Gdy pragnienie statusu wymyka się spod kontroli
Autorstwa Xin Yi, Chiny W lipcu dwa tysiące dwudziestego roku zajmowałam się podlewaniem wraz z bratem Zhao Zhijian i siostrą Li Muxin. Oni...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
We wrześniu 2021 roku odpowiadałam za część pracy kościoła, a Zhao Ting była liderką zespołu. Kiedy wszyscy omawiali wspólnie pracę, Zhao Ting zawsze obstawała przy swoich poglądach i nie słuchała innych. Często doprowadzało to do impasu i uniemożliwiało postęp prac. Chciałam z nią o tym porozmawiać, ale gdy przypominałam sobie, że Zhao Ting często demaskowała mnie jako arogancką i zadufaną w sobie osobę, która upiera się przy swoich poglądach, słowa więzły mi w gardle. Chociaż wiedziałam, że ma rację, naprawdę bardzo mi się to nie podobało. Miałam wrażenie, że w ten sposób obnaża moje rany i chciałam, żeby po prostu się zamknęła. Czy gdybym teraz zwróciła uwagę na jej problem, nie poczułaby się tak samo zraniona? Pomyślałam, że najlepiej będzie siedzieć cicho, żeby żadna z nas nie poczuła się źle. Co więcej, nie podobało mi się, gdy inni mnie obnażali i wytykali mi moje problemy i wcale się nie zmieniałam. Czy gdybym mimo to prosiła innych, by się zmienili, nie okazałabym się zupełnie nieracjonalna? Gdyby Zhao Ting odwróciła sytuację i powiedziała: „Sama nie lubisz przyjmować rad od innych, więc jakie masz prawo mnie krytykować?”, nie wiedziałabym, jak odpowiedzieć. Poza tym zazwyczaj dobrze się dogadywałyśmy, miałyśmy dość dobre stosunki i uprzejmie się do siebie odnosiłyśmy. Czy jeśli głośno opowiem o jej problemach, nie przestanie patrzeć na mnie w ten sam sposób i nie będzie chciała ze mną współpracować? Mając to na uwadze, nie wytknęłam jej problemów.
Niedługo potem do naszego zespołu dołączyła siostra Wu Xin. Po jakimś czasie zorientowałam się, że nie robi żadnych postępów, ciągle rywalizuje z innymi, a kiedy źle wypada, strzela fochy. Omówiłam z nią słowa Boże dotyczące jej problemów i przywołałam zasady, aby dać jej wskazówki i udzielić pomocy. Ona jednak nie zastanowiła się nad swoim problemem i stwierdziła, że nie osiąga rezultatów, ponieważ nie omówiliśmy z nią dokładnie zasad. Widząc jej zachowanie, chciałam omówić i szczegółowo przeanalizować jej istotę polegającą na zabieganiu o status i reputację, a także konsekwencje takiego postępowania. Wtedy jednak przypomniałam sobie, jak w trakcie zgromadzenia wspomniała o przejawach swojego zepsucia, mówiąc, że nie lubi wytykać innym problemów ani gdy inni wytykają problemy jej. Pomyślałam: „Reputacja i status są ważne także dla mnie. Chcę stopniowo poszukiwać i wchodzić w ten aspekt samodzielnie. Nie chcę, aby inni obnażali moje problemy i mi je wytykali. Jeśli potraktuję ją zbyt surowo, będzie nieszczęśliwa. Najlepiej będzie, jak najpierw z nią to omówię, aby jej pomóc. Może gdy zrozumie zasady i osiągnie jakieś rezultaty, niemożność zaspokojenia pragnienia próżności i statusu nie będzie jej tak zniechęcać”. Z tą myślą przestałam wytykać jej problemy. Jakiś czas później przekonałam się, że Wu Xin ma dość kiepskie człowieczeństwo. Często zwracała się do ludzi w sposób poniżający i sarkastyczny, przez co czuli się ograniczani. Czasami wręcz atakowała i wykluczała tych, którzy mieli inne zdanie. Gdy w pracy pojawiały się problemy, w ogóle się nad nimi nie zastanawiała i próbowała unikać odpowiedzialności. Wykonując swój obowiązek, nie osiągała żadnych rezultatów. Zgodnie z zasadami należało ją zwolnić. Pomyślałam, że gdyby tak się stało, poczułaby się urażona, więc powiadomiłam o sytuacji przywódczynię. Przywódczyni była jednak zbyt zajęta i kazała mi zwolnić Wu Xin. Kiedy się z nią spotkałam, chciałam szczegółowo przeanalizować jej nieustanne zabiegi o reputację i status, ataki, wykluczanie osób mających inne zdanie oraz to, jak podążała ścieżką antychrysta, aby poznała istotę i konsekwencje swoich problemów, ale słowa uwięzły mi w gardle. Pomyślałam o tym, jak ceniła reputację i status oraz jaka była wrażliwa. Co by się stało, gdybym obnażyła i szczegółowo przeanalizowała jej problemy, a ona by tego nie przyjęła i nabrała w stosunku do mnie uprzedzeń? Pomyślałam, że najlepiej będzie trzymać język za zębami. Wspomniałam więc jedynie o tym, że nie osiąga wyników, po czym ją zwolniłam, wypowiadając kilka słów pocieszenia i prosząc, aby się nad sobą odpowiednio zastanowiła. Kiedy przywódczyni dowiedziała się, że nie przeanalizowałam szczegółowo zachowania Wu Xin, przycięła mnie, mówiąc: „Pomimo tego, że jej problemy są naprawdę poważne, nie obnażyłaś ich ani szczegółowo ich nie przeanalizowałaś! Za bardzo chcesz się przypodobać innym!”. Trudno było mi tego słuchać. Wiedziałam, że nie dopilnowałam swoich obowiązków, ale w tamtym momencie się nad sobą nie zastanawiałam. Dopiero późniejsze wydarzenie skłoniło mnie do refleksji.
W tamtym czasie grupa Zhao Ting przygotowywała informacje na temat osób, które miały być wydalone, ale wiele rzeczy było niejasnych. W normalnych okolicznościach nie doszłoby do tak mało istotnych błędów. Gdy zapytałam innych, co się dzieje, usłyszałam, że Zhao Ting upiera się przy swoim zdaniu. Bez względu na to, co sugerowali inni, od razu ich uciszała. Wszyscy czuli się ograniczani i po prostu musieli robić to, co im kazała. Gdy to usłyszałam, poczułam się winna. Od dawna byłam świadoma tego problemu, ale z obawy, że urażę Zhao Ting, nigdy jej nie obnażyłam i w rezultacie praca została opóźniona. W końcu zaczęłam poszukiwać prawdy i się nad sobą zastanawiać. Przeczytałam następujący fragment słowa Bożego: „W skład człowieczeństwa powinno wchodzić zarówno sumienie, jak i rozum. Są to najbardziej fundamentalne i najważniejsze składniki. Jakiego rodzaju osobą jest ktoś, kto nie ma sumienia i komu brakuje rozumu, jaki charakteryzuje zwykłe człowieczeństwo? Mówiąc ogólnie, jest to ktoś, komu brakuje człowieczeństwa, czyje człowieczeństwo jest bardzo kiepskiej jakości. Zagłębiając się w szczegóły, jakie przejawy utraconego człowieczeństwa taka osoba ukazuje? Spróbujcie przeanalizować, jakie cechy charakteru można znaleźć u takich ludzi i jak konkretnie się one przejawiają. (Są egoistyczni i podli). Egoistyczni i podli ludzie są powierzchowni w swoich działaniach i zdystansowani od rzeczy, które nie dotyczą ich osobiście. Nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego ani nie uwzględniają intencji Boga. Nie biorą na siebie ciężaru wykonywania swoich obowiązków czy dawania świadectwa o Bogu i nie mają poczucia odpowiedzialności. (…) Istnieją ludzie, którzy nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności, bez względu na to, jaki wykonują obowiązek. Nie zgłaszają również problemów przełożonemu, gdy tylko je zauważą. Kiedy widzą, że ktoś powoduje zakłócenia i wywołuje niepokoje, przymykają na to oko. Gdy widzą złych ludzi popełniających zło, nie próbują ich powstrzymać. Nie chronią interesów domu Bożego ani nie zastanawiają się, na czym polega ich obowiązek i odpowiedzialność. Przy pełnieniu obowiązku tacy ludzie nie wykonują żadnej prawdziwej pracy; są to żądni wygód ludzie próbujący przypodobać się innym; mówią i działają wyłącznie kierowani własną próżnością, dla zachowania twarzy, statusu i ze względu na własny interes; skłonni poświęcić swój czas i wysiłek jedynie sprawom, które przynoszą im korzyści” (Oddając serce Bogu, można pozyskać prawdę, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowo Boże obnażyło mój stan jak na dłoni. Widziałam, że Zhao Ting ma aroganckie usposobienie i ogranicza innych, co wpływa na pracę kościoła. Jako jej przełożona powinnam zwrócić uwagę na jej problemy i je obnażyć, ale martwiłam się, że tego nie przyjmie i będzie miała o mnie złe zdanie, więc za każdym razem, gdy chciałam to zrobić, czułam się, jakbym miała gulę w gardle i nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa. Wykorzystywałam pracę jako wymówkę, myśląc, że jeśli nasza relacja się rozpadnie, Zhao Ting nie będzie chciała ze mną współpracować. Chociaż wydawało się, że mam na względzie pracę, tak naprawdę nie chciałam zniszczyć naszej przyjacielskiej i dobrej relacji. Pragnęłam też zrobić dobre wrażenie na braciach i siostrach. Poza tym, chociaż wyraźnie widziałam, że problemy Wu Xin są poważne, bałam się, że jeśli je obnażę i zwrócę na nie uwagę, będzie miała o mnie złe zdanie, więc po prostu tego nie zrobiłam. W rezultacie Wu Xin nie rozpoznała siebie, a jej zepsute usposobienie pozostało niezmienione. W dalszym ciągu zakłócała i zaburzała pracę kościoła. Sprawiała też, że inni czuli się ograniczani. Wykonując swój obowiązek, brałam pod uwagę jedynie własne interesy i pozycję w sercach innych osób. Widziałam, jak inni zakłócają i zaburzają pracę kościoła, polegając w wykonywaniu obowiązku na swych zepsutych skłonnościach, ale po prostu to ignorowałam, w ogóle nie biorąc pod uwagę pracy kościoła. Byłam taka samolubna i nie miałam za grosz sumienia ani rozumu!
Jakiś czas później przeczytałam kolejny fragment słowa Bożego: „Dopóki ludzie nie doświadczą Bożego dzieła i nie zrozumieją prawdy, kontroluje ich i dominuje nad nimi ich szatańska natura. Co konkretnie obejmuje ta natura? Na przykład, dlaczego jesteś samolubny? Dlaczego chronisz swoją pozycję? Dlaczego masz takie silne uczucia? Dlaczego sprawiają ci przyjemność rzeczy, które są niesprawiedliwe? Dlaczego lubisz takie niegodziwości? Na czym opiera się twoje upodobanie do tych rzeczy? Skąd one pochodzą? Czemu tak radośnie je akceptujesz? Do tej pory zrozumieliście wszyscy, że dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że jest w człowieku trucizna szatana. Czym jest zatem trucizna szatana? Jak można to wyrazić? Na przykład jeśli zapytasz »Jak ludzie powinni żyć? Dla czego powinni żyć?«, odpowiedzą ci »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Filozofia i logika szatana stały się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią tak dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życiowa filozofia człowieka, a zarazem definicja ludzkiej natury” (Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). To, co obnażyło słowo Boże, pomogło mi zrozumieć, że zawsze przymykałam oczy i bardzo bałam się wytykać innym problemy przede wszystkim dlatego, że kierowałam się szatańskimi filozofiami, takimi jak „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”, „Przemilczenie błędów dobrych przyjaciół prowadzi do długiej i dobrej przyjaźni” czy „Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków”. Zawsze myślałam, że powinnam robić tylko to, co przyniesie mi korzyść i że wytykając i obnażając problemy innych tylko ich obrażę, a nic na tym nie zyskam, dlatego nie chciałam tego robić. Byłam zbyt samolubna, podła, nieuczciwa i podstępna. Widziałam, że Zhao Ting jest arogancka i uparta, że nie słucha innych i że to się odbija na pracy, ale zamiast obnażyć czy szczegółowo przeanalizować jej problemy, wolałam chronić naszą relację. Zawsze się bałam, że ją urażę i ulegałam, aby ją zadowolić. Bałam się, że urażę ludzi, ale nie Boga, i nie brałam pod uwagę interesów kościoła. Prowadziłam podłe i bezwartościowe życie bez sumienia i rozumu. Gdy osoba posiadająca sumienie i rozum widzi, że inni są w złym stanie, potrafi omawiać z nimi prawdę, aby im pomóc, a gdy zauważy, że ktoś zakłóca i zaburza pracę kościoła, nie waha się kogoś takiego obnażyć i powstrzymać. Jako przełożona powinnam mieć jeszcze większe poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Bez względu na to, czy brat lub siostra mają problem ze swoim stanem, czy z pracą, powinnam z nimi to omawiać i służyć pomocą. Jeśli ktoś zakłóca i zaburza pracę kościoła, powinnam taką osobę jak najszybciej przyciąć, obnażyć i powstrzymać. Tak powinien wykonywać swoją pracę przełożony. Jednak aby ochronić swój dobry wizerunek w oczach innych, nie wypełniałam nawet podstawowych obowiązków. Nieodpowiedzialnie traktowałam pracę i w ogóle nie brałam pod uwagę wejścia w życie braci i sióstr. Widziałam, że chcąc zadowolić innych, tak naprawdę byłam nikczemna i podła. Sposób, w jaki wykonywałam swój obowiązek, jest dla Boga obrzydliwy i zasługuje na Jego pogardę. Gdybym dalej tak postępowała, Bóg w końcu by mnie zdemaskował i wyeliminował. Gdy sobie to uświadomiłam, popadłam w przygnębienie. Nie chciałam tak dalej żyć, więc modliłam się do Boga: „Boże! Chcę praktykować prawdę, ale moje usposobienie jest zbyt poważnie zepsute. Proszę, oświeć mnie, żebym siebie poznała i odnalazła ścieżkę praktykowania”.
Pewnego dnia w trakcie ćwiczeń duchowych przeczytałam, że słowo Boże mówi: „W kościele trwajcie przy swoim świadectwie o Mnie, stójcie na straży prawdy. Dobro jest dobrem, a zło jest złem. Nie mylcie czarnego z białym. Powinniście walczyć z szatanem i musicie go całkowicie pokonać, aby już nigdy nie powstał. Musicie poświęcić wszystko, co macie, by chronić Moje świadectwo. Taki powinien być cel waszych działań – nie zapominajcie o tym” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 41, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowo Boże wskazało mi ścieżkę praktyki. Muszę w każdej sprawie stać na straży prawdozasad i chronić interesy kościoła. Zhao Ting zdążyła już zakłócić i zaburzyć pracę kościoła, opierając się w wykonywaniu obowiązków na swoim zepsutym usposobieniu. Musiałam z nią to omówić, a także obnażyć i szczegółowo przeanalizować jej problemy, aby zdała sobie z nich sprawę. Jeśli nadal nie będzie gotowa nad wszystkim się zastanowić i okazać skruchy, będę musiała szybko ją przenieść lub zwolnić. Później wskazałam Zhao Ting jej problemy i przeczytałam jej kilka fragmentów słowa Bożego obnażających aroganckie skłonności. Po ich przeczytaniu zyskała pewną wiedzę na temat swojego aroganckiego usposobienia, a później trochę się poprawiła i zmieniła. Kiedy w trakcie dyskusji przedstawiane były różne poglądy, potrafiła poszukiwać i słuchała innych, nie upierając się przy swoim zdaniu. Gdy nie chroniłam moich relacji z innymi i wykonywałam obowiązki zgodnie z prawdozasadami, czułam się swobodnie. W końcu żyłam na podobieństwo człowieka.
Później zastanawiałam się: „Co oprócz mojego egoizmu, podłości i pragnienia, aby chronić własne interesy, mnie ograniczało i sprawiało, że zawsze chciałam zadowalać innych?”. Pewnego dnia w czasie zgromadzenia przeczytałam następujące słowa Boga: „Porzekadło »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe« w dosłownym sensie oznacza, że jeśli sami czegoś nie lubimy albo nie chcemy robić, to nie powinniśmy tego narzucać innym. To wydaje się mądre i rozsądne, ale jeśli będziesz trzymać się tej szatańskiej filozofii w każdej sytuacji, popełnisz wiele błędów. Bardzo możliwe, że kogoś skrzywdzisz albo wprowadzisz w błąd. Weźmy na przykład rodziców, którzy sami nie lubią się uczyć, ale próbują nakłonić do tego swoje pociechy i zawsze przekonują je, że warto wkładać wysiłek w naukę. Gdyby zastosowali się do zasady »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe«, powinni przestać zmuszać dzieci do nauki, bo im samym to nie leży. Są na świecie ludzie, którzy wierzą w Boga, ale nie dążą do prawdy, choć w głębi duszy wiedzą, że wiara w Boga to właściwa ścieżka w życiu. Jeśli widzą, że ich dzieci nie wierzą w Boga i nie kroczą tą ścieżką, nawołują je do wiary w Boga. Choć sami nie dążą do prawdy, chcą by ich potomkowie to robili i otrzymali błogosławieństwo. Gdyby w takiej sytuacji stosowali się do powiedzenia »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe«, powinni przestać nakłaniać dzieci do wiary w Boga. To by było zgodne z omawianą tu szatańską filozofią, ale też zniweczyłoby szansę tych dzieci na zbawienie. Kto byłby za to odpowiedzialny? Czy tradycyjne powiedzenie o postępowaniu moralnym: »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe« nie szkodzi ludziom? (…) Na przykład niektórzy nie kochają prawdy, pragną przyjemności ciała i szukają sposobów na obijanie się podczas wypełniania swoich obowiązków. Nie chcą cierpieć ani ponosić konsekwencji swoich czynów. Uważają, że porzekadło »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe« ma sens, i mówią ludziom: »Musicie nauczyć się czerpać radość z życia. Nie trzeba wcale prawidłowo wypełniać swoich obowiązków, znosić trudu ani ponosić konsekwencji swoich działań. Jak możecie się lenić, to się leńcie; jak możecie pracować po łebkach – róbcie to. Nie utrudniajcie sobie niczego. Ja tak robię i jest super. Mam idealne życie. A wy się wykańczacie, postępując w ten sposób! Powinniście brać przykład ze mnie«. Czy taka postawa nie jest zgodna z przekonaniem, że nie należy robić drugiemu, co tobie niemiłe? Czy tak postępuje osoba kierująca się rozsądkiem i sumieniem? (Nie). A gdy ktoś traci sumienie i rozum, czy nie brakuje mu też cnoty? To się właśnie nazywa brak cnoty. A dlaczego? Bo takie osoby pragną komfortu oraz po łebkach wykonują swoje obowiązki, starając się wpłynąć na innych i nakłonić ich, by sami też pragnęli komfortu i byli niedbali. A co w tym złego? Niedbalstwo i nieodpowiedzialność w pełnieniu obowiązków to oszukiwanie Boga i sprzeciwianie się Mu. Za uporczywe niedbalstwo i nieokazywanie skruchy czeka cię zdemaskowanie i wyrzucenie” (Co to znaczy dążyć do prawdy (10), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). „»Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe« to bardzo problematyczne powiedzonko. Nie sposób nie zauważyć jego wad i mankamentów i nie warto ich nawet analizować ani próbować się w nich rozeznać. Wystarczy pobieżnie omieść wzrokiem to porzekadło, by natychmiast zauważyć, jak jest wadliwe i niedorzeczne. Niestety wielu spośród was daje się mu przekonać zbyt łatwo i zbyt chętnie akceptuje je bez zastanowienia. Zapewne w kontaktach z innymi często posługujesz się tym powiedzeniem, by przestrzec siebie i upomnieć rozmówcę. Sądzisz przy tym, że masz wyjątkowo szlachetny charakter i zachowujesz się bardzo rozsądnie. Nie zdajesz sobie jednak sprawy z faktu, że te słowa zdradzają, jaką kierujesz się zasadą i jakie masz nastawienie do różnych spraw. Jednocześnie wprowadzasz innych w błąd, zwodząc ich, by przyjęli twoją postawę wobec ludzi i okoliczności. Nie opowiadasz się po żadnej ze stron i zawsze idziesz na kompromis. Mówisz: »Nieważne, z jakim problemem mamy do czynienia, nie trzeba poważnie do niego podchodzić. Po co utrudniać życie sobie i innym? Jeśli komplikujesz sprawy innych, to i swoje. A gdy jesteśmy mili dla innych, to i dla siebie. A jeśli wobec innych jesteśmy surowi, to i wobec siebie. Po co stawiać siebie w trudnym położeniu? Nierobienie innym tego, co tobie niemiłe, to najlepsze, co możesz dla siebie zrobić. Pozwala to najbardziej liczyć się z uczuciami innych«. Taka postawa oznacza oczywiście brak jakiejkolwiek skrupulatności. Nie zajmujesz właściwego stanowiska w żadnej sprawie, na żaden temat nie masz konkretnego zdania, na wszystko patrzysz otępiałym wzrokiem. Jesteś osobą niestaranną i na wszystko przymykasz oko. Gdy wreszcie staniesz przed Bogiem, by się usprawiedliwić, to będzie jeden wielki bałagan. Dlaczego? Ponieważ zawsze powtarzasz, by nie robić drugiemu, co tobie niemiłe. Daje ci to wielką pociechę i zadowolenie, ale niestety wpędzi cię też w wielkie kłopoty, gdyż przez nie w wielu sprawach nie zdołasz zająć jasno sprecyzowanego stanowiska. Bez dwóch zdań w pewnych sytuacjach nie uda ci się też dobrze pojąć, czego wymaga od ciebie Bóg, spełnienia jakich standardów oczekuje oraz jaki wynik powinieneś osiągnąć. A to dlatego, że niczego nie robisz starannie. To wynik twojego niemądrego podejścia i twego głupiego poglądu. Czy nierobienie drugiemu, co tobie niemiłe, jest przejawem tolerancyjnej postawy, jaką powinniśmy mieć wobec ludzi i spraw? Zdecydowanie nie. To tylko teoria, która z pozoru wydaje się właściwa, szlachetna i dobra, ale w rzeczywistości zupełnie taka nie jest. A już z pewnością nie jest to prawdozasada, jakiej ludzie powinni przestrzegać” (Co to znaczy dążyć do prawdy (10), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boga ujawniają, że szatan posługuje się powiedzeniem „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”, aby nas deprawować, wprowadzać w błąd i skłaniać nas do myślenia, że nie należy narzucać innym tego, czego sami nie chcielibyśmy albo nie możemy robić, i że jest to racjonalne zachowanie. Żyłam, kierując się takim podejściem. Doskonale wiedziałam, że arogancja i zadufanie w sobie Zhao Ting odbijały się na pracy i powinnam wskazać i obnażyć jej problem. Myślałam jednak o tym, jak często sama ujawniałam aroganckie usposobienie i jak bardzo nie lubiłam, gdy inni ciągle mnie krytykowali, więc doszłam do wniosku, że narzucanie innej osobie czegoś, czego sama nie lubię, jest irracjonalne. Za bardzo się bałam, aby wytknąć Zhao Ting jej problem. Doskonale wiedziałam, że Wu Xin pracuje jedynie dla reputacji i statusu, a jej arogancja ogranicza innych, zakłóca i zaburza pracę. Należało ją obnażyć i przyciąć. Myślałam jednak o tym, jak bardzo cenię sobie swoją reputację i status i nie byłam gotowa na to, żeby moje problemy zostały wytknięte i obnażone przez innych, więc kierowałam się regułą: „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” i nie obnażyłam Wu Xin. Myślałam, że bycie obnażanym i krytykowanym jest bolesne i upokarzające. Miałam nadzieję, że inni nie będą mnie przycinać ani krytykować, więc nie chciałam im robić tego samego. Tak naprawdę po prostu się dostosowywałam i chroniłam samą siebie. Chroniłam swoją próżność i status; nie przyjmowałam prawdy, a nawet zwodziłam innych i szłam im na rękę. Byłam zbuntowana i przeciwstawiałam się Bogu; pozwalałam też innym, aby robili to samo. W istocie miałam nadzieję, że nikt nie będzie praktykował prawdy ani doświadczał osądu i karcenia Boga czy przycinania. Byłam naprawdę podła i niemoralna! Zostaliśmy zdeprawowani przez szatana i mamy mnóstwo szatańskich skłonności. Nasza natura jest arogancka, zarozumiała, samolubna, podstępna i skłonna zabiegać o reputację i status. Bez osądu i obnażenia przez słowo Boże, bez przycinania, bez krytyki i bez pomocy ze strony innych nie unikniemy powodowania zakłóceń w pracy kościoła. Zhao Ting i Wu Xin przejawiały zepsute skłonności i podążały niewłaściwą ścieżką. Gdyby nikt ich nie skrytykował i nie obnażył, zakłócałyby pracę kościoła. Gdyby ich przewinienie było mało znaczące, zostałyby zwolnione, ale gdyby było poważniejsze, zostałyby wydalone. Kierowałam się w życiu szatańskimi filozofiami: zauważałam problemy, ale głośno o nich nie mówiłam. W ten sposób dawałam innym nieme przyzwolenie na działanie zgodnie z ich szatańskimi skłonnościami, co ostatecznie zaszkodziłoby i mnie, i innym. Ponieważ kierowała mną szatańska trucizna „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”, nie tylko nie wykonywałam dobrze swojego obowiązku, ale działałam także jako wspólnik szatana i zakłócałam pracę kościoła. Uświadomienie sobie tego było trudne do zniesienia, dlatego chciałam wyznać wszystko przed Bogiem i okazać skruchę.
Pewnego dnia przeczytałam ten fragment słowa Bożego: „Bóg nie żąda od ludzi, by nie robili drugiemu, co im samym niemiłe, a zamiast tego wymaga, by kierowali się jasnymi zasadami w różnych sytuacjach, w jakich się znajdą. Jeżeli coś jest właściwe i zgodne z prawdą zawartą w słowach Bożych, to tego się trzymaj. Ale to nie jedyna twoja powinność, oprócz tego musisz też upominać i przekonywać innych, omawiać z nimi tę kwestię, by dobrze zrozumieli prawdozasady oraz intencje Boga. To twój obowiązek i odpowiadasz za to. Bóg nie oczekuje, że pójdziesz na kompromis, a tym bardziej nie chce widzieć, że chełpisz się swoim wielkim sercem. Musisz stosować się do przestróg Boga, do nauk, które ci przekazał, i do tego, o czym mówią Jego słowa – do wymagań, kryteriów i prawdozasad, których ludzie powinni się trzymać. Nie wcielaj ich w życie raz, trzymaj się ich już zawsze i musisz też praktykować te prawdozasady dając przykład innym, a także przekonywać, nadzorować, wspierać i prowadzić ludzi, by ich przestrzegali i stosowali je w praktyce tak samo jak ty. Bóg żąda od ciebie właśnie tego, i to właśnie jest zadaniem, które ci powierza. Nie możesz stawiać wymagań jedynie samemu sobie, ignorując innych. Bóg wymaga od ciebie prawidłowej postawy wobec różnych spraw, trzymania się odpowiednich kryteriów i dobrej znajomości kryteriów opisanych w słowach Bożych, a także nauczenia się, jakie dokładnie mamy prawdozasady. Nawet jeśli nie jesteś w stanie temu podołać, nie chcesz, nie podoba ci się to albo trzymasz się swoich wyobrażeń lub stawiasz opór, musisz traktować to jak swój obowiązek – to twoja odpowiedzialność. Musisz omawiać z ludźmi, co dobrego pochodzi od Boga, co jest słuszne i właściwe, i na tej podstawie pomagać im, wpływać na nich, kierować nimi, by to wszystko było dla nich korzystne i pouczające oraz by mogli wkroczyć na odpowiednią ścieżkę w życiu. To twoja odpowiedzialność i nie możesz uparcie trzymać się nakazu »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe«, którą to ideę zasiał w twoim umyśle szatan. W oczach Boga to jedynie filozofia funkcjonowania w świecie, pewien sposób myślenia, zawierający w sobie podstępy szatana; nie jest to bynajmniej właściwa ścieżka ani nic dobrego. Bóg chce tylko zobaczyć, że jesteś osobą prawą i dobrze rozumiesz, co należy, a czego nie należy robić. Nie życzy sobie widzieć, że próbujesz przypodobać się innym i nie opowiadasz się po żadnej ze stron. Nie powołał cię do wyrażania umiarkowanych poglądów. Gdy idzie o prawdozasady, masz mówić to, co musi zostać powiedziane, i rozumieć to, co należy rozumieć. Gdy ktoś czegoś nie pojmuje, ale ty tak, a do tego możesz dać mu wskazówki oraz zaoferować pomoc, to jest to obowiązek, który bezwzględnie musisz wypełnić. Nie możesz stać z boku i biernie się przyglądać ani tym bardziej trzymać się tych filozofii, którymi szatan mami twój umysł, takich jak »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe«. Czy to rozumiesz? (Tak). To, co jest słuszne i pozytywne, pozostaje takie, nawet jeśli ci się to nie podoba, nie chcesz tego robić, nie jesteś w stanie tego uczynić i się na to zdobyć, opierasz się temu lub tworzysz sobie wbrew temu własne pojęcia. Istota słów Bożych i prawdy nie zmieni się tylko dlatego, że rodzaj ludzki ma skażone usposobienie i żywi pewne emocje, uczucia, pragnienia i wyobrażenia. Istota słów Bożych i prawdy nigdy, przenigdy nie ulegnie zmianie. Gdy tylko poznasz, zrozumiesz, doświadczysz i pozyskasz słowa Boże i prawdę, twoim obowiązkiem jest dzielenie się z innymi swoimi świadectwami opartymi na doświadczeniu. Pozwoli to jeszcze większej liczbie ludzi pojąć intencje Boże, zrozumieć i pozyskać prawdę, zrozumieć Boże wymagania i standardy oraz zyskać zrozumienie prawdozasad. Czyniąc to zaś, ludzie ci zyskają ścieżkę praktyki, gdy będą napotykać problemy w swym codziennym życiu, i nie dadzą się wytrącić z równowagi ani zniewolić rozmaitym ideom i poglądom szatana. Dotyczące moralnego postępowania powiedzenie: »Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe« tak naprawdę i w rzeczywistości jest chytrą sztuczką szatana, mającą mu pozwolić zapanować nad ludzkimi umysłami. Jeśli zawsze hołdujesz takiemu przekonaniu, to kierujesz się w życiu szatańskimi filozofiami, jesteś osobą kompletnie zdominowaną przez swoje szatańskie usposobienie. Jeśli nie podążasz drogą Bożą, to nie kochasz prawdy i nie zabiegasz o nią. Bez względu na okoliczności istnieje jedna zasada, którą musisz się kierować: najważniejsze, co musisz zrobić, to pomagać ludziom, jak tylko potrafisz. Nie powinieneś wprowadzać w życie tego, co podpowiada ci szatan, który mówi ci, byś nie robił drugiemu, co tobie niemiłe i nie próbuj »sprytnie« przypodobać się innym. Co to znaczy pomagać ludziom, jak tylko potrafisz? To znaczy wypełniać swoje obowiązki. Jeżeli widzisz, że coś należy do twoich obowiązków lub odpowiadasz za to, omawiaj słowa Boże i prawdę z innymi. Na tym właśnie polega wypełnianie swoich obowiązków” (Co to znaczy dążyć do prawdy (10), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowo Boże pomogło mi zrozumieć, że Bóg wymaga od nas praktykowania prawdy i stania na straży zasad we wszystkim, co robimy, i że kiedy wykonując razem nasze obowiązki, widzimy, że ktoś łamie zasady albo zakłóca pracę kościoła, powinniśmy tę osobę skrytykować i jej pomóc. Tylko wtedy, gdy wszyscy żyją zgodnie ze słowem Bożym, możemy lepiej wykonywać nasze obowiązki. Jeśli chodzi o kwestię zasad, nie możemy się bać, że kogoś urazimy ani brać pod uwagę czyichś uczuć. Musimy postępować zgodnie z prawdozasadami i chronić pracę kościoła. Niezależnie od tego, czy inni to akceptują, czy nie, powinniśmy wszyscy praktykować prawdę i wypełniać nasze obowiązki. Jako przełożona byłam odpowiedzialna za niezwłoczne omawianie i rozwiązywanie zauważonych problemów. Nie rozwiązując dostrzeżonych problemów, jedynie zadowalam innych i wybieram półśrodki; nie wypełniam obowiązków i sprzeciwiam się Bogu. Nie jest też tak, że nie mogę wytykać innym problemów tylko dlatego, że sama przejawiam zepsucie. Kiedy tak się dzieje, muszę poszukiwać prawdy i zastanawiać się nad sobą. To moja własna sprawa. Kiedy jednak widzę, że inni łamią zasady i szkodzą pracy kościoła, muszę to z nimi omawiać, obnażać ich i ich powstrzymywać. Takie postępowanie chroni dzieło kościoła i jest moim obowiązkiem. Nie powinnam mylić tych dwóch rzeczy. Bardzo sobie cenię swoją reputację i status, mam też aroganckie usposobienie. Muszę się zastanawiać nad sobą i poszukiwać prawdy, aby sobie z tym poradzić, zamiast dogadzać sobie i pobłażać innym. Dawniej kierowałam się szatańską filozofią, która mówi: „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”, myśląc, że nie powinnam kazać innym robić tego, czego sama nie lubię lub nie potrafię robić. W rezultacie możliwości praktykowania prawdy przechodziły mi koło nosa. W końcu zrozumiałam, że moje poglądy były śmieszne i absurdalne.
Później, gdy widziałam, jak inni łamią zasady i źle wpływają na pracę kościoła, obnażałam, szczegółowo analizowałam i omawiałam z nimi ich problemy. I chociaż nadal się martwiłam, że będą o mnie źle myśleć, nie byłam przesadnie ostrożna i nie biłam się z myślami jak wcześniej. Po prostu myślałam o tym, jak mogę im pomóc i chronić pracę kościoła. Praktykując w ten sposób, zauważyłam, że bracia i siostry robią postępy w swoich obowiązkach, co przepełniło mnie radością. Rozwiązując problemy innych, mogłam bardziej zastanowić się nad sobą, dzięki czemu mimowolnie odkryłam zepsute skłonności, o których nie miałam wcześniej pojęcia, co jeszcze bardziej zmotywowało mnie, aby dążyć do prawdy i rozwiązywać własne problemy. Dzięki praktykowaniu w ten sposób poczułam się bliżej Boga. Kiedy porzuciłam cielesność i częściej praktykowałam prawdę, byłam spokojna i zrelaksowana.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Xin Yi, Chiny W lipcu dwa tysiące dwudziestego roku zajmowałam się podlewaniem wraz z bratem Zhao Zhijian i siostrą Li Muxin. Oni...
Autorstwa Jiaming, ChinyW lipcu 2017 roku dostałem list od przywódczyni kościoła, która pisała, że kościół usuwa niedowiarków i prosiła,...
Autorstwa Bernard, Filipiny W 2006 roku byłem jeszcze w liceum. Gdy studiowaliśmy Biblię, nauczyciele często prosili mnie, bym przedstawił...
Autorstwa An Yu, Chiny W 2023 roku pełniłam obowiązki przywódczyni kościoła wraz z partnerką, siostrą He Li. He Li wcześniej została...