Służba tego rodzaju jest naprawdę godna pogardy

30 czerwca 2019

Autorstwa Ding Ning, miasto Heze, prowincja Szantung

W ciągu ostatnich kilku dni kościół wprowadził zmianę w mojej pracy. Gdy otrzymałam to nowe zadanie, pomyślałam: „Muszę skorzystać z tej ostatniej sposobności, by zwołać spotkanie z moimi braćmi i siostrami, otwarcie z nimi porozmawiać o naszych sprawach i pozostawić po sobie dobre wrażenie.” W związku z tym spotkałam się z kilkorgiem diakonów i na zakończenie czasu, który dane nam było spędzić razem, powiedziałam: „Poproszono mnie o opuszczenie tego stanowiska i przejście do innej pracy. Mam nadzieję, że zaakceptujecie przywódczynię, która przybędzie, aby mnie zastąpić, i będziecie wspólnie z nią pracować jednym sercem i jednym umysłem.” Na moje słowa część obecnych sióstr zbladła, a z ich twarzy znikły uśmiechy. Niektóre z nich chwyciły mnie za ręce, inne mnie objęły i, płacząc, powiedziały: „Nie możesz nas zostawić! Nie możesz nas odrzucić i zignorować naszych potrzeb! …” Zwłaszcza siostra z rodziny goszczącej nie chciała mnie puścić. Powiedziała mi: „Tak dobrze, że jesteś tu z nami. Jesteś kimś, kto potrafi znosić trudności, i jesteś dobra w dyskutowaniu o prawdzie. Bez względu na to, kiedy cię potrzebowaliśmy, zawsze byłaś przy nas, aby nam cierpliwie pomagać. Co zrobimy, jak odejdziesz? …” Gdy zobaczyłam ich niechęć do rozstania się ze mną, moje serce wypełniło się radością i satysfakcją. Pocieszyłam ich tymi słowami: „Zaufajcie Bogu. Gdy będę mogła, wrócę i was odwiedzę…”

Ale potem za każdym razem, gdy wracałam myślą do tej sceny rozstania się z moimi braćmi i siostrami, czułam w sercu niepokój. Zastanawiałam się: „Czy takie przejawy smutku to coś normalnego? Dlaczego zachowywali się tak, jak gdyby moje odejście było czymś tak strasznym? I właściwie to dlaczego kościół chciał mnie przenieść na nowe stanowisko?” Nie mogłam po prostu tego zrozumieć, więc często stawałam przed Bogiem, poszukując odpowiedzi. Pewnego dnia czytałam pewne kazanie i natknęłam się na ten fragment: „Ci, którzy pragną służyć Bogu, muszą we wszystkich sprawach wywyższać Boga i być Jego świadkami. Tylko w ten sposób mogą uzyskać owoc, jakim jest prowadzenie innych do poznania Boga. I tylko przez wywyższanie Boga i bycie Jego świadkami mogą doprowadzić innych do obecności Boga. Oto jedna z zasad służby Bogu. Najdoskonalszym owocem dzieła Boga, który należy osiągnąć, jest sprawienie, by ludzie przyszli przed Jego oblicze poprzez zdobycie wiedzy o Jego dziele. Jeżeli ci, którzy zajmują stanowiska przywódcze, nie wywyższają Boga, ani nie służą jako Jego świadkowie, a zamiast tego nieustannie stawiają samych siebie na piedestale…, wówczas w rzeczywistości stają w opozycji do Boga. Zasiadają na Jego miejscu i zmuszają ludzi, by traktowali ich jak Boga. … Ich praca staje się dziełem, które konkuruje z Bogiem o dusze ludzkie. Czyż nie w taki właśnie sposób szatan sprzeciwia się Bogu?… Jest też wielu przywódców, którzy mają pod sobą całą świtę swych zwolenników i promują oraz szkolą ludzi tak, jak sami tego pragną. Ostatecznie Bóg nie zyskuje nikogo, kto poznałby Jego serce. Dla kogo więc ci ludzie wykonują całą swoją pracę? Jak wielu wyszkolili ludzi, którzy żyją w zgodzie z Bogiem? Ilu ludzi doprowadzili do prawdziwej wiedzy o Bogu i prawdziwej miłości do Niego? W związku z tym, jeśli służba ludzi nie polega na wywyższaniu Boga i byciu Jego świadkami, wtedy z pewnością sami szukają poklasku. Mimo że niosą oni sztandar służby Bogu, tak naprawdę pracują dla własnego statusu; w rzeczywistości pracują oni dla zadowolenia ciała. W żaden sposób nie wywyższają w swojej pracy Boga, ani nie są Jego świadkami. Jeśli ktoś sprzeniewierza się tej zasadzie służby Bogu, dowodzi to, że po prostu sprzeciwia się Bogu” („Organizacja dzieła Kościoła Boga Wszechmogącego”). Im dłużej czytałam, tym większy czułam w sercu niepokój. Im dłużej czytałam, tym bardziej byłam przerażona. Moje wyrzuty sumienia mnożyły się bez końca. Patrząc na postawę, jaką wykazywali wobec mnie moi bracia i siostry, zrozumiałam, że moja praca tak naprawdę nie miała na celu doprowadzenia ich przed oblicze Boga, lecz doprowadzenie przed moje własne oblicze. Nie mogłam się teraz powstrzymać przed ponownym analizowaniem wielu sytuacji, jakie miały miejsce w okresie, który spędziłam z moimi braćmi i siostrami. Często mówiłam siostrze z rodziny goszczącej: „Spójrz, jakie macie szczęście. Wszyscy w twojej rodzinie są wierzący. Kiedy jestem w domu, mój mąż cały dzień się nade mną znęca. Gdy mnie nie bije, to mnie przeklina. Wykonuję mój obowiązek jak najgorliwiej, a zobacz, ile goryczy znoszę przez moją wiarę w Boga.” Gdy moi bracia i siostry napotykali trudności, nie przekazywałam im woli Bożej; nie postępowałam jak świadek dzieła Bożego i Bożej miłości. Zamiast tego ciągle stawiałam na pierwszym miejscu ciało i starałam się sprawić, by ludzie myśleli, że jestem taka dobra i wrażliwa. Ilekroć widziałam, że brat lub siostra robi coś wbrew zasadom, obawiałam się go obrazić, więc nie udzielałam pomocy ani rady, zawsze starając się chronić relacje między ludźmi. We wszystkim, co robiłam, najbardziej dbałam o moją pozycję i o to, jaki jest mój obraz w sercach ludzi. … Moim głównym celem zawsze było zyskanie współczucia i podziwu innych; stało się to moją największą satysfakcją. To pokazuje jasno, że wywyższałam samą siebie, służąc jako świadek dla siebie. Wszystko, co robiłam, w rzeczywistości stało w opozycji do Boga. Pomyślałam o Bożych słowach, które mówią: „Nawet teraz, kiedy działam pośród was, zachowujecie się w ten sposób – jeśli przyjdzie dzień, gdy nikt nie będzie nad wami czuwał, to czyż nie będziecie jak bandyci, którzy obwołali się królami? Kiedy tak się stanie i doprowadzicie do katastrofy, kto po was posprząta?(Bardzo poważny problem: zdrada (1), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże ponownie uświadomiły mi to, że moja służba Bogu była tak naprawdę składaniem świadectwa o sobie samej i wywyższaniem siebie; pomogły mi też zrozumieć poważne następstwa takiego postępowania. Słowa Boga pomogły mi dostrzec, że moja natura, podobna do natury archanioła, mogła doprowadzić mnie do tego, że stanę się despotycznym oprychem, i że mogłam spowodować wielką katastrofę. Pomyślałam o tym, że moja służba Bogu nie była wykonywana zgodnie z właściwymi zasadami; nie było to wywyższanie Boga ani dawanie świadectwa o Bogu, nie było to wypełnianie mojego obowiązku. Zamiast tego spędzałam dni popisując się, niosąc świadectwo o sobie samej i przyciągając moich braci i siostry przed moje oblicze. Czyż taka służba nie jest godna pogardy? Czy nie jest to po prostu „służba” wobec antychrysta? Gdyby nie Boża wyrozumiałość i miłosierdzie, zostałabym już dawno przeklęta przez Boga i powalona.

Trzęsłam się wówczas ze strachu i wstydu; serce moje przepełniło poczucie, że mam ogromny dług wobec Boga i padłam przed Nim na twarz, gorzko płacząc i błagając Go: „O, Boże! Gdyby nie Twoje objawienie i oświecenie, nawet nie wiem, jak nisko bym upadła. Naprawdę zawdzięczam Ci więcej niż kiedykolwiek będę mogła spłacić. Dziękuję Ci za zbawienie, które mi oferujesz! Dziękuję, że pomogłeś mi dostrzec moją własną brzydotę i nikczemność ukrytą w głębi mojej duszy. Dziękuję za pokazanie mi, że moja służba Tobie była tak naprawdę oporem wobec Ciebie. Gdybym miała zostać osądzona na podstawie moich czynów, nie zasługiwałabym na nic poza Twoim przekleństwem, lecz Ty otworzyłeś mi oczy, poprowadziłeś mnie i dałeś mi szansę okazać skruchę i rozpocząć wszystko od nowa. O Boże, chcę potraktować to doświadczenie jako lekcję, którą będę nieść z sobą przez całe życie. Niech Twoje karcenie i Twój sąd zawsze mi towarzyszą, i niech pomogą mi szybko odrzucić dawną siebie należącą do szatana i stać się prawdziwie pełną czci służebnicą Bożą, tak, bym mogła zacząć spłacać mój wielki dług wobec Niego.”

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze