Zwycięstwo w walce z szatanem

01 października 2019

Autorstwa Chang Moyang, miasto Zhengzhou, Prowincja Henan

Słowa Boga Wszechmogącego mówią: „Kiedy zbuntujesz się przeciwko ciału, nieuchronnie będziesz toczyć wewnętrzną walkę. Szatan na pewno będzie bowiem próbował zmusić ludzi do podążania za ciałem oraz za jego wyobrażeniami i do realizowania jego interesów. Słowa Boże będą jednak ludzi oświecać i oświetlać od wewnątrz i w takim momencie to od ciebie zależy, czy podążysz za Bogiem, czy za szatanem. Bóg prosi ludzi, aby wprowadzali prawdę w życie przede wszystkim po to, aby rozprawili się z tym, co tkwi w ich wnętrzu, aby uporali się ze swoimi myślami i koncepcjami, które nie są bliskie Bożemu sercu. Duch Święty dotyka człowieczych serc, oświeca ludzi i iluminuje. Zatem za kulisami wszystkiego, co się wydarza, toczy się walka. Za każdym razem, gdy ludzie wprowadzają w życie prawdę lub miłość do Boga, toczy się wielki bój i chociaż może się wydawać, że – jeżeli chodzi o ciało – wszystko jest z nimi w porządku, to w głębi ich serc tak naprawdę toczy się walka na śmierć i życie. Dopiero po tym zażartym boju, dopiero po długotrwałej i głębokiej refleksji, może nastąpić zwycięstwo lub przegrana. Człowiek sam nie wie, czy się śmiać, czy płakać(Tylko umiłowanie Boga jest prawdziwą wiarą w Niego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Zawsze, gdy słyszałam ten fragment słów Boga, zastanawiałam się: Czy praktykowanie prawdy jest faktycznie tak trudne? Gdy ludzie nie pojmują prawdy, to nie potrafią jej praktykować. Gdy jednak już ją pojmą, to czy nie wystarczy działać zgodnie z wolą Bożą? Czy rzeczywiście sprawa jest tak poważna, że „to w głębi ich serc toczy się walka na śmierć i życie”? Dopiero później przekonałam się na własnej skórze, że praktykowanie prawdy faktycznie nie jest takie łatwe. To, co powiedział Bóg, jest zaś w pełni zgodne z prawdą; nie ma w tym ani grama przesady.

Jakiś czas temu poczułam, że siostra, która ze mną pracowała, była arogancka i patrzyła na mnie z góry, dlatego bezwolnie popadłam w niewłaściwy stan. Zaczęłam narzucać sobie przez nią ograniczenia. Nie mogło to nie odbić się na mojej pracy; byłam poddańcza w swoich słowach i tak ostrożna w działaniach, że po pewnym czasie przyglądałam się wyrazowi jej twarzy, gdy coś mówiłam lub robiłam, i nie potrafiłam unieść ciężaru swojej pracy. Żyłam w całkowitym mroku. Nie mogłam się wyzwolić, choć wiedziałam, że znajduję się w niebezpiecznym stanie. Pośród tego cierpienia raz za razem modliłam się do Boga, a potem pomyślałam: „Porozmawiaj od serca z siostrą i odnajdź drogę ku światłu”. Gdy jednak znalazłam się na progu jej domu, zaświtała mi w głowie inna myśl: „Co pomyśli moja siostra, gdy powiem jej o tym? Czy powie, że zawracam sobie głowę bzdurami, że jestem za dużym kłopotem, że trudno ze mną sobie poradzić?” Gdy tylko o tym pomyślałam, od razu poczułam, jakbym ujrzała jej drwiące spojrzenie, jej pogardliwą postawę. Wnet zniknęła moja odwaga i osłabłam, całe moje ciało przechodziły skurcze. Po raz kolejny jednak słowo Boże przyniosło mi wewnętrzne oświecenie: „Jeśli masz wiele tajemnic, którymi nie chcesz się podzielić, i jeśli nie jesteś skory do wyjawienia innym swoich sekretów – inaczej mówiąc, swych problemów – aby szukać drogi ku światłu, to powiadam ci, że jesteś kimś, komu nie będzie łatwo zyskać zbawienia i wyłonić się z ciemności(Trzy przestrogi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po cichu dodałam sobie otuchy: Bądź dzielna, naturalna i otwarta. Nie należy się wstydzić praktykowania prawdy! Jednocześnie jednak przeciwne uczucie nie dawało mi spokoju: Nic nie mów – inni ludzie pewnie sądzą, że wszystko jest z tobą w porządku. Jeżeli o tym powiesz, to uznają, że zaprzątasz sobie głowę bzdurami i już nie będą ciebie lubić. Och! Zatem nie warto nic mówić! Gdy się tak wahałam, pomyślałam: „Bycie osobą uczciwą wyklucza bycie nieśmiałość i strachliwość!” Jednakże, ku mojemu zaskoczeniu, gdy odzyskałam trochę sił, znów zaczęły mnie ogarniać szatańskie myśli: „Gdy o tym powiesz, to ludzie dowiedzą się, jaka jesteś naprawdę i staniesz się nieszczęśliwa!” Nagle ścisnęło mi serce. W ten sposób moim sercem targały wątpliwości w tę i we w tę, w walce między tym, co pozytywne i negatywne, czarne i białe. Widziałam jasno: Moja niechęć do mówienia wynikała z próżnej chęci zachowania swojej twarzy. W taki sposób mój stan jednak nie zmieniłby się ani nie wpłynął pozytywnie na moją pracę. Jedynie poszukiwanie wsparcia dla rozwiązania tej kwestii mogło przysłużyć się mojej pracy i być w zgodzie z wolą Bożą. Gdy jednak o tym pomyślałam, to wyobraziłam sobie, że gdy siostra się o tym dowie, to może pomyśleć o mnie jeszcze gorzej i wnet straciłam odwagę do praktykowania prawdy. Czułam, że gdy powiem o mojej szkaradności, to będzie tak, jakbym nie mogła dalej żyć! Przez moment byłam strasznie roztrzęsiona, a moje serce bolało tak, jakby palił je żywy ogień. Mimowolnie wybuchłam płaczem, a jedynym co mi pozostało było beznadziejne wypłakanie się Bogu w moim sercu. W tym krytycznym momencie znów przemknęły mi przez głowę słowa Boga: „Młodzi ludzie nie powinno im brakować prawdy ani nie powinni być nieprawymi hipokrytami. (…) Młodzi ludzie powinni mieć odwagę nie poddawać się opresji sił ciemności i przekształcać znaczenie swojego istnienia(Słowa do młodych i starych, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowo Boże ostatecznie pozwoliło mi uspokoić moje wzburzone serce: Cokolwiek by się nie działo, nie mogę już być pośmiewiskiem szatana! Nie mogę dłużej buntować się przeciwko Bogu! Muszę poświęcić siebie i praktykować prawdę. Kiedy już zebrałam się na odwagę i odnalazłam siostrę, by porozmawiać z nią od serca, rezultaty przeszły moje oczekiwania. Moja siostra nie tylko nie patrzyła na mnie z góry, ale także sama przyznała się do własnego zepsucia, zastanawiała się nad swoimi własnymi wadami i uznała je, a także przeprosiła mnie, mówiąc, że kiedy w przyszłości napotkamy jakiś problem, powinnyśmy porozmawiać ze sobą o prawdzie, by osiągnąć wzajemne zrozumienie, powinnyśmy postrzegać podporządkowanie się prawdzie jako naszą zasadę, uczyć się swoich mocnych stron, by tym samym rekompensować nasze wady, oraz należycie wykonywać pracę dla kościoła. W ten sposób owa walka prowadzona bez broni dobiegła końca. Mój problem został rozwiązany, a moje serce pojaśniało. Gdy wracam myślami do zażartej walki w moim sercu, która wówczas się w nim toczyła, to dopiero wtedy pojmuję, jak wielka była moja próżna chęć zachowania twarzy. Była ona tak dużą częścią mojego życia, że żyłam w mroku, będąc nieustannie wzywaną przez Boga i nie mogąc się wyzwolić. Zrozumiałam prawdę, ale nie mogłam jej praktykować; byłam doprawdy głęboko zepsuta przez szatana! Doświadczyłam również tego, że praktykowanie prawdy i bycie osobą uczciwą nie jest proste.

Dopiero po tym doświadczeniu zrozumiałam słowa Boże: „Za każdym razem, gdy ludzie wprowadzają w życie prawdę lub miłość do Boga, toczy się wielki bój i chociaż może się wydawać, że – jeżeli chodzi o ciało – wszystko jest z nimi w porządku, to w głębi ich serc tak naprawdę toczy się walka na śmierć i życie”. Słowa te dotyczyły zepsutej natury człowieka, gdyż diabelska natura jest zbyt głęboko zakorzeniona w ciele. Człowiek jest przez nią uwięziony i związany, a ona staje się częścią naszego życia. Gdy praktykujemy prawdę, gdy poświęcamy swoje cielesne życie, to następuje odrodzenie, tak jakbyśmy umierali i zmartwychwstawali. Jest to rzeczywiście pojedynek oraz walka na śmierć i życie, a zarazem jest to proces dość bolesny. Gdy nie znamy naprawdę swojej natury i nie mamy woli, aby cierpieć lub ponieść konsekwencje, to absolutnie nie możemy praktykować prawdy. Dawniej myślałam, że praktykowanie prawdy jest proste – było tak dlatego, że nie znałam mojej skażonej natury i nie wiedziałam, jak wielkie jest moje zepsucie. W przyszłości chciałabym lepiej poznać siebie poprzez moje doświadczenie, móc praktykować prawdę we wszystkich rzeczach i poświęcić siebie!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Już nie kulę się ze strachu

Autorstwa Mu Yu, Chiny Słyszałam, że drugiego września aresztowali jedną siostrę. Tego dnia wybrałam się do domu liderki, ale nikogo nie...

Połącz się z nami w Messengerze