Analiza szerzenia negatywności

18 lipca 2022

Pewnego dnia w grudniu, po spotkaniu, przywódczyni powiedziała, że Chen Lin odsunięto od obowiązków, bo często narzekała, że jest zmęczona, nie przykładała się, nie chciała zapłacić ceny i nie osiągała żadnych wyników. Miała złe człowieczeństwo, szerzyła negatywność wśród braci i sióstr, powodowała zakłócenia. Z tych powodów została odsunięta. Przywódczyni dała mi przykład tego, o czym mówiła. Chen Lin podlewała nowicjuszy przez kilka miesięcy, ale nie miała wyników i nie robiła postępów. Nie rozwiązywała problemów nowych członków i wpadali w pułapkę negatywności i słabości. Na podstawie sposobu, w jaki pełniła obowiązki, kościół postanowił ją zwolnić. Na spotkaniu Chen Lin powiedziała: „Z pasją pełniłam obowiązki i tak mi się dziękuje? Czemu nie wolno mi podlewać nowicjuszy? Czy coś jest ze mną nie tak? Czy nie nadaję się do tych obowiązków? Nigdy już się tym nie zajmę. To zbyt żenujące. Nie wiem, czemu Bóg to robi, ale nie czuję Jego miłości”. Dodała jeszcze: „Czemu niektórzy, kiepsko radzący sobie z pracą, mino to mają szansę praktykować, a mi zabierają tę szansę?”. Przywódczyni w jej obecności przeanalizowała, jak Chen Lin szerzyła negatywność słowami, ale ona nie akceptowała tego. Utrzymywała, że mówiła tylko o swoim zepsuciu, że nie szerzyła negatywności. Czuła, że jest potępiana. Powiedziała z żalem: „Jeśli szerzę negatywność, mówiąc o moim stanie na spotkaniach, to nie mam pojęcia, jak powinny wyglądać moje omówienia”. Gdy to usłyszałem, nie wiedziałem, co myśleć. W jakim kontekście Chen Lin to powiedziała? Czy mówiła o zepsuciu, które obnażała na spotkaniach, czy umyślnie szerzyła negatywność, bo taki miała cel lub intencję? Czy w oparciu o te słowa można było powiedzieć, że faktycznie szerzy negatywność? Byłem wtedy bardzo skołowany. Mogłem się tylko zastanawiać, czy przywódczyni błędnie osądziła Chen Lin. Czesm ludzie nie znają woli Boga, źle coś rozumieją lub skarżą się. Czy to nie jest normalne, że mówią o swoim stanie na spotkaniach? Czy na tym polega szerzenie negatywności? Chciałem wtedy zapytać o to przywódców, by poznać więcej szczegółów, dowiedzieć się, czemu tak ją oceniają, ale wahałem się. Pomyślałem: „Widziałem się z Chen Lin kilka razy i nie znam jej za dobrze. Wielu ludzi z nią współpracuje. Czy nie znają jej lepiej niż ja? Jeśli zwolnienie Chen Lin to pomyłka, powinni coś powiedzieć, więc ja nie muszę się przejmować”.

Nazajutrz wciąż o tym myślałem i nie mogłem się uspokoić. Zastanawiałem się: „Czy Chen Lin faktycznie zasługiwała na zwolnienie? Czy można zasadnie powiedzieć, że szerzyła negatywność? Odsunięcie od obowiązków dobrej osoby to zły uczynek. Mam mętlik w głowie, więc jeśli nie dopytam o to, czy to znaczy, że ślepo się na to zgadzam? Czy to nie jest postępowanie nieodpowiedzialne?”. Wtedy przypomniał mi się fragment słowa Bożego: „Żadna droga do osiągnięcia zbawienia nie jest bardziej realna i praktyczna niż przyjęcie prawdy i dążenie do niej. Jeśli nie potrafisz pozyskać prawdy, twoja wiara w Boga jest pusta. Ci, którzy ciągle wypowiadają same słowa doktryn, jak papuga powtarzają puste slogany, wypowiadają się górnolotnie i przestrzegają zasad, lecz nigdy nie skupiają się na praktykowaniu prawdy, nic nie zyskują, niezależnie od tego, ile lat wierzą. Kim zatem są ludzie, którzy coś zyskują? To ci, którzy szczerze wykonują swój obowiązek i są skłonni praktykować prawdę, którzy traktują to, co Bóg im powierzył, jako swoją misję, którzy z radością przez całe swe życie ponoszą koszty dla Boga, a nie kombinują dla własnej korzyści, którzy stoją twardo na ziemi i są posłuszni Bożym ustaleniom. Tacy ludzie w czasie wykonywania swego obowiązku potrafią pojąć zasady prawdy i bardzo starają się wszystko robić właściwie, co pozwala im osiągnąć efekt w postaci świadectwa o Bogu i zadośćuczynić woli Bożej. Gdy napotykają trudności przy wykonywaniu obowiązku, modlą się do Boga i starają się zgłębić Jego wolę, potrafią być posłuszni pochodzącym od Boga zarządzeniom i ustaleniom, a we wszystkim, co robią, szukają prawdy i praktykują ją. Nie powtarzają bezmyślnie sloganów ani nie wypowiadają się górnolotnie, lecz skupiają się jedynie na tym, by robić różne rzeczy, twardo stąpając po ziemi i skrupulatnie przestrzegając zasad. Bardzo przykładają się do wszystkiego, co robią, bardzo starają się wszystko pojąć, i w wielu sprawach są w stanie praktykować prawdę, w wyniku czego zdobywają wiedzę i zrozumienie, są w stanie wyciągnąć wnioski i naprawdę coś zyskać. A kiedy mają niewłaściwe myśli, modlą się do Boga i poszukują prawdy, aby się ich pozbyć. Niezależnie od tego, jakie prawdy zrozumieli, doceniają je w swoim sercu i potrafią mówić o swoich doświadczeniach i świadectwie. Tacy ludzie ostatecznie zyskują prawdę(„Wejście w życie ma ogromne znaczenie dla wiary w Boga” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowo Boże uświadomiło mi, ktoś sumienny może szukać prawdy i wynosić naukę z tego, co się dzieje wokół. Doświadczenia przynoszą korzyść. To, co widzę i słyszę co dzień, to sytuacje zaaranżowane przez Boga, jest w nich nauka, którą powinienem wynieść. Ale w przeszłości, podczas omówień zachowania osób zwolnionych lub odsuniętych, słuchałem jednym uchem, a drugim wypuszczałem. Nic na tym nie zyskiwałem. Jeśli teraz uznam, że to nie ma ze mną nic wspólnego, i nie zyskam rozeznania, to co mi da to doświadczenie? Przemyślawszy to, poczułem, że tym razem muszę szukać prawdy i zapytać. Nawet jeśli słusznie ją zwolniono, to poznam zasady, na których się to opierało. Jeśli zrozumiem prawdę i zyskam rozeznanie, nie będzie to na próżno.

Tego wieczoru spytałem siostrę Zhao, co myśli o zwolnieniu Chen Lin, mając nadzieję, że dowiem się, jak ocenia Chen Lin. Odpowiedziała: „Chen Lin robi wszysto, co poleci kościół, i dogaduje się z wszystki zupełnie normalnie. Chen Lin mówiła o zepsuciu, jakie obnażyła na spotkaniu. Źle rozumiała Boga, narzekała na Niego, i dlatego mówiła te rzeczy. Nie sądzę, żeby szerzyła negatywność”. Później zapytałem inną siostrę i miała taką samą opinię jak siostra Zhao. Powiedziała, że miała dobry kontakt z Chen Lin i zdziwiła się jej zwolnieniem. Pomyślałem, że obie te siostry dobrze znały Chen Lin i oceniały ją pozytywnie. Powiedziały, że dogadywała się z innymi, że robiła to, co polecił kościół, nie wydawało się, by miała złe człowieczeństwo. Czemu wię uznano, że ma złe człowieczeństwo i szerzy negatywność? Poza tym Chen Lin miała powód, by wyrzec te słowa. Jeśli cię zwalniają i nie pojmujesz woli Boga, czy to nie jest normalne, że nie rozumiesz tego i narzekasz? Jeśli otwarcie mówimy o tym na spotkaniach, jak można to uznać za szerzenie negatywności? Nie miało to dla mnie żadnego sensu. Stanąłem więc przed Bogiem i modliłem się.

Pewnego dnia przeczytałem fragment słowa Bożego: „Najpierw przyjrzyjmy się temu, jak należy rozumieć i rozpoznawać okazywanie negatywnej postawy, jak należy rozróżniać negatywizm ludzi, oraz jakie ich wypowiedzi i zewnętrzne przejawy tchną negatywizmem. Najważniejsze jest to, że negatywizm, którym ludzie emanują, nie jest czymś pozytywnym, ale polega na sprzeciwianiu się, zaprzeczaniu prawdzie; jest wytworem skażonego ludzkiego usposobienia. Posiadanie skażonego usposobienia prowadzi do tego, że ma się trudności w praktykowaniu prawdy i okazywaniu posłuszeństwa Bogu, a z uwagi na te właśnie trudności, w ludziach ujawniają się negatywne myśli i inne negatywne rzeczy. Powstają one w związku z tym, że usiłują oni praktykować prawdę. Są to myśli i poglądy, które wywierają na ludzi wpływ i przeszkadzają im, kiedy ci próbują praktykować prawdę, i są to rzeczy na wskroś negatywne. Bez względu na to, jak bardzo te negatywne myśli zgodne są z pojęciami człowieka i jak rozsądnie brzmią, nie biorą się one ze zrozumienia słów Bożych, a tym bardziej nie są doświadczaniem i poznawaniem słów Bożych. Zamiast tego wytwarzane są przez ludzki umysł i w ogóle nie są zgodne z prawdą – i dlatego stanowią zjawiska negatywne i szkodliwe. Intencją ludzi, którzy emanują negatywizmem, jest znalezienie wielu obiektywnych przyczyn swoich niepowodzeń w praktykowaniu prawdy, aby w ten sposób wzbudzić współczucie innych i zyskać ich zrozumienie. Zachowanie takie może w różnym stopniu hamować i osłabiać ludzką inicjatywę przy praktykowaniu prawdy, a nawet jest w stanie powstrzymać wiele osób przed jej praktykowaniem. Takie konsekwencje i szkodliwy wpływ sprawiają, że tego rodzaju negatywne zjawiska tym bardziej zasługują na miano niepożądanych, przeciwnych Bogu i z gruntu wrogich prawdzie. Niektórzy ludzie są ślepi na istotę negatywizmu i uważają, że częste okazywanie negatywnej postawy jest czymś normalnym i nie ma większego wpływu na ich dążenie do prawdy. Pogląd ten jest jednak niesłuszny. W rzeczywistości bowiem negatywna postawa ma bardzo duży wpływ, a jeśli zniechęcenie staje się wręcz nie do zniesienia, łatwo może przerodzić się w sprzeniewierzenie się Bogu. Negatywna postawa wywołać może bowiem nawet tak straszliwy skutek. Jak zatem należy rozpoznać i rozumieć okazywanie negatywnej postawy? Mówiąc najprościej, okazywanie negatywnej postawy to oszukiwanie ludzi i powstrzymywanie ich przed praktykowaniem prawdy; stosowanie tzw. »miękkich« taktyk, normalnych z pozoru metod, aby ich zwodzić i wprowadzać w błąd. Czy przynosi im to szkodę? W istocie, jest to dla nich wielce szkodliwe. Tak więc okazywanie negatywnej postawy jest czymś niepożądanym i Bóg je potępia. Taka jest najprostsza interpretacja emanowania negatywizmem. Co zatem jest najbardziej niepożądanym elementem okazywania negatywnej postawy? Jakie rzeczy szerzą zniechęcenie i mogą mieć szkodliwy wpływ na ludzi oraz powodować zamęt i szkody? Co obejmuje tego rodzaju postawa? Jeśli ludzie będą mieli jasne zrozumienie słów Bożych, to czy w słowach, którymi się posługują, rozmawiając we wspólnocie, będzie pobrzmiewał negatywizm? Jeśli ludzie okazywać będą postawę prawdziwego posłuszeństwa wobec okoliczności, jakie zaaranżował dla nich Bóg, to czy w ich świadomości tychże okoliczności będzie się zawierał negatywizm? A kiedy będą dzielić się ze wszystkimi tym, czego doświadczyli i co wiedzą, czy będzie to zawierało jakieś elementy negatywnej postawy? Z pewnością nie(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców”). Dzięki słowu Bożemu zrozumiałem, że gdy ludzie nie akceptuję dzieła Boga ub sytuacji, które On aranżuje, brak im postawy poszukiwania i posłuszeństwa, wpadają w przygnębienie, narzekają, a nawet sprzeciwiają się Bogu, to są wszystko stany negatywne. Jeśli ludzie pogrążają się w tych stanach, nie szukają prawdy ani nie zastanawiają się nad swoimi błędnymi opiniami, tylko dają upust niezadowoleniu w czasie pracy z innymi w domu Bożym, szerzą nieporozumienia i skargi na Boga, to właśnie oznacza, że szerzą negatywność. Rozważając słowa Boga, pojąłem, że Chen Lin nie pełniła obowiązków efektywnie. Jej zwolnienie było czymś, co każda rozsądna osoba uznałaby za sprawiedliwość Bożą. Każdy by się nad sobą zastanowił, próbował czegoś nauczyć, szukał powodów swojej nieefektywności, szukał źródła problemu i przyczyn porażki. Ktoś, kto autentycznie dąży do prawdy, uważnie by się zastanowił nad tymi pytaniami. Nawet gdyby nie pojmował woli Boga i kierował się pojęciami i nieporozumieniami, to by ich nie szerzył, modliłby się i szukał prawdy, by wyjść z negatywnego stanu. Jeśli chodzi o Chen Lin, nie próbowała się zastanowić, by zrozumieć samą siebie lub szukać woli Boga, nie szukała nauki, jaką mogłaby z tego wynieść. Przeciwnie, była oporna i krnąbrna, narzekała na decyzje kościoła, szerzyła swoje pojęcia i nieporozumienia dotyczące Boga na spotkaniach. Podczas omówień nie rozpoznawała i nie analizowała swych błędnych opinii, nie znajdowała ścieżki praktykowania i wejścia. Brak jej było postawy poszukiwania i refleksji. Bracia i siostry słyszeli tylko pojęcia i nieporozumienia dotyczące Boga, jej żale i niezadowolenie, jej zarzuty niesprawiedliwości wobec Boga i decyzji domu Bożego, pytania o to, czemu inni dostali szansę, a ona nie, jej narzekania, że Bóg nie powinien jej tak traktować, a nawet takie słowa jak: „Nigdy się już tym nie zajmę, To zbyt żenujące. Nie czuję miłości Boga”. Z pozoru otwarcie mówiła o swoim zepsuciu, ale w jej słowach kryła się złość, kłóciła się z Bogiem i złorzeczyła Mu. Myślała, że miała słabe wyniki, bo Bóg nie obdarzył jej łaską i błogosławieństwami, że została odsunięta, bo Bóg był niesprawiedliwy, nie miał miłości. Za żenujące uznała własne pomyłki i to, że została przycięta i się z nią rozprawiono, myślała, że obowiązki ją tłamszą i duszą. Wolała nie pełnić obowiązków niż znieść upokorzenie. Z istoty jej słów wynikało, że to nie było po prostu otwarte mówienie o sobie i swoim zepsuciu. Ona szerzyła negatywność i pojęcia. Kłóciła się z Bogiem i sprzeciwiała się Mu. Później dowiedziałem się, że gdy Chen Lin to powiedziała, niektórzy bracia i siostry jej współczuli i stanęli po jej stronie. Inni, których właśnie odsunięto od obowiązków, słysząc jej słowa, zgodzili się z nią i osądzili dom Boży jako niesprawiedliwy, mówiąc: „Inni, którzy słabi są w podlewaniu, dostają szansę, by praktykować, więc czemu dom Boży nam też nie da tej szansy?”. Podważali decydje kościoła nie potrafili szukać prawdy ani wynieść żadnej nauki. Słowa Chen Lin zamąciły w głowie ludziom, którym brakowało rozeznania, a to zakłóciło i zmąciło życie kościoła. Później dowiedziałem się, że słowa Chen Lin o ludziach, którzy mimo nieefektywności mieli szansę praktykować, nie zgadzały się z prawdą. Niektórzy bracia i siostry nie byli obeznani z pracą, bo dopiero zaczęli, więc nie mogli być efektywni, ale poprzez omówienia zasad prawdy mogli zrozumieć i wkroczyć, robić postępy i wykazać potencjał do szkolenia. Inni ponosili porażki, pełniąc obowiązki, ale po omówieniach i uzyskaniu pomocy, zreflektowali się, szukali zasad, zmienili się, i wkrótce byli w stanie robić postępy. Gdy Chen Li zaczęła podlewać nowicjuszy, przywódcy pomagali jej często i dali czas na praktykowanie, ale ona nie wkładała w to serca i nie starała się, a gdy bracia i siostry wytykali jej problemy, nie traktowała tego poważnie. Po latach nie poczyniła postępów, wciąż nie umiała rozwiązać problemów nowych członków, więc kościół ją zwolnił. Ale ona się nie zreflektowała, nie próbowała zrozumieć przyczyn porażki, nie czuła, że ma dług u Boga za swoją porażkę. Przeciwnie, mówiła, że dom Boży nie dał jej szansy, że Bóg jest niesprawiedliwy, skarżyła się, że Bogu nie ma miłości. Bezzasadnie wykręcała kota ogonem, jak jej pasowało. Gdy to zrozumiałem, pomyślałem o tym, jak brak mi było rozeznania. Umykał mi oczywisty problem, polegający na tym, że Chen Lin szerzyła negatywność i pojęcia. Myślałam, że być może kościół się pomylił, chciałem to naprawić. Byłem ślepym ignorantem.

Pomyślałem o fragmencie słowa Bożego. „Poniżej przedstawiono w zasadzie wszystkie najważniejsze stany i przejawy, jakie występują u ludzi okazujących negatywną postawę. Kiedy ich status, prestiż, interesy – a także pragnienia, upodobania, itd. – nie są realizowane, kiedy Bóg robi rzeczy sprzeczne z ich pojęciami i wyobrażeniami – rzeczy, które dotyczą ich interesów – padają oni ofiarą emocji takich jak chęć buntu i niezadowolenie. A kiedy odczuwają tę chęć buntu i niezadowolenie, ich umysły zaczynają produkować wymówki, preteksty, usprawiedliwienia, linie obrony i inne myśli pełne poczucia krzywdy. Kiedy zaś w ich głowach pojawiają się tego rodzaju myśli, ludzie ci, zamiast chwalić Boga, być Mu posłuszni i, co więcej, szukać Go, opierają się Bogu, używając do tego swych pojęć, wyobrażeń, przemyśleń i opinii, albo impulsywnego charakteru. A w jaki sposób stawiają opór? Szerzą swą chęć buntu i poczucie niezadowolenia, posługując się nimi po to, by jasno przedstawić Bogu swoje myśli i opinie, usiłując przy tym sprawić, aby Bóg działał zgodnie z ich pragnieniami i wymaganiami, zaspokajając ich pragnienia; tylko wtedy bowiem zaznają spokoju. Bóg wypowiedział na przykład wiele prawd, aby osądzić i ukarać ludzi, oczyścić ich skażone usposobienia i ocalić ich przed wpływem szatana, a kto wie, jak wiele ludzkich marzeń o byciu błogosławionym zostało przez owe prawdy zniweczonych. W proch rozsypały się mrzonki o wzniesieniu się wprost do nieba, na co niektórzy ludzie liczyli we śnie i na jawie. Ludzie ci chcą więc zrobić wszystko, co w ich mocy, aby to naprawić i odwrócić bieg rzeczy. Są jednak bezsilni i mogą jedynie pogrążyć się w nieszczęściu ze swoim poczuciem zniechęcenia i urazy. Nie chcą być posłuszni wobec tego wszystkiego, co przygotował Bóg, ponieważ to, co Bóg czyni, sprzeczne jest z ich pojęciami, interesami i sposobem myślenia. Na przykład, kiedy kościół dokonuje dzieła obmywania i wydala wielu ludzi, ludzie ci myślą, że Bóg ich nie kocha, że Bóg zrobił coś złego oraz że traktuje się ich niesprawiedliwie, a więc chcą zjednoczyć się w oporze, próbują zaprzeczać, że Bóg jest prawdą, zaprzeczają Jego tożsamości i istocie oraz sprawiedliwemu usposobieniu. Rzecz jasna, zaprzeczają również temu, że Bóg sprawuje zwierzchnią władzę nad wszystkimi rzeczami. A w jaki sposób zaprzeczają temu wszystkiemu? Poprzez opór i sprzeciw. Implikacja jest tutaj następująca: »To, co Bóg czyni, jest sprzeczne z moimi pojęciami, dlatego nie jestem posłuszny, nie wierzę, że Ty jesteś prawdą. Będę się z Tobą spierał i rozpowszechniał te błędne idee wśród ludzi w kościele. Będę mówił, co tylko mi się podoba, i nie obchodzi mnie, jakie będą tego konsekwencje. Mam wolność słowa, a Ty nie możesz mnie uciszyć i będę mówił, co chcę. Co możesz mi zrobić?«. Czy ludzie ci, kiedy tak upierają się rozpowszechniać te błędne, osobiste opinie i poglądy, mówią na podstawie tego, co sami zrozumieli? Czy omawiają prawdę? Absolutnie nie. Szerzą jedynie negatywizm i propagują złe i szkodliwe mylne przekonania. Nie starają się rozpoznać ani obnażyć swego skażenia ani rzeczy, których się dopuścili, a które są sprzeczne z prawdą; nie ujawniają też popełnionych przez siebie błędów. Zamiast tego robią wszystko, co w ich mocy, aby zracjonalizować swe błędy i ich bronić, by udowodnić, że mają rację. Jednocześnie zaś wydają niedorzeczne sądy, głoszą szkodliwe i błędne poglądy i spostrzeżenia oraz wypaczone i niegodziwe słowa. Dla Bożych wybrańców i kościoła skutkuje to zamętem i bałamuctwem; niektórzy ludzie mogą nawet pogrążyć się w stanie zniechęcenia i dezorientacji – a wszystko to są niekorzystne skutki wywoływane przez ludzi emanujących negatywizmem(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców”). Słowo Boże ujawniło mi, że ci, którzy szerzą negatywizm i pojęcia, nie są posłuszni Bożym ustaleniom, gdy napotkają jakiś problem. Nie przyjmują niczego od Boga, a ich poglądy są takie jak poglądy niewierzących. Zasadniczo są to niewierzący, to diabły. Zamiast szukać prawdy, gdy coś się dzieje, polegają na własnych pojęciach i przekonaniach, a gdy coś jest wbrew ich myśli lub szkodzi ich interesom, to narzekają na Boga i sprzeciwiają się Mu, arbitralnie osądzają i szerzą pojęcia wśród braci i sióstr, mówią, co tylko chcą, nie mając w sercach żadnej czci dla Boga. Nie umiałem dostrzec istoty tego, Chen Lin szerzyła negatywność i pojęcia, bo nie rozumiałem, czym jest szerzenie negatywności, jej negatywne uwagi uznałem za otwarte mówienie o tym, że jest zepsuta. Czułem, że to normalne czasem być negatywnym i słabym, mieć pojęcia na temat Boga. Gdy Chen Lin ujawniła pojęcia w swoim sercu, mówią o swoim stanie, myślałem, że to normalne. Ale mówienie otwarcie o swoim zepsuciu a szerzenie negatywności i pojęć to dwie zupełnie różne rzeczy. Gdy coś idzie wbrew naszym pragnienim, możemy wytworzyć pojęcia, nie rozumieć Boga, ale jeśli prawdziwie wierzymy, jeśli mamy sumienie i rozum, jeśli boimy się Boga, to nawet nie znając woli Boga, będziemy się modlić i szukać, zamiast mleć ozorem, możemy otrzymać coś od Boga, wynieść naukę, szukać prawdy, by wyzbyć się pojęć. Na omówieniu przeanalizujemy błędne pojęcia, ujawnimy i uznamy własne zepsucie, obnażymy nasze szpetne oblicze. Gdy bracia i siostry nas słyszą, nie schodzą na manowce, nie budzą się w nich nieporozumienia ani skargi wobec Boga. Przeciwnie, potrafią zrozumieć prawdę i mogą się rozeznać, odrzucić błędne przekonania. Nasze omówienie przynosi pozytywne efekty. To oznacza właśnie otworzyć się podczas omówienia. Istota szerzenia negatywności i pojęć jest inna. Wydaje się, że ktoś mówi o swoim stanie, otwiera się na temat swojego zepsucia, ale celem nie jest poszukiwanie prawdy, zrozumienie woli Boga czy rozwiązanie problemów. Chodzi o to, by dać upust negatywnym emocjom i niezadowoleniu, ponarzekać o sytuacjach, które aranżuje Bóg, uznać, że inni utrudniają nam życie, a nawet szerzyć pojęcia i nieporozumienia o Bogu, szerzyć niedorzeczności. Takie osoby nie przyznają się do zepsutego usposobienie, nie zastanawiają się nad sobą. Niektórzy unikają mówienia o swoich problemach, za swoje porażki winią zewnętrzne okoliczności. Wysłuchawszy takiego omówienia, ludzie, którzy nie rozumieją prawdy lub nie mają rozeznania, mogą dać się zwieść, będą się litować nad taką osobą i staną po jej stronie przeciwko Bogu, będą narzekać na Boga i dom Boży, nic nie rozumiejąc. Kiedyś oceniałem, czy ktoś szerzy negatywność i pojęcia, na podstawie kontekstu oraz intencji wypowiadanych słów. Nie rozumiałem prawdy, nie umiałem dobrze na to spojrzeć. Aby rozpoznać, czy ktoś szerzy negatywność, nie trzeba patrzeć na cel takich słów albo ich kontekst, ale na istotę i konsekwencje tego, co taka osoba mówi. Jeśli ktoś wyraża swoje niezadowolenie względem Boga, szerzy pojęcia na temat Boga, i negatywnie wpływa na osoby wokół siebie, sprawiając, że źle rozumieją Boga, winią Go, sprzeciwiają się domowi Bożemu, i pogrążają się w negatywności, to nieważne, czy ktoś to robi umyślnie, czy nie, jego słowa szerzą negatywność i zakłócają życie kościoła.

Brak mi było rozeznania, jeśli chodzi o Chen Lin, bo nie wiedziałem, co to znaczy szerzyć negatywność, i nie umiałem odróżnić dobrego człowieczeństwa od złego. Później obejrzałem film z fragmentem słów Bożych, które pomogły mi zrozumieć ten aspekt prawdy. Słowa Boga mówią: „Kiedy ludziom przytrafiają się różne rzeczy, można u nich dostrzec najróżniejsze przejawy obrazujące różnicę między dobrym a złym człowieczeństwem. Jakie są zatem kryteria, pozwalające określić czyjeś człowieczeństwo? Jak należy mierzyć to, jakim ktoś jest człowiekiem i czy może zostać zbawiony, czy nie? Zależy to od tego, czy dana osoba miłuje prawdę i czy jest w stanie ją przyjąć i praktykować. Wszyscy ludzie mają własne pojęcia, a w ich wnętrzu tkwi skłonność do buntu; wszyscy mają też skażone usposobienia, a więc będą im się zdarzać takie chwile, kiedy to, o co prosi Bóg, będzie sprzeczne z ich własnym interesem i będą musieli dokonać wyboru – są to rzeczy, których wszyscy będą często doświadczać i żaden człowiek nie może tego uniknąć. Każdemu będą też przydarzać się chwile, kiedy opacznie zrozumie Boga i będzie miał o Nim błędne pojęcia, albo kiedy będzie miał do Boga pretensje, będzie Go odtrącał, albo się przeciwko Niemu buntował. Ponieważ jednak ludzie przyjmują różne postawy wobec prawdy, różny jest też sposób, w jaki do tego podchodzą. Niektórzy nigdy nie mówią o własnych pojęciach, ale poszukują prawdy i pozbywają się ich na własną rękę. A dlaczego o nich nie mówią? (Mają serce, które boi się Boga). Słusznie: mają serce, które boi się Boga. Obawiają się, że głośne mówienie o własnych pojęciach będzie miało negatywny skutek, więc starają się pozbyć tych pojęć tylko we własnym sercu, nie wywierając przy tym wpływu na nikogo innego. Kiedy spotykają innych w podobnym stanie, wykorzystują własne doświadczenia, aby im pomóc. Na tym właśnie polega życzliwość. Osoby życzliwe podchodzą do innych z miłością i oddaniem, chętnie pomagają im w rozwiązywaniu ich trudności. Kiedy coś robią i pomagają innym, stosują zasady; pomagają zaś innym w rozwiązywaniu ich problemów, aby być dla nich pożyteczni, i nie mówią przy tym niczego, co nie przynosi innym pożytku. To właśnie jest miłość. Tacy ludzie mają serce, które boi się Boga, a ich poczynania są zgodne z zasadami i mądre. To właśnie są kryteria, według których mierzy się, czy czyjeś człowieczeństwo jest dobre czy złe. Tacy ludzie wiedzą, że negatywne rzeczy nie przynoszą nikomu żadnych korzyści i że będą one miały wpływ na innych, jeśli sami zaczną o nich głośno mówić, dlatego wolą w swoim sercu modlić się do Boga i poszukiwać prawdy, aby znaleźć rozwiązanie. Bez względu na to, jakiego rodzaju mają pojęcia, są w stanie podchodzić do nich i zająć się nimi z sercem posłusznym Bogu, a następnie osiągnąć zrozumienie prawdy, i potrafią być całkowicie posłuszni Bogu; w ten sposób będą mieli coraz mniej niewłaściwych pojęć. Ale niektórzy ludzie nie mają za grosz rozsądku. Kiedy mają własne pojęcia, uwielbiają omawiać je ze wszystkimi i z każdym z osobna. To jednak nie rozwiązuje problemu, a jedynie sprawia, że inni zaczynają mieć niewłaściwe pojęcia – a czyż nie jest to ze szkodą dla nich? Niektórzy ludzie nie mówią braciom i siostrom, kiedy mają jakieś własne pojęcia, gdyż boją się, że ci będą w stanie je przejrzeć i wykorzystać je przeciwko nim. W domu jednak rozmawiają o nich bez skrupułów, mówią, co chcą, traktując niewierzących w swojej rodzinie jak braci i siostry. W ogóle nie zastanawiają się nad tym, jakie będą konsekwencje takiego postępowania. Czy jest to działanie zgodnie z zasadami? Dla przykładu, wśród ich krewnych mogą być tacy, którzy wierzą w Boga, i tacy, którzy nie wierzą, albo tacy, którzy na poły wierzą, na poły zaś są sceptyczni; jeśli więc mają jakieś własne pojęcia, rozpowszechniają je wśród członków rodziny, w rezultacie czego wszyscy ci ludzie zostają nimi obciążeni i sami zaczynają mieć niewłaściwe pojęcia o Bogu i źle Go rozumieć. Niewłaściwe pojęcia i opaczne rozumienie Boga są z samej swej natury szkodliwe, a gdy się rozprzestrzenią, to wówczas ludziom, którzy nie potrafią rozpoznać, jakie są naprawdę, może stać się krzywda. Zwłaszcza zaś ludzie mający zamęt w głowie usłyszawszy je, mogą jeszcze bardziej się zagubić. Jedynie ci, którzy rozumieją prawdę, potrafią je rozpoznać i są w stanie odrzucić to, co jest przeciwne prawdzie – pojęcia, negatywną postawę i opaczne rozumienie – i mogą być chronieni przez Boga. Większości ludzi brakuje jednak takiej postawy. Niektórzy wyczuwają, że te rzeczy są złe – co samo w sobie jest już dosyć imponujące – ale w ogóle nie potrafią nazwać ich po imieniu. Dlatego też gdy są tacy, którzy często szerzą niewłaściwe poglądy i negatywne nastawienie, większość ludzi będzie się niepokoić tymi negatywnymi rzeczami, opadnie z sił i popadnie w zniechęcenie. Jest to więcej niż pewne. Te negatywne, sprzeczne z prawdą rzeczy są w stanie wywołać straszliwy chaos w głowach nowych wyznawców i bardzo im zaszkodzić. Na tych, którzy mają już odpowiednią podstawę w wierze, nie wywierają wprawdzie większego wpływu: po pewnym czasie tacy ludzie są w stanie zrozumieć prawdę i zawrócić ze złej drogi. Kiedy jednak te negatywne rzeczy usłyszą nowi wyznawcy, którzy takiej podstawy nie mają, łatwo mogą popaść w zniechęcenie i ulec słabości, a ci, którzy nie miłują prawdy, mogą nawet się wycofać i przestać wierzyć w Boga: tacy złoczyńcy mogą nawet rozpowszechniać niewłaściwe poglądy i zakłócać pracę domu Bożego. Jakiego rodzaju ludźmi są ci, którzy bez skrupułów szerzą zniechęcenie i niewłaściwe pojęcia? Wszyscy oni są złoczyńcami, wszyscy są demonami, i wszyscy zostaną zdemaskowani oraz wydaleni(„Postawa, jaką człowiek powinien mieć wobec Boga” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowo Boże pokazało mi, że to, czy ktoś ma dobre, czy złe człowieczeństwo, nie wynika z tego, czy można się z nimi dogadać lub jak entuzjastyczny się wydaje, ile dobrych rzeczy robi lub ilu ludzi go aprobuje. Liczy się to, jak ktoś traktuje Boga i prawdę, postawa wobec obowiązku, a także to, czy ktoś miłuje prawdę i potrafi ją zaakceptować. Chen Lin została zwolniona, ale przecież poniosła porażkę, a mimo to nie szukała prawdy ani nie bała się Boga. Szerzyła nawet pojęcia i negatywność, sprawiając, że inni narzekali na Boga i decyzje domu Bożego, tak samo jak ona. Nie akceptowała tego, że przywódczyni ujawniła jej problemy, i szukała wymówek. Samo to zachowanie wskazuje, że odrzucała prawdę i miała złe człowieczeństwo. Jej serce nie było zwrócone ku Bogu i domowi Bożemu. Gdy coś nie szło po jej myśli, narzekała na Boga i sprzeciwiała Mu się. To w pełni obnaża jej złośliwą naturę, jej zupełny brak rozumu i brak bojaźni Bożej w sercu. Gdy to rozważyłem i na zachowanie Chen Lin spojrzałem w świetle słowa Bożego, rozjaśniło mi się w głowie, mogłem dostrzec prawdziwe oblicze Chen Lin. Była niewierzącą osobą, miała złe człowieczeństwo i naturę nienawidzącą prawdy. Gdy dzieło Boga sprzeciwiało się jej pojęciom, winiła Boga, nienawidziła Boga, złorzeczyła Bogu. Kościół potraktował ją prawidłowo, zgodnie z zasadami prawdy, w sposób sprawiedliwy.

Chen Lin powiedziała, że jeśli mówienie o swym stanie to szerzenie negatywności, to nie miała pojęcia, co i jak mówić na spotkaniach. Widziałem, że ona nie akceptuje prawdy. Szerzyła negatywność, inni to rozpoznali i próbowali ją powstrzymać. Ona się nie zreflektowała i mówiła, że nie wie, jak powinno wyglądać omówienie. Chciała powiedzieć, że inni ją ograniczają, że nie śmiała się otworzyć i znów omawiać swój stan. Wskazywała innych palcem, aby przenieść uwagę na ich problemy. Wysuwała fałszywe zarzuty. Gdy inni, nie mając rozeznania, słyszeli jej słowa, zrobił im się mętlik w głowie. Jeśli coś się stanie, nie będą wiedzieć, jak praktykować. Aby uniknąć szerzenia negatywności, jak powinniśmy się otwierać podczas omówień? Później szukałem ścieżki praktykowania i przeczytałem ten fragment słowa Bożego: „Kiedy ludzie mają szatańską naturę – i kiedy żyją zgodnie z tą właśnie naturą – bardzo trudno jest im uniknąć popadania w zniechęcenie. Takie negatywne nastawienie jest dosyć powszechne zwłaszcza wtedy, gdy nie rozumieją prawdy. Każdy człowiek miewa chwile zniechęcenia. Niektórzy bywają jednak zniechęceni przez większość czasu, inni zaś rzadko. Jedni są negatywnie nastawieni przez długie okresy, a inni tylko przez krótkie chwile. Ludzie przyjmują różne postawy, więc ich negatywne stany też bywają różne. (…) Jak zatem rozwiązać można problem częstego negatywizmu? Jeśli ludzie nie wiedzą, jak poszukiwać prawdy, trudno będzie im się nie zachwiać. Jeżeli nie wiedzą, jak jeść i pić słowa Boże, i jeżeli nie wiedzą, jak modlić się do Boga, to są w wielkim kłopocie; mogą polegać jedynie na pomocy i wsparciu braci i sióstr. A jeśli nikt nie jest w stanie im pomóc, lub jeśli nie przyjmują tej pomocy, to wówczas możliwe jest, że popadną w obezwładniające zniechęcenie, a nawet mogą zupełnie przestać wierzyć. Zrozumcie, jak bardzo niebezpieczne jest również to, że ludzie ciągle mają jakieś pojęcia i ciągle są negatywnie nastawieni. Odmawiają wtedy przyjęcia prawdy, bez względu na to, jak im się ją przekazuje i ciągle uważają, że ich własne pojęcia i wyobrażenia są trafne – ci ludzie są bardzo kłopotliwi. Niezależnie jednak od stopnia negatywnego nastawienia, w głębi serca powinieneś rozumieć, iż to, że masz swoje pojęcia, nie oznacza jeszcze, że są one zgodne z prawdą. Jest to problem związany z twoim rozumieniem spraw. Gdybyś miał odrobinę rozsądku, nie powinieneś rozpowszechniać błędnych pojęć; to absolutne minimum tego, czego ludzie winni się trzymać. Jeśli masz choć trochę bojaźni Bożej i potrafisz przyznać, że jesteś wyznawcą Boga, to powinieneś szukać prawdy, wyzbyć się swych własnych pojęć, potrafić być posłusznym prawdzie i nie robić niczego, co powoduje niepokój i zamęt. (…) Ty zaś mylnie interpretujesz Boga, jesteś negatywnie nastawiony i się na Niego uskarżasz. Co należy robić w takich sytuacjach? Nietrudno temu zaradzić. Znajdź kilka osób, które rozumieją prawdę, rozmawiaj z nimi we wspólnocie i poszukuj, mówiąc im, co leży ci na sercu. Jeszcze ważniejsze jest, aby stanąć przed Bogiem, szczerze modlić się do Niego i rozmawiać z Nim o całym tym zniechęceniu, słabości i rzeczach, których nie rozumiesz, a które są nie do pokonania. Nie ukrywaj ich! Jeśli są sprawy, o których nie sposób mówić i o których nie potrafisz powiedzieć nikomu innemu, tym bardziej niezbędne jest, aby przychodzić przed oblicze Boga i się do Niego modlić(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców”). Słowo Boże uświadomiło mi, że ludzie mogą ujawniać zepsucie i mieć negatywne stany, lub narzekać na Boga, gdy spotykają ich sytuacje, które im się nie podobają. Gdy ulegamy takim negatywnym stanom, musimy mieć w sercu bojaźń Bożą, trzymać język za zębami, a nie mówić wkoło o tym, czego nie wiemy i nie rozumiemy, nie zakłócać życia innym. To jest absolutne minimum. Jednocześnie musimy stanąć przed Bogiem w modlitwie, jeść i pić słowo Boże, szukać prawdy, by rozwiązać problemy, wydobyć się z negatywności i wyzbyć się pojęć jak najszybciej. Jeśli sami nie damy rady, możemy zwrócić się do przywódców i ludzi, którzy rozumieją prawdę. To jest szukanie prawdy, by rozwiązać problemy, a nie szerzenie negatywności. Ale musimy szukać pomocy u właściwej osoby. Nowi członkowie kościoła nie rozumieją prawdy, zbyt słaba ich postawa, by mieli rozeznanie. Jeśli otworzymy się przed nimi, to nam nie pomoże, a poza tym może ich zarazić pojęciami i nieporozumieniami. Takie omówienia nie są budujące dla ludzi, narażają ich na upadek. Nieważne, jak negatywni jesteśmy, jakie opanowały nas pojęcia i nieporozumienia, musimy stanąć przed Bogiem, modlić się i szukać, szukać prawdy w słowie Bożym, szukać oświecenia przez Ducha Świętego. Gdy pojmiemy prawdę i wyzbędziemy się pojęć i nieporozumień, możemy podzielić się tym doświadczeniem z innymi. Możemy mówić o tym, jak szukaliśmy prawdy, rozpoznając swe błędy, rozeznając się w tym, co negatywne, jak pojęliśmy wolę Boga, jak wyzbyliśmy się pojęć i nieporozumień o Bogu. To oznacza prawdziwie się otworzyć, omawiać, nieść świadectwo o Bogu. Jest to budujące dla innych, gdy tak się przed nimi otwieramy. Gdy to pojąłem, ujrzałem ścieżkę praktykowania.

To doświadczenie nauczyło mnie różnicy między szerzeniem negatywności a normalnym otwieraniem się, dało mi zasadę oceny dobrego i złego człowieczeństwa, wraz z rozeznaniem co do ludzi niewierzących ukrytych w kościele. To przyniosło mi wielką korzyść. Bogu dzięki!

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze