Bezsens popisywania się

13 lutego 2025

Autorstwa Juniora, Zimbabwe

W czerwcu 2020 roku przyjąłem dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Pragnąc odkrywać kolejne prawdy, oddałem się radości czytania słów Bożych i oglądania filmów ewangelizacyjnych. Stopniowo zacząłem rozumieć wiele tajemnic prawdy, takich jak wewnętrzna historia Biblii, rzeczywistość zepsucia ludzkości przez szatana, tajemnice Bożego wcielenia i imienia, Boże dzieło osądzania w dniach ostatecznych i tym podobne. Dowiedziałem się także, że Boże dzieło zbawienia w dniach ostatecznych wkrótce się dokona, że wielkie katastrofy już się rozpoczęły, i że przyjęcie Bożego dzieła osądzania w dniach ostatecznych to jedyna ścieżka, aby dostąpić zbawienia i wejść do królestwa niebieskiego. W związku z tym aktywnie szerzyłem ewangelię i niosłem świadectwo o Bogu, aby odwdzięczyć się za Jego miłość. Później napisałem artykuł zawierający świadectwo oparte na doświadczeniu, w którym opisałem, jak przyjąłem dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Gdy jedna z sióstr go przeczytała, powiedziała z radością w głosie: „Bracie, masz niezwykłą zdolność pojmowania i jesteś bardzo wnikliwy”. Gdy to usłyszałem, poczułem się z siebie zadowolony i pomyślałem, że mam duży potencjał.

Kilka miesięcy później zostałem liderem grupy i byłem odpowiedzialny za podlewanie braci i sióstr. Na każdym zgromadzeniu, gdy kończyłem swoje omówienia, wszyscy bracia i siostry mówili, że dobrze je rozumiem, że mam dużą zdolnosć pojmowania, że moje omówienia są bardzo oświecające i że dzięki nim zrozumieli pewne kwestie, które wcześniej były dla nich niejasne. Pomyślałem: „Sam dopiero niedawno przyjąłem dzieło Boże, a już potrafię podlewać innych nowych wierzących. Poza tym bracia i siostry mnie chwalą. Wygląda na to, że jestem lepszy od innych”. Później, aby zyskać szacunek i uznanie większej liczby braci i sióstr, pracowałem jeszcze ciężej niż dotąd. Przygotowywałem się przed każdym zgromadzeniem, szukając słów Bożych i filmów związanych z tematem spotkania. Za każdym razem, gdy w omówieniu w filmie dostrzegłem jakieś światło, robiłem notatki i omawiałem je podczas zgromadzeń. Myślałem sobie tak: „Jeśli bracia i siostry zyskają więcej dzięki moim omówieniom, z pewnością będą mnie bardziej podziwiać i szanować”. Wkrótce bracia i siostry wybrali mnie na przywódcę kościoła. Pomyślałem sobie: „Naprawdę jestem lepszy od innych. Czy gdyby było inaczej, wszyscy głosowaliby na mnie?”. Naprawdę podziwiałem samego siebie. Później usłyszałem od kilkorga braci i sióstr, że popadli w zniechęcenie, ponieważ mi zazdroszczą. Nie tylko mnie to nie zasmuciło, ale wręcz uszczęśliwiło, ponieważ oznaczało, że moja zdolność pojmowania była naprawdę bardzo dobra. Gdy nowi wierzący, których kiedyś podlewałem, pytali mnie o moje obowiązki, z dumą odpowiadałem; „Jestem teraz przywódcą kościoła”. Chciałem, żeby wiedzieli, że nie jestem już zwykłym liderem grupy, i że nie powinni mnie traktować jak pierwszego lepszego brata. Na stanowisku przywódcy kościoła byłem bardziej zajęty niż wcześniej. Każdego dnia czytałem mnóstwo słów Bożych i oglądałem filmy ewangelizacyjne, aby być lepiej przygotowany. Z powodu zgromadzeń i konieczności odpowiadania na pytania nowych wierzących często nie miałem czasu, żeby zjeść i odpocząć. W głębi serca czasem narzekałem, ale wiedząc, że to mój obowiązek, bez słowa go wykonywałem. Podczas zgromadzeń często rozmawiałem z braćmi i siostrami o tym, jak cierpiałem i wyposażałem się w prawdę oraz jak ponosiłem koszty na rzecz Boga. Wspominałem, jaki jestem zajęty, każdego dnia wykonując swoje obowiązki, jak często nie mam czasu, aby coś zjeść i tym podobne. Nigdy jednak nie mówiłem o swoich skargach. Bracia i siostry, którzy tego wszystkiego wysłuchali, naprawdę mnie podziwiali. Chwalili mnie za to, że wykonując swoje obowiązki, biorę na siebie brzemię, i że osiągam rzeczy, których im nie udało się osiągnąć. Wyrażali także chęć, żeby się ode mnie uczyć. Słysząc to, byłem naprawdę szczęśliwy. Później zawsze omawiałem w ten sposób różne sprawy na zgromadzeniach, nie chcąc, aby bracia i siostry pomyśleli, że nie jestem w stanie znieść cierpienia. Gdyby doszli do takiego wniosku, wszyscy przestaliby mnie wysoko cenić. Stopniowo bracia i siostry zaczęli na mnie polegać i bez względu na to, jakie problemy czy trudności napotykali w swoich obowiązkach, prawie nigdy nie polegali na Bogu i nie poszukiwali prawdozasad, woląc zwrócić się o pomoc do mnie.

Pewnego razu, ponieważ za długo wpatrywałem się w ekran komputera i telefonu, moje oczy zrobiły się przekrwione, szczypały mnie i bolały. Wzrok wyraźnie mi się pogorszył i widziałem niewyraźnie. Ktoś powiedział mi, że to dość poważne objawy i że jeśli szybko się tym nie zajmę, mogę stracić wzrok. Byłem przerażony. Trochę się zniechęciłem i zacząłem się skarżyć: „Tak ciężko pracuję, wykonując swoje obowiązki. Dlaczego mimo to zachorowałem?”. Problem z oczami wpłynął także na moje obowiązki. Jakiś czas później ktoś zasugerował mi domowy lek i mój wzrok w końcu się poprawił. Jednak podczas zgromadzeń mówiłem tylko o swoich zaletach, podkreślając, że bez względu na to, jaki byłem zajęty i ile cierpienia przysporzył mi problem z oczami, nie porzuciłem swoich obowiązków. Mówiłem nawet, że to próba od Boga i że muszę trwać przy swoim świadectwie. Jednak jeśli chodzi o moje słabe strony, zmartwienia i obawy, a także moje niezrozumienie Boga i skargi na Niego, nie wspominałem na ten temat ani słowem, nie chcąc, aby bracia i siostry wiedzieli, że ja także mam słabości. Po wysłuchaniu moich omówień wszyscy bracia i siostry mnie podziwiali i szanowali, mówiąc, że moje doświadczenie było wspaniałe. Niektórzy z nich mówili także: „Ten brat naprawdę ma postawę. Spotkała go taka poważna choroba, a mimo tego się nie zniechęcił i nadal był w stanie wykonywać swoje obowiązki. Ja pewnie bym tak nie potrafił”. Słysząc te słowa, byłem przeszczęśliwy i nie mogłem przestać myśleć: „Chociaż jestem młody i wierzę dopiero od niedawna, mam większy potencjał niż inni bracia i siostry i gorliwiej od nich dążę do prawdy”. Po jednym ze zgromadzeń poczułem jednak dziwną i niewytłumaczalną panikę, zupełnie jak wtedy, gdy jako dziecko zrobiłem coś złego i wiedziałem, że rodzice mnie ukarzą. Nie miałem apetytu i czułem się bardzo nieswojo. Nie mogłem przestać się nad sobą zastanawiać: „Czy moje omówienie na zgromadzeniu było niewłaściwe?”. Myśląc o tym, jak podczas zgromadzenia nie omawiałem swojego prawdziwego ja i ukrywałem swoje słabości, zdałem sobie sprawę, że moja intencja była nieprawidłowa, i miałem wyrzuty sumienia.

Później przeczytałem następujący fragment słów Bożych: „Wywyższanie siebie i świadczenie o sobie samych, afiszowanie się ze swoją wielkością, zdobywanie ludzkiego podziwu i uwielbienia – oto, do czego zdolny jest skażony rodzaj ludzki. W taki właśnie sposób ludzie instynktownie reagują, gdy rządzi nimi ich szatańska natura, i jest to cecha wspólna całej skażonej ludzkości. Jak zatem ludzie zazwyczaj wywyższają się i dają świadectwo o sobie samych? W jaki sposób osiągają ten cel polegający na tym, że ludzie dobrze o nich myślą i ich czczą? Świadczą o tym, jak wiele wykonali pracy, jak wiele wycierpieli, jak ogromne ponieśli koszty dla Boga i jaką cenę zapłacili. Wywyższają się, opowiadając o swoim kapitale, co zapewnia im wyższą, trwalszą i pewniejszą pozycję w ludzkich umysłach; chcą aby więcej osób ich doceniało, miało o nich wysokie mniemanie, podziwiało, a nawet czciło, traktowało jak autorytet i podążało za nimi. By osiągnąć ten cel, ludzie czynią wiele rzeczy, które na pozór dają świadectwo o Bogu, ale w istocie wywyższają ich samych i dają świadectwo o nich samych. Czy takie działanie jest rozsądne? Ludzie ci przekraczają granice racjonalnego zachowania i nie mają wstydu, to znaczy bez zażenowania dają świadectwo o tym, co uczynili dla Boga i jak wiele dla Niego wycierpieli. Obnoszą się wręcz ze swymi darami, talentami, doświadczeniem i niezwykłymi umiejętnościami, sprytnymi technikami funkcjonowania w świecie, środkami, jakich używają, aby manipulować ludźmi i tak dalej. Ich metodą na to, by się wywyższać i dawać o sobie świadectwo, jest afiszowanie się ze swoją wielkością, przy jednoczesnym umniejszaniu innym. Ponadto kamuflują się i lansują, ukrywając przed ludźmi swe słabości, braki i ułomności, tak aby ci widzieli wciąż jedynie ich wspaniałość. Nie mają nawet śmiałości powiedzieć innym, że odczuwają zniechęcenie; brak im odwagi, aby się przed nimi otworzyć i porozmawiać we wspólnocie, a jeśli zrobią coś złego, ze wszystkich sił starają się to ukryć i zataić. Nigdy zaś nie wspominają o szkodach, jakie poczynili pracy kościoła podczas wypełniania obowiązków. Kiedy jednak wnieśli jakąś pomniejszą zasługę lub osiągnęli drobny sukces, niezwłocznie zaczynają się z tym afiszować. Nie mogą się wprost doczekać, by obwieścić całemu światu, jacy są zdolni, jaki wielki mają potencjał, jacy są wyjątkowi i o ile lepsi od zwykłych ludzi. Czyż nie jest to jeden ze sposobów wywyższania się i dawania świadectwa o sobie samych?(Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Przeczytawszy słowa Boga, poczułem Jego świętość i sprawiedliwość. On przypatruje się bacznie wszystkiemu i obnaża to, co było ukryte w moim wnętrzu. Bóg obnaża skażone skłonności ludzi. Wykonując swoje obowiązki lub w ogóle robiąc cokolwiek, mimowolnie wywyższają się oni i popisują, aby ugruntować swój status i wizerunek w sercach innych oraz zyskać podziw i uwielbienie z ich strony. Wszystko to czynią pod wpływem swojej skażonej, szatańskiej natury. Uświadomiłem sobie, że zawsze w obecności braci i sióstr mówię o tym, ile wycierpiałem, wykonując obowiązki, aby zademonstrować wszystkim, że potrafię cierpieć i płacić cenę oraz jestem lojalny wobec Boga. Chciałem tak zyskać powszechne uznanie i szacunek. W trakcie zgromadzeń mówiłem tylko o swoich walorach, dzieląc się tym, jak polegałem na Bogu i trwałem przy świadectwie w trakcie choroby, chcąc ostentacyjnie wszystkim pokazać, że swoją postawą przewyższam innych. Milczałem jednak na temat swojego zepsucia i słabości, które przejawiałem w czasie choroby, z obawy, iż bracia i siostry przestaną mnie darzyć szacunkiem i czcią, jeśli poznają moją prawdziwą postawę. Ponieważ ciągle się wywyższałem i popisywałem, bracia i siostry często przychodzili do mnie z kłopotami i trudnościami, zamiast pomyśleć o modlitwie do Boga i zdaniu się na Niego. Czy naprawdę wierzyłem w Boga i wykonywałem swój obowiązek? Czy nie oszukiwałem i nie zniewalałem ludzi? Bracia i siostry wybrali mnie na przywódcę, ale ja nie wychwalałem Boga, nie świadczyłem o Nim ani nie wiodłem ich przed Jego oblicze. Zamiast tego sprawiłem, że czcili mnie i na mnie polegali. Byłem nikczemny i niegodziwy; Bóg musiał czuć do mnie odrazę!

W tamtej chwili pomyślałem o słowach Boga, które wcześniej przeczytałem. Bóg Wszechmogący mówi: „Niektórzy ludzie szczególnie ubóstwiają Pawła. Lubią wychodzić z domu, wygłaszać przemowy i pracować, lubią uczestniczyć w zgromadzeniach i prawić kazania i lubią, gdy ludzie ich słuchają, czczą i kręcą się wokół nich. Lubią zajmować miejsce w sercach innych i są wdzięczni, kiedy inni cenią wizerunek, który oni prezentują. Przeanalizujmy szczegółowo ich naturę na podstawie tych zachowań. Czym ona jest? Jeśli rzeczywiście zachowują się w ten sposób, to wystarczy to do wykazania, że są aroganccy i zarozumiali. W ogóle nie czczą Boga; dążą do uzyskania wyższego statusu i chcą mieć władzę nad innymi, zajmować ich i zajmować miejsce w ich sercach. Jest to klasyczny wizerunek szatana. Na pierwszy plan w ich naturze wybija się arogancja i zarozumiałość, brak chęci, by czcić Boga i pragnienie podziwu ze strony innych. Takie zachowania dają wam dokładny wgląd w ich naturę(Jak poznać naturę człowieka, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jeśli w swoim sercu rzeczywiście rozumiesz prawdę, to będziesz wiedział, jak ją praktykować i podporządkować się Bogu, a wówczas w naturalny sposób wejdziesz na ścieżkę dążenia do prawdy. Jeżeli ścieżka, którą kroczysz, jest tą właściwą i jest zgodna z intencjami Boga, wówczas dzieło Ducha Świętego cię nie opuści – a w takim razie prawdopodobieństwo, że zdradzisz Boga, będzie coraz mniejsze. Jeśli nie posiada się prawdy, łatwo czynić zło, i będziesz je czynił nawet wbrew sobie. Na przykład jeśli masz aroganckie, pyszne usposobienie, to nie ma sensu ci mówić, abyś nie przeciwstawiał się Bogu; nic na to nie poradzisz, pozostaje to poza twoją kontrolą. Nie będziesz robić tego celowo; będziesz to robić pod dominacją twojej aroganckiej i pysznej natury. Twoja arogancja i pycha sprawią, że spojrzysz na Boga z góry i będziesz Go postrzegał jako kogoś bez żadnego znaczenia, sprawią, że będziesz się wywyższać, ciągle stawiać siebie na widoku; sprawią, że będziesz się odnosił pogardliwie do innych i w twoim sercu nie pozostanie nikt oprócz ciebie samego; pozbawią cię miejsca dla Boga w twoim sercu, aż w końcu zasiądziesz na miejscu Boga i będziesz się domagał, by inni ci się podporządkowali, sprawiając, że będziesz czcił swoje myśli, koncepcje i pojęcia, uznając je za prawdę. Tak wiele zła czynią ludzie pod władzą swej aroganckiej i pysznej natury!(Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga uświadomiły mi, że ciągle się wywyższam i robię wszystko na pokaz, gdyż mam zbyt arogancką naturę. Z powodu mojej aroganckiej i próżnej natury nie było miejsca dla Boga w moim sercu, a na innych ludzi patrzyłem z góry. Uwielbiałem się popisywać i wystawiać na pokaz przed ludźmi, zabiegając o ich podziw i pochwały. Kierowany swoją arogancką naturą, nie chciałem pracować, trzymając się w cieniu i twardo stąpając po ziemi. Zawsze chciałem wyróżniać się z tłumu. Czyż nie szedłem tą samą drogą sprzeciwiania się Bogu, co Paweł? Nauczając i pracując dla Pana, Paweł napisał wiele listów do ówczesnych kościołów, często się wywyższając i świadcząc o tym, ile wycierpiał i jakie koszty poniósł na rzecz Pana, przez co wielu miało o nim wysokie mniemanie i czciło go. Choć nauczając i pracując Paweł wiele wycierpiał, nigdy nie dawał świadectwa o słowach Pana i zamiast prowadzić wierzących do Pana skupiał ich wokół siebie. Nigdy nie zastanawiał się nad swoimi ambicjami i pobudkami, sądząc nawet, że wielu rzeczy się wyrzekł i wielkie koszty poniósł na rzecz Boga. I wierzył, że będzie dla niego odłożona korona sprawiedliwości. Ostatecznie dał nawet świadectwo, że dla niego życie to Chrystus, sprawiając, że inni poszli za jego przykładem. Paweł miał niezwykle arogancką naturę i ostatecznie został ukarany przez Boga, ponieważ rażąco obraził Jego usposobienie. Porównując to ze swoim zachowaniem, dostrzegłem, że i ja ciągle się wywyższam i popisuję, wykonując swój obowiązek, i pokazując braciom i siostrom, że jestem od nich lepszy pod każdym względem, aby zyskać ich podziw i uwielbienie. Gdy mnie doceniali i wychwalali za to, że mam potencjał oraz potrafię znosić cierpienia i płacić cenę, wykonując swój obowiązek, nie tylko nie odczuwałem lęku i nie zastanawiałem się nad sobą, ale czerpałem z tego przyjemność i odczuwałem satysfakcję. Miałem arogancką i próżną naturę, bez najmniejszego nawet śladu bogobojnego serca. We wszystkim, co robiłem, czy to wyposażając się w słowa Boże, aby odpowiadać na pytania braci i sióstr, czy to omawiając moje doświadczenia podczas zgromadzeń, moją intencją i motywacją nie było poszukiwanie zrozumienia prawdy, aby dobrze wykonywać obowiązki czy szczerze pomagać innym, ale utrwalenie mojego wspaniałego wizerunku w sercach innych i zaskarbienie sobie ich podziwu. W ten sposób buntowałem się przeciwko Bogu i Mu się sprzeciwiałem! Jako przywódca kościoła powinienem wywyższać Boga i nieść o Nim świadectwo, a także pomagać braciom i siostrom zrozumieć prawdę oraz intencje Boga, aby mogli stanąć przed Jego obliczem, polegać na Nim i Go podziwiać. Ja jednak nieustannie się popisywałem i afiszowałem, przez co bracia i siostry nie mieli w swoich sercach miejsca dla Boga, ale dla mnie. Polegali na mnie i uwielbiali mnie za wszystko, co robiłem. Byłem argancki do tego stopnia, że kompletnie straciłem rozum! Chociaż pozornie wykonywałem swoje obowiązki, tak naprawdę jedynie szkodziłem braciom i siostrom, odciągając ich od Boga i sprawiając, że czcili zwykłą osobę. Natura mojego postępowania polegała na obrażaniu usposobienia Boga. Szedłem ścieżką sprzeciwu wobec Niego. Gdybym nie okazał skruchy, z pewnością zostałbym ukarany i przeklęty przez Boga, tak jak Paweł. Myśląc o tym, poczułem strach. Zdałem sobie sprawę, że jeśli nadal nie okażę skruchy, stracę dzieło Ducha Świętego, ogarnie mnie ciemność i zostanę wzgardzony i wyeliminowany przez Boga. Pomodliłem się do Niego: „Boże, moja natura jest zbyt arogancka i nie mam bogobojnego serca. Zawsze popisuję się przed innymi, co wzbudza w Tobie wielki wstręt. Nie chcę już dłużej tak żyć. Proszę, pomóż mi. Jestem gotowy praktykować zgodnie z Twoimi wymaganiami”.

Potem przeczytałem słowa Boże, które mówią: „Nie myśl, że rozumiesz już wszystko. Mówię ci, że wszystko to, co widziałeś i czego doświadczyłeś, jest niewystarczające, abyś zrozumiał choćby jedną tysięczną Mojego planu zarządzania. Dlaczego więc postępujesz tak arogancko? Ta odrobina talentu i to minimum wiedzy, jakie posiadasz, są niewystarczające, by Jezus mógł ich użyć choćby przez sekundę swojego dzieła! Jakie doświadczenie faktycznie posiadasz? To, co zobaczyłeś, i wszystko, co usłyszałeś w swoim życiu oraz co sobie wyobraziłeś, to nawet mniej niż dzieło, które Ja wykonuję w jednej chwili! Lepiej, abyś nie czepiał się drobiazgów i nie szukał dziury w całym. Możesz być nie wiem jak arogancki, ale jesteś niczym więcej jak tylko istotą stworzoną, które nawet nie może równać się z mrówką! Wszystko, co masz w brzuchu, to i tak mniej, niż to, co w swoim ma mrówka. Nie myśl, że masz prawo popisywać się i przechwalać tylko dlatego, że zyskałeś trochę doświadczenia i przywilejów. Czyż twoje doświadczenie i przywileje nie są efektem słów, które Ja do ciebie wypowiedziałem? Czy uważasz, że otrzymałeś je w zamian za własną pracę i wysiłek?(Dwa wcielenia dopełniają znaczenia wcielenia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Zastanawiając się nad słowami Bożymi, poczułem wstyd. Nie minęło dużo czasu, odkąd przyjąłem dzieło Boga w dniach ostatecznych, i z niejakim entuzjazmem podchodziłem do swoich obowiązków, rozumiałem niektóre słowa i doktryny oraz osiągnąłem w pracy pewne rezultaty. Sądziłem, że to wszystko świadczy o mojej postawie, że jestem lepszy od innych i lepiej rozumiem prawdę. Często nawet wykorzystywałem to jako kartę przetargową, żeby się popisywać i sprawić, by inni mnie szanowali. Byłem naprawdę zbyt arogancki i nie miałem za grosz samowiedzy. To, że podczas zgromadzeń potrafiłem omawiać pewne zrozumienie, odpowiadałem na pytania braci i sióstr i osiągnąłem w pracy pewne rezultaty, zawdzięczałem wyłącznie temu, że słowa, które wyraził Bóg, pozwoliły mi zrozumieć pewne prawdy. Gdyby nie dzieło Boże w dniach ostatecznych, prawdy wyrażone przez Boga oraz oświecenie i iluminacja pochodzące od Ducha Świętego, nigdy nie byłbym w stanie zrozumieć prawdy. Niezależnie od tego, czy chodziło o dzieło Boże, czy o moje własne zepsute usposobienie, nie byłem w stanie tego przejrzeć. Nie było we mnie nic, czym warto było się chwalić. Nie byłem jednak wdzięczny Bogu za to, że mnie podlewa i zaopatruje, ale wszystkie zasługi przypisywałem sobie i wykorzystywałem to jako kartę przetargową, żeby się popisywać i sprawić, by inni mnie szanowali. Byłem naprawdę arogancki, prymitywny, bezwstydny i bezrozumny! Czułem ogromną wdzięczność wobec Boga za to, że pomógł mi rozpoznać moje własne zepsucie, i chciałem się zmienić. Dalej poszukiwałem więc prawdy, myśląc: „Jak mogę pozbyć się mojego zepsutego usposobienia, przestać się wywyższać i popisywać? Jak powienienem praktykować, aby wywyższać Boga i składać o Nim świadectwo?”.

Później przeczytałem następujące słowa Boże: „Kiedy niesiecie o Bogu świadectwo, powinniście przede wszystkim mówić o tym, jak Bóg sądzi i karci ludzi oraz jakim próbom ich poddaje, aby ich oczyszczać i zmieniać ich usposobienie. Powinniście także mówić o tym, ile zepsucia ujawniono w waszym doświadczeniu, ile wycierpieliście, jak wiele uczyniliście, by opierać się Bogu, oraz jak w końcu zostaliście przez Niego podbici. Mówcie o tym, ile posiadacie prawdziwej wiedzy na temat Bożego dzieła, jak powinniście nieść o Nim świadectwo i jak powinniście się Mu odpłacić za Jego miłość. Włóżcie w swoje słowa treść i ujmujcie ją w prosty sposób. Nie mówcie o pustych teoriach. Mówcie w sposób przyziemny, mówcie z serca. Tak powinniście doświadczać rzeczy. Nie uzbrajajcie się w pozornie głębokie, puste teorie, by się popisywać. Wygląda to dość arogancko i nierozsądnie. Powinniście mówić więcej o realnych rzeczach z własnego, rzeczywistego doświadczenia i więcej mówić z serca – to właśnie przynosi najwięcej korzyści innym i to jest najbardziej odpowiednie dla ich oczu(Jedynie dążąc do prawdy, można uzyskać zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Po pierwsze, aby ktoś zrozumiał problemy, poddał samego siebie drobiazgowej analizie i odsłonił się na podstawowym poziomie, musi mieć szczere serce i uczciwe podejście oraz mówić o tym, co zdołał zrozumieć, jeśli chodzi o problemy ze swym usposobieniem. Po drugie, gdyby ktoś miał poczucie, że jego usposobienie jest szczególnie rażące, musi powiedzieć wszystkim: »Jeśli znowu ujawnię taką skażoną skłonność, zwróćcie mi na to uwagę i przytnijcie mnie. Jeżeli nie będę potrafił tego przyjąć, nie rezygnujcie ze mnie. Ta strona mojego skażonego usposobienia jest bardzo poważna i potrzebuję, aby wielokrotnie omawiano ze mną prawdę, aby mnie zdemaskować. Chętnie przyjmę to, że wszyscy będą mnie przycinać i mam nadzieję, że wszyscy będą mieli na mnie oko, pomogą mi i uchronią mnie od zbłądzenia«. Co powiecie o takiej postawie? Jest to postawa przyjęcia prawdy(O harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałem, że niesienie świadectwa o Bogu polega głównie na dawaniu świadectwa o tym, jak Bóg nas osądza i poddaje próbom, jakie zepsute skłonności ujawniamy, doświadczając różnych sytuacji, jakie słabości i niedociągnięcia w sobie zauważamy, jak rozumiemy dzieło i słowa Boże oraz jakie zrozumienie i bezpośrednie doświadczenie sprawiedliwego usposobienia Boga mamy. Omawianie tego wszystkiego to prawdziwe dawanie świadectwa o Bogu. Tymczasem moją intencją w trakcie omawiania tych spraw podczas zgromadzeń było wzbudzenie w innych szacunku i uwielbienia. Mówiłem tylko o swoich dobrych i proaktywnych stronach, rzadko wspominając o słabościach i przejawach zepsucia. W ten sposób wywyższałem się i popisywałem, czym Bóg gardził i czego nienawidził. Powinienem być szczery, otwarcie mówić o swoim zepsuciu i wyrażać swoje prawdziwe myśli, pokazując innym moje prawdziwe ja, a jednocześnie przyjmując nadzór i pomoc braci i sióstr. Tak właśnie powinienem praktykować. Później podczas zgromadzeń otwierałem się przed braćmi i siostrami na temat tego, jak się popisywałem i dawałem świadectwo o sobie, jakie podłe intencje mną kierowały i jakie zepsucie przejawiałem. Mówiłem im także, że ja też mam słabości i czasem czuję się zniechęcony i że nie powinni mnie już szanować ani uwielbiać. Po takich omówieniach czułem się spokojny i zrelaksowany. Słysząc o moich doświadczeniach, niektórzy bracia i siostry mówili, że oni także zyskali pewne zrozumienie swojego zepsucia. Po jakimś czasie bracia i siostry przestali mnie wielbić i tak bardzo na mnie polegać. I chociaż niektórzy nadal od czasu do czasu chwalili moje omówienia, ich słowa nie robiły już na mnie wrażenia.

Odtąd prawie przed każdym zgromadzeniem modliłem się do Boga: „Boże Wszechmogący, to Tobie należy się chwała. Ja jestem tylko zepsutym człowiekiem. Muszę się otworzyć i wyrażać swoje prawdziwe myśli. Proszę, kontroluj moje serce, abym swoimi słowami i czynami nie chciał się popisywać, ale dawać świadectwo o Tobie”. Dlatego na każdym zgromadzeniu skupiałem się na rozważaniu słów Bożych i omawianiu tego, jak je rozumiem i pojmuję. Często się otwierałem i obnażałem swoje zepsute skłonności. Co więcej, prosiłem braci i siostry, aby mnie pilnowali, a jeśli zauważą, że udaję kogoś, kim nie jestem, obnażali mnie i przycinali, aby pomóc mi zrozumieć moje zepsucie i wyrwać się spod władzy tych zepsutych skłonności. Kiedyś myślałem, że omówienia innych nie są zbyt dobre, i nigdy ich uważnie nie słuchałem, ale teraz zwracam szczególną uwagę na braci i siostry, gdy omawiają swoje doświadczenia i zrozumienie. Kiedy pojawia się oświecenie pochodzące od Ducha Świętego, wszystko notuję i mogę wiele się nauczyć z doświadczeń braci i sióstr. To, że potrafię to teraz praktykować, zawdzięczam osądowi, obnażeniu, oświeceniu i iluminacji płynącym ze słów Bożych. Dziękuję Bogu za Jego przewodnictwo!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

W obliczu nawrotu choroby

Autorstwa Yang Yi, ChinyW 1998 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych i powitałam powracającego Pana. Dzięki...

Żniwo zebrane dzięki chorobie

Autorstwa Zhang Li, ChinyRok 2007 był dla mnie punktem zwrotnym. Mój mąż miał wypadek samochodowy, przez co jest przykuty do łóżka....

Połącz się z nami w Messengerze
Zmniejsz rozmiar czcionki
Zwiększ rozmiar czcionki
Włącz tryb pełnoekranowy
Wyłącz tryb pełnoekranowy