Tylko Boża miłość jest prawdziwa
Bóg powiedział: „Naród chiński, poddawany skażeniu przez tysiące lat, przetrwał aż do dziś, mimo najprzeróżniejszych »wirusów« atakujących go nieustannie i szerzących się wszędzie jak zaraza. Wystarczy tylko spojrzeć na relacje międzyludzkie, aby się zorientować, jak wiele »bakcyli« czai się w ludzkich wnętrzach. Niezwykle trudno jest Bogu robić postępy w swym dziele na tak szczelnie zamkniętym i objętym zarazą terenie. Osobowość ludzi, ich zwyczaje, sposób robienia różnych rzeczy, wszystko, co wyrażają w swoim życiu i w swych relacjach z innymi ludźmi – wszystko to jest w ruinie, do tego stopnia (…)” (Ścieżka… (6), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Objawienie w Bożych słowach pozwoliło mi zobaczyć, że zepsucie szatana wynaturza wszystkie relacje między ludźmi, gdyż wszystkie te relacje są oparte na korzyściach ciała i nie zawierają ani odrobiny prawdy. Życie dla tych rzeczy nie ma dla ludzi żadnego sensu. Bez zbawienia Bożego moje oczy wciąż byłyby zakryte i wciąż byłbym spętany swoimi emocjami, jednak doświadczanie dzieła Bożego sprawiło, że zrozumiałem prawdę o przyjaźni, miłości i rodzinnych więziach. Zobaczyłem, że tylko Boża miłość jest prawdziwa i że życie człowieka może być pełne sensu tylko wtedy, gdy żyje on według słów Boga i postępuje według prawdy.
Moi rodzice byli chrześcijanami. Utrzymywali się z własnej firmy, a nasza wiara w Pana Jezusa przyniosła nam mnóstwo łask. Zwłaszcza w interesach Bóg obficie nas pobłogosławił pod względem komfortu materialnego. Większość naszych krewnych i przyjaciół nie była tak dobrze sytuowana jak nasza rodzina, a moi rodzice bardzo dbali o nich finansowo i materialnie. Żywili oni duży szacunek do moich rodziców i czegokolwiek by nasza rodzina nie potrzebowała, zawsze byli chętni do pomocy. Na mnie patrzyli w ten sam sposób, więc zawsze myślałem, że mamy wspaniałych przyjaciół i krewnych.
W 1998 roku cała moja rodzina zaakceptowała dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych. W owym czasie nie rozumiałem prawdy, więc postępowałem w dużej mierze tak jak wcześniej: spędzałem dni na jedzeniu, piciu i hulaniu z bliskimi przyjaciółmi i krewnymi. A ponieważ hojnie wydawałem pieniądze, zyskiwałem coraz więcej przyjaciół i byłem coraz częściej obowiązkowo zapraszany na zjazdy klasowe, przyjęcia, urodziny i wesela kolegów z czasów szkolnych i przyjaciół oraz inne imprezy okolicznościowe, gdyż byłem zbyt „ważny”, aby takie wydarzenia mogły się beze mnie odbyć. Poza tym w każdą niedzielę jeździłem do swojej dziewczyny i często wychodziliśmy razem. W tym czasie, chociaż nie opuszczałem żadnego ze swoich trzech cotygodniowych spotkań w kościele, byłem tak uwikłany w te relacje, że w zasadzie nie interesowało mnie czytanie słowa Bożego ani dążenie do prawdy. Moje serce żyło dla świata zewnętrznego, a wiara w Boga sprawiała wrażenie ciężaru. Później zamknęliśmy naszą rodzinną firmę, gdyż była to trudna branża.
Po zamknięciu firmy moi rodzice wydali mnóstwo pieniędzy na przebudowę naszego domu, musieli też płacić czesne za moją siostrę i mnie. Po kilku latach nasze rodzinne oszczędności niemal całkowicie się wyczerpały. Zupełnie jak mówi powiedzenie: „Dopływy wysychają, gdy nurt główny się wyczerpuje”. Gdy zdałem sobie sprawę, że sytuacja ekonomiczna mojej rodziny zmieniła się, ograniczyłem własne wydatki. Unikałem jak mogłem wesel i spotkań, zarówno większych, jak i mniejszych, więc moje grono przyjaciół zaczęło się kurczyć, a mój status w oczach przyjaciół i kolegów z czasów szkolnych stopniowo malał, aż wreszcie nasze kontakty stały się rzadkie. W miarę jak fortuny moich uboższych przyjaciół i krewnych rosły, oni również rzadziej kontaktowali się z nami. Obserwowanie tego wszystkiego było dla mnie bardzo stresujące. Jeszcze bardziej stresujące było to, że moja dziewczyna oddalała się ode mnie, gdyż nie wydawałem już pieniędzy tak hojnie, jak w przeszłości, i nie minęło wiele czasu, jak zostawiła mnie dla kogoś innego. Tak zakończył się nasz pięcioletni związek. Przeżywałem katusze. To był cios, którego nie mogłem zaakceptować. Byłem jej wierny przez cały czas, moje starania dla niej były szczere. Dlaczego więc w zamian otrzymałem od niej zdradę? Nie miało to dla mnie sensu, więc jedyne, co mi pozostało, to zakopać ból głęboko w swoim sercu.
Wtedy nie mogłem zrozumieć, jak coś takiego mogło mi się przytrafić. Aż pewnego dnia zobaczyłem następujące słowa Boże: „Większość ludzi żyje w pełnym obrzydliwości miejscu rządzonym przez szatana i znosi jego szyderstwa. Dokucza on im w taki czy inny sposób, aż stają się na wpół martwi; znoszą wszelką niestałość i niedolę tego świata. Zabawiwszy się z nimi, szatan kładzie kres ich losowi. I w ten oto sposób ludzie przechodzą przez całe swe życie w oszołomieniu i zmieszaniu, ani przez chwilę nie ciesząc się dobrodziejstwami, które przygotował dla nich Bóg. Zamiast tego doznają krzywdy od szatana, który doprowadza ich do ruiny. Dzisiaj są już tak bardzo osłabieni i zobojętniali, że najzwyczajniej nie są skłonni do zwracania uwagi na Boże dzieło” (Dzieło i wejście (1), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Objawienie w słowach Bożych jest wiernym portretem ludzkiego życia. W dzisiejszym społeczeństwie każdy żyje dla sławy, fortuny i miłości. Ludzie przez cały dzień harują, intrygują, walczą i zabijają dla tych rzeczy, a gdy już doświadczą niestałości ludzkich relacji, gdy pod każdym możliwym względem poznają, czym jest niedola w ludzkim świecie, szatan zdążył już z nimi zabawić się do tego stopnia, że są na wpół martwi. Faktem jest, że szatan posługuje się tymi rzeczami w celu kontrolowania i posiadania ludzi, pilnowania, by ludzie wcale nie szukali Boga, nie mieli żadnego pragnienia wiary w Boga i nie interesowali się dziełem Bożym, aby w końcu zostali zniszczeni z powodu podążania za szatanem. Chociaż wierzyłem w Boga, spędzałem dni na pogrążaniu się w namiętnej miłości i żyłem pośród wulgarnych doczesnych interakcji. Rzeczy te całkowicie zajmowały moje serce. Byłem w pułapce, z której nie mogłem się wyrwać. Nie miałem żadnego pragnienia, aby zwracać się ku Bogu, a nawet uważałem wiarę w Boga za coś w rodzaju kajdan. Gdyby okoliczności nie uległy dla mnie zmianie, wciąż wierzyłbym w te „przyrzeczenia wiecznej miłości” i „wiernych przyjaciół”, wciąż byłbym ograniczany i zniewalany przez te rzeczy i wciąż nie byłbym w stanie uspokoić swojego serca na tyle, aby właściwie uwierzyć w Boga. Z powodu rozstania z dziewczyną zerwałem wszystkie relacje ze swoimi kolegami z czasów szkolnych. Z dala od tych natarczywych interakcji i kakofonicznego otoczenia mogłem uspokoić swoje serce i właściwie czytać słowa Boże. Z powodu tej katastrofy zyskałem błogosławieństwa! Gdy to zrozumiałem, mój ból nie był już tak ostry. Później, poprzez uczęszczanie na spotkania i spędzanie czasu z moimi braćmi i siostrami zrozumiałem pewną część prawdy, zyskałem pewien wgląd w miłość i przyjaźń i dowiedziałem się, że nasze życie może mieć sens tylko wtedy, gdy będziemy dążyć do prawdy, odrzucimy swoje zepsute usposobienie i będziemy żyć na podobieństwo prawdziwego człowieka. Słowa Boże stopniowo uzdrawiały moje złamane serce i czułem dawno zapomnianą radość, nie żyjąc już w bólu ani nie zatracając się w nim. Zacząłem interesować się coraz bardziej wiarą w Boga i od tamtej pory zacząłem wypełniać swoje obowiązki.
Po pewnym czasie praca w kościele wymagała ode mnie wykonywania obowiązków z dala od rodzinnego miasta. Gdy mnie nie było, dowiedziałem się, że za sprawą doniesienia nieżyczliwej osoby moi rodzice oraz kilkanaścioro braci i sióstr zostało aresztowanych podczas spotkania w naszym domu oraz że policja KPCh zabrała z domu wszystko, co cenne. Moja rodzona siostra szczęśliwie uniknęła utonięcia w trakcie ucieczki, uchodząc z życiem tylko dzięki opiece Boga. Moi rodzice oraz bracia i siostry w domu mojej rodziny zostali zatrzymani i ukarani grzywną, a ponadto wszyscy byli torturowani. Wszyscy odnieśli przy tym obrażenia. Moi rodzice nie odważyli się wrócić do domu z obawy przed ponownym aresztowaniem, więc zatrzymali się u mojej ciotki od strony ojca. Gdy dowiedziałem się o tym, byłem bardzo zaniepokojony. Ponieważ martwiłem się o nich, a podczas tych kilku dni nie miałem zbyt wiele pracy, po wykonaniu swoich zadań pojechałem czym prędzej do ciotki. Gdy zobaczyłem ich jeszcze niezagojone rady, poczułem się naprawdę źle. Mając łzy w oczach, czułem, że moi rodzice zostali poniżeni. Tak było, gdy słuchałem ich opowiadania: uciekając przed policją, moja rodzona siostra wskoczyła do rzeki (działo się to w grudniu, po zmroku). Woda sięgała jej do szyi, a prądy rzeki były silne. Gdy przechodziła przez rzekę, nogawka jej spodni zaplątała się w wodorosty, buty zapadły się w mule, a ona nie umiała pływać, więc to niezwykłe, że udało jej się dotrzeć na drugi brzeg. Bóg musiał ją cudownie ochraniać, gdyż w przeciwnym razie lepiej nie myśleć, jak by się to skończyło (kilkanaście dni wcześniej głęboka woda i silne prądy pochłonęły życie mężczyzny w wieku ponad 40 lat). Później moja rodzona siostra ukryła się w domu starszej siostry, która dała jej ubranie na zmianę oraz ze łzami w oczach wysuszyła jej mokre ubranie nad ogniem i w ogóle bardzo dobrze zaopiekowała się nią. Kilka dni później moja rodzona siostra dowiedziała się, że dom wspomnianej starszej siostry już nie jest bezpieczną kryjówką, więc poszła ukryć się u mojej ciotki od strony matki. W ciągu dnia wyszła z domu, aby wysłać list do lokalnego kościoła z informacją dla kierownika o sytuacji mojej rodziny, lecz gdy wróciła, młodsza córka ciotki powiedziała jej: „Kuzynko, dlaczego wróciłaś? Myślałam, że nas opuściłaś. Już złożyłyśmy łóżko”. Siostra zrozumiała, że moja ciotka od strony matki obawia się wmieszania jej w tę sprawę i nie chce, żeby siostra u niej została, więc ze łzami w oczach opuściła ją i wróciła do domu, ryzykując aresztowanie, gdyż nie miała się gdzie podziać. Gdy moi rodzice zostali zwolnieni i dowiedzieli się, że moja siostra o mało nie utonęła i jak została wyrzucona przez moją ciotkę od strony matki, bardzo się zdenerwowali i poszli porozmawiać z nią na ten temat, jednak moja ciotka, święcie przekonana o słuszności swoich działań, odparła: „Otóż to, obawiamy się, że i my zostaniemy w to zamieszani. Sami sprowadziliście na siebie te aresztowania. Mieliście idealnie dobre życie, ale musieliście je sobie schrzanić, a teraz jeszcze ktoś o mało przez was nie zginął!” Rodzice powiedzieli mi, że po ich zwolnieniu nikt z naszych krewnych i przyjaciół nie przyszedł sprawdzić, co u nich słyszeć, ani ich pocieszyć. Ludzie, którym kiedyś pomogliśmy najwięcej, a także ci, którzy mieli z nami najlepsze stosunki, nie tylko nie odzywali się do rodziców, gdy spotykali ich na ulicy, ale usuwali im się z drogi. Niektóre osoby, które kiedyś starały im się przypodobać, teraz nawet plotkowały za ich plecami. Tylko bracia i siostry z kościoła przychodzili do nich wieczorami z wizytą, aby rozważać wspólnie nad wolą Bożą. Gdy rodzice opowiedzieli mi to wszystko, byłem w szoku. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że nasi najbliżsi krewni, ludzie, którzy kiedyś byli najbliżej nas, w czasie, gdy KPCh aresztowała członków mojej rodziny i ich życie było w niebezpieczeństwie, w czasie, kiedy potrzebna była przede wszystkim pociecha, rzeczywiście mogliby wypowiadać takie nieludzkie słowa lub czynić takie okrutne rzeczy. Fakt, że jednak było ich na to stać, bardzo mnie zasmucił. Dzięki temu bardziej zrozumiałem, co naprawdę oznacza uczucie w ludzkim świecie: gdy poprzez kontakt z naszą rodziną można było coś zyskać, owi przyjaciele i krewni byli zawsze wokół nas, prześcigając się w usługiwaniu, dogadzaniu i schlebianiu nam, jednak gdy od naszej rodziny nie można było już uzyskać żadnej korzyści, jedni po drugich odcinali się. Widząc, że zostaliśmy aresztowani i że zadawanie się z nami może być niebezpieczne, zamknęli przed nami drzwi, nie cofając się nawet przed kopaniem leżącego. I nie tylko oni, nawet moja dziewczyna po pięciu latach zdradziła mnie. Zrozumiałem, że w świecie, w którym rządzi szatan, coś takiego jak prawdziwa miłość nie istnieje, a to, co nazywamy „uczuciem” w ludzkim świecie, jest w istocie wykorzystywaniem innej osoby. Ludzkie relacje są budowane na podstawie wymiany. Zupełnie jak w powiedzeniu: „Nie ma stałych przyjaźni, są tylko stałe interesy.” Wszyscy ludzie są samolubni i godni pogardy. Bóg powiada: „Dlaczego mąż kocha żonę? I dlaczego żona kocha męża? Dlaczego dzieci słuchają rodziców? A dlaczego rodzice rozpieszczają swoje dzieci? Jakimi intencjami naprawdę kierują się ludzie? Czy nie po to, by zrealizować własne plany i egoistyczne pragnienia?” (Bóg i człowiek wejdą razem do odpoczynku, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Gdyby te „nieszczęsne” rzeczy mi się nie przytrafiły, nigdy nie zobaczyłbym istoty uczucia i nadal byłbym oszukiwany i gnębiony przez szatana. Zupełnie tak, jak mówią słowa Boże w hymnie: „Jeśli chodzi o stan życia człowieka, człowiek musi jeszcze odnaleźć prawdziwe życie, wciąż jeszcze nie przejrzał niesprawiedliwości, spustoszenia i żałosnych warunków świata – i tak, gdyby nie nadejście klęski, większość ludzi wciąż opowiadałaby się za Matką Naturą, i wciąż absorbowałaby się smakiem »życia«. Czy nie jest to rzeczywistość świata? Czy nie jest to głos zbawienia, który wypowiadam do człowieka? Czemu spośród ludzkości nikt mnie naprawdę nie pokochał? Czemu człowiek kocha Mnie tylko wśród karcenia i prób, lecz nikt nie kocha Mnie pod Moją ochroną?” („Ludzie nie znają Bożego zbawienia” w książce „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”). Gdyby nie to, co ujawniły mi te okoliczności, nigdy nie poznałbym naprawdę relacji pomiędzy ludźmi i wciąż byłbym opanowany przez rodzinne więzi, miłość i przyjaźń, tkwiąc na dobre w pułapce przywiązania do tych rzeczy, zwodzony i zmuszany do cierpienia przez nie i szczęśliwy w swojej ignorancji. Gdyby nie te okoliczności, nigdy nie szukałbym prawdy ani nie zastanawiałbym się nad sobą i nigdy nie dałbym z siebie wszystkiego, aby dążyć do prawdy i kroczyć właściwą drogą w życiu. Okoliczności te były dla mnie Bożym zbawieniem, szczerą miłością Bożą!
Doświadczywszy tego wszystkiego, przekonałem się, że tylko Boża miłość jest prawdziwa i że tylko troska i pomoc moich braci i sióstr jest szczera i praktyczna. Powróciłem myślami do tego, co moi rodzice opowiadali o ich aresztowaniu przez policję KPCh. Gdy policjanci okładali mojego ojca skórzanym pasem, według jego relacji pas rozpadł się na trzy kawałki, ale on sam nie odczuwał zbyt dużego bólu. To Bóg po cichu udzielał mu pomocy. Ojciec mówił, że w przeszłości nie wierzył słowom Boga o tym, jak Bóg obnaża zło, nienawiść do prawdy i wrogość szatana do Boga, i że był on czcicielem króla diabłów, ale to zdarzenie sprawiło, że ojciec całkowicie uwierzył, iż słowa Boga obnażające szatana są w pełni trafne i prawdziwe. KPCh pozwala ludziom jedynie na słuchanie jej rozkazów, podążanie jej drogą i czczenie jej jako bożka oraz zabrania ludziom wierzyć w Boga i czcić Go lub kroczyć właściwą ścieżką w życiu, a nawet próbuje wymordować wszystkich, którzy wierzą w Boga. KPCh jest naprawdę zła i reakcyjna. Moja siostra mówiła, że gdy wskakiwała do rzeki, aby uniknąć aresztowania przez policję, nie czuła wcale lęku i chociaż był to grudzień, wcale nie było jej zimno, gdy wychodziła z wody. Powiedziała, że to Bóg dał jej dodatkową siłę i pewność. Gdy przekonałem się, że doświadczenie w postaci aresztowania przez KPCh nie wywołało negatywnych uczuć u moich rodziców i siostry ani ich nie osłabiło, lecz w zamian jeszcze bardziej wzmocniło ich wiarę w podążaniu za Bogiem i faktycznie uczyniło ich silniejszymi, poczułem się zawstydzony, gdyż zawsze miałem nadzieję, że moim rodzicom nie stanie się żadna krzywda i będzie im łatwiej żyć, lecz te moje myśli nie tylko nie przysłużyły się ich życiu, one nie przysłużyły się ich zbawieniu. Tylko Bóg wie, czego człowiek potrzebuje, i to Bóg kocha człowieka najbardziej. Bóg organizuje okoliczności, które są najbardziej korzystne dla życia każdej osoby. Poprzez ten fakt mocno doceniłem, że każda osoba żyje pod przewodnictwem Boga i że wszystko to, co doświadcza każda osoba, jest częścią Bożej organizacji i planu. Tylko na Bogu ludzie mogą polegać, ludzie naprawdę nie są w stanie pomagać sobie nawzajem, a wszelkie rodzinne uczucia pochodzą od ciała. Choć może się wydawać, ze członkowie rodziny dobrze traktują się nawzajem, takie rzeczy nie przynoszą korzyści ich życiu i za ich sprawą unikają oni Boga. Widziałem słowa Boga, które brzmiały tak: „Od kiedy Bóg stworzył świat, wykonał On wiele pracy dotyczącej witalności życia; wykonał wiele pracy, która ożywia człowieka i zapłacił wielką cenę, aby człowiek mógł zyskać życie, ponieważ Sam Bóg jest życiem wiecznym i Sam Bóg jest drogą, przez którą człowiek zostaje wzbudzony z martwych. Bóg nigdy nie jest nieobecny w sercu człowieka i żyje pośród ludzi przez cały czas. Jest siłą napędową życia człowieka, fundamentem jego egzystencji i bogatym depozytem istnienia człowieka od urodzenia. Powoduje odrodzenie się człowieka i pozwala mu wytrwale żyć w każdej roli. Dzięki Jego mocy i niegasnącej sile życiowej człowiek żył przez wiele pokoleń, i przez cały ten czas moc życia Bożego była podstawą egzystencji człowieka, za którą Bóg zapłacił cenę, jakiej żaden zwykły człowiek nigdy nie zapłacił. Siła życiowa Boga potrafi pokonać każdą moc, a ponadto przewyższa każdą moc. Jego życie jest wieczne, Jego moc nadzwyczajna, a Jego siły życiowej nie może pokonać żadne stworzenie ani wroga siła” (Tylko Chrystus dni ostatecznych może dać człowiekowi drogę wiecznego życia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Poprzez porównanie słów Boga z rzeczywistością zobaczyłem nadzwyczajność i wielkość siły życiowej Boga i to, że On żyje wśród ludzi po wszystkie czasy, po wszystkie czasy prowadzi ludzkość i pokazuje Swoją moc, oraz że każda osoba żyje w planach przygotowanych przez Boga. Konfrontując się ze słowem Bożym, przekonałem się, jak mały jestem i jak mało znaczące są więzi emocjonalne. Co mogłem zrobić w walce z trudnościami, przed jakimi stanęła moja rodzina? Czyż Bóg nie był Jedynym, który ich chronił, troszczył się o nich i prowadził ich przez kryzys? Czy miłość człowieka do innego człowieka może być większa niż miłość Boga do człowieka? Wtedy postanowiłem powierzyć swoją rodzinę Bogu, a w przyszłości skupić się wyłącznie na wierze w Boga, dążeniu do prawdy i odwdzięczaniu się za Bożą miłość.
Moje doświadczenia Bożego dzieła przez te lata również pomogły mi stopniowo rozumieć coraz lepiej Bożą wolę, a także zobaczyć, że dzieło, jakiego Bóg dokonał dla mnie, ma prowadzić mnie ku zrozumieniu i wejściu do prawdy. Byłem głęboko zepsuty przez szatana i niezdolny do bezpośredniego pojęcia znaczenia Bożych słów, więc Bóg zorganizował wiele różnych okoliczności, ludzi, spraw i rzeczy stosownie do moich potrzeb, aby mnie obmyć i zbawić, aby pomóc mi rozumieć Jego słowa. Pośród swoich niedoli i oczyszczenia przekonałem się, że te słowa wyrażone przez Boga są całkowitą prawdą, że są one czymś, czego ludzkość potrzebuje. Nie tylko funkcjonują one jako życie ludzkości i pozwalają jej urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo, one także wskazują właściwą drogę w życiu, gdyż Bóg jest prawdą, drogą i życiem. Jak głosi słowo Boga: „Oczekuję od człowieka jedynie tego, aby akceptował realność Moich słów i ich pierwotne znaczenie. Chociaż Moje słowa są proste, w istocie są one złożone, ponieważ wy jesteście zbyt mali i staliście się zbyt odrętwiali. Kiedy bezpośrednio objawiam Moje tajemnice i jasno wyrażam Moją wolę w ciele, wy nie zwracacie na to uwagi; słuchacie dźwięków, ale nie rozumiecie ich znaczenia. Jestem przepełniony smutkiem. Chociaż jestem w ciele, nie jestem w stanie wykonywać dzieła posługi ciała” (Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 9, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W słowie Bożym widzę zarówno naglącą potrzebę, jak i smutek w Bożym sercu. Wszystkie słowa, które Bóg wyraża, są prawdą, lecz ludzkość jest zbyt licha pod względem postawy i zbyt odrętwiała, więc nie zwraca uwagi na Bożą wolę, co napełnia Boga melancholią. Chcę pocieszyć Boga i współdziałać z Nim, i choć nie rozumiem sporej części prawdy i jest we mnie wciąż wiele zepsucia, które nie zostało oczyszczone, poprzez swoje dążenie do prawdy i doświadczanie dalszego Bożego sądu i karcenia Bóg przyniesie mi oświecenie i iluminację, abym mógł zrozumieć Jego słowa, a ja będę stopniowo pozbywać się swojego zepsucia.
Gdy sięgam pamięcią do swoich lat wiary w Boga, to Bóg obudził mnie Swoimi słowami życia i ocalił mnie przed niewolą szatana oraz pozwolił mi nie dać mu się zwieść. W słowach Boga poznaję prawdziwy sens życia. Wiem, że Bóg zawsze troszczył się o ludzkość i zawsze czuwał i chronił ludzkość. Rozumiem, że ludzkość nie może zostawić zapasu, pożywienia, podlewania i wsparcia w postaci słów Boga, że tylko Bóg jest prawdą, drogą i życiem, i poznałem, że nie ma innego zbawienia, jak poprzez Niego. Słowa Boga prowadziły mnie aż do dnia dzisiejszego, a Jego dzieło zbawiło mnie. Od tej pory chcę, aby słowa Boga były moim motto. Choćby nie wiem jakie utrapienia i niedole spadły na mnie, będę podążać za Bogiem do końca!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.