy pragniecie być nagradzani przez Boga i być Jego ulubieńcami; takie jest pragnienie każdego, kiedy zaczyna wierzyć w Boga, ponieważ każdy z całego serca dąży do wyższych rzeczy i nikt nie chce zostawać w tyle za innymi. Po prostu tacy są ludzie. Właśnie dlatego wielu z was nieustannie próbuje pozyskać przychylność Boga w niebie, ale w rzeczywistości wasza lojalność i szczerość wobec Boga są o wiele mniejsze niż wasza lojalność i szczerość wobec samych siebie. Dlaczego to mówię? Ponieważ w ogóle nie uznaję waszej lojalności wobec Boga, a ponadto zaprzeczam istnieniu Boga, którego macie sercach. Oznacza to, że Bóg, którego wielbicie, niejasny Bóg, którego podziwiacie, w ogóle nie istnieje. Powodem, dla którego mogę to tak definitywnie stwierdzić, jest to, że jesteście zbyt daleko od prawdziwego Boga. Powodem, dla którego jesteście lojalni, jest istnienie bożka w waszych sercach, natomiast Mnie, Boga, który w waszych oczach nie wydaje się ani wielki, ani mały, uznajecie wyłącznie w słowach. Kiedy mówię, że jesteście daleko od Boga, odnoszę się do tego, że jesteście oddaleni od prawdziwego Boga, podczas gdy wydaje wam się, że niejasny Bóg jest na wyciągnięcie ręki. Kiedy mówię, „ani wielki”, to odnoszę się do tego, w jaki sposób Bóg, w którego obecnie wierzycie, wydaje się być jedynie człowiekiem bez większych zdolności; człowiekiem, który nie jest zbyt wzniosły. A kiedy mówię, że „ani mały”, oznacza to, że chociaż ten człowiek nie może wywołać wiatru ani kontrolować deszczu, to jednak jest zdolny wezwać Ducha Bożego do wykonania dzieła, które wstrząsa niebiosami i ziemią, wprawiając człowieka w całkowite zakłopotanie. Na pozór wszyscy wydajecie się być bardzo posłuszni temu Chrystusowi na ziemi, jednak w istocie nie macie wiary w Niego ani Go nie kochacie. Chodzi o to, że tym, w kogo naprawdę wierzycie, jest niejasny Bóg waszych uczuć; a tym naprawdę przez was miłowanym jest Bóg, którego pragniecie dzień i noc, ale którego nigdy nie widzieliście na własne oczy. Jeśli chodzi o tego Chrystusa, wasza wiara jest znikoma, a wasza miłość do Niego jest niczym. Wiara oznacza przekonanie i zaufanie; miłość oznacza uwielbienie i podziw w sercu, bycie zawsze razem. Jednak wasza wiara w dzisiejszego Chrystusa i miłość do Niego są dalece niewystarczające. Jeśli chodzi o wiarę, to w jaki sposób w Niego wierzycie? Jeśli chodzi o miłość, w jaki sposób Go miłujecie? Po prostu nie rozumiecie Jego usposobienia, a jeszcze mniej wiecie o Jego istocie, więc jak możecie w Niego wierzyć? Gdzie jest rzeczywistość waszej wiary w Niego? Jak Go kochacie? Gdzie jest rzeczywistość waszej miłości do Niego?

Wielu podążało za Mną bez wahania aż do dnia dzisiejszego. Przez te kilka minionych lat doświadczyliście też wielkiego zmęczenia. Niezwykle wyraźnie zrozumiałem wrodzony charakter i nawyki każdego z was. Niezwykle trudno było Mi się z wami porozumiewać. Szkoda, że chociaż dowiedziałem się o was tak wiele, wy Mnie w ogóle nie rozumiecie. Nic dziwnego, że ludzie mówią, że gdy mieliście mętlik w głowie, daliście się nabrać na czyjś podstęp. Rzeczywiście, w ogóle nie rozumiecie Mojego usposobienia, a tym bardziej nie potraficie zgłębić tego, co znajduje się w Moim umyśle. Teraz wasz brak zrozumienia dla Mnie narasta, a wasza wiara we Mnie pozostaje wiarą mętną. Zamiast mówić, że wierzycie we Mnie, trafniej byłoby powiedzieć, że wszyscy usiłujecie pozyskać Moją przychylność i przymilacie się do Mnie. Wasze motywy są bardzo proste – będę podążać za każdym, kto może mnie wynagrodzić i uwierzę w każdego, kto może mi pomóc uciec przed wielkimi katastrofami, bez względu na to, którym jest Bogiem. Nic z tego mnie nie obchodzi. Jest wśród was wielu takich ludzi i sytuacja ta jest niezwykle poważna. Jeśli pewnego dnia zostaniecie poddani próbie, która będzie miała wykazać, jak wielu z was wierzy w Chrystusa, ponieważ macie wgląd w Jego istotę, obawiam się, że nikt z was nie przejdzie go pomyślnie i ku Mojemu zadowoleniu. Więc nie zaszkodzi, by każdy z was rozważył to pytanie: Bóg, w którego wierzycie, bardzo się ode Mnie różni, jaka jest zatem istota waszej wiary w Boga? Im bardziej wierzycie w swojego tak zwanego Boga, tym bardziej oddalacie się ode Mnie. Co zatem jest sednem tego problemu? Jest pewne, że nikt z was nigdy nie zastanawiał się nad tą kwestią, ale czy zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji? Czy zastanawialiście się jakie konsekwencje będzie miało to, że dalej będziecie wierzyć w ten sposób?

(Jak poznać Boga na ziemi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 320

Przyjemność sprawiają mi ci, którzy nie żywią wobec innych podejrzeń, i bardzo lubię także tych, którzy chętnie akceptują prawdę; tym dwóm rodzajom ludzi okazuję wielką troskę, gdyż w Moich oczach są oni uczciwymi ludźmi. Jeśli jesteś zwodniczy, twoje serce będzie cechować powściągliwość i podejrzliwość wobec wszystkich ludzi i wszystkich spraw. Z tego powodu twoja wiara we Mnie zbudowana jest na fundamencie podejrzliwości. Nigdy nie uznam takiej wiary. Nie mając prawdziwej wiary, będziesz jeszcze bardziej pozbawiony prawdziwej miłości. A jeśli jesteś w stanie wątpić w Boga i snuć na Jego temat dowolne domysły, to bez wątpienia jesteś najbardziej podstępnym z ludzi. Snujesz domysły na temat tego, czy Bóg może być podobny do człowieka: niewybaczalnie grzeszny, małostkowy, wyzuty z bezstronności i rozsądku, pozbawiony poczucia sprawiedliwości, oddany nikczemnym taktykom, zdradliwy i przebiegły, zamiłowany w złu i ciemności, i tak dalej. Czyż ludzie nie dlatego myślą w ten sposób, ponieważ nie mają najmniejszej wiedzy o Bogu? Taka wiara jest niczym innym jak grzechem! Są nawet tacy, którzy uważają, że to właśnie lizusi i pochlebcy Mi się podobają, a ci, którym brakuje tych umiejętności, będą niemile widziani i stracą swoje miejsce w domu Bożym. Czy tylko tego dowiedzieliście się przez te wszystkie lata? Czy to właśnie zyskaliście? A wasza wiedza o Mnie nie kończy się na tym niezrozumieniu; jeszcze gorsze jest wasze bluźnierstwo przeciwko Duchowi Bożemu i oczernianie Nieba. Dlatego powiadam, że taka wiara, jak wasza, spowoduje jedynie, że będziecie oddalać się ode Mnie i nasili się wasz opór w stosunku do Mnie. Przez wiele lat pracy widzieliście wiele prawd, ale czy wiecie, co słyszały Moje uszy? Ilu spośród was jest gotowych zaakceptować prawdę? Wszyscy wierzycie, że jesteście gotowi zapłacić cenę za prawdę, ale ilu z was rzeczywiście cierpiało za prawdę? W waszych sercach istnieje tylko, niesprawiedliwość i dlatego wierzycie, że każdy, kimkolwiek by nie był, jest podstępny i zły – do tego stopnia, że wierzycie nawet, iż Bóg wcielony mógłby, podobnie jak zwykły człowiek, nie posiadać dobrego serca ani życzliwej miłości. Co więcej, wierzycie, że szlachetny charakter i miłosierna, życzliwa natura cechują tylko Boga w niebie. Jesteście przekonani, że taki święty nie istnieje, i że tylko ciemność i zło panują na ziemi, podczas gdy Bóg jest ledwie czymś, w czym człowiek pokłada swoją tęsknotę za dobrem i pięknem, legendarną postacią wymyśloną przez człowieka. W waszych umysłach Bóg w niebie jest niezwykle uczciwy, sprawiedliwy i wielki, godny czci i podziwu, natomiast Bóg na ziemi jest jedynie substytutem i narzędziem Boga w niebie. Waszym zdaniem ten Bóg nie może się równać z Bogiem w niebie, a tym bardziej wymieniany z Nim jednym tchem. Jeśli chodzi o wielkość i honor Boga, należą one do chwały Boga w niebie, ale jeśli chodzi o naturę i zepsucie człowieka, są one atrybutami, w których Bóg na ziemi ma swój udział. Bóg w niebie jest nieustająco wzniosły, a Bóg na ziemi jest na zawsze mało znaczący, słaby i niekompetentny. Bóg w niebie nie ulega emocjom, kierując się tylko sprawiedliwością, podczas gdy Bóg na ziemi ma jedynie egoistyczne motywy i jest pozbawiony poczucia sprawiedliwości i rozsądku. Bóg w niebie jest wolny od wszelkiej nieuczciwości i zawsze wierny, podczas gdy Bóg na ziemi zawsze cechuje się nieuczciwością. Bóg w niebie szczerze kocha człowieka, podczas gdy Bóg na ziemi okazuje człowiekowi niewystarczającą troskę, a nawet całkowicie go zaniedbuje. Ta błędna wiedza od dawna jest utrzymywana w waszych sercach i może także zachować się w przyszłości. Postrzegacie wszystkie czyny Chrystusa z punktu widzenia niesprawiedliwych i oceniacie całą Jego pracę, jak również Jego tożsamość i istotę, z perspektywy niegodziwców. Popełniliście poważny błąd i zrobiliście to, czego nigdy nie zrobili ci, którzy przyszli przed wami. Oznacza to, że służycie tylko wzniosłemu Bogu w niebie z koroną na głowie i nigdy nie poświęcacie uwagi Bogu, którego postrzegacie jako tak mało znaczącego, że jest dla was niewidzialny. Czy to nie jest wasz grzech? Czy nie jest to klasyczny przykład waszego występku przeciwko usposobieniu Boga? Czcicie Boga w niebie. Uwielbiacie wzniosłe obrazy i szanujecie tych, którzy wyróżniają się elokwencją. Chętnie przestrzegasz nakazów Boga, który wkłada w twoje ręce bogactwa, i wzdychasz z tęsknoty do Boga, który może spełnić każde twoje pragnienie. Jedynym, którego nie czcisz, jest Bóg, który nie jest wzniosły; jedyną rzeczą, której nie znosisz, to skojarzenie z tym Bogiem, którego żaden człowiek nie może wysoko cenić. Jedyne czego nie chcesz zrobić, to służyć temu Bogu, który nigdy nie dał ci nawet złamanego grosza, a jedyną Osobą, która nie jest w stanie sprawić, że tęsknisz za Nim, jest ten szpetny Bóg. Ten Bóg nie umożliwia poszerzenia twoich horyzontów, abyś poczuł się tak, jakbyś znalazł skarb, ani tym bardziej spełnił to, czego pragniesz. Dlaczego więc podążasz za Nim? Czy zastanawiałeś się nad tym? To, co robisz, nie tylko obraża Chrystusa; co ważniejsze, obraża Boga w niebie. To nie jest, jak sądzę, cel waszej wiary w Boga!

(Jak poznać Boga na ziemi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 321

Bardzo pragniecie, aby Bóg upodobał was sobie, a jednak jesteście bardzo daleko od Boga. O co tutaj chodzi? Przyjmujecie tylko Jego słowa, ale nie Jego postępowanie ani Jego przycinanie; ani tym bardziej nie jesteście w stanie zaakceptować Jego każdego rozporządzenia, ani wierzyć w Niego bez reszty. Tak więc, w czym rzecz? W ostatecznym rozrachunku wasza wiara jest pustą skorupką, która nigdy nie będzie w stanie zapewnić rozwoju pisklęcia. Wasza wiara nie przyniosła wam prawdy ani nie dała wam życia, ale zapewniła wam iluzoryczne poczucie wsparcia i nadziei. Waszym celem w wierze w Boga jest ta nadzieja i poczucie wsparcia, a nie prawda i życie. Dlatego powiadam, że droga waszej wiary w Boga jest niczym innym, jak tylko próbą pozyskania przychylności Boga przez służalczość i bezwstyd, a więc nie można jej w żaden sposób uznać za prawdziwą wiarę. Jak może wyglądać pisklę z takiej wiary? Innymi słowy, jaki owoc może wydać ten sposób wiary? Celem waszej wiary w Boga jest użycie Boga do osiągnięcia swoich celów. Czyż to nie dowodzi waszego występku przeciwko usposobieniu Boga? Wierzycie w istnienie Boga w niebie, ale zaprzeczacie Bogu na ziemi. Nie aprobuję niemniej waszych poglądów. Pochwalam tylko tych ludzi, którzy stąpają twardo po ziemi i służą Bogu na ziemi, ale nigdy tych, którzy w ogóle nie uznają Chrystusa na ziemi. Bez względu na to, jak lojalni są tacy ludzie wobec Boga w niebie, w końcu nie unikną Mojej ręki, która karze niegodziwców. Ci ludzie są nikczemnikami; są niegodziwcami, którzy sprzeciwiają się Bogu i nigdy z chęcią nie byli Chrystusowi posłuszni. Zaliczają się do nich ci, którzy nie znają, a ponadto nie uznają Chrystusa. Czy wierzycie, że możecie postępować, jak chcecie w stosunku do Chrystusa tak długo, jak długo jesteście lojalni wobec Boga w niebie? Błąd! Wasza niewiedza na temat Chrystusa jest niewiedzą na temat Boga w niebie. Bez względu na waszą lojalność wobec Boga w niebie, to jedynie puste słowa i pozory, ponieważ Bóg na ziemi nie tylko odgrywa kluczową rolę w tym, by człowiek przyjąłprawdę i zyskał głębszą wiedzę, ale jeszcze większa jest jego rola w potępieniu człowieka i później w zdobywaniu faktów, aby ukarać niegodziwców. Czy zrozumiałeś korzystne i niekorzystne następstwa? Czy ich doświadczyłeś? Pragnę, abyście pewnego dnia zrozumieli prawdę: aby poznać Boga, musisz znać nie tylko Boga w niebie, ale, co ważniejsze, Boga na ziemi. Nie myl swoich priorytetów ani nie pozwól, aby sprawy drugorzędne zastąpiły te pierwszorzędne. Tylko w ten sposób możesz naprawdę zbudować dobrą relację z Bogiem, zbliżyć się do Boga i przybliżyć do Niego swoje serce. Jeśli przez wiele lat umacniałeś się w wierze i długo byłeś związany ze Mną, a mimo to pozostawałeś z dala ode Mnie, to powiadam, że często obrażasz usposobienie Boga, a twój koniec będzie bardzo trudny do przewidzenia. Jeśli wiele lat obcowania ze Mną nie tylko nie zmieni cię w człowieka, który ma w sobie człowieczeństwo i prawdę, ale raczej zakorzeni w tobie złe postępowanie i będziesz mieć dwa razy więcej złudzeń wielkości niż dotychczas, a twoje niezrozumienie Mnie także się wzmocniło, że zaczynasz uważać Mnie za swojego drobnego pomagiera, wówczas powiadam, że twoje przypadłości nie są powierzchowne, tylko przeniknęły już do twoich kości. Pozostaje ci już tylko czekać na zakończenie przygotowań do własnego pogrzebu. Na nic się zda wówczas błaganie Mnie, bym stał się twoim Bogiem, ponieważ popełniłeś grzech zasługujący na śmierć, niewybaczalny grzech. Nawet gdybym mógł okazać ci litość, Bóg w niebie będzie nalegać, by odebrać ci życie, ponieważ twoja obraza przeciwko usposobieniu Boga nie jest zwykłym problemem, tylko ma bardzo poważny charakter. Kiedy nadejdzie czas, nie obwiniaj Mnie, że nie poinformowałem cię wcześniej. Wszystko sprowadza się do tego, że: kiedy obcujesz z Chrystusem – Bogiem na ziemi – jako zwykły człowiek, to znaczy, kiedy wierzysz, że ten Bóg jest tylko człowiekiem, wówczas zginiesz. To jest Moje jedyne ostrzeżenie dla was wszystkich.

(Jak poznać Boga na ziemi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 322

W człowieku istnieje tylko niepewne słowo wiary, ale człowiek nie wie, co stanowi wiarę, a tym bardziej dlaczego ma wiarę. Człowiek rozumie za mało, a sam jest zbyt ubogi; jego wiara we Mnie jest tylko bezmyślna i nieświadoma. Chociaż nie wie, czym jest wiara i dlaczego wierzy we Mnie, nadal obsesyjnie we Mnie wierzy. To, o co proszę człowieka, to nie tylko wzywanie Mnie w sposób obsesyjny lub wierzenie we Mnie w sposób chaotyczny, ponieważ dzieło, które wykonuję, służy temu, by człowiek mógł Mnie zobaczyć i poznać, a nie temu, aby był pod wrażeniem i widział Mnie w nowym świetle. Niegdyś ukazałem wiele znaków oraz rzeczy ponadnaturalnych i dokonałem wielu cudów, zaś Izraelici w owym czasie okazali Mi wielki podziw i bardzo czcili Moją wyjątkową zdolność uzdrawiania chorych oraz wyrzucania demonów. W tym czasie Żydzi uważali Moje uzdrawiające moce za mistrzowskie i niezwykłe, a z powodu wielu Moich czynów wszyscy oni czcili Mnie i odczuwali wielki podziw dla wszystkich Moich mocy. Tak więc każdy, kto Mnie widział, gdy dokonywałem cudów, szedł za Mną blisko, tak iż tysiące ludzi otaczało Mnie, aby patrzeć, jak uzdrawiam chorych. Ukazałem tak wiele znaków i cudów, a jednak ludzie ledwie patrzyli na Mnie jako na mistrza medycyny; w owym czasie wypowiedziałem także wiele słów nauki do tych ludzi, ale oni uważali Mnie jedynie za nauczyciela stojącego wyżej od swoich uczniów. Nawet dzisiaj, po tym, jak ludzie ujrzeli historyczne zapisy Mojego dzieła, ich interpretacja wciąż jest taka, że jestem wielkim lekarzem, który leczy chorych i jestem nauczycielem nieświadomych, więc zdefiniowali Mnie jako miłosiernego Pana, Jezusa Chrystusa. Ci, którzy interpretują Pismo, mogli przewyższyć Moje umiejętności uzdrawiania, a nawet mogą być uczniami, którzy przerośli już swego nauczyciela, a jednak tacy ludzie o wielkiej sławie, których imiona są znane na całym świecie, uważają Mnie jedynie za zwykłego lekarza. Moje czyny są liczniejsze niż ziarna piasku na plażach, a Moja mądrość przewyższa wszystkich synów Salomona, jednak ludzie myślą o Mnie jak o lekarzu z niewielkim doświadczeniem, jak o nieznanym nauczycielu człowieka! Tylu we Mnie wierzy tylko po to, abym ich uzdrowił. Tylu we Mnie wierzy tylko po to, abym użył swej mocy, aby wypędzić nieczyste duchy z ich ciał i tak wielu wierzy we Mnie po prostu, aby otrzymać ode Mnie pokój oraz radość. Tylu wierzy we Mnie, jedynie po to, aby żądać ode Mnie większego materialnego bogactwa. Tak wielu wierzy we Mnie tylko po to, aby spędzić to życie w spokoju i być całym oraz zdrowym w świecie, który nadejdzie. Tylu wierzy we Mnie po to, aby uniknąć cierpienia piekła i otrzymać błogosławieństwa niebios. Tak wielu wierzy we Mnie tylko dla tymczasowego pocieszenia, jednak nie dąży do zdobycia niczego w tym świecie, który nadejdzie. Kiedy wylałem Mój gniew na człowieka i zabrałem całą radość oraz pokój, które niegdyś posiadał, człowiek zaczął wątpić. Kiedy ukazałem człowiekowi cierpienie piekła i odebrałem błogosławieństwa niebios, wstyd ludzki zamienił się w gniew. Kiedy człowiek poprosił Mnie, abym go uleczył, nie zważałem na niego i poczułem do niego odrazę; człowiek odszedł ode Mnie, aby zamiast tego szukać drogi złej medycyny oraz czarów. Kiedy odebrałem wszystko, czego człowiek ode Mnie żądał, wówczas wszyscy zniknęli bez śladu. Stąd mówię, że człowiek ma wiarę we Mnie, ponieważ daję zbyt wiele łaski, a także jest zbyt wiele do zyskania. Żydzi uwierzyli we Mnie z powodu Mej łaski i poszli za Mną wszędzie. Ci nieświadomi ludzie o ograniczonej wiedzy i doświadczeniu starali się jedynie zobaczyć znaki oraz cuda, które ukazałem. Uważali Mnie za głowę domu Żydów, który mógł dokonywać największych cudów. Dlatego też, gdy wypędzałem demony z ludzi, rodziło to między nimi dyskusje: mówili, że jestem Eliaszem, że jestem Mojżeszem, że jestem najstarszym ze wszystkich proroków, że jestem największym ze wszystkich lekarzy. Poza tym, że Ja sam mówiłem, że jestem życiem, drogą i prawdą, nikt nie mógł poznać Mojej istoty ani Mojej tożsamości. Oprócz tego, że Sam mówiłem, że niebo jest miejscem, w którym żyje Mój Ojciec, nikt nie wiedział, że Ja jestem Synem Bożym, a także samym Bogiem. Ponad to, że Ja sam mówiłem, że przyniosę odkupienie całej ludzkości oraz zapłacę za nią okup, nikt nie wiedział, że jestem Odkupicielem ludzkości, a ludzie znali Mnie tylko jako człowieka życzliwego i współczującego. A poza tym, że Sam byłem w stanie wyjaśnić wszystko, co Mnie dotyczy, nikt Mnie nie znał i nikt nie wierzył, że jestem Synem Boga żywego. Taka jest wiara ludzi we Mnie i sposób, w jaki usiłują Mnie oszukać. Jak mieliby oni nieść o Mnie świadectwo, skoro żywią na Mój temat takie poglądy?

(Co wiesz o wierze? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 323

Ludzie od dawna wierzą w Boga, ale większość z nich nie rozumie, co oznacza słowo „Bóg”, a jedynie podąża za Bogiem z mętlikiem w głowie. Nie mają pojęcia, dlaczego właściwie człowiek powinien wierzyć w Boga, ani też nie wiedzą, czym Bóg jest. Jeśli ludzie wiedzą tylko, że mają wierzyć w Boga i podążać za Nim, ale nie wiedzą, czym Bóg jest, i jeśli zarazem Go nie znają, to czyż nie jest to wielka farsa? Chociaż, doszedłszy już tak daleko, ludzie byli świadkami wielu niebiańskich tajemnic i usłyszeli wiele głębokiej wiedzy, której człowiek nigdy wcześniej nie rozumiał, nadal nie mają pojęcia o wielu najbardziej elementarnych prawdach, o których człowiek nigdy wcześniej nie rozmyślał. Niektórzy mogą powiedzieć: „Wierzymy w Boga od tak wielu lat. Jak moglibyśmy nie wiedzieć, czym jest Bóg? Czy samo to pytanie nas nie umniejsza?”. W rzeczywistości jednak, chociaż ludzie dziś za Mną podążają, nie wiedzą nic o dzisiejszym dziele i nie potrafią zrozumieć nawet najprostszych i najłatwiejszych zagadnień, nie wspominając już nawet o zagadnieniach tak wysoce złożonych, jak te dotyczące Boga. Wiedz, że te kwestie, którymi się nie interesujesz i których nie dostrzegasz, to właśnie te, których zrozumienie jest dla ciebie najważniejsze, ponieważ wiesz tylko, jak podążać za tłumem, nie zwracając uwagi na to, w co powinieneś się wyposażyć, ani o to nie dbając. Czy naprawdę wiesz, dlaczego powinieneś wierzyć w Boga? Czy naprawdę wiesz, czym jest Bóg? Czy naprawdę wiesz, czym jest człowiek? Jeśli nie rozumiesz tych rzeczy jako ktoś, kto wierzy w Boga, czy nie tracisz wówczas godności osoby wierzącej? Moje dzisiejsze dzieło polega na tym, aby ludzie zrozumieli swoją istotę, zrozumieli wszystko, co robię, i poznali prawdziwe oblicze Boga. Jest to końcowy akt Mojego planu zarządzania, ostatni etap Mojego dzieła. Dlatego przekazuję wam zawczasu wszystkie tajemnice życia, abyście mogli przyjąć je ode Mnie. Ponieważ jest to dzieło ostatniego wieku, muszę wam wyjawić wszystkie prawdy życia, których nigdy wcześniej nie byliście w stanie przyjąć, mimo że nie jesteście w stanie jej zrozumieć i znieść, gdyż jesteście po prostu zbyt niedoskonali i niedostatecznie przygotowani. Zakończę Moje dzieło; dokonam dzieła, którego miałem dokonać, i opowiem wam o wszystkich zadaniach, jakie wam powierzyłem, abyście nie zbłądzili ponownie i nie ulegli podstępom złego, gdy zapadnie ciemność. Istnieje wiele dróg, których nie rozumiecie, wiele spraw, o których nic nie wiecie. Jesteście tak dalece nieświadomi. Dobrze znam waszą postawę i wasze braki. Dlatego, chociaż wielu słów nie jesteście w stanie zrozumieć, nadal chcę wam przekazać wszystkie te prawdy, których nigdy wcześniej nie byliście w stanie przyjąć, ponieważ zamartwiam się, czy przy waszej obecnej postawie będziecie w stanie trwać przy swoim świadectwie o Mnie. Nie, żebym miał o was niskie mniemanie; wszyscy jesteście stworzeniami, które dopiero muszą przejść Moje formalne szkolenie, i naprawdę nie widzę, jak wiele jest w was chwały. Chociaż włożyłem wiele wysiłku w pracę nad wami, wydaje się, że pozytywne elementy praktycznie w was nie istnieją, podczas gdy te negatywne można łatwo zliczyć na palcach rąk i elementy te służą tylko jako świadectwa, które zawstydzają szatana. Prawie wszystko poza tym stanowi w was truciznę szatana. Wydaje Mi się, że jesteście poza możliwością zbawienia. W obecnej sytuacji przyglądam się różnym waszym wyrażeniom i postępowaniu i nareszcie poznaję waszą prawdziwą postawę. Dlatego zawsze tak się o was zamartwiam: czy ludziom pozostawionym samym sobie byłoby lepiej, czy też porównywalnie do tego, jak im jest obecnie? Czy wasza infantylna postawa nie budzi w was niepokoju? Czy naprawdę potraficie być jak wybrany lud Izraela – zawsze lojalni wobec Mnie i tylko wobec Mnie? Zachowanie, jakie przejawiacie, to nie psotliwość dzieci, które kryją się przed rodzicami, ale nieokiełznanie, które bije ze zwierząt, gdy znajdują się poza zasięgiem bicza swoich panów. Powinniście znać waszą naturę, która jest także wspólną wam wszystkim słabością; jest to wasze wspólne niedomaganie. Dlatego wzywam was dzisiaj jedynie do tego, byście mocno trwali przy świadectwie o Mnie. W żadnych okolicznościach nie pozwólcie, by ta stara dolegliwość ponownie dała o sobie znać. Najważniejsze jest dawanie świadectwa – jest to sedno Mojego dzieła. Powinniście przyjąć Moje słowa, tak jak Maria przyjęła objawienie Jahwe, które przyszło do niej we śnie: wierząc i będąc posłuszni. Tylko to zasługuje na miano cnotliwości. Jesteście bowiem tymi, którzy słyszą Moje słowa najwyraźniej i są najbardziej przeze Mnie błogosławieni. Oddałem wam cały Mój cenny dobytek, obdarzyłem was absolutnie wszystkim. Jednakże wasz status tak bardzo różni się od statusu ludu Izraela; są one po prostu diametralnie odmienne. W porównaniu z ludem Izraela otrzymaliście jednak o wiele więcej. Podczas gdy on desperacko wyczekuje Mojego ukazania się, wy spędzacie ze Mną przyjemnie czas, korzystając z Moich dóbr. Wziąwszy pod uwagę tę różnicę, co daje wam prawo do marudzenia, sprzeczania się ze Mną i żądania udziału w tym, co posiadam? Czy nie uzyskaliście już wystarczająco dużo? Daję wam tak wiele, a w zamian otrzymuję jedynie rozdzierający serce smutek, niepokój oraz niepohamowaną urazę i niezadowolenie. Jesteście tak odrażający, ale zarazem budzicie litość, więc nie mam innego wyboru, jak tylko przełknąć całą Moją urazę i raz za razem ogłaszać wam Mój sprzeciw. Na przestrzeni tysięcy lat dzieła nigdy nie protestowałem przeciw ludzkości, ponieważ odkryłem, że w czasie rozwoju ludzkości najbardziej opiewane są tylko „mistyfikacje”, niczym drogocenne dziedzictwo pozostawione przez sławnych przodków z zamierzchłych czasów. Jak Ja nienawidzę tych świń i psów niegodnych miana człowieka. Zbyt brak wam sumienia! Wasz charakter jest nazbyt podły! Wasze serca są zbyt zatwardziałe! Gdybym zabrał takie słowa i dzieło do Izraelitów, już dawno temu zyskałbym chwałę. Ale między wami nie da się tego osiągnąć; wśród was istnieje jedynie okrutne zaniedbanie, niechęć i wymówki. Jesteście zanadto nieczuli i całkowicie bezwartościowi!

(Jakie jest twoje pojmowanie Boga? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 324

Wszyscy powinniście teraz rozumieć prawdziwe znaczenie wiary w Boga. Znaczenie wiary w Boga, o którym wcześniej mówiłem, jest związane z waszym pozytywnym wejściem. Dziś jest inaczej. Dziś chciałbym przeanalizować istotę waszej wiary w Boga. Oczywiście, chodzi o prowadzenie was z negatywnej perspektywy; gdybym tego nie uczynił, nigdy nie poznalibyście swojego prawdziwego oblicza i na zawsze chwalilibyście się swoją pobożnością i wiernością. Można powiedzieć, że gdybym nie obnażył brzydoty w głębi waszych serc, to każdy z was założyłby na głowę koronę i przypisał sobie całą chwałę. Wasza arogancka i zarozumiała natura zmusza was do zdrady własnego sumienia, do buntu i oporu przeciwko Chrystusowi oraz do ujawniania waszej brzydoty, rzucając w ten sposób światło na wasze intencje, pojęcia, ekstrawaganckie pragnienia i oczy przesłonięte chciwością. A jednak dalej paplacie o swojej odwiecznej namiętności do dzieła Chrystusa i raz za razem powtarzacie prawdy, które Chrystus wypowiedział dawno temu. To jest wasza „wiara” – wasza „wiara bez skazy”. Przez cały czas miałem i mam wobec człowieka wysokie wymagania. Jeśli twoja lojalność wiąże się z intencjami i warunkami, to wolę obejść się bez twojej tak zwanej lojalności, bo brzydzę się tymi, którzy Mnie oszukują przez swoje intencje i wymuszają na Mnie swoje warunki. Pragnę tylko, aby człowiek był wobec Mnie absolutnie lojalny i aby czynił wszystko ze względu na jedno słowo: wiarę – oraz po to, aby ją udowodnić. Gardzę waszymi umizgami, które niby mają Mnie uradować, ponieważ zawsze traktowałem was ze szczerością i dlatego życzę wam, abyście również i wy postępowali wobec Mnie z prawdziwą wiarą. Jeśli chodzi o wiarę, wielu może myśleć, że podążają za Bogiem, ponieważ mają wiarę, w przeciwnym razie nie znieśliby takiego cierpienia. Dlatego mam do ciebie takie pytanie: jeśli wierzysz w istnienie Boga, to dlaczego Go nie czcisz? Jeśli wierzysz w istnienie Boga, to dlaczego w twoim sercu nie ma krzty bojaźni Bożej? Przyjmujesz do wiadomości, że Chrystus jest wcieleniem Boga, więc dlaczego aż tak Nim gardzisz? Dlaczego postępujesz wobec Niego lekceważąco? Dlaczego otwarcie Go osądzasz? Dlaczego zawsze szpiegujesz Jego ruchy? Dlaczego nie poddajesz się Jego ustaleniom? Dlaczego nie działasz zgodnie z Jego słowem? Dlaczego usiłujesz dokonać wyłudzenia i okraść Go z Jego ofiar? Dlaczego wypowiadasz się z pozycji Chrystusa? Dlaczego osądzasz, czy Jego dzieło i Jego słowo są poprawne? Dlaczego ośmielasz się bluźnić Mu za Jego plecami? Czy między innymi to składa się na twoją wiarę?

W waszej mowie i zachowaniu ujawniają się elementy waszej niewiary w Chrystusa. Niewiara przenika motywacje i cele tego, co robicie. Nawet charakter waszego spojrzenia skażony jest niewiarą w Chrystusa. Można powiedzieć, że każdy z was, w każdej minucie dnia, kryje w sobie elementy niewiary. Oznacza to, że w każdej chwili ryzykujecie zdradzenie Chrystusa, ponieważ krew, która przepływa przez wasze ciała, jest przesycona niewiarą we wcielonego Boga. Dlatego mówię, że ślady, które pozostawiacie na ścieżce wiary w Boga, nie są prawdziwe; gdy kroczycie ścieżką wiary w Boga, nie stawiacie stóp mocno na ziemi – po prostu wykonujecie mechaniczne ruchy. Nigdy nie wierzycie w pełni w słowo Chrystusa i nie potraficie go natychmiast wprowadzać w życie. To jest powód waszej niewiary w Chrystusa. Ciągłe posiadanie pojęć o Chrystusie jest kolejnym powodem, dla którego w Niego nie wierzycie. Zawsze zachowujecie sceptycyzm wobec dzieła Chrystusa, pozwalacie, aby słowo Chrystusa trafiało w próżnię, macie opinię na temat każdego dzieła dokonywanego przez Chrystusa i nie jesteście w stanie go poprawnie zrozumieć, macie trudności z porzuceniem swoich pojęć bez względu na to, jakie wyjaśnienie otrzymacie, i tak dalej – wszystko to są elementy niewiary zmieszane w waszych sercach. Chociaż podążacie za dziełem Chrystusa i nigdy nie pozostajecie w tyle, w waszych sercach jest zbyt duża domieszka buntu. Ten bunt jest nieczystością w waszej wierze w Boga. Być może nie sądzicie, że tak jest, ale jeśli nie potrafisz w tym rozpoznać własnych intencji, to z pewnością znajdziesz się pośród tych, którzy zginą, ponieważ Bóg doskonali tylko tych, którzy w Niego naprawdę wierzą, a nie tych, którzy są wobec Niego sceptyczni, a szczególnie nie tych, którzy niechętnie podążają za Nim, choć nigdy nie uwierzyli, że On jest Bogiem.

(Czy jesteś prawdziwie wierzącym w Boga? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 325

Niektórzy ludzie nie cieszą się z prawdy, a tym bardziej z sądu. Cieszą ich natomiast władza i bogactwo; o takich ludziach mówi się, że szukają władzy. Szukają oni wyłącznie tych wyznań na świecie, które mają wpływy, oraz tych pastorów i nauczycieli, którzy ukończyli seminaria. Mimo że zaakceptowali drogę prawdy, wierzą tylko połowicznie; nie są w stanie oddać całych swoich serc i umysłów. Ich usta mówią o ponoszeniu kosztów dla Boga, ale ich oczy są skupione na wielkich pastorach i nauczycielach, a na Chrystusa nawet nie spojrzą. Ich serca skoncentrowane są na sławie, korzyściach i chwale. Sądzą, że nie ma mowy, aby taka drobna osoba była w stanie podbić tak wielu, że ktoś tak przeciętny mógłby udoskonalić człowieka. Uważają, że nie ma mowy, aby ci wszyscy maluczcy pośród pyłu i gnojowisk byli ludźmi wybranymi przez Boga. Wierzą, że gdyby tacy ludzie byli przedmiotem Bożego zbawienia, wówczas niebo i ziemia wywróciłyby się do góry nogami, a wszyscy ludzie pękliby ze śmiechu. Wierzą, że gdyby Bóg wybrał do udoskonalenia takich ludzi bez znaczenia, to ci wielcy ludzie staliby się samym Bogiem. Ich spojrzenie jest skażone niewiarą; nie dość, że są oni niewierzącymi, są także niedorzecznymi zwierzętami. Przywiązują bowiem wagę jedynie do pozycji, prestiżu i siły, a poważają tylko duże grupy i wyznania. Nie mają najmniejszego szacunku dla tych, których prowadzi Chrystus; są po prostu zdrajcami, którzy odwrócili się od Chrystusa, od prawdy i od życia.

To, co podziwiasz, to nie pokora Chrystusa, ale fałszywi pasterze o doskonałej reputacji. Nie lubujesz się w pięknie ani w mądrości Chrystusa, ale w tych libertynach, którzy tarzają się w brudzie tego świata. Śmiejesz się z bólu Chrystusa, który nie ma gdzie położyć głowy, ale podziwiasz te trupy, które kradną ofiary i żyją w rozpuście. Nie jesteś gotów cierpieć obok Chrystusa, ale chętnie padasz w ramiona tych lekkomyślnych antychrystów, choć zapewniają ci tylko ciało, słowa i kontrolę. Nawet teraz twoje serce nadal zwraca się ku nim, ku ich reputacji, ku ich statusowi, ku ich wpływom. A jednak nadal utrzymujesz postawę wyrażającą się w tym, że trudno ci przełknąć dzieło Chrystusa i nie chcesz go przyjąć. Dlatego mówię, że brak ci wiary, by uznać Chrystusa. Powodem, dla którego podążałeś i podążasz za Nim do dziś, jest tylko to, że nie miałeś innego wyboru. W twoim sercu zawsze dominuje szereg wzniosłych obrazów; nie potrafisz zapomnieć żadnego ich słowa i czynu, ani ich wpływowych słów i rąk. Pozostają oni w twoim sercu zawsze na najwyższym miejscu jako bohaterzy. Jeżeli jednak chodzi o dzisiejszego Chrystusa to wcale tak nie jest. On w twoim sercu jest na zawsze nieistotny i nigdy nie zasługuje na szacunek. Jest bowiem zbyt zwyczajny, ma zdecydowanie za mały wpływ i całkowicie brak Mu wzniosłości.

W każdym razie, mówię, że wszyscy ci, którzy nie cenią prawdy, są niewierzącymi i zdrajcami prawdy. Tacy ludzie nigdy nie zyskają aprobaty Chrystusa. Czy już zrozumiałeś, jak wiele jest w tobie niewiary i jak bardzo zdradzasz Chrystusa? Napominam cię: skoro wybrałeś drogę prawdy, to powinieneś poświęcić się z całego serca; nie bądź ambiwalentny ani niezdecydowany. Powinieneś zrozumieć, że Bóg nie należy do świata ani do jednej osoby, ale do wszystkich tych, którzy naprawdę w Niego wierzą, wszystkich tych, którzy Go czczą, i wszystkich tych, którzy są Mu oddani i wierni.

(Czy jesteś prawdziwie wierzącym w Boga? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 326

Wiara ludzi w Boga ma skłonić Go do zapewnienia im odpowiedniego przeznaczenia oraz przysporzyć im wszelkich możliwych łask. Ludzie chcą sprawić, żeby Bóg stał się ich sługą, żeby to On utrzymywał z nimi pokojową, przyjacielską relację, tak żeby nigdy nie dochodziło między nimi do żadnych konfliktów. Oznacza to, że wiara ludzi w Boga wymaga od Niego, aby obiecał spełnić wszystkie ludzkie żądania oraz by obdarował ludzi wszystkim, o co tylko się pomodlą, zgodnie ze słowami, które przeczytali w Biblii: „Wysłucham wszystkich waszych modlitw”. Oczekują, że Bóg nie będzie nikogo sądził ani z nikim się rozprawiał, gdyż nieodmiennie jest On miłosiernym Jezusem Zbawicielem, który w każdym czasie i miejscu utrzymuje dobrą relację z ludźmi. Oto jak ludzie wierzą w Boga: bezwstydnie stawiają Bogu żądania, wierząc w to, że niezależnie od tego, czy będą zbuntowani czy posłuszni, On po prostu ślepo wszystko im zapewni. Ludzie nieustannie „ściągają dług” z Boga, wierząc w to, że musi On ich bez najmniejszego sprzeciwu „spłacić”, i to podwójnie. Uważają oni, że niezależnie od tego, czy Bóg cokolwiek od nich dostał, mogą Nim dowolnie manipulować, a On nie może samowolnie organizować ludzkiego życia, a tym bardziej objawiać ludziom, kiedy tylko zechce i bez proszenia o ich zgodę, swojej mądrości i swojego sprawiedliwego usposobienia, które przez wiele lat pozostawały w ukryciu. Ludzie po prostu wyznają Bogu swoje grzechy, wierząc, że udzieli im On rozgrzeszenia, że nie będzie miał tego serdecznie dość, oraz że ten proces będzie się ciągnął w nieskończoność. Ludzie po prostu komenderują Bogiem, wierząc w to, że będzie im posłuszny, ponieważ w Biblii zapisane jest, że Bóg nie przybył po to, żeby ludzie Mu służyli, tylko po to, by On służył ludziom, by stał się ich sługą. Czyż nie w to od zawsze wierzyliście? Zawsze, gdy nie udaje wam się czegoś uzyskać od Boga, macie ochotę uciec. Kiedy czegoś nie rozumiecie, stajecie się bardzo rozżaleni, posuwacie się nawet do tego, by obrzucać Go rozmaitymi obelgami. Zwyczajnie nie pozwalacie samemu Bogu na to, by dał pełny wyraz swojej mądrości i cudowności; po prostu wolicie cieszyć się chwilową wygodą i spokojem. Do tej pory, na wasze podejście do wiary w Boga składały się jedynie te same, stare poglądy. Gdy Bóg pokazuje wam choćby najdrobniejszy przejaw majestatu, stajecie się nieszczęśliwi. Czy widzicie już teraz wyraźnie, jak wspaniała jest wasza postawa? Nie zakładajcie, że wszyscy jesteście lojalni wobec Boga, skoro wasze stare poglądy w rzeczywistości nie uległy zmianie. Kiedy nie spotyka cię nic złego, wierzysz, że twoje życie układa się gładko, a twoja miłość do Boga osiąga wysoki poziom. Kiedy zaś natrafiasz na drobne przeciwności losu, spadasz na samo dno Hadesu. Czy to jest bycie lojalnym wobec Boga?

(Powinieneś odłożyć na bok błogosławieństwa, jakie daje status, i zrozumieć Bożą wolę zbawienia człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 327

W waszych poszukiwaniach macie zbyt wiele własnych wyobrażeń, nadziei i wizji przyszłości. Obecne dzieło dokonywane jest po to, aby rozprawić się z waszym pragnieniem statusu i waszymi wygórowanymi zachciankami. Wszystkie te nadzieje, pragnienie statusu oraz błędne wyobrażenia są klasycznymi przejawami szatańskiego usposobienia. Powodem, dla którego takie rzeczy istnieją w ludzkich sercach, jest wyłącznie to, że trucizna szatana nieustannie trawi ludzkie myśli, a ludzie nigdy nie są w stanie zrzucić z siebie jarzma tych szatańskich pokus. Żyją pośród grzechu, ale nie wierzą, że jest to grzech, i ciągle sobie myślą: „Wierzymy w Boga, więc On musi obdarzać nas błogosławieństwami i odpowiednio wszystko dla nas organizować. Wierzymy w Boga, więc musimy być lepsi od innych, musimy mieć wyższy status i lepszą przyszłość niż ktokolwiek inny. Ponieważ wierzymy w Boga, musi On obdarzać nas bezgranicznymi błogosławieństwami. Inaczej nie można by tego nazwać wierzeniem w Boga”. Przez wiele lat sposób myślenia, który ludzie obrali, aby przetrwać, wyniszczał ich serca do tego stopnia, że stali się zdradliwi, tchórzliwi i podli. Nie dość bowiem, że brak im siły woli i determinacji, to jeszcze stali się także chciwi, butni i samowolni. Zupełnie brak im determinacji do przekroczenia siebie, a ponadto nie mają ani krzty odwagi, by zrzucić z siebie ograniczenia będące wynikiem tych mrocznych wpływów. Myśli i życia ludzi są tak dalece przegniłe, że ich poglądy na temat wiary w Boga pozostają wciąż nieznośnie, wręcz odrażające, i nawet wtedy, gdy o nich mówią, wprost nie da się tego słuchać. Wszyscy ludzie są tchórzliwi, nieudolni, godni pogardy i słabowici. Nie czują odrazy do sił ciemności, ani nie pałają miłością do światła i prawdy. Zamiast tego, robią, co w ich mocy, aby je odrzucić. Czyż nie takie właśnie są wasze obecne myśli i zapatrywania? „Skoro wierzę w Boga, powinienem być obsypywany błogosławieństwami, a także mieć pewność, że mój status nigdy się nie obniży i pozostanie wyższy niż status niewierzących”. W waszym wnętrzu żywicie takie zapatrywania nie od roku czy dwóch; myślicie tak już od wielu lat. Wasza wyrachowana mentalność jest aż zanadto rozwinięta. Chociaż dotarliście dzisiaj do tego etapu dzieła, nadal nie zrezygnowaliście ze statusu, tylko ciągle staracie się do niego dążyć i co dnia przyglądacie mu się z głęboką obawą, że któregoś dnia wasza pozycja przepadnie i utracicie dobre imię. Ludzie nigdy nie wyrzekli się pragnienia wygody. Gdy więc teraz osądzam was w ten sposób, zadajcie sobie pytanie, jaki będziecie mieli w ostatecznym rozrachunku stopień zrozumienia? Powiecie, że choć wasz status nie jest wysoki, cieszyliście się wywyższeniem przez Boga. Nie macie wysokiego statusu, ponieważ jesteście niskiego urodzenia, ale zyskujecie status, ponieważ Bóg was wywyższa: jest to coś, czym On was obdarzył. Dzisiaj zaś jesteście w stanie osobiście przyjąć Bożą naukę, Boże karcenie i Boży osąd. Jest to jeszcze większy przejaw tego, że Bóg was wywyższa. Jesteście w stanie osobiście przyjąć Jego obmywanie i wypalanie. To przejaw wielkiej miłości Boga. Przez całe stulecia nie było ani jednej osoby, która otrzymałaby Jego obmywanie i wypalanie i ani jedna osoba nie była w stanie być udoskonalona poprzez Jego słowa. Bóg rozmawia teraz z wami twarzą w twarz, obmywa was, obnażając waszą wewnętrzną buntowniczą postawę: naprawdę jest to Jego wywyższenie. Co mogą zrobić ludzie? Bez względu na to, czy są synami Dawida, czy potomkami Moaba, ludzie są w sumie istotami stworzonymi, które nie mają czym się chwalić. Ponieważ jesteście stworzeniami Boga, musicie wypełniać obowiązki Bożych stworzeń. Nie ma wobec was innych wymagań. Oto jak powinniście się modlić: „O, Boże! Bez względu na to, czy mam wysoką pozycję, czy też nie, teraz wreszcie rozumiem samego siebie. Jeśli mój status jest wysoki, to dzięki Twojemu wywyższeniu, a jeśli niski, to z uwagi na Twoje zarządzenie. Wszystko jest w Twoich rękach. Ja nie mam żadnych możliwości wyboru ani zażaleń. To Ty zarządziłeś, że mam urodzić się w tej krainie i pomiędzy tymi ludźmi, a ja mam jedynie być w pełni posłuszny Twojemu panowaniu, ponieważ wszystko mieści się w granicach tego, co Ty nakazałeś. Nie zwracam uwagi na status; koniec końców jestem tylko jednym spośród Twoich stworzeń. Jeśli umieścisz mnie w otchłani bez dna lub w jeziorze ognia i siarki, nadal będę tylko jednym ze stworzeń. Jeśli się mną posłużysz, wciąż będę tylko stworzeniem. Jeśli mnie udoskonalisz, i tak nadal będę tylko stworzeniem. Jeśli mnie nie udoskonalisz, wciąż będę Cię kochać, ponieważ nie jestem niczym więcej, jak tylko Twoim stworzeniem. Jestem niczym więcej, jak tylko maleńką istotą stworzoną przez Pana wszelkiego stworzenia; tylko jednym pośród stworzonych ludzi. To Ty mnie stworzyłeś, a teraz raz jeszcze umieściłeś mnie w swoich rękach, abym był zdany na Twoją łaskę. Jestem gotowy być Twoim instrumentem i Twoim narzędziem kontrastu, ponieważ wszystko jest tym, czym Ty nakazałeś. Nikt nie zdoła tego zmienić. Wszystkie rzeczy i wszystkie zdarzenia są w Twoich rękach”. Kiedy nadejdzie czas, że nie będziesz już więcej skupiać się na statusie, wówczas uwolnisz się od takiego myślenia. Dopiero wtedy będziesz w stanie śmiało i z ufnością poszukiwać i dopiero wtedy serce twoje będzie mogło uwolnić się od wszelkich ograniczeń. Kiedy ludzie już uwolnią się od tych rzeczy, nie będą mieli więcej żadnych trosk. O co troszczy się bowiem teraz większość z was? Ciągle ogranicza was status i ciągle dbacie o własne perspektywy na przyszłość. Sięgacie po księgę ze słowami Boga i kartkujecie ją, usiłując znaleźć fragmenty poświęcone przeznaczeniu ludzkości, by dowiedzieć się, jakie macie perspektywy na przyszłość i jaki czeka was los. Zastanawiacie się: „Czy naprawdę mam jakiekolwiek perspektywy na przyszłość? Czyżby Bóg je usunął? Bóg mówi tylko, że jestem narzędziem kontrastu. Jakie są w związku z tym moje perspektywy na przyszłość?”. Jest wam trudno odrzucić wasze perspektywy i wasze przeznaczenie. Jesteście teraz uczniami i zyskaliście pewne zrozumienie tego etapu dzieła. Nie odrzuciliście jednak nadal swego pragnienia statusu. Gdy status wasz jest wysoki, szukacie gorliwie, lecz kiedy jest niski, nie chcecie już poszukiwać. Ciągle macie na uwadze błogosławieństwa płynące ze statusu. Dlaczego większość ludzi nie jest w stanie wyzwolić się od negatywnej postawy? Czyż nie jest to zawsze spowodowane niewesołymi perspektywami na przyszłość? Gdy tylko ukazują się Boże wypowiedzi, pędzicie, by przekonać się, jaki naprawdę jest wasz status i jaka jest wasza tożsamość. Status i tożsamość stawiacie na pierwszym miejscu, zaś wizję dopiero na drugim. Na trzecim jest to, w co macie wkroczyć, a na czwartym jest obecna wola Boga. Najpierw sprawdzacie, czy nadane wam przez Boga miano „narzędzia kontrastu” zmieniło się, czy też nie. Czytacie i czytacie, a kiedy widzicie, że miano „narzędzia kontrastu” zostało usunięte, jesteście szczęśliwi i nieustannie dziękujecie Bogu i wychwalacie Jego wielką moc. Kiedy jednak tylko spostrzeżecie, że nadal jesteście narzędziami kontrastu, ogarnia was zniechęcenie i natychmiast tracicie całą energię w swoich sercach. Im więcej będziesz poszukiwać w ten sposób, tym mniejsze plony zbierzesz. Im większe u człowieka pragnienie statusu, tym surowiej trzeba będzie z nim postępować i tym bardziej będzie musiał przejść wielkie oczyszczenie. Tacy ludzie są zupełnie nic nie warci! Trzeba koniecznie się z nimi rozprawić i odpowiednio ich osądzić, aby na dobre wyzbyli się takiego myślenia. Jeśli w ten sposób będziecie podążać za Mną do samego końca, nie zbierzecie żadnych plonów. Ci, którzy nie dążą do osiągnięcia życia, nie będą mogli zostać przeobrażeni; ci, którzy nie łakną prawdy, nie będą mogli jej pozyskać. Nie skupiasz się na dążeniu do osobistej przemiany i wkroczenia w życie; ciągle skupiony jesteś na swych wygórowanych pragnieniach i rzeczach, które krępują jedynie twoją miłość do Boga i nie pozwalają ci się do Niego zbliżyć. Czyż rzeczy te mogą cię przemienić? Czy są w stanie wprowadzić cię do królestwa Bożego? Jeśli celem twojego dążenia nie jest poszukiwanie prawdy, to równie dobrze możesz skorzystać z obecnej okazji i powrócić do świata, aby tam spróbować swych sił. Naprawdę nie warto marnować czasu w ten sposób: po co się tak dręczyć? Czyż nie mógłbyś cieszyć się najróżniejszymi rzeczami na tym pięknym świecie? Pieniądze, piękne kobiety, status, próżność, rodzina, dzieci i tak dalej; czyż wszystkie te wytwory świata nie są najlepszymi rzeczami, jakimi mógłbyś się cieszyć? Jakiż pożytek z tego, że kręcisz się tutaj, szukając miejsca, w którym mógłbyś być szczęśliwy? Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie mógłby odpocząć, więc dlaczego ty miałbyś mieć wygodne miejsce? Czemuż miałby On stworzyć ci piękne miejsce odpoczynku? Czy to możliwe? Oprócz Mojego osądu, możesz dziś jedynie otrzymać nauki o prawdzie. Nie możesz znaleźć u Mnie pociechy ani też życia usłanego różami, o którym myślisz we dnie i w nocy. Ja nie obdarzę cię bogactwami tego świata. Jeśli będziesz szczerze podążać za Mną, jestem gotów dać ci całą drogę życia i sprawić, że będziesz jak ryba wrzucona z powrotem do wody. Jeśli nie będziesz szczerze za Mną podążać, odbiorę ci to wszystko. Nie mam ochoty ofiarować słów z ust Moich ludziom, którzy są tylko żądni wygody i którzy są dokładnie tacy sami, jak świnie i psy!

(Dlaczego nie chcesz być narzędziem kontrastu? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 328

Wejrzyjcie w siebie, by sprawdzić, czy praktykujecie sprawiedliwość we wszystkim, co robicie, oraz czy wszystkie wasze działania są obserwowane przez Boga: jest to zasada, zgodnie z którą postępują ci, którzy wierzą w Boga. Będziecie nazywani sprawiedliwymi dlatego, że potraficie zadowolić Boga i przyjmujecie Jego opiekę oraz ochronę. W oczach Boga wszyscy ci, którzy przyjmują Jego opiekę, ochronę i doskonalenie, oraz którzy zostają przez Niego pozyskani, są sprawiedliwi i uważani są przez Boga za wartościowych. Im bardziej przyjmujecie obecne słowa Boże, tym bardziej będziecie w stanie przyjmować i rozumieć wolę Boga, przez co tym lepiej będziecie potrafić urzeczywistniać Jego słowa i spełniać Jego wymagania. To jest właśnie zadanie wyznaczone wam przez Boga i jest to coś, co wszyscy powinniście móc osiągnąć. Jeśli posługujecie się własnymi pojęciami, by ocenić i ograniczyć Boga, jakby był On niezmienną glinianą rzeźbą, i jeśli całkowicie ograniczacie Go do parametrów opisanych w Biblii i usiłujecie zawrzeć Go w ograniczonym zakresie Jego dzieł, wówczas wszystko to dowodzi, że potępiliście Boga. Ponieważ Żydzi z czasów Starego Testamentu traktowali Boga jak bożka o ustalonej formie, którą mieli w swoich sercach, jak gdyby Boga można było wyłącznie nazywać Mesjaszem, i jedynie Ten, którego nazwano Mesjaszem, mógł być Bogiem, i ponieważ ludzkość służyła Mu i czciła Go tak, jakby był glinianą rzeźbą bez życia, przybili Jezusa swoich czasów do krzyża, skazując Go na śmierć – niewinny Jezus został tym samym skazany na śmierć. Bóg nie popełnił żadnego wykroczenia, lecz człowiek Go nie oszczędził i nalegał, by skazać Go na śmierć, a więc Jezus został ukrzyżowany. Człowiek ciągle wierzy, że Bóg jest niezmienny i definiuje Go na podstawie jednej księgi, Biblii, jak gdyby człowiek posiadał doskonałe rozumienie Bożego zarządzania i jak gdyby trzymał w swojej dłoni wszystko, co Bóg czyni. Ludzie są skrajnie niedorzeczni, bezgranicznie aroganccy i wszyscy mają talent do przesady. Bez względu na to, jak wielką wiedzę o Bogu posiadasz, nadal twierdzę, że Go nie znasz i że jesteś kimś, kto najbardziej sprzeciwia się Bogu, oraz że potępiłeś Boga, ponieważ jesteś całkowicie niezdolny do posłuszeństwa wobec Bożego dzieła i do tego, aby kroczyć ścieżką udoskonalenia przez Boga. Dlaczego Bóg nigdy nie jest zadowolony z czynów człowieka? Ponieważ człowiek nie zna Boga, ponieważ ma zbyt wiele własnych pojęć i ponieważ jego wiedza o Bogu w ogóle nie jest zgodna z rzeczywistością, natomiast jednostajnie powtarza on dokładnie to samo i stosuje takie samo podejście do każdej sytuacji. Stąd też, przyszedłszy w dniu dzisiejszym na ziemię, Bóg po raz kolejny zostaje przybity do krzyża przez człowieka. Jakże okrutny jest rodzaj ludzki! Przebiegłość i intrygi, rzucanie się na siebie nawzajem, walka o sławę i korzyści, wzajemna rzeź – czy to wszystko dobiegnie kiedyś końca? Mimo setek tysięcy słów wypowiedzianych przez Boga nikt się nie opamiętał. Ludzie robią wszystko dla swoich rodzin, synów i córek, dla dobra własnych karier, dla perspektyw na przyszłość, stanowiska, próżności i pieniędzy, dla pożywienia, ubioru i ciała. Ale czy istnieje ktoś, kto rzeczywiście podejmuje działania przez wzgląd na Boga? Nawet pośród tych, którzy w swych działaniach mają wzgląd na Boga, tylko nieliczni Go znają. Ilu ludzi nie działa dla swoich własnych korzyści? Ilu nie ciemięży czy wyklucza innych, aby chronić swoje własne stanowisko? W ten właśnie sposób Bóg został bezprawnie skazany na śmierć niezliczoną ilość razy, a niezliczeni barbarzyńscy sędziowie potępili Boga i po raz kolejny przybili Go do krzyża. Ilu ludzi można nazwać sprawiedliwymi, bo naprawdę działają przez wzgląd na Boga?

Czy łatwo jest zostać udoskonalonym przed obliczem Boga jako święty lub osoba sprawiedliwa? Prawdą jest, że „nie ma sprawiedliwych na tej ziemi; sprawiedliwi nie znajdują się na tym świecie”. Kiedy stajecie przed Bogiem, zastanówcie się, co macie na sobie, rozważcie każde słowo i czyn, każdą myśl i ideę, a nawet marzenia, które snujecie każdego dnia – wszystko to służy waszemu własnemu dobru. Czy nie tak właśnie wygląda prawdziwy stan rzeczy? „Bycie sprawiedliwym” nie polega na dawaniu innym jałmużny, miłowaniu bliźniego jak siebie samego ani na tym, by powstrzymywać się od sporów i waśni czy rabowania i kradzieży. Bycie sprawiedliwym oznacza podjęcie Bożego posłannictwa jako swego obowiązku i przestrzeganie Boskich zarządzeń i ustaleń jako zesłanego z nieba powołania, bez względu na czas czy miejsce, dokładnie tak, jak to zawsze czynił Pan Jezus. To jest właśnie sprawiedliwość, o której mówił Bóg. Lot mógł być nazywany sprawiedliwym dlatego, że ocalił dwa anioły zesłane przez Boga, nie myśląc o własnych zyskach czy stratach; ale można jedynie powiedzieć, że to, co wtedy uczynił, da się nazwać sprawiedliwym uczynkiem, jednak samego Lota nie można nazwać człowiekiem sprawiedliwym. Lot podarował swoje dwie córki w zamian za anioły tylko dlatego, że wcześniej ujrzał Boga, ale nie wszystkie jego zachowania z przeszłości były oznaką sprawiedliwości. Dlatego powiadam, że „nie ma sprawiedliwych na tej ziemi”. Nawet wśród tych, którzy są na drodze do uzdrowienia, nikt nie może być nazwany sprawiedliwym. Bez względu na to, jak dobre są twoje uczynki, bez względu na to, jak zdajesz się sławić imię Boga, ani nie bijąc i przeklinając innych, ani nie rabując ich i okradając, i tak nie można nazwać cię sprawiedliwym, ponieważ tak samo jest w stanie postępować każda normalna osoba. Dzisiaj najważniejsze jest to, że nie znasz Boga. Można jedynie powiedzieć, że obecnie masz w sobie odrobinę zwykłego człowieczeństwa, ale nie posiadasz sprawiedliwości, o której mówi Bóg, a zatem nic, co robisz, nie może być dowodem twojej znajomości Boga.

(Nikczemni z pewnością zostaną ukarani, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 329

Przedtem, gdy Bóg był w niebie, człowiek działał wobec Niego w sposób nieuczciwy. Dziś Bóg jest między ludźmi – nikt nie wie, ile lat już to trwa – ale człowiek w swoim postępowaniu wciąż stwarza pozory i stara się oszukać Boga. Czyż człowiek nie jest o wiele za bardzo zacofany w swoim sposobie myślenia? Tak samo było z Judaszem. Przed nadejściem Jezusa Judasz opowiadał kłamstwa swoim braciom i siostrom i nie zmienił się nawet wtedy, kiedy pojawił się Jezus. W ogóle nie znał Jezusa, a na końcu Go zdradził. Czy nie stało się tak dlatego, że nie znał Boga? Jeśli dziś wciąż nie znacie Boga, to możecie stać się Judaszami, a tragedia ukrzyżowania Jezusa w Wieku Łaski dwa tysiące lat temu, rozegra się ponownie. Nie wierzycie w to? Tak właśnie jest! Obecnie większość ludzi znajduje się w podobnej sytuacji – może mówię to trochę za wcześnie – a wszyscy tacy ludzie odgrywają rolę Judasza. Nie gadam głupstw, lecz mówię na podstawie faktów – i musisz być o tym przekonany. Choć wielu ludzi udaje pokorę, ich serca wypełnia martwa, cuchnąca woda. Zbyt wielu takich ludzi jest obecnie w kościele, a wy myślicie, że kompletnie o tym nie wiem. Dziś Mój Duch decyduje za Mnie i niesie o Mnie świadectwo. Czy myślisz, że nic nie wiem? Czy myślisz, że nic nie rozumiem z przebiegłych myśli w waszych sercach i innych rzeczy, które w nich skrywacie? Czy tak łatwo jest pokonać Boga? Czy myślicie, że możecie traktować Go w taki sposób, w jaki wam się podoba? W przeszłości martwiłem się, że wpadniecie w zniewolenie, toteż dawałem wam wolność, lecz ludzie nie wiedzieli o tym, że byłem dla nich dobry, i kiedy dałem im palec, oni wzięli całą rękę. Popytajcie wśród siebie: niemal nigdy z nikim się nie rozprawiłem i niemal nigdy nikogo nie upomniałem – ale mam pełną jasność co do motywacji i pojęć człowieka. Czy myślisz, że sam Bóg, o którym Bóg składa świadectwo, jest głupcem? W taki razie powiadam ci, że jesteś kompletnie zaślepiony! Nie będę cię obnażać, ale przekonajmy się, jak bardzo zdeprawowany możesz się stać. Sprawdźmy, czy twoje sprytne wybiegi mogą cię ocalić, lub też czy zdołają cię uratować twoje starania, by kochać Boga. Dziś cię nie potępię. Poczekajmy do czasu Bożego, by zobaczyć, jak srodze On cię ukarze. Nie mam teraz czasu na czcze pogawędki z tobą i nie zamierzam opóźniać z twojego powodu wykonania Mojego wielkiego dzieła. Nędzny robak, taki jak ty, nie jest wart czasu, jaki Bóg musiałby poświęcić, by się z tobą rozprawić – sprawdźmy zatem, jak bardzo rozwiązły możesz się stać. Tacy ludzie w ogóle nie poszukują wiedzy o Bogu ani nie żywią wobec Niego żadnej miłości, a jednak chcą, by Bóg nazywał ich sprawiedliwymi – czy to nie żart? Ponieważ niewielka liczba ludzi jest rzeczywiście uczciwa, skoncentruję się jedynie na dalszym zaopatrywaniu człowieka w życie. Zrobię jedynie to, co powinienem zrobić dziś, ale w przyszłości ukarzę każdą osobę stosowanie do jej zachowania. Powiedziałem wszystko, co jest do powiedzenia, bo dokładnie na tym polega Moje dzieło. Robię to, co powinienem, a nie to, czego nie powinienem. Niemniej jednak mam nadzieję, że więcej czasu poświęcicie na przemyślenie następujących kwestii: Jak dużo twojej wiedzy o Bogu jest zgodne z prawdą? Czy jesteś kimś, kto po raz kolejny przybił Boga do krzyża? Oto moje ostatnie słowa: „Biada tym, którzy krzyżują Boga”.

(Nikczemni z pewnością zostaną ukarani, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 330

Jaka jest najbardziej odpowiednia metoda w podążaniu dzisiejszą ścieżką? Jako kogo siebie widzisz w tym dążeniu? Wypada, żebyś się dowiedział, jak powinieneś podchodzić do wszystkiego, co cię dzisiaj spotyka, niezależnie od tego, czy są to próby, czy trudności, czy bezlitosne karcenie, czy przekleństwa. W obliczu wszystkich tych rzeczy powinieneś starannie rozważyć każdą z nich. Dlaczego to mówię? Mówię tak, ponieważ to, co spotyka cię dzisiaj, to w końcu tylko krótkotrwałe próby, które wciąż się zdarzają; być może z twojego punktu widzenia nie są szczególnie wyczerpujące dla ducha, toteż pozwalasz, by sprawy biegły swoim naturalnym torem i nie traktujesz ich jako cennego atutu w dążeniu do postępu. Jakże jesteś bezmyślny! Tak bardzo, że myślisz o tym cennym atucie, jakby to była chmura unosząca się przed twoimi oczami, i nie doceniasz tych gwałtownych ciosów, które spadają na ciebie raz za razem – ciosów, które są krótkie i wydają się nie mieć wielkiej wagi – ale patrzysz na nie chłodno i z dystansem, nie biorąc ich sobie do serca, i traktujesz je po prostu jak przypadkowe uderzenia. Jakże jesteś arogancki! W obliczu tych zaciekłych ataków, ataków niczym burze, które nadchodzą raz za razem, okazujesz jedynie nonszalanckie lekceważenie; czasami posuwasz się nawet do chłodnego uśmiechu, ujawniając zupełną obojętność – bowiem ani razu nie zastanowiłeś się, dlaczego wciąż prześladują cię takie „nieszczęścia”. Czy to możliwe, bym był rażąco niesprawiedliwy wobec człowieka? Czy dokładam wysiłków, by znaleźć w tobie winę? Chociaż problemy z twoją mentalnością być może nie są tak poważne, jak je opisałem, to dzięki zewnętrznemu opanowaniu już dawno namalowałeś doskonały portret swojego wewnętrznego świata. Nie muszę ci mówić, że jedyne, co skrywa się głęboko w twoim sercu, to prymitywna obelga i znikome ślady smutku ledwo wyczuwalne dla innych. Ponieważ uważasz za wielką niesprawiedliwość to, że zostałeś poddany takim próbom, przeklinasz; a ponieważ te próby sprawiają, że czujesz pustkę świata, przepełnia cię melancholia. Daleki jesteś od tego, by widzieć w tych powtarzających się ciosach i aktach dyscyplinowana najlepszą ochronę, lecz, postrzegasz je jako bezsensowne ataki Nieba albo jako pomstę, na którą zasłużyłeś. Jakże jesteś nieświadomy! Bezlitośnie więzisz dobre chwile w ciemności; raz za razem uznajesz te cudowne próby i akty dyscyplinowania za ataki twoich wrogów. Nie wiesz, jak należy się zaadaptować do sytuacji; tym bardziej nie masz na to najmniejszej ochoty, gdyż nie chcesz niczego zyskać z tego powtarzającego się – i twoim zdaniem okrutnego – karcenia. Nie podejmujesz prób ani poszukiwania, ani zgłębiania niczego, po prostu poddajesz się swojemu losowi i idziesz, gdziekolwiek cię poniesie. To, co może sprawiać na tobie wrażenie okrutnych aktów karcenia, nie odmieniło twojego serca ani go nie zdobyło; przeciwnie, zraniło cię w samo serce. Uważasz to „okrutne karcenie” jedynie za swojego życiowego wroga, toteż niczego nie osiągasz. Jesteś taki zadufany w sobie! Rzadko zdarza ci się uwierzyć, że znosisz takie próby ze względu na własną podłość; zamiast tego uważasz siebie za nieszczęśnika, a do tego mówisz, że wiecznie doszukuję się w tobie wad. A teraz, gdy nadeszła chwila próby, jak wiele tak naprawdę wiesz o tym, co mówię i czynię? Nie myśl, że z natury jesteś cudownym dzieckiem, nieco tylko ustępującym niebu, ale za to nieskończenie przewyższającym ziemię. Daleko ci do tego, by być mądrzejszym niż ktokolwiek inny – a można nawet powiedzieć, że to po prostu urocze, na ile głupszy jesteś od każdego człowieka na ziemi posiadającego rozum, ponieważ masz o sobie zbyt wysokie mniemanie i nigdy nie miałeś poczucia niższości, tak jakbyś potrafił przejrzeć Moje działania aż do najdrobniejszego szczegółu. W gruncie rzeczy jesteś jednak kimś, kto zasadniczo zatracił zdolność rozumowania, ponieważ nie masz pojęcia, co Ja zamierzam zrobić, a tym bardziej nie jesteś świadom tego, co robię teraz. Toteż mówię, że nie dorównujesz nawet staremu rolnikowi, orzącemu z mozołem swoją ziemię; rolnikowi, który nie ma najbledszego pojęcia o ludzkim życiu, a jednak w pełni polega na błogosławieństwie Nieba, gdy uprawia rolę. Nie zastanawiasz się ani przez chwilę nad swoim życiem, nie masz pojęcia, czym jest renoma, jeszcze mniej wiedząc o samym sobie. Jesteś „ponad to wszystko”!

(Czyż nie są jedynie zwierzętami ci, którzy się nie uczą i nic nie wiedzą? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 331

Jeśli chodzi o nauki, które przekazuję wam raz za razem, już od dawna puszczacie je mimo uszu, traktując je wręcz jak zabawkę, mogącą urozmaicić wam chwile bezczynności. Zawsze uznajecie je wszystkie za swój własny, osobisty „talizman”. Kiedy oskarża cię szatan, modlisz się, kiedy ogarnia cię zniechęcenie, zapadasz w głęboki sen, kiedy jesteś szczęśliwy, biegasz wkoło jak szalony, a gdy cię upominam, płaszczysz się przede Mną. A potem, kiedy tylko odchodzisz sprzed Mego oblicza, śmiejesz się złowrogo. Czujesz się najważniejszym spośród wszystkich ludzi, lecz nigdy nie uważasz siebie za najbardziej aroganckiego. Wciąż tylko jesteś wyniosły, zadowolony z siebie i niezmiernie zarozumiały. Jak tacy „młodzi dżentelmeni”, „młode damy”, „panowie” i „panny”, którzy nie uczą się i trwają w nieświadomości, mogliby uznawać Moje słowa za cenny dar? Pytam cię ponownie, czego właściwie nauczyłeś się dzięki Moim słowom i Mojemu dziełu przez cały ten czas? Może rozwinąłeś swoje umiejętności oszukiwania? A może twoje ciało stało się bardziej wyrafinowane? A może twoja postawa wobec Mnie stała się jeszcze bardziej lekceważąca? Powiem ci szczerze: to właśnie cała praca, którą wykonałem, sprawiła, że ty, który byłeś niegdyś strachliwy jak mała myszka, stałeś się bezczelny. Trwożne drżenie, jakie odczuwasz przede Mną, słabnie z każdym mijającym dniem, jestem bowiem zbyt litościwy i nigdy nie zastosowałem pełnych przemocy sankcji, żeby ukarać twoje ciało. Być może uważasz, że przemawiam tylko w srogi sposób, ale o wiele częściej staję przed tobą z uśmiechniętym obliczem i prawie nigdy bezpośrednio cię nie potępiam. Co więcej, zawsze jestem wyrozumiały wobec twojej słabości i właśnie z tego powodu traktujesz Mnie tak, jak wąż potraktował dobrodusznego rolnika. Naprawdę podziwiam niesłychaną wnikliwość i zdolność obserwacji rodzaju ludzkiego! Pozwól, że powiem ci pewną prawdę: dzisiaj nie ma większego znaczenia, czy posiadasz serce pełne czci dla Mnie; nie martwi mnie to ani nie niepokoi. Muszę jednak podzielić się z tobą jeszcze jednym: ta „utalentowana osoba”, którą jesteś, która nie uczy się i trwa w nieświadomości, ostatecznie zostanie powalona przez pełne samozachwytu, drobne cwaniactwo – będziesz tym, który cierpi i zostaje skarcony. Nie będę na tyle głupi, żeby towarzyszyć ci podczas twojego cierpienia w piekle, ponieważ Ja i ty nie jesteśmy tego samego rodzaju. Nie zapominaj, że jesteś istotą stworzoną, która została przeze Mnie przeklęta, ale którą też pouczam i zbawiam. Nie ma w tobie niczego, z czym trudno byłoby mi się rozstać. Bez względu na to, kiedy wykonuję Moje dzieło, nigdy nie ogranicza mnie żadna osoba, przedmiot, ani okoliczności. Moje podejście i postawa wobec ludzkości zawsze były takie same. Nie jestem do ciebie szczególnie przychylnie nastawiony, ponieważ jesteś tylko dodatkiem do Mojego zarządzania, który nie wyróżnia się niczym wyjątkowym na tle innych istot. Oto Moja rada dla ciebie: przez cały czas musisz pamiętać o tym, że nie jesteś niczym innym, jak tylko stworzeniem Bożym! Pomimo tego, że wolno ci dzielić ze Mną swe istnienie, powinieneś wiedzieć, kim jesteś i nie mieć o sobie zbyt wysokiego mniemania. Nawet jeśli cię nie upominam ani nie rozprawiam się z tobą, tylko witam cię z uśmiechem na twarzy, nie dowodzi to jeszcze, że jesteś tego samego rodzaju, co Ja. Powinieneś wiedzieć, że jesteś kimś, kto podąża za prawdą, nie zaś prawdą samą w sobie! Musisz w każdej chwili być gotowy, by zmienić się zgodnie z Moim słowem, nie możesz przed tym uciec. Nalegam, abyś w trakcie tego cennego czasu, kiedy masz tę rzadką sposobność, spróbował się czegoś nauczyć. Nie oszukuj Mnie, nie chcę, byś posługiwał się pochlebstwem, usiłując Mnie zwieść. Gdy Mnie szukasz, nie czynisz tego wyłącznie z Mojego powodu – robisz to dla własnego dobra!

(Czyż nie są jedynie zwierzętami ci, którzy się nie uczą i nic nie wiedzą? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 332

Obecnie każdy mijający dzień jest niezwykle istotny i ma olbrzymie znaczenie w kontekście waszego przeznaczenia i waszego losu. Właśnie dlatego musicie kochać wszystko, co dzisiaj posiadacie, i cenić każdą upływającą minutę. Musicie włożyć tyle czasu, ile możecie, aby zebrać możliwie największe owoce, aby nie przeżyć tego życia nadaremnie. Być może nie do końca rozumiecie, dlaczego wypowiadam takie słowa. Szczerze mówiąc, w ogóle nie jestem zadowolony z tego, w jaki sposób każdy z was się zachowuje, ponieważ to, jacy dzisiaj jesteście, nie spełnia nadziei, jakie z wami wiązałem. Dlatego powiadam: każdy z was stoi na krawędzi niebezpieczeństwa, a wasze wcześniejsze wołania o pomoc i niegdysiejsze aspiracje do dążenia do prawdy i poszukiwania światła zbliżają się do kresu. Oto wasz ostateczny pokaz wdzięczności i coś, czego się nigdy nie spodziewałem. Nie chcę zaprzeczać faktom, albowiem bardzo Mnie rozczarowaliście. Być może wolelibyście nie przystawać na taki obrót sprawy i nie mierzyć się z rzeczywistością. Muszę jednak poważnie was zapytać: dokładnie czym przez te wszystkie lata wypełnione były wasze serca? Wobec kogo są one lojalne? Nie mówcie, że te pytania pojawiają się niespodziewanie, i nie pytajcie, dlaczego je zadaję. Wiedzcie jedno: nieustannie was rozliczam i znoszę wielkie cierpienia, ponieważ zbyt dobrze was znam, za bardzo Mi na was zależy i włożyłem zbyt dużo serca w wasze postępowanie i uczynki. A mimo to odpłacacie Mi się jedynie obojętnością i nieznośną rezygnacją. Byliście tacy niedbali względem Mnie; czy jest możliwe, bym nic o tym nie wiedział? Jeśli tak sądzicie, to jest to kolejne potwierdzenie faktu, że w rzeczywistości nie traktujecie Mnie życzliwie. Dlatego mówię, że chowacie głowy w piasek. Wszyscy jesteście tacy mądrzy, a nawet nie wiecie, co czynicie; a skoro tak, to w jaki sposób chcecie się przede Mną rozliczyć?

Pytanie, które uważam za najbardziej istotne, brzmi: dokładnie wobec kogo lojalne są wasze serca? Mam też nadzieję, że każdy z was spróbuje przywołać do porządku swe myśli i zada sobie pytanie, wobec kogo jest lojalny i dla kogo żyje. Być może nigdy wcześniej nie rozważaliście starannie tych pytań, więc może ujawnię wam odpowiedzi?

Każdy, kto posiada pamięć, uzna ten fakt: człowiek żyje dla siebie i jest lojalny wobec siebie samego. Nie uważam jednak, by wasza odpowiedź była całkowicie poprawna, bowiem każdy z was żyje własnym życiem i każdy z was zmaga się z własnym cierpieniem. Dlatego właśnie jesteście lojalni wobec tych, których kochacie, i wobec tego, co sprawia wam przyjemność, ale nie jesteście w pełni lojalni wobec siebie samych. Ponieważ na każdego z was wpływają otaczające was osoby, zdarzenia oraz przedmioty, nie jesteście całkowicie lojalni wobec siebie samych. Nie mówię tego po to, aby wyrazić aprobatę dla tego, że jest się lojalnym wobec samego siebie, ale raczej po to, aby uzmysłowić wam, wobec czego jesteście lojalni, bowiem przez tak wiele lat żaden z was nie był lojalny wobec Mnie. Podążaliście za Mną przez wszystkie te lata, jednak nigdy nie okazaliście ani krzty lojalności. Woleliście raczej skupiać się na ludziach, których kochacie, oraz na rzeczach, które dają wam przyjemność – do tego stopnia, że zawsze i wszędzie nosicie te osoby i te rzeczy w waszych sercach i nigdy ich nie porzucacie. Kiedy z przejęciem myślicie o którejkolwiek z rzeczy, którą kochacie, ma to miejsce wtedy, gdy za Mną podążacie lub nawet gdy słuchacie Mych słów. Dlatego mówię, że używacie lojalności, o którą prosiłem, by zamiast Mnie okazywać lojalność i szacunek waszym „pupilom”. Mimo iż czasami poświęcacie dla Mnie jedną lub dwie z drogich wam spraw, nie jest to poświęcenie całkowite i nie świadczy o tym, że to wobec Mnie jesteście całkowicie lojalni. Angażujecie się w przedsięwzięcia, które was pasjonują: niektórzy ludzie są lojalni wobec swych córek lub synów, inni wobec mężów, żon, bogactw, pracy, przełożonych, pozycji czy kobiet. Nigdy was nie męczą ani nie denerwują sprawy, względem których jesteście lojalni; zamiast tego coraz mocniej pragniecie posiadać więcej tych rzeczy i nigdy się nie poddajecie. Mnie i Moje słowa zawsze stawiacie na końcu, za rzeczami, które was pasjonują. Przecież nie macie innego wyboru, tylko umieścić je na końcu. Są nawet tacy, którzy zostawiają to ostatnie miejsce wolne na poczet czegoś, wobec czego będą lojalni, ale czego jeszcze nie odkryli. W ich sercach nigdy nie było nawet śladu Mnie. Możecie myśleć, że żądam od was zbyt wiele lub niesłusznie was oskarżam – czy jednak kiedykolwiek w ogóle pomyśleliście o tym, że gdy spędzacie szczęśliwie czas z rodziną, nawet raz nie byliście wobec Mnie lojalni? Czy w takich chwilach nie sprawia wam to bólu? Gdy wasze serca przepełnia radość i otrzymujecie nagrodę za wasze wysiłki, czy nie smuci was to, że jednak nie zaopatrzyliście się w wystarczającą ilość prawdy? Kiedy płakaliście nad tym, że nie otrzymaliście Mojej aprobaty? Dla swoich synów i córek łamiecie sobie głowy i poświęcacie bardzo wiele, a mimo to wciąż nie odczuwacie satysfakcji. Ciągle uważacie, że nie pracowaliście dla nich wystarczająco ciężko, że nie zrobiliście dla nich wszystkiego, co możliwe. Jednak w stosunku do Mnie zawsze jesteście niedbali i nieuważni; jestem obecny jedynie w waszych wspomnieniach, ale nie ma Mnie w waszych sercach. Nigdy nie dostrzegacie Mych starań i poświęcenia i nigdy ich nie doceniacie. Stać was tylko na odrobinę refleksji i jesteście przekonani, że to wystarczy. Taka „lojalność” nie jest tym, za czym od dawna tęskniłem, ale czymś, czym od dawna gardziłem. Mimo to, bez względu na to, co mówię, wciąż przyznajecie się tylko do jednej lub dwóch rzeczy; jesteście niezdolni przyjąć Mej nauki w pełni, ponieważ jesteście tak bardzo „pewni siebie”, i zawsze sami wybieracie, które spośród wypowiedzianych przeze Mnie słów macie przyjąć. Jeżeli tak właśnie będziecie postępować dzisiaj, to mam w zanadrzu kilka metod rozprawiania się z tą nadmierną pewnością siebie. Co więcej, sprawię, że uznacie, iż wszystkie Moje słowa są prawdą i żadne z nich nie wypacza faktów.

(Wobec kogo jesteś lojalny? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 333

Gdybym miał teraz położyć przed wami trochę pieniędzy i dał wam wolność wyboru – i gdybym nie potępił was za wasz wybór – wtedy większość z was wybrałaby pieniądze i porzuciła prawdę. Ci lepsi z was odrzuciliby pieniądze i niechętnie wybrali prawdę, podczas gdy ci pośrodku wzięliby pieniądze do jednej ręki, a prawdę do drugiej. Czy w ten sposób wasza prawdziwa natura nie stałaby się widoczna jak na dłoni? Wybierając pomiędzy prawdą i czymkolwiek innym, wobec czego jesteście lojalni, wszyscy dokonalibyście tego wyboru, a wasza postawa pozostałaby niezmieniona. Czyż tak nie jest? Czyż pośród was nie ma wielu, którzy wahali się pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe? W starciach pomiędzy pozytywnym i negatywnym, czarnym i białym, na pewno jesteście świadomi, jakich wyborów dokonaliście pomiędzy rodziną i Bogiem, dziećmi i Bogiem, pokojem i chaosem, bogactwem i ubóstwem, wysoką pozycją i przeciętnością, poczuciem przynależności i wykluczeniem itd. Wybierając pomiędzy szczęśliwą rodziną i rozbitą rodziną, z pewnością bez wahania wybraliście tę pierwszą; wybierając pomiędzy bogactwem i obowiązkiem, ponownie bez mrugnięcia okiem wybraliście to pierwsze, i brak wam nawet chęci, by powrócić do brzegua; wybierając pomiędzy luksusem i niedostatkiem, wybraliście luksus; wybierając pomiędzy waszymi synami, córkami, żonami, mężami a Mną, wybraliście tych pierwszych; a wybierając pomiędzy pojęciem i prawdą, ponownie wybraliście to pierwsze. W obliczu wszelakich waszych nagannych uczynków, zwyczajnie utraciłem wiarę, którą w was pokładałem. Po prostu zdumiewa Mnie, że wasze serca są tak oporne na to, by je zmiękczyć. Wygląda na to, że lata oddania i usilnych starań przyniosły Mi tylko wasze porzucenie i waszą rozpacz, lecz Moja nadzieja co do was rośnie z każdym mijającym dniem, ponieważ Mój dzień już dawno został w całości objawiony każdemu. Jednak wy upieracie się przy szukaniu rzeczy mrocznych i złych i nie chcecie wypuścić ich z ręki. A skoro tak, to jaki będzie wasz wynik? Czy kiedykolwiek starannie się nad tym zastanowiliście? Gdyby poproszono was, żebyście wybrali jeszcze raz, jakie byłoby wasze stanowisko? Czy ponownie wybralibyście „to pierwsze”? Czy wciąż przynosilibyście Mi rozczarowanie i godny pożałowania smutek? Czy wasze serca wciąż posiadałyby tylko odrobinę ciepła? Czy wciąż nie wiedzielibyście, co zrobić, by pocieszyć Moje serce? Co byście wybrali w tej chwili? Czy podporządkujecie się Mym słowom, czy raczej będziecie nimi zmęczeni? Mój dzień został objawiony waszym oczom, a to, przed czym stoicie, jest nowym życiem i nowym punktem wyjścia. Jednak muszę wam powiedzieć, że punkt ten nie jest początkiem nowego dzieła z przeszłości, ale raczej zwieńczeniem starego dzieła. Oznacza to, że jest to akt ostatni. Sądzę, że wszyscy rozumiecie, dlaczego ów punkt wyjścia jest wyjątkowy. Pewnego dnia, już niedługo, wszyscy pojmiecie jednak jego prawdziwe znaczenie. Przejdźmy zatem dalej i powitajmy nadejście finału! Wciąż jednak niepokoi Mnie w was to, że kiedy stajecie w obliczu niesprawiedliwości i sprawiedliwości, zawsze wybieracie tę pierwszą. Ale to już za wami. Mam też nadzieję, że zapomnę wszystko, co wiąże się z waszą przeszłością, choć będzie to bardzo trudne. Niemniej jednak mam na to dobry sposób: niech przyszłość zastąpi przeszłość i niech cienie waszej przeszłości rozwieją się, a na ich miejsce wejdziecie prawdziwi wy z dnia dzisiejszego. Dlatego muszę was niepokoić, byście raz jeszcze dokonali wyboru: konkretnie wobec kogo jesteście lojalni?

(Wobec kogo jesteś lojalny? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Przypisy:

a. Powrócić do brzegu: chiński idiom oznaczający „zawrócić ze ścieżki nieprawości”.


Słowo Boże na każdy dzień  fragment 334

Ilekroć wspomina się o przeznaczeniu, traktujecie temat z wyjątkową powagą; co więcej, wszyscy wykazujecie w tej kwestii szczególną wrażliwość. Niektórzy ludzie niecierpliwie wypatrują każdej okazji do bicia pokłonów i płaszczenia się przed Bogiem, żeby uzyskać dobre przeznaczenie. Potrafię się utożsamić z waszą żarliwością, której nie trzeba ujmować w słowa. Ale wynika ona tylko z tego, że nie chcecie, by wasze ciała spotkało nieszczęście, a jeszcze bardziej nie chcielibyście w przyszłości spaść w otchłań wiecznej kary. Chcielibyście jedynie móc sobie pozwolić na nieco swobodniejsze i łatwiejsze życie. Dlatego każda wzmianka o przeznaczeniu wzbudza w was szczególne poruszenie; niezmiernie się boicie, że jeśli nie będziecie dostatecznie uważni, możecie obrazić Boga i tym samym narazić się na zasłużoną odpłatę. Mając na uwadze własne przeznaczenie, nie wahacie się iść na kompromisy, a nawet liczni spośród was, którzy niegdyś zachowywali się obłudnie i lekceważąco, nagle zaczęli okazywać szczególną uprzejmość i szczerość; wasza pozorna szczerość mrozi ludzi do szpiku kości. Niemniej jednak wszyscy macie „szczere” serca, toteż otworzyliście je przede Mną i powierzyliście Mi ich sekrety, nie tając niczego – poczucia krzywdy, nieuczciwości ani oddania. Ostatecznie zupełnie otwarcie „wyznaliście” przede Mną istotne rzeczy skrywane głęboko w zakamarkach waszego jestestwa. Rzecz jasna, Ja sam nigdy ich nie unikałem, gdyż znam je aż nazbyt dobrze. Wolelibyście raczej wkroczyć w morze ognia dla dobra swego ostatecznego przeznaczenia aniżeli stracić bodaj jeden włos, by zyskać aprobatę Boga. Rzecz nie w tym, bym postępował z wami w sposób zbyt dogmatyczny, lecz raczej w tym, że w waszych sercach brakuje oddania, które pozwoliłoby wam stanąć twarzą w twarz z całym Moim dziełem. Być może nie rozumiecie tego, co właśnie powiedziałem, pozwólcie zatem, że wyjaśnię to w prosty sposób: tym, czego wam trzeba, nie jest prawda i życie ani zasady postępowania, a tym bardziej Moje żmudne dzieło. Potrzebujecie raczej tego, co jest udziałem ciała: bogactwa, statusu, rodziny, małżeństwa i tak dalej. Zupełnie nie zważacie na Moje słowa i Moje dzieło, mogę więc podsumować waszą wiarę jednym słowem: powierzchowna. Nie cofniecie się przed niczym, by osiągnąć rzeczy, którym jesteście bez reszty oddani, ale przekonałem się, że nie jesteście gotowi uczynić tego samego dla spraw związanych z waszą wiarą w Boga. Jesteście oddani tylko do pewnego stopnia i tylko w pewnym stopniu sumienni. Oto dlaczego mówię, że ci, którym brakuje nieskazitelnie szczerego serca, ponoszą porażkę w swojej wierze w Boga. Zastanówcie się dobrze: czy wielu jest wśród was takich, którzy ponoszą porażkę?

Powinniście wiedzieć, że ludzie osiągają powodzenie w wierze w Boga dzięki własnym działaniom; kiedy zaś im się to nie udaje i spotyka ich porażka, również i to dzieje się na skutek ich własnych działań i żaden inny czynnik nie ma na to wpływu. Wierzę, że zrobilibyście wszystko, co konieczne, by osiągnąć coś, co jest trudniejsze i wymaga większych cierpień niż wiara w Boga, i że traktowalibyście tę sprawę z wielką powagą, do tego stopnia, że nie bylibyście skłonni tolerować jakichkolwiek błędów. Wszyscy podejmujecie w życiu tego rodzaju niestrudzone wysiłki. Potraficie nawet oszukać Moje ciało w okolicznościach, w jakich nie odważylibyście się oszukać nikogo z własnej rodziny. Jest to wasze stałe zachowanie i zasada, którą kierujecie się w życiu. Czy wciąż nie stwarzacie fałszywych pozorów, by Mnie zwodzić, przez wzgląd na wasze przeznaczenie, by mogło się ono stać doskonale piękne i spełnić wszelkie wasze pragnienia? Jestem świadom, że wasze oddanie, podobnie jak szczerość, są tylko tymczasowe. Czyż wasza determinacja i cena, jaką płacicie, nie dotyczą jedynie obecnej chwili, a nie tego, co będzie? Chcecie zapewnić sobie piękne przeznaczenie jednym, ostatecznym wysiłkiem i gotowi jesteście zdobyć się na ten wysiłek wyłącznie po to, by ubić interes. Nie podejmujecie go, by uniknąć długu wobec prawdy, a już z pewnością nie po to, by zrekompensować Mi cenę, jaką sam zapłaciłem. Krótko mówiąc, chcielibyście zdobyć to, na czym wam zależy, jedynie podstępem i przebiegłością, ale nie jesteście gotowi otwarcie o to walczyć. Czyż nie takie jest wasze najgłębsze pragnienie? Nie wolno wam ukrywać prawdziwej twarzy, a tym bardziej zaprzątać sobie głowy własnym przeznaczeniem do tego stopnia, że nie możecie jeść ani spać. Czyż nie jest prawdą, że ostatecznie wasz wynik został już ustalony? Każdy z was powinien wypełniać swoje obowiązki najlepiej, jak potrafi, z otwartym i szczerym sercem, i powinien być gotów zapłacić każdą konieczną cenę. Jak sami powiedzieliście, gdy nadejdzie ten dzień, Bóg nie zaniedba nikogo, kto cierpiał lub zapłacił jakąś cenę ze względu na Niego. Przekonania tego warto się trzymać i słusznym jest, byście nigdy o tym nie zapomnieli. Tylko wówczas będę mógł być o was spokojny. W innym wypadku na zawsze pozostaniecie ludźmi, o których nie mogę być spokojny i już zawsze będę żywił do was niechęć. Jeśli wszyscy zdołacie pójść za głosem sumienia i oddacie Mi się w pełni, nie szczędząc wysiłków dla Mojego dzieła i poświęcając całą swoją energię Mojemu dziełu ewangelii – czyż Moje serce nie będzie wówczas często tryskać radością z waszego powodu? Będę mógł wówczas być o was zupełnie spokojny, prawda? Jaka szkoda, że stać was tylko na spełnienie żałośnie małej części Moich oczekiwań. A skoro tak jest, jakże macie czelność domagać się ode Mnie tego, na czym tak wam zależy?

(O przeznaczeniu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Słowo Boże na każdy dzień  fragment 335

Wasze przeznaczenie i wasz los są dla was bardzo istotne i stanowią przedmiot głębokiej troski. Jesteście przeświadczeni, że jeśli nie będziecie się odpowiednio przykładać, będzie to jednoznaczne z tym, że utraciliście swoje przeznaczenie i że zniszczyliście własny los. Ale czy przyszło wam kiedyś do głowy, że ludzie, którzy podejmują wysiłki wyłącznie z myślą o własnym przeznaczeniu, trudzą się nadaremnie? Takie wysiłki nie są szczere – są one fałszywe i zwodnicze. A skoro tak się rzeczy mają, zatem ci, którzy działają tylko z myślą o własnym przeznaczeniu, stoją u progu ostatecznej klęski, albowiem fałsz jest przyczyną wszelkich niepowodzeń w ludzkiej wierze w Boga. Mówiłem już wcześniej, że nie lubię, by Mi schlebiano, nadskakiwano, bądź okazywano Mi nadmierny entuzjazm. Podoba Mi się, kiedy uczciwi ludzie stawiają czoła Mojej prawdzie i Moim oczekiwaniom. Co więcej, podoba Mi się, kiedy ludzie potrafią okazać Mi dogłębną troskę oraz wzgląd na Moje serce i kiedy potrafią nawet wyrzec się dla Mnie wszystkiego. Tylko w ten sposób Moje serce może zaznać pociechy. Ile jest w was obecnie rzeczy, które Mi się nie podobają, a ile takich, które Mi się podobają? Czy to możliwe, że nikt z was nie uświadomił sobie, jak paskudnych rzeczy się dopuszczacie przez wzgląd na własne przeznaczenie?

W Moim sercu nie chciałbym zranić żadnego serca, które ma pozytywne nastawienie i pragnie wznieść się wyżej, zwłaszcza zaś nie chciałbym tłumić energii tych, którzy wiernie wypełniają swoje obowiązki. Niemniej jednak muszę przypominać każdemu z was o waszych niedostatkach i szpetocie ukrytej w najgłębszych zakamarkach waszych serc. A czynię to z nadzieją, że w obliczu Mych słów będziecie umieli zaofiarować Mi wasze szczere serca, gdyż najbardziej ze wszystkiego nienawistny jest Mi przejawiany wobec Mnie ludzki fałsz. Mam tylko nadzieję, że na ostatnim etapie Mego dzieła spiszecie się doskonale, będziecie oddani Mi całym sercem i w pełni zaangażowani. Rzecz jasna, mam również nadzieję, że wszystkich was czeka dobre przeznaczenie. Niemniej jednak wciąż mam wobec was swoje wymagania: podejmijcie najlepszą decyzję, ofiarowując Mi wasze wyłączne i ostateczne oddanie. Jeśli kogoś nie stać na wyłączne oddanie, niechybnie jest cennym nabytkiem szatana i nie będę już czynił z niego użytku, lecz odeślę go do domu, by doglądali go rodzice. Moje dzieło jest wam niezwykle pomocne; tym, co mam nadzieję od was otrzymać, jest uczciwe serce, które pragnie wznosić się coraz wyżej, na razie jednak Moje ręce wciąż są puste. Zastanówcie się: jeśli w przyszłości wciąż będę tak rozgoryczony, że słowa nie będą w stanie tego wyrazić, to jaki będzie wówczas Mój stosunek do was? Czy będę wtedy wobec was tak życzliwy jak teraz? Czy Moje serce będzie wtedy tak spokojne jak teraz? Czy możecie zrozumieć uczucia kogoś, kto starannie zaorał pole, lecz nie zebrał ani ziarenka plonów? Czy rozumiecie, jak bardzo zranione jest serce kogoś, komu zadano wielki cios? Czy potraficie poczuć gorycz kogoś, kto kiedyś przepełniony był nadzieją, lecz musi rozstać się w niezgodzie? Czy widzieliście gniew emanujący z człowieka, który został sprowokowany? Czy poznaliście pragnienie zemsty kogoś, kogo potraktowano w sposób pełen wrogości i fałszu? Jeśli rozumiecie stan umysłu takich ludzi, wówczas – jak sądzę – z łatwością wyobrazicie sobie postawę, jaką w dniach odpłaty przyjmie Bóg! Na koniec, mam nadzieję, że wszyscy podejmiecie sumienne wysiłki z myślą o swoim przeznaczeniu, lepiej jednak nie stosujcie w działaniu żadnych zwodniczych środków, bo inaczej w dalszym ciągu w swym sercu będę wami rozczarowany. A do czego takie rozczarowanie prowadzi? Czyż sami siebie nie oszukujecie? Ci, którzy rozważają swoje przeznaczenie, lecz jednocześnie je przekreślają, są ludźmi najmniej zdolnymi do tego, by dostąpić zbawienia. Nawet gdy wpadną w desperację i wściekłość, któż ulituje się nad takim człowiekiem? Koniec końców, nadal życzę wam, by wasze przeznaczenie okazało się dobre i odpowiednie, a ponadto mam nadzieję, że nikogo nie spotka klęska.

(O przeznaczeniu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Wstecz: Obnażanie zepsucia rodzaju ludzkiego

Dalej: Obnażanie zepsucia rodzaju ludzkiego II

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Połącz się z nami w Messengerze