Refleksje nad zwlekaniem ze zwolnieniem fałszywej przywódczyni
W sierpniu 2021 roku wybrano mnie na diakonkę podlewającą. Wtedy nie tylko podlewałam nowych wierzących, ale też głosiłam ewangelię. Brakowało mi doświadczenia ewangelizacyjnego, więc miałam kiepskie wyniki. Przywódca przydzielił mi siostrę Janine do pomocy przy inspekcji ewangelizacji. Siostra Janine szybko się zorientowała, jakie są problemy z ewangelizacją, zgromadziła braci i siostry, by to omówić i poddać rewizji, a potem podzieliła się doświadczeniami i skutecznymi metodami. Stopniowo bracia i siostry zaczęli głosić ewangelię z większym zapałem i opanowali część zasad pracy. Wkrótce ponad 20 osób z naszej wioski przyjęło dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych i coraz więcej było nowych wierzących również w innych miejscach. Założyliśmy nowy kościół. Myślałam o tym, że Janine jest wierząca od dawna, ma dobry charakter i sprawdza się w pracy. Odkąd się pojawiła, widać postępy w ewangelizacji. Podziwiałam ją. Widziałam w niej zdolną pracownicę, dążącą do prawdy. Zrobiłam na niej dobre wrażenie. Mówiła, że niosę brzemię i jestem odpowiedzialna, że mam dobry charakter i świetnie radzę sobie w pracy z ludźmi. Zaskoczyły mnie to słowa. Ona miała o mnie wysokie mniemanie i wyglądało na to, że mam miejsce w jej sercu. Byłam taka szczęśliwa. Zostałam przywódczynią, ale dalej pracowałam razem z Janine.
W czerwcu 2022 roku wybrano mnie na kaznodziejkę, a Janine na przywódczynię. Miałam pieczę nad jej pracą. Ale praca ewangelizacyjna Janine utknęła i nie wiedziałam czemu. Nie skupiała się na nowych wierzących, nie spotykała z ewangelizatorami, nie omawiała stanów i trudności, jakich inni doświadczami, i nie pomagała im. Martwiły mnie te problemy i wysłałam jej wiadomość, żeby zapytać, jak idzie praca, a ona nie odpisała, choć ją odczytała. Pomyślałam: „Jesteś przywódczynią, jak możesz tak nieodpowiedzialnie traktować pracę kościoła?”. Byłam wściekła. Chciałam się z nią rozprawić i ujawnić jej problemy, ale pomyślałam o tym, jak zgodnie kiedyś pracowałyśmy. Wywarłam na niej pozytywne wrażenie i uważała mnie za dobrą przywódczynię. Czy przestanie tak o mnie myśleć, gdy się z nią rozprawię? Czułam, że lepiej zamilczeć, by chronić naszą relację. Jak pomyślałam, tak też uczyniłam. Przesłałam jej listę obowiązków przywódców i pracowników i powiadomiłam o zakresie jej obowiązków i pracy jej powierzonej, by obudzić w niej poczucie odpowiedzialności. Uznałam, że postawiłam sprawę jasno, że będzie wiedzieć, jak postępować i jej praca ewangelizacyjna zacznie robić postępy. Ale nic takiego się nie stało. To mnie rozstroiło. Wcześniej taka nie była, więc co się stało? Chciałam ją przyciąć i się z nią rozprawić, by wykazać, że jest nieodpowiedzialna i nie wykonuje realnej pracy, by poprawiła swoje podejście do obowiązków. Ale pomyślałam: „Zawsze uważała mnie za dobrą przywódczynię i często mówiła, jak wielkie brzemię dźwigam dla kościoła, jaka jestem cierpliwa i współczująca. Jeśli ujawnię jej problem, ona przestanie tak o mnie myśleć”. Dlatego powiedziałam jej kilka słów pocieszenia i zachęciłam, żeby znalazła więcej czasu na zgromadzenia i monitorowanie pracy. Janina odparła, że musi naprawić swoje nastawienie do obowiązków i że chce je odtąd dobrze wypełniać. Z radością pomyślałam: „Janine będzie już teraz dobrze pracować. Pod jej pieczą ewangelizatorzy zaczną osiągać lepsze wyniki”. Wkróce usłyszałam od współpracownicy: „Janine nie monitoruje pracy i nie daje wsparcia ludziom. Jest przywódczynią tylko z nazwy, nie wykonuje realnej pracy. To fałszywa przywódczyni. Należy ją zwolnić i zastąpić kimś innym. To będzie z pożytkiem dla pracy kościoła”. Inna siostra powiedziała mi, że Janine, nie wykonując realnej pracy, opóźniła pracę kościoła i powinna szybko zostać zwolniona. Ale ja wciąż myślałam, że ona ma talent i dobry charakter, że przechodzi akurat przez trudny czas z powodu opresji ze strony rodziny, że jeśli odmieni swój stan, to ewangelizacja ruszy z kopyta. Zwlekałam ze zwolnieniem. Wyniki pracy Janine dalej się pogarszały, inni co rusz zgłaszali, że nie zmieniła swego postępowania, mówiła piękne słówka, ale nic nie robiła. Opinie braci i sióstr mnie zasmuciły i czułam, że coś zaburza sposób, w jaki widzę Janine. Modliłam się, prosząc Boga, by dał mi rozeznanie.
Potem przeczytałam słowa Boga: „W jaki sposób można ocenić, czy przywódca wypełnia swoje obowiązki, czy też jest fałszywym przywódcą? Na najbardziej podstawowym poziomie należy ustalić, czy dana osoba jest w stanie wykonywać rzeczywistą pracę, czy posiada taką cechę. Następnie należy się przekonać, czy rzeczywiście tę rzeczywistą pracę wykonuje. Nie zwracaj uwagi na to, co mówią usta tej osoby i jakie ma ona zrozumienie prawdy; nie skupiaj się na tym, czy ma charakter, czy ma talent i zdolności do wykonywania swojej powierzchownej pracy, ani czy wykonuje tę pracę dobrze, czy nie – te rzeczy nie są ważne. Istotne jest to, czy potrafi właściwie realizować najbardziej fundamentalną pracę kościoła, czy umie rozwiązywać problemy za pomocą prawdy, i czy potrafi wprowadzić ludzi w rzeczywistość prawdy. Ta praca jest najbardziej fundamentalna i niezbędna. Jeśli nie jest w stanie wykonywać tej rzeczywistej pracy, to bez względu na to, jak dobry jest jej charakter, jak jest utalentowana, jak wiele jest w stanie znieść trudności i jaką potrafi zapłacić cenę, i tak jest fałszywym przywódcą. Niektórzy ludzie mówią: »Zapomnij, że nie wykonała żadnej rzeczywistej pracy. Ma dobry charakter i jest zdolna. Szkol ją przez jakiś czas, a na pewno będzie w stanie wykonywać rzeczywistą pracę. Co więcej, nie zrobiła nic złego, nie popełniła żadnego zła ani nie spowodowała żadnych zakłóceń czy zaburzeń – jak możesz mówić, że jest fałszywym przywódcą?«. W jaki sposób możemy to wyjaśnić? Bez względu na to, jak jesteś utalentowany, jak dobrze wykształcony, czy jaki masz charakter, liczy się tylko to, czy wykonujesz rzeczywistą pracę, czy wypełniasz swoje obowiązki przywódcy i pracownika. Czy jako przywódca czynnie uczestniczyłeś we wszystkich projektach mieszczących się w zakresie twoich obowiązków, ile napotkanych w pracy problemów udało ci się skutecznie rozwiązać, ile osób pojęło zasady prawdy w wyniku twojej pracy, twojego przywództwa i dzięki twoim wskazówkom? Jak wiele prac w kościele posunęło się naprzód dzięki tobie? Tylko to się liczy. Nieważne, ile sloganów umiesz wyrecytować, ile słów i zdań doktryn udało ci się opanować, ile godzin dziennie poświęcasz na pracę i jak bardzo jesteś wyczerpany. Nie ma znaczenia, jak dalekie odbyłeś podróże, ile kościołów odwiedziłeś, jak wiele ryzykujesz, czy też ile wycierpiałeś – to wszystko jest nieistotne. Liczy się tylko to, jak efektywnie wykonywałeś swój zakres obowiązków, czy twoja praca przyniosła jakieś rezultaty, ile z ustaleń domu Bożego i celów wdrożyłeś i zrealizowałeś, jak dobrze je wdrożyłeś i jak sprawnie je później nadzorowałeś. Liczy się to, ile rozwiązałeś lub naprawiłeś spraw związanych z problemami niedopatrzeń, odchyleń lub naruszeniem zasad, które pojawiły się w pracy, oraz ile problemów kadrowych, administracyjnych lub dotyczących różnych specjalistycznych zadań pomogłeś rozwiązać i czy rozwiązałeś je zgodnie z zasadami i wymaganiami domu Bożego. To tylko niektóre z kryteriów, według których można sprawdzić, czy lider lub pracownik wypełnia swoje obowiązki” (Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Nie można ocenić, czy przywódca jest kompetentny, czy też jest fałszywy, kierując się tylko tym, czy dobrze przemawia, jaki ma charakter i zdolności oraz ile ma dobrych uczynków na koncie. Trzeba ustalić, czy wykonuje realną pracę, czy jest odpowiedzialny i czy potrafi pełnić obowiązki przywdócy. Janine miała charakter i zdolności do pracy, ale za jej słodkimi słówkami nie szła realna i właściwa praca. Nie wykonywała obowiązków przywódczyni. Nie wydawało się, żeby robiła coś złego, ale właściwie wysyłała tylko wiadomości i powtarzała slogany. Nigdy nie zagłębiała się w szczegóły ani nie monitorowała pracy kościoła. Nie wspierała nowych wierzących, którzy zaczynali pełnić obowiązki. Gdy inni mieli problemy w ewangelizacji, nie omawiała ich i nie rozwiązywała. Często zaniedbywała obowiązki. Wiele razy w tym czasie mówiłam jej, żeby skorygowała swój stosunek do obowiązków, i choć obiecywała, że się zmieni, robiła dalej to samo i nigdzie nie można było jej znaleźć. Ewangelizacja utknęła i wiele projektów nie dawało rezultatów. Ona się nie zreflektowała i zbywała braci i siostry wymówkami, na przykład, że nie ma czasu na zgromadzenia po pracy lub że rodzina utrudnia jej pełnienie obowiązków. Jej stosunek do obowiązków i różne sposoby zachowania dowodziły niezbicie, że jest fałszywą przywódczynią, nie wykonuje realnej pracy i należy ją szybko zwolnić. Ale ja nie miałam rozeznania opartego na słowach Boga. Widziałam tylko intelekt, charakter i talent Janine. Czułam, że umie pracować, ale nie patrzyłam na to, jaką pracę faktycznie wykonuje i jakie ma wyniki. Wciąż wiązałam z nią nadzieje. Liczyłam, że uda jej się rozkręcić pracę kościoła, więc dawałam jej kolejne szanse. Jaka ja byłam głupia! Współpracownica sugerowała, żeby zwolnić Janine, ale ja się uparłam, chciałam dać jej szansę i dalej ją wspierać, więc zwlekałam z jej zwolnieniem, co poważnie zaburzyło pracę kościoła. Nie sprawowałam właściwego nadzoru, szkodząc pracy kościoła. Czy tak również nie postępuje fałszywy przywódca? Modliłam się, prosząc Boga, by mnie poprowadził, tak żebym poznała własne zespucie.
Pewnego dnia przeczytałam te słowa Boga. „Niektórzy przywódcy kościoła, widząc, że ich bracia i siostry wypełniają swoje obowiązki niedbale i zdawkowo, nie upominają ich, choć powinni. Widząc coś, co w oczywisty sposób szkodzi interesom domu Bożego, przymykają na to oko i nie zadają żadnych pytań, aby czasem kogoś nie urazić. W rzeczywistości oni nie okazują zrozumienia dla cudzych słabości; ich zamiarem jest zjednać sobie ludzi i są tego dobrze świadomi: »Jeśli nadal będę tak postępował i nikogo do siebie nie zrażę, ludzie będą mnie uważali za dobrego przywódcę. Będą mieli o mnie wysokie mniemanie. Będą mnie doceniać i darzyć sympatią«. Choćby nie wiem jak miały ucierpieć interesy domu Bożego i bez względu na to, jak bardzo utrudnione zostanie wkroczenie w życie wybranego ludu Bożego lub jak wielkiemu zakłóceniu ulegnie życie jego kościoła, tacy przywódcy trwają uparcie przy swej szatańskiej filozofii i nigdy nikogo nie urażają. W ich sercach ani na chwilę nie pojawiają się wyrzuty sumienia. Widząc, jak ktoś powoduje zakłócenia i zaburzenia, co najwyżej mogą czasem wspomnieć mimochodem o tym problemie i na tym poprzestają. Nie omawiają prawdy ani nie wskazują osobie sedna jej problemów, a tym bardziej nie analizują wnikliwie stanu jej ducha. Nigdy nie informują, jaka jest wola Boża. Fałszywi przywódcy nigdy nie ujawniają ani nie analizują, jakie błędy ludzie często popełniają, ani jakie zepsute skłonności często ujawniają. Nie rozwiązują żadnych rzeczywistych problemów, ale zamiast tego zawsze tolerują ludzkie wykroczenia i przejawy skażenia i pozostają spokojni bez względu na to, jak negatywni lub słabi są ludzie, głosząc jedynie kilka słów doktryny, czyniąc kilka zdawkowych napomnień, próbując uniknąć konfliktu. W rezultacie, wybrańcy Boga nie zastanawiają się nad sobą i nie próbują poznać samych siebie, nie znajdują żadnego rozwiązania problemu wylewów skażenia i żyją wśród słów, frazesów, pojęć i wyobrażeń, bez jakiegokolwiek wejścia w życie. Wierzą nawet w swoich sercach, że, »Nasz przywódca ma dla naszych słabości nawet więcej zrozumienia niż Bóg. Być może jesteśmy ludźmi o zbyt słabej postawie by sprostać wymaganiom Boga, lecz wystarczy, jeśli będziemy spełniać wymagania naszego przywódcy; posłuszeństwo przywódcy to posłuszeństwo Bogu. Jeśli nadejdzie dzień, gdy z polecenia Zwierzchnika nasz przywódca zostanie zastąpiony kimś innym, nie będziemy siedzieć cicho; aby zatrzymać naszego przywódcę i nie dopuścić do przyjścia kogoś innego na jego miejsce, będziemy negocjować ze Zwierzchnikiem i zmusimy go, by przystał na nasze żądania. W ten sposób oddamy sprawiedliwość naszemu przywódcy«. Kiedy ludzie mają w sercach takie myśli, kiedy mają taką relację z przywódcą i w głębi duszy czują zależność, podziw oraz cześć wobec przywódcy, to będą mieli w niego coraz większą wiarę, to słów przywódcy będą chcieli słuchać i przestaną szukać prawdy w słowach Boga. Taki przywódca niemal zajął w sercach ludzi miejsce Boga. Jeśli przywódca chętnie zgadza się na utrzymanie takiej więzi z wybrańcami Boga, jeśli w głębi serca czerpie z niej radość i wierzy, że wybrańcy Boży powinni go tak traktować, to nie jest w niczym różny od Pawła i wstąpił już na ścieżkę antychrystów” (Punkt pierwszy: Usiłują pozyskać sobie ludzi, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boga obnażyły podłe intencje, jakimi się kierowałam, pełniąc obowiązki. Widziałam, że Janine nie wykonuje realnej pracy, ale tego nie ujawniłam, nie zwolniłam jej, kiedy należało. Dawałam jej kolejne szanse na skruchę. Ale nie dlatego, że przejmowałam się jej słabością i chciałam pomóc, tylko dlatego, żeby Janine dalej uważała mnie za dobrą przywódczynię i by zyskać w oczach innych. Wcześniej razem pracowałyśmy i ona zawsze miała o mnie dobre zdanie. Często głośno mówiła o tym, jaka jestem odpowiedzialna za pracę kościóła, jaką dobrą przywódczynią jestem w interakcjach z ludźmi. Gdybym obnażyła jej problemy i się z nią rozprawiła, to by zniszczyło naszą relację. Straciłabym bardzo w jej oczach. By zatem Janine nie przestała mnie uważać za dobrą przywódczynię, nie ujawniłam jej problemów, nie rozprawiłam się z nią i nie poddałam rewizji jej postępowania, a to przecież pomogłoby jej uświadomić sobie problemy szybko się poprawić. Zamiast tego usłyszała ode mnie słowa pocieszenia i rady, zachęcałam ją, by chodziła na więcej zgromadzeń i śledziła pracę, przemilczając całą resztę. Współpracownica kilka razy mówiła, bym zwolniła Janine zgodnie z zasadami, ale ja bałam się, że ją urażę i że będzie już dobrze o mnie myśleć, więc zwlekałam z jej zwolnieniem. Bóg ujawnia, że antychryści mają na względzie swoją reputację i swój status, że gdy widzą, jak inni naruszają zasady, pełniąc obowiązki, nie krytykują ich i nie rozprawiają się z nimi. Robią tak po to, by mieć miejsce w sercach ludzi, zyskać w oczach innych i gromadzić ich wokół siebie. By chronić swój wizerunek, lekceważyłam pracę kościoła, a gdy odkryłam fałszywą przywódczynię, która nie wykonywała realnej pracy, nie zwolniłam jej. Wszystko po to, by mieć miejsce w sercach ludzi, by myśleli, że jestem cierpliwą, współczującą, dobrą przywódczynią. Sposób, w jaki pełniłam obowiązki, nie był pomocny ani budujący dla braci i sióstr, nie sprawiał, że pojmowali prawdę, nie przyprowadzał ich do Boga. Gromadziłam ich wokół siebie, by mnie podziwiali i uwielbiali. Zwodziłam i przeciągałam ludzi na swoją stronę, podążałam ścieżką antychrysta. Myślałam o antychrystach zdemaskowanych i wydalonych z kościoła. Gdybym nie okazała skruchy i się nie zmieniła, skończyłabym tak samo. Z tą myślą modliłam się do Boga, prosząc, by mnie poprowadził do refleksji nad źródłem moich porażek.
Potem przeczytałam fragment słów Boga. „Gdy coś się wydarzy, kierujesz się życiowymi filozofiami, zamiast praktykować prawdę. Zawsze się boisz urazić innych, lecz nie Boga. Jesteś gotów poświęcić nawet interesy Domu Bożego, by chronić swoje relacje z ludźmi. Jakie są konsekwencje takiego postępowania? Całkiem skutecznie ochronisz swoje stosunki interpersonalne, ale obrazisz Boga, a On znienawidzi cię, odrzuci i rozgniewa się na ciebie. Biorąc wszystko pod uwagę, co jest lepsze? Jeśli nie potrafisz tego stwierdzić, to jesteś kompletnie otumaniony. To dowodzi, że nie rozumiesz prawdy ani odrobinę. Jeżeli nic się nie zmieni i nie zbudzisz się z tego snu, zaiste będziesz w ogromnym niebezpieczeństwie, a w ostateczności nie zdołasz posiąść prawdy. To ty poniesiesz stratę. Jeśli nie poszukasz prawdy w tej materii, jeśli zawiedziesz, czy będziesz w stanie szukać prawdy w przyszłości? Jeśli wciąż nie będzie ci się udawać, to przestanie być to tylko kwestia poniesienia straty – ostatecznie zostaniesz wyrzucony. Jeśli masz typowe motywacje i spojrzenie na życie »sympatycznej osoby«, wówczas we wszystkich sprawach nie będziesz w stanie praktykować prawdy i przestrzegać zasad, i zawsze będziesz doznawał porażek i upadał. Jeśli nie obudzisz się i nigdy nie będziesz szukał prawdy, to jesteś fałszywym wierzącym, nigdy nie zyskasz prawdy i życia. Co zatem powinieneś robić? Kiedy spotykają cię takie rzeczy, musisz wołać do Boga w modlitwie, błagając Go o zbawienie i prosząc, by dał ci więcej wiary i siły, pozwalając ci wytrwać przy zasadach, czynić to, co czynić należy, rozwiązywać rozmaite sprawy zgodnie z zasadami, nie poddawać się, chronić interesy domu Bożego i nie dopuścić do tego, by dzieło domu Bożego spotkała jakaś krzywda. Jeśli będziesz w stanie odrzucić własne interesy, reputację i spojrzenie na życie typowe dla »sympatycznej osoby«, jeśli będziesz robił to, co powinieneś, ze szczerego serca, które nie jest przy tym rozdarte, to wówczas pokonasz szatana i pozyskasz ten aspekt prawdy. Jeśli zawsze żyjesz zgodnie z filozofią szatana, utrzymując swoje relacje z innymi, nigdy nie praktykując prawdy i nie odważając się przestrzegać zasad, to czy będziesz w stanie praktykować prawdę w innych sprawach? Nie będziesz miał wiary ani siły. Jeśli nigdy nie jesteś w stanie szukać ani przyjąć prawdy, to czy taka wiara w Boga pozwoli ci zyskać prawdę? (Nie). A jeśli nie możesz zyskać prawdy, czy możesz być zbawiony? Nie możesz. Jeśli zawsze kierujesz się filozofią szatana, całkowicie pozbawioną rzeczywistości prawdy, to nigdy nie możesz dostąpić zbawienia. Powinno być dla ciebie jasne, że zdobycie prawdy jest koniecznym warunkiem zbawienia. Jak zatem możesz zyskać prawdę? Jeśli potrafisz praktykować prawdę, jeśli potrafisz się nią kierować, a ona staje się podstawą twojego życia, wtedy zyskasz prawdę i będziesz miał życie, a więc będziesz jednym z tych, którzy są zbawieni” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga pokazały mi, że chroniłam swój status, wizerunek i relacje, zaniedbując pracę kościoła, bo za bardzo ulegałam chęci, by nikogo nie urazić i wszystkim dogodzić. Kierowały mną szatańskie, światowe zasady, na przykład „Przemilczanie błędów dobrych przyjaciół prowadzi do długiej i dobrej przyjażni” oraz „Żyj w zgodzie z tymi, których nie możesz unikać”. Myślałam, że aby inni mnie lubili i podziwiali, muszę być łagodna i miła, nie mogę zwracać się do nikogo ostrym tonem, widząc problemy u innych, powinnam zwyczajnie przymykać oko, nie mogę być zbyt surowa i muszę się starać nikogo nie urazić, a wtedy wszyscy będą mnie lubić. Postępowałam więc tak, by wszystkich zadowolić, a widząc, że Janine nie wykonuje realnej pracy, nie rozprawiłam się z nią i jej nie zwolniłam. Chroniłam swój status i wizerunek, ale ponieważ nie ujawniłam problemów Janine i nie zwolniłam jej, kiedy należało, opóźniła się ewangelizacja. Nad obowiązki przedłożyłam swoją reputację, status i relację, a zamiast chronić pracę kościoła chroniłam tylko swój wizerunek i status. Byłam samolubna i podła. Żyjąc tak, by nikogo nie urazić, stawałam się coraz bardziej zakłamana i podstępna, brakowało mi człowieczeństwa. Słowa Boga mówią: „Wszyscy ci, którzy trzymają się złotego środka, są najgroźniejsi. Próbują nikogo nie obrażać, są ugodowi, dostosowują się i nikt nie może ich przejrzeć. Takie osoby są uosobieniem szatana!” (Jedynie przez praktykowanie prawdy można zrzucić okowy zepsutego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Bóg ma w pogardzie tych, co chcą wszystkich zadowolić. Nie można zyskać prawdy ani dostąpić zbawienia, dążąc do tego, by dogodzić wszystkim wokół. Na myśl o tym obudził się we mnie strach. Wiedziałam, że wykroczyłam przeciwko Bogu, że jeśli się nie poprawię i nie okażę skruchy, to Bóg mnie porzuci i wypędzi. Słowa Boga wskazały mi też ścieżkę praktykowania: gdy będę chciała chronić swoją reputację i status, powinnam modlić się do Boga, prosić, by dał mi siłę, a potem postępować zgodnie z zasadami i uczyć się pełnić obowiązki ze szczerym sercem. Sprzyja to wejściu w życie przez braci i siostry oraz wspiera pracę kościoła. Modliłam się do Boga, żebym praktykowała prawdę, przestrzegała zasad i chroniła interesy kościoła.
Potem przeczytałam słowa Boga. „Należy na bieżąco śledzić sytuację przełożonych wykonujących różne prace oraz personelu odpowiedzialnego za różne ważne zadania i w razie potrzeby szybko ich przenieść lub zastąpić, aby zapobiec stratom spowodowanym przez zatrudnienie niewłaściwych osób lub te straty ograniczyć oraz zagwarantować skuteczność i sprawny przebieg pracy” (Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Do obowiązków przywódców i pracowników należy orientowanie się w sytuacji osób odpowiedzialnych za różne projekty oraz ważne zadania. Kim są pracownicy? Podstawowe funkcje to przywódcy kościoła, a następnie przewodniczący i liderzy zespołów. Osoby odpowiedzialne za różne projekty oraz ważne zadania: czy nie jest to kluczowe i szczególnie ważne, by rozumieć oraz stwierdzić, że posiadają one rzeczywistość prawdy, kierują się zasadami w swoich działaniach oraz potrafią dobrze wykonywać pracę kościoła? Jeśli przywódcy i pracownicy zyskają dokładne zrozumienie sytuacji głównych przełożonych odpowiedzialnych za różne projekty i dokonają odpowiednich zmian personalnych, to tak jakby stali na straży każdego programu pracy. Jest to równoznaczne z wypełnianiem swoich obowiązków i powinności. Jeśli personel ten nie jest właściwie dobrany i pojawi się problem, będzie to miało znaczny wpływ na pracę kościoła. Jeśli osoby te mają dobre człowieczeństwo, są ugruntowane w wierze, są odpowiedzialne w załatwianiu spraw i potrafią szukać prawdy, aby rozwiązywać problemy, to powierzenie im odpowiedzialności za pracę zaoszczędzi wielu kłopotów. Ważne jest, aby praca przebiegała bez zakłóceń. Jeśli jednak na przełożonych zespołów nie można polegać, nie mają dobrego człowieczeństwa, nie zachowują się dobrze i nie wprowadzają prawdy w życie – a ponadto mogą wywoływać zakłócenia – będzie to miało negatywny wpływ na pracę, za którą są odpowiedzialni, oraz na wejście w życie prowadzonych przez nich braci i sióstr. Oczywiście ten wpływ może być duży albo mały. Jeśli przełożeni są po prostu niepoważni lub zaniedbują swoje obowiązki, może to spowodować opóźnienia w pracy; postęp będzie nieco wolniejszy, a praca nieco mniej wydajna. Jeśli jednak są antychrystami, to problem jest poważny: nie chodzi o to, że praca jest trochę mało wydajna i niezbyt efektywna, ale o to, że będą utrudniać i niszczyć całą pracę, za którą są odpowiedzialni. Dlatego też bieżące monitorowanie sytuacji osób odpowiedzialnych za różne projekty i istotne zadania oraz wprowadzanie zmian na czas, a także zwalnianie ludzi, gdy okaże się, że nie wykonują praktycznej pracy, jest obowiązkiem, którego liderzy i pracownicy nie mogą unikać – to bardzo poważna i ważna praca. Jeśli przywódcy i pracownicy są w stanie na bieżąco obserwować osobowość osób odpowiedzialnych za różne projekty oraz ważne zadania, ich stosunek do obowiązków i prawdy, a także w jakim są stanie oraz co przejawiają w dowolnym okresie i na każdym etapie, jak również potrafią szybko zająć się tymi ludźmi i dokonać zmian stosownie do okoliczności, to praca może przebiegać stabilnie. Jeśli natomiast ci ludzie szaleją i nie wykonują prawdziwej pracy w kościołach, a przywódcy i pracownicy nie dość szybko to rozpoznają i wprowadzą poprawki, lecz czekają, aż najrozmaitsze problemy się spiętrzą, a dom Boży poniesie znaczne szkody i dopiero wtedy próbują od niechcenia zająć się problemami i wprowadzać korekty, ratować i naprawiać sytuację, to z takich przywódców i pracowników nie ma żadnego pożytku. Są to rzeczywiście fałszywi przywódcy, których należy wyrzucić i zastąpić kimś innym” (Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Słowa Boga pokazały mi, że przywódca ma obowiązek, nie ociągając się, sprawdzać status każdego kierownika projektu i innych ważnych członków personelu oraz od razu zwalniać lub przenosić ludzi, którzy się nie nadają, by zapewnić pomyślny rozwój projektów kościoła. Jeśli dowiaduje się, że kierownik lub przywódca nie wykonuje realnej pracy, co szkodzi pracy kościoła i opóźnia ją, musi szybko z nimi porozmawiać, a jeśli się nie zmienią i nie nadają się nawet, by pełnić służbę, to należy ich szybko przenieść lub zwolnić. Na tym korzysta praca kościoła. Trzeba zwolnić tych, którzy się nie nadają, dać pomoc tym, którzy jej potrzebują, rozprawiać się z tymi, którzy na to zasługują, i wspierać, tych którzy dążą do prawdy. Janine wykonywała obowiązki niedbale i nieodpowiedzialnie. Przywódcy wiele razy z nią rozmawiali, ale ona nigdy się nie zmieniła. Poważnie zaburzyło to pracę kościoła. Była fałszywą przywódczynią, które nie wykonywała realnej pracy, należało ją od razu zwolnić, a zamiast niej dać szansę osobie odpowiedzialnej z dobrym człowieczeństwem. To byłoby dobre dla pracy kościoła i działań ewangelizacyjnych. Ta myśl wniosła światło do mojego serca i obiecałam Bogu: „Gdy znów napotkam taki problem, postąpię zgodnie z zasadami i wypełnię swoje obowiązki”. Poprosiłam Boga, by prowadził mnie w praktykowaniu prawdy.
Pomówiłam z Janine o jej problemach i ujawniłam, że jest fałszywą przywódczynią i nie wykonuje realnej pracy. Była wściekła i nie śmiałam już nic powiedzieć. Pomyślałam: „Jeśli ujawnię więcej jej problemów, to będzie koniec naszej relacji i ona przestanie dobrze o mnie myśleć”. Wtedy użmysłowiłam sobie, że znów ulegam swoim nawykom, więc pomodliłam się: „Boże, chcę praktykować prawdę, pełnić obowiązki, omawiać to, co powinnam omawiać, i nie dbać o swój wizerunek. Daj mi siłę, by pokonać ograniczenia mojego zepsutego usposobienia”. Następnie kontynuowałam rozmowę z Janine, po kolei wyliczając jej problemy i ujawniając, że nie wykonuje realnej pracy. Choć była niezadowolona, w końcu przyznała, że bez tej krytyki nie dostrzegłaby swoich problemów. Uznała głębię swojego zepsucia i powiedziała, że chce się zmienić, że zaakceptuje wszystko, co kościół w jej sprawie postanowi. Podziękowałam Bogu, słysząc to. Praktykując wedle słów Boga, wcale nie zniszczyłam swojej relacji z Janine, odnazlałam spokój i poczułam ulgę. Zwolnioną Janine zastąpił brat, któremu powierzoną pieczę nad ewangelizacją. Traktował swoje obowiązki poważnie i prowadził innych w głoszeniu ewangelii. Po pewnym czasie udało się nadać rozpęd ewangelizacji.
To doświadczenie uświadomiło mi, że kierowanie się szatańskim usposobieniem w pełnieniu obowiązków szkodzi mi i pracy kościoła. Tylko wykonywanie obowiązków w oparciu o słowa Boga i zasady prawdy jest zgodne z wolą Boga.