Więzy zepsucia
W marcu 2020 roku organizowałam wybory w kościele, za który odpowiadałam, i siostra Chen została wybrana na przywódczynię. Czułam, że siostra Chen ma dobry charakter, ale ponieważ dopiero zaczęła pełnić obowiązki przywódczyni, nie była obznajomioma z pracą kościoła, więc postanowiłam tam zostać i szkolić ją przez jakiś czas. Aby pomóc siostrze w poznaniu i opanowaniu pracy kościoła możliwie jak najszybciej, chodziłam z nią na spotkanie każdej grupy i mówiłam jej o niektórych zasadach pracy kościoła. Wkrótce zyskała dobrą znajomość pracy i skupiała się na szukaniu prawdy, gdy trafiała na problemy, a jej omówienia słów Boga były oświecające. Niektórzy bracia i siostry uczestniczący w spotkaniach podnosili pytania i czasami, zanim nawet ja się dobrze zastanowiłam, siostra Chen potrafiła szybko zareagować i znaleźć słowa Boga wskazujące na rozwiązanie. Podczas omawiania pracy była w stanie szybko rozpoznać problem i znaleźć odpowiednie zasady, by go rozwiązać. Widząc, że siostra Chen umiejętnie wykonywała pracę i robiła szybkie postępy, poczułam się nagle pod jakąś presją: Odpowiadałam za jej pracę, więc powinnam być lepsza od niej w rozwiązywaniu problemów. Jednak pewnych spraw nie rozważyłam tak gruntownie jak ona, więc może inni uznają, że ta właśnie wybrana przywódczyni jest zdolniejsza niż ja? Wtedy to pomyślałam: „Nie, muszę dowieść swoich umiejętności. Nie mogę pozwolić, by inni patrzyli na mnie z góry”. Od tamtej pory, gry chodziłam z nią na spotkania, uważałam szczególnie na to, co mówili inni bracia i siostry, próbując zrozumieć, z jakimi problemami się borykali i jakie były ich przyczyny, obsesyjnie usiłowałam rozwiązać te problemy, zanim uczyniłaby to siostra Chen. Ale im szybciej próbowałam je rozwiązać, tym bardziej się spinałam i tym trudniej było mi zebrać myśli. Dlatego trudno mi było jasno dostrzec, w jakim stanie znajdują się bracia i siostry. Skończyło się to tak, że siostra Chen zdołała poprzez swoje słowa rozwiązać problemy. Gdy słyszałam, że bracia i siostry chwalą siostrę Chen za klarowne i efetywne wypowiedzi i że zwracają się do niej ze swymi problemami, czułam się bardziej nieswojo. Nienawidziłam się i myślałam: jak mogę być tak głupia? Czemu nie mogę być tak dobra jak siostra Chen? Opanowało mnie niejasne poczucie o negatywnym zabarwieniu. Jeśli tak dalej pójdzie, to zostanę w tyle.
Jednego dnia byłam na spotkaniu z siostrą Chen i kilkoma niedawno wybranymi diakonami. Okazało się, że nie rozumieją oni jeszcze do końca zasad związanych z wyborami. Doprowadziło to do wyboru kilku nieodpowiednich osób na przywódców grup. Przyjrzałam się temu i nieco mnie to zmartwiło. Myśląc o tym, że jestem przywódczynią dłużej niż siostra Chen i że nieco lepiej rozumiec zasady wyboru osób na poszczególne stanowiska, stwierdziłam, że mogę im tę sprawę skutecznie objaśnić i że może to być okazja, żeby bracia i siostry dostrzegli, iż rozumiem prawdę i mam jasne rozeznanie, no i że jestem lepsza niż siostra Chen. Odszukałam więc stosowne zasady i wspólnie je omówiliśmy. Siostra Chen wdrożyła te zasady i mówiła o tym, jakiego rodzaju osoby należy wybierać na przywódców grup. Słuchałam tego, co mówiła, i dostrzegłam, że nie podaje przykładów z życia, co mnie ucieszyło. Siostra Chen pełniła rolę przywódczą dopiero od niedawna i nie miała dużo doświadczenia. Ja użyję przykładów z życia i wtedy bracia i siostry zobaczą, że potrafią podać wiele przykładów i szczegółów, a ja poczuję, że godna byłam tego, żeby ponosić odpowiedzialność za pracę, że moje omówienia są skrupulatne i zrozumiałe. Myśląc tak, czułam się z siebie zadowolona. Odchrząknęłam, uśmiechnęłam się i opowiedziałam o różnych błędach i problemach, które inne kościoły napotkały w związku z wyborami. Mówiłam o tym przed dłuższą chwilę i gdy skończyłam, czekałam już tylko na pochwały ze strony braci i sióstr. Nagle siostra Chen powiedziała, że obecnie głównym problemem kościoła było to, że bracia i siostry nie rozumieją zasad wyboru przywódców grup, że musimy w klarowny sposób omówić prawdy tego właśnie dotyczące. Powiedziała, że większość moich przykładów ma się nijak do bieżących problemów. Gdy tylko siostra Chen to powiedziała, inny diakon zgodził się z jej opinią. Nie czułam się z tym dobrze. To, co powiedzieli, oddziałało na mnie w sposób dość negatywny, byłam skołowana. Wszyscy diakoni patrzyli na mnie i czułam się zawstydzona. Początkowo myślałam, że choć trochę zachowam twarz, ale sprawy przybrały zły obrót. Nie tylko, że nie zachowałam twarzy, ale byłam jeszcze bardziej zażenowana. Czy inni pomyślą, że choć jestem od tak dawna przywódczynią, to nie dorównuję dopiero co wybranej przywódczyni? Że się nie nadaję? Gdy to do mnie dotarło, nie mogłam nikomu spojrzeć w oczy, siedziałam tylko niezręcznie. Po chwili diakon zadał siostrze Chen pytanie, a ona udzieliła bardzo klarownej odpowiedzi. Czułam, że ona mnie całkowicie pokonała, i cała ta nerwowa energie we mnie po prostu powaliła mnie na kolana. Czułam, że poniosłam zupełną klęskę, i nie byłam w stanie podnieść głowy. Przypomniałam sobie dobry charakter siostry Chen i jej szybkie postępy. Była lepsza ode mnie na wiele sposobów. Czułam się coraz gorzej, im więcej o tym myślałam, to było tak, jakby ona zepchnęła mnie ze sceny. Zaczęłam się do niej uprzedzać i nie chciałam współpracować z nią w wypełnianiu obowiązków. Po zgromadzeniu siostra Chen zaproponowała, byśmy razem poszły na spotkanie grupy za kilka dni. Nie patrząc nawet na nią, odparłam chłodno: „Siostra Zhou i ja mamy w planach odwiedzić inną grupę tego dnia”. Zaczerwieniła się i wydawała się nieswoja. Widząc, że ją ignoruję, poszła sobie.
W drodze do domu myślałam, o tym zgromadzeniu, na które siostra Chen pójdzie sama. Nie znała zbyt dobrze tej grupy ludzi. A jeśli coś na tym zgromadzeniu będzie wymagało ogólnej dyskusji? Jeśli ja nie pójdę, a ona trafi na coś, czego nie będzie umiała podołać, to co wtedy z naszą pracą? Chciałam wrócić i ją odnaleźć, ale gdy przypomniałam sobie, jak bardzo upokorzono mnie na tym zgromadzeniu, poczułam się dotknięta i użalałam się nad sobą, mówiąc do niej w myślach: „Skoro masz tak świetny charakter i we wszystkim jesteś dobra, to sobie poradzisz”. I tak moje zepsute usposobienie wzięło górę nad wyrzutami sumienia. Bez wahania wsiadłam na rower i pojechałam do domu. Tej nocy przewracałam się w łóżku z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Wciąż myślałam tylko o tym, jak szybkie postępy robiła siostra Chen, jak wszyscy bracia i siostry ją podziwiali. Jeśli zostanę w tym kościele, czy nie stanę się dla niej tylko pionkiem? Pomyślałam, że równie dobrze mogę opuścić ten kościół. Ta myśl sprawiła jednak, że poczułam się nieswojo. Siostra Chen naprawdę dobrze sobie radziła, ale ona i niektórzy diakoni byli tu nowi. Wciąż nie w pełni rozumieli mnóstwo zasad i dlatego istnieje ryzyko, że będą popełniać błędy. To by źle się odbiło na pracy domu Boga. Wiedziałam, że powinnam jeszcze zostać i pomagać im, że takie nagłe odejście będzie nieodpowiedzialne. Rozumiałam, że mój stan nie jest właściwy, więc pomodliłam się do Boga, prosząc, by poprowadził do zrozumienia Jego woli i poznania samej siebie.
Nazajutrz natrafiłam na fragment Jego słów w „Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu”, akapit 5: „Nie pozwól, żeby ktokolwiek miał się za doskonałego, wybitnego i szlachetnego albo wyróżniającego się na tle innych. Wszystko to ma swoje źródło w aroganckim usposobieniu i ignorancji ludzi. Wiecznie uważanie siebie za wybitnego – to aroganckie usposobienie. Nieakceptowanie własnych niedoskonałości i nieumiejętność stawienia czoła własnym błędom i niepowodzeniom – to efekt aroganckiego usposobienia. Niepozwalanie, by inni byli wyżej lub by byli lepsi – to efekt aroganckiego usposobienia. Niedopuszczanie, by inni byli ponadprzeciętni lub silniejsi – to efekt aroganckiego usposobienia. Niepozwalanie innym, by mieli lepsze przemyślenia, sugestie i poglądy niż się samemu ma w danej kwestii, a kiedy tak jest, popadanie w negatywne myśli, odmawianie rozmów, czucie się udręczonym i zniechęconym oraz zdenerwowanym – to efekty aroganckiego usposobienia. Aroganckie usposobienie może spowodować, że będziesz czcił swoją reputację i nie będziesz umiał przyjąć przewodnictwa innych, dostrzec własnych niedoskonałości i zaakceptować swoich niepowodzeń i błędów. Co więcej, kiedy ktoś jest od ciebie lepszy, może to wywołać nienawiść i zazdrość w twoim sercu, a ty możesz się poczuć tak skrępowany, że stracisz chęć spełniania obowiązku lub zaczniesz spełniać go niedbale. Aroganckie usposobienie może wywołać w tobie pojawienie się takich zachowań i praktyk” („Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowa Boga są wyjątkowo jasne. Gdy ludzie żyją w arogancji, zawsze chcą być na szczycie, chcą być lepsi od innych. Dla takich osób ich reputacja i status są absolutnie najważniejsze. Gdy nie mogą pokonać innych lub zyskać aprobaty, wpadają w negatywne nastawienie, rozpaczają i nie chcą wypełniać obowiązków. To ja byłam tym rodzajem osoby, którą Bóg ujawniał. Miałam aroganckie usposobienie, marzyłam o sławie i statusie. Gdy dopiero co poznałam siostrę Chen, myślałam, że jestem zdolniejsza w pracy i lepsza w omawianiu prawdy, aby rozwiązywać problemy, z radością wkładałam wysiłek w to, by jej pomagać i z nią rozmawiać. Ale gdy zobaczyłam, jak dobry ma charakter i jak szybko się uczy i że inni mają o niej wysokie mniemanie, poczułam, że moja pozycja jest zagrożona. W myślach zaczęłam się z nią porównywałać i rywalizować, próbując wszystkiego, by siebie ukazać w lepszym świetle. Chciałem dowieść, że się nadaję. Zwłaszcza w związku z problemem wyboru przywódcy zespołu, chciałam opowiedzieć o zasadach w taki sposób, by się popisać i zyskać podziw. W efekcie nie trafiłam w sedno problemu, więc siostra Chen mnie napomniała. Nie zastanowiłam się nad sobę, a w dodatku zaczęłam czuć do niej urazę i już nie chciałam z nią pracować. Chciałam nawet porzucić powierzoną mi misję i opuścić ten kościół. Zreflektowałam się i dostrzełam, że interesowały mnie tylko reputacja i status, a nie dobre wypełnianie obowiązków. Całkowicie zaniedbałam moje obowiązki. Ujawniając, jaka byłam naprawdę, Bóg osądził mnie i skarcił, abym mogła się zreflektować, zmienić niewłaściwe pobudki i naprawić sposób postrzegania. Poczułam spokój, gdy już zrozumiałam wolę Boga.
Później przeczytałam słowa Boga, ujawniające usposobienia antychrystów. „Gdy antychryści wypełniają swoje obowiązki w grupie, ich pierwszą myślą nie jest to, by poznać zasady związane z ich obowiązkami, wiedzieć, czego wymaga Bóg, i zaznajomić się z regułami domu Bożego. Zamiast tego interesuje ich to, czy wypełnianie obowiązków sprawi, że więcej ludzi będzie ich podziwiać, czy zwierzchnik się o tym dowie, kto w grupie jest najlepszy w wykonywaniu swojej pracy i kto jest przełożonym. Gdy już wejdą w środowiska, w których mają wypełniać obowiązki, to, o czym myślą, to, co chcą wiedzieć i zrozumieć, nie jest zasadniczo związane z prawdą, ani z rozwiązywaniem kwestii sposobu wypełniania przez nich obowiązków, ani z unikaniem działań, które powodują zakłócenia lub perturbacje, ani z tym, jak mogą dobrze wykonywać swoje obowiązki i wypełniać wolę Boga. Zamiast tego ich pierwszą myślą jest to, jak wyrobić sobie pozycję w grupie, jak ustabilizować i zabezpieczyć sobie tę pozycję, jak zyskać podziw i wyróżnić się spośród innych osób w grupie. Myślą o tym, jak ustawić się ponad innymi i zostać przywódcą grupy. Czy w ten sposób wypełniają swój obowiązek? (Nie wypełniają). Jaki jest ich cel? (Piastowanie stanowiska). Mówią tak: »Jeśli o mnie chodzi, w świecie świeckim chcę prześcignąć wszystkich. Nieważne, w jakiej jestem grupie, zawsze będę szefem, nigdy nie będę grać drugorzędnej roli. Niech nikt lepiej nie próbuje zrobić ze mnie czyjegoś zwolennika. W każdej grupie, w której się znajdę, będę na pozycji lidera i chcę mieć ostatnie słowo. Jeśli inni mnie nie słuchają, to znajdę sposób, by ich wszystkich przekonać, i sprawię, że mnie wybiorą. A gdy już mnie wybiorą, moje słowa będą o wszystkim decydować i będę robić, co mi się tylko podoba«. W każdej grupie, w której antychryst wypełnia obowiązki, nie zadowoli się on pozycją mało znaczącego zwolennika. Na czym najbardziej mu zależy? Na wydawaniu rozkazów i kierowaniu działaniami innych. Antychryści nie podchodzą z pasją do wypełniania swoich obowiązków, do cięższej pracy, do większych poświęceń, do wydatkowania większej ilości czasu i energii, ani do wykonywania zadań, które im przypadają w udziale. Zamiast tego analizują to, jak stać się kimś, kto będzie przewodził innym w zakresie obsadzania stanowisk i w ich profesjach. Nie chcą, by inni im przewodzili. Nie chcą być zwolennikami innych, ani nie chcą pokornie wypełniać obowiązków bez żadnej fanfary. Niezależnie od tego, jakie są ich obowiązki, jeśli nie mogą być w centrum uwagi, jeśli nie mogą być przywódcami, to nie widzą sensu w wypełnianiu obowiązków. Jeśli sprawy nie toczą się po ich myśli, to jeszcze mniej ich to obchodzi i jeszcze mniej w nich zapału do wypełniania obowiązków. Z drugiej strony, jeśli, wypełniając swoje obowiązki, mogą być w centrum uwagi i mają ostatnie słowo, to będą działać z większym wigorem niż ktokolwiek inny. W głębi serca za swój obowiązek poczytują sobie górowanie nad innymi, zaspokajanie swojej potrzeby bycia lepszym od innych oraz spełnianie swoich żądz i ambicji” („Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część siódma)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”). Słowa Boga wskazują, czemu ludzie nigdy nie chcą być na drugim miejscu, czemu gonią za reputacją i statusem. Powoduje nimi pragnienie, by ich podziwiano i uwielbiano, a to jest ścieżka antychrysta. Dla antychrystów status jest ważniejszy niż wszystko inne. Nie wypełniają obowiązków, by pojąć prawdę albo stosować zasady. Nie dbają w ogóle o to, by zadowolić Boga. Knują tylko, jakby tu zdobyć władzę nad innymi, jak sprawić, by ludzie ich podziwiali i szli za nimi, to jest ich szalona ambicja – odciągnąć ludzi od Boga. W porównaniu z tym, co słowa Boga mowiły o antychrystach, ja nie zaszłam na tej drodze aż tak daleko, ale przejawiałam oznaki usposobienia antychrysta. Gdy widziałam, że siostra Chen robi tak duże postępy i że chwalą ją bracia i siostry, zaczęłam jej nie lubić i wykluczyłam ją. Czułam, że odbiera mi blask fleszy, że podminowuje moją pozycję. Żyłam przepojona szatańskimi truciznami, takimi jak: „Pragnienie bycia lepszym od innych” i „Może być tylko jeden samiec alfa”. Nieustannie walczyłam o status, chciałam być pierwsza. Czułam, że ten, kto jest na górze, ma władzę i ostatnie słowo, a ta władza i status był ważniejsze niż wszystko inne. Traktowałam kościół Boga jaką osobistą arenę do walki o status, by nasycić moje zaburzone żądze. Byłam na ścieżce antychrysta, sprzeciwiałam się Bogu, obraziłam Jego usposobienie. Widziałam, jak niebezpieczna jest ta ścieżką, którą szłam, i jak bardzo Bóg jej nienawidzi. Poza tym siostra Chen dopiero niedawno zaczęła pełnić obowiązki, więc jeśli byłaby krępowana i ograniczana w swojej pracy, a to by tej pracy zaszkodziło, to ja czyniłabym zło. Czułam się winna i widziałam, że żyję według mojego szatańskiego usposobienia, walcząc o pozycję. To nie tylko krzywdziło i blokowało innych, mogłam zostać wyeliminowana za złe postępowanie i zakłócanie pracy kościoła. Widziałam, że pogoń za osobistym statusem to nie jest właściwa droga. Naprawdę się bałam i nie chciałam już żyć kierowana moim zepsutym usposobieniem Chciałam okazać Bogu skruchę.
Czytałam słowa Boga, by znaleźć ścieżkę praktykowania. Słowa Boga mówią: „Jeśli Bóg stworzył was głupcami, wasza głupota ma znaczenie; jeśli stworzył was mądrymi, wasza mądrość ma znaczenie. Jakąkolwiek wiedzę dostajecie od Boga, jakiekolwiek macie mocne strony i bez względu na to, jak wysokie macie IQ – dla Boga wszystko jest celowe. Wszystko zostało z góry ustalone. Twoją rolę i spełniany obowiązek – Bóg również ustalił już dawno temu. Niektórzy ludzie nie są przekonani. Chcą zmieniać rzeczy, ucząc się więcej, oglądając więcej i będąc bardziej sumiennymi. Ale nie mogą wyjść poza ustalone ramy. Z czasem nauczą się tego z doświadczenia – z kimkolwiek by walczyli, nie mogą wygrać z losem ustalonym przez Boga. Jeśli jesteś w czymś dobry, w to powinieneś wkładać wysiłek. Nie próbuj na siłę angażować się w dziedziny poza zakresem swoich umiejętności i nie zazdrość innym. Każdy ma swoją funkcję. Nie myśl, że możesz wszystko robić sam, że jesteś doskonały, lepszy od innych, zawsze chcąc brać na siebie zadania innych, stawiając tylko siebie i nikogo innego na świeczniku. To zepsute usposobienie. Na przykład: być może masz niezłe wyczucie rytmu w tańcu – w tej dziedzinie powinieneś zostać sędzią, osiągać przełomy, wyuczyć się zasad i dobrze spełniać swój obowiązek. Niektórzy ludzie lubią projektować ubrania i są w tym nieźli. Zatem w tę dziedzinę powinieneś wkładać wysiłek i w niej rozwijać swoje umiejętności. Jeszcze inni ludzie wierzą, że nic nie potrafią robić dobrze. Jeśli tak jest w twoim przypadku, powinieneś być osobą, która sumiennie wypełnia polecenia innych. Rób to, co możesz i rób to najlepiej, z całej siły. To wystarczy, a Bóg będzie zadowolony” („Zasady, jakimi należy się kierować w zachowaniu” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Czytając słowa Boga, dostrzegłam, że doskonały charakter osób i ich różne talenty są z góry wyznaczone przez Boga, w tym zawiera się Boża mądrość. Bóg nie chce, byśmy wszystko rozumieli, potrafili wszystko zrobić, byśmy byli lepsi od innych. Chce, byśmy dobrze pełnili nasze role. Jeśli potrafimy wykorzystać jak najlepiej nasze zalety i cechy, On jest szczęśliwy. Jeśli jesteśmy aroganccy i zarozumiali, wciąż tylko walcząc o siebie, wychodzimy na głupców i czynimy nasze życie nieszczęśliwym. Znalazłam w słowach Boga ścieżkę praktykowania: mieć odwagę przyznać się do własnych niedostatków. Nie miałam charakteru ani umiejętności siostry Chen. To były fakty, za tymi faktami stał Bóg. Musiałam być rozsądna i poddać się władzy Boga i Jego planom, sumiennie być porządną osobą, wkładać serce w obowiązki i zastanowić się, jak mogę owocnie współpracować z siostrą Chen, byśmy zespołowo wykonywały pracę kościoła. To była wola Boga. Słowa Boga mówiły też, że pracy domu Bożego nie jest wykonywać jedna tylko osoba. Wszyscy muszą pracować razem. Mamy różne punkty widzenia, więc gdy się wzajemnie uzupełniamy i kompensujemy słabości, możemy spojrzeć z szerszej perspektywy. Dopiero gdy jesteśmy zjednoczeni, Duch Święty nas prowadzi i możemy skutecznie wypełniać obowiązki. Gdy to sobie uświadomiłam, znalazłam siostrę Chen i otworzyłam przed nią swoje serce i przeprosiłam ją za wszystko. Od tej pory na wspólnych zgromadzeniach nie starałam się, żeby moje słowa wypadły lepiej niż to, co ona mówiła, słuchałam jej uważnie, gdy przemawiała, i rozważałam w swoim sercu. Jeśli o czymś zapomniała, ja to później uzupełniałam. Mówiłam tylko o tym, co sama rozumiem, nic więcej. Dzięki tej współpracy nasze zgromadzenia przynosiły coraz lepsze owoce, bardzo też zbliżyłam się z siostrą Chen.
Siostra Chen dostała awans kilka miesięcy później i pracowałyśmy ręka w rękę. Wspólnie zarządzałyśmy pracą kilku kościołów. Pewnego dnia otrzymaliśmy od przywódcy wiadomość, że część naszej pracy to ogromny sukces. Trochę mnie to przybiło, bo jeśli przywódca wiedział, że za tę część odpowiadała siostra Chen, czy nie urośnie ona w jego oczach? Tego wieczora siostra Chen zapytała mnie, jak może wykonywać tę pracę efektywniej. Pomyślałam: „Ta praca przyniosła już dobre wyniki. Jeśli to teraz omówimy, wyniki będą coraz lepsze i lepsze. Czy nie wyjdzie wtedy na to, że ona jest lepsza ode mnie?”. Ta myśl sprawiła, że nie chciałam dalej z nią rozmawiać. Ale wtedy zrozumiałam, że znowu wpadam w pułapkę walki o sławę i zysk, więc pomodliłam się do Boga, chcąc porzucić cielesność. Przypomniały mi się te słowa Boga: „Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych sprawach; nie zważaj na swój status, prestiż czy reputację. Nie zwracaj także uwagi na ludzkie interesy. Musisz najpierw myśleć o interesach domu Bożego i uczynić z nich swój najważniejszy priorytet. Powinieneś troszczyć się o wolę Bożą i zacząć od zastanowienia się, czy byłeś czysty w wypełnianiu swojego obowiązku, czy zrobiłeś wszystko, by być lojalnym, czy starałeś się jak najlepiej unieść swoją odpowiedzialność i czy dałeś z siebie wszystko; a także czy w pełni poświęciłeś się swoim obowiązkom i pracy domu Bożego. Musisz przemyśleć te rzeczy. Rozważaj je często, a łatwiej ci będzie dobrze wykonywać swój obowiązek” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Bóg mówi, że nie możemy myśleć tylko o sobie, że korzyść i praca domu Bożego musi być na pierwszym miejscu. Musimy przyczyniać się wejścia innych w życie. Tylko tak pokażemy, że oddani jesteśmy naszym obowiązkom. Wiedziałam, że muszę postąpić tak, jak Bóg wymaga, więc pomówiłam z siostrą Chen o tym, co jeszcze możemy udoskonalić w tej pracy, o bieżących problemach i o tym, jak do nich podejść. Nazajutrz na zgromadzeniu opowiedziałam o tym, w jakim stanie była ostatnio i co zrozumiałam. Im dłużej mówiłam, tym bardziej czułam, że pogoń za sławą i statusem to zła ścieżka. Czułam do siebie pogardę i nienawiść. Nie chciałam już, by dalej więziło mnie moje szatańskie usposobienie. Z radością przyjęłam od Boga sąd i karcenie, chciałam wypełniać obowiązki w sposób praktyczny. Odtąd ilekroć natrafiałam na problemy, modliłam się do Boga i rozważałam, co przyniesie korzyść domowi Bożemu. Nauczyłam się wychwytywać zalety siostry Chen, byśmy mogły wzajemnie nadrabiać swoje słabości. Dzięki temu czułam wewnętrzny spokój i wypełniałyśmy nasze obowiązki znacznie lepiej. Ta drobna zmiana, którą osiągnęłam, była w całości zasługą Bożego sądu i karcenia. Bogu niech będą dzięki!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.