Konsekwencje absolutnego zaufania do swoich podwładnych

22 lutego 2025

Autorstwa Abby, Stany Zjednoczone

Służyłam w kościele jako diakonka ewangelizacyjna. Oprócz samodzielnego szerzenia ewangelii zajmowałam się także nadzorowaniem i kontrolowaniem obowiązków wykonywanych przez pracowników ewangelizacyjnych. Szczególnie bacznie przyglądałam się tym osobom, które miały tendencję do niedbalstwa w pracy. Przykładowo, dokładnie zapoznawałam się z sytuacją potencjalnych odbiorców, którym te osoby głosiły ewangelię, oraz z tym, jak prowadziły one omówienia i jak dawały świadectwo. Czasami, gdy stwierdzałam, że nie podchodzą one odpowiedzialnie do swoich obowiązków, przycinałam je i demaskowałam ich problemy. Jednak w przypadku niektórych braci i sióstr, którzy z reguły przykładali się do swoich obowiązków, tylko szybko pytałam, czy mają jakieś trudności. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogli oni przestać wykonywać swoje obowiązki lub opuścić się w pracy. Myślałam nawet: „Jeśli za bardzo będę patrzyła im na ręce, czy nie pomyślą, że im nie ufam? Jeśli zaczną źle mnie postrzegać, atmosfera zrobi się niezręczna”. Dlatego rzadko sprawdzałam bądź nadzorowałam ich pracę w sposób szczegółowy.

Pewnego dnia otrzymałam wiadomość od siostry, która ze mną współpracowała. Zgłaszała, że Sonia nie podchodzi odpowiedzialnie do roli ewangelizatorki, wycofuje się w obliczu trudności i powoduje opóźnienia w pracy. Zdziwiła mnie ta wiadomość i zaczęłam się zastanawiać: „Może to błąd? Sonia zazwyczaj wykonuje swoje obowiązki dość sumiennie. Skąd mogłaby mieć takie problemy?”. Choć obiecałam, że się temu przyjrzę, nie wierzyłam, że coś takiego naprawdę ma miejsce. W związku z tym zwróciłam się do Soni tylko z szybkim pytaniem o to, jak idzie jej głoszenie ewangelii. Powiedziała mi, że ostatnio miała z tym trochę trudności. Niektórzy z potencjalnych odbiorców mieli wiele religijnych wyobrażeń, natomiast inni nie odpowiadali na jej wiadomości. Pomyślałam wtedy: „Może powinnam sprawdzić, czy w jej pracy występują jakieś problemy?”. Ale wtedy naszła mnie taka myśl: „Sonia zazwyczaj ma dobre nastawienie do swoich obowiązków. Jeśli zacznę dokładnie sprawdzać jej pracę, czy nie pomyśli, że jej nie ufam i mam co do niej wątpliwości? Jeśli tak, to popsują się nasze codzienne kontakty! Jeśli zacznie mnie źle postrzegać, przyszła współpraca z nią nie będzie łatwa. Poza tym Sonia kiedyś była diakonką ewangelizacyjną, więc powinna wiedzieć, jak pracować, żeby osiągać rezultaty. To niepodobne do niej, żeby postępować nieodpowiedzialnie i cofać się w obliczu trudności. Skoro wspomniała o jakichś powodach, to faktycznie musi zmagać się z trudnościami”. Tak więc już więcej w to nie wnikałam. Kilka dni później siostra, z którą współpracowałam, ponownie zgłosiła mi, że Sonia nie podchodzi odpowiedzialnie do głoszenia ewangelii, nie wkładając wysiłku w rozmowy z potencjalnymi odbiorcami i w dawanie im świadectwa. Tym razem czułam, że coś jest nie tak. Ponieważ siostra, która była moją współpracowniczką, nieustannie zgłaszała problemy Soni, nie mogłam już tego ignorować. Dlatego od razu pomówiłam z Sonią, prosząc ją o szczegółowe przedstawienie sytuacji dotyczącej każdego potencjalnego odbiorcy ewangelii. Faktycznie wyszły na jaw pewne problemy. Niektórzy z jej potencjalnych odbiorców wzięli udział w dwóch lub trzech zgromadzeniach, ale ona nic nie wiedziała o ich sytuacji, ich problemach i wyobrażeniach. Niektórym potencjalnym odbiorcom wysłała tylko kilka krótkich wiadomości powitalnych i więcej nie kontaktowała się ani nie rozmawiała z nimi. Pozostawiła nawet samym sobie całkiem sporą liczbę potencjalnych odbiorców, którzy dobrze rokowali. Byłam wstrząśnięta, gdy zobaczyłam te problemy. Zachowanie Soni całkowicie odbiegało od wrażenia, jakie na mnie wcześniej wywarła. Uważałam ją za osobę, która podchodzi do swoich obowiązków sumiennie i odpowiedzialnie, więc podczas kontroli jej pracy miałam do niej ogromne zaufanie, myśląc, że na pewno nie ma żadnych problemów. Nawet jeśli zauważyłam jakieś problemy w jej przypadku, nie traktowałam ich poważnie. Zaczęłam pytać siebie: Dlaczego tak bardzo jej ufałam? Dlaczego nadzorowałam i nie sprawdzałam jej pracy w sposób gruntowny, jak robiłam to w przypadku innych osób? Bardzo gryzło mnie sumienie. Chociaż odkryłam już jej problemy, było za późno, aby naprawić straty, do których one doprowadziły.

Podczas refleksji przeczytałam fragment słów Bożych: „Fałszywi przywódcy mają też fatalną wadę: w oparciu o własne wyobrażenia pochopnie obdarzają innych zaufaniem. Czy nie jest to spowodowane niezrozumieniem prawdy? W jaki sposób słowo Boże obnaża istotę zepsucia rodzaju ludzkiego? Dlaczego mieliby ufać ludziom, skoro Bóg im nie ufa? Fałszywi przywódcy są aż nazbyt aroganccy i zadufani w sobie, czyż nie? Myślą sobie tak: »To niemożliwe, żebym błędnie ocenił tę osobę – nie powinno być żadnych problemów z osobą, co do której uznałem, że się nadaje; z pewnością nie jest to ktoś, kto sobie folguje, jeśli chodzi o jedzenie, picie i rozrywkę, ani ktoś, kto lubi wygodę, a nienawidzi ciężkiej pracy. To absolutnie godna zaufania osoba, na której można polegać. Nie zmieni się; gdyby się zmieniła, to by oznaczało, że pomyliłem się co do niej, czyż nie?«. Cóż to za logika? Czy jesteś jakimś ekspertem? Czy masz rentgen w oczach? Czy to twoja specjalność? Mógłbyś mieszkać z jakąś osobą przez rok czy dwa, ale czy byłbyś w stanie dostrzec, kim naprawdę jest, bez odpowiedniego otoczenia, które obnażyłoby jej naturoistotę? Gdyby Bóg jej nie zdemaskował, mógłbyś żyć obok niej przez trzy czy nawet pięć lat i nadal nie potrafiłbyś dostrzec jej prawdziwej naturoistoty. Tym bardziej odnosi się to do sytuacji, gdy rzadko kogoś widujesz, rzadko przebywasz w jego towarzystwie. Fałszywi przywódcy ślepo ufają jakiejś osobie na podstawie tymczasowego wrażenia albo czyjejś pozytywnej opinii i ośmielają się powierzyć jej pracę kościoła. Czy takie zachowanie nie jest w najwyższym stopniu ślepe? Czy nie działają oni bezmyślnie? I czy fałszywi przywódcy, działając w taki sposób, nie są skrajnie nieodpowiedzialni?(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (3), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Bóg demaskuje fałszywych przywódców, mówiąc, że wykonują swoją pracę nieodpowiedzialnie i są aroganccy oraz zadufani w sobie, a także myślą, że potrafią trafnie oceniać ludzi, przez co ślepo im ufają, co prowadzi do strat w pracy. Ja też byłam nieodpowiedzialna, jeśli chodzi o Sonię. Myślałam, że skoro była kiedyś diakonką ewangelizacyjną i jej wcześniejsza praca była dość dobrze oceniana, prawdopodobnie nie będzie sprawiała żadnych problemów. Byłam spokojna i pozwalałam jej działać bez nadzoru, więc ilekroć sprawdzałam jej pracę, były to tylko działania pozorowane. Gdy pojawiły się błędy w pracy, a siostra, która ze mną współpracowała, zgłaszała problemy związane z Sonią, nadal w to nie wierzyłam i myślałam, że Sonia taka nie jest. Pytałam ją, jak jej idzie, z czystej formalności i ślepo jej ufałam, dając wiarę wymówkom, do których się uciekała. Dopiero wtedy, gdy współpracująca ze mną siostra po raz drugi zgłosiła mi problem, przeprowadziłam spóźnioną kontrolę pracy Soni. Ale wtedy szkody już się dokonały. Bóg wymaga od kierowników, aby nadzorowali i kontrolowali pracę. Ja jednak obdarzałam ludzi ślepym zaufaniem, nie wykonując rzeczywistej pracy. Byłam naprawdę nieodpowiedzialna! Uświadomiwszy to sobie, poczułam się winna i miałam wyrzuty sumienia.

Następnie w dalszym ciągu poszukiwałam wskazówek – dlaczego nie nadzorowałam pracy Soni? Podczas ćwiczeń duchowych przeczytałam fragment słów Bożych: „Większość ludzi słyszała kiedyś wyrażenie »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. Uważacie, że to wyrażenie jest prawidłowe czy nieprawidłowe? (Nieprawidłowe). Skoro uważacie, że jest nieprawidłowe, dlaczego wciąż jest w stanie wpływać na was w rzeczywistym życiu? Gdy przydarzają ci się takie rzeczy, pojawi się taki pogląd. Zaniepokoi cię do pewnego stopnia, a gdy już tak się stanie, twoja praca zostanie narażona na szwank. Więc jeśli uważasz, że to powiedzenie jest nieprawidłowe i doszedłeś do wniosku, że jest nieprawidłowe, dlaczego wciąż wywiera na ciebie wpływ i dlaczego używasz go, aby podnieść się na duchu? (Ponieważ ludzie nie rozumieją prawdy, są dalecy od praktykowania zgodnie ze słowami Bożymi, więc przyjmują filozofię życiową szatana jako swoją regułę lub kryterium do praktykowania). To jeden z powodów. Czy są inne? (Ponieważ to wyrażenie stosunkowo idzie w parze z cielesnymi pobudkami ludzi i ludzie naturalnie będą postępować zgodnie z nim, jeśli nie rozumieją prawdy). Ludzie nie są tacy, tylko gdy nie pojmują prawdy; nawet gdy rozumieją prawdę, mogą nie być w stanie praktykować zgodnie z nią. Racja, to wyrażenie »jest w miarę zgodne z cielesnymi interesami ludzi«. Ludzie chętniej wybraliby podstępny trik lub szatańską filozofię życia, aby chronić swoje cielesne interesy, zamiast praktykować prawdę. Poza tym mają ku temu podstawy. Jakie są te podstawy? Takie, że to wyrażenie jest szeroko akceptowane przez masy jako prawidłowe. Gdy postępują zgodnie z tym powiedzeniem, ich działania mogą być odpowiednie w oczach innych, a oni wolni od krytyki. Czy to z moralnej bądź prawnej perspektywy, czy z perspektywy tradycyjnych pojęć – to pogląd i praktyka, która ma sens. Dlatego, gdy nie chcesz praktykować prawdy lub jej nie rozumiesz, wolisz obrazić Boga, pogwałcić prawdę i wycofać się do miejsca, które nie przekracza moralnej granicy. A czym jest to miejsce? To granica, mówiąca: »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«. Wycofanie się do tego miejsca i postępowanie w zgodzie z tym wyrażeniem zapewni ci spokój ducha. Czemu zapewni ci spokój ducha? Dlatego, że wszyscy inni też myślą w ten sposób. Co więcej, w sercu żywisz też wyobrażenie, że nie można egzekwować prawa, gdy wszyscy są przestępcami, i myślisz sobie: »Wszyscy myślą w ten sposób. Jeśli praktykuję w zgodzie z tym wyrażeniem, to nie będzie miało znaczenia, czy Bóg mnie potępi, bo przecież i tak nie mogę Go zobaczyć ani dotknąć Ducha Świętego. Przynajmniej w oczach innych będę osobą z ludzkim charakterem, kimś z odrobiną sumienia«. Wolisz zdradzić prawdę w imię owego »ludzkiego charakteru«, w imię tego, by ludzie patrzyli na ciebie bez wrogości. Wtedy wszyscy będą mieć o tobie dobre zdanie, nie będziesz krytykowany i będziesz wieść wygodne życie, mając spokój ducha – tym, czego szukasz, jest spokój ducha. Czy taki spokój ducha jest przejawem miłości ludzi do prawdy? (Nie, nie jest). Więc jakiego rodzaju to usposobienie? Czy skrywa ono fałsz? Tak, jest w nim fałsz(Aneks pierwszy: Czym jest prawda, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Gdy zastanawiałam się nad sobą w kontekście słów Bożych, doszłam do wniosku, że nie nadzorowałam pracy Soni, bo kierowała mną szatańska filozofia życiowa: „Nie wątp w tych, których zatrudniasz, ani nie zatrudniaj tych, w których wątpisz”. Uważałam, że zatrudnienie kogoś oznacza, że nie ma się co do niego żadnych wątpliwości; w przeciwnym razie byłby to brak zaufania do niego. Martwiłam się, że jeśli będę szczegółowo przyglądać się pracy Soni, może ona pomyśleć, że jej nie ufam, i nabrać uprzedzeń do mnie. Dlatego nie sprawdzałam, jak jej idzie praca, i wywiązywałam się ze swoich obowiązków, powodując opóźnienia w pracy. Pozornie trafne uzasadnienie, mówiące: „Nie wątp w tych, których zatrudniasz, ani nie zatrudniaj tych, w których wątpisz” służyło mi za wymówkę, aby nie nadzorować ani nie sprawdzać pracy, żeby tylko kogoś nie urazić, co pozwalało mi chronić moją reputację i mój status. Przejawiłam szatańskie usposobienie, które było samolubne i fałszywe. Mimo że wierzyłam w Boga i podążałam za Nim, jadłam i piłam Jego słowa oraz wykonywałam swoje obowiązki, nie traktowałam słów Bożych jako zasad mających kierować moim zachowaniem i moimi czynami, a gdy coś mi się przydarzało, polegałam wciąż na szatańskich filozofiach, próbując sobie z tym poradzić, zaniedbywałam obowiązek nadzorowania i sprawdzania pracy oraz uchylałam się od odpowiedzialności, jaka na mnie spoczywała. Sprzeciwiłam się Bogu i zdradziłam Go. Ta myśl mnie przeraziła i zdałam sobie też sprawę, że życie według szatańskich filozofii może tylko wyrządzić mi krzywdę.

Później przeczytałam kolejny fragment słów Bożych: „Czy uważacie, że pogląd »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz« jest słuszny? Czy to zdanie jest prawdą? Dlaczego miałby on używać tego powiedzenia w pracy domu Bożego i przy wypełnianiu swojego obowiązku? Jaki jest tutaj problem? »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz« to wyraźnie słowa niewierzących, słowa pochodzące od szatana – dlaczego on je zatem traktuje jak prawdę? Dlaczego nie potrafi rozstrzygnąć, czy te słowa są słuszne, czy nie? Są to oczywiście słowa człowieka, słowa zepsutej ludzkości, po prostu nie są one prawdą, są całkowicie sprzeczne ze słowami Boga i nie powinny służyć ludziom jako kryterium zachowania, postępowania i czczenia Boga. Jak zatem należy potraktować to powiedzenie? Jeśli naprawdę potrafisz rozeznać się w tym, jakiej prawdozasady powinieneś użyć zamiast tego, aby mogło służyć jako twoja zasada praktykowania? Tym kryterium powinno być »wykonywanie swojego obowiązku całym sercem, całą duszą i całym umysłem«. Wkładanie w swoje działania całego serca, całej duszy i całego umysłu to bycie wolnym od ograniczeń narzucanych przez innych, to bycie jednego serca i jednego umysłu, i nic ponad to. To twoja odpowiedzialność i twój obowiązek, które należy wykonać dobrze, gdyż jest to całkowicie naturalne i uzasadnione. Niezależnie od problemów, jakie napotykasz, powinieneś postępować zgodnie z zasadami. Rób, co należy: jeśli niezbędne jest przycinanie – zastosuj je. A jeśli należy kogoś zwolnić – niech tak się stanie. Krótko mówiąc, postępuj zgodnie ze słowami Boga i z prawdą. Czyż właśnie to nie jest zasadą? Czy nie stanowi to odwrotności powiedzenia »Nie wątp w ludzi, których zatrudniasz, i nie zatrudniaj ludzi, w których wątpisz«? Co to znaczy, że nie należy wątpić w tych, których się zatrudnia, ani nie należy zatrudniać tych, w których się wątpi? Oznacza to, że jeśli kogoś zatrudniłeś, nie powinieneś w niego wątpić. Powinieneś puścić cugle, nie nadzorować go i pozwolić mu działać wedle własnego uznania. Jeśli zaś w niego wątpisz, to nie powinieneś go zatrudniać. Czyż nie takie jest znaczenie tego powiedzenia? Takie podejście jest całkowicie błędne. Ludzkość została głęboko skażona przez szatana. Każda osoba ma szatańskie usposobienie i jest w stanie zdradzić Boga i stawić Mu opór. Można by rzec, że na nikim nie można polegać. Nawet, jeśli ktoś przyrzeka na wszelkie świętości, nie ma to sensu, gdyż ludzi ogranicza skażone usposobienie i nie potrafią się kontrolować. Muszą przyjąć osąd i karcenie przez Boga, zanim rozwiążą problem swojego skażonego usposobienia, i gruntownie rozwiązać problem stawiania oporu Bogu i zdradzania Go – zniszczyć korzenie ludzkiego grzechu. Nie można polegać na osobach, które nie zostały przez Boga osądzone i obmyte i nie osiągnęły zbawienia. Nie są one godne zaufania. Dlatego też, gdy kogoś wykorzystujesz, musisz tę osobę nadzorować i nią kierować. Musisz również ją przycinać oraz często rozmawiać z nią o prawdzie – tylko wtedy będziesz w stanie dostrzec, czy nadal można jej używać. Nadające się do użycia są tylko te osoby, które potrafią przyjąć prawdę, zaakceptować przycinanie, lojalnie wypełniać swój obowiązek i osiągać ciągły postęp w swoim życiu(Aneks pierwszy: Czym jest prawda, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boże wskazują ścieżkę praktyki, którą mają podążać ludzie. Wykonywanie obowiązków w sposób, jakiego wymaga Bóg, to zasada, której powinnam przestrzegać, bez względu na to, czy moje osobiste interesy lub moja reputacja na tym ucierpią. Jako kierowniczka, mam za zadanie nadzorować i kontrolować pracę. Muszę robić to w przypadku każdej osoby, która podpada pod obszar, za który odpowiadam, bez względu na to, kim ona jest. Gdy zobaczę, że taka osoba jest niedbała, nieodpowiedzialna lub narusza zasady, powinnam jej pomóc, dać jej wskazówki i ją przyciąć. Jeśli nadal się nie zmieni, trzeba będzie ją zastąpić lub zwolnić. Nie powinnam popuszczać wodzy i ślepo ufać ludziom, ponieważ świadczy to o głupocie i braku odpowiedzialności. Jesteśmy dogłębnie skażeni przez szatana i często żyjemy, kierując się naszymi skażonymi skłonnościami, niedbale wykonując obowiązki i uciekając się do oszustw, aby sobie poluzować. Dopóki nie zostaniemy oczyszczeni ze skażonych skłonności, nie można na nikim polegać. Dlatego ludzie potrzebują nadzoru ze strony przywódców i pracowników. Innym celem jest zmotywowanie ludzi do lepszego wykonywania obowiązków. Chociaż Sonia była kiedyś diakonką ewangelizacyjną i zazwyczaj podchodziła do swoich obowiązków sumiennie oraz odpowiedzialnie, po zwolnieniu żyła w stanie niskiej samooceny, uznając, że ma marny potencjał. Wykonując nowe obowiązi, była zniechęcona i bierna, przez co spora część pracy się opóźniała. Brak kontroli i nadzoru nad jej pracą uniemożliwił mi wykrycie i rozwiązanie problemu z jej stanem na czas.

Przeczytałam kolejny fragment słów Bożych i odkryłam kilka ścieżek, którymi należy podążać podczas wykonywania rzeczywistej pracy. Bóg mówi: „Niezależnie od tego, jakie ważne zadania wykonuje przywódca lub pracownik i jaki jest charakter jego pracy, jego najważniejszym priorytetem jest zrozumienie jak postępuje praca. Musi osobiście wszystkiego doglądać, zadawać pytania i pozyskiwać informacje z pierwszej ręki. Nie może po prostu polegać na pogłoskach ani na cudzych sprawozdaniach. Przeciwnie, musi widzieć na własne oczy, jaka jest sytuacja personelu i jak postępuje praca, rozumieć, jakie pojawiają się trudności, czy jakieś obszary nie są zgodne z wymaganiami Zwierzchnictwa, czy dochodzi do naruszenia zasad, czy występują jakieś zaburzenia czy zakłócenia, czy nie brakuje niezbędnego sprzętu lub materiałów instruktażowych do jakiegoś specjalistycznego zadania – musi nad tym wszystkim panować. Bez względu na to, ile sprawozdań przywódca usłyszy albo jak wiele informacji uzyska dzięki pogłoskom, nie może się to równać z tym, że osobiście przyjedzie się i zobaczy wszystko na własne oczy; takie postępowanie jest trafniejsze i bardziej wiarygodne. Gdy przywódca zaznajomi się z wszystkimi aspektami sytuacji, będzie miał wyraźny obraz tego, co się dzieje(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (4), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Ze słów Bożych zrozumiałam, że podczas pracy nie możemy ślepo ufać ludziom ani popuszczać wodzy, gdy już przydzielimy zadania. Musimy osobiście nadzorować i sprawdzać ich pracę. Co więcej, nie wystarczy tylko jedna kontrola; musimy na bieżąco monitorować pracę przez określony czas. Musimy wiedzieć, jak wyglądają postępy i w jakiej sytuacji jest praca braci i sióstr. Tylko w ten sposób będziemy w stanie szybko dostrzec ich problemy i rozmówić się nimi, by poprawić sytuację. W przeciwnym razie mogą te problemy spowodować straty w pracy. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, pomodliłam się do Boga i powiedziałam Mu, że chcę okazać skruchę, wykonywać swoje obowiązki zgodnie z Jego wymaganiami i dobrze pracować. Gdy w kolejnych dniach kontrolowałam pracę, świadomie sprawdzałam, jak idzie ona braciom i siostrom, oraz nadzorowałam i kontrolowałam ich wszystkich w ten sam sposób, nie zważając na ich przygotowanie czy doświadczenie w głoszeniu ewangelii.

Później musiałam skontrolować pracę siostry Lydii. Współpracowała ona ze mną wcześniej i na początku pomyślałam: „Ona zna się na rzeczy. Być może nie potrzebuje mojego nadzoru”. Ale gdy pojawiła się we mnie ta myśl, zdałam sobie sprawę, że jest ona błędna. Nie mogłam już wykonywać swoich obowiązków, opierając się na szatańskiej filozofii: „Nigdy nie wątp w tych, których zatrudniasz”. Podjęłam więc świadome starania, aby sprawdzić, jak szła Lydii praca. Jednego razu zobaczyłam, że wyniki jej pracy pogorszyły się. Najpierw upomniałam ją, ale nie spowodowało to żadnej istotnej poprawy. W związku z tym zaangażowałam się bezpośrednio w pracę, za którą ona odpowiadała. Porozmawiałam z braćmi i siostrami, starając się dowiedzieć, jak się faktycznie sprawy mają, i ostatecznie wykryłam pewne problemy. Zwróciłam na nie uwagę Lydii i jej wydajność trochę się poprawiła. Lydia powiedziała również, że taki nadzór nad jej pracą oi kontrola są korzystne, ponieważ w ostatnim czasie faktycznie ociągała się z wykonywaniem swoich obowiązków. Stwierdziła również, że ten nadzór jest dla niej napomnieniem i motywacją. Praktykując w ten sposób, ja również czułam się spokojniejsza. Wszystko to, czego się nauczyłam, i zmiany, jakich doświadczyłam, są wynikiem przewodnictwa słów Bożych. Jestem taka wdzięczna Bogu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Nauka wyciągnięta z porażki

Autorstwa Joanny, Korea PołudniowaGdy służyłam jako przywódczyni kościoła, Wang Hua nadzorowała moją pracę. Często mówiła mi o tym, jak...

Przebudzenie z mojej arogancji

Autorstwa Johnny’ego, WłochyZacząłem głosić ewangelię w 2015 roku i prowadzony przez Boga odnosiłem pewne sukcesy. Czasem ludzie, którym...

Na rozstaju dróg

Autorstwa Li Yanga, ChinyUrodziłem się w rolniczej wsi i dorastałem w biednej rodzinie. Moi rodzice byli prostymi rolnikami i inni często...

Połącz się z nami w Messengerze
Zmniejsz rozmiar czcionki
Zwiększ rozmiar czcionki
Włącz tryb pełnoekranowy
Wyłącz tryb pełnoekranowy