Wreszcie wolna od niezrozumienia Boga

29 stycznia 2023

Autorstwa Yi Qian, Chiny

W 2019 roku byłam przełożoną w kościele. Ponieważ zaniedbywałam swoje obowiązki, zabiegając tylko o rozgłos i pozycję, byłam zazdrosna i niechętna do współpracy z partnerką i nie współpracowałam z nią, miało to poważny wpływ na naszą pracę. Moja przełożona rozprawiła się ze mną i wielokrotnie oferowała mi pomoc, ale ja się na nią nie godziłam. Dlatego w końcu zostałam zwolniona. Utrata obowiązków była dla mnie przygnębiająca. Już raz zostałam zwolniona, gdyż zabiegałam o rozgłos i pozycję, i znowu pojawił się ten sam problem. Wiedziałam, że za bardzo dbałam o reputację i pozycję, i stale zakłócałam pracę kościoła. W ogóle nie nadawałam się na stanowisko kierownicze.

Kilka miesięcy później wybierano przełożonych kościoła. Pewnego dnia siostra powiedziała mi: „Chciałabym zagłosować na ciebie”. Słysząc to, zdenerwowałam się. Gdy wcześniej byłam przełożoną, zabiegałam o rozgłos i pozycję, czyniłam wiele zła i zakłócałam pracę kościoła. Rozgłos i pozycja były moim słabym punktem. A co, jeśli znów zostanę wybrana przełożoną i zacznę robić to samo, goniąc za reputacją i statusem, znów zakłócając pracę kościoła? Jeśli moje złe uczynki wciąż będą się nawarstwiały, czy nie zostanę potępiona i wyrzucona? Na tę myśl warknęłam na nią, „Chcesz na mnie głosować, nawet mnie nie znając. Musisz być odpowiedzialna za swój głos. Jeśli losowo oddasz głos nie przestrzegając zasad i zostanie wybrana zła osoba, to czynisz zło”. Bezpieczniej było nie być ani przełożoną, ani pracownicą. Aktualny zakres moich obowiązków był niewielki i nawet gdybym popełniła kilka błędów, nie ucierpiałaby na tym praca kościoła. Ale bycie przełożoną to co innego. Każda wpadka może wpłynąć całościowo na pracę kościoła, a to zrani wszystkich braci i siostry w kościele. To wielkie zło. Dlatego nie chciałam być przełożoną. Podczas zgromadzenia pewna siostra spytała mnie o zdanie na temat wyborów w kościele. Wyglądało na to, że chciała na mnie zagłosować. Szybko jej wytłumaczyłam, że nie poszukuję prawdy, brakuje mi wejścia do życia, i już raz naraziłam na szwank pracę kościoła, dążąc do rozgłosu i pozycji przełożonej. Opowiedziałam jej też o okazanym wcześniej zepsuciu, niedociągnięciach i wadach, żeby pomyślała, że nie będę dobrą przełożoną.

Po fakcie poczułam się trochę winna. Dlaczego zawsze podkreślam, że nie nadaję się na przełożoną? Dlaczego nie mam postawy uległości wobec wyborów? Przeczytałam poniższy fragment słów Boga w trakcie nabożeństw: „W gruncie rzeczy ludzie nie powinni postrzegać wiary jako zwykłego przekonania, że Bóg istnieje i że jest On prawdą, drogą, życiem i to wszystko. W wierze nie chodzi też tylko o to, byś uznawał Boga i wierzył, że jest On Władcą wszystkich rzeczy, że jest wszechmogący, że stworzył wszystko na świecie oraz że jest wyjątkowy i najwyższy. Wiara nie polega wyłącznie na tym, że wierzy się w te fakty. Boża wola jest taka, aby cała twoja istota i twoje serce oddały się Bogu i podporządkowały się Mu – oznacza to, że powinieneś podążać za Bogiem, pozwolić Mu, aby się tobą posługiwał i z chęcią Mu służyć; powinieneś robić wszystko, co możesz dla Boga(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga bardzo mnie poruszyły i zdałam sobie sprawę, że ktoś z prawdziwą wiarą, kto podąża za Bogiem, może oddać swoje serce Bogu, poddać się Bożym postanowieniom i być szczęśliwy mogąc Mu służyć. Bez względu na to, jakie obowiązki wykonują i jak traktuje ich Bóg, mogą bezwarunkowo to przyjąć bez dokonywania osobistych wyborów czy stawiania wymagań. Tak wyglądają właściwe sumienie i rozum. Zastanawiając się nad sobą, choć miałam wiarę i wypełniałam obowiązki, zawsze dokonywałam własnych wyborów w pracy bez podporządkowania się Bogu. Zawsze myślałam, że skoro przełożeni mają więcej pracy, szybciej zostaną zdemaskowani, gdy popełnią jakiś błąd albo zakłócą pracę kościoła, a ich przyszłe losy wisiały na włosku, dlatego nie chciałam być ani przełożoną, ani pracownicą. Starałam się myśleć o wszystkim, byle uniknąć wyboru kościoła, celowo rozmawiając z innymi o moich problemach i błędach ze strachu przed wyborami. Zrozumiałam, że byłam nieufna wobec Boga, źle Go rozumiałam i nie byłam Mu posłuszna. Pomyślałam o postawie Noego wobec wyznaczonego przez Boga zadania. Gdy Bóg nakazał mu zbudować arkę, nie myślał o osobistych stratach i zyskach, ani o tym, czy Bóg pozwoli mu użyć arki, aby uniknąć potopu, gdy już ją skończy. Po prostu zabrał się za budowę arki, jak mu Bóg nakazał. Noe był posłuszny i miał wzgląd na Boga, a ja wierzyłam i wypełniałam obowiązki tylko dla własnego przyszłego losu. Zawsze myślałam o tym, czy zostanę pobłogosławiona. Nigdy nie brałam pod uwagę woli Bożej ani dzieła kościoła. Wybierałam obowiązki niewymagające brania odpowiedzialności. Jeśli coś wymagało poświęcenia i wzięcia odpowiedzialności, robiłam wszystko, żeby się jakoś wykręcić. Nie brałam pod uwagę woli ani wymagań Boga, liczyłam tylko na Jego błogosławieństwo. Co to za wiara? Zwyczajnie wykorzystywałam Boga, oszukiwałam Go. Nie miałam za grosz posłuszeństwa ani oddania! Zdając sobie z tego sprawę, odmówiłam modlitwę, „Boże, nie mam właściwej motywacji do wypełniania obowiązków. Nie chodzi mi o dążenie do prawdy i posłuszeństwo Tobie, lecz nagrodę za dobry cel, nie myśląc o Twojej woli. Boże, nie chcę Cię tak dłużej oszukiwać. Chcę okazać skruchę. Bez względu na obowiązki przyjmę je i poddam się im”.

Skończyło się na tym, że zostałam wybrana przełożoną kościoła. Wiedziałam, że szansa na dalsze praktykowanie jako przełożona było łaską od Boga, choć miałam pewne obawy. Gdybym jako przełożona kościoła tak jak wcześniej goniła za rozgłosem i pozycją oraz zakłócała pracę kościoła, mogłabym zostać zdemaskowana i wyrzucona. Nadal nie miałam ochoty być przełożoną, lecz odmowa byłaby przeciwstawieniem się Bogu. Niechętnie się temu poddałam.

Wkrótce potem dołączyło do nas wielu nowych wyznawców i potrzebowaliśmy lidera zespołu, który zająłby się podlewaniem. Bracia i siostry przedstawili kilku kandydatów. Moja partnerka była zajęta innymi sprawami i poprosiła mnie o przejrzenie oceny braci i sióstr na temat potencjalnych kandydatów. Pomyślałam sobie: „Jeśli pierwsza przejrzę te oceny, będę musiała jako pierwsza podzielić się moją opinią. A jeśli się pomylę i wybiorę niewłaściwą osobę, czy to nie opóźni dzieła nawadniania? Choć i tak omówię je i zdecyduję wspólnie z partnerką, jeśli jako pierwsza wyrażę opinię, to będę za nią odpowiedzialna. Jeśli moje wykroczenia będą się nawarstwiać, nie będę miała dobrego wyniku ani celu”. Ta myśl trochę mnie wystraszyła i nie chciałam pierwsza wygłaszać opinii. Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w dobrym stanie, nie rozumiem Boga i nie ufam Mu, ale nie mogłam się otrząsnąć. Dlatego otworzyłam się na braci i siostry i poprosiłam o spotkanie. Siostra powiedziała mi: „Jeśli chcesz pozbyć się niezrozumienia i nieufności wobec Boga, pomyśl, jakie błędne przekonanie do tego prowadzi”. To było wskazówką do zrozumienia mojego problemu. Modliłam się do Boga, a także czytałam stosowne słowa Boga.

Pewnego dnia przeczytałam kilka fragmentów słowa Boga. „Niektórzy ludzie wierzą w Boga od kilku lat, a jednak nie rozumieją ani trochę prawdy. Ich poglądy pozostają takie same, jak poglądy niewierzących. Widząc, jak fałszywy przywódca lub antychryst zostaje zdemaskowany i wyrzucony, myślą sobie: »Wiara w Boga, podążanie za Bogiem, życie przed obliczem Boga – to stąpanie po kruchym lodzie! Jak spacer po linie!«. Inni zaś mówią: »Służenie Bogu przywodzi na myśl powiedzenie, że „przebywanie w towarzystwie króla jest jak przebywanie w towarzystwie tygrysa”. Jedno nieopatrzne słowo, jeden fałszywy ruch, a obrazisz usposobienie Boga, zostaniesz wyrzucony i ukarany!«. Czy to są trafne uwagi? »Stąpanie po kruchym lodzie« i »spacer po linie« – co te wyrażenia oznaczają? Oznaczają ogromne niebezpieczeństwo, zagrożenie na każdym kroku, oznaczają, że przy odrobinie nieostrożności można stracić grunt pod nogami. »Przebywanie w towarzystwie króla jest jak przebywanie w towarzystwie tygrysa« – to powiedzenie jest popularne wśród niewierzących. Oznacza ono, że życie w pobliżu diabła jest ogromnie niebezpieczne. Jeśli ktoś odnosi to powiedzenie do służenia Bogu, to gdzie popełnia błąd? Porównanie diabła do Boga, do Pana Stworzenia – czy nie jest to bluźnierstwo przeciwko Bogu? To poważny problem. Bóg jest Bogiem sprawiedliwym i świętym; to, że człowiekowi należy się kara za opieranie się Bogu lub wrogość wobec Niego, jest nakazane w niebiosach i przyjęte na ziemi. Szatan, diabeł, nie ma ani krztyny prawdy; jest obrzydliwy i zły, zarzyna niewiniątka, pożera ludzi dobrych. Jak można porównać go do Boga? Czemu ludzie przeinaczają fakty i zniesławiają Boga? To jest kolosalne bluźnierstwo przeciwko Niemu! Kiedy ludzie, którzy często są negatywnie nastawieni i nie wykonują szczerze swoich obowiązków, są przycinani i ktoś się z nimi rozprawia, obawiają się, że zostaną wyrzuceni, i zwykli myśleć sobie tak: »Wiara w Boga to naprawdę stąpanie po kruchym lodzie! Gdy tylko zrobisz coś nie tak, zaraz się z tobą rozprawią; gdy tylko przykleją ci łatkę fałszywego przywódcy lub antychrysta, zostaniesz zastąpiony i wyrzucony. W domu Bożym nie jest niczym niezwykłym, że Bóg się gniewa, a kiedy ludzie robią złe rzeczy, są wyrzucani jednym słowem. Dom Boży nie daje im nawet szansy na okazanie skruchy«. Czy rzeczywiście tak jest, czy to jest zgodne z faktami? Czy dom Boży nie daje ludziom szansy na okazanie skruchy? (To nieprawda). Ci źli ludzie i antychryści są wyrzucani tylko dlatego, że przycięto ich i rozprawiono się z nimi za ich przeróżne złe uczynki, a jednak mimo wielokrotnych napomnień nie zmieniają swego postępowania. Jaki jest problem w tym, że ci ludzie tak myślą? Oni po prostu sami siebie usprawiedliwiają. Nie dążą do prawdy ani nie pełnią należycie posługi, a ponieważ boją się, że zostaną usunięci i wyrzuceni, gorzko się uskarżają i rozpowszechniają pojęcia. Najwyraźniej mają oni marne człowieczeństwo i często są niedbali i niestaranni, pracują niechętnie i opieszale. Obawiają się zdemaskowania i wyrzucenia, więc całą winę zrzucają na kościół i na Boga. Jaka cecha się tutaj ujawnia? Jest to osądzanie Boga, żywienie do Niego urazy, opieranie się Mu. Są to stwierdzenia w oczywisty sposób fałszywe i zupełnie absurdalne(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Niektórzy odrzuceni przywódcy i pracownicy szerzą pojęcia, mówiąc: »Nie bądź przywódcą, nie pozwalaj sobie na zdobycie statusu. Gdy ludzie zyskują jakikolwiek status, z miejsca są zagrożeni, a Bóg ich zdemaskuje! Kiedy zaś zostaną zdemaskowani, nie będą nawet nadawali się do tego, aby być zwykłymi wiernymi i nie będą otrzymywać zupełnie żadnych błogosławieństw«. Jak można wygadywać takie rzeczy? W najlepszym wypadku świadczy to o niezrozumieniu Boga; w najgorszym zaś jest to bluźnierstwo przeciw Niemu(Jak się pozbyć pokus i niewoli statusu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga zdemaskowały mój stan. Ta absurdalna perspektywa kierowała moim życiem. Wyobrażałam sobie Boga jako władcę, jakby bycie przełożoną było chodzeniem po cienkim lodzie. Jeśli ktoś popełni najmniejszy nawet błąd, Bóg może w każdej chwili tę osobę potępić, zdemaskować i wyrzucić. Odkąd zostałam zwolniona, żyłam tą ideą i nie rozumiałam Boga. Myślałam, że im dalej zajdę jako przełożona, tym boleśniej upadnę i dlatego czułam się zagrożona. A to z powodu tego błędnego poglądu, że mimo iż wiedziałam, że praca w kościele wymagała wzięcia odpowiedzialności, uchylałam się przed wyborami, obawiałam się, że zostanę przełożoną, a jeśli popełnię błąd, nie dojdę do dobrego zakończenia. Kiedy zostałam wybrana na przełożoną, zamiast być wdzięczną za łaskę Bożą, czułam się, jakbym żyła na ostrzu noża i musiałam być bardzo ostrożna, bo jak się pomylę, mogę nawet stracić szansę na praktykowanie wiary, nie mówiąc o byciu zbawioną. Zawsze byłam nieufna wobec Boga, bardzo powściągliwa w swoich obowiązkach. Gdy należało wybrać lidera zespołu do podlewania, nie odważyłam się wyrazić opinii w obawie, że powiem coś złego i poniosę konsekwencje. Zobaczyłam, jak błędnie rozumiałam Boga. Bóg jest Stwórcą, Jego usposobienie jest święte i sprawiedliwe, On kieruje się wobec ludzi zasadami. Jeśli Bóg kogoś potępia lub odrzuca, zawsze opiera się na postawie tej osoby wobec siebie i prawdy. Pomyślałam o mieszkańcach Niniwy. Ich złe uczynki oburzały Boga, więc Bóg postanowił ich zniszczyć. Ale kiedy usłyszeli, jak Jonasz relacjonuje słowa Boga, przyoblekli się w wory i popiół, wyznali grzechy i okazali skruchę. Porzucili zło oraz ich nikczemne czyny. Widząc ich szczerą skruchę, Bóg zmienił swój stosunek do nich i nie zniszczył ich. Mieszkańcy Sodomy byli równie niegodziwi, ale w swym uporze nie chcieli okazać skruchy. Kiedy zobaczyli dwóch posłańców Boga, chcieli ich skrzywdzić. Nienawidzili Boga i stanowczo mu się sprzeciwiali, dlatego ponieśli karę Bożą. W tych dwóch miastach widzimy różne postawy Boga wobec ludzi. Nawet gdy ludzie popełniają złe uczynki, jeśli naprawdę okażą skruchę, Bóg da im szansę. Zaś tych, którzy nienawidzą prawdy, sprzeciwiają się Bogu i nie okazują skruchy, Bóg potępi i ukarze. Wtedy pomyślałam o sobie. Zaniedbywałam obowiązki, zabiegałam o rozgłos i pozycję z powodu szatańskiego usposobienia, zakłócając pracę kościoła. Moje zachowanie było dla Boga obrzydliwe, i tak straciłam dzieło Ducha Świętego i zostałam zwolniona ze stanowiska przełożonej. Jednak Bóg mnie nie odrzucił. Gdy zastanawiałam się nad sobą i byłam gotowa okazać skruchę, Bóg dał mi kolejną szansę bycia przełożoną, żebym mogła zdobyć doświadczenie, dowiedzieć się więcej prawdy i szybciej się rozwijać. Czy to nie było prawdziwe Boże miłosierdzie i miłość do mnie? Ale ja nie rozumiałam szczerych intencji Boga. Zawsze kwestionowałam i broniłam się przed Bogiem, byłam przebiegła i zła. Myślałam, że bycie przełożoną mnie zdemaskuje i poskutkuje wyrzuceniem. W ogóle nie znałam Boga! Patrząc teraz na mój stosunek do Boga, czy to w ogóle była wiara? Oczerniałam Boga i bluźniłam Mu, obrażając Jego usposobienie!

Przypomniały mi się te słowa Boga: „Jeśli jesteś zwodniczy, twoje serce będzie cechować powściągliwość i podejrzliwość wobec wszystkich ludzi i wszystkich spraw. Z tego powodu twoja wiara we Mnie zbudowana jest na fundamencie podejrzliwości. Nigdy nie uznam takiej wiary. Nie mając prawdziwej wiary, będziesz jeszcze bardziej pozbawiony prawdziwej miłości(Jak poznać Boga na ziemi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Zastanawiając się nad tymi słowami, zdałam sobie sprawę, jak jestem przebiegła i z natury zła. Wierzyłam i podążałam za Bogiem wyłącznie dla uzyskania błogosławieństwa. Nie miałam prawdziwej wiary ani miłości do Boga – w ogóle nie byłam szczera. Byłam podejrzliwa i nieufna wobec Boga we wszystkim z powodu mojej chytrości. Bałam się, że popełnię błąd, a potem zostanę zdemaskowana i wyrzucona. Bóg całkowicie odrzuca taki rodzaj wiary. Może ona jedynie wywołać wstręt i nienawiść Boga. Na tę myśl ogarnęło mnie poczucie winy i niepokój, i chciałam okazać skruchę. Potem przeczytałam o tym w słowach Boga: „Szatańska natura sprawia, że gdy ludzie zdobywają status, są narażeni na niebezpieczeństwo. Co zatem należy zrobić? Czy nie mają drogi, którą mogliby podążać? Kiedy już znaleźli się w tej niebezpiecznej sytuacji, czy nie ma dla nich drogi powrotu? Powiedz Mi, czy jeśli zepsuci ludzie zdobywają status – bez względu na to, kim są – w tej samej chwili stają się antychrystami? Czy to bezwzględna zasada? (Jeżeli nie dążą do prawdy, to staną się antychrystami; jeśli jednak do niej dążą, to się nimi nie staną). To absolutna racja: jeśli ludzie nie podążają za prawdą, to z pewnością staną się antychrystami. A czy jest tak, że wszyscy, którzy podążają ścieżką antychrystów, czynią to z powodu statusu? Nie, dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że nie ma w nich umiłowania prawdy, bo nie są prawi. Ludzie, którzy nie podążają za prawdą, czy mają status, czy nie, wszyscy kroczą ścieżką antychrystów. Nieważne, ile kazań usłyszeli, tacy ludzie nie przyjmują prawdy, nie idą właściwą ścieżką, toteż jest nieuniknione, że wchodzą na fałszywą ścieżkę. Podobne jest to do sposobu, w jaki ludzie jedzą: niektórzy nie spożywają pokarmu, który jest odżywczy dla ciała i wspiera normalne istnienie, lecz upierają się przy jedzeniu rzeczy, które są dla nich szkodliwe, a tym samym strzelają sobie w stopę. Czy nie jest to ich własny wybór?(Jak się pozbyć pokus i niewoli statusu, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Boga dowiedziałam się, że nikogo się nie demaskuje i wyrzuca, gdy zostanie przełożonym lub pracownikiem, a zajmowane stanowisko nie zwiększa prawdopodobieństwa potępienia. Zbawienie lub odrzucenie danej osoby w jej wierze zależy całkowicie od jej czynów i obranej przez nią drogi. Jeśli ktoś szczerze miłuje prawdę, może skupić się na dążeniu do prawdy i kierować się zasadami jako przełożony i pracownik. Kiedy popełni jakieś wykroczenie, ale zastanowi się nad sobą i przyjmie przycinanie, nie tylko nie zostanie wyrzucony, lecz może stopniowo poznać prawdę, odrzucić swoje zepsute usposobienie i zostać ostatecznie zbawiony. Przypomniałam sobie kilku przełożonych, z którymi miałam kontakt. Choć wykazali się zepsuciem i złamali zasady, kiedy zawiedli i potknęli się lub zostali przycięci i potraktowani, byli w stanie zastanowić się nad sobą, okazać Bogu skruchę i postępować zgodnie z zasadami. Nie tylko nie zostali potępieni i wyrzuceni, lecz dzięki tym doświadczeniom byli w stanie powoli zrozumieć prawdę i dorastali w życiu. W tym momencie zrozumiałam, że to nie bycie przełożoną sprawia, że jest się zdemaskowaną, odrzuconą, potępioną, albo że nie można być zbawioną. Trwanie w swojej postawie i osiągnięcie zbawienia zależy od tego, czy w moich obowiązkach podążałam za prawdą i czy skupiłam się na rozwiązaniu mojego skorumpowanego usposobienia. Myślałam o swojej przeszłości, kiedy zawsze szukałam reputacji i statusu. Byłam zazdrosna i wykluczyłam moją partnerkę. Nie współpracowałam z nią dobrze. Zakłóciłam pracę kościoła i nie wiedziałam, jak okazać skruchę, dlatego zostałam zwolniona. Moja porażka była spowodowana tym, że nie dążyłam do prawdy, ślepo dążyłam do rozgłosu i statusu oraz poszłam złą drogą, a nie dlatego, że byłam przełożoną. Wtedy zdałam sobie sprawę, że gdy widzę swoje zepsucie, samo bycie negatywną i nieufną nie rozwiąże problemu. Najważniejsze jest dążenie do prawdy i skupienie się na jej poszukiwaniu, aby rozwiązać swój problem. Chociaż byłam zbyt zajęta rozgłosem i statusem po objęciu stanowiska przełożonej, jeśli będę potrafiła przyjąć prawdę, porzucić ciało i praktykować prawdę, moje skorumpowane usposobienie może się stopniowo zmieniać. Gdybym nie szukała prawdy i nie naprawiła swojego zepsutego usposobienia, bez względu na wykonywane obowiązki w każdej chwili mogłam zakłócić pracę, obrażając Boga, co by mnie zdemaskowało i spowodowało odrzucenie. Znów pomyślałam o stanowisku przełożonej. Chociaż napotkałam wiele problemów i trudności, okazałam zepsucie i zostałam przycięta i potraktowana, dowiedziałam się czegoś o swoim skorumpowanym usposobieniu. Przypadkowo zrozumiałam wiele zagmatwanych spraw i zmagań dzięki poszukiwaniu zasad prawdy, a to zrekompensowało moje niedociągnięcia. Wszystkie te praktyczne korzyści pochodziły z okresu, gdy byłam przełożoną, i to było dla mnie łaską Bożą. Nie chciałam ciągle buntować się przeciwko Bogu i uchylać się od obowiązków. Przysięgłam sobie, że będę cenić te obowiązki, całkowicie się im poświęcę i odwdzięczę się Bogu za Jego miłość.

Potem pomyślałam o innym fragmencie słów Boga. Bóg Wszechmogący mówi: „Niektórzy ludzie po popełnieniu niewielkiego wykroczenia zastanawiają się: »Czy Bóg mnie obnażył i odrzucił? Czy we mnie uderzy?« Tym razem Bóg przyszedł wykonać dzieło nie po to, by uderzać w ludzi, lecz by ich zbawić, w największym możliwym zakresie. Któż jest całkowicie wolny od błędu? Gdyby Bóg miał zniszczyć wszystkich, jakżeż mogłoby to być »zbawieniem«? Niektóre wykroczenia popełniane są umyślnie, a niektóre niechcący. Jeśli po zauważeniu wykroczeń, które popełniłeś nieumyślnie, potrafisz się zmienić, to czy Bóg mógłby cię zniszczyć, zanim się zmienisz? Czy Bóg może w taki sposób zbawiać ludzi? Bóg nie działa w ten sposób! Niezależnie od tego, czy masz buntownicze usposobienie, czy też działałeś nieumyślnie, pamiętaj: powinieneś zastanowić się i poznać siebie. Dokonaj zwrotu natychmiast, ze wszystkich sił dąż do prawdy – i bez względu na okoliczności nie popadaj w rozpacz. Dzieło, które wykonuje Bóg, jest dziełem zbawienia i nie będzie On od niechcenia uderzać w ludzi, których chce zbawić. To jest pewne. Nawet gdyby rzeczywiście istniał jakiś wierzący w Boga, którego On w końcu uderzył, jest absolutnie pewne, że Bóg, czyniąc tak, wymierza sprawiedliwość. Z czasem pozwoli ci poznać powód, dla którego uderzył w tę osobę, abyś był o tym całkowicie przekonany. W tej chwili powinniście dbać o dążenie do prawdy, skupiać się na wejściu w życie i starać się należycie wypełniać swój obowiązek. Nie ma w tym żadnego błędu! Ostatecznie, jakkolwiek Bóg cię potraktuje, zawsze będzie to sprawiedliwe; nie powinieneś w to wątpić i nie musisz się niczego obawiać. Nawet jeśli w tej chwili nie potrafisz zrozumieć Bożej sprawiedliwości, nadejdzie dzień, kiedy zostaniesz przekonany. Bóg wykonuje swoje dzieło w świetle i sprawiedliwie; ujawnia wszystko otwarcie. Jeśli starannie rozważycie ten temat, dojdziecie do wniosku, że Boże dzieło polega na zbawieniu ludzi i przemianie ich usposobienia. A skoro Boże dzieło polega na przemianie usposobienia ludzi, to nie jest możliwe, by ludziom nie zdarzały się wypływy zepsucia. Tylko przez wypływ swojego skażonego usposobienia człowiek może poznać siebie, przyznać, że ma zepsute usposobienie i powziąć gotowość do przyjęcia Bożego zbawienia. Jeśli ludzie po ujawnieniu zepsutego usposobienia nie przyjmą nawet odrobiny prawdy i nadal będą kierować się w życiu swoim zepsutym usposobieniem, tym samym będą skłonni obrażać usposobienie Boże. Bóg w różnym stopniu wymierzy im za to pomstę i zapłacą cenę za swoje występki. Czasami nieświadomie stajesz się rozwiązły, a Bóg zwraca ci na to uwagę, przycina cię i rozprawia się z tobą. Jeśli się zmienisz na lepsze, Bóg nie pociągnie cię do odpowiedzialności. Jest to normalny proces przemiany usposobienia, w którym przejawia się prawdziwe znaczenie dzieła zbawienia. To jest sprawa kluczowa(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki temu fragmentowi zrozumiałam wolę Boga. Bóg stał się ciałem, pojawiając się i działając w dniach ostatecznych, aby oczyścić i przekształcić zepsute usposobienie ludzkości. Bóg zbawia nas w największym możliwym stopniu. Nikogo nie potępia za to, że wykazuje zepsucie lub popełnia chwilowe występki. Sprawdza, czy naprawdę pokutuje i zmienia się po okazaniu zepsucia. A ponieważ mamy skorumpowane usposobienie, często nie umiemy się powstrzymać od robienia rzeczy, które mają na celu buntowanie się i przeciwstawianie się Bogu, popełniając wykroczenia. Lecz jeśli potem okażemy skruchę i zrobimy to, czego wymaga Bóg, On da nam szansę nawrócenia. Odkąd zdobyłam wiarę i wzięłam na siebie obowiązki, nie mogłam się powstrzymać od szukania rozgłosu i statusu ze względu na moje aroganckie usposobienie. Niejednokrotnie zakłócałam pracę kościoła. Ale Bóg nie potępił mnie z powodu moich występków. Kiedy zrozumiałam swoją błędną ścieżkę dążenia do rozgłosu i statusu i chciałam okazać skruchę, Bóg zlitował się nade mną i oświecił mnie swoimi słowami, pozwalając mi zrozumieć prawdę i rozpoznać moje zepsute usposobienie, abym mogła wyciągnąć wnioski z mojej porażki, szukać prawdy i naprawić swoje wykroczenia. To mi pokazało szczere pragnienie Boga, aby zbawić człowieka. On dobrze wie, jak głęboko szatan nas zepsuł i jak zakorzeniona jest w nas szatańska natura, co często skłania nas do buntowania się i sprzeciwianiu się Bogu. Ale dopóki będziemy okazywać skruchę i podążać za słowami Boga, On nas nie potępi. Będzie nas prowadził, pozwalając nam zrozumieć prawdę oraz odrzucić ograniczenia i więzy naszych zepsutych usposobień. Gdy zrozumiałam te kwestie, moje niezrozumienie Boga wyparowało i nie byłam już przesadnie ostrożna w swoich obowiązkach. Gdy w pracy pojawiły się błędy lub przeoczenia, zdołałam stawić im czoła, szukać prawdy i szybko je naprawić. Wypełnianie obowiązków w ten sposób było wyzwalające.

Starszy przełożony przydzielił mi później projekt. To było bardzo ważne zadanie. Odpowiedzialność byłaby duża, gdybym to zepsuła. I chociaż należało omówić tę pracę z innymi braćmi i siostrami, gdyby pojawił się problem z jakąś decyzją, a praca kościoła została zakłócona, byłam główną osobą odpowiedzialną. Kiedy przyszło mi to do głowy, nie chciałam przyjmować tego projektu. Wtedy pomyślałam o czymś, co powiedział Bóg: „Są tacy, którzy mówią: »Jestem słabego charakteru, nie jestem dobrze wykształcony, jestem pozbawiony talentu i pełen wad. Zawsze mam trudności w wykonywaniu swojego obowiązku. Jeśli źle wykonam swoją pracę i zostanę zastąpiony, co wtedy zrobię?«. Czego ty się boisz? Czy ta praca jest czymś, co możesz wykonać samodzielnie? Przyjmujesz jedynie rolę, nikt cię nie prosi, abyś to wszystko wykonał dam. Wystarczy, jeśli podejmiesz się tego, co należy do ciebie. Czy nie wypełnisz wtedy swojego zobowiązania? Taka prosta sprawa – o czym zawsze snujesz domysły? Jeśli boisz się własnego cienia i najpierw myślisz o ucieczce, to czyż nie jesteś nicponiem? Kto to jest nicpoń? To ktoś, kto nie zastanawia się nad czynionymi przez siebie postępami i nie chce dać z siebie wszystkiego, kto patrzy tylko jak wycyganić jedzenie i chce się dobrze bawić. Taka osoba jest śmieciem. Niektórzy mają takie właśnie wąskie myślenie – można ich opisać. Jak? (Są skrajnie małostkowi). Ludzie o tak skrajnie małostkowym charakterze to ludzie podli. Wszyscy podli ludzie mierzą serca lepszych od nich według miary własnych serc; każdy wydaje się im być tak samolubny i niegodziwy jak oni sami. Ktoś taki jest nicponiem. Może wierzyć w Boga, ale niełatwo przyjmie prawdę. Co powoduje, że ludzie mają zbyt małą wiarę? Jest to spowodowane brakiem zrozumienia prawdy. Jeśli nie pojmujesz wystarczająco dużo prawd, a twoje zrozumienie jest zbyt płytkie, to nie wystarczy, aby doprowadzić cię do zrozumienia każdego przedsięwzięcia, które Bóg podejmuje w swoim dziele, ani wszystkiego, co robi, ani wszystkich Jego wymagań wobec ciebie. Jeśli nie potrafisz osiągnąć tego zrozumienia, będziesz snuł różnego rodzaju domysły i żywił wyobrażenia, nieporozumienia i pojęcia o Bogu. A jeśli te rzeczy są wszystkim, co tkwi w swoim sercu, to czy możesz mieć prawdziwą wiarę w Boga?(Punkt siódmy: Oni są źli, podstępni i kłamliwi (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Dzięki słowom Boga zobaczyłam, że to było powątpiewanie i nieufność wobec Boga. Bałam się podejmowania odpowiedzialności, jeśli coś pójdzie nie tak z tym projektem, że może to wpłynąć na moje perspektywy na przyszłość, dlatego chciałam od tego uciec. Widziałam, jak przebiegłe było moje usposobienie i zabrakło mi prawdziwej wiary. Nie mogłam ciągle wątpić w Boga i uchylać się od obowiązków. Chociaż miałam wiele wad i brakowało mi prawdy, mogłam pracować z innymi, uczyć się od nich, aby nadrabiać swoje braki, modlić się do Boga i szukać odpowiednich zasad prawdy. Bóg naprawdę nie wymaga od ludzi za wiele. Dopóki daję z siebie wszystko, wierzę, że Bóg mnie poprowadzi i że wszelkie problemy mogą zostać stopniowo rozwiązane. Na tę myśl z radością przyjęłam to zadanie.

Myśląc wstecz, Żyłam w swoich wyobrażeniach i niezrozumieniu, zawsze wątpiąc i nie ufając Bogu, w ogóle Mu się nie poddając, ale On nie zrezygnował z tego powodu z mojego zbawienia. Zamiast tego oświecał i prowadził mnie swoimi słowami, abym mogła zrozumieć Jego wolę zbawienia człowieka i zobaczyć własną przebiegłość, złe usposobienie, wyeliminować niezrozumienie Boga, dążyć do prawdy i zadowolić Go. Wtedy poczułam, jak sprawiedliwe jest usposobienie Boga i jak prawdziwa jest Jego miłość do człowieka! Od teraz w moich obowiązkach chcę skupiać się tylko na dążeniu do prawdy, i dobrze wypełniać swoje obowiązki, aby odwdzięczyć się Bogu za Jego miłość.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Walka, by być uczciwą osobą

Autorstwa Wei Zhong, Chiny Kilka lat temu otworzyłem warsztat naprawczy. Chciałem być uczciwym biznesmenem i zarobić pieniądze, by utrzymać...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze