Żniwo zebrane dzięki chorobie
Autorstwa Zhang Li, ChinyRok 2007 był dla mnie punktem zwrotnym. Mój mąż miał wypadek samochodowy, przez co jest przykuty do łóżka....
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
W połowie maja 2021 roku Jen, nasza przywódczyni, poprosiła mnie o ocenienie Laury, którą uważała za arogancką, zarozumiałą osobę zawsze osądzającą przywódców i pracowników. Nie była ona dobrą osobą. Moje zdanie na temat Laury było inne niż ocena wystawiona przez Jen. Gdy miałam z Laurą kontakt w przeszłości, nie była ona taka, jak opisywała Jen. Ale bałam się, że jeśli powiem prawdę, zrobię na Jen złe wrażenie, a ona uzna, że brak mi rozeznania. Mogłaby potem odsuwać mnie od ważnych projektów. Poddałam się więc jej woli i przyznałam Jen rację, potwierdzając, że Laura niesprawiedliwie ocenia innych. Wkrótce Laurę zastąpił ktoś inny. Jak się później okazało, Laura zgłosiła, że Jen nie wykonuje rzeczywistej pracy i jest fałszywą przywódczynią, co doprowadziło do tego, że Jen ją stłamsiła i ukarała, twierdząc, że pochopnie ocenia przywódców i inne osoby. W końcu zdemaskowano Jen jako fałszywą przywódczynię i zastąpił ją ktoś inny. Gdy to usłyszałam, żałowałam, że napisałam taką ocenę. Słowa Boże i refleksja uświadomiły mi, że byłam skłonna kłamać i pomóc Jen potępić Laurę, żeby zrobić dobre wrażenie na przywódczyni. Byłam pozbawiona człowieczeństwa. Im więcej o tym myślałam, tym większe czułam do siebie obrzydzenie i nienawiść. Pomyślałam, że opiszę w artykule, jak doświadczyłam porażki w ramach przestrogi dla wszystkich moich braci i sióstr. Ale miałam obawy. Zastanawiałam się: „Co bracia i siostry o mnie pomyślą, gdy opiszę swoje zepsute usposobienie i złe motywy, które towarzyszyły mi podczas tamtej oceny? Jeśli mnie odepchną i będą mną gardzić, całkowicie zniszczy to moją reputację, a wstyd nie pozwoli mi więcej pokazać im się na oczy”. Myślałam też o tym, że byłam z Laurą dość blisko i ona często zwierzała mi się, kiedy mierzyła się z jakimiś problemami. Zastanawiałam się, co o mnie pomyśli, gdy się dowie, że wystawiłam jej ocenę kierując się zepsutym usposobieniem? Czy zawiedzie się na mnie i zerwie ze mną kontakt? Jeśli to dotrze do przywódców wyższego szczebla, czy uznają, że mam kiepski charakter i przeniosą mnie? Czułam się okropnie z tymi myślami. Zrobiłam coś haniebnego i trudno mi było o tym mówić. Nie chciałam zmierzyć się z tym, co zrobiłam, tylko ruszyć naprzód. Nie miałam ochoty o tym pisać.
Później analizowałam całą sytuację. Dlaczego nie zamierzałam mówić o tej porażce? Dlaczego nie chciałam się otworzyć i odkryć kart? Jakie zepsute usposobienie mnie powstrzymywało? Raz oglądałam film przedstawiający świadectwo wiernego oparte na doświadczeniu i usłyszałam w nim te słowa Boga: „Bez względu na kontekst i na to, jaki wykonują obowiązek, antychryści będą się starać sprawiać wrażenie, że nie są słabi, że zawsze są silni, pełni wiary i że nigdy nie popadają w negatywizm, żeby ludzie nigdy nie dostrzegli ich prawdziwej postawy ani rzeczywistego stosunku do Boga. Czy w głębi serca naprawdę wierzą, że nie ma nic, czego nie byliby w stanie zrobić? Czy szczerze wierzą, że nie ma w nich żadnej słabości, negatywizmu ani przejawów skażenia? W żadnym razie. Potrafią dobrze udawać, są wprawni w ukrywaniu różnych rzeczy. Lubią pokazywać ludziom swoją silną i wspaniałą stronę; nie chcą, by inni zobaczyli tę, która jest słaba i prawdziwa. Mają w tym oczywisty cel: po prostu chcą zachować twarz i bronić miejsca zajmowanego w sercach ludzi. Sądzą, że gdyby otwarcie pokazali innym swoją negatywną i słabą stronę, gdyby ujawnili swoją buntowniczość i zepsucie, stanowiłoby to poważny uszczerbek dla ich statusu i reputacji – że nie byłoby to warte zachodu. Wolą więc umrzeć, niż przyznać się do tego, że zdarza się im być słabymi, zbuntowanymi i zniechęconymi. A gdy nadchodzi dzień, kiedy wszyscy widzą ich słabą i buntowniczą stronę, gdy widzą, że są oni zepsuci i wcale się nie zmienili, antychryści mimo to nadal będą udawać. Sądzą, że gdyby się przyznali do swojego skażonego usposobienia, do tego, że są zwykłą osobą, kimś nieistotnym, to straciliby miejsce w ludzkich sercach, utraciliby cześć i uwielbienie, jakimi wszyscy ich darzą, i w ten sposób ponieśliby zupełną porażkę. Toteż, cokolwiek się dzieje, oni nie otworzą się przed ludźmi; cokolwiek się dzieje, nie przekażą nikomu innemu swojej władzy i statusu; zamiast tego ze wszystkich sił starają się rywalizować i nigdy się nie poddadzą” (Punkt dziewiąty (Część dziesiąta), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boga pokazały mi, że antychryści są świetni w udawaniu. Nie chcą, by ktokolwiek dostrzegł ich mroczną stronę, więc nie mówią o swoim zepsuciu i buntowniczym nastawieniu. Zawsze unikają też mówienia o swoich błędach i porażkach; wznoszą za to pozytywną, wytrwałą i imponującą fasadę, by zyskać szacunek i poważanie wśród ludzi. Pojęłam, że to, co zrobiłam i przejawiałam nie różniło się niczym od zachowania antychrysta. Rozpoznałam swoje zepsute usposobienie, które pchnęło mnie do potępienia Laury wraz z fałszywą przywódczynią, ale nie chciałam o tym mówić, ponieważ była to moja porażka. Gdybym ujawniła swoje motywy i zepsucie w tamtym momencie, wszyscy dostrzegliby, że brak mi rozeznania i łatwo ulegam presji. Bałam się, że wszyscy mnie potępią, odrzucą, a nawet zostanę odsunięta od swojego obowiązku. Uświadomiłam sobie, że ceniłam reputację i status bardziej niż praktykowanie prawdy oraz szczerość. Nie kochałam prawdy ani tego, co dobre. Wielbiłam reputację, status i udawanie zupełnie jak antychryst. Byłam podstępną osobą.
Później natknęłam się na dwa kolejne fragmenty słów Boga: „Każdy człowiek popełnia błędy, każdy ma jakieś wady i braki i w gruncie rzeczy wszyscy mają takie samo zepsute usposobienie. Nie myśl, że jesteś szlachetniejszy, doskonalszy i lepszy niż inni; to zupełnie niedorzeczne. Kiedy skażone usposobienie ludzi oraz istota i prawdziwe oblicze ludzkiego zepsucia staną się dla ciebie jasne, nie będziesz starał się tuszować swoich błędów ani nie będziesz stawiał pod ścianą innych, gdy popełnią błąd, lecz zmierzysz się z jednym i drugim we właściwy sposób. Tylko wtedy zyskasz wnikliwość i nie będziesz robił głupstw, a tym samym staniesz się człowiekiem mądrym. Ci, którzy nie są mądrzy, są głupimi ludźmi i wiecznie rozpamiętują swoje drobne potknięcia, podstępnie działając za kulisami. Kto na to patrzy, odczuwa wstręt” (Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Cóż to jest za usposobienie, gdy ludzie wiecznie stwarzają pozory, wciąż się wybielają, zawsze się wywyższają, by inni mieli o nich dobre zdanie i nie dostrzegali ich wad oraz niedociągnięć i gdy zawsze starają się pokazać innym ze swojej najlepszej strony? Jest to arogancja, fałsz, hipokryzja, jest to usposobienie szatana, jest to coś niegodziwego. Weźmy członków szatańskiego reżimu: bez względu na to, jak bardzo się kłócą, walczą czy zabijają pod osłoną nocy, nikomu nie wolno tego ujawniać ani zgłosić. Boją się, że ludzie dostrzegą ich demoniczne oblicze, i robią wszystko, co możliwe, aby to zatuszować. Publicznie ze wszystkich sił starają się wybielić, opowiadają, jak bardzo kochają ludzi, jacy są wspaniali, chwalebni i niezawodni. Taka jest natura szatana. Najwydatniejsza cecha natury szatana to podstępy i oszustwa. A jaki jest cel tych podstępów i oszustw? Zwodzenie ludzi, by nie mogli dostrzec jego istoty i prawdziwego oblicza, a tym samym osiągnięcie celu, jakim jest przedłużenie jego rządów. Zwykli ludzie mogą nie posiadać takiej władzy i statusu, ale oni również chcą, aby inni mieli o nich przychylne zdanie, aby wysoko ich cenili i przydawali im wysoki status w swoich sercach. To jest skażone usposobienie i jeśli ludzie nie rozumieją prawdy, nie są w stanie tego rozpoznać” (Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga pokazały mi, że nie ma ludzi idealnych. Wszyscy mamy swoje wady, popełniamy błędy i ujawniamy zepsute usposobienie. Ludzie cechujący się człowieczeństwem i rozumem, potrafią odpowiednio zmierzyć się ze swoimi brakami i problemami. Jeśli zrobią coś nie tak, potrafią stawić czoła swoim błędom i szukać prawdy, by wyzbyć się zepsucia. Ludzie obłudni i zdradzieccy to tacy, którzy po popełnieniu błędów lub ujawnieniu swojego zepsucia nie potrafią stawić czoła swoim problemom ani przyznać się do błędów, zawsze starają się grać i ukrywać swoje prawdziwe ja, dążąc do tego, by ich charakter wydawał się nieskalany. Bardzo zdeprawował mnie szatan i zdradzałam przeróżne zepsute cechy charakteru. To normalne, że w trakcie pracy popełniamy błędy i ujawniamy zepsucie. Nawet gdybym się nie otworzyła, to przecież zepsute usposobienie by nie zniknęło, więc czy nie pozostałabym zdeprawowaną osobą? Gdy napisałam ocenę Laury, osądziłam ją i potępiłam za przykładem fałszywej przywódczyni, żeby ta tylko nie zmieniła o mnie zdania; nie ma co do tego wątpliwości. Gdybym posiadała człowieczeństwo i rozum, zmierzyłabym się z tym problemem, ujawniając innym swoje zepsucie i opowiedziałabym o tym, jak zdemaskowały mnie i osądziły słowa Boga oraz czego dowiedziałam się o swoim zepsutym usposobieniu, żeby inni wiedzieli, jaka jestem naprawdę. Ale po ujawnieniu zepsucia, włożyłam maskę w nadziei, że ochronię reputację i obraz swojej osoby w oczach innych. To było takie haniebne i ohydne! Zawsze uważałam, że jeśli ujawnię niezbyt poważne zepsucie – oczywisty przykład zepsutego usposobienia, typowy dla wielu ludzi – to nawet jeśli otworzę się przed innymi, nie zaszkodzi to bardzo mojej reputacji, dlatego potrafiłam obnażyć swoje wnętrze przed ludźmi. Ale tym razem wraz z fałszywą przywódczynią kogoś potępiłam. To było poważne wykroczenie, a nie coś, o czym łatwo było mówić. Pokazałoby to ludziom, że mam kiepski charakter i brak mi godności, a to nadszarpnęłoby moją reputację. Dlatego nie zamierzałam o tym mówić i wolałam grać z ludźmi w gierki i to przemilczeć – byłam taka podstępna! Dopiero wtedy zrozumiałam, że moja niechęć do mówienia o swoim zepsuciu nie była tylko oznaką dumy i próżności, ale też zdradzała moje ukryte podstępne, złe i szatańskie skłonności.
Później dalej analizowałam swój problem i przeczytałam ten fragment słów Bożych: „Kiedy coś się wydarza, mogą nie zabierać głosu ani nie wyrażać swobodnie żadnych opinii, lecz zachowywać milczenie. Nie znaczy to, że są rozsądni; wręcz przeciwnie, pokazuje to, że bardzo dobrze się maskują, że coś ukrywają, że przebiegłość jest głęboko zakorzeniona w ich naturze. Jeśli nie otwierasz się przed nikim innym, czy możesz otworzyć się przed Bogiem? A jeśli nie jesteś autentyczny nawet wobec Boga i nie potrafisz się przed Nim otworzyć, to czy możesz oddać Mu swoje serce? Z całą pewnością nie. Nie możesz być w jedności z Bogiem, trzymając swoje serce z dala od Jego serca! Czy rozmawiając z innymi, jesteście w stanie się otworzyć i powiedzieć im, co tak naprawdę macie w sercach? Jeśli ktoś zawsze mówi to, co naprawdę ma w sercu, jeśli mówi uczciwie i otwarcie, jeśli jest szczery, nie wykonuje obowiązków pobieżnie i potrafi praktykować prawdę, którą rozumie, to dla takiej osoby jest nadzieja, że pozyska prawdę. Jeśli ktoś zawsze kryje się i zamyka swoje serce, aby nikt nie mógł go wyraźnie zobaczyć, jeśli stwarza fałszywe pozory, aby zwieść innych, to jest w poważnym niebezpieczeństwie, jest w wielkich kłopotach i bardzo trudno mu będzie pozyskać prawdę. Można ocenić perspektywy człowieka na podstawie jego codziennego życia, jego słów i czynów. Jeśli ta osoba zawsze udaje, wywyższa się, to nie jest człowiekiem, który akceptuje prawdę; prędzej czy później zostanie ujawniona i wyeliminowana” (Oddając serce Bogu, można pozyskać prawdę, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga ujawniły, jak ci, którzy noszą maski, nie potrafią zmierzyć się ze swoimi problemami, nie mówią otwarcie o swoich błędach i zawsze tuszują je, oszukując innych. Ich serca są zamknięte. Tacy ludzie są naprawdę źli i zdecydowanie podstępni. Bóg lubi ludzi szczerych i gardzi tymi, którzy są podstępni. Zdradzieckich ludzi czeka zdemaskowanie i eliminacja. Myślałam, że zakładanie maski oznacza jedynie, że ktoś pragnie reputacji i pozycji, a nie że jest złym człowiekiem i antychrystem, który popełnia złe uczynki, zaburza pracę kościoła i krzywdzi inne osoby. Nie sądziłam, że przez to mogę zostać wyeliminowana. Ale słowa Boga uświadomiły mi, że to były tylko moje pojęcia i wyobrażenia i że miałam zaburzony ogląd spraw. Potępiłam Laurę wraz z fałszywą przywódczynią, ignorując sumienie, a tym samym wsparłam złoczyńcę. Bóg był w pełni świadomy mojego wykroczenia, ale ja nie zamierzałam o tym wspominać i wolałam stwarzać pozory, żeby zasłużyć na podziw innych. To ujawniło, że jednak nie kocham prawdy i nie okazałam skruchy. Nie praktykowałam prawdy i nawet uciekałam się do zwodniczości i oszustw. Dlaczego Bóg miałby mnie nie znienawidzić? Jeśli się nie zmienię, z pewnością zostanę zdemaskowana i wyeliminowana. Zastanowiwszy się, zrozumiałam, że brak szczerości i otwartości niesie ze sobą poważne konsekwencje. Przeraziłam się i chciałam jak najszybciej wszystko naprawić.
Później natknęłam się na kolejne słowa Boga: „Musisz być w stanie zastanowić się nad sobą i poznać siebie. Musisz mieć odwagę otworzyć się i odsłonić przed braćmi i siostrami oraz omówić swój prawdziwy stan. Jeśli nie masz odwagi otworzyć się i przeanalizować swojego zepsutego usposobienia oraz przyznać się do błędów, to nie dążysz do prawdy, a tym bardziej nie jesteś człowiekiem, który zna siebie” (Najbardziej fundamentalna praktyka bycia uczciwą osobą, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Niezależnie od tego, jakie ludzie pełnią obowiązki lub czym się zajmują, co jest ważniejsze – ich próżność i duma, czy chwała Boża? Co ludzie powinni wybrać? (Chwałę Bożą). Co jest ważniejsze – twoje powinności, czy twoje własne interesy? Twoje obowiązki są ważniejsze i są one twoją powinnością. (…) Gdy praktykujesz zgodnie z prawdozasadami, efekt będzie pozytywny i będziesz niósł świadectwo o Bogu. W ten sposób przyniesiesz szatanowi wstyd i niósł będziesz świadectwo o Bogu. Stosowanie różnych metod, by nieść świadectwo o Bogu i pokazać szatanowi twoją determinację zbuntowania się przeciwko niemu i odrzucenia go: tym właśnie jest przyniesienie szatanowi wstydu i niesienie świadectwa o Bogu – to coś pozytywnego i zgodnego z intencjami Boga” (Boże omówienie). W słowach Boga odnalazłam ścieżkę praktyki. Bez względu na to, jakie przejawiamy zepsucie lub jakie popełniamy błędy, powinniśmy zdobyć się na odwagę, by je przyznać, otworzyć się i szczegółowo przeanalizować nasze zepsute usposobienie w rozmowie z innymi. To pozwala zerwać więzy z szatanem, prawdziwymi czynami zawstydzić go i nieść świadectwo o Bogu. To pokazanie prawdziwej skruchy. Nieważne, czy po otwarciu się przed innymi nasza próżność, duma, reputacja czy status ucierpią, musimy sprzeciwić się samym sobie, by praktykować prawdę i na pierwszym miejscu stawiać świadectwo o Bogu. Sprzeniewierzyłam się faktom w swojej ocenie Laury i potępiłam ją za przykładem fałszywej przywódczyni. Te doświadczenia pozwoliły mi lepiej pojąć moje zepsute usposobienie. Wiedziałam, że powinnam się otworzyć i ukazać braciom i siostrom swoją twarz. Tak powinnam postąpić. Gdybym nie opowiedziała wszystkim o tym, chcąc chronić własną reputację i próżność, i nie byłabym w stanie nieść świadectwa o lekcjach, które wyniosłam po przeczytaniu słów Boga, padłabym ofiarą spisku szatana i utraciłabym swoje świadectwo. Miałam też wcześniej niedorzeczne pojęcie, że omawianie porażek jest wstydliwe i nie było żadnym świadectwem. Później zrozumiałam, że zdecydowanie było, o ile tylko próżność i duma szły w zapomnienie, a więzy zepsutego usposobienia zostały zerwane na rzecz okazania prawdziwej skruchy oraz mówienia o porażkach otwarcie. Kiedy to wszystko pojęłam, moje wszelkie obawy zniknęły.
Później opowiedziałam wszystkim o swoich doświadczeniach i ku mojemu zaskoczeniu bracia i siostry powiedzieli: „Wysłuchanie twojego świadectwa nam pomogło. Sami często ujawniamy ten sam rodzaj zepsutego usposobienia, tylko nie reagujemy na to od razu i zapominamy o tym. Twoje omówienie tego, jak zauważyłaś swoje zepsucie i zdobyłaś zrozumienie jego istoty dzięki osądowi i objawieniu płynącym ze słów Bożych, było dla nas bardzo pouczające”. Później bracia i siostry omówili ze mną dwa fragmenty słów Bożych, które pomogły mi lepiej pojąć istotę oraz konsekwencje, płynące z nieobiektywnego oceniania przeze mnie innych osób. Brak obiektywizmu przy ocenianiu ludzi to osądzanie ich fałszywie lub wrabianie; to rodzaj wykluczania ich i tłamszenia. Jeśli bezpodstawnie kogoś potępiam, przez co ta osoba się zniechęca albo fałszywy przywódca wykorzystuje ten fakt, by ją ukarać, i w efekcie ta osoba nie będzie w stanie dalej pełnić obowiązków, a jej wejście w życie zostaje utrudnione, to czynię zło. Zrozumiałam także lepiej, jakie zasady należy praktykować, gdy oceniamy innych ludzi. Później, kiedy Laura dowiedziała się o tym, nie myślała o mnie źle; gdy zwracałam się do niej z pytaniami, odpowiadała szczerze jak zawsze. Kościół też mnie nie zwolnił ani nie przydzielił do innych zadań. Moje dawne pojęcia i wyobrażenia wywróciły się do góry nogami. Było mi ogromnie wstyd. Jeszcze bardziej uświadomiłam sobie, jak sprawiedliwy i oddany jest Bóg. O ile praktykujemy słowa Boże, znajdziemy dla siebie ścieżkę. Bogu niech będą dzięki!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Zhang Li, ChinyRok 2007 był dla mnie punktem zwrotnym. Mój mąż miał wypadek samochodowy, przez co jest przykuty do łóżka....
Autorstwa Parfait, Afryka Podlewałem neofitów w kościele od ponad roku. W ramach obowiązków stopniowo opanowałem niektóre zasady i coraz...
Autorstwa Jingxiana, Japonia Zazwyczaj podczas zgromadzenia albo w czasie spełniania moich duchowych powinności, chociaż często czytałem...
Autorstwa Wu Xia, Prowincja Szantung Po przyjęciu dzieła Boga w dniach ostatecznych, dzięki lekturze Jego słów zaczęłam rozumieć, że jeśli...