Nie używam już słabego charakteru jako wymówki

02 października 2019

Autorstwa Lin Ran, prowincja Henan

Dawniej za każdym razem, gdy napotykałam trudności w wykonywaniu swoich obowiązków lub wykonywałam swoją pracę źle, myślałam, że to dlatego, że jestem osobą słabego charakteru. W rezultacie często miałam negatywne, bierne nastawienie do życia. Często wykorzystywałam swój słaby charakter jako pretekst do przerzucenia na innych ludzi obowiązków, które wydawały mi się zbyt ciężkie, i nie czułam, by było w tym coś złego, że myślałam o pracy na rzecz kościoła, kiedy prosiłam innych ludzi, aby coś zrobili, ponieważ byłam osobą zbyt słabego charakteru i nie mogłam tego zrobić dobrze. Tylko dzięki czytaniu słów Bożych odmieniłam swoje błędne zapatrywania, zdając sobie sprawę, że patrzę na rzeczy poprzez własne koncepcje i wyobrażenia. Dowiedziałam się też czegoś o moim własnym skażonym usposobieniu.

Pewnego dnia przywódca wysłał dokument, który wymagał pilnego przetworzenia. Siostra, z którą byłam w zespole, była zajęta czymś innym, więc poprosiła mnie, żebym się tym zajęła. Szybko zaczęłam wymyślać wymówki: „Jestem osobą zbyt słabego charakteru. Jestem słaba w pisaniu i edytowaniu tekstu. Byłoby lepiej, gdybyś ty się tym zajęła”. W ten sposób automatycznie zrzucałam trudne zadania na barki mojej współpracowniczki. Później powiedziała mi: „Od kiedy się poznałyśmy, mówisz, że jesteś osobą słabego charakteru. Ale po kilku dniach spędzonych z tobą zauważyłam, że jesteś w stanie wychwytywać problemy w pracy. Nie wydaje mi się, abyś była osobą aż tak słabego charakteru, jednak kiedy napotykasz jakiekolwiek trudności przy wykonywaniu swoich obowiązków, zawsze mówisz, że jesteś osobą słabego charakteru, a czasami nawet przerzucasz swoje obowiązki na kogoś innego. Nie wiem, co się skłania do tego, by wciąż powtarzać, że jesteś osobą słabego, charakteru, ale mam poczucie, jakbyś tylko udawała!”. Na te słowa oniemiałam, ale moje serce przepełnione było niechęcią: „Kiedy powtarzam, że jestem osobą słabego charakteru, mówię prawdę. Nie znasz faktów i źle mnie zrozumiałaś”. Potem się zastanawiałam, dlaczego ta siostra tak powiedziała. Wcale nie kłamałam, kiedy mówiłam, że jestem osobą słabego charakteru – jak mogła stwierdzić, że mam w tym jakiś interes? W głębi serca po prostu nie mogłam tego rozgryźć.

Kiedyś, podczas spotkania ze współpracownikami, otworzyłam się, opowiadając o tej mojej niepewności innym braciom i siostrom. Jeden po drugim przeanalizowałam powody, dla których uważałam się za osobę słabego charakteru: na przykład, pisałam bardzo wolno, a mój styl nie był zbyt dobry. Kiedy pracowałam nad tekstami z moją współpracowniczką, to ona pisała i redagowała większość tekstów, a kiedy czytała dokument, wychwytywała problemy naprawdę bardzo szybko, podczas gdy ja byłam wolniejsza, i tak dalej. Po wysłuchaniu mojej wypowiedzi, nasz lider, brat Liu, powiedział: „Siostro, czy to na podstawie takich rzeczy oceniamy, czy kto jest osobą słabego czy silnego charakteru? Czy jest to zgodne z prawdą? Czy jest to zgodne z wolą Bożą? Wszyscy wiemy, że ludzie na tym świecie bardzo cenią sobie uzdolnienia i rozum. Każdy, kto jest bystry elokwentny i biegły w radzeniu sobie ze sprawami świata zewnętrznego, jest człowiekiem silnego charakteru, podczas gdy tych, którzy nie potrafią się wysłowić, nie mają odpowiedniej wiedzy i są źle wykształceni, postrzega się jako ludzi bez charakteru; tak to widzą niewierzący. My, którzy wierzymy w Boga, powinniśmy patrzeć na rzeczy w oparciu o słowa Boga. Czy usiłowaliśmy dociec woli Bożej w tej sprawie? Na jakiej podstawie Bóg ocenia, czy ludzki charakter jest dobry czy zły? I co to jest dobry, a co zły charakter?”. Kręciłam tylko głową, a Brat Liu kontynuował swoje omówienie: „Przeczytajmy fragment kazania: »To, czy czyjś charakter jest dobry czy zły, odnosi się przede wszystkim do tego, jak dobrze dana osoba potrafi zrozumieć słowa Boże. Jeśli jej zdolności pojmowania są dobre, oznacza to, że gdy czyta słowa Boże, potrafi przeniknąć przez dosłowne znaczenie i pojąć Bożą wolę, może zyskać prawdę poprzez słowa Boże i wie, jak postępować, aby mieć pewność, że działa zgodnie z wolą Bożą. Posiadanie takich zdolności pojmowania oznacza, że ma ona dobry charakter. Charakter to nie to samo co bycie utalentowanym, ani nie to samo, co bycie bystrym i zdolnym. Niektórzy ludzie z pozoru wydają się całkiem mądrzy, ale są zupełnie nieudolni, jeśli chodzi o zrozumienie Bożych słów. Taką właśnie mądrość mają na myśli niewierzący, gdy mówią o dobrym charakterze, ale takie słowa nie wytrzymują krytyki w domu Bożym. Niektórzy studiują lub są bardzo mądrzy, ale w domu Bożym mają pod górkę i są całkowicie niezdolni do wejścia w prawdę. Czy można powiedzieć, że są ludźmi dobrego charakteru? Zdarzają się kiepsko wykształceni ludzie, którzy ukończyli tylko szkołę podstawową i nie robią kariery w świecie, ale z powodzeniem potrafią dążyć do prawdy i stali się tymi, których pochwala Bóg. Tylko oni są ludźmi o naprawdę dobrym charakterze. Poziom wykształcenia to jeszcze nie wszystko i to nie on o wszystkim decyduje. Kluczowe jest to, czy ludzie rozumieją ducha« (Rozmowy zwierzchnika). Z tego omówienia wynika, że to, czy charakter człowieka jest dobry czy zły, zależy od jego zdolności pojmowania słów Bożych. To nie to, co mają na myśli niewierzący, kiedy mówią, że ktoś ma charakter lub jest utalentowany i mądry. Ludzie o dobrym charakterze umieją zrozumieć wolę Boga, gdy skończą czytać Jego słowa, potrafią znaleźć drogę do praktyki i wejść w prawdę oraz są w stanie praktykować zgodnie z tym, czego domaga się Bóg. Z drugiej strony, są tacy, którzy wydają się bardzo mądrzy i świetnie radzą sobie ze sprawami świata zewnętrznego – ale są zdezorientowani, gdy tylko staną w obliczu prawd zawartych w słowach Bożych. Takie osoby nie mogą być uważane za ludzi dobrego charakteru. To tak, jak niektórzy znający się na rzeczy, wykształceni ludzie wydają się na pozór uzdolnieni i mądrzy, lecz nie są w stanie zrozumieć prawd zawartych w słowach Bożych. Niektórzy z nich mają wręcz niedorzeczne spojrzenie na sprawy. Tak więc bycie wysoce wykształconym, bystrym i zdolnym nie świadczy jeszcze o dobrym charakterze, ani też nie są to standardy, według których mierzy się czyjś charakter. Kluczowe jest to, czy ludzie rozumieją ducha, czy są w stanie zrozumieć prawdę. Nie możemy polegać na naszych własnych koncepcjach i wyobrażeniach, oceniając, czy czyjś charakter jest dobry czy zły!”. Słysząc to, nagle ujrzałam światło: okazało się, że moje przekonania nie były niczym innym, jak tylko moimi własnymi koncepcjami i wyobrażeniami – nie były one zgodne z prawdą.

Następnie pewna siostra znalazła dwa fragmenty słów Bożych i poprosiła, żebym je przeczytała. Słowa Boże mówią:„Kiedy człowiek jest poważny, odpowiedzialny, zaangażowany i pracowity, to wówczas i jego praca będzie wykonana jak należy. (…) Bardzo ważna jest współpraca między ludźmi, bardzo ważne są ich serca i bardzo ważne jest to, w jakim kierunku biegną ich myśli i idee. Jeśli zaś chodzi o to, jakie są ich intencje i jak wiele wysiłku wkładają w wykonywanie swoich obowiązków, Bóg bacznie się temu przygląda i wszystko widzi. Kluczowe jest to, by ludzie wkładali całe swoje serce i wszystkie swe siły w to, co robią. Kluczowe znaczenie ma również ich współpraca. Starać się niczego nie żałować w związku ze spełnionymi już obowiązkami i swymi przeszłymi uczynkami, znaleźć się w takiej sytuacji, kiedy człowiek nic nie jest winien Bogu – tym właśnie jest wkładanie całego serca i wszystkich sił(„Jak rozwiązać problem bycia opieszałym i niedbałym przy wykonywaniu swoich obowiązków” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). „Jeśli masz właściwe podejście, polegające na stawaniu wobec prawdy i na jej akceptowaniu, i jeśli przyjmujesz postawę pełną pokory, to nawet jeśli jesteś człowiekiem słabego charakteru, Bóg i tak udzieli ci oświecenia i pozwoli ci coś zyskać. Jeśli zaś jesteś człowiekiem silnego charakteru, lecz cały czas jesteś arogancki, ciągle myślisz, że to ty masz rację, i wiecznie nie masz ochoty zaakceptować tego, co mówią inni, oraz ciągle stawiasz opór, to Bóg nie będzie chciał działać w twoim wnętrzu. Powie jedynie, że twoje usposobienie jest złe i nie jesteś wart tego, aby cokolwiek od Niego otrzymać, a nawet odbierze ci to, co kiedyś miałeś. To właśnie nazywa się zdemaskowaniem człowieka(„Tylko jeśli ktoś praktykuje prawdę, może posiadać zwykłe człowieczeństwo” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Siostra ta powiedziała: „Słowa Boże pokazują, że bardzo ważna – wręcz kluczowa - jest nasza postawa podczas wykonywania naszych obowiązków. Jeśli mamy właściwą mentalność, jeśli potrafimy poświęcić całe nasze serce i całą energię wykonywaniu naszych obowiązków, Bóg to dostrzeże i potraktuje nas zgodnie z naszym nastawieniem do naszych obowiązków. Nawet jeśli jesteśmy ludźmi słabego charakteru, Bóg i tak będzie nas oświecać i prowadzić. Jeśli nie mamy właściwej mentalności, jeśli nie jesteśmy gotowi ponosić kosztów i współpracować z Bogiem, to nie tylko nie będziemy właściwie wykonywać naszych obowiązków, ale także zostaniemy odrzuceni przez Boga. Jeśli spojrzymy na braci i siostry wokół nas poprzez słowa Boże, widzimy, że niektórzy są ludźmi zupełnie przeciętnego charakteru, ale mają właściwą motywację do wykonywania swoich obowiązków; w obliczu trudności, biorą na siebie poszukiwanie prawdy, skupiają się na wejściu w zasady i stają się coraz skuteczniejsi w wypełnianiu swoich obowiązków. Jednocześnie zaś są bracia i siostry, którzy wydają nam się mieć szczególnie dobry charakter i mają właściwe zrozumienie Bożych słów, ale ponieważ są zarozumiali, zadowoleni z siebie, nie słuchają rad innych ludzi i przywłaszczają sobie chwałę Bożą, kiedy tylko odniosą jakiś mały sukces w wypełnianiu swoich obowiązków, ostatecznie tracą działanie Ducha Świętego. Niektórzy nawet utrudniają pracę kościoła i pozbawiani są możliwości wykonywania swoich obowiązków; w poważniejszych przypadkach są nawet wydalani z kościoła. Te fakty pokazują nam, że to, czy charakter danej osoby jest dobry czy zły, nie decyduje o tym, czy Bóg pochwala jej postępowanie; kluczowe jest to, czy dąży ona do prawdy, czy też nie”. Następnie bracia i siostry odwoływali się do własnych doświadczeń, aby rozmawiać o zagrożeniach i konsekwencjach określania samego siebie zgodnie z własnymi koncepcjami i wyobrażeniami. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak głupim było niezrozumienie prawdy; nie poszukiwałam prawdy, a zamiast tego określałam siebie jako osobę słabego charakteru, żyjąc pośród własnych koncepcji i wyobrażeń, do tego stopnia, że często zrzucałam trudne obowiązki na barki innych ludzi. Nie próbowałam się poprawiać, nie polegałam na Bogu, ani też nie byłam skłonna ponosić kosztów, aby przełamać te bariery, co uniemożliwiło mi wykonywanie nawet tych obowiązków, które byłam w stanie wypełniać. Nie tylko byłam niezdolna do faktycznej nauki, czy wzrastania w prawdzie i życiu, ale bezpośrednio wpłynęło to na moją skuteczność w wykonywaniu swych obowiązków. Myślałam o tym, jak szybko siostra, z którą pracowałam, była w stanie wychwycić problemy. Chociaż miało to związek z jej wrodzonym charakterem, ważniejsze było to, że dzięki swojemu sumiennemu i odpowiedzialnemu podejściu do swoich obowiązków mogła polegać na Bogu i stawić czoła trudnościom, gdy je napotykała. Dopiero wtedy Duch Święty ją iluminował i oświecał. Ja, ze swej strony, starałam się unikać problemów gdy je napotykałam, i używałam swego słabego charakteru jako pretekstu, aby się od nich uwolnić. Nie polegałam na Bogu i podejmowałam się próbować rozwiązać problem poprzez poszukiwanie odpowiedniej prawdy, co oznaczało, że nie byłam w stanie zyskać działania Ducha Świętego. Dzięki tej rozmowie pojęłam, że Bóg jest uczciwy i sprawiedliwy dla wszystkich. Zorientowałam się również, że Bóg stawia nam wymagania stosowne do tego, na co nas stać. Wcale nie jest tak, że zmusza nas do robienia rzeczy, które są poza naszym zasięgiem. Sama powinnam była postępować właściwie; zamiast zwracać uwagę na mój charakter, powinnam była skupić się wyłącznie na tym, by wkładać całą swoją energię w wypełnianie swych obowiązków. Powinnam poszukiwać zasad prawdy i kontemplować je, uczyć się od innych, słuchać ich rad i wcielać je we własną praktykę, – a z czasem z pewnością odniosłabym korzyść i zaczęłabym się rozwijać.

Potem krytyka siostry pod moim adresem odbijała się echem w moich uszach: „Nie wiem, jaka jest twoja motywacja, by zawsze mówić o tym, jak zły jest twój charakter”. Miała rację – zawsze szybko mówiłam, że mój charakter jest zły. Jakie motywacje i zdeprawowane usposobienie skrycie mnie kontrolowały?

Pewnego dnia przeczytałam te słowa z kazania: „Ci, którzy zawsze mówią innym, że są zdeprawowani, że są ignorantami i głupcami, są bezduszni i tępi, słabego charakteru – nie mówią o prawdziwych motywacjach i fałszu w swoich sercach; ukrywają te złe motywacje i używają swojej własnej deprawacji, głupoty i ignorancji jako bufora, tarczy. Nikt nie jest przebieglejszy niż tacy ludzie, nikt nie jest lepszy w udawaniu, w odgrywaniu ról, aby ludzie myśleli, że są dobrzy, że znają samych siebie, że są pokorni, że są szczerzy i otwarci. To jest przedstawienie dla innych; w rzeczywistości, tacy ludzie są zdradzieckimi i przebiegłymi hipokrytami…” (Rozmowy zwierzchnika). Dopiero po przeczytaniu tego kazania, zdałam sobie sprawę, że to, co zawsze mówiłam o moim słabym charakterze, było faktycznie reżyserowane przez moją fałszywą naturę, oraz że złe motywacje były we mnie ukryte. Na przykład, gdy stawałam w obliczu obowiązku, którego nigdy wcześniej nie wykonywałam, pierwszą rzeczą, jaką robiłam, było powiedzenie innym braciom i siostrom, że mój charakter jest słaby, ponieważ bałam się, że nie będą mnie szanować, gdy będę wykonywała ten obowiązek źle. Robiłam to ze względu na moją własną dumę i status. Konsekwencją było: to nie moja wina, że robię to źle; nie chodzi o to, że nie wkładam w to całej swojej energii, ale że jest to poza moim charakterem. Ilekroć napotykałam trudności w wykonywaniu swoich obowiązków, nie chciałam cierpieć i płacić cenę za stawienie im czoła. Bałam się także odpowiedzialności. Wykorzystywałam więc swój kiepski charakter jako pretekst, by zrzucać moje obowiązki na kogoś innego, by myśleli, że jestem racjonalna i samoświadoma. Prawie za każdym razem, gdy cierpiałam z powodu trudności i musiałam zapłacić cenę lub wziąć na swoje barki jakąś odpowiedzialność, wycofywałam się. Właściwie żyłam zgodnie z szatańską filozofią interpersonalną „w swojej własnej obronie pozostań cicho i jedynie staraj się unikać winy”. Wydawało się to dość mądre – używać moich własnych przebiegłych metod, aby unikać odpowiedzialności – ale tak naprawdę straciłam wiele okazji do poszukiwania i zrozumienia prawdy. W rzeczywistości charakter, który Bóg daje każdemu z nas jest odpowiedni do celu; jednak ja nie włożyłam całego swojego serca i energii we współpracę z Bogiem bazując na tym, co mogłam osiągnąć, aby zyskać dzieło Ducha Świętego i poprawić mój charakter; zamiast tego zawsze używałam mojego słabego charakteru jako wymówki do niepraktykowania prawdy, aby spróbować oszukiwać i zwodzić Boga. Czyż nie jest to tak przebiegłe, tak złe? I jak mógłby mnie Bóg tak prowadzić?

Boże słowa mówią: „Bardzo doceniam tych, którzy nie żywią wobec innych podejrzeń, i bardzo lubię także tych, którzy chętnie akceptują prawdę; tym dwóm rodzajom ludzi okazuję wielką troskę, gdyż w Moich oczach są oni uczciwymi ludźmi(Jak poznać Boga na ziemi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Przejdźmy do następnej linijki: »Choć jestem człowiekiem słabego charakteru, mam szczere serce«. Większość ludzi, słysząc to zdanie, czuje się dobrze, nieprawdaż? Kwestia ta dotyczy wymagań Boga wobec ludzi. Jakich wymagań? Jeśli ludziom brak charakteru, nie jest to jeszcze koniec świata, ale muszą mieć szczere serce, a wówczas, jako tacy, będą mogli dostać od Boga pochwałę. Niezależnie od swojej sytuacji musisz być osobą uczciwą, mówić szczerze i postępować uczciwie, być w stanie wykonywać swe obowiązki całym sercem i umysłem oraz być wiernym; nie możesz zaś uchylać się od pracy, być przebiegłym lub fałszywym, być chytrym i usiłować wywieść innych w pole, albo mówić pokrętnie. Musisz być osobą, która miłuje prawdę i podąża za prawdą. (…) Mówisz: »Choć jestem człowiekiem słabego charakteru, mam szczere serce«. Kiedy jednak spada na ciebie jakiś obowiązek, zaczynasz się obawiać, że może być nazbyt wyczerpujący lub że nie będziesz w stanie należycie go wypełnić, więc wynajdujesz rozmaite wymówki, aby się od niego wymigać. Czy w ten sposób wyraża się ludzka uczciwość? Oczywiście, że nie. Jak zatem winna zachować się osoba uczciwa? Powinna posłusznie przyjąć na siebie ten obowiązek, a potem z pełnym poświęceniem i zaangażowaniem wypełnić go najlepiej jak potrafi, usiłując spełnić wolę Bożą. Dlaczego tak właśnie powinna postąpić? Istnieje kilka aspektów przejawiania uczciwości. Jednym jest to, że powinieneś przyjąć swój obowiązek szczerze i całym swoim sercem, tak aby nie myśleć o niczym innym i nie być rozdartym, kombinując, jak zadbać o własny interes – to właśnie jest przejaw uczciwości. Kolejnym aspektem jest to, że powinieneś pracować ze wszystkich sił i z całego serca, powtarzając sobie: »Pokażę Bogu wszystko, co mam najlepszego. To wszystko, na co mnie stać. Zaangażuję wszystkie swe siły i w pełni poświęcę się Bogu«. Poświęcasz Bogu wszystko, co masz i wszystko, co jesteś w stanie zrobić – oto jest przejaw uczciwości(„Jedynie będąc uczciwym człowiekiem można być naprawdę szczęśliwym” w księdze „Zapisy przemówień Chrystusa”). Słowa Boże podsunęły mi drogę ku praktyce: Bóg nie dba o to, czy ludzki charakter jest dobry czy zły; kluczowe jest to, czy mają serce, które jest uczciwe, czy mogą zaakceptować prawdę i wprowadzać ją w życie. Chociaż mój charakter jest słaby, a ja jestem trochę wolniejsza w rozumieniu prawdy, a czasami podążam za doktryną, jeśli moje serce jest uczciwe i nieustannie dążę do prawdy, aby pokonać moje zdeprawowane usposobienie, gdy wykonuję swoje obowiązki, jeśli robię wszystko, co w mojej mocy, aby wykonywać to, o co prosi Bóg, wtedy otrzymuję Boże wskazówki i błogosławieństwa, i stopniowo będę w stanie zrozumieć prawdę. Wchodząc w prawdę, będę w stanie nadrobić swoje braki w odniesieniu do mojego słabego charakteru i będę coraz lepiej rozumieć i widzieć rzeczy. Po zrozumieniu Bożej woli, zaczęłam polegać na Bogu, aby stać się lepszą w wykonywaniu swoich obowiązków. Już nie przerzucałam na innych ludzi rzeczy, które nie były dla mnie oczywiste, których nie rozumiałam, ale starałam się i przepracowywałam je dla siebie. Dzięki niech będą Bogu! Kiedy praktykowałam tak, jak prosi Bóg, ja również byłam w stanie wychwytywać problemy w tekście – i chociaż czasami stosunkowo złożone kwestie pozostawały dla mnie niejasne, szukając zasad prawdy z braćmi i siostrami, stopniowo stawały się dla mnie oczywiste, a ja czułam się lżejsza i bardziej wyzwolona, wykonując swoje obowiązki.

Dzięki doświadczeniom w środowisku, które stworzył mi Bóg, zdobyłam trochę wiedzy na temat mojej deprawacji i niedociągnięć oraz uświadomiłam sobie, jak radzić sobie z problemami związanymi z moim charakterem. Kiedy wykonywałam swoje obowiązki w przeszłości, nie skupiałam się na poszukiwaniu prawdy, nie próbowałam też zająć się moim zdeprawowanym usposobieniem. Zawsze widziałam rzeczy poprzez własne koncepcje i wyobrażenia, które prowadziły mnie do częstego nakreślenia samej siebie jako o słabym charakterze, czym próbowałam się z nich wywinąć. Wykonywanie moich obowiązków było pełne pobieżności, podtrzymywałam dzieło kościoła i ponosiłam straty we własnym życiu. Teraz rozumiem, że charakter każdego z nas jest z góry ustalony przez Boga i jest częścią chwalebnych intencji Boga. Nie powinnam być ograniczana tym, czy mój charakter jest dobry czy zły. W przyszłości będę się starała szukać prawdy we wszystkich rzeczach, działać pryncypialnie i być kimś uczciwą, by zadowolić Boga.

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze