Czy wiara w Boga tylko dla łask jest słuszna?

22 lutego 2025

Autorstwa Liu Lu, Chiny

Pod koniec 2016 roku moje dziecko ciągle miało biegunkę i żadne lekarstwo nie pomagało. Niespodziewanie, kilka dni po tym, jak zaczęłam wierzyć w Boga, choroba mojego dziecka została wyleczona. Nawet nie zauważyłam kiedy, ale mój chroniczny ból głowy również zelżał po pewnym czasie. Byłam bardzo wdzięczna Bogu. Starałam się wykonywać wszystkie obowiązki wyznaczone przez kościół. W tamtym czasie mój mąż stawał na przeszkodzie mojej wierze w Boga, ale nie czułam się ograniczana, ufając, że dopóki szczerze wierzę w Boga i wykonuję swoje obowiązki, otrzymam Boże błogosławieństwa i będę miała szansę na zbawienie.

W kwietniu 2020 roku zostałam wybrana na przywódczynię kościoła i wykonywałam ten obowiązek jeszcze aktywniej. Pewnego dnia, kilka miesięcy później, po posiłku czułam się naprawdę zmęczona i miałam zawroty głowy, więc sprawdziłam ciśnienie krwi. Okazało się, że wynosiło 160 na 90. Nie mogłam w to uwierzyć i pomyślałam: „Nigdy wcześniej nie miałam wysokiego ciśnienia, dlaczego nagle jest tak wysokie?”. Ponieważ byłam jeszcze młoda, myślałam, że dopóki szczerze wykonuję swoje obowiązki, Bóg mnie ochroni i moje ciśnienie na pewno spadnie, więc nie czułam się zbyt ograniczana i stosowałam tylko domowe środki lecznicze. W marcu 2021 roku zmierzyłam swoje ciśnienie w aptece i wynosiło 185 na 128. Lekarz był bardzo zaskoczony i powiedział: „Masz bardzo wysokie ciśnienie; musisz uważać, żeby nie upaść podczas jazdy na rowerze”. Słysząc to od lekarza, poczułam niepokój i pomyślałam: „Wysokie ciśnienie może prowadzić do wielu komplikacji. Niektórzy mają zatory w mózgu z powodu wysokiego ciśnienia i nagle umierają, inni dostają zawałów mózgu i kończą utykając, jeszcze inni dostają paraliżu i nie mogą już sami zajmować się sobą. Co jeśli upadnę i zostanę sparaliżowana?”. W tym momencie zaczęłam narzekać, myśląc: „Zawsze wykonuję swoje obowiązki, więc dlaczego moje ciśnienie jest nadal tak wysokie? Dlaczego Bóg mnie nie chroni?”. Pewnego ranka wstałam i nagle poczułam okropne zawroty głowy. Strasznie bolały mnie oba ramiona i czułam się, jakby w mojej głowie naciągnięto kilka ścięgien. Poruszanie głową było męczarnią, miałam wrażenie, jakby głowa miała się oderwać od karku. Czułam, że mogę umrzeć w każdej chwili z powodu pęknięcia naczynia krwionośnego. Poszłam do szpitala na badania i lekarz powiedział, że to ciężka spondyloza szyjna powodująca ból głowy. Po leczeniu objawy nieco się złagodziły, ale nadal czułam zawroty i czasami miałam bóle głowy. Stałam się trochę zniechęcona, myśląc: „Mimo wszystkich moich wysiłków i ponoszenia kosztów, dlaczego mój stan nie tylko się nie poprawia, ale wręcz pogarsza? Jeśli tak dalej pójdzie, mogę umrzeć w każdej chwili. Może lepiej by było wykonywać tylko jeden rodzaj pracy. Byłoby to mniej męczące niż bycie przywódczynią i być może mój stan by się poprawił”. Chociaż nadal wykonywałam swoje obowiązki, żyłam w stanie niepokoju i stresu, i nie czułam żadnej odpowiedzialności za swoje obowiązki. Kiedy widziałam, że praca ewangelizacyjna jest nieskuteczna, nie miałam ochoty analizować przyczyn ani rozwiązywać problemów.

Później stosowałam domowe środki i brałam leki na nadciśnienie, i moje ciśnienie trochę spadło. Jednak nadal martwiłam się o to, że mój stan może się ponownie pogorszyć. Myślałam, że mimo całego mojego wysiłku i ponoszenia kosztów, nie tylko nie otrzymałam żadnych błogosławieństw, ale moje zdrowie się pogarszało, więc już nie chciałam pełnić obowiązków przywódczyni, myśląc, że wykonywanie jednego rodzaju pracy byłoby mniej obciążające i pozwoliłoby mi lepiej zadbać o swoje zdrowie. W tym okresie z powodu mojego złego stanu mój udział w spotkaniach był w większości negatywny i pasywny, nie byłam też skupiona na swoich obowiązkach, co prowadziło do ciągłego spadku skuteczności pracy ewangelizacyjnej. Dopiero gdy wyżsi przywódcy mnie przycięli za bycie zbyt powierzchowną w wykonywaniu moich obowiązków i ostrzegli, że jeśli się nie poprawię, zostanę zwolniona, zdałam sobie sprawę, że zakłócam i przeszkadzam w pracy. Poczułam strach i w końcu stanęłam przed Bogiem, aby się pomodlić i zastanowić nad sobą. Pewnego dnia usłyszałam hymn Bożych słów, który mówi: „Musisz poszukiwać woli Bożej, gdy powali cię choroba”. „Jak należy przeżywać chorobę, jeśli nas spotka? Powinieneś przyjść przed oblicze Boga i modlić się, na wszystkie sposoby szukać Bożych intencji. Powinieneś bacznie się sobie przyjrzeć, aby dowiedzieć się, co sprzecznego z prawdą zrobiłeś i jakie zepsucie w tobie nie zostało skorygowane. Nie możesz pozbyć się zepsutego usposobienia bez poddania się cierpieniu. Tylko dzięki hartowaniu przez cierpienie ludzie mogą nie być rozwiąźli i mogą być zdolni do życia przed obliczem Boga przez cały czas. Kiedy ktoś cierpi, zawsze się modli. Bada siebie, aby zobaczyć, czy zrobił coś złego lub gdzie mógł postąpić wbrew prawdzie(W wierze w Boga najważniejsze jest zyskanie prawdy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po wysłuchaniu słów Bożych zrozumiałam, że Bóg posłużył się tą chorobą, abym zastanowiła się nad sobą i rozpoznała swoje zepsute usposobienie, że miało to na celu zbawienie mnie i że zawierało to szczery Boży zamiar. Wierzyłam w Boga przez kilka lat, ale w obliczu choroby nie wiedziałam, jak szukać Bożych intencji w modlitwie. Nie zastanawiałam się też nad tym, które aspekty mojego zepsutego usposobienia Bóg chciał oczyścić i zmienić, ani jakie nieczystości kryły się w mojej wierze. Zamiast tego pozostałam w stanie zniechęcenia i oporu z powodu choroby, a kiedy w pracy ewangelizacyjnej pojawiło się wiele problemów, nie myślałam o ich rozwiązaniu, lecz chciałam uchylić się od swoich obowiązków. Moje usposobienie było nieprzejednane. Naprawdę brakowało mi sumienia i rozumu! Następnie stanęłam przed Bogiem w modlitwie, mówiąc: „Boże, nie chcę dalej być taka nieprzejednana. Proszę, pomóż mi wyciągnąć wnioski z tej choroby”.

Później szukałam rozwiązania moich problemów i obejrzałam wideoklip ze świadectwem opartym na doświadczeniu, który zawierał fragment słów Bożych bardzo pasujący do mojego stanu. Bóg Wszechmogący mówi: „Wielu wyznawców Boga martwi się jedynie o to, jak uzyskać błogosławieństwa lub oddalić katastrofę. Kiedy tylko ktoś wspomni Boże dzieło i zarządzanie, milkną i tracą zainteresowanie. Sądzą, że zrozumienie tak uciążliwych kwestii nie wzbogaci ich życia, nie przyniesie żadnej korzyści. Dlatego choć słyszeli o zarządzaniu Bożym, podchodzą do niego w niepoważny sposób. Nie postrzegają go jako czegoś cennego do przyjęcia, a tym bardziej nie są w stanie go przyjąć przez uznanie za część swojego życia. Tacy ludzie mają tylko jeden prosty cel w podążaniu za Bogiem, a celem tym jest otrzymanie błogosławieństw. Ludziom takim nie chce się zważać na nic innego, co bezpośrednio nie dotyczy tego celu. Dla nich wiara w Boga prowadząca do otrzymania błogosławieństw jest najbardziej słusznym celem i centralną wartością ich wiary. Jeśli coś nie przyczynia się do realizacji tego celu, pozostają tym zupełnie niewzruszeni. Tak to dziś wygląda w przypadku większości wierzących w Boga. Ich cel i zamiar wydają się słuszne, ponieważ, czcząc Boga, jednocześnie ponoszą dla Niego koszty, oddają się Bogu i wykonują swoją powinność. Poświęcają swoją młodość, rodzinę i karierę, spędzając nawet lata zajęci, z dala od domu. Dla dobra swojego najważniejszego celu zmieniają swoje zainteresowania, poglądy na życie, a nawet kierunek, którego szukają w życiu, jednak nie potrafią zmienić celu swojej wiary w Boga. Uganiają się tu i tam za swoimi ideałami. Bez względu na to, jak długa jest droga i jak wiele na niej trudności oraz przeszkód, pozostają nieustępliwi i niestraszna im śmierć. Jaka siła sprawia, że trwają w takim poświęceniu? Czy to ich sumienie? Czy to ich wspaniały i szlachetny charakter? A może determinacja do walki z siłami zła po sam kres? Albo wiara, aby dać świadectwo Bogu, nie oczekując nagrody? Czy to ich lojalność, dla której gotowi są oddać wszystko, by wypełnić wolę Boga? Czy to może ich duch poświęcenia, aby zawsze zrezygnować z osobistych, przesadnych potrzeb? Dla kogoś, kto nigdy nie poznał dzieła Bożego zarządzania, tak wielkie oddanie jest po prostu cudem! Przez chwilę nie rozmawiajmy o tym, ile ci ludzie dali z siebie. Jednakże ich zachowanie warte jest naszej szczegółowej analizy. Oprócz korzyści, z którymi się mocno utożsamiają, czy mogą istnieć jakiekolwiek inne powody, aby te osoby, które nigdy nie rozumiały Boga, tak wiele dla Niego poświęcały? Odkrywamy tu wcześniej nieokreślony problem –Związek człowieka z Bogiem oparty jest wyłącznie na czystej korzyści własnej. To związek pomiędzy biorcą a dawcą błogosławieństw. Upraszczając, jest to relacja pomiędzy pracownikiem i pracodawcą. Pracownik ciężko pracuje jedynie po to, by otrzymać wynagrodzenie przyznawane przez pracodawcę. W takiej opartej na interesach relacji nie ma przywiązania, tylko transakcja. Nie ma kochania i bycia kochanym, wyłącznie jałmużna oraz litość. Nie ma zrozumienia, a tylko bezradne, stłumione oburzenie i oszustwo. Nie ma zażyłości, jedynie przepaść nie do przebycia(Dodatek 3: Człowiek może dostąpić zbawienia jedynie pod Bożym zarządzaniem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Bóg ujawnia, że chociaż wielu ludzi wykonuje swoje obowiązki, poświęca się, ponosi koszty i jest zajętych pracą, zewnętrznie wydają się poddawać Bogu i Go zadowalać, w istocie mają oni własne intencje i próbują wykorzystywać Boga i targować się z Nim, by osiągnąć swój cel, jakim jest zdobycie błogosławieństw. Zastanawiałam się nad tym, że odkąd przyjęłam dzieło Boże w dniach ostatecznych, choroba mojego dziecka została uleczona, mój chroniczny ból głowy również, więc stałam się aktywna w swoich obowiązkach i nawet gdy moja rodzina próbowała stanąć mi na drodze, nie wycofałam się, wierząc, że o ile będę się starała wykonywać dobrze swoje obowiązki, otrzymam Bożą łaskę i błogosławieństwa w przyszłości i ostatecznie zostanę zbawiona. Nawet po odkryciu, że mam wysokie ciśnienie krwi, nie porzuciłam swoich obowiązków i byłam gotowa pracować do późnej nocy, bez względu na to, jak trudne i męczące by to nie było, wierząc, że jeśli będę lojalna w swoich obowiązkach, Bóg może usunąć moją chorobę. Kiedy mój stan się nie poprawiał, a wręcz pogarszał, nie rozumiałam tego, narzekałam i ignorowałam problemy w pracy ewangelizacyjnej. Myślałam nawet o porzuceniu obowiązków przywódczyni. Zrozumiałam, że moje lata poświęceń i ponoszenia kosztów nie miały na celu wypełnienia obowiązku istoty stworzonej, ale były raczej próbą wykorzystania Boga do przehandlowania przyszłych błogosławieństw oraz dobrego przeznaczenia i wyniku. Moja relacja z Bogiem była jedynie relacją pracownika z pracodawcą, czysto transakcyjną.

Później przeczytałam inny fragment słów Bożych: „Bez względu na to, jak są wypróbowywani, wierność tych, którzy mają Boga w sercu, pozostaje niezmieniona, ale dla tych, którzy nie mają Boga w swoim sercu, gdy tylko dzieło Boże nie jest korzystne dla ich ciała, zmieniają swoje spojrzenie na Boga, a nawet odchodzą od Boga. Takimi są ci, którzy nie wytrwają do końca, którzy szukają tylko Bożych błogosławieństw i nie mają pragnienia, aby służyć Bogu i poświęcić się Mu. Tacy bezwartościowi ludzie zostaną wyrzuceni, gdy dzieło Boga dobiegnie końca i nie zasługują na żadne współczucie. Ci, którzy nie mają człowieczeństwa, nie są w stanie prawdziwie kochać Boga. Gdy środowisko jest bezpieczne lub gdy można osiągnąć zyski, są oni całkowicie posłuszni Bogu, ale gdy to, czego pragną, jest zagrożone lub ostatecznie odrzucone, natychmiast się buntują. Nawet w ciągu jednej nocy mogą przejść przemianę z uśmiechniętego, »życzliwego« człowieka w ohydnego i okrutnego zabójcę, traktując nagle wczorajszego dobroczyńcę jak śmiertelnego wroga bez widocznej przyczyny. Jeśli te demony nie zostaną wypędzone, demony, które zabiłyby bez mrugnięcia okiem, czy nie staną się źródłem skrytego zagrożenia?(Dzieło Boga i praktykowanie przez człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Bożych zrozumiałam, że osoba, która ma Boga w sercu, wie, że wszystko pochodzi od Boga i niezależnie od tego, czy otrzymuje błogosławieństwa, czy cierpi z powodu nieszczęścia, jest w stanie poddać się Bożym planom i ustaleniom. Tak jak Hiob podczas swoich prób, kiedy jego trzody i stada zostały zabrane, jego dzieci umarły, a on sam był pokryty ranami, nie narzekał na Boga ani Go nie opuścił, ale zamiast tego chwalił Boga słowami: „Jahwe dał, i Jahwe zabrał; błogosławione niech będzie imię Jahwe” (Hi 1:21). Hiob miał prawdziwą wiarę w Boga i bogobojne serce. Porównałam to z moim własnym zachowaniem. Gdy przyjęłam Boże dzieło, choroba mojego dziecka ustąpiła, a mój chroniczny ból głowy również został wyleczony. Otrzymałam łaskę od Boga i z entuzjazmem ponosiłam koszty, ale kiedy moja choroba stawała się coraz poważniejsza i nie otrzymałam błogosławieństw, których pragnęłam, natychmiast zwróciłam się przeciwko Bogu i zaczęłam na Niego narzekać. Nie miałam już poczucia ciężaru moich obowiązków i w ogóle nie dbałam o interesy kościoła. Brałam pod uwagę tylko swoje osobiste interesy. Chciałam tylko otrzymywać błogosławieństwa i korzyści od Boga, a kiedy ich nie otrzymywałam, stawałam się zniechęcona, niedbała i sprzeciwiałam się Bogu. Uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam samolubna i nikczemna, brakowało mi człowieczeństwa i rozumu. Gdybym nadal była tak nieprzejednana, ostatecznie zostałabym odrzucona i wyeliminowana przez Boga.

Później przeczytałam więcej słów Bożych: „Skoro bycie błogosławionym nie jest odpowiednim celem, do którego ludzie mają dążyć, jaki cel jest odpowiedni? Dążenie do prawdy, dążenie do zmian w usposobieniu i zdolność poddania się wszystkim Bożym zarządzeniom i ustaleniom: oto cele, do których ludzie powinni dążyć. Powiedzmy na przykład, że przycinanie powoduje, iż pojawiają się u ciebie pojęcia i błędne mniemania i stajesz się niezdolny do podporządkowania się. Dlaczego nie możesz się podporządkować? Ponieważ czujesz, że twoje przeznaczenie lub marzenie o byciu pobłogosławionym zostało zakwestionowane. Popadasz w negatywne nastawienie i zdenerwowanie i próbujesz wycofać się z wykonywania obowiązku. Jaki jest tego powód? Wystąpił problem z twoim dążeniem. Jak go zatem rozwiązać? Konieczne jest natychmiastowe porzucenie tych błędnych idei i poszukiwanie prawdy, aby rozwiązać problem twojego zepsutego usposobienia. Powinieneś powiedzieć sobie: »Nie wolno mi rezygnować, muszę nadal dobrze wypełniać obowiązek, który istota stworzona powinna wypełniać, i odłożyć na bok pragnienie bycia błogosławionym«. Kiedy porzucasz pragnienie, by zostać pobłogosławionym, i kroczysz ścieżką dążenia do prawdy, z twoich ramion zostaje zdjęty wielki ciężar. Czy nadal będziesz zdolny do negatywnych uczuć? Nawet jeśli wciąż zdarzają się sytuacje, w których przyjmujesz negatywną postawę, nie pozwalasz już, aby cię to ograniczało. W głębi serca modlisz się i walczysz, zmieniając cel swojego dążenia z poszukiwania błogosławieństw i przeznaczenia na dążenie do prawdy, i myślisz sobie: »Obowiązkiem istoty stworzonej jest dążenie do prawdy. Zrozumieć dzisiaj pewne prawdy – oto największe błogosławieństwo ze wszystkich, nie ma większego żniwa. Nawet jeśli Bóg mnie nie chce i nie mam dobrego przeznaczenia, a moje nadzieje na błogosławieństwo zostaną zniweczone, to i tak wypełnię swój obowiązek właściwie, bo jestem do tego zobowiązany. Bez względu na przyczynę, nic nie wpłynie na wypełnianie przeze mnie moich obowiązków, nie wpłynie na wypełnianie przeze mnie Bożego zadania; to jest zasada, według której żyję«. Czy tym samym nie wydostałeś się z ograniczeń cielesności? Niektórzy mogą powiedzieć »No dobrze, a co, jeśli nadal jestem zniechęcony?«, a potem dalej szukać prawdy, aby znaleźć rozwiązanie. Bez względu na to, ile razy popadniesz w zniechęcenie, jeśli będziesz po prostu nadal szukać prawdy, aby sobie z tym poradzić, i dalej dążyć do prawdy, powoli wyjdziesz z tego negatywnego stanu i pewnego dnia zorientujesz się, że już nie czujesz pragnienia błogosławieństw, że już nie ogranicza cię przeznaczenie ani wynik, i że łatwiej i swobodniej żyje ci się bez tych rzeczy(Tylko praktykowanie prawdy prowadzi do wejścia w życie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że zdobywanie błogosławieństw nie jest celem, do którego powinniśmy dążyć w naszej wierze w Boga, nie jest też ścieżką, którą powinniśmy kroczyć w wierze w Boga. Ścieżka, którą powinniśmy kroczyć w naszej wierze w Boga, polega na dążeniu do prawdy i osiągnięciu przemiany usposobienia, na byciu zdolnym do poddania się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom oraz staniu się prawdziwą istotą stworzoną. Wykonywałam swoje obowiązki, aby otrzymać Bożą łaskę i błogosławieństwa, ale kiedy moja choroba się pogorszyła i poczułam, że moje nadzieje na błogosławieństwa zostały rozwiane, stałam się niechętna i oporna. Chociaż na zewnątrz nie porzuciłam swoich obowiązków, moje serce już zdradziło Boga. Wykonywałam swoje obowiązki zdawkowo i nie zajmowałam się problemami, co skutkowało tym, że praca ewangelizacyjna była nieskuteczna, a bracia i siostry stali się zniechęceni, co szkodziło pracy kościoła. Kroczyłam ścieżką sprzeczną z Bożymi intencjami. Teraz rozumiem, że nie powinniśmy szukać błogosławieństw w naszej wierze, ale dążyć do prawdy i porzucić nasze zepsute usposobienie. Powinniśmy być w stanie poddać się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom oraz stać się rozsądnymi osobami. Tak jak Hiob, który wychwalał Bożą sprawiedliwość bez względu na to, czy otrzymywał błogosławieństwa, czy cierpiał z powodu nieszczęścia. Był prawdziwie oddany Bogu i był niezwykle rozsądną osobą. Idąc naprzód, byłam gotowa skorygować swoje błędne poglądy na temat dążeń, poddać się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom oraz wypełniać swoje obowiązki jako istota stworzona. Jeśli chodzi o moją chorobę, kontynuowałam leczenie i przyjmowanie normalnych leków, zwracałam uwagę na dietę i odpowiednio ćwiczyłam. Kiedy porzuciłam pragnienie błogosławieństw, poczułam się znacznie swobodniej i byłam bardziej zmotywowana do wykonywania swoich obowiązków. Później współpracowałam z pracownikami ewangelii, aby przeanalizować odchylenia i problemy, śledziłam i nadzorowałam ich pracę oraz dokonywałam zmian w nieodpowiednio dobranym personelu. Po pewnym czasie skuteczność pracy ewangelizacyjnej poprawiła się w porównaniu do tego, co było wcześniej.

Później kilka razy zmierzyłam sobie ciśnienie krwi i ku mojemu zaskoczeniu było ono w normie. Byłam bardzo szczęśliwa, ale czułam się też winna. Zastanawiałam się nad tym, że kiedy żyłam w chorobie, nie miałam poczucia ciężaru swoich obowiązków, co powodowało straty w pracy, ale Bóg nie rozwodził się nad moimi przewinieniami i dał mi możliwość okazania skruchy. Poczułam się bardzo wdzięczna Bogu. Później przeczytałam inny fragment Bożych słów: „W swojej wierze w Boga ludzie dążą do tego, by w przyszłości uzyskać błogosławieństwa: taki jest cel ich wiary. Wszyscy ludzie mają taki zamiar i taką nadzieję. Jednakże zepsucie w ludzkiej naturze musi zostać wyeliminowane poprzez próby i oczyszczenie. Musisz zostać oczyszczony we wszystkich tych aspektach, w których nie jesteś czysty i w których ujawniasz skażenie – takie jest Boże zarządzenie. Bóg stwarza ci odpowiednie warunki, zmuszając cię, byś się w nich oczyścił i mógł poznać własne zepsucie. W końcu osiągasz ten moment, kiedy gotów byłbyś oddać życie za to, by zrezygnować ze swoich planów oraz pragnień i podporządkować się Bożej władzy i Bożemu zarządzeniu. Dlatego też jeśli ludzie nie przejdą kilku lat oczyszczenia i nie zaznają ani trochę cierpienia, nie będą w stanie uwolnić się w myślach i w sercach z ograniczeń cielesnego zepsucia. Wszelkie aspekty, w których ludzie nadal są poddani ograniczeniom swojej szatańskiej natury bądź w których mają wciąż swoje własne pragnienia i wymagania, są zarazem tymi aspektami, w których powinni cierpieć. Jedynie poprzez cierpienie można się czegoś nauczyć, czyli zyskać prawdę i zrozumieć Boże intencje. Tak naprawdę wiele prawd pojmuje się przez doświadczanie cierpienia i prób. Nikt nie może zrozumieć Bożych intencji, poznać wszechmocy i mądrości Boga czy zrozumieć Jego sprawiedliwego usposobienia, kiedy pozostaje w wygodnym i bezproblemowym otoczeniu lub gdy okoliczności są dlań sprzyjające. Byłoby to doprawdy niemożliwe!(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Z tych słów Bożych zrozumiałam, że Bóg jest bardzo mądry w swoim działaniu. Wielka choroba wydaje się bolesna z ludzkiego punktu widzenia, ale Bóg wykorzystuje te bóle, by oczyszczać ludzi. Tak jak w przypadku mojej choroby, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że cierpiałam, Bóg wykorzystał tę chorobę, aby pozbyć się nieczystości z mojej wiary w Niego. Bez objawienia tej choroby nie zdałabym sobie sprawy z tego, że intencja mojej wiary była zafałszowana i miała na celu uzyskanie błogosławieństw. Nadal próbowałabym oszukiwać i targować się z Bogiem w moich obowiązkach, a w końcu zostałabym zdemaskowana i wyeliminowana przez Boga. To doświadczenie pokazało mi szczerą intencję Boga, by zbawić ludzi. Kiedy po raz pierwszy uwierzyłam w Boga, cieszyłam się wieloma Jego łaskami. W tamtym czasie nie rozumiałam zbyt wiele i myślałam, że Bóg jest po prostu Bogiem, który daje łaskę. Ale prawda jest taka, że łaska, którą Bóg daje ludziom, ma przyprowadzić ich przed Jego oblicze, by przyjęli Jego zbawienie. Dziełem Boga w dniach ostatecznych jest wyrażanie prawdy i dokonywanie sądu, a jednocześnie aranżowanie różnych środowisk, by udoskonalić i oczyścić ludzi, by mogli Mu się podporządkować, czcić Go i osiągnąć Jego zbawienie. Wierząc w Boga, nie mogę jedynie cieszyć się Jego łaską. Muszę także doświadczać sądu, karcenia, prób i oczyszczania. Muszę dążyć do zmiany swojego zepsutego usposobienia i wziąć na swoje barki obowiązek. Chociaż choroba sprawiła mi trochę bólu, zrozumiałam, że to, co Bóg mi uczynił, jest Jego miłością i zbawieniem. Rozpoznałam też mądrość w Bożym dziele. Dziękuję Bogu z całego serca!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze
Zmniejsz rozmiar czcionki
Zwiększ rozmiar czcionki
Włącz tryb pełnoekranowy
Wyłącz tryb pełnoekranowy