Refleksja nad odwdzięczaniem się za życzliwość

23 lipca 2023

Autorstwa Li Fan, Korea Południowa

Kilka miesięcy temu doświadczyłem czegoś podobnego. Otrzymałem list od kościoła w moim mieście z prośbą o ocenę jednej z sióstr, Zhang Hua. Przeczytałem w liście, że zakłóca życie kościoła, nastawia ludzi przeciwko sobie i tworzy klikę z tych, którzy ją popierają. Przywódcy kilka razy próbowali z nią rozmawiać, ale bez skutku. Kłóciła się tylko, wytykając wady przywódcom. Kościół przygotował informacje potrzebne do wydalenia Zhang Hua i poprosił mnie o napisanie jej oceny. Widząc list, pojąłem, że Zhang Hua raczej zostanie tym razem wydalona, ponieważ cały czas tak się zachowywała i nic się nie zmieniło. To był bardzo poważny stan. Kiedy wyobraziłem sobie wydalenie Zhang Hua, nie czułem się z tym dobrze. To ona dała mi awans i zawsze otaczała mnie troską. Gdyby wiedziała, że to ja obnażyłem jej złe czyny, co by o mnie pomyślała? Czy powiedziałaby, że jestem niewdzięczny i bez serca? Myślałem o tym i chciałem jakoś się z tego wymigać. Miałem inne prace do wykonania i odłożyłem to na kilka dni.

Ale ten problem wciąż nade mną wisiał. Przypomniałem sobie coś sprzed dziesięciu lat. Wtedy Zhang Hua była przywódczynią kościoła i poleciła mnie do pracy z tekstami, bym zdobył doświadczenie. Awansowała mnie wielokrotnie i podjąłem obowiązki poza moim miastem. Uznałem, że jestem w stanie nadal pracować z tekstami, ponieważ to ona awansowała mnie przez te wszystkie lata. Myślałem o omówieniach, pomocy i wsparciu, które zapewniła, będąc przywódczynią. Mieliśmy dobre relacje i dbała o nas w naszym codziennym życiu. Nie tylko zabiegała, by przyjęły nas lepsze domy, ale gdy brakowało nam ubrań lub podstawowych artykułów, natychmiast je dla nas organizowała. Pamiętam, jak pewnego razu zorganizowała dla nas spotkanie. Słyszała, że mam chorą wątrobę i załatwiła mi za darmo kilkanascie buteleczek leków od brata lekarza. Bardzo mnie to poruszyło. Nikt, oprócz mojej rodziny, nigdy nie interesował się moją chorobą. Zawsze czułem, że mnie docenia i darzy szacunkiem, i byłem jej za to wdzięczny. Więc gdy mnie poproszono, bym napisał ocenę Zhang Hua, poczułem się niezręcznie, wiedząc, że popełniła wiele złych czynów i gdyby zostały obnażone, zostałaby wydalona. Zaniedbywała swoje obowiązki przywódczyni, poważnie szkodząc pracy kościoła. Gdy usunięto ją z funkcji przywódczej, głosiła ewangelię, ale zaczęła podążać za antychrystami. Oskarżała innych, że są fałszywymi przywódcami, gdy sama walczyła o przywództwo. Przez to przywódcy i pracownicy nie mogli pełnić obowiązków, a praca była poważnie zakłócona. Jej siostra była złą osobą. Kiedy została wydalona, Zhang Hua nie była zadowolona i broniła jej, szerząc pojęcia i zakłócając pracę kościoła. Zastanawiało mnie, czemu ona zawsze wspiera niewłaściwych ludzi. Pomyślałem o słowach Boga: „Wielu w kościele nie posiada rozeznania. Kiedy wydarza się coś, co może wprowadzić ich w błąd, nieoczekiwanie stają po stronie szatana, a nawet obrażają się, kiedy nazywa się ich sługami szatana. Choć inni mogą twierdzić, że brak im rozeznania, oni zawsze stają po stronie pozbawionej prawdy i w krytycznej chwili nigdy nie stają po stronie prawdy. Nigdy też nie stają w jej obronie. Czy naprawdę brak im rozeznania? Dlaczego nieoczekiwanie przechodzą na stronę szatana? Dlaczego z ich ust nigdy nie pada nawet jedno sprawiedliwe i rozsądne słowo popierające prawdę? Czy sytuacja ta naprawdę powstała wskutek ich chwilowej dezorientacji? Im bardziej ludziom brak rozeznania, tym bardziej są niezdolni do tego, by stanąć po stronie prawdy. Czego to dowodzi? Czyż nie dowodzi to, że ludzie bez rozeznania uwielbiają zło? Czyż nie pokazuje to, że są oni lojalnym nasieniem szatana? Dlaczego zawsze potrafią stanąć po stronie szatana i przemawiać w jego języku? Ich każde słowo i uczynek, ich wyraz twarzy – wszystko to dostatecznie dowodzi, że nie należą oni do żadnego rodzaju miłośników prawdy; są raczej ludźmi, którzy jej nienawidzą. To, że potrafią stanąć po stronie szatana, dostatecznie dowodzi, że szatan naprawdę kocha te pomniejsze diabły, które poświęcają całe życie walcząc przez wzgląd na niego. Czyż te wszystkie fakty nie są całkowicie jasne?(Ostrzeżenie dla tych, którzy nie praktykują prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Dzięki objawieniu słów Boga i porównaniu dawnych złych uczynków Zhang Hua z jej obecnym zachowaniem zrozumiałem, że zawsze brała stronę szatana, szkodząc pracy kościoła. Zrozumiałem, że jest ona pachołkiem szatana, złoczyńcą, który zakłóca pracę kościoła. Jeśli ujawnię wszystkie złe czyny Zhang Hua, zgodnie z zasadami kościoła z pewnością zostanie ona wydalona. Nie będzie już odgrywać żadnej roli w domu Bożym i utraci szansę na zbawienie. Była już w średnim wieku i nie założyła rodziny. Czy miałaby dokąd iść, gdyby została wydalona? Kiedy myślałem o opiece i wsparciu, jakie mi dała, miałem dylemat. Jeśli napiszę ocenę, zostanie wydalona za złe zachowanie. Jeśli nie napiszę, nie będę chronił pracy kościoła i nie będę wierny Bogu. Rozważając to, wymyśliłem kompromis. Minęły lata, a moja pamięć nie była już tak dobra. Zapomniałam już o wielu szczegółach, więc nie było sensu zbytnio się starać, by je sobie przypomnieć. Spiszę kilka oczywistych rzeczy i na tym skończę. Jak tylko tak pomyślałem, zganiłem się w sercu. Czy to nie była zdrada i oszustwo? Teraz jest ostatni etap objawienia w dziele Bożym, kiedy ludzie są dzieleni według swojego rodzaju. Dopiero wtedy, gdy usunie się złoczyńców, antychrystów, niewierzących i złe duchy, kościół będzie oczyszczony i zdolny do sprawnej pracy. Wiedziałem, że Zhang Hua jest zła, ale nie chciałem jej demaskować, tylko chronić i kryć. Robiąc to, stanąłbym po stronie szatana i sprzeciwił się Bogu. Zrozumiawszy to, przestraszyłem się. Spróbowałem przypomnieć sobie wszystkie jej działania i spisałem je.

Po wysłaniu oceny poczułem się trochę lepiej, ale nadal byłem smutny. Jeśli kiedyś wrócę do rodzinnego miasta, a Zhang Hua dowie się, że to ja wyjawiłem jej złe uczynki, czy powie mi, że jestem niewdzięcznikiem bez serca? Przez wiele dni o tym myślałem i czułem się, jakbym zrobił coś złego. Zastanawiałem się: demaskowanie złoczyńców jest zgodne z wolą Bożą i jest obowiązkiem wybrańców Boga, dlaczego więc byłem tak smutny i nie chciałem jej zdemaskować? Dlaczego czułem, że jestem jej coś winny? Rozmyślając o tym, przypomniałem sobie, że Bóg wspomniał o odwdzięczaniu się za życzliwość, więc zacząłem czytać słowa Boże. Słowa Boga mówią: „Maksyma mówiąca, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, to w tradycyjnej kulturze chińskiej jedno z klasycznych kryteriów, na podstawie których ocenia się, czy ktoś jest osobą moralną, czy niemoralną. Jedną z miar cnotliwości człowieka oraz tego, czy jego człowieczeństwo jest dobre czy złe, jest to, czy ten ktoś rewanżuje się za otrzymane przysługi lub pomoc – czy praktykuje maksymę, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«. W tradycyjnej kulturze chińskiej i w ogóle w tradycyjnych kulturach na całym świecie ludzie uznają to za istotną miarę cnoty. Jeśli ktoś nie wciela w życie zasady, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, to jest niewdzięcznikiem oraz uważa się go za osobę pozbawią sumienia i niegodną tego, by mieć z nią cokolwiek wspólnego. Takie osoby są pogardzane, lekceważone i odrzucane przez wszystkich. Z drugiej strony, jeśli ktoś kieruje się w życiu maksymą, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, jeśli okazuje wdzięczność i rewanżuje się za otrzymane przysługi i pomoc w każdy możliwy sposób, to uznaje się go za osobę posiadającą sumienie i człowieczeństwo. Jeśli ktoś przyjmuje korzyści lub pomoc od drugiej osoby, ale się jej nie odwzajemnia albo wyraża wdzięczność tylko zdawkowym »dziękuję« i na tym poprzestaje, to co ta druga osoba sobie pomyśli? Czy uzna to za niestosowne? Czy pomyśli: »Ten facet nie zasługuje na to, by mu pomagać, nie jest dobrą osobą. Jeśli tak się zachowuje po tym, jak otrzymał ode mnie tak wielką pomoc, to nie ma sumienia ani człowieczeństwa i nie warto się z nim zadawać«? Jeśli ta druga osoba napotka później kogoś podobnego, to czy mu pomoże? Na pewno nie wykaże chęci. Czy wy, w podobnych okolicznościach, nie zastanawialibyście się, czy rzeczywiście należy pomóc? Nauka, którą byście wynieśli z poprzedniego doświadczenia, brzmiałaby: »Nie mogę po prostu pomagać każdemu pierwszemu z brzegu, ludzie muszą zrozumieć, że „za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć”. Jeśli są niewdzięcznikami, którzy nie odwzajemnią mojej pomocy, to lepiej dla mnie, jeśli im nie pomogę«. Czy nie takie mielibyście podejście do tej kwestii? (Tak, właśnie takie)” (Czym jest dążenie do prawdy (7), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Po przeczytaniu słów Boga odkryłem, dlaczego byłem smutny i czułem, że jestem jej coś winien. Zostałem zwiedziony i zatruty przez moralną zasadę odwdzięczania się za życzliwość. Przez całe moje dzieciństwo słyszałem, jak w rozmowach moich rodziców, starszych lub mieszkańców wsi, często pojawiło się wyrażenie „odwdzięczać się za życzliwość”. Kiedy usłyszeli, że ktoś, kto otrzymał pomoc, później się zrewanżował, chwalili go. Mówili, że to dobry człowiek, z którym warto się zaprzyjaźnić. Podziwiali i szanowali takich ludzi, a widząc ich, z radością ich witali. Ale kiedy ktoś się nie zrewanżował, nie chcieli mieć z nim nic do czynienia. Uznawali takich ludzi za niewdzięcznych, pozbawionych sumienia i człowieczeństwa. Nawet się z nimi nie witali. Przesiąknięty takimi wartościami z mojego domu rodzinnego, zawsze starałem się odwzajemniać innym za życzliwość. Musiałem pamiętać o wszystkich, którzy mi pomogli lub pomogli mojej rodzinie, i zrewanżować się jak najszybciej. Jeśli nie było to możliwe od razu, musiałem czekać na okazję i zrobić to później. Wydawało mi się, że tak postępują szlachetni, uczciwi ludzie. Dzięki temu zyskiwałem przychylność ludzi. Ale w przypadku Zhang Hua czułem, że nie odwdzięczyłem się za jej wsparcie, troskę i pomoc, a do tego ujawniłem jej złe czyny. Sumienie mnie oskarżało i czułem się jak niewdzięcznik. Te idee nadal miały na mnie taki wpływ, że choć wiedziałem, iż źli ludzie i fałszywi wierzący tylko zakłócają pracę kościoła i obowiązki braci i sióstr, nie byłem skłonny obnażyć jej złych uczynków. Byłem omamiony i skrępowany ideą odwdzięczania się za życzliwość.

Przeczytałem w słowach Boga: „Sentencje dotyczące moralnego postępowania, takie jak »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, nie mówią ludziom, jakie dokładnie są ich obowiązki jako członków społeczeństwa i rodzaju ludzkiego. Zamiast tego służą do obligowania lub zmuszania ludzi, by postępowali i myśleli w określony sposób bez względu na to, czy tego chcą, czy nie, i niezależnie od okoliczności lub kontekstu. Istnieje wiele przykładów na to z okresu starożytnych Chin. Jak choćby ten o głodującym, żebrzącym chłopcu, którego wzięła do siebie pewna rodzina, odziała go, wyszkoliła w sztukach walki i nauczyła bardzo wiele. Ci ludzie zaczekali, aż chłopiec wyrośnie, a potem zaczęli go wykorzystywać jako źródło dochodu, posyłali go, by czynił zło, zabijał ludzi i robił rzeczy, których wcale nie chciał robić. Jeśli spojrzeć na jego historię z perspektywy pomocy i wsparcia, jakie otrzymał, jego ocalenie było czymś dobrym. Ale czy było to faktycznie dobre, czy złe, biorąc pod uwagę, do czego był zmuszany później? (Było to złe). Tylko że w ramach uwarunkowań tradycyjnej kultury, takich jak to, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, ludzie nie są w stanie uczynić takiego rozróżnienia. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że chłopiec nie miał wyboru, musiał zostać zabójcą, czynić zło i krzywdzić ludzi – był zmuszany do czegoś, czego większość ludzi nie chciałaby robić. Ale czy to, że godził się czynić złe rzeczy i zabijać na rozkaz swojego pana, nie wynikało tak naprawdę z faktu, że chciał się odwdzięczyć za otrzymaną życzliwość? Zwłaszcza ze względu na uwarunkowania tradycyjnej kultury chińskiej, takie jak to, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, ludzie mimowolnie ulegają wpływowi tych idei i dają się im kontrolować. Te idee kształtują również działania podejmowane przez ludzi oraz kryjące się za nimi pobudki i motywy. Gdy chłopiec znalazł się w tej sytuacji, jaka była jego pierwsza myśl? »Ta rodzina mnie ocaliła, była dla mnie dobra. Nie mogę okazać się niewdzięcznikiem, muszę odwzajemnić życzliwość. Zawdzięczam tym ludziom życie, więc muszę im je poświęcić. Powinienem robić wszystko, co mi każą, nawet jeśli oznacza to złe uczynki i zabijanie ludzi. Nie mogę myśleć o tym, czy to jest dobre, czy złe, muszę po prostu odwdzięczyć się za życzliwość. Gdybym tak nie postąpił, jakim byłbym człowiekiem?«. W efekcie ilekroć rodzina chciała, żeby kogoś zamordował lub uczynił coś złego, on robił to bez wahania czy obiekcji. Czyż jego postępowanie i działania oraz ślepe posłuszeństwo nie były podyktowane zasadą, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«? Czyż nie wcielał w życie tej moralnej maksymy? (Tak). Co pokazuje ten przykład? Czy maksyma mówiąca, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«, jest dobra, czy nie? (Nie jest dobra, jest bezzasadna). W istocie osoba, która odwdzięcza się za życzliwość, kieruje się zasadą, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«. Jeśli ktoś wyświadcza ci przysługę, musisz się zrewanżować. Jeśli tego nie zrobisz, nie zasługujesz na miano człowieka i nie masz nic do powiedzenia, gdy zostaniesz za to potępiony. Jest takie powiedzenie: »Kropli wody należy odwdzięczyć się tryskającym strumieniem«, ale w tym przypadku chłopiec otrzymał życzliwość, która ocaliła mu życie, i musiał w zamian oddać własne. Nie wiedział, jakie są granice czy zasady odwdzięczania się za życzliwość. Wierzył, że zawdzięcza życie tej rodzinie, więc musiał w zamian poświęcić dla niej swoje i robić wszystko, czego od niego zażądała, włącznie z morderstwem i innymi złymi czynami. Takie odwdzięczanie się za życzliwość jest bezgraniczne i bezzasadne. Był wspólnikiem bestii i tym samym zniszczył samego siebie. Czy dobrze uczynił, odwdzięczając się za życzliwość w taki sposób? Oczywiście, że nie. To było głupie(Czym jest dążenie do prawdy (7), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Dzięki przykładowi żebraka, który odwzajemniał przysługę, zrozumiałem, że takie odwdzięczanie się jest szatańskim, toksycznym mitem. To nie tylko ogranicza naszą duszę, ale wykrzywia nasze myślenie, zamieniając zwykłą pomoc międzyludzką w dług wdzięczności, który należy bezwględnie spłacić, by nie być posądzonym o brak sumienia i człowieczeństwa. Jak wielu ludzi porzuciło dobre zachowanie, bo dało się zwieść przez tę zwodniczą i toksyczną moralność? Bez względu na to, kto ci robi przysługę, nawet jeśli jest złoczyńcą lub ma ukryte motywy, musisz dać z siebie wszystko, by ją spłacić, nawet posuwając się do morderstwa lub innego zła. Zrozumiałem, że zasada odzwajemniania się za życzliwość jest naprawdę toksyczna. Myśląc o tym, jak Zhang Hua atakuje przywódców i zakłóca pracę kościoła, wiedziałem, że zwierzchnik poprosił o jej ocenę, by mieć jasność, jak Zhang Hua zazwyczaj się zachowuje i by móc zdecydować, czy należy ją usunąć. Ale ja byłem pod wpływem zwodniczej idei „odwdzięczania się za życzliwość” i sama myśl o tym, jak Zhang Hua mnie wspierała i troszczyła się o mnie, sprawiała, że chciałem ukryć jej złe czyny. Byłem zbyt zdezorientowany, aby dostrzec różnicę między dobrem a złem! Zrozumiałem wtedy coś na temat idei odwdzięczania się za życzliwość. Pojąłem, że nie ma w tym nic dobrego, to jedynie mit, którym szatan zwodzi i deprawuje ludzi. Wiedziałem, że nie powinienem kierować się tą zasadą w swoim postępowaniu.

Później przeczytałem w słowach Boga: „Należy zyskać rozeznanie co do tej obecnej w tradycyjnej kulturze maksymy, mówiącej, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«. Najważniejsze jest tu słowo »życzliwość« – jak należy je rozumieć? O jaki aspekt i rodzaj »życzliwości« tu chodzi? Jakie znaczenie kryje się za słowami, że »za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć«? To niezwykle ważne, by każdy, kto dąży do prawdy, znalazł odpowiedzi na te pytania. Czym jest »życzliwość« w świetle ludzkich pojęć? Na podstawowym poziomie z życzliwością mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś pomaga ci, gdy masz kłopoty. Na przykład, ktoś daje ci miskę ryżu, gdy głodujesz, albo ktoś daje ci butelkę wody, gdy umierasz z pragnienia, lub pomaga ci, gdy upadniesz i nie możesz wstać. To wszystko są akty życzliwości. Z wielkim aktem życzliwości mamy do czynienia, gdy ktoś pomaga ci w poważnej opresji – ratuje ci życie lub pomaga uniknąć zagrożenia, które skończyłoby się twoją śmiercią, gdyby nie ta pomoc. Na takie między innymi sposoby ludzie rozumieją słowo »życzliwość«. Tego rodzaju życzliwość zdecydowanie przewyższa jakąkolwiek drobną, materialną przysługę – jest to wielka życzliwość, której nie sposób oszacować w kategoriach pieniędzy lub rzeczy materialnych. Ci, którzy jej dostąpili, czują wdzięczność, której nie da się wyrazić za pomocą kilku słów podziękowania. Czy to jednak słuszne, by ludzie mierzyli życzliwość taką miarą? (Nie jest to słuszne). Dlaczego tak jest? (Bo ta miara opiera się na standardach tradycyjnej kultury). To odpowiedź ugruntowana w teorii i doktrynie, a choć wydaje się słuszna, nie dociera do samego sedna zagadnienia. Jak więc można to wyjaśnić w kategoriach praktycznych? Dobrze się zastanów. Niedawno doszły mnie słuchy o nagraniu z Internetu, w którym człowiek przypadkowo gubi portfel. Mały pies go znajduje, chwyta pyskiem i biegnie za człowiekiem, a gdy ten to zauważa, bije psa za to, że zwierzę ukradło mu portfel. To absurd, czyż nie? Pies wykazuje się większą moralnością niż człowiek! Postępowanie psa było w zupełności zgodne ze standardami moralności ludzi. Gdyby tam był jakiś inny człowiek, zakrzyknąłby: »Wypadł ci portfel!«, ale ponieważ pies nie umie mówić, po prostu chwycił portfel i pobiegł za człowiekiem, który go zgubił. Jeśli więc pies potrafi zachować się w sposób zalecany przez tradycyjną kulturę, co nam to mówi o ludziach? Ludzie rodzą się z sumieniem i rozumem, więc tym bardziej zdolni są do takiego zachowania. O ile ktoś ma sumienie, może brać na siebie odpowiedzialność i obowiązki. Nie musi wkładać w to wielkiego wysiłku ani ponosić żadnych konsekwencji, wystarczy niewielki trud; to zwyczajnie kwestia bycia pomocnym, postępowania dla dobra innych. Ale czy takie działanie rzeczywiście jest z natury »życzliwością«? Czy wznosi się na poziom aktu życzliwości? (Nie). Ponieważ tak nie jest, czy trzeba mówić o odwdzięczeniu się? To byłoby zbędne(Czym jest dążenie do prawdy (7), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Gdy to rozważałem, moje serce doznało oświecenia. Bóg mówi: „Najważniejsze jest tu słowo »życzliwość« – jak należy je rozumieć?”. Gdybym tylko zrozumiał, czym jest „życzliwość”, pojąłbym prawdę i fałszywe idee nie zwodziłyby mnie, ani nie kontrolowały. Rozważałem to więc. Zhang Hua okazała mi życzliwość na dwa główne sposoby. Po pierwsze, awansowała mnie. Po drugie, załatwiła mi lekarstwo, gdy była przywódczynią. Czy to była prawdziwa życzliwość? Gdy ktoś jest chory lub doświadcza pewnych trudności, udzielenie pomocy jest normalnym zachowaniem. To zwykły przejaw zdrowego rozsądku. Nie jest to żadna szczególna życzliwość, za którą należałoby się zrewanżować. Kiedy Zhang Hua słysząc o mojej chorobie wątroby, poprosiła brata o lekarstwo, można było uznać, że to jej odpowiedzialność. Każdy, kto ma sumienie, postąpiłby w ten sposób. Ale ja wziąłem to sobie do serca i uznałem, że za taką życzliwość należy się zrewanżować, nawet kryjąc ją i jej złe czyny, by zatrzymać ją w kościele. Czy odwdzięczając się w ten sposób, nie poświęcałem interesów kościoła dla swoich własnych? Byłem zdezorientowany.

Czy to, że Zhang Hua mnie awansowała, też należy uznać za szczególną życzliwość? Myślałem o tym, czytając: „Musicie przejrzeć ten problem. Bez względu na to, w jakim okresie się znajdujemy i jaki etap dzieła jest aktualnie wykonywany, Bóg zawsze potrzebuje części ludzi do współpracy. Onz góry ustalił, że ci ludzie będą współpracowali z Bożym dziełem lub brali udział w głoszeniu ewangelii. (…) Którzy z was pełniących teraz swoje obowiązki w domu Bożym są tu przypadkiem? Bez względu na to, z jakiego środowiska pochodzicie, nie jest przypadkiem, że wykonujecie swoje obowiązki. Obowiązków tych nie może wypełniać kilkoro losowo wybranych wierzących; te rzeczy zostały z góry ustalone przez Boga przed wiekami. Co to znaczy, że coś jest z góry ustalone? Jakie szczegóły się z tym wiążą? Oznacza to, że w całym swoim planie zarządzania Bóg dawno temu zaplanował, ile razy przybędziesz do świata ludzi, w jakim rodzie i w jakiej rodzinie urodzisz się w dniach ostatecznych, w jakich okolicznościach będzie żyła ta rodzina, czy będziesz mężczyzną, czy kobietą, jakie będą twoje mocne strony, jaki będzie twój poziom wykształcenia, jak będziesz elokwentny, jaki będziesz miał charakter, jak będziesz wyglądał, w jakim wieku przyjdziesz do domu Bożego i zaczniesz wypełniać swój obowiązek oraz jaki obowiązek będziesz wykonywać w jakim czasie – Bóg z góry zaplanował każdy twój krok już dawno temu. Zanim się urodziłeś, kiedy pojawiałeś się wśród ludzi w swoich ostatnich kilku życiach, Bóg już zaplanował, jakie obowiązki bedziesz wypełniać podczas tego ostatniego etapu dzieła(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Im więcej zastanawiałem się nad słowami Boga, tym jaśniejsze to było. Mogło się wydawać, że zawdzięczałem pracę z tekstami Zhang Hua, ale to Bóg wszystko organizuje. To on stopniowo wprowadzał mnie do tej roli. Gdyby dom Boży nie oferował tej pracy, nie mógłbym pełnić tego obowiązku. Czy więc to wszystko nie stało się w wyniku działania Boga? To Bogu powinienem dziękować i być Mu wdzięczny, a jednak uznałem, że to Zhang Hua wyświadczyła mi przysługę i chciałem się jej odwzajemnić. Nie dostrzegałem łaski Bożej, tylko dobroć człowieka. Byłem naprawdę ślepy, nieświadomy, nierozsądny i głupi. Zhang Hua jako przywódczyni kościoła miała awansować ludzi w odpowiedzi na zapotrzebowanie domu Bożego – Powinienem podziękować Bogu, zamiast przypisywać tę życzliwość komuś innemu. Kiedy to zrozumiałem, poczułem ulgę. Wdzięczność, którą czułem dla niej od dziesięciu lat za to, że mnie doceniła, i pragnienie spłacenia długu wdzięczności zniknęły. Nie było mi przykro z powodu wyjawienia jej złych uczynków. Nie czułem się już jej dłużnikiem, zniknęło również poczucie winy i nie było mowy o życzliwości między nami. Jak mówi Bóg, „W Moich oczach tego rodzaju »życzliwość« po prostu nie istnieje i mam nadzieję, że to samo jest prawdą dla was. W jaki sposób powinno się więc o tym myśleć? Należy to po prostu traktować jako obowiązek, odpowiedzialność, naturalny ludzki instynkt. Należy widzieć w tym powinność i obowiązek istoty ludzkiej oraz postępować w taki sposób najlepiej, jak się potrafi. To wszystko(Czym jest dążenie do prawdy (7), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowo Boga uwolniło od konieczności spłacania długu życzliwości i skorygowało moje wyobrażenia w tej kwestii. Jestem Mu bardzo wdzięczny.

Tak czy inaczej, uznałem, że sprawa została zakończona. Ale kilka dni temu znów dostałem list z kościoła w rodzinnym mieście, z prośbą, bym szczegółowo opisał zachowania Zhang Hua i podał, kiedy i gdzie stawała w obronie antychrystów i złych ludzi i podążała za antychrystami, aby czynić zło. Bez takich dowodów wydalenie jej nie byłoby możliwe. Po otrzymaniu tego listu wciąż byłem niespokojny. Jeśli to opiszę, Zhang Hua z pewnością zostanie wydalona. Była dla mnie tak dobra. Gdybym to zrobił, nie byłbym… Ale szybko zrozumiałem, że znów ulegam szatańskiej zasadzie odwdzięczania się za życzliwość. Musiałem to zignorować i postąpić według słowa Boga. Wspomniałem, co mówi Jego słowo: „Według jakiej zasady słowa Boże nakazują ludziom traktować innych? Kochajcie to, co kocha Bóg, i nienawidźcie, czego Bóg nienawidzi – oto zasada, której należy przestrzegać. Bóg kocha tych, którzy poszukują prawdy i są w stanie podążać za Jego wolą. Są to ludzie, których my również powinniśmy kochać. Ci, którzy nie są w stanie podążać za wolą Bożą, którzy nienawidzą Boga i buntują się przeciwko Niemu, to ludzie, którymi Bóg pogardza, i my także powinniśmy nimi gardzić. O to Bóg prosi człowieka. (…) W Wieku Łaski Pan Jezus powiedział: »Któż jest moją matką i kto to są moi bracia?« »Kto bowiem wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką«. Te słowa pojawiły się już w odległym Wieku Łaski, a teraz słowa Boga są jeszcze jaśniejsze: »Miłuj to, co miłuje Bóg, i miej w nienawiści to, czego On nienawidzi«. Słowa te trafiają prosto w sedno (…)(Naprawdę zmienić można się tylko wtedy, gdy rozpozna się swoje błędne poglądy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowo Boże mówi bardzo jasno: Traktuj ludzi według zasad, kochaj to, co kocha Bóg, i miej w nienawiści to samo, co On. Ci, którzy dążą do prawdy i ją praktykują, są naszymi braćmi i siostrami i powinni być traktowani z miłością. Ci, którzy nie dążą do prawdy lub w ogóle jej nie praktykują albo nawet popełniają zło, które zakłóca pracę kościoła, nie są braćmi i siostrami, ale pachołkami szatana, złymi ludźmi. Należy ich rozpoznać, zdemaskować i usunąć z kościoła. Tylko to jest zgodne z wolą Bożą. Nie wahałem się już, odkąd to pojąłem. Korzystając z tego, co już wcześniej przesłałem, i wysilając pamięć, sporządziłem listę jej złych uczynków. Po odesłaniu odpowiedzi poczułem spokój. W końcu wyrwałem się z kajdan odwdzięczania się za życzliwość i moje serce poczuło ulgę.

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Po śmierci syna

Autorstwa Wang Li, Chiny Pewnego dnia w 2014 roku, zadzwoniła moja córka i powiedziała, że mojego syna podczas wędkowania poraził prąd. Nie...

Połącz się z nami w Messengerze