Moje refleksje po otrzymaniu nowego obowiązku

22 lutego 2025

Autorstwa Aubry, Korea Południowa

We wrześniu 2020 roku odpowiadałam za koordynację postprodukcji nagrań hymnów. Zajmowałam się wszystkimi dużymi i małymi sprawami w zespole, a liderka zespołu konsultowała się ze mną w różnych kwestiach. Bracia i siostry również chętnie omawiali ze mną swoje stany i trudności. Liderka zespołu powiedziała: „Na przestrzeni lat w naszym zespole pojawiało się i znikało wielu koordynatorów, ale ty pełnisz tę rolę najdłużej. Potrafisz dobrze zarządzać wszystkimi aspektami pracy i masz zdolności koordynacyjne”. Czasami, gdy omawiałam coś z braćmi i siostrami, ktoś mówił: „Omawianie z tobą bardzo rozjaśnia mi umysł”. Gdy słyszałam takie słowa, zawsze czułam ogromną satysfakcję. Uważałam, że jestem najbardziej odpowiednią osobą do pełnienia tego obowiązku i że najlepiej odzwierciedla on wartość mojego istnienia. Dlatego też bardzo kochałam ten obowiązek.

Niespodziewanie, w styczniu 2023 roku ze względu na potrzeby pracy zostałam przeniesiona do zespołu zajmującego się nagrywaniem pieśni. Od ponad czterech lat nie nagrałam żadnej pieśni, więc musiałam nauczyć się niektórych umiejętności i technik od podstaw. Stałam się najmniej umiejętną osobą w zespole. Wcześniej, gdy byłam koordynatorką, inni członkowie zespołu przychodzili do mnie po poradę w różnych sprawach. Teraz to ja musiałam pytać innych o wszystko. Każdy członek zespołu mógł przyjść i pokierować moją pracą, wytykając mi niedociągnięcia, przez co czułam się bardzo niekomfortowo. Pomyślałam: „Kiedyś to ja organizowałam zadania dla innych, ale teraz każdy może mną dyrygować. Gdzie mam podziać oczy? Co pomyślą o mnie bracia i siostry? Tak nie będzie. Muszę pilnie ćwiczyć śpiewanie i dążyć do jak najszybszej poprawy umiejętności, aby inni nie musieli ciągle wytykać mi moich problemów”. Choć się starałam, moja technika śpiewu nadal pozostawiała wiele do życzenia. To samo wydarzyło się podczas nagrywania wideoklipów z chórem. Ponieważ od dawna nie uczestniczyłam w nagraniach, miałam nienaturalny wyraz twarzy. Choć intensywnie ćwiczyłam, mogłam tylko stać w ostatnim rzędzie jako tło, nie łapiąc się na niemal żadne ujęcie podczas całej pieśni. To sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej urażona. Pomyślałam: „Nie potrafię dobrze śpiewać; nie potrafię dobrze występować. Jestem najgorsza pod każdym względem. Bez względu na to, jak bardzo się staram, nie umiem doścignąć innych. Czy moim przeznaczeniem jest na zawsze pozostawać w tle? Jaka jest zatem wartość wykonywania tego obowiązku? Jak mogę spojrzeć komukolwiek w twarz?”. Rozmyślając o swojej niedawnej „chwale” i porównując ją z moim obecnym „upadkiem”, płakałam z żalu. Ta sytuacja była dla mnie bolesna i tłamsząca. Straciłam cały entuzjazm i myślałam nawet o opuszczeniu zespołu. Coraz bardziej tęskniłam za czasami, gdy byłam koordynatorką. Ciągle fantazjowałam, że któregoś dnia znów obejmę to stanowisko. Dzięki temu nie odczuwałabym takiego bólu. Mogłabym wykonywać swoje obowiązki z łatwością oraz wprawnie organizować zadania innych. Nadal cieszyłabym się szacunkiem braci i sióstr. Wiedziałam, że mój stan nie jest prawidłowy. Zbolała, stanęłam przed Bogiem, aby się pomodlić i poprosić Go, aby wyprowadził mnie z tego stanu.

Podczas ćwiczeń duchowych wciąż powtarzałam sobie: to normalne, że nie mam umiejętności potrzebnych na nowym stanowisku. Bracia i siostry także rozmawiali ze mną i zachęcali, abym się nie martwiła. Mówili, że z czasem – dzięki praktyce – poprawię się. Dlaczego jednak to, co dla innych wydawało się normalne, mnie często prowadziło do takiego zniechęcenia, a nawet chęci ucieczki? Przeczytałam te słowa Boże: „Niech nikt nie ma się za doskonałego, wybitnego i szlachetnego albo wyróżniającego się na tle innych. Wszystko to ma swoje źródło w aroganckim usposobieniu i ignorancji ludzi. Wieczne uważanie siebie za kogoś wyróżniającego się – to jest spowodowane przez aroganckie usposobienie. Nieakceptowanie swoich niedoskonałości i nieumiejętność stawienia czoła swoim błędom i niepowodzeniom – to efekt aroganckiego usposobienia. Niepozwalanie, by mocne strony innych kiedykolwiek przewyższyły własne – to efekt aroganckiego usposobienia. Niedopuszczanie, by inni byli ponadprzeciętni lub lepsi – to efekt aroganckiego usposobienia. Niepozwalanie innym, by mieli lepsze przemyślenia, sugestie i poglądy niż się samemu ma, oraz popadanie w negatywne myśli, odmawianie rozmów, czucie się udręczonym i zniechęconym oraz zdenerwowanym, gdy się okazuje, że inni są lepsi – to efekty aroganckiego usposobienia. Aroganckie usposobienie może spowodować, że będziesz chronił swoją reputację i nie będziesz umiał przyjąć napomnień od innych, skonfrontować się z własnymi brakami i zaakceptować swoich niepowodzeń i błędów. Co więcej, kiedy ktoś jest od ciebie lepszy, może to wzbudzić nienawiść i zazdrość w twoim sercu, a ty możesz się poczuć tak skrępowany, że stracisz chęć wypełniania obowiązków lub zaczniesz wypełniać je niedbale. Aroganckie usposobienie może wywołać w tobie przejawy takiego zachowania i takich praktyk(Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Porównałam się ze słowami Boga i zamyśliłam. Zrozumiałam, że mam zbyt arogancką naturę. Przez ostatnie dwa lata zdobyłam pewne doświadczenie jako koordynatorka i osiągałam określone wyniki. Sprawiło to, że czułam się mądra i kompetentna w pracy: wieczna liderka w każdej grupie. Uważałam, że to ja powinnam organizować pracę innym, a nie odwrotnie. Nawet kiedy zostałam przydzielona do obowiązku wymagającego opanowania nowych umiejętności, czułam, że muszę przyswoić je szybciej niż inni. Pozostali członkowie zespołu mieli problemy ze śpiewem i stopniowe zgranie głosów z innymi zajęło im miesiące ćwiczeń, a nawet dłużej. Mimo to oczekiwałam, że dorównam im w ciągu kilku tygodni. Gdy nie udało mi się sprostać temu oczekiwaniu, poczułam się urażona i zniechęcona. Podczas nagrywania, gdy widziałam, że bracia i siostry mają lepszy wyraz twarzy i są w lepszym stanie niż ja, również czułam się niekomfortowo. Gdy nie uwzględniono mnie w wielu ujęciach, zniechęciłam się i nawet myślałam o rezygnacji z obowiązku śpiewania. Nie umiałam funkcjonować w otoczeniu, które innym wydawało się zwyczajne. Nawet małe niepowodzenie lub trudność sprawiały, że chciałam uchylić się od odpowiedzialności i porzucić swój obowiązek. Byłam naprawdę arogancka i pozbawiona rozumu! Kiedy bracia i siostry oferowali mi wskazówki i pomoc, nie potrafiłam właściwie tego odebrać. Czułam wręcz, że ranią moją dumę. Zdałam sobie sprawę, że moja udręka i zniechęcenie nie wynikają z tego, że nie wypełniam należycie obowiązku, aby zadowolić Boga, lecz z tego, że jestem najgorsza w grupie i nie udaje mi się zdobyć podziwu i pochwał braci i sióstr. Następnie przeczytałam inny fragment słów Bożych: „Jaka jest pobudka tego, by inni mieli o nich dobre zdanie? (Zdobycie statusu w umysłach tych ludzi). Kiedy masz status w czyimś umyśle, ta osoba, przebywając w twoim towarzystwie, poważa cię i rozmawia z tobą bardzo grzecznie. Zawsze jesteś dla niej autorytetem, daje ci we wszystkim pierwszeństwo, ustępuje ci, pochlebia ci i jest ci posłuszna. Zasięga twojej rady we wszystkich sprawach i pozwala ci podejmować decyzje. Tobie zaś sprawia to radość – czujesz się silniejszy i lepszy od wszystkich. Każdy lubi się tak czuć. Takie uczucie płynie z posiadania statusu w czyimś sercu; ludzie lubią się tym upajać. Dlatego ludzie rywalizują o status, wszyscy chcą mieć status w sercach innych, chcą być przez nich szanowani i uwielbiani. Gdyby nie czerpali z tego tak wielkiej przyjemności, nie zabiegaliby o status. Na przykład, jeśli w czyimś mniemaniu nie posiadasz wysokiego statusu, będzie on traktował cię jak kogoś równego sobie. W razie konieczności będzie ci zaprzeczał, nie będzie się do ciebie odnosił z uprzejmością i szacunkiem i być może nawet wyjdzie, zanim skończysz mówić. Czy wytrąci cię to z równowagi? Nie lubisz, kiedy ludzie tak cię traktują; lubisz, kiedy ci schlebiają, podziwiają cię i wielbią na każdym kroku. Lubisz być w centrum wydarzeń, kiedy wszystko kręci się wokół ciebie, kiedy wszyscy cię słuchają i podziwiają oraz podporządkowują się kierunkowi, który ty nadajesz. Czy to nie jest pragnienie, aby panować jako król, aby mieć władzę? Twoje słowa i działania wynikają z pogoni za statusem i z chęci pozyskania go, rywalizujesz, zmagasz się i walczysz o niego z innymi. Twoim celem jest zdobyć pozycję i sprawić, aby wybrańcy Boży cię słuchali, wspierali i oddawali ci cześć. Gdy już tę pozycję zdobędziesz, to masz władzę i możesz cieszyć się korzyściami związanymi ze statusem, a także podziwem i innymi zaletami tej pozycji(Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych byłam głęboko poruszona i od razu zrozumiałam, że moja niechęć do rezygnacji z poprzedniego obowiązku koordynatorki wynikała z głębokiego pragnienia, aby inni mnie szanowali oraz z głodu korzyści płynących ze statusu. Rozmyślałam o czasie spędzonym w poprzednim zespole. Gdy wszystko dobrze zorganizowałam, wszyscy mnie chwalili. Ponadto bracia i siostry szanowali moje poglądy, liderka zespołu omawiała ze mną wszystkie kwestie, a wszyscy odnosili się do mnie bardzo uprzejmie. W takim otoczeniu czułam niezbicie, że jestem ważna. Cieszyłam się uwagą i podziwem wszystkich. Bardzo lubiłam to uczucie. Po przyjęciu obowiązku śpiewania nie nadążałam za pozostałymi członkami zespołu pod wieloma względami. Przestano pytać mnie o zdanie ani nie konsultowano się ze mną w sprawach zawodowych. Zamiast tego wszyscy często oferowali mi swoje sugestie, przez co chciałam uciec z tego środowiska. Aby poprawić swoje umiejętności, wstawałam wcześnie i kładłam się późno, aby ćwiczyć śpiewanie. Wkładałam w to więcej wysiłku niż inni w nadziei, że pewnego dnia znów zyskam podziw i pochwały innych. Nawet jeśli nie będę najbardziej wybitna, przynajmniej nie będę ignorowana pod żadnym względem, tak jak teraz. Dobrze wiedziałam, że doskonalenie śpiewu wymaga czasu, ale mimo to chciałam uzyskać szybkie rezultaty. Kiedy po jakimś czasie nie zobaczyłam znaczących postępów, zniechęciłam się i straciłam cały entuzjazm. Zdałam sobie wówczas sprawę, że moim pragnieniem nie było po prostu dobre wykonanie pieśni, lecz szybki rozwój umiejętności, abym mogła uciec od obecnej sytuacji – bycia zaniedbaną i pomijaną – i została cenionym członkiem grupy. Porównałam moje różne przejawy z tym, co obnażyły słowa Boże, i zdałam sobie sprawę, że nie chciałam, aby inni mną kierowali i mnie ignorowali. Zawsze chciałam mieć ostatnie słowo i władzę uprawniającą do dowodzenia grupą. Chciałam być popierana i szanowana; chciałam zaskarbić sobie miejsce w sercach innych. Czy nie było to podążanie ścieżką antychrysta? Poczułam wielki strach i pośpiesznie stanęłam przed obliczem Boga, aby się pomodlić: „Boże, ostatnio byłam nieustępliwa i zbuntowana. Tylko dlatego, że nie otrzymywałam podziwu i uwagi braci i sióstr, chciałam uchylić się od odpowiedzialności i porzucić swój obowiązek. Nie potrafiłam podporządkować się Twojej suwerennej władzy i ustaleniom. Teraz już rozumiem, że droga, którą kroczę, jest zła. Chcę okazać skruchę. Poprowadź mnie do lepszego zrozumienia siebie”.

Później przeczytałam inny fragment słów Bożych: „Dla antychrystów reputacja i status są całym życiem i życiowym celem. Cokolwiek robią, pierwsze pytanie brzmi: »Jak to wpłynie na mój status? A na moją reputację? Czy zrobienie tego poprawi moją reputację? Czy mój status w oczach innych ludzi wzrośnie?«. To jest pierwsza rzecz, o jakiej myślą, co wystarczająco dowodzi, że mają usposobienie i istotę antychrystów; właśnie dlatego tak na to patrzą. Można powiedzieć, że dla antychrystów reputacja i status nie są jakimś dodatkowym wymogiem ani czymś nieistotnym, bez czego mogliby się obejść. Są częścią natury antychrystów, są w ich kościach, we krwi – są czymś wrodzonym. Antychrystom nie jest obojętne, czy posiadają reputację i status – nie taka jest ich postawa. Jaka więc ona jest? Reputacja i status są ściśle związane z ich codziennym życiem, ich codziennym stanem, tym, do czego na co dzień dążą. I tak dla antychrystów status i reputacja są ich życiem. Bez względu na to, jak i w jakim środowisku żyją, jaką pracę wykonują, do czego dążą, jakie są ich cele, jaki jest kierunek ich życia, wszystko kręci się wokół zdobycia dobrej reputacji i wysokiego statusu. Ten cel się nie zmienia; nigdy nie potrafią odsunąć takich rzeczy na bok. To jest prawdziwe oblicze antychrystów i ich istota. Gdyby znaleźli się głęboko w górskiej dżungli, i tak nie porzuciliby pogoni za reputacją i statusem. Można umieścić ich w dowolnej grupie ludzi, a i tak będą potrafili myśleć wyłącznie o reputacji i statusie. Chociaż antychryści również wierzą w Boga, uważają, że dążenie do reputacji i statusu jest równoznaczne z wiarą w Boga i przydają mu taką samą wagę. To znaczy, że krocząc ścieżką wiary w Boga, dążą również do osiągnięcia własnej reputacji i własnego statusu. Można powiedzieć, że w swoich sercach antychryści wierzą, że dążenie do prawdy w wierze w Boga jest dążeniem do reputacji i statusu; dążenie do reputacji i statusu jest również dążeniem do prawdy, a zdobycie reputacji i statusu jest równoznaczne z zyskaniem prawdy i życia. Jeśli czują, że nie mają reputacji, zysków i statusu, że nikt ich nie szanuje, nie czci ani za nimi nie podąża, to są rozczarowani, dochodzą do wniosku, że nie ma sensu wierzyć w Boga, że nie ma w tym żadnej wartości, i mówią sobie: »Czy taka wiara w boga jest porażką? Czy jest beznadziejna?«. Często rozważają takie rzeczy w sercach, zastanawiają się, jak znaleźć dla siebie miejsce w domu Bożym, jak zdobyć wielkie uznanie w kościele, by ludzie słuchali ich słów i wspierali ich działania, by wszędzie za nimi podążali; by mogli mieć ostatnie słowo w kościele, a także sławę, zysk i status – w głębi serca często są skupieni na takich sprawach. Za tym tacy ludzie gonią(Punkt dziewiąty (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Ze słów Boga zrozumiałam, że antychryści zawsze stawiają na pierwszym miejscu swoją reputację i status we wszystkim, co robią. Reputacja i status są dla nich celami życiowymi. Czyż moje dążenia nie były takie same jak dążenia antychrystów? Z perspektywy czasu widzę, że od dzieciństwa rodzice i nauczyciele uczyli mnie, że życie należy przeżyć ambitnie; że w każdej grupie powinnam dążyć do tego, aby być najlepsza i stać się przykładem do naśladowania dla innych oraz że tylko w ten sposób moje życie będzie miało wartość. Pamiętam, że jako dziecko, zanim wzięłam udział w jakimś konkursie, najpierw oceniałam swoje szanse na wygraną. Jeśli byłam pewna wygranej, brałam udział; jeśli moje szanse były nikłe, wolałam nie brać udziału niż ryzykować utratę twarzy. W moim umyślnie nie istniało pojęcie „liczy się udział”, lecz „liczy się tylko zwycięstwo”. To podejście przeniosłam na swoje obowiązki w domu Bożym. Zawsze chciałam wykonywać obowiązki, do których mam talent, ponieważ pokazałoby to moje kompetencje zawodowe i pozwoliłoby zyskać aprobatę innych. Nie chciałam podejmować się zadań, w których nie jestem dobra, bo nie chciałam, aby bracia i siostry dostrzegli moją ignorancję i niezdarność. Dostrzegłam, że wszystkie moje przejawy i działania wiązały się z reputacją i statusem. To, co przejawiałam, to właśnie usposobienie antychrystów. Kiedy cieszyłam się reputacją i statusem, byłam pełna energii do pracy; uznawałam ten obowiązek za wartościowy i sensowny. Gdy straciłam reputację i status, straciłam również chęć do wykonywania swojego obowiązku. Plany zdobycia reputacji i statusu oraz troska o nie przychodziły mi tak naturalnie, jak jedzenie i spanie każdego dnia. Takie szatańskie filozofie jak: „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci” czy „Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół” głęboko zakorzeniły się w moim sercu; stały się celami i standardami mojego zachowania. Gdybym nie okazała skruchy i się nie zmieniła, prędzej czy później Bóg by mnie obnażył i wyeliminował, ponieważ podążałam ścieżką antychrystów w pogoni za reputacją i statusem.

Podczas zgromadzenia usłyszałam fragment słów Bożych, który wskazał mi jasną ścieżkę praktyki oraz pozwolił zrozumieć wymagania, jakie Bóg ma wobec ludzkości. Bóg Wszechmogący mówi: „Ponieważ pragniesz w spokoju przebywać w domu Bożym jako jego członek, powinieneś najpierw nauczyć się, jak być dobrą istotą stworzoną i wypełniać swoje obowiązki zgodnie ze swoim miejscem. W domu Bożym staniesz się istotą stworzoną, która będzie godna swego imienia. Istota stworzona – oto twoja zewnętrzna tożsamość i twój tytuł; powinny temu towarzyszyć określone przejawy i treść. Nie chodzi tylko o posiadanie tego tytułu; ponieważ jesteś istotą stworzoną, powinieneś wypełniać obowiązki istoty stworzonej. Ponieważ jesteś istotą stworzoną, powinieneś wypełniać jej powinności. Jakie są zatem obowiązki i powinności istoty stworzonej? Słowo Boże jasno określa obowiązki, zobowiązania i powinności istot stworzonych, prawda? Od dzisiaj jesteś prawdziwym członkiem domu Bożego, czyli uznajesz się za jedną z Bożych istot stworzonych. W związku z tym od dzisiaj powinieneś ponownie rozważyć swoje plany życiowe. Nie powinieneś już gonić za ideałami, pragnieniami i celami, które wcześniej wyznaczyłeś sobie w życiu, ale wyzbyć się ich. Powinieneś też zmienić swoją tożsamość i perspektywę, aby zaplanować takie cele życiowe i taki kierunek dążenia, jakie powinna mieć istota stworzona. Przede wszystkim twoim celem i kierunkiem twojego dążenia nie powinno być zostanie liderem, czyli przewodzenie lub wyróżnianie się w jakiejkolwiek dziedzinie, ani też stanie się jakąś znaną postacią, która wykonuje określone zadanie lub do perfekcji opanowuje określoną umiejętność. Twoim celem powinno być przyjęcie obowiązku od Boga, to znaczy wiedza, jaką pracę powinieneś wykonywać teraz, w tej chwili, oraz zrozumienie, jaki obowiązek musisz wykonać. Musisz zapytać, czego Bóg od ciebie wymaga i jakie obowiązki wyznaczył ci w Jego domu. Powinieneś zrozumieć i zyskać jasność co do zasad, które należy pojąć, których należy się trzymać i których trzeba przestrzegać w związku z tym obowiązkiem. Jeśli nie potrafisz ich zapamiętać, możesz zapisać je na kartce lub nagrać na komputerze. Poświęć trochę czasu na ich przejrzenie i przemyślenie. Ponieważ jesteś istotą stworzoną, twoim głównym celem życiowym powinno być wypełnienie obowiązku istoty stworzonej i bycie pełnoprawną istotą stworzoną. Jest to najbardziej podstawowy cel życiowy, jaki powinieneś mieć. Drugi i bardziej szczegółowy cel dotyczy tego, jak masz wypełnić swój obowiązek jako istota stworzona i być pełnoprawną istotą stworzoną. Należy oczywiście porzucić wszelkie cele i kierunki związane z twoją reputacją, statusem, próżnością, przyszłością i tak dalej(Jak dążyć do prawdy (7), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Bóg wymaga, aby każda istota stworzona wypełniała swoje obowiązki zgodnie z zajmowanym przez nią miejscem oraz wiedziała, na czym polega jej bieżąca praca i obowiązki. Wszelkie cele związane z własną reputacją, statusem lub przyszłością należy porzucić. Moim obecnym obowiązkiem jest śpiew. Powinnam bardziej skupić się na nauce umiejętności i technik śpiewania oraz starać się jak najszybciej poprawić swój śpiew. Nie powinnam kurczowo trzymać się chwały mojej poprzedniej roli koordynatorki; ani powinnam też przejmować się tym, jak ćwiczenie śpiewu wpłynie na moją reputację i status. Nie są to przejawy praktycznego podejścia do obowiązków. Zrozumiawszy to, postarałam się jak najlepiej praktykować zgodnie ze słowami Bożymi. Ćwicząc śpiew, skupiałam się na swoim zepsutym usposobieniu i niedorzecznych poglądach. Gdy zaczynałam się martwić o zachowanie twarzy i statusu, przez co obawiałam się śpiewać otwarcie, w duszy modliłam się do Boga. Prosiłam Go, aby mnie prowadził i pomógł odsunąć na bok moją dumę i status. Choć czasami nadal czułam się przygnębiona i zmartwiona, że nie śpiewam dobrze, dzięki jedzeniu i piciu słów Bożych uświadomiłam sobie wyraźnie, że moje poglądy na temat tej pogoni były błędne. Bóg nie wymaga od ludzi, aby byli przywódcami lub wybitnymi postaciami w jakiejkolwiek dziedzinie; raczej nakazuje ludziom wykonywać swoje obowiązki i zadania. Uświadomiwszy to sobie, szybko skorygowałam swoje negatywne uczucia i stałam się mniej skrępowana podczas śpiewania. Po jakimś czasie nasza kierowniczka powiedziała, że zrobiłam pewne postępy w śpiewaniu i pozwoliła mi dołączyć do nagrania. Widząc tę niewielką poprawę moich umiejętności, byłam bardzo szczęśliwa. Zdałam sobie sprawę, że rozwój umiejętności jest ściśle powiązany z własnym wejściem w życie. Kiedy skupiałam się na swojej reputacji i statusie, czułam się we wszystkim ograniczana i skrępowana. Nie czułam Bożego przewodnictwa podczas wykonywania swojego obowiązku. Lecz kiedy zechciałam odłożyć na bok dumę i status i zaczęłam sumiennie ćwiczyć swoje umiejętności, nieświadomie odkryłam ścieżki praktyki.

Dzięki temu doświadczeniu naprawdę zrozumiałam, że pogoń za reputacją i statusem – a nie za prawdą – nie pomagała mi dobrze wykonywać mojego obowiązku. Wręcz przeciwnie: miało to wpływ na pracę kościoła. Zrozumiałam też, że ta zmiana przydzielonego obowiązku była dla mnie wielką ochroną ze strony Boga. Pozwoliło mi to dostrzec moje zepsucie i braki, odnaleźć właściwe miejsce, podporządkować się i wykonywać swój obowiązek ze spokojem ducha. Dziękuję Bogu za moje zbawienie!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze
Zmniejsz rozmiar czcionki
Zwiększ rozmiar czcionki
Włącz tryb pełnoekranowy
Wyłącz tryb pełnoekranowy