Historia Joy
W przeszłości w kontaktach z ludźmi zawsze kierowałam się emocjami. Jeśli ludzie byli dla mnie mili, odwdzięczałam się tym samym. Nie miałam rozeznania co do ludzi, a przede wszystkim nie miałam żadnych zasad. Było tak dopóty, dopóki nie doświadczyłam czegoś, co pozwoliło mi zrozumieć, że zasady, według których postrzegałam ludzi i wchodziłam z nimi w interakcje, są nieprawidłowe.
W lutym 2021 roku moja dobra przyjaciółka Emma zaprosiła mnie na spotkanie Kościoła Boga Wszechmogącego. Czytając słowa Boga Wszechmogącego i słuchając omówień na zgromadzeniach, upewniłam się, że Bóg Wszechmogący to Pan Jezus, który przyszedł po raz drugi. Z radością przyjęłam dzieło Boga w dniach ostatecznych. Kilka miesięcy później zostałam wybrana na diakonkę odpowiedzialną za podlewania.
Pewnego dnia zauważyłam, że w swojej grupie spotkaniowej Emma nagle zaczęła szerzyć plotki i błędy podważające Boga i atakujące kościół oraz uprzedzenia dotyczące przywódców i diakonów. W jej słowach pobrzmiewały rozgoryczenie i szyderstwo. Pisała też, że nie wyraża własnych opinii, tylko opinie pochodzące od innych, i że ma nadzieję, iż przywódcy zorganizują spotkanie, na którym odpowiedzą na te pytania. Byłam w szoku, czytając błędy i plotki, które rozesłała Emma. Jednocześnie bardzo się zmartwiłam, bo wszyscy ludzie w tej grupie dopiero co przyjęli dzieło Boga w dniach ostatecznych. Wysyłanie tego rodzaju wiadomości do grupy na pewno spowoduje zamęt i może sprawić, że ktoś, kto ma słabe fundamenty i komu brak rozeznania, upadnie. Czułam niepokój i nie wiedziałam, czemu Emma tak postępuje. Jeśli chciała odpowiedzi na swoje pytania, powinna wysłać je bezpośrednio do przywódczyni. Czemu rozpowiadała takie rzeczy wśród nowych wiernych? Wkrótce, jak się tego obawiałam, plotki rozsiewane przez Emmę zasiały zamęt i zakłóciły życie kościoła, wpłynęły też na niektórych braci i siostry, sprawiając, że uprzedzili się oni do przywódców i diakonów i zaczęli odczuwać opór. Jeden z liderów grupy spytał mnie: „Czy te rzeczy, o których mówiła Emma, są prawdą?”. Widząc, co się dzieje, byłam jeszcze bardziej poruszona. Od razu odszukałam Emmę i zapytałam ją, skąd wzięła te plotki. „To nie ja wymyśliłam te pytania. Chcę tylko, żeby przywódcy na nie odpowiedzieli”. Spytałam ją ponownie, kto przesłał jej te plotki, ale nie chciała powiedzieć. Zgłosiłam to przywódczyni, która też chciała wiedzieć, kto dokładnie jest autorem tych pytań, aby rozwiązać problem u jego źródła. Ale Emma nic jej nie powiedziała. Później okazało się, że nikt z braci i sióstr nie stawiał tych pytań i że to sama Emma miała pojęcia religijne na temat dzieła Boga. Znalazła różne plotki w Internecie, a następnie nadała im formę pytań, ale nie chciała się do tego przyznać. Dowiedziawszy się, jaka jest prawda, przywódczyni szybko zaaranżowała spotkanie i omówiła każdą z plotek i fałszywych poglądów szerzonych przez Emmę, aby bracia i siostry zyskali rozeznanie co do tego, o czym mówiła Emma. Jednak sama Emma nie miała żadnej świadomości ani nie żałowała tego, co zrobiła.
Po tym incydencie przywódczyni zapytała mnie: „Co zrobisz, jeśli Emma nie jest prawą osobą? Czy będziesz w stanie potraktować ją zgodnie z prawdozasadami?”. Postawiona przed tymi pytaniami przywódczyni nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Później przywódczyni przeczytała ze mną fragment słów Boga: „Według jakiej zasady słowa Boże nakazują ludziom traktować innych? Kochajcie to, co Bóg kocha, i nienawidźcie, czego Bóg nienawidzi – oto zasada, której należy przestrzegać. Bóg kocha tych, którzy poszukują prawdy i są w stanie podążać za Jego wolą. Są to ludzie, których my również powinniśmy kochać. Ci, którzy nie są w stanie podążać za wolą Bożą, którzy nienawidzą Boga i buntują się przeciwko Niemu, to ludzie, których Bóg nienawidzi, i my także powinniśmy ich nienawidzić. O to Bóg prosi człowieka. (…) W Wieku Łaski Pan Jezus powiedział: »Któż jest moją matką i kto to są moi bracia?« »Kto bowiem wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką«. Te słowa pojawiły się już w odległym Wieku Łaski, a teraz słowa Boga są jeszcze jaśniejsze: »Kochaj to, co Bóg kocha, i nienawidź tego, czego Bóg nienawidzi«. Słowa te trafiają prosto w sedno, lecz ludzie często nie są w stanie pojąć ich prawdziwego znaczenia” (Naprawdę zmienić można się tylko wtedy, gdy rozpozna się swoje błędne poglądy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Boga zaczęłam nieco lepiej rozumieć Jego wolę. Bóg wymaga, byśmy traktowali innych zgodnie z zasadami i kochaj to, co Bóg kocha, i nienawidź tego, czego Bóg nienawidzi. O kogo by nie chodziło, w każdej sprawie związanej z zasadami musimy wszystkich traktować według słów Boga: „Kochaj to, co Bóg kocha, i nienawidź tego, czego Bóg nienawidzi”. Emma umyślnie szerzyła bezsensowne plotki i fałszywe poglądy, przez co ludzie przyswoili sobie pojęcia na temat Boga i źle rozumieli Jego dzieło. Zakłóciło to życie kościoła, co z natury jest czynieniem zła. Bóg nienawidzi złoczyńców. Ludzie powinni stać po stronie Boga, odrzucać złoczyńców i powstrzymywać ich, by przestali zakłócać normalny przebieg zgromadzeń i lekturę słowa Bożego. Gdy to zrozumiałam, powiedziałam przywódczyni: „Choć trudno mi się pogodzić z tym, że Emma uczyniła zło, to takie są fakty. Nie pozwolę, aby zamieszała mi w głowie i mnie ograniczała. Będę ją traktować zgodnie z zasadami danymi od Boga. Jeśli kościół zadecyduje, by ją odizolować, zapomnę o moich uczuciach do niej i nie będę winić Boga”. Przywódczyni powiedziała: „W tej sytuacji, aby chronić braci i siostry i nie dopuścić do tego, by Emma dalej ich zwodziła, kościół postanowił odizolować ją, żeby zastanowiła się nad sobą”. Choć martwiłam się sytuacją, w jakiej znalazła się Emma, to zdawałam sobie sprawę, że zakłócając i zaburzając życie kościoła, postąpiła jak sługa szatana, a decyzja przywódczyni miała chronić braci i siostry przed sytuacją, w której plotki i fałszywe poglądy zamieszałyby im w głowach i zwiodły ich na manowce, więc nic więcej nie powiedziałam. Kilka dni później Emma przyszła do mnie, mówiąc mi, że martwi się, iż zostanie usunięta z grupy spotkaniowej. Powiedziałem jej: „Postąpiłaś źle. Jeśli naprawdę chcesz rozwiązać te problemy, możesz przedstawić je przywódczyni, a ona pomoże ci znaleźć rozwiązanie. Nie powinnaś rozpowszechniać tych plotek i fałszów wśród braci i sióstr i wzbudzać ich niepokoju”. Chciałam sprawić, by Emma okazała skruchę, ale nic mi nie odpowiedziała. Powiedziała tylko, że nie chce zostać usunięta z grupy, ale jeśli ją usuną, to po prostu utworzy fałszywe konto podając fałszywe informacje i fikcyjny adres, aby ponownie aplikować do kościoła jako ktoś, kto chce zbadać prawdziwą drogę. Oznaczało to, że chce się zgłosić do innego kościoła. Te jej słowa bardzo mnie zaskoczyły. Absolutnie nie chciała okazać skruchy. Zamierzała nawet utworzyć fałszywe konto, by z jego pomocą siać zamęt i sabotować kościół. Czy nie była sługą szatana? Działania Emmy pokazały też, że nie jest ona szczerą osobą. Planowała oszukać braci i siostry oraz kościół. Pomyślałam wtedy o odpowiedzialności spoczywającej na diakonach zajmujących się podlewaniem: „Gdy odkryją problem, powinni natychmiast mu zaradzić, poszukując prawdy; Duże problemy należy rozwiązywać omawiając je z przywódcami kościelnymi. Nie wolno ukrywać faktów” (Zasady organizacji pracy). Czułam, że jako diakonka zajmująca się podlewaniem muszę przestrzegać prawdozasad i chronić moich braci i siostry przed zamętem i wprowadzaniem w błąd. Dlatego powiadomiłam o wszystkim przywódczynię i wysłałam jej zrzuty ekranu z naszego czatu. Ale potem pomyślałam o tym, że to Emma jako pierwsza podzieliła się ze mną ewangelią i że jesteśmy przyjaciółkami, więc zapytałem przywódczynię, czy byłoby możliwe, aby Emma została w swojej grupie. W ten sposób nie będzie mogła aplikować z fałszywego konta, by siać zamęt w innych kościołach. Przywódczyni powiedziała: „Jeśli nie będzie czynić zła ani siać żadnego zamętu, to może zostać. Tyle że w tej chwili nie rozumie tego, że czyniła źle i spowodowała zakłócenia. Wciąż chce kłamać, oszukiwać, a także wkraść się do innego kościoła. To pokazuje, że nie okazała skruchy! Jeśli faktycznie ma istotę złoczyńcy, to nie okaże skruchy ani się nie zmieni i dalej będzie czynić zło”. Słowa przywódczyni były dla mnie ostrzeżeniem i dopiero po nich uświadomiłam sobie, iż działałam pod wpływem emocji, pragnąc zatrzymać Emmę w kościele. Emma nie znała samej siebie. Nie dało się powiedzieć, czy ponownie nie uczyni zła i nie zakłóci życia kościoła. W moim wstawianiu się za nią nie kierowałam się zasadami.
Później przywódczyni przyjrzała się sprawie bliżej i odkryła, że Emma kierowała się pojęciami i nie szukała prawdy, by się ich wyzbyć. Zamiast tego świadomie szukała sposobów, by atakować Boga, przeinaczała fakty, szerzyła plotki i fałszywe poglądy oraz zwodziła braci i siostry, siejąc w ich głowach pojęcia na temat dzieła Boga. Na zgromadzeniach często mówiła, że przywódcy i liderzy grup nie nadają się do pracy, aby zdyskredytować to, jak wypełniają obowiązki, przez co popadali w zniechęcenie, a to pogarszało wyniki ich pracy. Działania Emmy poważnie zakłóciły życie kościoła, a ponieważ nie okazała skruchy, to faktycznie była złoczyńcą. W końcu kościół wydali Emmę zgodnie z zasadami usuwania ludzi, a ja przestałam ją chronić. Ale to, co stało się potem, sprawiło mi wielki ból.
Pewnego ranka Emma nagle wysłała mi wiadomość z pytaniem, dlaczego jej to robię. Napisała, że zawiodłam jej zaufanie i że postawiłam ją w okropnej sytuacji. Później zdałam sobie sprawę, że powodem jej złości była ta sprawa z fałszywym kontem. Treść zrzutów ekranu, które wysłałam do przywódczyni, była napisana w naszym lokalnym języku, którego przywódczyni nie rozumiała, więc poprosiła inną siostrę o przetłumaczenie tego, co było tam napisane. Tak się jednak złożyło, że ta siostra była przyjaciółką Emmy i opowiedziała jej o wszystkim. To dlatego Emma wysyłała mi wiadomości z pytaniami na ten temat. Tego ranka raz za razem zalewałam się łzami. Czułam, że to koniec mojej przyjaźni z Emmą. Zaczęłam wspominać chwile, które z nią spędziłam. Emma pomagała mi swoimi pomysłami, gdy miałam trudności, często dzieliłyśmy się też ze sobą swoimi przemyśleniami… Teraz jednak nie wiedziałam, jak spojrzeć jej w twarz. Nie mogłam uspokoić swojego serca. Nie mogłam nawet się skupić na tyle, by prowadzić zgromadzenia. Wciąż się tylko obwiniałam: „Czy ja naprawdę wszystko zepsułam? Może jest lepszy sposób, by powstrzymać ją przed założeniem fałszywego konta i sianiem zamętu w kościele”. Zaczęłam mieć wątpliwości, czy podjęłam słuszną decyzję. Ogarnął mnie głęboki niepokój. Chciałam nawet usunąć swoje konto, unikać braci i sióstr i uciec od tego wszystkiego, ale w głębi serca wiedziałam, że nie mogę porzucić obowiązków i uciekać od problemów, że muszę aktywnie szukać rozwiązań. Dlatego opowiedziałam przywódczyni o swoim stanie. Przywódczyni przysłała mi ten fragment słowa Bożego: „Musisz wejść w nie od pozytywnej strony, być aktywnym, a nie biernym. W żadnej sytuacji nie możesz dać się złamać przez kogokolwiek bądź cokolwiek; nie wolno ci też ulegać wpływowi czyichkolwiek słów. Musisz mieć stabilne usposobienie; bez względu na to, co ludzie mówią, musisz od razu wcielać w życie to, o czym wiesz, że jest prawdą. Musisz pozwalać, by Moje słowa zawsze działały wewnątrz ciebie, niezależnie od tego, z kim miałbyś się zmierzyć; musisz być w stanie trwać przy swoim świadectwie o Mnie i mieć wzgląd na Moje brzemię. Nie wolno ci się ślepo zgadzać z innymi, nie mając własnych poglądów, lecz musisz mieć odwagę, by stawiać czoła i sprzeciwiać się tym rzeczom, które nie są zgodne z prawdą. Jeśli dobrze wiesz, że coś jest nie tak, a jednak brakuje ci odwagi, by to ujawnić, to nie jesteś osobą, która praktykuje prawdę. Chcesz coś powiedzieć, ale nie ośmielasz się zrobić tego wprost, więc owijasz w bawełnę, a potem zmieniasz temat; powstrzymuje cię szatan w tobie, sprawiając, że mówisz bezskutecznie i nie jesteś w stanie wytrwać do końca. Wciąż nosisz w sercu lęk; czy nie dlatego, że twoje serce w dalszym ciągu wypełniają idee szatana?” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 12, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Gdy przeczytałam słowo Boże, przywódczyni omówiła je ze mną: „Słowa Boga są bardzo jasne. Jeśli odkryjesz coś, co szkodzi pracy kościoła i krzywdzi twoich braci oraz siostry, albo jeśli powstaje zamęt pochodzący od szatana, musisz mieć odwagę, by to ujawnić i zatrzymać oraz ochronić pracę kościoła. Tylko tak postępuje ktoś, kto praktykuje prawdę. Jeśli wiemy, że coś jest nie tak, ale mimo to ulegamy emocjom, boimy się zerwać relacje z innymi i nie potrafimy przestrzegać prawdozasad, to stajemy po stronie szatana, a to jest wbrew woli Boga! Odkryłaś, że twoja przyjaciółka szerzy nieprawdziwe poglądy, ujawniłaś ją i powstrzymałaś, chroniąc braci i siostry przed krzywdą. Postąpiłaś słusznie i nie ma powodu, żebyś się obwiniała lub smuciła”. Po przeczytaniu słów Boga i wysłuchaniu omówienia tej siostry zrozumiałam, że moja postawa jest wciąż zbyt słaba i brak mi rozeznania. Nie ma wątpliwości, że postąpiłam zgodnie z zasadami, ale gdy Emma zaczęła narzekać i mnie oskarżać, wstrząsnęło to mną i zaczęłam mieć wątpliwości co do swojej decyzji. Teraz wiem, że była ona słuszna. W sprawach związanych z pracą kościoła oraz życiem moich braci i sióstr muszę twardo trzymać się zasad. Muszę nauczyć się odróżniać dobro od zła, emocje nie mogą mnie w tym ograniczać.
Gdy zrozumiałam wolę Boga, uspokoiłam się i skupiłam na swoich obowiązkach. Ale to nie był koniec. Emma przesłała mi kolejną wiadomość: „Usunięto mnie z grupy. Jesteś teraz zadowolona? To wszystko twoja zasługa. Wielkie dzięki!”. Czuć było w tych słowach drwinę i sarkazm. Przez pewien czas nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że to koniec naszej przyjaźni, i było mi bardzo smutno. Miałyśmy dobrą relację, to ona podzieliła się ze mną ewangelią, a teraz ja zgłosiłam jej problem do przywódczyni. Czy jej nie zdradziłam? Co ona sobie o mnie myśli? Co powinnam teraz zrobić? Czy powinnam ją przeprosić? Czy zawiodłam jej zaufanie? Czy zniszczyłam naszą przyjaźń? Czy na pewno postąpiłam słusznie? Miałam mętlik w głowie i cierpiałam. Przeczytała wtedy fragment słów Boga: „Nieokazywanie Mi bezwzględnego podporządkowania jest zdradą. Brak lojalności wobec Mnie jest zdradą. Oszukiwanie Mnie i zwodzenie Mnie kłamstwami to zdrada. Posiadanie rozlicznych pojęć i szerzenie ich gdzie popadnie również jest zdradą. Zdradą jest niezdolność do podtrzymania Mojego świadectwa i dbania o Moje interesy. Zdradą jest rozdawanie fałszywych uśmiechów, gdy sercem jest się daleko ode Mnie. To wszystko są akty zdrady, do której zawsze jesteście zdolni i które są wśród was na porządku dziennym. Zapewne nikt z was nie uważa tego za problem. Ja jednak myślę inaczej. Zdrady ze strony człowieka nie mogę traktować jako błahostki i z całą pewnością nie mogę jej zignorować” (Bardzo poważny problem: zdrada (1), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Doznałam oświecenia, gdy przeczytałam te słowa. Ciągle myślałam, że to ja zdradziłam swoją przyjaciółkę. Czemu nie myślałam o tym, czy moje opinie i postępowanie są zgodne z prawdą lub czy nie zdradziłam Boga? Nie mogę martwić się uczuciami przyjaciółki, a jednocześnie ignorować postawę Boga. Jego słowa są bardzo jasne: „Zdradą jest niezdolność do podtrzymania Mojego świadectwa i dbania o Moje interesy”. Emma szerzyła pojęcia o dziele Boga, oszukiwała braci i siostry i zakłócała życie kościoła. Chciała założyć fałszywe konto, by oszukiwać innych. To wszystko są działania szatana, które niszczą pracę kościoła. Gdybym stanęła po stronie Emmy zamiast praktykować prawdę, stanęłabym po stronie szatana i zdradziła Boga! Pomyślałam o słowach Boga: „Bądźcie Mi wierni bez względu na wszystko i odważnie idźcie naprzód; jestem twoją skałą i twoją opoką, więc oprzyj się na Mnie!” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 10, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Czułam, że powinnam szczerze się pomodlić, zaufać Bogu i wierzyć, że Bóg mnie poprowadzi i pomoże odróżnić dobro od zła, nauczy rozeznania co do ludzi i nie pozwoli mi odejść od zasad i od mojego stanowiska w tej sprawie.
Zastanawiałam się: „Gdy odkryłam, że Emma zrobiła coś złego, zgłosiłam to przywódczyni. Ewidentnie miało to na celu ochronę pracy kościoła. Czemu wciąż jest mi tak szkoda Emmy?”. Słowa Boga dały mi odpowiedź na to pytanie. Słowa Boga mówią: „Jeśli nie masz normalnej relacji z Bogiem, to bez względu na to, co robisz, aby utrzymywać relacje z innymi, jak bardzo nad tym pracujesz i jak wiele energii w to wkładasz, wszystko to będzie stanowić część ludzkiej filozofii życiowej. Będziesz chronił swą pozycję wśród ludzi i dążył do tego, by cię chwalili, działając w ludzkich kategoriach i przez pryzmat ludzkich filozofii, zamiast ustanowić normalne relacje z innymi według Bożego słowa. Jeśli nie będziesz się skupiać na stosunkach z ludźmi, lecz utrzymasz normalną relację z Bogiem, jeśli będziesz skłonny oddać Mu swoje serce i nauczyć się Mu podporządkowywać, to twoje relacje z ludźmi w naturalny sposób staną się normalne. (…) Normalne stosunki między ludźmi budowane są na fundamencie zwrócenia serca w stronę Boga, a nie poprzez ludzki wysiłek. Bez Boga w sercu relacje międzyludzkie pozostają czysto cielesne. Nie są to normalne relacje, lecz folgowanie żądzom – Bóg ich nienawidzi i brzydzi się nimi” (Nawiązanie normalnej relacji z Bogiem jest bardzo ważne, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „We wszystkim, co robisz lub mówisz, musisz mieć odpowiednie nastawienie w sercu, być sprawiedliwym w działaniu i nie kierować się uczuciami ani nie postępować zgodnie z własną wolą. Są to zasady, których muszą przestrzegać wierzący w Boga” (Jak wygląda twoja relacja z Bogiem? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Dzięki słowom Boga zrozumiałam, że za bardzo troszczyłam się o ochronę swoich relacji z innymi. Zaniedbywałam normalną relację z Bogiem i kierowały mną cielesne emocje. Faktem jest, że utrzymywanie relacji z innymi służy tylko ochronie własnych interesów, wizerunku i statusu. Wszystkie te rzeczy pochodzą z ciała. Utrzymywanie relacji z innymi jest też splamione emocjami i osobistymi intencjami i nie jest zgodne z prawdozasadami. Zrozumiałam też, że w sprawie dotyczącej Emmy byłam taka niezdecydowana i nie miałam swojego zdania, bo ograniczały mnie emocje, a to nie pozwalało mi postąpić słusznie. Myślałam tylko o utrzymaniu swojej przyjaźni, wizerunku i miejsca w sercach innych, więc tkwiłam w pułapce emocji. Nie potrafiłam traktować ludzi zgodnie z prawdozasadami, a przede wszystkim nie zważałam na pracę kościoła. Chciałam nawet porzucić obowiązki, oddalić się od braci i sióstr i zdradzić Boga. Dopiero wtedy zrozumiałam, że emocje są samolubne. Szatan używa ich, by kontrolować ludzi, tak żeby skłonić ich do zdradzenia prawdy i Boga. Zdałam sobie też sprawę z tego, że gdy Emma podzieliła się ze mną ewangelią i zaprosiła na zgromadzenie, to były to suwerenne zarządzenia Boga. Powinnam więc być wdzięczna Bogu, a nie Emmie. Gdy to wszystko zrozumiałam, poczułam wielką ulgę i już się tak nie zadręczałam.
Później na zgromadzeniu przeczytałam fragment słowa Bożego, dzięki któremu wyraźniej dostrzegłam, jaka jest naturoistota Emmy. Słowa Boga mówią: „Ci spośród braci i sióstr, którzy zawsze dają upust swemu negatywnemu nastawieniu, są sługami szatana i przeszkadzają kościołowi. Tacy ludzie muszą pewnego dnia zostać wykluczeni i wyeliminowani. Jeżeli, wierząc w Boga, ludzie nie mają serc bojących się Go, nie mają serc posłusznych Mu, wówczas nie tylko nie będą w stanie wykonać dla Niego żadnej pracy, lecz, wręcz przeciwnie, staną się tymi, którzy przeszkadzają w Jego dziele i przeciwstawiają się Mu. Wiara w Boga pozbawiona podporządkowania się Bogu i lęku przed Nim, a pełna oporu wobec Niego, jest największą hańbą dla wierzącego. Jeśli mowa i zachowanie osób wierzących są tak swobodne i nieskrępowane jak niewierzących, wówczas są oni w jeszcze większym stopniu niegodziwi niż niewierzący – są archetypicznymi demonami. Ci, którzy na łonie kościoła dają upust swej jadowitej i szkodliwej mowie, szerzą plotki, wywołują niezgodę i tworzą kliki pośród braci i sióstr, powinni zostać wykluczeni z kościoła. Ponieważ jednak nastała teraz inna era Bożego dzieła, ludzie ci zostali ograniczeni, bowiem z pewnością mają zostać wyeliminowani. Wszyscy, którzy zostali zepsuci przez szatana, posiadają zepsute usposobienie. Niektórzy mają jedynie zepsute usposobienie, lecz są także tacy, którzy nie dość, że mają zepsute, szatańskie usposobienie, to mają jeszcze straszliwie nikczemną naturę. Ich mowa i czyny nie tylko ujawniają ich zepsute, szatańskie usposobienie, ale, co gorsza, ludzie ci sami są prawdziwymi diabłami, szatanami. Ich zachowanie zaburza i zakłóca Boże dzieło, utrudnia braciom i siostrom wejście w życie oraz szkodzi normalnemu życiu kościoła. Prędzej czy później trzeba obmyć te wilki w owczej skórze; wobec tych sług szatana powinno się przyjąć bezwzględną postawę, postawę odrzucenia. Tylko w taki sposób można stanąć po stronie Boga, a ci, którzy tak nie czynią, tarzają się w bagnie wraz z szatanem” (Ostrzeżenie dla tych, którzy nie praktykują prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ten fragment to Boże ostrzeżenie dla ludzi. Rozumiem, że ci, którzy nie praktykują prawdy, cały czas szerzą plotki i sieją niezgodę, to ludzie, którzy buntują się przeciwko Bogu i opierają się Mu. To nie są Boży wybrańcy, a raczej słudzy szatana i złoczyńcy. Wszystko, co czynią, jest wrogie Bogu, i zgodnie z regulaminem kościoła takich ludzi należy wydalić. Bogu dzięki! Teraz mam w sercu światło i zyskałam rozeznanie. Biorąc pod uwagę zachowanie Emmy, jestem pewna, że to złoczyńca. Przypomniałam też sobie, że w „Zasadach traktowania innych stosownie do ich istoty” jest napisane: „(4) Jeżeli potwierdzi się, że ktoś jest człowiekiem z gruntu złym – złym duchem, antychrystem, lub niewierzącym – osoba ta musi zostać usunięta i wydalona ze wspólnoty zgodnie z zarządzeniem kościoła; (5) Ludzie kłamliwi, którzy często przejawiają błędne poglądy, żywią mylne pojęcia o Bogu i wykazują wobec Niego postawę obronną, zaliczają się do niewierzących. Należy usunąć ich lub wydalić ze wspólnoty” (170 zasad praktykowania prawdy, 132. Zasady traktowania innych stosownie do ich istoty). Zasady mówią, że złoczyńców należy wydalić, by uniemożliwić im powodowanie zakłóceń w kościele, tak aby inni mogli spokojnie i bez problemów gromadzić się i wypełniać obowiązki. Zrozumiałam też, że Bóg po to pozwala na to, by złoczyńcy siali zamęt w kościele, aby Boży wybrańcy mogli zrozumieć prawdę, nauczyli się rozeznania co do ludzi i traktowali ich zgodnie ze słowem Bożym. Jednocześnie pozwala nam to poznać naszą postawę i nauczyć się praktykować prawdę oraz chronić interesy kościoła. Uświadomiwszy to sobie, byłam wdzięczna Bogu. Bez Jego ochrony i przewodnictwa Jego słów wciąż ograniczałyby mnie emocje, wstawiałabym się za złoczyńcą i była oszukiwana przez Emmę. To coś bardzo niebezpiecznego! Gdy zrozumiałam te rzeczy, przestałam się niepokoić. Poczułam się wyzwolona.
Potem Emma kilkukrotnie kontaktowała się ze mną, ale ja już nie pozwalałam na siebie wpływać. Po przejściu tego doświadczenia przepełniała mnie wdzięczność wobec Boga. To On poprowadził mnie do zrozumienia pewnych prawd, zyskania rozeznania i wyzwolenia się od ograniczeń powodowanych przez emocje. Prawda jest niezwykle ważna dla ludzi. Dopiero gdy patrzymy na ludzi i sprawy przez jej pryzmat, możemy kierować się zasadami i nie dać się zwieść i wykorzystać szatanowi. Bogu dzięki!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.